OGŁOSZENIA

-

27 maja 2012

Ile we mnie lęku, ty­le we mnie mnie.


Ellene "Ell" Shelter.

Urodzona czternastego lutego tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego pierwszego roku w Bristolu.
Mieszkająca obecnie w dwupokojowym mieszkaniu w jednej z biedniejszych dzielnic.
Studentka pierwszego roku malarstwa.




Wygląd..czy na to właśnie ludzie zazwyczaj zwracają uwagę? Tak to prawda. Ale jak właściwie wygląda Ellene? Jest to przeciętna drobna dziewczyna posiadająca nieco ponad metr sześćdziesiąt i ważąca niecałe pięćdziesiąt kilogramów. Zielonkawe,często zaszklone oczy idealnie pasuja do jej naturalnych kasztanowych włosów, które sięgają do połowy pleców. Na jej  bladym ciele, a szczególnie na twarzy można zauważyć kilka piegów.  Oczywiście jak na kobietę przystało, Ell maluję się. Jednak  intensywność makijażu czy też pojawienie sie na twarzy zależy od jej nastroju.A jak się ubiera? Nie przywiązuję do tego większej uwagi, wszystko nie zawsze musi do siebie pasować. Jak to jest z kobietami, wszystko zależy od ich widzimisię. Raz są to rozciągnięte swetry i podarte jasny, by potem zamienić to na sukienki. Nigdy specjalnie nie goniła za modą co można ujrzeć na pierwszy rzut oka. Wygląda trochę niczym wyciągnięta z lat 70-tych, jednak nigdy jej to nie przeszkadzało. W jej garderobie przeważają ciemne bądź stonowane barwy.  Uwielbia ciężkie buty, od glanów po trapery, nigdy nie ujrzy się jej w szpilkach. Biżuteria? Jeśli już to kolczyki w uszach, rzemyki na lewym nadgarstku oraz drobny zegarek na prawej ręce.

"Jeżeli chcesz poznać siebie, musisz stać się sobą."


Ellene tak naprawdę trudno jest określić kilkoma słowami. Oczywiście można to zrobić, jednak co z tego wyniesiemy? Możemy wymieniać bez końca: egoistka, wredna suka, lekkomyślna, uparta,manipulantka itp itd. Owszem taka właśnie jest. Przejmująca się tylko sobą i 
swoimi sprawami, nieczuła na nieszczęście innych. Traktująca życie jako grę.Nie wierząca w miłość, bo i po co?Jedyne co łączy człowieka z człowiekiem to seks, pożądanie bądź jakiś interes, który do niego mamy. Miewa swoje wzloty i upadki. Jednego dnia potrafi tryskać energią, chodzić uśmiechnięta, by następnego siedzieć zamknięta wśród czterech ścian i nie dopuszczać do siebie nikogo. Jest świetną manipulantką, zawsze potrafi mieć to czego chcę. Dlaczego? Stosuję zasadę ' po trupach do celu' jeśli czegoś pragnie zrobi wszystko by to osiągnąć. Bezpośrednia i szczera do bólu, co nie zawsze jest dobre. W końcu ludzie chcą usłyszeć prawdę bądź szczerą opinię, lecz gdy już to robimy najczęściej nienawidzą nas za to.  Jest skryta jeśli ma mówić o sobie. Nienawidzi ciekawskich ludzi oraz przesadnych optymistów. Ma trudności w kontaktach z tą samą płcią, może to dlatego, że nigdy nie miała siostry czy też koleżanek, z którymi mogłaby się dogadać. Nie przywiązująca się do ludzi miejsc czy rzeczy. Typowa artystka, która potrafi zatracić się w tym co robi. Zdziwiony? Spokojnie ona nie gryzie. 





"Jak mam żyć,kiedy nie rozróżniam świata zewnętrznego od urojeń i fantazji?"

