Spencer Aria Lucy Weber Collins Hoult, 27lat, urodzona 27.04 w Murine Town.
Z wykształcenia behawiorystka oraz interpretatorka mikroekspresji. Sporadycznie wykładająca na uczelni i pracująca w firmie zajmującej się mikroekspresją. Kiedyś zajmowała mieszkanie po dziadkach, które znajduje się w jednej z murinskich kamienic. Aktualnie lokum jest wynajmowane, a Spencer mieszka wraz ze swoim mężem i ich dzieckiem, James'em na obrzeżach Murine w ich wspólnym domu.
Nigdy nie pomyślałaby, że kiedykolwiek tu wróci. Przecież tak nienawidziła tej dziury, jak zwykła ją nazywać. Pamiętała jak bardzo cieszyła się, gdy rodzicie oświadczyli jej, że muszą się przeprowadzić i jak bardzo byli zdziwieni gdy z zadowoleniem pakowała swoje ulubione zabawki do torby. Siedmioletniej dziewczynce nie było szkoda Murine Town, domu, koleżanek i kolegów, których tutaj pozostawiała, bo tak naprawdę nie miała ich zbyt wielu. Niczego nie żałowała. No może było jej przykro, że pozostawia tu dziadków, ale przecież istnieją telefony, prawda? [...] Nie mogła uwierzyć, że mieszka w Londynie. W mieście swoich marzeń! Tutaj miała tyle możliwości! Nie to co tam.. To tutaj Spencer zaznała szczęścia; znalazła prawdziwych przyjaciół, poznała miłość swojego życia, dostała się na wymarzone studia, zdobywała doświadczenie w tym co uwielbiała – interpretowaniu uczuć wyrażanych poprzez mowę ciała.Co więc sprawiło, że powróciła do Murine Town po dwudziestu latach rozłąki? Nie wiesz? Och, to przecież takie oczywiste, że przygnała ją tu przeszłość. To ona spowodowała, że zaszyła się w swoim rodzinnym miasteczku. Ale nie powinno cię to zaskoczyć. Przecież każdy przed czymś ucieka.
~.~
Nie wyróżnia się w tłumie, nie stara się zwracać na siebie uwagi. Jest kobietą mierząc metr sześćdziesiąt o jadowicie zielonych oczach i włosach koloru ciemnej czekolady. Jej sylwetce, poza lekką niedowagą nie można nic zarzucić. Lekko zadarty nosek przyozdabiają delikatne piegi, które dodają jej uroku i na swój sposób odmładzają. To i jeszcze parę innych kwestii jak na przykład nieskazitelna cera jak u niemowlaka, duże oczy, sprawiają, że wiele osób przypisuje jej wiek o wiele młodszy niż w rzeczywistości ma.

_________________________________________________
hello.
2 348 komentarzy:
«Najstarsze ‹Starsze 2001 – 2200 z 2348 Nowsze› Najnowsze»[aaaaaaa! zapomniałam, że to już, że teraz, że taka ładna liczba! złaa ja... ;<
Kochanie! gratuluję nam! :* :* jesteśmy boskie, oczywiście! a że dziwne też, to już inna sprawa! ;p następnych dwóch tysiaków! <3 :D]
[zazwyczaj tak właśnie to działa :D ;)) dzięęęęęki ;p no boję się, boję się PANICZNIE, ale jakoś wytrzymam... jak zwieję, to jeszcze mnie znajdziesz i dopiero będę miała przechlapane! ;p jeszcze przez pół roku :D ;p
to "chyba" na końcu bardzo wymowne było, wiesz? ;> ale OK, jak chcesz, jak wolisz, czy coś ;)) haha, to nieźle :D ;p no wiem, że leń, ale raz na jakiś czas mogę! ;> też w sumie racja, że oni by tak pasowali do siebie, a jeszcze Noaś dzieci kocha, w raju by był z tą Mary gromadką, chociaż ja to w którymś momencie chciałam, żeby Tony wrócił, ale to już trudno ;p będzie Noaś szczęśliwy! :D mhm ^^
nom ^^ ;)) takie dziwne coś, co się nazywa BiFF ;p
o tak, cii ;p :D]
[mhm ^^ ;) taa ;p no przecież siedzę, uparłam się i siedzę! ;D właśnie zaczyna mi się wydawać, że bardzo mało... i mnie to przeraża! ;p nie ma sprawy, chociaż jeszcze nie wiem, czy robię jakąś super imprezę, czy może raczej wolę gdzieś pojechać ;p a może zrobię z kumpelą w połowie listopada, się zobaczy, ale zaproszona już jesteś! ^^
no dobrze, skoro tak... ;> ;p o właśnie! biedny Leoś! xD haha, wyobraziłam go sobie, jak staje cwaniaczek w drzwiach, a oni w śmiech xD ;p jesteśmy okrutne! <3
taka bzdura jakaś, ja też przed koncertem tylko nazwę kojarzyłam xD
:D ;))
spoko, nie spiesz się! baw się dobrze, o, ja sobie jeszcze poleżę i Lalkę poczytam... ;>> ;)]
[tak ;p nie powiedziałam, że nie chcę go lepiej poznać, napisałam tylko, że nie muszę, żeby wiedzieć, że go lubię :D ;p haha, skoro tak stawiasz sprawę... ;p
;) wieem ;p ja się jaram tylko tą jedną piosenką, jak sobie dzisiaj uświadomiłam, "Taką wodą być", jest taka... słooodka! <3 ;p
u mnie na polskim jest więcej takich bajerów ;p na jutro na przykład przygotowałam lekcję o truciznach, będziemy mówić o Paracelsusie i kryminałach Agathy :D mam fajną babkę ;p jak to Cię nie obchodzi? a znienawidzona kwestia na "m"? ;p no tak, zdecydowanie, ale z czegoś takiego czasem jeszcze trudniej wyciągnąć przekaz! ;p chyba tak, nie wiem, już nie pamiętam xD
a cieszysz się, że siedzę? ;> ;p bo będę stara i będę musiała być poważna, odpowiedzialna, rozsądna, a ja... nie chcę! ;p wielkiej to ja też nie chcę, ale masz rację, że bardziej się opłaca na prawko wyłożyć :) wpadaj, będę czekać :D
aa, no chyba, że tak stawiasz sprawę, to wtedy możemy mówić, że jesteśmy niesamowicie wielkoduszne :D minimalnie! ;p
mhm ^^
nie idzie mi właśnie :/ a jeszcze głowa mnie rozbolała i nic mi się już nie chce ;< i chyba sobie pisanie odpuszczę na dziś, bo roboty na wieczór za dużo zostawiłam i pewnie nad tym za dwie godziny zasnę ;p najwyżej później postaram się coś naskrobać, jeśli dam radę, a jak nie, to pewnie jutro po szkole, wcześniej wracam :) to Ty baw się dobrze i jutro dalej grzecznie powtarzaj do M., mam nadzieję, że spiszemy się jakoś. ciao! :>]
[stara, odpowiedzialna Karola podejmuje rozsądną decyzję, że dziś będzie się uczyć. wróciłam do domu później, bo jeszcze byłam w Urzędzie Miasta mój świeżutki i pachnący dowodzik odebrać, a teraz idę do Barmana, żeby mnie pouczył o pozytywizmie i zrobił mi prezentację o Ojcu Pio albo innym stygmatyku ;p jak zwykle wszystko na ostatnią chwilę, ale trudno ;p będę po dziewiątej i powinnam jeszcze na tyle trzymać formę, żeby Ci gdzieś odpisać ^^ miłego popołudnia, Aguś! do spisania, mam nadzieję ;)]
[dzięki ;) na początku było miło, bo wiesz, kawka, Wokulski, mój facet, wszystko spoko. a potem uświadomiłam sobie, że nie zdążę. i teraz siedzę i zakuwam, a pewnie jeszcze ze dwie godziny mi to zajmie :/ muszę więc zrezygnować z odpisywania Tobie na wątki na rzecz tego nieszczęsnego polskiego. powinnam jednak jutro mieć wolny wieczór, postaram się nadrobić braki ;))
jasne, że Leoś, jesteś wielka! :* a pan nazywa się... ;>>
3m się, Aguś, miłego dnia jutro! do spisania :>]
[miałam zły dzień, Aguś, idę się przewietrzyć jeszcze, a jak wrócę, to Ci na wszystko poodpisuję, o ile nie padnę prosto do łóżka. miłego wieczoru :*]
Noah już zwyczajnie nic nie chciał. A właściwie póki co jedynie podążał do stanu, w którym na niczym już by mu nie zależało, nic by go nie obchodziło, ale przede wszystkim - w którym nie odczuwałby żadnych emocji. Niestety miał do tego jeszcze daleką drogę, bo wciąż przeżywał rozterki, wciąż myślał i czuł zbyt dużo, choć przecież przez moment wyłączył to wszystko. Ten dramatyczny gest, ta garść tabletek - to wbrew pozorom nie było na pokaz. Chciał przestać czuć, bo męczył się w życiu, w którym tak wiele musiał rozumieć, tak wiele wybaczać i zapominać. Pragnął jedynie końca. Zamiast tego, jak uświadamiał sobie po raz kolejny, dostał jeszcze trudniejszą przeprawę, bo przecież wiedział już, jak doskonale, łatwo i przyjemnie może być...
Gdy Spencer wybiegła z jego sali, część w nim odetchnęła z ulgą. Mógł mieć nadzieję, że kobieta już nie wróci, a więc dostanie swój upragniony spokój, w którym kiedyś znów spróbuje ukrócić swoje męki - wtedy zadba, by mu się to udało. Było jednak w nim także coś takiego, co kazało mu wstrzymać się z wszelkimi daleko idącymi rozmyślaniami, co zachowało go w stanie napięcia i skupienia. Ta część była silniejsza, więc w rezultacie Noah pozostał w ten pozycji, w której zostawiła go Spencer - zaplątany w przepoconą pościel, z pięściami wbitymi w materac, z przygryzioną już niemal do krwi wargą. Oddychał przy tym ciężko, bo dla jego wycieńczonego organizmu był to ogromny wysiłek, ale trzymał się, wpatrzony w miejsce, w którym chwilę wcześniej jedynie mignęła mu burza ciemnych włosów. W chwili, gdy już miał odpuścić, opaść na poduszki i pozbyć się tej idiotycznej nadziei, że Spencer znów wróci, drzwi nagle otworzyły się. W pierwszym odruchu spuścił wzrok, nie chcąc patrzeć na kobietę, której widok tak bardzo go ranił, ale w końcu stanowczy ton jej głosu zmusił go do podłapania z nią jedynego kontaktu, na jaki był się teraz w stanie zdobyć. Patrzył jej w oczy i zastanawiał się, co takiego w nich widzi, a co powinien dostrzec i co Spencer chciałaby mu przekazać. Po dłuższej chwili podobnych rozważań nie wiedział, czy to z jej strony szczera troska, czy wyrzuty sumienia, czy może litość. Pierwsze wydawało mu się nieprawdopodobne, drugie - niepokojące, a trzecie... o trzecim wolał nawet nie myśleć. Wreszcie jednak, po kilku kolejnych chwilach pełnego dziwnego napięcia milczenia, Noah odwrócił wzrok. Spojrzał na okno, a potem pozwolił swoim rękom ugiąć się, w wyniku czego opadł znów na poduszkę, niemal przewracając stojak z kroplówką i odklejając z klatki piersiowej elektrody EKG. Kolejna chwila ciszy i bezruchu. A potem spojrzenie na Spencer.
- Dlaczego? - zapytał, zanim uświadomił sobie, że już to to dla niego zbyt wiele, zbyt szybko, zbyt trudno. Kochał ją, wciąż, niezmiennie, i nie potrafił teraz tak po prostu przyjąć od niej pomocy. Przeczuwał jednak, że nikt więcej się przy jego łóżku nie pojawi, ale czy naprawdę potrzebował ludzi? Czy potrzebował ratunku, jak sugerowała Spencer? Czy wszystkim nie byłoby łatwiej, gdyby ktoś taki jak pan Noah Harris zniknął raz na zawsze? Wiedział, że tak, ale... pytanie już padło, a wypadało wysłuchać odpowiedzi.
[to ja na dzisiaj tyle, nawias i metro zostawię na jutrzejszy wieczór, choć nie wiem, czy dam radę coś zlepić - jadę do Krakowa i pewnie wrócę późno ;) jak nie, to spiszemy się w czwartek, mam nadzieję ^^
nic strasznego - moja wychowawczyni strzeliła focha, bo nie chciałam podjąć się dodatkowej pracy, potem mi się siostrzenica pochorowała, ja dostałam jakiegoś paskudnego uczulenia. słowem, posypało mi się wszystko odrobinę, ale już OK, wróciłam do równowagi ;)
miłego dnia jutro, powodzenia z tymi fiszkami, o ile ich jeszcze nie skończyłaś, czy czym tam się jeszcze w najbliższym czasie będziesz zajmować ;)) pa! :>]
[a spodziewasz się, że Cię odmóżdży? ;> ;p
no tak, powieści zawsze spoko. a czytałaś wszystkie? ;> i liczysz na którąś najbardziej? ;))
zdecydowanie mogło ;p
oj tak, bawiłam się świetnie, zapiekankę nawet jedną na zapas do domu przywiozłam :D cudnie było! a Tobie jak minęły te dwa dni? tylko nauka i ten wczorajszy wieczór z rodzinką? ;> btw. widziałam, że zmieniłaś zdjęcia - boskie są! :D
u mnie wczesne postaci sklerozy są rodzinne, niestety ;p no właśnie wiem ^^ czy coś ;p
haha, norma! mam tak z połową zespołów, które uwielbiam! xD
bywa i tak ;p haha, spoko, wiesz, różne metody nauczyciele mają, żeby nam odpowiednią wiedzę do łbów wbić, chociaż ta, o której mówisz, jest w sumie chyba dość popularna xD miałam tak przez całe gimnazjum! ;p serio? o.O wiersze są chyba łatwiejsze, bo zazwyczaj masz przed sobą cały utwór i wszystko gra ;p
myślę, że bardzo, bardzo, baaardzo się cieszysz! :D patrząc na mojego faceta - niekoniecznie, ale OK xD pocieszające :) oczywiście ;)) oj, już się nie mogę doczekać! ale jesteś świadoma tego, że wtedy już będziesz miała wykłady? ;> ;p
oczywiście :D
ja nie leniuchuję! wcale! ;p
i jak u tego onkologa? wszystko OK?
... a powyższy nawias pisałam cały dzień, jestem boska po prostu. znaczy ciągle mnie coś sprzed komputera odciągało, potem wychodziłam poznać faceta mojej kumpeli, potem musiałam zrobić sobie jakieś jedzenie, a potem jeszcze siora coś ode mnie chciała, więc jestem dopiero teraz, jeszcze albo znowu zmęczona xD zaraz zabieram się za odpisywanie, najpierw metro, bo podejrzewam, że zajmie mi mniej czasu ^^]
[matma <3 rozumiem, że nie robisz sobie już teraz przerw? ;) no tak, wiem, zdolna kobieta jesteś i w ogóle, przecież zawsze to powtarzam! ;* pewnie tak, chyba jeszcze nie wiem tak dokładnie, jak to jest ;p ale Ty, widzę, radzisz sobie świetnie - hej, nawet dużych liter umiesz jeszcze używać! xD ;p
to ja się modlę razem z Tobą, OK? ;> niewielu mam tych maturzystów, za których trzymam kciuki w tym roku, więc wiesz, więcej mojej mocy na Ciebie spłynie, o! więc trzymam za brak błędów rzeczowych i za Chłopów ^^
;) i bosko Ci to wyszło! a te zdjęcia naprawdę mnie wbiły w kanapę :D kiedyś się znajdą, spooko ;p ;))
to co, mam rozpaczać? ;p
;p
też racja, niestety. ale Ty i tak dasz sobie świetnie radę, więc nie ma się co przejmować jakąś głupią polonistką! ;) zostańmy przy tym Twoim "co kto woli", bo ja na przykład na pewno biorę wiersze, z interpretacji fragmentów prozatorskich jestem cienka, a jak chodzi o charakterystykę bohaterów, to już w ogóle katastrofa... xD
cieszysz się, że siedzę ;p a mój facet nie jest modelowym przykładem człowieka, który dorośleje po wyprowadzeniu się z domu xD
nie było tego! ;p przecież nie umiesz nie zdać :>> też racja - półtorej godziny busikiem prawie pod moje drzwi, wczoraj tak wróciłam :D
no jasne ;p
mhm, rozumiem. i potem normalnie badania histopatologiczne, tak? btw. byłaś już u ginekologa, hm?
no jasne, wiem, wiem ;) dobra, to ja się ogarniam powoli, jeszcze dzisiaj powinno coś tutaj powstać, ale już się nie spinam, żeby napisać coś szybko ;p powodzenia z książkami! ja zmykam do wanny, do spisania jutro, mam nadzieję ;*]
[burza u mnie, ściany się trzęsą, więc muszę wyłączyć komputer, mama świruje ;p pół odpowiedzi gotowe, resztę dopiszę rano, najwcześniej, jak tylko dam radę! powodzenia z nauką, Kochana ;*]
Żałował swojego pytania już w chwili, gdy padło, będąc doskonale świadomym, że odpowiedź nie tylko nie będzie dla niego łatwa do wysłuchania, ale może tylko pogorszyć sytuację. Teraz był w pewnym stopniu pogodzony z tym, że nie ma już Spencer w jego życiu, ale co, jeśli ona rzeczywiście zaangażuje się w pomoc mu, a Noah znów przyzwyczai się do jej obecności? Wiele by dał za to, by mogło być między nimi tak, jak na początku, kiedy im obojgu chodziło jedynie o przyjaźń. Nawet ten późniejszy stan ich znajomości, już po pojawieniu się Leo, był cudowny, bo przecież mógł wciąż być przy Spencer, choćby tylko wysłuchiwać jej, być wsparciem, po prostu przyjacielem. Jak to miało wyglądać teraz? Jak ona to widziała? Pytania mnożyły mu się w głowie, znów sprawiając, że powstawał w niej niemożliwy do opanowania mętlik, który pogarszała przeciągająca się niewiedza. Chciał uzyskać odpowiedź, a właściwie musiał ją uzyskać, bo bez niej już teraz miał czuć jakąś pustkę... Nie, nie rozumiał tego stanu, tego, co się z nim działo, wiedział tylko, że pielęgniarka musi wyjść jak najszybciej, by Spencer mogła mówić, obojętne, jakimi kłamstwami miała mydlić mu oczy.
Gdy zaczęła, a jej głos odbił się echem w czterech ścianach sali, Noah mimowolnie wstrzymał oddech. Było w nim teraz to znienawidzone przez niego, drżące oczekiwanie, które zwiastowało nastąpienie czegoś dobrego. W tym wypadku już teraz wiedział, o co chodzi, choć przed samym sobą nie miał ochoty się do tego przyznawać. Wsłuchiwał się więc w słowa Spencer, nie mając podstaw, by zarzucać jej kłamstwo, bo z jej głosu biła doskonale przez niego poznana szczerość, a także troska, której teraz zaczął się wstydzić. To on zawsze przyrzekał, że się nią zaopiekuje, że będzie o nią dbał, że z każdym problemem może do niego przyjść, więc nie podobała mu się ta zamiana ról. Szybko jednak zrozumiał, że ona niczego nie udaje, że całe to ciepło i właśnie troska, które słychać w jej głosie, nie są wymuszone czy na siłę wepchnięte w zdania. Szczerze chciała mu pomóc, a on byłby głupkiem, gdyby nie skorzystał z takiej okazji! Wiedział, co to oznacza - był doskonale świadomy, że jeśli przyjmie jej pomoc, ona zostanie przy nim na jakiś czas, zaopiekuje się nim... Czy mógłby odmówić propozycji spędzenia z nią kilku długich godzin, dni, może nawet tygodni, gdy przez ostatnie dwa miesiące tak rozpaczliwie za nią tęsknił? Wiedział, że to nieodpowiednie, karmić się znów jedynie tą wizją, marzyć o jej bliskości. Wiedział, że to doprowadzi go znów na sam skraj... Ale przecież ufał jej i wiedział, że nie pozwoli, by zaszło to za daleko. Milczał jednak uparcie, myśląc o jej słowach, o zdaniach, w których tak ładnie zamknęła wszystkie prawdy i wszystkie stałe ich przyjaźni. Nie wiedział, czy wybrałby Jane, bo wiedział już, że jej nie ma, że to niemożliwe, by stanęła w tych drzwiach. Ale nigdy nie zostawiłby Spencer.
A potem zamiast odpowiedzi jedynie ułożył rękę na brzegu łóżka, wnętrzem dłoni do góry, czekając na dotyk palców przyjaciółki. Głowę odwrócił przy tym w drugą stronę, dziwnie zawstydzony, ale już spokojniejszy, bo... bo przecież miał ją. Nic złego nie mogło się stać.
[wieeem :D jasne, że tak, dla zdrowotności, jak mówi moja mama :D ;)) o jeżu, a muszę? ;p błąd! powinnaś się tą swoją zajebistością karmić, wiesz, pozytywne nastawienie, te sprawy! no właśnie, patrz, jaka jesteś boska, wiesz, gdzie leży shift! :D
mhm ^^ no dobra, dobra, nie Chłopów! xD dobrze. ma Ci siąść temat i żadnych błędów rzeczowych, zapisane ;>
;)) nie wątpię ;) ;p
no to jak? ;> ;p
ale ja naprawdę nie rozumiem, dlaczego aż tak się stresujesz! jesteś zajebista i zdasz wszystko z palcem w dupie, kobieto! uczyłaś się całe życie do tej matury, nie może Ci pójść źle ^^ ups. nie strasz... ;p
chodziło o to, że miał się ustatkować, być odpowiedzialny i w ogóle, a on nic ;p twierdziłaś, że jak ludzie idą na swoje, to dorośleją, a tu dupa xD ale spoko, korzystanie z życia zawsze spoko :D ;))
wszystko wiesz, Aguś! :) widzę :D
ok ;p no to w sumie dobrze, że usuwasz, nic Ci się tam nie zaplącze już ;) o jeżu, serio? pogubiłam się w tych Twoich lekarzach... xD może się wyrobisz, tak, racja! ;p
zarejestrowałam, kochanie, Twoja wahania nastrojów ;p i odpowiedź na metrze też widziałam wczoraj, ale mama się zaczęła drzeć, że przez ten mój komputer wszystkich pozabijam, więc musiałam wyłączyć xD
taak, ale to ja jestem spóźniona o dziesięć komentarzy, także spoko, nie obrażam się ;p]
Gdy poczuł dotyk palców Spencer w swojej dłoni, a potem dotarło do niego, że sam na to pozwolił, że tego chciał, zrozumiał z całą mocą, że jego wcześniejszy opór z góry skazany był na porażkę. Pragnął mieć ją przy sobie niezależnie od tego, jakie były między nimi układy, ile to wymagało od niego wysiłku czy ile cierpienia mu sprawiało. Kochał ją. Chyba to wystarczało za wszystkie odpowiedzi, jakich kiedykolwiek mógłby jej udzielić. Kochał ją i nie potrafił się z nią rozstać, nie bacząc na wszystko, co dzieje się wokół. Dlatego tak bardzo bolało jej "żegnaj", dlatego tak załamała go wiadomość o jej ślubie - coś się kończyło, a Spencer odchodziła od niego, nagle i niespodziewanie, zostawiając go z tym jego biednym, złamanym sercem. Ale to nic, dawne urazy odchodziły w niepamięć, bo teraz była już przy nim, tak ciepła i czuła, jak chyba nigdy wcześniej, tak troskliwa i prawdziwie pragnąca mu pomóc! Był gotów zapomnieć o wszystkim, co kiedykolwiek ich poróżniło, był gotów nie pamiętać o całej ich przeszłości, o ile tylko miał czuć ją przy sobie, móc na nowo poznawać jej dotyk, choćby ten niewinny, palców zaciśniętych na jego dłoni.
Dopiero po chwili zarejestrował fakt, że Spencer już o nic nie pyta, nic nie mówi. Poczuł ulgę, bo to znaczyło, że zrozumiała wszystko bez dodatkowych wyjaśnień, jak zawsze zresztą - znali się przecież już tyle lat, że potrafili z łatwością porozumiewać się bez słów. Nawet w takiej sytuacji, w takiej chwili. Zaraz jednak w uszach rozbrzmiał mu jej ciepły, miękki szept, sprawiając, że opadły resztki jego oporu. Był cały jej, mógł zgodzić się na wszystko, zrobić wszystko... Byle tylko została już przy nim, byle mógł do niej zadzwonić i powiedzieć, że życie daje mu w kość, a Barcelona jednak aż tak bardzo go nie nienawidzi. I mimo tych wszystkich uczuć, które powoli zalewały go całego, niszcząc wcześniejszą złość i chłód, wciąż jeszcze nie potrafił spojrzeć na Spencer, bo w kontakcie wzrokowym było coś takiego, co odstraszało go, napawało niepokojem. Chodziło o pewien rodzaj intymności, jaką wtedy dzieli dwoje ludzi. Sam nie do końca rozumiał, jak to działa, bo przecież nie zawsze pojawiło się to iskrzące połączenie, ale teraz się go bał. Dopiero jej proste, rzeczowe pytanie pozwoliło mu zerknąć w kierunku Spencer.
- Nie wiem. Pewnie za kilka dni. - odparł, rzeczywiście nie mając pojęcia, jak poważny jest jego stan i jak długo mają zamiar trzymać go na OIOM-ie. Wiedział, że poważnie nadwyrężył sobie wątrobę, podejrzewał, że także nerki, ale to póki co nim mu nie mówiło. Zresztą, czy to miało jakieś znaczenie? Dla niego nie bardzo, bo nie spieszyło mu się do powrotu do domu, w którym jedynym przyjaznym mu stworzeniem był Bruno, przez ostatnie dni nieco zaniedbany, więc pewnie także obrażony.
- Spencer... Powinnaś już iść. - rzucił zaraz, czując, że to najwłaściwsze posunięcie. Dużo się dziś wydarzyło, padło wiele słów, a on... on nie miał już na nic więcej siły, a podejrzewał, że ona także jest zmęczona. Miał jednak nadzieję, że wróci, jak obiecywała, że będzie wracać, choć do tego nie przyznał się na głos.
[no widzisz, a ja się straciłam, bo miałam trochę roboty, dopiero przed chwilą dorwałam się, żeby dokończyć odpowiedź, jak zwykle odpisuję na raty ;p to jak się nie zjawisz, ja się nie obrażę, mam jeszcze na co odpisać, także spoko ;)) ucz się, ucz ;) tylko nie wiem, co z tym metrem, bo ta moja Iyka mi się posypała :/ potem mam parę pomysłów na wątki, ale się zastanawiałam, czy teraz jeszcze nie napisać, że sobie gadają, czy coś ;p ale dobra, niech on pójdzie i wróci, o! :>
spadaj -.- nie, nie będę! będzie tequila i Witowski xD będę mogła razem z Tobą? ;> no ba! :D
proszę bardzo ^^
moje siostrzeńca wrzućmy :D ;p to ja czekam! :>
haha, OK, to może ja zapytam o... o wydalanie moczu i potu w zależności od temperatury, co? prostsze pytanie? ;>
cichaj, ja to osobna bajka xD hahahah, tak też można ;p a nie? ;> taak, na pewno. już widzę mój polski...
może minimalnie, bo na siebie zarabia i sam chodzi na zakupy, o! xD mógłby! tylko tutaj, u mnie, nie w tych Gliwicach paskudnych ;< o jeżu, jakie porównania, hm, wyszukane, ho ho! xD no dobrze, niech będzie ;p
no co? ;p
to nie jest normalka i myślałam, że już to sobie wytłumaczyłyśmy. poza tym: obiecałaś! :>
nie, na niby ;p hah, nom ;p
właśnie! zaspamowałaś mi kartę ;p]
[muszę się pochwalić, chociaż miało mnie już nie być na blogu, ale nie mogłam wytrzymać, do jutra bym chyba oszalała - na Spisowniku pojawiła się mała informacja, że SA wraca! :D Leeewek... *.* nasze błękitno-krwiste maleństwa! <3
miłego ;) ja jutro będę trochę w kratkę, znowu, bo zaczynam zakuwać na przyszły tydzień ;)]
[to się rozkręcimy jeszcze raz, razem, ja już tam żadnych innych panienek nie będę się łapać, uczona własnymi błędami :> no, zapiszesz się ze mną, jak będziesz miała jakąś chwilę, prawda? ;> tak pięknie proszę... :>>
jasne, rozumiem, nie ma sprawy, znikaj sobie, jak długo potrzebujesz, ja będę miała więcej czasu na trzymanie kciuków :D dzięki, wzajemnie, oczywiście ;)) papa!]
[nawet nie wiesz, jak się wystraszyłam, jak zobaczyłam inny komentarz pod swoją kartą niż w nocy o.O byłam pewna, że to był już mój stan naćpania, kiedy nie pamiętam, co się działo, zanim wkopałam się do łóżka xD w każdym razie - nic się nie martw! póki jesteś w blogosferze i masz dla mnie choć trochę czasu, ja się innych ludzi i wątków łapać nie będę, bo już wiem, że mi to nie wychodzi. i sądziłam, że sobie to wyjaśniłyśmy :) więc tak, zapisujesz się ze mną (o ile tylko chcesz, oczywiście), a co do karty, to może odzyskamy nasze stare i niczego nie trzeba będzie pisać, od razu zaczniemy wątki ^^ wiem, ja zaczynam! ;p a solidny wątek trzeba teraz jeszcze wymyślić ;))
ok, też mogę, już jak wolisz ;p
a teraz nie odpisuję na metrze, bo muszę pomóc się siostrze na wesele wyszykować, będę dopiero, jak ona sobie pójdzie, gdzieś koło czwartej. miłej nauki, kochana! :))]
[na pewno :> nie, Aguś, najlepiej mi się pisze z Tobą i nie będę z tego rezygnować dla jakichś dziwnych ludzi ;p rozumiem, że Ci gorzko, ale wiesz - było, minęło, piszemy ze sobą i tak zostanie dopóki mi nie znikniesz gdzieś w Krakowie, mam nadzieję, że nie wcześniej, oby później ^^ naprawdę nie wiem, co bez Ciebie zrobię, będę się znowu tułać po blogach, jak ten bezpański pies... ;p Emma chyba, jakoś tak xD OK! no to ja bym była za tym, żeby teraz Twoja księżniczka była "tą drugą" - znaczy Lewek zeswatany z kimś innym, ale zakochujący się w niej. wiesz, potajemne schadzki, te sprawy :D btw. myślałam jeszcze o Oskarze i Martynce i doszłam do wniosku, że mogłybyśmy wrócić do ich historii (już przebolałam stratę tamtego bloga ;p) i po prostu wymieniać mejle ;) nie wiem, czy byłoby to dla Ciebie wygodne, zastanów się i daj znać ;) i jeszcze jednego bloga znalazłam, o: http://warszawa-1943.blogspot.com/ - mam ochotę tam zawędrować, aczkolwiek na pewno jeszcze nie teraz, więc gdybyś chciała ze mną, to mogę na Ciebie poczekać do tego cudownego czasu po M. ^^
nie ma za co :*
no tak, a ja mówiłam, że nie ma sprawy ;) miałam zajęcie przez cały dzień, dopiero teraz dobrze przed komputerem usiadłam :/ i nie mam bladego pojęcia, co odpisać na metrze. oj, trochę przerwy Ci się przyda, prawda? i jak poszło? ;>]
[nauczyłam się już, że w blogosferze nie ma normalnych ludzi :D no tak, ale w ten nasz dziwny sposób, więc wszystko w porządku :)) o jeżu... aż tak? więc teraz jestem niewiernym Leosiem, jak miło -.- ;p ale ja wcale nie chcę kogoś innego! jakkolwiek to nie zabrzmi: chcę Ciebie! :>> to super, ale będziesz mi jeszcze musiała o tym przypomnieć, znając mnie - zapomnę ;p jasne, że nie będzie to samo. jak chcesz, to możemy poczekać i znaleźć odpowiedniego bloga ;) Andro i Lee... no cóż, zbieram się do odpisania, ale mi nie wychodzi :/ może jeszcze dzisiaj spróbuję, bo mi metro nie idzie ;p no wieem! ja będę o Powstaniu Warszawskim pracę maturalną pisać, więc też moja tematyka, dobrze się tak wczuć :> spróbujemy ;) przeraża mnie pisanie z obcymi ludźmi, dogadywanie się w sprawie wątków, wszystkie te bzdury, które z Tobą obgadam w dwóch komentarzach, jak dobrze pójdzie ;p ;)) także poczekam, aczkolwiek jeśli będę miała dużo wolnego czasu, pomyślę nad postacią już wcześniej. mam zrobić znów chłopca, prawda? ;p
no najpierw szykowałam siostrę na wesele, potem musiałam posprzątać mieszkanie, potem byłam na zakupach z rodzicami, a potem gotowałam i powtarzałam biologię. i jakoś mi tak zleciał cały dzień ;p nie widziałam żadnych głupot :> spokojnie, Aguś, dasz radę! może rzeczywiście przydałaby Ci się przerwa na jakiś mały chillout? ;> z nauką właśnie ;)
kurczaki, teraz tak myślę: może niech ta Iya go zatrzyma jednak, co? tylko nie wiem, co mieliby robić i w ogóle, żeby coś się zaczęło między nimi dziać :/]
[no właśnie :D ^^ dzięki -.- ale mam zajebistą łatkę ;p JESTEŚ NIEZASTĄPIONA! :D mam nadzieję, że nie zapomnisz ;p OK! tylko co teraz tam się ma podziać? ta operacja Oskara, nie? i wiesz, że była Twoja kolej? ;> no wiem, ale prawie codziennie otwieram NYC i... nic! ;p zbieram, zbieram :> nie tylko, przecież wiesz :)) ;p przecież też możesz myśleć, nikt Ci nie broni! a jak mi coś wpadnie do głowy, to jeszcze Ci napiszę, o! bo się muszę zastanowić, jakiego stworka chcę ;p nie, nie bój się ^^
chyba bym tak wolała, chciałabym tak umieć w ogóle się skupić tylko na nauce :> ciesz się, że tak Ci idzie :) ja jestem z Ciebie dumna! :>> :D e tam ;p no to tak też sobie możesz odpocząć :> to zdecydowanie dobrze, że nie świrujesz za bardzo, bo mogłabyś na głowę dostać! tak trzymaj :>> po prostu bądź pewna siebie, o! ^^ no to dobrze :) o jak słodko ;p
serio? ale wiesz, że i tak Dymitr będzie musiał wszystko inicjować i w ogóle, bo Iya to takie ciepłe kluchy? ;p no a jak zostanie na noc, to coś się wydarzy? ;> jakiś pomysł? :))
ok, ale ja to mam teraz straszny nieogar. znaczy oglądam jakiś film, bo mnie kumpela zmusiła, a jeszcze komp mi tak muli, że szok. więc kończę i też się wezmę za odpisywanie, pewnie... późno ;)]
[no mogło, ale "niewierna" i tak brzmi marnie, szczególnie, że zupełnie do mnie nie pasuje! ;p właśnie, nie wiem, co Ci nie pasowało, "chcę Ciebie" jest super :D spoko ;p Twoja, pamiętam jeszcze :> a sprawdzaj sobie, proszę bardzo ;p okej, ogarnęłam. a nie chcemy wymyślić czegoś innego? ;p ale mi dokuczasz, zołzo ;p nie moja wina! ;p och, no wiem przecież, nie dajesz człowiekowi zapomnieć! ;D ale myśl, tak na odprężenie ;p chyba wolę panią jednak, bo z facecikiem nie wiem, czy dam sobie radę w tej scenerii, choć chyba wiedzę mam dużą, ale... nie ;p dziołszka, tylko nie wiem, co miałaby robić ;p niczego właśnie :>
męczące - może, ale na pewno nie nudne. idzie, idzie! :> i to Ci się chwali ;)) pewnie tak, ale to wtedy sobie pomyśl raczej o ubraniach, które założysz, makijażu, jaki zrobisz, paznokcie sobie pomaluj, czy coś. mi pomaga :> i bardzo dobrze! :D spinaj, spinaj ^^ oczywiście :>
tak? ;> chcę! bardzo chcę! tylko się boję, że Iya go odepchnie, on się zrazi, sobie pójdzie i się znów wszystko sypnie ;p sama nie wiem. poprowadzisz to jakoś delikatnie? ;> raczej wątpię, no bo jak? pewnie kalendarzyk tylko, taki oszukany ;p
okej, głupawki zawsze spoko :D a ja dokończyłam ten film, obejrzałam nowe GA i idę spać, też będę rano ;) do spisania!]
