OGŁOSZENIA

-

26 maja 2012

"Certum est, quia impossibile est..."



Nie jest wyjątkowa. Nie buntuje się przeciwko obowiązkom i sztywnym regułom. Nie ćpa i nie pije, aby udowodnić swoją niezależność. Nie chodzi z głową w chmurach, udając marzycielkę. Nie jest towarzyska, ale też nie jest samotnikiem. Z tłumu nie wyróżnia jej nic. Nie jest pięknością, przyciągającą zachwycone spojrzenia. Nie tańczy, idąc ulicą, zwracając na siebie uwagę połowy miasta. Nie uśmiecha się do przechodniów. Nie ma jaskrawych włosów czy makijażu. Nie jeździ wypasionym samochodem. Nie opala się topless nad jeziorem. Nie snuje się nocami po opuszczonym wesołym miasteczku czy katakumbach. Mijając ją na ulicy nie poświęcisz jej czasu w swych myślach nawet na kilka sekund. A może warto? Bo chyba jednak każdy człowiek jest wyjątkowy. Nawet jeśli się nie wyróżnia. Pozornie. Kto nie ma sekretów, niech podniesie rękę.



W dokumentach

Blanka Glücksburg
Córka Jego Wysokości Karola V Glücksburga, młodszego brata Jego Królewskiej Mości Haralda V Króla Norwegii, i Małgorzaty Larsen, mieszczanki.
Urodzona 17 kwietnia 1993 roku w Oslo.
Zamieszkała obecnie w Murine na czas studiów prawniczych, gdzie pracuje w kwiaciarni i uczęszcza na zajęcia krav maga.


 Ma

- fioła na punkcie kotów
- milion lakierów do paznokci i jeszcze więcej bransoletek
- alergię na orzechy
- antypatię do makijażu
 - zbyt wiele zajęć, aby mieć czas 



Zamierza:

- nurkować w Morzu Koralowym
- trenować psich przewodników
- przejechać na rolkach cały pałac królewski w Oslo (i uniknąć kary)
- posadzić milion drzew (jak do tej pory, posadziła dwieście dwadzieścia trzy)
- pokochać do szaleństwa
- zdobyć oba bieguny



Jeśli potrafisz o tym marzyć, to potrafisz także tego dokonać W. Disney


[Witam. Brat Króla jest postacią fikcyjną, podobnie jak sama Blanka. Tyle tytułem wyjaśnienia. Teraz dziw nad dziwami, bo powiem, że nie zawsze mam chęć na wątek. Wszystko zależy od postaci, z jaką wątek mam prowadzić. Bo najgorsze będzie pisanie na siłę. Z tego też względu nie odpisuję po kolei i nie od razu. Ale odpisuję. Jeśli już wątek zaczęłam, to kontynuuje chociaż do końca tego jednego wątku. Tyle. No i dzień dobry wszystkim xD]

20 komentarzy:

Unknown pisze...

[ Witamy, witamy! :) Miłej zabawy życzę :D ]

Princess Zelda pisze...

[Jasne, z wielką chęcią.;) Zaczniesz, czy może ja mam? Jeśli ja to podrzuć jakieś miejsce.]

Lotta

Princess Zelda pisze...

Dla Lotty nie był to najlepszy dzień, nie wie dlaczego, ale nauczyciele się na nią uwzięli, ciągle krzyczeli, czepiali się lub ją poprawiali. Uczniowie z jej klasy również nie należeli dziś do najmilszych osób, ale akurat nimi się zbytnio nie przejmowała, bo i tak kontaktowała się z nimi jedynie w szkole, ewentualnie po szkole, ale tylko wtedy, gdy musieli zrobić wspólny projekt, czy mieli jakiś szkolny wyjazd lub zawody.
Po szkole nie miała ochoty nigdzie iść, ale niestety była zmuszona, bo kwiaty z jej pokoju niestety już nie były pierwszej świeżości, a ona była przyzwyczajona do świeżego zapachu kwiatów o poranku.
Chodziła pomiędzy kwiatami w poszukiwaniu tych, które przypadłyby jej do gustu zarówno zapachem jak i wyglądem. Szurając butami rozglądała się dookoła dostrzegła niesamowite brązowe loki i niewiele myśląc wyciągnęła aparat, a po ustawieniu go pstryknęła zdjęcie, niestety musiała użyć flesza. -Ojoj.- mruknęła chowając się za półkę z nadzieją, że kobieta jej nie zauważy.

Leo Rough pisze...

[tak, zdecydowanie potrzebujemy powiązania ;)Leoś jest o jedenaście lat starszy od Twojej bohaterki, będzie trochę trudno, ale coś wymyślimy. może masz już jakiś pomysł?]

Leo Rough pisze...

