OGŁOSZENIA

-

9 września 2012

Charlie.


Charles Bardotte

Urodzony 31 października 1987 roku w New York-Presbyterian University Hospital of Columbia and Cornell, pertraktujący z diabłem o własną duszę początkujący weterynarz z przedmieść.


Charakter - zjawisko rzadziej spotykane niż bohaterstwo.

Charles Bardotte to osobnik na miarę dzisiejszego świata niezwykły. Taktowny dyplomata, wyposażony w niekończące się pokłady cierpliwości; pełen niewymuszonej gracji. Wszędzie, gdzie się pojawia potrafi zaprowadzić ład i harmonię, bez zbędnego podnoszenia głosu lub ręki.
Jako urodzony przywódca, Charlie bez większych starań utrzymuje dobre kontakty z innymi. Gdy jednak mu się to nie udaje, może narzucić komuś swoją wolę. Delikatny i pełen dobrego smaku, łatwo poznaje się na ludziach. Grono jego przyjaciół jest starannie dobierane i nie ma w nim miejsca na fałsz czy zdradę. 
Pełen współczucia jest wspaniałym przyjacielem, ale też… zręcznym manipulatorem. Odpowiednio do sytuacji i towarzystwa może być optymistą lub realistą; gadatliwym wesołkiem lub ponurym mrukiem. Dostosowuje się mimowolnie, pozostawiając jednak swoje główne cechy takimi, jakimi są w istocie.
Pracowity i odpowiedzialny, zamknięty w sobie, momentami nie tyle tajemniczy, co mroczny Charles został obdarzony zdolnościami do prowadzenia wszelakich interesów. Potrafi być czuły i namiętny; kocha w ten sam sposób, w który nienawidzi – całym sobą. We wszystko angażuje się całkowicie. Jeśli naprawdę czegoś – lub kogoś – chce, potrafi długo czekać lub usilnie do tego dążyć. 


Historia - świadek czasu, światło prawdy, życie pamięci, nauczycielka życia, zwiastunka przyszłości.

Charles Bardotte to syn Doriana Vernon’a Bardotte i Alicii McCoinath, czyli pary, która biorąc ślub nie połączyła na wieki jedynie siebie. Zawiązując święty węzeł małżeństwa odprowadzili do wielkiej fuzji wiodącej korporacji kinematograficznej Bardotte Corporation oraz niezbyt znanego, ale liczącego się producenta filmowego – McCoinath Productions.
Jak można się domyśleć, Charles dorastał w ściśle kontrolowanym środowisku elity. Na ogół nie wpływa to dobrze na dzieci, jednak ten chłopiec stanowił wyjątek. Dzięki matce, która zrezygnowała z kariery bizneswoman udało mu się wyrosnąć nie na snobistycznego dupka, lecz przystojnego i kulturalnego młodzieńca.
Teraz jednak mieszka samotnie, a że jest młody, lubi zaszaleć.Czego matka nie widzi, tego jej nie żal, prawda? Charlie umie się bawić, choć nie robi tego przesadnie – nie pije na umór, nie uprawia orgii, ani nie ćpa. Piwko na imprezie, czy joint od czasu do czasu to jednak co innego.
W Murine Town jest bardzo popularny, nie tylko dzięki temu, że jest dobry w tym, co robi. Przystojny, charyzmatyczny, nieco tajemniczy, ale wciąż pełen uroku. Słodki drań. Ulubieniec nie tylko dam.

[Więc tak. Ta postać funkcjonowała już kiedyś na Murine Town pod nazwiskiem Alex Force, ale straciłam dostęp do tamtego maila, więc proszę uprzejmie Burmistrza o podmiankę na liście po prawej. Dziękuję i zapraszam do wątków ;3
PS: Do konta Allison Harsh też już dostępu nie mam :C Jestem ciamajda, wiecznie haseł zapominam :C]

6 września 2012

just like heaven

J a s m i n e  D e l a c o u r
|| 25 września 1989r. || Paryż, Francja || 23 lata ||
|| studentka trzeciego roku weterynarii || pracuje w kwiaciarni || 
|| czasami daje występy w małych lokalach || wolontariuszka ||
|| mieszka wraz z bratem w maleńkim domku na przedmieściach ||

