Leo Rough
17.05.1982r. w Murine Town
***
Dziennikarz z doświadczeniem, nie tylko zawodowym. Powiedziałby: po przejściach.
Pesymista, wytrwale i na każdym kroku oduczający się patrzenia na życie przez pryzmat porażek.
Dumny tatuś, walczący dla swojego syna o to, czego sam nigdy nie miał: pełną rodzinę.
Zbliżający się do kryzysu wieku średniego pan z wiecznie nieogoloną szczęką.
Wieczny dzieciak, niezdecydowany i zagubiony.
***
2 344 komentarze:
«Najstarsze ‹Starsze 1801 – 2000 z 2344 Nowsze› Najnowsze»[no w sumie myślałam, że wyszło krótsze;p ok, spoko rób sobie co tam musisz, ja ogarniam matmę na kartkówkę jutro;p
no to tym razem Twoją intuicja Cię zawiodła!;p no nie masz innego wyboru, racja;D
nie-e! wcale, że nie;p
aa spoko;p tak, taki tam drobny;p no ja też się niezmiernie cieszę z tego powodu;D mhm^^ a dziękuje, choć lepiej życz mi takiego arkusza na właściwej maturze;p
ta, powiedźmy;p (nie, nie mówiłaś ;p) a hm.. nawet spoko koleś;p taki dość śmiały itd ;p :) w niedziele przyjeżdżają na dłużej - na obiad i w ogóle;p
ok, ok ;) ja jak już pisałam właśnie biorę się za matmę;p no hm.. nie wiem, właśnie. To co mówiłyśmy o tej zazdrosnej Andro - o te jego niewinne flirty żeby mieć zlecenia, ale to chyba troszkę za mały dramat, co?;p ale póki co nic innego mi do głowy nie przychodzi ;p
btw. 1800 ;> widzisz, wiedziałam, że szybko też dotrzesz do tej liczby;D ]
[no, widzę, że odpisałaś tutaj i na metrze, ale ja Ci już niestety nigdzie dzisiaj nie odpisze, gdyż iż ponieważ padam na twarz, oczy mi się same zamykają, a tu kurde się okazało, że z matmy mam do powtórzenia więcej niż mi się na początku wydawało. Także ja już dzisiaj znikam, jutro pewnie będę koło 14, więc jak podejrzewam pewnie szybciej od Ciebie, więc postaram się po odpisywać wszędzie nim wrócisz :). No w sumie - wszędzie jak wszędzie, bo póki co widze, że NYC sobie odpuszczasz, ale okcia, nie ma sprawy :) choć tak mówiłaś, że się stęskniłaś za Androśką i że ją tak lubisz! No ale mniejsza z tym, mamy metro, mamy czym się jarać no i oczywiście nasza para ever Spenc i Leoś, których nikt nie pobije!<3
No dobra, w ogóle nie wiem o czym ja już piszę, więc lepiej będzie jak już sobie rzeczywiście pójdę i powtórzę wszystko o tych głupich bryłach obrotowych..! -.-
Także dobrej nocy, kolorowych snów, udanego dnia i do spisania jutro ;*]
Obdarzyła go jednym ze swoich najbardziej uroczych uśmiechów, gdy zgodził się załatwić sprawę z zakupami. Była mu naprawdę wdzięczna, bo przecież w tym wypadku ten obowiązek spoczywał na jej barkach zważywszy na to, że to ona wyczyściła ich lodówkę ze wszystkich produktów, niezależnie czy nadawał się jeszcze do spożycia czy już nie. Stłumiła chichot w momencie, gdy Leo poszedł sprawdzić zawartość ich lodówki - chyba nie spodziewał się, że rzeczywiście jest ona puściutka jak twierdziła jego ukochana, więc mina mu trochę zrzedła, gdy przekonał się, że rzeczywiście nie żartowała. A to rozbawiło Spencer, choć nie mogła ukryć, że nadal było jej głupio za swoje wcześniejsze zachowanie i wcale nie czuła się dobrze z faktem, że pewnie zmarnowała sporo przydatnego jedzenia. Ludzie głodują, a ona wyrzuca dobre produkty do worka na śmieci! Ale cóż, teraz już przepadło, a przedtem, w przypływie frustracji wszędzie widziała tylko tę ohydną pleśń z niedojedzonych przez policjantów kanapek. Obiecała sobie jednak, że gdy Leo będzie robił zakupy, ona dokończy sprzątanie. Najwidoczniej szatyn przewidział jej plany, bo nim wybrał się do sklepu niemal siłą zaciągnął ją na górę, obiecując, że tutaj wszystko wygląda jak wcześniej. Nie zważał też na jej protesty, gdy próbowała mu powiedzieć, że mimo wszystko dół trzeba jeszcze ogarnąć, ale on zdawał się jej nie słyszeć i tylko stanowczym ruchem wepchnął ją do sypialni, gdzie westchnął cicho przekręcając oczyma, słysząc jego wykład na temat tego czym ma się teraz zająć. No jak ona się miała relaksować, gdy ich salon wciąż nosił ślady tych nieszczęsnych dwóch tygodni?! Choć jej wcześniejszy "napad" minął, to jednak wciąż nie dawało jej to spokoju. Ale nim zdążyła powiedzieć choćby słowo, on zamknął jej usta pocałunkiem, równocześnie dobierając się do jej stanika. I nim się obejrzała stała w rozpiętym biustonoszu, a z jej rąk zniknął synek. Odprowadziła Leo wzrokiem kręcąc głową z niedowierzaniem!
Stała przez moment w miejscu, w którym zostawił ją mężczyzna zastanawiając się co zrobić - poczekać aż Leo wyjdzie z synkiem i wrócić do sprzątania czy rzeczywiście go posłuchać i zażyć długiej relaksującej kąpieli. Ostatecznie postawiła na to drugie chociaż zrobiła to z wielkim trudem. Okazało się jednak, że w chłodnej łazience łatwiej jest jej się wyłączyć na otaczający ją świat. To był ten mały zakątek, który nie zmienił się nic, a nic od jej wyjazdu. Nawet jej szczotka do włosów wciąż leżała w tym samym miejscu przyozdobiona kilkoma włosami z jej głowy, które musiały zostać tam od jej ostatniego rozczesywania! Cicho nucąc jakąś melodię odkręciła kurki w wannie, by napełniła się po same brzegi, dodała do niej też nieco pięknie pachnącego płynu, który spienił się cudownie pod wpływem mocnego strumienia, a ona w tym czasie zrzuciła z siebie ubrania, by już niedługo potem z lubością zanurzyć się po samą brodę w pachnącej mydłem wodzie. Nie miała pojęcia ile czasu spędziła w wannie pierwsze tylko delektującą się tą chwilą samotności i spokoju, a następnie dokładnie szorując każdy skrawek swojego ciała poświęcając mu uwagi chyba więcej nawet niż potrzebował. Opuściła łazienkę w szlafroku, który skrywał tylko jej skromną dolną bieliznę. Wilgotne włosy splotła w luźny warkocz, by nie przeszkadzał jej, gdy zabierze się za malowanie paznokci. Pierwsze jednak nałożyła jeszcze na twarz odświeżającą maseczkę, którą zmyła po odpowiednim czasie i dopiero potem włączyła swoją ulubioną muzykę i zabrała się za manicure oraz pedicure. Była pewna, że jej dwóch skarbów nie ma jeszcze w domu, bo nim pokój zatonął w muzyce, nie słyszała z dołu żadnych dźwięków.
Nucą pod nosem (a potem coraz głośniej) piosenkę lecącą z głośników z uśmiechem nakładała na paznokcie kolejne warstwy czerwonego lakieru.
[.. co to jest?:) ;pp mhm;p
a jednak możliwe jak widać;p haha no tak, tak mi też jest bardzo przykro, mhm;p
ja też nie, co nie zmienia faktu, ze bez wątpienia ja mam rację ^^
hihi;d no nie wiem czy mi tego życzysz skoro mi tego nie życzyłaś summa summarum, nie? xD
no przecież mówię, że tak;p (no teraz to tak;p) ehe;p
mhm, no to wymyśl coś lepszego, choć w sumie nie wiem co xd
no było, ale Ty narzekałaś, że to jeszcze kilka dni, a zleciało tylko dwa! czy ileś tam;p
o, no to udanej randki! mhm, jaasne;> ahahah spoko;p no to będę czekać, o! haha tak, czy coś;p a póki co ja znikam na jakąś godzinę, więc na metrze odpiszę później, chociaż w sumie nie wiem kiedy dokładnie się zjawisz, więc może nawet zdąże odpisać nim przyjdziesz ;D także tak czy siak - do potem;)]
[ogólnie to odpisałam na Metrze, a teraz znikam, bo wychodzę i pewnie mnie już dzisiaj nie będzie, chociaż w sumie to nie wiem, bo zależy o której wrócę i czy będę na siłach, bo jutro znowu muszę wstać na 7.30 czy jakoś tak, więc no.. Także ten, miłego wieczora, udanej soboty, ja jutro pewnie pojawię się koło 15/16 albo jakoś tak zależy o ktorej wróce z tego pieprzonego konkursu -.-
Także do spisani :)]
[a dlaczegóż to miałaś zły dzień, co się stało? :)
spoko, blogiem nie masz się co martwić, odpiszesz jak będziesz mogła ;) a ja własnie wróciłam już z tego konkursu bo się szybciej z drugim nauczycielem zabrałam i już jestem:d ogólnie było spoko, poznałam kilka fajnych osób, jeden koleś się trochę do mnie podwalał, ale się go szybko pozbyłam, konkurs był.. hm.. taki o. Zadania zamknięte to jeszcze da się przeżyć, ale większość otwartych to jakiś kosmos xD jedna osoba wyszła po 5 minutach, a połowa po jakiś 30-40 xD no i ogólnie spoko, dostałam nowe, śliczne słuchawki z sony - przydadzą się, bo moje się rozwaliły;D
no to do potem :)]
[oj.. no to niefajnie! I bardzo mi przykro.. A długo o tym wiedział..? A daleko do niego będziesz miała? W sensie przeprowadza się do miasta obok, czy gdzieś dalej? No nie dziwię się, ale spokojnie, przeprowadzka to jeszcze nie koniec świata;)
spoczi, nie śpiesz się - tak jak pisałam - odpiszesz jak dasz radę ;)
;) bo był.. dziwny xD w sensie ogólnie z wyglądu to wiesz kurde, łał, jaki przystojniak itd, ale lepiej było jak się nie odzywał, bo jego głos odbierał mu urok xD nie wiem, chyba nie, zresztą mam to w dupie, przecież i tak nie wygram xD tam to kurde ludzie tak to przeżywali i w ogóle! Niektórzy jakieś kurde zawody matematyczne sobie robili przed itd, uczyli się po nocach wzorów, a ja kurde wczoraj zamiast coś powtórzyć to wino piłam :D
ahaha wiem, dlatego zapytałam!;> :D haha okej;D
a jednak możliwe;> hihi:D
oczywista oczywistość!:P
jakoś nie zauważyłam xD
no^^ (;p)
okcia!;d no może być, dlaczego nie ^^ tylko co myśmy ustaliły z tym wypadkiem, bo już nie pamiętam?;p
haha;D]
[ale może rzeczywiście dopiero niedawno je znalazł. A nawet jeśli, to weź no, kurde na pewno mu nie było łatwo "hej, wiesz Karola znalazłem sobie mieszkanie 50km stąd".. więc wiesz, nie dziwota, że trochę zwlekła, choć powinien powiedzieć wcześniej, ale wiesz jak to jest. Swoją drogą dlaczego się przeprowadza? No to cóż, to on będzie do Ciebie jeździł, a Ty tylko okazjonalnie jeśli po Ciebie przyjedzie, o:D no :)
tak, wiem;D
ahaha noo;D no ja kurde najbardziej! dobrze, że przynajmniej w innych aulach pisaliśmy;D no ta, na pewno xD sorry Karola ale ja znam moje możliwości, a tam kurde byli ludzie, którzy nieustannie wkuwają matmę i dla nich otwarte zadania były trudne, a co dopiero dla mnie! więc wiesz, wątpię;p haha spoko:D no wiem xD no właśnie nie xD
haha dzięki;D i muszę pilnować, żebyś o tym nie zapomniała czasem:D
jak widać - tak!;p
;pp
no nie wiem, nie wiem..;p
mhm;d aaa no tak rzeczywiście ^^ a co, masz inny pomysł?;> to słucham:d
;p]
[może mi się zechce, nie wiem;p ale na razie i tak nie odpisuje, bo muszę jeszcze poodkurzać nim rodzice wrócą;p
oj tam, może uda wam się spotykać kilka razy w tygodniu - wiem, że jesteś przyzwyczajona do waszych codziennych spotkań itd, ale nawet trzy razy w tygodniu nie są złe! Serio, znam pary, które są ze sobą na przykład już 3lata i nie spotykają się codziennie choć mieszkają w tym samym mieście. Wiem, że teraz to już będzie swego rodzaju związek na odległość, i dobra, nie będę ściemniać, że wierzę, że takie związki mają sens, ale akurat 50km to nie jest katastrofa i naprawdę można się często widywać. Musicie tylko chcieć :) a jego też musisz zrozumieć, że jemu tak będzie łatwiej - studia, może tam znajdzie pracę.. a Ty, jak za rok na przykład pójdziesz na studia do Krakowa? Przecież też byś nie mieszkała tam gdzie mieszkasz tylko w Krk..
no to ba;p
no daj spokój, jakbym miała jeszcze koło niego siedzieć, to bym po 5 minutach z sali wyszła xD oj tam, ale każdą matkę trzeba szanować!;p to sobie wierz, ja mam ten konkurs w dalekim poważaniu :)
;p
tak.;p
jaaasne;p
a no to o tym wzroku też żeśmy chyba myślały, więc jak dla mnie może i stracić wzrok, tylko trzeba dobre okoliczności wymyślić;p]
Nawet nie usłyszała kiedy Leo i James wrócili do domu. Pochłonięta była bez reszty tą beztroską chwilą, na którą dzięki ukochanemu mogła sobie pozwolić. Naprawdę doceniała to co dla niej robi, bo choć nie wątpliwie te dwa tygodnie niesamowicie ją wymęczyły to przecież szatyn też były nimi wyczerpany. Denerwował się nie tylko o nią i synka, ale też cały proces musiał być dla niego koszmarny. Doszła jednak do wniosku, że i jej należy się taka chwila tylko dla siebie, bo odkąd urodziła Jamesa tak naprawdę nie miała chwili by zająć się tylko i wyłącznie sobą, a już zwłaszcza przez ostatnie dwa tygodnie, bo choć rodzice pomagali jej w opiece nad synkiem, to jednak to ona głównie się nim zajmowała, bo James niemal nieustannie domagał się jej towarzystwa. A Leo? Leo też dostanie swoją chwilę relaksu, tylko.. później. Przecież nie pozwoli by on sobie nie odpoczął - dopilnuje tego wszystkiego, ale.. Potem! Bo teraz wcale nie zamierzała narzekać, że może pozwolić sobie na odpoczynek. Choć raz pomyśleć tylko o swoich potrzebach.
Tak więc śpiewając coraz głośniej starannie zajmowała się swoimi paznokciami, którym już tak dawno nie poświęcała odpowiedniej uwagi! Zaczęła więc od piłowania, czyszczenia, potem nałożyła trochę odżywki, a na koniec pokryła je czerwonym lakierem. A potem wciąż śpiewając w głos rozłożyła się wygodnie na łóżku wyciągając przed siebie dłonie, by podziwiać swoją prace! Nie uleżała jednak długo, bo jej ciało samo zerwało się z wygodnego materaca, by powyginać się w rytm lecącej muzyki. I tak tańczyła w pokoju śmiejąc się głośno, to znowu nucąc tekst, oczywiście nieustannie uważając na dopiero co pomalowane paznokcie. Równocześnie zaczęła planować co zrobi następnie - pierwsze co przyszło jej na myśl to dokończenie powieści, którą zaczęła czytać jakiś czas temu, a nie miała kiedy po nią sięgnąć ostatnimi dniami. I gdy już zaczęła wymyślać kolejną rzecz, którą mogłaby sobie umilić dzisiejszy wieczór cóż.. Do tego zdecydowanie potrzebowała Leo! Więc zaraz zaczęła zastanawiać się czy jej dwa Skarby już wróciły, choć była niemal pewna, że tak! Bo w przerwie pomiędzy jednym a drugim utworem słyszała jakieś odgłosy na dole.. Chyba! Dopiero teraz przyszło jej na myśl, że to może być złodziej, ale zaraz pozbyła się tej myśli, dochodząc do wniosku, że to na pewno ukochany. I już miała przerwać swoje tańce i zejść do niego na dół, gdy nagle drzwi pokoju otworzyły się, a Spenc ujrzała swojego narzeczonego niosącego jej talerz winogron i wino! Zagryzła tylko wargę, równocześnie uśmiechając się wesoło. Miała zmierzwione włosy, a szlafrok już dawno zdążył się rozwiązać odsłaniając jej pachnące ciało, ale ona na to nie zważała, bo po jej głowie i tak plątało się zbyt wiele nieodpowiednich myśli, gdy tylko ujrzała mężczyznę swojego życia! Więc tylko w kilku susłach pokonała dzielącą ich odległość a potem zarzuciła mu ręce na szyję i gwałtownie wpiła się w jego usta.
- James śpi? - Spytała mając nadzieje usłyszeć twierdzącą odpowiedź, bo wtedy bez skrupułów mogłaby go tutaj zatrzymać..!
[nie przyśpieszyłam, bo tak w sumie to nie wiedziałam do czego xd więc Ty to zrób!;D okej;)
No ale przecież Ci na nim zależy, więc może warto spróbować? Tak, może liczy, że nagniesz swoje zasady, bo kiedyś.. to było kiedyś. Kiedyś go tak nie znałaś, kiedyś nie byłaś do niego przywiązania, kiedyś Ci na nim aż tak nie zależało, myle się? A 50km to nie jest nie wiadomo ile, jak się oboje postaracie to to wszystko ma sens i się uda. Jego widzimisię? Czyli co, to koniec? Jasne, tak Ci się tylko wydaje - nie wiem ile masz do Krk ale dojeżdżanie jest naprawdę uciążliwe, zwłaszcza jeśli masz zjebany rozkład zajęć - od rana do wieczora, w środku dnia okienka, i co, do domu będziesz wracać tylko po to żeby się położyć spać? i właśnie "może będę".. I nie, nie bronie go, tylko staram się zrozumieć, bo wiem, że jak ktoś jest zaangażowany emocjonalnie to nie potrafi spojrzeć na pewne sprawy obiektywnie kochanie :) ale rozumie, że jest Ci przykro, że to nie jest fair, że to się dzieje..
;p
nie no, może dałby mi pospisywać odpowiedzi, to mógłby siedzieć xD i jakby się nie odzywał to by było elegancko, bo ogólnie to zajebiście przystojny był:D no ;p
tak.
no przecież mówię, że tak.. nie wiem o co Ci chodzi;p
no to tak, tak;p ja bym nie pozwoliła, żeby moja Androśka na zawsze niewidoma była, jest za to za.. e.. fajna czy coś xD ;p]
[nie wiem xD jakbym wiedziała to bym sama przyśpieszyła może, albo bym Ci od razu napisała do czego możesz przyśpieszyć;p
No to dobrze, że nie podejmujesz decyzji w momencie, gdy tak naprawdę nie myślisz jasno - już myślałam, że będę Ci musiała tłumaczyć, żebyś nie podejmowała decyzji na gorąco. Ochłoń, przemyśl to wszystko.. Tak, chyba coś kiedyś mówiłaś..No ale barman naprawdę nie jest wart żeby postarać się choć trochę bardziej, żeby włożyć w to trochę więcej energii? No to sporo, nie? Więc wątpie by Ci się chciało codziennie dojeżdżać..;p mam racje! jeżu, od razu po jego stronie.. tylko staram się go zrozumieć i tyle. ;p :) wiem.. btw. do czego jest zdolny? W sensie o co chodzi?
no to ba;D to znaczy co?! xD chyba jednak wole nie wiedzieć..? xD
tak;p
jasne, ehe, już Ci wierzę;p
noo;D może być;p
okej ;)]
[ahaha spoko:D tak myślałam własnie xD
wiem, wiem.. No ale może właśnie dlatego jest wart co? Popatrz jak się dla Ciebie zmienił - dzięki Tobie wziął się za siebie, uczy się, dba o siebie, skończył z przelotnymi znajomościami.. I to wszystko dla dziewczyny, z którą jest pół roku! Może przynajmniej warto spróbować? A jeśli się nie uda to też nie będziesz mogła nazwać tego czasem zmarnowanym.. Ale pamiętaj też żeby się do niczego nie zmuszać i robić wbrew sobie, bo on znowu będzie taki jak przedtem. Musi Ci naprawdę zależeć, musisz chcieć włożyć w to trochę więcej, bo jeżeli będziesz to robiła tylko nie wiem, z jakiegoś poczucia winy, to to nie ma sensu. E tam, i tak nigdy nikt nie wierzy, że mam dobre serce;p ale czasami mi się zdarza ^^
tak właśnie myślałam;p no ale powiedźźź!:D
taak;D
bo.. nie, o!;p
ok, spoko, idź sobie najwyżej odpocznij czy coś - już Ci mówiłam, że odpiszesz jak będziesz w stanie :)]
Życie każdego człowieka przeplatane jest troskami i zmartwieniami, jak i radosnymi chwilami. U jednych zdarzają się częściej te pierwsze, u innych znowuż te drugie, a u jeszcze innych jest ich mniej więcej po równo. Oni głównie zaliczali się do tej pierwszej grupy, choć niezaprzeczalnie ich początki, nim rozstali się, gdy Leo dowiedział się o chorobie, były tymi beztroskimi, szczęśliwymi chwilami. Po ich zejściu życie ich nie oszczędzało, co rusz wydarzało się coś co niszczyło dopiero co odzyskany spokój. Ale dzięki temu ich uczucie ciągle się pogłębiało, choć momentami wydawało się, że bardziej kochać się już nie można. Ta każda zła chwila, którą fundował im los, zbliżała ich do siebie i uświadamiała, że razem są niezłomni, że razem pokonają wszystko, bo ich miłość jest tak ogromna. Poza tym mieli wiele szczęśliwych, beztroskich chwil, a choć dość szybko były one niszczone przez jakieś kolejne tragiczne wydarzenie, to Spencer pamiętała każdy ten cudowny moment, gdy po prostu wspólnie cieszyli się życiem czy to spędzając cały dzień w łóżku i pod prysznicem, czy na szalejąc na mieście lub wybierając się do ulubionych knajp. Tak, ona pamiętała to wszystko i między innymi dzięki tym chwilom była taka silna, bo wiedziała, że nie można się poddawać. Że warto walczyć o choćby jedną taką szczęśliwą chwilę z Leo. I nie zamieniłaby tego na nic. Bo to Rough jest miłością jej życia, bo to przy jego boku jest jej miejsce - tak, Spencer wiedziała, czuła to, że jej miejsce na świecie jest właśnie razem z nim. Na dobre i na złe.
Westchnęła rozczarowana słysząc, że ich kochany synek jeszcze nie śpi! A więc nie mogła go zatrzymać i musiała pozwolić, by zostawił ją znów samą! Wygięła usta w podkówkę, ale zaraz ten grymas zniknął z jej twarzy, gdy ukochany odnalazł na nowo jej usta. Zamruczała zadowolona, gromadząc słodki smak jego warg na chwile, które będzie musiała spędzić jeszcze sama. I już rozstawała się z nim, nie mogąc doczekać się aż wróci, gdy on nagle znów znalazł się przy niej, wywołując przyjemny dreszczyk wzdłuż kręgosłupa.
- Na to liczę.. - Odparła szeptem, odprowadzając go spojrzeniem, teraz już uśmiechając się błogo, równocześnie nasycając się rozkosznymi obietnicami oraz wizjami.. Ale póki co, aktywnie wykorzystała jeszcze czas który jej pozostał. Ściszyła jednak nieco radio i nie śpiewała już na całe gardło, świadoma, że na dole, w salonie pewnie zasypia jej synek (albo miała taką nadzieje, że właśnie to się dzieje!). Miała ochotę iść na parter, sprawdzić co się tam dzieje, może pomóc w czymś ukochanemu, ale stłumiła ten odruch w sobie przypominając sobie, że dzisiaj Leo ją rozpieszcza. I z tą myślą sięgnęła po jedno winogrono oraz wino, a potem znów wzięła się za siebie.
Po dłuższym czasie Spencer wreszcie na nowo wylądowała na łóżku tym razem czytając książkę i czekając aż Leo do niej dołączy. Tym razem zamiast w szlafrok odziana była w gorset, pończochy i odpowiedni do nich pasek. Uznała, że to dobry moment na wykorzystanie nowej bielizny - wiedziała, że Leo i tak zedrze to z niej w parę sekund (a ona tyle się namęczyła, żeby to wszystko pozakładać i pozapinać!), ale liczy się efekt prawda? Już nie raz dostał ją na tacy rozebraną, że nie musiał męczyć się z wierzchnim nakryciem, tak teraz będzie na odwrót, a co! Poza tym, takie widoki też działały stymulująco, zwłaszcza, gdy z rosnącym pożądaniem będzie się do niej dobierał. Tak więc, słysząc zbliżające się kroki odrzuciła lekturę na bok, a potem kręciła się na łóżku przez dłuższą chwilę szukając najodpowiedniejszej pozy, by wreszcie wybrać tą na boku z jedną nogą lekko ugiętą, głową podpartą na ręce, wolną dłonią sunąć po odsłoniętym skrawku uda. No i oczywiście nie mogło zabraknąć zaczepnego uśmieszku na wargach!
[spooczi, wybaczam!;p
no to co, ale jednak się zmienił, jednak dzięki Tobie się wziął za siebie - nieważne czy zmuszałaś go siłą czy dużym dekoltem, czy jeszcze jakimiś obietnicami.. NIEWAŻNE!;D ważne, że się ogarnął chłopak, a cóż.. nie wszystko da się zmienić ot tak, a pewnych cech nie da się wyprzeć. Ale chyba się stara, nie? :) ano.. a dziwisz mu się?;p zależy mu więc próbuje Cię przekonać, że nie warto się rozstawać. Ale napisz mu, że potrzebujesz kilku dni dla siebie, żeby to przemyśleć, zrozumie i poczeka;) No to się cieszę, że chociaż Ty! Ale nie musisz tego rozgłaszać ;d dlaczego nie? xD
AHAHAHAH xD ale mniej więcej tak było xD choć nie siadał jak wieśniak xD i nie robił.. tych wszystkich dziwnych rzeczy. Ale miał okropny głos i rzeczywiście niektóre jego odzywki.. ugh, szkoda gadać! ;d
tak, tak;p
tak, tak twierdzę ;d
okej, to może jednak już idź :) żebyś nie zasnęła przed kompem czy coś!:D]
[haha spoko:D to ja na Metrze dzisiaj też już nie odpisuje bo nie mogę skleić żadnego porządnego zdania -.- łahaha spoko, kochany tatuś xD dziękuje i wzajemnie! ;D (e tam, jakby się w tym śnie nie odzywał wszystko byłoby okej xD) do spisania i śpij spokojnie i no i wgl.. odpocznij, wyśpij się, może to Ci pomoże ogarnąć.. to wszystko z barmanem itd :)]
[e tam, głupoty gadasz fajnie Ci wyszło, za to to moje badziewnie na metrze.. bleh! ale się poprawię, obiecuje!;D ja póki co dopiero wróciłam i teraz idę coś zjeść ;d (tak, tak mam gościa!;p w sumie gości bo cała rodzinka się moja zjechała xD) no i jak coś zjem to wrócę i odpiszę!:D a Tobie miłej nauki :)
No i cieszę się, że przynajmniej zła już nie jesteś, łatwiej Ci będziesz wszystko przemyśleć :)]
Nie mogła zaprzeczyć, że właśnie takiej reakcji ze strony ukochanego oczekiwała. Zmrużyła z zadowoleniem oczy, gdy na moment zamarł w progu, a potem pozbył się jak najszybciej rzeczy, które przyniósł ze sobą. W nozdrza uderzył ją smakowity zapach włoskiego dania, ale nim zdążyła przyjrzeć się co dokładnie przygotował, on już zawisł nad nią zmuszając by z wciąż zaczepnym, wręcz prowokującym uśmiech obróciła się na plecy. Uniosła nieznacznie brwi do góry czekając na jego kolejny ruch, równocześnie zauważając, że zdążył już zapomnieć o całym świecie. Była z siebie zadowolona - wiedziała, że ciągle mu się podoba, ale zawsze miło było zobaczyć ten żar w jego oczach, który mówił jej, że pożąda jej tak jak za pierwszym razem, a nawet bardziej. Gdy wpił się gwałtownie w jej wargi, ona odruchowo wplątała palce między kosmyki jego włosów równocześnie przyciągając go jeszcze bliżej do siebie. Nim jednak zdążyła choćby go przy sobie dłużej przytrzymać i pogłębić oraz przedłużyć pieszczotę on zszedł z pocałunkami na jej szyję sprawiając, że jej ciało zadrżało z przyjemności.
- Nie wiem, nie wiem.. muszę to jeszcze przemyśleć.. - Mruknęła w odpowiedzi, choć już wiedziała, że o przerwie od seksu nie ma co mówić! Nie w ich wypadku. Nie oznaczało to jednak, że nie mogła się z nim jeszcze podroczyć, prawda? Kto wie co dzisiaj wymyśli, co mu przyjdzie do głowy, gdy nakręcany będzie wizją miesięcznej przerwy od rozkoszy. Nie wątpiła, że zrobi dzisiaj wszystko by odwieść ją od tego pomysłu. Nie bez powodu sprawiła mu tę niespodziankę, gdy przyszedł do niej z kolacją do sypialni. Przygasiła światło, pozapalała świeczki, a na środku łóżka leżała ona zapakowana w seksowną bieliznę, chętna i.. napalona. Oboje potrzebowali tej chwili zapomnienia - da im ona upragnioną bliskość, za którą zdążyli się już przecież stęsknić przez te dwa tygodnie. I przyniesie też rozluźnienie, ulgę, której również pragnęli po tych stresujących dniach. Więc teraz nie liczyło się jedzenie, które przyniósł Leo, bo Spencer nie wątpiła, że po chwili rozkoszy nawet przestygnięte będzie smakować wyśmienicie. Więc z figlarnym uśmiechem podrażniła paznokciem skórę na jego karku, równocześnie odnajdując jego usta z gorącą pieszczotą.
[no tak, tak, wiem, pamiętam ;p oj tam, dwa miesiące to i tak długo, ale spoczi - koniec z narzekaniem.. again! ;D a daj spokój, właśnie się otańczyłam i zmuszona byłam bawić się lalkami, bo moja siostrzenica miała takie życzenie, a jak chciałam się jakoś wykręcić to było głośne "nie", że chyba całe osiedle słyszało xD
haha no domyślam się;p
no wiem.. ale mniejsza z tym xD
a co może się mylę, że od czasu do czasu nie stosujesz na nim kobiecych sztuczek?;p no więc właśnie, doceń to, że się stara chłopak! nikt nie jest idealny. No nie mów mi, że mu nie zależy i tylko zarzuca Cię argumentami "za" bo się boi Twojego gniewu, bo w to nie uwierzę.. Musi mu zależeć, bo.. bo jakby mu nie zależało to by Cię tak uparcie nie przekonywał, nie? i co.. posłuchał?:) nie masz za co dziękować:) e tam, jeszcze by to zaczęli wykorzystywać;p a może to też była częśc tego "krycia"..?;> :pp
ahahaha :D a weź, a mimo tego i tak miał grono dziewczyn, które były nim zachwycone.. jakby było czym xD
taak;D
no co?;p
;)]
Uśmiechnęła się błogo, gdy po ostatecznym dreszczu najwyższej rozkoszy na kilka sekund przygniótł ją ciężar ukochanego, rozgrzanego ciała. Trwało to tylko krótką chwilę, bo Leo nie zwlekał długo z momentem, w którym przetoczył się na plecy, wciąż jednak obejmując ją ciasno, tak, że teraz to ona wylądowała na górze. Z czułością odgarnęła mu z czoła niesforny loczek, a potem na nowo wpiła się w jego usta, choć jej organizm domagał się choć kilku minut oddechu, by przynajmniej przywrócić normalny rytm serca. Oddychając cicho acz szybko, wtuliła się w ulubiony zakątek tuż przy jego szyi, by w tej pozycji przeczekać ten cudowny moment, w którym delektowała się dopiero co przeżytą ekstazą. Ekstazą najwyższych lotów. Bo zdecydowanie już lepiej im ze sobą być nie mogło. Z rozbawieniem myślała, że Leo naprawdę się postarał, że dał z siebie wszystko, że sprawił jej rozkosz wręcz idealną - najwidoczniej niezmiernie zależało mu, by pomysł postu wyleciał jej z głowy. I nie mogła mu się dziwić, bo przecież na jego miejscu zrobiłaby to samo, tyle tylko, że on nie zaproponowałby czegoś takiego. Pewnie nawet w żartach! A teraz doszła do wniosku, że chyba musi go częściej w ten sposób podpuszczać, bo och.. to co dzisiaj z nią zrobił było wprost nieziemskie! I liczyła, że na tym jednym razie się nie skończy. Jej oczy wręcz krzyczał "jeszcze!", gdy odsunęła się od jego szyi i odnalazła jego spojrzenie. Usta wykrzywione miała w rozanielonym, ale równocześnie figlarnym uśmieszku. Trąciła go zaczepnie nosem w brodę, a potem wyznaczyła krótką ścieżkę aż po jego obojczyk. A potem na kilka krótkich chwil wyślizgnęła się z łóżka, by przynieść do niego wino oraz lazanię. Wątpiła, by udało im się do zjeść spokojnie do końca, bo wystarczyło, że dłonie ukochanego odnalazły kilka strategicznych miejsc na jej ciele, by zalała ją kolejna wręcz paląca fala pożądania, ale wiedziała, że trochę pożywnego dania im nie zaszkodzi. W końcu nie jedli nic od obiadu u jej rodziców, a liczyła, że czeka ich jeszcze nie jedno miłosne uniesienie dzisiejszej nocy, a więc trochę wzmocnienia im nie zaszkodzi, by nie zabrakło im zbyt szybko sił! Z radosnym uśmiechem napełniła winem lampkę Leo, a następnie swoją, by zaraz po krótkim toaście upić łapczywie kilka małych łyków czerwonego napoju, które wspaniale złagodził pragnienie. Znalazła sobie idealne miejsce obok niego - mogła swobodnie karmić go włoskim daniem, jak i składać na jego ustach czy ciele krótkie pieszczoty, by czym nie miała też problemów z upijaniem wina ze swojego kieliszka. Ta kolacja minęła im niezwykle przyjemnie - śmiali się, gawędzili, równocześnie podtrzymując seksualne napięcie i żądzę, choć do tego nie trzeba było im wiele.
A potem już sama nie wiedziała które z nich odrzuciło tacę z jedzeniem na bok, by znów mogli oddać się czystej rozkoszy. Spencer zatonęła bez reszty w kolejnym gwałtownym pocałunku, a jej dłonie same odnalazły najczulsze punkty ukochanego.
[dobra można to już chyba przyśpieszyć nie?;p
e.. tak? xD no to raczej:D no ta, bardzo^^ haha nie mam pojęcia xD
;p
no ^^
no więc właśnie;p haha spoko, zachowam to dla siebie, nie zdradzę Twojej tajemnicy barmanowi czy coś.. xD dlaczego nie? może jedna? :) weź obudź w sobie trochę optymizmu! nie bądź tak sceptycznie nastawiona, że nagle on znowu będzie taki jak dawniej, że wszystko się rozsypie. W końcu 50km to nie drugi koniec świata;p no pewnie masz rację;p haha tak?;> ciekawe dlaczego ;D haha spoko ^^ nie masz;) przecież nic nie zrobiłam;p nie wiem i nie chce się przekonać ;p no właśnie ;> :D
no bo był xD najwidoczniej ^^'
tak, tak, tak:d
jasne;p
spoczki, wkuwaj, wkuwaj! ja miałam się uczyć na chemię, bo we wtorek mam sprawdzian ale nic mi z tego nie wyszło! ;x]
[serio?;> napisałam bym coś, ale w końcu miałam nie narzekać, więc.. ;D do czego chcesz - możesz nawet pobieżnie opisać przygotowania, a potem już ślub nie? chyba, że planujesz coś szczególnego jeszcze przed? :D btw. jak dojdziemy do wątku z Noahem będziesz nim pisać, prawda?;>:D spoko ^^
haha;D o jeżu, spooko :D też to znam xD Weronika dzisiaj też wybrzydzała przy zupie, ale całe szczęście to nie ja ją dzisiaj karmiłam:d
to dobrze! ^^ właśnie miałam się pytać czy czasem tu nie zagląda, żeby sprawdzić co na niego piszesz, haha;D no właśnie wiem, dlatego uważam, że powinnaś na to spojrzeć trochę bardziej optymistycznie - szklanka jest do połowy pełna, nie pusta! :D wiem, że potrzebujesz czasu :) i wiem, że zawsze te 50km to jest sporo, bo w końcu już nie będzie tak jak teraz, ale to nie musi oznaczać dla Was końca ;) (kurde, jak barman tu wejdzie to zbije tymi tekstami u niego punkty, nie ?xDD) nie wątpię :D no wiem, wiem, ale mogę udawać skromną od czasu do czasu czy coś;D poza tym już Ci mówiłam, że za takie coś się nie dziękuje!;) e tam, zawsze znajdzie się ktoś to wykorzystuje ludzką dobroć ;p
:D no też tak uważam xd
taaak!;> :D tak też myślałam, dlatego nawet nie pytałam o co chodzi, choć miałam zamiar, ale zrezygnowałam, bo wiedziała, że od Ciebie i tak się nie dowiem xD
ehe;p
e tam, już późno jutro wszystko ogarnę :D ale podejrzewam, że to musi być wasza wina tj. Twojej klasy, że wam się trzy sprawdziany w jeden dzień zbiegły;p - trzeba było tak przekładać?!;p o ludzie, to sporo tego! ja mam tylko we wt sprawdzian z chemii i w piątek z polskiego! no to.. powodzenia w tym złym tygodniu! blogiem się nie przejmuj :) e tam, mną się nie przejmuj, ja się uczę razem z blogiem czy coś tam:d spoko nic się nie dzieje!;) ouu szybko! za to ja będę gdzieś koło 15, a przed 17 będę znikała na korki z matmy!;p Tobie też dobrej nocy, kolorowych snów itd!:D ;) dzięki i nawzajem :) do jutra ;*]
[spoko, spoko nic się nie przejmuj ;) znaczy szkoda, że Ci się skasował, ale jasne odpuść sobie, zajmij się lekcjami :) Okej, będę Ci przypominać ;D e tam, wychodzi, wychodzi;)
dzięki i wzajemnie;)
btw. już Ci się chwaliłam, że sprawdzian nam przeniosła z chemii nie?;> i wgl w środę mam w sumie wolne, bo mamy święto szkoły ^^ i w przyszłym tygodniu mam rekolekcje :D tyle wolnego od nauki! *,*:dd]
[ale w sumie nie masz się po co już dzisiaj tutaj pojawiać, bo ja nie odpisuje - nie mam weny, a nie chcę się na siłę męczyć zwłaszcza, że muszę jeszcze materiał powtórzyć na biologię. Także ja odpiszę już jutro może przed angielskim jak zdążę, a jak nie to po. W każdym bądź razie dobrej nocy, udanego wtorku i do spisania;)]
[jeżu nie przepraszaj, bo serio nie masz za co. Są sprawy ważne i ważniejsze, więc blogiem się nie przejmuj. Przecież to tylko blog, jakby niektóre osoby zauważyły ;).
spoko, ja teraz pewnie nie odpiszę, bo dopiero przyszłam, a muszę na korki jeszcze listy popisać, coś zjeść, więc pewnie teraz nie zdążę;p.
:)
no to się cieszę, że wyszło lepiej!;> ;d no i co, ogarnęłaś? :D o jeżu, jaka grzesznica!;p a jakie masz te imprezy?;p w sensie w czym obiecujesz poprawę bo nie ogarniam?;p
hihi;d no wiem właśnie ^^ oo, serio? ;o ale do dupy! co nie zmienia faktu, że moje rekolekcje też są do dupy bo ksiądz jakiś dziadowski plan zrobił i powymyślał jakieś głupoty Oo
no wiadomo haha;d
a możliwe, bo racja - kto go tam wie haha;D ja mam zawsze rację;p no wiem, wiem że Ci się nie widzi, pewnie każdemu by się nie widziała na Twoim miejscu;p no :p :) chyba wiem, tak mi się wydaje, że wiem ;p (jeżu, nie stoję po niczyjej stronie, znowu się czepiasz!;p) no właśnie;p e tam,;p właśnie - czasem;p
e tam od razu problem..;p haha no, norma;p
a no tak, racja;p no życie jest brutalne, co zrobisz!;p trzeba było do szkoły chodzić a nie na jakieś praktyki czy sobie zęby usuwać!;p
:)]
I Spencer było na rękę, że niektóre tematy ominęli. Głównie cieszyła się, że nie poruszyli kwestii związanych z nawrotem choroby. Oboje byli świadomi, że białaczka Leo może wrócić w każdym momencie ich życia. Nawet jutro. Spenc jednak starała się o tym nie myśleć, bo za bardzo ją to przerażało. Pamiętała dokładnie każdy dzień, gdy żyła w strachu, że może go stracić, że białaczka odbierze jej go w dowolnym momencie. Nie chciała myśleć o tym, że historia może zatoczyć koło. Wierzyła, że przynajmniej w tej kwestii los ich oszczędzi i sprawi, że jej ukochany będzie jednym z tych szczęśliwców, którzy pokonali raka raz na zawsze. Ale jednak podczas każdej wizyty kontrolnej Leo w szpitalu, Spencer czuła strach. Oczywiście głównie była tą uśmiechniętą brunetką, która dodawała ukochanemu otuchy szczerze wierząc, że wyniki nie wykażą nawrotu, ale jednak w środku niej tkwiła jakaś cząstka realistki, która kazała jej się mieć na baczności, być przygotowaną na wszystkie możliwe opcje i ostatecznie nie pozwalała jej się aż tak do końca rozluźnić. Co do kwestii powiększania rodziny przeczucia Leo były bezbłędne - Spencer chciała drugiego dziecka, ale nie poruszała tego tematu ze względu na ukochanego. Ona już oczyma wyobraźni widziała już trochę starszego Jamesa, który opiekuje się młodszą siostrzyczką lub gra w piłkę z młodszym braciszkiem. Nie wątpiła, że gdyby sytuacja z nią była "normalna" i Leo pragnąłby drugiego dziecka. Przez to miała też wyrzuty sumienia i.. zadręczała się. Co z niej za kobieta skoro nie potrafi zajść w ciąże by nie ściągać ryzyka na siebie i dziecko, a w rezultacie nie sprawiać cierpienia narzeczonemu? Czuła, że w tej kwestii zawodzi. Była świadoma jak bardzo skrzywdziła Leo wcześniej swoją decyzją, gdy postanowiła nie usuwać ciąży. W końcu tyle razy była na jego miejscu! A tutaj dodatkowo dochodził fakt, że miała wybór. Wiedziała, że teraz szatyn nie ma do niej żalu, że jest szczęśliwy, że mają swój mały Skarb. Ale nie mogła skazywać go na to piekło po raz drugi, choć już w głowie planowała milion argumentów, gdy już w końcu odważy zagaić się rozmowę w tej kwestii - po pierwsze jej szanse wzrosną i to bardzo wysoko jeśli odpowiednio wcześniej zgłosi się do lekarza i przygotuje swój organizm na przyjęcie dziecka. Bo tak.. Chciałby kiedyś jeszcze spróbować. Bała się tylko, że Leo będzie temu przeciwny, ale też bała się, w tej kwestii patrzy na nią jak na nieco.. ułomną? No bo przecież to jej wina, że teoretycznie nie mogą zdecydować się na potomstwo..
Kolejny dzień spędzili na zwiedzaniu sal, gdzie mogłoby odbyć się ich wesele. Spencer widziała, że Leo tak naprawdę żadne miejsce nie przypadło do gustu i zaczęło ją to nawet trochę irytować, gdy nieustannie kręcił niezadowolony nosem. A potem zawiózł ją do najcudowniejszego miejsca pod słońcem! Tak, to tutaj musiało odbyć się ich wesele - to było miejsce wprost idealne. Brunetka już widziała oczyma wyobraźni to wszystko w świątecznym wydaniu, przyprószone śniegiem.. Ale jednak, gdy wracali była trochę zła na Leo. Głównie dlatego, że pozwolił by cały dzień zmarnowali na oglądanie sal, których nie wybiorą. Przecież wiedział, że ten dworek mu się tylko podoba, że to jego upatrzył. I musiał też wiedzieć, że i Spenc to miejsce przypadnie do gustu, bo przecież ją znał! Więc po co było to wszystko? Jakby nie mógł od razu zawieść ją tam! I może też przemawiała przez nią nieco zazdrość, że to on znalazł ten dworek, nie ona. Tak czy siak nie mogła być długo na niego zła - przecież głównie była podjarana, że znaleźli tak cudowną salę, w tak nieziemskim otoczeniu. Dlatego, gdy już wrócili do domu, tylko na początku trochę naburmuszona zwróciła mu uwagę, że mógł oszczędzić im czasu, zwłaszcza dlatego, że żadne miejsce, które ona znalazła mu się nie spodobało, a potem już z uśmiechem i gorącym pocałunkiem wymruczała, że dworek jest idealny i że trzeba od razu zadzwonić i go zarezerwować. A potem siedli już do zaproszeń, które wspólnie wypełniali, z przerwami, gdy Spencer wisiała na telefonie rozmawiając o suknie z krawcową lub jedną ze swoich druhen.
Jasne, że nie była zadowolona, że Leo się tak szybko poddał. Wiedziała, że te wszystkie przygotowania to raczej kobieca działka i odnajdywała się w tym wyśmienicie, ale jednak liczyła na jego wsparcie, ale też w wielu kwestiach na opinię. W końcu to był ich ślub, ich wesele, więc jemu też wszystko miało się podobać. Oczywiście schlebiał jej fakt, że ukochany ufa jej we wszystkich kwestiach uważając, że ona sama zdecyduje idealnie pamiętając o jego guście, ale jednak czasami odbierała to tak jakby.. Jakby jemu nie zależało. Jakby chciał mieć to wszystko za sobą, albo co gorsza wszystko odwołać! Odganiała od siebie te natrętne myśli szczerze wierząc, ale też i widząc, że i on cieszy się na nadchodzący ważny dzień w ich życiu od którego oficjalnie staną się małżeństwem. Ale jednak ostatecznie wszystko zostało na jej głowie - bo poza miejscem na wesele, które znalazł Leo, to ona musiała zająć się całą resztą, która miała sprawić, że i oprawa tego ważnego wydarzenia będzie idealna. Bo jej narzeczony nagle postanowił wrócić do pracy. Nie, nie podobało jej się to, ale ostatecznie zgodziła się mówiąc, że tak będzie najlepiej. Chyba po prostu miała dość słuchania ukochanego, który mówił jej, że warto zasilić ich konto oraz o tym jak bardzo stęsknił się za swoją pracą. Jakby zapomniał, że ona sama nie była w pracy tak naprawdę odkąd zaszła w ciąże. Pierwsze kilka miesięcy jeszcze pracowała, ale potem musiała iść na chorobowe, bo stres związany z wszystkimi zleceniami był zbyt niebezpieczny dla jej ciąży. A teraz jeszcze siedziała niemal rok na macierzyńskim.. Więc co ona miała powiedzieć?! Przecież dobrze wiedział, że Spencer nie jest typem kury domowej i że jej także marzy się powrót do firmy. Niestety to nie było jednak póki co możliwe, a ona doszła do wniosku, że przynajmniej jedno z nich może spełnić to swoje marzenie związane z powrotem do pracy. Poza tym widziała, że te wszystkie przygotowania go męczą, a nie miała serce go tym zadręczać. Skoro chciał wrócić do redakcji - cóż, droga wolna.