[jasne, że może być! ;) ciekawie będzie, mam nadzieję. uprzedzam, że bywam marudna, jak coś, to krzycz ;p zaczniesz? ;))]

Sailah pisze...

[Witam! Podasz pomysł, zacznę wątek. Co ty na to? :)]

Unknown pisze...

[ A nie ma za co xd Ale widzę, że tutaj powiązanie z kravką jest, to chyba i wątek by się przydał, co Ty na to? :P ]

Unknown pisze...

[ A to zajebiście Ci powiem, bo ja sam trenuję :D od roku (bo ograniczenie wiekowe miałem wcześniej) i nawet dzisiaj mieliśmy trening 3h w jakiejś starej fabryce, dziury w podłodze, śruby wystające ze ścian, brud, pył w powietrzu, kilka pomieszczeń - coś pięknego :D ale dobra, ja się tym jaram tak, że mógłbym pisać w nieskończoność, także sam się przymknę xd
to jak, wątek treningowy robimy? ]

Leo Rough pisze...

[OK!
jak tak sobie czytam ten Twój komentarz, to siebie widzę, jak się próbowałam w pracy uczyć ;p potem wracałam do domu z palcami pociętymi wstążką - nadal nie wiem jakim cudem - i końcówkami łodyg we włosach ;p]

Zdecydowanie nienawidził być sam. Gdy wychodził rano z domu, ogarnęła go dzika euforia na myśl, że choć na chwilę uwalnia się spod bacznego spojrzenia Spencer, że może robić, co tylko zechce i pójść, gdzie tylko zapragnie. Oczywiście, miał do załatwienia kilka spraw, ale doskonale wiedział, że zajmą mu one zaledwie chwilę, więc z wyprzedzeniem zaplanował swój dzień. A to, że nic z tych planów nie wyszło, to już inna bajka.
Wracał do domu w pośpiechu, niosąc pod pachą papierową torbę wypełnioną owocami, w jednej dłoni trzymając grubą, wypchaną papierzyskami teczkę, a w drugiej - zwinięte w rulon gazety. Nie pragnął niczego innego, jak mocnej kawy i chwili spokoju; kilkugodzinny "spacer" po miasteczku zupełnie pozbawił go energii. A wciąż nie załatwił wszystkiego! Znalazł więc w sobie resztki sił, przywołał na twarz uśmiech i wszedł do kwiaciarni, cudem nie gubiąc żadnej z niesionych rzeczy. Nie tracił czasu na powitania: od razu zaczął opowiadać o swoim wspaniałym, starym fikusie i jego problemach. Mówił tak, jakby chodziło o człowieka, nie przejmując się tym, że może zostać uznany za świra.

Unknown pisze...

[ To może żeby było łatwiej - co Cię interesuje najbardziej? :P Ale ostrzegam! Jak raz tego spróbujesz to już stanie się Twoim narkotykiem! I już teraz pracuj nad kondycją, zwłaszcza brzuszki, pompki, różne wyskoki, rozciąganie i ogólnie ćwiczenia wzmacniające całe ciało. Przynajmniej mój trener daje zawsze wycisk na maksa, a jestem chłopakiem, w dodatku zawsze byłem aktywny to i tak mam łatwiej od Ciebie ;p
Taa... chyba każdy będzie mnie tu dzisiaj wprost kochał za to, że zaczynam wszystko ^^ swoją drogą - byłaś już u nas autorką? ]

Sport to była jego pasja. To na pewno. Ale był to też sposób na życie - nieodłączny element dziennego harmonogramu, jak i też nieodzowna podpora jego dość wybuchowego charakteru i niekontrolowanego temperamentu. Dopiero gdy był zmęczony, mógł w jakiś sposób panować nad własnymi emocjami. Postanowił więc połączyć przyjemne z pożytecznym i kilka miesięcy przed opuszczeniem Londynu wyrobił sobie licencję na międzynarodowego trenera Krav Maga. System ten uwielbiał, systemowi temu wiele zawdzięczał, a zmiany jakie zaszły w jego życiu skłoniły go do tego, by wiedzą tą się dzielić z innymi. Tak więc spotykał się z ludźmi dwa razy w tygodniu, często organizował dodatkowe wyjazdy i szkolenia. Kokosów z tego nie miał, ale w połączeniu z oszczędnościami, żyło mu się przyzwoicie.
Przez cały rok przygotowywał stałą grupę do egzaminów. Nawalił jednak, bo nie zjawił się na nich, by wspierać swoich podopiecznych, ze względu na nieplanowany wyjazd do Hiszpanii. Miał lekkie wyrzuty sumienia, których okazać jednak nie mógł. Za to ciekawością o rezultaty, która również go dręczyła, mógł spokojnie się podzielić, dlatego przyjechał wcześniej, a widząc, że drzwi do sali się otwierają natychmiast zerwał się z ławki, by dostrzec kto to.
- I jak poszło? - krzyknął, widząc znajomą sylwetkę.

