OGŁOSZENIA

-

22 grudnia 2012

Z parapetu okna skoczę zatrzaskując oczy

Oliver Robinson

Ma 20 lat. Był na odwyku i w wariatkowie. Nie lubi świata, ale lubi na niego patrzeć oczami o rozszerzonych źrenicach. 

Obecnie stara się pozbierać. Mieszka z siostrą w mieszkaniu na jednej z bocznych ulic. Trzyma w domu kota ochrzczonego
Haszysz. Naprawdę stara się nic nie brać, czasami nie wychodzi. Dużo pali. Jeszcze lubi jak go boli. Dla niego, chodzenie po domu w kiecce to żadna nowość. Bardzo często miewa dni, że nie wychodzi z domu. Jest gejem. Ma znaczną niedowagę. Bierze dużo tabletek. Kiedyś się zabije. Zużywa dużo kolorowych plastrów.
Swoją drogą, nigdy nie był dobry w ogarnianiu się...


Już Cię nie lubi.


19 komentarzy:

Dust pisze...

Gabriel z Mayą znał się już od dłuższego czasu. Ich znajomość zaczęła się w dość dziwaczny sposób, bo w pubie. Po prostu to małe, rude stworzenie, jednego wieczora pojawiło się obok i z uroczym uśmiechem na twarzy poprosiło o kupienie piwa. Gabryś oczywiście spełnił zachciankę dziewczyny w mig, działając jak najbardziej spontanicznie. Zresztą zawsze był uczynny i miły, a że emanował tym całym dobrem i pozytywnym nastawieniem, to pewnie dlatego przyciągnął do siebie Mayę, która po otrzymaniu tego, o co poprosiła wcale nie odeszła, a została i zaczęła opowiadać niestworzone, piękne historie. Gabrielowi nie przeszkadzał nawet fakt, że dziewczyna jest nieletnia, bo skoro dobrze mu się z nią rozmawiało, to w imię czego miałby z tego rezygnować? Niczego od niej nie oczekiwał, ona od niego również, a wspólne spędzanie czasu w zabawi to był dobry układ.
Raz wyznał jej nawet, że chciałby mieć siostrę taką, jak ona. Maya roześmiała się tylko i właśnie wtedy dowiedział się, że dziewczyna ma starszego brata i że oboje mieszkają właściwie nieopodal niego, bo na tej samej ulicy, tylko w innym budynku. I tam też dzisiaj właśnie zmierzali. Szli roześmiani jedną z tych bocznych uliczek, spychając się wzajemnie z krawężnika.

Dust pisze...

Właściwie to nie miał pojęcia, jaki Olivier jest, ani czego się spodziewać, kiedy już oboje przekroczą próg mieszkania, bo od jego siostry dowiedział się tylko tego, że jest fajny. W to akurat nie śmiał wątpić, bo przecież brat tak świetnej dziewczyny nie mógł być gorszy! No i imię poznał, które swoją drogą od razu mu się spodobało.
Razem z Mayą pokonali schody, nie powstrzymując się od wygłupów, aż dotarli pod właściwe drzwi. Dopiero wtedy, kiedy wchodzili do środka, Gabriel względnie się ogarnął i choć śmiał się jeszcze pod nosem, to i tak z pomieszczenia obok, do jego uszu dobiegł przyjemny, jakby nieco zachrypnięty głos. Dziewczyna odkrzyknęła mu coś entuzjastycznie w odpowiedzi, pozbywając się butów, po czym wkroczyła do pokoju i oznajmiła, że przyprowadziła z sobą gościa. Gabryś uśmiechnął się do siebie, słysząc to i zostawił płaszcz na wieszaku, skopał z nóg trampki i podszedł do Mayi, dopiero teraz ukazując się siedzącemu z kotem na kolanach chłopakowi. Skinął głową, poszerzając uśmiech odruchowo.
- Cześć, Gabriel jestem - przywitał się, przy okazji omiatając szczupłą postać Olivera uważnym spojrzeniem.

Dust pisze...