I takim oto sposobem niemal wszystko spadło na jej głowę. Oprócz przygotowań do ślubu musiała także zająć się domem, gotowaniem, ale przede wszystkim również Jamesem, który na spotkaniach związanych z weselem dawał jej popalić. Gdy tylko przez dłuższą chwilę przestawał być w centrum uwagi mamy zaczynał płakać przez co to wszystko trwało trzy razy dłużej niż powinno. Owszem, Leo zajmował się synkiem, gdy wracał z pracy, tyle tylko, że chłopiec w domu stawał się niemal aniołkiem! I nikt nie uwierzyłby jej, że taki słodki dzieciaczek może narobić wokół siebie tyle zamieszania jeśli chce zwrócić na siebie uwagę. A nawet wieczorami nie miała chwili wytchnienia, bo przecież nieustannie było coś do zrobienia związku z weselem. Zorganizowanie wszystkiego w miesiąc wcale nie było takie proste, zwłaszcza, że trzeba było zadbać o każdy najdrobniejszy szczegół. I Spencer była tym wszystkim zmęczona, w nocy padła jak mucha, niemal od razu zasypiając. To wszystko jednak nie ujmowało jej entuzjazmu związanego z tym ważnym dniem. Wciąż tak samo jak na początku - a może nawet z każdym dniem przybliżającym ją do daty ich ślubu coraz bardziej - nie mogła się doczekać aż stanął z Leo na ślubnym kobiercu i przysięgną sobie dozgonną miłość, wierność, uczciwość, oddanie, bycie ze sobą na dobre i na złe.. Choć nie mogła zaprzeczyć, że nie może doczekać się Bożego Narodzenia również ze względu na to, żeby w końcu złapać chwilę wytchnienia. I oczywiście doceniała te wszystkie drobne zabiegi Leo jak na przykład rozluźniający masaż wieczorem czy pieszczoty przynoszące rozkosz, a zarazem odprężenie, ale nie zmieniało to jednak faktu, że wolałaby żeby po prostu pomagał jej w przygotowaniach, a nie siedział w redakcji. Nie narzekała jednak uważając, że to przecież nie ma większego sensu. Wszystkie duperele związane z weselem nie były jego działką, jak każdego faceta, a ona musiała się z tym pogodzić.
[mhm. a co, że niby wyglądałam jakbym była zła?;p no czy ja wiem czy powinnaś - to powinna być przyjemność, nie obowiązek;p hm, no widzisz Ty uważasz tak, inni inaczej;p ale serio nie masz się czym przejmować, ryli!
spoko, ja się w tym czasie już wykąpałam i wgl, bo kurde jak wracam od kolesia z angielskiego zawsze śmierdzę papierosami, bo jego mieszkanie jest tym zapachem przesiąknięte -.- o jeżu, no to niefajnie! ale nic jej nie jest poważnego?
haha spoko ;D no to ba, że jesteś, nigdy w to nie wątpiłam!;p idź, grzesznico! a fe!;p oo no to spoko! ^^ mhm, dobrze wiedzieć!;p
no niestety tak.. ale cóż, bywa;p
;p
czyli w tym sprawach z barmanem już lepiej?;p przynajmniej już się nie złościsz?;) (a ja Ci po raz enty wytłumaczę, że ja nie stawałam bo niczyjej stronie, ale próbowałam tylko go zrozumieć i Ci wytłumaczyć jego pobudki, bo wtedy to Ty trzeźwo nie myślałaś;p ta?;p spoko ;p) nic się nie czepiam tylko stwierdzam fakt, o!;p
no to właśnie mówię;p
no co taka prawda xd]
Jasne, Spencer nie wyobrażała zostawić sobie Jamesa samego z obcą osobą. Tyle tylko co innego zostawić kilkumiesięcznego niemowlaka pod nadzorem opiekunki, a co innego już niemal roczne dziecko! I pewnie początkowo co chwila kontrolowałaby co się dzieje, ale gdyby zyskała pełne zaufanie od niańki, potem poszłoby już wszystko gładko. Kwestia przyzwyczajenia, bo przecież niemal każda matka, która spędziła tyle czasu z dzieckiem ma opory przed zostawieniem go bez swojej opieki. Ale do wszystkiego da się przyzwyczaić, poza tym Spencer wiedziała, że nie będzie mogła non stop być przy Jamesie. Kiedyś będzie musiała, ale przede wszystkim też chciała wrócić do pracy. Póki co jednak była skazana na pozostanie w domu. Po pierwsze opiekunka do dziecka wiązała się z dodatkowymi kosztami, a oni wydatków związanych ze ślubem i weselem mieli aż nadmiar. Poza tym nie opłacało jej się tego robić przed świętami, w końcu któreś z nich musiało się tym wszystkim zająć. A potem? Potem się zobaczy.
Spencer dość podejrzliwie przyglądała się zachowaniu Leo. Nagle znowu zaczął więcej przesiadywać w domu, co nie do końca jej się podobało ze względu na to, że na nowo zaczął zarywać noce. Wiedziała, że to głównie jej wina, bo najwidoczniej źle skrywała swoje niezadowolenie i czuła się z tego powodu winna. Tyle tylko, że wcześniejsze zachowanie Leo wobec niej też nie było fair, gdy nagle wszystkie obowiązki spadły na nią, bo on zamarzył sobie powrót do pracy tuż przed ich ślubem, jakby nie mógł poczekać tych dwóch tygodni. Ostatecznie doszła do wniosku, że to nie ma sensu i po prostu porozmawiała z Leo, że muszą rozsądnie podzielić obowiązku. Stanowczo zabroniła mu pracować po nocach, znosić pracę do domu. Powinien siedzieć w redakcji w normalnych godzinach i tam odwalać swoją część pracy, a ona cóż, jakoś do tej pory radziła sobie z Jamesem to i teraz sobie poradzi. Zwłaszcza, że do Murine zjechali jej przyjaciele - jej druhna oraz jej mąż, który dla Spencer był niczym brat, bo to własnie z nim się głównie wychowywała. Zdeklarowali oni swoją pomoc, więc gdy Spencer będzie jeździć na spotkania i inne sprawy związane ze ślubem, oni przejmą opiekę nad Jamesem. Oczywiście przez te wszystkie dni pomoc Kat okazała się niezawodna, choć jak zwykle próbowała ona dyskretnie narzucić Spencer swoje zdanie co wcale jej się nie podobało. Zresztą młodsza siostra jej narzeczonego też miała swoją pracę, swoje dziecko więc nie mogła poświęcać Spenc tyle czasu, którego przyszła panna młoda potrzebowała. Uważała jednak, że jej przyjaciele rozwiążą problem, bo jak oboje dobrze wiedzieli ich pomoc im się przyda. Przede wszystkim dlatego, że oboje będą mniej zmęczeni, a to chyba najbardziej dołowało brunetkę - że tak się męczą tym wszystkim, a przecież przygotowania do ślubu powinni być radosnym czasem, choć pełnym stresu. I powinni stanąć na ślubnym kobiercu wypoczęci, radośni, a nie niczym zombie po nieprzespanych nocach, które ona musiała spędzić nad dokumentami związanymi ze weselem, a on nad artykułami do pracy.
[ej, co ja mam na tym Metrze pisać, bo nie wiem -.-
najwidoczniej;p prawda;p ta, chyba tak;p akurat nie nawiązywałam ludzi hm spoza blogów, ale mniejsza z tym - masz rację nie rozumieją naszej (nie rozumiem po co to pytanie;p) fascynacji ^^ no powinnam dać ;d
wieeem;> haha no domyśliłam się, że chodzi o kąpiel ;d a ja się dzisiaj moczyłam niczym kaczka kurde, bo w sumie już też dawno nie miałam czasu, żeby tak sobie siąść w wannie i po prostu sobie hm, odpocząć :) aa no to i tak nie jest źle:) to dobrze;)
no ;p nie wiem, dowiesz się po tej "drugiej stronie" czy coś, o!;p no a czy ja mówię, że nie?;p
ehe;p
mhm. no to tak też myślałam, że żal Ci jeszcze jest, ale cieszę się, że taki hm, ogólny kryzys już minął ;) haha nie dziwię się;p ( nie, nie zauważyłaś, tylko mi ciągle zarzucasz, że go bronię;p mhm ;p) no. ;d
;dd
.. ale mogłam ;>;p]
[dobra, nie wiem co gdzie mam pisać, wszystko mnie zaczyna irytować, więc nie odpisuje nigdzie już dzisiaj. Idę spać. Także spoko, odpisze nim się zjawisz, bo jutro będę wcześnie w domu ze względu na to święto szkoły i w ogóle, więc nadrobię zaległości ;p Póki co - dobrej nocy, udanego dnia i do spisania:)]
Nie miała pojęcia dlaczego Leo jest na nią zły. Bo był, wiedziała to i za dobrze go znała, by się nie domyślić, że coś mu się nie podoba. Pytała więc, ale on zawsze zbywał ją co zaczynało ją irytować, a ostatecznie odpuściła sobie mając dość jego humorków. Przecież sam chciał wrócić do pracy, więc ona mu tylko chciała to wszystko uprościć, umożliwić. Nie powinien nawalać w pierwszych dniach po powrocie, a skoro jego marzeniem było zrobić to tuż przed ich ślubem, cóż, jej zostało tylko się na to godzić, a z całą resztą musiała poradzić sobie sama. Poza tym z Jamesem to nie było tak, że nagle Spenc zaczęła go zostawiać samego ze swoimi przyjaciółmi - nie. Oni po prostu jeździli z nią na te wszystkie spotkania związania ze ślubem i po prostu w tym czasie zabawiali jej synka, by nie domagał nieustannie uwagi mamy. Więc nie miała pojęcia o co Leo się złości - ona tylko zadbała o jego zdrowie, bo nie chciała by tuż przed ślubem nagle się rozchorował z przemęczenia! Ale z drugiej strony.. To wszystko przestawało jej się podobać. I szczerze powiedziawszy zaczynała mieć tego wszystkiego dość. Zbliżał się najważniejszy dzień ich w życiu, w którym mieli przyrzec sobie, że będą już ze sobą zawsze, na dobre i na złe, i że nic ani nikt ich nie rozdzieli. A co robili przed właśnie tym najważniejszym dniem?! Oddalali się od siebie, a Spencer to wszystko bolało. Przede wszystkim dlatego, że ukochany nawet nie chciał z nią rozmawiać, gdy próbowała się dowiedzieć co takiego mu się nie podoba, co ona robi źle. Nie, on zbywał ją marnymi wymówkami, a ona nie miała siły wyciągać z niego informacji na siłę.
Jednak któregoś dnia doszła do wniosku, że albo o tym porozmawiają, albo tak naprawdę nie ma to wszystko sensu. Zaczęła nawet podejrzewać, że może Leo w ogóle się rozmyślił, że odwoła ślub, albo co gorsza kompletnie zerwie ich zaręczyny. Takiego ciosu by chyba nie zniosła, ale jeśli nie chciał tego wszystkiego to po prostu chyba wolałaby wiedzieć. Nie chciała go do niczego zmuszać.. I tak jak postanowiła, któregoś dnia, gdy już uśpiła Jamesa przyszła do sypialni, gdzie szatyn siedział na łóżku ślęcząc przed laptopem. Wzięła głęboki oddech, by uspokoić się - już od kilku dni chciało jej się po prostu płakać. Była przemęczona, a tu jeszcze między nimi wszystko się sypało. Bo tak, zdawała sobie sprawę, że główną przyczyną łez, które cisnęły jej się do oczu jest ta niezdrowa sytuacja pomiędzy nią, a Leo. Względnie opanowana podeszła do ukochanego, który ledwo prześlizgnął po niej wzrokiem, zaraz wracając do ekranu komputera. Zacisnęła zęby nerwowo przeczesując włosy, a potem bez słowa zamknęła klapkę laptopa, a następnie wyjęła mu sprzęt z rąk. Następnie wyjęła też swoją komórkę z kieszeni i wyłączyła ją, a potem rzuciła gdzieś na łóżko - nie chciała by teraz ktokolwiek im przeszkadzał. Teraz była cała jego. Wdrapała się na materac znajdując miejsce tuż przy jego boku. Na moment po prostu wtuliła się w niego, ale tylko na krótką chwilę, bo wiedziała, że jeśli pozwoli sobie na więcej zaraz się rozklei.
- Leo co się z nami dzieje? - Szepnęła zerkając na niego. - To wszystko nie powinno tak wyglądać. Nigdy. A już na pewno nie przed naszym ślubem.. Nie chce żeby to tak wyglądało. Jeśli robię coś źle to przepraszam. Powiedź mi co jest nie tak.. - Zawiesiła głos nie spuszczając z niego wzroku. I w duchu odmawiała modły, bo Leo nie zbył ją znowu jakąś marną wymówką. Przecież jemu też musiało zależeć, żeby atmosfera między nimi się naprawiła!
[miałaś nie narzekać!
o jeżu, dzięki tej za pomoc! pf;p może coś tam wymyślę..;p
mhmm ^^ haha spoko właśnie widzę xD (mhm, no chyba że tak;p) nie wiem, po prostu tak jakoś mi się napisało;p
no wieeem ;>> no ^^ no się nie dziwię! ouu to nieźle;o mhm ;)
;pp no coś było, choć ja tam słyszałam, że niegrzeczne dziewczynki idą do Deana i Sama z SN, ale Ty ich w końcu nie lubisz, soooł..;> no to peszek ;p
no to Ty się mnie pytasz czy powinnaś?!;p haha;p (no nie wiem czy zauważyłaś;p haha spoko;p)
no wiem, już mi to nieraz mówiłaś;p
:)]
Tyle tylko, że mniemaniu Spencer te sprawy nie miały się same w niedalekim czasie rozwiązać. Wiedziała, że to wszystko poniekąd jest związane z tą bieganiną ślubną i ze stresem z nim związanym. To wszystko miało swoje podłoże własnie w tym, ale dobrze wiedziała, że nie chodzi już tylko o to. A przecież do ołtarza mieli iść, owszem nieco poddenerwowani, nakręcani tą pozytywną adrenaliną, ale przede wszystkim szczęśliwi i pewni swojej decyzji. A teraz Spencer bała się, że coś się zepsuje, że Leo zacznie żałować, że nie będzie chciał z nią ślubu, bo najwidoczniej jest najgorszą narzeczoną pod słońcem! Tak, tak się właśnie czuła. Bo wiedziała, że jej ukochany ma do niej jakiś żal, pretensje, niestety ona nie miała pojęcia gdzie popełniła błąd, a tym samym nie wiedziała jak go naprawić. A naprawdę chciała! A jakby tego wszystkiego było mało, Spenc zaczynała się bać, że wraca do niej ten dawny Leo, który nie chce czy też nie potrafi się przed nią otworzyć. Za dobrze znała te jego wymówki, które stosował w przeszłości, gdy chciał uniknąć rozmowy, a to własnie robił też przez ostatnie dni, gdy pytała co się dzieje. Przecież już tak dobrze im szło, a tu nagle się okazuje, że tylko zatoczyli wielkie koło i wrócili do punktu wyjścia? Nie chciała by Leo znów się przed nią zamykał, bo nie tylko ranił ją tym, ale przede wszystkim niszczył samego siebie zadręczając się rzeczami lub sprawami, które ona spokojnie mogła mu wytłumaczyć, pomóc rozwiązać..
- Więc tylko zwyczajnie jestem przewrażliwiona? - Spytała szczerze ufając, że to nie jest kolejna sztuczka Leo, żeby ją zbyć. Mocno zagryzła wargę walcząc ze łzami, które coraz bardziej domagały się wyjścia na wierzch. Zdawała sobie sprawę, że przyniosłoby jej to ulgę - dla jej przemęczenia fizycznego, ale szczególnie psychicznego. Nie chciała jednak płakać przy ukochanym, wiedząc, że jej łzy zawsze go ranią. Wzięła więc tylko jeden, głębszy, lekko drżący oddech, a potem na nowo wtuliła się w niego tak mocno i rozpaczliwie jakby jej jedynym marzeniem było to, by już nigdy nie musiała się od niego odsuwać lub najlepiej żeby ich ciała scaliły się w jedność. I tak właśnie było, o tym marzyła właśnie teraz. Pocałowała go krótko, a potem odnalazła już tylko ukochane miejsce tuż obok jego szyi. Zawsze się w ten sposób uspokajała.
[bo.. nie wiem, jakoś tak;p chyba po prostu miałam/mam pms czy coś ;p
ahaha spoko, tłumacz się tłumacz, ale i tak Ci to nic nie da! na jedno wychodzi;p
masz? no to dobrze, cieszę się bardzo;p ja też tak nie przepadam, ale w sumie tak fajnie jest jak się poznają od początku! nie zawsze musimy iść na łatwiznę ;p e.. tak, tak właśnie powstanie czy coś xD
no;pp
e tam, dla mnie na jedno wychodzi, bo przecież oni są z tym nieodłącznie związani, o!;p
że co? xD ale okej, cieszę się bardzo;p no nic;p (nie wiem, po prostu pewnie większość osb byłaby zła, że rzekomo staję po tej drugiej stronie, więc już sama nie wiedziałam;p)
jak widać.. ;pp
spooko, ucz się ucz, ja ciągle robię zadania na chemię, z przerwami na przykład na oglądanie całości wywiadu ze studniówki ;d w sensie byłam dzisiaj u pana kamerzysty/fotografa i dał mi płytkę z niepowycinanymi fragmentami :D ok, ok, ja jutro może będę normalnie pisać, o ile nie będę miała sprawdzianu z polskiego;p tj wtedy postaram się odpisać na NYC;p]
[spoko, spoko ;D to udanego wykładu ;) ja odpiszę jutro, bo w sumie to chyba mam tylko jakąś próbę po lekcjach, nie mam korków, bo mi odwołała, bo ma jakieś tam zebranie, więc.. będę miała sporo czasu, bo wrócę szybko do domu ^^
także udanego dnia, dobrej nocy, do spisania :)]
Przecierając zmęczoną twarz ruszyła zgodnie z poleceniem ukochanego do łazienki, by wziąć szybki prysznic. Chciała dać upust tym niezidentyfikowanym emocjom pod wrzącym strumieniem wody, ale zaraz dotarło do niej, że łzy przecież i tak odznaczą się na jej buzi choćby zaczerwienionymi oczyma. Z drugiej strony było jednak lepiej wypłakać się tutaj, w tej małej, zaparowanej kabinie niż przy Leo, by niepotrzebnie go nie ranić, ale ostatecznie udało jej się nad sobą zapanować. Odegnała od siebie niepożądane emocje, a przede wszystkim niemile widziane słone krople. Udało jej się rozluźnić oraz uspokoić podczas prysznicu, a przynajmniej tak jej się wydawało. Bo wystarczyło, że dostrzegła na parapecie ich okna zapomnianą przez szatyna zapalniczkę, by nie wiedzieć dlaczego właśnie wtedy się rozpłakać. Płakała z przemęczenia, ze stresu, z tej dziwnej atmosfery, która powstała pomiędzy nią, a Leo... z tego wszystkiego! Wcale nie chciała płakać, chciała powstrzymać te słone potoki, ale wystarczyła jedna mała kropelka i już nie potrafiła nad sobą zapanować. Sama nie wiedziała co się z nią dzieje! Przez moment poczuła się jakby była w ciąży, gdy hormony szaleją, a tym samym powodują, że humor kobiety jest zmienny niczym pogoda. I tak ciągle pochlipując, podciągając nosem wyszła z łazienki, mając nadzieje, że uda jej się zakopać pod kołdrą i zasnąć nim Leo wróci z dołu, bo nie chciała by widział, że płakała! Ale on już na nią czekał, więc tylko lekko drżącą ręką odłożyła zapalniczkę, a potem szybko odnalazła miejsce na jego kolanach, znów głośno szlochając zapytała czy chociaż stara się rzucić palnie! Bo dobrze wiedziała, że popala po kątach. A ona nie chciała by igrał z losem, by wywoływał kolejnego rak! Ale nawet pomijając te wszystkie kwestie zdrowotne, po prostu paląc powodował, że.. śmierdzi. A ona nie miała ochoty całować czy przytulać się do faceta przesiąkniętego dymem papierosowym. No i wcale nie podobał jej się fakt, że ukrywa przed nią to, że pali.. Przecież wiedziała, że z nałogiem wcale nie jest tak łatwo zerwać.. Ale chciała chociaż wiedzieć, że się stara. Choć w tym momencie wcale nie chodziło o to.. Płakała, bo.. Płakała. Nie była zła, nie była nawet rozżalona! Nie potrafiła powiedzieć co nią kieruje, dlaczego reaguje tak, a nie inaczej. Była chyba zwyczajnie przemęczona. Tyle tylko, że przecież zawsze była tą silną Spencer! Nie tą płaczliwą, która ryczy bez powodu!
I potem tak nagle i niespodziewanie roześmiała się ocierając policzki. Chichotała chyba dlatego, że zrobiło jej się tak jakoś lżej. Jakby łzy zabrały ciężar z jej serca. I tylko było jej teraz wstyd, i właśnie dlatego na jej twarzy pojawiły się niewielkie rumieńce. Poza tym już miała wyrzuty sumienia, choć po cichu liczyła, że Leo nie odebrał jej zachowania osobiście. Po prostu.. Trochę świrowała, ale wierzyła, że od jutra będzie lepiej! Wciąż cicho śmiejąc się odnalazła jego usta, w przerwie na oddech przepraszając go za swoje dziwne zachowanie. A potem już w wyśmienitym nastroju zakopała się pod kołdrą, niezwykle zadowolona z faktu, że ma w ręku kubek z mlekiem, ale przede wszystkim, że obok jest ukochany. I tak wypiwszy połowę białego napoju osłodzone miodem, wtulona w bok Leo po prostu.. zasnęła regenerując siły na kolejny, pracowity dzień choć jak liczyła, lepszy dzień od poprzedniego.
[no to przewiń do ślubu, bo ja to nie wiem co tutaj stworzyła! -.- porażka xD
hahahaha no to widzisz tym razem nie miałaś powodów do obaw, czy coś :D
tak, powinnam?;> a dlaczego?;> dlaczego nie wierzysz? xD LEŃ - pasuje?;pp no sama chciałaś tak pisać, a choć mi się to nie do końca podobało to się zgodziłam.. i już narzekasz?;p że niby u Oskara i Martyny poszło nam zbyt szybko!;p ale spoko, możemy to przyśpieszyć, dla mnie to będzie na rękę;p tylko powiedź mi jak to przyśpieszyć xD e tam, ja ją lubię ^^ a że Ty nie wiesz jak nią pisać to Twój problem skoro sobie taką ją stworzyłaś ;D
być może;p
ale że kto? xD nie wiem o czym piszesz.. xD no ok, po co ten pytajnik? ;p (no to się cieszę, co nie zmienia faktu, że ciągle podkreślałaś, że staję po jego stronie, a ja tylko starałam się go zrozumieć!;p)
;p
trolololo przełożyli sprawdzian z polaka więc w sumie mam wolny wieczór, chociaż musze się trochę na biol pouczyć i zadania porobić -.- więc na razie na NYC nie odpisuje, bo jakoś nie mam weny (co widać na tym powyżej co stworzyłam xD). I wgl wiesz, że 17 maja już będę miała wakacje?!;> bo ustne mam 11 i 15, się dzisiaj dowiedziałam :D. więc ostatnią piszę biologię 17 i.. WAKACJE!;D]
[ahahah nie wiem xD w sensie ja tam nie jestem żeby robić to tak dokładnie - wiesz tylko na przykład ten moment przed, to jak nie wiem Spenc idzie ołtarza, potem w skrócie wesel, jak na przykład wiesz uciekają na swoją noc poślubną - tak wszystko ogólnie w skrócie, nie?;p ja nigdy czegoś takiego nie pisałam, więc też mnie to przeraża xD zwłaszcza, że chyba wieki byśmy to pisały xD
taa..;p
no to zdradź mi ich chociaż odrobinę;>:d mhm;D w sensie podoba mi się to, że piszemy od początku, choć jednak wolę jak nasze postaci mają już jakąś historię jak Spenc i Leo, albo Andro i Lee ;p ale to tez nie jest złe, jeżeli się to szybko rozkręci jak z Oskarem i Martyną ;p spoko, ja tez nie wiem co mam pisać xD poza tym nie musisz przecież tworzyć takich długich komentarzy;p aa no chyba, że tak ;) po prostu za mało tam piszemy;p jeszcze zdążysz się wczuć ^,^ no to tak, niech tak będzie;p co zrobiłam? xD że hę? xD
no to raczej;>;d
aa okej, bo jakoś to dziwnie przedtem pisałaś, że nie ogarnęłam;p hhaha spoko;p (powtórzę więc po raz enty ja tylko się starałam go zrozumieć i Ci wyjaśnić jego pobudki, po niczyjej stronie nie stawałam, o. ;p może tylko trochę.. xD mhm, to dobrze;p co już mu doniosłaś?;p czy sam zajrzał jak ostrzegał? xD Spooko, nie ma za co, do usług, czy coś tam;p )
jak zwykle haha;d ale za to zrobiłam idiotyczny błąd na krtk z chemii, ale ja to zawsze na chemii musze coś głupiego napisać;p no to smacznego;) ta;p no dzisiaj listy wywiesili to żem się dowiedziała;p poza tym jak.. wiedziałaś? Oo że jak zdaję w tym samym czasie? Oo Bo nie ogarniam, przecież Ty maturę masz za rok, nie?;p wieem, mi zawsze jest dobrze, czy coś;p]
Owszem, uwaga o rzuceniu palenia była tylko jej chwilowym kaprysem. Już chyba zaczęła przyzwyczajać się, że wrócił ten Leo z początku ich znajomości, który po prostu lubi sobie zapalić. I ostatecznie doszła do wniosku, że może to zaakceptować, w końcu kiedyś jej to nie przeszkadzało to dlaczego teraz miałoby? O ile będzie palił w granicach rozsądku! Bo i tak wciąż uważała, że po tym wszystkim co przeszedł powinien stronić od tego typu nie tylko uzależniających używek, ale też rakotwórczych. Głównie dlatego co jakiś czas po prostu z powagą i dobrze skrywaną złośliwością odsuwała się od niego gdy chciał ją przytulić czy też pocałować, gdy chwilę wcześniej wypalił papierosa - po prostu robiła krok w tył kręcąc nieznacznie głową, by ostatecznie skwitować, że śmierdzi, a potem z nieodgadnionym uśmieszkiem wracała do swoich spraw, pozwalając mu na bliskość dopiero gdy się odpowiednio odświeżył. Liczyła, że może w ten drobny sposób, gdy nie będzie mógł jej mieć kiedy tylko chce, pozwoli mu zachować granice zdrowego rozsądku w paleniu, że będzie to tylko papieros czy dwa, a nie cała paczka! A kto wie, może ostatecznie rzuci to całkowicie?
Tak czy siak mieli aktualnie ważniejsze sprawy - przygotowania do ślubu! Po tym przełomowym dniu, gdy Spencer rozkleiła się gubiąc w całej sytuacji, będąc przemęczona fizycznie i psychicznie, następnego dnia na nowo musieli wrócić do pracy. Znów była bieganina, znów był nawał obowiązków. Ale teraz to wszystko miało inne zabarwienie - było w tym dużo niecierpliwości, ekscytacji i oczywiście też przedślubnej tremy. Wszystko to wyglądało jednak o wiele rozkoszniej niż wcześniej, bo teraz tkwili w tym razem. Leo nadal pracował w redakcji, ona głównie zajmowała się ślubem i weselem, nic się w tym nie zmieniło, ale zaczęli jakoś racjonalnie rozdzielać swoje obowiązki, znowu będąc w tym wszystkim razem. A potem nadszedł wreszcie ten długo wyczekiwany dzień, poprzedzony uroczą wigilią. Świętowali pierwsze Święta Bożego Narodzenia Jamesa, tylko w trójkę, ale właśnie o to im chodziło. Chcieli być sami, a ich rodziny to uszanowały. Poza tym nie chyba też nie chcieli być specjalnie nakręcani rozmowami o zbliżającym się ślubie. I tak już wystarczająco się denerwowali, choć był to ten pozytywny stres. Ale potrzebowali takiego wyciszenia - zjedli kolację, potem synek zasnął, a oni dumali przytuleni przed ogniem palącym się w kominku. Pamiętając jednak, że jutro muszą być wyspani, poszli spać wcześnie, a gdy Spencer obudziła się następnego ranka, okazało się, że jest w łóżku sama! Wstała niezwykle rozbudzona i podekscytowana. W brzuchu czuła radosne motyli, ale teraz nerwowe węzły. Już miała ruszyć na poszukiwania ukochanego, gdy usłyszała jak ktoś krzątała się po korytarzu. Zaraz domyśliła się, że pewnie Leo zajmuje się Jamesem, więc ona w tym czasie skoczyła do łazienki odhaczyć poranną toaletę. Zjawiła się z powrotem w sypialni, szorując zęby, by w międzyczasie poszukać jakiś ubrań dla siebie. W tym samym momencie drzwi otworzyły się i do pokoju wszedł PAN MŁODY! z ich synkiem na rękach. Zaraz więc pobiegła opłukać buzię, a potem na moment przejęła chłopczyka, by go wyściskać na cały dzień! Ale nim zdążyła się nim dobrze nacieszyć ktoś zadzwonił do drzwi i oboje z Leo domyślili się, że to jej rodzice. Oddała mu więc Jamesa, by oddał go pod opiekę przyszłych (a w sumie niemal już obecnych) teściów, wcześniej dając mu krótkiego całusa i ostatni raz żegnając się z synkiem.
Potem i oni musieli się rozdzielić - do niej zawitały druhny z całą obstawą fryzjerów, makijażystek i tym podobnych ludzi. Leo więc musiał wybyć z domu, a wręcz został do tego zmuszony przez swoje siostry i własnych świadków, którzy stanowczo podkreślali, że przecież nie może oglądać panny młodej przed ślubem. Więc Spencer wykorzystała krótką chwilę by i z nim się pożegnać, by wymruczeć rozkoszne "zobaczymy się przed ołtarzem", a potem ze wesołym uśmiechem zniknęła porwana przez Kat.
[no to przewinęłam xD ciut, bo ciut ale zawsze coś!;p teraz niech już będzie ten ich ślub czy coś tam;p
oczywiście, że chcę;p no właśnie;) ale spoko, przecież sobie poradzimy, w końcu to MY nie?:D (chociaż ja ciągle uwielbiam na przykład ten początek S&L jak się spotkali tam na uniwerku, a potem jak Leoś do niej pędził, bo do niego zadzowniła :D). no to, to to na pewno, ale to już Twoja wina, bo nie chciałaś początkowo, żeby poszło tak szybko jak u Tyśki i Oskara!;p spoko ;p no cóż, takie życie! ja teraz ogólnie będę też mieć mniej czasu, więc wiesz.. Bez stresu :) no tak?;p zresztą i tak nie mamy lepszego pomysłu nie?;p niby gdzie Cię wyśmiałam?;p spoooko, jak nie będzie o czym pisać to się przyśpieszy albo coś..;p nie, nie mniejsza!
;p
ależ owszem, że dziwnie;p (no to się niezmiernie ciesze z tegoż powodu;p nie mogłaś pozwolić żeby wybuchnął, czy nie mogłaś pozwolić, żeby tu zajrzał? xD serio? no to cieszę się, że pomogłam, ale nie musicie dziękować, serio;p)
no ale serio, taką głupotę mogłam zrobić tylko ja xD aa spoko;p ehe;p]
[e tam fajnie Ci wyszło:D ale ja już odpiszę jutro, bo już dzisiaj nie myślę -.- idę się wykąpać, a potem już spać;p soł.. jutro skleję jakąś odpowiedź jak wrócę ze szk:)
e tam, przecież teraz to też będzie niespodzianka xD no właśnie ^^ (jeżu, ale przecież to było takie uroooocze!:> bo to było takie, takie.. no takie urocze :D jeżu pamietam jak sobie wyobrażałam podjaranego Leosia pędzącego do wstawionej Spencer :D) no to licze, że masz nauczkę i następnym razem stworzymy już znowu parkę z przeszłością ;> :D oczywiście, że tak ^^ no ale co pokombinować?;p ale spoko, na razie zobaczmy jak to wyjdzie, najwyżej potem się będzie myśleć :d nie było, kłamiesz!;p haha okej;p pf, nie to nie;p
;p (ehe ^^ haha no właśnie tak myślałam xD hahahaha no nie dziwie się :D dobra to raz już podziękowaliście i wystarczy;p tak, wiem, że jestem cudowna, kochana i w ogóle wspaniała, ale nie przeginaj bo popadnę w samozachwyt!;p)
uwierz mi, że tak;p o jeżu trudno to wytłumaczyć xd w każdym bądź razie zrobiłam coś dobrze, potem się upewniłam, czy kumpela ma tak samo, i miałam, a ostatecznie i tak zmieniłam na źle, chociaż zadanie niżej zrobiłam na odwrót i byłam pewna, że jest dobrze, a to polegało niemal na tym samym i ciul, oczywiście olśniło mnie zaraz po tym jak oddałam kartkę-.-
dobra, a teraz już idę, dobranoc, udanego piątku, do spisania;)]
Ze zdenerwowaniem kręciła się pod bramą kościoła przez którą za moment miała przejść! Czuła jak motyle w jej brzuchu szaleją, a w głowie kręci jej się od nadmiaru emocji. Cały dzień pamiętała ledwo jak przez mgłę - pamiętała jak musiała znów wykłócać się z fryzjerem, który chciał jej zrobić na głowie jakiegoś wymyślnego koka. Ale przecież już wcześniej ustalili, że włosy Spencer będą rozpuszczone, bo Leo najbardziej lubi ją właśnie w takim wydaniu, a i ona wtedy czuje się najlepiej. Ostatecznie upiął jej ciemne włosy z boku odsłaniając łabędzią szyję, by długim, lekko pofalowanym końcówkom pozwolić opaść na jedno ramie. Makijaż miała delikatny, subtelny, idealnie wyostrzający zieleń jej oczu. Pomadką podkreślili jej usta, a róż uwydatnił jej kości policzkowe. Serce waliło jej na dzwoń, gdy wreszcie przyszło do założenia sukni - opinającą ją w tali, dalej puszczoną luźno. Biel dopełniały drobne złote wstawki tworzące delikatny wzorek na gorsecie. A potem pozostało już tylko założyć podwiązek, wsunąć pantofle na obcasie na stopy..
Druhny latały w okół niej poprawiając suknie, welon. Doczepiły się też jej ojca, który z podziwem spoglądał na swoją córeczkę, a Spencer dostrzegała w jego oczach też łzy wzruszenia, ale też i dumy. A potem we wnętrzu murińskiego kościoła rozbrzmiały pierwsze dźwięki melodii. Drzwi otworzyły się, a każda z przyjaciółek posłała jej promienny uśmiech, by zaraz zniknąć za potężną bramą. I nie wiedzieć kiedy nagle została sama z ojcem, który ujął ją pod rękę i zaczął prowadzić. Speszona zauważyła, że wszystkie oczy są zwrócone na nią. Bała się, że zdenerwowania nogi jej się poplączą, więc mocniej uczepiła się dłoni taty, by czuć się nieco pewniej. Jednak pełną odwagę i swobodę odzyskała dopiero w momencie, gdy przed ołtarzem dostrzegła ukochanego. Uśmiech, który nieustannie tlił się na jej ustach, teraz poszerzył się, a oczy rozbłysły najprawdziwszym szczęściem. Bo istniał tylko on - sunęła zgodnym tempem w jego stronę, ale świat w okół jakby przestał istnieć. A potem uściska najpierw przez ojca, następnie została przekazana Leo. Nie odrywała od niego spojrzenia podziwiając jego idealny wizerunek - perfekcyjnie zawiązaną muszkę, nienagannie ułożone włosy, choć jeden niesforny loczek wymknął się i teraz zdobił jego czoło, co Spencer zauważyła z niezwykłym rozczuleniem.
A potem już stali na ślubnym kobiercu - brunetka drżąc z tak wielu pozytywnych emocji, które ją wypełniały ledwo potrafiła oderwać wzrok od mężczyzny, który za kilka krótkich chwil stanie się jej mężem. Przy pytaniu księdza, czy jest na sali ktoś kto zna powody dla których nie mogliby oni wejść w związek małżeński, Spencer wymieniła z Leo spojrzenie - pewnie były osoby, które chciałby im przerwać ten cudowny dzień, ale żaden taki incydent nie miał miejsca. Więc ich uśmiechy poszerzyły się, bo nawet nie chcieli przywoływać tych imion w pamięci. Zresztą zaraz znów cały świat przestał istnieć, gdy przed oficjalną przysięgą, przyszedł czas na ich osobiste wyznania. Spencer od kilku dni spisywała to co chciałaby mu teraz powiedzieć - w tym tak ważnym dla nich dniu. Tak trudno było ująć w słowa jej uczucia! Ale wiedziała, że nawet jeśli nie będzie w stanie ująć tego co czuje, to Leo jest świadomy jak ogromnym uczuciem go darzy.. Więc ostatecznie przyszła tutaj bez przygotowania mając w planach mówić to co ma w sercu..
I z jej ust popłynęły słowa: zaczęła od tego, że może wielu osobom wydawać się, że zaczęli nie po kolei - tutaj szybko odszukała wzrokiem Jamesa, który siedział z ich rodzicami, a potem powróciła wzrokiem do ukochanego - ale dla nich tak jak jest tak jest idealnie. Jeszcze nie tak dawno nie myśleli o ślubie, ale wreszcie dojrzali. Los nigdy ich nie oszczędzał, ale jednak ostatecznie doprowadził ich tutaj. Powiedziała, że jest najszczęśliwszą kobietą pod słońcem, bo bierze sobie za męża najcudowniejszego mężczyznę, który zawsze ją wspiera, który jest w stanie zrobić dla niej wszystko. A i ona jest dla niego gotowa na wszelkie poświęcenia, bo go kocha - kocha nad życie.
- I Leo ja nie mam nadziei, że będziemy ze sobą na dobre i na złe, że będziemy sobie wierni, że zawsze się będziemy kochać, wspierać w trudnych chwilach. Ja to po prostu wiem. Ja jestem tego pewna, bo nasza miłość będzie trwała i nigdy się nie skończy. Ja to po prostu wiem..
[ależ mi to ckliwe wyszło nie? xD ale miało wyjść troszkę ładniej, ale też nie potrafię tego napisać tak jakbym chciała!:c
aaa no tak, jutro masz ten egzamin z CAE? :> będę mocno trzymać kciuki! i tak, tak ucz się, ucz:) a to już raz zdawałaś czy coś?;p no właśnie nie taki wiosenny, bo pada :C w sensie od początku tygodnia było już tak pięknie, wiosennie, a od wczoraj leje :c
do spisania potem:)]
[e tam, tandeta i tyle! mogłam się bardziej postarać albo coś;c ;p ale trudno muszę to przeżyć! wiem, że znasz haha;p no tak, powiedźmy że było:d
e tam, na pewno wypadniesz świetnie, wszystko elegancko powiesz, zdasz i będzie po stresie ;d daj mi znać jak Ci poszło ;> bo w ogóle ja to nie wiem jak my się jutro spiszemy tj. w sensie pewnie Ciebie i w sumie też mnie do południa nie będzie, a wieczorem idę do kumpla;p w sensie robimy ze znajomymi mu nalot na dom ^^ ooo no to cudnie ^^ więc jutro też sobie na pewno poradzisz, wierzę w Ciebie! no u mnie pada od dwóch dni! i co mam powiedzieć?!;c ;p
spoooko, się nie przejmuj, ja właśnie oglądam film i tylko przyszłam tak zerknąć czy czasem się nie pojawiłaś, więc ogarniaj się, a ja poczekam, bez stresu;d ;) jeżu jeśli dostanę znowu jakiś powalający, tkliwi tekst Leosia to mogę czekać choćby tydzień haha;D uwielbiam jak on czasem coś powie, to masakra;> więc wyobrażam sobie jak to w ogóle musi brzmieć w Twojej głowie !<3;D spoko, może być i Metro, bo ja NYC nie ruszyłam, jakoś weny nie mam ;p więc tak, popchnijmy wątek Iyi i Dymka, jestem za;p]
[no dobra niech Ci będzie, chociaż w sumie nigdy nie lubię do końca określić czy lubię niespodzianki;p te fajne chyba tak..;p więc ewentualnie mogę przestać Cię męczyć;p ale ja bym była zaskoczona nawet jakbyś mi to teraz napisała! przecież na to samo by wyszlo xD (no było, było ;D pamiętam pogubił pomarańcze, albo w samochodzie je porozwalał ;d a czy ja powiedziałam, że się innymi nie jaram?;p pisałyśmy o początkach naszych postaci, to Ci napisałam, że mi się podobał początek SiL :D ) ehe, ehe;p ta, oj tam mhm;p
(no!;p tak, mogę?;> dzięki wielkie!;p)
no daj spokój, a zawsze mnie olśniewa co jak głupiego zrobiłam pół minuty po tym jak oddałam kartkę -.- haha spoko;p ale i tak największą głupotę jaką kiedykolwiek zrobiłam to stworzyłam nowy tlenek, a chodziło tylko o tlenek siarki IV albo VI już nie pamiętam xD
no powiedźmy, że tak właśnie było ;p nie mam wyboru ;p e tam, ja nie marudzę tylko stwierdzam fakty;p
no to wiadomo, każdy by chciał wszystko zdać za pierwszym razem :D haha no ucz się ucz, korzystaj z tego, że Ci dupy nie będę zawracać ;p oj tam od razu biedny, on się ucieszy, bo sam zasugerował domówkę, bo jego rodzice wyjechali na tydzień czy coś;p haha spoko, ja zależy kto by mi się do domu wbił ;p no nie będzie;D ależ ja się nie dołuje, ale było tak pięknie przez ostatnie dni, a dziś tylko leje!:c ;p
hahahahah xD nie, nie mam xD chociaż.. musiałabym się nad tym głębiej zastanowić;p no raczej, hellouu ;D na to liczę i trzymam za słowo, o !;D kurde ja to sobie pisałam i gówno mi z tego wyszło xD (a w ogóle to mi się śniło dzisiaj że moja siostra wychodziła za mąż, a ja dostałam smsa od kolegi jej byłego chłopaka, że ten się zabił ;o a potem doszłam do wniosku, że chyba za dużo myślałam o wątku Leo i Spenc i mi się takie głupoty potem śnią, bo to wyszło coś podobnego co z Noahem planujemy nie? xD) o jeżu, ale Ty się czepiasz :o ;p nie było nic pomiędzy wierszami, jak zwykle szukasz wtedy kiedy nie trzeba;p nie, to Andro się nijaka zrobiła i jakoś nie potrafię nią pisać póki co -.-]
[cały czas to robię;p a nie wiem czy uprzedzę, takie rzeczy robi się raczej z zaskoczenia ;p jasne, ale skończmy już ten temat, bo ja i tak wiem swoje;p (no właśnie wiem, że nie jest ze mną najlepiej! ale w sumie niedawno mnie dopiero olśniło, że to tak trochę jak w naszym wątku;p po prostu za dużo myślałam o przysiędze Spencer xD no ta, bosko;p) czyli się po prostu czepiasz i szukasz dziury w całym kiedy jest to najmniej potrzebne;p no nie wybaczy mu masz rację ;p poza tym jak dla mnie to zdrada już nie pasuje ani do Andro ani do Lee, do niego to już szczególnie, bo wie jak to się dla niego skończy, poza tym się dla niej przeprowadził, zostawił siostrę i byłoby to trochę dziwne jakby znowu ją zdradził ;p co i tak zmierza do tego, że Androśka pierwsze by mu oczy wydłubała, a potem byłby koniec historii ^^ no trzeba, trzeba;p ale ja nie mam póki co na nich żadnego pomysłu;p
a teraz spadam (tak, wiem że odpisałam tylko na 1/3 komentarza, ale normalnie ja ledwo w literki na klawiaturze trafiam -,-) bo mi się spać chce;p także powodzenia jutro, będę trzymać mocno kciuki :) no i myślę, że uda nam się jakoś przynajmniej raz spisać, bo ja będę znikała wieczorem gdzieś koło 20;p udanego dnia, dobrej nocy, do spisania;)]
[oł, no to szkoda! no to trzeba było słuchać ;p to kiedy znowu będziesz zdawać, w czerwcu tak?
ok, ok ja poczekam ;D dobrze, a więc trzymam za słowo!;> :D (haha tak, tak wiem;p ale spoczi, jak wyskoczy Ci jakaś niespodzianka to postaram się nie obrazić xD) ahaha serio masz ciary?;> spodobał Ci się taki Dymek?;p dobrze wiedzieć, bo jakoś tak nie wiem, nie do końca się chyba w niego jeszcze wczułam i nie wiedziałam jak to mi wszystko wychodzi i wygląda dla Ciebie;p
ahaha no tak, możesz się bać .. xD no znowu, powinnaś się przyzwyczaić xD uparciuch to wiem, że maruda też, ale do tego drugiego sie nie przyznaje xD (no daj spokój! aż się zlękłam normalnie;p ale w sumie dopiero w połowie dnia dopiero sobie ten sen przypomniałam xD oo no to dobrze też wiedzieć, że i w poryciu nie jest sama czy coś!haha;d) ujęłam to tak jak wyszło z tego co pisałaś;>;p no mam nadzieje, że się uczysz, bo potem bedę miała tylko wyrzuty sumienia!;p haha no wiem mi też w sumie, ale to kiedyś;p no możemy coś tak pokombinować - wiesz jak Andro straci wzrok to na przykład wpadnie w jakąś depresje, zacznie się odsuwać od Leo i wgl, no a on odreaguje to wszystko w używkach ^^ i potem jak Drośka wyzdrowieje to będzie mu pomagać z tego wyjść i będą kolejne dramaty, o ;d
:)
no tak, ale niektórzy ludzie w sumie się ekscytują wszystkimi nie zastanawiając się czy to będzie dobra czy zła niespodzianka;p powinno?:> no to nie wiem czy nie mam się o co martwić, co innego jakbyś napisała, że mi się na pewno spodoba!;p no to niefajnie że będę wiedzieć tylko tyle co on;p tylko ja uprzedzam, że Dymek do cierpliwych nie należy więc jak za długo będzie kręcić to się tylko wkurzy i odpuści, i nie będzie dopytywał;p (no właśnie;d no bo było! taki podjarany Leoś, biegnący pogodzić się ze swoją miłością, którą spotkał pod dwóch latach, arr ;d no!;p ostatecznie mogę wybaczyć;p) no niic;p
(ohoho dzięki;p ahaha nie pogardzę xD)
no dobra, tylko co mi z tego jak na przykład przez ten jeden głupi błąd dostanę gorszą ocene bez możliwości poprawy?;p a na maturze raczej tego mieć nie będę;p no ale przynajmniej Ci powiedziała;p a ja siedziałam sama, bo babka tak porozkładała układy, że oczywiście moja kumpela się przesiąść musiała -.- no można;p a z pomyleniem pierwiastków też już nieraz miałam ;p że odruchowo, z pamięci wpisałam jakiś, a się potem okazywało, że chodziło o inny;p
niech Ci będzie;p e tam, wcale nie;p
ehe, ehe teraz się już nie tłumacz!;p przynajmniej przysiądziesz raz, a porządnie;p nie no zimy nie ma;p w kurtce letniej też byłam tylko raz jak musiałam po południu na miasto wyskoczyć;p a w adidasach już chodzę jakiś czas;p ale wolałabym chodzić bez parasola, a przez ostatnie dni pogoda wymusza bym go miałam ciągle przy sobie!-.- ;p]
[hej, hej spokojnie Karola!:> nie ma się co wkurzać! ;) miałam co robić - na przykład skoki oglądałam, o!:> więc nic się nie stało, że mi nie odpisałaś;p :) a właśnie miałam Ci pisać, że się już będę zbierać bo niby za pół godziny powinnam wyjść z domu ^^ więc ten, mam nadzieje, że przysięga Leo będzie jutro, ale jeśli nawet Ci się nie uda to nic się nie stanie, serio :* nic się nie stresuj;D :) dobrze, postaram się być grzeczna :D także miłego wieczoru, do spisania:)]
[omg, aż się sama wzruszyłam! *_* a to już mówi samo za siebie!:> cuudnie Ci wyszło:) ja na razie nie odpisuje, bo w sumie dopiero wstałam, więc się muszę ogarnąć, poza tym przyjechała siostrzenica więc muszę ją zabawiać ;p także do potem:)]
[ale nie masz na co narzekać :D aa no to udanych przygotowań i przyjęcia życzę ;d:) a dziękuje i wzajemnie :) więc ja sobie spokojnie będę tworzyła odpowiedzi w międzyczasie jak mi siostrzenica da złapać oddech :D
ależ oczywiście, że byłam !:> jak aniołek ^^]
[no tak, oczywiście, że nie!:) o jeżu, serio? ;o dziwnie, że Ci tak nie pozwolili Oo ahahah spoko, teraz będę miała chwilę wytchnienia, ale znowu nie dam rady nic tutaj napisać, bo obiecałam jej, że włączę jej Tabalugę i dupa, musze zejść z kompa -.- ;p więc nic się nie martw, myślę, że sił mi starczy, zeby Ci potem odpisać :D
hihi ];-> wyśmienicie :D
a ja na nawias już odpisze jak na wątek coś naskrobię :D ;) do spisania! i jeszcze raz udanego dnia ^^ :)]
Może gdzieś na początku swojej przemowy miała świadomość otaczających ich ludzi - do momentu, w którym powróciła wzrokiem do ukochanego, gdy na dosłownie sekundę rozejrzała się po sali, by odnaleźć ich mały skarb. A potem? Potem był już tylko on. Nie istniał nikt ani nic poza Leo do którego kierowała swoje słowa i tak mając wrażenie, że to wszystko to za mało, że słowami nie jest w stanie wyrazić swoich uczuć. Bo jej miłość to niego była tak wielka, że nawet największy poeta nie byłby wstanie stworzyć wierszu, który wyraziłby co ona czuje. Dzieło to byłoby idealne, ale to wszystko i tak byłoby za mało, bo żeby pokazać mu jak bardzo go kocha musiała też działać - mogła mu okazać swoją miłość przez pocałunek, przez te magiczne momenty, gdy ich ciała stawały się jednością, ale też przez codzienne bycie razem. Przez uśmiech, którym wita go co rano, przez wspieranie go w trudnych momentach, przez kubek gorącej kawy podany, gdy ślęczał nad kolejnym artykułem walcząc ze zmęczeniem.. Przez każdy najdrobniejszy gest wyrażała ogrom swoich uczuć jakimi go darzyła. A najpiękniejsze było w tym wszystkim to, że tak naprawdę nie musiała mu nic mówić - bo on to wszystko wiedział. Wiedział, że kocha go nad życie, że tylko dzięki niemu oddycha, funkcjonuje. Że jego miłość do niej daje jej sił, sprawia, że potrafi stawić czoła przeciwnościom losu. I wystarczył tylko ten delikatny uśmiech na jego ustach, by potwierdziło się wszystko to co już tak wiedziała.