Czternastego lutego tysiąc dziewięćset pierwszego roku na świat przyszła Ellene Shelter. Jeśli mogłaby wybrać miejsce, w którym chciałaby się urodzić nigdy by nie trafiła do rodziny Shelterów w Bristolu. Miejsce, w którym się urodziła był jej koszmarek do dziesiątego roku życia. Thomas oraz Alice nie byli doskonałą parą. Mieszkali w przyczepie campingowej. Kobieta pracowała na dwie zmiany, kiedy jej mąż najzwyczajniej siedział i pił. Kiedy Ellene miała dziesięć lat jej ojciec zakatował jej matkę na śmierć podejrzewając ją o zdradę.Dziewczynka widziała jak mężczyzna okładał kobietę pięściami i wszystkim co miał pod ręką. Tego dnia skierowali ja do domu dziecka. Nie było jej tam wcale tak łatwo, musiała o wszystko walczyć i się kłócić. Wiele razy próbowano ją zaadoptować czy też skierować do rodzinny zastępczej, jednak nikt nie wytrzymywał z nią dłużej niż miesiąc. Gdy skończyła osiemnaście lat 'wyszła na wolność' i zaczęła swoje nowe życie. Nie mogąc znaleźć sobie miejsca na tym świecie, poświęciła się sztuce. W końcu od małego dostrzegano w niej talent plastyczny. Los chciał, że teraz znalazła się w Murine Town, chcąc zacząć wszystko od nowa.


_________________________________________________
 Notka nie jest szczytem moich marzeń, ale cóż dopiero się rozkręcam. Mam  nadzieję, że jakoś moja postać was zaciekawiła. Jestem chętna na wszelkie wątki i powiązania.  Tylko proszę piszcie chociaż więcej niż trzy zdania. 
Cytaty autorstwa Barbary Rosiek.





25 komentarzy:

Unknown pisze...

[ Zdecydowanie nie jestem fanem tak szczegółowych kart postaci. Ale podobają mi się te animacje, chociaż są dość popularne w kartach postaci.
Ciekawe, czy ta Twoja Ellene jest tak "artystyczna", jak większość artystów. Ja się z nimi w realnym świecie dogadać kompletnie nie mogę. ]

Anonimowy pisze...

[Witam! Ciekawa karta:) Masz ochotę na wątek lub powiązanie z Jonathanem? Jeśli tak to podrzuć mi miejsce spotkania lub ewentualne relacje między naszymi postaciami, a postaram się coś naskrobać.]

Leo Rough pisze...

[w porządku. właściwie wolałabym, żeby już się znali, ale przeżyję ;)]

Tego dnia nie był w najlepszym stanie. Wszystko go bolało, mięśnie odmawiały współpracy, a myśli przewijały się przez jego głowę wolniej niż zazwyczaj, co doprowadzało go do furii. Zdążył potłuc dwa kubki i zrzucić z parapetu donicę z ulubionym fikusem, zanim zdecydował, że najbezpieczniej będzie po prostu wyjść z domu. Z braku innego pomysłu wybrał spacer po schodach pożarowych i od razu pochwalił się w duchu za dobrą decyzję. Na szczycie stała dziewczyna z paczką papierosów, co wydawało mu się szczytem marzeń. Pewnie nie powinien, ale...
- Poczęstujesz mnie? - zapytał mrukliwie, siadając na ostatnim stopniu, tuż obok nóg nieznajomej i spoglądając w górę na jej twarz. Za dobry znak uznał to, że przygląda mu się, może nie z zaciekawieniem, ale jednak.

[nie bardzo zrozumiał, o co chodziło z tym oknem obok, ale mniejsza o to. nie myślę dziś.]

Leo Rough pisze...

Z pewną dozą wyrzutów sumienia wziął od niej paczkę papierosów, a potem wyciągnął z niej jednego i zapalił, z przedziwną, niezrozumiałą dla niego ulgą wciągając dym głęboko do płuc. Wiedział, że nie powinien, ale pokusa była zbyt silna. Nie przeszkadzała mu nawet świadomość, że będzie musiał przesiedzieć na tych schodach co najmniej kilka najbliższych godzin, by całkowicie pozbyć się z ubrania woni tytoniu. Na pewno nie mógł wrócić do domu cuchnący papierosami.
Kąciki jego warg uniosły się w uśmiechu, gdy usłyszał słowa dziewczyny. Skinął głową.
- Dzięki. Doceniam to. - rzucił z cieniem rozbawienia w głosie. - Leo jestem. - dodał, przesuwając się na stopniu, by zrobić miejsce dla brunetki. Poklepał zachęcająco zimną kratkę obok siebie.
- Siadaj, ponarzekamy trochę na życie, co ty na co?

Unknown pisze...

[ Dla mnie i tak za dużo, bo nie ma już tego ciekawego elementu niewiedzy. Zawsze najbardziej lubiłem poznawać postaci przez prowadzone wątki, niekoniecznie przydługawe karty.
Mi generalnie chodziło o to, że ludzie, którzy nazywają siebie "artystami" są dość specyficzną grupą, dość wyniosłą, z którą ja nie mam nic wspólnego, po prostu. ]

Leo Rough pisze...