- Mnie również miło - odparł najzupełniej szczerze, co nawet było po nim widać. Nie zmyśliłby przecież, bo nie miał tego w zwyczaju, a i nie było ku temu powodu.
Nieszczególnie przejął się tym, że chłopak nie odwzajemnił uśmiechu. Miał prawo do tego, by czuć się dość niezręcznie, skoro siostra znienacka i bez wcześniejszego ustalenia, przyprowadziła sobie kogoś z zewnątrz. Po części też w oczach Gabriela, Oliver został uznany za nieśmiałego. Może i całkiem bezpodstawnie, ale tak sugerowało mu jego zachowanie, ten koc i jeszcze parę innych sygnałów. Nic nie mógł poradzić na to, że obserwował zupełnie mimowolnie, a gdy już się na tym łapał, to i tak nie przestawał.
Zajął miejsce obok Olivera jakoś tak czysto odruchowo, bo właściwie nim usiadł to nie zdążył nawet zwrócić uwagi na to, czy w pobliżu są jeszcze jakieś inne miejsca, gdzie można by spocząć. Roztrzepanie, jednak pozytywne. Przynajmniej tak mówili ci, którzy go znali. Nie rozsiadł się tak, jak to miał w zwyczaju, także pomiędzy ciemnowłosym, a Gabrysiem zmieściłaby się jeszcze drobna Maya.
- Pomóc ci, czy dasz radę sama? - zapytał od razu, kiedy ujrzał dziewczynę w progu, dzielnie niosącą trzy, pełne kubki na raz.

Dust pisze...

- Dobra, wiedziałem. Po prostu chciałem zagrać dżentelmena! - roześmiał się lekko, widząc to urocze oburzenie, które wymalowało się na twarzy długowłosej panny.
Za to Gabryś powoli zaczynał się domyślać, dlaczego też Maya go tu przyprowadziła. Może na pierwszy rzut oka nie wyglądała na małą, rudą diablicę, ale w istocie taka była. I sprytna na dodatek. A w jej spojrzeniu i zagadkowym uśmieszku od razu dało się wychwycić jakiś chytry plan. Odruchowo zerknął na sięgającego po swój kubek Olivera, a później znów na uradowaną, przyglądającą się im dziewczynę. Miał ochotę parsknąć szczerym śmiechem i zapytać ją, czy dobrze się bawi, zgrywając swatkę, jednak w porę się powstrzymał i westchnął głęboko, dusząc w sobie nagły przypływ rozbawienia. Jeszcze nie wiedział, w jaki sposób mógłby zachęcić Olivera do rozmowy, zatem również milczał, co akurat u niego było rzadkością, bo często gadał od rzeczy tylko po to, by zakłócić czymś ciszę.

Dust pisze...

Gabriel również widział to jawne zniecierpliwienie u dziewczyny, ale również nic z tym nie zrobił, bo poszedł w ślad za Oliverem i sięgnął po kubek, by powoli upić parę łyków gorącej herbaty. Dopiero, kiedy Maya wybuchła, to ponownie podniósł na nią wzrok. Wcale nie zaskoczyła go tymi słowami, tylko skłoniła do refleksji nad tym, że chyba jeszcze nigdy nie został postawiony w tak komicznej sytuacji. Owszem, ktoś tam kiedyś próbował go z kimś poznać, z nadzieją że coś zaiskrzy, ale to było dawno temu i w bardziej neutralnym miejscu, niż czyjś dom. Śmiać mu się chciało na samo wspomnienie tej niedorzeczności, która na swój sposób stała się niezłą rozrywką dla Gabrysia i jego niedoszłego partnera i tym razem już nawet się nie hamował, dając upust swojemu rozbawieniu. Uważał tylko, żeby herbaty nie rozlać.
- Nie do końca dobrze się do tego zabrałaś, Maya - rzucił wreszcie, kiedy opanował śmiech. - Przecież nie rzucę się na niego tak od razu na twoich oczach - dodał, wciąż wyraźnie rozbawiony, po czym przeniósł spojrzenie z rudowłosej na jej brata, w nadziei że i on w końcu się rozpromieni.

Dust pisze...

