Leo Rough
17.05.1982r. w Murine Town
***
Dziennikarz z doświadczeniem, nie tylko zawodowym. Powiedziałby: po przejściach.
Pesymista, wytrwale i na każdym kroku oduczający się patrzenia na życie przez pryzmat porażek.
Dumny tatuś, walczący dla swojego syna o to, czego sam nigdy nie miał: pełną rodzinę.
Zbliżający się do kryzysu wieku średniego pan z wiecznie nieogoloną szczęką.
Wieczny dzieciak, niezdecydowany i zagubiony.
***
2 344 komentarze:
«Najstarsze ‹Starsze 801 – 1000 z 2344 Nowsze› Najnowsze»[no to pjona :D / haha tak ;d i będziesz mięć najpiękniejsze zęby pod słońcem ;d
mhm, dokładnie!:D <3 / no wiesz co! :| Ty Leniu ;pp Ale okej, i tak czuje, że moje ego urosło ;d
no:)
a odpisz, odpisz;D ;)
no cóż, bywa ;d. ale bardzo mi dobrze z tym uzależnieniem ;pp]
wgl jaram się dramatem :D ]
Każda minuta była jak wieczność. Wieczność podczas której Spencer starała przypomnieć sobie jak się oddycha. Nigdy nie pomyślałaby, że tak prosta czynność może sprawić jej aż takie trudności. Wdech, wydech - co w tym trudnego? A jednak bruneta ogarnięta paniką, strachem i bólem pełzającym po każdej części jej ciała nie potrafiła się skupić, nie potrafiła po upadku powrócić do "normalności" i a to brała dwa wdechy pod rząd, a to zapominała wypuścić powietrza, albo wydmuchiwała je chociaż już dawno powinna wciąż kolejny oddech. W jej głowie nieustannie paliła się ostrzegawcza lampa, przypominając, że jeśli zaraz względnie się nie uspokoi i nie zacznie normalnie oddychać to nie tylko ona zostanie niedotleniona ale przede wszystkim też dziecko. I w końcu z trudem powróciła do normalnej kolejności; 'wdech, wydech, wdech, wydech' chociaż odbywała się do w zaskakująco szybkim tempie. Ale na to już nic nie mogła poradzić, bo na wierzch jej myśli wypłynęła ta jedna - że nie może teraz zacząć rodzić. Nie. To jeszcze nie pora! I nagle dwa miesiące wydały jej się ogromnym szmatem czasu; wyobraziła sobie ile rzeczy mogłaby przez ten czas zrobić, a przede wszystkim naprawić to co dzisiaj się zepsuło. Wyjaśnić wszystko rodzicom, porozmawiać z ukochanym, może wybłagać przebaczenie Mary. Ale nie. Miała wrażenie, że już nic z tych rzeczy się nie stanie, że żadne jej pragnienie czy marzenie się nie spełni. Bo zaraz zniknie. Zgaśnie jak płomień; i zaczęła modlić się o ratunek zwłaszcza dla małego szkraba, który najwidoczniej postanowił wydostać się już na świat. Chciała wołać o pomoc - ale nadal nie potrafiła; strach zacisnął jej gardło uniemożliwiając wydobycie się z niego jakichkolwiek dźwięków, a jedynie wyciskał łzy z jej oczu.
A wtedy wybawienie samo nadeszło - w progu łazienki stanął ukochany, który skojarzył jej się zaraz z superbohaterem: chciała wierzyć, że uratuje i ją, i dziecko. Ale Leo był tylko człowiekiem - mógł być przy niej, mógł wezwać karetkę, mógł błagać Marę o pomoc, chociaż Spencer gorzko pomyślała, że siostra chłopaka pewnie życzyła jej już dzisiaj śmierci - czy będzie chciała pomóc? Nie miała czas się teraz nad tym jednak zastanawiać, ale w głębi siebie wiedziała, że mimo wszystko ta kobieta jest niesamowicie dobra. Pokazała jej to dziś, gdy pierwsza odezwała się do niej przy stole po ogłoszeniu tragicznej informacji.
Teraz jednak wszelkie myśli Spenc skupiły się na skurczach, które z każdą chwilą nasilały się coraz bardziej i sprawiały jej coraz większy ból. Nawet nie czuła by z jej ręka było coś nie w prządku bo spazmy bólu w brzuchu odwracały uwagę od wszystkiego innego.
- Leo, nie zostawiaj mnie. - Zdołała wykrztusić w którymś momencie, gdy mężczyzna na chwilę zniknął, by zaraz wrócić z kocem, który wcale nie przyniósł jej ukojenia. A gdy ukochany ułożył sobie jej głowe na kolanach, ona przymknęła oczy oddychając coraz szybciej, bezskutecznie starając się uspokoić; zdrową dłonią gładziła się po brzuchu zastanawiając się czy odeszły jej już wody - nie mogły! Idealnie pamiętała słowa lekarza, że w jej sytuacji naturalny poród nie wchodził w grę, a już na pewno nie przed terminem!
- Leo, Leo.. Ja nie mogę, nie mogę rodzić.. - Wyjąkała a kolejne strumienie łez pociekły jej po twarzy. Miała mu jeszcze tyle do powiedzenia! A wizja, że już może nie mieć ku temu okazji rozrywała jej serce na strzępki. I ledwo rejestrowała wszystko co mruczał próbując ją uspokoić. Bała się. I to cholernie.
[osiemset komentarzyyy! :D <3]
[ :DD xd / no tak! teraz też! przecież nie mówię że nie :D
;)) / e tam, nie martw się ja też :). jutro mam sprawdzian z polskiego a ledwo co zeszyt otworzyłam ^^' no pewnie, że jesteś! prawie tak jak ja! xD
widziałam i też już naskrobałam odpowiedź :>
no i wszystko świetnie ;d;))
arr, lubimy to!:D<3]
Starała skupić się na słowach ukochanego. Chciała uwierzyć, że jej, ich! wysiłek nie pójdzie na marne, że nawet jeśli ona miałaby nie wyjść z tego cało to ich syn chociaż będzie zdrowy. Bo tak na moment straciła wiarę, a na usta cisnęły jej się słowa pożegnania - chciała powiedzieć Leo jak bardzo go kocha, że jest całym jej światem. Chciała też wymusić na nim obietnicę że nigdy się nie podda, że ruszy na przód i zajmie się ich dzieckiem. Nie mogła jednak tego zrobić, bo wtedy otwarcie przyznałaby się, że cała jej dotychczasowa wiara umarła, a gdyby choć jedno słowo wymknęłoby się z jej ust zdradzając jej myśli wiedziała, że brakiem swojej wiary dobiłaby mężczyznę. Więc nie mogła - poza tym nie potrafiła tego zrobić. I wtedy przypomniała sobie co zawsze powtarzała jemu, gdy zmagał się z białaczką, że musi wierzyć, nie poddawać się i walczyć do końca bo pokonanie wroga do wojna z nim do upadłego. Więc znowu skupiła się na tym co mówił, próbowała przywołać przed oczyma ten obraz którym ją karmił i w końcu udało się - przed oczami stanęła jej szpitalna sala, ona w łóżku, synek na rękach oraz mężczyzna jej życia tuż obok całujący ją czule w czoło, zapatrzony w ich pięknie dziecko! Choć mogło wydawać się to niemożliwe w tej sytuacji kąciki warg Spencer drgnęły jakby chciały wygiąć się w uśmiechu - wizję, którą miała przed oczyma była taka żywa.. Taka realna!
Ale pojawienie się kolejnej osoby w łazience zrzuciło ją z potwornym impetem na ziemie. Przypomniała sobie całą sytuację na nowo, a wiara znów zaczęła gasnąć, ale tylko przez krótką chwilę, bo gdy zobaczyła, że Mara się nią zajmuje - a przynajmniej na tyle ile może niemal odetchnęła z ulgą co raczej w tej okoliczności nie było możliwe. Było jej źle, niewygodnie, wszystko ją bolało, skurcze się nasilały, więc aby odwrócić swoją uwagę od tego wszystkiego skupiła się na słowach siostry Leo. Tak miała rację - dziecko miała duże szanse na przeżycie. W końcu poród był dość bezpiecznym w 7miesiący, oczywiście nie tak jak w 9, ale były spore szanse, że dziecko będzie całe i zdrowe. Spenc zawsze pamiętała, że najgorsze co może się przydarzyć to poród w 8miesiącu. Dlatego teraz dziękowała, że ta sytuacja wydarzyła się teraz, a nie nieco później.
- Będzie dobrze, będzie dobrze. - Mruczała pomiędzy gwałtownymi wdechami i wydechami. A wtedy Mara dodała jedno zdanie "Spencer tylko nie przyj!" a jak na zawołanie wszystkie jej mięśnie spięły się do tegoż właśnie odruchu. Przez myśl przemknęło jej, że to tylko urojenie - rozwarcie nie mogło być już na tyle duże, by dziecko mogło wydostać się na świat poza tym to nie mogło wydarzyć się tutaj! W łazience pełnej zarazków i bakterii! Bez fachowego sprzętu! Więc starając się temu zapobiec chciała chwycić się koszuli ukochanego i dla odwrócenia uwagi zacząć coś mówić. Ze zdziwieniem stwierdziła jednak, że palce odmawiają jej posłuszeństwa; wtedy też dostrzegła co stało się z jej ręką. Zamarła jakby nie wierzyła, że kończyna może wygiąć się pod takim kątem, by zaraz krzyknąć przeraźliwie przeszyta kolejnym skurczem jak i bólem płynącym od złamania. I już sama nie wiedziała od czego ale najnormalniej zaczęło kręcić się jej w głowie; sufit zaczął wirować wraz z pochylonymi nad nią głowami Leo i Mary. Zacisnęła więc powieki modląc się by karetka w końcu przyjechała!
[;D;* osom :D]
[;dd
o jeżu, Werter -.- koszmar! ;p ja się męczę z Młodą Polską ;p. jak to moja koleżanka napisała "przeglądasz zeszyt, tu trafisz na jakiś "Chłopów" by zaraz poczuć weselny klimat, a na sam koniec jeszcze poczytać o lirycznych erotykach" xD / no dobra, dobra spokojnie! ;D jesteś cudowna jak ja! :D <3 już, zadowolona? :D
kurde, mi też się strasznie podoba ;d
;))
haha ;d dramaty rządzą! ;d
ahah ;d. no baa :D. dogonisz! :D ja CI w tym pomogę :>
ja chciałam jeszcze odpisać, ale kurde tak mi się oczy kleją, że nie dam rady :| a jak pomyśle, że jeszcze muszę się na polski uczyć to mnie słabi xd także odpiszę jutro, dobranoc;*]
Dopiero gdy sanitariusze zjawili się w łazience zdała sobie sprawę jak bardzo wiele znaczyła dla niej bliskość ukochanego, jak wiele ukojenia jej dawała. Owszem jego obecność przyniosła ulgę, dawała jej poczucie bezpieczeństwa, dodawała otuchy i Spenc zdawała sobie z tego sprawę, ale dopiero gdy przestała czuć jego ciepło, słyszeć jego głos dotarło do niej jak bardzo jej pomagał choć jemu mogło wydawać się, że jego zabiegi są marne. Wcale nie były. Więc, gdy tylko straciła z nim kontakt, a przed oczyma ujrzała obce, rozmazane twarze nieopisana panika znów ją ogarnęła na moment odbierając dech w piersi. Czuła jak załoga medyczna bada ją, sprawdza jej stan, ale ona nie potrafiła słuchać tego o czym mówili - jej myśli plątały się tylko w okół Leo, gdzie jest, gdzie zniknął. Potrzebowała go. Ale dziecko nie pozwoliła jej zbyt długo skupić na kimś poza nim; Spencer miała wrażenie, że synek zafundował jej porządnego kopniaka jakby chciał przypomnieć jej kto jest w tym wszystkim najważniejszy. I znów krzyknęła; marzyła tylko o tym by koszmar się skończył. Czuła, że przeraźliwy ból niemal odbiera jej świadomość - nagle ciemność, która ogarnęła ją na ułamek sekundy wydała jej się niezwykle kusząca. Wystarczyło się jej poddać, odpłynąć, zniknąć. Ale czyjeś dłonie jej na to nie pozwoliły - chwyciły ją mocno za twarz, a potem jakiś męski głos niemal krzyknął w jej stronę "zostań z nami". Posłuchała go, chociaż niemal zapomniała po co to robi, jaki to ma wszystko sens. A potem poczuła jak unosi się w powietrzu i ląduje prawdopodobnie na noszach, by zaraz zostać zniesiona na dół, i załadowana na tył karetki.