Nic nigdy nie jest takie, jak sobie wymarzymy. Niestety. Jasmine miała wszystko. Urodziła się w kochającej rodzinie młodego lekarza, Edwarda Delacour i jego pięknej żony, pianistki, Amelii. Dorastała otoczona miłością rodziców i cztery lata starszego brata, Gabriela. Od małego mogła rozwijać wszystkie pasje, o jakich tylko marzyła. Rodzice jej nie ograniczali, wręcz przeciwnie. Była szczęśliwa, nie przeczuwając, że nie będzie to trwało wiecznie.
Miała szesnaście lat, kiedy jej świat się zawalił. Jej brat studiował w Londynie. Tęskniła za nim bardzo, razem z rodzicami odwiedzali go więc tak często, jak tylko mogli. Tym razem Jasmine jednak lecieć z nimi nie mogła, miała egzaminy. Rodzice też chcieli zostać, ale dziewczyna, wiedząc, że bratu byłoby przykro, kazała im lecieć. I będzie żałować tej decyzji do końca życia. Samolot rozbił się niedługo po starcie. Nikt nie przeżył. Jasmine obwinia się do dziś o śmierć rodziców. Gabriel postanowił wziąć siostrę do siebie. Zamieszkali w Anglii. Chcąc jednak uciec od zgiełku, tłumów i wielkich miast, osiedlili się w Murine Town. Dostawszy spory majątek po rodzicach, kupili malutki domek na przedmieściach. I choć mogliby spokojnie żyć za te pieniądze, oboje pracują.
Wygląda bardzo niepozornie i niewinnie. Malutka i filigranowa. Mierzy zaledwie sto pięćdziesiąt dziewięć centymetrów wzrostu. Zaokrąglona tu i ówdzie. Chude nogi. Okrągła buzia. Rumiane policzki. Lekko zadarty nosek. Pełne, malinowe usta. Kocie, zamglone oczy w kolorze błękitnego nieba. Burza długich, zwykle roztrzepanych, słomianych włosów. Na nogach stare tenisówki lub znoszone baleriny. Ubrana w zwiewną sukienkę, bądź wielką, męską koszulkę z Iron Manem, czy innym, wspaniałym mężczyzną. Ewentualnie podkrada bratu koszulki z ich ulubionymi zespołami. On przecież nie ma nic przeciwko!
Jasmine to marzycielka. Wiecznie nieobecne oczy, rozmarzony uśmiech. Zawsze chodzi z głową w chmurach, jest roztrzepana i jej brat zawsze się śmieje, że kiedyś zapomni się ubrać i wyjdzie z domu. Nie byłoby to specjalnym zaskoczeniem dla kogoś, kto zna Jasmine. Na co dzień bardzo wesoła, uśmiechnięta. Stara się patrzeć na świat z optymizmem i zawsze odnajdować we wszystkim lepsze strony. Jak każdy, miewa jednak gorsze chwile, kiedy bez powodu płacze, ogląda smutne filmy, słucha smutnych piosenek, lub po prostu zamyka się w pokoju, bądź spaceruje w głębokim zamyśleniu. Nie należy do wiecznie trajkoczących dziewcząt, woli siedzieć w ciszy, jest zdecydowanie lepszym słuchaczem, niż mówcą. Nie lubi wystąpień publicznych, kiedy występuje, to przed znajomymi, lub niewielką grupą ludzi. Jest nieśmiała, a na jej gładkie policzki nieustannie wkrada się uroczy rumieniec, szczególnie w towarzystwie przedstawicieli płci przeciwnej. Była niezdecydowana i kapryśna. Lubi pokręcić nosem, lubi sobie strzelić focha. Potrafi zastanawiać się cały dzień, tylko po to, by potem i tak zrobić inaczej. Lubi być przepraszana i adorowana, jak każda kobieta. Jest spontaniczna, zdarza jej się najpierw robić, a potem myśleć i żałować. Choć ma pewne granice, których nie przekracza. Boi się zostać skrzywdzona. Ledwo pozbierała się po śmierci rodziców. Była uzależniona od leków. Z trudem z tego wyszła. Nie wie, jak poradziłaby sobie po kolejnym ciosie. Dlatego przez długi czas trzyma dystans, niż zbliży się do kogoś. Trudno jest zdobyć jej zaufanie. Odzyskanie go jest niemal niemożliwe. Wrażliwa, rozpoetyzowana artystka, zachwyca się byle szczegółami, zatrzymuje się, by podziwiać nic nie znaczące detale. Czasami bywa przez to męcząca, Gabriel często na to narzeka. Jest jednak bardzo ciepła i troskliwa. Nie odmawia pomocy, jeśli ktoś naprawdę jej potrzebuje. Kochająca i lojalna. Straszny uparciuch. Ja się uprze, ciężko ją do czegokolwiek przekonać. Kocha być na łonie natury. Kocha zwierzęta. Cóż, nie bez powodu studiuje weterynarię. Uwielbia się śmiać. Błyskotliwa. Kocha książki, szczególnie fantastyczne, romantyczne, kryminalne i psychologiczne. Wciąż coś czyta. Uwielbia muzykę, ślicznie śpiewa, gra na pianinie i gitarze. Słucha głównie rocka, zdarzają się jednak i cięższe brzmienia, ale także trochę jazzu, bluesa czy soulu. Interesuje się teatrem i filmem. Jest niemal ekspertem w tej dziedzinie, jej maleńka obsesja. Uwielbia wszystko, co stare. Starą muzykę, filmy, samochody, modę. Lubi rysować, ale głównie bazgrze jakieś abstrakcje w swoim zeszyciku, gdyż zupełnie nie ma do tego ręki. Wszędzie jeździ swoim starym, zielonym rowerem. Uwielbia zieloną herbatę, truskawki i szarlotkę. Zawsze pachnie kwiatami. Śpiewa pod prysznicem. Uwielbia swoje pluszaki. Czyta komiksy i kocha superbohaterów. Kocha zimę i śnieg. Lubi piłkę nożną. Uwielbia kwiaty.

Oho, nie wyszła mi ta karta chyba, ale na nic więcej mnie obecnie nie stać. Z Jasmine chętnie nawiążemy wątki najprzeróżniejsze, także zapraszam c:

5 września 2012

Tu wolność nie istnieje, chociaż nie ma krat.


Bladozielone oczy o beznamiętnym wyrazie, wiecznie zimne dłonie, oraz stopy (zapewne przez mizerne krążenie), cały metr osiemdziesiąt wzrostu, oraz sześćdziesiąt kilo wagi. Ciągoty do dużych, ciepłych swetrów, oraz przytulania się do wszystkiego, co może w miarę dobrze ogrzewać. Dodaj do tego uśmiech godny ćpuna, mrukliwy ton głosu, oraz nierówno wygolone włosy, a będziesz już miał przed oczami Hankę.

Potrafi mówić po angielsku, rosyjsku i polsku. Na życie zarabia w różny sposób. Od czasu do czasu rozprowadza narkotyki, innym razem pomaga w sklepie muzycznym, lub antykwariacie. W wolnych chwilach okupuje bibliotekę swoim jestestwem i jest z tego dumny. Uparcie twierdzi, że nie ma talentu plastycznego i nie umie śpiewać, przyznaje się natomiast do umiejętności grania na gitarze basowej.

Jest jedynakiem, co nie znaczy, że matka traktowała go jak oczko w głowie. Była zabieganą, wiecznie zapracowaną osobą, która swojego syna zostawiała zawsze z niańkami, a sama znikała czasem na pół dnia, w ogóle nim nie przejmując. Obojętne co by chłopak dobrego nie zrobił, ona wciąż wydawała się być niezadowolona, co z każdym rokiem zaczynało go bardziej irytować. Pewnego dnia wyszedł z domu, wrzeszcząc na matkę i swojego ojczyma, że ich nienawidzi i chciałby, żeby oboje cierpieli tak, jak on.
Niecałe trzy lata później ojczym Hanki zginął w skutek nieszczęśliwego wypadku (ślizga powierzchnia, próba zahamowania na ostrym zakręcie, uderzenie w drzewo, śmierć). Matka Hanki była załamana i zaczęła popadać w depresję. Chłopak musiał z nią jeździć po psychologach i psychiatrach w okolicy, chociaż rozmowy z nimi i wszelkie próby leczenia nie poprawiały jej stanu psychicznego.
Całkiem niedawno (bo kilka miesięcy temu) Hanka dowiedział się, że jego rodzicielka jest w sanatorium, po wylewie, czy ataku serca i powoli wraca do zdrowia.

