OGŁOSZENIA

-

29 października 2012

Nigdy nie zapominaj tego co mówią ludzie po pijaku. Bo słowa pijanych to myśli trzeźwych.


Alisha Michelle Ward

23 lata
Obecnie prowadzi sklep internetowy, wcześniej pracowała jako kelnerka w barze. 
Od czasu do czasu pozuje do zdjęć młodym artystom.


Historia wieczny świadek przeszłości, towarzysz wszystkich epok i suma tego czego można było uniknąć.

W Murine Town żyje odkąd sięga pamięcią, czyli teoretycznie i praktycznie od zawsze. Była jedynym dzieckiem dwójki alkoholików, których miłość wypaliła się dawno, dawno temu. W pewnym sensie Alisha zawsze ciążyła swoim rodzicom. Nie miała doskonałych warunków do nauki. Ciągłe awantury w domu państwa Wardów były na porządku dziennym, rękoczyny, tłukące się naczynia i puste butelki. Głośne syreny policyjne nie dziwiły sąsiadów. Nasuwa wam się jedno pytanie: I nikt nie zareagował? Owszem próbowano wiele razy, przecież siniaki u dorastającej dziewczynki nie były czymś normalnym.
W wieku siedemnastu lat uciekła z rodzinnego domu, który otaczał wieczny smród alkoholu. Nie, nie tego wytrawnego, który kupuje się, by uczcić awans w pracy, narodziny dziecka czy chociażby najwyższe osiągnięcie na rzecz potrzebujących. Aby uwiecznić ten przełomowy moment w swoim życiu Alisha zrobiła sobie swój pierwszy tatuaż - napis na nadgarstku ozdobiony czarnymi ptakami zatrzymanymi w locie: Freedom.



Samodzielność to cecha, która uczy nas jak radzić sobie w dalszym życiu.

Zamieszkała u starszej o sześć lat przyjaciółki - Dorothy i od tamtego momentu przestała kontaktować się z rodziną. Dzięki jej pomocy skończyła szkołę średnią.Wbrew pozorom znalezienie jej w Murine Town przez rodzinę stanowi do dziś ogromny problem. 
Po skończeniu szkoły znalazła pracę i za uzbierane pieniądze kupiła mieszkanie na obrzeżach miasta w bocznych liczkach miasta. W dniu swoich dwudziestych trzecich urodzin od Dorothy dostała burego kociaka, którego Alisha wspólnie z  jej czteroletnim synem okrzyknęła mianem Wilda. I tak też zostało.














Życie jest przewrotne i naznacza nas wszystkich.

Dorothy została zadźgana nożem trzy miesiące temu, kiedy odmówiła oddania swojej torebki młodemu chłopakowi. Bez wątpienia naćpanemu i gotowemu poświecić wszystko, by dostać kolejną działkę swojego specyfiku. Osierocił w ten sposób niewinne dziecko. Alisha podjęła się opieki nad chłopcem. Nie mogła pozwolić na to, aby trafił do domu dziecka. Za bardzo się do niego przyzwyczaiła i stanowił dla niej dużą cząstkę jej przyjaciółki.


Na blogu już byłam, nie na tej odsłonie, ale jednak.
Wizerunek należy do Antonii Thomas.
Staram się odpisywać wszystkim. Nie robię tego jednak w określonej kolejności.
Zapraszam do tworzenia wspólnych wątków.

20 października 2012

The fu­ture star­ts to­day, not to­mor­row.

The fu­ture star­ts to­day, not to­mor­row.


 Dnia 14 lutego 1988 roku przyszła na świat Samantha Georgina Forbes. Ma 24 lata, nigdy nie wyjechała ze swojego miasta rodzinnego. Dorobiła się kawiarni, a swoją ciężką pracą zyskała uznanie lokalnej społeczności. Uwielbia gotować i to właśnie robi w wolnym czasie. W kawiarni spędza prawie cały dzień, niewiele ma czasu dla siebie. Kilka miesięcy temu zatrudniła dwie kelnerki. Jest bardzo zadowolona, że jej pomagają, inaczej nie dała by rady. Najczęściej spędza czas w kuchni i gotuje. Wygrała kilka kulinarnych konkursów.