W tym czasie niemal rozpaczliwie rozglądała się na boki próbując znaleźć w tłumie obcych twarzy te jedyną, tę dającą nadzieję, tę która miała przypomnieć jej dlaczego ma dalej walczyć i nie poddać się ciemności. Ciągle wymawiała jego imię, ale nie nigdzie nie mogła go dostrzec. Zapytała jednego z sanitariuszy "gdzie jest Leo?" ale z przerażeniem stwierdziła, że ledwo dało zrozumieć się jej bełkot, a odpowiedzi usłyszała tylko by leżała spokojnie, że zaraz będzie po wszystkim.
Gdy drzwi karetki zatrzasnęły się zaczął się kolejny niemożliwy dla niej do ogarnięcia chaos - ktoś uciskał jej klatkę piersiową, badał, unieruchamiał złamaną rękę, kontrolował rozwarcie, zabraniał jej przeć, nakładał maskę z tlenem. Ale ona ledwo to wszystko rejestrowała, bo liczyły się już tylko ciepłe dłonie na jej nogach. Chociaż go nie widziała, wiedziała, że to On. I już zaczęła się wyrywać zdejmować maskę, chcąc usiąść dostrzec go i powiedzieć że go kocha i żeby się nie martwił bo ona da radę, ale dłonie sanitariuszy jednak jej to uniemożliwiły czym zwyczajnie ją zirytowali. Ale i to za moment stało się mało ważne, gdy poczuła kolejny skurcz, który wstrząsnął ją i znów zaczął kusić ciemnością, której rozpaczliwie starała się nie poddać.
[nie wiem o której będziesz więc jakbyśmy się miały teraz rozminąć, to uprzedzam, że za jakąś godzinę będę musiała wyjść na korki i zjawię się koło 18 :)]
[ahaha, no tak jakoś mi się przejęło ;p.
no bo w sumie racja - dużo zależy od nauczyciela jak przedstawi bohatera i wgl, a u mnie to jest tak: jakiś tam wstęp do lektury, a potem praca w grupach -.- i tak zawsze więc wiesz.. ;p ahaha, jasne ^^ już wiem co Ci się w tym spodobało ;p. / tylko na tyle?! No wiesz co :| samo to, że napisałam "taka jak JA" powinna być dla Ciebie ogromnym zaszczytem! xd nie no, jesteś kochana, najlepsza, najwspanialsza, ale myślałam, że to wiesz soooł.. ;d :*
ej, właśnie ja też już nad tym myślałam, ale też nic ciekawego nie wymyślałam, ale fakt faktem bosz serio mi się to mega podoba :D OK, OK! myślę! :)
Spoko, spoko ;p kiedyś Ci tam takiego spamu pod kp narobię, że mnie przegonisz :D ja też jestem leń - miałam tutaj niby jakieś wątki zacząć żeby ludzi zatrzymać.. Ale coś mi nie wyszło jak widać ;p. Poza tym mam jak Ty - z Tobą mi się pisze najlepiej! ;) Ale to chyba oczywiste, prawda? :)
W sumie uczyłam się na niego równe 33minuty ;d. niby napisałam wszystko ;p. i póki co wyszło, że mam 2błędy resztę niby dobrze, ale zobaczymy - w końcu moja polonistka lubi się czepiać o najdrobniejsze szczegóły -.-
no ja już teraz też będę cały wieczór - nawet nauki na jutro nie mam :D!
i wgl się dzisiaj ośmiałam na wosie xd bo była prasówka no i babka pytała o tego Felixa co tam skał nie? :D no i się pyta jaką barierę pokonał, no a my wszyscy tacy znudzeni, że dźwięku, a moja koleżanka taka zadowolona, najgłośniej z wszystkich, że ŚWIATŁA! xd no myślałam, że padnę xd jakbyś widziała jej dumny uśmieszek ahaha :D ]
Spróbowała się uśmiechnąć, gdy Leo znalazł się tuż obok jej głowy; nic z tego jej jednak nie wyszło bo usta wykrzywiały jej się w bólu, a oczy zachodziły łzami. Starała się jednak nie skupiać na skurczach, które ciągle przeszywały jej ciało, na promieniującym bólu w ręce - tylko na Nim. Na swojej Iskierce Nadziei i Jego słowach, że wszystko będzie dobrze. Chciała to wierzyć, rozpaczliwie chciała odzyskać swoją niezłomną wiarę, która towarzyszyła jej przez te wszystkie miesiące niemal non stop. Ale teraz świat coraz bardziej zachodził mgłą, twarz ukochanego wydawała się taka odległa, że aż wręcz nieosiągalna. Zdawało jej się że tonie w tym cierpieniu i że nic już jej nie uratuje z ciemności. Rozpaczliwie starała się płynąć, utrzymać na powierzchni ale z każdą sekundą było coraz trudniej. Ale musiała walczyć dla Leo. Nie mogła zostawić go samego, opuścić, bo.. Jak on będzie bez niej żył? To zawsze ona była w takiej sytuacji jak on teraz, że stawała przed najtrudniejszym pytaniem "czy przeżyje?"; tyle razy modliła się pod drzwiami OIOM-u! Wiedziała więc idealnie, że nie potrafi wyobrazić sobie dnia bez niej, jak ona nie potrafiła bez niego. Chciała jednak wierzyć, że jeśli Ktoś na górze nie pozwoli jej tu zostać, to chociaż synkowi się uda przetrwać i będzie on jasnym promieniem w życiu Leo.
A potem nagle karetka zatrzymała się niemal sprowadzając ją na ziemię, na ułamek sekundy przywracając o trzeźwość umysłu. Poczuła usta ukochanego na czole, a potem powiedziała sobie twardo i stanowczo - przetrwam. Muszę. Dla Leo.. Dla niego i ich syna. Ale wtedy zaczęło dziać się coś złego - zauważyła nagłe przerażenie na twarzy jednego z sanitariuszy, który trącił drugiego a ten zaczął wszystkich poganiać. Nie była tego świadoma, ale zaczynała krwawić, co i tak było cudem, że nie nastąpiło to wcześniej.
- Leo.. - Wyszeptała próbując złapać go jeszcze za dłoń, odszukać w jego oczach nadziei pragnąc wierzyć, że chociaż on jeszcze ufa, że wszystko zakończy się dobrze, bo ona.. Ona już nie potrafiła. Bo nagle ciemność ogarnęła ją zewsząd i niemal z szyderczym śmiechem porwała w nicość, a brunetka cała zwiotczała z cichym "kocham Cię" na ustach. Kiedyś obiecała sobie, że nie będzie się żegnać - nie powinna, bo to tylko mogło zdradzić, że się poddała, że nie wierzy, że się uda. Wcale tak nie było. Po prostu.. Nie miała już sił się opierać..
[ej, było dobrze! lepiej od mojego! ;). ]
[zawsze lepsze jeżu, niż Jezu, nie? ;p
a ja Ci zazdroszczę! a najgorsze u mnie jest to, że potem właśnie przez te grupy mamy mega opóźnienia, a ona nas się czepia -.- sorry, to my wymyślamy jakieś popieprzone grupy, które rzekomo mamy np. robić przez dwa dni, a ostatecznie rozciąga się na cały tydzień? xd bo ona oczywiście wszystko musi skomentować i ciul że powtarza to co myśmy w sumie w notatkach zawarli i potem jeszcze gada to samo w kółko tylko ubiera w trochę inne słowa -.- a kiedyś tak lubiłam ten przedmiot! nawet w 1kl myślałam o rozszerzonym na maturze xd / ahaha okej ;d już milczę.. xd / haha, tak! tak to właśnie było ;p ale spoko ja mogę mówić dalej :> już nie udawaj takiej skromnej ;d
no, więc myślimy intensywnie! ;d no kurde, no raczej, że lubimy ;dd ;> <3 / spoko, możesz przyśpieszyć do czego Ci pasuje ;) nawet jestem jak najbardziej za!
bać? nieee ;d skąąd ;d / oczywiście, że nie jesteś jedyna :d. nie w takiej sprawie jak lenistwo :D <3 no na innych blogach nie ma sensu - i tak wiem, że będę odpisywać tylko Tobie ;p :) ale tutaj no.. niby powinnyśmy się zmusić, bo to Murine i trzeba utrzymać przy życiu, ale kurde.. Nie potrafię już innym odpisywać xd więc po co mam zaczynać jakiś wątek z kimś innym skoro po jednym komentarzu przestanę odpisywać? xd
/ no ;d ale spoko, w końcu każdy ma jakieś uzależnienie nie?! ;d
haha ;d dzięki! ;d nie no, mi 4 wystarczy ^^ a jeśli do niczego więcej się nie przyczepi to powinna być ;d
ja niby mam jutro powtórkę z wosu.. ale dupa ;p może mi np uzna a jak nie to lipa xd a tak poza tym to lajcik ;d no to bardzo się cieszę że jesteś!:)) ale wiesz, żeby potem na mnie nie było że coś zawaliłaś! ;p
szkoda, że nie mogłam go uwiecznić :cc to bym Ci pokazała :D]
Wiedziała, że gadka o tunelu z światłem to tylko jakieś chore wymysły. Głupie pieprzenie i wciskanie porządnym ludziom kitu. Gdy stajesz na krawędzi śmierci, gdy zaczynasz egzystować pomiędzy światem żywych i umarłych nie mając pojęcia której stronie zaraz się znajdziesz, i po której będziesz zmuszony zostać w okół ciebie nie ma nic. Jest tylko nicość. A Ty czekasz przerażony aż Ktoś na górze postanowi pozwolić Ci jeszcze pozostać na Ziemi, lub popchnie Cię za linie byś mógł spotkać tych, którzy dawno już odeszli. I jesteś w tym wszystkim sam. Samotny, przerażony, opuszczony, zagubiony. Niepewny co zaraz nastąpi. Czekasz aż stanie cię cokolwiek bo cisza, brak żywego ducha zaczyna cię wręcz drażnić. A potem nagle pojawia się nie wielkie światełko. Zaczynasz kroczyć wzdłuż niebezpiecznej linii i podążał w stronę jasnego punktu, bo światło jest dobre - tak Cię uczyli. A potem z gorzko stwierdzasz, że te duperele o tunelu wcale nie były takim kłamstwem. I przypominasz sobie słowa "nie idź w stronę światła!" i starasz się zastosować do tego polecenia. Obracasz się na pięcie i próbujesz biec, ale nagle okazuje się, że ta jasność Cię goni.. Czy uda Ci się przed nią umknąć?
Obudziła się gwałtownie wciągając powietrze do obolałych płuc, by zaraz przymrużyć powieki, aby osłonić oczy przed natrętnym światłem - chciała sprawdzić gdzie jest, czy ukochany jest w pobliżu, ale nie. Nie było go, a w okół niej kręciło się mnóstwo obcych ludzi. Zamaskowanych ludzi, którzy ją przerazili. I nagle zapragnęła powrócić do nicości - tam przynajmniej nie było tych ludzi w szpitalnej zieleni.
- Jest stabilna. Możemy zaczynać. - Do jej uszu dotarł czyś przytłumiony głos. Starała znaleźć się źródło dźwięku, ale było to niezwykle trudne bo nie widziała ich ust, a sprawę utrudniały głośno działające maszyny. A potem uświadomiła sobie, że nic już jej nie boli; skurcze minęły, ręka też nie bolała, tylko płuca dawały o sobie znać w nieprzyjemny sposób - każdy wdech sprawiał jej ból. Ale to było nic w porównaniu z tym co przeżywała przedtem, więc nie mogła narzekać. A wtedy niespodziewanie ktoś założył jej maskę i kazał odliczać od dziesięciu w dół. Zrobiła to bez protestów, wiedząc, że zaraz powróci do ciemności. I sama nie wiedziała czy się z tego cieszyć czy nie. `Przetrwam dla Leo i dla sy..` to było ostatnie co przemknęło jej przez myśl nim narkoza zaczęła działać.