Na prawdę nazywa się Nikita Sharov, ale znaczna część miasta zna go po prostu jako Hankę. Ten pseudonim został mu nadany w więzieniu, gdzie trafił za drobne kradzieże, oraz niszczenie mienia (chociaż tutaj akurat wyrok był nie do końca słuszny, ale o tym może kiedy indziej). Pochodzi, jak można się domyślić, z Rosji, chociaż mieszkał tam do siódmego roku życia, potem przeprowadził się na prawie cztery lata do Polski. Od marca bieżącego roku gości w Murine Town, wcześniej jeździł trochę po kraju.

Mieszka w jednej z kamienic na obrzeżach miasta* i pomimo, że nie ma tam wybitnych luksusów i już drugi raz jakieś pijane towarzystwo chciało mu powybijać szyby, to jest całkiem szczęśliwym, zadowolonym z życia człowiekiem. Nie ma zwierząt, bo nie przepada i ma alergię na sierść, oraz pyłki (toteż lato w miejscu gdzie kwiaty i drzewa pylą jest istną makabrą na kółkach). Nie lubi marnowania wody, cieknących kranów, oraz zapchanych toalet, ponadto nie ufa pralkom i zmywarkom.

Biseksualista, z większym pociągiem do płci męskiej. Nazywa siebie "nietoperzem", bo jego normalny dzień zaczyna się najwcześniej około trzeciej po południu, a kończy nie później niż o piątej rano. Niejadek, z tendencją do gromadzenia wszystkiego, co mu się spodoba (a więc bransoletek, nakrętek z napisami, koszulek z logo ulubionych zespołów, naszywek i innych dupereli, których sporo można byłoby wymienić).

*obrzeża miasta  ~> boczne uliczki

[ Mam nadzieję, że ktoś będzie chciał z Hanką pisać, bo to jedna z niewielu postaci, które uważam, że dobrze wyszły i darzę je swoją odautorską sympatią. Wątkom i powiązaniom mówię tak. Wyznaję zasadę, która mówi, że jedna osoba podrzuca pomysł, a druga zaczyna. Kartę pewnie jeszcze milion razy będę edytować, ale póki co, niech jest, jak jest.
Tekst z tytułu postu to fragment utworu The Bill - Nie ma wolności.
Jeśli chodzi o zajęty wizerunek, to nie znam pana, który jest na zdjęciu, miło byłoby, gdyby ktoś lepiej poinformowany mnie oświecił. No, to nie pozostaje mi się nic więcej, jak tylko przywitać: Dobry wieczór. ]

3 września 2012

Kto nie ceni życia, nie jest jego wart.


Pandora Anna Black.
19 lat, absolwentka liceum plastycznego.
Zagubiona, samotna dusza pośród szarego tłumu.


Jest chodzącą zagadką, z głową w chmurach, która nigdy nie miała ochoty schodzić poniżej linię tej mgły. W krainie jednorożców jest stałym bywalcem. Można to nawet dostrzec. Gdy była młodsza z jej twarzyczki nie schodził uśmiech, a podejrzenia o wszystkie kawały na małą, ciemnowłosą marzycielkę. Już wtedy była dzieckiem nieobecnym. Jednak przejdźmy do sedna. Jest trochę odpychającym człowiekiem, na którym życie odcisnęło spore piętno. Mało się odzywa, wykonuje niewiele gestów, czasami także patrzy jedynie na człowieka, a na jej twarzy widnieje zbiór kilkudziesięciu emocji, które tworzą obraz nie do odgadnięcia. Nie jest tego świadoma, jednak to także powoduje, że ludzie nie chcą znać osoby jej pokroju. W głębi duszy, pod tym pancerzem ochronnym, który dziewiętnastolatka wytworzyła, da się dojrzeć jej prawdziwe "ja", które mówi "wypuście mnie!". Bowiem ona chce być normalna. Chce, lecz nie może. Społeczeństwo już dawno ją odepchnęło i nie pozwoliło dostosować się do wymogów i zachowań. Tak, więc Panda wytworzyła sobie własny, prywatny świat, który jest jej kokonem bezpieczeństwa.


Z wyglądu Black jest całkiem interesująca, nieprawdaż? Długie, ciemne włosy, duże, niebieskie oczy oraz mały nosek, idealnie grający z pełnymi wargami. Nie należy ona do idealnych kobiet, przez co jest raczej niska, chudziutka i bez piersi. Ma za to długie palce, które idealnie nadają się do gry na pianinie. Dziewczyna ma długie nogi, których zazwyczaj nie eksponuje, ponieważ nie wie, jak ma to zrobić. Jest zbyt odizolowana od reszty. Za to często nosi kapelusze, wkłada męskie koszule w spodnie i wychodzi pośród ludzi, całkowicie wyróżniając się pośród idealnego społeczeństwa. Nie da się zbytnio dobrze opisać jej wyglądu, ponieważ dla każdego, w pewien sposób, wygląda inaczej. Z resztą ważniejsza jest dusza, niż ciało, prawda...?
Urodzona 4 maja 1994 roku w Norwegii, w słoneczny, letni poranek. Jej ojciec Adam jest kardiochirurgiem, a matka Shannon pisarką. Pandora ma starszą o dwa lata siostrę, która choruje na białaczkę. Jest ona dawcą dla swojej siostry. Co prawda teraz dwudziestojednoletnia Sharon jest niemalże zdrowa, bo jej białaczka poszła spać.