Nuda...

Jest singielką i na razie dobrze jej z tym. Jej kawiarnia to :

ASTER CAFE


Jej rodzice to Antony Joseph Forbes, ma 45 lat i bardzo kocha swoją najstarszą córkę. Pracuje w Waszyngtonie jako sekretarz senatora Adamsa. A także jego prawa ręka. Nie ma zbyt wiele czasu dla rodziny, ale kiedy przyjeżdża na weekendy spędza cały czas tylko ze swoją rodziną.

Mama Sam nazywa się Weroniqe Naomi Forbes, ma 44 lata i jest malarką. Jednak od jakiegoś czasu trudno się z nią dogadać. Sam próbowała już wszystkiego i bez skutku. Choroba psychiczna daje jej się we znaki, córka nie chce dopuścić do siebie tej myśli więc nawet nie zastanawia się nad tym co to za choroba. Mama raz jest radosna, raz popada w taką depresję, że niszczy obrazy, dom. Sam nie rozmawia z nikim o mamie, ale każdy wie, że mieszka w małym domku na obrzeżach miasta. Czasem w nocy krzyczy tak, że sąsiedzi nie mogą spać. Toteż częstym gościem w jej domu jest policja i pogotowie medyczne.



Młodsza siostra Sam nazywa się Amber Rachel Forbes ma 20 lat i mieszka z siostrą w Centrum. Tata zafundował im jedno z najdroższych mieszkań w Centrum. Kocha zwierzęta, ma kota Harrisa, psa Douglasa, Żółwia Snooke i papugę Gertę. Pracuje jako wolontariuszka w schronisku dla zwierząt. Tam poznała Rogera swojego obecnego chłopaka. 22 letniego chłopska o karnacji mulata. Jeździ starym fordem i traktuje ją jak księżniczkę.

Ostatni jest James Tomas Forbrs, lat 18. Chodzi do collegu i obecnie mieszka w Nowym Orleanie w akademiku. Ale jak tylko może odwiedza swoją rodzinę. Studiuje fotografię. Wysoki brunet, niebieskooki. spojrzenie amanta i uosobienie greckich bogów.

Samantha miała kiedyś narzeczonego imieniem Janson. Jednak jej wybranek okazał się zwykłym oszustem. Makler giełdowy, 26 latek z domu Baronsów. Wymarzył sobie karierę polityka, ale nie wszystko poszło po jego myśli.



W pigułce :

- Kocha zwierzęta;
- Jest wegetarianką;
- Uwielbia dzieci, jak na razie swoich nie ma, ale nie znaczy to, że o tym nie myśli.
- Pali sporadycznie,
- Uzależniona od kawy, śpiewania i pisania wierszy;
- Kocha książki, które pochłania tonami;
- Często chodzi do kina z siostrą;
- Nie lubi samotności;
- Jest empatyczna;
- Boi się ciemności i zamkniętych przestrzeni.
- Gdy miała 16 lat została porwana i nikt do dziś nie wie co się wydarzyło. Nie mówi o ty, chyba zapomniała co się stało. Jej podświadomość celowo ukryła przed nią prawdę.

[ :) Witam wszystkich :) Wiem notka słaba, ale poprawię w ciągu najbliższych kilku dni ;)]

17 października 2012

"A certain darkness is needed to see the stars."