Odprowadził dziewczynę wzrokiem, spoglądając znad parującej herbaty. Świetny pomysł, nie ma co, chociaż może jeszcze będzie jej za to wdzięczny, w co nie do końca wierzył pomimo wrodzonego optymizmu.
- No, też tak myślę - mruknął w odpowiedzi, kiedy donośne trzaśnięcie drzwi oznajmiło, iż rudowłosa prawdopodobnie opuściła mieszkanie, jednak roześmiał się znów mimo to. Nie czuł się zażenowany, ani nic z tych rzeczy, tylko ciągle bawiła go ta sytuacja. Już on podziękuje i odpłaci się Mayi w równie pokręcony sposób... wszystko oczywiście w granicach zdrowego rozsądku i dla samej zabawy.
- Hej, jak dobrze ją znam, to pewnie zaraz tu wróci żeby zobaczyć, czy jej cwany plan zadziałał. Chodź! - wypalił wyciągając ramię w stronę siedzącego obok Olivera i przyciągnął go do siebie, by zaraz go objąć. Szczerze nie wierzył w to, że Maya faktycznie zawróci, by zajrzeć jeszcze do środka z ciekawości, pomimo tego że to nawet by do niej pasowało, ale uznał że jeśli obaj będą siedzieć jak te słupy, przedzieleni kocem, który leżał zwinięty pomiędzy nimi, to w ich znajomości raczej nic się nie ruszy.

Dust pisze...

O dziwo, pomimo swojego roztrzepania zorientował się, co chłopak mógł mieć na myśli, zadając to krótkie pytanie.
- Pracuję, bawię się i ogólnie cieszę się życiem - odpowiedział ogółem, jednak wciąż szczerze. - A ty? Nigdy nie widziałem cię z Mayą. Non stop siedzisz w domu, czy jak to z tobą jest? - zapytał, właściwie ani chwili nie zastanawiając się nad tym wcześniej. Dopiero po tym uruchomił myślenie, próbując jakkolwiek połączyć fakty, jednak pomimo tego wciąż nie przypuszczał, że mógł trafić w sedno. Równie dobrze Oliver mógł mieć własnych znajomych i to ich się trzymać, co nawet miałoby sens, no bo raczej to rzadkie zjawisko, kiedy brat chodzi na imprezy z własną, młodszą siostrą... chociaż Gabryś nie widziałby w tym niczego złego.
Tak więc upił jeszcze parę łyków herbaty, po czym pochylił się lekko w stronę stolika, by odstawić kubek. Pozycji zmieniać nie zamierzał, dlatego wciąż trzymał Olivera przy sobie, bo tak było w porządku, skoro i on nie miał nic przeciwko. Cierpliwie czekał na odpowiedź, obserwując szczupłe palce, bawiące się materiałem koszulki, która wręcz wisiała na drobnym ciele właściciela.

Dust pisze...

Ściągnął brwi na moment, słuchając jego odpowiedzi. Wcale nie chciał go urazić tamtym pytaniem i uznał, że póki co lepiej będzie poskromić język i wstrzymać się od dalszych pytań w tym temacie. Zresztą wychodził z założenia, że każdy miał prawo do prywatności.
- Gram na fortepianie w hotelu. Podobno umilam tym samym pobyt przebywających tam gości, ale może też psuję im słuch, nieważne - roześmiał się lekko. Wcale nie należał do osób samokrytycznych, po prostu żartował, bo doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że był świetny w tym, co robił. Ta praca może niekoniecznie pasowała do takiego rozentuzjazmowanego i czasem szalonego Gabrysia, którego większość osób właśnie tak kojarzyła. Jednak w rzeczywistości on naprawdę potrafił spoważnieć, jeśli wymagała tego od niego sytuacja, o czym można się było przekonać jedynie, jeśli widziało się go na własne oczy, na przykład w pracy. W gruncie rzeczy on sam nie widział siebie w niczym innym i czasem nawet ten fortepian wydawał mu się czymś kompletnie odklejonym, ale że był człowiekiem spontanicznie podejmującym decyzje, to w każdej chwili wszystko w jego względnie poukładanym życiu mogło się jeszcze pozmieniać.

Dust pisze...