Jej serce zatrzepotało radośnie, gdy dostrzegła na jego twarzy wzruszenie, które dzielnie zwalczył. A potem zamarło na moment, gdy w kościele rozległ się jego głos. Znów gdzieś z rozbawieniem, ale też i wzruszeniem pomyślała, że wbrew temu co Leo uważał on naprawdę w tych magicznych momentach, takich jak te potrafił jak nikt inny ująć w słowa to co czuje. Na co dzień miał problemy z mówieniem o emocjach, choć i to nieco zmieniło się odkąd się poznali, a teraz.. Teraz po prostu sprawił, że miękły jej kolana, że serce biło jak szalone w piersi, że w oczach pojawiały się łzy, które popłynęły po jej policzkach, że równocześnie pragnęła słuchać go, ale i rzucić mu się w ramiona i zamknąć usta gorącym pocałunkiem. W gardle urosła jej też ogromna kulka wzruszenia, z którą wprost spijała z warg jego słowa. Chciała by ten moment trwał i trwał, i może gdyby nie okoliczności, pewnie byłaby zazdrosna, że lepiej ujął w słowa to co czuje niż ona! Ale nie, to uczucie nie miało teraz miejsca bytu. Było tylko szczęście, radość, wzruszenie i to cholerne palące uczucie, które sprawiało, że wszystkie jej mięśnie rwały się by zatonąć w jego ramionach. I nieważne jak i co powiedzieli - najważniejsze było to, że po prostu rozumieli się bez słów, że wiedzieli co chcą sobie powiedzieć.
Na nowo też utwierdziła się w przekonaniu, że oboje są pokonani, że ich miłość jest nie do przezwyciężenia. Chaotycznie otarła pojedyncze, samotne łzy, których nie zdołała powstrzymać i które teraz powoli sunęły w dół jej policzków. Uśmiechała się promiennie, by po chwili jeszcze bezgłośnie poruszyć ustami, które ułożyły się w dwa magiczne słowa "kocham Cię". I nie miała pojęcia ile minęło czasu odkąd ostatnie słowo rozbrzmiało z ust ukochanego. Oni po prostu tkwili w tym cudownym świecie, gdzie byli tylko oni. Wszyscy zdawali się szanować tą cudowną chwilę, sami też będąc zachwyceni i poruszeni tym co właśnie usłyszeli. I gdzieś tam Spencer wręcz nieświadomie zaczęła przysuwać się do Leo, gdy nagle z tego wszystkiego wyrwało ją chrząknięcie księdza, który przeszedł do kolejnej części ceremonii - teraz do złożenia oficjalnych przyrzeczeń. Radosny grymas nie schodził Spencer z warg, gdy podała dłoń mężczyźnie swojego życia, a ksiądz przewiązał ich dłonie stułą. A potem popłynęły słowa przysięgi "Ja Spencer Hoult, biorę sobie Ciebie, Leo Roguh za męża i ślubuje Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci (...)".
I nim się obejrzeli już świadek Leo podawał im obrączki, które zaraz wsunęli sobie na palce - ona na jego pusty palec serdeczny, on na jej przyozdobiony już pierścionkiem zaręczynowym. A potem już tylko nadeszła długo wyczekiwana chwila, w której w kościele rozbrzmiał donośny głos księdza ogładzający ich mężem i żoną.
- Teraz pan młody może pocałować pannę młodą - dodał poczciwy zakonnik z uśmiechem. Nim słowa na dobre zdążyły rozejść się po sali oni już tonęli w pocałunku.
[no bo pewnie chciała Ci wszystko wyjaśnić^^ o to właśnie miałam Ci pisać - że przynajmniej za drugim razem będzie trochę mniej stresu :) no to trzymam kciuki żeby w czerwcu już udało Ci się wszystko załatwić :D ;)
widzę i jestem z Ciebie dumna;D (ahahaha no żartowałam przecież;p) ouu serio?:> no to bardzo się cieszę :D
no co?;D no tak, tak, zdecydowanie tak;p uf, dzięki! zachowaj to dla siebie najlepiej:D (;pp spoczi, ja też nie, więc to będzie tylko nasza tajemnica haha;D) ;p po nic, ale wiesz one są czasem nieuniknione;p no w sumie może:> a ja nawet mam pomysł jak się potem na przykład z tego dna odbije, w sensie wiesz co sprawi, że będzie chciał się na przykład zacząć leczyć itd;d no jesteś..;p
no a nie?;p no;p mhm.. okej;p no to fest, dzięki;p ja lubię wiedzieć wszystko;p no to dobrze;p (był cudowny :D <3 ależ proszę;p) ;p
(och, och..;D nie no, na razie wystarczy, tak sądzę :D )
ano..;p no wiem, tym się akurat nie martwię;p chociaż i tak pewnie na maturze z chemii porobię multum głupich błędów xD o jeżu i co to będzie?;p no wiem! ale kopałam w krzesło kumpele z przodu jak się chciałam upewnić czegoś;d (co i tak potem zrobiłam ten głupi błąd -.- ;p) no xd
no co?!;D wcale, że nie;p
haha spoko, na trampki jest jeszcze za zimno;p pamiętam jak zawsze od mamy dostawałam opieprz, że wracam z gimn w trampkach, a jeszcze zimno jest :c teraz jestem trochę mądrzejsza ;D ale ogolnie też sobie muszę nowe kupić, bo te co mam to już są prawie całe rozwalone xD no nie ma się wyboru, więc się musi dać przeżyć;p
ok, ok ;d ja teraz znikam pewnie na dłużej, więc odpisałam póki co tylko tutaj;p potem się już wezmę też za metro :)]
[odpisałam na Metrze, ale na NYC ciągle nie potrafię stworzyć niczego sensownego, ale jeszcze postaram się tam odpisać, chociaż nie obiecuje, że coś z mi z tego wyjdzie;x.]
Jej ciało wpadło w rozkoszne drżenie, gdy z mocną uświadomiła sobie, że od teraz może nazwać Leo swoim mężem - nie chłopakiem, nie narzeczonym, a mężem! Teraz był już oficjalnie jej mężczyzną i nikt nie miał do niego prawa oprócz niej. Jasne, było tak praktycznie odkąd się poznali, nawet wtedy, gdy nawet sami jeszcze nie byli tego świadomi - należeli do siebie już wtedy, ale teraz mieli jeszcze na to niewielki dowód w postaci złotych obrączek, które od dzisiaj staną się nieodłączną częścią ich codziennego stroju. Ale nim radość z tego wszystkiego zdołała ujść z niej w postaci radosnego śmiechu ich usta się spotkały jako przypieczętowanie dopiero co wypowiedzianych słów. I tak, miał to być tylko symboliczny pocałunek, ale w ich przypadku raczej nie był on możliwy. Bo znowu nastała krótka chwila, w której nie istniało nic poza nimi. Spencer nawet nie miała siły skupić się i zastanawiać jak oni się od siebie odsunął, bo po cichu pragnęła tylko by ta chwila trwała wiecznie! Nie było to jednak możliwe, bo przecież musieli wyjść z kościoła i udać się teraz na wesele, gdzie wraz z bliskimi będą świętować ich małżeństwo. Gdy udało im się od siebie odsunąć, a z ust Leo popłynęły te dwa, magiczne słowa, uśmiech na wargach Spenc znowu się poszerzył. I teraz już z radosnym, cichym chichotem zawisła mu na szyi, by na moment poczuć jak traci grunt pod nogami, gdy mąż uniósł ją nad podłoże. Zaczepnie cmoknęła go kilka razy jeszcze w uśmiechnięte usta, a potem już zgodnie, trzymając się za ręce ruszyli przy dźwiękach organów, które wywoływały ciarki na jej plecach, w stronę bramy, gdzie tuż za nią czekali zgromadzeni goście, by obsypać ich ryżem, gdy tylko przekroczyli próg. Spencer oprzytomniała w połowie drogi do ich samochodu, którym mieli pojechać do dworku jako nowożeńcy - żeby tylko nie zapomniała rzucić bukietu, bo już kątem oka dostrzegła zgromadzone panny, które tylko czekały na ten moment. I tuż przed drzwiami do limuzyny Spenc przystanęła, a potem mruknąwszy rozbawione "no to hop" rzuciła to tyłu bukiet. Utkwiła spojrzenie w ukochanym jakby w ten sposób mogła wyczytać kto złapał wiązankę, ale Leo tylko wybuchnął śmiechem, więc spojrzała zdziwiona przez ramię, by zobaczyć scenkę niczym z komedii - kilka kobiet wręcz biło się o bukiecik. Brunetka podśmiechując się cicho zarejestrowała w tym tłumie Kat, a co jeszcze śmieszniejsze w centrum "zamieszek" stała też Kate, która chyba najwidoczniej przypadkiem lub nie złapała rzuconą przez panią Rough! wiązankę.
-Chyba nie zrobią sobie krzywdy co? - Mruknęła z rozbawieniem do swojego nowo poślubionego męża, a potem już nie oglądając się za siebie wślizgnęła się do środka pojazdu, a ukochany wsiadł zaraz za nią.
[aż ta go uwielbiasz?;p aż taki cudowny to on chyba nie jest;p
ja też! -.- w sensie nie bardzo wiedziałam co mam pisać, więc to przyśpiesz trochę;p
no chyba, że tak;p i cieszy mnie to niezmiernie, bo to znaczy, że obudziłaś w sobie optymistki choć trochę :d na pewno Ci się uda;d ;)
no ależ oczywiście;D (no myślałam, że to oczywiste ;p)
jasne, nic, mhm;p no to dobrze, że dobrze ^^ (haha no to się cieszę, czy coś :D) no więc właśnie nie wiem po co to pytanie było;p ale że z czego nie będę specjalnie zadowolona?;p a nie powiem Ci, bo Ty mi też wszystkiego nie mówisz! (w sumie to kiedyś będę Ci musiała powiedzieć, bo to będzie związane z zachowaniem Lee, ale mniejsza xD póki co będę Cię trzymać w nieświadomości o! i tak, to jest kara za Iyę i Dymka!;p) no to dobrze, że chociaż wiesz;p
widzisz, wiesz, ale i tak mnie nie powiesz, pf!;p i kto tu jest zołzą?;p(;pp)
(haha spoko, nie ma problemu;D)
no wiem ^^ no oby..:) no porażka, ale wstyyyd;p no raczej, ja bym sobie nie poradziła?! xD (ta, taki tam mały..;p )
no to dobrze, bo w sumie nie wiem o co chodziło już xD i Ty pewnie też!:d
no to nie wiem jaka u Ciebie pogoda jest, ale u mnie to jest góra 0stopni i piździ zimny wiatr, a przynajmniej dzisiaj tak było, więc na trampki to to się nie nadaje;p niby tak;p o jeżu, no co Ty nie powiesz? jestem w szoku;p ale wiesz jakoś wszystko ma swoje granice - o na przykład nie lubię chodzić w butach bez podeszwy, nie wiem jak Ty :}
no to po co narzekałaś?;p spooko ^^
jak wychodziłam to jeszcze jakoś stał;d]
[dobra, to ja też idę, bo w sumie muszę wcześnie wstać ;x więc się wyśpię tyle ile dam rady, bo jeszcze wczorajszego wyjścia nie odespałam chyba;p na Metrze mam już pół komentarza, ale nagle mi się jakoś wątek urwał i dokończę jutro ^^ pewnie będę przed Tobą, chociaż w sumie nie wiem jak mi to wyjdzie;p nic nie obiecuje, czy coś;)
ohoho dzięęęki haha;D Tobie też miłych snów, na erotyczne sobie poczekaj do 18nastki, o!;p, udanego dnia jutro i do spisania ;d;)]
Spencer była na swój sposób rozdarta - z jednej strony chciała świętować ten ważny dzień w ich życiu z bliskim, zwłaszcza, że większość istotnych wydarzeń celebrowali sami. Z drugiej jednak strony nie mogła przestać marzyć o chwili, gdy już wreszcie zostaną sami, bez ludzi nieustannie składającym im życzenia, bez ograniczających ruch ubraniach. Chciała być z Leo tak jak najbardziej lubili, jak tego najbardziej pragnęli, bo wtedy mogli przekazać sobie jeszcze więcej, nie tylko słowami, ale też gestami, którymi mogli dzielić się tylko w zacisznym zakątku, sam na sam.. Póki co jednak do tej chwili mieli jeszcze niemal cały dzień! Dopiero wyjeżdżali spod kościoła, ale przynajmniej samochód, którym mieli dotrzeć do dworku zapewnił im nieco intymności, więc zaraz zatonęła w pocałunku, który sprawił, że kolana jej zmiękły, więc dobrze, że siedziała! I chciała by ta chwila trwała i trwała.. Ale w końcu ich organizm zmusił ich by się od siebie oderwali. Oboje oddychali szybko, gdy wreszcie odsunęli się od siebie. Spencer uśmiechała się w ten specyficzny sposób - grymas na jej twarzy oraz zieleń jej oczu wyrażały tę pozytywną mieszaninę uczuć. Radość, szczęście, wzruszenie, ekscytacje i to bliżej nieokreślone coś co sprawiało, że miała ochotę równocześnie śmiać się, tańczyć i całować ukochanego. A potem opuściła spojrzenie na ich złączone dłonie, na których serdecznych palcach znajdowały się już widoczne znaki ich bezgranicznej miłości. I tak, ona wszystko wiedziała i była pewna, że i on wie. Nie, w tej chwili słowa były im zbędne. Wystarczył ten gest, którym Leo gładził ją po wierzchu ręki oraz co jakiś czas wymieniane spojrzenia, który wyrażały więcej niż tysiąc słów.
Nie musieli jednak długo czekać aż znowu ogarnął ich wir dalszej części ślubu, czyli wesela. I znów były oklaski, i znów były brawa, i znów były życzenia, uściski, radosne uśmiechy. Gdy wreszcie wszyscy zebrani wznieśli toast za nowożeńców, nadszedł też czas na pierwszy taniec młodej pary. Kat próbowała ich namówić na jakąś lekcje tańca, by zatańczyli idealnie i przy okazji nie podeptali sobie stóp, ale oni zbyli ją ze śmiechem - hej, ich znajomość rozpoczęła się od tańca! Mieli za sobą multum wspólnych imprez, zabaw czy uroczystości takich jak ślub znajomych, więc nie potrzebowali żadnych zajęć! I z uśmiechem brunetka podała ukochanemu dłoń, a potem przysunęła się, by zaraz zgodni i zgrani zacząć sunąć w rytm brzmiącej melodii, którą sami wybrali, która tak wiele dla nich znaczyła - bo to przy niej Leo ją pierwszy raz pocałował, to przy niej powiedział jej, że ją kocha, to przy niej po raz pierwszy raz się kochali.. Mieli wiele wspomnień związanych z tym utworem. I gdy rozbrzmiały ostatnie nuty.. Cóż Spencer zadbała aby zespół zagrał też drugą melodię, z którą wiązało się wiele dobrych wspomnień. Spojrzała ze śmiechem na Leo, gdy wszyscy zgromadzeniu usłyszeli "call me maybe..". Hej, to było ich wesele, rządziło się ich regułami, więc nie mogła tego zabraknąć! Wycisnęła mu na ustach gorących pocałunek, a potem już z parami, które do nich dołączyli znów zaczęli poruszać się w zgodnym rytmie.
[e tam, dobrze było, ja tam nie widzę żadnej tragedii :) o jeżu, jaki cyrki, co się stało? spooko, trzymam za slowo xd
aa całkiem fajnie, ćwiczyłam dzisiaj z Ewą Chodakowską! ;D
OJ TAM CICHO xD tamto było dawno i nieprawda!;p
hahah no to się cieszę :d taak?:> jak to sobie wyobrażasz, hm?;> :D no zdradź rąbka tajemnicyyyy..; D
no wiesz pesymistyczna Karola widziałaby tylko złe strony, nie?;p
(oj no myślałam, że już się przyzwyczaiłaś..;p)
no przecież ja jestem spokojna;p hahah to dobrze, że wiesz;p (;dd) no chyba że tak;p w sumie.. nie wiem, pewnie nie, bo mi Drośki będzie szkoda;p bo będzie taka bezradna, pokrzywdzona i w ogóle;p nieee, nie, NIE!;p ( w sumie nawet nie wiem czy się na to zgodzić, choć myślę, że tak, w końcu zawsze jesteś okrutna dla swoich chłoptasiów;p e tam, bardzo podobna..!;p) ;d
ta, wiem;p no nie w ogóle xD
mam taką nadzieje;p :) haha ;p no tak właśnie myślałam, że nie wątpisz, tylko byś spróbowała!;p (;p)
ale i tak obie wiemy, że Ci się nie chce xd
leń!;p e tam, ja tam zmieniam odzież zimową na wiosenną według własnego uznania, nie patrzę czy ktoś tam już chodzi czy nie ;p poza tym to nic przyjemnego chodzić w trampkach w deszczu, bo zaraz przemoknął ;p a ja tam wolę kwiecień - bo po pierwsze (pomijając moje urodziny xD) pogoda jest ładniejsza, drzewa, kwiaty zaczynają kwitnąć no i słoneczko fajnie już grzeje, ale tak w sam raz, że można spokojnie w samej bluzie czy tam sweterku chodzić ^^ już bez tych wszystkich kurtek itd;p no tak właśnie myślałam;p
no dobra, wiem, wiem;p miałam na myśli to, że nie potrzebnie się wkurzałas skoro mieli rację;p
ahaha no jestem.. chyba xd dzisiaj się wszystkich pytał gdzie jest plastikowa pokrywka od mikrofalówki, bo sobie kotleta podgrzać nie może xD]
Było jej tak dobrze! Tak idealnie, tak wyśmienicie, tak radośnie! Świat wydawał się być piękny jak już dawno nie był, ale równocześnie ledwo go dostrzegała zapatrzona w swój osobisty świat o imieniu Leo. Gdy poruszali się zgodnie w takt muzyki nic ani nikt poza nim się nie liczył. Były tylko jego ramiona, z których nie miała ochoty się ruszać; były tylko jego słodkie, czułe słówka, które wywoływały uśmiech na jej twarzy, a w wielu przypadkach także rozkoszny dreszczyk wzdłuż kręgosłupa, gdy na przykład szatyn nawiązywał do chwili gdy będą już zupełnie sami. Odpowiadała mu cichymi pomrukami, muskając wargami płatek jego ucha. Wykorzystywała wolniejsze kawałki, by wtulić się w niego i dyskretnie wyznaczać pocałunkami krótkie ścieżki na jego szyi. Tonęła bez reszty w każdym pocałunku, który dzielili. A potem zespół ogłaszając przerwę wyrwał ich z tej małej krainy, gdzie na parkiecie byli tylko oni, a muzyka grała tylko i wyłącznie dla nich.
Nie mogła jednak długo narzekać na fakt, że zostali ściągnięci z parkietu. Po pierwsze wreszcie od rana znowu mieli Jamesa przy sobie - Spencer zaraz wycałowała synka równocześnie mrucząc jak bardzo się za nim stęskniła. A po drugie nie mogła ukrywać, że była już porządnie głodna. Przez ostatnie dni niemal wcale nie jadała podenerwowana zbliżającym się dniem i zestresowana niedopracowanymi szczegółami, które ostatecznie załatwiła, że dziś wszystko przebiegał oraz wyglądało idealnie. Dziś też miała jedynie jednego tosta w ustach - na więcej po prostu nie miała czasu, poza tym chyba z tej przedślubnej tremy i tak nie byłaby w stanie przełknąć nic więcej. Trochę bała się, że przez takie niedojadanie jeszcze ją gdzieś zesłabi, ale całe szczęście nic takiego nie miało miejsca. Oj, po prostu przez ostatni tydzień żyła powietrzem - a dokładnie miłością Leo, a co! Więc ze smakiem zjadła podany przez katering obiad - był wyśmienity, choć chyba od tego przepełniającego ją entuzjazmu i radości tak naprawdę smakowałoby jej dosłownie wszystko! A potem było już tylko krojenie weselnego tortu, karmienie się nim nawzajem z ukochanym. I tańce.. Mnóstwo tańców! Trzeba było zatańczyć z każdym kto poprosił ją to tańca - więc z każdym wujkiem, kuzynek, znajomym, przyjacielem, współpracownikiem! Podobnie rozrywany był Leo, choć Spencer widziała, że od czasu do czasu znika gdzieś ze swoimi przyjaciółmi lub ze swoim teściem. I jeżeli znikał na papierosa to miała nadzieje, że robi to wszystko z umiarem, że głównie tylko towarzyszy swoim starym znajomym czy członkom rodziny. Hej, przecież żadne z nich nie chciało by pan młody zaczął nagle śmierdzieć papierosami na kilometr. A już Spenc na pewno nie miała ochoty całować się czy tańczyć z ukochanym, którego zapach by ją po prostu dławił. Lubiła jego perfumy i liczyła, że tylko one będą pieścić jej nozdrza!
Czas mijał zaskakująco szybko. Wędrowali pomiędzy parkietem, jadalnią, a podwórkiem na które co jakiś czas wychodziło się przewietrzyć. Młoda para nie miała dla siebie zbyt wielu chwil, oprócz momentów, gdy zasiadali do stołu by coś zjeść lub napić się oraz tańców, które udało im się razem zatańczyć. Bo choć miło było powywijać na parkiecie ze wszystkimi zgromadzonymi, czy też trudno było odmówić tańca dziesięcioletniemu dżentelmenowi to jednak im najlepiej było w swoich objęciach. Oczywiście odbyli też wspólną sesje zdjęciową. Dworek idealnie nadawał się na tło dla samej młodej pary choć rzecz jasna Leo i Spencer nie mogli zapomnieć o synku, który wraz z nimi pozował do niektórych zdjęć. I nim się obejrzeli już minęła północ - James już od dłuższego czasu spał słodko pozostawiony pod opieką jej ojca, który sam zaoferował swoją pomoc przy malcu - i tak musiał się oszczędzać ze względu na stan swojego zdrowia oraz na ostatnio przebyte zabiegi. Ludzie wędrowali pomiędzy jadalnią a salą taneczną, a Spencer rozglądała się za ukochanym. Udało jej się wymigać od kolejnego tańca z wujkiem, bo teraz potrzebowała chwili z Leo! I ukradła go jego partnerce - hej, pannie młodej się nie odmawia! I tak też pociągnęła go w zaciszny kąt, gdzie zaraz odnalazła jego usta. Nie miała pojęcia, która jest dokładnie godzina i o której dokładnie mieli w planach się stąd zbierać, by wreszcie udać się na upragnioną noc poślubną, ale miała nadzieje, że ta chwila zbliża się wielkimi krokami!
[no pewnie!:> teraz było jeszcze lepiej;d poza tym miałaś nie narzekać ;p haha spoko;p łaj nat?:> przecież było lepiej;d
;pp
ohoho jaka napalona!;p Tobie tylko zbereźne myśli w głowie!;p
to lubię w cudzysłowu wyglądało trochę podejrzanie, ale okej;d
no oczywiście, że tak;d
(dobre i to;p)
wiem ;d a będę miała inny wybór?;p no nie wiem, nie wiem, muszę się zastanowić czy zasługujesz by zdradzić Ci ten mój pomysł..;p (nie ja, tylko Ty!;p jasne, okłamujesz samą siebie!;p)
tak właśnie, wcale, mhmmmmm...;p
no coś w ten deseń haha;d
dobrze, następnym razem zachowam to dla siebie..;d
nie uciszaj mnie gówniarzu :* ;dd no mam nadzieje;p wiem;p ale wcale nie chodzi tylko przecież o moje urodziny, no hellouuu xd
jak zawsze;p
e tam, od razu biedny.. ;p wiedział kogo sprasza do domu ;p
btw. w wątku napisałaś, że tam Leo kiedyś był "aroganckim radiowcem" nie? xD a ja przeczytałam rajdowcem i tak sobie myślę, że wtf, jakim rajdowcem znowu?! xD]
[i tak w ogóle to znikam na trochę, wiec na metrze odpowiem za niedługo;p]
[ok, ok;d ja właśnie napisałam już na metrze pół komentarza ale jak zwykle na chwilę odeszłam od kompa i znowu mi wątek z głowy uciekł -.- więc dokończę sobie jutro w takim układzie:) a Ty się tam ładnie ucz, ja też mam sporo nauki, chociaż do środy mam te rekolekcje, ale za to w czwartek mam dwa sprawdziany i w piątek też, a do tego wszystkiego jeszcze korki i w ogóle i matura i maskara xD także mam co robić, nic się nie martw, dzisiaj cały dzień rozwiązuje arkusze z biol i matmy ;x no także Tobie miłej nauki, dobrej nocy (niech Ci będzie, że erotycznych snów ^^) udanego dnia jutro i do spisania ;)]
[spoko, spoko, wybaczę, w końcu nie mam wyboru!;p haha, nie no ucz się ucz, szkoła to jeden z priorytetów! ;p :) ja też się edukuje cały czas, ale teraz zrobiłam sobie przerwę na skoki, ale potem znowu wracam do książek ;x także no, do spisania potem;)]
No tak, rzeczywiście nikomu swoim paleniem nie szkodził oprócz samemu sobie. Przecież to on będzie miał pożółkłe opuszki palców i zęby. To on być może nabawi się przez takie coś raka płuc. To on będzie wypluwał sobie płuca kaszląc od dymu tytoniowego. To on nie będzie mógł przebiec już takiej odległości jak dotąd bez przedwczesnej zadyszki. Rzeczywiście same plusy! A Spencer to się wcale nie podobało, choć była to w stanie ostatecznie tolerować dopóki wypalał jedynie po jednym czy dwóch papierosach na dzień, dbał potem o higienę, jego ubrania nie śmierdziały i przede wszystkim nie palił w domu.
Spencer starała się pić względnie umiarkowanie. Po pierwsze może nie miała najsłabszej głowy, ale do najmocniejszych też jej zaliczyć nie można było. Oczywiście na takich zabawach zawsze więcej się piło i mniej się to odczuwało, bo przecież niemal nie schodziło się z parkietu i procenty jakoś szybciej z człowieka uchodziły, ale jednak wiedziała, że musi się pilnować. No bo jeszcze by tego brakowało by na własnym weselu się upiła! Co to, to nie! I miała nadzieje, że i Leo zachowa również w tym zdrowy rozsądek, bo on jako mężczyzna częściej jednak wlewał do gardła kolejne kieliszki wódki niż ona i nieco mniej tańczył, bo jakoś jemu łatwiej było się wymigać od tańców niż jej! Cieszyła się jednak, że przy każdej możliwej sposobności, ot gdy nagle wracał na parkiet odbijał ukochaną, zwłaszcza gdy kapela przygrywała jakiś wolniejszy kawałek. Panu Młodemu nie można było odmówić, gdy chciał zatańczyć ze swoją nowo poślubioną żoną, ale z drugiej strony nikt nie mógł zabronić gościom odbijać mu Panny Młodej do kolejnego tańca, a on nie mógł odbierać im tego zaszczytu. Ale czas mijał, a dworek pustoszał. Goście zaczynali się zbierać - pierwsze placówkę głównie opuściły dzieci wraz z rodzicami czy jakimiś opiekunami, choć Spencer była pewna, że widziała jeszcze niedawno biegającą parę małych, kilkunastoletnich dzieciaczków, które jednak postanowiły wytrwać na weselu jak najdłużej. A potem już każdy znikał według własnego uznania i Spencer sądziła, że i oni mogą sobie wreszcie na to pozwolić. Wcale nie musieli być ostatnimi osobami, które opuszczą dworek, choć właściwie tak właśnie będzie skoro mieli zarezerwowany pokój na najwyższym piętrze. Wiedziała jednak, że jej matka pożegna od nich ostatnich gości, którzy jeszcze mieli siłę tańczyć lub już tylko siedzieli przy stole i rozmawiali na przykład wspominając stare czasy, gdy spotkała się dwójka ludzi, którzy nie widzieli się szmat czasu. Inni już porządnie podpici głośno odśpiewywali weselne piosenki - kultura wymagała jednak by państwo młodzi pożegnali się z garstką gości, którzy jeszcze bawili się na swój odmienny sposób. Więc nie wahali się długo i wrócili na salę, by podziękować wszystkim za przybycie i wreszcie móc zniknąć na piętrze.
Spencer pisnęła zaskoczona, gdy Leo nagle wziął ją na ręce, a potem ze śmiechem odnalazła miejsce tuż przy jego szyi. A potem jej dłonie już same zaczęły działać nim przekroczyli próg wynajętego i specjalnie przygotowanego pokoju. Ściągnęła mu i tak już krzywo zawiązaną muszkę, a potem rozpięła kilka pierwszych guzików koszuli równocześnie podrażniając ustami płatek jego ucha. Mhm, czas najwyższy by para młoda skonsumowała zawarty związek małżeński!
[całkiem fajna odpowiedzieć, ot co to było, wielka mi zagadka..;p
no mogłabym ale byś to sobie za bardzo wzięła do siebie znając Ciebie;p ta, powiedźmy xD mi się już nawet ściąg nie chce robić;p nie pamiętam kiedy ostatnio jakąś porządną zrobiłam oprócz jakiś pojedynczych wzorów albo równań xp a całkiem spoko, nie narzekam, ale miałam w planach zrobić więcej niż zrobiłam, ale cóż.. bywa;p
haha no było;p taak? spoooko ^^ no wiem, wiem coś mówiłaś o planowanych imprezach czy tam wypadach ze znajomymi, ja w sumie też nie wiem czy w pt będę, ale to się okaże jeszcze;p
nie wiem, nic sobie nie myślę, tak jest e.. lepiej dla mnie ;p e.. proszę? czy coś;p
no wiem xd co nie zmienia faktu, że to dziwnie zabrzmiało, jakbyś nie mogła tego po imieniu nazwać tylko tak.. xD
;p
(haha;p)
no tak, tylko ja się na to nie zgodzę to nie będziemy miały co tam pisać;p nie, jeszcze się nie zastanowiłam;p aha, teraz próbujesz na mnie słodkich słówek?;p nie, to na mnie nie działa, nie tym razem, Słońce;p (nieważne.. xD )
ehe, ehe;p
no mam nadzieje!;p
;p no a co Ci w tym wypadku w mojej nadziei nie pasuje?;p jasne, uwielbiam kwiecień, bo pod koniec niego mam urodziny, ta, tak właśnie -.- ;p
no racja, racja!;p
no ba ^^ ahaha true ;p ale niestety, to tylko mi się wczoraj literki już zlewały;p ]
[okej, dobranoc ;) i udanego dnia jutro, mhm!;p
a ja po odpisuje już wszędzie jutro, chociaż nie wiem jak to będzie z metrem bo nie mam zielonego pojęcia co tam mam pisać, jak to się ma rozwinąć -.-
no i od razu ostrzegam, że jutro u mnie z czasem będzie krucho - miałam w planach odwalić większą część roboty na czw nim ty się zjawisz, ale nie wiem co mi z tego wyjdzie, niby rano siedzę w domu, dopiero po południu wychodzę.. ale właśnie nie wiem kiedy wrócę, bo właśnie kumple sobie wymyślili jakiś wypad na kebaby ^^ także ten ;p ale jakoś sobie to wszystko ładnie rozplanuje i będzie dobrze ^^
do spisania!:)]
Z dzisiejszą nocą powinno być jak z dobrą książką. Postanawiasz czytać codziennie tylko po jednym rozdziale, by dłużej móc delektować się wspaniałą historią, ale równocześnie, gdy czytasz pochłaniasz stronice powieści w kilka minut. I oni powinni dzisiaj tak smakować tej wyjątkowej nocy, która już nigdy się nie powtórzy, bo przecież tylko raz bierze się ślub. Tylko raz przeżywa się pierwszą noc poślubną. Tylko raz kocha się ze sobą po raz pierwszy odkąd odeszło się od ołtarza i złożyło przysięgę. Tylko raz targają tobą takie, a nie inne emocje. Bo owszem, już zawsze będą szczęśliwi i dumni, że są małżeństwem, zawsze będzie to powodować uśmiech na ich twarzy i ciepło w sercu, ale tylko dzisiaj wywoływało to specyficzne trzepotanie w klatce piersiowej, powodowało, że to wszystko wydawało się takie nierealne, a słowo "mąż" czy "żona" w ustach brzmiało jeszcze trochę obco, ale jakże rozkosznie! Ta noc była wyjątkowa, jedyna i niepowtarzalna. Więc powinni jej smakować gwałtownie i powoli, szybko i wolno, teraz i za moment. Bo to by było najidealniejsze połączenie. Spencer wiedziała, że im się uda - że w końcu im się uda zakosztować tej chwili w ten specyficzny sposób. Delikatnie, a zarazem mocno, że będą chłonąć każdy najdrobniejszy szczegół. Może i za pierwszym razem będą zbyt gwałtowni, zbyt niecierpliwi, może za drugim razem także tak będzie, ale w końcu osiągną ten idealny stan. Mieli przed sobą tak wiele czasu, że spokojnie mogli próbować.. wieczność! Poza tym w ich wypadku zawsze było wyśmienicie niezależnie czy kochali się łagodnie, czy drapieżnie. W tej sferze byli perfekcyjnie zgrani i wiedziała, że dogadają się tutaj bez słów.
Poczuła rozkoszny dreszcz wzdłuż kręgosłupa, gdy Leo wymruczał swoje nazwisko, ale tym razem określając ją nim, a nie siebie! To było takie nierealnie i takie cudowne, że od dziś stała się panią Rough. Spencer Rough. Teraz byli mężem i żoną! Czy mogło być w tym momencie coś bardziej wspaniałego? Zdecydowanie nie! I z tą myślą zachichotała cicho, a potem sunąc wargami wzdłuż jego szyi, tak naprawdę ledwo ją muskając.
- Myślałam, że Ty będziesz wiedział najlepiej mój drogi mężu.. - Wymruczała mu wprost do ucha, a przy ostatnim słowie poczuła jak w jej brzuchu na nowo wybucha tuzin motyli, które łaskoczą ją od środka w ten specyficzny sposób. Serce zabiło jej mocniej, a usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu. Tak! Leo jest jej mężem! Teraz jej tylko i wyłącznie jej i już nikt nie może mieć do tego wątpliwości.
Czteroliterowe słowo pozostawiło na jej wargach rozkoszny, słodki smak. I przez moment ani drgnęła jakby mogła go zachować na dłużej, a potem powoli oblizała usta jakby co najmniej rzeczywiście to słowo pozostawiło na ustach jakimś realny posmak. I nie zwlekając dłużej odnalazła jego wargi chcąc się z nim tym wszystkim podzielić.
[oczywista oczywistość;p
no właśnie;p hahaha no bo przecież tak jest!;p a no można i tak;p no własnie, czy coś;p ale dzisiaj już nie mam czasu na arkusze bo się muszę do szkoły uczyć -.-
:)
no a może nie?!;p a no wiem ^^ haha;p
aaaach, no chyba, że tak, to wszystko tłumaczy xd
ta, ciekawie co;p nie wiem, nie wiem.. ;p pf, niby z jakiej paki mam Ci ułatawiać zadanie?;p to mi powiedź jak ma się niby rozwinąć ta akcja w tunelu z Iyą i Dymkiem bo ja nie mam co tam pisać -.- bo oni mieli niby tam na dłużej utknąć? ;p i co mam pisać, że znowu potwór zaatakował?! no nie mam pojęcia (dlatego na razie w ogóle tam nie odpisuje;p) i jak mi w tym pomożesz to może wtedy Ci powiem, o;p (nic, nic;p)
;pp
aha okej ;p eeehee spoczi;p
dla Ciebie może tak...;p
i ja znikam, na razie nie odpisuje na metrze bo musze tam wene zebrać ;p zresztą mam w ciul nauki, a chce wykorzystać moment póki mam jeszcze ciszę i spokój w domu;p]
[ok, baw się dobrze:) no uczę się cały czas i już mam dość. I tak sobie odpuściłam angielski ;p więc teraz zakuwam jeszcze na polski, potem poczytam na biol i.. dopiero wtedy Ci odpisze na Metrze o ile w ogóle dzisiaj dam radę, mam nadzieje, że mi wybaczysz ;)
no właśnie tak myślałam, żeby to przewinąć, ale chciałaś niby żeby utknęli i nie wiedziałam co robić ^^ więc okej, jak się wezmę za odpisywanie to przyspieszę :) do potem ;)]
[a daj spokój teraz mnie moja klasa wkurzyła, bo tej, ustaliliśmy dzisiaj, że nie idziemy na żaden film do kina co jest organizowane tam przez szkołę. A teraz sobie ubzdurali, że jednak idziemy, a co za tym nie będzie nas na sprawdzianie z polskiego. I pomijając już fakt, że spędziłam pół wieczora ucząc się na pieprzony sprawdzian, a mogłabym się przykładowo lepiej pouczyć na korki, bo jeszcze jednego działu nie powtórzyłam, to kurde.. przesunie nam się na piątek. A w piątek mamy już kartkówkę z chemii i sprawdzian z biologii. I tak wiem, że jutro nie będę miała nauki, ale haczyk tkwi w tym, że planowałam nie iść w pt do szkoły, bo nie zdążę ogarnąć całej botaniki i zoologii z biol, i dupa, jak nie pójdę będę miała 3rzeczy zaległe. Bosz.. -.-
No ale ciesze się, że się dobrze bawiłaś, teraz się ładniej edukuj, ja teraz jeszcze robię arkusz z biologii na korki, bo sobie o nim zapomniałam, a potem znowu siadam do książek także też nie mam czasu siedzieć na blogu. Także się nie masz czym przejmować jeśli chodzi o blogowe wątki;p no to do jutra:) udanego dnia i wgl ;d :)]
[jeżu Ty to też masz jakąś manie przepraszania widzę jak ta Twoja Iya;p tak wyszło i tyle, przecież nikt się nie gniewa. I spoko, ja dopiero skończyłam sobie ćwiczyć, miałam iść jeszcze pobiegać, ale tyle śniegu nawaliło, że mi się odechciało xd także idę wziąć prysznic i wracam :)]
[no wiem, ale nie musisz przepraszać, bo przecież ja Ci nie mam tego za złe! No ja niestety też nie, ale co zrobić. Takie to zabiegane życie! Ale kiedyś sobie odbijemy, nic się nie martw. Ja na przykład po maturach będę miała mnóstwo wolnego czasu ^^ oł to niefajnie:x W sensie co przypominać, bo nie ogarnęłam?;p no, głupia zima, fe! a już było tak fajnie, wiosennie *_*
no.. ale ogólnie wiesz spoko, nawet babka mnie na korkach wyciulała, bo zgubiła notes i nie wiedziała co miała mi na dzisiaj przygotować i znowu tylko żeśmy arkusz robiły, a się pierwsze z nią umówiłam, że jeszcze ukł hormonalny i wydalniczy dokładniej powtórzymy xD spoko,nie? ^^ ale przynajmniej powtórzyłam, a dzisiaj z nią ustaliłam, że już na stówę tylko same arkusze robimy, bo tam powtarzam cały materiał i wychodzą ewentualne braki, także spoko ;) no idę, na sprawdzian z polskiego, a z biologii się zwalniam ;p a z chemii przez ich wyjście nam się krtk przesunęła na pon, wiec luzik;p
;pp
jak to nie wiesz?!;o
oczywiście, nie ma innej opcji;p
hm, no powiedźmy... xDD ale że co słuchasz? bo wiesz, ja juz nie pamiętam kompletnie o co to chodziło, w sensie co ja Ci to miałam powiedzieć..? kurde, ech te problemy z pamięcią.. ;>>>> xD
;p
spoczi, odpoczywaj, ogarniaj się czy co tam sobie robić musisz ;p ja sobie już jutro odpiszę, bo w sumie wymyśliłam sobie takie ładne, delikatne, urocze zakończenie ich nocy poślubnej, ale wiem, że dzisiaj tego nie ujmę tak jakbym chciała, bo jestem zbyt zmęczona, a jutro.. się zobaczy :) zwłaszcza ile będę z tego pomysłu pamiętać, ale mniejsza xD aa no tak, to udanej imprezy ^^ jeżu, też taki miałam, a certyfikat nawet aktualnie nie wiem gdzie mam Oo' mhm, do spisania:)
dzięki, Tobie też :)]
Chyba w każdym związku, a przynajmniej związku, w którym ludzie się naprawdę kochają podczas seksu, towarzyszy to swoiste połączenie dusz. Ale nawet nie tylko podczas tych intensywnych doznań osoby zakochane nie potrzebują słów - niejednokrotnie w codziennym życiu, w codziennych sprawach wystarczy im jedno spojrzenie by wiedzieć co myśli druga połówka. I tak też było w przypadku Leo i Spencer. Oczywiście było wiele chwil w ich życiu, gdy potrzebowali słów, by wyjaśnić pewnie kwestie, ale mimo to przeżyli już nieraz tę cudowną chwilę gdy wystarczał jeden uśmiech, jeden błysk w oku, gdy wiedzieli co chcą sobie powiedzieć. I oni już nie uprawiali zwykłego seksu - nie, oni się kochali, nawet jeśli robili to niczym dzikie, niewyżyte zwierzęta co w ich przypadku działo się dość często. Ale oni to po prostu lubili. Ostre zagrania, gwałtowne doznania. I nic nie mogli, ale chyba też nie chcieli z tym robić, bo po prostu uwielbiali być ze sobą w ten sposób. Tak bardzo siebie pragnęli, tak bardzo siebie wzajemnie pociągali, że nie potrafili się sobie oprzeć. I nie mogli narzekać, bo przecież tyle słyszy się o tym, że z czasem związkach pociąg seksualny opada, że to już nie jest to samo co na początku. Oni byli jednak tym wyjątkowym wyjątkiem od reguły. Ba! Po każdej nocy (czy też dniu!) spędzonym w ten sposób pragnęli siebie jeszcze bardziej, stawali się jeszcze bardziej nienasyceniu, choć momentami wydawało się już, że bardziej siebie wzajemnie pożądać nie mogą.
Choć początkowo marzyli o idealnym połączeniu dwóch sprzecznych rzeczy jak powolny, ale zarazem gwałtowny seks, oczywiście nic im z tego nie wyszło. Spencer nie czuła jednak żadnego zawodu. Bo było jej idealnie, wyśmienicie.To było jak jazda bez trzymanki, a to jej się niezwykle podobało. Wymieszane krzyki rozkoszy i bólu były idealną mieszaniną, zwłaszcza dlatego, że gdy po każdej przeżytej ekstazie opadali razem w otchłań rozlewającej się po ich ciele rozkoszy, gdy wciąż byli ze sobą złączeni ich spojrzenia się spotykały i to był właśnie ten moment, gdy ich dusze wręcz się ze sobą scalały, stawały się jednością. To nie była tylko noc fizycznych doznań, a przynajmniej Spencer jej tak wcale nie odebrała. Bo było też to psychiczne połączenie - wystarczyło spojrzeć ukochanej osobie w oczy, które wypełniały się coraz większą przyjemnością, by wiedzieć co ona do Ciebie czuje, jakie emocje nią targają. I nie opuszczało ich to rozkoszne drżenie nie związane z seksem, ale z tym co się dzisiaj wydarzyło. Byli małżeństwem! Mężem i żoną! I ta świadomość ich nie opuszczała.
A gdy wreszcie opadli w wannę wypełnioną wodą i pięknie pachnącymi olejkami, z lubością się w niej zanurzyli chłodząc zmęczone ciała, noszące ślady ich drapieżnych, momentami wręcz brutalnych pieszczot. Spencer tkwiła oparta plecami o tors ukochanego, stopą delikatnie gładząc jego łydkę, jedną dłonią sunąc po jego udzie, drugą zaś bawiąc się obfitą pianą. Było jej dobrze, tak bardzo dobrze! Błogi uśmiech nieustannie błąkał się na jej wargach, gdy z zadowoleniem przymknęła oczy chłonąc wspomnienia i intensywne doznania dzisiejszej nocy. I to nie byle jakiej nocy - poślubnej! Dla niej było idealnie. I tak nagle w jej głowie pojawił się pomysł dzięki, któremu mogliby spełnić swoje początkowe marzenie o delikatnym, powolnym seksie. Ten moment wydawał się być perfekcyjny, bo choć ciągle pragnęli siebie ich głód został względnie zaspokojony i nasyceni, przynajmniej na chwile obecną. Byli też już zmęczeni, więc nie wątpiła, że uda im się zachować kontrolę, ale nie byli padnięci na tyle by nie starczyło im sił na ten jeden, może już ostatni tej nocy, a raczej poranka, raz. I z tą myślą obróciła się przy delikatnym kołysaniu wody w jego stronę. Pocałowała łagodnie jego nabrzmiałe od pieszczot usta, a jej dłonie idealnie wiedziały co zrobić by go odpowiednio rozbudzić. I nim się obejrzała znów tkwił w niej, znów byli jednym ciałem. Tym razem poruszali się jednak powoli, miarowo, nigdzie się nie śpiesząc. Ręce błądziły po ciele, teraz bardziej pragnąć rozmasować obolałą skórę,a usta tkwiły przy sobie ledwo się muskając. Spojrzenie natomiast nie odrywało się od oczu ukochanej połówki. Iskrzyły się jasno, wypełniając coraz większą rozkoszą, ale tym razem przeważały w nich jednak uczucia jakimi się darzą. Przez kilka długich minut Spencer poczuła jak ich miłość wręcz unosi się w okół nich, staje się wręcz namacalna. Miłość, zaufanie, radość, gotowość to poświęceń, chęć bycia ze sobą już zawsze i na zawsze. To i wszystko inne było teraz idealnie wyczuwalne, wywoływało uśmiech, jasne iskry w oczach.