Najtrwalszymi zasadami wszechświata są przypadek i błąd.
Frank Herbert
Ona jest zarówno przypadkiem jak i błędem, literówką w cudzej historii i kropką w połowie zdania, przerwanym oddechem i niedokończonym papierosem. Ona jest rock'n'rollem i uosobieniem nieodpowiedzialności, Twoją zdradą i żądzą, smugą na szybie, pustą strzykawką i pękniętą struną H, Twoim wyrzuconym do śmieci obiadem, zgniecionym kapeluszem i gitarą roztrzaskaną o ścianę. Powoduje zniszczenie, a może właśnie sama nim jest, sama niszczy, sama pochłania i pożera siebie.
Pojawia się znikąd. Zjada ostatnie ciastko i wypija cudzą kawę, zawsze ma kaca i zawsze jest piękna, za to nigdy nie prosi i nigdy nie pyta. Od dziesiątego roku życia posiada telefon komórkowy, mimo to nigdy nie ma go przy sobie, kiedy jest pijana, nad wyraz często cytuje Baudelaire'a, zna cały alfabet łaciński, potrafi policzyć do 999 999 999 999., choć nigdy nie próbowała, a mimo to zawsze zapomina o każdych urodzinach, a z rzeczy względnie ważnych na pamięć zna jedynie numer telefonu matki, która nie żyje od pięciu lat. Ze wszystkich praw świata najbardziej ceni sobie prawo do zachowania milczenia. Ewentualnie prawo do płaczu. Bardzo przydatne, zapewniam. Jest jeszcze prawo do przeczenia samej sobie i to właśnie towarzyszy jej najczęściej. Mimo to wciąż nie jest jedną z tych kobiet. Nie marzy o własnej lodówce, dziecku i facecie. Raczej o kawie i kocie, ewentualnie kobiecie, choć ostatnimi czasy naprawdę nie ma ochoty. Wydała jeden tomik swoich wierszy. Żaden z nich nie jest o miłości.
Tak, to kreuje pewien obraz jej osoby.

Sarah Khan, 24 lata.
Pani basistka, pani poetka, pani dekadentka.
I pani nigdy-nie-mów-do-mnie-z-rana-nawet-jeśli-mówisz-o-seksie.


10 października 2012

Zwyczajna

Anna Cooper 
urodzona 23.02.1988 roku.(24lata)  Mieszka tutaj od urodzenia. 
Zamieszkuje małe mieszkanko w centrum miasta.
Anna pracuje jako fizjoterapeutka w tutejszym szpitalu. Jako wolontariuszka pracuje w oddalonym o kilkadziesiąt kilometrów Domu Dziecka

Jest to prosta dziewczyna wychowywana przez obojga rodziców, którzy nadal tu mieszkają. Dziewczyna wyprowadziła się od nich dwa lata temu, kiedy to dostała stałą pracę. Od tej pory utrzymuje się samodzielnie. Zamieszkuje małe mieszkanko na poddaszu jednej z kamienicy. Jest to jej oczko w głowie, dba o nie chwilami przesadnie. 
  