Nikt jej nie kojarzy, nikt nie zna. Bo dlaczego? Nie należy do typu wybuchowych dziewczyn czy miłośniczek romansów z tysiącem, a może i więcej skandali. Raczej nie uczyła się wybitnie, nie miała przyjaciół, nie znała modowych trendów, jednakowoż nie była aż takim fajtłapą, coby się z niej naśmiewać. Chociaż... Pewnie nikt nawet by tego nie zauważył. Może dlatego, gdy dziewczyna zaczęła mieć problemy ze sobą nikt tego nie zauważył. Jakie problemy, zapytacie? Pandora postanowiła, że zwróci na siebie uwagę masochizmem. Nie wystarczyło? Próby samobójcze, ot co. To też nie wystarczyło? To może postaramy się naprawdę coś zrobić? Dziewczyna spróbowała się utopić. Tylko dzięki swojej siostrze, ciężko chorej na białaczkę, która była w stanie remisji, przeżyła. Po traumatycznych przeżyciach zamknęła się w sobie. Spojrzała kostusze za kaptur. I ujrzała oczy śmierci. Śmiało można stwierdzić, że dziewczyna ma problemy z psychiką i postrzeganiem świata. Nie akceptuje siebie i tego, jaka jest. Powinna już dawno zostać skierowana na leczenie psychiatryczne, jednakowoż jedyną osobą, która się nią interesuje jest jej siostra, dla której Panda jest dawcą.  
Ale powróćmy do problemu dziewczyny. Zdecydowanie potrzebuje ona zainteresowania ze strony innych, choć stara się to wyprzeć. Odpycha innych od siebie, choć tak bardzo pragnie się do nich zbliżyć. Dziwne myślenie, nieprawdaż? Jednak jej nie można oskarżać o pewne rzeczy, gdyż jest wyjątkowo słaba. Trzeba wiecznie na nią uważać, jak na kruchą, niezwykle wartościową chińską porcelanę. Bo każdy człowiek jest wartościowy.


[Przywitajcie nas miło... choć raz.]

Życie jest jak pudełko czekoladek- nigdy nie wiesz, co Ci się trafi

Anthony 'Tony' Black | 24 lat |06.07.1988r.
Prowadzi swój salon tatuażu i piercingu 'Areto'|rockman