A potem nagle z jej ust wyrywała się słodka, idealna mieszanina westchnienia, jęku i krzyku ostatecznej rozkoszy, z którą przylgnęła do jego warg z namiętnym pocałunkiem.
[a fe. w mojej głowie to wszystko wyglądało lepiej i ładniej i wgl. -.-
i w ogóle u Ciebie dzisiaj też jest jak na Syberii? ;o]
[Spoko, dostałam dzisiaj Twojego smsa więc czuje się poinformowana;p tylko z jakiej Ty bramki niby pisałaś skoro sms mi przyszedł z Twojego nr? :P i niby skąd pamiętałaś mój nr?;p
a życie spooko! toczy się dalej, nie? I generalnie to nie wiem czy będę wieczorem w domu, więc bardzo możliwe, że się rozminiemy, ale zobaczę jeszcze czy mi się będzie chciało ruszyć dupsko do kolegi. Miałam iść wczoraj ale były takie zaspy nawet na mieście, że się przejść nie dało, o jeździe samochodem już nie wspominają xD]
[Serio Karola nie miałam nic złego na myśli, nie musisz się tłumaczyć i czepiać każdego słówka. Ale spoko następnym razem już o nic nie zapytam nie musisz się martwić.
Dobrej nocy.]
I zdecydowanie ta kąpiel była wisienką na torcie; idealnym zwieńczeniem ich upojnej, poślubnej nocy. Wzdychając rozkosznie wtuliła się na dłuższą chwilę w swój ulubiony zakątek przy szyi ukochanego. Tkwiła tak nie licząc czasu, wspominając to co przeżyli nie tak dawno - ślub, wesele i to wszystko co działo się tutaj, w sypialni oraz w łazience za zamkniętymi drzwiami. Z łagodnym rozbawieniem ale i znaczącym dreszczem wzdłuż kręgosłupa przypomniała sobie dźwięk zamykanego zamka drzwi, który dał im to błogie poczucie, że teraz już nikt ani nic im nie przeszkodzi, że teraz mogą cieszyć się swoimi zaślubinami sami, w sposób jaki najbardziej lubią. Ten nieśpieszny, delikatny seks w wannie dał jej też poczucie bezpieczeństwa. Owszem, zawsze z Leo czuła się bezpiecznie, a jego ramiona wydawały się być dla niej kryjówką przed złem całego świata, ale chodziło teraz o to głębsze wrażenie, że nic złego im się przytrafić nie może. Może i los będzie płatał im figle, może znowu będzie sobie z nimi pogrywał, ale oni za każdym razem pokazywali mu, że to ich nie złamie. Miała pewność, że już zawsze tak będzie, że choćby nie wiadomo co się działo oni ostatecznie znowu dotrą do tego słodkiego punktu, bo takiej miłości nie było w stanie nic zniszczyć. Z ciepłem w sercu myślała, że wszystkim przeciwnościom losu stawią czoła razem. Cóż im jest straszne póki są razem? No właśnie - nic.
W którymś momencie wróciła do dawnej pozycji, w której opierała się plecami o tors ukochanego. Teraz jednak już nie bawiła się pianą, która powoli też zaczynała znikać, a po prostu splotła ich dłonie razem i wyciągnęła przed siebie, by móc podziwiać ich obrączki będące teraz widocznym znakiem ich uczuć. Oni nigdy nie potrzebowali symboli, bo zawsze byli pewni swoich uczuć, ale teraz mieli małe, złote obręcze na palcach, które już zawsze będą im przypominać jak wiele dla siebie znaczą, jak bardzo się kochają. I dzięki którym będą mogli dzielić się radością z tego, że są małżeństwem z tak naprawdę całym światem! Pierścionki, które wsunęli sobie na palce wczorajszego popołudnia świadczyły też, że będą już ze sobą do końca swych dni. Nim Leo się oświadczył Spencer miała tę świadomość, że mężczyzna chce z nią być już zawsze o czym mógł świadczyć chociażby wspólny dom, czy założenie rodziny. Gdyby nie znała przekonań ukochanego mogłaby mieć obawy, ale tak? Nie, wiedziała, że tamto wszystko było wtedy oświadczynami w jego osobistym wydaniu, bo hej, który facet mówi dziewczynie by zaczęli starać się o dziecko jeśli nie chce być z nią już zawsze?!
A potem woda zaczynała robić się coraz zimniejsza. Na ciele brunetki pojawiły się pierwsze dreszcze. I wtedy z ich ust wyszły słowa, że może czas najwyższy się położyć. Zdanie wypłynęło spomiędzy ich warg równocześnie jakby nadal byli jednym organizmem - może nie byli nim w widoczny sposób ale wciąż tak się czuli. Wywołało to u nich śmiech, który zakończył się pocałunkiem. A następnie wyszli z wanny, osuszyli ciała, wytarli się ręcznikami i trzymając się za dłonie ruszyli do sypialni.
[No tak, tylko po co mam pytać jak zaraz wychodzi, że rzekomo mam jakieś nie wiem, pretensje czy podejrzliwości? Zwyczajnie zapytałam - zwykła, ludzka ciekawość, bo w końcu jak się wysyła smsy z bramek to zazwyczaj przychodzi w wiadomości info, że jest to sms z bramki, więć tylko chciałam wiedzieć co to za cudowna bramka esemesowa. I się nie złoszczę, po prostu.. Miałam ciężki wieczór, czułam się co najmniej podle, potem jeszcze parę rzeczy do mnie dotarło i byłam może troszeczkę rozdrażniona, o.
"otulające ich wale ciepłej wody"! ;P
w sumie "toczy się" nie użyłam celowo i umyślnie, raczej ot tak, z przyzwyczajenia, bo dla mnie czas jak zwykle leci zbyt szybko, a doba ma za mało godzin - norma;p. a u mnie kuwa ciągle śniegu po pachy -.- ;pp ale jutro ma być podobno +1 (łał, upał no nie?!;p) więc pewnie zacznie wszystko topnieć i będzie ciapa -.-
ta strasznie słodko -.- fe. Twoje fajno wyszło! tylko mogłaś to trochę przyśpieszyć;p
nie, nie mam za złe. nie zaczynaj mnie denerwować znowu chociaż Ty. Spoko, chociaż teraz to sobie pomyślałam, że po moich maturach to Ty będziesz znowu miała zapieprz w szkole, bo koniec roku i te sprawy;p
no! haha spoko ^^ ale co jak poszło? bo już nie pamiętam o co chodzi;p ehe, tak właśnie;p
;p
och serio o to chodziło..!? ;o a co jesli już nie pamiętam?;p nie, nie nabijam, skąd! btw. oni ten wypadek będą mieli tą taksówką tak? bo może wieczorem napisze odpowiedź, ale teraz siadam do nauki - muszę ogarnąć angielski, biologię i chemię;x więc spiszemy się wieczorem albo coś, udanego dnia!]
[spoko, przecież nic się nie stało, nie? :) Wyjaśniłyśmy sobie to drobne nieporozumienie i luzik;p no właśnie nie bardzo.
ahahaha wiedziałam, że się godziną będziesz tłumaczyć :P
ano ;p pewnie, od razu nad wodę pojechać, a co się będę ograniczać *,* ;pp
ehe;p e tam głupoty gadasz:) dobrze jest, a jak nie to kiedyś się znowu wprawisz jak Ci, w sumie nam, uda się poświęcić więcej czasu na bloga;p
jeżu, i widzisz znowu się czepiasz! chodziło mi o to, żebyś już przestała, że mam Ci cokolwiek za złe, bo nie mam, tak? Jasne? :) aa no to Ci fajnie:) ahahaha spoooko, ale tak mniejsza z tym;p
ahaha jesteś tego taka pewna?;p no ale sobie pomyślałam, że on by ją po prostu uderzył. Wiesz będzie pod wpływem, no i ona wiesz po tym co przeszła w dzieciństwie to się spłoszy, ucieknie, a do niego coś dotrze i się ogarnie? :P okcia, to jak znajdę wolną chwilę to tam coś naskrobię bo nawet trochę weny złapałam;p no to raczej mi w ogóle nie odpiszesz, bo ja dopiero się zjawiłam, a jeszcze muszę chemię ogarnąć i drugą połowę materiału z biologii, więc na razie nie odpisuje jeszcze. Poza tym muszę wymyślić jaki to prezent Spencer da Leo, o!;p]
[no wiem własnie. I ten, hm, przepraszam. a szkoda gadać;)
a myślisz, że to dla mnie robi jakąś różnicę?;>;p
no dokładnie!;p
mhm ^^ no to się cieszę, o;p ehe, zaiste;p
no nie, wcale, w ogóle, ani ciut, EHEE..;p no mam nadzieje, że jasne, małolato :}
;p nie wiem, ale pewnie powinnam zacząć się bać czy coś;p mam nadzieje, że przynajmniej w normalnym życiu nie jesteś masochistką i nie lubisz dramatów życiowych :P wieeeeem :P no ja tak myślałam, że po prostu ktoś by do niej zadzwonił ze szpitala - wiesz jej numer na przykład ciągle byłby podany jako nr pierwszego kontaktu czy coś. I wgl będziesz pisać Noasiem nie? :> :P o jeżu, Ty zła dziewczyno, dlaczego chłopaka wygoniłaś?:p (bo mu zależy, proste :p jeszcze się nie nauczyłaś, że zawsze mam racje?;p) spoko, ja się właśnie dowiedziałam, że od jutra niby babka nas pyta ze wszystkich epok xD
spooczi, ja też nic dzisiaj nie stworzę. Jutro też pewnie będę koło 16, może nawet później, nie wiem jak mi się to tam wszystko poukłada. No tak czy siak, jak się zjawię to po odpisuje, przede wszystkim postaram się już coś stworzyć na NYC ;)
dzięki i wzajemnie :)]
[okcia, ja już tutaj mam połowę odpowiedzi więc się pewnie niedługo pojawi, na NYC mam nadzieje, że też mi się uda dzisiaj napisać coś, bo w sumie mam wolny dzień, bo nauki nie mam zbytnio, więc tylko sobie będę z biologii czytać, albo jakieś tam pojedyncze zadania do matury robić, więc luzik ;d.
A czego miałaś fatalny dzień? Ja myślałam, że mój będzie okropny ale nie było źle ;d więc miłej drzemki, udanego wyjścia i do potem, czy coś :P ;)]
Ocierając kąciki warg z okruszków słodkich rogalików, którymi karmili się na śniadanie odprowadzała wzrokiem ukochanego, który na moment zniknął za drzwiami. Już wiedziała po co wyszedł, a dokładniej jaki był cel jego krótkiej wędrówki - prezent ślubny przygotowany z myślą o niej. Nie wątpiła, że będzie to coś wyjątkowego, ale nawet nie próbowała obstawiać co to takiego, bo zdawała sobie sprawę, że i tak nie zgadnie! Z radosnym uśmiechem przyjęła od niego nienagannie zapakowany płaski pakunek i poprzedziwszy podekscytowanym klaśnięciem w dłonie zabrała się za rozpakowywanie. Rozdarła kolorowy papier niczym mała dziewczynka, która dorwała się do prezentów znajdujących się pod choinką. Zerknęła na ukochanego kątem oka, gdy w jej dłoniach znalazł się album. Delikatnie opuszkami palców zarysowała wytłoczony w kąciku rogu napis ich daty ślubu, a potem już tylko skupiła się na tym co kryło wnętrze. Gdy odkryła co ukryte było za piękną okładką na moment odebrało jej dech. Spojrzała na swojego męża zaskoczona, tak bardzo pozytywnie zaskoczona, by już w następnej chwili podziwiać jego dzieło. Na moment przeniosła się w czasie, znów powoli śledząc ścieżkę ich wspólnego życia, od ich pierwszego tańca aż do wczorajszego dnia ślubu. Zadziwiające były szczegóły, które utkwiły Leo w głowie. Z rozbawieniem myślała, że teraz wręcz jej obowiązkiem będzie bronić mężczyzn w towarzystwie kobiet, które tylko narzekają, że faceci nie pamiętają o ważnych datach czy szczegółach. Nie, jej mąż jest przykładem tego wyjątkowego wyjątku! JEJ Leo! Więc z czystym sumieniem będzie mogła zaprzeczać i mówić, że tacy mężczyźni istnieją, a dowodem na to jest jej mąż!
Wzruszenie ściskało jej gardło, gdy natrafiała na niezwykle ważne, wzruszające momenty z ich życia. Śmiech wymykał się spomiędzy jej ust, gdy otwierała album na stronie z jakiejś wyjątkowo zabawnej scenki. I nie mogła wyjść z podziwu. Naprawdę nie mogła. Ogromne wrażenie robił czas i zaangażowanie Leo w przygotowanie tego prezentu, bo nie wątpiła, że to wszystko jest jego dziełem, że wyszło spod jego ołówka, choć ewentualnie mogła podejrzewać, że miał drobną pomoc ze strony swojej siostry. Nawet już nie potrafiła opisać jak wiele pozytywnych emocji wzbudził w niej tym "drobiazgiem". I gdy wreszcie dotarła do ostatniej strony w zamyśleniu zarysowała opuszkami palców ich postaci całujące się przed ołtarzem. Szeroki uśmiech wykwitł na jej ustach gdy dostrzegła wielokropek na kolejnej stronie - bezbłędnie odczytała przekaz ukochanego. Więc podniosła na niego wreszcie spojrzenie, w którym krył się zachwyt, podziw, wzruszenie, radość. I z tym wszystkim na moment odłożyła album na bok, by zarzucić mu ręce na szyje oraz odnaleźć jego usta.
- Jesteś niesamowity, wiesz? - Szepnęła, by zaraz znowu złożyć na jego wargach długi pocałunek. - Wiesz, że kiedy przyjdzie pora to będę Cię dręczyć, męczyć i szantażować, żebyś uzupełniał komiks? Choć w sumie po dzisiejszej nocy myślę, że już powinieneś coś dodać.. - Wymruczała jeszcze by zaraz uśmiechnąć się wesoło i znów przylgnąć to jego ust, choć tym razem tylko kilkakrotnie go w nie cmoknęła. I zaraz znowu trzymała w dłoniach album - i już miała go otworzyć, powspominać razem z nim, gdy przypomniała sobie, że teraz jej kolej! Więc w kilku susłach dopadła do szafki stojącej w sypialni i wyjęła z niej pakunek ozdobiony kolorowym papierem oraz średniej wielkości kokardką, który ukryła tutaj gdzieś w międzyczasie ich wesela dobrze wiedząc, że gdy Leo znajdzie się tutaj razem z nią będzie miał lepsze zajęcia od przeszukiwania szuflad.
Podała mu prezent z szelmowskim uśmiechem, choć teraz zaczęła zastanawiać się czy przypadkiem jej podarunek nie wypadnie co najmniej blado przy tym co on przygotował. Bo jej prezentem również był album. Ale nie taki zwyczajny album jakby się mogło człowiekowi na pierwszy rzut oka wydawać. Na jego grzebcie ozdobnym pismem wtłoczona została również data ich ślubu jak i ich imiona połączone już wspólnym nazwiskiem. Natomiast wnętrze było idealnym połączeniem.. wszystkiego. Na całej pierwszej stronie widniało zdjęcie małego chłopczyka, którym oczywiście był nie kto inny jak Leo. Następne strony skrywały wiele różności ułożonych idealnie chronologicznie przeplatanych kolejnymi zdjęciami dorastającego Rougha. Były tam między innymi wycinki z gazet z jego pierwszymi artykułami. Na jednej kartce widniała płyta z nagraniami jego pierwszych audycji radiowych czy też tych najważniejszych, prowadzonych ze specjalnymi osobami, do których udało jej się dotrzeć i zdobyć. Była też płyta z piosenkami, które dla nich, w ich życiu, w ich związku znaczyły wiele. Nie mogło też zabraknąć odbitki jego wyników badań po leczeniu klinicznym, które uroczyście oświadczały, że Leo jest zdrowy. Był też inne drobiazgi, chociażby te najprostsze jak odbicie jej ust na jednej ze stron ale też rzeczy związane z ich randkami, potem już wspólnym mieszkaniem, domem, zaręczynami, świętami. Na przed ostatniej stronie widniało ich wspólne zdjęcie z Jamesem oraz odbicie ich dłoni jak i miejsce na dłoń Leo! A na ostatniej stronicy czekało miejsce na ich zdjęcie ze ślubu..
[nie wiem jak mi wyjdzie to odpisywanie na NYC - przyjechała siostra z chipsami i butelkami desperodosa, więc wiesz.. :P]
[oczywiście, mi zawsze jest dobrze. i w sumie miałam leniwy wieczór, bo przesiedziałam go z siostrą ;p dopiero teraz zrobiłam jakieś zadanie i tyle, o!
aa no to rzeczywiście :) spoko, spoko, więc udanego dnia, do spisania ;)]
[mi się tam podobało ;p btw. ei, co ten Leo znowu przed nią ukrywa?!
no ja sobie samej też zazdroszczę ;p bo jest czego, o! ;p a np. w tym tyg już nie czeka mnie żaden spr i krtk więc jest pięknie *,* aa no to widzisz, Twój wybór ;p a ja w sumie to nie wiem, w piątek będę siedziała w recepcji na SMAP'ie, nie wiem jak na weekendzie, a wieczorem się zobaczy;p
mhm:) nie trzeba, bo to już w sumie nieaktualne ;) ;p
no to cóż, nadzieje mieć możesz.. :P ale lojalnie uprzedzam, że w tym wypadku godzina nie gra dla mnie roli czy coś;p
no nic;p
;p
nie? :P ano bywa, są już tacy ludzie, którzy sobie sami komplikują życie, a potem.. narzekają :P hm, no w sumie może być :) no to dobrze;d
hahaha spoko; p (już tak? :p no lepiej późno niż wcale ;p).. ale nie pytała ;>
dobra, spoko, ja na razie nie odpisuje, bo mi brak weny, ale pewnie za niedługo coś stworzę, póki co idę coś zjeść, bo dopiero z korków wróciłam ;)
miłej nauki, o!]
[ja to w ogóle jednak na razie nie odpisuje, bo tak mi brzuch napieprza, że się położyć muszę i poczekać aż tabletki zaczną działaś. Więc jeśli jakoś się ogarnę to pojawię się potem i coś tu naskrobię ;)]
[okej, okej;) więc się tam ucz, rób sobie co tam musisz, ja i tak dzisiaj tutaj już nic nie stworzę, bo sił mi brak! niby prawie mnie przestało boleć ale i tak się czuje taka.. poof!. Także ten ja sobie jutro ładnie tutaj coś poskładam jak wrócę ze szkoły i no, i się tam może potem jakoś spiszemy czy cuś ^^
dobrej nocy, udanego dnia ! ; )]
Właśnie w tym tkwił urok prezentu Leo - to niezbyt profesjonalne wykonanie, bo świadczyło o tym, że mężczyzna sam zajął się wykonaniem, a nie zlecił to komuś innemu. Nie, może nie miał nie wiadomo jakich zdolności plastycznych, ale ten talent, który jednak posiadał wykorzystał choć Spencer wyobrażała sobie jak jej ukochany musiał złościć się i mruczeć niezadowolony pod nosem, gdy coś mu nie wyszło tak jak sobie to wymarzył oraz zaplanował. Ale ją ta nierówna kreska czy ptak nie przypominający ptaka naprawdę rozczulały, bo była świadoma ile pracy szatyn w to włożył, że ślęczał nad tym, poświęcał swój czas. Liczył się gest, kreatywność, poświęcenie, wytrwałość. A poza tym wykonanie również było powalające - owszem, pewnie niektóre rzeczy poprawiła Kat, a być może nawet sama stworzyła, ale Spenc znała możliwości swojego męża więc wiedziała, że większość jest tylko i wyłącznie jego dziełem, i była naprawdę pod wrażeniem tego jak namalował sceny z ich życia. Poza tym po prostu wiedziała, że nikt nie zrobiłby tego piękniej od niego, bo on włożył w to serce i był częścią tej historii, więc tylko on potrafił ująć w ten sposób, że każda nierówna kresa nabierała większego znaczenia.
Zagryzając zębami uśmiechnięte wargi Spencer czekała aż Leo otworzy swój prezent. Nadal tkwiła w przekonaniu, że teraz jej podarunek wypadnie blado przy jego, ale miała nadzieje, że jednak mu się spodoba. Nie, ona wiedziała, że mu się spodoba. Znała go, więc nie mogła mieć wątpliwości, że to co zdobyła przypadnie mu do gustu, bo wiedziała, że w albumie znajdują się ważne rzeczy z jego życia - te radosne jak i bardziej przykre, ale wiedziała, że dla niego będzie znaczyć to wiele i że to doceni. Nie mogła też zaprzeczyć, że kosztowało ją to sporo czasu oraz pracy zwłaszcza dotarcie do stacji w których pracował czy gazet dla których pisywał. Nie mogła jednak zaprzeczyć, że to wszystko sprawiło jej mnóstwo frajdy. Przede wszystko dlatego, że robiła to właśnie dla swojego ukochanego, a za jego uśmiech, za ten wyraz zachwytu na twarzy była w stanie zrobić wszystko. Poza tym z rozbawieniem wspomniała moment odbijania dłoni wraz z Jamesem, które ostatecznie skończyło się na tym, że oboje z synkiem byli cali wymalowani lub też na przykład moment wybierania zdjęć dorastającego Leo oraz ich wspólnych fotografii. I dlatego z radością zauważyła, że Leo jest rzeczywiście zadowolony z prezentu. Chłonęła z fascynacją każdy szczególik, który zmieniał się, gdy wertował kartki albumu natrafiając na kolejne to pamiątki.
I nagle nim zdążyła mrugnąć dotarł do ostatniej stronicy, by zaraz przylgnąć do niej z gwałtownym pocałunkiem, który bez wahania odwzajemniła. Na jego ciche, miękkie "dziękuje" zdołała zareagować jedynie uśmiechem, bo nim choćby zdążyła otworzyć usta, on znów odnalazł jej wargi i sprawił, że zapomniała jak się oddycha, że zapomniała o czym przed momentem rozmawiali. I nie chciała by to się kiedykolwiek kończyło - znów pojawiło się w niej to palące pragnienie by już zawsze mogli tkwić tak razem, by nigdy nie musieli się rozstawać choćby na kilka minut! A najlepiej by ich ciała się po prostu ze sobą zrosły! I z tą myślą, nie odrywając się od ust ukochanego, pociągnęła go ze sobą układając się na plecach na materacu łóżka.
[całkiem nieźle :)
no ciekawie niby gdzie wspominalaś?! tylko raz, że choroba może powrócić i tyle! nigdzie więcej nie wspominałaś! Więc tak, złoszczę się, a o Spencer to już nie wspomnę jak się wścieknie! pf, już znam to Twoje "raczej".. :x ;p
a ja mam jutro tylko sprawdzian z czytania ze zrozumieniem z polaka, wiec i tak nie mam się co uczyć ;d ewentualnie na korki coś powtórzę i tyle ;p ale musze się też zająć projektem na pp :) Spotkanie Młodych Archidiecezji Przemyskiej ;p i w sumie to pewnie prawie cały weekend nie będzie.
mhm. ;]
ano żebyś wiedziała;> ;p
no, ok.
ale ja nie powiedziała, że Ty narzekasz, ale wiesz.. uderz w stół, a nożyce się odezwą.. ;> :P nie, nie mam. a nie wiem, do czego chcesz, w sumie chyba nawet do tego ich wyjazdu, bo przecież nic po drodze chyba ważnego nie planowałyśmy, chyba, że coś sobie tam sama wymyśliłaś ;)
;p]
[a ja jeszcze bardziej :)
no na pewno nie pisałaś tego w kontekście, że niby coś mu się pogarsza.. ;p w sensie że "coś im może przeszkodzić" no to hellou ja myślałam, że on miał na myśli Noaha przykładowo!:P spoko, ja się nie muszę złościć, wystarczy, że się Spencer wkurzy ;p i to tak porządnie! nie, nic, wiesz? ;p
spoko, moja zaczęła takie robić dopiero w 3klasie przed maturą ;p ano;p w sensie jakie skróty? :> przecież SMAP Ci już rozszyfrowałam, no hellouu;p nie wiem, dla mnie chyba nie aż tak spoko, ale okej ;p
w sensie, że sama się przyznałaś, że narzekasz, nic więcej tu do ogarnięcia nie było ;p ok, spoko, odpiszesz jak nabierzesz ochoty, a ja póki co próbuje zrobić jakąś stronkę do projektu, więc mam co robić :)]
[narzekasz!;p
no wiem;d
no to Ci najwidoczniej nie wyszło!:P ta, teraz oj tam, oj tam;p no bo e.. ją okłamuje i to w takiej sprawie, no to hellouu! będzie zła, zraniona i... i w ogóle, o!;p no to peszek:)
ale takie normalne też mamy, więc się nie jaraj tak, bo nie ma czym xd oj tam, bo ja już odruchowo używam skrótu, bo mi się wydaje, że wszyscy wiedzą o co chodzi;p to nic przyjemnego siedzieć od godziny 6 do 22 w szkole przez weekend ;p ale spoko, jak mi powiedzieli że mam przyjść na 6 to ich wyśmiałam i pewnie pójdę dopiero po południu po korkach ;p
ta.. ;p ano widze! ;p spoko, ja dzisiaj nie odpisuje, sobie jutro jak wrócę to to zrobię ;p ano dziękuje! właśnie sobie przypomniałam, że mam plany na jutro i się muszę z nimi ogarnąć xd Tobie też udanego, kalendarzowego dnia wiosny życzę;> ciao!]
[spoko ja dzisiaj mam taki zabiegany dzień, a teraz jeszcze parę godzin spędziłam kończąc stronę na ten projekt z pp, więc generalnie padam na twarz i jeszcze znowu wyszło kilka problemów w domu i generalnie mam.. dość. Więc wybacz, ale dzisiaj chyba sobie odpuszczę odpisywanie, a przynajmniej na razie, może potem zbiorę siły czy coś ;p
Więc udanego tam wyjścia ze znajomymi czy z kimś tam i do spisania ;)]
[no tak właśnie. a..w sumie to sama nie wiem, ale mniejsza z tym. nie, ale dzięki, że pytasz, doceniam.
okej. a ja chyba już idę, bo się muszę ogarnąć jeszcze jutro do szk, wykąpać, a pasuje mi iść trochę wcześniej wstać niż zwykle także ten.. Dobrej nocy, do spisania :)]
Powrót do rzeczywistości okazał się nieco trudniejszy niż jej się z początku wydawało. Pokój w dworku, gdzie spędzili upojną noc poślubną stał się ich utopią, gdzie nie istniały żadne problemy, kłamstwa, ból. Była tylko rozkosz, byli tylko oni. Zakochani w sobie do szaleństwa. I nikt poza nimi nie istniał. Ba! Cały świat jakby przestał istnieć, bo wszystko skupiło się na tym co działo się za zamkniętymi drzwiami w tych przepięknych czterech ścianach. Nie istniało, żadne "jutro" ani "wczoraj" chyba, że używane jedynie w kontekście ich ślubu. Było tylko tu i teraz. Nie mogli jednak zostać tu już na zawsze, bo przecież mieli swoje obowiązki, a oni byli już dojrzali i odpowiedzialni co udowodnili zakładając rodzinę oraz biorą ślub. Poza tym istniał taki jeden mały człowieczek, który chyba był główną siłą, która wypchnęła ich ostatecznie za próg sypialni. Oczywiście chodziło o Jamesa, owoc ich miłości za którym zdążyli się już przecież stęsknić. Pocieszająca była jednak myśl, że już za parę dni znowu będą mogli skupić się tylko na sobie. Że wyjadą zza granicę i w mieście zakochanych przywitają zbliżający się wielkimi krokami Nowy Rok. Spencer aż cała drżała na myśl o ich wyjeździe mającym być ich podróżą poślubną. Z radosnym uśmiechem wspominała dzień, gdy Leo zaproponował, by zaraz po weselu zrobili sobie weekendowy wypad, a potem wspólnie zaplanowali gdzie i kiedy wyjadą. Spenc początkowo obawiała się, że nie uda im się zorganizować żadnego wyjazdu, nawet weekendowego, którym uczcili by swój ślub, który miałby być tym symbolicznym miodowym miesiącem, ale całe szczęście jej obawy okazały się bezpodstawne, bo jej ukochany pomyślał o wszystkim.
Choć opuścili już przytulny pokój w dworku świat nadawał wydawał się kolorowy, a wszystko miało słodszy posmak niż wszystko. Wiedziała, że to wszystko dzięki wczorajszej uroczystości oraz obrączkom, które tkwiły na ich palcach. I to wszystko sprawiało, że miała ochotę śmiać się, tańczyć, bawić - wszystko naraz! Bo niezwykle rozkoszna była myśl, że nawet jeśli kiedyś przyjdzie gorszy albo po prostu zwykły, rutynowy dzień to już zawsze będzie on przyjemniejszy ze świadomością, że Leo, miłość jej życia jest teraz jej mężem. Zresztą, odkąd szatyn zjawił się w jej życiu wszystko miało słodszy smak, ale teraz nabrało to wszystko większej intensywności.
Spencer z rozbawieniem zauważyła, że jej ukochanemu wręcz dziką radość oraz satysfakcje sprawia moment, gdy przenosi ją przez próg, a ona jest w jego ramionach niczym bezbronna istotka! A mógł sobie na to nieustannie, bezkarnie pozwalać jako nowo upieczony mąż. Poza tym brunetka nie mogła zaprzeczyć, że te chwile też jej się podobały, bo choć rzeczywiście czuła się wtedy kompletnie bezbronna to jednak w ramionach ukochanego czuła się bezpiecznie i zresztą która kobieta nie lubi być noszona na rękach?! Ale mimo wszystko z jej ust wydobywał się cichy pisk, gdy niespodziewanie traciła grunt pod nogami, a potem głośny śmiech, gdy zaplatała ręce w okół karku mężczyzny. Miało to miejsce na przykład, gdy wieczorem wybierali się do sypialni, gdy już wreszcie James zasnął. Szatyn znów porwał ją w swoje ramiona i przeniósł przez próg ich królestwa, by znowu mogli zająć się tylko sobą..
A potem te kilka dni do ich wyjazdu minęły zaskakująco szybko i nim się obejrzeli już byli na lotnisku szczęśliwi, że już za kilka godzin będą mogli zwiedzać Paryż. Spencer sprawdzała jeszcze czy na pewno ze sobą wszystko zabrali, gdy Leo niespodziewanie zamknął ją w swoich ramionach i wycisnął na ustach, krótki pocałunek, by zaraz wymruczeć, by przestała świrować. Przekręciła oczyma zgadzając się z nim choć widziała, że to wszystko wiąże się głównie z tym, że zostawiają tutaj Jamesa. Oczywiście cieszyła się niezmiernie z ich wyjazdu i wiedziała, że za niedługo przestanie się martwić, ale póki co jednak ciągle zastanawiała się czy powiedziała rodzicom o wszystkim związanym z chłopcem. I gdy już oboje postanowili, że czas wyłączyć komórki, akurat w tym samym momencie rozdzwonił się telefon Spencer.
- A co jeśli to rodzice? Mogę odebrać, mogęęę? - Wyjęczała widząc znaczące spojrzenie ukochanego. Uśmiechnęła się radośnie, gdy niby to z wielką łaską skinął głową i już po chwili trzymała słuchawkę przy uchu. I w żadnym scenariuszu nie przewidziałaby, że dostanie właśnie taki telefon..
[nazywaj to sobie jak chcesz, na to samo wychodzi ;p mhm, no może jej nie powiedzieć, ale wystarczy jedna wizyta u lekarza, żeby Spenc się dowiedziała przykładowo :}} zresztą rób co chcesz, Twoja postać. no tak właśnie już to napisałam wcześniej:}
good for you:) haha no spoko, można i tak;p nie, jednak nie aż tak, bo będzie więcej ludzi jednak, więc będę tylko wieczorem tam od 18 do 22 i w niedziele z dwie godziny gdzieś po południu. Będę siedzieć w punkcie informacyjny i tzw ochronie czy jak oni to tam sobie nazwali;p
spooko :) w porządku.]
[no cóż, bywa i tak.
oczywiście, że na to samo - ot wystarczy na przykład, że kiedyś Spenc się go zapytała czy wszystko w porządku, a on powiedział, że tak. Kłamał! Więc wychodzi na to samo :} Zresztą ciekawie czy twierdziła byś tak samo w życiu osobistym :} ;p ehe, spoko i tak niczym do tego zdążymy dość pewnie już o tym zapomnimy ;p
ano nie będzie. a wieczór mi jak najbardziej odpowiada, bo zważywszy na pogodę będzie dużo ludzi, więc podejrzewam, że będzie fajnie no i może uda mi się spotkać kilka osób, których nie widziałam szmat czasu:)
;]
ja nie wiem czy odpiszę jutro, zobaczę jak mi się dzień ułoży, a teraz nie odpisuje, bo już nie mam do tego głowy. Dobranoc;] ]
Nie mogła się nie uśmiechnąć, gdy zobaczyła jak wywraca oczyma, a gdy łaskawie dał jej pozwolenie nim jeszcze odebrała telefon dała mu krótkiego całusa w nos. Nie odrywając od niego roześmianych oczu nacisnęła zieloną słuchawkę, a potem przyłożyła sprzęt do ucha. Nawet nie sprawdziła numeru na wyświetlaczu, bo była wręcz święcie przekona, że dzwonią jej rodzice, by dopytać o coś związku z Jamesem. Dlatego nie kryła swojego zdziwienia, gdy w słuchawce usłyszała kobiecy głos, który zaczął się upewniać czy na pewno dodzwonił się do Spencer Hoult. Marszcząc brwi przytaknęła i już nawet otwierała usta by dodać, że aktualnie jest już panią Rough, ale głos jej to uniemożliwił zarzucając ją informacjami, które sprawiły, że nagle zrobiło jej się słabo. Krew odpłynęła jej z twarzy, a z oczu zniknęły jej pogodne iskierki, natomiast pojawiło się przerażenie przeplatane z szokiem. I potem już tylko przytakiwała tak naprawdę ledwo słysząc co kobieta do niej mówi, bo dotarło do niej to najważniejsze - że Noah prawdopodobnie próbował popełnić samobójstwo i teraz leży w szpitalu. I tylko na tym potrafiła się skupić, choć zapamiętała jeszcze, że (pewnie) pielęgniarka uprzedziła jej pytanie i powiedziała, że kontaktowała się z jego rodzicami, którzy jednak są aktualnie nieosiągalni, a ona była kolejną z osób widniejącą na szycie listy kontaktów w razie nagłych przypadków. Po całej rozmowie pamiętała też, że gdzieś w tracie odpowiedziała też na pytanie ukochanego czy aby czasem nie dzieje się coś z Jamesem. Jedyne na co była w stanie w tamtym momencie to tylko przecząco pokręcić głową, bo głos ugrzęznął jej w gardle. A potem nagle rozmowa zakończyła się, a ona stała próbując zrozumieć co się właśnie stało, o czym została zawiadomiona. Na moment zapomniała o wszystkim co się wydarzyło - zapomniała, że Noah nie jest już jej przyjacielem, że się w niej zakochał, że dla dobra swojego związku zerwała z nim wszystkie kontakty. Ale wystarczyło, że znowu podniosła spojrzenie na Leo, by to wszystko do niej wróciło tyle tylko, że w tym momencie nie miało to dla niej znaczenia. Noah nie miał tutaj nikogo, miał tylko ją. Nie mogła go zostawić. Teraz mogła obawiać się tylko reakcji Leo, ale miała nadzieje, że zrozumie.
- Dzwonili ze szpitala.. - Zaczęła, by zaraz urwać, bo czuła jak głos odmawia jej posłuszeństwa. Automatycznie chwyciła mężczyznę za rękę, by samej sobie dodać otuchy. Potrzebowała jeszcze chwili by się z tym uporać, ale wiedziała też, że nie może dłużej trzymać go w niepewności. Widziała przerażenie w jego oczach. - Noah.. Noah próbował się zabić. - Wyrzuciła z siebie, a po plecach przeszedł ją zimny dreszcz. Już widziała oczyma wyobraźni swojego dawnego przyjaciela podłączonego do tego całego medycznego sprzętu, do kroplówek i innych dupereli. A najgorsze w tym wszystkim było to, że takie zachowanie nie było do niego podobne! On zawsze był silnym mężczyzną - i nie chodziło tu tylko o fizyczną siłę, ale przede wszystkim psychiczną. Więc co go do tego popchnęło? Chyba jednak wolała nie zastanawiać się nad jego pobudkami.
- Musimy jechać do szpitala. - Mruknęła drżącą dłonią przeczesując włosy. Coraz bardziej zaczynało do niej docierać to czego się właśnie dowiedziała i zaczynała ogarniać ją panika. W tym samym momencie z głośników na lotnisku usłyszeli głos proszący aby wstawić się na odprawę na lot do Paryża. Spenc zagryzła mocno wargę patrząc błagająco na swojego męża. - On tutaj nie ma nikogo, jest zupełnie sam.. - Zaczęła obawiając się, że Leo będzie niezadowolony, że może nawet nie zgodzić się na to by odwołali swój wyjazd i pojechali do szpitala. Tyle tylko, że.. ona nie była do tego zdolna. Więc liczyła, że mężczyzna ją wesprze.
["pod opieką zachowanych w nim dziadków" ;d]
[jasne, u Ciebie zawsze jest "późno" ;p a wtedy była bodajże 22 to wcale nie tak późno;p
może tak, może nie..
może i nie są, ale jak sama twierdzisz wszystko zależy od sytuacji, a cóż tu co jak co chodzi o poważną sprawę i osobiście uważam, że moja Spenc po tym wszystkim zasługuje na szczerość zwłaszcza w takich sprawach ;p a kto powiedział, że logiczne argumenty nie trafią do Spenc? Po prostu jak zależy to się reaguje impulsywnie, sama dobrze o tym wiesz, bo ja na przykład musiałam Ci pewne kwestie długo tłumaczyć nim te logiczne argumenty do Ciebie dotarły;p mhm.
a fajnie, zwłaszcza jak siedzieliśmy sobie sami i graliśmy w karty, ale pod koniec to już mi się nie chciało;p
spoko, ucz się ucz czy co tam robić musisz. no może się jakoś spiszemy, się okaże;] no Tobie też dobranoc;]
mhm;p]
Czuła przeraźliwy mętlik w głowie. W jej myślach ciągle czaił się Noah przykuty do łóżka z tymi wszystkimi rureczkami - znała to wszystko aż za dobrze. Na moment przyjaciel zajął ją całą, bo tak bała się co się z nim stało i przede wszystkim w głowie jej się nie mieściło, że on chciał się zabić. Czuła bolesne skurcze w okolicach żołądka, gdy podświadomie wysuwała już pierwsze teorie, które tłumaczyłyby jego zachowanie. Wiedziała, że nie mogła go w takim momencie opuścić zwłaszcza, że tkwił w tym kompletnie sam. Za dobrze wiedziała, że te wszystkie podróże po świecie, których ona nawiasem mówiąc była przyczyną, spowodowały, że tak naprawdę w Londynie nie miał już nikogo bliskiego poza rodziną oraz nią, chociaż ostatnio stracił także jej przyjaźń. Obiecała mu jednak, że jeśli stanie się coś złego zawsze będzie mógł na nią liczyć - może gdyby ta sytuacja wydarzyła się za rok, albo przynajmniej za pół roku to wszystko już by jej nie dotyczyło. Może potrafiłaby do tego trochę inaczej podejść, ale teraz nie potrafiła tego zignorować i po prostu pojechać do Paryża. Zwłaszcza dlatego, że przyczepiła się do niej ta cholerna myśl, że ona może mieć związek z tym wszystkim. A to nie mieściło jej się w głowie.. Zresztą ta sytuacja była dla niej abstrakcyjna, jakby po prostu zasnęła i dopadł ją nocny koszmar.
Coś jednak szybko sprowadziło ją na ziemie, że nagle skupiła się na tym co dzieje się w okół niej. A był to moment, w którym Leo puścił jej dłoń tym samym dając jej do zrozumienia, że dzieje się coś złego. Ten gest z jego strony zabolał ją, ale nie mogła mieć mu go za złe. Zdawała sobie sprawę jak wiele kosztuje go to wysiłku; wiedziała, że jej ukochany miał nadzieje, że Noah na zawsze zniknął z ich życia i wbrew pozorom Spencer też na to liczyła - pożegnała się z nim raz i nie chciała robić tego po raz kolejny, zdążyła się już oswoić z myślą, że Noah nie jest już częścią jej życia, że nie jest już dłużej jej przyjacielem, więc ta sytuacja dla niej też wcale nie była prosta, ją też miała ranić, bo spotkanie z nim wcale nie miało być łatwe zwłaszcza w takich okolicznościach. Ale nieważne było to co działo się z nią, a co z Leo. Widziała, że mężczyzna jest na nią zły, że ma do niej żal, że poprosiła o to by pojechali do szpitala. Ale nie mogła postąpić inaczej - jakim byłaby człowiekiem, gdyby teraz zostawiła Noaha? Człowieka, który zawinił im tylko tym, że się w niej zakochał? Nigdy nie knuł, nigdy nie próbował ich rozdzielić.. I nadal był dla niej na swój sposób ważny i chciała by i on był szczęśliwy, więc musiała sprawdzić co z nim, a być może nawet pomóc mu się z tego całego bagna wygrzebać. Nie miała jednak ani odrobinę żalu do szatyna, że w pewnym sensie ją teraz od siebie odtrącił, chociaż tak bardzo potrzebowała jego wsparcia. Na jego miejscu nie wiedziała czy zgodziłaby się na to wszystko, ale on mimo iż zły i tak zadbał o to, by ona o nic więcej się już troszczyć nie musiała. Doceniała wszystko co dla niej robił. Bo wiedziała, że robi to tylko ze względu na nią i naprawdę wiele to dla niej znaczyło, bo niemal widziała jaka walka toczy się w głębi niego. I czuła się winna, czuła się podle, że go rani - najważniejszego człowieka w swoim życiu. Ale jak mogłaby teraz wyjechać? Zignorować wiadomość którą dostała?
Gdy wślizgnęła się do taksówki najbardziej czego pragnęła to schować się w ramionach ukochanego. Pragnęła by wymruczał jej do ucha, że wszystko będzie dobrze, że Noah z tego wyjdzie. Ale nie mogła o to prosić, nie mogła nawet tego oczekiwać. Więc siedziała sztywno na swoim miejscu ze wzrokiem wbitym w szybę. Ostatecznie jednak nieśmiało ułożyła głowę na jego ramieniu bojąc się, że wściekły Leo mógłby ją teraz od siebie odepchnąć.
- Leo.. nawet nie wiesz ile dla mnie znaczy to, że tutaj ze mną jesteś.. - Wyszeptała zerkając na niego z ukosa, gdy już niemal byli na miejscu.
Spencer nie miała teraz głowy myśleć o takich sprawach jak na przykład spędzanie Nowego Roku. Jej myśli zaprzątały poważniejsze sprawy jak stan zdrowia jej (byłego) przyjaciela oraz jak z tym wszystkim radzi sobie jej ukochany, bo za dobrze wiedziała, że to wszystko nie jest dla niego łatwe. Martwiła się o nich obydwóch jak zwykle zapominając o sobie. To, że dla niej spotkanie z mężczyzną, z którym jakiś czas temu zerwała kontakt miało być cholernie trudne teraz nie miało żadnego znaczenia. Liczyło się tylko to czy Noah się z tego wygrzebie. Oraz liczyło się tylko to jak zniesie to Leo, czy nadal będzie na nią zły i miał do niej żal, że musieli zrezygnować z wyjazdu do Paryża. A raczej, że ona wybrała ową rezygnację, ale nie wyobrażała sobie zachować się w takiej sytuacji inaczej. I chciała wierzyć, że jej ukochany ostatecznie to zrozumie, choć teraz nawet nie potrafił jej dotknąć, czy nawet na nią spojrzeć. Ale przecież nie byłaby sobą, gdyby zignorowała wiadomość którą dostała. Jakim byłaby człowiekiem, gdyby chociaż nie upewniła się, że z Noahem wszystko w porządku? Sprawa wyglądałaby też inaczej, gdyby jej przyjaciel miał kogoś bliskiego, ale nie. On tkwił w szpitalu kompletnie sam. Więc gdyby została obojętna na tę informacje i po prostu ją zignorowała, wyrzuciła z pamięci i powiedziała "jedziemy do Paryża!" czy nadal byłaby jego Spenc? Czy to byłaby jego Spenc, która ma gdzieś, że samotnie cierpi osoba, która jakiś czas temu odrywała ważną rolę w jej życiu?
To wszystko jednak nie zmieniało faktu, że gdy nieśmiało układała głowę na jego ramieniu, bojąc się, że może ją odtrącić w jej głowie pojawiła się myśl, że jeśli to zrobi to.. To ona każe zawrócić taksówkarzowi. Nie zniosłaby tego, gdyby Leo ją od siebie odepchnął. A ona była zdolna dla niego do wszystkiego, o ich związek była w stanie walczyć jak lwica. I nieważne byłoby, że potem najprawdopodobniej zgniotłyby ją wyrzuty sumienia, że cierpiałaby z myślą, że jej dawny przyjaciel zapamięta ją jako oziębłą sukę, która nawet nie przyszła sprawdzić co z nim. Nie, jeśli Leo by to uszczęśliwiło byłaby zdolna to zrobić. Wiedziała jednak, że jej ukochany nie jest okrutnym człowiekiem, że nie pozwoliłby na to wszystko, co zresztą udowadniał najpierw bez protestów wychodząc z lotniska i zamawiając dla nich taksówkę, jak i teraz przygarniając ją do siebie. Ulżyło jej, naprawdę jej ulżyło, bo właśnie tego teraz potrzebowała. Wiedziała, że nadal jest pewnie zły oraz zraniony i czuła się z tym tak strasznie podle, bo dla niej nie było nic gorszego jak to, że on cierpi. I to przez nią.. Ale czy z tej sytuacji było dobre wyjście? Poza tym właśnie na tym polegało małżeństwo, każdy związek, że wspiera się ukochaną osobę w trudnych chwilach, nawet jeśli samemu się wtedy cierpi. Poza tym Spencer nie czerpała z tego żadnej przyjemności, nie sprawiała mu przykrości specjalnie. I.. jakimi oboje byliby ludźmi, gdyby pojechali teraz do Paryża dobrze się bawiąc nawet nie sprawdzając co z nim, zostawiając go kompletnie samego? Jasne, Leo nie miał żadnych zobowiązań wobec Noaha, mógł go zostawić, ale Spenc już nie, zwłaszcza dlatego, że jej przyjaciel nieraz ratował ją w trudnych momentach. To dzięki niemu poradziła sobie jakoś po "śmierci" Leo. Gdyby nie Noah to kto wie czy by się wtedy pozbierała? Może popadłaby w depresje? Trudno powiedzieć, ale miała wobec niego dług, który teraz mogła spłacić. Mimo to jednak, obiecała sobie, że postara się załatwić sprawę z Noahem jak najszybciej i że potem to wszystko Leo jakoś wynagrodzi, że pozakleja każdą jego rankę, a wiedziała, że najlepszym plastrem będzie to, gdy jej przyjaciel znowu zniknie z ich życia.
Czuła się obco, wręcz zagubiona w tym szpitalu. Nie była przyzwyczajona do takich luksusów i chyba tutaj nie pasowała, choć bądź co bądź to był tylko szpital. Ale po prostu.. Czuła się tu co najmniej dziwnie. Wszędzie wdziała głównie sztuczne uśmiechy pod którymi czaiła się pazerność na pieniądze pacjentów. Dlatego znowu zalała ją niewymowna fala wdzięczności, gdy jej mąż zajął się wszystkimi formalności - ona nie potrafiła się tutaj odnaleźć poza tym na nowo, ze zdwojoną siłą zaczęła denerwować się spotkaniem z Noahem. I choć wiedziała, że ich spotkanie w trójkę po tym wszystkim i w obecnej sytuacji nie było by najlepszym pomysłem i najprawdopodobniej najlepiej się stało, że Leo nie mógł wejść na salę to jednak żałowała, bo potrzebowała jego wsparcia i wiedziała też, że i on czułby się pewniej gdyby nie musiał zostawiać ich samych. Z drugiej jednak strony chciała też zobaczyć się z Noahem sama, bo wiedziała, że tylko wtedy będzie mogła z nim szczerze porozmawiać, bo nie wątpiła, że jej przyjaciel nie byłyby szczęśliwy z widoku Leo.