[bo Ty myślisz tylko o tej jednej sytuacji, a ja - o całym obrazie. nie jestem niewierna, wręcz przeciwnie, czasem wykazuję zbyt duże przywiązanie ;p no to już są niuanse, nie wnikajmy w to. chcę Ciebie, koniec :D hahaha, widzisz? ;> ;p trzeba mi zaufać czasem ;p dobrze, poczekam, ja się muszę do moich odpowiedzi póki co zabrać ;p nie wiem jeszcze ;p tak, na pewno mi się wydaje ;p no właśnie :> nie, tylko o tym gadasz! ;p nie mam pomysłu na faceta, a z dziewczyny zrobię taką dzielną łączniczkę, o! :D mhm ^^
rzecz gustu, Moja Droga :> serio będziesz dzień przed jeszcze materiał powtarzać? przecież tak nie wolno... ;p
postarasz się? to ja już się boję xD o kurwa, mogłaś o tym nie pisać - zaczęłam wyobrażać sobie Iyę, jak mu zaczyna tę prezerwatywę szydełkować na szybko... xD
dokładnie tak :D mhm ^^
to jest najsłodszy chłopak świata, także wiesz ;p tyle że zdjęcia takie ładne mam dopiero, jak był starszy, bo mu się włosy zaczęły tak zajebiście kręcić :D spoko ;p
haha, WIEDZIAŁAM ;p
dobra, milczę, prze pani ;p OK, a żebyś wiedziała, że skorzystam! ;p zresztą próbne piszę na początku czerwca, też Ci nie dam spokoju ;p
taa ;p o jeżu, błagam, nie gadaj mi o takich rzeczach, bo moja wyobraźnia pracuje ;p oj tak, widzę... ;p
ok... ;p
ale nie tak! i już to przedyskutowałyśmy, zgodziłaś się, że pójdziesz do lekarza, koniec tematu, kochana!
ani trochę mi nie przeszkadza, no ba! :> cieszę się ^^
i mam problem z tym wątkiem, teraz też nie umiem odpisać, wena mi siada :/ czy ja mogę Leosiem już przyspieszyć? tak ogólnie, napisać, że S. biega do szpitala, a on się coraz bardziej wkurwia? do Noasia wrócimy jeszcze, jeśli chcesz, ale jak już się zrobi normalny, ok? ;>> ;)]
Jeśli chodziło o Spencer, Leo naprawdę długo potrafił być wyrozumiały, ale nawet on, człowiek uparty, cierpliwy i szczerze zakochany w swojej żonie, nie mógł znosić podobnych katuszy wiecznie! Z początku właściwie nie miał powodów do niepokoju - ot, ukochana kilka godzin dziennie spędzała w szpitalu, to wszystko. Był wtedy przy niej i na nic się nie skarżył, bo przecież wciąż należała tylko do niego, wciąż miał pewność co do jej uczuć, a gdy już wyrzuciła z siebie wszystko, co ją dręczyło, całymi wieczorami mógł mieć przy sobie swoją szczęśliwą, świeżo poślubioną żonę. Rozmowy o Noahu, których ona potrzebowała, by móc normalnie funkcjonować poza szpitalem, choć męczące dla Leo, stały się wreszcie nieodłączną częścią tych wieczorów. Spencer jednak nigdy nie zapominała o nim, w którymś momencie ucinała temat, uśmiechała się - i wszystko znów było w porządku. Nie miał więc żadnych powodów do niepokoju, może poza tym, że znikała niemal na całe dnie, wracała zmartwiona i zamyślona, ale skoro jeszcze potrafiła później odzyskać równowagę, wszystko było w porządku.
Dopiero później Leo poczuł, że dzieje się coś niedobrego. Dni mijały, a do ich rozmów nie wracał podjęty na samym początku temat powrotu do Murine, wręcz przeciwnie - przywykli do Londynu, jakby oboje zaakceptowali fakt, że najpierw Noah musi dość do siebie, zanim zdecydują się na wyjazd. Jedynie pozornie, bo on wciąż leżał w szpitalu, lecząc wyniszczony nadmiarem leków organizm, a Leo z wolna zaczynał mieć tego wszystkiego dość. Tego, że Spencer coraz więcej czasu spędzała w szpitalu, a coraz mniej mu o tych wizytach mówiła. Tego, że zwyczajnie jej nie było, gdy powinna. Nie potrafił jednak opowiedzieć o tym ukochanej, bo wciąż starał się rozumieć, ufał jej i wierzył, że zna granicę, będzie wiedziała, kiedy odpuścić. I że wróci do niego niedługo.
Ale wreszcie coś w nim pękło. Wielkimi krokami zbliżał się koniec stycznia, a Leo zdążył już zakopać się w dokumentach, które napływały z redakcji z coraz bardziej niecierpliwymi pytaniami szefostwa, kiedy szanowny pan raczy wrócić. Pracował ciężko, ale to nie było to samo, co być tam, na miejscu, widzieć, jak walczą z materiałami inni, jak postępują prace nad kolejnymi wydaniami gazety. Napięcie związane z pracą nałożyło się na pierwsze próby raczkowania Jamesa. Oczywiście, Spencer tego nie mogła przegapić, ale gdy ich synek zmęczył się i usnął w ramionach babci, zaraz padło magiczne słówko. Szpital. Więc Leo zebrał się i odwiózł ją do Noaha, a potem także przyjechał po nią. Trudno mu było ukrywać emocje, które nagle zaczęły go zżerać od środka.
- Zaczął już tę terapię? - zapytał, wyraźnie rozdrażniony, gdy tylko Spencer wsiadła do samochodu, a potem ruszył z piskiem opon spod szpitala, wiedząc, że w domu czeka na niego jeszcze masa pracy.
[kurczę, źle to wyszło, ale ja już się denerwuję jutrem i jakoś mi nie idzie. jak coś nie gra, to naprostuj w odpowiedzi, o ;) zobaczymy potem, jak nam się potoczy ;) a metro po prysznicu dopiero ;p]
[mam zdać wszystkie materiały z projektu edukacyjnego o toksykologii, który przeprowadziłam w klasie, no i już jakichś dziwnych drgawek dostaję ;p znaczy wiem, że wszystko jest OK, ale tak mnie jakoś wzięło ;p no to super ;)) dokładnie! :D OK, nie ma sprawy, rób sobie tam, rób ;) ojejku, biedna dziewczyna! ale nałoży makijaż i powinno być w porządku, nie? :> oj tak, całe szczęście, że się nie zaraziłaś, bo też miałabyś problem, pewnie jeszcze większy. to buduj ją, buduj ^^]
[ale ja tak minimalnie, pozytywnie i w ogóle ;p można coś kombinować, moja siostra to nawet szramę przez cały policzek przykryła tak, że ludzie na ulicy myśleli, że ma brudne ;p no głupia, rzeczywiście głupia! ;p no widzisz, to znak, że już się masz nie uczyć tylko zrobić sobie przerwę na oddech! :>
tak, oczywiście. a potem pali się tego człowieka na stosie -.- xD czasami, czyli zazwyczaj zachowuję umiar, a nie, że nie mam tego przywiązania w ogóle ;p nie zdradziłam Cię! -.- ;p dobra, już się nie jaram ;p kiedy ja się cieszę, nawet nie wiesz, jak ja się cieszę! skaczę ze szczęścia przecież, jak mi się numerki powiększają :D dobrze :) o M., oczywiście ;p wiem, że wymyślisz! :> ugh -.- szkoda, kurczaki.
no tak, jasne ;p czemu nie? mówiłam, mi to bardzo pomaga! na przykład dzisiaj pomalowałam paznokcie i znalazłam moją zieloną kredkę do oczu, jutro sobie wyczaruję wiosenny makijaż :D hahaha, spoko ;p ale przecież nie zaśpisz!
no w sumie muszę się zgodzić, o to może być potem trudno ;p ooo, jak słodko... :>> NIE MOGŁAM. znaczy musiałam. wyobraźnia działa ;D xD
tak, taką burzę, są po prostu MEGA! :D
hahaha, spoko, rozumiem ;p
no w sumie. ale potem mi się świadectwo spieprzy i nie pojadę z barmanem na wakacje, bo mnie nie puszą ;<
bez komentarza.
może masz, może nie, do ginekologa masz iść, obiecałaś!
nie narzekam ;p
ja jeszcze siedzę nad zadaniem na polski, więc nie dam rady odpisać, ale jutro mam być w domu jakoś koło pierwszej, wtedy sobie ponadrabiam odpisywanie ;) dobrej nocy, Aguś, kolorowych snów i miłego poniedziałku ^^ 3m się! :*]
[trochę źle się czuję i leżę w łóżku, nie mam póki co siły na odpisywanie - postaram się coś naskrobać niedługo, ale nie obiecuję. miłego popołudnia, kochana ;)]
[zdrzemnęłam się, ale nic mi to nie dało, nie mam pojęcia, co się ze mną dzieje. próbowałam, ale nie umiem jednego zdania skleić póki co :/ spróbuję jeszcze się pojawić, ale nawet komputer dzisiaj pracuje za głośno ;p jakbyśmy miały się już nie spisać, to wiesz, co ja jutro robię ;> 3m się, Aguś ^^]
[no tak, powiedzmy, że będę miała mnóstwo czasu ;p i nie, nie leżę, ale modlę się przecież, no heloł! i kciuki trzymam z całych sił, tak na dodatek :>> spoko ;) i daj mi znać, jak Ci poszło, oczywiście! ani mi się waż nie! no, powodzenia, ale to wiesz, że ja Ci jak najlepiej życzę :)) :*]
[i wspierałam, cały ranek! :>> w porządku, wtedy też mi podasz swojego procenta ;) oczywiście, że drugi temat, niczego innego się po Tobie nie spodziewałam! ;p no to w sumie dobrze ;)) zadowolona? ;> aj, szkoda gadać - dalej mnie tak trzyma, słaba jestem i w ogóle, a rano musiałam iść na zakupy z kumpelami, bo w piątek idę na osiemnastkę, to myślałam, że do domu nie wrócę. więc jeszcze sobie poleżę do góry brzuchem i odpiszę, jak już będę miała spokój, za jakiś czas. o, jak Ci dobrze, kończysz już wszystko... ech, jeszcze dziesięć dni i będziesz wolna, szczęściaro! :D mam nadzieję, że jeszcze damy radę się dziś wpisać, a jak nie, to przecież i tak wiesz, że ja tu siedzę i tylko o Tobie myślę :>> ciao!]
[ona miała właśnie jeszcze strupa takiego, bo jej się nie chciało goić. no ale jasne, pewnie raczej średnio by jej to maskowanie wyszło ;p ale jak, drapała? xD
no tak, to też -.- dobra, kończę ;p taak, teraz jeszcze kłamca jestem, cuuuudownie :/ ;p ej, już obiecałaś, że będziesz wysłuchiwać, za późno xD masz, oczywiście ;p no dobrze, ale to jakoś dasz radę, nie? zresztą, jak nie będziesz miała czasu, to trudno, jakoś to przeżyję, nie? ;> :> tym bardziej, że chyba zapiszę się na to: http://delirates.blogspot.com/ , chociaż też nie wiem kiedy i czy dam radę. Ty nie czytałaś jeszcze Delirium, nie? ;>
no tak, tak też można przecież, każdy ma jakieś swoje metody ;) ja po prostu muszę mieć myśli starannie zajęte, bo że coś robię, to mi nic nie daje ;p hah, spoko xD i co, nie zaspałaś, nie? ;p
wiem -.-
no ba! już teraz się za nim całe miasto ogląda :D tym bardziej, że większość ludzi myśli, że jest dziewczynką... xD
lepiej się pozytywnie zaskoczyć niż rozczarować, nie? ;>
bez komentarza.
nie, nie prawda! nie chce mi się tego szukać, ale napisałaś, że pójdziesz!
ani trochę :>
no i widzisz, źle na mnie nauka podziałała, odchorowywałam to przez dwa dni ;p odpisałam na metrze, tu sobie póki co odpuszczę, bo jakoś mnie Leoś taki wkurwiony... wkurwił xD]
[jak mogłabyś mi nie podać, co? ;< ;p ale przecież co do tego, że zdałaś, nie ma wątpliwości, prawda? ;> ;)) no tak, ale możemy się zamienić, jak chcesz ;p ja już wydałam na prezenty tyle kasy, że szok ;p tylko, kochana, tylko ^^
o, no to super ;) pewnie duża różnica ;p no te swoje strupy, mówiłaś, że chciała zdrapywać! ;p
nie ciesz się tak ;p taa, jasne. oj, no chyba najwyższa pora, przecież ja taki zły i niedobry człowiek jestem, zdecydowanie nie powinnaś mnie lubić ;p oj tam, oj tam ;p nie, bo ja się tam bez Ciebie nie zapiszę, o! tak, zapisujemy się, ale jeszcze go nie ma, nie? także czekamy i wyglądamy, i myślimy jeszcze o tej Warszawie ^^ tak jest, proszę pani! ale spoko, to jeszcze nie teraz, zobaczę, czy się blog rozkręci ;)
no pewnie tak, nie dziwię się jakoś specjalnie ;)) ;p Przedwiośnie i Gloria Victis też Ci się przyśniły? ;> ;p
;p
tak, też prawda, ale jestem za dużym leniem, żeby z tym walczyć :D ;p
wcale nie! po prostu w moim przypadku to jest ostatnio bardzo drażliwy temat, o ;p
obiecywałaś i powinnaś pójść, przecież doskonale o tym wiesz. nie kłóć się już ze mną, przecież to przerabiałyśmy ;p
jasne, walcz tam jeszcze, walcz ;p i śpij spokojnie dzisiaj, Aguś! trzymam kciuki i robię jutro inne dziwne rzeczy ^^ papa, powodzenia! :>> :*]
[e tam, mi i tak będziesz musiała podać, przecież wiesz, że inaczej nie dam Ci spokoju ;p dobrze, że masz taką siostrę, że Cię potrafiła uspokoić, moja pewnie tylko stwierdziłaby, że wszystko pomieszałam xD matura wyciąga z ludzi dziwne rzeczy, przecież wiesz ;p haha, tak właśnie myślałam ;p no nie wiem jeszcze ;> ;p no wiem, że nie przy Tobie przecież xD a jak samopoczucie (Twoje, oczywiście :D) dzisiaj? lepiej spałaś? :>
bo nie! e tam, już wcześniej uprzedzałam, że jestem człowiek szczery do bólu, łatwo się przywiązuję, jestem zła i niedobra... wszystko wiedziałaś ;p bajki opowiadasz, o! ;p spoko, czuję się ostrzeżona :> żartujesz sobie? oczywiście, że tam będę spędzała większość czasu, co Ty sobie myślisz, że tu jeszcze z Tobą będę pisać?! dobre żarty! xD :*
hahaha, to jednak chyba nie proroczo xD a co, wczoraj matma? ;> ;p
tak? czekam :D ;p
nie no, nie trafiłaś, dla mnie jeszcze za wcześnie przecież ;p tylko jemu zaczęłam dokuczać, że to już ten wiek, że powinien sobie żony szukać, a on że nie, nie musi, bo już wie, z kim się hajtnie :>
spadaj! jak nie pójdziesz do gina, to ja Cię tam siłą zaciągnę!
:)
i oczywiście, że teraz nie odpisuję, bo mam mnóstwo ludzi w domu i bałagan straszny, powinni się zebrać za jakieś dwie godzinki ;) miłego!]
[to nie ten typ, nie dasz rady :D ;p o, no tak, w takim wypadku nie mogła zrobić inaczej ^^ dobrze, że Cię uspokoiła ;)) taak? ;p haha, może ;p no to się bardzo cieszę ^^ pewnie tak ;)
powinien być, jesteś kobietą! ;p o jeżu, ale Ty się czeeeeepiasz xD ;p ale wiem, że i tak mnie kochasz :D :* celowy zabieg, moja droga ;p no jasne, liczyłam, że to powiesz i będę miała wolne :> :>>
całe szczęście? ;> ;p no to dobrze, już za dużo ;p
haha, weź, wyobraziłam to sobie bardzo dokładnie... xD
no właśnie. nie, nie jestem pewna, dlatego spojrzałam na niego jak na świra, gdy o tym wspomniał xD zresztą nieważne, jego rodzina i tak nigdy się na to nie zgodzi, także nie ma tematu nawet ;p
powinnaś. Aga, ogar!
no i dupa, nie lubię ostatnio, jak mnie uprzedzasz, że nie odpisujesz, bo ja potem nie mam motywacji xD nie no, może się zbiorę zaraz, ale teraz mi się nie chce, tym bardziej, że chyba pojadę po Air Max'y, wymarzyły mi się ostatnio, a u mnie zabrakło moich rozmiarów. ogarniaj sobie, ogarniaj, ale odpocznij też trochę, nie? ;> dzięki, wzajemnie ;))]
[wolałabym nie :> hah, dobrze wiedzieć ;p mhm, nie wątpię ^^ ;))
no to przestań, bo mi robisz przykrość. lepszy argument? :/ ;p już nie? ale to i tak jest pocieszające, że jak dotąd tak :D ^^ już dobra, dobra, nie bocz się, przecież wiesz, że uwielbiam Ciebie, Leosia i Spencer, więc nawet, jeśli się tam zapiszę, a póki co nic na to nie wskazuje, to tu będę siedzieć całymi wieczorami, a tam pewnie pisać jakieś dwuzdaniówki z jedną osobą i tyle. już? ;>
mhm ;p ;)
a żebyś wiedziała! :D ;p
może nie, kto go wie ;p nie no, mniejsza o to, bzdura taka. po prostu uważają, że nie jestem dla niego odpowiednią partią, tyle ;p
ja nie wątpię, że potrafisz o siebie zadbać, ja się po prostu martwię. zrobisz przecież jak będziesz chciała, oczywiście :)
no wiem, wiem ;p ooodpisz, Aguś :D gdzie Cię wymieniłam?! ;p nie kupiłam, nie było takich, co mi się podobały :/ ;p o, jak cudnie :D ech, za dużo się uczysz ;p to ja sobie ogarnę trochę i postaram się tu odpisać ^^]
[a dupa, nie umiem się wczuć w MOJEGO LEOSIA, taki mi on nie pasuje, tym bardziej, że kompletnie nie mam pojęcia, jak on miałby się na Spencer złościć -.- więc jeśli nie odpiszesz mi na metrze, to ja się już dzisiaj za żadne inne wątki nie biorę, wkurzyłam się xD a jutro biorę moje dzieciaczki do zoo, więc mnie nie będzie, chyba że późnym wieczorem, po spektaklu mojej siostry :> chyba nie muszę pisać, że będę popylać po Chorzowie z zaciśniętymi z całych sił kciukami? ;>]
[no właśnie! więc strzeliłam na niego focha xD coś wymyślę może do weekendu ;p (o jeżu... o co krzyczał?) o jak cudnie ^^ :> hah, no tak, nie mogłabyś sobie zrobić wolnego wieczoru ;p ale dobrze, że jutro masz już luz ;) kurde, w sobotę? o.O ale będę! :>>
o jeżu... ;p
wszystkim w tym akapicie! ;p hah, no tak, zła ja, tylko tyle, ciągle i w kółko... ;p no właśnie czekałam, kiedy sobie przypomnisz, że mi w którymś momencie gaśnie lampka "żarty" ;p ale spoko, jeszcze ogarniałam xD no właśnie, wypracowania rulez :D
haha, OK, niech będzie. zapamiętam to sobie czy coś ;p
będziesz druhną, będziesz ^^ nie wiem właśnie, co się tym przejmuję, skoro i tak zgodzę się najwcześniej za jakieś osiem lat, po studiach dopiero xD
tak, oczywiście, ja jeszcze pamiętam, jak mówiłaś, że czasem z łóżka nie możesz wstać, o!
cudowna jesteś, oczywiście :D :* no nie pamiętam, mam z tym ostatnio problemy ;p może się znajdą, nie poddaję się :> e tam, może tylko przed chemią będę świrować, a tak to... phi! xD
super :D to ja Ci jeszcze takie coś na poprawę humoru, o: http://www.youtube.com/watch?v=VYrLRKACnuM - jak był na castingu, to ja na widowni siedziałam :D dzięki, w imieniu siostry też, Tobie także udanego dnia, śpij dobrze! do spisania ;))]
[no i dobrze, obie strzelimy focha na Leosia, Leoś zamknie się w sobie i... po ptokach xD taa ;p (no wiem, ale nie pamiętam, o co on krzyczał! ;p) widziaaaaaaaaaaałam :D ^^ uwielbiam takiego Dymka i uwielbiam takie wątki! nie to, co wkurzony Leoś :/ o jeżu, dobrze Ci, a właściwie, to Ci się należy, o! no to też, kurczę, tyle wakacji... ;p dobrze, ale uprzedzam, że w sobotę te kciuki mogą mnie zabić - będę przeprowadzać moją siostrę, nosić kartony i w ogóle, może być niebezpiecznie xD e tam, nie masz czego, pójdzie gładko, jak zawsze ;) przecież jesteś genialna! ^^
nic ;p
nie, wcale xD no wieem, a jaka byłam z siebie dumna, ho ho! :D oczywista oczywistość! :>>
mhm ;p
niech czeka i nie narzeka, o ;p
nie "e tam"!
tak, przypomnij mi ;p ale że w co mi uwierzysz? ;> ;p
no to się cieszę, że jakoś Ci poszło ^^ cuudnie! znaczy że się spotkałaś z kumpelą i "wypadłaś" na miasto, nie że ona miała wypadek ;p taak, po co się spieszyć? ;> no a ja spędziłam większość dnia w tym zoo, było cudnie, nic mnie nie ugryzło, a jeszcze udało mi się trochę opalić! xD a teraz wróciłam ze spektaklu mojej siory, który był... niesamowity! tytuł "Oblicza miłości" i przedstawiał osiem kobiet, a może raczej typów kobiecych zachowań w miłości właśnie. było śpiewająco i poetycko, i bardzo metaforycznie, więc każdy w sumie rozumiał to inaczej... a ja nie mogę wyjść z szoku! moja siostra potrafi śpiewać! :D
pozwolisz, że jeszcze teraz dam sobie spokój z Leosiem? Iyeczka mnie woła... ;>]
[no tak, też racja, że ona się nie może obrazić, ale to już problem Leosia ;p (kurczę, muszę tego poszukać, jak będę miała chwilę... ;p) o jeżu, może być, może, musi, jak najbardziej! <3 ;p liczyłam, że to powiesz :D haha, no jasne, poprawnie ;)) ;p no widzisz! jak fajnie ;p a gdzie się chcesz załapać? eee, tyle to przeżyję jakoś :>> ;) no tak, bywa, ale zawsze można jakoś wybrnąć, dasz sobie radę ;) w sumie racja, ale Ty i tak skopiesz tam tyłki :D
;p
no właśnie za bardzo miłego człeka, który czasem uwielbia mi dokuczać ;p nom :D
o, to, to, to! :>> :D
a możesz się wkurzać, bylebyś do lekarza poszła, o!
ach, no tak, mylą mi się już te moje kłamstwa -.- ;p wybacz! no a niby przed czym jeszcze? może przed polskim. i pewnie trochę przed rosyjskim, bo to taki dziwny egzamin będzie, sama na sali i w ogóle, bo nikt więcej z mojego rocznika nie zdaje ;p
dobra, załapałam za pierwszym razem, ale mniejsza xD :>> o jeżu, taaa, będziesz sobie leżeć plackiem i nie robić nic innego przez... wieki! :D obie mam zdolne, a co! :>> nie, ona jest po studiach pedagogicznych i po historii, aktorstwo to pasja, taka od liceum jeszcze :> jest boska :D
dzięęęęęęki :D to ja skorzystałam, Iyeczka taka mi wyszła dzika, ale nieważne, Dymek ma do niej doskonałe podejście ;>> a teraz siadam do książek, bo nic na jutro nie zrobiłam, może jeszcze wpadnę odpisać, ale nie obiecuję ;) w każdym razie - kolorowych znów! baw się jutro dobrze ^^ ciao!]
[o, ja też wczoraj już ledwo żyłam, zasnęłam nad książkami ;p ale łacinę i tak zaliczyłam na piątkę! :D dzisiaj znowu dopiero dotarłam do domu, a za chwilę muszę wychodzić na tę imprezę. nie chce mi się, gdybym nie miała u siebie prezentu, to chyba bym nie poszła ;p i jeszcze, kurczę, Dymek mnie wkurzył - nie chciałam, żeby sobie odpuszczał... ;p ale dobra, teraz ruch Iyki, może do jutra coś wymyślę ^^ miłego wieczoru, trzymaj się! i powodzenia jutro, będę ściskać kciuki :D :*]
[rzeczywiście było bosko, wytańczyłam się za cały miesiąc :D nawet mi tam zmęczenie minęło, dopiero teraz mnie bierze, bo spałam tylko kilka godzin ;p ale ona miała dyspensę, więc mogliśmy szamać mięcho i tańczyć bez przeszkód, więc wiesz ;p w sumie, co za różnica? ;> no wkurzył mnie, bo miałam nadzieję, że sobie nie odpuści tak szybko ;p ale przecież wiesz, że to jest ten mój dzikus, nie mogła inaczej! oj no, jasne, że jej się podobało, ale się speszyło dziewczę ;p to może mnie oświecisz, co? ;>
i jak tam dzisiaj? setka? ;>
ach, no tak, racja ;p serio, do straży? ale super ^^ no jeszcze masz trochę czasu, nie? ;)) oj, no jasne, tak się tylko próbowałam droczyć... ;p
dobra, będę pamiętać ;p oczywiście :D
nie spławiaj mnie!
nom, niestety :/ ;p to nie była zwykła prezentacja! prowadziłam ten projekt od początku roku i musiałam przedstawić wyniki mojej pracy, a teraz jeszcze mam do przygotowania spotkanie dla dyrekcji i wystawę w szkole, to nie był drobiazg, ej! ;p matura to pikuś ;p ni wiem. ECH. ;p teraz szefuje w agencji ubezpieczeniowej, ale przed tym miała własny biznes, kwiaciarnię ;) mhm ^^
cichaj ;p raczej! :> ;))
no dobra, to ja się jeszcze poogarniam z moimi sprawami, a dopiero potem wezmę się za odpisywanie - póki co mam pomysł na tę Iyę, ale obiecałam sobie, że najpierw odpiszę zaniedbanym Leosiem ;p]
[powoli przekonuję się do tej teorii :>> co jasne? ;> ;p no w sumie racja, ale my akurat piątki mamy mega luźne, a w sumie większość ekipy była z mojej klasy ;p no jasne ;) w sumie racja, ale przecież nic nie mówię, rób, jak Ci tam pasuje, zawsze coś nam wyjdzie ^^ ma, serio? ;> no to Iyeczka zaraz ją zrzuci, w sumie zapomniałam o niej ;p taa ;p ouuu, a co on ma do przemyślenia? ;> dlaczemu? ;<
o, to taka głupota tylko, chociaż szkoda, ale często tak jest, że pod koniec już się nie można skupić, ja tam miałam na tym CAE -.- to super! ładny wynik ^^ gratuluję, Aguś :> no tak, to już trochę przesada, ale potem się, niestety, udziela takie zdenerwowanie od innych ;p
aa, taki bajer :D jeżu, ale mi się to podoba! ;p to szukaj, szukaj, powodzenia ^^ ;)
-.-
powinnam, zdecydowanie ;p trochę zależało, połowa moich ocen w sumie. i jakbym spieprzyła, to by nie była moja porażka, ale całego projektu, cała szkoła by o tym wiedziała i w ogóle... ;p zresztą nieważne, wszystko gra ;) dobrze, możesz mi wypomnieć ;p tak, biegałam do niej ;) ale spoko, w tym biznesie mam jeszcze bratową i ciotkę :D
wychodzi Ci bosko! może nawet lepiej niż mi, co? ;> może się zamienimy na stałe? ;p
a co, nie chcesz, żebym odpisała Leosiem? ;> o, ale Ci dobrze... ja jeszcze muszę posprzątać i dopiero siądę do wąciaków ^^]
[za mało do tej pory imprezowałam, żeby to wiedzieć... ale w tym roku jadę na mega intensywne wakacje z kumpelą, więc jeszcze to potwierdzę :D no weź, ja byłam w szoku, że chciało jej się to załatwiać, ale ma dziewczyna układy i dostała :>> no tak ;) no jasne, że nic nie mówię xD e tam, gdzie? ;> ;p hah, zauważyłam :D o, w sumie o tym nie pomyślałam... ;p proooooooooszę, powiedz! :>> ech, ja to się potem martwię zawsze, że nam się coś spieprzy po drodze ;p
no jasne, że nie! ^^ jest dobrze, oczywiście ;)) mhm ^^ no to rzeczywiście głupota, tak świrować, jeszcze innych zarażać ;p zawsze tak jest -.- ;p
taak, praca w straży, Twój staż, wsjo :> ;))
ugh! -.-
będę pamiętać, dzięki :> no nie, ale od tego już bardzo niedaleko do całej studenckiej przyszłości - bo jakbym zawaliła oceny, to nie dostałabym się do projektów i zajęć dodatkowych na przyszły rok, nie trafiłabym do grup na moje rozszerzenia i nie załatwiłabym sobie rosyjskiego dodatkowego, a tak mam już wszystko wpisane, pani dyrektor mnie kocha i jest cudownie :D spoko ;p można tak powiedzieć ;)
nie bądź taka skromna :> no lubię, ale na przykład na tej Warszawie to bym się bała trochę pisać chłopaczkiem ;) o jeżu, no tak są cudni, co racja to racja... :>> cztery blogi tylko? o.O myślałam, że więcej ;p o, jak cudnie *.* a mi usunęli tego bloga o delirium... ;<
no to najpierw Iya, ale znowu nie wiem, czy się potem do Leosia zabiorę xD słodko :D]
[haha, OK, dziękuję, zobaczę na własne oczy, spoko ;p niee, te będą raczej nudne - na początku lipca jadę do Łeby na tydzień, może dziesięć dni, a w planach mamy właściwie tylko odwiedzić wszystkie kluby tam i w okolicach :D wiesz, ta wolność, barman nie będzie pilnował... *.* :D no serio! rodzice mi też nie wierzyli, jak im mówiłam xD Ty to mnie już w ogóle nie lubisz, przywykłam ;p bo jesteś boska! :D aaa, to spoooko :>> jasne, że tak! ^^ no martwię się po tej sprawie z Noasiem i pierścionkiem, że znowu o czymś zapomnę i coś spieprzę :/ albo w ogóle, że coś spieprzę, o ;p
;p
o nic nie chodzi, potworze! -.-
wiem xD zadręczam tym rodziców od tygodnia, oni już też stracili zainteresowanie xD dobra, milczę.
oczywiście ^^ hahaha, dzięki, że tak o mnie dbasz :* Ty sobie dasz radę, bez problemu ^^ "pierwszy drugi" xD no tak, to chyba tyle ;)) taa, pustki tam były straszne ;p
DOBRA, POSTARAM SIĘ, DLA CIEBIE! :>> dopsz, nie będzie za bardzo krzyczał, bo ja też będę zła ;p spoko, może zdążę do tego czasu ^^
tego Dawida widziałaś, nie? to ja mam teraz jeszcze fazę na to: https://www.youtube.com/watch?v=AtKZKl7Bgu0
https://www.youtube.com/watch?v=2zNSgSzhBfM
https://www.youtube.com/watch?v=khCokQt--l4 - Karmin Ci już chyba wysyłałam kiedyś ;)
może jeszcze coś mi się przypomni, ale chwilowo mam taką pustkę w głowie, że szok, żadnej normalnej muzyki ;p także nie pytaj, skąd mi się to wszystko wzięło ;p jak coś mi się przypomni, to jeszcze Ci podeślę ;)]
Nie wiedzieć czemu, Leo w jakimś stopniu spodziewał się usłyszeć z ust żony coś podobnego - że owszem, Noah robi postępy, ale niezbyt szybko. Dla niego jej "opornie" znaczyło tylko tyle, co "zostaniemy w Londynie jeszcze tydzień, dwa, ewentualnie siedem". Na coś podobnego nie mógł się zgodzić, bo już teraz miał wrażenie, że traci całe swoje życie, że coś prześlizguje mu się miedzy palcami, coś znika. Nie potrafił jeszcze nazwać tego uczucia, a właściwie bał się podjąć tego zadania, będąc doskonale świadomym, że nazwanie problemu będzie trudniejsze niż radzenie sobie z nim teraz, okrężną drogą. Chciał już wracać do domu, do spokojnego życia ze swoją rodziną, zostawiając za sobą zgiełk stolicy, ale przede wszystkim - kłopoty Noaha. Nie mógł jednak powiedzieć czegoś takiego Spencer, bo wiedział, że ona nie jest jeszcze gotowa na opuszczenie przyjaciela. Leo nie chodziło o niego, Noah był mu przecież zupełnie obojętny, ale właśnie o ukochaną, która całą tę sytuację bardzo przeżywała. Obiecał sobie, że nie będzie wymuszał na niej żadnych decyzji, że nawet słowem nie wspomni o powrocie do domu, dopóki ona tego nie zrobi, ale widząc ją taką - zmęczoną, silącą się na choćby blady uśmiech, wiecznie zaprzątaną myślami o przyjacielu - cierpiał razem z nią. I powoli zaczynał mieć tego dość.
- Oczywiście. - odparł gładko, słysząc jej kolejne słowa, choć z trudem zmusił się do rozluźnienia zaciśniętych z całych sił szczęk. Te pytania, a właściwie sposób, w jaki Spencer je zadała, również go rozdrażniły, choć tym razem naprawdę starał się opanować, by nie zareagował zbyt gwałtownie i nie zrobić sobie i ukochanej krzywdy. Zdobył się więc jedynie na to jedno słowo, by uniknąć niepotrzebnej kłótni, która, niestety z jego winy, już wisiała w powietrzu, psując atmosferę. Spojrzał przelotnie na brunetkę, by ocenić, czy zadowoliła ją ta odpowiedź, a potem docisnął pedał gazu, przejeżdżając przez skrzyżowanie na pomarańczowym świetle. Raczej wątpił, bo zawsze lubiła dopytać, wiedzieć wszystko, a na dodatek obawiał się, że zacznie wnikać w przyczyny jego parszywego humoru, więc zaraz z cichym sapnięciem zaczął recytować, co takiego wydarzyło się w życiu ich synka pod jej nieobecność. Z pamięci wyrecytował nawet nazwy dań ze słoiczków, które pochłonął James, i dokładną godzinę, o której zasnął. Pominął ilość zużytych pieluszek - było jasne, że dysponuje każdą informacją na temat ich małego chłopca, jakiej tylko Spencer mogłaby potrzebować, by czuć się o niego spokojną, skoro już musiała zostawiać synka z ojcem. Dziś Leo miał naprawdę paskudny humor, o czymś świadczyło choćby to, że znów wróciły do niego dawne obawy, że nie poradzi sobie sam z dzieckiem, dodatkowo podsycane wrażeniem, że nawet jego żona w niego nie wierzy...
- Więc tak, wszystko w porządku, jeszcze obaj żyjemy. - rzucił na koniec, przy tym ostatnim zdaniu nie będąc już w stanie kryć swojego rozdrażnienia, choć jak dotąd naprawdę się starał, by nie brzmieć jak skończony idiota, wściekający się o jakąś bzdurę.
[o kurczaki, to jakieś straszne rzeczy Ci się tam podziały o.O no jasne, nie ma sprawy, poczekam ;) Leoś powstał, ale taki marny, może się poprawię kiedyś ;p
dobrze, zaraz Ci to wyślę, tylko nie pytaj, dlaczego to tak dziwnie wygląda xD
;)]
[znalazłam, o co ten Leoś krzyczał - o Tony'ego wtedy poszło, oczywiście, chociaż o Lenie też coś się wydzierał xD
w porządku, nic się nie przejmuj, dla mnie ta godzina też już jest trochę zabójcza ;p nie musisz się spinać - ja na dwunastą idę do kościoła, a zaraz potem wychodzę, więc raczej nie dam rady odpisać wcześniej niż koło szóstej-siódmej :) oby działał i obyśmy się spisały! kolorowych :*
całe szczęście ;D ;))]
[no nie, nie była winna i on sam do tego potem doszedł, ale serio, porównywała tę jego "zdradę" do tego, że chciała odejść z Tonym, to nie było fair ;p
oo, to ładnie się bawiłaś ;D
spoko, widzę, że aktywny dzień masz ^^ i jak Ci minął? ;>
hah, dzięki, następna się znalazła, która podkreśla, że późno zaczęłam xD chyba tak, nie wiem! ;p to też słyszałam i już się nie mogę doczekać! :>> oj tak, mamo, będę się pilnować. zresztą, jakie ja mogę głupstwo zrobić, co? ;> takie grzeczne dziewczę :>> no wiem właśnie! ;p ma się tę łatwość ;p prawie? xD no dzięki, może dotrwam do końca w tym stanie ;p
jasne, wiem. złośliwiec!
spadaj! ;p
:>> no tak ;) hah, wiem ;p nie, przecież ja nie umiem używać ironii ;p tak, tak, zauważyłam! ;p
:>> oj tam, oj tam, może nie ;p
https://www.youtube.com/watch?v=jmRI3Ew4BvA - nie wiem, czy się nie powtarzam ;p
właśnie tak myślałam, że Ci pokrzyżuję plany ;p ja tam odpisałam, a tu później, bo muszę się na jutro trochę pouczyć jeszcze, a na metrze było mi łatwiej coś naskrobać ^^]
[no a ja chciałam tu odpisać, ale mi nie wyszło, bo miałam trochę roboty i... dupa. jutro popołudnie też mam dość zajęte, więc pewnie pojawię się dopiero wieczorem, choć może uda mi się wcześniej wyskrobać chwilę i gdzieś odpisać ^^ Tobie również miłego dnia, dobranoc ;))]
Leo sam nie miał pojęcia, co się z nim dzieje. Ten dziwny rodzaj niepokoju, który właśnie znalazł sobie z niego ujście, rósł w nim już od jakiegoś czasu, mając jako towarzystwo irytację i złość, największych wrogów logicznego myślenia. Do tej pory jednak panował nad sobą, wciąż potrafiąc przedłożyć dobro Spencer ponad swoje własne, bo jego definicja ograniczała się do stwierdzenia, że zawsze będzie ono zależało od szczęścia jego żony i syna. Za każdym razem, gdy już chciał skomentować coś gorzko albo jakimś nieprzyjemnym słowem przerwać ukochanej, gryzł się w język, przypominając sobie, że to nie on, że przemawia przez niego jedynie znużenie, któremu nie może pozwolić się opętać. A potem nadszedł ten dzień, niemal identyczny, jak wszystkie poprzednie, gdy każde działanie Leo było uzależnione od Jamesa, gdy niemal istniał tylko dla niego, bo na nic innego nie starczało mu czasu. Lubił spędzać czas ze swoim synkiem, tym bardziej, że był niezwykle pogodnym i radosnym dzieckiem, więc nie sprawiał większych kłopotów, nie licząc problemów z zasypaniem, które i tak były tylko drobną rysą na tym sielankowym obrazku. Tyle tylko, że nagle uświadomił sobie, że z przyjemności zamieniło się to w jego obowiązek, co więcej - przywykł do tego i już nie pamiętał, że kiedyś to Spencer zostawała z Jamesem w domu, a on wychodził do pracy. Nie żeby miało mu to przeszkadzać, to po prostu nie było naturalne! Nie pasowało to do jego żony, która rezygnowała z wyjścia do kina czy na kolację, bo musieliby zostawić Jamesa z Kat albo wynajętą opiekunką, a to nie pozwoliłoby jej się zrelaksować. Teraz znikała na całe dnie i nic jej nie obchodziło, choć Leo, oczywiście, rozumiał, że jest spokojniejsza, bo ich dziecko jest pod opieką taty lub babci, więc niczego nie może mu brakować. A jednak to właśnie teraz bolało go tak bardzo - że zupełnie nie przejmuje się tym, że zostawia ich samych.