Jej śmiech w pewnym stopniu podniósł go na duchu. Dawno nie słyszał tego dźwięku, a choć nie było w jej chichocie zbyt wiele radości, to i tak ucieszył on Leo. Uśmiechnął się półgębkiem.
- A proszę bardzo. W sumie miałem w planie tylko się wyżalić, ale mogę też posłuchać. Wiesz, taka bezpłatna psychoanaliza. - mruknął, patrząc, jak przykłada do ust papierosa i zaciąga się dymem.
- Nie, nie przeszkadza mi. - dodał, słysząc jej pytanie. Na końcu języka miał opowieść o tym, jak godzinami tkwił na niewygodnym stołku, robiąc za modela dla swojej siostry, malarki. Podświadomie czuł, że mógłby opowiedzieć o wielu sprawach tej kobiecie, ale wiedział też, że nie powinien. Nawet o takich bzdurach.

Frances Patterson pisze...

[No mogę mieć, może mogę. A jakiś pomysł?]

Adam Vogel pisze...

[Wybacz, jakoś nie widzę Adama w jakiejkolwiek relacji z Ellene. Może jestem ograniczona, a może po prostu zbyt leniwa, aby pisać tyle wątków na raz? Nie chcę pisać na odwal czy zaniedbywać któregoś z autorów, więc na razie podziękuję.]

Leo Rough pisze...

Na chwilę zacisnął wargi w wąską linię, zastanawiając się nad jej słowami. Kątem oka spojrzał na dziewczynę, w końcu decydując, że przecież nigdy więcej nie musi się z nią spotykać, że wystarczy krótkie "cześć", gdy będą mijać się na schodach... Tak, proponowała całkiem niezły układ.
- Pasuje, choć boję się o twoją psychikę, gdy będziesz tego słuchać. - wymamrotał pod nosem, nagle przypominając sobie o trzymanym pomiędzy palcami papierosie. Wciągnął w płuca kolejną porcję dymu, zanim zaserwował młodej kobiecie swoją historię.
- Mam białaczkę w zaawansowanym stadium. Nie działają na mnie leki. Teraz przyjmuję najsilniejszy z możliwych, który mnie zabija. A, no i myślałem, że będę miał dziecko, ale okazało się, że to fałszywy alarm. I moje siostry nienawidzą mojej dziewczyny. I zabiłem fikusa.

Adam Vogel pisze...

[Dzięki za wyrozumiałość ;D]

Adam Vogel pisze...

[Jest specyficzna, ale nie zła. Jeśli kiedyś mi się w wątkach poluźni albo znajdę czas na siedzenie przy komputerze trochę dłużej, to z wątek może się pojawić xD]

Adam Vogel pisze...

[xDD]

Tempest pisze...

Emil był zadowolony, że etap nauki ma już za sobą. Co prawda tęskni czasem do czasów studenckich, gdy mieszkał w Londynie, ale w domu najlepiej. Mimo wszystko dziś postanowił odwiedzić park nieopodal uniwersytetu. Pielęgnował wszystkie wspomnienia, niezależnie czy były dobre czy złe, gdyż uważał, że czynią one człowieka silniejszym.
Spacerował alejką, paląc papierosa, gdy zauważył siedzącą na ławce dziewczynę. Na widok dużej teczki obok, automatycznie się uśmiechnął. Nie chciał jednak zagadywać, nie miał odwagi. Zajął więc ławkę na skos od niej, kładąc szkicownik obok siebie. Starał się nie patrzeć na nią nachalnie.

Julian Marshall pisze...

[Wybacz mi, ale nie odpiszę, przynajmniej nie dzisiaj. Na odpowiedź możesz czekać długo, bo aktualnie mi się nie chce. Wolę ostrzec z góry, coby nie było.]

Sailah pisze...

[Jutro, znaczy się dzisiaj, ale później nad tym pomyślę, ok? W ciągu minionych dwunastu godzin rozpoczęłam co najmniej sześć wątków, czyli, w trzech słowach, pobiłam własny rekord zaczynania wątków ;D.
Ach, wiem, mogłabym to napisać kiedy indziej, ale:
a) nie chcę, żebyś się poczuła urażona bo/i
b) mogę zwyczajnie zapomnieć.
Ostatnio odkryłam u siebie gen, czy jak to się tam zwie, sklerozy. Wiesz, idę i zapominam po co ;D.]