Ani trochę nie przeszkadzało mu to, że Oliver rozsiadł mu się na kolanach. Nawet nie przestał mówić, tylko uśmiechał się jakby szerzej pomiędzy słowami. W naturalnym odruchu ułożył dłonie na jego szczupłych udach i kontynuował swoją wypowiedź, zupełnie jakby to wcale nie była nowa sytuacja i rozmawiał tak z chłopakiem od zawsze.
- Ja i skromność? No proszę cię! - znów się roześmiał. - Zręczne palce? No akurat ja, jako pianista to chyba muszę takie mieć - wypalił z nieznikającym uśmiechem, przy czym mimowolnie przesunął dłońmi po nogach Olivera. Proszę, nie dość że zręczne, to jeszcze wrażliwe miał te palce, bo od razu wyczuł pod nimi liczne, wyraźnie odznaczające się zgrubienia. Powędrował spojrzeniem w ślad za ciekawskimi dłońmi i na widok blizn, chyba po raz pierwszy tego dnia, mina nieco mu zrzedła. Bo to oznaczało, że chłopak miał z sobą problem, a tego już nie można było obejść żartami.
- Po co ci to? - zapytał chyba w najprostszy sposób, bo właściwie taka była jego pierwsza myśl. Podniósł wzrok, by móc spojrzeć na twarz, którą miał dokładnie na wprost własnej.

Dust pisze...

W duchu ciszył się bardzo, że chłopak wreszcie się nieco ożywił i nawet zaczynał żartować. No, chyba że wzmianka o tym, że się pomylił, była na serio... to i tak było nieważne, bo zabawnie i uroczo przy tym wyglądał. Jednak niczym mu na to nie odpowiedział, bo dosłownie chwilę później już w pełni zainteresował się bliznami, pokrywającymi szczupłe uda.
Nie wiedział dlaczego, ale przypuszczał, że Oliver będzie próbować jakoś zwinnie uciec od tego tematu.
- Nigdzie się nie ruszam - odparł najzupełniej poważnie i jakby na potwierdzenie własnych słów, położył dłonie na jego biodrach i przyciągnął do siebie bliżej. - I to wcale nie dlatego, że na mnie siedzisz, bo ważysz tyle, co nic i gdybym chciał, to już bym cię zdjął i uciekł - dodał po chwili, bo przecież nie potrafił się obejść bez odrobiny żartu w swoich słowach. Jednak zaraz znów stał się bardziej poważny i ponownie zerknął na wyraźnie odznaczające się ślady cięć. - Nie powiesz mi dlaczego to robiłeś? - zapytał, tym razem nieco z innej strony. Już nie chodziło o zaspokojenie samej ciekawości, bo ubzdurał sobie, że może mógłby mu jakoś pomóc.

Dust pisze...

Oderwał wzrok od blizn właściwie z musu, ponieważ nagle zostały one zasłonięte przez materiał koszulki. No jasne, że mógł nie dążyć tego tematu i po prostu zacząć inny, lub pożegnać się i ulotnić się z mieszkania, z czego Oliver z pewnością by się teraz ucieszył. Ale to był Gabriel Sanders, cholerny zbawiciel świata i dlatego wciąż tkwił w miejscu, najwidoczniej biorąc sobie chłopaka za wspaniały cel do naprawienia i wyprowadzenia na prostą. I w ogóle nie liczyło się to, że Robinson mógł tego nie chcieć.
- Masz rację, kretyn ze mnie - przyznał, wchodząc mu w słowo. Nie żartował, był poważny. Wprawdzie znał Olivera dopiero od dziś, ale nie przyczepił mu łatki psychola. On po prostu miał problem. - W takim razie poczekam tyle, ile będę musiał, aż wreszcie zasłużę na to żeby wszystkiego się o tobie dowiedzieć - wypowiedział po chwili, odruchowo przenosząc spojrzenie jego usta, rozciągnięte w niezbyt szczerym uśmiechu. - Tak może być? - dopytał dla jasności, choć wiedział że i tak pozostanie przy swoim, niezależnie od jego odpowiedzi.

Dust pisze...