- No tak, zapomniałem, że tak bardzo się nami przejmujesz, że aż nie chce ci się wracać do domu. - syknął, nie mogąc się powstrzymać przed kolejnym złośliwym komentarzem, może już niepotrzebnym, bo pokazał, że ta sytuacja wcale a wcale mu nie odpowiada, ale jedna dającym jakąś chorą ulgę. Nie patrzył przy tym na Spencer, doskonale świadomy, że jeśli to zrobi, wszystko w nim stopnieje i ze słów, które chciał jeszcze powiedzieć, przez jego usta nie przejdzie ani jedno. - Ty naprawdę musisz spędzać tam aż tyle czasu? Nie jesteś w stanie chociaż raz jakiś czas wrócić do domu na obiad? - zapytał zaraz, wciąż tym samym, pełnym złości i goryczy głosem, który zupełnie nie pasował ani do niego, ani też do tej sytuacji. Zwykle, gdy wracali ze szpitala, rozmawiali właśnie o tym, jak minął im dzień, po prostu ciesząc się, że znów są razem, jak zwykle po kilku długich, ciągnących się w nieskończoność godzinach rozłąki. Ale nie dziś. Dziś mieli ważniejszy temat, choć przecież Leo nie planował wcale, że w samochodzie będą się kłócić, wręcz przeciwnie, naprawdę chciał nad sobą zapanować, by było tak, jak zwykle, ale... no cóż, nie dał rady. Emocje, które w sobie tłumił, musiały w którymś momencie znaleźć dla siebie ujście, skoro nie potrafił nad nimi zapanować, załagodzić ich w inny sposób. Miał żałować, że pozwolił im na to, ale jeszcze nie teraz, nie, gdy czuł rzeczywistą ulgę.
[i jednak odpisałam jeszcze, bo nie idę jutro do szkoły - dowiedziałam się, że mam tylko trzy lekcje, więc stwierdziłam, że mogę sobie odpuścić ;) także do spisania jutro, pewnie wcześniej, niż pisałam ^^ ciao!]
[no dokładnie :D o jeżu, a ja się wyspałam, zrobiłam zakupy do Paryża i pouczyłam się na polski, jest nieźle ^^ i jak Ci poszła ta nauka dzisiaj? ;> już prawie koniec, nie? :))
nie musisz się spieszyć z odpisywaniem - ja idę teraz pod prysznic, a potem będę jeszcze czytać "Mendel Gdański" :/ ;p]
[noo :D dokładnie za tydzień, w poniedziałek, a wracam w sobotę koło południa ;) rozumiem, drzemki rulez :D to ucz się, ucz, nie odciągam Cię przecież :> jasne, że może być, ja też tak mam - jestem w stanie w parę minut naskrobać odpowiedź, jak wiem, co Iya ma zrobić ;)
a jakie dramaty będą, co? ;> ;p oj, ja też już się jaram, kurczę, lubiłam takiego dziwnego, zakochanego Oskara, a jeszcze przeczytałam sobie kilka ostatnich komentarzy, to już w ogóle jestem stracona :> i jeszcze mnie musisz zmusić do odpisania na NYC, chociaż ten wątek mi się teraz wydaje najnudniejszy ;p]
[ja jestem na tym etapie, że widzę teraz same minusy tego wyjazdu - jak choćby to, że wydałam na niego MAJĄTEK, a to jeszcze nie wszystkie koszty moich rodziców, albo to, że nie mam aparatu fotograficznego, bo mi siostra zepsuła ;< i jeszcze nigdzie nie znalazłam mojego ulubionego żelu pod prysznic - jak mam to przeżyć, no jak?! xD będziesz miała urlop przecież, odpoczniesz sobie już niedługo ^^ ale to i tak spoko, już żadnych egzaminów do października, luuzik :> a na wakacje masz już jakieś plany? ;> spoko, już nie będę ;p
jeżu, jak ja go lubię *.* :>>
no przecież my mamy same fajne dramaty, to było oczywiste :D o jeżu... arr <3 weź, kurczę, przez Ciebie teraz też się zaczynam tak mega jarać, no kurczaki, nie chciałam jeszcze xD bo mnie to kręci już samo to, że on znowu będzie STAŁ, ten mój przystojniak z loczkami na oczach *.* :D w porządku, przecież wiem ;) no właśnie! i tak strasznie mi się nie chce tam odpisać... :/ w ogóle zapomniałam, że on miał ją uderzyć, o jaaa! :D :D :D no to może jednak się zbiorę i coś napiszę, ale to chyba najwcześniej w czwartek, bo do tego czasu mam trochę zapieprz w szkole ;p no jasne, jasne, powtarzaj sobie grzecznie, powodzenia, Kochana :* :* :* w porządku - w takim razie ja teraz nie odpisuję, zrobię to jutro wieczorem, a Ty się lepiej na blogu nie pojawiaj, tylko się ucz! Tobie również udanego dnia, 3maj się ^^ ;)]
[no w sumie tak. nie, nie spoko - ja lubię zdjęcia robić, a nie tylko je oglądać, to mnie boli! ;p ale spoko, właśnie rozmawiałam z drugą siostrą i pożyczy mi swoją lustrzankę :D :D :D a wiesz, że nawet się nad tym zastanawiałam? xD a myślisz, że w tym Paryżu to ja odpocznę? już bym lepiej do Ciebie pod ten namiot pojechała, o! :>> tam to tylko biegać będę od kościoła do muzeum i od muzeum do hotelu ;p wiem! :D no i super ^^ kurczaki, ale Ci zazdroszczę - ja cały sierpień będę wkuwać chemię i rosyjski -.- przykro mi, do piątku muszę! a potem już nie będziesz miała nauki więc to nie będzie odciąganie ;p
MIZIAŁ JĄ. wystarczy xD
oczywiście :D a myślałam, że to fajnie mieć towarzysza jarania... czy jakoś tak xD NO WŁAŚNIE *.* trochę szkoda, że już taki zakochany nie będzie, znaczy przez chwilę. znaczy wiesz, o co mi chodzi xD nie no, chcę to pisać, tyle tylko, że zupełnie mi nie pasuje to miejsce w wątku, żeby naskrobać parę zdań. może spróbuję w piątek, żeby Ci zostawić trochę pisania na przyszły tydzień, będziesz sobie dawkować czy coś :D albo zrobię Ci post i w niedzielę wieczorem dodam odpowiedzi na wszystkich blogach jednocześnie xD
i bardzo dobrze, ucz się, Kochana, żebyś jutro wszystkich tam wbiła w krzesła :> co i tak wiem, że zrobisz ^^ także wiesz, trzymam mocno kciuki i... skop tam tyłki! :*
w porządku ;) właśnie słyszałam bardzo podzielone zdania - albo, że strasznie trudny arkusz, albo, że mega łatwy. ale tak, dowiemy się w czerwcu :>
no to pa :>> :*]
[no dokładnie! czasem jak widzę swoje zdjęcie, to mam ochotę zapytać: kto to? xD też racja, a ja się właśnie boję, że nie będę umiała się nią obsłużyć, swoją mam hybrydę z programem inteligentnym, więc w ogóle żadnego problemu z robieniem naprawdę niezłych zdjęć ;p tak właśnie ;p o, patrz, same plusy xD już tak nie zachęcaj, jeszcze nie mam planów na końcówkę lipca ;> raczej tak, grzecznie będę siedzieć w domu i zakuwać :/ jeżu, za rok... ;p no własnie :>
:D
kurde, mam coś z oczami normalnie, wcześniej źle przeczytałam xD tak, musimy się jarać ;p oczywiście, że tak, nie da się inaczej :>> hah, dzięki ;p załatwione :>
no właśnie :> haha, to po co aż tyle pisałaś? ;p mhm, wierzę w Ciebie, więc wiesz... ;>
no tak, wiem ;) właśnie ;p
tak, tak, oby do jutra ^^ jeszcze raz powodzenia! ;) ja pojawię się na blogu koło szóstej dopiero, bo, niestety, tak późno wracam do domu :/ ciao! :>]
[haha, no tak, można i tak xD hihi ;p o jaaa... a lodówkę dasz mi swoją objeść ;> :D (spoko! xD) co w Paryżu, bo już się pogubiłam... ;p nie no, przecież ja jestem grzeczna dziewczynka :>> cieszę się, cieszę ;p
to dobrze ;p mhm ^^ już za późno ;>
haha, to ładnie Cię załatwili ;p chociaż u mnie w szkole też tak było, że dziewczyny biegały jak głupie, bo właśnie się okazało, że wchodzą wcześniej ;p no to super ;) czyli jak Ci poszło? zadowolona z siebie? ;> :))
hah, no tak, jakbyś mogła nie? ;p
ale on też tylko chwilę miał taką, że myślał, że czuje coś do Leny, a to się okazało bzdurą kompletną ;p ja i tak nie przeboleję, że ona go chciała zostawić... ;p
a teraz już lato... *.* :D
cieszę się, że nie jestem aż tak beznadziejnym przypadkiem :> ;p ej no, mnie to nie dotyczy ;p nic nie narobię! poza tym teraz już nie wiem, czy pojadę do tej Łeby, bo jakoś tak... odechciało mi się. mam nadzieję, że to tylko PMS xD nieważne ;p dobrze, będę pamiętać :>
no, może.
nie! ;p
nie, nie sądziłam tak, ale już mniejsza ;p
nie wiem ;p
a, no tak ;)
nie odpisuję na razie, Aguś, bo, jak widzisz, dotarłam do domu dużo później, niż miałam dotrzeć... i ledwo żyję. boli mnie brzuch, głowa i muszę się uczyć geografii. postaram się naskrobać coś niedługo, ale nie obiecuję, bo nie wiem, czy nie pójdę pod prysznic i do łóżka zaraz ;p]
[oj wiem przecież, ja sama tak mam! ;p ;D haha, OK, to przed wyjazdem zapytam jeszcze, czy czasem nie zapowiada się na PMS... albo zrobię zakupy xD spoko ;p może, ale to przecież nie w Paryżu po klubach będę biegać ;p nie strasz! poza tym: barman może podczytywać! xD
mogę i planuję być :> chociaż myślałam, że się ucieszysz... ;p
no tak, w sumie racja, że to nie jest dobrze przemyślane. ale ja to bym się pewnie zacięła i rzeczywiście odpowiadała piętnaście minut na trzy pytania xD o, no to super! gratuluję, kochana! :* mówiłam już, że jesteś boska? ;> :>>
haha, no i dobrze, musisz też trochę odetchnąć, nie? ;))
o jeżu, dobra, nieważne, wygrałaś, czy coś... ;p
serio? a ja miałam taki upał, że myślałam, że się roztopię xD
dzięki ;p nie, nie dotyczy! ;p oby! :> będzie, jak już mu powiem, na ile jadę xD póki co wie, że się wybieram, ale chyba jeszcze mi nie wierzy ;p no doobra ;p
o, jak sobie słodzi. ale mi, to żeby tylko dokopać, nie? żeby człowieka zgnębić...
cichaj ;p
nie no, bez takich ;p
;p
dzięki :> ledwo się już na nogach trzymam, a już tak ostatnio zdychałam przecież, normalnie nie wiem, co mi się dzieje. ale może dzięki temu dam radę zrobić sobie jutro wolne :> mam nadzieję, że sobie znajdziesz ;) przynajmniej jutro nie będziesz myśleć o wątkach tylko będziesz grzecznie powtarzać, o! więc robię to dla Twojego dobra :> dobrej nocy, Aguś, i miłego dnia jutro, powodzenia z nauką i w ogóle ^^ do spisania :*]
[i jak ta Twoja biologia dzisiaj? jak się czujesz? ;>
ja jeszcze nie odpisuję, bo znowu mi źle. dochodzę do wniosku, że to hormony, więc niedługo powinno mi przejść, ale póki co chodzę jak półmartwa ;p
jeśli już się dziś nie spiszemy, to chciałabym Ci życzyć powodzenia na jutrzejszym egzaminie :) połamania długopisu, Aguś! wiem, że teraz już nie trzeba za Ciebie trzymać kciuków :) :* :*]
[dokładnie w ten sposób sobie Twój pokój wyobrażałam :> i bardzo dobrze, że masz w dupie, odstresować się musisz! już daj sobie spokój, nie ma co powtarzać na ostatnią chwilę, przecież umiesz już... :))
wiem, wiem, dlatego muszę Ci coś zostawić. teraz jest trochę chłodniej, więc mi lepiej, zaraz się do wątków zabiorę ;) no jasne, trzeba oblać, nie? ;> a w sobotę cały dzień? co planujesz? ;>
bardzo dobrze :> oczywiście, że nie trzeba, bo to przecież jasne, że pójdzie Ci świetnie, nie potrzebujesz kciuków ani innych wspomagaczy szczęścia. jesteś obkuta, dziewczyno! i dasz radę! :> :*]
Kiedy Leo wcale nie czuł, że złości się na Spencer! Nic takiego nie miało miejsca, bo gniew, który wraz z palącą goryczą wrzał w nim, nie pozwalając mu się uspokoić, nie był skierowany w jej stronę. Chodziło raczej o tę chorą, zagmatwaną sytuację, w której, jak się teraz okazywało, wcale nie radził sobie tak dobrze, jak by sobie tego życzył. Nie potrafił obwiniać ukochanej o to, co się wydarzyło, o próbę samobójczą Noaha, bo w tym nie miała żadnego udziału, ale źle działała na niego świadomość, że wszystkie decyzje później należały już tylko do niej. Tak, zgadzał się na wszystko, ale czy miał wybór? Gdyby sprzeciwił się jej woli, wywołałby jedynie odwrotny skutek do zamierzonego - zamiast wrócić do domu razem, najpewniej zmuszony byłby pojechać do Murine sam, a Spencer i tak zostałaby z Noahem, by mu pomóc, tyle tylko, że jednocześnie złościłaby się na męża. Już wolał być przy niej i gryźć się w język, ilekroć na usta cisnęła mu się propozycja powrotu do domu po długich tygodniach w stolicy. Więc nie, nie złościł się na nią. Złościł się na siebie, że do tego wszystkiego dopuścił, że nie potrafił działać wcześniej. Teraz mógł tylko pluć sobie w brodę i próbować przywrócić ich życiu równowagę.
- Przepraszam. Nie to miałem na myśli. - odpowiedział szybko, dużo ciszej, choć w tonie jego głosu wciąż czaiła się jakaś ostra, drażniąca nutka, której po prostu nie potrafił się pozbyć. Sapnął ciężko, a potem zerknął na Spencer, od razu widząc, że i w niej gotują się teraz emocje, których nie potrafi opanować. I wiedział, że zranił ją swoimi słowami, a ta świadomość sprawiła, że gwałtowny skurcz ścisnął jego żołądek.
- Po prostu... - zaczął, starając się zamknąć kłębiące mu się w głowie myśli w słowa, a to wcale nie było łatwe zadanie, gdy jednocześnie musiał także skupiać się na pilnowaniu swojego głosu i prowadzeniu samochodu. - Nie uważasz, że to zaszło już za daleko? Mieliśmy zostać w Londynie kilka dni, aż wrócą jego rodzice, a minęły już prawie trzy tygodnie odkąd postanowiłaś zabawić się w siostrę miłosierdzia. I po co to komu? On pewnie tylko znowu wpadnie po uszy, a ty będziesz go miała na głowie. Potrzebujesz dodatkowych problemów, masz za mało swoich? - mówił dalej, wyrzucając z siebie urwane zdania, jakby sam nie wiedział, co chce przekazać Spencer, co próbuje jej udowodnić. Było mu trudno ubierać myśli w słowa, ale wyrzucał je z siebie szybko, choć już będąc w stanie poskromić swoją złość. Miał nadzieję, że przyniesie mu to ulgę. I że wreszcie ustalą jakieś sensowne rozwiązanie, które nie będzie obejmowało jego samotnego powrotu do domu, do Murine.
[blee. ale trzeba mi wybaczyć ;p
nie wątpię ;D haha, no to najważniejsze przecież, wyspać się musisz! :>> i tyle Ci wystarczy ;)
o, ja też się cieszę :)
spoko, trzeba zrobić rozpiskę oblewania, załapałam... xD no to baw się dobrze! i niech Ci się nie odechciewa, przecież sama mówiłaś ostatnio, że to są najlepsze imprezy, jak Ci się nie chce iść ;p oj tam, koleś, będą też inne ludzie przecież ;) albo właśnie, nie przyjdzie ;p aa, to w porządku ;) ja mam angielski, a potem już się będę pakować, pewnie nigdzie nie wyjdę, dopiero w niedzielę chcą mnie żegnać, jakbym na miesiąc wyjeżdżała xD
oczywiście, mamo, wiem :>> haha, wyobraziłam sobie, jak rzucasz się z zębami na komisję... xD no to będę jednak trzymać kciuki, żebyś nie napisała ani za mało, ani za dużo! nie, nie stresuj się! :> będzie dobrze! :>>
papa ;)]
[chciałam odpisać już godzinę temu, ale zepsuł mi się komputer i dopiero teraz zaczął normalnie działać, kiedy ja muszę wychodzić, bo umówiłam się z kumpelą na piwo :/ ja mam jutro rano angielski, więc nie wrócę zbyt późno, postaram się coś stworzyć jeszcze dziś :> miłego odpoczynku, kochana :*]
Leo dotąd sądził, że nie ma prawa nawet komentować całej tej sytuacji, skoro nie dotyczyła go ona w taki sam sposób, jak Spencer czy Noaha. Nie wolno mu było krytykować czegokolwiek, bo wszystkie decyzje należały do jego żony, on był obok tylko po to, by wspierać ją i na jakiś czas przejąć opiekę nad synem, żeby ona mogła poświęcić się w pełni pomocy przyjacielowi. Od początku wiedział, że nie będzie to dla niego łatwe, bo chodziło przecież o mężczyznę, który nieomal zajął jego miejsce przy boku Spencer, jako opiekun Jamesa. Wiedział jednak, że na długo wystarczy mu cierpliwości, by pozostać wyrozumiałym dla ukochanej, ale mimo wszystko ta cierpliwość musiała się kiedyś skończyć. Nie zapanował nad tym. Nie zapanował nad potrzebą mówienia, choć przecież obiecywał sobie, że te słowa zachowa dla siebie. Nie wyszło mu to, a teraz cierpieli oboje...
Milczał już, gdy Spencer podjęła swój cichy monolog, z którego bez trudu odczytał jej znużenie. Postanowił odpuścić, resztę dręczących go kwestii zostawić dla siebie, by bardziej nie obciążać tym wszystkim ukochanej. Co do jednego wiedział, że ma rację: naprawdę mają teraz dużo problemów, a już na pewno ona. To dało mu do myślenia, przypomniało, dlaczego zgodził się na to, by zostali w Londynie, dlaczego codziennie zawoził ją do szpitala i odbierał stamtąd po kilku długich godzinach. Potrzebowała go. Potrzebowała swojego męża, który zawsze i w każdej sytuacji miał ją wspierać, niezależnie od tego, co myślał i czuł. Ona była najważniejsza. I już miał powiedzieć jej o tym, przeprosić znów za swoje zachowanie, gdy padły jej kolejne słowa, zamykając mu usta. Zachował się nie tylko jak idiota, ale także jak skończony drań, mówiąc do niej w ten sposób, zachowując się, jakby zrobiła mu coś złego. Odebrał to jak cios prosto w żołądek, który na moment odebrał mu oddech. Dopiero po chwili był w stanie poruszyć się, a wtedy pospiesznie wysiadł z samochodu, zauważając, że Spencer jest już w połowie drogi do drzwi. Ruszył za nią szybkim krokiem, bez trudu doganiając ją kilka metrów przed wejściem, ale i wtedy nie miał pojęcia, co powiedzieć. Otworzył więc tylko przed nią drzwi, a potem pomógł jej ściągnąć kurtkę, by dopiero wtedy cmoknąć krótko jej ramię i znów wymruczeć ciche przeprosiny. Podejrzewał, że teraz nie będą mieć już okazji, by porozmawiać, a choć nie chciał, by Spencer miała do niego żal o to, co powiedział i naprawdę pragnął ją przeprosić, to jednak odczuł pewien rodzaj ulgi, gdy to sobie uświadomił. Chyba bał się, że znów nie byłby w stanie nad sobą zapanować, gdyby mieli rozmawiać o Noahu. A tak jego żona miała być zajęta przez resztę wieczoru - pewnie nawet nie zwróci na niego uwagi. Westchnął więc ciężko, a potem ruszył do kuchni, mrucząc, że odgrzeje jej obiad, bo musi być głodna jak wilk.
[a fe, nie umiem.
teraz już zmykam, postaram się wpaść rano ;)]
[no chyba tak, jak chcesz zresztą ;p ;)]
[OK :) ja właśnie miałam się zabrać za metro i nawias tutaj, ale już nie dam rady, zrobię to po angielskim, będę po trzeciej ^^
o kurczę. nie no, chyba zostajemy, nie? ja mam w planach stworzyć tam coś do jutra, powiem o tym Paryżu (najwyżej ściemnię, że jadę na dwa tygodnie albo coś ;p), możemy w sumie wziąć jakiś urlop. sama nie wiem. a Ty co myślisz? ;>
miłego :*]
[jestem w rozsypce jeszcze, musiałam posprzątać i zrobić listę do pakowania, ale już siadam i odpisuję, przynajmniej tutaj ;) a jak Twoje plany na wieczór? idziesz na to ognisko? ;>
co to? ;> ;p
;)
no to super ^^]
Natychmiast zauważył zmianę w zachowaniu żony, bo Spencer postarała się, by nikomu z domowników ona nie umknęła. Stygnący na stole obiad doprowadzał do szału jego matkę, a sam Leo nie mógł patrzeć, jak zmęczona jest jego ukochana i jak uparcie z tym zmęczeniem walczy. Miał ochotę powiedzieć jej coś na ten temat, upomnieć, że powinna najpierw zjeść, a potem odpocząć przynajmniej przez chwilę, ale wreszcie zmuszony był ugryźć się w język, zanim słowa wypłynęły spomiędzy jego warg - wiedział, że w tej chwili takie rozkazy nie zostałyby dobrze odebrane przez Spencer, nawet mimo tego, że chciał dobrze. Milczał więc, jedynie przyglądając się z boku, jak zabawia Jamesa, który wprost lgnął do niej, stęskniony za mamą. A gdy dotarło do niego, że nawet to może zostać źle odebrane przez jego żonę, wycofał się. Nie chciał, by pomyślała, że ją sprawdza, albo, co gorsza, sądzi, że nie daje sobie rady! Przecież wcale nie myślał o niej, że jest złą matką, czemu właśnie tak uparcie starała się zaprzeczyć. Nie uważał, by to było z jej strony mądre, bo uważał, że dużo lepiej zrobiłoby i jej, i Jamesowi, gdyby po prostu rano została z synkiem godzinę dłużej. Decyzja należała jednak do niej i Leo czuł wyraźnie, że znów nie ma prawa odezwać się słowem.
Na resztę wieczora zamknął się w sypialni, otoczony swoimi notatkami, komputerowymi wydrukami artykułów oraz zdjęciami, które nadeszły pocztą. Mądra Valerie wiedziała, co zrobić, by jej naczelny pracował jak należy nawet poza biurem - po prostu wysyłała mu wszystko, co lubił mieć na biurku w czasie pracy, wiedząc, że dzięki temu wszystko będzie toczyło się normalnym rytmem nawet, kiedy nie ma go na miejscu, w Murine. Tego wieczora Leo nie potrafił jednak skupić się pracy, coś wciąż przeszkadzało mu poświęcić całą swoją uwagę artykułom i rozkładowi strony. Wiedział, że ma to związek ze Spencer, a dokładniej z tym, że nie widział jej już od kilku godzin i nie miał pojęcia, co się dzieje, ale duma w jakiś dziwny sposób nie pozwalała mu ruszyć się z miejsca i sprawdzić, co z nią. A potem dostał telefon z redakcji i to ostatecznie skłoniło go do opuszczenia sypialni. Od matki dowiedział się, gdzie znajdzie żonę. Zapukał do drzwi, by zaraz nacisnąć na klamkę.
- Dzwoniła Val, mają w redakcji kryzys, więc złapię najbliższy samolot. Wrócę jutro wieczorem. - wyrzucił z siebie cichym, spokojnym, choć jednocześnie dość chłodnym głosem, a gdy Spencer nie zareagowała, nawet nie odwracając się w jego stronę, prychnął pod nosem, by zaraz obrócić się na pięcie i odmaszerować, z trudem powstrzymując się przed trzaśnięciem drzwiami, świadomy, że w domu śpi dwójka maluszków.
[założyłam, że ona płacze, wstrząśnięta jest, czy coś ;p i wiem, że krótko, wiem, że marnie... bo właśnie nie, sprzątanie i pakowanie to jedno, a to, że w rozsypce jestem, to co innego. źle się czuję po prostu, nie wiem, czy wciąż, czy może znowu ;p już nic rodzicom nie mówię, bo by mi jeszcze do lekarza kazali iść, ale jakoś marnie jest ze mną od kilku dni :/ także całą resztę odpuszczam sobie na razie, skoro Ty i tak wychodzisz, postaram się ogarnąć to już dziś wieczorem, bo jutro nie wiem, jak mi to wyjdzie ;) no to super :> e tam, jak jest domek, to nie ma się czym przejmować ^^ dobrze Ci... :D ja miałam iść z kumpelą na piwo, ale w sumie barman idzie dzisiaj na jakieś urodziny, więc jest w mieście, to może skorzystam i jego porwę wcześniej na desperadosa :D a potem wracam i Ci odpisuję, o! ^^
:*
to ja też zaraz napiszę ;) no właśnie, ja też nic nie dostałam! xD
także baw się dobrze, do spisania! :*]
[spoko ^^ e tam ;p mam taką nadzieję! chociaż znowu się okazało, że nie mam aparatu, bo mi się ładowarka zepsuła ;< nie, on na PMS nie zna jeszcze lekarstwa, niestety ;p tak, tak, odpisuj, będę się starać wyczarować coś tutaj i na metrze, jeśli obie odpiszemy ;p no to super ;) czekam na relację! ^^ dzięki. nie no, muszę się przejmować, przynajmniej troszeczkę, przynajmniej minimalnie! :*
a widzisz ;p
kobieto, nie ogarniam tych Twoich facetów wszystkich, wiesz? ;p a gdzie się Węgielek stracił, co? ;> ja nie wątpię, że się odgryziesz, nikt nie potrafi tego tak, jak Ty :D nie będę pić ;p i jadę autokarem, więc luzik, będę spać w drodze do Pragi :D
a wiesz, że niepotrzebnie to pisałaś... mamo? xD :* to taka mała, niegroźna głupota :> ale tak, masz rację, jesteś boska ^^ to dobrze w sumie, że nie jest gorzej, nie? ;)) :>
no tak, racja ;p tak właśnie, boję się! on gotów mi zakazać! ;p
widzisz, że nie poszczę, a przynajmniej staram się na tyle, na ile mogę, proszę już nie marudzić :>
nie chodziło mi o to, że ze stresu, tylko tak, o, bo zapomnę języka w ustach xD haha, spoko ;p oj, uwielbiam Twoją skromność... ;p
;p
myślałam, że wiesz, że to był przebłysk, bo przecież przyszedł potem i przepraszał jak szczeniak! nie ma żadnego minusa, nie kłam ;p hahaha, no właśnie xD
widzisz, wysłałam do Ciebie moje ciepełko ^^
no właśnie ;p
tak, oczywiście :> nie, mnie się bierze marchewką, nie kijem! ;p
jasne ;p
do jutra :*]
[nie wiedziałam w ogóle, że jest zepsuta, bo przecież pożyczałam od siostry, myślałam, że wszystko działa, a tu blada dupa... ;< ha, chciałby! xD w porządku, będę czekać, w sumie nie mam dużo roboty dzisiaj, nie licząc pakowania, ogarniania paznokci, włosów, wszystkiego ;p spokojnie, przejdzie jej, jak tylko Dymek zrobi coś więcej! ^^ w sumie mógłby juuuuż... ;> :> haha, OK, będę się uczyć na Twoich błędach, chociaż ja to tylko z puszki zawsze piję, bo właśnie z butelkami sobie wcale nie radzę xD ale i tak jestem z Ciebie dumna, czy coś ;p :* no pewnie nie ^^
no nie, wcale :D wait for it... ;> ooo, to spoko ;p właśnie się zastanawiałam ostatnio, gdzie zniknął, ale nie zniknął, nie do końca :D oczywiście, nie wątpię w to przecież! ^^ no jasne, że jasne ;p tak, powstrzymaj się, nie wypada mamie... xD wiem, wiem, tak tylko starałam się to troszku zbagatelizować. i tak będzie ładny wynik, spokojnie ;) ;p
dzięki za wsparcie ;p
nie wypominaj mi tego, źle się czułam przez cały tydzień! zołza! ;p
dobra, milczę ;p oczywiście :D
no miał, ale tak samo, jak Spencer! i ją też zjadały wyrzuty sumienia, o! ;p no to S. u mnie też, tere-fere! ;p
haha, znam ten ból xD
a Ty tylko o jednym! xD xD w sensie zachętą, a nie groźbą, coś w ten deseń. a one nie działają! ;p
to ja teraz powalczę z walizką trochę ;)]
[jeżu, nie fe, boskie to było! już dawno nie miałam ciarów, wiesz? :D :D :D
dzięki, moje bagaże wyglądają cudnie, więc jest miło ;p zaraz wpada mój facet, znikam na trochę, ale dzisiaj jeszcze odpiszę, może nawet nie raz! :>> :*]
[pozdrowiłam, czy coś xD o, też aktywnie... tam też Ci cudnie wyszło, wiesz? *.* odpisałam, teraz muszę wyjść na chwilę, bo biegnę do siostry po parę rzeczy, a jak wrócę, to jeszcze postaram się wyczarować odpowiedź i tutaj, i tam ^^]
[i bardzo dobrze! mnie już też Iyeczka wkurzała, ale sama nie mogłam nic zrobić ;p o kurczaki, nie brzmi to fajnie, ale na pewno nie umierasz, Aguś! spadaj pod prysznic i do łóżka, już!]
Sam nie potrafił określić, dlaczego zachowanie Spencer znów wyprowadziło go z równowagi. Sądził, że przez ten czas, gdy był sam, zdołał już uspokoić się zupełnie i na nowo pobudzić do życia tę rozsądną część swojego charakteru. Wcześniej dał ponieść się emocjom, pozwolił, by działy się z nim różne złe rzeczy - teraz chciał już tylko powrócić do tego, co było, do wspierania ukochanej kobiety we wszystkim, co postanawia i co potem wprowadza w życie. Na tym polegała jego rola, więc gdy siedział sam pośrodku łóżka, otoczony najróżniejszymi dokumentami, zdołał przypomnieć sobie ją wraz ze wszystkimi szczegółami. Miał być obok Spencer, czuwać nad nią i pomagać wtedy, gdy zajdzie taka potrzeba. Jeszcze kiedy wychodził z sypialni miał przed oczami tę wizję kilku kolejnych dni - takich samych, jak na początku miesiąca, gdy chodził wokół ukochanej na paluszkach, byle tylko nie dokładać jej problemów, a wręcz przeciwnie, jakoś ją odciążyć. Coś pękło w nim dopiero, gdy brunetka nie zareagowała na słowa, które jakiejś, choćby najdrobniejszej reakcji wymagały! Wystarczyłoby, gdyby pożegnała się z nim, choćby nawet zdawkowo - to byłoby lepsze niż zupełnie zignorowanie go. Odwrócił się więc, czując się dziwnie upokorzony i znów rozdrażniony do tego stopnia, że złościło go nawet ciche trzeszczenie podłogi pod jego stopami. Warknął coś wściekle pod nosem, kierując się w stronę sypialni, by spakować torbę, gdy nagle usłyszał za sobą szybkie kroki, a potem także cichy, słaby głos Spencer. Obrócił się w jej stronę jeszcze nie panując nad sobą, ale wszystkie emocje uszły z jego ciała, gdy tylko spojrzał na ukochaną. Natychmiast dotarły do niego jej emocje, tak wyraźnie malujące się w przestraszonych oczach, w pobladłej twarzy, a nawet w całej jej sylwetce, teraz wyglądającej wręcz nienaturalnie. W pierwszej chwili pomyślał, że źle się czuje, że coś jej się stało, a przerażenie ścisnęło jego wnętrzności w bolesny supeł. Nie miał pojęcia, co takiego mogło się wydarzyć, że nagle wyraźnie osłabła, zbladła, a jej oczy przybrały tak rzadko spotykany w nich wyraz bólu. A potem pomyślał, że pewnie nie chodzi o to, że Spencer nie może być chora, bo przecież pilnował, by dbała o siebie, niedawno wygonił ją na badania.
I natychmiast nadeszło olśnienie - musiało chodzić o to, co powiedział wcześniej, w samochodzie. Nie spodziewał się, że tak bardzo ją to dotknie, bo nie czuł, żeby powiedział coś, co mogło ją zranić. A już na pewno nie mogło jej to doprowadzić do takiego stanu! Nie widział jednak innego wytłumaczenia, musiał więc założyć, że stan jego ukochanej to tylko i wyłącznie jego wina. Zranił ją bardziej, niż mógł się tego spodziewać, a teraz nie miał pojęcia, jak mógłby to naprawić... Słowa przecież padły, nie można ich cofnąć, a przeprosiny nie miały pomóc załatać ran, które już powstały w jej sercu. Gdy więc ruszyła w jego stronę, a zamiast zarzutów dostał wyciągnięte w jego kierunku ramiona, bez wahania wyszedł jej naprzeciw, troskliwie przygarniając ją do siebie. Oplótł ją ciasno rękoma, przyciągając do siebie tak blisko, jak tylko mógł, jednocześnie gładząc delikatnie jej plecy, muskając włosy. Chciał coś powiedzieć, ale słowa w takich chwilach zwykle odmawiały mu posłuszeństwa, więc milczał, jedynie wsłuchując się w oddech Spencer, zastanawiając się, skąd bierze się drżenie jej ciała. A gdy padło jej pytanie, z trudem powstrzymał jęk, bo z głosu brunetki bił wręcz fizyczny ból, którego Leo nie potrafił znieść. Postanowił jednak, że musi jakoś przywrócić jej równowagę, choć nie miał pojęcia, jak w takiej chwili mógłby tego dokonać. Odsunął więc ją od siebie nieznacznie, tylko tyle, by móc spojrzeć jej w oczy; przytrzymywał ją przy tym jednym ramieniem w talii, a drugą dłonią otulał jej policzek, jakby bał się, że zaraz runie na podłogę.
- Weźmiemy taksówkę. - odparł równie cicho, jak ona, jakby bał się, że głośniejszym dźwiękiem zrani jej uszy. Z czułością pogładził jej chłodny policzek, a zmarszczone czoło wskazywało na to, że bardzo intensywnie nad czymś myśli. Zastanawiał się po prostu, jak jej pomóc. - Co się dzieje, Spencer? - zapytał, bo wciąż trudno mu było uwierzyć, że tymi kilkoma komentarzami doprowadził ją do takiego stanu... Nie miał sobie tego wybaczyć, nie, gdy ona tak bardzo cierpiała, gdy tak strasznie to wszystko przeżywała.