Jest bardzo schludną osobą. Uwielbia porządek, zarówno w swoim otoczeniu jak i życiu. Jest sama od dwudziestego roku życia, w tedy to zerwała ze swoim jedynym facetem, który wybrał karierę, nie życie z nią. Uwielbia swoją pracę-zarówno w szpitalu jak i w domu dziecka. W przyszłości chciałaby mieć dziecko, nie koniecznie męża, ale z pewnością dziecko. Jest raczej mało imprezowa, zdecydowanie woli zaciszną kawiarenkę od tłocznego baru, książki od alkoholu. Jest niepaląca, ale nie przeszkadza jej, kiedy ktoś pali w jej towarzystwie. Jest niezmiernie tolerancyjna. Jest ateistką, mimo iż rodzice są katolikami. Ubóstwia tulipany i często wypełnia nimi mieszkanie. Nie przepada za ciemnymi kolorami, nie pija kawy. Jeżeli muzyka to tylko spokojna, żadne tam radiowe hity, ani mocne brzmienia.  Gustuje raczej w spokojnych rytmach gitary klasycznej, na której z resztą potrafi grać.
Jest bardzo ładną kobietą, która ma nieskazitelną cerę. Brązowe włosy na co dzień ma rozpuszczone, w pracy natomiast ma je związane. Nie posiada dziurek w uszach, uważa że biżuteria jest zbędna. Jedyną ozdobą jaką nosi to zloty pierścionek z niewielkim diamentowym oczkiem, który dostała od ojca na osiemnaste urodziny. Ma nietypowy głos-niski i zachrypnięty, niezwykle seksowny i zmysłowy. Ma 169cm wzrostu i jest szczupła. Ma drobne pośladki i niezwykle małe piersi, które w latach nastoletnich były jej kompleksem. Ubiera się niezwykle prosto-koszule i swetry w jasnych barwach (niezwykle lubi beże i brązy), do tego zwykłe wąskie dżinsy w ciemnych odcieniach i płaskie buty balerinki lub botki. Rzadko, na prawdę rzadko można ją widzieć w sukienkach i obcasach. Nie maluje się. Nie posiada podkładów, pudrów, cieni do powiek. Wystarczy jej tusz do rzęs. Stawia na naturalizm. 
Jest niezwykle subtelna, nie tylko pod względem wyglądu ale i charakteru. Raczej nie rzuca się w oczy przez swoją prostotę. 
Co więcej? 
-porusza się swoją ukochaną trzydrzwiową Audi a3 w grafitowym kolorze 
-nie ma zwierząt, bo cierpi na alergię 
-uwielbia tulipany
-jest niepaląca i niepijąca 
-biseksualna, z większymi skłonnościami heteroseksualnymi 
-nie posiada telewizora w mieszkaniu, gdyż uważa, że telewizja ogłupia 

[Witam. Chętna na wątki i powiązania.
Jest to postać bardzo różna od wszystkich moich dotychczasowych, mam nadzieję, że uda mi się ją poprowadzić godnie :) 
Na zdjęciach niejaka panna Dominika]

7 października 2012

It is never too late to mend


Joshua Josh Harrison

W tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym-drugim roku trzeciego marca około godziny szóstej, zaraz przed brzaskiem na świat przyszedł pierworodny syn państwa Harrison po całej nocy męczarni matki oraz położnych.  Addison, piękna pani doktor, przywitała go ze łzami szczęścia i z delikatnym uśmiechem, choć niesamowicie wycieńczona, a David, niespełniony muzyk, resztkami sił próbując nie zemdleć obejmował małżonkę i patrzył z dumną na swego syna.  Josh, bo tak nazwali tego uroczego chłopczyka, wychowywał się w pełnym miłości i radości domu, w Bristolu. Dwa lata później dołączyła do niego siostra. Gdy skończył siedem lat rodzice zginęli w wypadku samochodowym, osieracając dwójkę dzieci, które trafiły pod opiekę dziadków.  Zaczął studia na wydziale muzycznym, w Bristol University. Tam poznał JĄ. Był to bardzo namiętny romans, a może nawet miłość? Nagle wyjechała, zostawiając Josha bez żadnych wyjaśnień, a po pół roku doszła do niego wiadomość, że jest w ciąży. Rzucił studia i ruszył na poszukiwania. Przez długi czas walczył o prawa rodzicielskie, teraz widuje synka co drugi weekend. Chcąc odciążyć dziadków wyjechał z Bristolu i zamieszkał na przedmieściach Murine Town. Właściciel sklepu muzycznego Helvete.  