W czasie, gdy Spencer była przygotowywana do operacji, ginekolog pędził w stronę odpowiedniej sali. Polubił tę kobiete, która była zdolna poświęcić swoje życie dla nienarodzonego dziecka - w końcu znał przypadki gdy kobiety bez wahania decydowały się na przerwanie ciąży. A ona nie. Od początku wiedziała czego chce. Więc musiał pomóc jej przeżyć. Jej i jej dziecku. Przed salą spotkał jej narzeczonego, chłopaka czy kimkolwiek mężczyzna dla niej był. Ale jedno było pewne, że są dla siebie wzajemnie kimś ważnym i że tenże facet teraz umiera z obawy o swoją ukochaną i ich dziecko. Był przeraźliwie blady, roztrzęsiony; lekarz żałował że nie może go uspokoić zapewnieniem, że wszystko będzie dobrze. Mógł jedynie obiecać, że zrobi wszystko co w jego mocy i że będzie go ktoś stale informował o sytuacji. A potem nie oglądając się już za siebie ruszył na sale operacyjną. Tu liczyła się każda minuta.
[;dd]
[;))
no! więc się rozumiemy ;d a potem i tak jest na nas, że o przykładowo wyjście do kina, czy jakaś akademia wypadła akurat na polskim i to nasza wina, że mamy opóźnienia.. norma xD a myślałam, ale już się rozmyśliłam ^^ / ;pp / no tak, zapomniała, że skromność to Twoje drugie imię czy coś :D OK, spoko! Nie odbiorę Ci Twojej fuchy ;> arr<3 jak ja to lubie :D!
;p:)/ spoko, bez pośpiechu,nie?:)
eheh, taki był plan :> xd / no raczej:)) no niby powinnyśmy. dla dobra Murine. Ale kurde, nie chce mi się ;p może kieeeedyś się zmuszę ^^'
helloł?! lepsze takie niż kurde od narkotyków, prawda?! ;p. poza tym.. ja tam lubię nasze uzależnienie, a co! :D
tak, czyli spoko ;d
No na to liczę, że sobie dasz radę :) / spokoo ;d. jutro mam historię, więc spokojnie będę się mogła na wos uczyć ^^ a książki i tak nie posiadam, a w zeszycie zwłaszcza z ost lekcji to tylko jakieś punkty mamy.. także xD ale spoko, postaram się to dobrze wykorzystać! może jakieś zadania na biologię zrobię, o..
;d;d
o, jaka optymistka! :D więc Leo uznałby Cię za świra! xd]
Siedziała po turecku na linii życia i śmierci. Ze skrzyżowanymi rękoma na wysokości piersi oraz naburmuszoną minką wyglądała jak obrażona na cały świat mała dziewczynka - i tak się właściwie czuła. Bo miała dość czekania na decyzję tego na górze; no albo będzie żyć, albo nie - czy to aż taka trudna decyzja!? "No, Boże, pośpiesz się!" ponaglała Go w myślach niecierpliwie poruszając stopą. Nigdy nie była cierpliwa, nie lubiła czekać. I gdy już znowu miała zacząć narzekać nagle w jej głowie pojawiła się straszna wizja - Leo skulonego w kącie, modlącego się o cud, sparaliżowanego strachem, rozrywanego cierpieniem; potem zobaczyła też swoich rodziców wystraszonych, pobladłych jakby nie dowierzali, że to wszystko dzieje się naprawdę; a na koniec usłyszała krzyk nowo narodzonego niemowlaka płci męskiej potrzebującego obojga rodziców - matki i ojca. I nagle zerwała się na z miejsca by paść na kolana, złożyć ręce jak do modlitwy i zacząć modlić się o szczęśliwe zakończenie. "Muszę wyjść z tego cało! Dla nich! Dla nich wszystkich!" rozpaczliwe mruczała pod nosem, ale nic się nie działo. Ciągle była w tym samym miejscu, ciągle tkwiła na czerwonej linie, ciągle zewsząd panowała ciemność, w której nie było ani iskry nadziei! Więc musiała w samej sobie odnaleźć odpowiednie pokłady wiary. Musiała walczyć! Bo miała dla kogo żyć.
Na sali operacyjnej toczyła się walka o dwa życia. Lekarze robili wszystko co w ich mocy by uratować kobietę leżącą na stolę operacyjnym oraz dziecko dla którego zdolna była oddać wszystko nawet swoje życie. Musieli dać z siebie wszystko, tutaj nie było szansy na pomyłkę. Niestety nie wszystko szło po ich myśli; ciśnienie brunetki to wzrastało gigantycznie to zaraz malało, jej serce było coraz słabiej, ale ciągle walczyło najwidoczniej nie chcąc odchodzić. I wszędzie była krew. Spencer `bezczelnie` zużywała to kolejne, drogocenne jednostki krwi. Aż wreszcie udało im się wyjąć dziecko, odciąć pępowinę i zamknąć je w bezpiecznym inkubatorze, i oddać w dobre ręce. Wszyscy odetchnęli z ulgą, gdy w sali rozbrzmiał krzyk nowego życia. Nie mogli jednak jeszcze sobie odpuścić. Była jeszcze jedna osoba do uratowania. I zaraz znowu wszyscy znaleźli się przy stole, tylko jedna z pielęgniarek wymknęła się z sali na rozkaz lekarza - by poinformować ojca, że ma już syna. Zdrowego, całego bobaska.
I zrobiła to co jej kazano - przekazała dobre wieści, chociaż widziała, że ludzi którzy nagle ją osaczyli nie do końca usatysfakcjonowała jej wiadomość. W końcu toczyła się jeszcze walka o ich córkę, żonę, czy kimkolwiek ona była dla tych przerażonych ludzi. Ale nic nie mogła więcej powiedzieć - tylko powtórzyła słowa, które już słyszeli. Że robią wszystko co w ich mocy.
[oczywiście, że nasza! jakże by inaczej "moja wina, moja bardzo wielka wina!" ;p no ba, my jesteśmy źli ona dobra.. Idzie się przyzwyczaić nie? ;p / ej, ale matma rozszerzona by Ci nie zaszkodziłam, może nawet przydała? ;p bo polski do chemii i biologii raczej ma się nijak no chyba, że jakaś psychologia czy cuś ;p / haha okej :D mrr <3 ;dd
no wiem :D ;)
ahaha ;D ;> / OK!:D Dodałabym, że i tak z tego nic nie wyjdzie, ale się powstrzymam! xD
No właśnie o tym mówiłam - taaakaś skromna, że hoho! :D oł. czepiają się? :c kutwa :c no mam nadzieje, że sobie poradzisz, tylko wiesz.. Nie narób sobie problemów czy czegoś tam. :)
nene! kiedy ja też tak lubię, ha!:D
i dobrze;)/ haha, `niech będzie`? no wiesz?! serio przecież mówie ;d
ta :DD
Okej:) no mam nadzieje, że aż takich braków mieć nie będziemy!:) mi na szczęście nic jeszcze rodzice nie mówią - chyba się już przyzwyczaili ;p. no ale skoro Ty zmykasz to ja też - siadam do biologi i koniec, o! ;d. trzeba się edukować, trzeba! ^^ / haha wiem! ;p ale spoko, przecież nic się nie dzieje, nie? :) no jakoś przeżyje - muszę ;d ;) no więc dobranoc!:*]
[;pp / no tak, w sumie racja to by nie było proste, wręcz nie możliwe - moja kumpela też niby chciała zdawać rozszerzoną matmę ale chyba sobie odpuści ;p a polski.. no tak, trochę prościej ale nie do końca - ja nie mam czasu na czytanie lektur na bieżąco a co dopiero na te dodatkowe na rozszerzony! ;p / ;d
no powstrzymuje się, ale te słowa nieustannie cisnął mi się na usta xd
uf, no to dobrze! bo już się bałam, że będziesz musiała zniknąć na jakiś czas żeby ich udobruchać :c
e tam, czy to ważne kto był pierwszy? ^^
no! i taką mam nadzieje ;p
:DD
no to całe szczęście! ano walczyłam - ale tylko przez chwilę ;p. teraz też w sumie siedzę to nad zadaniami z biologii to z chemii ;p i nie, nie ma takiej konieczności byś znikała wcześniej! ;p
;)
oj nie narzekaj! ;p a już robiłyśmy takie ładne postępy w nie narzekaniu na swoje odpowiedzi! ;p]
Główny chirurg zdawał sobie z ogromu odpowiedzialności jaka na nim teraz ciąży. Cień ulgi przyniósł mu fakt, że uratował już jedno życie co w stanie jego pacjentki i tak było ogromnym cudem. Nie mógł jednak sobie odpuścić, nagle się rozluźnić - bo właśnie teraz wymagano od niego największego skupienia. Bo to matka dziecka była obecnie w stanie krytycznym; jej serce biło słabo, ciśnienie skakało, a krwawienie nie ustawało, a on nie mógł go zatamować! Obawiał się, że zaraz jej serce stanie, a im nie uda się już jej odratować. Na to nie mógł pozwolić. Ta kobieta miała dla kogo żyć - właśnie urodził jej się syn, a przed salą operacyjną czekała jej rodzina. Nie mogła się poddać. On nie mógł się poddać - wiedział, że będzie o nią walczył nawet jeśli będzie musiał tu tkwić całą noc. W pewnym momencie stwierdził, że aby ją uratować będzie zmuszony usunąć jej całą macicę - zdawał sobie sprawę jaki będzie to cios dla kobiety i jej ukochanego jeśli wszystko zakończy się pomyślnie. Nie będą mogli mieć więcej dzieci, chociaż czy je planowali? Po tym co przeszli teraz raczej wątpił, ale ginekolog podejrzewał, że nie zdają sobie sprawy, że gdyby dokładnie zaplanowali ciąże, zgłosili się do niego wcześniej wszystko obeszłoby się bez takich dramatów - byłaby pod stałą opieką lekarską, przyjmowała odpowiednie leki, które przygotowałyby jej ciało do przyjęcia maluszka, a których nie można było podać w trakcie ciąży bo była by to.. niczym trucizna dla malca. Przyłapał się na tym, że grzebiąc w jej wnętrznościach już planuje wszystkie zalecenia.. I to dodało mu dziwnej wiary, że uda mu się uratować kobietę. I to nie usuwając żadnego z jej organów.
I wreszcie wszystko się skończyło. Lekarz tkwił nad umywalką myjąc dłonie, wycierając mokrą od kropelek potu twarz. To była długa walka - kilka godzin przy stole operacyjnym mogła wykończyć człowieka. Teraz nie marzył już o niczym innym jak filiżanka mocnej kawy, która postawiłaby go na nogi i pozwoliła dotrwać do końca dyżuru, choć.. Pewnie i tak nie oprze się pokusie krótkiej drzemki w dyżurce. Teraz miał jednak jeszcze jedno zadanie nim będzie mógł zająć się sobą - musiał przekazać wieści rodzinie, a potem zajrzeć do swojego nowego pacjenta jakim jest nowo narodzony chłopczyk. I wreszcie staną przed zgromadzonymi przed salą operacyjną - rodzina kobiety otoczyła go w znajomy sposób; znał te wystraszone miny, pobladłe twarz, wyczekujące spojrzenia, wstrzymywany oddech. Więc zaraz wygiął usta w uśmiechu, by dłużej nie trzymać ich w niepewności. Wiedział, że ten wesoły, choć zmęczony grymas da im pierwszą odpowiedź na którą głównie czekają - że Spencer Hoult żyje. Dopiero potem zaczął mówić - nie wdawał się w szczegóły bo wiedział, że na nie przyjdzie czas później.
- To naprawdę cud. - Powtórzył nim odszedł i wiedząc, że zaraz padną pytania "czy można ją zobaczyć?" dodał jeszcze, że tak, ale prosi by wchodzić pojedynczo i na krótko - potrzebowała teraz odpoczynku, poza tym ciągle była pod wpływem narkozy, ale za niedługo powinna się obudzić.