[no wiem, już cichaj ;p no ba ;D no jasne ;p o tym jeszcze nie pomyślałam, może wykorzystam, dzięki xD e tam ;p :* nie wiem, nie znam się, wierzę na słowo ;p dlaczemu? ;>
nic przecież ;p może to i lepiej ;) ouu, brzydki jeden! a co takiego zrobił, chamek? ;> ;p spoko ;p niee? kurczę. cholera. tu mnie masz... ;p no właśnie! idealnie podejście, Kochanie :*
ehe ;p
-.-
hah, takie też mi się zdarzają ;p
koniec tematu, ej! ;p dobra, ja jeszcze u Spence znajdę, nic się nie bój, będzie miała WIĘCEJ ;p
tak, bardzo proszę :D nie ma mowy! ;p
;)
o cholera, tak, jakoś szło... ;p haha, a ja już widziałam! :D a może jednak idź spać, co? bo ja się boję o Ciebie... ;p
dziękuję, dziękuję, dziękuję :> mam w planach spróbować ślimaków i dla wprawy poderwać jakiegoś Francuza - musi być cudnie :>> dzięki! :* tak, tak, w jakąś sobotę wieczorem, mam nadzieję ^^ o, ja po francusku nie umiem ani słowa, więc... tak, au revoir :D :* Ty też się trzymaj, odpoczywaj, akumulatory ładuj czy coś :) miłego tygodnia, Kochana :* i dobrej nocy! :))]
[sobota wieczorem mi nie wyszła, bo padłam jak martwa do łóżka - przez całą noc w autokarze się żegnaliśmy, śpiewaliśmy francuskie piosenki i wymienialiśmy się nazwiskami, żeby znaleźć się na fejsie :D a było naprawdę niesamowicie! Praga piękna, chociaż tylko przez nią przebiegliśmy, a Paryż... oj, Paryż jest wspaniały, cudowny, magiczny! wszystkie te muzea, małe uliczki, bistro na każdym rogu, Sekwana, Wieża, Luwr, artyści na mostach (chociaż tutaj prym wiedzie Most Karola w Pradze, tyle tam najróżniejszych rzemieślników, muzyków, tancerzy, że szok :D) no i ekipę miałam boską, chociaż wszyscy młodsi ;p i podrywałam Francuzów, nie zjadłam ślimaków, bo nie było czasu, wszyscy mówili do mnie po rosyjsku, chociaż sprzedawcy w większości znają polski ;p a najbardziej to podobało mi się chyba w d'Orsay, bo wisi tam mój ukochany obraz "Przepych, spokój, rozkosz" <3 <3 <3
a Tobie, Kochana, jak minął ten tydzień? czemu tylko "powiedzmy, że ładujesz" akumulatory? tyle wolnego... no, ale co porabiałaś? ;> :))
a żebyś wiedziała, że wykorzystam, chociaż jeszcze nie teraz, jak będzie po wszystkim :D a co Ty myślisz, że ja jakiś smakosz? chociaż chyba przerzucę się na butelki, po tym, jak mi w czwartek puszka w torbie wybuchła i musiałam chodzić po Paryżu cuchnąca jak żul xD hah, spoko ;p
oczywiście ;p mhm ^^ niemożliwe ;p haha, no tak właśnie myślałam, że Ty to myślisz tylko o tym, żeby komuś na złość zrobić... xD :*
nie, wszystko ok ;p już nie pamiętam! ;p
;p
ciiiicho... ;p e tam, jak Spencer podpadnie, to dopiero będziesz miała problem ;D
o czym, bo nie pamiętam? ;p
to co, już widziałaś? ;> ;p taa ;p
no to ja się zabieram za odpisywanie, bo przez cały tydzień nie mogłam się już tego doczekać! :D]
Najbardziej martwiło go to, że nie ma pojęcia, co się dzieje. Jego żonę wyraźnie coś dręczyło, a Leo pozostawał nieświadomy, co wydarzyło się tak strasznego, by doprowadzić ją do tego stanu. Dałby wiele, by w tej chwili móc po prostu wejść do jej głowy, do jej ciała, żeby nareszcie zrozumieć, co złego zrobił, czym tak okrutnie ją zranił. Owszem, wcześniej powiedział o kilka słów za dużo i zachował się jak skończony idiota, ale teraz już nie wierzył, by tym mógł dotknąć Spencer do tego stopnia, że drżała jak osika, z trudem powstrzymywała łzy i, co najważniejsze, nie chciała na niego patrzeć. Rzeczywiście okazał jej duży brak zaufania, pozwalając swoim wątpliwościom wypłynąć na światło dzienne, ale chyba poza tym nie powiedział nic aż tak raniącego. Właściwie nie mógł mieć pewności, że jego ukochana nie wysupłała w jego słów czegoś więcej, bo oboje mieli czasem skłonności do przesadzania z interpretacją niektórych faktów i słów, ale sądził, że są już na takim etapie, że po prostu powiedziałaby mu o tym. Tak, on też nie zachował się fair, tak długo tłumiąc swoje emocje, pozwalając, by gniły w nim i niszczyły go od środka, a potem wypłynęły nieopanowaną falą, ale takie zachowanie nie pasowało do Spencer, która lubiła jasne sytuacje. Wracał więc do punktu wyjścia - nie miał pojęcia, co się wydarzyło i jak wiele ma swojej winy w obecnym stanie ukochanej.
Gdy więc Spencer odezwała się znowu, dając mu tylko tę marną, zwyczajną wymówkę, nie uwierzył jej. Jasne, nie wątpił, że rzeczywiście jest bardzo zmęczona i najpewniej także głodna, bo niemal nic dziś nie zjadła, ale to z całą pewnością nie było wszystko. Coś jeszcze kryło się za jej stanem, a Leo nie miał pojęcia, co takiego. Nie potrafił jednak teraz dodatkowo dręczyć jej pytaniami, więc tylko skinął głową, jakby chciał przekazać jej, że rozumie, że wszystko już w porządku. Ale jej przeprosiny znów wywołały ból - to było jak cios w żołądek, wskazanie na jego winę w najbardziej bezpośredni sposób. Nie tylko zranił ukochaną kobietę, ale także sprawił, że to ona czuła wyrzuty sumienia, choć przecież nie miała ku temu żadnych powodów! To on był tym złym, tym, który stracił cierpliwość i zapomniał o swojej roli, tym okrutnym, który nie potrafił wyrozumiale skinąć głową. Jej przeprosiny były więc tą kroplą, która przeważyła szalę: teraz musiał już milczeć. Musiał powściągnąć swoje emocje, nie tylko zamknąć je w osobnej części umysłu, ale zupełnie o nich zapomnieć, a potem oddać się Spencer, być dla niej tym oparciem, którego potrzebowała. Z bólem słuchał jej cichego, wręcz słabego głosu, twarz piekła go, bo czuł, że nie zasługuje na ten czuły, delikatny dotyk jej palców, a ramiona aż rwały się, by przyciągnąć kobietę do siebie i już nigdy jej nie wypuszczać! To właśnie zrobił w następnej chwili, gdy Spencer znów zaczęła wyglądać, jakby miała się zaraz rozpłakać.
- To ja przepraszam, Skarbie. To moja wina. Nie mam o co gniewać się na ciebie, słyszysz, Kochanie? - odparł niemal natychmiast, a choć coś drapało go w gardle, postarał się, by jego głos zabrzmiał jednocześnie pewnie i bardzo czule. Przez chwilę milczał, jedynie gładząc Spencer po włosach, po plecach, czując pod palcami jej drżące ciało; zignorował wzmiankę o pakowaniu, pewnie i tak nie zdąży na najbliższy lot. - Przepraszam, że straciłem cierpliwość. Ufam ci. Wiem, że nie zrobisz niczego, co mogłoby nam w jakikolwiek sposób zaszkodzić. - dodał jeszcze, teraz już trochę bardziej egoistycznie. Wiedział po prostu, że jeśli tego nie podkreśli, nie zaznaczy, że wie, co zrobił źle, nie będzie mógł spać spokojnie. Liczył też, że dzięki temu jego ukochana odzyska równowagę. Zawsze wiele znaczyło dla niej jego wsparcie, wiedział o tym, choć to było naturalne, że tkwił przy niej niezależnie od tego, co się działo. Teraz odszedł na moment, ale pragnął, by wiedziała, że już wrócił i nigdzie się nie wybiera, przynajmniej nie w tym sensie.
A potem odsunął ją znów od siebie na kilka centymetrów, chwytając jej twarz w dłonie i całując czule czubek nosa. Patrzył jej w oczy i widział, jak ma ochotę uciec wzrokiem gdzieś w bok, a choć nie rozumiał, dlaczego, co takiego ukrywa, postanowił dać jej nieco przestrzeni. Zaraz znów po prostu przyciągnął ją do siebie, gładząc po plecach, ramionach i włosach, a gdy poczuł, jak na nowo jej dłonie robią się ciepłe, ruszył powoli w stronę pokoju, który zajmowali, wciąż trzymając ukochaną ciasno przy swoim boku, jakby bał się, że zaraz runie na ziemię. Właściwie miał ochotę po prostu wziąć ją na ręce i trzymać tak, dopóki nie zaśnie, pilnować, by już nic nie zaburzyło jej spokoju, by mogła wypocząć i zregenerować siły. Teraz jednak nie mógł już odwołać wyjazdu do Murine, bo wszyscy czekali tam na niego, pracując na zwiększonych obrotach, by on mógł już tylko rozwiązać zaistniałe problemy, podsumować ich pracę, a potem zaakceptować efekt końcowy. Czuł jakieś tępe pulsowanie pod sercem na myśl o tym, że ma zostawić Spencer samą, ale jednocześnie wiedział, że ona szybko weźmie się w garść, jak zawsze. No i jutro pewnie znowu cały dzień spędzi w szpitalu, z Noahem...
[na razie tyle, bo nie mam zbyt dużo spokoju, żeby napisać wszystko to, co chcę ;p możesz coś przyspieszyć, jak Ci się chce i jak już nic się nie ma wydarzyć przed jego wyjazdem ;) a ja posprzątam, potem wracam wyczarować odpowiedzi na nawias i na metrze ;) i tak, widziałam Tysię! jesteś boska, wiesz? ;> tylko chyba zapomniałaś, że tam też miałaś przewinąć, ale spoko, będzie na to czas ^^]
[zadzwonili po mnie - tydzień temu mnie żegnali, teraz chcą witać... nie będę długo, może do ósmej, dziewiątej, a już po połowie tu i na metrze mam, więc jak wrócę, to wszystko dostaniesz ^^ przepraszam, że tak wyszło, że jestem dziś w rozsypce, ale wyjazd się jeszcze na mnie odbija. miłego popołudnia, mam nadzieję, że do wieczora, Kochana :* :*]
[muszę! stęskniłam się za Tobą, za blogiem, więc mi głupio, że sobie tak poszłam! barman już wczoraj po mnie przyjechał i zjadł ze mną obiad, dzisiaj się uczy ;p ;)
ach, więcej nawet, niż zachwycona! tęsknię za Paryżem, wrócę tam niedługo, to na pewno :>> nie mówiłaś... ;> no właśnie też tak mówiłam! no i kasztanów nie było na Placu Pigalle ;p a wyszło, jeden się prawie utopił w Sekwanie, drugi dla mnie samolociki z Wieży puszczał, a następni próbowali mówić po polsku xD nie no, bosko się przy tym bawiłam, jak się na mnie ludzi na ulicy odwracali z takim bananem wielkim xD e tam, nikomu to nie przeszkadzało ;p oj tam, już wie! :D
ale to aktywnie! a co takiego robiłaś, że tylko bywałaś na mieście, co? ;> a jaką tę książkę mi polecisz, hm? :> kurczaki, ale Ci dobrze... ja to teraz lecę na: byle do środy ;p no to u mnie w sumie też, siostra wpadła o dziewiątej rano xD o, jakie złe kumple! no ale to koniecznie musisz to sobie odbić, nie ma bata :> ;)
oczywiście, że nie! :D nie no, potem miała się czuć po prostu wykorzystana, ale już mam coś więcej, o! :> haha, ok ;p
no wiem właśnie ;p tak, tak, pamiętam, w moim przypadku przecież! :D
;p
cichaj! xD nie, po prostu wiem, że będziesz niegrzeczna :> wiem, wiem, pamiętam! :*
haha, pewnie nie ;p
i jak Ci się podobał? ;>
no daj spokój, jechałam taka przyćpana, wszyscy spali, a ja tylko: ciekawe, co mi tam Aga naskrobała, a co ja odpiszę, co się podzieje... arr, no nie mogłam się doczeka! teraz Iya biedulka nie będzie miała spokoju, jaram się tamtym wątkiem ;p a z kim tylko chcesz, można pokombinować ;p a jak być tego Tony'ego chciała w wątkach naszych, hm? ;>
też tak mam ;p zamiast do nauczycielki napisałam dziś mejla do kumpeli xD]
[e tam, głupki dzisiaj były zmarzluchy, więc i tak zaraz do domu przybiegłam ;p no właśnie :> haha, taa, udaje xD
no chyba w przyszłym roku, po maturze ;> o jasne, bardzo chętnie! bo ja to w sumie teraz nie miałam z kim, a lubię mieć towarzystwo :D haha, ok, będę się jarać tym, co dostałam ;p no tak, jasne ^^ nie no, nie umniejszaj moich zasług, prooszę :D w sumie Polki ich wszystkich jarały, także wiesz ;p
o, jak ja lubię takie rzeczy! ale powiedz mi, jak tam Twoje oczęta piękne? wszystko OK? a Ania to ta z interneta, nie? ;> :) fajnie Ci ^^ o, słyszałam o niej, bo to takie florystyczne właśnie, ale nie widziałam jej ani w empiku, ani w matrasie, także ni mam, nie czytałam ;p bosko ^^ jeżu, jeszcze cały mieeesiąc! ale możliwe, że rodzice mnie wezmą ze sobą wcześniej już na wieś i zacznę wakacje wcześniej :) i dupa, zły Krzysiek, tyle xD ale to dwie dziewczyny i ilu facetów miało być, co? ;> ktoś... ciekawy? :>> hahaha, ryby zawsze spoko! xD
;p
właśnie ;)
nieprawda ;p haha, ten jeden raz nie o tym myślałam! xD problem właśnie, ale nieważne, coś wymyślę. zobaczysz, jakiego focha strzeli na Spencer niedługo! ;p
nie łapię, gdzie to niby komedia była. znaczy były fragmenty komiczne, rzeczywiście, ale raczej tak, że ja im tam współczułam, a nie się śmiałam. zresztą, ile ludzi - tyle opinii, nauczyłam się tego oglądając w autokarze filmy o sławnych Francuzkach ;p
wiesz, że tak było :* podziel się? no tak, ale coś można ustalić zawsze, nie? ;> możesz, jasne, że możesz! ;) wiem, no, to tylko moje podjaranie się na Iyeczkę przekłada ;p może być z Kate, w sumie to zadanie dla S., czyli dla Ciebie ;p hah, OK, to daj znać, ja coś wymyślisz ;p
no raczej ;)
spoko, jak tam dasz radę ;) ja jeszcze nadrabiam zaległości w serialach ;p]
[padam na twarz, idę już do łóżka ;) jutro będę chyba dość wcześnie, może koło drugiej, ale to się jeszcze zobaczy, jak zwykle ;p dobrej nocy i miłego poniedziałku, do spisania ^^]
[chyba nie, chociaż u mnie akurat nie leje, ale jest paskudnie, zimno i wieje :/ a ja do szkoły rano poszłam w samej koszuli, bo mi mama powiedziała, że jest ciepło xD i w ogóle mówiłam Ci już, że się jaram Dymkiem? ;>
byłam w domu wcześniej, ale padłam do łóżka i dopiero wstałam, a teraz muszę się trochę pouczyć, posprzątać, może coś zjeść, dopiero potem będę mieć chwilę, żeby odpisać :/ mam nadzieję, że znajdziesz sobie zajęcie, miłego, Aguś :>]
W samolocie trudno mu było zapomnieć o tym, w jakim stanie zostawił Spencer - rozbitą, czymś bardzo przejętą, pobladłą i osłabioną, jakiej nie widział jej już od dawna. I jeszcze te jej oczy, smutne, ale też nieco przerażone, czego nie potrafił zupełnie zrozumieć, bo przecież nic im nie groziło, wszystko było w porządku; tej ich kłótni nie uważał za poważny problem, bo wiedział, że nie potrzebują wiele, by w pełni wrócić do równowagi. Za bardzo się kochali, by żyć długo czymś takim, choć tym razem Leo czuł, że coś jest inaczej niż zwykle. Obawiał się, że to nie minie Spencer tak szybko, jak zwykle, a winnym był w tej sytuacji tylko on. Powiedział zbyt wiele i miał już tego żałować, dopóki nie uzyska pewności, że grunt pod ich nogami już nie drży, że słowa wypowiedziane w złości już ich nie dotyczą. W drodze zastanawiał się jednak, co takiego powiedział, że jego ukochana aż tak to przeżywała. Po kilku chwilach był już zupełnie przekonany, że wyczytała z jego słów coś więcej ponad ich zamierzony sens, a to, choć niepokojące, w dziwny sposób uspokoiło go, bo oznaczało, że rzeczywiście wystarczy im rozmowa, a potem wszystko wróci do normy. Wyjaśni ukochanej, że był przemęczony i nie myślał jasno, a drażniło go jedynie to, że tak dużo czasu spędzała z Noahem, że wcale nie sądzi, że zaniedbuje jego i Jamesa. Te ustalenia nieco podniosły go na duchu, bo zawsze czuł się lepiej, gdy miał jakiś plan, pewne stałe, których mógł się trzymać. Wciąż jednak nie miał pojęcia, dlaczego Spencer dopowiedziała sobie drugie dno do jego słów, bo zwykle była to jego specjalność - odczytywać ze słów zarzuty, których w nich nie ma. I wiedział, że nie chodziło o jakiś drobiazg, bo coś takiego nie doprowadziłoby jego żony do stanu niemal zupełnej rozsypki. Musiało być to coś dużego, a z takich spraw przychodziły mu do głowy tylko kwestie, o których nie wolno im było rozmawiać: białaczka, choroba Spencer, Tony i Lena. Głowa bolała go od tych rozmyślań, czuł, że gubi się w tym wszystkim, bo po jakimś czasie zyskał już pewność, że coś jest na rzeczy. Wreszcie, znużony podróżą i wyczerpany analizowaniem wszystkiego, co wydarzyło się ostatnio, zasnął, a jego ostatnią myślą było: muszę z nią po prostu porozmawiać.
Zdawało mu się, że Murine zmalało pod ich nieobecność. Przez ostatnie tygodnie zdążył na nowo przywyknąć do gwaru i ruchu Londynu, do niekończących się kolejek, korków nawet poza godzinami szczytu, nieprzebranych tłumów ludzi na ulicach. Ich miasteczko wydawało się spać. Kamienice miały pozasłaniane okna, gdy Leo wjeżdżał do centrum kilka minut po siódmej - o tej godzinie stolica pędzi już na pełnych obrotach, Murine miało jeszcze czas zanim obudzi się do życia. Ulice były puste, większość sklepów pozamykana, jedynie w parku majaczyło kilka skulonych postaci właścicieli psów, które nie znają pojęcia wczesnej godziny. Tylko w redakcji zdawał się trwać jeszcze wczorajszy dzień. Przy biurkach panował ruch, szumiały drukarki, a palarnia jak nigdy straszyła pustkami: najpewniejszy znak, że zbliżają się wszystkie końcowe terminy. Czekali na niego z kawą, taką, jak lubił, gorzką i bez mleka, mógł więc od razu wziąć się do pracy, stanowczo rozdzielając zadania, wydając pospiesznie polecenia i nie szczędząc słów krytyki. Wiedział, jak zmobilizować swój zespół, miał do tego naturalny talent, a oni wszyscy słuchali go bez zająknienia, bez słowa sprzeciwu. Pod jego "rządami" cała redakcja chodziła jak dobrze naoliwiona maszyna, choć przecież miał pod sobą zaledwie niewielką część dziennikarzy, kilku techników i fotografów - Val musiała jednak przyznać, że jego obecność wpływała pozytywnie na wszystkich. Gdy wieczorem pakował się do wyjazdu, nieludzko zmęczony po całym dniu intensywnej pracy, szepnęła mu do ucha, że nawet ona uspokaja się, gdy jest obok. Wyjeżdżał z Murine z w pełni uzasadnionym poczuciem dobrze spełnionego obowiązku.
Całą podróż do Londynu przespał, nadrabiając poprzednią, trudną noc wypełnioną rozmyślaniami i zmartwieniami. Teraz nic mu się nie śniło, bo był na to zbyt zmęczony, musiał zregenerować utracone siły, choć bał się trochę, że przez to nie będzie mógł spać później, gdy już dotrze do Spencer, do ich wspólnego łóżka. Uświadomił sobie, że tęskni za nią, że już nie może doczekać się, aż zamknie ją w ramionach i zasną tak razem, objęci, czując bicie swoich serc. Martwił się o nią, ale teraz głównie chciał ją po prostu zobaczyć, mieć pewność, że jest cała i zdrowa - tę pewność, o której przez ostatnie tygodnie nie musiał myśleć, bo była zupełnie naturalna. Uświadomił sobie z całą mocą, że to także było dla niego błogosławieństwo: to, że mógł budzić się przy niej, patrzeć, jak je śniadanie, odwozić ją ze szpitala, czekać na telefon, wracać razem do domu, pilnować, by spała spokojnie... Tym razem zasnął z myślą, że nie docenia tego, co ma. I mocnym postanowieniem, że za wszelką cenę to zmieni.
Gdy jednak dotarł do domu, był zbyt zmęczony, by myśleć o czymkolwiek innym poza szybkim prysznicem i łóżkiem. Ledwo trzymał się na nogach; było już grubo po północy, więc z góry założył, że Spencer śpi, nie czekając na niego. Wcześniej dał jej znać, że nie zdąży na lot, którym planował wrócić i że będzie dużo później. Kiedy wszedł do sypialni, okazało się, że jego ukochana jednak nie śpi, ale nie miał już siły rozmawiać z nią; przeprosił za to i szepnął, by spała już, a on zaraz do niej przyjdzie. Po kilku chwilach już kładł się tuż przy jej boku, przyciągając ukochaną do siebie z uczuciem tej dziwnej ulgi, gdy tęsknota zaczyna powoli słabnąć.
[a fee, świństwo, ale pisałam to kilka godzin, bo cały czas miałam coś do roboty :/ teraz idę pod prysznic, nawias i, mam nadzieję, metro, jak wrócę ;)]
[to lipa, prawie jak jesień ;p wiem, ja też tak miałam ;p uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam! arr <3 bądź zadowolona, boski jest :D
o, to też trochę tego masz ;) a co jutro robisz? ;> bo mnie właśnie nie będzie na blogu, chyba że w przelocie tylko, bo najpierw idę na kawę z jedną kumpelą, potem na zakupy z drugą i wieczorem na piwo z trzecią... xD
no :/ ;p
a co, za miesiąc byś chciała? ;p nie gadaj, że jeszcze zaproszenia potrzebujesz! ;p tak myślałam właśnie :D tak robiłam, to nie było trudne, jak tak dzisiaj wszystkim o tym Paryżu opowiadałam :D tak! :>> hah, dzięki xD no wieem! ^^
nie wątpię ;) o, to super, cieszę się bardzo :> o jeżu, nie ogarniam xD ale spoko, cudnie, zazdroszczę Ci trochę tych spotkań, wiesz? ;> o, to może ja się jednak nie poddaję, skoro Ty ją jakoś zdobyłaś ;p cały! no ta, dzięki... nie ma paniki, cichaj! :* o, kameralnie :D e tam, zmieściliby się, jakby chcieli xD no dobra, dobra, skoro tak twierdzisz... ;p :D
no nie mogę, nie :> może, może, zoobaaaaczysz :D haha, tak myślisz? żebyś się na tym nie przejechała... ;> e tam, bzdura taka ;p wiem -.-
dokładnie tak ;)
e tam, domyślasz się i tak! :D no wieem, kurcze, to ja też tak ;p spoko ;) haha, nie no, serio? xD aż mam ochotę Ci plany teraz pokrzyżować... ;p haha, wąąąątpię xD czy coś ;p a muszę? ;> włosy ciemne, niech będzie, że prawie czarne, oczy też ^^
znam to rozdrażnienie, dzisiaj właśnie tak miałam, że nie umiałam pisać normalnie -.- i przez to nie wiem, czy na metrze odpiszę, będę walczyć ;)]
[ja myślę! :D
czyli jednak parę zajęć masz ;) no to miłego dnia jutro, też się baw, czy coś ;))
:D haha, tak właśnie myślałam! :> mhm ^^
no raczej ;) haha, spoko ;p baa :D hahaha, tak właśnie! ale mam nadzieję, że jeszcze się o tym przekonam ;> nie no, to była zazdrość w moim tonie, że Ty masz, a ja nie, czyli też muszę! xD wiem, wiem! ^^ to nie myśl, proste! :> oczywiście ;) haha, serio? no nie gadaj, że potrzebujesz "osobistej przestrzeni"? xD ale to ile jest tej Twojej ekipy ludzi, co? ;> spoko ;p
planuję, a żebyś wiedziała! ;p oj tam, wiem, że tylko tak gadasz. a Leosia nie mogłabyś przestać lubić :> a jakie jest typowe męskie myślenie, gdybyś była tak miła i mnie oświeciła? ;> ;p pamiętaj, że to mi się musi chcieć tłumaczyć! ;p o ja pierdole, serio?! aż tak? xD jestem w szoku! a ja Lenkę właśnie lubię, różowe włoski i wspólna walka z białaczką, LOVE :D haha, przepraaaszam :*
zobaczymy ;> e tam, wolałam jak to pozostawało tajemnicą ;p
przez Lenę mi nie odpiszesz?! no wiesz?! -.- a ja tu się męczę z tym metrem, żeby coś dla Ciebie mieć, a Ty mi takie rzeczy... ;<]
[PADŁAM.
odpisuj, nie marudź ;p a Iyeczka miała popylać po metrze bez stanika, tak btw., bo sobie pomyślałam, że w sumie skąd miałaby go wziąć? xD i aż mi się przypomniały szydełkowane prezerwatywy...]
[o jeżu, jeżu, poważne fochy tu wyczuwam, no, no... i co teraz? które z nas, ja czy Leoś, mamy padać na kolana i błagać panie o łaskę? ;> a różowe coś możemy zawsze uśmiercić, a potem Leoś będzie miał depresję znowu, o :D nie, nie może Ci się przestać podobać. i Noasia nie możesz polubić już bardziej, przykro mi ;p
oj no, zajmują mnie bardziej jej przeżycia wewnętrzne niż ubrania czy kolor włosów, nie moja wina, że coś się u niej dzieje ;p a książki ja też nie czytałam, tak tylko sobie pomyślałam, a w sumie nie wiem. niech będzie, że miała święto i założyła ten jeden raz xD no co, szydełkowane prezerwatywy były boskie! :D teraz Iya się zrywa i zaczyna szyć...]
[okej, straciłam rachubę. a czemu by nie? pozbyłabyś się Leny, Leoś by się posmucił, a potem by mu przeszło ;p nie mogę "róbta co chceta", bo muszę to ustalać z Tobą, Moja Droga :> tak? przypominam, że Noaś jest mój, mogę go też uśmiercić xD
nie czepiałam się, przypomniało mi się tylko, że chciałam tak napisać. a żebyś wiedziała, że będzie szydełkować, ale to już nie dzisiaj, bo mi się cierpliwość skończyła właśnie i idę spać, o! nie wiem, kiedy jutro będę, może koło piątej, jak dobrze pójdzie. i z własnej winy nie masz odpowiedzi na metrze, o! bo najpierw śmiechem obudziłam cały blok, a potem rozkminiałam, czy się jednak fochasz, czy nie... to jak? fochasz się czy nie? ;>
buziak na dobranoc, do jutra! :>]
[tak, tak, spokojnie, zdaję sobie sprawę :D nie no, powoli uczę się rozpoznawać i pamiętać o tych Twoich dżołkach, więc w zasadzie nie ma problemu ;p no właśnie, na początku ogarniałam, a potem to Ci napisałam, że straciłam rachubę ;p no dobra, dla mnie foch i obrażenie się to to samo ;p no tak, wcale nie dlatego... ale właśnie też pomyślałam, że to by było niezłe, choć nie wiem, czy znowu nie za bardzo podobne do tego, co teraz się dzieje z Noasiem - bo Leoś biegałby do szpitala i trzymał ją za rękę, chociaż tam wolałabym to zrobić szybko: Lena dzwoni, Leoś pędzi do niej na złamanie karku, trochę się miota, a potem ryp! i Lenki nie ma :D chociaż już sama nie wiem ;p haha, nie no, jeszcze byś mu dokopała, tak? xD
właśnie się zdziwiłam wczesną porą, o jakiej piszesz, ale spoko ;p nie mam skłonności do paniki!!! no ale tak, S. jest jedyna w swoim rodzaju :>
to ja teraz powalczę ile dam radę z metrem, a potem znikam i w sumie nie wiem, o której się pojawię, pewnie po dziesiątej ;) miłego!]
[mhm ^^ hah, no doceniam, dziękuję bardzo :> :* skoro tak twierdzisz... ;p mi zależy tylko na tym, żeby nim to porządnie kopnęło, a jak, to już w sumie bez różnicy ;p to pomyślimy! :>> i jeszcze mamy mieć tę historię z nawrotem jego choroby, nie? ale to ja bym to połączyła, bo Leoś mógłby się wystarczyć, że niby Lena myślała, że pokonała białaczkę, a tu dupa, więc się Leoś też wystraszy. co myślisz? ;> nie zależy mi na niej aż tak, ale fakt, lubiłam ją, nie moja wina, że ruszają mnie charakterystyczne postaci ;p dlaczego? i jak? i czym? o.O spoko, aleś Ty łaskawa! ;p
o, dlaczego tak? ;> no to powodzenia życzę ;p nie, ani trochę :D jak to nie? zraniłaś moje uczucia... e tam, wiem, że go uwielbiasz, cudowny jest! :>
hah, dzięki ;p nie no, spoko, wychodzę właśnie, tam znowu nie zdążyłam xD znaczy w ogóle nie mogę zacząć! ;p nie, wcale, tylko udawałaś... fochy xD dobra, zmykam, będę później :*]
[jednak nie będzie mnie już dziś, nie dam rady, bo jeszcze siedzę u Bartka, a jakoś mi się do domu póki co wracać nie chce ;p pojawię się jutro, masz czas, żeby mi tu odpisać! buziaki, kolorowych! ^^]
[właśnie tak coś przeczuwałam, że mi znikniesz i tak :) także spoko, spiszemy się, mam nadzieję, jutro :> wiem, wiem... ale Ty przynajmniej masz kiedy odespać ;< ;p
kurde, przegrałam zakład xD tak, chodzi o barmana, oczywiście ;p rozkminialiśmy dzisiaj, czy pisałam Ci kiedyś, jak ma na imię - on był pewien, że jestem taka wredna i dziwna, że nie, a ja, że na pewno kiedyś, na początku choćby. więc wychodzi na to, że raczej nie, czyli przegrałam, jak zwykle xD ja na niego tak normalnie Barman mówię po prostu, więc wiesz, nie miałam w sumie okazji napisać o nim po imieniu ;p
to ja już zmykam, bo w sumie dopiero mnie do domu odstawił, a jeszcze się muszę ogarnąć ;p do jutra, miłego dnia! :*]
[nie wiem, czy jesteś i czy będziesz wieczorem, jakoś mnie zdolności logicznego myślenia opuściły dzisiaj (pamięć też, nie wiem, czy coś pisałaś o jakichś wyjściach). w każdym razie przepraszam, że nie dałam znaku życia. w sumie nic dziwnego, skoro czuję się całkiem nieżywa... ;p postaram się zebrać w najbliższym czasie do odpisywania, ale nie obiecuję, bo mam trochę roboty jeszcze, wena mnie opuściła, wszystko jest be. może u Ciebie wydarzyło się dziś coś miłego, hm? ;>]
[to nawet po moim pisaniu widać? fuuuck... xD to odeśpisz w piątek, myśl o piątku! :> ja też myślę - mamy wtedy z Barmanem rocznicę :D :D :D no to jednak coś ogarnęłam, nie ma tragedii.
no w sumie nie wiem, zmęczona jestem po prostu, głowa mnie boli, a wcześniej jeszcze brzuch mi dokuczał i tak jakoś mi się... umarło ;p miałam nadzieję, że podrzucisz mi coś optymistycznego! :>]
[fajnie wiedzieć ;p ojej, biedulka! to się wcześniej połóż po prostu i problem z głowy ^^ ;) no właśnie, kurczę, nie wiem. znaczy on coś kręci, wczoraj taki dziwny był, ale nie kazał mi rezerwować wolnego wieczora ani nic ;p może w sobotę, idziemy razem na osiemnastkę do mojej kumpeli, więc kto wie, co wymyślił :D ja dla niego prezent już mam, więc luzik, jestem przygotowana :> dzięki xD
trochę tak. okej, rozumiem. to teraz musisz się pozytywnie naładować jakoś, o! ;) ha, a ja dzisiaj spotkałam w szkole faceta z tą książką, jak go spotkam znowu, to zapytam, czy mi pożyczy i... przeczytam Metro! :D
btw. wiesz co robiłam przez pół wieczoru, na poprawę humoru? czytałam nasze stare komentarze! te z odtrucia Leosia i trochę wcześniej, bo w sumie szukałam wszędzie tego imienia, ale rzeczywiście go nie ma nigdzie xD ale to mnie trochę podbudowało, więc zaraz Ci tu odpiszę ;)]
[jestem już zupełnie martwa, rano postaram się ogarnąć wszystko. miłego :* i przepraszam za tę moją rozsypkę dzisiaj :>]
Noc minęła mu szybko i dość spokojnie, a to za sprawą zmęczenia, które skutecznie oczyściło jego umysł z zaprzątających go myśli i uwolniło od niepotrzebnych snów. Spał twardo, nawet pochrapując cicho, co przecież nie zdarzało mu się prawie nigdy, nie licząc nocy, gdy kładł się do łóżka upojony tequilą. Odbijała się na nim ta nieprzespana noc i dwa trudne, długie dni, ale żywił się nadzieją, że jutro będzie już lepiej - obudzi się rano wypoczęty, mając przy boku ukochaną kobietę, w łóżeczku obok będzie gaworzył wesoło ich synek, a z kuchni poczują aromat świeżo zaparzonej kawy. Zasypiał więc nastawiony optymistycznie do wszystkiego, co ich czeka, pewny, że te problemy, które mieli, są już za nimi. Teraz tylko poczekają, aż Noah wyjdzie ze szpitala, a potem wrócą już do domu, do Murine, gdzie nic więcej nie zaburzy ich szczęścia. Nie mógł się już doczekać, aż wsiądą do samochodu i zostawią za sobą gwarny Londyn, ale postanowił, że nie będzie się za bardzo nakręcał. Chciał zaufać Spencer w pełni, wierząc, że ona sama wybierze najodpowiedniejszy moment na spakowanie walizek i powrót do domu. Tej nocy spokój zapewniło mu ciepło jej ciała przy boku. Potem chciał, by tak samo koiła jego nerwy wiara w Spencer. A to nie było nieosiągalne.
Ale rano wcale nie obudziły go pocałunki ukochanych warg czy delikatny dotyk dłoni, a pełen wyrzutu krzyk Jamesa, który domagał się uwagi już, teraz, natychmiast! Leo pospiesznie zerwał się z łóżka, by porwać synka w ramiona, próbując zgadnąć, czego potrzebuje, jednocześnie z trudem tłumiąc falę rozdrażnienia. Z góry założył, że Spencer postanowiła go unikać, teraz pewnie pojechała sama do szpitala, a wróci wieczorem, znów zbyt zmęczona, by rozmawiać. Wszystkie jego nocne postanowienia od razu odeszły w niepamięć, gdy pomyślał, że coś zdecydowanie jest nie tak, a jego żona chowa głowę w piasek. W takim układzie nie zamierzał niczego jej ułatwiać. Myślał tak na szczęście tylko do chwili, w której położył synka na łóżku, chcą zmienić mu pieluszkę, a na poduszce Spencer dostrzegł zostawiony tam krótki liścik. Zmarszczył brwi, wbrew wszystkiemu nie czując się uspokojonym, wręcz przeciwnie - teraz nie złościł się już, ale niepokoił o ukochaną. Nie pasowały do niej takie poranne, samotne spacery, które służyć mogły przecież tylko jednemu: uspokojeniu się i zebraniu myśli. Po czym musiała się uspokoić, co takiego ważnego przemyśleć? Nie miał pojęcia, co mogło dręczyć ją aż tak bardzo, że najwyraźniej nie dało jej spokojnie spać w nocy? Sądził, że między nimi jest już dobrze, a teraz to. Jasne, musieli jeszcze porozmawiać, ale przecież żegnali się normalnie, poprzedniego wieczora też nie zauważył w jej zachowaniu niczego dziwnego. Ale teraz już martwił się o nią i z niepokojem czekał, aż wróci i wreszcie porozmawiają.