- No, tak jakby poczułbym się lepiej, bo bym ciebie już trochę poznał - odpowiedział, odruchowo przewracając oczami. - Zresztą Maya byłaby niepocieszona, gdyby się okazało, że ot tak próbujesz zbyć faceta, którego wybrała dla ukochanego braciszka - powiedział, siląc się na względnie poważny ton, którego jednak nie potrafił utrzymać zbyt długo. Przesunął znów dłońmi po szczupłych nogach i uśmiechnął się najładniej, jak tylko potrafił. Zdecydowanie podobała mu się bezpośredniość Olivera. - Dobra, wyluzuj. Nie chcesz, to niczego mi o sobie nie mów, przecież nie będę cię do tego zmuszać - wtrącił jeszcze, tym razem już nie powstrzymując lekkiego śmiechu. Wolał postąpić w taki sposób. Nie wiedział, jak inaczej mógłby to rozegrać, ale tak chyba miało być lepiej. Nie zależało mu na tym, żeby już na samym wstępie zrazić go do siebie i wcale nie chodziło o Mayę, a o to że sam Oliver zwyczajnie mu się spodobał i ciekawił do tego, więc szkoda byłoby to spieprzyć.

Dust pisze...

Nie skomentował pierwszej wypowiedzi Olivera, co oczywiście nie oznaczało, że się z nim zgadza. Maya musiała znać własnego brata na wylot, skoro spędzała z nim tyle czasu, gdzie takiemu Gabrielowi wystarczyła krótka wymiana zdań, by mógł stwierdzić, że ma do czynienia z nieźle pokręconym charakterem. Tylko dlaczego go to nie zniechęcało? Zamiast powiedzieć cokolwiek, przez dłuższą chwilę wpatrywał się w twarz chłopaka i próbował dedukować. Oliver ewidentnie nie chciał dać się poznać, więc niczego poza tym, że jest trudny, Gabryś nie wiedział. Ale Maya wiedziała i skoro tej rudej cholerze zależało na dobru brata, to doskonale zdawała sobie z tego sprawę, co robi przyprowadzając mu towarzystwo w postaci Sandersa. Takiego zwykłego wariata, jakiego sama poznała, który może zdołałby wyciągnąć Olivera z domu. Tak, pewnie tak to szło.
- No właśnie niczego, poza tym że jesteś fajny - odpowiedział zgodnie z prawdą, odruchowo kładąc nacisk na ostatnie słowo. - I żeby nie było... nie zamierzam jej o ciebie wypytywać, bo to żadna frajda poznać człowieka w taki sposób - zaznaczył od razu, bo wydało mu się to dość istotne.

Dust pisze...

- Póki co, raczej niewiele mogę powiedzieć, bo nie mam podstaw. No, chyba że mam oceniać jedynie twój wygląd i zajebisty uśmiech, to tak, przyznam twojej siostrze rację - odparł ze śmiechem na zadane pytanie.
Gabriel nie był głupi. Domyślał się, że jeśli Oliver zamierza ukrywać przed resztą świata coś naprawdę poważnego, to Maya go nie wyda. To chyba było oczywiste, zresztą nie zamierzał przecież niczego od niej wyciągać, bo tak jak przed chwilą powiedział, nie byłoby w tym żadnej frajdy z poznawania chłopaka. A tak, mógł czekać, ile tylko Robinson sobie zażyczy, bo przecież niczego nie tracił, a czas też jakoś szczególnie go nie gonił. Bardziej ciekawość. Bo skoro już siedział mu na tych kolanach i bez zbędnych oporów w najlepsze bawił się materiałem jego koszuli, to łaskawie mógłby coś o sobie powiedzieć... no, chyba że interesowały go jedynie przelotne znajomości. Wtedy to rzeczywiście nie musiał się nawet przedstawiać, bo to już inna sprawa. Gabriel i do tego mógł się dostosować bez żadnego problemu.
- Już powiedziałem, że nie zamierzam, więc daj z tym spokój - mruknął dla pewności, uśmiechając się pod nosem i obejmując jego wystające biodra dłońmi.

Dust pisze...