[ta.. jakbym chciała to owszem, dałabym radę, ale.. Po co? ;p rozszerzony polski do szczęścia mi potrzebny nie jest :d
HA HA HA :| nie mogę pozbawić świata mojego pięknego głosu! xD
oj :c nie podoba mi się to.. ale jak trzeba, to trzeba, nie? :) uf! no to dobrze! ;DD
ale przecież ja Ci nie bronie, Papużko :D
podobno nie wolno przestawać się uśmiechać - dzień jest wtedy lepszy czy jakoś tak to leciało ;d. śmiech to zdrowie, o! ^^
już mam dość -.- po prostu więcej tych zadań to mi babka dać już nie mogła! -.- / zołza! ;p
no dobra, zezwalam na narzekanie ;p
ok, spoko :) wiadomo - obowiązki przede wszystkim prawda? :) więc rób co tam musisz, innymi blogami się nie przejmuj :)
wgl wiesz, że jednak nie miałam historii przed wosem?! bo mi się pomieszał stary plan z nowym i no.. ;d nie miałam się kiedy pouczyć, ale i tak mnie nie zapytała! ^^
a i miałam Ci napisać co z tym chłopakiem - podobno pytał się o mnie xd w sensie kumpele coś podpytywał ;p ]
Z każdą chwilą w jej głowie działy się coraz dziwniejsze rzeczy. Później Spencer miała zastanawiać się czy tylko ona będąc zamknięta na świat, samotna w swoim umyśle miała takie dziwne przygody. Teraz skupiona była jedynie na tym co się działo; a tak w sumie to miała już lekki problemy z ogarnięcie sytuacji. Jeszcze parę chwil temu tkwiła na tej magicznej linii dzielącej ją od dalszego życia lub śmierci, by zaraz znaleźć się na jakiejś łące. Poczuła tylko pchnięcie - jakby ktoś dotknął jej ramienia popychając ją w wybranym przez siebie kierunku. Decyzja zapadła, a ona nie potrafiła określić jaka. Nie było powiedziane po której stronie czeka prawdziwy świat, a po której kraina pozaziemski. Liczyło się jednak to, że teraz siedziała na zielonej trawce, w otoczeniu drzew, roślinności, ptaków i owadów. Było jej niesamowicie dobrze. Spokojnie. Tu nie było kłopotów, problemów, lęków. Rozglądała się niemal niecierpliwie na boki zastanawiając się co zaraz nastąpi. Ze zdziwieniem stwierdziła, że z naprzeciwka nadchodzi jakaś postać . W pierwszym odruchu nie poznała jej, ale potem dotarło do niej kto to jest. Jej babcia! Ukochana babcia! Zaraz więc zerwała się na równe nogi by wyściskać poczciwą staruszkę. Zaczęła pytać co u niej słychać, jak jest po tej drugiej stronie, czy jej tam dobrze.. A potem jakby oberwała porządnie w brzuch. Bo skoro to jest jej babcia, babcia która nie żyje od paru lat to.. To znaczy, że umarła?! Że koszmar się spełnił; już nigdy nie zobaczy Leo? Nigdy nie będzie dane jej zobaczyć syna?! Nie! To się nie mogło dziać. I zaraz jej oddech stał się płytki, nieregularny. Oczy zaszły łzami, a usta poruszyły się pytając "to jest niebo?", a staruszka tylko uśmiechnęła się ciepło i mruknęła, że wszystko będzie dobrze. Obraz zaczął się rozmazywać, postać babci znikać. I nastała znajoma ciemność.
Pierwsze co zarejestrowała po przebudzeniu to natarczywe pikanie; z opóźnieniem uświadomiła sobie, że to wszystko to maszyny szpitalne kontrolujące bicie serca, ciśnienie i inne parametry ciała. W pierwszym odruchu pomyślała, że to nie do niej przypięte są wszelkie kabelki, że sprzęt nie rejestruje jej tętna, ale ukochanego. Bo to on zawsze walczył z białaczką, to ona zawsze lądował w szpitalnych salach, to jego życiu zawsze groziło niebezpieczeństwo. To ona zawsze była tą która umierała ze strachu o życie ukochanej osoby. Skarciła się za to, że przysnęła! Nie powinna, bo co jeśli Leo się obudzi, będzie czegoś potrzebować, a ona po prostu będzie sobie spać?! Więc zaraz otworzyła oczy i z przerażeniem stwierdziła, że to ona leży w łóżko, to do niej poprzypinane są kabelki, a jej lewą ręką nie jest w stanie normalnie poruszyć, bo ogranicza ją twardy gips! I zaraz wszystko do niej powróciło, wszelkie realia, to co się wydarzyło.
Serce zaczęło walić jej jak młot, a razem z nim przyśpieszyło pikanie maszyny; w jej głowie pojawiła się prosta kalkulacja - skoro ona żyje, to dziecko..?
- Leo? - Zdołała tylko wykrztusić szukając jego sylwetki gdzieś w sali. I tak - dostrzegła go zaraz przy swoim łóżku. Niesamowicie zmęczonego, wystraszonego. Serce ścisnęło jej się boleśnie - nie powinien przez to przechodzić.
[a to niedobre.. coś! xd
no więc szkoda sobie dupe zawracać niepotrzebnym rozszerzeniem ;p :)
okej, może to jestem w stanie zrobić ;d
no tak lepiej uspokoić i potem mieć spokój niż wkurzyć na samym początku i potem mieć prze..rypane xd mhm :) no to trochę czasu rzeczywiście jest! ^^ i tak swoją drogą.. przeraził mnie fakt, że to już 17 paź jest! ;o kuwde ale ten czas leci! za 6miesięcy matura! ;oo
hahah OK! xd
no ba :> trudno mnie zagiąć! ;p
ej właśnie nie ogarniam - u mnie też ksiądz z regli pyta, a ja się pytam po co?! i kurde jeszcze sprawdzian nam robi i wiesz co?! podobno pracę maturalną z religii będę musiała pisać..no czaisz to?!-.-
Ależ proszę! moje łaskawe serce nie zna granic! xD
zauważyłam ;pp poza tym.. nie Ty jedna :> ale wiesz, jako starsza i niby rozsądniejsza koleżanka powinnam tak napisać, nie ?xd a ja zaraz odpiszę! bo teraz się męczyłam z farbowaniem włosów -.-
a no wspominałaś i to nieraz! :D
a .. w sumie to nie wiem xD ale być może :> kurde, te jego oczy! *,* ar ;d]
Obserwowała swojego ukochanego, który wcale nie przypominał w tym momencie mężczyzny którego znała na co dzień. Był inny. Przerażony, roztargniony, spanikowany, wymęczony.. Można by tak wymieniać całą wieczność! Ale równocześnie Spencer widziała jakieś objawy ulgi, jakby wreszcie docierało do niego, że jest już cała i zdrowa. Chciała mu to nawet powiedzieć, że już jest z nim, że już nigdzie się nie wybiera, ale wyschnięte gardło odmówiło jej posłuszeństwa. Więc tylko czekała aż wreszcie zbierze się w sobie by powiedzieć jej co z ich synem. Obawiała się, że to wszystko co widzi na jego twarzy - te wszystkie emocje - wcale nie są tylko związane z jej stanem, ale także z tym, że nie wszystko poszło po ich myśli. Bo.. Czy ona miała omamy, czy na jednym z jego policzków widziała mokrą smugę, jakby przez niedopatrzenie źle otarł buzie z łez. I znów serce ścisnęło jej się boleśnie - czekała na cios, ale wtem ujrzała blady uśmiech na jego ustach, który wcale nie wydawał jej się wymuszony. I spięła się w oczekiwaniu.. A potem jej spierzchnięte wargi wygięły się w radosnym grymasie, gdy usłyszała, że z ich dzieckiem wszystko jak najlepiej. Spijała słowa z jego ust, a nieopisane szczęście rozlewało się po jej członkach, przyprawiając ją o przyjemny dreszczyk! Udało się! Udało!
I tak oto w jej oczach pojawiły się łzy - łzy szczęścia i radości. Chciała rzucić się na ukochanego wyściskać go i równocześnie uspokoić jego skołatane nerwy. Wyobrażała sobie co musiał przeżywać, gdy ona leżała na stole operacyjnym. Tyle razy była na jego miejscu, że idealnie zdawała sobie sprawę z tego co przeszedł.
- Hej. Już wszystko dobrze. Jestem tu i zawsze będę. - Wyszeptała ściskając jego dłoń na tyle ile potrafiła. Za swój priorytet uznała ukojenie go i jego nerwów. Więc znów wygięła usta w uśmiechu, dodała, że przecież wiedzieli, że się uda, prawda? Ale potem już dłużej nie mogła się powstrzymać, by nie dopytać o ich maluszka.
- A widziałeś go? Chce go zobaczyć. Mogą go tu przywieźć? - Zapytała nie zważając na palący ból w gardle i wyraźnie ochrypły ton. Zazdrościła ukochanemu - on mógł iść w każdej chwili zobaczyć ich skarb, a ona!? Ona leżała przykuta to jakiegoś łóżka ledwo mogąc mówić i ledwo się ruszyć.
[no tak! oczywiście to wina Twoich palców ;p i czegoś na klawiaturze, no tak! ;p
;))
ależ proszę, chociaż nie obiecuje, że się uda, nie?! ^^
no, pewnie! damy radę, jak zawsze, prawda? :) / no tak wydaje się że tu długo, pół roku i wgl.. ale kurde, kiedy minęły te prawie dwa miesiące w szkole, co?! ;o
:DD
no weź, myślałam, że padnę jak to usłyszałam -.-' ale podobno w tamtym roku też niby pisali.. -.-' nie dość, że mamy i tak w ciul nauki to jeszcze z religii nam dowala.. niefajne zachowanie, niefajne! ta.. u mnie jest już wiesz poziom hard czy coś xd
no więc wypełniłam swój obowiązek! ;d / no wiem, wiem!ale i tak już odpisałam chociaż dupnie wyszło ;p ale ci-.- / no sobie. w senie mama mi farbowała, bo ja to mam długie włosy i to jakaś maskara jest przy farbowaniu xd a no brąz. w sensie taki ciemny brąz ;p
oj tam ;> kiedyś Ci użyczę trochę tego mega szczęścia :d
zobaczymy ;pp]
Nie była przyzwyczajona do bycia po tej drugiej stronie. To ona zawsze ślęczała przy łóżku ukochanego, pobladła, zrozpaczona, w ciągłej niepewności co z nim dalej będzie. Nie potrafiła więc martwić się o siebie - poza tym wiedziała, że z nią będzie wszystko dobrze. W końcu przeżyła, a więc to i tak było już dużo. Czy mogła prosić o więcej? Owszem! Mogła prosić, wręcz żądać, by pokazali jej wreszcie Skarb o który walczyła. Dla którego była w stanie poświęcić swoje życie, byleby on mógł istnieć. I wreszcie doszła do wniosku, że Ktoś tam na górze wbrew pozorom lubił ich. W końcu z każdej opresji wychodzili cało, a to już coś!
Świadomość, że wszystko się udało sprawiała, że rozpierała ja niesamowita energia - uśmiech nie schodził z jej ust, chociaż z każdą chwilą nieco się zmniejszał, bo ciągle była osłabiona, a ten prosty grymas kosztował ją naprawdę wiele energii. W końcu więc znikł, ale jej oczy świeciły się nadal wesoło, pełne nadziei na lepsze jutro, bo teraz już nic nie było straszne! Radość nie osłabiła jej skupienia - zauważyła jak wiele rzeczy chce jej powiedzieć Leo, ale po prostu nie jest w stanie. Dlatego patrzyła nieustannie w jego oczy jakby w ten sposób mogła czytać mu w myślach i tak w pewien sposób właśnie było. Rozumiała go bez słów i znów wygięła wargi w lekkim uśmiechu.
- Zapytaj. Proszę, zapytaj. - Pokiwała głową, by zaraz skrzywić się nieznacznie, bo przez ten gwałtowny ruch świat zawirował na krótki moment. Ale już zaraz wszystko wróciło do normy. Nie, nie zamierzała odpoczywać dobrze wiedząc, że na zewnątrz czekają pewnie jeszcze jej rodzice. Poza tym musiała zobaczyć synka, musiała jeszcze pobyć z Leo! Zbyt długo jej nie było - a przynajmniej ona miała wrażenie jakby nie widziała się z nim całą wieczność. Nie mogła się na niego napatrzeć, chociaż w tym momencie wyglądał jakby przybyło mu parę lat. Przerażające co zmartwienia, lęki i obawy mogą zrobić z człowiekiem.
- To Ty odpocznij. Wyglądasz koszmarnie. - Skwitowała żartobliwym tonem, znów ściskając jego rękę. Już wolała nie myśleć o tym, że gdy była na jego miejscu wyglądała pewnie identycznie, ba! a nawet gorzej bo zawsze miała jeszcze zapuchnięte oraz zaczerwienione oczy od łez.
- I dostanę coś do picia? - Zapytała, wreszcie w jakiś sposób zaczynając myśląc o tym co jej potrzebne, choć miało to trwać tylko krótki moment. Po prostu musiała zaspokoić pragnienie, bo gdyby tego nie zrobiła.. Zaraz w ogóle straciłaby głos i co wtedy?! Jak dopytywała by się o synka? Jak pocieszała Leo, rodziców? - I pocałuj mnie! - Zażądała jeszcze nim on w ogóle zdążył drgnąć. Musiała znów go posmakować. Musiała.. Bo wbrew pozorom ciągle bała się, że to tylko sen. Że to znowu wybujała wyobraźnia sprawia jej figle, że to dzieje się tylko w jej głowie. Bo to, że się udało.. Było niesamowite! Było cudem! Było zbyt piękne, by mogło być prawdziwe..