Czekał na nią w kuchni, karmiąc już obranego Jamesa kaszką, której malec, jak na złość, nie chciał pić z przystosowanej do tego butelki. Upodobał sobie jedzenie wszystkiego łyżeczką, a o ile nie chodziło o picie, Leo nie narzekał - chłopiec był przy tym tak radosny, że można by go karmić choćby i cały dzień! Śmiał się, gaworzył wesoło i wymachiwał małymi piąstkami, tym samym odpowiadając na paplaninę taty, który zabawiał go opowieścią o swojej pracy. Tym samym na moment oderwał się od rozmyślania o tym, co się stało, a skupił na pozytywach: dobrze wykonanej pracy i chwilach spędzonych z synkiem. Ciągle jednak nie mógł powstrzymać się od zerkania w kierunku drzwi, gdzie spodziewał się zobaczyć Spencer. I wreszcie stanęła w progu kuchni, a choć zdziwił się, bo nie usłyszał wcześniej trzaśnięci drzwi wejściowych, najpierw jedynie uśmiechnął się lekko, uznając, ze poczeka trochę i przekona się, czy miał rację, sądząc, że coś jest nie tak. James przywitał mamę radosnym okrzykiem, na który szatyn zareagował cichym śmiechem; zaraz potem odstawił miseczkę z kaszką i zapatrzył się na Spencer, wciąż z uśmiechem, szczęśliwy, że znów ją widzi.
[a fee... ;< nawias za sekundę.]
[no tak, tylko ja ostatnio wiecznie jestem zdechlak i aż mi głupio, że jeszcze Ty przez to, hm, cierpisz :*
nawet, jak taka zmęczona jesteś? i jak, odpoczęłaś dziś trochę ;) nie lubię niespodzianek, a on o tym wie, więc zakładam, że zaplanował coś na sobotę ;p tym bardziej, że to nie jest taka prawdziwa rocznica, ale rocznica naszego poznania się, a poznaliśmy się na imprezie, możliwe, że już było po północy xD mhm ;p
tak :) dzisiaj też tylko trochę lepiej, jest nieźle ;p nie ogarniam ;p hah, spoko ;) przeczytasz wreszcie ;p
niektóre takie ładne były, w sensie nawet językowo, że aż w szoku jestem, że rok temu tak dobrze już pisałyśmy :D musiałam to sama sprawdzić, skoro to mój przegrany zakład xD
ano o wakacje, oczywiście, że on tam coś zaplanuje ;p hah, spoko ;p no bo ja tak do niego mówię! xD e tam ;p
;)
dobra, postaram się ;p cicho... ;p a ile masz jeszcze na to czasu? zapisujesz się przed wynikami, tak? haha, jeżu, weź, zapomniałam, o czym gadałyśmy, przeczytałam tylko to "nie lubię jak mi byle kto do ucha sapie" i rozkminiałam, o czym Ty do mnie piszesz... xD xD xD
o jeżu, wyjdzie w praniu przecież, spoko ;p e tam, taka bzdura tylko ;p na pewno się rozpadnie, już to widzę ;p może, w sumie. dobra, LOVE Spenci 4ever. lepiej? xD
ok... ;p
ale można coś pokombinować ;p a, no chyba, że tak, nie pomyślałam o tym ;p no wiem, ale ja się tym jarałam, bo się właśnie nie umiałam zdecydować, jaka ma być ;p okej, to niech się zachwyca czarnymi gałami Iyeczki ;p dobra, mogłam, teraz już będę opisywać starannie każdy element jej garderoby, ciała, nie wiem, czego tam jeszcze chcesz xD dobra, niech będzie, że to taki świąteczny stanik jest, jak sobie do mamy idzie xD]
[chciałabym wiedzieć właśnie :/ o, no to spoko, masz trochę luzu ^^ no, bo w sumie potem już poszło szybko i trudno określić, od kiedy dokładnie jesteśmy razem xD
tak, chyba tak :) mhm ^^
no raczej! co do tego nie ma wątpliwości przecież :D
średnio właśnie, bo ja mam już sporo planów, tę Łebę, potem powtórki do matury, potem mam jechać w góry, może na trochę z rodzicami na wieś, a końcówkę już też chciałam w mieście spędzić -.- a on, kurde, ma dwa tygodnie wolnego w lipcu i cały wolny wrzesień i mi pewnie wszystkie plany pokrzyżuje -.- ;p nom ;)
hah, spoko ;p aa, OK. to zrób sobie wieczór z uczelniami i po prostu zastanów się, czego chcesz ;) albo poproś kogoś o radę, albo idź do doradcy zawodowego ;) jeszcze chwilę masz ^^
przecież nic się nie wydarzyło, to jak może mieć minusa? ja mogę dostać, a co ;p o tym, że faceci to wzrokowcy :> może większość, ale nie wszyscy i nie zawsze ;p e tam, nie, nawet wtedy nie ;p wiem. ale wiesz, że to i tak było szczere, nie? ;>
spoko ;p oj no, taka gapa ze mnie, powinnaś przywyknąć ;p o jeżu, jak osa jesteś dzisiaj, dobrze, nich się nie zachwyca, Iya też przestanie wzdychać do jego oczu, muskułów i, hm, zdolności xD dobra, zostaw już stanik w spokoju! xD
OK ;) to ja spróbuję gdzieś teraz odpisać jeszcze ;)]
[dobrze było ;)
całe szczęście ;p to dobrze ;) ok.
taa ;p
;)
muszę poudawać, ciiicho! ;p
no to pogadaj z kimś, komu ufasz i kto Cię dobrze zna. a doradcy nie zawsze są tacy marni, ja mam fajną babkę, ona mnie wkręciła w lutym na te praktyki, a teraz też biegam do niej, tak tylko, pogadać ;p także może warto spróbować? ;>
faajnie ;p nie no, nie wiem. kurcze, katastrofa... załamałam się myślą, że mogę ich mieć trochę! faajnie. taak? ;p spoko. tak, jestem pewna! ojeżu, nie, to było szczere, a ja się powtarzać nie będę.
właśnie. nie czepiam się, fakt stwierdziłam, czy coś ;p źle mi się tu dziś z Tobą pisze, bo obie zmęczone i jakoś mi tak... dziwnie ;p a on niby wzdycha?! ciekawe gdzie! ;p taa ;p
i co, zdrzemnęłaś się? ;> bo ja w sumie też miałam ochotę, ale mnie porwali, a teraz, jak usiadłam do odpisywania, to znowu mnie głowa boli jak wszystkie diabły -.- i jasne, że pamiętam, pamiętam o wszystkich moich zaległych odpowiedziach, nawet się zbierałam już do nich, ale, kurde, leżę teraz z tym pisaniem moim -.-]
[;p
mhm ;p
no właśnie xD nooo, masaaaakra, wiem, straszna jestem! ;p
masz jeszcze trochę czasu, tak? ;)) szukaj! ^^ i pomyśl ;p
wiem, wiem, jak zwykle xD aha, no tak, wyleciało mi z głowy, wybacz ;p no właśnie! :D nie ma szans, haha :D :* no tak ;p
nie, nie jestem zła, tylko właśnie miałam wrażenie, że ja Cię wkurzam, więc już byłam... ostrożna ;p no i serio zmęczenie się na mnie źle odbija, przepraszam. nie wzdycha! ;p o jeżu, do jej oczu xD
na spacer, żeby mnie głowa przestała boleć, dotlenić się czy coś ;p nie wyszło im! no to dobrze Ci, że tak możesz, mnie jeszcze żołądek boli i wolę tabletkami nie ryzykować, zresztą, już wczoraj się przekonałam, że nie pomagają za bardzo ;p spróbuję, ale nie wiem, czy dam radę odpisać na coś, prędzej tutaj niż na metrze, chociaż nie mogę nic obiecać :)]
[no właśnie ;p ewentualnie mogę Ci wybaczyć to niedopatrzenie :> dzięki ;p
i bardzo dobrze! nie trać optymizmu, Kochana :>>
taak ;p haha, jasne ;p dziękuję, łaskawa! ;) noooo :D
nie mam Cię dość, jeszcze nie, ale wszystko przed nami ;> nie no, źle się wyraziłam, nie ostrożna. po prostu jestem zmęczona, wszystko mi się z tego potem bierze, wiesz, jak to jest. pójdę spać, odpocznę, ale wątpię, żeby mi przeszło, bo już za długo się tak czuję. nie, nie Ty mnie męczysz, Aguś ;) nie, nie wzdycha! ale ma zacząć :D no właśnie ;p
dobrze by było, jakby jeszcze pomagało ;p no to już i tak nieźle. 3m się tam :> wiem, wiem, Ty się na mnie o takie rzeczy nie złościsz, doceniam to :) nie wkurzasz mnie :) i mam nadzieję, że już jutro będzie mi lepiej, normalnie się spiszemy i w ogóle, chociaż Ciebie jutro nie ma, prawda? ;> ja w sumie nie wiem, co z tym Barmanem, ale to będę Cię informować ^^ a teraz już idę pod prysznic, może dam radę normalnie zasnąć. śpij dobrze, miłego piątku i do spisania :*]
[przepraszam Cię strasznie, wiem, że odpowiedź miała wisieć pod Twoją kartą już dwie godziny temu, ale musiałam pilnie wyjść z siostrą i dopiero wróciłam -.- właściwie to nie było nic aż tak pilnego, jak ona twierdziła, ale nie narzekam - kupiłam sobie dwie sukienki, na jutro i na przyszłą sobotę :D już odpisuję na wszystko, na co tylko dam radę :*]
Rzeczywiście Spencer nie miała szans okłamać go tak, by od razu nie domyślił się, że coś kręci. Właściwie nic nie mogła przed nim ukryć jeśli rozmawiali twarzą w twarz, a i przez telefon zwykle z łatwością wyczuwał jej nastrój i odczytywał targające nią emocje. Przywykł do tego, że nie musi pytać jej już, czy coś się wydarzyło, ale od razu przechodzi do rzeczy, prosząc, by powiedziała, co dokładnie doprowadziło ją do takiego stanu. Zresztą nie było w tym dziwnego - byli razem już wystarczająco długo, by wiedzieć o sobie wszystko, znać najdrobniejsze odruchy i reakcje ciała. Spencer przychodziło odczytywanie tych sygnałów o wiele łatwiej, ale ona szkoliła się, by zachowanie nawet obcych ludzi nie miało przed nią sekretów. On jednak uczył się przy niej pilnie, więc gdy weszła do kuchni, niemal od razu zrozumiał, że sytuacja jest poważniejsza, niż zakładał to wcześniej. Chwilę zajęło mu, zanim połączył to, co widzi, z odpowiednim wnioskiem, ale gdy wreszcie to do niego dotarło, nie okazał zdziwienia. Spodziewał się przecież, że coś nie będzie grało, nie było to więc nic niezwykłego, gdy dostrzegł wymuszony uśmiech na twarzy żony, a potem obserwował, jak obraca się do nich plecami i długo krząta się przy ekspresie. Westchnął cicho, pilnując się, by nic go nie zdradziło, gdy sięgnął znów po miseczkę Jamesa i zaczął karmić domagającego się śniadania chłopca. Kątem oka zerkał ciągle na Spencer, zastanawiając się, jak zacząć ten temat... Nie chciał owijać w bawełnę, to nie było dla nich, ale wydawało mu się, że nie powinien też pytać wprost. Wreszcie jednak uznał, że tak będzie dla nich najlepiej, że szczerość najmniej zniszczy im nerwy.
- Jesteś na mnie zła, Spencer? - zapytał cicho, wahając się tylko przez moment, zanim te słowa wybrzmiały w kuchni wypełnionej radosnym chichotem Jamesa. Nie patrzył przy tym na ukochaną, obawiając się jej odpowiedzi, mając dziwną pewność, że odpowie "tak, jestem zła", a on nie będzie miał nic na swoje usprawiedliwienie. Nie tylko niepotrzebnie zrobił jej awanturę, ale także uciekł zaraz potem, zostawiając ją samą w problemami, z którymi nigdy nie powinna być sama. Miał odmówić Val, zostać w Londynie i porozmawiać z żoną, a nie uciekać do pracy, gdy miał na głowie ważniejsze sprawy. Odnosił wrażenie, że prawie nieświadomie znów schował głowę w piasek, choć wcześniej wcale tak o swoim wyjeździe nie myślał. Może na początku, tuż po telefonie szefowej, był jeszcze zły na Spencer i chciał po prostu od niej uciec, by mieć trochę spokoju tylko dla siebie, odrobinę czasu na przemyślenia, ale gdy zaraz potem zobaczył ją - przerażoną, z zaczerwienionymi oczyma, drżącą i roztrzęsioną - nie potrafił już się złościć. Wyjeżdżał, bo zobowiązał się do tego. Poza tym sądził, że jego ukochana pozbiera się szybko, jak zawsze, bo przecież była silną kobietą, taki drobiazg nie mógł prawdziwie zachwiać jej spokojem. No i sama powiedziała mu, że może i powinien jechać. Teraz sam już nie był pewien, co wydarzyło się przed dwoma dniami, już niczego nie był pewien.
[fe, blee i krótko, wiem, ale straciłam wprawę ;p
i jeszcze telefonu nie wzięłam, żeby Ci napisać, zła ja ;p zależy gdzie, ale może da się kupić ją przez internet? ;> ja ostatnio robiłam zakupy na zalando, bo właśnie rozmiaru nie umiałam u siebie w sklepach znaleźć ;p no, ale za tydzień to trzy kumpele mają, więc w ogóle moja najdroższa impreza xD eee... tak ;p
powiedział, że wcale, nie licząc tych dni, gdy mi zagląda przez ramię, jak Tobie odpisuję ;p prosz :>
no mam nadzieję :D wiem, to może drażnić, ale spokojnie, ogarniesz się jeszcze ;) no głupia, ale i bez niego sobie poradzisz! w sensie na UJ chcesz, tak? ;>
tak, tak, pamiętam ;p
proszę :D taa ;p no właśnie ;p może, zobaczymy. wiem, ale póki co poczekam jeszcze, bo czuję, że się na mnie po prostu wszystkie te intensywne tygodnie odbijają ;) już dzisiaj jest nawet spoko, chociaż i tak mnie głowa boli :/ aj em ;p no właśnie! no to super ^^
haha, no właśnie xD mhm ^^ dobra, będę, ale Ty też! :) haha, wybacz, że Cię wystraszyłam, mi się po prostu tak zaszyło, że Cię nie ma ;p]
[spadaj! xD no weź, wystarczy, że już się źle czuję, nie dobijaj mnie... ;p
no tak, w sumie racja ;D aa, to dupa, rzeczywiście. ale znajdziesz inną, na pewno ^^ no tak, bar wynajmują na przedmieściach, także będziemy się bawić do rana :D mhm ^^ hah ;p
jak ja mu wierzę, to i Ty powinnaś ;p
tak, wiem :) o jeżu, aż tyle? to jakieś dziwne przeliczniki są, masakra! no to opowiadaj, co, jak gdzie! ^^
taa, dzięki ;p
chyba o tego lekarza mi chodziło... nie pamiętam! xD no tak, jestem rozsądna dziewczynka :) nie uwierzę, że się o mnie martwisz, sorry! ;p
dzięęęki :>
spoko ;) no tak, nie musisz mi o tym znowu przypominać ;p nie spiesz się! teraz wrócili moi rodzice, więc im musiałam sukienki pokazać, ale w sumie już siadam do kompa ^^]
[no nic! ;p o, dzięki... chociaż w sumie wątpię, żeby Ci się udało xD
oczywiście :D no ba! ;)
no jasne, że tak! a co Ty myślałaś? ;p nie no, właśnie musi, powinien, czy coś xD ja myślę... ;>
okej, ja się i tak nie łapię w tych punktach wszystkich jeszcze, ale jak tak dajesz porównanie, to nie wygląda za ciekawie. chociaż w sumie to jasne, że są łatwiejsze i trudniejsze kierunki, czy tam mniej lub bardziej oblegane, nie? ;) biomedyczna jest cudooowna! tym bardziej, że na przykład u barmana, w Gliwicach, to jest kierunek zamawiany :D no właśnie, tu nie chciałabyś spróbować? za daleko od domu, co? :)
;p
xD jestem! ;p no nie! :*
o jeżu, nie, nie musisz, na pewno, nie bój się, czy coś xD tak, zachwyceni byli, ale oni to w ogóle lubią mój gust :D jedna czarna w takie białe plamki, rozkloszowana lekko - do niej chcę jasnozielone dodatki, wyglądają BOSKO! a druga chabrowa i koronkowa, taka trochę bardziej obcisła, i ją założę za tydzień z czerwonym paskiem i kolczykami :D
btw. za szybko odpisujesz. serio. nie zdążyłam się nawet ZASTANOWIĆ, jak ogarnąć wreszcie to metro, a tu już był komentarz. a przecież musiałam się jeszcze w międzyczasie ogarnąć! ;p kurde no ;p]
Milczenie Spencer było wystarczająco wymowne, by Leo mógł wysnuć odpowiednie wnioski. Odczytał je, jako nieme "tak" i miał niezachwianą pewność, że się nie pomylił. Gdyby nie była zła, zaprzeczyłaby szybko, znał ją na tyle, by wiedzieć, że nie chciałaby go niepokoić czymś podobnym. Skoro jednak milczała i, co więcej, unikała jego spojrzenia, mógł sądzić tylko, że jest na niego wręcz wściekła. Teraz chciał jedynie wiedzieć, gdzie popełnił błąd, o co dokładnie się na niego złości, ale kolejne pytania cisnące mu się na usta powstrzymało jakieś napięcie, które dostrzegł w jej sylwetce, wyczytał z cichego westchnienia. Nawet James na moment zamilkł, najwyraźniej wyczuwając nastrój swoich rodziców, ale zaraz znów roześmiał się, gaworząc coś po swojemu i domagając się głośno kolejnej porcji kaszki wędrującej mu do ust. Leo natychmiast powrócił na ziemię, posyłając synkowi nikły, wymuszony uśmiech, z którym podał mu kolejną łyżeczkę mlecznej papki. Jednocześnie czekał na jakieś słowo ze strony brunetki, mając ciało napięte jak struna i nerwy na skraju wytrzymałości.
A wtedy padła jej odpowiedź i w jednej chwili uszło z niego całe napięcie, pozostawiając po sobie tylko zasnuwające mu wszelkie myśli poczucie rozczarowania. Naiwnie łudził się nadzieją, że Spencer zaprzeczy, powie, że jest tylko zmęczona, a potem wszystko wróci już do normalności, do równowagi, której tak teraz potrzebował i pragnął, nawet tej nieco oszukanej, tu, w Londynie. Ważne, że miał przy sobie rodzinę, tylko tyle się dla niego liczyło. Nie mógł jednak cieszyć się tym, gdy coś było nie tak, więc niemal natychmiast chciał dopytać, o co chodzi, ale Spencer znów go ubiegła. Słysząc, jak miesza się i gubi, nie mogąc ubrać myśli w słowa, spojrzał na nią, unosząc wysoko brwi, zdziwiony i znów zaniepokojony. Jeśli nie chodziło o ich kłótnię, to o co innego? Coś się stało? Zmartwiony, patrzył, jak jego żona chowa twarz w dłoniach i oddycha szybko, próbując się uspokoić. Na jej prośbę zareagował natychmiast, jak kaczka kiwając głową, niezdolny do wypowiedzenia choćby słowa, dziwnie otępiały, bo niemal przerażony tym, co może usłyszeć od Spencer. Wziął Jamesa na ręce i zaniósł go do babci, której przekazał też niedokończoną kaszkę, nie będąc w stanie zdobyć się na choćby słowo wytłumaczenia, dlaczego pozbywa się synka. Wymamrotał tylko, że niedługo po niego wróci, a potem niemal biegiem ruszył z powrotem do kuchni. Nie podszedł jednak do Spencer, a zatrzymał się kilka metrów od niej, przesadnie zaznaczając, jak wiele daje jej przestrzeni. I szybko okazało się, że dobrze zrobił, rezygnując z podejścia bliżej czy zajęcia miejsca naprzeciw niej, bo w chwili, gdy usłyszał jej słowa, zalała go fala tak palącego gniewu, że ledwo powstrzymał się przed zniszczeniem czegoś, złamaniem półki na ścianie lub wybiciem okna. W pierwszej chwili co prawda był zbyt zaskoczony, by zareagować, ale zaraz potem wypełniła go wrząca wściekłość w pełni wycelowana w Kat. Nie potrafił uwierzyć, że znowu to zrobiła, że znowu się wygadała, nie potrafiąc zachować powierzonego jej sekretu. Może po tym pierwszym razie, gdy bardzo szybko podzieliła się ze Spencer wiadomością o jego chorobie, powinien być bardziej ostrożny, może miał się przygotować na to, że zdradzi już wszystkie jego tajemnice, ale wbrew temu wciąż jej ufał. Aż do dziś, aż do teraz, bo tego nie mógł jej wybaczyć. Spencer miała przecież nigdy nie dowiedzieć się o jego próbie samobójczej, miała żyć w błogiej nieświadomości, że jego myśli o odebraniu sobie życia nie umarły w jego głowie, a przerodziły się w czyn.
I stał tak przed nią, targany gniewem, z zaciśniętymi w pięści dłońmi, ze zwartymi mocno szczękami i jakimś mięśniem drgającym nerwowo w policzku. Był świadomy, że powinien się uspokoić, ale nie potrafił, zbyt dotknięty, zbyt zszokowany, by logicznie myśleć. Potrafił tylko powtarzać w myślach, że z pewnością zabije Kat, gdy tylko ją spotka...
[nie pamiętam, czy pisałam o próbie czy o próbach, ale już go bardziej krzywdzić nie będę, próba, sztuk jedna :D]
[odpisałam na metrze, ale teraz to już idę spać, bo umieram ;p jutro będę jakoś w kratkę, bo idę jeszcze na małe zakupy rano, potem będę się uczyć i w ogóle ogarniać :D dobrej nocy :*]
[o jeżu, jeżu, ale będzie afera <3 :D wredna jestem, bo tylko przeczytałam, ale nie odpisuję, bo wychodzę za chwilę ;p jak przyjdę do naskrobię odpowiedź ^^ jaram się! :D
to dobrze, biedny by był Leoś, jakby więcej ;p
mhm ^^ no to miłego dnia, baw się tam dobrze, czy coś :* i wszystkiego najlepszego xD :D]
[wiem, nie miałaś wyboru xD no wiem! :>>>>>
e tam, nie będzie miał, zobaczysz jeszcze, jak się zbiorę, żeby odpisać, bo póki co nie mam czasu, niestety, wybacz :>
hah, dzięki :D czy coś? ;> ;p]
[no właśnie :D ;p
a, no tak, nie ogarnęłam tego ;p no właśnie wiem ;p planuję, a żebyś wiedziała! :> ale nie powiem, zobaczysz sama :D
tak o, czy coś, po prostu xD
o, jak Ci dobrze :D haha, no jasne, nikomu się chyba nie chce ;p dobrze, że ja mam tę imprezę na sali, a nie tak jak ostatnio, w plenerze ;p ale no właśnie nie umiem się ogarnąć - zawsze mam wszystko idealnie rozplanowane i w ogóle, a dzisiaj godzinę przed wyjściem jestem jeszcze w totalnej rozsypce -.- i pewnie już nie dam rady Ci odpisać, przepraszam, że tak cały dzień Cię męczyłam. po prostu mi się plany poplątały wszystkie, miałam wychodzić dopiero o ósmej, a tu Barman dzwonił, że zaraz będzie i dupa xD tak, wiem winny się tłumaczy, ale winna jestem dzisiaj akurat :> TEN JEDEN RAZ TYLKO! xD miłego wieczora Ci życzę, Aguś, do spisania jutro! ;**]
[;p no w sumie nie wiem, dla S. chyba tak, trochę ;p zresztą zobaczysz zaraz, jak się zabiorę za odpisywanie! :D
;) ;p
no tak, to było ognisko ;p oj no, focha chyba strzeli, w sumie sama jeszcze nie wiem, co mi z niego wyjdzie, spontan xD tak, dzięki -.- no dzięki, cudnie było, wróciliśmy rano xD i głowa mnie dziś nie boli (jeszcze, nie zapeszam, czy coś)! :D
to ja się zabieram za skrobanie ^^]
Stał przed nią milczący i nieruchomy jak posąg, wydając się nieczułym na wszystko, co mówi, na każdy zarzut, który rzuca w jego stronę. Zdołał zepchnąć swoją wściekłość na samo dno serca, stłumić ją i ograniczyć twardymi murami swojego ciała, by nie okazywać jej już na zewnątrz. Tyle tylko, że pozbywając się gniewu, nagle stał się zupełnie obojętny, wyprany ze wszystkich emocji - a przynajmniej tak to wyglądało, gdy w najdrobniejszy sposób nie zareagował na słowa Spencer. Nie potrafił zmusić się do ruchu, a już tym bardziej do odpowiedzi, bo czuł, że to wszystko, te jej problemy, przepływają obok niego, wcale go nie dotyczą. Dla Leo liczyła się teraz tylko rozmowa z siostrą, którą chciał przeprowadzić jak najszybciej, najlepiej już, teraz, zaraz, byle tylko nie zapomnieć o tym gniewie, o bólu i o cierpieniu Spencer, którego ona nie potrafiła i chyba wcale nie chciała ukrywać. Na nią też był zły, choć doskonale wiedział, że to minie, gdy dotrze do niego wreszcie, co się wydarzyło i co to dla jego żony oznacza. A póki co w milczeniu i z nieobecnym spojrzeniem przeczekał jej monolog, bez drgnienia przyjął wymierzony w ramię cios. Dopiero ciche pytanie rzucone w przestrzeń - bo Leo nie chciał myśleć o tym, że będzie musiał na nie odpowiedzieć, kiedyś - wyrwało go z letargu, w który popadł. Oczy zapłonęły mu nowym, niezdrowym blaskiem, gdy rzucił się w stronę Spencer i szorstkim ruchem chwycił w dłonie jej twarz. Przez moment tylko świdrował ją wzrokiem, z łatwością wyczytując z jej spojrzenia targające nią emocje, by wreszcie sapnąć cicho, gdy zrozumiał, jak bardzo zrani ją tym, co teraz powie. Ale nie mógł inaczej, nie potrafił. Nie chciał.
- Obiecałaś mi, że już nigdy nie będziemy musieli rozmawiać o tym czasie. I nie będziemy. Dotrzymasz obietnicy, rozumiesz? - rzucił pospiesznie, jakby bał się, że w trakcie mówienia rozmyśli się, a usta odmówią mu posłuszeństwa. Planował powiedzieć to inaczej, łagodnie i miękko, ale nie wyszło mu to w ten sposób, jego głos zabrzmiał ostro, nieprzyjemnie, wręcz drażniąco. Słyszał to, ale nie potrafił przeprosić, poprawić się w żaden sposób, bo wciąż był zbyt oszołomiony, że Spencer wie, że to wszystko wraca do niego, że aż stracił zupełnie zdolność logicznego myślenia. A najlepiej świadczyło o tym to, co zrobił zaraz potem, targany jakimś impulsem z wewnątrz: narzucił na ramiona tylko kurtkę i wyszedł na ganek tak, jak stał - w samych skarpetkach i cienkich lnianych spodniach, w których lubił chodzić po domu, z mokrymi włosami. Wszystko było mu obojętne, bo po prostu musiał zapalić, by pozbyć się tych natrętnych, niepokojących myśli, by odzyskać choć część równowagi. Znalazł swoją paczkę, schowaną za jedną z donic stojących pod zadaszeniem przed drzwiami, a potem drżącymi dłońmi odpalił papierosa, zaciągając się dymem głęboko, do granic możliwości, jakby chciał cały się nim wypełnić, jakby to mogło go teraz uratować. Sam jeszcze nie wiedział, przed czym.
[mhm ^^
no tak :D w sumie tak, ale, kurczę, nie planowaliśmy tego xD znaczy wiesz, przeżyłam szok, jak zobaczyłam ludzi na przystankach i pierwsze autobusy jeżdżące po wiochach, bo nawet nie wiedziałam, która godzina xD
tak, czy coś ;p
nie ma sprawy xD no właśnie ;p noo, dobra, mogę się z tym zgodzić, ewentualnie! :> no tak, racja :D :*
haha, spooko ;p ja mam wiedzieć? ;> ;p a, no to nie jest źle ^^ ale może akurat by Ci się tu spodobało? i na pewno byś nie zginęła, nie ma strachu ;) ale jasne, rozumiem, że ten Kraków bardziej Ci odpowiada, nie ma się co dziwić ;) nie chwaliłaś się, chwal się! ^^ oj tam, oj tam, taki drobiazg! a akademiki to tam są akurat fajne :D
przykro mi! ;p
dobra, dzięki xD nom ^^
spoko, wybaczam napływ weny, czy coś ;p teraz też daj sobie czas, bo zanim się zabiorę za metro, miną całe wieki... ;p]
[hihi ^^ no wieeem, że się cieszysz :D a była, była, chociaż się zdziwiłam strasznie, bo, kurde, to jest jakaś telepatia - sama chciałam mu zrobić coś takiego! dostałam kuferek z takimi małymi bilecikami-kuponami na różne fajne rzeczy - na masaż, na randkę na lodowisku, na wyjazd w góry, na wspólne zakupy, inne takie słodkości :> i kolczyki, moje wymarzone serduszka z Yes *.* :D
już! ;p
no właśnie, dokładnie tak :> tak, ewentualnie! no że obdarzysz go zaufaniem dopiero, jak go poznasz ;p mnieeejsza ;p
nie, nie muszę ;p no wiem, ogarniam. o, jak fajnie! ale to chyba nawet słyszałam o tym, bo wiem, że z uczelni Barmana też tam jego kumple coś kombinowali z jakimś robotem, co miał chyba śmieci wyrzucać xD nie wiem no, tamte akademiki takie ludzkie są całkiem, a przynajmniej tak wyglądają xD no w sumie racja, lepiej nie ryzykować ;p
e tam, opowiadasz bajki! :>
;p
hah, no ;p w porządku, to Ty się zastanawiaj, a ja siadam do książek, jestem w czarnej dupie z nauką na ten tydzień, a tu już muszę wszystko poogarniać, więc wpadnę dopiero później ;p powiedz mi, mogę już całkiem na metrze przewinąć? bo chyba mi się znudziło xD
także do potem :*]
[:D wiem, to w sumie chyba nawet w jakimś filmie było i się potem popularne zrobiło xD jak pracowałam w kwiaciarni, to też robiłam takie, tylko bardziej ozdobne, jako dodatek do prezentów na Walentynki i Dzień Kobiet :D no wiem :D :D
;)
no właśnie ;p tak ;p
mam jeszcze cały rok! ;D haha, ja też xD no to masz zdolnego kuzyna, ale ja to nie wątpiłam, że cała Twoja rodzina zdolna, jak Ty, czy coś. tak, podlizuję się xD haha, wyrobisz im u siebie dobre imię, spoko xD to też zależy od kierunku, ale chyba tak jest, masz rację ^^
wiem, bo mnie U-WIEL-BIASZ! :d :*
o jeżu, no wiem, że ja nie mogę, a Ty to masz już wolne ;< kurde, może nie pójdę wcale do szkoły jutro xD a ja nie mówiłam, że mi bronisz, się zastanawiałam tylko, czy nie chcesz czegoś tam jeszcze opisać czy coś ;p wiem no, ale mówiłam, że mi się podobało pisanie wcześniej xD
kurde, nie chce mi się xD]
[coś mi się popsuło, komentarze mi się tu dwa nie dodały o.O
mhm ^^
;)
nie strasz, błaaagaaam! ;p haha, no wiesz co?! jak mogłaś w niego nie wierzyć, hę?! ;p no ba! :D a co się miałam kryć? ;> ;p no też może racja, chociaż po mojej siostrze czegoś takiego te siedem lat temu nie zauważyłam, ale może po prostu nie zwracałam wtedy jeszcze na to uwagi ;p
wiem swoje, spoko :D
cichaj -.- ;p e tam, nie muszę, poniedziałki mam nudne ;p WIEM PRZECIEŻ xD juuż, czy coś :D trochu przyspieszyłam ;) jara, jara, nawet nie wiesz jak, ale już bym chciała następne dramaty tam mieć! :D
nic mi się nie chce właśnie. znaczy uczyć przede wszystkim xD]
[co? jak to? xD
nie no, rok cały, chyba wiem, ile to jest... xD ale straszysz, mimo wszystko! ;p haha, spoko ;p hihi, widzisz, jaka jestem sprytna? ;> xD no dobrze, starsza mądra koleżanko, pewnie masz rację ;) pewnie dla większości szokiem jest choćby to życie na własną rękę, gdzieś na stancji - ja to się tego boję bardziej niż zakuwania na medycynie przez całe życie xD ale tak, potem z górki :D
mogę w sumie, co mi szkodzi! ;p
no co? xD NO! ;p myślałam już o tym, jak on zwieje, a potem wróci :> i w sumie się zastanawiałam, czy się będzie starał jakoś? bo mówiłaś, że się łatwo zraża i może po prostu odpuścić w którymś momencie... ;p ale to wtedy też się coś wymyśli, także spoko :D no właśnie stwierdziłam, że zostawię to Tobie do zadecydowania, bo to Twoja postać :> w sumie myślałam, żeby dopiero po fakcie zauważył krew na pościeli albo coś takiego, a Iya już wtedy będzie miała na to wyjebane xD
już, mamo :* spoko, myśl sobie, ja czytam "Zbrodnię i karę" <3 xD]
[no to miło, że jakoś to ogłosili, nie? ale chyba się nie potruliście, co? bo to przecież zawsze się gotuje i w ogóle. kurczaki, jaka lipa!
