OGŁOSZENIA

-

3 czerwca 2012

It's no use to pose the question

Hello, Alone, it's you and me again,
How can we pretend we've never met?


Najpierw obudziła się we mnie biel, intensywna jak woń peoni, miękka, ciepła. Rozlewała się aksamitną mgłą po mojej głowie, zalewając wszystkie zakamarki umysłu, zagłuszając myśli, tłumiąc emocje. Wypełniła mnie cisza, słodka i długo wyczekiwana cisza, w której zamilkł nawet szmer mojego oddechu. Nie bałem się. To, co mnie otaczało, było nieskończenie dobre. Czułem się bezpieczny.
Wtedy pojawił się On. Dziwnie znajomy uśmiech błąkał się wokół Jego ust, oczy lśniły Mu niezdrowym blaskiem, a policzki przybrały zadziwiającą barwę jasnej szarości. Znałem też jego spojrzenie, drwiące i wyjątkowo uważne, spojrzenie, którego można się bać, ale mnie nie przerażało, bo wiedziałem, że to tylko maska, drobna gra, która nic nie znaczy. Poprawka - dla Niego znaczyła wszystko. A dla mnie?, pytałem sam siebie.
- Ty też lubisz mydlić oczy, Leo. - odezwał się tym swoim głębokim, chropowatym głosem.
W nagłym przypływie paniki cofnąłem się o krok, jednocześnie odkrywając, że wciąż mam ciało. Niespodziewanie zdziwiło mnie to bardziej niż fakt, że On czyta mi w myślach. Natychmiast uniosłem ręce do żeber, jak się okazało, ukrytych pod warstwą mięśni i tłuszczu. Ramiona miałem muskularne, dłonie jakby większe i twardsze niż je zapamiętałem. Pomyślałem, że dobrze byłoby zobaczyć swoją twarz, a wtedy w powietrzu przede mną zawisło lustro w zdobionej, złotej ramie. Spojrzałem na swoje odbicie. Brakowało mi ciemnych sińców pod oczami i zapadniętych policzków, a moje wargi były zaskakująco pełne i gładkie. Patrząc na swoje włosy, zacząłem się śmiać. Były gęste, grube i lśniące. Cały wyglądałem jakoś... zdrowo.
Z zamyślenia wyrwał mnie Jego głos.
- Tak, śliczny jesteś, ale mógłbyś już skończyć. Masz do mnie jakąś sprawę, prawda? No, pospiesz się, nie mam na to całej wieczności! - warczał. Tę Jego złośliwość również pamiętałem.
Zacząłem zastanawiać się nad Jego słowami. Nie miałem bladego pojęcia, co robiłem w tym dziwnym miejscu, co On tam robił, ale sam czułem, że istnieje coś, co powinienem z Nim przedyskutować. Nie mogłem tylko przypomnieć sobie, co to takiego...
- Dobra, siadaj. Pogadamy. - rzucił nieco spokojniej.
Znikąd pojawiły się pomiędzy nami dwa krzesła i stół, zastawiony moimi - naszymi? - ulubionymi alkoholami, paczkami papierosów i kubkami z kawą. Pomyślałem, że w tym diabelskim zestawie brakuje tylko jednego, a w tej samej chwili On położył przed sobą plastykową torebkę wypełnioną białym proszkiem. Pokręciłem głową.
- Myślisz i masz. - mruknął, sięgając po papierosa.
Usiadłem naprzeciwko niego, układając ręce na kolanach. Korciło mnie, by sięgnąć po butelkę tequili, ale nie byłem pewien, czy jest prawdziwa. On spojrzał na mnie z wyraźnym zaciekawieniem, ale powstrzymał się przed komentarzem, a potem odchylił się na krześle, spoglądając w górę. Czekałem.
- To ja czekam, Leo. Zbieraj się trochę szybciej, co? - powiedział, ledwo poruszając wargami, by nie wypuścić spomiędzy nich wciąż nieodpalonego papierosa.
- Ja? - zapytałem, parskając śmiechem. - Ja nigdy nie będę pozbierany.
Zaśmiał się, zabrzmiało to szczerze. Patrzył na mnie teraz dużo bardziej uważnie, z żywym zainteresowaniem, aż poczułem się jak zwierzątko w zoo. Skinął krótko głową i opuścił wzrok, wciąż uśmiechając się pod nosem.
- Zmieniłeś się. Pozbyłeś się mnie na dobre, co? - rzucił, a ja usłyszałem w Jego głosie żal. Speszył się.
- Jak widać nie. Jestem tu teraz. Z tobą. - odparłem. - Gdzie my tak właściwie jesteśmy?
Wzruszył ramionami, w końcu odpalając papierosa. W momencie, gdy podniósł na mnie wzrok, odkryłem, że tak naprawdę znam odpowiedź.
- Skąd ja mam wiedzieć? To twoja głowa.
Znów zaczął się śmiać, a do mnie powoli wróciły ostatnie wydarzenia z mojego życia. Przypominając sobie o krwotoku z nosa, poczułem, jak powoli zaczyna płynąć po mojej twarzy krew, zalewając mi usta. Tak nagle, jak to nieprzyjemne wrażenie się pojawiło, tak nagle zniknęło, pozostawiając po sobie tylko nieokreślone uczucie niepokoju.
- Mówiłem, że masz mało czasu. Mamy mało czasu. - poprawił się. - To jak? Zdecydowałeś? - zapytał, unosząc wysoko brwi, a jego oczy rozbłysły złowieszczo.
- O czym miałem decydować?
Nie byłem pewien, czy chcę usłyszeć odpowiedź.
- Czy się mnie pozbywasz, czy nie.
Milczałem.
- W sumie nie masz wielkiego wyboru. To powinno być łatwe. No, Leo. Wysil się trochę.
Wzrok miał teraz błagalny, ale nie przejąłem się tym. Znałem Go za dobrze, by nie wiedzieć, co knuje. Tym razem to ja miałem być tym złym.
- Masz zniknąć. Nie potrzebuję cię, Samotny. - szepnąłem, mając nadzieję, że to załatwi sprawę i wrócę, gdziekolwiek miałem wracać. Nic jednak się nie wydarzyło.
- Za mało. - odparł, a w Jego głosie znów zabrzmiała złośliwość. - Kłamiesz sam przed sobą. Obaj jesteśmy w tym nieźli, co?
Jego śmiech wypełnił moje uszy na dłuższy czas. Zacząłem się intensywnie zastanawiać, co zrobić, by w końcu pozbyć się Samotnego. Rozstałem się z Nim już dawno, ale co z tego, skoro wciąż tkwił gdzieś we mnie, czekając na moment zwątpienia, na odpowiednią chwilę, by zaatakować? Tak bardzo Go nienawidziłem, ale może podświadomie chciałem mieć Go zawsze przy sobie, na wszelki wypadek? Sam nie potrafiłem określić, czym dla mnie jest teraz. Bo kiedyś był całym światem. Był mną. Albo ja byłem Nim. Wtedy wszystko zrozumiałem.
A potem biel nagle zgasła, cisza wypełniła się milionem dźwięków, a myśl zakończyła swój wyczerpujący bieg.