Pomimo okrutnych zdarzeń uważa swoje dzieciństwo za szczęśliwe, był kochany i zadbany, nigdy niczego mu nie brakowała. Od małego był tym mniej odpowiedzialnym i ostrożniejszym dzieckiem. Jednak bardzo troskliwy i opiekuńczy, szczególnie względem młodszej siostry. Obdarzony również niesamowitym poczuciem humoru i pewnością siebie, przez którą czasem wychodzi na aroganta. Uważa się za trzeźwo myślącego i taki jest w istocie – przynajmniej dopóki się nie wścieknie, jednak mało komu udaje się go wyprowadzić z równowagi. Lubiący być w centrum zainteresowania, szczególnie pięknych  kobiet. Kiedyś flirciarz i łamacz damskich serc, uwodziciel, jednak ze względu na synka zrezygnował z wiecznych podboi.  Miłość? Nie rezygnuje z poszukiwań damy swego serca. Chcę się ustatkować, by stworzyć Lukowi dobre warunki. Wciąż walczy o pełne prawa rodzicielskie, wielkim wsparciem jest jego siostra, ambitna pani adwokat.  Kiedy ma zły humor, a zdarza mu się wstać lewą nogę, bywa złośliwy, szorstki i chłodny. Nie brakuje mu odwagi, a za bliską osobę jest gotów poświęcić życie. Szczery do bólu czego oczekuje w zamian, kłamstwa nie toleruje.  Inteligencje odziedziczył po matce, jednak nie ma takiej łatwości w nauce jak jego młodsza siostra, jednak pomaga mu nabyty przez lata spryt. 
Pasją zaraził go ojciec. Muzyka jest jedną z najważniejszych i najświętszych rzeczy w życiu Josha. Jest to rzecz, którą dzielił ze zmarłym ojcem, oprócz tego na widok jego z gitarą mało która kobieta jest w stanie mu się oprzeć. Gra również na klawiszach, dorabia sobie ucząc dzieciaki gry. Często można usłyszeć go w The Six Pence Pub. Nigdy nie był typem sportowca, jednak nie potrafi sobie odmówić porannej przebieżki.



Jego pewność siebie nie wzięła się znikąd. Średniego wzrostu, mierzący prawie metr osiemdziesiąt.. Jasnowłosy mężczyzna przyciągający spojrzenia jak magnez. Ciemno brązowe tęczówki obramowane długimi rzęsami, rzucające przeciągłe spojrzenia na płeć przeciwną. Właściciel niskiego, nieco chropowatego głosu. Nie przywiązujący większej wagi do ubioru,  jednak ma bardzo specyficzne poczucie smaku, uwielbia kapelusze. Wąskie usta, najczęściej wykrzywione w szerokim uśmiechu, przez który w policzkach ukazując się dołeczki. Najczęściej z trzydniowym zarostem Na prawej dłoni ma tatuaż.






Pali sporadycznie, kiedy targają nim silne emocje.
Dumny posiadacz ładnej kolekcji płyt.
Uczulony na migdały i kokosy.
 Ojciec sześcioletniego Lucasa.


[ Karta z innego bloga, przekształcona na potrzeby tej postaci. Niezbyt zadowalające, jednak będzie poddawana ciągłym przeróbką. Wątki, powiązania? Jasne. Jeżeli jest ktoś chętny na przejęcie postaci siostry Harrisona, bądź matki Lucasa proszę o kontakt ;) Nie pozostaje nic innego jak: zaczynamy! ]

2 października 2012

memento mori

this is the end of all hope!
Miło mi przedstawić państwu Panią Gotkę, zwaną także Jennifer Miller.
24 lata
technik botaniki
pracuje w antykwariacie
pochodzi z Notthingham
zamieszkuje budynek  mieszkalny w centrum, mieszkanie numer 23
heteroseksualna

Kocha kwiaty, muzykę i książki.
Ma dwa kanarki. 
Pisze, ale nikt o tym nie wie i nigdzie tego nie publikuje. 
Lubi zapach winogron i męskich perfum. 
Smak czekolady jest dla niej najlepszy ze wszystkich.
Nie potrafi tańczyć.  
Nie lubi alkoholu(chyba że wino), romansów(w większości), imprez(kategorycznie),  ludzi(zazwyczaj), zapachu dymu papierosowego(mdleje), ojca(jest alkoholikiem), pająków(panicznie się ich boi) i bezsensownych piosenek(bo tak).

Jak wyglądam? Cóż, niebieskie oczy o bardzo dziwnym odcieniu, aż przyciągającym wzrok.  Czarne, długie włosy do bioder. Ładna kobieca sylwetka i bogate atuty. Zadarty nos i pełne usta.