Uśmiechnęła się lekko, gdy z nową mocą dotarło do niej, że ma najlepszego faceta pod słońcem. Przymknęła oczy, gdy mężczyzna całował ją w czoło, a potem tkwiła jeszcze przed nim moment z czułością gładząc go po policzku. A potem wzięła głęboki wdech i na dziwnie drżących nogach ruszyła do sali Noaha.
[ja pierdole, nie potrafię ująć w słowa tego co mi chodzi po głowie -.-
a cóż się stało? e.. wszystko będzie dobrze, boś zdolna więc sobie wszystko ogarniesz niezależnie co Ci się tam posypało, wierzę w Ciebie! :)
ehe, ehe;p e tam, wcale nie! zwłaszcza, że ostatnio mi odpisywałaś o 1 w nocy.. ;p więc co to dla Ciebie 22?! ;p
no co? mówię jak jest czy coś. A co, wyglądam jakbym była?
no to oczywiste, że mam racje;p wiem, ale i tak go przecież lubię :P no się okaże, chociaż pewnie do Spencer ostatecznie trafi, a nawet jeśli nie, to zawsze co innego może :p no widzisz..;] co znowu dziwne?;p
no, i znowu sobie uświadomiłam, że mam słabość do brunetów o ciemnych oczach *,* xD
a ja jutro jestem zwolniona z pytania i w ogóle ;d ale zadania musiałam i tak porobić -.-]
[spoko, ucz się tam ucz, rób co musisz. Tobie też dobrej nocy, udanego dnia i wgl;]
no ja bym tam nie powiedziała, że cudnie -.- i tak, wiem, bardzo dobrze wiem;p
;)]
[no bo nie ujęłam w słowa tego co mi po głowie chodziło, tym się przejmuje, o;p
ach, no chyba że tak;)
haha no spoko;p no trochę już za późno na to "już" skoro już to robiłaś tj. usprawiedliwiałaś się nie? :P
noup.
;p no więc właśnie;p aha, okej;p
nie, po prostu mam do takich słabość, zwłaszcza tych przystojnych;p mój typ czy coś xd nie wiem czy wyjątkowo przystojny. Po prostu przystojny, a ja tylko doceniłam jego urodę i nic więcej;p
no wiem, wiem haha;d
na 4? Oo moi tam zawsze powtarzali, że uczę się dla siebie i nigdy mi nosem nie kręcili na temat moich ocen.;x ok, spoko ;-) e.. to chyba oczywiste, że się obrażę nie? :| :p]
[no więc właśnie;p
;)
ahaha no i znowu się tłumaczysz, o! ;p no tak, w sumie racja;p
no jeżu daj sobie spokój, napisałam nie to nie, więc jaki problem? :p
no tak;p no i jeszcze kręcą mnie zielone oczy, o!;d słodko? xd okej, nich Ci będzie;p
no wiesz, to zabrzmiało jakby mieli jednak inną. ja tam nie wiem do jakich ich przyzwyczaiłam, chyba po prostu względnie zawsze ten sam poziom utrzymuje;p mhm, można i tak;p nie, nie nazwałabym tego fochem, bo ja akurat fochów nie strzelam, ewentualnie się obrażam, ale nigdy tego fochem nie nazywam, o!;p
a to zależy o co pytasz;p ale ogólnie spoko, dzisiaj nawet napisałam krtk z polskiego z lektury, której nawet w ręce nie miałam xD]
[no nie w ogóle, mhmm;p ta;p
no to cóż.. Bywa!:P chociaż nie wiem, może byłam kiedyś zła, ale zważywszy na tempo wymiany wiadomości trudno mi powiedzieć o co mogło chodzić;p
o jeżu od razu wymagania;p po prostu bruneci zawsze bardziej przyciągali mój wzrok niż np. blondyni;p co nie zmienia faktu, że nieraz spotkałam przykładowo dla mnie przystojnego blondyna o niebieskich oczach czy coś ;p więc teoretycznie też dla mnie jest facet przystojny albo nie, ale wydaje mi się, że chyba większość osób ma swój gust, bo przecież w końcu dla jednych ten jest atrakcyjny, a dla drugiego już nie, nie? :P no trudno było nie docenić skoro ogólnie miał przystojną mordkę :P
haha spoko;p nie wiem, być może, ja po prostu nigdy nie czułam z ich strony jakiejkolwiek presji względem moich ocen - nigdy np. mi nie kazali wyłączyć komputera, albo zabronili mi gdzieś wyjść, bo się nie uczyłam czy coś, bo dobrze wiedzą, że mam swój rozum i powinnam rozsądnie to ze sobą pogodzić,o. Nigdy nie kręcili nosem gdy dostałam jedynkę, bo po prostu materiał mi nie siadł, zapomniałam o sprawdzianie czy po prostu miałam gorszy dzień. Najważniejsze, że sobie radze, że nie mam problemów i nie muszą się martwić czy zdam, nie? xD No tak właśnie :|
aaa okej, to w sumie nie wiem, nie działo się nic wyjątkowego;p no można, zdecydowanie można xd
haha spoko ;p a dzięki i wzajemnie ;p]
[tak sobie mów ;p
wiem xD no miałaś ;p no rzeczywiście nie było, ale w sumie nawet nie wiem czy byłam zła na Ciebie czy na Michała, czy może na kogoś jeszcze innego, nie wiem;p
ehe;p o jejku, bo może wtedy kobieta ma na myśli swój ekhem, ideał? albo coś? bo mi tam ogólnie chodzi o to, że ot, przykładowo wchodzę do klubu i widzę dwóch facetów odwróconych do mnie plecami i np bardziej będę czekała aż odwróci się brunet niż blondyn (chyba że blondyn będzie miał lepszy tyłek czy coś xD) o albo np. kiedyś kumpela mnie się pytała który facet jest przystojniejszy, a obaj byli przystojni i ogólnie mniej więcej tak samo[?] ale jeśli miałam wybierać to postawiłam na bruneta, bo jednak wolę mężczyzn w ciemniejszych włosach, co nie zmienia faktu, że podobać może mi się też rudy czy coś, nie? :p zresztą częściej przypadają mi do gustu faceci w ciemnych włosach i od dawna uważam, że tak nieziemsko przystojnego blondyna jest ciężko spotkać, co nie zmienia też faktu, że jeżeli chodzi o sam wizerunek to podobają mi się różni, acz np. gdybym w ślepo miała odpowiedzieć na pytanie "blondyn czy brunet" postawiłabym na tego drugiego. Choć wiadomo, że w ogólnym rozrachunku się patrzy na całość a nie na kolor włosów, poza tym liczy się też charakter! helouu xD i wgl skończmy ten temat bo znowu mam problem z wysłowieniem się ;p
no tak;p chyba 'zdać', a nie 'znać'..?;> xD
może, może..;> ;p nie musisz wszystkiego wiedzieć ,o ;p domyślam się ;p hm, to zależy czy masz mądre towarzystwo w okół siebie (tj. takie które przeczytało lekturę;p) ;d
spoko, jak nie masz czasu to nie odpisuj, świat się nie zawali czy coś;p]
Wydawać się powinno, że Spencer już powinna być oswojona ze szpitalami, z OIOM'em i wszystkim co z tym związane. Nie powinien ją przerażać widok ciała bezwładnie leżącego na łóżku podpiętego do masy sprzętu medycznego. Nie powinien ją przerażać widok rurek umieszczonych w ciele, w otworach jak jama ustna czy nosowa. Bo ona już to wszystko widziała, ona już przez to wszystko przechodziła. Przecież niejednokrotnie spędzała dnie przy łóżku ukochanego, który przecież nieraz lądował w takiej sali, choć może wyposażonej w nieco mniej nowoczesny sprzęt. Ale to było nieważne czy placówka była prywatna czy też nie - człowiek leżący na takim oddziale otoczony opłaconym personelem czy nie, wyglądał tak samo. Unosił się tutaj ten sam zapach, ta sama atmosfera. Na plecach pojawiał się ten sam dreszcz. Zawsze pojawiała się ta sekundowa chęć ucieczki tłumiona jednak przez większą siłę jaką była jednak chęć bycia z bliską osobą i upewnianie się czy z nią wszystko dobrze, czy jej się polepsza. I właśnie tylko na tym polegała różnica - w zależności do czyjej sali się wchodziło, kto leżał w łóżku. Jeśli byłaby to osoba obca wywołałaby to samo przerażenie, ale niedopełnione mieszaniną odczuć, gdy wchodziło się na salę kogoś bliskiego. Wtedy to przerażenie było spotęgowane. Bo nie tylko ból wywoływał sam widok bliskiej osoby podpiętej do aparatury, niesamowicie pobladłej oraz nieprzytomnej, ale też strach, że dana osoba może tego nie przeżyć, że może już się nigdy nie obudzić.
Więc, gdy wreszcie Spencer pozwolono wejść na salę Noaha pojawiła się w niej ta skomplikowana mieszanina uczuć, która sprawiła, że w jej oczach zaszkliły się łzy. Przyłapała się też na tym, że mimo wszystko jej nogi rwą się, by uciec z tej sali, odszukać Leo i powiedzieć mu żeby ją stąd zabrał. Brakowało jej wsparcia ukochanego, który popchnąłby ją do przodu i szepnął, że Noah jej teraz potrzebuje. Więc dłuższą chwilę stała w drzwiach sparaliżowana widokiem swojego przyjaciela. Po pierwsze nigdy nie myślała, że go kiedykolwiek tu zobaczyć, w takim stanie i że sam się do tego stanu doprowadzi. Po drugie musiała też ze sobą chwilę walczyć, by wreszcie odważyć się do niego podejść. Bo nie było w niej tego uczucia - miłości, która by ją poprowadziła. W przypadku Leo żadna siła nie potrafiła jej oderwać od jego łóżka, choć patrzenie na niego w takim stanie było dla niej wyjątkowo bolesne. Oczywiście przyjacielska więź także okazała się silniejsza od chęci ucieczki, od bólu, który czuła patrząc na niego. Tyle tylko, że w tym przypadku musiała sobie po prostu kilka razy powtórzyć dlaczego tu jest, że Noah jej potrzebuje, że nie może go teraz opuścić, że jest sam i że ma tylko ją. I dopiero wtedy przemogła się i podeszła do jego łóżka, a to wcześniejsze wahanie minęło. Po prostu oswoiła się z tym widokiem, choć to chyba zbyt duże słowo, bo czy można przyzwyczaić się do takiego widoku? Zdecydowanie nie, na co Spenc była żywym dowodem.
Teraz jednak już tkwiła obok jego łóżka z przejęciem przyglądając się mu. Drżące palce jednej ręki zacisnęła na jego dłoni, drugą natomiast sięgnęła do jego twarzy, by po ją z troską pogładzić. Chciała coś powiedzieć, ale głos ugrzęznął jej w gardle, więc dłuższą chwilę tylko tkwiła obok niego, czekając aż Noah na nią spojrzy. Bo widziała, że walczy z ciemnością, że stara się otworzyć oczy. I udało mu się to, raz i drugi. I nie mogła mu się dziwić, że po raz kolejny przymknął powieki - pytanie tylko czy ucieczkę w ciemność wybrał dlatego, że nie mógł przyzwyczaić wzroku do światła, czy jej widok go do tego zmusił.
- Hej, Noah.. Słyszysz mnie? - Spytała cicho, nieznacznie się nad nim pochylając. I odruchowo w głębi siebie zaczęła odprawiać modły by na nią spojrzał, by zaakceptował, że ona tu jest, bo oboje wiedzieli, że jej teraz potrzebuje. By z tego wyjść, by się pozbierać.
[o moje też nie pytaj, bo znowu mam problemy z ubieraniem w słowa swoje myśli -.- haha spoko;d
;)]
[ale ja i tak wiem swoje;p
no.. na Michała;p Bo generalnie olał mejla ode mnie. Mógł olać każdego, ale nie tego. W sensie mógłby jakkolwiek zareagować. Z drugiej strony trudno mi nawet określić czy go przeczytał, a już sama nie wiem co grosze. Ale mniejsza z tym - już mi przeszło ;p Odpiszę to odpiszę, nie to nie.. I mówi się trudno czy coś;p
no co, ostatnio mam problemy z przelewaniem "na kartkę" tego co mam na myśli xD o jeżu no to przecież Ci właśnie pisałam to xd w sensie, że jak znajdę w facecie coś intrygującego, coś co mi się spodoba no to trudno żebym nie zwróciła na niego uwagę, bo na przykład nie jest brunetem, no hellouu -.- zaczynasz wykręcać moje słowa, co oznacza to, że jednak nie zrozumiałaś co miałam na myśli;p więc naprawdę lepiej już zostawmy ten temat bo zaraz dojdziesz do wniosku, że lecę na każdego faceta, który ma ciemne włosy Oo chodziło mi tylko o to, że jakbym dostałą ankietę do ręki było w niej pytanie brunet czy blondyn postawiałabym na tego pierwszego, co nie zmienia faktu, że koleś musi mieć to coś niezależnie od koloru włosów. Jeżu, przecież może mnie odrzucić nawet jego chód, albo jakieś głupie gadki, i tak samo to wszystko może zwrócić moją uwagę i sprawić, że będzie dla mnie interesujący. no chciałam, ale najwidoczniej mi nie wyszło;p więc jak już pisałam koniec tematu, bo się zaczęło od tego, że napisałam że mam słabość do ciemnookich brunetów i nagle wyszło, że zwracam uwagę tylko na kolor włosów.. Oo no błagam.. Oo' Przecież zawsze zwraca się uwagę na całość nie? Bo wiesz mówią, że prawdziwy mężczyzna nie zwraca uwagę na kolor włosów dziewczyny i to samo odnosi się do kobiet. Jeśli facet jest pociągający i atrakcyjny to po prostu jest. Może być rudy i mieć krzywy nos, ale może mieć to coś, nie? :p Poza tym niestety czar pryska przy bliższym poznaniu.. xD
Ty też się kiedyś z moich nabijałaś, więc odwdzięczam Ci się tym samym ;p
no to to dobrze, że rozumiesz..;P no cóż, to marną masz kumpele, bo moja mnie wyratowała ;P no wiem, wiem, przerabiałam to;p e tam dobre, stare filmy nie są złe, o;p spoooko, ja wgl jutro miałam nie iść do szk, ale jednak idę, bo nie chce mi się sprzątać mieszkania xd także ten bardzo możliwe, że mnie nie będzie;p pewnie zaraz pójdę się wykąpać, a potem po prostu sobie poczytam i idę spać;p także no Tobie też dobrej nocy i udanego dnia:)]
[generalnie to Ci na razie nie odpisuje - przedtem nie miałam czasu, a teraz muszę się ogarnąć, bo koło 20 będę wychodzić ze znajomymi, więc jeśli zdążę przed tym odpisać, to odpiszę, a jak nie to.. spiszemy się jakoś potem może :)]
[no już się nie bawię, bo mi się towarzystwo rozpadło, a z tymi idiotami co zostali nie miałam ochoty siedzieć, także ten;p już jestem! ale nie odpisuje, bo muszę wenę zebrać, a nie wiem co mam pisać w sumie, bo już wszystko napisałam, a to co Noah "zrobił" nic mi do wątku nie wniosło tak naprawdę xD także sprzątaj sobie, sprzątaj, ja jutro będę dom ogarniać i pewnie Ci tam jakoś w międzyczasie odpiszę ;) nie wiem kiedy się spiszemy, bo nie wiem kiedy ze znajomymi wychodzisz ;p ja niby na chwilę obecną w domu jutro jestem i sprzątam, a wieczorem idę do kościoła pewnie będę koło 20 albo jakoś tak ;p :)]
[haha no to raczej;p na pewno mnie w poniedziałek nie będzie wieczorem, bo mamy iść na jakąś imprezę także wiesz; ) może?;p no dzięki, wiesz po ostatnim tyg to ja mogę się obrażać, o! :P poza tym masz dwa blogi do odpisania także wiesz..;p i właśnie zajęcie też masz, choć marne, trudno zaprzeczyć ;p ale spoko, mnie jutro czeka to samo;p NYC?:> ouu jestem w szoku;p serio?;p to u mnie góra do 20, nawet krócej. Poza tym dużo czasu zajmuje komunia, bo wiadomo wszyscy niemal idą także ten..;p no więc też myślę, że jakoś się tam ostatecznie spiszemy;p mhm, wzajemnie, dobranoc ;)]
Spencer nie dopuszczała do siebie myśli, że Noah mógł chcieć popełnić samobójstwo przez nią. Ten wniosek gdzieś ciągle w jej głowie się czaił, ale ona spychała go na skraj świadomości nie mogąc tego w żaden sposób zaakceptować. Więc szukała milion wymówek, które usprawiedliwiałyby jego zachowanie lub przynajmniej jakiejś racjonalnej przyczyny jego "wybryku". To nie mogła być ona - bo niby jak?! Za dobrze jednak wiedziała, że w ostatnich dniach w jej życiu zaszła ogromna zmiana - już nie była panną Hoult, a panią Rough i zdawała sobie sprawę, że to mógł być dla jej przyjaciela cios. Przecież idealnie pamiętała jego wyraz twarzy, gdy dostrzegł na jej palcu pierścionek zaręczynowy... Ale czy rzeczywiście właśnie to mogło by skłonić do takiego czynu? Początkowo tłumaczyła też sobie, że Noah zwyczajnie nie wiedział kiedy ona wychodzi za Leo, ale przecież mieli wspólnych znajomych, niektóre wieści rozchodzą się zaskakująco szybko, więc mógł o tym usłyszeć tak naprawdę wszędzie. Dlatego potem zaczęła sobie wmawiać, że to wszystko to tylko jedna wielka pomyła, że ktoś coś źle zinterpretował i Noah wcale nie chciał odebrać sobie życia. Przecież go znała, przecież wiedziała, że jest silnym psychicznie mężczyzną, że nigdy by się do czegoś takiego nie posunął.. Ale czy aby na pewno? Teraz mogła mieć co do tego wątpliwości, bo w głowie wyrył jej się obraz jego zranionych, zrozpaczonych oczu, gdy się z nim żegnała. Tak, tamten człowiek byłby zdolny do wszystkiego. Nawet do tego. Nie mogła jednak przyjąć tego do swojej świadomości. Przechodziła przez etap zaprzeczania i nie miała w to uwierzyć dopóki nie usłyszy tego od niego.
Niemal odetchnęła z ulgą, gdy poczuła jak jego zimna dłoń delikatnie zaciska się na jej ręce. Ulżyło jej, bo przynajmniej wiedziała, że Noah jest świadomy tego co dzieje się w okół niego, a to już był dobry znak. Od lekarzy usłyszała, że to cud, że udało się go odratować - gdyby nie sprzątaczka, która wróciła do jego mieszkania, bo zapomniała jakiejś rzeczy ta historia pewnie miałaby tragiczne zakończenie. Spenc wolała nie myśleć coby było gdyby.. Bo to ją za bardzo przerażało, to ją paraliżowało. Tak niewiele brakowało, by tak naprawdę stała teraz nad jego grobem, a nie szpitalnym łóżkiem! I w momencie, gdy Noah na nią spojrzał po raz pierwszy tak naprawdę zalały ją wyrzuty sumienia. Bo to była jej wina. Bo go zostawiła. Bo pozwoliła na to wszystko. Bo w porę nie pomogła mu się pozbierać. Bo wcześniej dała mu nadzieje, że mogą być razem. Bo dopuściła go do siebie. Bo pozwoliła, by połączyli się w najintymniejsze sferze. Bo.. Bo to wszystko sprowadzało się do niej. Bo to na jej barkach spoczywała cała wina i odpowiedzialność za to co się wydarzyło. Wiedziała to, bo w jego oczach dostrzegła odpowiedź na swoje wcześniejsze pytane..
Nim jednak wykrztusiła z siebie choćby słowo, nagle stała dobry krok od jego łóżka, bo pomiędzy nimi zmaterializowała się pielęgniarka. Spencer nie mogła uniknąć porównania do tych miłych kobiet ze szpitala na przykład w Murine, które tyle razy jej pomogły przemycając ją do sali ukochanego, wbrew przepisom. A ta gburowata osoba? Spencer bałaby się jej zapytać o drogę, a co dopiero o to czy może zostać tutaj dłużej niż to dozwolone! Ale dzięki temu przynajmniej nie będzie musiała wybierać, gdzie spędzi dzisiejszy wieczór - tutaj czy z Leo, choć mimo wszystko i tak wiedziała, że spędzenie Nowego Roku w hotelu nie będzie dla jej ukochanego satysfakcjonujące, bo przecież mogli być teraz w Paryżu i to pod Wieżą Eiffel witać nadchodzący rok. Tym jednak póki co nie zawracała sobie głowy. Skupiła się w tym momencie na przyjacielu, który odmawiał przyjęcia płynu. Niepewnie przejęła od pielęgniarki szklankę mrucząc, że ona się tym zajmie. Kobieta zmierzyła ją wzrokiem, a potem wzruszając ramionami wyszła z pomieszczenia. Więc brunetka znów znalazła się przy nim znowu podsuwając mu słomkę do ust.
- Nie zachowuj się jak dziecko. Napij się, przecież wiesz, że dobrze Ci to zrobi.. - Szepnęła zatrzymując wzrok na jego wyschniętych, popękanych wargach, których sam widok wywoływał u niej ból. Z cichym westchnieniem odłożyła naczynie na bok, by wyjąć krem nawilżający, który miał złagodzić w tym wypadku pieczenie. Wycisnęła niewielką warstwę balsamu na palec, a potem delikatnie nałożyła go na jego usta. A potem znów trzymała szklankę ze słomką przy nim, znowu zachęcając go do pica.
- Proszę Cię Noah. Napij się..
[tam sobie dodałam to ze sprzątaczką, bo nie wiedziałam kto go znalazł, jak coś to zawsze możesz to zmienić;p]
[spoko, ja właśnie kończę piec z mamą babeczki, biszkopty etc, w międzyczasie oglądam GA, także wiesz, nie nudzę się ani nic, więc spoko, blogiem się nie przejmuj;p jeżu, dopiero zaczęłaś nim pisać, a już Cię wkurza?Oo jak nie chciałaś z nim tego wątku albo coś to trzeba było powiedzieć to byśmy to ominęły albo coś.. chodzisz na jutrznię?;o
e.. a mają nie zostać? :p w sensie póki co myślałam, że Noah nie bardzo będzie chciał z nią rozmawiać czy coś, no i wgl godziny odwiedzin itd, to ona sobie pójdzie z Leo do hotelu czy coś tam.. No a potem to nie wiem w sumie. np. ze względu na Leosia jak zjawią się jego rodzice to ona wiesz będzie chciała znowu zniknąć z życia Noaha itd, ale nie wiem, terapeuta jej powie, że jej udział w leczeniu Noaha jest niezbędny, albo coś i ona z wyrzutów sumienia się zgodzi czy coś? :P Nie wiem, serio nie wiem.
no dzięki, dzięki i wzajemnie! :p dobranoc ;)]
[oo cudnie :d może też je kiedyś zrobię ;p a ja dzisiaj miałam dalszą część pieczenia - bosz, zrobiłam takie cudowne babeczki *,* z takim kremem czekoladowym i wiśniami i wgl *,* ;d o to, to właśnie;d lub jak ja to mówię - ludzie kreatywni zawsze znajdą sobie coś do roboty ;d no to go ożywisz jak wyjdzie z OIOM'u ;p także ten.. pisać już że pierwsza wizyta Spenc dobiegła końca? :p
spoko, bywa;p
ehe ;p
no to ba;p
;p
tak, chodziło o coś ważnego. i jak to pisałam nie wiedziałam czy jakoś zareaguje czy nie, ale liczyłam, że tak. Nawet jeśli nie chciał i w ogóle to.. to po prostu wypadło. ahaha, ta łatwo się mówi;p no nie właśnie;p
ta;p no najwidoczniej;p nie wiem czy się zrozumiałyśmy - w sensie mam wątpliwości czy Ty mnie zrozumiałaś, ale cóż, mniejsza z tym. no;p
no właśnie, że jest bardzo fair ;d odwdzięczam się tym samym, a co!;p
haha spoko;p a ja za moją kartkówkę z lektury dostałam 4;d jestem bossska;d
ale przygotowania do czego?;p
btw. nie odpisuje na razie, bo teraz ja mam co innego do roboty, także wiesz;p postaram się odpisać jutro, ale nie wiem kiedy ;)]
[haha spoko, zapamiętam ;d kurde, ja mam na nie ochotę od wczoraj, ale sobie obiecałam, że w Wielki Piątek nie tknę słodkiego, co w sumie przy pieczeniu nie było do końca możliwe, bo to masę trzeba było spróbować,albo coś tam.. wiesz jak jest;d. no ale tak ogólnie miałam nie jeść i nie zjadłam! :> acz teraz już chciałam, ale kurde mama gdzieś je schowała i nie mogłam znaleźć także skończyło się na pomarańczy.. xD haha no nie wątpie ;d no to ba;d no;p dobrze, to tak napisze ;d
w sumie, gdybym wiadomość tutaj zostawiła to może by i nie przeczytał, ale myślę, że na pocztę co jakiś czas zagląda.. Zresztą nie wiem. Trudno za nim nadążyć. mhm,mhm..^^
nadal mam wątpliwości ale okej, powiedźmy, że wierzę :P kiedyś? ;P tak czy siak "blondynka" to stan umysłu, a nie kolor włosów także wiesz.. ;> można mieć wątpliwości..;> :P
mhm, postaram się o tym pamiętać przy Twojej następnej literówce;p (którą i tak Ci wypomnę:* :P)
raczej zdolna kumpela xD ale porozumiewać się tak żeby nauczycielka nie widziała też trzeba mieć talent w sumie.. xD haha;d
aa do świąt całkiem spoko, tyle tylko, że nie czuje tych świąt, bo kurde kto to widział iść święcić koszyk w śniegu?!;o u mnie dzisiaj cały dzień sypało -.- a do innych trochę mniej i trochę bardziej, ale mniejsza :P
jeszcze nie wysprzątałaś wszystkiego? xd aaa okej;p ale spoko ja jutro mam gości, w niedziele oczywiście też, a na wieczór jestem umówiona, w poniedziałek wieczorem wychodzę na imprezę, a we wtorek też siadam do książek, także wiesz, mnie też nie będzie;p tak czy siak jutro na pewno znajdę chwilę żeby Ci tu jeszcze odpisać, przynajmniej zaległości mieć nie będę nigdzie:P poza tym przez najbliższy miesiąc, a nawet półtora pewnie prawie mnie na blogu nie będzie, bo muszę porządnie przysiąść do nauki, także wiesz..:) no może się uda, ale znając życie jak już to się będziemy tylko mijać czy coś;p mhm, dzięki i wzajemnie! wesołego jajka czy coś tam! ;d :) do spisania ;)]
Brunetka była boleśnie świadoma, że to ona doprowadziła Noaha do tego stanu. I mogła go przepraszać za wszystko - za to, że dała mu nadzieje, za to, że u niego zamieszkała, za to, że dała mu przywiązać się nie tylko do siebie, ale także do Jamesa, za to, że któregoś wieczora zamroczona alkoholem uwiodła go, za to, że potem odeszła, za to, że powiedziała "żegnaj". Zdawała sobie sprawę, że popełniała błąd za błędem od momentu, gdy po kłótni z rodzicami stanęła w progu jego mieszkania aż po dzień, w którym ostatecznie przyszła się z nim pożegnać kończąc ich znajomość. Ale za jedno nigdy nie miała przepraszać - za to, że wybrała Leo. Wiedziała, że to był dla jej przyjaciela największy cios, ale nie mogła, nie potrafiła i nie chciała tego żałować, bo wiedziała, że wybrała właściwie, bo wybrała miłość swojego życia. To jego szczęście było dla niej najważniejsze, ale nie oznaczało to, że Noah dla niej nic nie znaczy, że nie chce by i ona zaznał szczęścia. Pragnęła by potrafił cieszyć się życiem bez niej, pragnęła by pokochał kogoś innego i ułożył sobie z nim życie, bo on na to wszystko zasługiwał. I gdyby tylko mogła dałaby mu lekarstwo potrafiące wymazać ją z jego pamięci, choć to, że Noah kompletnie by o niej zapomniał miałoby boleć, ale dla niego byłoby to lepsze. Marzyła by chociaż mogła cofnąć czas, by mogła zmienić bieg wydarzeń. Rozegrałaby to wszystko inaczej, może nigdy nie zjawiłaby się u niego tego pamiętnego dnia w Londynie i po prostu nadal byliby tylko przyjaciółmi? Ale nie będzie dane im się o tym przekonać, bo niestety nie można zmienić podjętych decyzji, kroków. Zdarzeń, które już miały miejsce. Zraniła go. Dała mu niepotrzebną nadzieje. Była tego świadoma i właśnie teraz miała płacić za swoje błędy. Tylko dlaczego to działo się w taki sposób? Dlaczego to działo się jego kosztem? Dlaczego musiał tak skończyć? Chyba nigdy nie miała się tego dowiedzieć. Ale wiedziała jedno - że musi i chce to naprawić. Pytanie tylko czy potrafi..?
Podejrzewała, że Noah ją za to wszystko obwinia. Że teraz jej nienawidzi. I wszystko na to wskazywało - jego zachowanie, jego wzrok, który ją wyzywał, a potem sucha odpowiedź i spojrzenie utkwione w suficie. I nie mogła mu się dziwić, że ma do niej żal, że nie chce jej widzieć. W końcu go zraniła, wybrała innego. Doprowadziła go do takiego stanu. Ale jednak ta myśl, że twój (były) najlepszy przyjaciel Cię nienawidzi bolała. A jeszcze bardziej bolesna była świadomość, że on pewnie jej nigdy tego nie wybaczy. Raniła więc myśl, że to wszystko tak się skończy - że jedna ze stron odejdzie z wyrzutami sumienia, a druga z palącym żalem i gniewem. To się nie mogło tak skończyć! Spencer nie mogła do tego dopuścić tylko problem tkwił w tym, że nie miała bladego pojęcia jak to wszystko naprawić, odkręcić. A przecież ona tak nienawidziła czuć się bezradna! Sprawę pogarszał na dodatek fakt, że brunetka nie potrafiła się dopatrzeć w tym mężczyźnie swojego przyjaciela. Nie potrafiła z tym facetem rozmawiać, nie czuła się już ani odrobinę swobodnie w jego towarzystwie. Więc jak miała cokolwiek naprawić? Jak miała naprawić jego?
Nim jednak zdążyła powiedzieć choćby słowo, w sali znalazła się ta sama gburowata pielęgniarka mrucząca, że czas odwiedzin dobiegł końca i że musi natychmiast wyjść. Spencer wciąż ze wzrokiem utkwionym w Noahu mruknęła, że już wychodzi, że potrzebuje tylko minuty.
- Nigdy nie chciałam żeby to się tak skończyło. Przepraszam Noah, po prostu przepraszam. - Szepnęła, równocześnie odnajdując jego dłoń w fałdach pościeli. Ścisnęła ją mocno, a potem wzięła torebkę i ruszyła do wyjścia. - Wiesz, że tu jeszcze wrócę, prawda? - Zwróciła się jeszcze do niego, a potem wyszła szepcząc "do zobaczenia". A gdy drzwi sali się za nią zamknęły zdała sobie sprawę, że cała się trzęsie. Miała ochotę zwinąć się w kłębek i po prostu położyć gdzieś, w jakimś kącie. Zniknąć. A potem przypomniała sobie, że ma ukochane ramiona, w których może się schronić. Że mimo iż Leo nienawidzi Noaha, że nie chce mu pomagać, to ona jednak nie jest w tym sama. Że może na niego liczyć. I dlatego biegiem rzuciła się w stronę wyjścia z OIOM'u, by zaraz zza drzwiami przystanąć zdyszana, gdy nie dostrzegła nigdzie swojego męża. I dopiero po ciągnących się dla niej w nieskończoność sekundach, on wyłonił się zza rogu niosąc kubek kawy. Więc tylko odetchnęła z ulgą, a potem na jej twarzy pojawiło się coś będącego na pograniczu płaczu, a uśmiechu.
[weź tego nie czytaj xD ale normalnie mam takie zabiegane dni, że masaka;p dopiero teraz znalazłam chwilę żeby odpisać.. a niby miałam to zrobić wczoraj! ^^
oj tam, trzeba trenować silną wolę ;p a jednej dzień mogę, zważywszy na to, że ogólnie na co dzień nie mam ograniczeń ani co do jedzenia ani co do godzin jedzenia haha;d I dzisiaj już nadrobiłam piątkowy post.. xD brzuch mi chyba pęknie haha;d no;d
no wiem właśnie, że trudno powiedzieć. Ale cóż, bywa i tak nie?;p Jeszcze mu złożyłam życzenia świątecznie i przy okazji pożyczyłam powodzenia w życiu jeśli ma się już nie odzywać :D więc spoczi, ja się nie zadręczam, a przynajmniej już nie :D
mhm, POWIEDŹMY, że wierzę xD ahahaah spoooko ;d kiedyś był jakiś taki kawał o ciemnych odrostach, że u blondynki zawsze oznacza to, że mózg nadal walczy właśnie, czy coś xD nooo;>
prosić możesz..;> aa, ale jak Ty dokuczasz to jest okej?;> :P
;dd
oo widzisz. a u mnie aktualnie pada deszcz i jest taka mega ciapa, że masakra -.- mam tylko nadzieje, że jak już to zniknie to już więcej się śnieg nie pojawi i będzie można już spokojnie w wiosennych ciuchach i butach chodzić :d mhm;p
haha spoko;d noo tak właśnie ;dd no matura.. ;x aż mnie coś skręca jak słyszę to słowo xD mhm ;)
hue, hue. a ja znowu nie mam nigdzie zaległości,a Ty masz nenene;p dziękuje i wzajemnie jeszcze raz!;d :)]
[e tam, głupoty gadasz;p ahaha, się nie przejmuje, bo w sumie i tak Cię wczoraj nie było sooł.. :P co innego jakbyś czekała na odpowiedź, ale tak.. :P
no mogę, mogę, nie zaszkodzi mi ;d haha nie nie mam pojęcia skąd..;> no miejmy nadzieje, że nie ^^ ale spoczi, z Chodakowską wszystko spalę i jeszcze jak sobie znowu zacznę biegać, tylko niech się w końcu porządna pogoda zrobi.. ;x
no;p e tam, rozegrałam to raczej za duże słowo ;p po prostu zrobiłam e.. dobra nieważne haha;d no ja też! ale lepiej skończmy już jego temat, bo znowu mnie zacznie coś skręcać ;p
no przecież ja nic nie mówię;p haha prawie?;> xD
a myślisz, że te Twoje prośby coś dają? ;P inaczeej? :P JAAASNE ;p
no, ale cóż zrobić! ta.. szkoda tylko, że to Wielkanoc, a nie BN :p oj tam, a Ty już tylko najgorsze - chora.. ;p pf, myśl pozytywnie ;p
w ogóle przestań jakkolwiek to nazywać to co mnie w maju czeka :P
a czy ja Ci robię wyrzuty? :p przecież ja nic nie mówię! ja tylko się z Ciebie e.. śmieje?nabijam?;p nazwij sobie to jak chcesz;d spooko, ja i tak już dzisiaj Ci na pewno nie odpisze ;p także ten.. dobranoc czy cuś ;d :)
o, i udanego dnia jutro! bo jutro to się już na pewno nie spiszemy, skoro Ty znikasz do barmana, a ja mam gości, a wieczorem na imprezę idę :p także ten.. do wtorku?;> ;)]
[o jeżu.. ale mam sklerozę! jeszcze w lutym albo na początku marca pamiętałam, żeby Ci napisać, że już rok ze sobą piszemy.. a tu dupa, tak ten czas zleciał do końca marca, że nawet nie zauważyła.. ;x ale pamiętałaś! <33 ja też nie mam pojęcia kiedy ten czas minął! i kurde ROK! masakra! :o :* jesteśmy booskie;d czyli co.. dobijamy do dwóch lat?;> :Dd
widzę i pięknie Ci to wyszło;> ja póki co nie odpiszę, bo mam gości i teraz jeszcze z siostrą muszę się moją maturą ustną zająć, w sensie pracą maturalną, no a wieczorem wychodzę więc nie wiem czy zdąże odpisać, ale jeśli nie dziś to najwyżej jutro, mam nadzieje, że bez kaca xD udanego dnia i do spisania;)]
Stała w jednym miejscu nie mając siły się ruszyć - nogi odmawiały jej posłuszeństwa, ale cała ona rwała się do ukochanego, do jego silnych ramion, w których czuła się taka bezpieczna. Całe szczęście on jakby czytał jej w myślach i nim zdążyła choćby mrugnąć on był już przy niej i przytulał ją do siebie. Drżącymi dłońmi objęła go, wtulając się w niego rozpaczliwie. Była szczęśliwa, że go ma. Że mam tak wyrozumiałego męża. Ktoś inny na jego miejscu już dawno by stąd uciekł, zostawił ją samą, ale on tego nie zrobił choć mógł i pewnie nikt by go za to nie winił, chociaż na tym polega małżeństwo, czy jakiekolwiek inne partnerstwo, że wspiera się wzajemnie w trudnych chwilach. I brunetka była świadoma ile wysiłku musiało kosztować jej ukochanego, że tu został, że ją tutaj w ogóle przywiózł. I było jej cholernie źle z myślą, że tym wszystkim go rani, ale tak naprawdę znalazła się w kropce. Nie mogła zostawić Noaha, bo wtedy byłaby chyba najbardziej egoistyczną oraz bezuczuciową osobą pod słońcem, gdyby nawet nie sprawdziła co z nim zwłaszcza ze świadomością, że jest tutaj kompletnie sam. Z drugiej strony to, że tutaj przyjechała spowodowało, że zraniła najwspanialszą i najukochańszą osobę na kuli ziemskiej. I czuła się źle, czuła się podle, czuła się jak.. śmieć. Bo cokolwiek by teraz nie zrobiła ktoś zawsze by ucierpiał. A najgorsze było to, że sama do tego wszystkiego dopuściła podejmując w przeszłości błędne decyzje..
Gdy Leo pędził do niej, aby ją przytulić Spencer na moment dostrzegła jak z jego twarzy znika wszelka złość, gorycz. Została tylko troska i zmartwienie - to wszystko to był jednak tylko ułamek sekundy, w którym szatyn musiał zapomnieć gdzie są i dlaczego. Bo potem, gdy już ją prowadził w stronę windy, a później samochodu znowu dostrzegła w jego oczach żal, który może starał się i tłumić, ale jednak ciągle gdzieś tam w nim był, a ona znała go za dobrze, by tego nie wiedzieć. I najchętniej zapadłaby się pod ziemię, bo przecież to wszystko nie tak miało wyglądać. Nie tak wyobrażali sobie tego Sylwestra i Leo miał mieć prawo do niej żal, miał prawo czuć gniew, że postąpiła tak, a nie inaczej. Ale ona to wszystko była w stanie znosić, bo przecież to wszystko co się działo było jej winą. Poza tym, jej ukochany był przy niej, był tutaj dla niej. I nawet nie wyobrażał sobie jak ona jest mu za to wdzięczna, jak bardzo to wszystko docenia. Budziło to w jej sercu przyjemnie ciepło, gdy raz za razem uświadamiała sobie jakiego ma przy sobie cudownego mężczyznę, jak on musi ją kochać! Tyle tylko, że w tym momencie nie mogła się tym cieszyć, bo w szpitalu leżał jej przyjaciel, który właśnie usiłował się zabić. Przez nią. Właśnie raniła też swojego męża.. Była złym człowiekiem, była tego boleśnie świadoma.
Na słowa Leo jedynie przytakiwała głową, równocześnie próbując opanować mętlik myśli. Czuła się zagubiona, już sama nie wiedziała co ma zrobić, co począć, jaką drogę obrać, jaką decyzję podjąć, by tym razem niczego nie spieprzyć. Potrzebowała rozmowy, szczerej opinii sytuacji ukochanego, choć nie wiedziała czy będzie potrafił pozostać obiektywny w tej sprawie. Tak czy siak potrzebowała się wygadać, popłakać sobie, wyżalić się, że to jej wina. Nie mogła jednak sobie na to pozwolić - musiała powstrzymać słone krople, wziąć głęboki oddech i ugryźć się w język, bo czuła, że nie ma prawa tym wszystkim Leo obciążać. I tak już dla niej dużo zrobił nie potrzebował jeszcze jej wysłuchiwać, czy tym bardziej oglądać jej łez. Więc po prostu tylko zapadła się w fotelu, obejmując się rękoma. Wbiła wzrok w szybę i starała sobie to wszystko jakoś poukładać ale niestety marnie jej szło. Zwłaszcza dlatego, że nieustannie prześladował ją widok Noaha podpiętego do tego całego sprzętu medycznego oraz widok jego oczu, które tak bardzo nie przypominały jej przyjaciela, które ją wyzywały, które chyba ją nawet nienawidziły! Przymknęła więc na moment powieki próbując odepchnąć od siebie te obrazy. Z marnym skutkiem, ale przynajmniej znowu była w samochodzie z Leo, a nie w sali szpitalnej z Noahem.
- Przepraszam.. Przepraszam, że zepsułam nasz wyjazd.. - Szepnęła nagle, uświadamiając sobie, że teraz tylko tyle jej zostało. Proszenie o wybaczenie zarówno Leo jak i Noaha.
[kłamiesz :P bo tarzałaś się w śniegu z barmanem i dzieciakami! :p no;p
;p taak? :P hihi ;d no, ja teeeż *,* ale dzisiaj już u mnie przynajmniej słoneczko świeci, więc może już ta wiosna w końcu przyjdzie;d
:)
no tak, w tym przypadku tak :P
no mówią, że podobno nadzieja umiera ostatnia, więc ją sobie mniej, a proszę Cię bardzo :P mhhhmmm ;p
ja na pewno nie miałam :p bo nawet moi rodzice mówili, że nie pamiętają, żeby na Wielkanoc kiedykolwiek padał śnieg :P no i prawidłowo ;d na tym powinnaś skończyć za pierwszym razem xd
dzięki wielkie:P
e.. okej xD ale na pewno nie wyrzuty, o xD no dzięki za pozwolenie :P ]
[ja na razie nie odpisuje i nie wiem kiedy dam radę - mam masę roboty na jutro do szkoły, poza tym jeszcze przyjechała siostrzenica no i ogólnie mam zapierdziel, ale może potem się pojawię acz nic nie obiecuje;) także udanego wieczora!]
Znowu zalała ją niewymowna fala wdzięczności do ukochanego, który najwidoczniej już chciał odpuścić sobie temat ich wyjazdu do Paryża. Jasne, planowali przywitać w tym mieście Nowy Rok, to miał być ich miodowy weekend, ale tak jak powiedział - co się odwlecze to nie uciecze, a Spenc zamierzała dopilnować, by jak najszybciej mogli na nowo zaplanować wyjazd we dwoje. Lekki uśmiech zawitał na jej wargach, gdy z czułością pogładziła wierzch jego dłoni spoczywającej na jej udzie. Równocześnie utkwiła w nim spojrzenie jakby w ten sposób mogła mu przekazać wszystko co chciałaby mu teraz powiedzieć. I tak dotarli do hotelu, który załatwił im Leo. Widziała jego usilne starania by jej myśli choć przez moment oderwały się od Noaha. I rzeczywiście w końcu udało jej się choć odrobinę skupić na tym co mówił jej ukochany, ale jednak na sercu nieustannie coś jej ciążyło. A były to oczywiście wyrzuty sumienia, poczucie winy. A w jej głowie na dodatek czaiło się jeszcze coś, ale wiedziała, że akurat temu nie może dać wyjść na "światło dzienne", bo zdawała sobie sprawę, że to by było dla niej zbyt wiele. To byłby cios, który zwaliłby ją z nóg. Więc uparcie trzymała to na brzegu podświadomości, ale coś jej mówiło, że nie uda jej się tego zbyt długo powstrzymać, że to wypłynie na wierzch jej myśli, a na to nie była gotowa. Nigdy nie będzie.
Wiedziała, że nie może sobie pozwolić, by Noah zajął wszystkie jej myśli. Że musi na spokojnie przemyśleć co zrobić i jak, ale do tego potrzebowała też rozmowy z Leo, ale póki co nie śmiała o nią prosić, bo nie chciała go już niczym więcej obarczać. I tak był cudowny i zrobił dla niej tak wiele! Dla niej - bo przecież Noah nic dla niego nie znaczył. Tak czy siak, gdy wreszcie odesłana przez męża pod prysznic nie potrafiła się skupić na niczym innym niż na gdybaniu. Wiedziała, że to nie ma sensu, że lepiej było zastanawiać się co zrobić tu i teraz, ale nie potrafiła. Ciągle wracała do przeszłości, zastanawiała się gdzie popełniła największy błąd, choć wiedziała, że w tym wypadku tak naprawdę z jej strony wszystko było pomyłką i że odpowiedzialność za to co się stało spoczywa na jej barkach. No i na dodatek nieustannie prześladowało ją wspomnienie Noaha, którego zastała w szpitalnej sali.. Dlatego też spod prysznica, choć odświeżona i pachnąca płynami do kąpieli, już sama nie wiedziała czy choć trochę się uspokoiła czy jeszcze bardziej stresowała tą sytuacją; czy udało jej się ogarnąć mętlik czy wręcz przeciwnie wznieciła jeszcze większy.
Przed wyjściem z zaparowanego pomieszczenia wzięła kilka głębszych wdechów. Stojąc przed lustrem obiecała sobie, że spędzą z Leo normalnie tego Sylwestra, choć ich plany uległy zmianie. I gdy wreszcie opuściła łazienkę na jej twarzy widniał lekko uśmiech, z którym odszukała męża, który czekał na nią na skraju łóżka. Póki co czuła się nieco lepiej, bo choć ten duchowy ciężar nie zniknął to jednak jej ciało po gorącym prysznicu się rozluźniło, choć pewnie był to tylko chwilowy stan. Ale dzięki temu udało jej się zachować ten nikły grymas, z którym podeszła do mężczyzny, by usadowić mu się na kolanach. Od razu w jej nozdrza uderzył lekki swąd dymu papierosowego. Nie zamierzała jednak truć mu głowy za to, że palił - przede wszystkim dlatego, że po tym wszystkim co się dzisiaj wydarzyło nie mogła się dziwić, że zapalił, bo nawet ona miała na to ochotę, choć przecież nigdy nałogowo nie paliła! Ba! Zdarzyło jej się to tylko kilka razy w życiu - pierwsze w młodości, żeby spróbować, a potem już w kilku niezwykle stresujących okolicznościach, a ostatni raz był wtedy, gdy Leo leżał w szpitalu, a z jego słów wywnioskowała, że znowu chce z nią zerwać. Tak, a potem zaliczyła pamiętny wypadek między innymi niszcząc swój ulubiony samochód.
W każdym bądź razie właśnie to był właśnie drugi powód dla którego Spencer ledwo skrzywiła się wyczuwając znajomy zapach tytoniowego dymu. Bo w niej też pojawiła się chęć na papierosa, choć było to pragnienie ledwo wyczuwalne, które z łatwością mogła stłumić, zignorować. Ale i tak przylgnęła do jego ust z pocałunkiem dziękując mu za wszystko co dla niej zrobił równocześnie spijając z jego warg pozostałe resztki po nikotynie.
