Niespełnieni artyści
tak mają. Błąkając się po wyludnionych ulicach zatapiają myśli w nieskończonej
pustce. Ogromne i rozwinięte metropolie stają się przy tym czarnymi dziurami,
które wabią i po krótkim czasie wyniszczają. Powiedzmy, że ona dała się schwycić
w sidła losu. Naiwnie podążała wytyczoną ścieżką, ślepo ufając instytucjom,
ludziom. Właśnie to w tej bajce jest najgorsze. Żadna opowiastka tak naprawdę
nie stanie się fantastyczną baśnią o pomyślnym zakończeniu, a główna bohaterka
ni stąd, ni zowąd z podstępnej wiedźmy stanie się miłą osóbką. Jeżeli
ktokolwiek zrozumie los, zasługuje na szczere owacje. Skąd mamy wiedzieć, kiedy
okrutne fatum pochwyci nas w swoją mackę, zapraszając do gry o przyszłość?
Niewątpliwie dola porusza się za nami krok w krok, detektyw
doskonały.Teraźniejszość ustąpi przed naporem tego, co odbije się później. Koło
fortuny w końcu doprowadzi jednak do momentu wyboru. Alternatywy potrafią
uzdrawiać, lecz jeszcze lepiej radzą sobie z niszczeniem.
Tak
bardzo zazdrościła osobom, które posiadają wiele do zyskania, nic przy tym nie
tracąc. Dlaczego nie stoczyła się na samo dno, by z czasem uzyskać iskrę
nadziei objawiającą się w formie niespodziewanej pomocy? Uparcie wspinała się
po drabinie, licząc na pojawienie się u prób prywatnej Arkadii. Zatrzymała się
na szczeblu szarego niepowodzenia, stała bywalczyni chyboczącej kładki życia.
Do dzisiaj żałuje swej decyzji. Żałuje, iż postanowiła posłuchać osoby sobie
nieznanej. Zastanawiający jest fakt, dlaczego nie zapożyczyła rad innych
person. Ano, chciałaby to uczynić. Cóż tu jednak poradzić, gdy świat zapełnił
się dwulicowymi, wrednymi lub niezdecydowanymi? Osoby, którym zaufała nie
potrafiły doradzić. Słuchała samej siebie. Nie wyszła na tym dobrze. Wkroczyła
w ciemną przepaść.
Na
świecie pojawiła się trzydziestego kwietnia, ledwo dwie minuty po północy. Taśma
opisująca jej byt zapisuje coraz to nowsze informacje od przeszło dwudziestu
czterech lat. Początkowa brudna biel powoli przeistaczająca się w szarość.
Czarne pasma symbolizujące gorsze momenty. Można powiedzieć, że to sztandarowa
egzystencja. Carrie urodziła się w prostej, średniozamożnej rodzinie. Miała swój własny pokój w małym, jednorodzinnym domku. Tworzyła go według własnego uznania. Ściany pokrywały udane szkice oraz graffiti. Już za młodu wiedziała, kim chce zostać. Nie rozmyślała godzinami o karierze księżniczki uratowanej przez księcia na białym koniu (czarny rumak prezentuje się lepiej!). Pragnęła zostać artystką.
Tworząc od samego dzieciństwa,
przygotowywała się do życia artystki. Uczęszczała na zajęcia do szkoły
artystycznej, ukończyła studia na Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych w
Londynie. Miała zostać projektantką. Nie sławną na cały świat, aczkolwiek
cenioną i posiadającą odpowiednie dochody. Plany spaliły na panewce, zaś
Caroline wyjechała do przyszywanego brata. Aura małego miasteczka zdecydowanie
poprawiła jej komfort pracy - jeśli ma czas, maluje i sprzedaje swoje obrazy.
Jeśli nie, wykonuje zlecenia dla zakładu Christiana, zaś ów zajęcie pochłania
większość dnia. W październiku ubiegłego roku postanowiła ukończyć studia
scenograficzne drugiego stopnia, aby móc dorabiać sobie w teatrze.
Zdrowy rozsądek jest czymś niezwykle
koniecznym - jaka szkoda, iż tego nie możemy dopasować do jej własnych puzzli.
Zawsze cechowała się lekkomyślnością. Nigdy nie ukrywała swej niechybnej
pruderii, dlatego jeszcze za czasów szkolnych uczniowie mogli szybko
zorientować się, z kim mają do czynienia. Potrafi działać z ukrycia. Potrafi, o
ile chodzi o coś istotnego. Odpowiedzialność to słowo zagnieżdżające się w
mózgu Carrie na czas nieokreślony, właściwie jedynie przy wykonywaniu
obowiązków. Wielu nie potrafiło się nadziwić, w jaki sposób znalazła pracę.