spadaj! ;p kurde no, studniówka zaraz w sumie znowu xD nie jest Ci przykro, nie? ;p no tak ;p spoko, rozumiem - ja też bym już chciała, chociaż się boję, dziwna ja ;p
dziękuję, doceniam to ;p
NO CO?! xD no właśnie, dokładnie! :D no dobra, czyli zapamiętałam, że było coś takiego ;p haha, to też wiedziałam xD spoko ^^ o, no tak, będziemy kombinować :>> no mógłby zauważyć, jak się krzywi czy coś, a potem po nitce do kłębka ;p więc chyba bym wolała, żeby się zorientował jeszcze tej nocy, o ^^ ;)
taa, dzięki -.- nie wiem, na razie jest Raskolnikow tylko, bo dopiero zaczęłam xD spadaj! -.- ;p]
[no właśnie, jaka masakra! to przecież by się zaraz rozniosło i by sobie ludzie z butelek wodę gotowali, a nie tak narażać -.- no ale oby nic się nie podziało złego, bo to kurde niefajnie brzmi, jak tak mówisz, że gotowanie nie pomaga i w ogóle :/
po prostu przestań mnie straszyć, już mi wystarczy, że jestem w pełni świadoma, że za pięć miesięcy będę już stara xD znając moją klasę - to będzie katastrofa, ale spoko xD hah, spoko ;p no jasne ;))
dzięęęęki ;p
taa, kłamczucha obrzydliwa! xD wiem! :> spoko ;p no właśnie ;) OK ;)
tak! ale spoko, może przynajmniej coś powiem jutro na lekcji, bo póki co wiem tylko, że jest jakiś Raskolnikow... i że zabił dwie siostry siekierą xD no to tak Ci się niefajnie trafiło. a moja siora znowu mówiła, że to jedyna lektura, która jej się podobała w liceum ;p odpisuj, nie obrażaj się! i nie bądź złośliwa, ja tu usycham z tęsknoty za książką, której w życiu nie miałam w rękach xD]
[a, no to fajnie, ciekawe, czy się w ogóle dowiecie, co to było ;p no to tyle dobrze. o, świetnie ;D
dzięki ;p ja wiem, wiem, tym bardziej doceniam łaskę, czy coś xD jasne, że tak! ;p no niestety :/ haha, efekty specjalne - krew i latanie bez skrzydeł! xD to przynajmniej macie co wspominać :>>
;p
godom głupoty? ;> jeżu, aż mi się przypomniało, jak wczoraj na tej imprezie WSZYSCY gwarą napieprzali, a ja tylko siedziałam taka biedna, rozumiejąc co drugie słowo xD spoko ;)
niee, nie chciałam wiedzieć, że się w Sonii zakocha ;< xD spoko, to o tym ojcu to na początku już było, przeczytałam ten fragment ;p hah, spoko, uczę się na Twoich błędach xD dobra, nie ma sprawy, ja i tak powinnam czytać, a nie na blogu siedzieć ;p pocieszy, bo widziałam Intruza, byłam na nim w kinie :D oglądaj sobie, oglądaj ;p i nie rób mi spoilerów z Metra! ;p]
[haha, no w sumie też racja, nie wiadomo, co by z Tobą było, jakby Ci powiedzieli... xD tylko się już za bardzo tam procentami nie kuruj, co? ;p
mhm ;p haha, czyli jednak nie ma tragedii, Ty masz gorzej xD spoko ;p no tak też można przecież ;p no to super, zazdroszczę! haha, no tak, w sumie też mogłabyś biegać z rozwalonym nosem, a co! ;p aa, no tak, opowiadałaś :D ;)
no tak, ale póki co, to to dla mnie brzmi strasznie - przecież tam nie ma żadnych zasad, żadnej gramatyki! xD
no właśnie, zła kobieta jesteś -.- zastanowię się, czy wybaczę ;p haha, spoko ;p ogarnęłam streszczenie, więc nie będzie katastrofy chyba ;p no już teraz nie, bo żeś się długo do tego odpisywania zbierała, chociaż jeszcze nie tak długo, jak ja, nie ma źle ;p czytałam książkę i podobała mi się strasznie, film trochę mniej, choć przystojniaków było paru i muzyka Imagine Dragons mnie kupiła <3 ;p dzięki ;) nie no, to wiem, że już nie będziesz miała wyboru ;p
także ja już się będę zbierać, czytanie dokończę w łóżku ;p jutro będę koło drugiej ;) 3maj się, dobrej nocy :*]
[jestem już, jestem, a nawet zaczęłam odpisywać, ale kumpela mi wysłała masę rzeczy do ogarnięcia na wczoraj i muszę się tym teraz zająć ;< także dostaniesz moje wypociny dopiero później, jak już wszystko jej wyślę, zamknę i trochę odetchnę :) miłego! ^^]
[jeżu, dzięki, czy coś ;p dużo tego mam, więc teraz sobie zrobię dwie godzinki intensywnej nauki i ogarniania, a potem wrócę i Ci odpiszę tutaj ;) na metrze naskrobałam odpowiedź teraz, bo poszło szybciej niż tutaj, zresztą nie wiem, co ma zaskoczony Leoś teraz zrobić, zgodzić się czy protestować, czy co xD to oglądaj, baw się, czy coś :> no u mnie też błyskało, aż byłam w szoku, bo się nagle tak ciemno zrobiło, jak w nocy xD a potem lampa błyskowa, czy coś ;p
także tak, do potem, znowu :)]
[;p ej no weź, Dymek się tak spiął, że aż nie mogłam uwierzyć w to, co czytam! xD on i takie głębokie przemyślenia? no nie, nie może być... xD ale spoko, fajnie Ci wyszło ^^ masz coś przeciwko, żebym znowu tam odpisała, jak będę miała dłuższą chwilę niż teraz? ;> bo tam mi pójdzie szybciej i może jakieś dramaty bliskie są, czy coś ;p a tutaj naskrobię coś jutro, popołudnie powinnam mieć minimalnie luźniejsze, choć w ogóle ten tydzień mam straszny jeśli chodzi o naukę -.- spoko, wiem, coś wymyślę, kiedyś xD ouu, to jeszcze gorzej. a u mnie się właśnie znowu zbiera, zaraz mama będzie świrować, że mam wyłączyć komputer, ale dzisiaj nie mogę, bo się uczę i mam fajny wątek do naskrobania odpowiedzi :D ;p]
[no wybacz, po prostu nie sądziłam, że zdobędzie się na jakąś większą reakcję niż "o! ale fajnie! kolejne rozdziwiczenie na koncie!" xD to już Iya do tego bardzie lajtowo podeszła ;p ale spoko, pisz sobie nienapalonego Dymka, i w ogóle nie opisuj już teraz niczego dokładnie ani nic, OK? ;> dzięęęki :>
no fajnie, to ja już chyba wolę na te studia iść xD spoko ;p no tak, ale nie dla mojej mamy, która to by chyba najchętniej po ciemku wtedy siedziała, wyłączyła telefony i schowała się pod kołdrą xD
to ja będę dziś zła i jeśli dam jeszcze radę, to znowu na metrze odpiszę ;p nie ignoruję MT, nie myśl sobie, po prostu tamten wątek jest łatwy i przyjemny, a ten wymaga więcej skupienia i zastanowienia :>]
[bo sobie to jeszcze do serca wezmę i będziesz miała problem, o! ;p no to ja się bardzo cieszę, że wróci, bo ten mnie przerażał trochę, jak każdy facet, który przesadnie analizuje - z wyjątkiem Leosia, Leoś jest słodki <3 :D e tam, nie będę ;p ale że do czego mam lajtowo podchodzić? ;p no to całe szczęście ^^ właśnie nie wiem, bo Iya napalona jest przecież xD
chyba, bo póki co polski ogarniam, jeszcze mi matma została na dziś ;p traumę ma, bo jej szwagier był kiedyś porażony piorunem i mówi, że jeszcze pamięta różne szczegóły. a ja jak byłam mała to uwielbiałam burzę ;p
w porządku, jak tam dasz radę, czy coś ^^ oczywiście, że nie, nic się nie martw :*]
[dobrze, już nie będę ;p no to przecież wiadomo, że Leoś to jest w ogóle inna kategoria :D spoko, nie musisz tego przyznawać, ja i tak wiem :>> no bo to moje chłopaki, a mi nie wychodzą tacy prostolinijni, czy coś, wybacz ;p no się pytam, bo się zdziwiłam, że ze mną o tym chcesz rozmawiać w ogóle! nie wiem, chyba nie we wszystkim Iya mnie przypomina, tak mi się wydaje przynajmniej, a może mam taką nadzieję, nie wiem! ;p nie wiem, jak nie wiem, nic nie wiem! xD
no tak, nie ma ;p o tak, jak dzielą Cię od burzy szyby, to może sobie grzmieć, ile wlezie, znam to ;p ja się najbardziej boję, jak mam ze szkoły do domu wrócić, bo przez park idę i zawsze świruję xD
cuudnie :> to ja jeszcze zakuwam -.- ;p]
[:* no właśnie :D hah, wiem, obrażona jesteś dalej, załapałam xD spoko, ja i tak wiem swoje, przecież mówię ;p no tam, cicho ;p nie no, wiesz, w sumie trochę, bo będę miała dowód, że o tym z Tobą pisałam, a jak gadam z kumpelami, to potem się wypieram xD a musiałabyś wiedzieć, ILE ja gadam o seksie, wtedy to już w ogóle byłoby normalne pytanie, jak o pogodę xD także no... ;p a co takiego wypisujemy, bo nie zauważyłam? ;> :D noo xD czy coś... ;p
no własnie ;p
jeżu, jak cudnie <3 TAK, ZADOWOLONA! :D senk ju :> ale w sumie to ja mam jutro na siódmą, tak mi się teraz przypomniało... xD chciałam odpisać jeszcze, ale nie dam rady, bo ogarniam ciąg geometryczny (normalnie chyba pierwszy raz się na matmę uczę o.O ale w Paryżu byłam i mnie lekcje ominęły ;p) także wszystko ogarnę jutro, Ty będziesz miała wolne :>> o, to miłego obijania, tylko krzywdy sobie nie zrób ;p dobrej nocy i udanego dnia jutro, do spisania :*]
[tak, tak to sobie tłumacz, uparciuchu ;p no tak, dowód, ślad tutaj, na blogu, w postaci komentarza z samymi zakazanymi słowami! xD ale że z czego się tłumaczyłam niby teraz? ;> xD
;p
nie podlizywałam się, akurat nie teraz xD mhm, wiem :D no wybaaacz, ale myślałam, że trochę wcześniej odpiszesz, a jak potem spojrzałam na zegarek, to się wystraszyłam ;p jest moc - wszystko napisałam, wszystko zdałam, jestem boska :D a wieczorem przyjeżdża Barman :> no właśnie ja też nie, bo matmę lubię i umiem, ale tu mnie na lekcjach nie było i kompletnie nie wiedziałam, co to takiego ten ciąg ;p zresztą zobacz, jak wcześnie jestem, wezmę prysznic i siadam, żeby Ci odpisać :D
i jak Ci dzień mija? ;>]
[ja i tak wiem, że go kochasz :D bo jestem niepełnoletnia, choćby dlatego! xD mogę uprawiać seks, ale nie mogę o nim rozmawiać, także wiesz, ciii ;p
dzięki, czy coś ;p taa ;p ja tam lubię trygonometrię :D
o jeżu, ile ja bym dała za możliwość wyspania się! :>> ;p no to spoko ;) a mi się zawiesił komputer i straciłam wenę, bo usunęło mi początek odpowiedzi na metrze ;< i w ogóle co tam teraz? mają rozmawiać czy jak? xD]
To nie była wina Leo, że zareagował w ten a nie inny sposób, niemal rozkazując brunetce, by już nigdy nie wracała do tematu jego próby samobójczej. Pamiętał ich rozmowę sprzed kilku miesięcy, gdy przyrzekła mu, że mogą ruszyć dalej i zapomnieć o przeszłości, o rozłące, która wiele im odebrała. Jedynym warunkiem było to, że więcej nie poruszą tego tematu, nawet słówkiem nie wspomną, że istniał taki czas, gdy nie byli razem. Dzięki temu z biegiem lat mieli nawet sami zapomnieć, że coś ich kiedyś rozdzieliło, mieli wymazać te dwa trudne, samotne i pełne bólu lata. Leo szczerze wierzył, że takie rozwiązanie zda egzamin, a ich szczęścia już nigdy nie zaburzy wspomnienie chwil, które spędzili osobno, a które do tamtej rozmowy zawsze jakoś ich ograniczały. Było im trudno żyć dalej, pamiętając, jak wiele się zmieniło, jak wiele się wydarzyło - już nawet nie chodziło o jego chorobę, bo on sam nie mógł sobie wybaczyć innej rzeczy: że nie było go przy Spencer, gdy zaczęły się jej problemy z Campbellem, że nie ochronił jej wtedy, a także później przez długi czas nie potrafił wymazać jej złych wspomnień. Ostatecznie obił gościowi jego piękną twarzyczkę, ale czuł gorycz, ilekroć uświadamiał sobie, że powinien był zrobić to wiele miesięcy wcześniej, kiedy problemy Spencer z synem szefa się rozpoczęły, gdy jeszcze nic groźnego się nie wydarzyło. Więc tak, sądził, że pomijanie tych dwóch lat rozłąki milczeniem jest doskonałym rozwiązaniem. I wciąż tak myślał, wciąż tego chciał, choć nie miał pojęcia, jak sprawdzi się to w tej nowej sytuacji, gdy jego żona poznała jego największy sekret. Przypuszczał, że dla niej nie będzie to łatwe, udawać, że o niczym nie wie, że nic się nie wydarzyło. Znał ją na tyle, by wiedzieć, że potrzebuje rozmowy, może jakichś wyjaśnień, uspokojenia; zakładał, że obwinia się o to, co on zrobił, choć uważał to za zupełnie nielogiczne - przecież to była tylko jego sprawa, Spencer nie miała z tym nic wspólnego, a przynajmniej chciał, by ona tak myślała. I wiedział, że powinien powiedzieć jej to wszystko, ukoić stargane nerwy, uspokoić, pocieszyć. Widział przecież, jak to wszystko ją boli, jak głęboko wryła się ta nowa drzazga w jej serce. Nie sądził, by miała szybko się po tym pozbierać, bo choć przypuszczał, że teraz jeszcze jest zwyczajnie w szoku, to i tak mógł sądzić, że sama nie upora się ze swoim bólem w jeden wieczór. I zaraz uświadomił sobie, że ma rację, bo ona przecież nie dowiedziała się dzisiaj ani wczoraj - dotarło do niego, że wiedziała już w wieczór jego wyjazdu, że to wtedy musiała rozmawiać z Kat! Nagle poczuł, że krew odpływa mu z twarzy... Sam nie wiedział, co zrobiłby, gdyby powiedziała mu, że wie, gdy pytał jej wtedy, co się stało, ale to, że tak długo trzymała to przed nim w sekrecie, nagle wywołało w nim gniew. Jeszcze gwałtowniej zaciągał się dymem, zupełnie nie orientując się, co się dzieje wokół niego, więc nie usłyszał, gdy Spencer stanęła tuż za nim. Drgnął dopiero, gdy usłyszał jej cichy, ale mocny i pewny głos, ale nie odwrócił się w jej stronę, jedynie znów przyłożył papierosa do warg. Zastanowił się tylko chwilę, nie pozwalając sobie na głębszą analizę jej decyzji. Była rozsądna, musiał jej zaufać.
- Kiedy? - zapytał tylko cicho, ale dziwnie twardo, głosem, w którym czaiło się wyraźne napięcie i jakaś złość, którą mimo wszystko starał się kontrolować.
[jest :> chociaż lepiej nie czytaj, w sumie nie wiem, co napisałam xD
ja wiem, już się nie kłóć! ;p spoko, tak już mam ;p
nom ;)
właśnie nie! bo zaraz po zakończeniu jadę nad to morze, a potem mam powtórki, więc też od rana, potem góry, potem coś jeszcze - zero czasu na spanie xD spoko ;p
no ale to na późniejsze wątki ;p w ogóle uświadomiłam sobie, że opisałyśmy dopiero niecałe dwa dni ich znajomości xD ale mniejsza ;p
to ja teraz znikam i może jeszcze wpadnę gdzieś odpisać później, ale to będzie pewnie najwcześniej koło dziesiątej, więc pewnie mi się już nie będzie chciało ;p także miłego wieczorka :*]
[miałam pisać, jak mi się będzie z Tobą dziwnie pisało, więc piszę ;p
spoko, nie ma spiny, czy coś ;p
tak, tak, właśnie ;p a żebyś wiedziała, że będę ;)
będą powtórki, muszą być, bo teraz się obijam xD dzięki.
no coś wymyślę, chyba będę musiała w takim układzie, nie? ;p spoko ;)
no i widzisz, już jestem, bo pojechał mi chłopak do domu ;< poszliśmy na spacer i kurde, cała mokra do domu wróciłam, tak lało xD a teraz siadam do książek ;p]
[nie wiem, tak mi coś po prostu nie grało. dzięki ;)
hah, no właśnie ;p a jak coś, to ja mam jeszcze inne blogi, chociaż już wątpię, żebym miała dzisiaj czas na pisanie ;p jutro zresztą też pewnie niewiele, bo będę zakuwać, znowu -.-
taaa ;p
ale ja rzeczywiście mam to na myśli ;p nie wiem, o co mi chodziło, mniejsza xD
no nie mam ;p
haha, no tak też można xD ja to nie umiałam spodni ściągnąć, bo mi się przylepiły do nóg, całe mokre... więc mogę uznać, że pranie mam z głowy xD
dzięki ;) w sumie takie fajne rzeczy robię, bo na angielski przygotowuję lekcję o toksyczności i takich bzdurach :D
masz rację, zapomniałam o jakimś, ale nie chce mi się go szukać, wiesz? ;p odpiszę na niego jutro, cokolwiek tam było ^^
a teraz, skoro i tak nie masz zamiaru odpisać, spadam - poczytam sobie jeszcze słownik czy coś xD jutro będę dość późno, pewnie koło szóstej, może przed siódmą ;) dobrej nocy i miłego dnia jutro, 3m się ^^ ;)]
[a mnie to jednak dzisiaj w ogóle nie będzie, bo jestem zawalona nauką po uszy. w sumie pewnie będę siedzieć, jak zawsze, do nocy, więc jeśli się zmęczę i zapragnę przerwy, to wpadnę i na coś Ci odpiszę ^^ baw się dobrze, do spisania niedługo ;*]
Nie okazał zdziwienia, gdy padła krótka i rzeczowa odpowiedź, zresztą ona nawet nie czekała na żadną reakcję z jego strony - po prostu poinformowała go, że idzie spakować walizki, a potem zniknęła, z trzaskiem zamykając za sobą drzwi. Wbrew wszystkiemu Leo drgnął, gdy usłyszał ten dźwięk, w swoim zamroczeniu odczuwając go niemal jak fizyczne uderzenie. Wcześniej Spencer pozwoliła sobie tylko na szturchnięcie go, ale nie wątpił, że kotłowały się w niej emocje, dla których lepszym ujściem byłoby coś więcej: potrząśnięcie nim, może nawet jakiś bardziej zdecydowany cios. Znał ją jednak na tyle, by wiedzieć, dlaczego powstrzymała się przed tym wszystkim: liczyła, że on natychmiast ją uspokoi i zapewni, że wszystko jest już w porządku, jak zwykle robił w chwilach kryzysu. Niestety, przeliczyła się tym razem, bo Leo był zbyt oszołomiony, obolały i wściekły, by zastanowić się głębiej nad tym, co czuje jego żona. Zresztą ona nawet nie pozwoliła mu na to, zabijając go wiadomością, że wracają do Murine. Nie, tym razem to nie był luźny plan, mówiący o tym, że za kilka dni, gdy już wszystko będzie w porządku z Noahem, pomyślą o powrocie do domu. Nie, ona podjęła decyzję i natychmiast wprowadziła ją w życie, nie informując go o swoich pobudkach. To nie było fair i Leo znów poczuł złość, ale stłumił ją zaraz, uświadamiając sobie, że to tylko jego wina - to on był lakoniczny i oschły, i nie pozwolił jej się wygadać. Może doszłaby do tej wiadomości w inny sposób, gdyby dał jej możliwość, może wyjaśniłaby, gdyby zapytał. Ale nie. On tylko posłusznie przygotował samochód do drogi i zapakował walizki do bagażnika, a potem wrócił do domu, by założyć przynajmniej buty, bo przecież całą resztę miał już spakowaną, więc skazany był na lniane spodnie i samą tylko cienką koszulę pod kurtką. Gdy wychodził z ich sypialni z drugą walizką i zapomnianą z łazienki kosmetyczną Spencer, musiał, oczywiście, natknąć się na swoją matkę. Nie miał ochoty na rozmowę z nią, więc tylko przeprosił, że wyjeżdżają w takim pośpiechu, a potem podziękował jej za wszystko i obiecał, że zadzwoni. Nie powiedział kiedy, wiedział, że nie będzie mu się spieszyło z wykonaniem tego telefonu, ale w ten sposób zapewnił sobie przynajmniej pewność, że matka nie zadzwoni pierwsza. Z cichym westchnieniem wyszedł na podjazd, a potem bez słowa zapakował resztę bagaży i wsiadł za kierownicę. Ruszył łagodniej, niż zrobiłby to, prowadząc samochód w tym stanie, gdyby w foteliku na tylnym siedzeniu nie siedział cichutko James, ale już zakręt przy wyjeździe z posesji wziął ostro, szarpiąc kierownicą nerwowo. Uważał, że nie powinien prowadzić w takim zdenerwowaniu, ale skoro tego chciała Spencer, nie protestował. Zastanawiał się jeszcze, czy aby na pewno jest to z jej strony oznaka zaufania, czy może wręcz przeciwnie, wcześniej nie pomyślała o tym, a teraz bała się wspomnieć choć słowem, ale szybko odepchnął od siebie te myśli. Miał ważniejsze sprawy na głowie, jak choćby to, gdzie skręcić: w stronę dzielnicy Kat czy może na autostradę... Nie, do tej rozmowy chciał mieć spokój, nie chciał czuć na karku spojrzenia Spencer. Wiedział, że teraz już nie wolno mu pojechać do siostry i zrobić jej awantury. A jednak zaraz potem jakiś impuls sprawił, że mimo wszystko tam właśnie skręcił, przyspieszając na dojeździe do jej domu, byle tylko nie usłyszeć żadnego komentarza z ust żony. Zatrzymał się i wysiadł bez słowa, trzaskając drzwiami z impetem. Co dziwne, Kat w tej samej chwili stanęła w drzwiach, mając na twarzy wyraz rozpaczy. Zresztą cała wyglądała tak, jakby dwa ostatnie dni spędziła, płacząc - miała na sobie rozciągnięty sweter, którym otuliła się ciasno, a włosy związała w niedbałego koka nad karkiem. Nawet to jednak nie mogło powstrzymać Leo przed wykrzyczeniem ostrych, raniących słów.
- Ty bezmyślna, zadufana w sobie idiotko! Nie pomyślałaś o tym, co jej robisz?! Nie pomyślałaś, że ona przeżyła i przecierpiała już wystarczająco dużo?! Nie potrzebujemy kolejnych dramatów, ona nie potrzebuje większego bólu, niż ten, którego przy mnie doznała. Nie musiałaś dokładać jej tego, Kat! I nie powinnaś była zdradzać moich sekretów. Wiedziałaś przecież, jakie to dla mnie ważne, by ją przed tym chronić! Ale nie, biednej małej Kat było zbyt trudno trzymać język za zębami! - krzyczał, nie potrafiąc się opanować, gotując się z gniewu. Wreszcie jednak wyprostował się i przywołał na twarz beznamiętną maskę, sycząc ostro, że Kat nie ma już czego u niego szukać. A potem obrócił się na pięcie, zostawiając ją zalaną łzami na progu jej domu, wsiadł do samochodu i natychmiast odjechał z piskiem opon.
[o jeżuuu, jaka maskara, nie czytaj! ;p zresztą i tak dzisiaj nie musisz, odpisuję tylko na to i spadam się uczyć :/
;)
no tak, tylko potem nic z tych powtórek nie wychodzi, wiem ;p ale mi wyjdzie :D
;p
;)
spoko ;p
i jak się bawiłaś wczoraj, hm? ;> bo ja "szalałam" z książką z geografii xD
widziałam właśnie! jesteś boska :*
zgadzam się, życie w nieświadomości jest całkiem spoko ;p i jak tam z tą wodą, co? wyjaśniło się? ;> no jasne, alkoholizm, wiem, o czym mówisz xD
no tak, mówiłaś. ja na szczęście tego akurat problemu nie będę miała, bo mam studniówkę w Gołębiewskim w Wiśle, a tam są chyba stoły na każdą klasę czy jakoś tak ;p no mam nadzieję ;)
no jasne, a weź tu potem zrozum, co do Ciebie mówią xD
no ba! :D hah, no tak, dzięki za przypomnienie, że mam marne życie ucznia, kiedy Ty się już lenisz... ;p ja też już jej nie pamiętam, też zaraz na początku czytałam, ale wiem, że nad końcówką to po nocach siedziałam, żeby przeczytać, bo tak nie miałam czasu xD cichaj, wszyscy byli boscy, to tylko Ty nie lubisz blondynów ;p]
Wbrew pozorom Leo uważnie obserwował drogę i pilnował, by nie łamać przepisów, a jedynie jechał ostrzej, tracąc zwykłą płynność w prowadzeniu samochodu. Było tak, jakby ciało nie chciało go słuchać i zamiast delikatnie napierać na pedały czy łagodnie obrócić kierownicę, samo pogłębiało i przyspieszało każdy ruch. Nie znaczyło to jednak, że jechał mniej ostrożnie niż zwykle, może właśnie wręcz przeciwnie - rozglądał się na boki i cały czas pilnował, by nie spowodować jakiegoś wypadku, pamiętając, że wiezie dziecko. Dlatego też zdziwił się, gdy po ruszeniu sprzed domu Kat, usłyszał głośny krzyk Spencer, donośny protest przeciwko temu, jak jedzie. Zatrzymał posłusznie samochód w najbliższej zatoczce, by wysiąść z niego tak samo szybko, jak uczyniła to jego żona, trzymając w ramionach zapłakanego Jamesa. Po jej policzkach również płynęły łzy, które zdziwiły Leo - do tej pory sądził, że nic jej nie jest, że trzyma się twardo i będzie się trzymać, dopóki wreszcie nie pozwolą sobie na tę poważną rozmowę. Bo wiedział, że wreszcie do niej dojdzie, choć było to ostatnie, czego w tej chwili chciał. Teraz jednak zarejestrował, że ona również jest w rozsypce, że ją także to dotknęło, pewnie nawet bardziej niż jego, tyle tylko, że miała kilkadziesiąt godzin więcej, by choć trochę się z tym uporać. On po prostu wciąż był w szoku. Zaraz zauważył też jej zranioną dłoń, przesiąkający krwią bandaż, a to także dało mu do myślenia. Jakim cudem nie zauważył tego wcześniej? I z tą myślą, z poczuciem, że jest najgorszym mężem na świecie, podszedł do Spencer. Minę miał jak zbity pies, pełną skruchy i bólu; musnął lekko jej ramię, niepewny, czy teraz nie odepchnie go, zła o wszystkie te sceny, o zachowanie, na które nie powinien był sobie pozwalać.
- Przepraszam. - wymruczał cicho. - Proszę, Spencer, wróć do samochodu. Pojadę ostrożnie. - obiecał zaraz, patrząc na Jamesa, który uspokoił się wreszcie, wtulony ufnie w szyję mamy, z rączkami wplecionymi w jej włosy. Jego Leo również przeprosił, dotykając malutkiej piąstki wysuniętej w jego kierunku. Przecież nie chciał ich zranić, nie chciał wystraszyć synka, nie chciał... nie chciał zrobić niczego złego. Nie chciał się tak zachowywać. To tylko sytuacja zmusiła go do przesadzonych reakcji, ona wywołała jego gniew, zagotowała emocje. I choć już teraz czuł skruchę, nie było to uczucie pełne, jeszcze nie ogarniał myślami wszystkich aspektów tej sprawy. Nie docierało do niego tak do końca to, co się wydarzyło. Wiedział tylko, że jednak nie unikną rozmowy, której on tak bardzo się obawiał, której nie chciał za żadne skarby świata.
[dobra, na dzisiaj tyle, resztę sobie odpuszczam, bo chyba nie myślę, łacina wyprała mi mózg -.- jutro będę dopiero wieczorem, bo jadę po prezent na tę potrójną osiemnastkę, więc miłego piątku, baw się dobrze, cokolwiek tam masz w planach ^^ do spisania :*]
[jestem w takiej rozsypce, że nie wiem, jak się nazywam (a Ty obiecałaś kiedyś, że będziesz mi w takich chwilach przypominać... ;>). wczoraj byłam w domu o dziesiątej i od razu padłam do łóżka, dzisiaj wstałam o piątek i od tego czasu biegam po mieście, załatwiając milion nieważnych spraw -.- teraz też wychodzę, ale jeśli obrobię się ze wszystkim, co muszę zrobić przed imprezą, to jeszcze Ci odpiszę ;) baw się, miłego dnia ;**]
[ha, a ja pamiętam! to było jakoś tak jak rozmawiałyśmy o tym, że będę musiała się kłaść wcześnie spać i będę znikać z bloga przed dziesiątą, bo inaczej następnego dnia będę nie do życia i nie będę pamiętać swojego imienia, a Ty wtedy powiedziałaś, że nie ma problemu, możesz mi przypominać tak często, jak będzie trzeba, o :D także dziękuję za uświadomienie mnie, że noszę takie cudowne imię :>> dzięki ;) no tak, bo mi, oczywiście, nie wyszło odpisywanie przed wyjściem - wcześniej sobie chodziłam po mieszkaniu spacerkiem, twierdząc, że mam tyyyyyyyyyle czasu, a teraz, godzinę przed wyjściem, dzwonię do znajomych, żeby przyjechali po mnie jednak trochę później xD i, uwaga, mam jeszcze czas, żeby oglądać końcówkę serialu, o! ;p
także miłego wieczoru, 3m się ^^]
Ociągał się dłuższą chwilę, zanim znów wsiadł za kierownicę. Wcześniej musiał sam upewnić się, że jest w stanie bezpiecznie dowieźć rodzinę do domu, bo ostatnie, czego chciał, to narażać zdrowie i życie Spencer i Jamesa. Odetchnął więc głęboko, próbując uspokoić się po tym wszystkim, co stało się przed chwilą, po ostrych słowach, które wykrzyczał lub wysyczał w stronę siostry. Spojrzał też na swoje dłonie, które drżały nieznacznie, ale uznał, że jest w stanie je również opanować. Szybkim ruchem przetarł jeszcze czoło, na które wstąpiły drobne kropelki potu, a potem wsiadł już do samochodu, teraz każdy ruch wykonując wolno i starannie, wciąż sprawdzając samego siebie, nabierając pewności, że jest w stanie odepchnąć uczucia na dalszy tor i przez kilka godzin skupić się tylko na jeździe. Do tyłu zerknął tylko przelotnie, upewniając się, że i jego ukochana, i synek mają zapięte pasy, a potem ruszył, walcząc z samym sobą i silną pokusą, by wrócić jeszcze do Kat. Wreszcie jednak uznał, że jego siostra zrozumiała wystarczająco dużo, a i Spencer nie potrzebuje więcej nerwów.
Tym razem rzeczywiście jechał ostrożnie, pewnie nawet wolniej, niż mógłby jechać, ale wolał przesadzać w tę stronę. Dzięki temu Spencer miała być spokojna przynajmniej o to, jeśli spokoju w innych kwestiach nie mógł jej zapewnić. Nie odzywał się jednak, nie tłumaczył i nie przepraszał, choć przecież mógłby, wykorzystując tę swobodę, którą dawał mu brak kontaktu wzrokowego z żoną. To zawsze w chwilach, gdy miał coś ważnego do powiedzenia, peszyło go i nie pozwalało odpowiednio zebrać myśli. Wiedział jednak, że ona z kolei właśnie tego potrzebuje, by wiedzieć, że mówi jej całą prawdę - tolerował to jej zawodowe zboczenie, bo nie miał innego wyboru. I tak też tłumaczył sobie teraz swoje tchórzostwo, powtarzając w myślach, że robi to dla niej, że milczy teraz, bo tę rozmowę muszą przeprowadzić później, w domu, siedząc naprzeciw siebie, patrząc sobie w oczy. Tak było łatwiej niż obwiniać się o irracjonalny strach przed odrzuceniem czy czymś takim, czego Leo sam nie rozumiał. Chyba nie musiał, przynajmniej jeszcze nie teraz.
Droga dłużyła mu się niesamowicie, bo zdecydowanie nie lubił wolnej jazdy, szczególnie na autostradzie. Wyprzedały go wszystkie samochody, aż zaczął obawiać się, że również w ten sposób, jadąc za wolno, stwarza zagrożenie na drodze. Wreszcie jednak i na to przestał zwracać uwagę, po prostu jadąc przed siebie z tym niejasnym poczuciem, że w domu wcale nie poczuje się jak w domu. Był tam przecież wczoraj i choć nic się nie zmieniło, to przez to, że pojechał tam sam, nie czuł się wcale komfortowo. Teraz też miał pewność, że atmosfera nie będzie taka, jak powinna. I doskonale wiedział, że to tylko jego wina.
Na jednym z postoi, które musieli zrobić ze względu na Jamesa, domagającego się głośno jedzenia lub zmiany pieluszki, lub po prosto chwili przerwy od pewnie niezbyt wygodnego fotelika, Leo zauważył na dłoni brunetki bandaż z niewielką plamą przesiąkającej przez materiał krwi. Nie był zbyt zdziwiony, że wcześniej tego nie zauważył, ale zrobiło mu się zwyczajnie głupio. Niewiele dziś widział, jeśli chodziło o jego ukochaną, dopiero teraz docierało do niego, że ma podsinione oczy, a twarz szarą i zmęczoną. Musiała źle spać lub nie spać wcale. I do tego ta zraniona dłoń... Podszedł do niej, patrząc w dół, na jej rękę, jakby obawiając się kontaktu wzrokowego.
- Co ci się stało? Może powinien to zobaczyć lekarz? - zapytał cicho, kopiąc czubkiem buta jakiś papierek, który miał pod stopami.