[no wiem, wstyd :c mhm ! ;d <3
dobrze było;p
e tam, nie miałam :p w sensie chyba miała go o 3 w nocy, bo mnie strasznie suszyło i wgl, ale w sumie jak później poszłam spać i wstałam "rano" to nic mi nie było, także luz;d
ahahaha jaaasne :P
no to w sumie niebezpiecznie! ;p a u mnie już tylko resztki brudnego śniegu zostały.. i mam nadzieje, że więcej się już nie pojawi ^^
hm, nie wiem, nie wiem.. może.. Chociaż nie. Nie będę xD :*
aa chyba, że o to ;d no i bardzo się cieszę z tego powodu ;>
haha;p
niech będzie? ;p mogło być bez tego, ale mnie i tak ta odpowiedź satysfakcjonuje ;P też prawda ;d
a kurwde nic na wos dalej nie umie -.- ale referat z historii będę kończyć jutro więc sobie zrobiłam chwilę przerwy i jak widać odpisałam co bym jutro po szkole na kompa nie wchodziła tj żebym nie miała powodu i się uczyła ;d
oo, a gdzie to byłaś? ;d (btw. jak Ciebie nie było to kto tu ciągle był?! ;D w sensie wiesz ciągle mi się wyświetlało, że są na blogu niby 2osb xD) no spoko, ja też już idę, bo muszę się dalej uczyć -.- no może się uda, się okaże ;p chociaż ja wieczór może będę miała wolny, bo niby do szkoły nic nie mam, a tak się będę uczyć jak wrócę, więc wiesz ;d ;) więc udanego dnia jutro, dobrej nocy i do spisania :)]
[no nie wiem, nigdy sobie tego nie wybaczę :c ;pp
ofkors ;d
oczywiście ;d zaliczyłam nawet dwie w sumie ^^ albo nawet trzy licząc to, że przypadkiem załapałam się na rodzinną osiemnastkę kumpeli ;d
mhhhmm ;d
aaa no chyba że tak xd jasne.. nie wróci. kurwde wróciła! -.- rano sypało, potem padał deszcz i taka masakryczna cipa się zrobiła, że generalnie przemoczyłam moje buty skórzane -.- ale i tak najlepsza była moja kumpela, która przyszła do szkoły w tych takich eskimoskach/emu czy jak kto to tam zwie.. xD
i tak mnie kochasz:* :d
hihi ;d
;p
aa całkiem spoko, w sensie dzisiaj cały dzień z biologią, jeeej ! <3 -.- a kartkówki z wosu nie miała! ;dd
o no to spoko ;d chociaż oczywiście jako dobra, przykładna starsza koleżanka potępiam to, że pijecie piwo w tym wieku.. xDD a widzisz, tez tak często robię - w sensie, że nie ma mnie przy kompie, a mam w zakładkach MT włączone, ale komputera nigdy na noc nie zostawiam/tudzież gdy gdzieś wychodzę włączonego.. xD no to skoro Ciebie nie bedzie, to ja póki co wracam do nauki, może potem coś naskrobię, ale nie obiecuje - jeśli nie dziś, to jutro! ;) a no i w każdym bądź razie jutro mnie wieczorem nie będzie, bo jadę do kina, a w pt to nie wiem o której się pojawię, bo bardzo możliwe, że pojadę ze znajomymi na zakupy, acz nie wiem czy mi się będzie chciało;p
więc udanego wieczoru, do spisania ;)]
[myślałam, że mi się uda odpisać niczym będę wychodzić, ale zapomniałam, że mam dzisiaj korki z biol i dopiero wróciłam, także zostało mi jakieś półtorej h do wyjścia, a muszę się ogarnąć, coś zjeść, powtórzyć na polski lektury i chyba kumpela wpadnie jeszcze wcześniej, więc teraz nie zdążę ;x także może mi się uda jak wrócę - tylko nie wiem o której to będzie, ale na pewno późno i nie wiem czy będę miała siły.. także życzę udanej reszty dnia, spiszemy się jutro jakoś?;> :*]
Zachowanie Leo rozczulało jej serce. Sprawiało, że na moment cały świat przestawał istnieć, a ona skupiała się tylko na tym jaki on jest cudowny i wspaniały, i wyrozumiały! Nie mogła się nadziwić, że bez słowa wyrzutu czy naburmuszonych min pomagał jej, wspierał ją i może w normalnej sytuacji nie byłoby w tym nic specjalnego, bo przecież o to chodziło w związkach, ale przecież to nie było do końca normalna sytuacja, bo przecież chodziło o Noaha. Spenc zdawała sobie sprawę jakie to musi być dla niego ciężkie i.. niewygodne. Dlatego bardziej niż kiedykolwiek doceniała to co dla niej robił. Równocześnie chciała też by jej mąż pamiętał, że mimo wszystko to on jest dla niej najważniejszy, choć prawdopodobnie przez najbliższe dni będzie musiała skupić się na Noahu. Chciała by pamiętał też o jednym - że ona kocha tylko jego, a Noah to tylko jej przyjaciel. Były przyjaciel, który teraz potrzebował jej pomocy by stanąć na nogi.
- Dziękuje.. - Szepnęła, gdy usłyszała co dla nich zaplanował na dzisiejszy wieczór. Nie wymagał do niej świętowania, bo pewnie zdawał sobie sprawę, że nie ma siły ani też ochoty na tańce i tego typu sprawy. W końcu jej przyjaciel wylądował w szpitalu, bo próbował się zabić i to przez nią! Targały nią wyrzuty sumienia, ciągle obwiniała się za to, że to wszystko się wydarzyło, bo wiedziała, że głównie to jej wina, jeśli nie całkowicie! I Leo chyba też musiał być tego świadomy.. Zresztą nieważne. Liczyło się tylko to, że był kochany i wyrozumiały, a ona to naprawdę doceniała. Dlatego postanowiła, że nie zrobi im tego. Nie pozwoli by żegnali Stary Rok w ten sposób - szybką kolacją i pójściem spać.
- ..ale nie. Zjemy kolację, a potem zabiorę Cię w pewne miejsce, dobrze? - Dokończyła, by zaraz dać mu krótkiego całusa i natychmiast potem wtulić się w niego. Tkwiła tak dłuższą chwilę, a potem z ociąganiem oderwała się od niego mrucząc, że pójdzie wysuszyć włosy i się ubrać. A gdy już była przy drzwiach łazienki odwróciła się jeszcze na moment w jego stronę i nerwowo zagryzając wargę.
- Leo.. A jutro.. Jutro moglibyśmy porozmawiać? - Spytała, bo potrzebowała rozmowy. Potrzebowała się wygadać, chciała też wiedzieć co on o tym wszystkim myśli, co dalej. Nadal jednak nie była pewna, czy w ogóle może o takie coś prosić, bo w końcu chodziło o Noaha, a to był tylko jej "problem" i nie chciała go tym wszystkim obciążać zwłaszcza, że i tak zachowywał się w zaistniałej sytuacji cudownie.
[haha okeeej, nie ma sprawy;d ;)
no;p ahahah no trzeba ^^
ale ja się nie czepiam, że ktoś w tym chodzi, tylko, że na taką ciapę się w nich wybrała i przecież zaraz jej całe przemokły :P chociaż ja sama w takich nie chodze, bo jak dla mnie to za dużo ludzi je ma i wgl;p no ma być! :c kocham wiosnę a jej nie ma :c
e.. nie mam pojęcia.. za wszystkie?;>
ano mogła..;x ;p no daj spokój, teraz mam za to w uj nauki na poniedziałek, a pominę już fakt, że tak naprawdę nie mam się kiedy uczyć.. w sensie na bieżące lekcje, bo kurwde wolę do matury powtarzać, ale znowu spieprzyć sobie oceny na koniec też szkoda i no.. i nie wiem jak ja się wyrobię. a dzieciaki po szkole też mam niby oprowadzać;d w sensie u nas dni otwarte są dopiero gdzieś w połowie kwietnia chyba ;p
hahah ;d aaa no chyba że tak ;p mhm ;p
yup, w kinie bylo bosko ;d a na zakupy to jednak jutro. ale też nie wiem czy pojadę, bo nie wiem czy będę miała czas i ochotę :p a no to się zumbuj ;d dzięki będę się świetnie bawić z 3 lub 4 maturami z biol, naprawdę.. *,* x.X do spisania :)]
[ja mam pół odpowiedzi tutaj, na Murine, ale nie wiem nie umiem już dzisiaj myśleć. Cały dzień się uczyłam i mam dość. Może sobie teraz coś obejrzę, albo coś tam, i może potem uda mi się dokończyć :)
no to udanego wyjścia życzę :) no jutro powinnyśmy się spisać, bo niby dalej się będę uczyć, ale pewnie jakieś matury będę rozwiązywać, więc pewnie będę siedzieć przy kompie, chociaż mam też jutro gości i naukę do szkoły -.- no ale myślę, że się spiszemy ;p miłego wieczoru :)]
Te kilka sekund, gdy Leo zwlekał z odpowiedzią jedynie wpatrując się w nią, zaczęła się obawiać, że zaprzeczy. Wiedziała, że nie lubi rozmów, szczególnie o sobie, ale podejrzewała, że nawet jeśli tym razem to tylko ona będzie z siebie wszystko wyrzucać to nie oznacza, że i jemu przyjdzie łatwo tego wszystkiego wysłuchiwać. Dlatego, gdy wreszcie z jego ust padło, krótkie potwierdzenie uśmiechnęła się lekko, a potem już zniknęła w łazience, by przygotować się do wyjścia.
Stając po raz kolejny przed lustrem, Spencer starała się wypchnąć z myśli Noaha. Wiedziała, że najbliższe dni będzie poświęcać głównie jemu dlatego chciała by jeszcze ten wieczór spędzili z Leo sami, bez żadnych wyrzutów sumienia, bez obrazu jej przyjaciela podpiętego do tej przerażającej aparatury, z rurkami w ciele.. By Leo miał ją całą dla siebie. A to wcale nie było proste zadanie zważywszy na to, że Spenc nieustannie czuła na swoich barkach ciężar odpowiedzialności za to co stało się z Harrisonem. Ale właśnie zbliżał się wielkimi krokami koniec roku. Nie mogli go witać zmartwieni, przybici. Powinni wejść w Nowy Rok pełni nadziei, szczęśliwi. I to Spencer zamierzała dać Leo, choć teraz gdy tak stała w łazience susząc włosy zaczęła się zastanawiać czy to co zaplanowała tak naprawdę kilka minut temu będzie na to odpowiednie. Ostatecznie jednak doszła do wniosku, że na tę chwilę nie może nic lepszego wymyślić, poza tym wiedziała, że dla jej męża wszystko będzie lepsze od pozostania w łóżku z kobietą myślącą o przyjacielu, zadręczającą się tym co się stało. Nie mogła po tym wszystkim dać mu Paryża, nie mogła dać mu szalonych tańców, ale mogła dać mu miejsce, które dla niej wiele znaczyło i jak miała nadzieje po dzisiejszym wieczorze też zacznie dla niego coś znaczyć.
Gdy minęli się w drzwiach i wymienili krótkie uśmieszki Spencer była już prawie gotowa do wyjścia. Musiała jeszcze znaleźć odpowiednie ubrania , zarzucić na siebie kurtkę i tak naprawdę mogła wychodzić. Okazało się jednak, że wybór odpowiedniego ubrania zajął jej dłużej niż przewidziała, a może to Leo tak szybko się uwinął w łazience? Nieważne. Ważne, że gdy już wyszedł ona stała przed lustrem by dokończyć delikatny makijaż. Kątem oka, w odbiciu lustra, zauważyła jak ukochany się do niej zbliża. Śledziła go uważnie, by westchnąć cicho, jakby z ulgą, gdy objął ją na moment wtulając nos w zagłębienie jej szyi. Zdążyła się przez tą krótką chwilę naprawdę za nim stęsknić, bo zawsze gdy zostawała sama gorzej radziła sobie z tym co się wydarzyło. Do oczu napływały jej łzy, a czarne myśli i poczucie winy tak ją przygniatały, że miała ochotę rzucić wszystko i zwinąć się w kłębek gdzieś w kącie. Leo jednak ratował ją przed tym, nawet chyba nie zdając sobie z tego sprawy. Poddała się jego ustom bez zbędnych protestów, a wręcz z żywym entuzjazmem odwzajemniła pieszczotę, by już po chwili skinąć głową, gdy spytał czy mogą już wychodzić.
- Możemy. – Odparła dając mu zaraz po tym jeszcze krótkiego całusa, a potem wyswobodziła się z jego ramion by odłożyć lusterko trzymane w dłoni na miejsce, a wziąć do ręki kurtkę, opatulić się szalikiem oraz zarzucić torebkę na ramię. I gdy już miała ruszyć do wyjścia, zatrzymała się jeszcze na moment by zabrać szampana, którego zamówiła im, gdy Leo był w łazience, aby się odświeżyć. A potem skinęła na niego zachęcającą, by zaraz spleść ich dłonie razem.
Zabrała go taksówką na obrzeża miasta. Na niewielki mostek postawiony nad strumieniem wody, otoczony niewielkim parkiem. Stojąc na owym moście mieli idealny widok na Big Ben, nad którym za niedługo miały wystrzelić fajerwerki. Ale nie chodziło tutaj tylko o bajeczny krajobraz, który nawiasem mówiąc, mimo wszystko bardziej przemawiał do Spencer na wiosnę niż zimą przyprószony płatkami śniegu. Chodziło o to, że patrząc na lewo można było dostrzec niewielkie osiedle, stare kamienice. To tam Spencer wynajęła swoje pierwsze mieszkanie. To właśnie tutaj rozpoczęła samodzielne życie. Nienawidziła swoje małego mieszkanka, nędznej dzielnicy i tego, że aby dostać się na Uniwersytety musiała pędzić na drugi koniec miasta. Ale kochała to, że była.. wolna i niezależna. Dlatego z uśmiechem wspominała każdą chwilę. Zwłaszcza te spędzone tutaj, w tym miejscu.
- Pamiętasz dzień, kiedy się stąd wyprowadziłam? Kilka dni potem zaciągnęłam Cię tutaj bo tęskniłam za tym miejscem. Zawsze tu przychodziłam, sfrustrowana po ciężkim dniu. Nienawidziłam swojego mieszkania, ale to miejsce kochałam. Może nie pamiętasz tamtego dnia, ale ja pamiętam idealnie. Była wiosna, świat dopiero budził się do życia. Ty podsadziłeś mnie na barierkę i zacząłeś się ze mną droczyć, że mnie puścisz i wpadnę do wody. Piszczałam , a Tobie to sprawiało niezwykłą frajdę. – Mówiła oparta o barierkę, by w tym miejscu przewrócić oczyma, a na jej ustach zakwitł rozbawiony uśmieszek. – A potem nagle przyciągnąłeś mnie do siebie i pocałowałeś. To nie był nasz pierwszy pocałunek, ale.. Potem spojrzeliśmy sobie w oczy i wiesz co? Po raz pierwszy, świadomie pomyślałam, że każdy dzień bez karmelowego odcienia Twoich oczu, bez Ciebie.. Będzie dniem straconym. – Ciągnęła teraz już z twarzą zwróconą w stronę słynnego zegara. I dopiero teraz przeniosła na ukochanego spojrzenie z ciepłymi iskierkami w oczach. – Od naszego pierwszego spotkania wiedziałam, że to nie będzie zwykła znajomość, zwykły związek ,który rozpadnie się po kilku miesiącach. Ale dopiero tamtego dnia dotarło do mnie jak wiele dla mnie znaczysz. Jak bardzo Cię kocham. Już wtedy wiedziałam, że dla mnie jesteś tym jedynym.. – Urwała powoli stając tuż przed nim, z wciąż tlącym się uśmiechem na wargach. – Nigdy Ci tego nie mówiłam, bo wtedy bałam się, że mnie wyśmiejesz, weźmiesz za wariatkę i skończysz naszą znajomość, bo przecież nie znaliśmy się aż tak długo, prawda? A potem jakoś brakło czasu. Ale dzisiaj.. Dzisiaj chciałam Ci to dać. Wiem, że to nie Paryż, ale.. – Znów uśmiechnęła się, nieznacznie wzruszając ramionami i przekręcając oczyma.
[miałam zrobić z tego dwa komentarze, ale ostatecznie doszłam do wniosku, że jest to tak beznadziejne, że szkoda czasu.. xD wybacz, ale nie myśle już dzisiaj i nic lepszego wymyślić nie mogłam.. ;x
oczywiście, nie mogło być inaczej;d
no, dokładnie ;p hm, czy ja wiem czy wyróżniać? :p po prostu nie lubię chodzić w czymś w czym chodzi połowa mojej szkoły przykładowo ;p cicho !:c ale podobno już od środy ma być cieplutko ;d
nie?;d
no.. nie mam wyboru ;p no właśnie, więc dupa. chociaż i tak teraz już do szk nie będę ciągle chodzić - tylko na jakieś zaliczenia etc pewnie. No niektórzy tak, niektórzy nie.. wiesz jak jest ;p no to u mnie pewnie też xd w końcu testy gimn zawsze są w tym samym czasie wszędzie nie? ;p
haha spoko, nie musisz, zwyczajnie tylko się tak zastanawiałam czy to Ty wisisz, czy ktoś nagle zaczął nas tutaj "podglądać" xd
"nieletni/pełnoletni" ;p ja się tam uśmiałam, chociaż nie wiem czy to zasługa filmu czy mojej kumpeli;p no ale i tak nie byłam na tych zakupach, bo generalnie czasu nie miałam :)
:)]
[a ja dzisiaj prawie nic nie zrobiłam, ale normalnie nie potrafiłam się dzisiaj uczyć przy tym całym szumie związanym z gośćmi -.- i mam to w dupie, tylko powtórze jeszcze coś na wos i się już dzisiaj nie uczę. spoko, ja i tak dopiero się pojawiłam także wiesz :)
haha spoko, ja to w sumie zależy :p ahahaha skąd ja to znam ;D no to może będziesz miała okazje, chyba, że temp tak skoczy, że nagle z minusowej zrobi się +20.. xD
okej? ;p
ehe ta, powiedźmy xd o jeżu, serio?;o ja tam się nie orientuje - za moich czasów takiego czegoś nie było, ale kto tam wie co teraz ma ta nowa podstawa?;p
domyślam się ;d no :| ;p
no ^^ no to Ci fajnie;d
;)]
[ano trudno. dlatego jutro odpuszczam sobie dwie pierwsze lekcje i kartkówkę z chemii, ale na krtk z wosu muszę już isć -.- ;p są rzeczy ważne i ważniejsze- w tym wypadku była to przyjaciółka, nie? ;) haha okej spoko blogiem się nie przejmuj ;)
zgadnij! :P nie wątpię ;> ;d jak każdy chyba;p
no to okej;d
dobrze, że chociaż Ty!;d mhm ;d więc podejrzewam, że to tylko w pojedynczych szkołach są takie cuda ;p u mnie czegoś takiego nie było i nie słyszałam by miał być ^^
;pp
o, właśnie się miałam pytać jak tam z barmanem, czy się już przeprowadził. i jak wam się żyje?;)
btw. ja już spadam, muszę jeszcze na wos powtórzyć i wgl się ogarnąć, więc no ;p dobranoc, udanego dnia:)]
[no ba;d haha dzięki;> a Tobie powodzenia z "Lalką"!;d no ba, cała noc przed Tobą ;p no wiem, wiem. W ogóle tak się ostatnio zastanawiałam czy to nasze blogowanie w jakimś sensie nie dobiega końca..? W sensie wiesz o co mi chodzi? Ciebie prawie nie ma, mnie zresztą też, a im bliżej matury tym mniej mnie będzie i.. myślisz, że jeszcze się w to potem tak wkręcimy?
no to jak tam wolisz;> za pomyłkę przecież nic Ci nie grozi nie?:> :d mhm;d
no wiem;> ;d
dzięki!;d haha no to spoko ;d
oj.. przykro mi, no ale jakoś przecierpisz i się przyzwyczaisz :* byleby wam sie dalej dobrze układało ;)
no, a teraz już serio idę, po prostu jeszcze mnie koleżanka zagadała i się przy okazji dowiedziałam, że chyba Francuzi przyjechali z wymiany ;d
także do spisania jutro, jak mam nadzieje:> :*]
[i jak tam?;) mhm.. nie wiem, mam nadzieje, że damy radę ;)
haha oj tam, ryzyk fizyk czy coś ;p o, albo bez ryzyka nie ma zabawy ;d
;pp
haha no to widzisz, nie potrzebne przedtem tak świrowałaś :D no i prawidłowo ;d
nooo, najlepszy był gość, Francuz, co się tam przedstawiali na apelu i wgl i coś tam starał się gadać po polsku i na koniec powiedział, że jest zajebiście :d i wgl to wolę nie wiedzieć jakich nasi ich słówek uczą ;d ooo, ale Ci fajnie ;d a z jakiej okazji? :>
btw. po pierwsze, generalnie teraz znikam i pewnie będę dopiero późnym wieczorem, bo mam dużo nauki na jutro, bo trzeba coś tam jeszcze pozaliczać także wiesz :) a po drugie, jak już wszystkich proszę to i Ciebie: http://moje-ankiety.pl/respond-41727.html rozwiążesz ankietę dla mojej siostry, bo jej potrzebne do pracy magisterskiej?:> z góry dziękuje ;d]
[no to cudnie, zawsze wiedziałam,że jesteś niesamowita ;d a całkiem spoko, kartkówkę z wosu napisałam niby całą, choć w sumie wolałabym mieć drugą grupę ;p tak czy siak baba głównie to ocenia po nazwiskach, a za mną nie przepada także wiesz.. :P no bo.. mam wrażenie, że nam się to tutaj trochę rozpada i tyle ;p a czy rzeczywiście się znowu w to wkręcimy jak się hm "ogarniemy" to trudno przewidzieć, mam nadzieje, że tak :)
nie?:> łaj nat?:>
cieszę się bardzo;> :d
no ;p no ba, każdy z nich próbował, ale ostatecznie skończyło się na tym, że każdy z nich tylko potrafił powiedzieć po polsku "siema" "dzień dobry" i "dziękuje" :P no i oczywiście dwie osoby pojechały "zajebistym" :P to moje nie wiem było w dużym cudzysłowu bo ja wiem aż za dobrze;p nawet z nimi gadałam;d, ale z poprzedniej wymiany to już wgl samych przekleństw się uczyli xD moja kumpela jak wróciła z wymiany to mi pokazywała całą listę niecenzuralnych słówek po włosku :P btw. z Francji przyjechała jedna murzynka, i kurde jakimi tekstami mój kumpel rzucał aż czasami przeginał.. xD w sensie takim rasistowskimi, że ja pierdolę.. xD
ahahaha spoooko ;D a no to fajnie Ci :) a z kim się wybierasz?:>
no to dobrze :) no to dzięki wielkie ;d ;) no.. pielęgniarstwo, jak dla mnie bez szału xd no a teraz serio znikam, bo jeszcze musiałam się pouczyć przy kompie - w sensie nie mam podręcznika z pp i musiałam sobie na necie poszukać informacji.. ;d także do potem ;)]
[no już nie udawaj takiej skromnej :P haha no bywa ;p spoko, mi szkoda nerwów na taką babę zwłaszcza, że teraz mam ważniejsze sprawy na głowie niż wos, poza tym to jest taka specyficzna kobieta, że z nią byś w życiu się nie dogadała jesli Cię nie lubi ;p no zdarzały się zdarzały, ale to już jakoś trwa tak jakoś długo. No sam fakt, że już w sumie nie piszemy nigdzie indziej oprócz MT, a nawet w sumie tutaj wymieniamy po jednym komentarzu, a czasami ani jednego - czegoś takiego sobie nie przypominam ;p i nie robię Tobie tutaj wyrzutów czy coś, bo ja sama przecież teraz mam mało czasu, a im bliżej matury tym będę miała go jeszcze mniej, więc wiesz, tylko po prostu odniosłam wrażenie, że nam to się zwyczajnie rozpada. I zwyczajnie zaczęłam się zastanawiać czy jeszcze będziemy potrafiły tak siąść i przykładowo wymienić kilka komentarzy wątkowych jednego wieczora. Odzwyczajamy się i zastanawia mnie czy jeszcze raz się w to tak wkręcimy zwłaszcza, że przedtem co ja w sumie miałam czas to Ty go nie miałaś, teraz najwidoczniej będzie na odwrót. Potem po moich maturach znowu Ty jedziesz do Paryża, potem Ty pewnie będziesz musiała zająć się zakończeniem roku, to znowu ja potem będę miała wyniki matur i będę musiała jeździć na uczelnie i.. I tak zwyczajnie mi z tym dziwnie, bo dla mnie nie tyle blog, co nasza znajomość i nasze wątki są ważne, a teraz mam zwyczajnie wrażenie, że nam się to wszystko rozłazi i tyle. I wgl "może poczekać"?:p lepiej by to zabrzmiało bez tego może, wiesz? :P
aha, okej, nie wnikam :P
;p
no tak, tylko wiesz słuchanie jednego i tego samego zrobiło się nudne koło 7 osoby :P a było ich w sumie koło 20 ;P hahah dlaczego?;p w tym nie ma nic strasznego;d nic, bo tego nie słyszała poza tym i tak by nie zrozumiała :p no to tylko wam pozazdrościć :P
mhm ;d ooo czad;d no i widzisz, a ja Ci znowu nie odpiszę,bo jeszcze muszę ogarnąć zadania na kartkówkę z chemii, powtórzyć angielski, przeczytać jeszcze raz notatki z pp i najlepiej by było jakbym sobie jeszcze wszystkie układy człowieka powtórzyła, ale to pewnie oleję i się zwolnię z biologii. Także wybacz, odpiszę jutro jak przyjdę ze szkoły, w ogóle jutro będę mieć luźniejszy dzień, bo juz w sumie jutro wszystko zaliczam i zostają mi jakieś pojedyncze przedmioty, ale przynajmniej nieskumulowane na jeden dzień ^^ a teraz zmykam, do spisania :). ]
[nawet trochę bardzo trudno ;P no tak właśnie ^^ i tak sobie nigdy nie zapomnę jak mi stanęła na nogę, to ostatecznie wyszło, że to i tak wina i moja, i mojej klasy bo tak powoli chodzimy xD nie wiem, osobiście jakoś tego nie liczyłam, ale mam wrażenie, że dłużej, ale kłócić się nie będę w tej sprawie;p no my, my;p no to akurat tak, ale aż takich zaległości - miesięcznych - to na innych blogach chyba nie miałyśmy ;p ewentualnie w wątku z AiL ;p no to akurat prawda i zdania na ten temat nie zmieniłam;p mhm, a to zwyczajnie nie mogłaś napisać, że Ci się nie chce pisać? Zawsze mogłaś sobie zrobi "wolne" od bloga. no to się cieszę, ale co z tego skoro ja teraz mam maturę? I taka prawda, że do 17 maja będę musiała biologię zakuwać, rozwiązywać arkusze, zadania itd? Zwyczajnie nie będę miała zbyt wiele czasu. Mhm, kiedyś tak.. no się okaże :) mhm, mhm mam nadzieje, że zobaczę :p haha no chyba, że tak;p btw. chyba mam pms, bo wyszłam na jakąś przewrażliwioną nie? ;p
jak zawsze;p
ja tam nie narzekam, przynajmniej polskiego nie miałam;p haha spoko;p spoczi, Niemcy też ich nauczą tego i owego, się nie przejmuj przekaz słownictwa będzie taki sam ;P no;p hihi ^^
nie każdemu mu się podobać ;p no życie;p ja się nie urywam, przecież mamusia mi podpisała zwolnienie także ja nie widzę problemu ;p mhm, spoko ;) no a teraz serio już idę, bo już wyłączyłam wszystko, bo tylko mnie ludzie zagadywali, bo powysyłałam im tą ankietę i tylko potem mi niepotrzebne rozmowy z tego po- wynikały xD dzięki i wzajemnie, ciao :)]
[generalnie to nie pytaj co ja tu jeszcze robię.. xD
ja nie przesadzam.. ;> :D no wiem, też ją uwielbiam.. *,* :P no więc właśnie;P jeżu, ale ja Ci nie mówię, że masz mi tam teraz, już, natychmiast odpisywać, bo ja sama nie wiem kiedy odpisze na metrze, bo nawet już nie chodzi o sam brak czasu, ale też o fakt, że będę musiała się znowu w Dymka po przerwie wkręcić, a z nim to się jeszcze tak nie zżyłam, że od ręki odpisać i zachować hm.. jego charakter czy cuś ;p okej, przecież nie każę Ci się tłumaczyć ;p tylko jak mi ta cała nauka wyżre mózg to będę miała problemy ze sklejeniem kilku porządnych zdań, ale może aż tak źle nie będzie ^^ no tak, oczywiście ^^ no, jesteśmy osom ;p dzisiaj nie potrafię już, bo jestem zbyt zmęczona i zła na samą siebie, że wyszłam na przewrażliwioną ;p bo już Ci kiedyś pisałam, że ja wylewna to nie jestem jeśli chodzi o moje uczucia/odczucia/czycośtam, a tu z jednego pytania zrobiła się wielka rozmowa ;p
jak zwykle;p chociaż bardziej upiekło się tym co mieli pisać jakieś zaległe sprawdziany ;p okej, okej, może Ci z Twojej wymiany będą grzeczni :P
no więc właśnie, nie marudź :P oj tam, oj tam, szczegóły.. wolno mi ;P no.. także ten do spisania po raz trzeci xD]
Uśmiechnęła się z rozczuleniem słysząc w jego głosie wzruszoną nutkę. Teraz była pewna, że nie popełniła błędu przyprowadzając go tutaj, że to był jednak dobry pomysł. Cieszyła się także, że i dla niego to miejsce, tak ważne dla niej, teraz zaczęło coś znaczyć. Że już nie jest tylko miejscem jak każde inne, w którym spędzali wspólnie czas wygłupiając się, poznając coraz lepiej czy robiąc cokolwiek co pogłębiało ich zachwyt nad drugą osobą. Miała też nadzieje, że Leo będzie o tym wszystkim pamiętał przez te najbliższe dni, które na pewno nie będą łatwe dla żadnego z nich. Ale chciała by nigdy nie zapominał, że to on jest miłością jej życia, że wiedziała już to od bardzo dawna i że nie zamieniłaby go na żadnego innego faceta, bo tylko jego kocha, bo tylko z nim chce być.
Pisnęła zaskoczona, gdy nagle grunt usunął jej się spod nóg. Niemal wszczepiła się w ukochanego, gdy ten usadawiał ją na barierce, by zaraz rozluźnić uścisk i już tylko luźno zapleść ręce na jego karku równocześnie chichocząc wesoło, bo doznała tego uczucia deja vu, ale tym razem nie było to drażniące uczucie, że ma się tylko niejasne wrażenie, że to wydarzenie miało miejsce. Ona pamiętała z czym jej się to kojarzy, a więc było to przyjemne odczucie, wywołujące uśmiech na twarzy i wesoły śmiech. Bawiła się jednym kosmyków jego włosów, jednocześnie słuchając jego kolejnych słów, by zaraz po tym posłać mu spojrzenie czułe i radosne, ale również jednocześnie mówiące, że za takie coś nie musi dziękować. Bo ona chciała to zrobić, chciała go tutaj przyprowadzić już dawno, podzielić się tym z nim. Ale już w następnej chwili uśmiechała się z zadowoleniem, gdy Leo delikatnie swoimi ustami zaczął podrażniać wrażliwe na pieszczoty miejsce. Wykorzystując swoją chwilową wzrostową przewagę wtuliła nos między jego loczki na głowie. I tkwiła tak dłuższą chwilę delektując się jego zapachem, jego dotykiem, oraz jego przyjemnym śmiechem, by na koniec pochylić się w stronę jego ucha i wyszeptać mu krótkie, ale jakże ciepłe "dziękuje, że jesteś", a na koniec dodać te dwa magiczne słowa "kocham Cię". I zwyczajnie już nie czekając na żadną jego reakcje, po prostu chwyciła go dwoma palcami za brodę, a potem odnalazła jego usta z przepełnią od emocji pieszczotą.
[lepiej nie czytać xD w sumie możesz to trochę przyśpieszyć, przynajmniej do północy czy coś;p
btw. ja to będę jak coś to najwcześniej koło 18, bo mam jeszcze korki dzisiaj ;p]
[no i Ci się nie dziwie.. :D
no ani ciut, ciut.. :P hahah ;d przecież wiesz, że nie potrafię, o! :P haha no mi się w sumie Androśką lepiej pisało z początku - w sensie jak się zaczęli dopiero w sobie podkochiwać itd, bo teraz taka zakochana to się bardziej Spencerowata zrobiła.. xD no to się cieszę;d i jak zauważyłam już zaczęła wracać, a mi się powoli zaczyna rodzić pomysł jak tam odpisać, więc może do końca tygodnia coś tam skleję :P haha, nie no też tak myślę, że tak źle nie będzie ;d no mam nadzieje.. ;D hihi ^^ ja już tak mam ;p no w tej sprawie chyba nic ;d
spoko, my sobie bez tego radzimy :P ale wiesz, teraz nam muszą do 16 oceny wystawić, a ten sprawdzian to był prawie miesiąc temu także wiesz xD to uroczo ;>
no i dobrze;p spoko, i tak nie było tego z biologii bo ksero się zepsuło xd koleś się śmiał, że to zbiorową myślą je popsuliśmy, bo kumpel poszedł to przełożyć.. :D ale z dwóch ost lekcji i tak się ZWOLNIŁAM ZA ZGODNĄ MEJ MAMY ;D
ehe ;p spoko ;)]
W pewnym momencie Spencer przyszło do głowy, że to chyba jednak nie zwykły zbieg okoliczności zmusił ich do pozostania w Londynie. Podejrzewała, gdyby teraz byli w Paryżu, to i owszem byłby to wyjątkowy, szczęśliwy wieczór oraz, że wchodziliby w Nowy Rok z tymi samymi marzeniami, z tymi samymi nadziejami, a także życzeniami. Ale jednak to, że pozostali w stolicy Brytanii sprawiło, że wreszcie porozmawiali o sprawach, które tak naprawdę od dłuższego czasu unikali, bo mieli sprzeczne poglądy jak w przypadku dalszego powiększania rodziny, lub zwyczajnie byli przerażeni jak w przypadku białaczki, że owy koszmar może jeszcze wrócić. A nie dało się ukryć, że to właśnie rak był ich najpoważniejszym wrogiem, który miał nad nimi przewagę, z którym walka nie była wcale wyrównana. Oboje bali się, że ona tylko czeka gdzieś uśpiona, by kiedyś znów zaatakować. Pozostawali jednak dobrej myśli, że to wszystko jest już za nimi. A inne problemy? Nie mieli wątpliwości, że nieważne jak, ale ostatecznie sobie z nimi poradzą, bo cóż im strasznego, gdy są razem, a ich tarczą na zło całego świata jest ich miłość? Brunetka sądziła, że w Paryżu nie udałoby im się poruszyć tak ważnych tematów. Nie miała wątpliwości, że te rozmowy wynikły dzięki magii Londynu, który oboje znali jak własną kieszeń, z którym mieli wiele wspólnych wspomnień. Bo to było miasto, w którym rozpoczęła się ich uczucie, ich związek i trudno było nie mieć do niego sentymentu nawet jeśli nie wszystkie wspomnienia z nim związane były pozytywny i optymistyczne. Kolejnym puzzlem, który sprawił, że się otworzyli na drażliwe, ale mimo wszystko dręczące kwestie było to, że przyszli właśnie tutaj, że Spenc opowiedziała mu o ich dniu, w którym do niej dotarło kim stał się dla niej Leo już wtedy. Więc choć Paryż byłby czymś nowym, choć weekend w stolicy Francji miał być tylko dla nich, równocześnie mając być uczczeniem dopiero co wziętego ślubu to po takim wieczorze nie mogli już narzekać, że wyjazd nie wypalił. Jak nie dziś, to kiedy indziej, jak przedtem ukochany Spencer zauważył.
Nim się obejrzeli, w całej Brytanii rozbrzmiały gongi zegarów, korki z szampanów wystrzeliły, na niebie pojawiły się fajerwerki, a z ust ludzi wypłynęło jedno, zgodne zdanie "szczęśliwego, nowego roku!". A oni w tym czasie roześmiani pędzili w stronę mostu, by tam podziwiać ciemne sklepienie, teraz rozjaśnione fajerwerkami, które układały się w wymyślne kształty. Następnie była ta magiczna chwila, gdy znów przylgnęli to sobie i objęci ciasno wpatrywali się wzajemnie w swoje oczy, składając ciche życzenia, by los zaczął być dla nich wreszcie łaskawy i przyniósł tylko pozytywne wrażenia.I były pocałunki, uśmiechy, kolejne wyznania miłości.
Aż wreszcie ruszyli w stronę hotelu nieco zmarznięci, zamyśleni, ale szczęśliwi. Gdy znaleźli się znowu w centrum miasta, Spencer przez moment nie mogła przywyknąć do gwaru jaki tutaj panował. Miasto było zapełnione, co chwila mijali ludzi śpiewających na całe gardło, ledwo trzymających się na nogach lub po prostu składając życzenia noworoczne pierwszemu lepszemu mijanemu człowiekowi. Brunetka czuła się jakby właśnie została wyrwana z bajki, jakby przekroczyła magiczną granicę, jakby ktoś wybudził ją ze słodkiego snu. To dziwne wrażenie trwało dłuższą chwilę, gdy lekko nieprzytomnie śledziła to wszystko co działo się w okół niej nieco zdziwionym spojrzeniem. A potem zamrugała kilkakrotnie, by zaraz z uśmiechem przystanąć i zarzucić ukochanemu ręce na szyję, i obdarzyć jego usta pieszczotą. Potem gadała już wesoło, by w którym momencie pociągnąć do zgrabnym, nieco tanecznym nawet krokiem do przodu. I trudno było powiedzieć czy była to zasługa noworocznego nastroju panującego w mieście, czy zwyczajnie szampan uderzył jej do głowy nieco szybciej niż normalnie.
[bosko było ;d
;pp
no więc właśnie, musimy coś z tym zrobić ;d no myślę, że tak, bo w sumie to będzie dobry dramat dla nich - wiesz wciąż zakochani, ale jednak jakieś tam ich te gorsze cechy się ujawnią nie, i już nie będzie tak słodko ;d haha no tak :P no pod koniec jak się rzuciła Dymce na szyję to już było widać wesolutką Iyę :P okcia ;d ale niczego nie obiecuje ;p no to się cieszę ;> hihi ;p
no mamy, mamy. dokładnie 26 kwietnia! ;p także generalnie będę musiała w sumie oblewać ze znajomymi trzy dni pod rząd ;d ta;p
no ale z biologi nie zwiałam, więc mi się udało :P a poszłam sobie z lekcji po biologii bo już mi się siedzieć w szkole nie chciało :P i wcale nie zwiałam! no helouuu :P nieprawda.. xD]
[oj tam, wcale nie;p
no ;d przerysowany?;p ale w jakim sensie? ^^ poza tym właśnie - najważniejsze by było ciekawie :p hihi ^^ no i to mnie bardzo cieszy, bo ta Iya co była przez ostatnie komentarze, to nie pasowała w sumie do opisu tej optymistycznej dziewoi :P to dobrze:)
haha spoko, w sumie zawsze głównie drugie klasy się przecież tym zajmują :p a u nas to pewnie przewodnicząc się będzie organizował czy coś;p e tam, przed maturami muszą :p ale ma maturach to dopiero będzie libacja haha;d
no właśnie;p NIEPRAWDA :| miałam poważne powody do tego żeby się zwolnić.. :| xD nie, nie nie ;P
spoko, ja sobie dokończę odcinek GA i też idę spać, chociaż w sumie pewnie tak od razu nie zasnę, bo dzisiaj to prawie zaspałam na korki, bo niby położyłam się na 5 minut, a spałam ponad dwie godziny xD także ten.. ;d no tak czy siak, do spisania jutro, myślę, że na wątek zdążę Ci odpisać niczym wrócisz :)]
Sama Spencer właściwie jakoś nie tęskniła specjalnie za ciągłymi imprezami, litrami alkoholu i kacem gigantem rano. Może dlatego, że swojego aktualnego życia nigdy nie nazwałaby nudnym. I już nie chodziło tylko o to, że tak naprawdę nieustannie los płatał im figle wywracając życie do góry nogami, ale po prostu nawet w tych normalnych, zwyczajnych dniach nie widziała nic złego, zwłaszcza, że z Leo zawsze dbali o swój związek i zaskakiwali siebie nawzajem drobiazgami czy większymi rzeczami. Poza tym, po niektórych przejściach zwyczajnie doceniała ciszę i spokój oraz proste bycie z ukochanym, a teraz także Jamesem. Mimo to miło było sobie przypomnieć dawne szaleństwa. Bo przecież wciąż od czasu do czasu lubiła się dobrze zabawić - hej, przecież wcale nie była stara! A Sylwester był do tego znakomitą okazją. I bawiła się świetnie, nie mogła temu zaprzeczyć. Miło było także spotkać dawnych znajomych, z którymi niegdyś spędzali niemal każdy wieczór lub przynajmniej weekend. Patrząc jednak na ich Spenc uświadomiła sobie, że większość z nich zatrzymała się w miejscu. Patrzyła na swoich znajomych, którzy byli już koło trzydziestki, a wciąż ani odrobinę nie byli ustatkowani. Spotykali się z o wiele od nich młodszymi dziewczętami, jakby to oraz alkohol mogło pomóc im zachować młodość. Tylko cóż to za przyjemność któregoś dnia wrócić do pustego mieszkania i uświadomić sobie, że nie masz się tak naprawdę nic ani nikogo bliskiego? Brunetka wiedziała, że ona sama nie ma czego żałować - wyszumiała się za młodu, wyszalała, a teraz miała rodzinę, dom. Była ustatkowana. Bo wszystko kiedyś się kończy, trzeba wiedzieć kiedy przystopować, wycofać się. I miała wrażenie, że z Leo zrobili to idealnie. Byli odpowiedzialni, dojrzali a, dzisiejszego wieczora przekonali się, że nadal, jeśli zechcą, to potrafią zabawić się jak za dawnych lat.
Ostatecznie jednak zmęczenie musiało wygrać. Gdy stanęli przed budynkiem hotelu Spencer czuła się wyczerpana zarówno tą krótką wizytą w szpitalu jak i całym, noworocznym szaleństwem. Dlatego tylko uśmiechnęła się lekko, gdy szatyn pocałował ją, a potem poprowadził w stronę ich pokoju. Jednak w windzie Spencer nagle jakby się ożywiła. Trudno było powiedzieć czego była to zasługa, ale liczył się tylko fakt, że nagle w jej głowie zaczęły rodzić się nieczyste myśli, z którymi zaczęła wręcz pożerać Leo wzrokiem. Nim dotarli na swoje piętro już tkwiła przy nim składając drobne pocałunki na jego szyi. Potem tylko pociągnęła go w stronę pokoju, a gdy wreszcie otworzyli drzwi niemal natychmiast zaczęła zrzucać z siebie ubrania, równocześnie mrucząc coś o tym, że teraz będą uprawiać dziki seks, że jest niezwykle napalona i że Leo ma ją wziąć już, teraz, natychmiast. Rozebrana już do połowy opadła na łóżku, mamrocząc coś tym razem o uwierającym ją staniku, by nie wiedzieć kiedy zwyczajnie.. zasnęła.
[ble.]
[oczywista oczywistość :p
aa spoko ;d no chyba niee.. :P no ja wiem, wiem, ale to nie zmienia faktu, że się ciesze, że ta hm radosna Iya wróciła, czy coś :p
no cóż.. życie :P o widzisz, czyli nie będzie tak źle:p no to raaczeej ;> ale serio, już bym chciała być po maturach :p
na zwolnieniu miałam wpisane SPRAWY RODZINNE także wiesz, to poważny powód, no hellouu :p
no to ba;d uu biedna :c ja to w sumie nie wiem po co dzisiaj do szkoły szłam :p więc zatem jutro już nie idę xD
ehe, ehe.. ;p to dobrze:> xD spoko, miłego wieczora:) w sumie nie wiem, czy ja potem będę, ale się zobaczy :p tak czy siak do spisania :)]
[;p
no chyba! :P a nie chyba? :p no wiem właśnie, dlatego to robię :P haha wierzę na słowo ^^
no cóż, jakoś przeżyjesz, nie masz wyboru ;p jeżu, wiem i to też mnie przeraża xd a potem czekać do 30 czerwca.. kolejna masakra xD
pf, po prostu mi zazdrościsz i tyle, o! :P
haha no jak pech to pech :P ja już w sumie mogę sobie robić wagary.. tak dokładnie od 16 :P ano pierwsze testy, potem matury i też wolne będziesz mieć :p
hm.. no to ja tak wpadłam jeszcze na chwilę, ale w sumie to nie mam na co odpisywać ;p więc wracam do nauki, a potem idę spać, także ten, dobrej nocy, udanego dnia i do spisania ^^]
Spencer też ciągle miała marzenia - związane nie tylko ze swoją rodziną, ale także z pracą czy pasjami. Zdawała sobie jednak sprawę, że teraz spełnianie tego wszystkiego bez Leo nie miałoby najmniejszego sensu. Bo co z tego, że przykładowo podróżowałaby dookoła świata jeśli jego nie byłoby obok, jeśli nie byłoby go w jej życiu? Ale tak, chciała się nadal spełniać, rozwijać byleby jej mąż był razem z nią. Tak samo chciała wspierać Leo w jego marzeniach, bo przecież i on nie wątpliwie je miał. Bo czymże jest człowiek bez marzeń? No właśnie. Miała tylko nadzieje, że jej ukochany pamięta w tych swoich przeróżnych planach o rodzinie. Bo to nic złego marzyć, chcieć osiągać wyznaczone cele, ale trzeba pamiętać o tym co się już ma, co można stracić przez nierozsądne zachowanie, kogo można skrzywdzić i przede wszystkim pamiętać co jest najważniejsze. A kiedyś Leo o tym zapomniał, nie posłuchał jej, a potem..? Potem było tylko cierpienie, ból i niemal wszystko się rozpadło na drobne kawałki.
Gdy Leo zasnął gdzieś nad ranem, Spencer wybudziła się niemal w tym samym momencie, gdy jej mąż został porwany przez macki snu. Wystarczyło jej zamrugać kilkakrotnie by całkowicie się rozbudzić i odgonić od siebie resztki senności. Ostrożnie podniosła się do siadu, tak aby przypadkiem nie obudzić śpiącego obok niej mężczyzny. Przeczesała zmierzwione włosy, równocześnie przypominając sobie cały wczorajszy wieczór oraz noc, ale także nocne sny. Po przebudzeniu nie była w stanie przypomnieć sobie co takiego dokładnie jej się śniło, wszystko zamazywało jej się z każdą upływającą sekundą. Pamiętała jednak nieustannie przeplatające się twarze i sylwetki Leo oraz Noaha. Na samo wspomnienie imienia przyjaciela przeszedł ją niekontrolowany dreszcz, bo wbrew pozorom naprawdę przerażało ją to wszystko. Nie wiedziała czy mężczyzna przyjmie jej pomoc, a gdy już się zgodzi to jak miała mu jej udzielić? Nie miała też pojęcia jak potoczy się jej dzisiejsza rozmowa z ukochanym, bała się tego jak on to wszystko zniesie, czy nadal będzie na nią zły.. Ale przecież oboje dobrze wiedzieli, że to, że Noah próbował popełnić samobójstwo to jej wina. Więc nieludzkie byłoby z jej strony gdyby go teraz zostawiła, zwłaszcza, że był on kompletnie sam.
Wzdychając cicho oparła głowę na podkulonych kolanach i utkwiła spojrzenie w Leo pogrążonym we śnie. Delikatnie, z troską pogładziła jego policzek szczęśliwa, że ma go przy sobie. Mimowolnie w jej głowie pojawiło się pytanie jak wyglądałoby teraz jej życie, gdyby Noah od razu powiedział jej co do niej czuje. Czy teraz to on leżałby z nią w łóżku? Czy to z nim miałaby dziecko? Czy byłaby teraz jego żoną? Czy kiedykolwiek poznałaby Leo? Pamiętała, że kiedy poznała Noaha bardzo przypadł jej do gustu. Potem zaprzyjaźnili się, a ona przepadała za spędzaniem z nim każdej wolnej chwili, co tak właściwie zawsze robiła. I czekała na jego pierwszy krok, bo intuicja podpowiadała jej, że on czuje do niej coś więcej niż do zwykłej przyjaciółki. Ale zawsze, gdy atmosfera między nimi zaczynała gęstnieć w znajomy sposób, on nagle wycofywał się. Teraz znała tego przyczyny, ale wtedy nie miała o nich bladego pojęcia. A potem? Potem tamto wszystko przestało mieć dla niej znaczenie, bo w pewnym klubie do tańca poprosił ją pewien zniewalający mężczyzna. Teraz była jego żoną i nie zamierzała gdybać co by było gdyby Noah wcześniej wyznał jej miłość, bo dla niej to już zwyczajnie nie miało znaczenia, zwłaszcza, że gdzieś podświadomie czuła, że nawet jeśli nie na tamtej imprezie to i tak w końcu spotkałaby Leo. Bo to on był jej przeznaczony. I z tą myślą, pochyliła się by musnąć jego wargi, by następnie ostrożnie zejść z łóżka i pójść do łazienki odhaczyć poranną toaletę.