Leo Rough pisze...

[taa, znam to, pracowałam w kilku kwiaciarniach przez cztery ostatnie lata ;)]

Skinął krótko głową, z trudem powstrzymując słowotok. Uznał, że musi poczekać, choć nie miał na to najmniejszej ochoty - najchętniej obróciłby się na pięcie i wyszedł. A skoro postanowił zostać, musiał uwolnić się od ciężaru zakupów: torba miękko opadła na podłogę, a mężczyzna skrzywił się, uświadamiając sobie, że prawdopodobnie zmiażdżył wszystkie delikatne owoce, które tak długo wybierał, przechadzając się pomiędzy straganami. Zaraz jednak przywołał na twarz uśmiech, przez chwilę obserwując poczynania dziewczyny.
- Tak. Umiera. - odparł spokojnie, układając dokumenty i gazety na blacie, nie przejmując się zupełnie plamami wody, w których wylądowały. Jego roślina najwyraźniej była ważniejsza.
- To chyba robale. Małe, białe, przy nasadzie liścia. - tłumaczył, rysując w powietrzu łezkę i wskazując palcem miejsce, w którym zauważył zmianę.

Unknown pisze...

[ Wszystko zależy od trenera ;) U nas jest standardowa rozgrzewka, czyli bieg, podskoki, uderzenia proste, sierpy, pięść-młot, kopnięcia, krążenia głowy, rozciąganie, pompki, brzuszki, ogólnie rozgrzewanie całego ciała. Czasem robi po prostu walkę z cieniem. Później ćwiczymy slow-fighting, czyli powolną walkę z partnerem, gdzie wykorzystujesz wszystkie znane sobie uderzenia i kopnięcia, a jednocześnie uniki i zbicia. Wszystko na luzie, żeby się dogrzać. A później to w zależności od tematu spotkania - albo duszenia, albo parter, albo nóż, czasem przez 1,5h po prostu się boksujemy, ćwiczymy z tarczami uderzenia i kopnięcia. Generalnie zazwyczaj jest tak, że robimy 1, max 2-3 techniki, żeby wszystko dobrze przećwiczyć. Jak już grupa ogarnia to wtedy miesza wszystko (tak jak teraz) i w ten sposób wykańcza Cię na maksa xd No i zmieniasz partnerów przynajmniej kilka razy. Trener mało mówi, więcej pokazuje, przytacza sytuacje z życia wzięte, a później ćwiczysz, bez obijania się, a on podchodzi do każdego indywidualnie, gdy widzi błąd. Najpierw techniki ćwiczysz "na sucho", później z partnerem. Wylewasz litry potu i przekraczasz granice możliwości swych mięśni, zwłaszcza podczas boksu. Ja po treningu nie mogę np. odpisać na smsy, bo nie mogę trafić w klawisze, tak mi się łapy telepią xd jest ogólnie rzecz biorąc, zajebiście, ale przygotuj się na siniaki, kilkutygodniowe opuchlizny, itd. No i generalnie (przynajmniej u mnie) są tylko 3 dziewczyny, reszta to faceci 25+, przeważają po 30, głównie ochroniarze, policjanci, kolesie, którzy na serio pakują. A ja zaniżam średnią wieku, bo w tym roku będę miał 17, ale są tak zajebiści, że normalnie się spotykamy na imprezach, itd, także spoko ;D
haha, jestem :PP Ale tutaj akurat nie o to chodzi - ja też dużo trenuję, a i tak na początku było mi ciężko. Przychodzą do nas ludzie, którzy startują w maratonach, którzy trenują piłkę, itd. wszyscy wymiękają w połowie rozgrzewki. Po prostu używasz tak różnorodnych mięśni, że samemu ciężko jest wszystkie tak dobrze rozwinąć. ]

Uśmiechnął się szeroko i pokiwał głową z uznaniem. Przez jakiś czas przyglądał się jej, mając cholerną ochotę na to, by po prostu przygarnąć ją do siebie. Tak już był nauczony, że w ten sposób okazuje się radość. Ale jeśli chodziło o podopiecznych - wolał utrzymywać dystans, nie spoufalał się z nimi, od czasu do czasu tylko wychodził z nimi na piwo, ale o sobie raczej nie opowiadał. Tak było lepiej, zważywszy na to, że kilku z nich lubiło kombinować z płatnościami.
Ostatecznie poklepał dziewczynę po plecach i znów się uśmiechnął.
- To rozumiem, że w przyszłym roku wszyscy startują na P2? - wyszczerzył się do niej, w głowie już układając plan treningowy.

Tempest pisze...