[to ona może go teraz jakoś spławić, a Ty sobie opisz te swoje dni po powrocie, skoro tak bardzo chciałaś ;p
hah, spoko ;p dzięki, zapamiętam, znaczy w sumie już pamiętam xD oo, a gdzie to się bawiłaś? ;> haha, taa, dzięęęki xD
w porządku, to był właśnie mój nieogar ;p będę! ;p
o, no to super ^^
hah, jaka skromna :D
no to spoko ;p haha, taa ;p
taa ;p
ale mi się nie chce! ;p
mhm ;p no właśnie :D eee tam... ;p cichaj, Gosling to jest inna kategoria w ogóle! ;p
to ja spadam i nie wiem, czy się dziś jeszcze pojawię, bo mam masę nauki, kilka matur w tym tygodniu i w ogóle, więc siadam do tego ;) miłego :>]
[a powiesz mi przynajmniej, co chciałaś opisać? ;> ładnie proszę? ;> no i w takim razie co teraz? pogodzą się, a co potem? ;p
aa, taki bajer :D no to spoko ^^
hah, jasne, bo Ty całkiem domyślny człowiek jesteś, nie? :D ;p taa ;p
oczywiście :D
nie ma takiej potrzeby, pewnie wyjadę ze Śląska niedługo ;p
haha, no właaaaśnie :D
no to spoko, baw się dobrze, jeśli pójdziesz ;p a jak nie pójdziesz, to też, cokolwiek będziesz robić! :D nie ma sprawy ;) dzięki ;))
tak, sama, a czemu? ;> doczytałaś już coś o tym, tak? ;p nie wybrałyśmy, tylko ja wybrałam, Moja Droga :D znaczy sprawdziłam, co Ty masz wpisane w karcie, a potem znalazłam stację dla Iyeczki :>
nie chce mi się uczyć penisów, oczywiście xD i dlatego od godziny rozkminiam, co mam na metrze odpisać ;p]
[no tak, żeby zaspokoić moją ciekawość :D no, co tak planowałaś? ;>> ;p właśnie nie, miałam nadzieję, że może Ty coś wymyślisz, ale skoro nie masz żadnego pomysłu, to tak właśnie zrobimy, chociaż pewnie zanim do tego dojdziemy, miną wieki ;p zakładam, że przed moim wyjazdem pierwszego lipca nie zdążymy xD
;p
;)
o gwarę śląską, że nie rozumiem, ale mi się nie chce uczyć ;p na studia pewnie, chyba że mi się medycyna jeszcze odwidzi i pójdę na Polibudę, to wtedy pewnie wyląduję w Gliwicach. no i później już też raczej na Śląsk nie wrócę :)
:D
o, jak Ci dobrze ;p a moja rodzinka gdzieś spłynęła cała, nie mam pojęcia, gdzie są xD
aa, no to już się sama włóczyć nie będzie ;p albo jej broń jakąś skombinuję xD haha, tak, na pewno by nam się udało ;p jest, jest ^^
rozmnażanie w sensie ;p no w sumie chyba już tak, ale bardzo nie chce mi się tego napisać xD]
[:D a tak właśnie przeczuwałam, że Spencer zacznie o tym drugim dziecku niedługo xD ale teraz to sobie musimy odpuścić, bo to by był kolejny temat tabu Leosia ;p ale wrócimy do tego, prawda? ;> wiem, naprawdę nie musisz mi przypominać, że zawalam terminy, czy coś. hah, no tak myślałam ;p
;p tak, pisałam, bo tak było, ale sytuacja mi się trochę zmieniła - mama dostała emeryturę wreszcie, siostra się ogarnęła, także jest spoko ;p nie to, żeby kiedyś nie było. kurczę, wiesz o co mi chodzi? ;p no jasne, że tak, gdybym tylko nie była tak cholernie ambitna i nie chciała iść na tę medycynę! ;p
;p
tak, mądre jesteśmy ;p a powiedz mi jeszcze, jak to wygląda z temperaturą w tych tunelach i na stacjach? i ze światłem, o, bo to mnie gryzie ;p no dobra, ogarnęłam. tylko teraz trzeba będzie kombinować, jak ta moja Iya do mamy będzie wędrować ;p mhm ;)
e tam, dawno temu, przed maturą! ;p no, nie tak do końca bez różnicy, bo dzięki temu, że właśnie tam odpisałam, będziesz miała co skrobać jutro! tym bardziej, że nie wiem, jak będzie wyglądać moje blogowanie w tym tygodniu, mam masę roboty, ugh -.- dzięki, Ty też baw się dobrze, do spisania :*]
[masz się bać! :D no wiesz, to po prostu była kwestia, która gdzieś się tam czaiła, czekając na odpowiedni moment ;> ;p no tak, w takim razie wykorzystamy to później, chociaż ja już widzę reakcję Leosia <3 :D dlaczego może? ;p tak, na pewno bardzo Ci przykro ;p
nie wiem, mam wrażenie, że od razu wyobrażasz sobie właśnie nie wiadomo co, jakieś slumsy i zakupy w szmateksach xD a kurde, się okazuje, że stać na coś ekstra, bo i w Paryżu byłam przecież, i na wakacje jadę, i angielski mi tata opłacił na przyszły rok. to tylko te studia tak mnie męczyły, że będę od nich co najmniej tysiaka miesięcznie wyciągać, ale ostatnio rozmawialiśmy i wyszło na to, że zupełnie niepotrzebnie ;p cieszę się, że wiesz :) to pewnie ta biomedyczna, może chemia, ewentualnie coś pokrewnego. myślałam też o tej materiałowej, jak barman, ale chyba mi się to odwidziało już ;p
ja też przecież! ;p spoko, jak coś to szukaj, jak ubrani chodzą czy coś w ten deseń ;p okej, światła awaryjne, lampy rtęciowe, zegary, zapamiętałam :D no dobrze, to spoko, mogę tak pisać ;) dzięki! :> haha, spoko, to lepiej już nic nie mów, ale mnie po prostu poprawiaj czy uprzedzaj, czy coś :D ok? ;> :>
no właśnie :D w porządku, nie ma sprawy, ja próbuję się uczyć ;p no nie, przecież ustalałyśmy, że zwieje! ;p ale to nie nauka na lekcje tak normalnie tylko na matury i do projektu głównie, bo oceny, nie licząc tam chyba jednego czy dwóch przedmiotów, miałam właściwie wystawione przed wyjazdem ;p]
[spoko :D no raczej nie ;p oo, no chyba, że tak, ale to już w sumie zależy, jak nam potem wątek pójdzie, nie? ;> no też, kurde, zapomniałam znowu ;p taaak... ;p
trudno to określić przez komputer, wiesz? ;p więc potem się robię taka przewrażliwiona, o, przepraszam Cię. no to też racja, chociaż ja akurat nie umiem w takich ubraniach chodzić, mam traumę z dzieciństwa, gdy dostałam alergii na proszek z ubrań od jakiejś tam sąsiadki xD ale moja siora też się potrafi obłowić w szmateksach, także no, źle się wyraziłam, ale zrozumiałaś, o co mi chodzi ;) dobrze, już nie będę się tłumaczyć, a przynajmniej się postaram :) no tak, dobrze wiedzieć, że nie jestem w takich dylematach osamotniona ;p chyba jest do wyboru z matmą, w sumie nie wiem, jak to teraz jest, barman na pewno zdawał matmę ;p
no spoko, w sumie to taki drobiazg właściwie, ale zastanawiałam się nad tymi koszulkami na ramiączkach i jakimiś spódniczkami Iyi, ale to już tam, hm, popłynę xD spoko ;)
ale, kurde, źle się czuję, jakieś choróbsko mnie po sobocie rozkłada, a jeszcze syf jest w domu i muszę sprzątać - była taka burza z gradobiciem, że pół miasta jest w rozsypce. grad normalnie wielkości jajek, powybijane szyby, zalane ulice, połamane drzewa. a moja szkoła praktycznie nie istnieje - każda sala ma wybite szyby, a to jeszcze te stare, drewniane okna, masakra ;p dobrze, że mi zdemolowało tylko balkon i trochę samochód, ale moja mama tak świrowała... to było jak koniec świata! ;p
spoko, to miłego oglądania ;) nie spiesz się czy coś ;p noo, ustalałyśmy :D ;p mhm ;)]
[;p haha, no tak, o tym też nie pomyślałam ;p a ona to się tak może rozmyślić co do tego rozmnażania, co? ;> ;p tak, pisałam, ale to tylko tak, żeby mieć jakąś opcję na przyszłość. a teraz w sumie można zrobić tak, że jak dostanie ten telefon o śmierci Leny, to się zestresuje, pójdzie mu krew z nosa i wszystko się wyda - co myślisz? ;> by była znowu kumulacja dramatów, a my tak lubimy, nie? ;p no właśnie średnio ;p
no właśnie nie wydawałaś się tego do końca świadoma :> ;p mhm ;) hah, no tak, jakiś talent do tego też trzeba mieć ;p to w porządku :) będę to sprawdzać we wrześniu, wypisując deklarację :>
:D
mało powiedziane w sumie ;p o, jak Ci dobrze... ale i tak, kurde, tyle spania <3 xD no tak, pięknie ;p a wiem, wiem, sprawdzałam mapy wyładowań - Śląsk dwie godziny temu wyglądał bosko, cały biały xD weź, schowałyśmy się na przedpokoju, daleko od okien, bo ten grad to jak kamienie walił, więc w sumie... też mnie trochę brzuch ze stresu bolał ;p
w porządku, sklejaj sobie w swoim tempie, nie? albo nie sklejaj wcale, jak chcesz ;) OK, mi to jest na rękę, tam pewnie też szybciej odpiszę niż tu ;p ale przyspieszasz coś? znaczy do ich kolejnego spotkania? bo jak nie, to pewnie nie będę miała o czym pisać ;p]
[wiem, zła ja ;p haha, no ale przecież musisz się trzymać jej charakteru i w ogóle, nie? czy tylko mi się wydawało, że tym rządzą jakieś zasady? ;> no to spoko :D tak, oczywiście, że tak ;p no a skąd mam wiedzieć?! ;p
;p póki co oceniam swoje możliwości ;p nad rosyjskim się zastanawiam i nad matmą rozszerzoną, bo właśnie boję się, że coś spieprzę :/ ;p nic nie wiem właśnie ;p nie przejmuj się, wreszcie Cię olśni ^^
spoko, wybaczam, czy coś ;p no raczej ;p tak koło 16.30 się zaczęło, w sumie prawię godzinę tak waliło ;p no tak, Warszawa zalana, Wenecja, czy coś ;p
OK ;)) mhm ;p pisałaś coś o tym, że niby awansuje na stalkera dzięki tej drodze i przyjdzie się Iyeczce pochwalić ;p ale, oczywiście, zapomniałaś xD o jaa, ale bajer! to jak z tym moim Delirium, taka nieuświadomiona byłam, że kolejna część już jest, a trzecią piszą :D
jaka, pochwal się? bo ja mam pustą prawie playlistę ;p]
[ach, no tak, znowu nie przyszło mi do głowy, że możesz zacząć tak kombinować ;p dobrze, niech będzie, że może jej się ewentualnie odechcieć, ale to tylko w skrajnym przypadku ;p no właśnie :D to Ty mnie powinnaś uświadamiać! ;p
tak, jeszcze trochę ;) no może, ale moje wątpliwości się tylko mnożą, także wiesz ;p na pewno! :>
;p no tak, dzisiaj! ;p chodziło mi raczej o ten tekst, że prezydent Warszawy robi z naszej stolicy Wenecję ;p a tak to to nie wiem, co jeszcze zalane, nie oglądam wiadomości ;p
chyba tak, on miał ją tylko odprowadzić do domu i sobie pójść ;p widziaaałam! aleś mnie zarzuciła już książkowymi tekstami, ho ho! ;p mhm ^^
nie słyszałam, ale fajne to :D o jeżu, też bym chciała mieć na to czas ;p ale mi się dziś zaszył nowy singiel Karmin: http://www.rollingstone.com/music/videos/karmin-declare-independence-in-acapella-premiere-20130610 :D
a teraz zmykam, bo chyba dostałam gorączki :/ jutro nie idę do szkoły, więc odpiszę Ci rano na metrze ;) dobrej nocy, do spisania :*]
[czyli na mnie teraz ciąży cała odpowiedzialność, na to wychodzi, nie? ;p spoko, to się postaram nie zrobić niczego aż tak strasznego, o ;p tak po prostu też jej się może odechcieć? xD właśnie tak założyłam, że Ci się nie będzie chciało xD
pewnie tak, ale dla mnie to trochę dziwne, nigdy tak nie miałam ;p
xD no to mi o tym moja mama powiedziała, że w internecie tak piszą, ale nie wiem, skąd wiedziała xD ;p
taak, wiem, że musiałaś xD pewnie tak, więc wiesz, wybaczam, czy coś ;p trochę... ;p
wiem, nie złość mnie nawet ;p ;)
no tak, chora, ale też szkołę mi rozwaliło, mówiłam Ci? nawet na Kwejka zdjęcie wrzucili, pół budynku ma w oknach "witraże", więc praktycznie nie było dziś normalnych lekcji ;p
odpisałam na metrze, teraz się trochę pouczę i będę znowu potem ;))]
[ech, trudne to moje życie z Tobą... :* ;p zobaczymy. aa, no tak, dobre serduszko S., znowu zapomniałam! xD wiem, wiem, już teraz uważam, pilnuję się, czy coś w ten deseń ;p
no pewnie tak. kurczę. głupio tak xD
to by było za proste xD moja mama nie korzysta z komputera ;p więc serio nie wiem... ;p
tak, też bym była taka złośliwa ;p no nie, chyba nie musisz, ale chciałaś, najwidoczniej xD tylko troszkę, już mi tutaj nic nie dopisuj ;p
ale ja i tak Ci zazdroszczę! poza tym wiem, jak to jest, jak się ma wolne - jeden dzień mega nudny, nie ma co robić i nawet się nie chce, a potem nagle tysiąc spraw do załatwienia xD ale mu się marzą wakacje... :>
mhm ;p ja właśnie też nie, tylko kumpela mi go wysłała, jak przeglądałam normalnie, po kolei, to nie widziałam ;p
ja już teeż :> i zmykam z powrotem do mojego projektu ;p]
["jednym susłem"? xD
no ba! :D :D tak mi się jakoś myli z Tobą, wiesz? ;p hah, spoko ;D
też w sumie nie wiem kto by mógł ;p ale może w telewizji coś o tym było, czasem tak mają, że wrzucają do wiadomości demoty albo obrazki z kwejka xD
może, sama nie wiem ;p e tam, nie wiesz, niby skąd? ;p
no wiem właśnie! :D hah, patrz, jaka ja mądra :> lata wnikliwej obserwacji, się wie! :D już niedługo, praktycznie tylko ten tydzień i mam luz :D
oo :> no i jak Ci się podobają witraże w oknach mojej szkoły? xD
a ja znowuuu :D spoko, jak chcesz ;p no wiem, też tak mam ostatnio ;p normalnie znowu zrobiłabym im przerwę, żeby się ogarnęli trochę, tyle tylko, że nam to nie wychodzi tak, jak powinno, a przynajmniej ostatnio nie wyszło ;p dobra, bez spiny, nie? ;> ważne, że gdzieś coś piszemy, jak dawno nam się to nie zdarzyło :D]
[arr, nie mogłam się już tego doczekać <3 :D
no właśnie, czasami! ;p zdążyłam się już o tym trochę przekonać :>
tak, dokładnie tak :D ;p
;p wcale nieprawda, spadaj! ;D
tego się spodziewałam, ha! :D nie mam wyboru, nie? teraz jeszcze w domciu posiedzę, a potem parę spraw do załatwienia i... sru! nad morze :D
spoko ;) ej, a od kiedy Leoś jest wcieleniem dojrzałości, co? xD w każdym razie - trzeba ich jakoś odświeżyć, bo się robią dziwni i nudni ;p masz jakiś pomysł? ;> no jasne, że nie wyszło, bo niby się rozstali, a oboje tylko czekali, żeby już być z powrotem razem, nie było tam żadnego odpoczynku ani nic ;p]
[:*
i uważasz, że to jest powód do dumy? ;> ;p no przecież wiesz, różne sytuacje były... xD
nie, znikaj! ;p
oj, trochę by mi się przydało! ;p wieem :/ ;p no średnio, tym bardziej, że ogólnie się teraz mało widujemy, ale to tam jego problem ;p
widziałam :> ja za chwilę, bo nie wiem, co ona ma odpowiedzieć ;p no trochę mu tam urósł poziom dojrzałości, ale niewiele, zostanie taki dzieciak, bojący się zobowiązań i rozmawiania o emocjach ;p kupę czasu! :D no dobra, to piszemy, a może coś, hm, emocjonującego wyjdzie w trakcie ;p no w sumie nie, nie dziwię się :> nawet nie o takim czymś myślałam, ale może znowu Leoś wyjechałby do pracy? albo S. by sobie zażyczyła powrót do zawodu? albo odwidziałoby jej się coś i wróciłaby do Noasia, a zazdrosny Leoś już by z nią nie pojechał? tak też możemy przecież kombinować ^^]
[:*
no tak, twardym trzeba być, nie miętkim! :D zgadzam się :>> a, dobrze, że jesteś świadoma, że tego rzeczywiście za bardzo nie widać... ;> wiesz! (cichaj no! xD)
ehe ;p
nie znasz się xD ;p
juuż :D chyba średnio sensownie wyszło, ale wyjaśniła już coś, moja Iyeczka kochana :D o nie, już się tego boję ;p no dobra, to może wszystkich innych rzeczy się boi ;p no dobra, dobra, masz rację, cudowni są, wszystko wyszło, my jesteśmy boskie xD jak zwykle wychodzę na głupka :/ ;p spoko, znowu budzisz moją ciekawość, zołzo! ;p no ten powrót do domu, bo to takie nagłe, w sumie nie wiadomo jeszcze, o co chodzi ;p wiem, jak zwykle chyba, nie? xD to też by było niezłe, Leoś znowu miałby komu mordkę obić ;p]
[:* może zacznie ;p
taa :D oj, zapomniałam, znowu, wybacz! Ty to jesteś do rany przyłóż po prostu, a wcześniej to mi się musiało coś pomylić, czy coś ;p :D jesteś najmilszą osobą, jaką znam :>> (ciicho ;p)
;p
e tam, nieprawda! ;p
:D :>> o kurczę, będzie ją gonił? ;> :D no to super ;) fajnie, dzięki ;p no właśnie nie, jakoś tak się łudziłam ;p czy coś... :> ;D się dowiem razem z Leosiem ;p tak, zgadzam się :>> lubię, jak się czymś jarasz, więc tak, robimy :D arr, Leoś będzie wściekły! :>>> cudnie :D :D :D]
[:* :* :* już? ;> ;p
pogarsza się z każdym dniem! :> arr, jakie kochane dziewczę <3 :D haha, wieem ;p (-.- ;p)
a tu nie ma samozachwytu?! xD
widziaaałam <3 :> uwielbiam takie wątki, takie dramaty *.* widzę, cudnie, baaaardzo się cieszę ^^ hah, wiem! :D :>> uwielbiam, hej! :D może jesteś... ;> cudnie ;) ale to ja jutro już się rano na blogu nie pojawię, pouczę się na tę maturę, a odpiszę, jak wrócę do domu, o ile się nie będę uczyć znowu na czwartek ;p]
[odpiszę jeszcze ;)]
[:* :* :* :* a teraz? ;>
wiem właśnie, wyobraź sobie ;p ech, no nic nie poradzisz, jakoś musisz z tym żyć! :D (;p)
aa, no tak, zapomniałam, że nie tylko masz dobre serduszko, ale na dodatek jesteś zawstydzająco skromna... :D
hihi, wiem! :>> tak, też się jaram, chociaż w sumie nie wiem, jak mi Leoś zareaguje, ale to się zobaczy :D właściwie jaram się też tą rozmową o drugim dziecku, wiesz? ;> haha, mówisz jak moja przyjaciółka xD chociaż ona ostatnio się wkurzyła, jak nie okazałam zbytniego zainteresowania jakąś tam sprawą, i stwierdziła, że wystarczy, jak ona jara się za nas dwie xD no to spoko ;) ja właśnie dzisiaj miałam Borysa rano, małą przeszkadzajkę ;p
no to dobranoc, Aguś, do spisania jutro :*]
[arr, muszę się pochwalić, bo nie wytrzymam - robią u mnie w piątek nocny maraton filmów z Goslingiem <3 <3 <3
dobrze było, ale przecież miałaś przyspieszyć ;p a tu dupa, nie wiem, co odpisać :/ ;p
no przecież napisałam, że jeszcze odpiszę, więc walczyłam i skrobałam dla Ciebie odpowiedź :D widziałam właśnie i, oczywiście, nie wiem, co mam teraz zrobić ;p
mua! :* :D wiedziałam, że wreszcie poskutkuje :>>
no tak, zgadzam się ;p taaa, biedna Ty! ;p
wybacz, ale nie masz nic do gadania, obie postaci są moje, także wiesz... ;p no jak muszę :/ w sumie nie wiem, czy mi się będzie chciało, zobaczę jeszcze ;) no kurczę, weeź... to może w ogóle zrezygnuję z tej Leny ;p haha, no tak, znowu taka skromność bije z Twoich słów xD ale tak, mamy zajebiste wątki :D ooł, słodko ;) u mnie znowu biega ten potwór ;p
to co, gdzie mam Ci odpisać - tu czy na metrze? ;>]
[no wiem :D i chyba wyciągnę na to barmana, o ile się lepiej poczuję do tego czasu ;p
taak, dużo ;p no na pewno, Spencer jest tak w nastroju, że szok! o Leosiu już nie wspominając ;p
no tak, w sumie racja - a ja po prostu wiedziałam, że już mi się tu nie będzie chciało zaglądać po naskrobaniu odpowiedzi tam ;p
e tam, musiało zrobić :D nie wierzę Ci! ;p
haha xD
ewentualnie, jeśli musisz... ;p :* dobra, zobaczymy, w jakim będę nastroju i jak to nam w wątku wyjdzie :) serio! no, może nie zrezygnować, ale przełożyć na później, chociaż to już obojętne ;p tylko wiesz, to też by było niezłe, jakby sobie gadali o tym dziecku, Leoś pamiętałby o tych swoich pogorszonych wynikach, a potem by się to wydało i byłoby takie "a nie mówiłem?" xD mhm ;p ouu, to niefajnie. mój jest hiperaktywny, a ja mam już dość ;p
hah, tak myślałam ;p no to zobaczę, ale dopiero za moment, jak sobie febrisan wypiję i zacznie działać ;p właśnie myślałam już nad tym. może jeszcze go podręczyć, ale wreszcie i tak wyjdzie na to, że on sobie pójdzie. ale myślałam też, że mogłoby jej się coś stać, Dymitr byłby niedaleko i zauważył, że biegnie znowu cała zaryczana, a potem... no, potoczyłoby się ;p a po co by do niej przylazł? ;> bo naprawdę nie wiem, co pisać ;p]
Obrażona Spencer, marudny James - to było dla niego odrobinę za dużo w tym momencie. Czuł się zmęczony długim dniem, który jeszcze wcale nie miał się dla niego kończyć, a na dodatek dręczyły go różne myśli i gdybania, których nie potrafił uciszyć. Walczył sam z sobą, próbując uspokoić skołatane nerwy, przynajmniej do końca dnia. Liczył, że nocą wszystko na spokojnie ułoży sobie w głowie, by rano móc porozmawiać ze Spencer, choć teraz nie był już nawet pewny, czy ona będzie chciała go słuchać. Ale tak naprawdę co miał jej powiedzieć? Mógł tylko przeprosić ją i powtórzyć swoje słowa z tego ranka - obiecała, że już nigdy nie będą musieli o tym rozmawiać. Bo jednego był pewien, o swojej próbie samobójczej nie będzie mówić.
Pod dom przy Cynamonowej podjechał jednocześnie z ulgą i pełen obaw. Po długich godzinach milczenia podczas podróży czuł się teraz dziwnie niezręcznie, jakby nawet rozmowa o błahych, przyziemnych sprawach stanowiła dla nich jakieś ogromne wyzwanie. Ale chyba tak właśnie było, bo czuć było między nimi napięcie, jak twardą ścianę, a żadne z nich nie miało siły robić nic, by ją zburzyć. W ciszy wypakował walizki i uwolnił Jamesa z sideł fotelika, a potem ruszył na górę za Spencer, która, oczywiście, nawet się na niego nie obejrzała. Odpuścił sobie kawę, na którą miał ogromną ochotę, bo wiedział, że musi uśpić synka, a choć zajęło mu to zaledwie chwilę, bo malec rzeczywiście był już niesamowicie zmęczony, to i tak znów obudziło się w nim jakieś nieznośne rozdrażnienie. Miał ochotę wymazać kilka ostatnich dni z pamięci, zupełnie o nich zapomnieć i sprawić, by i Spencer o nich zapomniała, ale wiedział, że na nic podobnego nie ma szans. Będzie musiał stawić czoła problemom, które wyszły na jaw, choć nie miał pojęcia, jak podoła temu zadaniu. Nie czuł się na tyle silny.
Do sypialni wrócił dopiero dużo później, już po wypiciu kubka herbaty i zrobieniu kilkunastu pompek, a także po długim prysznicu, który uwolnił jego ciało od całego napięcia. Tylko na chwilę i tylko pozornie, ale to pozwoliło mu ruszyć na górę i wejść do sypialni, a potem położyć się na łóżku obok Spencer, choć jeszcze chwilę wcześniej rozważał spędzenie tej nocy w pokoju gościnnym. Ułożył się jednak na samym brzegu swojej połowy łóżka, obrócony do żony plecami, wciąż obrażony na nią, wziąć zraniony. Zmęczenie jednak wkrótce okazało się silniejsze od targających nim emocji i myśli krążących po głowie - zasnął, zanim zdążył jeszcze raz zastanowić się nad tym, co powie, gdy wreszcie ze Spencer będą mieli chwilę, by porozmawiać.
- Powiesz mi, dlaczego wyjechaliśmy z Londynu tak nagle, czy może uważasz, że to było całkiem normalne? - zapytał przy śniadaniu, gdy napięta atmosfera między nimi znów dała mu się we znaki. Wstał przed Spencer i od samego rana zajmował się Jamesem, który teraz raczkował wokół stołu, na rozłożonym tam specjalnie dla niego małym dywaniku; tylko jemu w pełni wrócił humor. Wypoczął i znów był szczęśliwy, ale tylko on. Leo był jak gradowa chmura, gotowy w każdej chwili wybuchnąć.
[hah, ale mojemu facetowi wręcz przeciwnie, pogorszyć się może! xD
taa, czepiam się, jasne ;p
a co tam oglądasz teraz? tych skinsów? ;> no właśnie kończę czwarty sezon, jakoś tak na raty oglądam - pierwsze dwa widziałam w zeszłym roku, trzeci oglądałam, jak mi się zachciało, a teraz pochłaniam czwarty ;p
o jeżu, to co mam zrobić, żeby się wyróżniać, co? ;> ;p
a, no tak ;p wiem, o tym mówiłam, że zależy od mojego nastroju i wątku ;p że niby teraz, jak im się poprawi, a poprawi się niedługo, potem byłby telefon o Lenie i wydałaby się jego choroba :> no wiem, zapamiętałam już xD no ba :D eeej... ;< ;p
no ja wiem, że to swoją drogą, mam już doświadczenie, ej! miałam siedem albo osiem lat, jak mi się siostrzenica urodziła ;p
no to spoko, zaraz piszę dramaty kolejne :D arr, spodoba Ci się :>> wiem, wiem ^^]
[ma nawet lepszy, ej! :D ale wiesz, przez pół nocy będę wzdychać do innego faceta, nie wiem, co on na to xD
taa ;p
no to ja jestem opóźniona ;p tak samo jak moja siostra, ona też trzeciej nie obejrzała, bo jej się nie podobała ;p no wiem właśnie, ona jest maniaczką, już się podzieliła ze mną tą niesamowitą informacją :D ^^
to może nie teraz, gorączkę mam... ;p
:* no kurde, nie, wcale nie o to chodzi xD oj tam, oj tam ;p no masz rację, ale mogłabyś okazać raz to swoje dobre serducho, nie? ;>
no tak, ona maturę pisała, a ja w kołysce ryczałam xD no to tak jak z drugą moją siorą, osiem lat jest między nami ;)
juuuż :> ale mi się podobało pisanie tego, arrr <3 :D]
[oczywiście, że jest, no hej! :D ;p żadna się tak nie jara jak ja, poza tym byłam z nim już umówiona na piątek i nie będzie zbyt zadowolony, jeśli odwołam albo skrócę czy coś ;p
;p hah, wiem, wszyscy ją lubią, niezła jest :D a druga jeszcze lepsza, tak swoją drogą xD o jeżu, jeżu, Cassie też ma być? :>>
haha, no jasne, dzięki, czy coś :D ;p
nieprawda, ja nie kłamię ;p hah, no a jak inaczej? ;p nie no, właśnie nie, ja po prostu wolę zapobiegać niż leczyć, czy coś ;p wiem, że jak już wejdziemy w ten wątek z Leną, to nieważne, co bym napisała, i tak Ci podpadnę ;p więc tak, mogłabyś mieć dobre serduszko i pójść mi na rękę, zrobić mi tę przyjemność :>>
no tak, dlatego mnie nie lubiła przez pół życia xD to tak optymalnie chyba, nie? ;> ejj, a ja co mam powiedzieć? tak naprawdę mogłabym być dzieckiem mojej siostry... xD
myślałam, że tylko ja tak zawsze robię i potem rozkminiam, dlaczego się odpowiedź urywa xD no w sumie zobaczy, że jest obita, wiesz, jakaś pęknięta warga może, sina twarz czy coś, no i kuleje, więc się chyba domyśli, nie? ;p to się zobaczy później :D]
[nie wierzysz? ;> ;p dogadam się, oczywiście, że tak ^^ "Tylko Bóg wybacza", "Idy marcowe", "Drive" i "Drugie oblicze" :D :D
poprawnie ;) ej, uwielbiam ją! była cudowna :>>
tiaaa ;p
wcale, ani trochę, czy coś ;p no niee, Aguś, proszę Cię :* no ale właśnie wiem, że bardzo podpadnę, choć jeszcze nie wiem, co napiszę xD no weeeź ;< ;p
sama mi to powiedziała kiedyś xD hah, widzisz, a ja mam! :> i może dlatego nigdy mnie ten fakt specjalnie nie jarał xD hahaha, jasne, miałaś prawo się zastanawiać xD ja na sto procent byłam wpadką, także wiesz... xD
całe szczęście :> widziałam, ale, kurczę, nie zostawiłaś mi pola do manewru specjalnie. w sensie ona się teraz nie odezwie ani nic, więc o czym mam napisać cały komentarz, co? xD
w ogóle przepraszam Cię bardzo, ale już nie odpiszę nigdzie, bo oczy mi się tak kleją, że szok. postaram się naskrobać coś rano, zanim będę wychodzić, no a potem będę już pewnie całe popołudnie ;) kolorowych snów, do spisania :*]
[no ja myślę... ;> ;p mhm ^^ no wiem :D ale właśnie rozmawiałam z nim dzisiaj i stwierdził, że nie chce mu się marnować na to całej nocy, bo w sobotę będziemy praktycznie martwi, więc chyba pójdę z kumpelą jednak jakąś ;p
ach, no tak :>>
no właśnie, kurczę, nie mam bladego pojęcia! kurde, ja nawet nie wiem, co napiszę w swojej następnej odpowiedzi z Leosia, a co dopiero jak mam się zastanowić nad jakąś za miesiąc czy coś xD no ale dobra, już dam Ci spokój ;p tylko mi, proszę, powiedz teraz jeszcze raz, jak to wszystko robimy, bo mi się już zdążyła kolejność pomylić ;p
tak właśnie :D no tak, on siedemnaście lat, stara dupa następna xD to ja mam brata mojego szwagra, on właśnie jest dwa lata starszy i ma fajnych kolegów z technikum i nie tylko :D taak, słodko ;p haha, no i pewnie ma rację xD
zrobiła cokolwiek, ale znowu nie wiem, jak ma się zachować teraz xD zaraz tam odpiszę, tutaj później ;p
w ogóle przepraszam, że tak dzisiaj zniknęłam na całe wieki, ale byłam w szkole i właśnie dostaliśmy taki zajebisty spektrofotometr, jakiś najnowszy, najdroższy i och! ach!, ale babki się nie umiały nim obsłużyć i im pomagałam tłumaczyć instrukcję z angielskiego ;p a potem one i tak nie obczaiły i chyba z dziesięć razy badałam ten sam zestaw próbek z żelazem, żeby one sobie wszystko zapisały xD a najlepsza była moja wychowawczyni, jak czytała wszystkie te słówka po angielsku tak, jak widziała - i potem było chyba "WL change" a ona sobie wymyśliła jakieś "szange" xD]
[w ogóle, w ogóle, w ogóle! padłam! właśnie dzwoniła do mnie babka z mojej szkoły językowej, że wygrałam podwójną wejściówkę na tego Goslinga jutro xD xD xD haha, musiałam się pochwalić ;p :>>]
[no dzięki :D ale się jaram! :D ;p
spoko, już zdążyłam zauważyć, że mi to źle robi xD no tak, ale to są takie filmy, że akurat mógłby sobie zobaczyć spokojnie ;p spoko, jak dojedziesz do Tychów przez 22 to możesz ze mną iść :D zapraszam! :>
no bo to było oczywiste od samego początku, odkąd się dowiedział o chorobie Spensi ;p no spoko, wybaczam, czy coś xD tak, robimy akcję z Noahem :> czyli godzą się, a ona potem wraca do Londynu, tak?
tak, rok młodszy od najstarszej siostry ;) no ale ja się praktycznie z nim wychowywałam, przecież moja siostra wyszła za mąż jak ja miałam jakieś pięć lat, chyba nawet nie xD więc wiesz, prawie jak brat, na wakacje razem jeździmy, na imprezy chodzimy, jesteśmy razem chrzestnymi Borysa :> prawie jak brat! :>> no co? xD
no nie przesadzaj, ej, rzuciła mu się na szyję! ;p
:)) no wiem, one się później właśnie tłumaczyły, że po rosyjsku to płynnie mówią ;p ale najlepsze było, jak sobie notatki dyktowały nawzajem: "F1, potem enter, i będzie to, no, pojawi się jakaś sampla" xD umarłam tam dzisiaj! ;p
ale mam energii dużo, nie umiem się skupić na odpisywaniu ;p]
[:D
wieem ;p no ale właśnie, dla jakiejś ważniej osoby? no heeeej :> ;p no to czekam :D ;>
nie, skomentuj, proszę Cię bardzo! ;p spoko, czyli nie pozostaje mi nic innego, jak coś wreszcie napisać żeby to ruszyć ;p
^^ spoko ;p
oj, no dobra, nic nie zrobiła i pewnie znowu nic nie zrobi, bo jest nudna jak flaki z olejem. lepiej? ;>
;p
nie, muszę się ogarnąć po prostu :> już skrobię na metrze ;)]
[spoko, ja ogólnie dzisiaj mówię od rzeczy ;p a gdzie wysiadasz? na głównym czy na Mieście? ;> xD
ojku, przepraszam Cię, jestem mega nieogarnięta i naprawdę pieprzę bez sensu, jak już wspomniałam wyżej. jakiś poryty ten dzień jest. oj, może rosną? xD dopsz :> taa ;p
już zrobiła. powiedz, proooszę, że teraz jeszcze lepiej! :D nie no, jestem świadoma tego, że zaryczana Iya to nic ciekawego, ale moje bohaterki zawsze płaczliwe były, chyba już o tym wspominałam, nie? ;> zresztą, jak już Dymek będzie dla niej miły, to się znowu zrobi wulkan energii z Iyeczki :D
no to tutaj się nie będę spieszyć w takim razie :> tam mimo wszystko mamy ciekawszy wątek ;p
haha, no spoko xD ale w sumie... jakim cudem? ;> ;p]
[no dzięki za pocieszenie ;p OK.
hihi ^^ a właśnie prawie się czepiasz, nie zauważyłaś? ;> ;p no bo źle się czuję i jakoś mi się język strasznie plącze, i za gorąco mi, i za dużo rzeczy na raz się dzieje, o. no tryskam, tryskam, ale to przecież swoją drogą ;p haha, WIEDZIAŁAM! będą lepiej wyglądać w stroju kąpielowym :> :D
tylko "można powiedzieć"? serio? ;< a ja się tak jarałam... ;p no właśnie, czyli Cię uprzedziłam ;p e tam, nie jest z nią aż tak źle ;) ale że już teraz? ;> :> no jasne, że bardzo chcę, bo z nich będzie taka słodka parka... <3
hah, całe szczęście, że się ze mną zgadzasz :>
haha xD]
[tak, wiem, pamiętam, oczywiście :D spoko.
