n a z y w a s i ę : P A T R I C I A „K A T Y A”
B O O Z E R
u
c z ę s z c z a d o: U N I W E R S Y T E T U M U R Y
Ń S K I E G O
n a w y d z
i a l e : M U Z Y C Z N Y M ( W
O K A L I G I T A R A )
u r o d z i ł a s i ę : W T
R A G I C Z N E H A L L O W E E N 9 1 ’
p o c h o d z i z : I N N E J ,
N O W O J O R S K I E J G A L A
K T Y K I
Całe życie byłem buntownikiem. (…)
Byłem buntownikiem nie ze względu na ukierunkowanie myśli w jakimś okresie mego
życia, ale z natury. Jestem skłonny do buntowania się. Niesprawiedliwość,
przemoc dokonana nad godnością i wolnością człowieka, wywołują we mnie gniewny
protest
.
W Katyi żyje tłum.
Chcesz
wiedzieć, jak kobiety potrafią kochać, świadomie karmiąc Cię miłością, aby
zatruć Twoje ciało i umysł? A następnie, kiedy kończy się namiętność, wolą
odejść? Jednocześnie mamią Cię obietnicami, robiąc z Ciebie głupka? Niemożliwe?
To jeszcze nic. Kobiety nie traktują miłości poważnie. Nigdy tego nie robiły.
Powiem Ci prawdę o miłości do kobiet – o tym, że nigdy nie pała do nich
nienawiścią.
Cynik jest
łajdakiem, który perfidnie postrzega świat takim, jaki jest, a nie takim, jaki
być powinien.
(…) to
człowiek, który zna cenę wszystkiego i wartość niczego.
Tłum niespełnionych marzeń.
Kiedy byłam
młoda, macocha powiedziała, że jestem szczęściarą. Mam urodę, inteligencję,
spryt i przenikliwość. To broń, której potrzebuje kobieta, by przetrwać w tym
świecie. Dbaj o swój wygląd. Nie masz innej broni do dyspozycji.
Tłum zapomnianych
wspomnień.
Wierzę w
bunt jako najwyższą wartość młodości. Wierzę w bunt jako najwyższą formę
nienawiści do terroru, ucisku i niesprawiedliwości i wierzę również w to, że
nie ma buntu bez celu, chociaż w interesie świata, który kocha swych
buntowników, leży to, aby ich zabić.
I niechcianych myśli.
Człowiek
zyskuje wolność, gdy uwolni się od swego otoczenia. Tylko tak może zyskać
jednostkowość. Krok ten musi jednak przypłacić szaleństwem. Ceną za wolność
jest obłęd.
Katya żyje w tłumie.
I
bohaterowie i szaleńcy nie zważają na niebezpieczeństwa, i nawet gdyby cały
świat ostrzegał ich, żeby nie szli dalej, i tak nie posłuchaliby nikogo.
Szaleńcy popełniają samobójstwo, bohaterowie stają się męczennikami w imię
sprawy. Zgorzkniali całe dnie i noce roztrząsają absurd i chwałę dokonanych
przez nich czynów. Jest to jedyny moment, gdy zgorzkniali zdobywają się na
odwagę, by przeskoczyć własne mury obronne i zerknąć na zewnątrz, ale szybko
męczy ich to i wracają do swojej codzienności.
Tłumie zagubionej
chwały.
Każdy, kto
podporządkowuje się niesprawiedliwemu prawu, ponosi odpowiedzialność za to
wszystko, co jest tego konsekwencją. Toteż, jeżeli prawo i sprawiedliwość są w
konflikcie, musimy wybrać sprawiedliwość i nieposłuszeństwo wobec prawa.
Tłumie zdetronizowanych
przywódców
Stara
reguła: bezczelny może udawać skromnego, lecz skromny nigdy bezczelnego.
Tłumie dzikich i
niezależnych.
Lubię
waszego Chrystusa. Nie lubię waszych chrześcijan. Wasi Chrześcijanie są tacy
niepodobni do Waszego Chrystusa. Materializm bogatych krajów chrześcijańskich
jest tak przeciwstawny do słów Jezusa Chrystusa, który mówi, że nie można
jednocześnie wyznawać Mammona i Boga.
Niewysłuchanych
buntowników.