[ Jesteś tak rzadkim zjawiskiem, że powinno się zrobić screena! Ktoś chce zacząć wątek, szok! Bardzo mi miło. Może Jej Królewska Mość dosiądzie się do mojego małego poddanego w kawiarni, do stolika pod oknem. A nóż Emil chwyci wenę. ;]

Princess Zelda pisze...

Została przyłapana! I co ona miała teraz zrobić? W sumie to do jej głowy wpadła kilka pomysłów, mogła przecież nagle upaść na ziemię i schować się za wazonami udając, że jej nie ma, albo popędzić do wyjścia, mogła też połączyć dwie pierwsze opcje, tylko zamiast pobiec, to przeczołgać się do wyjścia, mogła też po prostu przeprosić i wytłumaczyć, ale raczej ta opcja w grę nie wchodziła, bo ona nie rozmawiała z nieznajomymi, w ogóle z nikim nie rozmawiała, czasami nawet udawała niemowę, by ludzie się od niej odsunęli i dali spokój, bo w końcu to kaleka, więc należy się od niej odsunąć.
Spojrzała na swój aparat, potem na kobietę i tak kilka razy, by potem uśmiechnąć się niepewnie.

Sailah pisze...

[Nie będę bić, obiecuję. Nie jest tak tragicznie. :)]

Jak na angielskie standardy był to naprawdę ładny dzień. Słońce niemrawo uśmiechało się zza chmury, rzucając pojedyncze promienie nie zwyczajowo skwaszonych przechodniów, ptaki w parkach cicho podśpiewywały, każdy w swojej melodii, a... Przyroda, jak piękna by nie była, nie zwracała na siebie uwagi Alexa. Może w pierwszych dniach jego pobytu w Murine, kiedy to dziwił się, jak można być szczęśliwym na takiej prowincji, było inaczej. Dzisiaj, goniąc swoje rozbiegane myśli, na takie spostrzeżenia nie miał czasu
Zatrzymał się przy przejściu dla pieszych, czekając, aż zielone światło da mu sygnał, że można bezpiecznie przejść na drugą stronę. Koło niego przystanęła grupa ludzi, a wszyscy zerkali w tym samym kierunku, co on. No, dobrze, nie wszyscy. Zaskoczony i jednocześnie poirytowany patrzył, jak ładne, obładowane kwiatami, książkami i czym się jeszcze dało, dziewczę wkracza na jezdnię, nie przejmując się zagrożeniem.
Zareagował mimowolnie, a raczej podświadomie – rzucił się za nią, złapał ją w pas, i w ostatnim momencie wskoczył z dziewczyną z powrotem na chodnik. Prawdopodobnie nawet nie zorientowała się, co się stało.
- Przepraszam bardzo, ale czy ty chcesz się zabić? – Spytał, nerwowym gestem przeczesując włosy.

Hunter pisze...

[Autorka chce. Z pomysłem problem, bo jam człowiek leniwy, a i czasu nie mam wiele. Dlatego też byłabym wdzięczna za rozpoczęcie.]

Leo Rough pisze...

Słuchał jej ze zmarszczonymi brwiami i ustami zaciśniętymi w wąską linię. Wełnowce? To przecież brzmiało strasznie! Czekał więc na rady kobiety, gotowy zrobić wszystko, byle tylko uratować fikusa. Gdy postawiła przed nim buteleczkę, cały się rozpromienił - głęboko wierzył w moc tego typu preparatów. Z żywym zainteresowaniem wczytał się w etykietę, a wtedy usłyszał dziwnie zmieniony głos dziewczyny. Uniósł na nią spojrzenie, a gdy dostrzegł na jej twarzy bardzo wyraźnie przerażenie, miał ochotę roześmiać się głośno. Poznał ją.
- Tak, nadpobudliwa wariatka to całkiem dobre określenie. - odparł, z trudem powstrzymując uśmiech, cisnący mu się na wargi. Zreflektował się szybko, gdy dostrzegł w jej oczach pewne zakłopotanie.
- Daj spokój, przecież nic się nie stało. Blanka, tak? Jestem Leo. - rzucił swobodnie, zaraz potem lekko wzruszając ramionami, by pokazać, że całe zajście nie bardzo go obeszło.

[jeżu, wybacz jakość tego czegoś powyżej, ale nie myślę dzisiaj ;p]

Anonimowy pisze...

[Witam! Ciekawa karta:) Masz ochotę na wątek lub powiązanie z Jonathanem? Jeśli tak to podrzuć mi miejsce spotkania lub ewentualne relacje między naszymi postaciami, a postaram się coś naskrobać.]

Dyrekcja pisze...

DISTRICT-PARTY.blogspot.com
Chcesz wiedzieć więcej? Wejdź i przeczytaj wprowadzenie. Wierz mi, nie pożałujesz.

Alison Harsh pisze...

[Hej, zapraszam do wątku! Proponuję, aby Blanka była stażystką w Kancelarii :) ]