Wychowałam się w Kuopio, w Finlandii, więc nic dziwnego, że jestem kim jestem. Tam od małego żyje się w towarzystwie gotów, metalu i piękna. Nikt nie zwraca Ci uwagi przez to, że jakoś się odznaczasz, jesteś inny niż wszyscy, wręcz przeciwnie, nawet Cię pochwalą. Puki tam mieszkałam było dobrze, nic nie zapowiadało się na gwałtowną zmianę jaka nastąpiła - gdy miałam siedem lat zmarła moja mama. Ojciec mówił, że jest lepiej, więc to był dla nas szok. Moja siostra jest ode mnie starsza o trzy lata, więc lepiej to przeszła, ale dla takiego dzieciaka jak wtedy ja było to tragedią. Ojciec jednak tylko na to czekał, od razu zabrał nogi za pas i wyprowadziliśmy się do Anglii. Na początku żyliśmy w podłych warunkach, nic dziwnego więc, że potem przez dwa lata chodziłam do psychologa dziecięcego. Wszystko się we mnie skumulowało. Na domiar złego to pomogło tylko po części. Nie miałam żadnych przyjaciół, nagle znalazłam się w kompletnie obcym miejscu otoczona obcym językiem. 
Jednak jakoś dałam sobie radę - musiałam. Moją ostoją okazały się książki i muzyka. Muzyka... towarzyszyła mi od zawsze. Nie wyobrażam sobie bez niej życia. Potrafię o tym mówić i mówić, opowiadać o tym o czym ona opowiada, wsłuchiwać się w basy i klawisze, podśpiewywać fragmenty, kręcić się w kółko do melodii i marzyć o zobaczeniu na żywo ulubionych zespołów. Rozpłakałabym się, a łzy są u mnie rzadkością. 
Ale i to przyczyniło się do mojego obecnego stanu. Stałam się egoistyczną, zamkniętą w sobie, sarkastyczną i niepotrafiącą okazać uczuć kobietą. Tak było zawsze, od kiedy tylko pamiętam - czyli od pobytu w Anglii. Finlandii pamiętam mało i mgliście, przysłoniły mi to złe wspomnienia. 
Gdy tylko mogłam opuściłam dom - tak jak siostra. Ostatnie dwa lata były najgorsze, nie miałam nawet niej, żadnej pomocnej duszy. Powoli zaczęłam przeobrażać się w gotkę i stopniowo stawałam się coraz bardziej aspołeczna. 
Wyjechałam na studia botaniczne do Belfastu. Tam mi się polepszyło. Lubię to miasto, na prawdę, ale było dla mnie trochę za duże. Mimo wszystko, żyło mi się dobrze. Wzięłam udział w paru sesjach zdjęciowych, jednak bez ujawniania danych osobowych. Poznałam łacinę i mitologię grecką - teraz ciągle mi towarzyszą. Może to trochę się kłóci, ale... czy to ważne? Najpiękniejszym i najważniejszym łacińskim wyrażeniem jest dla mnie memento mori - pamiętaj o śmierci. Żywot każdego z nas kiedyś się kończy, i nie możemy posyłać tego w zapomnienie.
Jakoś wtedy przekłułam wargę i zrobiłam piercing sternum. Jako iż dorabiałam w różnych miejscach, moja gotycka garderoba powoli się powiększała. 
Po studiach chciałam wrócić do Finlandii, ale w końcu tego nie zrobiłam. Zawitałam w Murine Town. 
Teraz tu jestem. Istnieję. Żyję. 
Zapraszam do antykwariatu, może uda Ci się na mnie trafić...



[Etto...cześć. Wymęczyłam kartę Jenny, mam nadzieję, że się podoba. Zdjęcia pochodzą ze strony ladysymphoniawronghysteria i dwóch facebookowych stron(z czego jedno fotografii Ciary Jane). 
Mam szczerą nadzieję, że ten blog jeszcze żyje, więc i zapraszam do wątków. Jenny nie gryzie i jest bardzo fajna, trzeba ją tylko poznać!
Niech Tarja będzie z Wami. \m/