Wszak czasem potrafi się ogarnąć.
Z drugiej strony to wrażliwa dusza
artystki. Fałszywie skromna, aczkolwiek wyczulona na punkcie barw, wzorów i
fasonów. Projektami wyraża własne myśli, emocje, daje światu prosty przekaz:
"Nikt mnie nie zmieni." Osóbka nie potrafiąca pojąć ludzi, niezwykle
naiwna. Targować się potrafi jedynie w kwestii zawodowej, gdyż zależy jej na
uznaniu oraz pieniądzach. Unika niepotrzebnych kontaktów, ale nie zbywa -
jeżeli ma się komunikować, zrobi to. Odbędzie towarzyską pogawędkę.
Wiesz, tak naprawdę nigdy nie dowiemy
się całej prawdy o temperamencie. Ona ujawnia każdą twarz po kolei. Jeden zna
ją od jednej, drugi od drugiej strony, trzeci zaś jest przekonany o czymś
jeszcze innym. Caroline zaskakuje. Cynizm, fanatyczna dzikość i gruboskórność
połączone z niezdecydowaniem oraz ciekawością zdają się przedstawiać jako
prawdziwa i niepodważalna wizytówka. Poproś o pomoc grafologa, psychologa,
psychiatrę - usłyszysz zaledwie ułamek. Pewniakiem koronujmy uciechę z
nieszczęścia innych. To nie sadyzm. Ona po prostu cieszy się, że te pozornie
złe wspomnienia są błahostką w porównaniu do poważniejszych spraw.
Usycha z nudy. Jest przygotowana. Już nie może się doczekać, kiedy wszystko pozmienia
swą kolejność, diametralnie przeistaczając życie.
Kolor włosów jest zmienny. Lawiruje
między czerwieniami i fioletami, by obecnie zatrzymać się na morskiej szopie.
Długie, potargane - klasyka. Cera; zbyt blada, zasługuje na
zaprzyjaźnienie się z delikatnymi promykami słońca. Oczy przenikliwe, ale i
niekiedy nieobecne o lata świetlne, morskie. W niej nie dostrzeżesz niczego
kojarzącego się z więźniarką. Ot, zwykła, chuda tyka. Dlaczego od razu zło?
Ano, odzienie. Ćwieki, skóra, koronki i czerń. Oryginalne kreacje,
podkreślające sylwetkę. Metr siedemdziesiąt cztery, do tego masywne koturny lub
glany. Lecz to nadal ona. Normalna kobieta.
Do
diabła, jeśli chcecie, piszcie do góry nogami albo używajcie kredek.
Cytaty - Stephen King. Zdjęcia - glamour-rock, na nich Masha Sedgwick. Co do wątków - jak na cytacie powyżej. Garnę wszystkie i ze wszystkimi. Kartę poprawię.
10 komentarzy:
[Masz może ochotę na wątek z Alexem Forcem? :)]
[Witam! Ciekawa karta:) Masz ochotę na wątek lub powiązanie z Jonathanem? Jeśli tak to podrzuć mi miejsce spotkania lub ewentualne relacje między naszymi postaciami, a postaram się coś naskrobać.]
[Naprawdę? ;) A ja niestety Cię nie kojarzę, także proszę mi powiedz kim jesteś czy też byłaś na tamtym blogu. I bardzo dziękuję za komplement, jednak osobiście nie uważam, by mój styl był taki dobry i ciekawy. Co do relacji to oczywiście, w końcu Lotta zaczęła rozwijać nieco swoją karierę, powoli, bo powoli, ale jednak.;)]
[Mogą być znajomymi, którzy spotykają się razem w każdą środę o dziewiętnastej w parku i malują tę samą rzecz na raz, każdy innym sposobem, stylem i narzędziami?]
[Kurczę, dzisiaj już nie mam za bardzo czasu myśleć i szukać wątku/powiązania, ale obiecuje odezwać się jutro z jakimś porządnym pomysłem ;) ]
[ pomysłów póki co brak, za to chęci wielkie :) ]
[Hm. Moja postać jest z pochodzenia z Murine, ale ma raczej słabe stosunki z ludźmi. A z tego co doczytałam to Caroline studiowała w Londynie, tak jak Emil. Może znają się z wiedzenia, w końcu tak kolorowej dziewczyny nie da się nie zauważyć ;)]
[Kurcze wczoraj myślałam i myślałam i nic mi się nie udało wymyślić, chyba będziemy musiały jechać z banałami :c no chyba, że Tobie coś do głowy wpadło ;)]
[Odpada - rodzina Aleksandra siedzi w Nowym Jorku i raczej nie utrzymuje z nim stałego kontaktu ;D Try again.]
[Może Caroline namaluje Grace, czy coś?]
Prześlij komentarz