Hello, Alone.

Wstęp i zakończenie dopisz sobie sam.

 

 

15 komentarzy:

Unknown pisze...

[Muah. Doczekałam się!

I wiedziałam, że mnie zaskoczysz. I to pozytywnie. Zawsze lubiłam Twój styl pisania, to jak mi odpisujesz w komentarzach, chociaż często narzekałaś :p. Ale to odbiega od Twojego codziennego stylu i szczerze? Podoba mi się to. Bo zaskoczyłaś mnie czymś nowym.
I wiem z czym mi się to kojarzy! Z książką, którą ostatnio czytałam.

Czyli się go nie pozbył? :c

Proszę o więcej. ]

Leo Rough pisze...

[nie chciałam Cię już męczyć ;)

nawet nie wiesz, jak się cieszę, że tak myślisz! kiedy pisałam ten tekst, nie byłam pewna, czy nie wyjdzie trochę wymuszony i sztuczny, ale na zaskoczenie liczyłam ;) dzięki ;)
a z jaką książką? mnie zainspirowała piosenka, mam nadzieję, że umiliła Ci czytanie ;))

póki co - nie, nie pozbył się go. zobaczysz, jaki to będzie miało na Leośka wpływ. i tak, będzie jakiś dalszy ciąg ;))]

Unknown pisze...

[Serio? :p aleś Ty miła! ;p

`Na ratunek. I tutaj chodzi mi o styl. Że w tej książce jest podobny ;d
A jeśli chodzi o pomysł to oryginalny, ale też kojarzy mi się z jakimś filmem, ale nie pamiętam nawet jakim ;p

Już się nie mogę doczekać jaki! Chociaż znając Ciebie to pewnie jakiś tragiczny. Znowu będziesz okrutna, prawda? :c ;p

Niecierpliwie czekam! ;d]

Leo Rough pisze...