W kwestii swojego wyglądu, to Oliver mógł sobie myśleć co tylko chciał, a to i tak nijak wpłynęłoby na opinię Gabriela. Skoro uważał, że mu się podoba, to tak też było i nie należało mu się sprzeciwiać. Co prawda jeśli o wagę chodziło, to nadwaga na równi z niedowagą zdecydowanie nie były czymś, co go kręciło. Oliver zaliczał się niestety do jednej z tych skrajności, ale był przy tym tak cholernie interesujący, że w jego przypadku fakt ten był przez Gabrysia jak najbardziej do przyjęcia. Oby tylko nie zatracił się w tym tak bardzo, by jednego dnia po prostu zniknąć.
Pytanie chłopaka i sama wzmianka o seryjnym mordercy niesamowicie Gabriela rozśmieszyły. Tak więc śmiał się lekko i patrzył na poważną twarz Olivera, ze wszystkich sił starając się wyobrazić sobie go w roli takiego szaleńca. Fakt, że chłopak zupełnie na takowego nie wyglądał, ani nie sprawiał nawet najmniejszego wrażenia, że poradziłby sobie z uśmierceniem kogoś, ale przecież tacy ludzie nie mogą rzucać się w oczy. Do tego świetna współpracowniczka w postaci uroczej, równie niepozornej, młodszej siostry. Myśl, że to wszystko może i trzymałoby się kupy rozśmieszyła go jeszcze bardziej.
- Wtedy zacząłbym się zastanawiać, gdzie są ukryte kamery - wypalił w odpowiedzi i jakby dla potwierdzenia swoich słów, w iście teatralny sposób rozejrzał się dookoła, jakby faktycznie takowych szukał. - Ale swoją drogą fajnie byłoby móc poznać kogoś takiego... i ujść z życiem, żeby móc to sobie wspominać - wypowiedział po chwili z ciągłym, jednak stopniowo opadającym rozbawieniem.

Dust pisze...

Wysłuchał tego, co Oliver miał mu do przekazania, jednak siła powagi z jaką były wypowiadane przez niego słowa, nie zrobiła na nim szczególnego wrażenia. Zamiast przestraszyć się, lub spoważnieć chociaż, Gabriel wolał z nieuzasadnionym podziwem wgapiać się w ten nieco szaleńczy uśmiech, jaki wykwitł na twarzy chłopaka. Najwidoczniej i jego instynkt samozachowawczy był wyraźnie zachwiany, albo po prostu poszedł się bujać już dawno temu.
- Okej, dobra w to mógłbym już uwierzyć. Psychopatów na świecie nie brakuje, a skoro drążysz teraz ten temat, to mogę wnioskować że w delikatny sposób chcesz mi dać do zrozumienia, że takowych znasz - powiedział, dopiero teraz przenosząc spojrzenie na niebieskie oczy towarzysza. - I teraz mojej reakcji oczekujesz, tak? Czekaj, jak brzmiało pytanie... czy nadal zależałoby mi na tym, żeby ciebie poznać? - przez moment udawał ogromne zamyślenie, bo przecież sklerozy nie miał i cały czas pamiętał o czym mówili. - No jasne, że by zależało - wypowiedział po chwili, unosząc brwi odruchowo i poszerzając szczery uśmiech. - Ale weź teraz ty bądź ze mną szczery i lepiej tu z miejsca mi powiedz, że próbujesz mnie zbyć gadką o seryjnych mordercach, bo nie jestem w twoim typie, albo coś.

Dust pisze...

- Chcesz mi o tym opowiedzieć? - zapytał po prostu. Po tej dłuższej chwili, jaką zdążył już spędzić z chłopakiem sam na sam, chyba przejrzał go na tyle, by nie łudzić się, że na własną rękę udałoby mu się wyciągnąć z Olivera na ten temat jakiekolwiek informacje. To on musiał tego chcieć i najwidoczniej lubił mieć tę swego rodzaju przewagę. Sanders na to przystał, tak więc chłopak sam mógł dokonać wyboru i powiedzieć mu coś więcej, lub na dłużej pozostawić go w błogiej nieświadomości. Żadne z tych wyjść nie mogło być szczególnie złe, ani nie do przyjęcia, więc Gabriel nie widział problemu.
W pierwszej chwili, wraz z pierwszymi słowami, jakie Oliver wypowiadał, już zdążył się nieco zawieść, ale zaraz rozpromienił się na powrót, bo dotarł do niego sens całej wypowiedzi. Przeklinać mógł jedynie to, że zawsze musiał działać pod wpływem impulsu i był nieco nadgorliwy.
- No patrz, a myślałem, że to tylko ja nie potrafię określić jakiegoś swojego typu. Nie umiem i chyba też nie chcę, bo z jakiej racji miałbym dobrowolnie się ograniczać - powiedział właściwie zgodnie z prawdą. Nigdy nie wyznaczał sobie żadnego ideału, jeśli miało chodzić o partnera, dlatego w jego życiu przewijali się różni od siebie chłopacy, oraz mężczyźni. Fakt, że nie spotkał jeszcze kogoś, kto byłby choćby odrobinę podobny do Olivera i może też dlatego tak bardzo go interesował.

