OGŁOSZENIA

-

9 września 2012

Charlie.


Charles Bardotte

Urodzony 31 października 1987 roku w New York-Presbyterian University Hospital of Columbia and Cornell, pertraktujący z diabłem o własną duszę początkujący weterynarz z przedmieść.


Charakter - zjawisko rzadziej spotykane niż bohaterstwo.

Charles Bardotte to osobnik na miarę dzisiejszego świata niezwykły. Taktowny dyplomata, wyposażony w niekończące się pokłady cierpliwości; pełen niewymuszonej gracji. Wszędzie, gdzie się pojawia potrafi zaprowadzić ład i harmonię, bez zbędnego podnoszenia głosu lub ręki.
Jako urodzony przywódca, Charlie bez większych starań utrzymuje dobre kontakty z innymi. Gdy jednak mu się to nie udaje, może narzucić komuś swoją wolę. Delikatny i pełen dobrego smaku, łatwo poznaje się na ludziach. Grono jego przyjaciół jest starannie dobierane i nie ma w nim miejsca na fałsz czy zdradę. 
Pełen współczucia jest wspaniałym przyjacielem, ale też… zręcznym manipulatorem. Odpowiednio do sytuacji i towarzystwa może być optymistą lub realistą; gadatliwym wesołkiem lub ponurym mrukiem. Dostosowuje się mimowolnie, pozostawiając jednak swoje główne cechy takimi, jakimi są w istocie.
Pracowity i odpowiedzialny, zamknięty w sobie, momentami nie tyle tajemniczy, co mroczny Charles został obdarzony zdolnościami do prowadzenia wszelakich interesów. Potrafi być czuły i namiętny; kocha w ten sam sposób, w który nienawidzi – całym sobą. We wszystko angażuje się całkowicie. Jeśli naprawdę czegoś – lub kogoś – chce, potrafi długo czekać lub usilnie do tego dążyć. 


Historia - świadek czasu, światło prawdy, życie pamięci, nauczycielka życia, zwiastunka przyszłości.

Charles Bardotte to syn Doriana Vernon’a Bardotte i Alicii McCoinath, czyli pary, która biorąc ślub nie połączyła na wieki jedynie siebie. Zawiązując święty węzeł małżeństwa odprowadzili do wielkiej fuzji wiodącej korporacji kinematograficznej Bardotte Corporation oraz niezbyt znanego, ale liczącego się producenta filmowego – McCoinath Productions.
Jak można się domyśleć, Charles dorastał w ściśle kontrolowanym środowisku elity. Na ogół nie wpływa to dobrze na dzieci, jednak ten chłopiec stanowił wyjątek. Dzięki matce, która zrezygnowała z kariery bizneswoman udało mu się wyrosnąć nie na snobistycznego dupka, lecz przystojnego i kulturalnego młodzieńca.
Teraz jednak mieszka samotnie, a że jest młody, lubi zaszaleć.Czego matka nie widzi, tego jej nie żal, prawda? Charlie umie się bawić, choć nie robi tego przesadnie – nie pije na umór, nie uprawia orgii, ani nie ćpa. Piwko na imprezie, czy joint od czasu do czasu to jednak co innego.
W Murine Town jest bardzo popularny, nie tylko dzięki temu, że jest dobry w tym, co robi. Przystojny, charyzmatyczny, nieco tajemniczy, ale wciąż pełen uroku. Słodki drań. Ulubieniec nie tylko dam.

[Więc tak. Ta postać funkcjonowała już kiedyś na Murine Town pod nazwiskiem Alex Force, ale straciłam dostęp do tamtego maila, więc proszę uprzejmie Burmistrza o podmiankę na liście po prawej. Dziękuję i zapraszam do wątków ;3
PS: Do konta Allison Harsh też już dostępu nie mam :C Jestem ciamajda, wiecznie haseł zapominam :C]

5 komentarzy:

Serotonine pisze...

[Witam ponownie :) Pomysł na wątek lub powiązanie?]

Serotonine pisze...

[Ups, brak podpisu: Grace Monaco powyżej :)]

Anonimowy pisze...

Weterynaria od zawsze była marzeniem Jasmine. Kochała zwierzęta. Od małego przynosiła do domu koty przybłędy, bezpańskie psy, ptaszki ze złamanymi skrzydełkami. Nie pozwalała bratu nawet zabijać pająków i łapać myszy. Nie odrzucały jej absolutnie żadne zwierzęta. Chciała im zawsze pomagać. Wybór wydawał się więc naturalny.
Nawet po tragedii, którą przeżyła, po gorszym okresie i podniesieniu się, jej zdanie i upodobania pod tym względem nie zmieniły się ani trochę. Była zdeterminowana, by dobrze zdać egzaminy i by dobrze radzić sobie na studiach. I radzi sobie. Wręcz świetnie. Jest jedną z najlepszych studentek.
Sumiennie więc podeszła także do kwestii stażu. Już dwa dni później jechała swoim starym, zielonym rowerem do kliniki weterynaryjnej, o której powiedział jej brat. Z roztrzepanymi, jak zwykle, włosami, splecionymi w warkocza, ale w taki sposób, że wyglądał, jakby spleciony był tydzień temu. Albo jakby Jasmine nic nie robiła, tylko machała głową. Ubrana w zwiewną, kolorową sukienkę i stare tenisówki, zjawiła się w klinice w godzinach popołudniowych, pytając o tego, kto w niej rządzi.

Simelon pisze...

[to może jakiś wątek albo nawet powiązanko? :d]

_anna

Unknown pisze...

[To ja pozwolę sobie zaproponować wątek :D]