[oczywiście! co, nie wiedziałaś? ;p

moja siostra też powiedziała, że jej się z jakimś filmem kojarzy! teraz będę siedzieć i się zastanawiać, o jaki chodzi ;p

oczywiście, jakby mogło być inaczej. przecież Leoś nie może być szczęśliwy, nie byłabym sobą, gdybym go nie męczyła! ;D

ja wiem, że niecierpliwie, już przed tą notką mnie maltretowałaś tym swoim poganianiem ;p]

Karzeł pisze...

[Eh. Jestem fanką opisów, a dialogi spycham zawsze na boczny tor. Zaiste, to zapewne wina mojej zazdrości, wynikającej z braku umiejętności pisania dialogów naturalnych , pozbawionych wymuszonego... charakteru?
Podoba mi się zamysł opowiadania, a zarazem powstała na jego skutek lawina możliwości końca i początku. Zaprawdę, godzien jesteś by rumem się z Toba podzielić :)
Ann Hershel ]

Unknown pisze...

[Nie ;p

To jak się dowiesz o jaki chodzi to mi powiedź! ;d

Powiem to po raz enty; jesteś okrutna! ale dzięki temu jest ciekawie! xd

Teraz Cię będę męczyć o następną! ^^

i właśnie. koleżanka pod spodem mi przypomniała, że zapomniałam napisać o najważniejszej rzeczy: dialogiiii! Jestem z Ciebie dumna! Zawsze pisała, że nie lubisz dialogów :D

a i piosenka, fajna!]

Leo pisze...

[oczywiście, a potem sobie razem obejrzymy! ;p

właśnie, więc nie marudź, urozmaicam im/nam życie ;))

wiem -.-

tak! udało mi się, cudem. a tak właściwie, to chyba przez przypadek ;p

zakochałam się w niej. uwielbiam faceta ;)]

Leo pisze...

[Ja nienawidzę, nie umiem, nie chcę pisać dialogów, ale... jakoś tak wyszło, że tekst powstał właśnie taki. Zazwyczaj również stawiam na opisy, ale wydaje mi się, że z taką formą nie poradziłam sobie najgorzej.
Dziękuję ;)]

Claire Davis pisze...

[ Przyznam szczerze, że czuję się rozczarowana, że notka tak szybko się skończyła, bo dawno nie czytałam czegoś równie oryginalnego i ciekawego o tematyce, którą uwielbiam. Ogólnie rzecz biorąc niesamowicie to napisałaś. Z wielką chęcią poczytałabym więcej :)]

Leo Rough pisze...

[O, bardzo dziękuję ;) Wiem, że wyszło krótko, ale - tak jak pisałam - będzie ciąg dalszy historii. Mam nadzieję, że również przypadnie Ci do gustu :))]

Unknown pisze...

[Pewnie. Razem w Krk! Nie zapominaj, że masz chodzić z wielką tabliczką z napisem "Leo"! xd

Nie marudzę, ale czasami aż mi szkoda Leośka. Takiego ma pecha w życiu ;p

;>>>

Przypadkiem, nie przypadkiem wyszło Ci świetnie ;>

Dzisiaj jak pisałam sprawdzian z angielskiego, ciągle ją sobie nuciłam pod nosem xd]

Unknown pisze...

[ Motyw dość popularny, szczególnie w filmach, co nie zmienia faktu, że i tak... niepokojący? To chyba dobre słowo. Ale podobało mi się, choć nasunęło pewne refleksje, których w tej chwili wolałbym uniknąć. Świetny podkład, który musiałem wyłączyć, bo mnie za bardzo rozpraszał ;p stylistycznie ok, tylko, że czegoś wciąż brak ]

Leo Rough pisze...

[Niepokojący? Dlaczego? Wydaje mi się, że każdy z nas przeżywa takie chwile, w których spotyka się z przeszłością czy rozprawia z własnymi potworami. To właśnie chciałam pokazać. Nie do końca wyszło tak, jak powinno, wiem. W każdym razie - dziękuję :)]

Unknown pisze...

[ Niepokój to moje subiektywne odczucie, a to ze względu na to, że sens Twojego tekstu skojarzył mi się z czymś, co ma związek z moją rodziną i z czym muszę sobie jakoś poradzić, a łatwo nie jest, to dlatego. Po prostu trafiłaś akurat w taki klimat, od którego ja się ostatnio próbuję odciąć ;) ]

Leo Rough pisze...

[Rozumiem.
Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Ci powodzenia ;)]