Sailah pisze...

[PS: Skinsów nigdy nie oglądałam(GRZECH!!!;D), ale uwielbiam laskę ze zdjęć. Kaya Scodelario, mam rację? Jest po prostu świetna.
Dobra, nie męczę.
Branoc.]

Unknown pisze...

Zwierzenia znajomych z ostatnich imprez jakoś nigdy go nie interesowały. Opowieści o podbojach i liczbie wypitych drinków raczej go bawiły, tym bardziej, że doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że ubarwiane są przez ich autorów niemiłosiernie. On sam nigdy nie chwalił się tym, co, gdzie i z kim robił. Był raczej pod tym względem skryty i zawsze wychodził z założenia, że jego życie prywatne to jego sprawa i nikomu nic do tego, tym bardziej, że na wielkich przyjaźniach i zażyłościach mu nie zależało.
Po raz pierwszy od dawien dawna pojawił się na uczelni kilkanaście minut przed pierwszym wykładem. Nie był pewny, czy powodem tego była jego bezsenna noc i w efekcie wcześniejszy trening, czy świadomość, że raczej na pewno żegna się już ze studiami i wypadałoby pozostawić po sobie dobre wspomnienia.
Wyrzucał właśnie do kosza niewielki kubeczek, w którym kilka minut temu znajdowało się espresso - nieodłączny element jego egzystencji w szkole, gdy dostrzegł dziewczynę stojącą pod schodami. Widział ją tutaj niemal codziennie, zawsze z tą wielką teczką, która sprawiała wrażenie, jakby miała ją zaraz przeważyć. Podszedł więc do niej i bez zbędnych wstępów wziął ją od niej.
- Damska torebka? - roześmiał się i kiwnął głową w stronę schodów, posyłając jej pytające spojrzenie. Ostatnio był zbyt dobrym człowiekiem.

Leo Rough pisze...

Zmusił się do lekkiego uśmiechu, a potem umościł się wygodniej na stopniu, opierając plecy o zabezpieczającą barierkę. Uciekł wzrokiem gdzieś w bok, ponownie unosząc do ust papierosa. Ręce drżały mu lekko, ale gdy się odezwał, jego głos zabrzmiał pogodnie.
- Nie, to chyba wszystko. Teraz twoja kolej. - rzucił w stronę nieba, wypuszczając spomiędzy warg chmurę dymu.

Tempest pisze...

Ucieszył się z braku zainteresowania dziewczyny. Nie umiał zbytnio prowadzić "normalnych" rozmów z ludźmi. Zaciągnął się papierosem, zatrzymując szkodliwy, acz przyjemny dla niego dym, w płucach na dłużej. Wypuścił go jednak, gdy otworzył ze zdziwienia usta. Jak ona mogła wyrywać kartki ze szkicownika? On sam nigdy tego nie robił. Mógł narysować coś co uważał za obrzydliwe, owszem, ale nigdy nie miałby odwagi wyrwać strony. Uważał, że gorsze prace motywują go do tworzenia rzeczy lepszych. Poza tym Emil jest okropnie sentymentalny. Wstał więc z ławki, łapiąc swój zeszyt i podniósł jedną z kartek. Nie przyjrzał się zbytnio pracy, tylko pognał w kierunku właścicielki.
- Hej, chyba coś zgubiłaś - gdy rozmowa miała się opierać na tematach dotyczących sztuki czuł się pewnie i nie jąkał. Teraz było tak samo.

Unknown pisze...

Z podziwem spojrzał na teczkę, którą w tej chwili lekko uniósł i pokiwał głową z uznaniem, po czym roześmiał się.
- Cały mój majątek mieści się tu - poklepał się po przedniej kieszeni spodni i znów się zaśmiał. Jakoś nigdy nie potrafił przyzwyczaić się do portfela. Ograniczał go w jakiś sposób, dlatego wszystko upychał po wszelkiego rodzaju kieszeniach, notesach i torbach. Miało to swoje plusy - często znajdował pieniądze tam, gdzie się najmniej ich spodziewał.
Skrzywił się lekko, gdy poczuł zapach farby. Nie przepadał za nim, może dlatego, że do uzdolnionych w tej kwestii nie należał i do dziś wspominał, jak męczył się z rysunkami na plastykę.
- Artystka? - rzucił, raczej z grzeczności, niż z ciekawości.