Gabryś
[ przeprasza za spóźnienie... <3 ]

Dust pisze...

- Nie znudziłbym się i dałbym słowo, wcale nie przejmując się tym, że brzmiałoby to niedorzecznie – odpowiedział, po czym rozciągnął usta w najładniejszym uśmiechu, na jaki było go stać.
Cudów się nie spodziewał i choć właściwie nie znał Olivera prawie wcale, to już wiedział, że pewne sprawy trzeba będzie przemilczeć i omijać szerokim łukiem, póki nie nadejdzie odpowiedni czas na zadawanie pytań, lub może faktycznie zdarzy się cud i chłopak zacznie mówić sam z siebie. Dlatego Gabriel nie chciał więcej nalegać, a przynajmniej nie na razie.
Oczywiście, że Gabryś był dziecinny. Bardzo często tak właśnie był odbierany przez innych, najczęściej przez znajome mu osoby, bo przed tymi w ogóle się nie hamował i postępował jak najbardziej spontanicznie. Pewnych odruchów nie potrafił powstrzymać, dlatego tak bardzo mógł przypominać takiego szczerego dzieciaka.
- Czyli odchylenie od normy może być w porządku – zauważył, przy czym uniósł jedną brew nieco i spojrzał znów w niebieskie tęczówki, tym samym zmuszając się do oderwania wzroku od kusząco przygryzanej wargi. Przesunął dłońmi po jego szczupłych udach, już nawet nie zwracając uwagi na wszelkie, odznaczające się blizny. Podobał mu się, mimo wszystko.
Wciąż był facetem, na dodatek w stu procentach homoseksualnym, dlatego pewnych zachowań reakcji nie mógł się wyzbyć. Zwłaszcza, kiedy na kolanach siedział mu bardzo atrakcyjny i ciekawy do tego chłopak.

Gabryś

Dust pisze...

- No tak, teraz to ma sens – zaśmiał się lekko.
Nie wiedział jak zapatrywał się na to Oliver, ale sam był Mayi cholernie wdzięczny za to, że zaciągnęła go do tego mieszkania z zamiarem poznania go ze starszym bratem. Urocza była z tymi swoimi dobrymi zamiarami, ale przebiegła też przy tym była, czego nie można jej było odmówić.
Najpewniej nie pochwalałby tego dotychczasowego życia, jakie Oliver prowadził… ale że nie mógł mieć o tym pojęcia, to nawet przez myśl nie przeszło mu cokolwiek podobnego. No, może ewentualnie jakieś dragi, bo to cholerstwo było ogólnodostępne, jeśli wiedziało się, gdzie dokładnie trzeba było szukać. Ale żeby ćpać niemalże do nieprzytomności i pieprzyć się z kim popadnie, to na pewno by nie przypuszczał.
Uśmiechnął się znów, kiedy chłopak do niego przemówił. Jednak nie zabrał od niego ręki, a przesunął ją gładko na jego plecy, zadzierając nieco przydługą koszulkę, w jaką brunet był ubrany. Zapewne Maya skakałaby z radości, gdyby nagle zjawiła się z powrotem i zastała ich obydwu tak blisko siebie, w raczej jednoznacznej sytuacji, a nie siedzących nadal po dwóch stronach kanapy, jak jeszcze nie tak dawno temu.
Tego spontanicznego buziaka zupełnie się nie spodziewał, co jeszcze milej go zaskoczyło, dlatego pozwolił sobie przyciągnąć głowę Olivera do siebie i pocałować go prosto w usta.

Gabryś