[dobrze było ;p
:)]
[okej niech będzie, że na pewno ;> :d no to się ciesze, że Ty się cieszysz, że ja się cieszę :p na to liczę :p
haha oj tam jakoś dasz sobie radę, nie wierzę, że Ty byś się wycofała :p jak nie Ty to kto to ogarnie? :P no to co, ale serio, jak się przedtem jakoś niespecjalnie stresowałam tak teraz zaczynam powoli świrować i już mi się zaczyna wszystko mieszać :p ostatnio na korkach z matmy rozwiązywałam zadanie z ciągów i tak mi nic nie wychodziło itd, i dopiero po chwili się kapnęłam, że biorę wzory do ciągu arytmetycznego zamiast geometrycznego -.- ahahah zaiste;d
oj tam, przecież i tak wszyscy wiedzieli, że się urywam, nawet nauczyciele bo się zwalniałam z moją dobrą kumpelą z którą zawsze do szkoły i ze szkoły wracam :p poza tym to takie nieszkodliwe kłamstwo więc.. :P
i tak nie przebije nic tego, że po 17 maja mam wakacje aż do października, a Tobie od wrzenia będą truć głowę z maturami, o! :P
no widzę xD w sensie widziałam :p no co racja, to racja mam czego się uczyć, aktualnie powtarzam układy człowieka, bo jutro znowu mamy jakiś sprawdzian maturalny z biol ;p ahahaha aż tak staro wyglądasz? :p
spoko ucz się tam, blogiem się nie przejmuj :P ]
[spoko, dobranoc ;] ]
[spoko, spoko, ja się wkręciłam w oglądanie MatruraToBzdura :D
btw. ja miałam chodzić na sks na siłownię, ale dupa, mam wtedy korki :c
i wgl byłam dzisiaj na występie dzieciaczków z przedszkola ;d i moja siostrzenica miała tańczyć ze swoją grupą (mieli takie słodkie stroje krasnalów!*__*) ale się rozpłakała i nie wyszła na scenę.. xD a tak to wychodziła nieraz na scenę i śpiewała, że ją niemal siłą trzeba było ściągać xD]
[ja póki co nie odpisuje, bo mam teraz trochę zajęć, postaram się pod wieczór odpisać :) chociaż też nie wiem czy mi się uda, bo mnie na piwo wyciągają, a już któryś raz chyba im się nie wykręcę także wiesz.. xD ale nie no, zrobię sobie potem jakąś przerwę od nauki i powinnam Ci tutaj odpisać :) także do spisania, udanego wyjścia wieczorem itd :P ]
Stojąc pod silnym strumieniem prysznica Spencer nie tylko próbowała zmyć z siebie ostatnie resztki senności, ale także zebrać i poukładać myśli, które z każdą chwilą coraz bardziej kotłowały się w jej głowie. Wiedziała, że dziś czeka ją rozmowa z Leo, bo w końcu sama o nią poprosiła jeszcze wczoraj, ale teraz wydawało jej się, że to wcale nie był dobry pomysł. Bo tak naprawdę o czym oni mieli rozmawiać, skoro ona jeszcze nic nie ustaliła?! Owszem, miała konkretne decyzje podjąć z ukochanym, ale powinna mieć jakiś względny plan działania, prawda? A tak naprawdę była w rozsypce, bo po pierwsze nie wiedziała nawet czy Noah przyjmie jej pomoc, a jeśli tak to jak ona może mu jej udzielić skoro tego czego on najbardziej pragnął nie mogła mu dać? Nie oznaczało to jednak, że miała odpuścić i nie pomóc przyjacielowi zebrać się do kupy. Bo naprawdę pragnęła dla niego szczęścia, spokoju. Najgorsza była jednak świadomość, że to ona mu to wszystko odebrała, to przez nią leżał teraz w szpitalu.. I zwyczajnie ją nienawidził, a przynajmniej Spenc była o tym święcie przekonana. I w tej samej chwili doszła do wniosku, że jednak prośba o rozmowę z Leo była dobrym pomysłem, bo wiedziała, że przynajmniej będzie mogła się wygadać, że będzie mogła wyrzucić to wszystko z siebie i zapytać co ma robić, jak pomóc Noahowi. Zdawała sobie sprawę, że pewnie nie będzie to najprostsze dla Leo dawać jej rady na temat faceta, który jest w niej zakochany, ale miała nadzieje, że jej nie opuści, że pomoże, bo ona tak rozpaczliwie potrzebowała jego wsparcia! Dla niej Noah był tylko przyjacielem i tylko z takich, przyjacielskich, pobudek chciała mu pomagać (no i może też z poczucia winy). Wiedziała jednak, że jej męża mogą dręczyć jakieś bezpodstawne obawy napędzane złością oraz zazdrością, więc ciągle odnotowywała w pamięci aby nieustannie przypominać mu, że robi to tylko dla Noaha-przyjaciela, a on, Leo, jest jej mężem i całym światem. Rough musiał to w końcu zrozumieć, bo w zaistniałej sytuacji Spencer nie mogła tak zwyczajnie odejść, odpuścić, bo Noah zrobił to przez nią i był kompletnie sam, nie miał teraz nikogo bliskiego kto pomógłby mu się pozbierać, więc to było jej zadanie.
Opuściła łazienkę już w nieco lepszym nastroju, z lepszym nastawieniem do tego wszystkiego, bo liczyła na wsparcie Leo. Oczywiście ciągle zdawała sobie sprawę, że nie może w tej sprawie ukochanego o zbyt wiele prosić, ale miała nadzieje, że tak zupełnie jej z tym wszystkim nie zostawi. Przecież są zespołem, powinni się wspierać prawda?! A kto wie? Może Leo jej nie opuści w związku z tą sprawą z jakiś irracjonalnych obaw, że ona mogłaby od niego odejść? To raczej nie byłaby zbyt dobra pobudka, bo przecież oznaczałoby to, że szatyn zwyczajnie jej nie ufa, ale.. mimo wszystko póki co dla Spenc liczył się fakt, że mąż przy niej będzie. A taką przynajmniej miała nadzieje, bo wszystkiego miała się dowiedzieć za kilka długich chwil. Poza tym chciała też by mężczyzna podzielił się z nią swoimi obawami, nawet tymi najbardziej bezpodstawnymi, bo choć jakiś brak zaufania z jego strony miał ją zaboleć, to jednak nie mogła dziwić się jego obawom, bo przecież sama na jego miejscu pewnie by je miała. No i oczywiście chciała je wszystkie rozwiać aby Leo się niepotrzebnie nie zadręczał.
Minąwszy się z zaspanym mężem w progu łazienki posłała mu lekki uśmiech, a potem wymieniła przelotny całus, by zaraz dorwać się do walizki i znaleźć dla siebie jakieś wygodne ubrania. Ze schnącymi powoli włosami cierpliwie czekała aż mężczyzna opuści łazienkę, a gdy tylko to się stało z zadowoleniem przyjęła jego ramiona oplatające ją w tali oraz pocałunek, którym teraz już całkowicie przytomny ją przywitał.
- Dzień dobry po raz drugi. - Powtórzyła po nim z uśmieszkiem czającym się w kącikach jej warg. A potem na dłuższą chwilę znowu odnalazła jego usta marząc, by ta chwila trwała wiecznie, by nie musieli się niczym martwić, by mogli zająć się tylko i wyłącznie sobą.. Póki co jednak to nie było możliwe. - Zamówiłam nam śniadanie. - Powiedziała, gdy już się od niego odsunęła z czułością odgarniając mu z czoła wilgotne włosy, które powoli zaczynały przybierać znajomą formę ukochanych, niesfornych loczków.
[oj tam, nie narzekaj ;P
no, mhm ;p wiem ;d
no widzisz jak ja Cię już znam?! ;P no, jak zwykle na początku nic nie ma rąk i nóg, norma ;d a daj spokój, już zaczynam mieć jakieś porąbane sny, niby nie związane z maturą, ale podejrzewam, że to wynik stresu -.- no nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym już być po!:c ^^
haha ta xD e.. nie masz wyboru? xD
ehe, jasne, już spadam, mhm :P
no cóż, życie! musisz się z tym pogodzić!:P ahaha tak? xd okej ;d]
[spoko, blogiem się nie przejmuj przecież :p
haha spoko, chyba to wdziałam ;p tak czy siak ja nigdy nie zapomnę laski, która nie wiedziała ile jest księżyców na ziemi xD i powiedziała 7 <3 ;d
o jeżu, przecież aż tak bardzo mi na tym nie zależy, bo przecież jak będę chciała to sobie mogę pójść kiedy chce, nawet na osiedlu mam siłownie ;p tylko kumpel chciał żebym z nim chodziła, no i zawsze to za darmo :p
no pewnie tak, ale potem jakoś nie specjalnie przeżywała to, że nie wystąpiła :p
spoko, dzisiaj cały dzień z matmą w sumie <3 xp
mhm, jaasne ;> ;p
haha nie ma czego.. chyba;> ;d mhm ^^ haha nie wiem na ile to pomoże, ale spoczi, jak trzeba to umie się zrelaksować zwłaszcza w dobrym towarzystwie;d kwietnia? no to mi to ani trochę nie pasuje, bo to zaraz przed zakończeniem roku, więc będę musiała latać z księgami, kartami pamiątkowymi i listami z podpisami no i poza tym będę musiała zakuwać, a jak bym jechała do Krakowa to na dłużej niż jeden dzień, bo w tą i z powrotem mi się nie opłaca :).. mam w planach do Krk się wybrać dopiero po maturach :p wtedy przyjedź!
no raczej że nie;p chciałabyś :p
haha no niby tak;d haha norma;d znam to i też nigdy nie narzekam acz czasami bywa to nawet trochę krępujące :P
no ja idę w pon bo musze i we wt muszę, a potem już nie chodzę, pierdziele szkołę :p dzięki i wzajemnie ;p]
[dobrze było nie narzekaj :p ja na razie nie odpisuje, bo rozwiązuje arkusze, potem jeszcze muszę przysiąść znowu do biol, i normalnie aktualnie nie jestem w stanie skleić jednego, porządnego zdania..-.- także też się pojawię jakoś za 2? godziny i wtedy postaram się odpisać :)]
Ona też miała nadzieje, że uda mi się chociaż zjeść jeszcze w spokoju śniadanie, w przynajmniej względnie pogodnej atmosferze. Całe szczęście także Leo miał taki plan, więc owszem, udało im się tego dokonać, choć gdy mężczyzna zachłannie pochłaniał zawartość swojego talerza, Spencer ledwo tknęła jedzenie jedynie przyglądając się ukochanemu. Ten widok rozczuliłby ją i rozśmieszył, ale w jej głowie już czaiła się zbliżająca się rozmowa i wszystko związane z Noahem sprawy, że była zdolna tylko skupić się na tym, żeby zaraz się nie rozpaść na drobne kawałki. Dopiero potem, gdy szatyn zaspokoił swój pierwszy głód i znowu zwrócił uwagę na swoja żonę, jej udało się odepchnąć jeszcze na chwilę sprawę przyjaciela. Z chęcią przyjmowała to kolejne kąski od męża, by zaraz rozluźnić się już całkowicie pod jego wypływem - drobnych zabiegów, niezobowiązującej rozmowy. Była mu wdzięczna, że zadbał jeszcze dla nich o chwilę spokoju, że zadbał by cokolwiek zjadła, bo gdyby nie on.. Cóż pewnie nie przełknęłaby ani kęsa. Niestety kiedyś i to wszystko musiało minąć. Z przenośnego stolika, na którym zostało dostarczone im śniadanie, pozostały już tylko resztki owoców, warzyw, talerze lśniły pustką, w koszyczku na pieczywo zostały tylko okruchy, a jedyną oznaką, że w ich filiżankach jeszcze przed momentem była kawa był jedynie jeden, mały zaciek pozostawiony przez samotną kropelkę po czarnym napoju.
I w końcu naszedł moment, gdy zaczęli temat, który i tak już zbyt długo odwlekali w czasie, a Spencer mogła być tylko wdzięczna ukochanemu,że zaczął ten temat z pozoru prostym pytaniem, ale dzięki niemu on mógł dowiedzieć się wszystkie wyzbywając wątpliwości, a Spenc umożliwiał po prostu wygadanie się oraz wyrzucenie z siebie wszystkich dręczących rzeczy związanych ze wczorajszym spotkaniem z Noahem. Brunetka jednak nie odpowiedziała od razu. Dała sobie czas na ułożenie myśli, które znów stworzyły jeden, wielki mętlik w jej głowie. Próbując opanować owy chaos na krótką chwilę wtuliła się w ukochany dołeczek tuż przy szyi męża, a potem wzięła już tylko głęboki oddech i ułożyła wygodnie głowę na jego torsie.
- Tak właściwie to.. nic. - Szepnęła tylko na moment spoglądając do góry, by wiedział, że mówi prawdę. I owszem, nie zamierzała na tym poprzestać, a rozwinąć owe "nic". - Nie chciał ze mną rozmawiać, nawet nie potrafił na mnie patrzeć.. Pewnie mnie obwinia i pewnie nienawidzi. - Kontynuowała ze słyszalną nutką bólu w głosie. I znów na moment urwała, by zaraz gwałtownie poderwać się do siadu. Obróciła się w stronę Leo patrząc na niego szeroko otwartymi oczyma, w których czaiło się nie tylko cierpienie związane ze stanem przyjaciela, ale też strach i przerażenie. - On to zrobił przeze mnie prawda? Ty też tak myślisz? To moja wina.. - Wyrzuciła z siebie, a choć ostatnie zdanie także miało być pytaniem, wyszło z tego raczej stwierdzenie. Bo taka była prawda, oboje to wiedzieli. I nim zdążyła powiedzieć cokolwiek więcej głos jej się załamał, a w oczach zaszkliły łzy. - Ja przecież nie chciałam go skrzywdzić..
[fe. nie umiem już dzisiaj pisać.
bez jakich?:> btw widzę, że odpisałaś na metrze;d
hahaha o jeżu, uwielbiam tych ludzi <3 ale taka prawda, że pewnie jakby mnie wzięli z jakiejś dziedziny na której się nie znam i to parę lat po lo to pewnie też bym jakąś gafę strzeliła, ale niektórzy przechodzą samych siebie <3 xD
ano czasami jest;p i jest czasami bliżej a i owszem;p ale u mnie w kościele akurat siłowni nie ma xD ale zawsze mogę iść do kumpla ;P
no ^^ ;)
no baaa.. wiem że mi zazdrościsz :> :D
mhm;d
no chyba raczej na pewno :p ale tak, próbować zawsze warto;d no to może wtedy uda nam się zgadać ;d no bo Ty masz bliżej, a mi się to nie opłaca zwyczajnie ;P
;dd
powiedziałabym co bardziej by im się spodobało, ale nieważne.. xD ciasto też brzmi dobrze;D
okej, już się nie chwale!:c (ale kiedy ja lubię!:c ;d)]
[ehe ;P
oj tam, to nie musisz na nie odpowiadać, bo ja Ci i tak będę to powtarzać :p hahaha oczywiście;d
haha pocieszające ;d. no właśnie, więc wiesz każdego można z czegoś zagiąć, bo niby większość pytań to podstawa, to jednak i tak byś nie wiedziała wszystkiego zwłaszcza jeśli czymś się nie interesujesz :P ale ja i tak bym mogła w tym wystąpić!<3 byłabym tą najmądrzejszą! ;D chyba że by mnie trema przed kamerą zjadła :O xD btw. "kim był Józef? grabarzem!" <3 ;D
no;p e tam, ja tam nie żałuje :p ano, ma swoją własną siłownię :P w sumie nie jeden ;d
.. postaram się:p
i o to chodziło :p a no tak, zapomniałam tym razem ja :p no może możemy ;> :D no, jakieś 7h :p
no to dobrze, że chociaż wiesz;p no nie mają wyboru ;p lepszy rydz niż nic;p
ohoho dzięki łaskawco ;p
spoko, ja teraz wracam znowu do biologi <3 ;D spoczi, ;) miłej nocy i dnia jutro ^^]
Ale Spencer zwyczajnie nie potrafiła wyzbyć się wyrzutów sumienia, bo wiedziała, że odpowiedzialność spoczywa na jej barkach. Niemal czuła siłę która przygniatała ją wręcz do ziemi, bo to ona popełniała błąd za błędem, gdy tylko zjawiła się w mieszkaniu Noaha i na kilka długich tygodni zamieszkała razem z nim. Gdyby wiedziała, że jej ukochany żyje nigdy by do tego wszystkie nie dopuściła, ale zwyczajnie była przekonana, że Leo jest martwy, że już nigdy go nie zobaczy. Więc musiała myśleć przyszłościowo, bo nawet jeśli nie dla siebie samej, to dla Jamesa. Nie wiedziała czy uda jej się pokochać jeszcze kogoś poza Leo, zresztą wtedy nawet nie była zdolna o tym myśleć, ale przyjaciel zmusił ją do podjęcia pewnych kroków - pierwsze wyznając jej miłość, a potem pytając jak ona sobie to wyobraża. I co ona miała zrobić? Głosik w jej głowie podpowiadał, że zachowuje się jak zwykła egoista, ale wtedy nie mogła już stracić nikogo więcej. Poza tym zależało jej na Noahu, zawsze był dla niej kimś ważnym i cóż, zwyczajnie doszła do wniosku, że jeśli rzeczywiście miałaby się z kimś związać to z nim. Wszystko jednak się zmieniło, gdy okazało się, że Leo żyje, a ona? Ona od razu wiedziała z kim zostanie, choć nawet jeszcze tak naprawdę nie wiedziała co się stało. Pewnie gdyby okazało się, że Leo upozorował swoją śmierć tylko dlatego,że musiał od niej odpocząć, przemyśleć ich związek, a może ją nawet zostawić i dopiero z czasem uświadomił sobie, że jednak nie może bez niej żyć, to Spenc mogłaby się zastanawiać, przede wszystkim nad tym czy mogłaby mu to wybaczyć. Ale Leo zrobił to by ratować swoje życie, by chronić ją i Jamesa.. Więc jak mogłaby mu nie wybaczyć? Niestety w tej całej historii najbardziej poszkodowany został Noah - ona odzyskała ukochanego, Leo rodzinę, a Noaś? Noaś został zwyczajnie z niczym. I Spenc wiedziała, że musi mu teraz pomóc, dla jego dobra - nie miała pojęcia jak tego dokona, ale.. coś wymyśli, prawda?
Przecząco pokiwała głową, na moment przymykając powieki by pozbyć się łez. Westchnęła cicho, układając palce na dłoni ukochanego, która znajdowała się na jej twarzy, a potem powoli rozchyliła oczęta. Były smutne, bo wiedziała, że mężczyzna mówi to wszystko tylko po to by uspokoić jej sumienie.
- Byłam zwyczajną egoistką. Wtedy.. może nic konkretnego mu nie obiecałam, ale wiedziałam, że on robi sobie nadzieje. A ja ich nie rozwiewałam, bo.. Bo on wtedy by odszedł, a ja nie mogłam wtedy już nikogo więcej stracić rozumiesz? Wtedy już więcej bym nie zniosła, potrzebowałam go i.. I to moja wina. - Wymamrotała cicho, bo już czuła rosnącą w gardle gulkę. I żeby ukryć twarz ukochanym, bo wiedziała jak wiele ona zdradza, zwyczajnie znalazła swoje miejsce na jego kolanach i schowała się w jego ramionach nieznacznie drżąc od powstrzymywanych łez. Zdawała sobie sprawę, że powinna zaczekać - gdyby to zrobiła, Leo wróciłby zanim podjęłaby jakąkolwiek decyzję związaną z Noah'em. Jasne, wtedy nawet w najśmielszych marzeniach nie przypuszczała, że Rough kiedykolwiek jeszcze stanie w progu ich domu i.. Zresztą. Już nie miała co gdybać. Podjęła takie, a nie inne decyzje i teraz musiała zmierzyć się z konsekwencjami. W jej głowie pojawiały się też myśli, że gdyby Noah przynajmniej pozwoliłby jej się uporać z żałobą i dopiero potem powiedział jej co czuje do niej, ona mogłaby to na trzeźwo przemyśleć, spojrzeć racjonalnie na możliwy związek z nim.. Ale za takie myśli nienawidziła się jeszcze bardziej, bo zwyczajnie była przekonana, że nie ma prawa szukać dla siebie usprawiedliwienia.
[jeżu, mogłam jednak lepiej teraz nie odpisywać xD ciągle piszę jedno i to samo Oo poprawię się!
Ty lepiej czytaj, a nie oglądasz MaturaToBzdura :p
o widzisz, a ja byłam dzisiaj w szkole i mam w sumie dużo nauki na jutro, ale a to od śr "leniuchuje" i edukuje się już tylko w domu ^^
haha nie, raczej nie, chociaż w sumie.. xD
haha spoko :P no to raczeeej;>mhm, taki malutki;> ahaha uwielbiam tych ludzi ^^
nie narzekałam, tylko napisałam, że nie mogę, a w sumie mogłabym chodzić, ale jeśli nie będę to nie koniec świata, bo jednak preferuje inne formy aktywności niż siłownia ;p haha no życie!:>
:)
no co przecież napisałam, że możemy :p ano jesteś, ja 3,5h jadę w jedną stronę także wiesz, w takim układzie na zapiekanki wolę wyskoczyć u siebie, albo w Rzeszowie też w jednym miejscu są takie pyszne, żejapierdolę *,* ;d
haha;d
mhm, jestem wielka podziwu, że masz jej w sobie aż tyle! :P
no to Tobie powodzenia z 'Lalką' a ja teraz znikam, będę wieczorem :)]
[ok ;) to Tobie też powodzenia z nauką, do spisania jutro :)]
[spoczi. ja już dzisiaj prawie nietomna jestem także wiesz.. ;p (myślałam, że już Ci wcześniej odpisałam, a dopiero potem sobie przypomniałam, że tylko pomyślałam, że to zrobiłam xD) także ucz się, ogarniaj, a na blogu odpiszesz kiedy już będziesz mogła - potem, albo jutro, albo kiedyśtam ;d
także jak coś to udanego dnia jutro i do spisania ;)]
[bosz. co oni mają tam za szablon teraz? Oo btw. na listę się wpisałam, w wolnej chwili odpisałam też na Metrze choć badziewnie wyszło, no ale mniejsza. No i ja będę późnym wieczorem, może się jakoś spiszemy :)]
[W sumie nie wiedziałam ,gdzie Ci odpisać i ostatecznie wybrałam metro, bo tam jakoś miałam większą wenę, a tutaj muszę pomyśleć, żeby się znwou nie powtarzać ;p mam nadzieje, że mi wybaczysz, że sobie MT odpuszczę, ale właśnie zrobiłam 10 kartek A4 z zdaniami z biologi i to tak popieprzonych zadań, że aż mnie głowa rozbolała -.- a jeszcze muszę chemię powtórzyć i wgl, no a tutaj musiałabym bardziej pomyśleć, żeby się znowu nie powtórzyć itd ;p dlatego dzisiaj metro, choć MT jest naszym priorytetem.. a teraz ja już znikam, bo mam jeszcze masę spraw do zrobienia i ogarnięcia. także udanego dnia i mam nadzieje, że do spisania jutro :)
na cały nawias też odpisze już jutro ^^]
Spencer nie chciała pozwolić sobie na łzy, ale jak zwykle w jej oczach musiała pojawić się słona mgła, która po krótkiej chwili zamieniła się w strumienie płynące po jej policzkach. I nic nie mogła na to poradzić, bo taka już była - silna, wytrwała i uparta, ale jakoś musiała dawać upust swoim emocjom. Czasami w ciszy i osamotnieniu, a czasem w obecności ukochanego, który zawsze potrafił dodać jej otuchy, nawet nie tyle słowami co prostym byciem z nią. Ale chyba właśnie dzięki tym słonym kroplom jeszcze zwyczajnie nie zwariowała po tym wszystkim co przeszła, bo dzięki temu nie tłumiła uczuć, które ostatecznie mogły by ją zniszczyć od środka. Owszem, gdy trzeba potrafiła powściągnąć emocje, ale potem miewała te swoje chwile słabości i chociaż wiedziała, że chyba właśnie dzięki nim zachowuje względną równowagę, zawsze nienawidziła tych momentów, bo czuła się słaba oraz bezbronna.
Zazwyczaj udawało jej się pozbierać samej - krótka chwila płaczu, pozwalała jej wyrzucić z siebie tłumione emocje, które wręcz zżerały ją od środka, a potem po prostu brała się w garść. Przypominała sobie o swoich obowiązkach, przypominała sobie komu jest teraz potrzebna, mówiła sobie, że nie ma prawda do łez, bo musi być silna.. Ale tym razem ktoś inny jej o tym przypomniał, a był to oczywiście Leo. Zamrugała kilkakrotnie by odgonić łzawą mgłę, a potem wbiła spojrzenie w oczy ukochanego teraz tak stanowcze, ale ciągle ciepłe i troskliwe. A gdy skończył on swoją przemowę, z gardła Spencer wyrwało się drżące westchnienie. Była świadoma,że jej mąż ma rację, więc powoli skinęła głową, a potem na moment wyswobodziła twarz z jego objęć. Energicznym ruchem starła ostatnie łzy rękawem swetra, wzięła kilka głębszych oddechów równocześnie chowając buzię w dłoniach aż wreszcie udało jej się względnie ogarnąć. Przeczesując burzę ciemnych włosów podniosła spojrzenie na ukochanego i tym razem to ona ujęła jego twarz w palce.
- Dziękuje. - Mruknęła cicho, głosem jeszcze nieco zachrypniętym od emocji. A potem westchnęła po raz kolejny na nowo próbując zebrać myśli.
- A więc.. zostajemy w Londynie? - Spytała dość niepewnie, równocześnie zagryzając wargę. - Znaczy.. Zostaniesz ze mną, prawda? Ja wiem, że nie mogę Cię w tej sprawie o zbyt wiele prosić, ale naprawdę chciałabym byś był obok. A właściwie.. jak Ty sobie z tym wszystkim, no wiesz.. radzisz? - Dodała, bo po pierwsze od początku zdawała sobie sprawę, że Leo najchętniej zostawiłby Noaha samego sobie, a wszystko co robi, robi dla niej,a po drugie.. cóż, może początkowo trudno było jej zidentyfikować to co przedtem usłyszała w jego głosie, ale teraz wydawało jej się, że to była nutka zazdrości? złości? Sama nie wiedziała, bo wtedy była zbyt roztrzęsiona, ale wiedziała, że coś jest nie tak. Znała go, wiedziała, że wczoraj był wściekły, że nie pojechali do Paryża.. A nie chciała by był zazdrosny, bo przecież nie miał powodów! Jasne, Noah ją kocha, ale chyba najważniejsze, że ona kocha jego-Leo, prawda?
[i co, przeczytałaś tą Lalkę w końcu czy tylko streszczenie? :p
ta, kujon.. xD to ciekawie co byś powiedziała o mojej kumpeli, która nie chce iść na wesele w sobotę, bo uważa, że zmarnuje cały weekend, ktory mogłaby poświęcić na naukę ^^' a pominę już fakt, że ona non stop siedzi w książkach, więc trochę rozrywki by jej nie zaszkodziło; d
haha;d ;)
no, dokładnie tak! ^^ no juz w sumie można biegać taka piękna pogoda jest! *.* a mnie w ogóle to jeszcze w zawody z koszykówki wrobili -.-'
e tam, wydaje Ci się.. xD aha spokoxD
ta, jak burza.. bo nie miałam wyboru, musiałam dzisiaj babce je oddać xd ]
Już po tym jego krótkim "głuptasie" wiedziała jaką odpowiedź usłysz przynajmniej na pierwsze swoje pytania. Bo choć spodziewała się, że właśnie taka odpowiedź padnie to jednak czaiła się w niej paniczna nutka, która podpowiadała jej, że Leo czasem może wyjechać do Murine i zostawić ją tutaj samą. I niby nie mogłaby mieć mu tego za złe, bo przecież ona zajmowałaby się Noahem, facetem, który się w niej kocha, ale z drugiej strony przecież są parą, małżeństwem i powinni się wspierać, a Spenc miała zamiar pomóc przyjacielowi ze względu na ich znajomość, dlatego, że on jej kiedyś też pomógł odbić się od dna rozpaczy oraz dlatego, że zrobił to przez nią, a nie ze względu na jakieś romantyczne pobudki. Poza tym, gdyby Leo wrócił do domu, oznaczałoby to, że zwyczajnie jest na nią zły i wściekły, a to tylko mogłoby oznaczać kłopoty. A to, że jej mąż z nią zostaje, to że potrafi stłumić gniew, bo nie wątpiła, że i takie emocje się w nim pojawiają, oznaczało, że dla niej jest w stanie zrobić wszystko, że ona jest najważniejsza. Ale czy mogła się temu dziwić? Nie, bo wiedziała jak Leo bardzo ją kocha, a to wywoływało ciepełko w jej serduchu. I była mu niezwykle wdzięczna za wszystko co dla niej robi, bo przecież kosztowało go to nie lada poświęcenia i wysiłku. Doceniała to, naprawdę. I kiedyś, gdy już będzie po, odwdzięczy mu się za wszystko, obiecała to sobie spoglądając w jego wyrozumiałe oczęta.
Ale tak jak Spencer spodobała się pierwsza odpowiedź Leo, tak druga.. Cóż, niezbyt przypadła jej do gustu, bo przecież ona nie uważała aby jego uczucia w tej sytuacji były mniej ważne. Oczywiście przede wszystkim teraz jej priorytetem miał się stać Noah, bo to jemu miała pomóc się po tym wszystkim pozbierać, nie oznaczało to jednak, że nagle miała zapomnieć o swoim ukochanym i o tym jak on radzi sobie w tej całej, nieco porypanej sytuacji. Z drugiej strony nie chciała też na niego naciskać, bo jasno dał jej do zrozumienia, że nie ma ochoty rozmawiać na temat tego co on czuje. Zrozumiała przekaz - ona może się wygadać, ale on tego nie potrzebuje. Zamierzała uszanować jego decyzję, chociaż przez dłuższą chwilę musiała ze sobą walczyć. Patrzyła na niego to otwierając, to zamykając usta aż w końcu ostatecznie skinęła głową na jego ostatnie pytanie, po czym zwlokła się z łóżka po drodze przelotnie muskając jego wargi. Bo miała nadzieje, że gdy juz będzie gotowy to do niej przyjdzie - nie chciała by tłumił w sobie jakieś uczucia, obawy, bo wiedziała, że odbije się to nie tylko źle na nim, ale też na ich relacjach. Póki co jednak mogła dać mu spokój i skupić się na tym co czeka ją w najbliższych dniach. O ile Noah zgodzi się w końcu przyjąć jej pomoc.
Ubrana odpowiedni do pogody, z torebką przewieszoną przez ramię czekała na Leo, a gdy ten też był już gotowy do wyjścia razem opuścili hotelowy pokój.
- A co z pracą? Nie będziesz miał problemów jeśli przedłużysz urlop? - Zapytała jeszcze, bo przypomniała sobie, że w przeciwieństwie do niej Leo wrócił do pracy, a ona.. Ona cóz, póki co nie mogła. A potem dopytała jeszcze o drugą przyziemną sprawę o to gdzie się zatrzymają - w hotelu czy u jej rodziców, bo ich stare mieszkania w Londynie był już albo sprzedane, albo wynajęte.
[oho, a mnie się czepiałaś, że się zwolniałam z paru ostatnich lekcji! :P oo no to spoko ^^
no wiem :p no.. troszeczkę xD w sumie to dla mnie weekend się już dzisiaj zaczął, bo jutro do szkoły nie idę ;d w sensie idę, ale tylko na salę gimnastyczna, bo są zawody chłopaków z koszykówki i będę kibicować naszym :D no i wcześniej jeszcze sobie planujemy wypad na miasto i na boisko ze znajomymi, potem zawody, potem chyba wolny wieczór ;d a w sobotę mam iść niby oblewać drugie miejsce kumpeli w konkursie chemicznym i urodziny kumpla ;d NO I OCZYWIŚCIE BĘDĘ SIĘ UCZYĆ, to przede wszystkim :P :) a Ty, jakie palny na weekend? :>
no dokładnie ;d aa, no tak, zapomniałam o Twoich kolanach ;p no ja tam uwielbiam koszykówkę, ale w sumie akurat na zawody średnio mi isę chce iść, zwłaszcza teraz :p ale narzekać też nie będę, bo w trakcie lekcji, więc niby na jedno wychodzi, choć z drugiej strony, pewnie w pon bym została w domu :p
no to może i lepiej ;d
ahah dzięki ;d a właśnie, coś tam też jeszcze innego zaliczałaś i zapomniałam zapytać jak Ci poszło! ale w sumie o chodzi z tym rosyjskim? W sensie ona Cię przygotowuje do matury, czy do jakieś olimpiady, czy co? :p]
[no widzisz, ale Ci dobrze :p na zakupy?! spooko, ja się przynajmniej urywałam z lekcji, żeby się do matury uczyć i wgl! a Ty sobie na zakupy jedziesz.. :p
no to ba ^^ ahaha no raczej, a myślisz, że tylko kibicować tam idę..?:> xD pewnie będzie też grał mój ciemnooki przystojniak! ;D no to chyba dobrze nie? :p no wiesz, ogólnie zawsze znajdzie się powód do oblewania ;d ale w sobotę za tydzień będzie jeszcze lepszy powód do picia ;> ;d NO ALE POWAGA:\ sorry za 2tyg mam maturę więc wiesz mimo wszystko głównie się skupiam na nauce, ale też bez przesady - nie można dać się zwariować :p mhm ;d ooo, jak uroczo ;d
no kto jak kto, ale Ty akurat powinnaś chyba pamiętać, nie? :p o dokładnie to, to, to ;d ta, czy coś xD przynajmniej się wymęczę i odstresuje ;d
nie, skąąd! :D
haha pamiętam, pamiętam, że jesteś zajebista;p mhm, no ale jakoś dasz sobie radę :) ale jak wygrasz olimpiadę to nie będziesz przynajmniej matury musiała z tego pisać :p i najwidoczniej uważa, że Cię na to stać ^^
spoczi, ja odpisałam na metrze, a teraz się już zmywam bo mi rano znajomi robią nalot na mieszkanie, także muszę wstać i się przynajmniej ogarnąć ;d także udanych zakupów jutro i do spisania ;d ;)]
Bez zbędnych protestów zgodziła się aby tym razem przez te kilka dni zamieszkali u jego matki. Gdy ostatnim razem była zmuszona zamieszkać w Londynie, gdy toczył się proces związany ze sprawami Leo, siedziała swoim rodzicom na głowie przez ten cały czas. Nie chciała więc robić im znowu kłopotu, choć nie wątpiła, że jej oni nie mieliby nic przeciwko. I zdawała sobie sprawę, że pewnie będą kręcić nosem, że tym razem zrezygnują z ich gościnności, ale nie mogli zaprzeczyć, że powinni być sprawiedliwi i dać także matce Leo szansę nacieszenia się wnukiem, zwłaszcza, że Spencer już niejednokrotnie zwracała na to Leo uwagę. Może jego rodzicielka była jaka była dla niego, ale miała prawo widywać się z Jamesem, bo przecież też była jego babcią! Poza tym brunetka bardzo lubiła swoją teściową, więc nie, nie miała nic przeciwko. Zresztą miała większe problemy na głowie niż to czy zostaną u jej rodziców czy u jego matki. Cieszyła się tylko, że nie będą musieli z Jamesem męczyć się w hotelu.
Gdy mężczyzna zaproponował, że pierwsze zawiezie ją do Noaha, a potem sam pojedzie po ich syna Spencer gwałtownie zaprzeczyła. Po pierwsze zdążyła się już stęsknić za Jamesem, za jego uśmiechem zapełnionym tylko kilkoma pierwszymi ząbkami. A po drugie.. Chciała też nieco odwlec tę wizytę w szpitalu w czasie. Za dobrze miała w pamięci wczorajsze zachowanie przyjaciela, by teraz bezstresowo śpieszyć na kolejne spotkanie z nim. Bo przerażał ja fakt, że on nadal może być taki obojętny. Że nadal nie będzie chciał z nią rozmawiać. Że nadal będzie ją obwiniał i nienawidził. I dopiero gdy wyściskała, wycałowała swój mały Skarb była wreszcie gotowa na nowo stawiać czoło przeciwnościom losu.
- Przyjedziesz jak odwieziesz Jamesa? Chociaż nie ma chyba sensu żebyś znowu musiał czekać pod salą.. Zadzwonię jak wyjdę.. Tak będzie dobrze? - Spytała gdy zatrzymali się pod szpitalem. A gdy wreszcie uzyskała odpowiedź męża, z westchnieniem rozpięła pas, i już miała wysiadać, gdy nagle zamarła, by zaraz obrócić się w stronę ukochanego, i na moment zarzucić mu ręce na szyję. Tkwiła tak dłuższą chwilę jakby znowu zbierała siły na kolejne zbliżające się godziny, a gdy wreszcie odsunęła się pomachała jeszcze do synka, musnęła przelotnie usta męża mrucząc już niemal nieobecne "do zobaczenia" bo myślami była już w sali Noaha.
[fajnie bylo;p no to tak mniej więcej przewinęłam ;p btw. tak sobie pomyślałam, że jak już tak męczymy psychicznie moją Spenc to jeszcze np. możemy jej dowalić tym, że np. Kat jej wypomni, że jak Leo próbował się zabić to jej nie było obok? Albo nie wiem, zrobi to wściekły Leoś, chociaż to chyba nie byłoby w jego stylu do końca nie? :p
;pp mhm, mnie mama też pozwoliła a się mnie czepiałaś hipokrytko :p mhm, na 5 dni roboczych w tygodniu uczyłaś się tylko jeden.. no to rzeczywiście.. :P
no;p no właśnie, ktoś w tym związku musi być rozsądny, a o dziwo to nie jesteś Ty tylko on! :P haha tak?;p no to spoko ^^ chociaż wolałabym żebyś oblewała ze mną :p NO TO DOBRZE;p tak właśnie ^^ no;p
nie wiem, żeby na mnie uważać?:p ano;p
niee.. już sama nie pamiętam.. xD
;p tak, nie masz wyboru :P jakbyś nie miała predyspozycji to by tak w Ciebie nie wierzyła :p
no zostało całe, całe szczęście ;P i jak zakupy? :p ]
[uwierz mi, że ja też się cieszę :p no to super ; ) spoko, ogarniaj sobie co tam musisz, jakoś dasz radę ^^ no spoczi, przecież ja też ostatnio na metrze odpisałam także wiesz :p teraz ten wątek wymaga więcej myślenie xD dzięki i wzajemnie ;p
swoją drogą, może powinnam już iść spać, bo właśnie dodałam komentarz u siebie pod kp xD a nie chce mi sie przelogowywać żeby usunąć dowody xd]
[ a spoko, nic się nie dzieje :) a co się stało? Mogę jakoś pomóc/doradzić? Jeżu i nie przepraszaj, tak? bo nie masz za co. dzięki i Tobie też udanego wieczora życzę :)]
[no to ba;d ok, spoko :) no właśnie wiem, że do Leosia by to nie pasowało, dlatego zasugerowałam Kat ;p zwłaszcza, że na ile znam Leosia to nawet jakby sobie to pomyślał to by Spenc ostatecznie nie oskarżał :P więc byłabym za Kat bardziej ;p
JASNE. Już się nie tłumacz, bo tylko winni się tłumaczą:} o widzisz, a ja tam niby mam szkołę, ale już jest po konferencji soł.. :P zresztą mi teraz będzie tęskno do liceum :c
no czyli coś w tym jest, nie? ;P no to czuj sie zaproszona! ;D tylko ja przyjmuję gości tylko z prezentami..;>> xD
nie? tto dobrze;p
i uwierzyłaś w to moje "nie pamiętam" ? xD chociaż teraz już serio nie pamiętam, ale wtedy jeszcze pamietałam ;p
nie, to znaczy, że jesteś dobra, chyba, że masz bandę baranów w klasie to co innego ;p pytanie to raczej czy jesteś aż tak dobra żeby wygrać olimpiadę:> mhmm ^^
aa no chyba, że tak. spoczi, bawcie sie z barmanem dobrze czy cos :p ja nie odpisuje na metrze bo czasu nie mam ;p ciao!]
[;p no wiem właśnie;p ale pomijając już fakt, że miną do tego wieki xD, to ona przecież nie musi mówić jej tego hm, złośliwie. Tylko wiesz np. Spenc będzie z nią gadać, a jej się wyrwie takie e.. zadumane "szkoda, że Cie nie było jak Leo próbował się zabić" czy coś w ten deseń xD i dopiero potem sobie uświadomi, że to jej się powiedziało na głos, no ale Spenc już to usłyszy i o.. xD albo coooś xd
no;p no raczej ;d w sensie konferencja chyba jest jutro bodajze, ale mniejsza z tym, i tak juz koniec! no.. wiesz, raczej nie miałam na myśli budynku i tego co tam hm, sie nauczyłam, ale zwyczajnie do ludzi - mojej klasy, bo wiadomo, że kontakt z większością się urwie, do ludzi których np. spotykałam tylko w szkole itd. :) ;p
JASSNE xD widzę, że żarty się dzisiaj Ciebie trzymają ;> :D nie, nie wiem :P teraz już niby wiem :p no to zawsze możesz przyjechać kiedy indziej ;> :P ahhah sppokkoo, powodzenia!. tequilą też bym nie pogardziła :D
a.. no mniejsza xd bo nie ogarnęłam o co chodziło za bardzo xD
aaa chyba, że tak :P haha ;d
no cóż, bywa i tak ;d no właśnie ;d no i prawidłowe podejście;p a wgl rosyjski to podobno dość prosty język jest, nie? :p bo tak mi kumpela mówiła, co w sumie zdolności językowych nie ma, ale twierdziła, że rosyjski to prosty jest;d
a już nie wiem, chyba o te Twoje kłopoty w sensie że coś tam Ci się udziela;p spoko, ja dopiero z boiska wróciłam ^^ i wracam do nauki ;d miłego wieczora, ciaooo.
btw. mi się przypomniało, że wgl na tym klubie książki co należałam, to teraz "
Metro" będą czytać co na podstawie jego jest metro-blog xD i tak zabłysnęłam, że wiem o czym to jest! xd a jak się zapytali skąd to ja "y.. no, tak mi się gdzieś o uszy obiło.." xD]
[nie wiem kiedy Ty się pojawisz, ale ja teraz znikam i nie wiem kiedy będę :) teraz idę biegać, chociaż średnio mi się chce po tych zawodach, ale siostra mi jęczy żebym z nią poszła to idę xD a potem mam taki em.. babski wieczór z moją siostrą i mamą przy piwku ^^ ale późnym wieczorem się na pewno pojawię :p miłego wieczoru, ciao!]
Gdy już pożegnała się z Leo i nieśpiesznie zmierzała w kierunku sali na której leżał Noah, czuła jak z każdym krokiem rośnie w niej napięcie. Mięśnie spinały się boleśnie, żołądek ściskał się przyprawiając ją o mdłości, a w głowie huczało od nadmiaru myśli i podejrzeń. Bo to krótkie oczekiwanie na spotkanie z przyjacielem, ten krótki przedział czasu, te kilka metrów, które dzieliły ją od jego sali było gorsze niż wczoraj. Wczoraj miała w sobie tylko znaki zapytania - jak ją przyjmie? Czy z tego wyjdzie? Czy się do niej odezwie? Czy ją znienawidzi? Czy ją obwinia? A dzisiaj już znała odpowiedź niemal na każde z tych pytań. Bo dzień wcześniej zdążyła się o wszystkim przekonać i teraz już wiedziała co ją czeka. Może powinno być jej prościej, bo przecież zawsze uważała, że niewiedza jest najgorsza, ale tym razem wcale tak nie było. Była boleśnie świadoma, że nie może łudzić się, że jej przyjaciel jej nie wini, że niczego bardziej nie pragnie jak tego by więcej jej już nie spotkać. I czy mogła mu się dziwić? Nie. Ale nie mogła go też tak zostawić, bo choć zdawała sobie sprawę, że od miłości do nienawiści tak naprawdę jest tylko jeden krok to podświadomie czuła, że Noah nadal ją kocha. Gdyby nie to nie próbowałby sobie odebrać życia, nieprawdaż? Bo nikt nie miał wątpliwości, że próbował zrobić to właśnie przez nią, być może przez jej ślub o którym przypadkiem się dowiedział. Nieważne, to ona była winna temu wszystkiemu. I właśnie dlatego czuła się zwyczajnie rozdarta, bo z jednej strony zdawała sobie sprawę, że tylko ona może mu pomóc, że jeśli ktoś do niego dotrze to właśnie ona, ale z drugiej strony.. Cóż, nie chciała w nim rozbudzać uczuć, które może już w sobie zdołał uśpić, które być może upchnął już w małym pudełeczku, a które znowu przez nią mogły się wysypać, wyjść na wierzch. A przecież ona nie chciała go ranić, ona chciała mu tylko pomóc. Obiecała mu jednak wczoraj, że jeszcze tu wróci i słowa miała dotrzymać. Zresztą już postanowiła, że nie może go zostawić kompletnie samego, bo jeśli to zrobi, jeśli nikt mu nie pomoże on znowu może spróbować się zabić. A na samą myśl, że może wybrać inny sposób, że może wtedy nie uda się go już odratować robiło jej się zwyczajnie słabo. Poza tym doszła też do wniosku, że jeżeli Noah pozwoli sobie pomóc to ona mu udowodni, że życie bez niej też ma sens - skoro udało mu się kogoś pokochać po Jane, to i po niej też mu się uda, nieprawdaż? Bo Spenc żyła w przekonaniu, że to właśnie ta dziewczyna była jego kobietą ze snów, marzeń i pragnień, że to ona była miłością jego życia, nie ona.
Brunetka obiecała też sobie, że będzie dzisiaj walczyć jak lwica. Nie pozwoli się wyrzucić z sali ani jemu, ani tym bardziej żadnej pielęgniarce. Zmusi go by z nią porozmawiał, bo to miał być pierwszy krok do sukcesu. Musiał się przełamać i zacząć rozmawiać - z nią, z innymi, z psychologiem.. Chciała go nauczyć, że bez niej też może ruszyć dalej. Może miało się to wiązać z tym, że miał ją do końca znienawidzić, a może z tym, że miała mu się stać zupełnie obojętna.. Ale to jak ona się będzie z tym czuć nie było ważne. Ważne było to by jej przyjaciel potrafił ruszyć na przód, by potrafił ułożyć sobie życie bez niej. Bo tego jedynego lekarstwa jakim była ona sama i życie z nią nie mogła mu podarować.
- Jak się czujesz? - Spytała cicho, gdy już wreszcie udało jej się przełamać i wejść do jego sali. Nie miała pojęcia od czego zacząć, więc zaczęła od najprostszego pytania jakie przyszło jej do głowy. - Noah, przecież wiem, że mnie słyszysz. Wiem, że nie śpisz. - Dodała jeszcze, gdy mężczyzna wciąż leżał z zamkniętymi oczyma ignorując jej obecność. - Nie możesz udawać, że mnie tu nie ma.. To nie jest żadne rozwiązanie..