[haha, nie no skąd! nie Twoja! ;d w żyyyciu! ;D
no, żeby potem nie było, że obiecałam, a nie dotrzymałam obietnicy ;p
;D ;) / troszkę! w sensie nie bać. tylko wiem, że to strasznie szybko minie - i nim się obejrzę będę się męczyła nad arkuszami 2013 -.-
no tak właśnie :D / arr, ja też! więc MUSIAŁAM odpisać no :D / ja też w sumie od niedawna farbuje ;p. miałam już dość swojego nijakiego koloru ;p aż takie długie?! ;o ja mam za połowę pleców i to już jest jakaś masakra co do farbowania, a co dopiero takie ;p. ale sama aż tak długich to bym chyba jednak nie chciała mieć ;p no raczej, że brunetka ;D nie mogło być inaczej ;d
dobrze;d
oczywiście! :>
ok, ok :) ja się musze jeszcze nad zadaniami z chemii pomęczyć -.- dobranoc! :*]
[no przecież piszę, że nie Twoja! :D nie śmiem w to wątpić ^^
no na to liczę! ;p
ja też staram się w to wierzyć :)
ano tak jakoś dopisuje ;d. ale to dobrze, nie? :) wierzę, że Tobie też za niedługo wena wróci! ;) i oczywiście, że mi nie przeszkadza :) ja się tam cieszę z Twoich odpowiedzi niezależnie od długości, przecież wiesz ;p. / ahaha dobre! ;d. no ja właśnie nigdy nie mogłam określić mojego koloru ;p jedni mówili, że jestem ciemną blondynką, a inni już że mam jasny brąz.. No i ciul -.- ale teraz problem rozwiązany ^^ ale z tą whiskey to sobie zapamiętam ;dd / a no tak jakoś ;d. ale do blondynek też nic nie mam (wgl moja kumpela miała taki śliczny swój naturalny blond i się ruda zrobiła.. niemądre dziewczę :C!)! po prostu.. sama mam taki kolor, chce mieć taki i no :D wiesz o co chodzi przecież :d
no pewnie :)
spoko nic się nie dzieje ;p. naoglądałam się Grey's Anatomy :d no to super ;)]
Gdyby nie to potworne zmęczenie, które ciążyło jej na powiekach Spencer uważałaby, że kompletnie nic jej nie jest. Miała wrażenie, że bez problemu mogłaby wstać i już wyjść ze szpitala - było to jednak mylne wrażenie spowodowane znieczuleniem oraz małą dawką morfiny, którą jej zafundowali by przy pierwszym przebudzeniu miała spokój. Potem miała odczuć wszystko; każdą ranę pooperacyjną. Ale teraz było idealnie, nic ja nie bolało więc mogła skupić się na wszystkim innym tylko nie na sobie, bo i po co skoro z nią jest wszystko w porządku?
Uśmiechnęła się lekko, chociaż pierwszy pocałunek ukochanego wcale nie był satysfakcjonujący. Była to tak przelotna pieszczota, że nie pomogła jej uświadomić sobie, że nie śni. Już bardziej realna wydała się czysta, krystaliczna woda, która w tym momencie wydawała jej się najcudowniejszym napojem pod słońcem. Pierwszy łyk był okropny - wcale nie przyniósł ukojenia tylko wywołał dziwne drapanie w gardle, ale już kolejny przyniósł oczekiwany efekt. Zadowolona wygięła kąciki warg w uśmiechu, by zaraz zatonąć w kolejnym, ale już znaczniej wyraźniejszym i czulszym pocałunku. Z trudem utrzymując powieki otwarte uniosła zdrową dłoń, by pogładzić ukochanego po zmęczonej twarzy. Troskliwie pogłaskała go po policzku zaglądając wprost w jego karmelowe oczy.
- Przepraszam, nie powinieneś przez to przechodzić. Ale teraz już jest dobrze. Jestem tu. Nie martw się i odpocznij, dobrze? - Wymruczała już znacznie mniej ochrypłym tonem. Jeszcze raz muskając jego usta własnymi, by potem opaść na zagłówek z ciężkim westchnieniem. Wcale nie chciała iść spać - chciała jeszcze pobyć z Leo, chciała zobaczyć swojego synka! Musiała go zobaczyć.. Nie uwierzy, że z nim wszystko dobrze, że jest cały i zdrowiutki dopóki nie zobaczy go na własne oczy. Zadrżała z podekscytowania gdy wyobraziła sobie jakie to będzie uczucie móc wziąć tą kruszynkę na ręce, choćby jej dotknąć bo przecież teraz musiała ciągle przebywać w inkubatorze, by rozwinąć się tak jak należy.
Jej przeprosiny, które przed momentem padły z jej ust nie dotyczyły tylko jej decyzji którą podjęła kilka miesięcy temu. Owszem przepraszała za miesiące katuszy na jakiego go skazała - nienawidziła sobie za to, tak samo jak za swoje nieodpowiedzialne zachowanie, już wczorajszego wieczora. Bo.. Gdyby była uważniejsza to by się nie poślizgnęła. Nie wylądowałaby w szpitalu nagle, niemal po drodze umierając. Wszystko odbyłoby się spokojnie.. W wyznaczonym terminie stawiłaby się w szpitalu, lekarze mieliby ją pod opieką, a gdy przyszedłby czas zajęliby się nią i oszczędzili jej ukochanemu choć odrobiny stresu. Tak, czuła się winna. Wszystkiego.
[no! :d
;pp
no wiem, wiem! ;d w końcu jestem niesamowicie mądra i inteligenta, więc czym ja się martwię, nie?! xd
kurwde, ale to nie jest byle co?! ;) serioo - to że moje komentarze są dłuższe, nie znaczy że lepsze ;p. / no ba! teraz to już brunetką ;p. w sumie rano stanęłam przed lustrem (wiesz, że znowu zaspałam? :| )i tak sobie do wniosku doszłam, że moje włosy są niemal czarne! ;o ale to odrobinę zejdzie po jednym-dwóch myciach i będzie taki brąz jaki powinien;d ahah, no ludzie czasami mają dziwne pomysły ;p ale i tak zawsze najlepsze są rozmowy o kolorze oczu xd tutaj to często są odmienne zdania xd / to dobrze! ^^ ;d
oj tam, kiedyś znajdziesz żeby nadrobić :)
e.. nie wiem xD może dajmy mu na razie spokój co? :p może.. później? ^^ ]
Gdy rodzice weszli do sali, od razu w pomieszczeniu zapanowała inna atmosfera - byli głośni, roześmiani, na ich twarzach malowała się ulga i radość. Spencer więc wygięła usta w uśmiechu, choć tym razem grymas ten był nieco wymuszony, bo "już dobrze" ukochanego wcale jej nie przekonało. Nie patrzył na nią, a dla niej zawsze był to sygnał, że coś jest nie w porządku. Przecież było już dobrze; żyła, ich syn też, więc było dobrze! Uparcie sobie to wmawiała próbując nie zwracać uwagi na nic więcej, ale to wcale nie było takie proste jakby chciała. Po prostu wyparła pewne rzeczy ze swojego umysłu, chociaż wiedziała, że za niedługo one powrócą. Póki co jedynie wierciły jej dziurę w brzuchu, nic więcej. Ale to się miało zmienić.
Teraz jednak musiała skupić się na swoich rodzicielach. Ich też musiała nieco uspokoić, bo wydawali się, że nie dowierzają, że ich córeczka jest cała i zdrowa. Musiała również wysłuchać przeprosin ojca, chociaż nieustannie przypomniała mu, że nie potrzebnie to robi - miał prawo się zdenerwować i to ona powinna ich przepraszać za to, że tak długo nie mówiła im prawdy. W końcu tak jak przewidziała i co sprawiło jej niezwykłą radość temat zszedł na dziecko. Mówienie o synu było dla niej czymś niezwykłym, zwłaszcza teraz, gdy nie mogła go zobaczyć a o niczym bardziej nie marzyła. Rodzicie ewidentnie byli dumni, że wreszcie zostali dziadkami - oni też nie mogli przestać się nim zachwycać, chociaż podobnie jak ona nie zobaczyli go jeszcze. I zaraz postanowili, że muszą iść zobaczyć wnuka; w ten sposób też chcieli też dać Spencer nieco odpocząć. Widzieli, że ledwo trzyma powieki otwarte, a Spenc choć bardzo ich kochała nie mogła ukryć, że z ulgą przyjęła ich wyjście. Ich wizyta była niezwykle męcząca - ciągle coś paplali, wypytywali o różne sprawy. A ona teraz potrzebowała spokoju i najwidoczniej wreszcie zdali sobie z tego sprawę. Więc, gdy wreszcie opuścili salę Spenc westchnęła cicho, ze wzrokiem utkwionym w drzwiach; patrzyła w ten punkt niemal przez całe odwiedziny ojca i matki - jakby liczyła, że zaraz w progu stanie Leo, najlepiej z ich synkiem. Ale nic takiego się nie wydarzyło. I nie wiedzieć dlaczego w jej oczach nagle pojawiły się łzy. Było jej tu źle. Z dala od ukochanego i ich maluszka. Więc zaraz zamknęła powieki i poddała się sennej ciemności, z którą nie mogła dłużej walczyć, a która zarówno mogła sprawić, że czas minie znacznie szybciej.
[no raaaczej ;dd xd
no w końcu! ;) serio, nie wątp tak w siebie i swoje teksty ;) / no.. xd kurwde, ale dzisiaj to już wgl przegięłam bo obudziła mnie koleżanka, która już na mnie czekała.. było za dziesięć ósma! ;o i znowu wychowawczyni będzie się ze mnie śmiać, bo znowu będę musiała napisać na usprawiedliwieniu że miałam awarię budzika xd / spoko, ja się za pierwszym razem mega przeraziłam czarnych włosów jak mi wyszło, normalnie wręcz mi się prawie ryczeć chciało! xD ale na szczęście się zmył i wyszedł brąz taki jaki miał wyjść ;p więc teraz już się nie przejmuje ^^ co!? niebieskie?! ;o serio? xd / ooo, dokładnie ;p u mnie to ogólnie była masakra - wiesz wyrabianie dowodów itd, i co druga osoba się pyta "jaki ja mam kolor oczu?" i każdy mówi co innego xD
:))
hm, tak? :D. chociaż w sumie jak chcesz, możemy i coś gorszego ^^. jak chcesz kolejnego dramatu to dlaczego, nie? ^^ dostosuje się ;)]
Miała dość swojej chorej wyobraźni - znów śniły jej się niestworzone rzeczy. Miała nadzieje, że to tylko chwilowe - że to jeszcze szczątki narkozy, zmęczenia wywołują u niej takie śmieszne obrazy, podczas których w jakimś stopniu była świadoma. Świadoma tego, że.. Śni. Ale po przebudzeniu i tak miała o tym wszystkim zapomnieć. I tak też się stało: gdy znowu zaczęła się wybudzać, pozostało jej tylko mgliste wspomnienie tego co działo się w jej śnie; pamiętała jedynie, że było to coś niesamowicie niemożliwego i choć próbowała przypomnieć sobie chociaż jeden szczegół nic z tego nie wyszło.
Nie miała nawet zbyt wiele czasu, by zastanawiać się nad dopiero co zakończonym sen, bo dotarło do niej co ją tak naprawdę obudziło, a był to wręcz nieznośny ból w podbrzuszu. Czuła się jakby ktoś grzebał w jej wnętrznościach i de facto tak właśnie było. Skrzywiła się próbując znaleźć choć odrobinę wygodniejszą pozycję na łóżku, jakby to mogło przynieść jej ukojenie; nie miała zamiaru błagać o dawkę morfiny czy jakiegokolwiek leku przeciwbólowego, miała wrażenie, że jej się to należy. Jakby w ten sposób mogła odpokutować krzywdę którą wyrządziła Leo, czy nawet jego siostrze Marze, bo tak, ciągle pamiętała co się wydarzyło i nadal czuła się winna. Zawsze już miała się tak czuć. Gdy wreszcie otworzyła oczy szybko zdała sobie sprawę, że nie jest sama w pomieszczeniu; zaraz więc zamaskowała wszelkie objawy bólu pod uśmiechem, który wbrew pozorom wcale nie był wymuszony, bo przy łóżku czuwał nie kto inny jak Leo. Od razu zarejestrowała, że nadal jest przemęczony - mogła się domyślić, że wcale nie zamierzał odpocząć, że ciągle tu będzie. Zwilżyła wciąż spierzchnięte usta koniuszkiem języka, a potem znów nieznacznie się skrzywiła, gdy chorą dłonią, teraz zabezpieczoną gipsem omal nie nabiła sobie guza na czole, gdy w bezwiednym odruchu chciała podrapać się po głowie - ciągle zapominała, że ta ręka na chwilę obecną jest.. Niedysponowana.
Zaraz jednak znów na jej ustach wykwitł uśmiech, a jej zdrowa dłoń zawisła na skraju łóżka czekając aż ich palce splotą się razem.
- Naprawdę powinieneś odpocząć. - Szepnęła spoglądając na niego z troską; mógł sobie myśleć, że jest na drugim czy na trzecim miejscu. Ale wcale tak nie było! Ukochany był dla niej najważniejszy, zawsze był pierwszy na jej liście priorytetów, teraz tylko na to pierwsze miejsce wkradł się również ich syn. Dla nich obojga była w stanie na wszystko - nawet na poświęcenie własnego życia, byleby ta dwójka mogła żyć. Wiedząc jednak, że Leo zapewne nie ma zamiaru ruszyć się ze szpitala, mogła zrobić tylko jedno - krzywiąc się lekko z bólu przesunęła się na skraj łózka robiąc mężczyźnie nieco miejsca. Zachęcająco poklepała niewygodny, szpitalny materac wiedząc, że potrzebują takiej bliskości - zarówno ona jak i on. Miała gdzieś czy ktoś będzie na nich krzyczał. Chciała mieć go jak najbliżej siebie.
[;pp
no wiem, wiem ;p. w końcu też tak mam ^^ chociaż nie tak bardzo jak Ty ;p / no pójdę, pójdę. przed pierwszą postaram się położyć do łóżka xD zresztą jutro nie mogę się spóźnić bo idziemy do kina ;p / no to moja jedna siostra ma tak samo xd a ostatnio sobie wymyśliła rudy! o no to całkiem fajnie :). kolorowe końcówki są fajne! ^^ a od spodu włosy to miała kiedyś pofarbowane niczym zaczęłam całe farbować ;p. powiem Ci, że super wyglądał ciemny brąz tylko od spodu, a z góry naturalny kolor, trochę żałuje, że dłużej przy tym nie zostałam, ale.. już przepadło xd
no ta weź, nad moim to też się tyle głowiłam, że masakra! ;p
ok ;)]
Miała do niego milion pytań odnośnie ich maluszka - oczywiście głównym miało być to, czy będzie mogła go zobaczyć, a jeśli tak to kiedy go tu przywiozą. Powstrzymała się jednak przed lawiną pytajników, widząc, że z Leo dzieje się coś dziwnego.. Jakby dopiero teraz powoli zaczynał odzyskiwać spokój i wierzyć, że ona naprawdę żyje. I zaraz zapomniała o całym świecie - znowu był już tylko on. Nie było problemów, lęków, nawet temat ich syna zszedł na bok, bo Spencer na jakiś czas zdołała przemówić sobie do rozsądku - ich dziecko było pod fachową opieką i chociaż odetchnie dopiero gdy go zobaczy, teraz mogła poświęcić całą swoją uwagę najwspanialszemu mężczyźnie pod słońcem.
Wtuliła się ufnie w jego ramie; to była tylko ich chwila. Nie było nic pomiędzy, byli sami. Mogli skupić się na sobie i wreszcie otrząsnąć z koszmaru, który przeszli. Wrócić do równowagi. Zdrową ręką zaczęła gładzić go kojąco po ręce którą obejmował ją delikatnie przyciągając do siebie. Milczeli, bo w tej magicznej chwili nie były potrzebne słowa. Nie trzeba było przerywać błogiej, spokojnej ciszy, którą przecinał jedynie od czasu do czasu dźwięk maszyn monitorujących jej stan. I również w jej gardle nagle pojawiła się ta dławiąca gulka - walczyła z nią tylko krótką chwilę, ale na więcej nie miała siły; wreszcie słona łza spłynęła po jej policzku. Nie był to jednak płacz rozpaczy, który tak naprawdę towarzyszył jej przez ostatnie miesiące. Był to kryształek nieopisanej ulgi, że już wszystko za nimi. Szczęścia, że znowu może przytulić się do ukochanego. Radości, że znowu przyszłość stoi przed nią otworem. Ciągle było to w jakimś stopniu nierealne, ale z każdą sekundą coraz bardziej uświadamiała sobie, że to dzieje się naprawdę.
I wreszcie podniosła wzrok do góry, nieznacznie przechyliła głowę by odnaleźć jego spojrzenie. Zatonęła w kolorze jego oczu, tym hipnotyzującym spojrzeniu niemal tak jakby widziała je po raz pierwszy; uśmiechnęła się przypominając sobie ich pierwsze spotkanie. Już wtedy pokochała jego oczy - jasne, ciepłe, roześmiane, chociaż wtedy wydawało jej się, że jest tylko nimi zwyczajnie zafascynowana. Uwielbiała go całego; każdy fragment jego ciała, każdą najdrobniejszą zmarszczkę na jego twarzy; kochała go za wszystko i pomimo wszystko; jak każdy składał się z wad i zalet - a ona nie wyobrażała go sobie innego. Nie było nic co chciałaby w nim zmienić. Dla niej był nieziemski. Był całym jej światem, całym jej życiem i chciałaby nigdy o tym nie zapominał, niezależnie od tego co się działo.
I jakieś dziwne wzruszenie, poruszenie ścisnęło jej gardło tak mocno, że nie mogła wydobyć z siebie żadnego, choćby najkrótszego słowa, ale była pewna, że wie co chce mu teraz powiedzieć.
[haha, no, dokładnie! :D /DZIĘKI! xd o dziesiątej?! xd jak można o tej godzinie.. spać? ;p to chyba jakiś żart! ;p chociaż w sumie moja najlepsza koleżanka z klasy to chodzi spać o 7-8 także wiesz.. xd no ba ;p potem bym ich kurde nie znalazła, a już za to zapłaciłam sooł.. ;d. / kurde, moja to chciała taki rudy, w sensie własnie taki czerwony.. taki śliczny! naprawdę. ale zrobiła sobie taki wiewiórczy.. -.- ale okej, jej włosy ;p to zrób coś jeśli chcesz! nigdy nie jest za późno czy coś :d / nie-e xd nie zniosłabym odrostów ;p chyba że kiedyś sobie zrobie jakieś odbarwianie, albo po prostu trochę rozjaśnię, w co raczej wątpię ^^
ostatecznie wpisałam szare, chociaż mam zielone ^^ a i tak było najlepsze jak usłyszałam, że niby mam niebieskie! chociaż nie. najlepsze było jak mój tata mi powiedział, że mam piwne.. xD ale według mnie są zielone. no.. takie zielono-szare, o ^^
to już prawie norma, nie? ;p no ale mówi się trudno! :) / ok, ok :). oo, a gdzie się wybierasz? :> a ja jutro wieczorem będę miała siostrzenice na głowie.. ;p (wgl to dzisiaj miałam być na zabawie szkolnej ale odwołali -.-!)
tak, tak, danonkowych, erotycznych i jakich tam sobie chcesz! xD :*
Bitwa pod Wiedniem ;p bo sobie szkoła zorganizowała ;p ale przynajmniej 3lekcje przepadną ;d
do spisania!:)]
hahah :dd / dla mnie tym bardziej ;p. zwłaszcza, że ja schodzę z kompa koło.. 12? zazwyczaj i dopiero wtedy idę się kąpać czy coś tam zrobić i potem zawsze ojciec marudzi, że `czy nie ma wcześniejszej pory na prysznic?!` bo rzekomo przeze mnie spać nie może.. xD bo mu lejąca woda przeszkadza.. xd / ZDĄŻYŁAM ! dzisiaj byłam nawet przed czasem z 2minuty! ;> i się dziwili co ja dzisiaj tak wcześnie :D / ej no taki.. taki dziwny jest ;p ale skoro jej się podoba to okej ;p / e, przed studniówką, czy przed półmetkiem? ;p przecież do studniówki masz jakieś półtorej roku! :D / ano lepiej mi niż w moich naturalny ;p ;) chociaż co ja tam gadam.. Ładnemu we wszystkim ładnie xDD ^^
wiem, wiem, bardzo to zrozumiałe było ;dd
a weź, ja mam tyle nauki, że mi się niedobrze robi jak sobie o niej pomyślę, a tu jeszcze dwa dni będę mieć siostrzenice na głowie.. Także nie wiem co z tą moją nauką na poniedziałek będzie, ale.. dzisiaj sobie daje spokój ;p / o widzisz, więc świetnego masz tego swojego faceta;) oj, no to nie wiem czy się nie rozminiemy, bo być może znowu pojadę na jakąś imprezę ^^ ale jeszcze nie wiem, zobaczę jak mi się będzie chciało, jak będzie z transportem i czy mnie odprowadzą pod same drzwi! bo się dowiedziałam dzisiaj, że grasuje u mnie w miasteczku gwałciciel! :C i podobno był widziany na moim osiedlu czy coś:c / no żyje, bo w sumie dopiero przyjechała ;p. ale jutro będę się nią praktycznie cały dzień zajmować i już się czuje wykończona xd a odwołali bo we wtorek bodajże była awaria prądu i jakieś zasilacze im się spaliły czy coś.. Nie wiem, nie orientuje się, ale niby ma być w przyszłym tyg ;p
.. xD
powiem Ci, że sam pomysł na film naprawdę dobry, ale wykonanie fatalne ;p strasznie komputerowo wszystko zrobione i to widać, no i jeśli chodzi o fakty historyczne to też nie za bardzo się ich trzymali ;p
ok, spoko, jedź sobie spokojnie, zrób co musisz, ja tam poczekam, przecież wiesz ;p smacznego!;)]
[oj tam, głupoty gadacie xd. jak się komuś chce spać to śpi i nic mu nie przeszkadza ;p / pf, spadaj ;p / ;) / aa to nie masz jeszcze wyciętego boku? ;p myślałam, że już masz ^^. to nie rób tego! szkoda włosów ;p a btw. kiedy macie półmetek?! ja pamiętam miałam chyba 28paź :D <3 / tak, tak, wiem ta moja skromność.. :> :D
;pp
o no to współczuje! jak ja bym miała się jeszcze do jakiegoś konkursu uczyć w tym tyg to bym się chyba załamała ;p / ;) a nie, chyba jednak nie pójdę, bo moja siostra przyjeżdża, a miała w tym tyg urodziny i będzie taka impreza rodzinna, soł.. będę wieczorem, wiadomo z jakimiś tam przerwami pewnie ;p. / nie, nie musisz! ale mnie słabi na samą myśl o tym, że nie wiadomo odkąd on tu jest, a ja sobie na lajcie do domu wieczorami wracałam ;o masakra! teraz to ja się z domu nie ruszam, o! ;p / no nie zdążyła ;d ale to się zmieni już jutro xd nie no dam, dam, coby nie ;p / haha na ba ;D
;) ;p
hm.. no ogólnie było spoko, zwłaszcza przy bezcennych komentarzach mojej koleżanki :D
nie, ja się z domu nie ruszam! xd serio, mnie dzisiaj zestresowali w szkole, a potem jeszcze koleżanka o tym gwałcicielu ciągle gadała.. -.- więc, nie, nie rozminiemy się ;d / ;p ]
Nie potrafiła zrozumieć zachowania ukochanego. Czy on raz w życiu nie mógłby się po prostu.. cieszyć? Że wszystko poszło po ich myśli, że żyje ona jak i zarówno ich syn. To był cud, za który trzeba było dziękować, którym trzeba było się cieszyć! Ale nie, on jak zwykle musiał się czymś zadręczać. A potem nagle żołądek ścisnął jej się boleśnie, niemal przyprawiając ją o mdłości, gdy pomyślała, że ciągle chodzi o tą sprawę z Tony'm. Miała nadzieje, że chociaż na moment o tym zapomną, że ukochany nie ma do niej żalu, ale teraz wyglądało tak jakby o to właśnie ją obwiniał, ciągle żywił do niej urazę, a ta myśl, że Leo może czuć do niej nienawiść sprawiła, że po raz pierwszy pożałowała, że w ogóle to wszystko przeżyła. Bo co to za życie, gdy najdroższa Ci osoba nie potrafi Ci wybaczyć. A przecież nic takiego nie zrobiła! Nie zdradziła go! Była po prostu zagubiona, a za czyny i uczucia Tony'ego nie mogła odpowiadać. Ale zresztą co to miało za znaczenie skoro ona ciągle czuła się winna. Nie chciała teraz o tym wszystkim znowu myśleć; chciała cieszyć się chwilą, tym, że o tego o którego walczyła przez ostatnie miesiące żyje. Chciała go zobaczyć, ale jak miała skupić się na swoim nowym Skarbie, gdy jej największy, ten "starszy" był.. Dziwny, nieobecny, jakby wcale nie podobała mu się ta bliskość, a jego wręcz lekceważący pocałunek tylko ją w tym utwierdził.
I zaraz znaczenie spochmurniała, chociaż wiadomość, że za niedługo zobaczy synka wywołała na jej twarzy uśmiech. I zaraz wyciągnęła głowę by sprawdzić czy aby czasem nie zbliża się jakaś pielęgniarka z ich dzieckiem w inkubatorze, ale póki co nie słyszała żadnych kroków więc z cichym westchnieniem opadła z powrotem na zagłówek, próbując powrócić do swojego entuzjastycznego podejścia, do szczęścia, które przed momentem przepełniało ją calutką, a teraz pozostało już tylko niemrawe światełko tego uczucia w okolicach serca.
- Leo, co się dzieje? Wyglądasz jakbyś się w ogóle nie cieszył.. I nie mów mi, że to przez zmęczenie, wiem, że coś jest nie tak. - Wyrzuciła z siebie, zerkając na niego z ukosa. Przez myśl jej nawet nie przeszło, że Leo może być zazdrosny.. Bo o kogo?! O ich maluszka? Nie to się nie mieściło w głowie! Bo co? Bał się, że nagle on sam stanie się dla Spencer mniej ważny? Że teraz całą swoją uwagę brunetka będzie poświęcała tylko synkowi? Owszem, to on teraz będzie w centrum ich życia, będą poświęcać mu jak najwięcej czasu, bo po prostu.. Jest taki malutki, taki bezbronny! Ale to nie oznaczało, że Leo pójdzie w przysłowiowy kąt. Nie!
Nim jednak mężczyzna zdążył jakkolwiek zareagować na korytarzu rozległy się czyjeś kroki, a już po chwili w pokoju zjawiła się pielęgniarka z ich synem. Oczy Spenc rozbłysły jasno; w końcu go zobaczy! I powoli zaczęła podnosić się na łóżku by usiąść, chociaż to wcale nie było proste - brzuch ją bolał, rany pooperacyjne dawały o sobie znać, ale.. Ale to nie było ważne! Bo zaraz będzie mogła dotknąć ich maluszka!
[nie narzekaj ;p]
[ja tam zazwyczaj mam mocny sen ;d. dlatego przykładowo, żebym rano do szkoły wstała to muszę sobie z 7alarmów na telefonie ustawić, bo pierwszych 3nawet nie rejestruje, że już dzwonią ;pp / no pewnie, że nie chce ale cicho ;p Ty mi ciagle piszesz żebym znikała, więc wiesz :D / e tam, ja bym sobie takiego czegoś nie zrobiła ;p e no to takie to tak, ale wiesz mi chodziło właśnie o taki szkolny! mój był superowy :d a teraz czekam na studniówkę ;D / no nie?! ;o kutwa, ależ ja jestem boska! xD
no raczej, że mnie masz! <3 chociaż w tym wypadku to chyba niezbyt duży plus, bo chyba zabieram Ci czas który powinnaś poświęcić na naukę? ;p / haha no nie wątpie, że się cieszysz! ja też się zresztą cieszę ;p :) / no wiem, że nie mogę i tylko sobie żartuje ;d. bez przesady ;p ale i tak teraz czuje się .. niepewnie ;p no u mnie to różnie bywa z powrotami, zazwyczaj ktoś mnie odprowadza, ale no przykładowo wracam z korków i idę sama - a teraz o godzinie 18 ciemno jest, a ja mieszkam w sumie na końcu mojego miasta i wracam takimi.. bocznymi, pustymi uliczkami ;x / no peeewnie xd
;pp
ta no, na pewno ;p. zwłaszcza, że już od z jakiś miesiąc? może dłużej nawet buszuje w naszych okolicach tylko przebywał w innym mieście - swoją drogą to śmieszne; tu wiedzą gdzie jest, ale żeby go złapać to już nie! ;p ]
Może czasami powinna ugryźć się w język. Ale nie potrafiła. Nie, bo to był jej ukochany. Zależało jej by był szczęśliwy, by nie zadręczał się nie potrzebnymi rzeczami. Chciała znajdować lekarstwa na jego smutki, chciała być lekarstwem na wszystkie jego zmartwienia. Chciała wiedzieć co się z nim dzieje - owszem, Leo miał prawdo to prywatności, to jakiejś chwili dla siebie, ale skąd ona mogła wiedzieć, że problem tkwi w nim? Od razu doszła do wniosku, że jego humor dotyczy jej, jakiegoś jej błędu i chciała go po prostu naprawić. Nie musiał zaraz przywdziewać żadnej maski, bo tego nie znosiła jeszcze bardziej. Tego, gdy udawał, że wszystko jest okej. Po prostu mógłby jej to chociaż spróbować wytłumaczyć, ale nie, bo po co? Lepiej zamknąć się w sobie i przywoływać na twarz sztuczny uśmiech.
Teraz jednak Spencer miała inne zajęcie - wszystkie myśli wyparowały jej z głowy, a pozostała tylko jedna. Myśl o jej synku, że jest zaledwie metr od niej i zaraz będzie mogła go dotknąć! Dlatego kompletnie zignorowała niezadowoloną minę ukochanego, jego upomnienia.. W sumie ledwo je zarejestrowała, wpatrując się w inkubator jak zaczarowana. Znów była pełna entuzjazmu, jej ciało wręcz promieniało od szczęścia, a oczy błyszczały radośnie, równocześnie rozczulone i poruszone widokiem ich maluszka. Gdy tylko pielęgniarka otworzyła jedno z okienek, Spencer zaraz włożyła tam dłoń, by móc wreszcie dotknąć swojego dziecka, chociaż najbardziej marzyła o tym by wziąć go na ręce, przytulić do siebie, ucałować. Niestety, póki co musiała zadowolić się tylko namiastką bliskości z synem. Delikatnie przyłożyła palec do jego rączki, a on zaraz zacisnął te swoje maluteńkie paluszki i nagle uspokoił się; przestał niespokojnie wymachiwać rękami. Spenc zaczęła zastanawiać się czy wyczuwa, że to jego mama jest teraz obok niego. I zaraz zaczęła coś do niego mówić, że jest bardzo silny i dzielny, że mamusia i tatuś są tuż obok. A potem zaczęła zachwycać się nad każdym szczegółem jego drobnego ciałka. Aż wreszcie wzruszenie ścisnęło jej gardło, że nie mogła już nic więcej powiedzieć. Więc podniosła tylko wzrok na ukochanego wyciągając do niego zagipsowaną rękę uśmiechając się do niego ciepło - chciała go mieć obok siebie. Mieć obok siebie dwie najważniejsze osoby w swoim życiu.
- Była warto, prawda? - Wyszeptała znów wbijając spojrzenie w synka.
[;pp]
[bywa, nie? xD pamiętam jak kiedyś miałam z siostrą pokój - ja spałam jak zabita, a ona wiesz światło pozapalne, muzyka włączona, coś tam gada przez telefon, a mała Agnieszka ma wszystko w dalekim poważaniu i sobie śpi :D / :DD / e tam ;p mi się tam głowa z jednej strony ogólnie po prostu średnio podoba ;p / weź to u mnie było szaleństwo już pod koniec pierwszej klasy a we wrześniu to już wgl xd komers to ten bal gimnazjalny? ;p dlaczego nie byłaś? ;p ja też nie byłam ale u mnie po prostu czegoś takiego nie był oO , a to źle, ze tam robią? ;d u mnie w szkole studniówka jest organizowana ;p / ahaha no baa :d. "jestem zdolna niesłychanie, najpiękniejsze mam ubranie.." xd
haha :D ;* / no helloooł? jak by mogła się nie cieszyć z wieczoru z Tobą?! ;d zwłaszcza jak jeszcze w pokoju obok będę miała stół zastawiony pysznościami? :D / ej, ej, nie martw się! ja sobie dam radę przecież ;p poza tym jestem szczęściarą nie? ^^ więc wiesz!/ :p :)
no bo to jest właśnie nasza polska policja! -.- ]
Wiedziała, że to nie tak powinno wyglądać. Nie tak powinno wyglądać jej pierwsze spotkanie z dzieckiem - powinna urodzić go siłami natury, a potem gdy tylko pępowina zostanie przecięta, on delikatnie obmyty, wziąć go na ręce! Powinna usłyszeć jego pierwszy, niemowlęcy krzyk oznaczający, że jest cały i zdrowy. Ale czy mogła narzekać? Czy nie wycierpiała przez te miesiące więcej niż niejedna kobieta podczas porodu? Nie zmieniało to jednak faktu, że trochę żałowała, że wszystko nie odbyło się.. naturalnie. Ale najważniejszy było to, że wszystko zakończyło się dobrze. Ich synek żył, ona też co oznaczało, że będzie mogła towarzyszyć mu przy innych "pierwszych razach" - pierwszy krok, pierwszy ząbek, pierwsze słowo.. I co najważniejsze będzie również z Leo. A świadomość, że przyszłość znów stoi przed nimi otworem, że będzie mogła dożyć z nim starości napawała ją nieopisanym szczęściem.
Uśmiechnęła się ciepło słysząc odpowiedź ukochanego. Wiedziała, że kiedyś zrozumie. I chyba w końcu nadszedł ten moment, gdy wreszcie dotarło do niego dlaczego paręnaście tygodni temu pojęła taką, a nie inną decyzję. Znów wygięła usta w radosnym grymasie, a w jej oczach zaszkliły się łzy.. Była taka szczęśliwa! Wszystkie emocje kotłowały się w niej aż wreszcie znalazły upust w słonych strumieniach. Dlatego kompletnie zlekceważyła chrząknięcie pielęgniarki. Nie, nie pozwoli jej tak szybko zabrać jej synka! Jak miała się nim nacieszyć przez te kilka minut, no jak?! Więc zachowywała się jakby kobiety w ogóle tutaj nie było; jakby w sali była tylko ich trójka - Leo, ona i ich synek.
- Boże on jest taki malutki, taki piękny.. - Szepnęła zachwycona, delektując się tym łagodnym uściskiem synka, który oplótł paluszkami jej palec. To niesamowite, że taka mała istotka jest zdolna do takiego gestu! Że ma w sobie tyle siły! - Nie może tu zostać? Dlaczegoo? - Niemal jęknęła widząc zbliżającą się kobiete, która w planach miała zabrać ich dziecko przypominając, że obydwoje muszą odpocząć - zarówno mały szkrab, jak i ona. Tylko jak ona miała odpocząć z dala od niego!? I poza tym miała nieodparte wrażenie, że i chłopczyk jest spokojniejszy gdy i ona jest w pobliżu, więc były tutaj same korzyści, ale nie! Wredny babsztyl musiał postawić na swoim.. Więc Spencer przeniosła spojrzenie na ukochanego szukając w nim ostatniego ratunku, jakby liczyła, że obezwładni pielęgniarkę nie pozwalając jej zabrać dziecka!