 Przyszedł na świat dwadzieścia cztery lata temu, a dokładniej szóstego lipca roku tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego ósmego roku .  W bardzo suchy i gorący letni dzień. Tamtego dnia każdy termometr w Murine  wskazywał temperaturę niemal trzydziestu trzech stopni Celsjusza. Każdy mieszkaniec tego małego  miasteczka szukał schronienia w choćby i  minimalnie ocienionym miejscu.  Soczyście zielonymi liśćmi nie poruszał nawet najlżejszy podmuch wiatru, który dałby także ukojenie ludziom wędrującym uliczkami miasteczka. Każdy z nich gdzieś się spieszył; każdy gdzieś zmierzał. Ot, zwykły dzień pełen obowiązków i codziennych problemów.
Był on jednak ważny dla pewnego młodego małżeństwa. Dla Thomasa i Anny Blacków, którzy z niecierpliwością czekali na narodziny swojego pierworodnego syna. I wreszcie stało się. Po wielogodzinnym, wyczerpującym porodzie na świat przyszedł słodki berbeć ważący niecałe trzy kilo i mierzący te pięćdziesiąt osiem centymetrów. Ze słodkich różowych usteczek malca wydobył się donośny krzyk, kiedy tylko pierwszy haust świeżego powietrza pojawił się w jego maleńkich płucach. Delikatne niczym płatek róży powieki  podnoszą się ku górze i rodzice chłopca mogą po raz pierwszy zobaczyć brudnozielony kolor oczu swojego synka. Chłopcu nadano imię Anthony po jego przedwcześnie zmarłym dziadku.
Dzieciństwo młodego Blacka było spokojne i szczęśliwe. Każda zachcianka zielonookiego berbecia była spełniana bez względu na to jak bardzo by nie była dziwna.
Gdy Tony skończył cztery lata na świat przyszła jego młodsza siostra Emily, która szybko stała się oczkiem w głowie starszego brata. Black nigdy nie dałby nikomu jej skrzywdzić.  Kiedy tylko jego ukochana siostrzyczka zaczęła dojrzewać, a przez dom Blacków zaczęły się przewijać tabuny jej adoratorów, Tony srogim okiem patrzył na każdego sprawdzając czy aby na pewno ten zasługuje na spotkania z jego idealną siostrzyczką.
W Murine  Tony mieszka od urodzenia; tu się wychował, tu chodził do szkoły i z tym miasteczkiem wiązał swoje plany na przyszłość. Od roku chłopak prowadzi własny, dobrze prosperujący salon tatuażu, a od sześciu miesięcy śpiewa i gra na gitarze w założonym przez siebie zespole rockowym o wdzięcznej łacińskiej nazwie ‘Theme Darke’, co znaczy ‘Uwierz w ciemność’.  Ponadto razem z Emily zamieszkują małe mieszkanko w jednej z kamieniczek w centrum miasta, gdzie przeprowadzili się zaraz po tym, jak ich rodzice zginęli w wypadku samochodowym. 
 Tak, na ulicy nie sposób go nie zauważyć. Być może nie jest typowym przystojniakiem, za którym oglądają się kobiety to jednak ma sobie to nieokreślone jeszcze COŚ, które kryje się w jego spojrzeniu, zachowaniu czy sposobie poruszania się.
Mijając go owionie Cię zapach jego perfum, dotąd Ci nieznanych aczkolwiek idealnie pasujących do osobowości Tony'ego.
Pierwszym, co rzuci Ci się w oczy będzie jego smukła, lecz wysportowana sylwetka mierząca sto osiemdziesiąt pięć centymetrów. Żadne tam z niego chucherko czy pączuszek, ot zwyczajny chłopak z lekkim 'kaloryferkiem' i mocnymi ramionami.
Będąc przy opisie figury naszego drogiego chłoptasia warto by wspomnieć o stylu jego ubioru. Klasa, elegancja i jednoczesny luz- tak można w krótki sposób streścić sposób jego ubierania się. Kolorowe T-shirty z ciekawymi nadrukami, koszule i marynarki; dopasowane spodnie i trampki- już jest gotowy do wyjścia. Dodatkowo uzupełnia strój skórzaną kurtką, zegarkiem, okularami przeciwsłonecznymi czy jakimś kapeluszem.
 Warto by było wspomnieć o buźce naszego drogiego Anthony'ego. Twarz chłopaka okalają dość długie brązowe włosy, które nigdy nie układają się tak, jak chciałby tego ich właściciel. Ciemne kudły wyglądają tak jakby żyły własnym życiem, a żadna prośba ani groźba nie są w stanie zmusić ich, do jako takiego porządnego wyglądu; na kształtne, jasno różowe usta składają się niemal dwie identycznej wielkości pełne wargi, które układają się w tajemniczy półuśmiech. Z jasnoróżowych usteczek naszego chłoptasia wydobywa się na świat zewnętrzny głęboki, miły, pieszczący ucho baryton, przez który już nie jedna panienka dostała palpitacji.  Kwadratowa szczęka od czasu do czasu obsypana jest dwudniowym zarostem, który nadaje Blackowi tajemniczego i lekko zadziornego wyrazu.
Na świat Tony spogląda swoimi zielonymi oczkami, które przeszywają na wylot każdego rozmówcę, dotykając niemal dna jego duszy. Zawsze też dostrzeżesz w nich iskierkę rozbawienia czy nowego pomysłu, który akurat wpadł do tego jego kudłatego łebka. To właśnie z jego oczu odczytasz aktualny nastrój, gdyż poza nim do perfekcji opanował on gestykulację i mimikę twarzy, dzięki czemu po mistrzowsku potrafi on maskować swój prawdziwy stan ducha.
 Zmienny jak pogoda. Raz niczym tsunami czy trąba powietrzna niszczy wszystko na swej drodze. Innym razem spokojny niczym letni wietrzyk, który delikatnie porusza listkami drzew.
Lojalny, oddany i wierny przyjaciel. Tak, nie znajdziesz nigdzie drugiego takiego. Dla najbliższych sobie osób gotów jest poświecić nawet własne życie. Woli dawać niż brać. Wyznaje zasadę 'Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego'.
Towarzyski.  Kocha ludzi i uwielbia przebywać wśród nich. Przyciąga ich do siebie jak magnes. Niby to jakaś wewnętrzna charyzma czy coś, bynajmniej tak mówią inni, a ona zawsze jest sobą.  Poznawanie nowych osób i pozyskiwanie przyjaciół przychodzi mu z łatwością, a każdą nowo zawartą znajomość pielęgnuje pozwalając jej się rozwinąć.
Gaduła. Buzia mu się nie zamyka. Gdyby mógł mówiłby non stop, nawet 24/7. Na szczęście coś tam w tym jego szalonym łebku jest, więc nie tylko o głupotach mógłby rozprawiać godzinami. Ma zdanie na każdy temat, przy czym jego musi być na wierzchu; uwielbia mieć zawsze rację, jednak, kiedy trzeba przyzna się do błędu.
Ze specyficznym poczuciem humoru, które rozumieją tylko nieliczni. Kawalarz i urodzony komik. Nie na darmo jest duszą towarzystwa. Potrafi rozkręcić nawet najbardziej nudną imprezę zmieniając ją wręcz w dzikie rave.
W swoich działaniach zwykle kieruje się impulsami, co jest spowodowane jego wybuchowym temperamentem. To chodząca bomba zegarowa z opóźnionym zapłonem. Biada temu, kto będzie iskierką zapalającą jej lont. Tony wyżyje się na takim niewinnym biedaku nic sobie z tego nie robiąc.
Kocha ryzyko i uczucie płynącej w jego żyłach adrenaliny. Jak sam mówi 'bez ryzyka nie ma zabawy'.
Śpioch. Najchętniej wylegiwałby się w łóżku do południa, a wszelkie zajęcia i sprawy do załatwienia przełożył na godziny popołudniowe. Spróbuj tylko obudzić go zbyt szybko w wolny dzień, a możesz być pewien, ze przez resztę dnia będzie się zastanawiał jak tu się na Tobie zemścić.
Uparty wręcz jak osioł jakiś.  Jak już sobie coś uroi w tej swojej małej główce to nie sposób go odwieść od tego pomysłu. Dość kreatywna i ambitna z niego osóbka, lecz zazwyczaj brakuje mu silnej woli i konsekwencji by skończyć to, co założył, ale to już nieco inna kwestia.
Leniwa kreatura, jakich mało na tym świecie. Najchętniej to by jadł i spał... a potem znów jadł i znów spał i tak w kółko. Cud, że chce mu się do szkoły chodzić, pracować i grać w zespole. 
Zdolny i inteligentny. Tak, tak gdyby tylko się bardziej przyłożył to by i stopnie lepsze miał i zaliczał egzaminy na czas, ale żeby mu się tak chciało, jak mu się nie chce to by już połowa sukcesu była.
Nigdy nie zjawia się nigdzie na czas. Tak, spóźnianie się to u niego odruch bezwarunkowy prawie. W końcu tyle ciekawych rzeczy jest do zrobienia akurat wtedy jak się spieszy. Taaa, Emily się śmieje, że nawet na własny ślub, a później pogrzeb się spóźni ( a sama wcale nie jest lepsza, o!).
Czasami, ale tylko czasami zdarza mu się być chamskim i złośliwym. Zazwyczaj miły dla otoczenia i potulny jak baranek, ale nadepnij mu na odcisk a nie da ci żyć przez najbliższe milion lat. Pamiętliwa z niego bestia, więc uważaj, co mówisz lub robisz, bo niby powie ci, że wybacza i przyjmuje przeprosiny, ale w głębi ducha już szykuje odwet.
W stosunku do płci przeciwnej grzeczny i szarmancki. Przepuści w drzwiach, odsunie krzesło przy stole, czy ucałuje dłoń na powitanie. Niepoprawny romantyk, choć ta cecha charakteru jest przez niego głęboko skrywana, bo jak można pokazać, że się mięczakiem jest, co to lubi ckliwe filmy oglądać? Nie, to by jego reputację na następne sto lat zmieniło. Po szkole krąży plotka, że niby lubi zmieniać dziewczyny jak rękawiczki, ale to nie prawda. Lubi otaczać się ładnymi kobietami, ale poszukuje tej jedynej, a jakoś musi ją znaleźć, prawda? Nigdy jednak świadomie nie chce ranić żadnej dziewczyny, więc gdy czuje, że to jednak nie to, kończy znajomość. 
  Kilka ciekawostek na pożegnanie:
* nałogowy palacz; nie pamięta już ile miał lat, kiedy po raz pierwszy wziął do ust pierwszego papierosa, ale wie jedno- nigdy z tego nie zrezygnuje
* jego ramiona, część brzucha, a także dłonie zdobią liczne tatuaże. Poproś, a być może opowie ci jak każdy z nich powstawał.
* w uszach zawsze dostrzeżesz tunele o różnej średnicy (zmieniają się w zależności od humoru chłopaka)
* założyciel dobrze zapowiadającego się zespołu rockowego o wdzięcznej nazwie „Theme Darke”, w którym to jest wokalistą
* dumny posiadacz czarnego mustanga gt500 shelby z 1967 roku; jego oczko w głowie, wymarzony wóz odkąd skończył jedenaście lat <klik>
* nie wyobraża sobie początku swojego dnia od porządnej kawy z mlekiem i cukrem
* wcześnie rano biega po pobliskim parku, a także chodzi na siłownie żeby aż za takie chucherko, co to by je wiatr przy najlżejszym podmuchu zdmuchnął z powierzchni ziemi, nie uchodzić
* lubi od czasu do czasu napić się whiskey z lodem                           
* fan wszelkiego rodzaju imprez, więc co sobotę musi się na jakiejś znaleźć