W mieście Nowy York na Main Street w pewnej
zwyczajnej rodzinie przyszło na świat maleńkie dziecko. Miało zaledwie
pięćdziesiąt centymetrów długości i ważyło niecałe trzy kilogramy, ale jego
przesądna, bogobojna matka miała pewność, że będzie to dziecko diabelskie. Wydało
bowiem ono swój pierwszy krzyk trzydziestego pierwszego października, w noc
Walpurgii, o godzinie trzeciej, należącej do duchów. Nie mogło więc być
pospolite, zwyczajne, ale – wbrew naturze – właśnie takie dostało imię. Nazwano
je Patricią Boozer.
Poza datą narodzin i szalejącą wtenczas burzą, w
Patricii nie było nic dziwnego. Jako wcześniak zawsze była mniejsza od innych,
ale bardzo szybko uczyła się, pojmowała różne rzeczy. Wiele razy dostrzegała
coś, czego inni nie widzieli, ale zawsze zrzucano to na jej wybujałą
wyobraźnię. Rodzice nie rozumieją dzieci. Rodzice nie chcą ich zrozumieć.
Dlaczego w jej przypadku miałoby być inaczej?
W świecie córki tak poważnych ludzi, jak państwo
Boozer, nie mogło być miejsca na fantazję. Zrób to, zrób tamto, nie krzyw się,
nie garb się, nie rozpraszaj innych, najlepiej nie myśl. Bądź naszą laleczką,
ukoronowaniem dzieła, jakim jest to nudne życie, które z ojcem wiedziemy. Jeśli
myślisz, że ten człowiek jest kłamcą i oszustem, naciągaczem, czyhającym na
fortunę twojej rodziny, a reszta familii go szanuje – zmyślasz, powinnaś się
uspokoić i nie wtrącać w sprawy dorosłych. W świecie, jaki stworzono wokół Patricii
nie mogło być miejsca na radość, śmiech, kreatywność i wyobraźnię. Każde
odstępstwo od normy, każdy pokaz znakomitej intuicji był surowo karany.
Należało siedzieć, patrzeć i stwarzać pozory, że to jest właśnie to życie,
które chciałaby i powinna wieść nastoletnia dziewczyna. Że musi ono być takie,
jakie podyktowało dorosłym chore wyobrażenie jej rodzącej matki.
Zabraniali mówić, patrzeć, słuchać. Każda
zauważalna czynność stawała się najgorszym przewinieniem. W sercu nastolatki
rodził się bunt. Patrzyła na to, co inni mają, a czego nie ma ona. Na głód,
strach, cierpienie. Na szczęście, radość, wolność. Zaczęła zdawać sobie sprawę,
że życie jakie dotąd toczyła, było jedynie marnym zamiennikiem. Cieniem.
Niczym.
I
wtedy powstała Katya.
Dla
Patricii Katya była ideałem. Miała swój świat, swoich ludzi, swoje myśli. Była
buntowniczką z wyboru o nieco filozoficznym podejściu do życia, rozpieszczoną,
zaskakującą. Sprzeczności w jej charakterze nie odpychały od niej ludzi, wręcz
przeciwnie. Przyciągała ich całą sobą, na swój sposób hipnotyzowała. Nawet
jeśli o tym nie wiedziała lub tego nie chciała, szedł za nią tłum. Była snem,
marzeniem. Wszyscy chcieli być jak ona, przy niej, z nią. Uszczknąć choć trochę
z jej niesamowitej osobowości.
Katya
dla wielu była wszystkim. Siebie uważała za nikogo. Stanowiła dokładne
przeciwieństwo grzecznej i poukładanej Patricii, choć została przez nią
stworzona i to w niej żyła.
Między
nimi trwał pojedynek na myśli, uczucia, emocje, wrażenia. Każda odbierała
wszystko inaczej. Zdawałoby się, że panienka Boozer cierpi na rozdwojenie
jaźni. I może przez krótki czas faktycznie tak było. A potem się poddała. Walka
z samym sobą jest bezsensowna.
[Kursywą zapisane są cytaty. Witam, ogólnie, i zapraszam do wątków. Od razu mówię, że zaczynam tylko w chwilach kryzysu. Oby były one rzadkie ;D
Pana Burmistrza proszę o zapisanie panny Boozer jako "Katya Boozer". :)
Nie wiem, jak mi będzie z tą postacią. Miejmy nadzieję, że dobrze.
Do napisania ;* ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz