OGŁOSZENIA

-

7 lipca 2012

To naprawdę już koniec?



Powiedział ci to. Wreszcie powiedział wprost, że ciebie kocha. To dlatego bez przerwy, od ponad tygodnia nie potrafisz skupić się na niczym konkretnym, bo twoim myślom wciąż towarzyszy obraz szybko odjeżdżającego samochodu. Właściwie to tuż po odjeździe Tony'ego przeszło ci przez myśl, by rzucić to wszystko w cholerę i wrócić do Anglii. Zupełnie, jak za pierwszym razem, wtedy ponad cztery lata temu. Jednak każdą chwilę zwątpienia rozwiewał mały Javier, a wraz z nim poczucie pełnej odpowiedzialności za jego życie, do czego nadal nie możesz przywyknąć.


Podnosisz się, z nadzieją że dasz radę, by za chwilę upaść, boleśnie zderzając się z rzeczywistością. Ile czasu minęło, odkąd tu jesteś i starasz się być przykładnym tatą, którego ty sam nie miałeś? Nie wiesz i nawet cię to nie interesuje. Za każdym razem, kiedy coś nie idzie po twojej myśli, popełniasz nawet najmniejszy błąd, wątpisz. Tak, jak w tej chwili.



Jesteś pierdolonym tchórzem i nie potrafisz w tej chwili znaleźć na siebie innego określenia. Przecież od problemu łatwiej jest uciec, niż spróbować jakkolwiek go rozwiązać. Od zawsze tak uważasz? Nie przypominam sobie, byś kiedykolwiek był aż tak słaby. Przyznaj, jakie to żałosne, że próbujesz w tym wszystkim uciec też od własnego poczucia winy. I wybrałeś najskuteczniejszą, ale też najtrudniejszą formę ucieczki. Sen. Niczym niewzruszony, głęboki i... wieczny. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, kiedy to wszystko tak dokładnie sobie zaplanowałeś i przygotowałeś się do tego.



Liczne rozcięcia na przegubach twoich rąk pieką niezmiernie i krwawią mocno, przez co miasz wrażenie, jakby wraz z wypływającą krwią, ulatywało z ciebie życie. Pociąg przejeżdża tak cholernie szybko... szybciej, niż się tego spodziewałeś. Tak samo szybko zaczęły działać te wszystkie tabletki które połykałeś w totalnej desperacji i na szczęście dzięki nim przestałeś odczuwać fizyczny ból, rozlewający się po całym ciele.




Spoglądasz w oczy śmierci, która stoi przed tobą i szyderczo się uśmiecha. Dziwisz się jednak, kiedy w ułamku sekundy, gdy mrugasz, koścista twarz zmienia się w diametralnie i formuje się w buzię dziecka. Twojego dziecka. Wczepiasz palce we własne włosy i chce ci się krzyczeć z niemocy, która cię ogarnia.


Odpowiedzialność... znów się z ciebie śmieję, wiesz? Bo przecież ty nie rozumiesz tego słowa, bo nigdy za nikogo nie musiałeś czuć się odpowiedzialny. Powtarzasz wciąż, że dla ciebie jest za wcześnie. Nie... wmawiasz to sobie. Bezustannie. Zupełnie, jakby miało cię to obronić przed wszelkimi, możliwymi konsekwencjami. Twierdzisz, że nie dasz rady. Znów to sobie wmawiasz. Wyciagasz pokaleczone ręce w kierunku dziecka i kręcisz głową, jakbyś chciał mu tym samym powiedzieć, że jesteś bezradny i... wątpisz całkowicie, kiedy drobne dłonie zaciskają się na twoich przegubach, tamując wypływającą obficie krew. Rany znikają, rozpędzony pociąg z niewytłumaczalną łatwością się zatrzymuje, leki przestają działać. Teraz musisz patrzeć w bursztynowe, żywe oczy, zupełnie jak twoje własne i właściwie to spojrzenie wybudza cię z tego psychicznego otępienia.


Bierzesz głęboki wdech, omal nie krztusząc się powietrzem i gwałtownie unosisz się na łokciach. Czujesz, że żyjesz. A więc to nieprawda. Rozglądasz się po salonie, w którym zasnąłeś, a twój szary, leniwy kot zeskakuje z twojego brzucha. To wszystko nieprawda. Twój syn wdrapuje się na sofę, chcąc cię przytulić. Wszystko jest w najlepszym porządku. Obejmujesz dziecko z ulgą, sięgasz po komórkę i piszesz do Tony'ego, że niedługo wszyscy się zobaczycie.

5 komentarzy:

Unknown pisze...

[ Ja pierdolę, gdyby on się zabił, albo próbował, to przecież i Tony i ja jeszcze raz byśmy go pozabijali i Ciebie też xd
ale my to wszystko im pojebaliśmy... i wreszcie coś napisałeś! :D I nawet nie wiesz, jak się z tego powodu cieszę :P ]

Unknown pisze...

[wystraszyłeś się trochę? xD]

Unknown pisze...

[ no bo chuj wie, co Ci do łba mogło przyjść. W ogóle, to się wczoraj pochwaliłem Agnieszce (Spencer), że Tony wreszcie wyznał mu miłość i byłem taki z niego dumny, a tu wchodzę na bloga i widzę to zdjęcie i tytuł i myślę sobie "no żesz kurwa, ja pierdolę" xdd ]

Unknown pisze...

hahah, o podobną reakcję mi chodziło. xD

Unknown pisze...

a weź spierdalaj xd