[ooo może tak być ;d w każdym bądź razie wyjdzie to przy jakiejś spokojniej rozmowie, jak Spenc pójdzie do Kat się wyżalić, poprosić o radę itd ^^
mhm ;d no wiem, że będą nowi i akurat z tego się bardzo cieszę ^^ co nie zmienia faktu, że nie z wszystkimi da się utrzymać kontakt z tymi, z którymi by się chciało :). tak się zawsze tylko mówi, ale jak się pójdzie na inne uczelnie, w innych miastach to nawet trudno się zgadać żeby się spotkać, a potem wszystko się jakoś urywa.. Ale cóż, bywa ;p no to zależy też jaki konkretnie kierunek wybierzesz, bo na medycynie owszem, trzeba non stop zakuwać, ale są lżejsze,że spokojnie można imprezować i od czasu do czasu leniuchować ^^ no i zalezy od uczelni i.. od wszystkiego :p
ahahhaha ;d (tak? xD) no powiedźmy, że wiem :p w sensie, za dużo już takich tekstów od ludzi z neta słyszałam, żeby w to do końca wierzyć, i żeby to robiło na mnie większe wrażenie, o :p hihi ^^
;pp
nie wiem, ja się tam nie znam ;p i poki co nie zamierzam się rosyjskiego uczyć :p co nie zmienia faktu, że są o wiele trudniejsze języki ^^ przecież wgl podobno polski jest jednym z najtrudniejszych :d
ta, jeszcze na dkk nie mówiłam o tym, że piszę na blogu grupowym, tworzę postać, a potem piszę jej historię z inną autorką.. :P jakby się to miało skończyć tylko na wzmiance o tym, że bloga o Metrze znam.. A oni, zwłaszcza moja nauczycielka z polskiego, chciałaby dokłądnie wszystko wiedzieć na jego temat ;p no ja też chcę, ale to grube chyba jest więc póki co nie mam na taką książkę czasu ;P
no ja już wgl mam wolne, nie licząc matur xD spoko, ja wczoraj padłam jak mucha taka byłam padnięta, że jeszcze przed 23 zasnęłam xD a teraz znikam na x czasu, spiszemy się może potem jakoś :)]
[noup :P a całkiem spoko :p tylko teraz już trochę zmęczona jestem :) ou, no to fajnie ^^ hue, hue. spoczi, jak nic nie napiszesz to przecież nic się nie dzieje, luz :p]
[mhm ;p
no ;p wiesz to nie miała być żadna wymówka, ale w sumie uważaj sobie jak tam chcesz. Najwidoczniej nie rozumiemy się w tym temacie, a ja nie zamierzam się rozdrabniać. ta, zwłaszcza od studenta :)
spoko, wolny pokój mam więc miejsce na nocleg by się znalazło;p
mhm;p no bo to przecież najważniejsze - by dobrze zjeść, więc ja mu się nie dziwie, że akurat potraw się nauczył;p
no to własnie;p i dlatego też wolałam powiedzieć, że tylko mi się o uszy obiło :} To ile Ty tą Lalkę już męczysz? Oo
e tam przesilenie wiosenne.. chociaż nie wiem, może. spoko, dobranoc!]
[dużo różnych rzeczy, dużo by pisać;p no, jak widać hue, hue. spooko!
nie, może podejście mamy to samo, nie wiem w sumie. Mam tylko wrażenie, że kompletnie nie zrozumiałaś o co mi chodziło, ale mniejsza z tym. nooo.
to że namiot ze sobą weźmiesz nie oznacza, że mi lodówki objadać nie będziesz, bo zawsze możesz mi nalot na mieszkanie zrobić, o :P
ja tam lubię dobrze zjeść, więc a i owszem, mnie jedzenie rusza, czy coś;p
aahah spooko;p
ja dopiero wróciłam i trochę padnięta jestem, więc nie wiem czy uda mi się coś naskrobać jeszcze dzisiaj zwłaszcza, że właśnie nie wiem co mam pisać;p więc tak, fajnie by było jakby się odezwał, albo zrobił cokolwiek żebym miała co pisać :)]
[;p nijak. zwyczajny zlepek trzech liter. wyraz dźwiękonaśladowczy. nazywaj sobie to jak chcesz ;p
ale mi się nic nie wydaje :) jakbyś wiedziała co miałam na myśli to byś mi nie napisała, że jak będziemy chcieli to się spotkamy raz do roku, bo to nie o to mi chodziło. No już pomijając fakt, że mojej klasie przez te 3lata było sie trudno zorganizować, to co dopiero potem ;p. Ale jak już pisałam nie zamierzam się rozdrabniać, tłumaczyć o co mi konkretnie chodziło więc, olejmy to.
haha spoko, ja tam sobie uważasz, ale serio, nie otrułabym Cie moim żarciem;p
spoko;p dlaczego w górach?
a ja się już zwijam, bo jutro znowu mnie czeka intensywny dzień, ale postaram się gdzieś odpisać, bo w piątek to na pewno nie dam rady, bo praktycznie cały dzień/noc będę poza domem także wiesz ;p no fajnie by było, bo serio nie uśmiecha mi sie pisać po raz enty tego samego jak to Spenc czuje się winna i czuje, że musi mu pomóc ;p no tak czy siak, dobranoc, udanego dnia jutro, ciao!]
[no.. już się przyzwyczaiłam ;> xD
och no tak, bo kontakt przez fejsa jest taki zajebistyyyy *__* -.-'' więc nie, nie miałaś racji. Bo przecież mi wcale nie chodziło o to, że nagle sie kontakt ze wszystkimi urwie, bo jasne jest fejs, są telefony, ale to juz nie bedzie to samo co było przez te trzy lata. To miałam na myśli. I tyle. Więc tak, rzeczywiście to, że wymienimy kilka wiadomości na jakiś tam czas no to rzeczywiście WOW. Zresztą widzisz, i znwou nie miałaś racji, bo co, myślisz, że nagle będę płakać za każdą pojedynczą osobą z mojej klasy? Jasne, miałam zajebistą klasę, ale na dobrym kontakcie zależy mi tylko z kilkoma osobami i wiem, że jeśli ja się postaram i oni to się uda dobry kontakt utrzymać. Pewnie niektórzy wybiorą się na studia w to samo miejsce co ja. Więc tak, będę tęsknić za okresem liceum, bo to był zajebisty czas i już nigdy nie będzie tak samo, i tyle. ALe jasne, jak chcesz to sobie dalej myśl, że robie jakieś tam wymówki, a tylko pieprzę, że mi zalezy, czy cos tam:):):).
cóż, takie życie;p
spoko, się zobaczy ;p ale że co Cię też dotyczy bo nie ogarnęłam? ;p no to jeszcze raz - udanego dnia itd;p ciałsoon.]
[tak właśnie ;p
bo zadałaś pytanie? :}}} "A co nie miałam racji" - no to Ci odpowiedziałam, że nie. A żeby to nie było puste stwierdzenie musiałam je rozwinąć, ale spoczi, następnym razem już oleje Twoje pytania skoro tak wolisz, noł problem. Mhm, spoko. I nie, ja się wcale nie złoszczę, skąd.
najwidoczniej;p
a no tak, spoko;p nie miałam dzisiaj korków z biologii, więc może za chwilę Ci odpiszę :)]
Właściwie Spencer nawet nie zastanawiała się czy powinna zdjąć obrączkę. Nie, nie zamierzała tego robić zwłaszcza dlatego, że.. Co by to dało? Przecież Noah wiedział, że jest już zamężna. A ukrywanie symbolu jej małżeństwa nie miało najmniejszego sensu, przynajmniej w jej mniemaniu. Zdawała sobie sprawę, że widok dwóch pierścionków na jej palcu - zaręczynowego i obrączki - może sprawić mu ból, ale musiał się z tym widokiem oswoić. Z tą myślą, że teraz już oficjalnie należy do innego mężczyzny. Naprawdę nie chciała go już w żaden sposób ranić, nie chciała aby więcej cierpiał, ale pogodzenie się z faktem, że wzięła ślub miało być dla niego pierwszym krokiem do sukcesu. By to zrozumiał i ruszył dalej, przestał o niej śnić i marzyć, a zaczął wierzyć, że ta jedyna gdzieś na niego czeka tylko musi w końcu się dobrze rozejrzeć.
Właściwie nie wiedziała jakiej reakcji oczekiwać, ba! Nie wiedziała nawet czy jakiejkolwiek się doczeka, ale jeśli już to sądziła, że będzie to coś więcej niż obrócenie się na drugi bok i zachowywanie się jak obrażony na cały świat dzieciak. Jasne rozumiała, że jest na nią zły, wściekły, obrażony i prawdopodobnie jej nienawidzi, ale co takim zachowaniem chciał wskórać? Co chciał udowodnić? W każdym bądź razie nie potrafiła odnaleźć w tej osobie swojego przyjaciela, bo jej Noah nigdy by się tak nie zachował. I nie chodziło tutaj o zachowanie tylko wobec niej, ale o sam fakt, że na tyle ile go znała wiedziała, że on zawsze potrafił stawić czoła problem, wrogom, przeciwnościom losu. Może ta sytuacja była inna, pokręcona, a on sam był zraniony i osamotniony, ale to i tak nie zmieniało faktu, że gdy patrzyła na postać skuloną w łóżku, obróconą do niej plecami, nie potrafiła dostrzec w niej ani krzty człowieka, którego znała. Budziło to w niej wyrzuty sumienia, bo była świadoma, ze to ona go do takiego stanu doprowadziła, ale równocześnie czuła jakiś dziwny przypływ złości, bo skoro potrafił pozbierać się po stracie Jane, to dlaczego po niej nie mógł? Przecież to Jane kochał bardziej, to ona była tą jedyną, a Spenc? Spenc miała być tylko kobietą, która miała zapełnić choć odrobinę tej pustki po niej. No tak, bo ją stracił na rzecz innego faceta, więc może lepiej by było gdyby zwyczajnie umarła. Może wtedy przynajmniej nie próbowałby się zabić, nieprawdaż?
- Naprawdę zamierzasz się tak zachowywać? Jak obrażony na cały świat dzieciak? - Spytała z niedowierzaniem kręcąc głową. A potem tylko westchnęła cicho obchodząc łóżko na około, by usiąść na skraju materaca po stronie, w którą mężczyzna był teraz obrócony.
- Winisz mnie prawda? I masz racje. To moja wina. Nigdy nie powinnam była przychodzić do Ciebie po kłótni z rodzicami. Albo przynajmniej powinnam zniknąć po tym jak powiedziałeś mi co do mnie czujesz. Pewnie też nigdy mi nie wybaczysz, ale przynajmniej pozwól sobie pomóc. Powiedź mi co mogę zrobić, a Ci pomogę.. - Urwała, nie mając pojęcia co jeszcze dodać. Tak naprawdę wiele słów cisnęło jej się na wargi, ale sama już nie wiedziała czy nimi nie pogorszyłaby tylko sprawy. I teraz znów przyszło jej tylko czekać na jakąś jego reakcje. Ręce trzęsły jej się niekontrolowanie, więc zacisnęła je na kolanach czując jak serce fika jej koziołki z nerwów, bo zwyczajnie czekała aż wreszcie na to aż wykrzyczy jej, że jej nienawidzi i że ma się stąd wynosić. Czekała na cios, ale była w stanie to znieść, bo zdawała sobie sprawę, że to będzie nic w porównaniu z tym co on czuje.
[nie ma za co, do usług czy coś :P
no właśnie ;p cieszy mnie to niezmiernie :) ;P no cóż bywa i tak, ja tam nie zamierzałam Cie olewać, ale skoro Ci nie przypasowało, że Ci odpowiedziałam na pytanie, bo sie miałam nie rozdrabniać, to więcej tego robić nie będę ;) Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem! :} No to supcio :):)
no to tutaj cos naskrobałam, metro sobie dopuszczam bo nie mam teraz weny. Spoko, ja sobie powtarzam biologię ;p]
Po raz kolejny Spencer zdążyła stracić nadzieje na jakąkolwiek reakcje z jego strony. Dlatego też drgnęła niespokojnie, lekko zaskoczona, gdy w sali rozległ się głos Noaha. Coś ścisnęło ją boleśnie za serce, a oddech stał się na moment płytki i urywany. Uświadomiła sobie, że to łzy cisnął jej się do oczu, ale przecież obiecała sobie, że nie pozwoli sobie na tę słabość, nie w jego obecności, bo była niemal pewna, że posądzi ją o to, że chce go wziąć na litość. A nie taki był jej zamiar, pragnęła by jej wybaczył, ale sam, ze szczerego serca, a nie dlatego, że jej płacz zrobił na nim wrażenie. Poza tym wątpiła czy przebaczenie z jego strony jest jeszcze możliwe. A łzy? Łzy w tej sytuacji nie miały prawda bytu zwłaszcza z jej strony, bo to Noah był poszkodowany, nie ona. Więc musiała wziąć się w garść - pomógł jej głębszy wdech, który pozwolił jej wyrównać oddech; kilka mrugnięć pozwoliło by słona mgła, która na moment przysłoniła jej widzenie zniknęła. Bała się tylko, że głos ją zdradzi, więc tkwiła milcząco jeszcze dłuższą chwilę, równocześnie przypominając sobie poranne słowa Leo - że musi być twarda, że musi się wziąć w garść jeśli chce mu pomóc. Więc tak, nie mogła teraz się rozklejać, dawać emocjom za bardzo wyjść na jaw.
- Więc za co, Noah? - Spytała, choć była niemal pewna, że zna odpowiedź. - Ja naprawdę nie chciałam Cię zranić. Przecież wiesz, że byłeś.. I jesteś dla mnie ważny. - Szepnęła nerwowo zagryzając wargi, bezwiednie przeczesując włosy. Ale dopiero ostatnie jego słowa wybiły ją całkowicie z rytmu, sprawiły, że niemal straciła nad sobą panowanie, bo w jej głowie od razu pojawiła się myśl, że on znowu spróbuje to zrobić. Jeśli mu nie pomoże, on znowu będzie chciał się zabić. Więc musiała go ratować, lecz pierw musiała namówić go do współpracy. I nim zdążyła zastanowić się co robi już trzymała jego twarz w dłoniach niemal zmuszając go by na nią spojrzał.
- Nie mów tak. Nie jest wcale za późno. Pomogę Ci, ja Ci pomogę i nie pozwolę Ci już więcej zrobić sobie krzywdy, rozumiesz? Masz przed sobą całe życie i nie możesz go zmarnować przeze mnie. Ja nie jestem nikim wyjątkowym. Spotkasz jeszcze kogoś, zakochasz się.. - Wyrzuciła z siebie, ale urwała, bo nie chciała go teraz zarzucać wyuczonymi formułkami, że życie ma sens, że jeszcze się zakocha. Chyba nie tego teraz potrzebował.. A więc czego?
[wow, jestem w szoku :P
;p
no raczeeej :p nie, to Ty tak postawiłaś sprawę, nie ja :P ... a mam odpowiadać czy nie? :P tylko sobie nie bierz tego za bardzo do serca!
okcia, ja Ci tutaj odpisuje, wracam do książek, potem wychodzę na trochę ale pewnie też koło 7-8 sie pojawię ;p dzięki i wzajeemnie.
oo no rzeczywiście fajnie, aj lajk it. ^^ za to ja ostatnio mam wkręta w to http://www.youtube.com/watch?v=BDsuR22GQPQ i się głowie nad tym kto mi to wysłał kiedyś bo tak odgrzebałam w historii na youtube xD może to Ty? :p]
Właśnie tego się obawiała, gdy uświadomiła sobie co robi - że Noah ją odepchnie. To był impuls, zwykły impuls, który kazał jej objąć jego twarz dłońmi i spróbować przemówić mu do rozsądku. A choć podświadomie czekała aż mężczyzna odepchnie jej ręce to tak gwałtownej reakcji z jego strony się nie spodziewała. Oderwała gwałtownie palce od jego policzków jakby te nagle zaczęły ją parzyć. Była jednak świadoma, że to nie twarz jej przyjaciela stała się ogniem, a jej dłonie. Bo to jemu sprawiła ból - kiedyś odruch tak normalny, zwyczajny dla dwójki przyjaciół teraz był zakazany. Bo już nie byli przyjaciółmi - ona była mężatką, która musiała zerwać z nim znajomość, on zakochanym w niej facetem, który przez miłość do niej próbował się zabić. Więc nie, nie mogła już sobie pozwolić na tak spontaniczny odruch co dotarło do niej ze zdwojoną siłą i bólem, bo choć przez ostatnie dni zdążyła się już nieco oswoić z myślą, że Noah nie jest już częścią jej życia, to teraz widziała wszystkie tego skutki. A to bolało. Bolało, że nie mogła już nawet dotknąć faceta, w którego ramionach kiedyś mogła schować się przed złem całego świata. Teraz tylko go raniła, nawet najdrobniejszym muśnięciem.
Stała już kilka kroków od jego łóżka, wcześniej zawadzając po drodze o taboret. Nie chciała go już w jakikolwiek sposób narażać na kontakt ze sobą, ale całkowicie wycofać się też nie potrafiła i nie mogła. Nerwowo przeczesała włosy, a potem boleśnie zagryzła dolną wargę próbując się opanować, zebrać myśli, bo zwyczajnie już nie wiedziała co robić, jak do niego dotrzeć. Kątem oka zauważyła pielęgniarkę, która musiała chyba usłyszeć krótki, ochrypły głos Noaha, a teraz kontrolowała sytuacje w pokoju. Spenc mogła tylko dziękować, że teraz nie postanowiła jej wyprosić, choć z drugiej strony byłaby to niezła okazja do ucieczki. Ale nie, nie mogła sobie na to pozwolić.
- Nie zostawię Cię z tym samego. - Wydusiła przez ściśnięte gardło, cofając się jeszcze o kilka kroków, by móc wreszcie oprzeć się o parapet, który miał pomóc jej zachować równowagę. Żałowała, że nie mogła zachować Noaha w swoim życiu. Może wtedy do tego wszystkiego by nie doszło. Wtedy wydawało jej się, że tak będzie najlepiej dla wszystkich - dla niej, dla jej związku, dla Leo, ale też dla Noaha, który mógłby o niej zapomnieć i nie męczyć się jej widokiem u boku innego. Nie sądziła, że zerwanie z nim znajomości, ostateczne pożegnanie doprowadzi go do takiego stanu. Naprawdę myślała, że tak będzie najlepiej dla nich wszystkich.
- Obiecałam Ci, że zawsze możesz przyjść do mnie, zadzwonić jeśli będzie źle. I zamierzam dotrzymać obietnicy. Nie zostawię Cię samego, słyszysz?
[;d
;p nie? :p no popatrz Ty się, a ja to odebrałam zupełnie inaczej! :p "I nigdy nie każ mi wybierać, nigdy nie każ mi wybierać, bo jeszcze wybiorę źle!" :D rylii? o to.. ups xD
już mi się nie chce :c rzygam maturą -.-
haha ;d ano.. :) ja też tak na początku myślałam, ale ten hm, przedział wiekowy mi nie pasował i się skapnęłam, że to musi chodzić o takie coś :P ale też wolę Twoją wersję :P aa to znam ;P całkiem fajne;p http://www.youtube.com/watch?v=3ke-sS8dPKk uwielbiam jej covery <3 :D]
[w tym wypadku a i owszem :p no wiesz jak to mówią - z jakim przystajesz takim się stajesz :P jak to?! :O nie znasz zespołu happysad?! :O a mam mówić coś więcej? xD mamy problem? :p a raczej ja mam!
w sensie jak wolne? :p od nauki? ^^ a no, a i owszem, bo cały dzień poza domem prawię będę ^^ dotlenić też się trzeba ;d no obyyy.. ^^'
a daj mi spokój z interpretacją, bo zawsze mam przed oczyma te glupie lekcje polskiego "co autor miał na myśli?" chwała Bogu, że chociaż od tego się już uwolniłam :p no to ogólnie obczaj sobie covery Lindsey np. http://www.youtube.com/watch?v=aE2GCa-_nyU ! <3 a tak poza tym to ostatnio się też mnie uczepiło http://www.youtube.com/watch?v=5d1KY370IeQ :D http://www.youtube.com/watch?v=uuZE_IRwLNI no i Justin ofc! <3 :D
spoko, ja oglądam GA teraz, więc się śpieszyć nie musisz ^^ OKEJ TRZYMAM ZA SŁOWO :P]
Nigdy nie miała pojęcia co takiego w swoim życiu zrobiła źle, że teraz los ją tak dotkliwie doświadczał. Bo przeszła już naprawdę wiele w swoim niespełna trzydziestoletnim życiu. Dlatego nieustannie doszukiwała się czegoś co mogło spowodować taką falę nieszczęść, bólu, cierpienia. Czy to miał być rodzaj karmy, jakiejś chorej kary za grzechy, a może jeszcze czegoś innego? Tyle tylko, że ona nie mogła sobie przypomnieć by kiedykolwiek wyrządziła komuś tyle krzywdy aby teraz wciąż, nieustannie borykać się z problemami, z ranami, które ledwo co zagojone znów były rozdrapywane.. Nikt nie zasługiwał na takie coś. A ona? Ona za każdym razem, gdy los rzucał jej kolejną kłodę pod nogi miała wrażenie, że więcej już nie zniesie. Ale on nigdy jej dostatecznie nie dobijał. Zawsze dawał jej coś dzięki czemu mogła naładować energię i był to choćby jeden beztroski dzień z Leo. A potem? Potem znowu zaczynały się te okropne tortury, które chyba w życiu Spencer nigdy się miały nie skończyć.
- Nic nie znaczy.. - Powtórzyła niemal bezgłośnie za nim, ledwo poruszając wargami, które łagodnie ułożyły się w te trzy słowa, by zaraz potem wpaść w drżenie, zostać przygryzionymi przez zęby, bo zwyczajnie Spencer zaczynała się już sypać. Nie miała pojęcia jak do niego dotrzeć. Jak mu pomóc. Co zrobić by odzyskał chęć do życia. A gdyby tego wszystkiego było mało to na dodatek musiał jeszcze na nią spojrzeć i to takim wzrokiem! Brunetka miała ochotę uciec, schować się przed tym cierpiącym spojrzeniem, przed pustymi, lodowatymi tęczówkami, które równocześnie uświadomiły jej, że tego właśnie chce Noah. By cierpiała tak jak on cierpi. Cóż, był na dobrej drodze do tego. I tak nagle zwyczajnie coś w niej pękło. Bo już miała dość tego pieprzonego życia, tego, że nie mogła być zwyczajnie szczęśliwa, że nie mogła prowadzić normalnego życia tylko nieustannie coś się psuło, coś nawalało, a wszyscy w okół cierpieli razem z nią. Jeżeli tak miało wyglądać jej życie to naprawdę miała je w dupie.
- To nie jest fair. To zwyczajnie nie jest fair. Nigdy nie byłam święta, ale nie byłam też najgorszym człowiekiem. Rzadko kiedy łamałam prawo, czerpałam z życia, z młodości, popełniałam błędy i się na nich uczyłam, choć może nie zawsze. Nieważne. Ważne jest to gdzie popełniłam ten pieprzony błąd, że ciągle coś w moim życiu teraz jest nie tak. I wiesz co? Nie umiem znaleźć gdzie się kiedyś potknęłam, że teraz jestem tak doświadczana przez los. Więc życie nie jest wobec mnie fair. I ty też nie jesteś. Bo to nie moja wina, że kocham innego. To nie moja wina, że moje uczucia są takie, a nie inne. Ale dobrze, jeśli chcesz mnie za to karać, to proszę bardzo. Bo mimo wszystko masz racje, jestem zła, jestem niedobra. Masz prawo mnie nienawidzić, obwiniać. Masz prawo sprawić, żebym też cierpiała. Bo to wszystko mi się należy. Tylko nie zapominaj, że Ty też miałeś swoją szansę nim poznałam Leo. Czekałam aż mnie pocałujesz, aż zrobisz cokolwiek żebym tylko wiedziała, że nie jestem zwykłą przyjaciółką! Ale nie, Ty czekałeś i Twoja szansa uciekła. I nigdy też nie kazałam Ci zgrywać świętego, uciekającego zza granicę, wielkodusznego, żebym ja była szczęśliwa. Jeśli chciałeś mnie niszczyć trzeba było robić to od początku! A teraz powiedź, powiedź, że mnie nienawidzisz, albo że jestem Ci już obojętna, że jestem tylko zwykłą kobietą, która przewinęła się przez Twoje życie i nic nie znaczy. Powiedź to, zrań mnie, bo przecież o to Ci chodzi, prawda? A potem po prostu do cholery daj sobie pomóc! - Szeptała, mówiła, krzyczała. I wpatrywała się w niego tymi swoimi zielonymi oczyma, które lśniły od łez, które teraz spływały powolnymi strumieniami po jej policzkach. I tak zamarła z szybko bijącym sercem, próbując złapać oddech i nerwowo wycierając mokrą od łez twarz.
[a mi wyszło.. nie wiem jak, ale Spenc się wkurzyla xD bo już nie wiedziałam co mam pisać hahah :P a właściwie to ten Noah przyjmie jej pomoc czy nie? :p jak to z nimi w końcu robimy? :p a co do Dymka.. No są inni, ale w sumie to jeszcze nie wiesz jaki Dymek jest! :p w końcu wymieniłyśmy tam z 35 komentarzy? :P Więc może się okazać, że w pewnych tematach też nie jest rozmowny.. :P
no cóż, tak bywa;> :D a ja tam ich uwieeelbiam!<3;d no to się cieszę ^^ może? :p
nie wiem właśnie xD mhm, mhm;d
w sensie, że kto się zglosi tak? :p to u mnie też tak było, ale jak ktoś nie mówił tego co ona tam miała zapisane w kluczu to było źle, więc wiesz.. :p tak czy siak jak uważam, że tam każdy może interpretować na własny sposób dany utwór, autor mógł pisać o tym, a ja to sobie mogę odnieść do tego i.. tyle :p (oczywiście co innego są te powojenne/wojenne wiersze choćby Baczyńskiego albo Różewicza, bo to wiadomo do czego nawiązywali, o czym pisali.. :)) no ja też lubię :P zwlaszcza w takim wykonaniu ^^ mhm :) no ja tam Justina w ogóle uwielbiam:d acz jego najnowsza płyta.. no.. lubię, ale nie bardzo, zwykłe lubię, ale mirrors jest boskieee;D
no tak właśnie ^^ ja teraz idę wziąć prysznic i idę chyba spać :P i akurat na to liczyłam, że to Ty będziesz mieć zaległości, a nie ja;> dzięki i wzajemnie! dobranoc :)]
[no żem się prawie wzruszyła! ;> w sensie bardzo celne życzenia, za które serdecznie dziękuje, dziękuje, dziękuje! Jesteś kochana :):* podziękuj też barmanowi (i naprawdę już nie musicie dziękować :) :p właściwie wczoraj nawet doszłam do wniosku, że chyba zostanę jakąś terapeutką dla par/dla osb ze złamanymi sercami xD), swojej mamie za boskie sto lat! i oczywiście kumpeli za niesamowity rysunek (dostanę go w oryginale kiedyś?:P) i za refleksyjne, acz niezwykle celne życzonko ^^ :). Jestem mile zaskoczona, że tak dużo życzeń dostałam od osób z Twojego grona! ;d no i jeszcze raz wielkie dzięki! Rysunek jest przecudny, jest mi miło, że dręczyłaś swoją koleżankę dla mnie xD :*:*
i tak, mnie też raczej nie będzie ale to dopiero wieczorem, chociaż w sumie pewnie za niedługo do domu mi się przyjaciółki zwalą, potem muszę odespać wczorajsze imprezowanie, bo rano musiałam wstać i iść na miasto -.-' ale może uda mi się odpisać, bo właściwie i tak ja z domu dopiero koło 19 będę znikać także ten ^^ tylko właśnie nie wiem co mam robić z tą Spencer i z Noahem, bo jak to ona, to by najchętniej z sali znowu uciekła xD więc nie wiem, nie wiem co mam zrobić ;p
no mam nadzieje, że wypijesz chociaż jedną kolejkę za moje zdrowie :P i jeszcze raz dziękuje :):*]
[a co, chciałabyś żebym się rozbeczała? :P och.. no to cieszę się, że to doceniacie, myślałam, że macie większe wsparcie, dlatego to moje wydawało mi się takie.. marne :) acz serio, nie musicie mi dziękować, i jak coś to zawsze służę dobrą radą, pomocą albo.. no albo czymkolwiek co jest możliwe na odległość :P kurwde, byłabym milionerem wtedy chyba, wczoraj pierwsze godziny moich urodzin spędziłam z kumpelą z kryzysem i z kumplem ze złamanym sercem. xD (ale ogolnie było zajebiście, zwłaszcza jak mnie prawie do rzeki wrzucili jak mnie hopsali do góry xD) więc tak, to chyba moje przeznaczenie :P NO TO MA DOTRWAĆ! :D no to super ;d :) (ahaha no chyba że tak;p) to jeszcze raz - dziękuje! :D :*:*
spoko, o to martwić się nie musisz, chociaż właściwie łapie zamułe na myśl o pewnym osobniku, ale jak zejdą się znajomi to mi przejdzie :D ouu uroczo <3 :D okej :) ja teraz jeszcze jestem, ale już się idę zbierać, więc nie odpiszę, bo.. nie mam czasu, ale też nie wiem co! xD Bo pomijając fakt, że trochę mi zajęło przypomnienie sobie kto to jest Mer, to.. to co z nią? To w niej się zakocha potem Noah i będzie happy czy co? :P tylko wtedy to by średni udział w tym Spenc miała, więc nie wiem co robimy.. WYMYŚL COŚ, liczę na Ciebie :*:* :D ok, ja tez pomyślę, postaram się :) okcia ;D ;* do spisania!]
[no właśnie ;pp tak? ;> no to się cieszę, acz chyba lepiej by było jakbyście mieli wsparcie od przyjaciół itd niż ode mnie :P :) ale spoczi, na mnie zawsze może liczyć! ^^ no wiesz, jak nie znajdę pracy po studiach to o tym pomyślę xD no, nawet bardzo miło ^^ NA TO LICZĘ!:d okej.. już tyle, juz jest po 27 więc teraz już tylko stara dupa jestem :c xD
e tam, nie ma o czym kontynuować xD ale mogę Ci na przykład powiedzieć, że wczoraj świętowałam też z moim byłym od roku nauczycielem od wf, ale fajnie wywija na parkiecie! :DD ok, spoczi, ja tutaj może za niedługo coś skleję coś ale póki co to siły nie ma xD no i jeszcze mam małego brzdąca koło siebie więc wiesz ^^ czyli co, trafiłam tą z Mer? :p no może być :p tylko ja już nie wiem co ona ma mu gadać ale spoko, jak pomyślę to coś.. wymyślę :D
a co tam wczoraj porabiałaś ?:> wypiłaś moje zdrowie? ;d ]
[no :) o, o, właśnie masz jego! a reszta świata niech się pieprzy ;> :D okej, pierwszą wizytę po znajomości będziesz miała za darmo :P ja też nie mam pojęcia! nie boisz się takiej staruszki jak ja? :> no bo masz JESZCZE 17 :P
nie, nie będzie i wolę w sumie żeby nie było mimo wszystko chyba :) bo napisął do mojej kumpeli że by przyjechał a tą zabawę no to jej powiedziałam, żeby mu napisała żeby przyjechał.. xD i napisała i był ^^ o jaki leeeń! ja już byłam w kościele ;> :D JESTEM ZA MARĄ! Mer nie lubię, Kate jakoś jej nie widzę z Noasiem, a Kat.. no zostańmy przy tym, że ona woli kobiety nie? ;d A z Marą byłoby uroczoo! :> Bo np. wiesz oni jako jedyni tak prawdziwie wspierali Spenc po "śmierci" Lee i już wtedy mogli się polubić;> itd ;D okciaaa;d
aaa no tak, wspomniałaś coś ;d no to super ;> oo czyim? ;d
ahahaha no.. jesteśmy boskie, a o tym, że dziwne to już lepiej nie wspominajmy głośno :P <3]
[no i prawidłowo ;D ależ proszę! :D PRAWDA, wiec lepiej siedź tutaj ze mną, bo ja jestem do wszystkiego zdolna o! :P no to sporo czasu jeszcze do hot 18! :P (masz mnie zaprosić na osiemnastkę :| xD)
tak? :P nieprawda! no właśnie bosko będzie;>! No i Leoś znowu miałby nad czym marudzić, bo Noaś zostanie w rodzinie xD oj..To nie wróci :P albo wróci i np przyjdzie do SiL żeby mu pomogli Marę odzyskać a oni go wyśmieją! <3 xD
a.. no to nie znam :P
hihi ;> :D
btw. nie wiem kiedy się zbiorę do odpisywania, bo jeszcze dzisiaj z rodzinką świętuje :P]
Jak się okazało na całe szczęście, przynajmniej dla Spencer w tym momencie, był fakt, że teraz cały świat przysłaniała jej słona mgła, która rozmywała jej widok, a przez to nie mogła też dojrzeć co aktualnie kryło się w oczach Noaha. Pusta została zapełniona gniewem, a choć słyszała wściekłość w jego głosie przynajmniej nie musiała już jej oglądać, bo to wszystko i tak było dla niej za wiele. Czasami żałowała, że nie potrafiła być zwykłą egoistką, że nie potrafiła zrobić tego czego najbardziej pragnąłby Leo w tym momencie - by w Sylwestra pojechali do Paryża i teraz cieszyli się tym pięknym miastem. Tyle tylko, że wtedy nie byłaby sobą - nie byłaby tą ciepłą Spencer, która ma dobre serce i nie umie zostawić przyjaciela w potrzebie nawet jeśli on próbuje ją odepchnąć na wszelkie możliwe sposoby. To między innymi za tą pokochał ją Leo, także Noah, i pewnie jeszcze nie jeden młodzieniec w jej nastoletnim życiu. Była uparta i gdy trzeba było potrafiła walczyć o coś lub kogoś jak lwica. Okazało się jednak, że cała sytuacja z Noahem zaczęła ją nieco przerastać. Bo właściwie pierwszy raz przyszło jej się zmierzyć z tym, że ktoś próbował się przez nią zabić. Było to coś takiego co wywoływało u niej obrzydzenie do samej siebie, mdłości i zawroty głowy oraz całe multum skomplikowanych uczuć, którym nawet nie starała nadać się imion. I była też zwyczajnie wyczerpana, bo choć z całych sił chciała pomóc Noahowi się pozbierać to nie mogła ukryć, że w głębi siebie marzyła o chwili spokoju, o dłuższym okresie, gdy nic strasznego się nie dzieje, gdzie jest tylko ona i jej szczęśliwa rodzina. Ale do tego wszystkiego było jeszcze daleko..
Każde słowo mężczyzny było dla Spencer jak uderzenie bicza, który sprawia tylko i wyłącznie ból oraz cierpienie. Była jednak świadoma, że w tej sytuacji nie miała prawa narzekać, bo już dawno wzięła na siebie odpowiedzialność za wszystko co się wydarzyło. Czuła się winna, a całe jego zachowanie odbierała jako karę.. I nagle zwyczajnie pojawiła się w niej rezygnacja. Nie miała siły walczyć. Nie miała siły tego wszystkiego słuchać, choć wiedziała, że na to zasługuje, ale z drugiej strony strony odzywała się w niej też ta buntownicza Spencer która uważała, że nie należy jej tak karać. Bo co? Bo wybrała prawdziwą miłość? Bo uszczęśliwia Leo, a nie jego? Gdyby wybrała Noaha to kto wie czy teraz nie stałaby nad łóżkiem Rougha?! Nie chciał jej tutaj? Nie ma sprawy! Skoro i tak nie miała w żaden sposób do niego dotrzeć to po co męczyć i jego i siebie?
- Prze.. Przepraszam. Ja naprawdę nie chciałam.. Przecież wiesz, przeciez mnie znasz.. nie chciałam.. - Wychlipała ocierając oczy drżącymi dłońmi.A potem na chwiejnych nogach zwyczajnie.. uciekła. I tak biegła przez korytarze, dławiąc się łzami, nie mogąc złapać powietrza aż wypadła na zewnątrz. Tam oparła się o chłodny mur i nie zważając na ludzi, którzy wchodzili i wychodzili z budynku szpitala osunęła się na ziemię chowając twarz w dłoniach. Potrzebowała chwilę sam na sam. Potrzebowała spokoju, oddechu od Noaha, Leo, od.. wszystkich. I dopiero wtedy, bo bliżej nieokreślonym czasie udało jej się ogarnąć, ochłonąć i przypomnieć sobie co było jej priorytetem. Musiała mu pomóc. Musiała i chciała. Bo on nie miał nikogo więcej i tylko ona mogła pomóc mu się pozbierać oraz odnaleźć sens życia. Odbić od dna. Więc choć z zaczerwienionymi oczyma, zaróżowionym nosem trzymała jednak głowę wysoko i zwyczajnie wróciła do sali Harrisona.
- Możesz mnie wyzywać, wyganiać, mówić, że nie chcesz mnie tutaj. I pewnie tak po części jest. Ale w głębi siebie wiesz, że mnie potrzebujesz, że tylko ja mogę Ci pomóc. Chcę Ci pomóc, bo.. pomimo wszystko co się między nami wydarzyło jesteś dla mnie ważny. Jesteś moim człowiekiem, nawet jeśli ja już nie jestem Twoim.. Więc zostanę. Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo, rozumiesz? - Wyrzuciła z siebie zaraz po przekroczeniu progu. Mówiła cicho, acz stanowczo, ze wzrokiem utkwionym w Noahu. Z każdym słowem zbliżała się do jego łóżka aż wreszcie zatrzymała się krok od niego. Bliżej nie mogła, bo wciąż pamiętała jego wcześniejszą reakcje na jej bliskość.
[fe -.-
i na razie bez nawiasu bo obiecałam bajkę siostrzenicy włączyć :p]
[skleroza? :P serio, nie chcesz go bardziej poznawać? :O hm.. uświadamiam? :P albo dobra, ostrzegam, o! ^^
tak? :p możliwe ;d no ja też byłam i ich uwieeelbiam ;d (jak już mówiłam!;d) ok, no to może :P
;p
aaa no to myśmy tego akurat nie stosowali, raczej trzymaliśmy się pytań do interpretacji itd :P no i tych podstawowych pewnie też, nie wiem, mnie to już nie obchodzi w sumie;> :D no to tak, ale to już są dłuższe utwory zwłaszcza Nad Niemnem w porównaniu do jakiegoś wiersza :P o skrzypcach? ;p nie przypominam sobie żebym o nich wspominała, chyba, że chodzi o covery L. to owszem, to mówiłam :P mhm^^
ehe, widzę właśnie :P serio? :P a niby co w tym takiego strasznego? :P haha spoooko przecież żartowałam :P ja tam wielkiej imprezy 18nastkowej nie miałam - wolałam sobie prawko zrobić :P i bawiłam się w skromnym gronie bliskich znajomych ^^ :) spoko, wpadnę :P
no! ^^ oj tam, przecież on zawsze lubi się czymś zadręczać więc my mu tylko dajemy ku temu okazję :P NO <3 xD oj tam, tylko troszeczkę ^^
haha spoko ;p
i jak tam czytanie Lalki? :P]
[ w tym wieku?! :O to nie jest dobry znak :P a no chyba, że tak, to zmienia postać rzeczy :D nie mam wyboru? albo coś :D
a ja tam jaram sie prawię każdą :P ale ja to tak z nimi mam, że czasami ich niemal na okrągło słucham, potem prawie w ogóle, albo wcale, a jak sobie przez przypadek potem włączę to się zastanawiam dlaczego ich ostatnio nie słuchałam :d
my tam na polskim zawsze opóźnieni byliśmy z lekturami, więc nie mieliliśmy na nic więcej czasu :p znaczy wiesz babka nam potrafiła na całej lekcji cytaty czytać (np. opowiadania Borowskiego to nam chyba całe na lekcji przeczytała xD) albo robiła pracę w grupach która miała być przez 2 lekcje, a była przez 5, bo ona potem po nas wszystko powtarzała cztery razy to samo tylko trochę inaczej ujęte w słowach, a potem narzekała, że z materiałem do tyłu jesteśmy xD a tam, na M. mi wiersze już nie są potrzebne, bo tego wypracowania z wierszami na pewno nie tknę :P no czasem tak :p haha spoko :P
a jak myślisz? ;P e tam, starość, odpowiedzialność i rozsądek to się zacznie jak pójdziesz na swoje :P a powaga? :p powaga nie jest nieodłącznym elementem starzenia się;p no ja tam wolałam, ktoś inny mógłby myśleć inaczej, ale ja wolałam coś.. pożytecznego o niz impreze, bo przecież to nie jedna mnie jeszcze czeka? :p OKEJ! wpadnę, żebys wiedziała :P nawet jak nie będziesz robić to będziesz ze mną świętować :p
ooo i widzisz o wiele lepiej to brzmi!:> :D tak własnie, dokładnie :d
no to nie trzeba było tyle dzisiaj leniuchować;> ;D spoko, ja pewnie i tak zaraz padnę (tata np. mi dzisiaj powiedział, że wyglądam jakby mnie ktoś przez jelito przepuścił.. xD) bo taka niewyspana jestem, że masakra ;o a teraz jeszcze trochę wypiłam i już wgl xD ok :) ja może na metrze coś naskrobię po prysznicu ale nie obiecuje ;P no będę powtarzać w trakcie do onkologa;p w sensie jadę z tatą na badania, a przy okazji mi obejrzy jednego pieprzyka ;) no, także ten do spisania! baj! ]
[spoko, miłej nauki! :P ja też dzisiaj już powtarzałam z biol, za chwilę pewnie siadam do arkuszy.. -.- ble, mam dość! ok :P ja może potem coś skleję na metrze :P ciao!
btw. http://www.manoftheworld.com/blog/wp-content/uploads/2013/04/Ovadia-2-399x600.jpg Leoś? <3 :d]
[spoko, ucz się, ja się męczę z arkuszem z matmy :P
no wiem, wieeeem! :> Justice Joslin ^^
dzięki i wzajemnie, baj!]
[oj, a co się stało? I spoko, jak padniesz czy coś to się nie przejmuj, ja już i tak dzisiaj zmulona jestem bo cały dzień siedzę nad streszczeniami lektur i fiszki robię -.- jak poszłam na angielki to kuwa nawet najprostsze słówka mi z głowy wypadały także wiesz.. xD
:)]
[spoko, ja w sumie prawie cały dzień kontynuuje kolejne streszczenia szczegółowe -.- w sensie te najgorsze czyli Lalka, Potop, Nad Niemnem i te takie cholerstwa grube, co ze szczegółowych streszczeń można zrobić kolejną książkę xD także aktualnie jestem znudzona, wymęczona, i generalnie mam dość, najchętniej poszłabym spać, ale przyjechała siostra z córką, więc teraz idę wypić kawę, zjeść jej tort urodzinowy, bo dzisiaj się postarzała o kolejny rok więc wiesz ^^ a potem wracam do nauki, więc nie wiem czy coś dzisiaj tutaj skleję, ale jak wrocisz i będziesz miała siłę i ochotę zawsze masz jeszcze metro więc mam czyste sumienie haha :D
aaa no to się cieszę, że to jednak nic strasznego, ale i tak humor mogło zepsuć, dobrze, że już wszystko w porządku :)
dzięki, dzięki, mam nadzieje, że w Krk bawiłaś się dobrze, najadłaś się zapiekanek i wgl :D do spisania ;>]
Właściwie Spencer była już przygotowana i nastawiona, że Noah znowu będzie wobec niej obojętny lub znowu zacznie się na nią wściekać. Więc zaczęła już zbierać w sobie siły, by to wszystko przetrwać, bo wiedziała, że na chwile słabości jaką przeżyła przed momentem nie może sobie pozwolić. Wtedy przegrałaby tą walkę z mężczyzną, a przecież do tego dopuścić nie mogła! I wcale w tym starciu nie chodziło o jakieś chore ambicje Spencer, jakąś niezrozumiałą chęć udowodnienia Noah'owi, że ciągle jej potrzebuje. Nie. Chodziło tylko i wyłącznie o jego dobro, dotarcie do niego, a potem udzielenie pomocy, by już nigdy nie strzeliła mu do głowy taka głupota.
Ledwo powstrzymała ciężkie westchnienie, gdy w sali zapadła cisza, która wręcz drażniła uszy kobiety. Dotarło do niej, że znowu przyjdzie jej się zmierzyć z obojętnym Noahem, więc w głowie zaczęła układać kolejne słowa, choć coraz bardziej wątpiła, że w taki sposób cokolwiek wskóra. Nie oznaczało to jednak, że miałby przestać - wręcz przeciwnie. Szukałaby innych środków na dotarcie do przyjaciela, ale póki co jednak liczyła jeszcze, że bez tego się obejdzie. Że wystarczy magia słów i może odrobina uczucia, które Noah być może jeszcze do niej żywił, choć tego ostatniego wolałaby nie nadużywać, bo przecież plan polegał na tym by mężczyzna przestał kręcić swój świat w okół niej, a nie na nowo się w niej coraz bardziej zakochiwał! Sądziła jednak, że pewnie bez tego się nie obejdzie, że pewnie znajdzie się pod murem i będzie musiała w końcu powołać się na jego uczucia, choć może nawet i to nie miało przynieść oczekiwanego skutku, bo teraz to wszystko było bardziej skomplikowane. Oprócz miłość, pewnie czuł do niej nienawiść, niechęć. Obwiniał ją, chciał się jej pozbyć, a to wszystko komplikowało całą, i tak już niezwykle zagmatwaną, sprawę. Z tych całych rozmyślań wyrwał ją nagle odgłos opadającego ciała na łóżko, zobaczyła jak chwieje się stojak z kroplówką, a w uszach mimo to zrobiło się jeszcze ciszej, tak nagle i.. dziwnie. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że niektóre maszyny przestały działać. Zlękła się, chciała mu pomóc, już rwała się do przodu, by go poprawić.. Ale nie. Nie mogła. Ciągle pamiętała jego reakcje na jej bliskość, więc tylko w tej chwili mogła liczyć na pielęgniarkę, która rzeczywiście, słysząc niepokojące odgłosy z sali zaraz się w niej zjawiła. Pomogła Noahowi, dzięki czemu Spencer miała chwilę aby ułożyć odpowiedź na jego pytanie. Gdy kobieta opuszczała pomieszczenie posłała Spencer niezadowolone spojrzenie, wręcz pogardliwie jakby nie rozumiała jak można nie pomóc człowiekowi tylko gapić się na niego! Równocześnie mruknęła, że ma zaraz się stąd wynosić. Brunetka nieuważnie skinęła głową, bo tak naprawdę teraz nie zamierzała się stąd ruszyć. Pytanie Noah'a otworzyło jej kolejną drogę, a ona nie zamierzała się wycofywać, bo prawdopodobnie gdyby wróciła tutaj później znowu drzwi byłyby zamknięte, a ona znalazłaby się w punkcie wyjścia.
- Bo mi zależy Noah. Zależy mi na Tobie, wciąż troszczę się o Ciebie i nie pozwolę byś znowu popełnił takie głupstwo. - Zaczęła w odpowiedzi na jego pytanie. Równocześnie opadła też na taboret stojący w pobliżu jego łóżka, a potem wbiła w niego zmartwione, zatroskane spojrzenie. - Tobie się pewnie wydaje, że.. Że to wszystko było dla mnie proste. Nie. Ja też przeżyła to co się między nami wydarzyło, też nie chciałam kończyć naszej znajomości, ale wydawało mi się, że tak będzie najlepiej dla wszystkich. Poza tym i tak się już do mnie nie odzywałeś, a ja nie potrafiłam się z Tobą nie pożegnać, musiałam Cię wtedy zobaczyć, przeprosić, chociaż wiedziałam, że na przebaczenie raczej nie mam co liczyć. Teraz wiem, że to był błąd, ale wtedy.. Wtedy wydawało mi się, że jeśli zakończę to raz a porządnie nikt nie będzie miał złudzeń i przede wszystkim Tobie będzie łatwiej ruszyć na przód.. Zresztą pomyśl przez chwilę. Gdyby wtedy w progu stanęła Jane, nie Leo.. Wybrałbyś ją, prawda? Założylibyście rodzinę, ale gdybym to ja znalazła się w takiej sytuacji jak Ty, gdybym ja tutaj leżała, zostawiłbyś mnie?
[piszę póki jeszcze nie jestem do końca odmóżdżona przez naukę haha :d]
Prześlij komentarz