 Ci mniej i bardziej ważni w życiu Blacka | Black w obiektywie | Wydziergane przez Tony'ego

[ Na początek: wita was autorka. Mam nadzieję, że Tony się przyjmie. Niektóre informacje mogą być znane z innej mojej karty. Oczywiście będzie zmieniana, bo nie wszyła tak jak chciałam.
Na zdjęciach Josh Beech . Zdjęcia pochodzą z weheartit.com i tumblr.
Co do wątków/ powiązań to wyznaję zasadę jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie, a także ja pomysł= Ty zaczynasz albo Ty pomysł= ja zaczynam.
 Jeśli masz pomysł na wątek lub powiązanie to chętnie zacznę:)
Ostatnia aktualizacja karty: 03.09.2012
Zapraszam do wątków i powiązań. Mam nadzieję, że Przyjmiecie nas ciepło]

I simply run, simply run I don't wanna stay


François de Guise
urodzony 6 listopada 1978 roku w Nantes
rodowity Francuz, posiadacz podwójnego obywatelstwa francusko-brytyjskiego 
nauczyciel języka angielskiego w publicznym liceum ogólnokształcącym
po prostu 
FRANK

Nigdy nie był lokalnym patriotą. Nigdy nie był dumny ze swojego pochodzenia. Nigdy nie utożsamiał się z własnym narodem. Zawsze śmieszył go jego ojczysty język, jego pretensjonalność i przesadna wymyślność. Dlatego już w wieku szesnastu lat wyjechał, tak po prostu. Bez pożegnania, bez wyjaśnienia, bez zbędnego komplikowania wszystkiego. Nigdzie nie zagrzał miejsca na dłużej. Tułał się po całej Europie i Ameryce Północnej. Był buntownikiem. Popełniał wiele błędów, o których przypominają mu liczne tatuaże zdobiące jego ciało. Walczył o prawo do wolności, o prawo do słowa i prawo do rozwoju. Jedynym czego w życiu chciał, pragnął z całego serca, były podróże i sztuka. J e g o sztuka opierała się na słowach, na tworzeniu z nich zdań, akapitów, rozdziałów. Pisanie stało się jego uzależnieniem, jego ucieczką od świata, który często go rozczarowywał. Na życie zarabiał przez dorywcze prace - często pomagał w budowach, albo w kuchni jakiejś turystycznej knajpki. Nigdy nie narzekał na swój los. Nigdy nikogo nie obwiniał o swoje niepowodzenia. Nigdy też nikomu nie dziękował za sukcesy. Od zawsze żył w przekonaniu, że na tym świecie ma siebie. I tylko siebie.


W pewnym momencie postanowił zapewnić sobie stabilizację. Wtedy wyjechał do Anglii na studia. W tamtym kraju też się zakochał, dlatego zmienił również swoje obywatelstwo. Nigdy nie zdobył się na całkowite zerwanie ze swoimi korzeniami. Mimo wszystko, ma w sobie trochę sentymentalizmu, by nie powiedzieć, że aż nadto wiele. Ale o tym nikt przecież nie mus wiedzieć. 
W Amsterdamie wylądował przypadkiem, jak zresztą w każdym miejscu na świecie. Jako nauczyciel chciałby zrobić coś więcej, niż wystawić dobrą ocenę na koniec roku. Chciałby zaszczepić w choć jednym młodym człowieku pasję i radość. Chciałby przekazać to wszystko, o co sam walczył, co każdego rozczarowującego dnia musiał w sobie umacniać. Chciałby jakoś pomóc, bo sam pomocy nigdy nie otrzymał. 

Tylko idioci mówią prawdę. Ja jestem inteligentny, więc nie mówię prawdy. – Salvador Dali

Mierzy sobie 187cm wzrostu, waży niemal 85kg. Atletyczną sylwetkę zawdzięcza latom ciężkiej pracy, jak i zamiłowaniu do sportu. Każdego poranka, przed zajęciami, przebiega 12km, a wieczorem często odwiedza siłownię albo basen. Nie lubi się golić, ale stara się to robić regularnie, by trzymać się szkolnego regulaminu. Nie lubi eleganckich ubrań, ale rzadko kiedy można go spotkać bez marynarki, czy koszuli. Lubi natomiast swoje perfumy, które w jakiś sposób podkreślają jego indywidualność. Swoje tatuaże raczej stara się ukrywać przed światem, bo są dla niego bardzo osobiste. Zobaczyć je można najczęściej tylko, gdy trenuje. 