Tempest pisze...

Rzucił niedopałek na ziemię i zgniótł czubkiem buta. Stał w milczeniu z pomiętą kartką w ręku. Lustrował nieznajomą, starając się nie być zbytnio nachalnym.
- Ale wciąż jest twoja - powiedział wolno, tonem, którego używa się w stosunku do dzieci, gdy pomimo tłumaczenia po raz piąty nadal czegoś nie rozumie. - Powinnaś ją zachować, powinniśmy uczyć się na błędach.
Czuł się trochę głupio stojąc nad dziewczyną, więc zajął miejsce obok. Pamiętał jednak, aby najpierw przestawić teczkę. Robił to niemal z nabożną czcią, ale było to raczej sentyment z czasów nauki. Teraz coraz rzadziej używał swojej teczki.

Unknown pisze...

[ Proponuje aby nasze postacie znały się z domu dziecka bo jakby nie było to Patrick też miał stukniętych rodziców i w domu dziecka przebywał. Przez rok ( nie ma tego w karcie ) ale skoro ma kuratora , opiekuna to logiczne ,że pochodzi z patologicznej rodziny ; ) Może przypadkowe spotkanie na imprezie ? napiszę coś , jeśli się nie spodoba to napisz coś sama innego. ]

Jedyną przyjemnością w pokręconym i zawiłym życiu Patricka było imprezowanie. Potrafił imprezować dzień po dniu olewając tym samym szkołę , do której mimo wszystko miał obowiązek chodzić jeszcze przez rok. Pojawiał się tam rzecz jasna od czasu do czasu aby o sobie przypomnieć nauczycielom ale więcej go tam nie było niż był. Poza tym pracował , nieregularnie ale zarabiał i szkoła była całkiem na dole listy rzeczy , które musi robić aby przetrwać.
Nie miał pojęcia kto jest solenizantem imprezy na , której właśnie był , z jakiej okazji ludzie świętują wokół niego. On spotkał w parku znajomego a ten zatargał go aż tutaj. Oczywiście nie żałował ,że dał się namówić. Darmowe żarcie , darmowe picie a na dodatek wszyscy wydawali się mili. To nic ,że większość odsuwała się od niego i stroniła od zabawy z nim patrząc na jego wygląd. Nie był brudny, nie śmierdział ale już na pierwszy rzut oka można było stwierdzić ,że mu się nie powodzi. Sięgnął po kolejną butelkę browara przechylając ją i opróżniając do połowy i rozejrzał się po sali. Jakaś dziewczyna tańczyła właśnie na stole mocno wstawiona , wymachująca rękami i śpiewająca w ogóle co innego niż leciało w tle. Rozśmieszył go ten widok. Nie krył swojego rozbawienia , odstawił butelkę i uniósł brew przyglądając się jej baczniej. Przypominała mu kogoś. Coś mu świtało ale nie pamiętał jej imienia. Może to przez tą dawkę alkoholu w jego organizmie a może po prostu odezwała się jego zdolność do nie zapamiętywania imion osób.

Dyrekcja pisze...

DISTRICT-PARTY.blogspot.com
Chcesz wiedzieć więcej? Wejdź i przeczytaj wprowadzenie. Wierz mi, nie pożałujesz.

Tempest pisze...

Położył szkicownik na kolanach, po czym zaczął uderzać palcami w jego okładkę. Przez ramię nieznajomej obserwował rysunek, który jej oddał. Zwilżył końcem języka spierzchnięte wargi.
- Prawdziwe - mruknął, czytając napis. Praca nie była zła, wymagała jedynie parę poprawek. Widać, że ręka autora jest już całkiem wprawna. - Zatrzymaj to. Jako dowód.
Uśmiechnął się kącikami ust i rozsiadł się wygodnie na ławce. Przestał pukać w zeszyt, bo jego samego zaczęło to irytować.

Unknown pisze...

Wzruszył ramionami i pokiwał głową. Tak, znał ten typ zbyt dobrze. Jeśli chodziło o zbywanie ludzi, sam był w tym mistrzem, dlatego doskonale zrozumiał aluzję i uśmiechnął się jedynie krzywo.
- To inspiracji w takim razie życzę - powiedział i odwrócił się na pięcie, kierując się na własne wykłady. A właściwie... nie, dziś znów sobie zrobi wolne. I tak przecież rzucał to wszystko w cholerę.