całkiem możliwe, w sumie prawdopodobne nawet, że dzisiaj to mam już jakieś halucynacje xD haha, no właśnie, weź, nie dla mnie takie tanie recepty na, hm, poprawę nastroju czy czegoś, nie wiem, nie umiem się wysłowić xD no jasne :D kurde, też bym chciała, żeby mnie cycki bolały... :>
no, ja myślę :D hah, no tak ;p oooł, jak słodko <3 tak, tak, jest już milszy, like it! :D :* soooł słit :>
wiem ;p
i teraz, kurczę, nie wiem, czy dam radę jeszcze odpisać :/ znaczy chciałabym, ale nie wiem, czy będę miała możliwość, bo coś mama łazi i się wkurza ;p także jakbyśmy się miały nie spisać, to dobrej nocy życzę, kolorowych ^^ do spisania :*]
[haha, no tak, wiem ;p nie bój się, nie zacznę Cię (aż tak!) wykorzystywać :D :* jupiii! :D lepiej? ;>
no taaak, to wszystko wyjaśnia ;p spoko ;p taak, a jaki byłby zadowolony! xD haha, no właśnie! a co, nie zależy Ci? ;>
dzięki za przypomnienie ;p chwilowo jestem całkiem wypoczęta, wiesz? ;> xD no tak! :D jeżu, boski jest taki Dymek, jaram się i w ogóle ;p a co, może nie sama słodycz? xD
;)
ech, szkoda, że mi nie odpisałaś w sumie, bo siedziałam jeszcze w nocy ;p ale spoko - chyba się jeszcze dziś spiszemy, bo ja do tego kina idę dopiero na dziesiątą :D nie no, nie chciało mi się tu, mam wkurzającego Leosia ;p no tak ;)
ja w ogóle siedzę teraz u Barmana, za jakieś dwie godziny będę w domu ;) do później, mam nadzieję :*]
[nie ma mnie jednak jeszcze, muszę się położyć na trochę, bo mnie strasznie głowa boli, będę za jakąś godzinę ;)]
[wiedziałam, że się ucieszysz :D tak, tak, nie wątpię ;p o nieeee... ;<
:D no właśnie :>> ;p haha, spoko ;D
;p mhm ^^ no bo teraz się pilnuję, bo jeszcze nie wiem, co z tego wyjdzie. a jak się zaraz rozmyślisz i nie będzie żadnych dramatów? albo on sobie pójdzie i nie wróci? xD oszczędzam się czy coś ;p no dobra ;p
spoko ;p no tak, teraz cały czas się pokazuję na liczniku praktycznie, nie? ;p mhm ;) ee tam, nie aż tak ;p
a ja się teraz dalej czuję, ale zabieram się za odpisywanie, coś może tam naskrobię ;)]
[miało być "marnie czuję", ale mi zjadło ;p nawet palce odmawiają mi współpracy! ;<]
[taa xD a żebyś wiedziała, że żałuję! wiem, że bawiłybyśmy się świetnie ;< kurdeee, zawaliłam ;< ;p
hah, no jasne, mogę się nad tym zastanowić ;p (jasne, że tak... ale pamiętaj, że u mnie to wcale nie są plusy! xD) ouu, jaka lipa ;p
bo właśnie wiem, że jeszcze nie będzie wielkiej love ani nic, bo to dopiero później, o to mi chodziło tylko xD nie, nie, nie rozmyślaj się, nie! :>> no właśnie ;p tak :>
jak to? O.o ja teraz mam zawsze włączony komputer praktycznie, więc myślałam, że mnie pokazuje, a tu dupa ;p no ale spoko, dobrze wiedzieć ;p no tak, racja ;)
muszę to rozważyć xD ale nie no, spoko, ogarnęłam się już w sumie ;) i odpisałam na metrze, tu zostawię jednak jeszcze ;p (cichaj! ;p) e tam, dałam radę ;)]
[ojej, ale to miałam nadzieję, że się sprężysz z odpowiedzią i ja jeszcze zdążę odpisać ;< bo moja siora będzie dopiero tak 21:40, więc zanim wyjdziemy, to miną wieki xD a kino mam praktycznie pod domem ;p]
[okej, sprężę się, sprężę :>> nawet buty wcześniej już założę, żeby zdążyć! xD
nom ^^ wiem, nigdy sobie tego nie wybaczę ;< ale w ogóle to mam już zaplanowany wyjazd do Krakowa, ale z ruchomym terminem, żeby się do Ciebie dostosować, wiesz? ;> bo chcesz się spotkać jakoś w wakacje, nie? czy może się zlękłaś i rozmyśliłaś? xD
spoko ;p (haha ;p ... bez komentarza? ;p) ;p
ale ze strony Iyi będzie, jak najbardziej, tyle tylko, że ona potrzebuje z jego strony jakiegoś sygnału najpierw, moje biedne dziecię :>> ok ;)
nie właśnie ;p no dobra, nieważne już, sprawdzę to kiedyś jeszcze ;)
;p mhm ;))
no to ja już tu się wyłączę, skoro tam mam się ogarnąć szybko i w ogóle xD może pojawię się na blogu rano, jak wrócę z tego kina i będę w stanie, co jest całkiem prawdopodobne tak właściwie xD a jak nie, to będę chyba dopiero wieczorem, bo mam cały dzień zaplanowany jutro ;)) także dobrej nocy, Aguś, 3maj się cieplutko :*]
[no popatrz, dałam radę :D i nawet jak przyszłam rano, to też Ci odpisałam, jestem boska! :>> chociaż nie wiem, czy to się da czytać, nawet mi się nie chce sprawdzać - spałam trzy godziny, chyba nawet nie, a teraz muszę biec na angielski xD jakoś ogarnę, może ;p kuurde, a ja tego właśnie nie obczaiłam, kto powiedział co i wcale się do tego nie odniosłam ;p nie musiałam jednak, miałam zawrotne tempo odpisywania ;p
tak, Ty z tym swoim zimnym sercem, na pewno ;p o jeżu, no tak, zapomniałam, że się wygadałam, czy coś ;p no nie, wtedy jestem w Łebie, wracam dziesiątego chyba. no jasne, jakoś się na pewno zgadamy ^^ :>
(nie wiem, czy miałaś rację, w sumie nie chcę wiedzieć ;p)
no wiem właśnie, sama już to zauważyłam! ;p bo to jest taki dziwny wątek i nawet nie wiem, co się za chwilę wydarzy. ja to bym chciała, żeby się ogarnęli i coś zrobili już, ale to jest trudno przewidzieć, jak im to wyjdzie xD na przykład teraz mam plan, co może Iyka powiedzieć, ale nie wiadomo, czy Dymek tego nie spieprzy zanim ona się zdąży odezwać ;D ;)
;)
hah, spoko ;) no to baw się tam dobrze ^^
i był! jeżu, to było niesamowite - Gosling, Gosling wszędzie! :D jaram się jak głupia, bo każdy kolejny film był lepszy od poprzedniego, on się coraz szerzej uśmiechał i w ogóle xD boskie to było :>
no to do spisania jakoś później ;) miłego dnia :*]
[:D :D :D no to się cieszę bardzo :> hah, spoko ;p o widzisz, same plusy, kto rano wstaje, takie tam bajery xD no wiem właśnie ;p chociaż w moim obecnym stanie trudno w to uwierzyć, serio ;p nawet nie umiem po polsku mówić, język mi się plącze i słówka gubię ;p no to już załapałam teraz, jak mi powiedziałaś, co tam miało być ;p
dobrze, dobrze... ;p haha, no taaak, na taki układ nie wpadłam xD ja to też raczej 10 od razu bym nie przyjechała, więc może później się jakoś zgadamy w takim razie ;)
(poprawnie :>)
wiem! xD cholera no... ;p nie wiem, ruch Dymka teraz w sumie ;p nie, nie bój się! wybrnę z tego jakoś, jak zawsze ;) nie, niech się odezwie, bo też nie będę miała o czym pisać! ;p
dzięki ;) na koncert charytatywny idę ;p
a Ty widziałaś wszystkie te filmy? ;>
jestem teraz na chwilę, mam okienko ;p więc jeśli coś naskrobiesz na metrze, to może odpiszę, ale zakładam, że w ogóle Ciebie nie ma, więc... do wieczora, papa! :>]
[tak sobie czytam słodkiego Dymka i wyobrażam śpiącą Iyę, i chyba jednak zdecyduję się iść już spać, choć nie pamiętam, kiedy ostatnio położyłam się o takiej godzinie ;p będę z samego rana (jakieś osiem godzin snu do siódmej chyba mi wystarczy :D) razem z odpowiedzią na metrze, to na pewno ;) tutaj, znowu, tylko opcjonalnie. ciao! :*]
[ta, wyspałam się jak uj, rodzice wrócili i się rozwalają -.- no kurwa! :/
nie no, zgódź się ze mną! :> ;p taak, serio? a ja właśnie siedziałam i tylko się zastanawiałam, czy to jest w ogóle logiczne xD mhm ^^
aaaha, teraz wszystko nabiera sensu :D no spoko, widzisz, mój poranny ogar się kłania ;p
(;p :*)
spadaj! ;p nie, nie aż tak, bo ja to Ci jednak zwykle mówię o moich planach i większość z nich wychodzi :> to tylko jak coś sobie w głowie ułożę, jakąś odpowiedź S. czy Dymka dopowiem, a Ty napiszesz jednak coś innego, to mi się sypie ;p ale tak, zawsze sobie radzę, to fakt :> bardzo dobrze było, nie masz się czym przejmować ;)
całkiem przyjemnie. wcześniej byłam na dłuuugim spacerze nad jeziorem, cała jestem pogryziona przez komary, ale w sumie było warto ;) a Tobie jak minął dzień? ;>
ale "Drive" widziałaś? ;> bo ja byłam nim zachwycona :D a "Tylko Bóg wybacza" rzeczywiście był premierowo, ale to jakiś dziwny film, jak chyba wszystkie francuskie ;p
czasem mi się zdarza trafić ;p a ja dzisiaj migruję ;p]
[właśnie tak myślałam, bo się tylko ja świeciłam na liczniku ;p a ja w sumie posiedziałam trochę, zastanowiłam się nad odpowiedzią na metrze i poszłam spać ;p odpisałam tam teraz, tutaj na razie nie mogę, bo muszę siąść teraz na trochę do książek, ale postaram się naskrobać coś później ;) no wiem, trzeba to ruszyć, więc ruszymy :>> zobaczymy później ;) tak, tak, do spisania ;)]
[i bardzo dobrze :> o jeżu, a tak mi się nie chce, nie mam warunków, wszystko mi się sypie ;< ;p ok, to może zaraz odpiszę, bo właśnie mój braciszek przyszedł i nie mam się jak uczyć ;p hah, wiem ;p
taa, czy coś ;p to spoko ;)
no dzięki xD
wiem, wiem, ale to próbowałam od początku Ci przekazać ;p to co, cofasz minusa? ;> tak, wiem ;)
hah, spoko ;p
arr, te pierwsze sceny, jak ucieka! <3 jasne ;)
nieważne, nie wiem, o co mi chodziło xD]
[o, jak Ci dobrze ;p :D ja muszę zrzucić teraz jeszcze, przed wyjazdem, nie wiem jak, skoro wpieprzam jak głupia xD szczęściara, czy coś ;p a żebyś wiedziała! ;p
;p
wiem, jak zwykle, dzięki za przypomnienie, czy coś -.- AHA, spoko. taa ;p
to też :D no wiem! <3 :D
hah, spoko ;p
OK ;) a co masz ciekawego w planach? ;>]
[haha :D noo, weź, jadę z taką mega chudą i mega śliczną kumpelą, wszystkich facetów mi będzie wyrywać xD nieważne, że obie jesteśmy zajęte! ;p to było całe wieki temu, Kochana! :>>
tak, tak, wiem, do kogo się zwrócić o pomoc, gdyby mi się zdarzyło zapomnieć ;p no nic! ;p
<3 :>>>
o, jak fajnie ;) no to spoko, baw się dobrze! i grzecznie tam! :>> u mnie wczoraj grała Budka Suflera, dowiedziałam się dzisiaj rano xD
niech ją pomęczy, bo ona też chce pogadać, tylko nie może, bo kazał jej iść spać xD niech sobie pogadają i niech się zrobi słodko, co? ;> :>>]
[nie, źle się wyraziłam, jak zwykle ;p jest szczupła i naprawdę ładna, wiesz, blondynka, niebieskie oczy, te sprawy :> i tańczy! ;p hah, dzięki, wieeem, że jestem :D xD no jasne, że nie, przecież właśnie o tym mówię :> arr, ale się jaram... :D tak, wiem, mamo! :* ale że dlaczego? ;> xD
spoko ;p mhm ;p
no tak, jasne, wiem, tak tylko Cię upominam ;p nie no, bo barman narzekał, że praktycznie u niego było słychać, tak głośno grali, a ja nawet nie wiedziałam, że mamy jakiś festyn ani nic xD taki mój ogar, oczywiście ;p
mogła, ale jest biedna ;p poza tym ona chyba jeszcze o tym nie wiedziała, ja wiedziałam i nie powiedziałam, czy coś ;p spoko, dobrze było ^^ dzięki ;) tak, do jutra ;)]
[najwyższa pora, Moja Droga, najwyższa pora ;p no właśnie ;) tak pół zawodowo w sumie, w sensie ma kilka godzin treningów tygodniowo i chyba dwa razy w roku ma jakiś konkurs i cały czas gdzieś występuje, także wiesz, te jej łydki xD no bo przedtem nie wiedziałam, czy coś ;p to chyba jasne, że będziemy grzeczne... o ile nikt nam nie postawi tequili xD nie no, żartuję, to chyba jasne - nie mam zamiaru go zdradzić, głównie dlatego, że on mi po prostu ufa, a to zobowiązuje. ale zabawić się mogę, zostało to nawet przez niego zaakceptowane, choć, oczywiście, jego dziewczynka ma być grzeczna :> zadowolona? ;> hah, spoko ;p
tak xD nom ;p
no a nie? ;> mniejsza xD spoko, to jak będziesz mieć, to odpiszesz, bez spiny ;) ja zakuwam dziś ruski i właśnie też ciężko mi się skupić, taki upał ;p ale może tu się zabiorę za odpisywanie za moment :))]
Jej odpowiedź pozwoliła mu nieco odpuścić, ale wciąż gotowała się w nim niewycelowana w nic konkretnego wściekłość, nad którą nie potrafił zapanować. Zrozumiał jednak, że nie może zachowywać się w ten sposób, skoro ona rzeczywiście ma zamiar udawać, że nic się nie wydarzyło - postanowił zgodzić się na ten jej mały fałsz, na to mydlenie oczu. Życie miało być dzięki temu dużo łatwiejsze, bo wiedział, że minie jeszcze kilka dni, zanim, o ile dobrze pójdzie, wrócą do równowagi. A może wręcz przeciwnie, wyrośnie pomiędzy nimi mur tak gruby i wysoki, że szybko nie zdołają go zburzyć. Nie chciał jednak zastanawiać się nad tym, co zrobią wtedy, bo było to ponad jego siły w tym momencie. Czuł się tak, jakby w każdej chwili mógł wybuchnąć, niszcząc wszystko w okół, niszcząc resztki spokoju swojej rodziny.
Szybko dotarło do niego, że najlepiej zrobi, jeśli teraz zniknie. Tylko w ten sposób mógł mieć pewność, że żadnym słowem nie zrani Spencer, że nie zrobi nic, za co mogłaby go jeszcze bardziej znienawidzić. Zresztą i dla niego mogło to być dobre - całe ciało wręcz go świerzbiło, żądając działania, pragnąc ruchu. Wybór był prosty, decyzja zapadła natychmiast: musi iść pobiegać. Wstał więc od stołu bez słowa, wcześniej dając znać, że usłyszał słowa Spencer jedynie krótkim skinięciem głowy. Na nic więcej nie mógł się zdobyć, bo był pewien, że nie mówi mu całej prawdy, a przecież, mimo wszystko, nie chciał się kłócić. Wolał posprzątać po śniadaniu, które ledwo ruszył, a potem wbiec na górę i wrócić po chwili w stroju do biegania. Było zimno, śnieg zalegał na ich ulicy, do której służby miejskie docierały zwykle zbyt późno, by mieć co sprzątać - zazwyczaj samochody wcześniej przedzierały się przez zaspy, odkrywając czarny asfalt. Ale Leo musiał wyjść, po prostu musiał. Założył kurtkę, owinął się szalikiem, na uszy naciągnął czapkę. Był przygotowany na wszystko. Nie powiedział Spencer, gdzie idzie, uznał, że nie musi, bo przecież widać było po nim, że nie wybiera się do pracy. Rzucił jakieś ciche pożegnanie, a potem wyszedł, już na podjeździe ruszając biegiem. Nogi miał miękkie i niepewne, jakby zapomniały, jak się poruszać. Zbyt długo nie biegał i całe ciało nie chciało go słuchać, a oddech szybko stał się nierówny i urywany. Przystanął na skraju lasu, patrząc na swoje buty, już przemoczone. Uznał jednak, że nie może jeszcze zawrócić, i po kilku chwilach odpoczynku wbiegł między drzewa. Tutaj było ciszej i nieco cieplej, a pod nogami chrzęściła mu zaledwie cienka warstwa śniegu. To w jakiś sposób podziałało na niego uspokajająco, ale jaki byłby sens wychodzenia z domu, gdyby nie spodziewał się takiego właśnie rezultatu? Ale do domu wracał powoli, z ociąganiem, nie mając pojęcia, jak rozmawiać teraz z ukochaną, jak zachowywać się względem niej. Oddałby wszystko, by mogło być normalnie, by znów byli młodym małżeństwem, bo przecież cieszyli się tym stanem zaledwie przez tydzień, zanim nie zadzwonił telefon i nie poinformował ich o próbie samobójczej Noaha. To wtedy zaczęły się ich problemy, Leo przynajmniej na razie czuł to w ten sposób.
Wszedł do domu, nie wiedząc czemu, po cichu, na palcach, skradając się. Ustawił przemoczone buty pod grzejnikiem w przedpokoju, zrzucił skarpetki i ruszył po schodach na górę, by wziąć szybki, gorący prysznic. To też miało pomóc mu wrócić do równowagi, odzyskać spokój. Naprawdę nie potrzebował wiele. Ale czuł nerwowe drgnięcie w żołądki za każdym razem, gdy teraz myślał o spotkaniu ze Spencer. I to nie było już w żadnym stopniu naturalne.
[to ja teraz siadam na trochę do książek, będę za jakieś dwie godziny ;)]
[haha, cieszę się, że się ze mną zgadzasz ;p spoko ;p szczerze, jakkolwiek to nie zabrzmi, bardziej trzyma mnie w ryzach świadomość, jak on się dla mnie zmienił, niż to, że w ogóle jestem w związku. powiem tak: gdyby mi podpadł, pewnie nie byłabym w stanie go zostawić, ale podejrzewam (albo raczej, niestety, wiem to) zrobiłabym mu coś podobnego, chociaż też nie mogłabym go zdradzić ani nic ;p także moje podejście do tego jest niby dość luźne, ale znam granicę ;) no tak, tak właśnie ^^ on ostatnio ma fazę na wieczny optymizm, nic mu nie przeszkadza, wszystko mu się podoba xD
tak? ;p dobra, przyszłam i nic nie ma, więc wracam do książek ;p a Ty się nie zmuszaj ani nic ;)]
[W progu sypialni stanął jak wryty, dostrzegając przy oknie Spencer. Jego uwadze nie umknął też gwałtowny ruch, jakim zasłoniła twarz, gdy tylko wszedł do pokoju, ale w pierwszej chwili zignorował zapaloną nagle w głowie czerwoną, alarmową lampkę, skupiając się na tym, jak wybrnąć z sytuacji, która wydawała mu się nagle bardzo kłopotliwa. Z zaskoczenia i jakiegoś dziwnego otępienia, które ogarnęło go w tej chwili, zapomniał odpowiedzieć na jej powitanie, a jedynie skinął głową, zupełnie nie zważając na fakt, że ona na niego nie patrzy i może pomyśleć, że ją zignorował. Z cichym sapnięciem zaczął się rozbierać tam, gdzie stał, tuż przy drzwiach, zupełnie tak, jakby bał się zmniejszyć dzielącą ich odległość, teraz równą niemal długości całego pokoju. Wciąż nie spuszczał jednak spojrzenia ze Spencer, a otępiony umysł dopiero po chwili przyswoił pewność, że przed chwilą płakała. Leo nie ufał teraz swojej intuicji, ale w tej jednej sprawie nie mógł się pomylić, to zawsze było po niej widać, to zawsze potrafił wyczuć. Tylko nie zawsze umiał jej pomóc, ale to była już inna bajka.
- Nie rób nam tego, Spencer. - mruknął cicho, gdy już jego kurtka, szalik i czapka wisiały na wieszaku na drzwiach szafy, wyglądając co najmniej absurdalnie w ich eleganckiej, niemal sterylnie czystej sypialni. - Nie obrażaj się na mnie i nie obwiniaj mnie o to. I nie... nie pogrążaj się w swoim bólu, czegokolwiek on teraz dotyczy, OK? - zapytał, a choć ton głosu miał rozkazujący, kryło się pod tym coś więcej. Jakiś strach, ale też troska i łagodność, jakby prośba, którą bał się wyrazić wprost. Jednocześnie postąpił kilka kroków w jej stronę, z każdą chwilą tracąc rozpęd, z którego wynikły wszystkie te słowa, wywołane jedynie jakimś impulsem, a nie prawdziwym pragnieniem naprawienia sytuacji. Nie oznaczało to, że nie chciał, by między nimi znów było w porządku, on po prostu nie wiedział, jak sobie z tym poradzić. Ale teraz odezwał się już i nie mógł się wycofać, więc ruszył w stronę Spencer nieco pewniej, zatrzymując się kilka kroków od niej i Jamesa. Wiedział, że musi załatwić to teraz, tylko teraz, bo potem zabraknie mu na to siły.
- Może... może po prostu powiedz mi, czego ode mnie teraz oczekujesz, a ja się do tego dostosuję. Bo naprawdę nie mam siły na wałkowanie tego i szukanie kompromisu. - rzucił zaraz, nie dając jej czasu na odpowiedź, tym razem nieco łagodniej, ze zmęczeniem, które potwierdziły jego słowa. Nie miał pojęcia, czy Spencer zrozumie, czego on tak naprawdę chce, on sam nie potrafił tego tak do końca określić, ale liczył, że przynajmniej coś już z tego wyniknie, może da mu jakąś wskazówkę, może uda im się dojść do porozumienia jakoś inaczej niż przez rozmowę, jak to zwykle robili. Ten jeden, jedyny raz chciał ją o to prosić, bo nie był w stanie rozmawiać o chwilach, gdy próbował ze sobą skończyć.
[no dobra, teraz krócej, ale, kurczę, źle się czuję znowu, wybacz mi. Ty też napisz sobie mniej na metrze, jeśli będzie Ci łatwiej, albo przewiń, albo coś, jak tam chcesz, naprawdę ;) żeby Ci się przyjemnie pisało, o :>>
haha, jaaasne xD no tak ;) też nie do końca tak, trudno to wyjaśnić właściwie ;p nawet o przykładzie nie umiem teraz pomyśleć, ale właściwie można to w ten sposób uprościć, niech będzie ;) ;p mhm ;) haha, spoko ;p
zauważyłam, wyobraź sobie! :> jeżu, jestem już tak zmęczona, że mi się nie chce, więc właściwie chemię i ruski olałam, a teraz się uczę kostek na biologię ;p]
Nie chciał w żaden sposób jej zranić, a już na pewno nie myślał o zrzucaniu na nią winy za to, co się wydarzyło. Może wciąż był zły, może wciąż drażniło go to i czuł, że wszystko się posypało, ale swoich negatywnych uczuć nie kierował w nią, a przynajmniej nie umyślnie. Rozumiał jednak, że mogła odebrać zupełnie odmienne wrażenie, ale gdy słowa już padły, a do niego dotarło, jak źle to zabrzmiało, nie miał siły niczego naprawiać. Był wypompowany i niezdolny do jakiejkolwiek gwałtowniejszej reakcji, do odezwania się. Czekał, po prostu czekał, nie mając innego wyboru, jak zaufać Spencer, wierząc, że nie zrobi nic, co mogłoby jeszcze bardziej popsuć ich już i tak dość marną sytuację. Jednocześnie uświadomił sobie, że znów popełnia błąd, bo do niej wcale nie należało naprawianie ich związku, ale raczej wybaczanie mu błędów. I w momencie, gdy to do niego dotarło, ona odezwała się, a Leo poczuł, że traci grunt pod nogami.
Znienawidzony temat wrócił w sposób, którego najbardziej się obawiał, niosąc za sobą wyrzuty i złość, rzeczywistą złość, o której Spencer sama mu powiedziała, nie mając zamiaru niczego ukrywać. A przynajmniej czuł, że gdy już zaczęła mówić, nie potrafiła się powstrzymać, wyrzucając z siebie wszystko, co gniotło ją od kilku dni, odkąd dowiedziała się o wszystkim. W tej chwili bardzo jej za to nie lubił; zranione spojrzenie spuścił na swoje bose, zmarznięte stopy, potrafiąc tylko powtarzać w myślach, że obiecała, że wiedziała, jak bardzo zależało mu, by o jego próbie samobójczej nie rozmawiali. Wiedziała, a jednak wkroczyła na ten grząski grunt. Z opóźnieniem uświadomił sobie, że najwyraźniej musiała potraktować jego słowa jako swego rodzaju zachętę, choć on myślał o tym wręcz przeciwnie - mówiąc o kompromisie, miał na myśli sposób, w jaki naprawią atmosferę bez poruszania drażliwego tematu. Ona zinterpretowała to po swojemu, a Leo nie mógł jej winić. Myślał tylko o tym, by jej przerwać, by jakoś zamknąć jej usta i odciąć się od jej bólu, tak widocznego już na pierwszy rzut oka. Ale nie potrafił. Stał za jej plecami jak zahipnotyzowany, słuchając jej rwącego się, gęstego od łez głosu i rozumiejąc wszystko, rozumiejąc aż nazbyt dokładnie. Wyobrażał sobie to wszystko już niejednokrotnie, gdy zastanawiał się, czy powiedzieć jej o tym, że targnął się na swoje życie. Wiedział, że będzie się obwiniać o to, że nie było jej obok. Wiedział, że będzie myśleć o tym, czego mogło nie być, co mogła stracić. I wiedział, że wreszcie będzie chciała wymóc na nim obietnicę, że będzie pragnęła pewności, że do niczego podobnego już nigdy więcej nie dojdzie. Właśnie dlatego nie mógł jej powiedzieć - czuł, że nie poradzi sobie z tym, z jej emocjami, z jej cierpieniem.
Nie zdawał sobie nawet sprawy z tego, że przez cały jej monolog coraz mocniej zaciskał dłonie w pięści, a oddech przyspieszał mu i urywał się ze wzburzenia. Obiecała. Wciąż powtarzał w myślach, że obiecała, ale mimo wszystko postanowiła go podręczyć. Napięcie zeszło z niego dopiero, gdy spojrzała na niego wilgotnymi od łez oczami, a choć wtedy jeszcze nie czuł swojej winy tak, jak powinien, wiedział, że i ona nie jest winna. Nie mógł jednak dać jej tego, o co prosiła. Zacisnął wargi i jeszcze zanim się odezwał, błagał ją w myślach o przebaczenie.
- Nie chcesz przecież, żebym cię okłamał. - wymruczał łagodnie i miękko, aż sam zdziwił się, gdy uświadomił sobie, że zwraca się do niej niemal jak do Jamesa, ale nie potrafił inaczej. Wiedział, że rani ją w sposób, którego może mu nie wybaczyć. - Przepraszam. - szepnął niemal od razu, a potem mimowolnie cofnął się o krok, z trudem tłumiąc w sobie instynkt, który kazał mu teraz uciec, zwyczajnie zwiać, jak szczur z tonącego okrętu. Bo wiedział, że Spencer teraz albo pogrąży się w rozpaczy, albo w złości, a sam nie wiedział, co będzie gorsze.
[a fee -.- no to już, do łóżka, odpocząć! raz da! o kurde, niefajnie. może do lekarza musiałabyś iść, co? spoko, jak tam dasz radę ;) ja też nie wiem, do czego, skąd mam wiedzieć? ;p jak chcesz ;p
tak słyszałaś? ;> no to już w sumie zależy, chociaż ja wcale nie twierdzę, że jestem szczerze zakochana, więc pewnie też nie mogę uważać się za znawcę ;p tak, mówiłaś ;) i jakbyś miała się przekonać, to daj znać :D ;p właśnie ;)
no, ma się tę zdolność obserwacji :D xD hah, spoko ;p mi też burczy, ale nie jem, trzeba z dwa kilo zrzucić jeszcze do wyjazdu xD haha, spoko ;p
w sumie nie wiem, czy jeszcze odpiszę, więc jak się źle czujesz, to idź już, naskrobiesz coś jutro, nie? ;))]]
[;)) no to się cieszę nawet ;p może, kto Cię tam wie xD no ale żeby tak? chociaż też racja. btw. zupełnie wyleciało mi z głowy zapytać, jak ta Twoja impreza wczoraj, a Ty się też nie chwalisz, zołzo! no, jak było? ;> a to spoko, jak tam odpiszesz, to może nawet jeszcze powalczę, ale uprzedzam, że najpóźniej po północy kładę się spać ;) wstaję o piątej, kurczę ;p oo, też lubię, jak tak płynie tekst spod palców :D
taak, istnieje taka ewentualność ;p trudno stwierdzić w sumie, kurczę. innego faceta już dawno bym odesłała, ale on jest fajny :D cholera no, nie wiem, bo nawet nie mam z kim o tym porozmawiać! ;p haha, masz nadzieję? spoko xD ok, 3mam za słowo! ;p o, nieźle :D haha, uwielbiam Twoją reakcję xD no może zaprosi, kobieca intuicja, te sprawy, nie? ;> poszłabyś z nim? ;>
wiem! :D hahaha xD no dzięki, teraz to już na pewno mnie będzie skręcać przez całą noc ;p a jeszcze sobie obiecałam, że jakieś brzuszki zrobię, ale tego to już mi się nie chce xD co innego jabłko zamiast czekolady, a co innego pocenie się przez godzinę i ból brzucha przez następne sześć xD
więc pisz :>>]
[zmykam, bo umieram już ;p odpisałam, tak dla Twojej wiadomości, no, jakbyś miała nie zauważyć czy coś xD nie wiem, nieważne! ;p jutro będę po czwartej ;)) śpij dobrze, do spisania :**]
Miał świadomość tego, że zachowuje się nie fair wobec Spencer, ale jeszcze nie potrafił tego zmienić. Sądził, że jest gotowy na rozmowę o tym, co powinni zrobić, by jak najszybciej wrócić do równowagi - i może rzeczywiście na ten temat był w jakimś stopniu przygotowany, ale z całą pewnością nie chciał słuchać o tym, co wydarzyło się, zanim spotkali się ponownie w Murine dwa lata temu. [wyobrażasz sobie, że opisałyśmy już dwa lata z ich życia? :D] I nie chciał, naprawdę nie chciał jej ranić, on po prostu nie wiedział, jak ma wybrnąć z tej sytuacji, tak dla niego kłopotliwej, tak bolesnej, budzącej stanowczo zbyt wiele uczuć. Najchętniej uciekłby i schował się gdzieś do czasu, aż uspokoi się wreszcie i pogodzi z myślą, że Spencer wie o wszystkim. Nie, poprawka: że wie o tym, że próbował się zabić. Sama przed chwilą powiedziała mu, że Kat nie podzieliła się z nią żadnymi szczegółami, a to było mu jak najbardziej na rękę, tym bardziej, że przyznała, że nie chce wcale tego wiedzieć, że nie będzie pytać. Cieszył się, że ma przynajmniej na tyle rozsądku, by nie zadręczać się także tym. Bo wiedział, że wyrzuty sumienia nie dają jej żyć, spać, oddychać... Znał ją. Kochał ją. Więc co powstrzymywało go przed wzięciem jej w ramiona i zapewnieniem, że wszystko jest w porządku, no co?!
Chciałby znać odpowiedź na to pytanie.
Katował się widokiem jej twarzy, wykrzywionej bólem i czymś jeszcze, czego nie potrafił rozpoznać i nazwać. Sam starał się niczego po sobie nie pokazywać, sądząc, że to nieco im ułatwi. Spencer będzie mogła po prostu znienawidzić go za ten chłód, za obojętność, a to, jak liczył, stłumi wyrzuty sumienia. Zawsze byłą silna i nie wątpił, że także teraz da sobie radę, że upora się ze wszystkim, co ją dręczy, czym on ją obarczył, nawet mimowolnie. Czekał na jakąś jej reakcję, na słowa, by móc ocenić, co zamierza, ale gdy spojrzała na niego tymi pustymi, przerażającymi oczyma, wzdrygnął się. W następnej chwili wszystko w nim zmiękło i złagodniało, ale nie mógł już jej pomóc, nie, gdy prosiła go o coś takiego...
- Przepraszam, Spencer. - szepnął cicho, słabo, nagle pobladły i wyraźnie cierpiący. Do tej pory grał oschłego, nieczułego i zupełnie obojętnego, ale teraz spod tej maski wychodził prawdziwy on: zniszczony strachem Leo, obolały i załamany, na skraju rozpaczy. Zupełnie, jak ona, z tą tylko różnicą, że jego wyrzuty sumienia dotyczyły czegoś, co wciąż jeszcze mógł zmienić, ale... nie chciał. Nie potrafił.
[teraz to ja nie umiem pisać, nie pierwszy raz w sumie, ale Leoś mnie wkurza, no i mam wrażenie, że piszę ciągle jedno i to samo -.-
teraz muszę koniecznie siąść do nauki, zresztą i tak mama każe mi wyłączyć komputer, bo burza idzie ;p resztę odhaczę później, mam nadzieję, że się spiszemy ;)]
[haha, no właśnie tak myślałam, że Ty, głupku, nie ogarnęłabyś tego xD no wiem, już naprawiłam! ;p ale to było silniejsze ode mnie, ona jak jak słyszy coś takiego, to się musi wściec, po prostu ;p ;)
tak myślałam ;p a chwalić, chwalić, tak o, bez powodu ;p ale fajnie, potańcówka w parku, nigdy nie byłam na czymś takim :D no to super ^^ haha, nie wątpię, że Cię tam obtańczyli, chyba nie tylko ten zboczeniec, co? ;> ;p a o tej imprezie, co nauczyciela zaprosiłyście, to mi mówiłaś nawet, pamiętam xD ale fajnie, cieszę się, że się jarałaś i w ogóle :D ;p
miałam na siódmą dzisiaj, masakra po prostu -.- i jutro znowu będę tak musiała wstać, żeby jeszcze poćwiczyć rosyjski, bo jednak zdaję jutro, a potem jeszcze w czwartek xD
no tak, pewnie, że tak ;) tak właśnie ;p to też, chociaż, tak szczerze, gorzej znosiłam nasze rozłąki, jak był na miejscu, teraz jakoś się przyzwyczaiłam, że więcej go nie ma niż jest. w każdym razie tak, pewnie przywiązanie też już wchodzi w grę ;p to też znam, na szczęście nie z własnego przykładu ;p no tak to, nie wiem, tak sobie ;p może tak... po studiach, co? ;> żebym się na nauce skupiła i w ogóle xD nawet w barmanie mogę się wtedy zakochać, niech będzie xD spoko, masz to jak w banku! :>> nic dziwnego, tak sobie fajna była ;p i co, i co, i po co chciał? ;> jak było? ;> haha, no to spoko, na pewno baaardzo chciałaś iść na wesele, już Ci wierzę xD
;p no wieem ;p i chyba jednak postawię na te brzuszki, bo diety mi się nie chce zachowywać ;p znaczy nie to, że przerwałam, ale stwierdziłam, że tylko zrezygnuję ze słodyczy, białego pieczywa, ziemniaków i innych takich bzdur, bo za bardzo lubię jeszcze inne bzdury, o ;p
to ja spadam znowu na trochę, będę po dziewiątej ^^]
[no mogłam, nawet się zastanawiałam nad tym, ale nic mi nie przyszło do głowy. no bo co on ma niby teraz zrobić, biedny mój Leoś? ;p
oo, no to elegancko xD to mnie jednak ominęła, ale podobno szło takie świństwo, jak w zeszłym tygodniu, jeszcze większe kulki gradu i w ogóle, miasto obok zdemolowane, oczywiście ;p także jest nieźle, huragany i wichury zawsze spoko ;p
ok, ok... ;p naprawisz, oczywiście, że naprawisz! :D ;)
potraktuję to jako kolejne zaproszenie... ;> :D cuudnie ^^ tak właśnie myślałam! :> haha, całe szczęście, że się zdradził w sumie, nie? chociaż szkoda przystojniaka ;p o właśnie! xD haha, spoko ;p
o jeżu, jak Ci dobrze! ;< normalnie gotowa jestem teraz się poryczeć, tak bardzo chce mi się snu do południa <3 xD haha, dobrze, że pamiętasz, że wstawałaś, ja bym nawet tego nie zarejestrowała xD w sumie ona nazwała to zaliczeniem na koniec roku, bo niby kończę rosyjski w tym semestrze i muszę mieć badanie wyników czy coś ;p i zakuwam teraz jakieś idiotyczne słówka, a rodzice się ze mnie śmieją xD
oczywiście ;p nie no, uwielbiam Cię, mówiłam Ci to kiedyś może? ;> :D wiem, że jestem, ale, hej, Ty nie jesteś lepsza, patrz, jak żeśmy się znalazły! xD mhm ^^ tak, jasne, zawsze! :D hah, spoko ;p ale to się z nim spotkasz czy już go odeślesz? ;> haha, jasne, ogarniam ;p
no można, da się ;p zresztą ja tylko na dwa tygodnie - nad morzem znowu będę wpieprzać jak głupia xD tak, wiem, znam ją :D i skorzystam, żebyś wiedziała! ;p
ok ;) to ja spadam pod prysznic w takim razie ^^]
[o, jak fajnie :D to teraz przynajmniej Ty masz pojęcie, o czym piszesz xD tak miałam w planach w sumie, bo mnie dyrekcja już tam tym dręczyła, także spoko ;p a z tą wizą to też czytałam na blogu, także spoko :> Iya chyba nie musi jej mieć, żeby na tę stację obok chodzić, nie? ;>
spoko, spoko, ja też spadam, bo głowa mnie piekielnie rozbolała, już mi się nic nie chce ;p (no może, może :D) haha, spoko ;) ok ;) dzięki! :>> Tobie też udanego dnia, do spisania jutro, 3m się! :>>]
Wiedział, że prędzej czy później Spencer się na niego wścieknie, ale chyba był na to gotowy. A przynajmniej tłumaczył sobie, że w tej sytuacji, w tej chwili nie ma już prawa wybierać sobie, co mu się podoba, a co nie, co mu pasuje, a co wolałby odłożyć na później. Zmuszony był więc znieść wszystko, co mogła zafundować mu ukochana, na jej złości nie kończąc. Nie wolno mu było oczekiwać, że zachowa taki spokój, jak do tej pory, bo tego nie mógł jej odmówić - panowała nad sobą w stu procentach, nie okazując nawet po sobie zbyt wiele emocji, nie licząc zaczerwienionych od płaczu oczu, ale nawet łzy była w stanie powstrzymać, gdy wszedł do pokoju. Podziwiał ją, szczerze ją podziwiał, bo on sam nie potrafił zmusić się do zachowania takiego spokoju, mógł jedynie założyć oschłą maskę i liczyć, że to wystarczy.
Niestety, maska opadła, a Leo znów był odsłonięty i narażony na zranienie, ale przede wszystkim: jego żona mogła teraz z łatwością czytać z niego jak z otwartej księgi. To nie o siebie chwilowo się bał, a właśnie o Spencer, sądząc, że jego stan, ten prawdziwy, a nie udawany jedynie na jej potrzeby, dodatkowo ją przygnębi lub, wręcz przeciwnie, rozzłości. Ona jednak nie zareagowała od razu, co było mu na rękę - jeszcze nie musiał martwić się tym, jak się wytłumaczy i co powie. Zaraz jednak padły jej słowa, a Leo zamarł, nie mając pojęcia, co mógłby jej odpowiedzieć. Nie, nie potrafił zdobyć się na żadną reakcję, zresztą miał wrażenie, że Spencer wcale tego nie oczekuje, o ile nie ma zamiaru zrobić nic, by uratować sytuację. A jemu żaden na to sposób nie przychodził do głowy.
Ale gdy Spencer, przykucnięta na podłodze, wybuchła płaczem, nie mógł już dłużej pozostawać tak bierny. Jej ból, teraz namacalny, wiszący w powietrzu, dotykał go na tyle głęboko, że wreszcie zdecydował się coś zrobić, jakoś ukochanej pomóc w tym wszystkim. Do tej pory nie był w stanie się poruszyć - teraz jednym susem dopadł Spencer, natychmiast przyciągając ją do siebie zupełnie blisko, nie zważając na jakiekolwiek protesty, nie czekając na jej reakcję. Po prostu przytulił ją do siebie. Klęczał na podłodze tuż obok i gładził ją po plecach i po włosach, szepcząc jakieś ciche, pozbawione znaczenia, uspokajające słowa. Na żadne konkrety, na wyjaśnienia nie potrafił się zdobyć, przynajmniej jeszcze nie teraz, nie w ten sposób. Potrzebował innej atmosfery, ciszy, spokojnej Spencer w swoich ramionach, by mówić o ranach, które miał najgłębiej, które bolały nawet pomimo czasu, jaki miał, by się do nich przyzwyczaić.
[nie, Twoje było świetne, to moje to jest jakaś kpina, ale jest tak gorąco, że aż mnie wszystko boli i nie umiem się skupić. a jeszcze miałam zły dzień, zawaliłam rosyjski, jakoś tak mi źle dziś ;< ale postaram się odpisywać w miarę regularnie, ale może trochę później, jak się chłodniej zrobi, bo póki co nie mam siły :/ ;p
z tym, że nie miałam określone, gdzie ta Iya mieszka, czy właśnie w Hanzie, czy na tej drugiej Pawieleckiej ;p no chyba tak, tak mi się wydaje ;p no to spoko ;) a jakieś inne dokumenty tam mają, czy coś? ;>
no to ją objął, proszę bardzo ;p jeżu, byle nie dzisiaj... ;< ;p i w ogóle nie wiem, co mam zrobić z tym metrem, biedna moja Iya i dziwny Dymek ;p albo na odwrót! xD
no oby ;)
mhm ^^
aaaale fajnie :D ^^ no to super :>> haha, mógł, głupek xD odkrywczo, rzeczywiście ;p no szkoda, szkoda... haha, o tym samym pomyślałam nawet xD
haha, taa ;p może bym zapamiętała, nie wiem, trudno stwierdzić ;p i co, dzisiaj też Cię obudzili? ;> mhm ;p
nie będę się powtarzać... ;p hah, jasne :D no i co, i co?? ;> ;> ;p haha, no raczeeej, ale że niby on też jest pierwszy lepszy? nie ma jakiegoś wyższego statusu czy coś? xD spoko, ogarniam ;)
nie aż tak, bez przesady! kumpela (swoją drogą: też Agnieszka :>) mi grozi, że będziemy biegać, chodzić tam na basen, na rowery i w ogóle ;p ona to lubi aktywny wypoczynek, jak widać :D hah, jasne ;p]
Prześlij komentarz