Gdy się na coś zdecydujesz. To odważnie naprzód idż. Puść młodości swojej wodze, nie szczędź jej, nie bój się żyć. – "Grek Zorba"

Jest bardzo porywczy. Szybko się denerwuje i podczas sprzeczki nie szczędzi przykrych słów. Ale nie jest też pamiętliwy, nie wytyka błędów z przeszłości, nie mści się, nie planuje żadnych intryg. Bywa natomiast ironiczny, często dystansuje od siebie ludzi, choć ci mogą nawet nie zdawać sobie z tego sprawy. Jest świetnym aktorem. O sobie opowiada niewiele, wspomina o raczej niezobowiązujących sprawach. Łatwo nawiązuje kontakt z ludźmi, ale też bardzo łatwo ich od siebie odsuwa - ma problem z zaangażowaniem się w jakąkolwiek relację, począwszy od koleżeństwa, na miłości kończąc. 

Śmierć jest niczym – jedno dmuchnięcie i świeca gaśnie – ale starość to straszna hańba! – "Grek Zorba"


Boi się starości. Chciałby zostać wiecznym chłopcem, który nie jest odpowiedzialny za jakikolwiek swój czyn. Każdego wieczoru wychodzi do klubu i choć jest zazwyczaj o dekadę starszy od pozostałych ludzi, nigdy tego nie dostrzega. Nic nie jest w stanie go onieśmielić. 
Uzależniony jest od kawy, od papierosów. Od alkoholu, choć tego nigdy nie przyzna. Może to dlatego, że rzadko upija się do nieprzytomności. Ale nie pamięta już dnia, w którym byłby trzeźwy. Codziennie pisze na wiekowej maszynie. Nie ma komputera. Z komórki korzysta z konieczności. Mieszka w średniej wielkości lofcie niedaleko centrum. Czasem gra na gitarze. Czasem w środku nocy włóczy się samotnie po ulicach miasta. Kocha książki. Kocha piękne zdjęcia. Kocha swoją niezależność. Są dni, kiedy za czymś bardzo tęskni. Ale nie wie za czym. Są chwile, w których nie poznaje samego siebie.

Hedonista.


PRZEWODNIK (NOWY)



OBRZEŻA

BOCZNE ULICZKI
Znajdują się tu dwa niewielkie, prywatne sklepy spożywcze, oraz skromny bar. Przeważają natomiast budynki mieszkalne, których jest 12. Okolica ta w nocy bywa dość niebezpieczna, szczególnie ze względu na ciągłe awarie latarni i młodzież wracającą z pobliskich klubów. 
Mieszkańcy: Anthony Apophis

THE SIX PENCE PUB
Niewielki pub znajdujący się w bocznych uliczkach miasta, najczęściej odwiedzany przez "starsze" towarzystwo i ludzi, którzy chcą się napić taniego piwa przy akompaniamencie najlepszego bluesa i rocka. Co jakiś czas odbywają się tutaj kameralne koncerty jazzowe. Dysponuje on specjalną sceną, na której na stałe znajduje się pianino i gitara akustyczna, oraz nagłośnienie. Dostępne one są dla każdego klienta, w każdej chwili. 
Pracownicy: 

UNIWERSYTET MURYŃSKI
Na pograniczu bocznych uliczek miasta i przedmieścia znajduje się Uniwersytet Muryński oferujący szeroką gamę wydziałów. Jest to niewielki kampus, na którym studiuje około tysiąca osób. Złożony jest z trzech budynków - wydział humanistyczny, medyczny i przedmiotów ścisłych, oraz czwartego, mniejszego, który pełni funkcję akademika. Na najwyższym piętrze budynku humanistycznego znajduje się bufet, oferujący kawę, przekąski, jak i podstawowe dania. Z kampusu do centrum miasta można dojść przez parkowe ścieżki w zaledwie 10 minut. 
Wykładowcy:
Studenci: 

SZPITAL
Jest to niewielki budynek, w którym znajduje się publiczna przychodnia, a także oddział ratunkowy, oraz porodówka. Na miejscu wykonywane są podstawowe badania, w tym USG. Skierowania na specjalistyczne badania można zrealizować dopiero kilkanaście kilometrów dalej w Carlisle.
Pracownicy: Anna Cooper (fizjoterapeutka)
Pacjenci:

PARK
Rozciąga się przez całą wschodnią część miasta. Rozpoczyna go las znajdujący się na obrzeżach, a ścieżki prowadzą aż do samego centrum miasta, wcześniej rozwidlając się jeszcze w kierunku uniwersyteckiego kampusu, oraz szpitala. Znajduje się tu wiele ławek, na których można odpocząć, niewielki staw na stałe zamieszkany przez kaczki, a także plac zabaw dla najmłodszych. Jest to ulubione miejsce ludzi aktywnych, ponieważ jedna pętla sięga niemal 10km. Corocznie organizowany jest tutaj również miejski festyn. 

BOISKO
Niewielkie boisko do koszykówki i piłki nożnej znajduje się na pograniczu parku i przedmieścia. Korzystają z niego zarówno studenci, jak i licealiści, oraz każdy mieszkaniec, który tylko ma na to ochotę, bowiem jest ono darmowe. 

 PRZEDMIEŚCIA
Przedmieście jest dość gęsto zabudowaną strefą, w której znajdują się jedynie jednorodzinne budynki mieszkalne. Okolice te są bardzo spokojne, na ulicy bawi się dużo dzieci, a kwitnąca roślinność pokrywa każdy centymetr kwadratowy.  

OBRZEŻA
Na obrzeżach miasta znajduje się kilka domów jednorodzinnych, odległych od siebie o kilkadziesiąt metrów. Rzadko kiedy jeżdżą tutaj samochody, ale ze względu na położenie na niewielkim wzniesieniu, roztacza się stąd wspaniała panorama na miasto, oraz otaczające je pola.

HUNTERS CASTLE
Na wzniesieniu, tuż na granicy miasta, znajduje się zamek łowców, powstały w XIVw. Zamieszkiwany był przez majętnego lorda i jego rodzinę, z którymi wiąże się wiele niewyjaśnionych legend dotyczących ich, najprawdopodobniej, przestępczej działalności. Zaniedbany w XVI-XIXw. uległ znacznemu zniszczeniu. Południowa jego część stała się ruiną. Zaraz po II wojnie światowej rozpoczęto jego renowację i już w 1972r. udostępniono go dla zwiedzających. Otwarty jest codziennie, kilka razy w roku organizowane są tu imprezy tematyczne, takie jak średniowieczne pikniki i igrzyska. Istnieje również możliwość wynajęcia go na konferencję, zjazd, czy wesele.
Pracownicy: 

CENTRUM

BUDYNKI MIESZKALNE
W centrum miasta znajduje się w sumie 5 budynków mieszkalnych, każdy z nich zawiera po 6 mieszkań o wielkości pomiędzy 40-75m2
Mieszkańcy: 

ANTYKWARIAT
Na skrzyżowaniu ulic Fox i Garden, na rogu w pobliżu bocznych uliczek miasta, znajduje się Antykwariat, w którym nabyć można niemal wszystko - począwszy od książek, przez meble, po obrazy, biżuterię i wiele innych starych, cennych, bądź też i tańszych, przedmiotów. 
Pracownicy: Jennifer Miller

KWIACIARNIA
Obok antykwariatu znajduje się niewielka kwiaciarnia, która o każdej porze roku oferuje świeże kwiaty, przygotowywanie bukietów na zamówienie, a także współpracuje z "Kwiatową Pocztą". Na miejscu można nabyć również rośliny doniczkowe i niewielkie ozdoby do domu w postaci wazonów i drewnianych rzeźb. 
Właścicielka: Samantha Forbes
Pracownicy:

HELVETE SKLEP MUZYCZNY
Działa w Murine Town od ponad roku. Mieści się na pograniczu centrum i bocznych uliczek miasta. W swojej ofercie sprzedaży ma najróżniejszą muzykę zapisaną na płytach analogowych, CD i kasetach. Dostępne są również akcesoria muzyczne (słuchawki, struny, książki/śpiewniki itd.), oraz niewielka liczba instrumentów (głównie gitar).
Właściciel: Joshua Harrison
Pracownicy:

WILD AND HOMELESS BOOKS KSIĘGARNIA
Niegdyś renomowany zakład fotograficzny, dziś jest lokalem przemienionym w niewielką, aczkolwiek przytulną księgarnię o pomysłowej nazwie "Wild and Homeless Books". Można tu znaleźć wiekowe pozycje, umilające życie ludziom z przed wielu lat tak jak i rzadkie wydania współczesnych książek. W ofercie zakładu są również podręczniki i atlasy, przez co księgarnia jest dość często odwiedzana jest przez miejscowych uczniów.
Pracownicy:

THE BASEMENT KLUB
Jeden z dwóch klubów znajdujących się w Murine Town. Najchętniej odwiedzany przez młodzież, ze względu na serwowane przez DJ najnowsze przeboje. Otwarty codziennie, w każdy piątek oferuje zniżkę na drinki. Co jakiś czas organizuje imprezy tematyczne. Profesjonalne oświetlenie, szeroka gama alkoholi, duża scena i scena mniejsza na podwyższeniu, oraz strefa VIP powodują, że nie ustępuje on najmodniejszym angielskim klubom. 
Pracownicy: Anthony Apophis (barman)

SHAKE IT KLUB
Mniejszy i mniej popularny klub, a to ze względu na to, że skupiony jest jedynie na muzyce dancehall, reggae i ska. Wystrój wewnątrz nawiązuje do Jamajki - trzcinowe i bambusowe stoliki i krzesła, imitacje palm i piasek rozsypany na podłodze. W ofercie przeważają również owocowe drinki. W każdy piątek odbywają się tutaj pokazy i lekcje dancehallu, co jakiś czas również samby i innych latynoamerykańskich tańców.

RESTAURACJA
Najpopularniejsza restauracja w mieście, specjalizująca się daniami z grilla oraz bogata w szeroki wybór pizz i makaronów.
Pracownicy:

ASTER CAFE
Jedyna kawiarnia w mieście, oferująca najlepszą kawę oraz desery. Na miejscu dostępne są również książki i gazety, w każdy czwartek odbywają się tutaj wieczorki poetyckie.

OASIS *** HOTEL
Hotel położony w samym centrum miasta, dysponujący 25 pokojami, w tym 2 apartamentami. Wewnątrz znajduje się również bar dla hotelowych gości, a także ogólnodostępny niewielki basen, oraz siłownia i sala gimnastyczna, gdzie każdego dnia odbywają się zajęcia m.in. z jogi, aerobiku i Zumby.
Pracownicy: Anthony Apophis (trener personalny)
Goście:

LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCE
Znajduje się na pograniczu centrum miasta i bocznych uliczek. Jest niewielkie, liczy ok. 450 uczniów. Dysponuje salą gimnastyczną i skromną siłownią, a także aulą ze sceną, na której co jakiś czas organizowane są przedstawienia i różnego rodzaju występy.
Pracownicy:
Uczniowie:
Dodatkowo w każdy wtorek i czwartek na sali gimnastycznej prowadzone są zajęcia z krav maga przez: Anthony Apophis

BIBLIOTEKA
Dysponuje ponad 10tys. tytułów, które można wypożyczać, jak i czytać na miejscu. Umożliwia również korzystanie z komputerów z dostępem do internetu. Co jakiś czas organizuje spotkania z ludźmi związanymi z mediami, prasą, z podróżnikami i artystami.
Pracownicy:

PANORAMA

MIASTO NOCĄ
Widok z jednego mostów na oświetlone ulice centrum. Przez środek miasta przepływa rzeka Derwent, którą można pokonać przez trzy mosty znajdujące się w centrum, oraz dwa na obrzeżach miasta.

ZAPISY

Tutaj pozostaw adres swojego maila (najlepiej z gmail), a w ciągu 24h powinieneś otrzymać zaproszenie. Jeśli Twój komentarz zostanie usunięty, oznacza to, że zaproszenie zostało już wysłane.