[.. ;p przeczytałam! ;pp
dobranoc;)]
[haha, ale wiesz nie zawsze jest to takie dobre ;p / ale spoko, Tobie na pewno będzie pasować! chociaż póki jeszcze tego nie zrobiłaś mogę Ci namawiać, żebyś sobie odpuściła? ^^ / a w sumie już słyszałam to określenie, i pamiętałam ,że byłam w szoku, że w innych szkołach takie coś jest a u mnie nie było! ;c xd ahaha a więc miałaś coś lepszego do roboty ;d. aa, że o to chodzi! no to trochę niefajnie rzeczywiście :| u nas jest w szkole, i wszystkie klasy mają w jednym terminie i w sumie fajnie tak, ale.. koszmar jest jak przychodzi tańczyć poloneza bo ledwo się w sali wszyscy mieszczą xd / no dobra, dobra :| xD
no pewnie! :D / no więc się nie martw, ja sobie dam radę!
szkoda gadać!
wgl masakra :c dziecko mnie dzisiaj nie wymęczy! Bo się rozchorowała i leży kutwa z taką mega gorączką :| już bym wolała żeby mnie wymęczyła zabawami niż ten.. :c]
Pożegnania zawsze są trudne. Zwłaszcza z kimś kto dopiero pojawił się w Twoim życiu, a już zdążyło pokochać się go całym sercem. Nie mogła znieść myśli, że pozwolono jej tylko na tak krótkie spotkanie z jej nowo narodzonym synkiem. Wiedziała, że zabierają go dla jego własnego dobra, ale.. Ale ona już nie mogła się doczekać aż znowu będzie mogła go zobaczyć, a słowa ukochanego, że to będzie za parę godzin, wcale jej nie pomogły. Chciała cały czas mieć go przy sobie, widzieć że wszystko z nim w porządku! Ale nie, bo musiała tkwić uziemiona w jakiejś sali, pewnie na drugim końcu szpitala.. Owszem, zazdrościła Leo, że w każdej chwili będzie mógł iść i do niego zajrzeć, ale to też napawało ją optymizmem - przynajmniej jedno z nich mogło kontrolować czy wszystko z nim dobrze, mogło przy nim być. I choć oddałaby wiele, ba! wszystko by móc być zdrową, w pełni sił i sama siedzieć przy inkubatorze dziecka, cieszyła się że chociaż Leo może przypilnować czy aby maluszkowi nie dzieje się krzywda i czy wszyscy dbają o niego jak powinni. Poza tym, wcale nie zamierzała leżeć tu zbyt długo.. Co to, to nie!
Musiała jednak teraz pożegnać się z małym szkrabem. Szepnęła, że za niedługo znowu się zobaczą, a potem delikatnie wysunęła palec z jego uścisku i ostatni raz czule pogłaskała go po małej rączce. A potem niemal ze łzami w oczach patrzyła jak pielęgniarka odchodzi z ich bezbronnym synkiem. I dopiero gdy zniknęli zagryzając dolną wargę spojrzała na ukochanego.
- Idź z nim. - Powiedziała takim tonem jakby uważała, że wszyscy tylko czyhają na ich mały Skarb, by go porwać, zrobić mu krzywdę. Wiedziała, że przesadza, ale nic nie potrafiła na to poradzić! - Idź, ja sobie dam tutaj radę. - Dodała, odnajdując jego dłoń swoją zdrową, by móc spleść ich palce razem. Potem uśmiechnęła się ciepło, znowu nieznacznie podnosząc by musnąć jego wargi. - Poza tym. Ty też musisz odpocząć. Nie spałeś całą noc. - Mruknęła, sugerując, że powinien pojechać chociaż na chwilę do domu, ogarnąć się, przespać. Chociaż znając jego pewnie i tak tego nie zrobi... Ale będzie musiał! Bo chyba nie chciał by zamartwiała się jeszcze o niego! Że padnie jej tutaj z wykończenia!
[przepraszam? ;pp ale w takiej sprawie Cię słuchać nie mogę, przecież wiesz! ;d]
[no właśnie o to mi chodziło xd ale przynajmniej w "ekstremalnych" warunkach potrafię się wyspać, o! :D / no helloł? Ładnemu we wszystkim ładnie, nie pamiętasz? ;p ale oszczędź swoje włosy! taak, tu możesz stchórzyć, a na niebieskie końcówki Ci zezwalam ;D / a myśmy nic nie mieli!:| no, wiem, wiem! idealnie Cię rozumiem! ;) a daj spokój, przeraża mnie ten polonez.. zwłaszcza, że na próbach to pikuś, bo jesteśmy tylko my, a jak nas pomnożyć razy dwa, bo jeszcze nasi partnerzy, to masakra totalna! xd / no raczej, że jestem! :D
;):* / no:) także się nie martw!
znaczy wczoraj już ją trochę rozbierało, no a dziś to już wgl. Ale teraz spoko, gorączka trochę spadła, już siedzi i z nami rozmawia więc no ;) a za niedługo jadą do lekarza to się okaże co jej dokładnie jest.
no spoko :D ja i tak rano musiałam się małą zajmować, potem siostra przyjechała, potem sałatkę przygotować i jeszcze posprzątać! -.-]
Spencer z ukuciem smutku przypomniała sobie o Kat. Bo gdyby nie ta cała sytuacja z Tony'm pewnie tkwiła by tu w szpitalu, o choćby w tym momencie by zabrać brata do domu, lub dla zapewnienia go, że ona ją przypilnuje. Byłaby tu by sprawdzić czy z nią wszystko w porządku. Ale nie. Znowu straciła przyjaźń młodszej z siostry Leo, a z tym nigdy nie miała się pogodzić, bo jak teraz miała ją przeprosić? Jak miała zdobyć jej przebaczenie, chociaż tak naprawdę to nie ją powinna przepraszać, a Marę. Ale tej nie potrafiła spojrzeć w oczy.. No bo jak? I znowu zalała ją fala wyrzutów sumienia, których nie potrafiła się pozbyć. Nawet myśl o synku nie odganiała od niej ciemnych chmur, które nagle nad nią zawisły.
Słysząc jednak pytania ukochanego, wygięła usta w uśmiechu.
- Wszystko jest w porządku, niczego mi nie trzeba. - Odparła, zadowolona, że Leo jednak postanowił zadbać też o siebie. Sama zaczęła chwilę wiercić się na materacu szukając dla siebie najlepszej pozycji: ciągle była wyczerpana, ciągle potrzebowała snu dla regeneracji sił, a rany po operacji ciągle dawały się jej we znaki, ale nie zamierzała prosić o żadne leki przeciwbólowe. Dlatego, gdy wreszcie znalazła najwygodniejszą pozycję znów odnalazła dłoń Leo, a potem znów wygięła usta w uśmiechu. - Idź, o mnie się nie martw. - Mruknęła spoglądając na niego z troską. Naprawdę potrzebny był mu odpoczynek!
[;dd]
[dokładnie! :D :) / jak mogłaś o takim czymś zapomnieć?!:| xD no jeszcze trochę czasu masz! ;D / e tam, akurat taki zwyczaj bym mogła mieć, chociaż.. w sumie mi to obojętne ;p. i tak pewnie w gimn byłoby dupnie i pewnie też wolałabym na jakiś koncert pojechać ;p no pewnie że inne! ;d. ale będzie śmiechu przy tym polonezie, już się doczekać nie mogę.. xD / nie, możesz mi jeszcze słodzić :D
.. :* już Ci więcej nic nie powiem! ;p
no :). oj.. :c zawsze szkoda mi maluszków jak się tak męczą, bo kurde dorosły to zawsze inaczej.
taak, coś w ten deseń ;p okej :)]
- Też Cie kocham . - Odparła równie miękko co on, odprowadzając go spojrzeniem. Nawet nie przewidziała, że serce ściśnie jej się aż tak boleśnie, gdy Leo zniknie jej z pola widzenia. Przyłapała się na tym, że rozpaczliwie chce go znowu mieć przy sobie - zarówno jego jak i synka. Ale wiedziała, że nie może ich teraz mieć. Bo.. Zarówno jeden jak i drugi musi odpocząć, chociaż obstawiała, że Leo tak szybko nie wybierze się do domu. Była wręcz przekonania, że niczym to zrobi sprawdzi co jeszcze u ich maluszka, poza tym o to też go prosiła.
Boże, jak ona nienawidziła tej sali! Wszystko w niej ją odrzucało. Miała dość tej szpitalnej bieli, pościeli i tego nieznośnego gorzkiego zapachu. Oddałaby wszystko by móc opuścić tę sale z ukochanym i razem z nim udać się do ich szkraba, i wspólnie przypilnować czy by nie działa mu się krzywda. Niestety Los, jak zwykle nie mógł być do końca łaskawy, nieprawdaż? Powinna się już do tego przyzwyczaić.
Chciała zasnąć; czas upłynął by jej szybciej, a i nie czułaby tego nieznośnego bólu w brzuchu, który z każdą chwilą się nasilał. Ignorowała go jednak odliczając w głowie minuty; w myślach planowała urwanie się stąd, odnalezienie oddziału pediatrii i posiedzenie choć chwilę przy dziecku. Niestety teraz nie było to możliwe - koło jej sali co chwilę kręciła się jakaś pielęgniarka, a i nie wątpiła, że w szpitalu ciągle jeszcze jest Leo. Nienawidziła tej bezczynności na którą została skazana. Serce rwało jej się z tęsknoty do ukochanych osób.. I wreszcie doszła do wniosku, że już czas wstać. Przecież nic takiego jej nie było! Mogła sobie na to pozwolić. Ostrożnie zesunęła się z łóżka, odnalazła koło szafki swoje ciepłe pantofle, ale nim zdążyła zrobić choćby jeden krok świat zawirował, a razem z tym uderzyła w nią fala mdłości oraz gorąca.
[ale mi krótko wyszło.. wybacz! :c]
[:)) / ahahaha, no tak wybacz!! ;D Ty Piękna Dziewczyno ;p jak mogłam posunąć się do tak bezczelnego czynu i nazwać Cię tylko ładna?! :| nigdy sobie tego nie wybaczę! xd a ja muszę sobie podskoczyć na dniach i podciąć końcówki i moze coś z tą moją głupią grzywką zrobić ;p / dokładnie, już za późno ;p no, a taki tam bal gimnazjalny.. Bylebyś na studniówce była, o! bo to jest bal.. Albo przynajmniej kiedyś był bo ostatnio to różnie z tym bywa, nie? ;p ano jeszcze dużo :c xd / łaajj?! :c xD przecież wiesz że to lubię! :D
.. no weź nie świruj, nie ma powodu! ja mogę świrować, ale Tobie zabraniam! ;p
no :c
okej, bez spiny nie? :) odpiszesz kiedy dasz radę, poza tym ja też mam trochę roboty + do tego urodziny siostry więc wiesz :d. może zaraz w klawisze nie dam rady trafić albo coś! xD ]
Chciała wrócić się do łóżka. Świat ciągle kręcił się w okół niej i tym samym nie pozwalał jej na wykonanie choćby jednego kroku - bała się, że upadnie, że zaraz zwymiotuje, że zaraz ogarnie ją ciemność.. Walczyła z wszystkimi objawami, jednak z marnym skutkiem. I gdy już myślała, że dłużej nie wytrzyma czyjeś dłonie oplotły ją w tali i usadziły na bezpiecznym materacu. Mamrotała coś o tym, że tylko chciała iść do synka - chciała w ten sposób się usprawiedliwić, chociaż wiedziała, że nic to tak naprawdę nie da. A potem przekonała się, że silne ręce które ułożyły ją w łóżku i ciasno opatuliły kołdrą wcale nie były dłońmi lekarza, czy pielęgniarki, ale jej ukochanego.
Pod jego gniewnym wzrokiem poczuła się jak córka stojąca przed ojcem, który przyłapał swoje dziecko na ucieczce w środku nocy przez okno. Przez chwilę otwierała tylko usta szukając czegoś co by ją usprawiedliwiło, ale nic takowego nie znalazła. Bo wiedziała, że nie powinna się ruszać, że powinna leżeć i nie sprawiać więcej kłopotów. Ale ona chciała tylko być przy synku..!
- Miałeś być już w domu. Miałeś odpocząć! - Wypomniała mu, w ten sposób próbując odwrócić uwagę od faktu, że sama nie zastosowała się do poleceń zarówno jego jak i lekarza. Z zadowoleniem jednak stwierdziła, że odkąd znowu znalazła się w łóżku przynajmniej świat już nie wirował, chociaż mdłości nadal ją nękały, tak samo jak ból w brzuchu. Ale o tym nie zamierzała wspominać. - Już będę grzeczna. Idź. - Dodała, bo nie chciała być powodem dla którego miał zostać dłużej w szpitalu. Musiał odpocząć, po prostu musiał. Musiał nabrać sił, by potem wrócić pełen energii i entuzjazmu. Skrzyżowała przy tym ręce na piersi i wbiła w niego lekko jakby urażone spojrzenie, przecież nic takiego się nie stało, prawda?! Nie musiał patrzeć na nią w ten sposób!
[e tam, jestem zbyt kochana żeby się na mnie gniewać ;d a mam! xd w sensie jest taka.. nijaka, bo kiedyś ją miałam wiesz taką prostą, a teraz ją zapuszczam i zazwyczaj się dupnie układa, więc pasuje ją jakoś ogarnąć ;p / a no racja :). ale mimo wszystko studniówki szkoda byłoby przegapić :) mam koleżankę, która nie poszła bo nie miała z kim, a teraz żałuje ;p ech, ja pamiętam jak moja siostra miała taką piękną balową suknie *,* no aż tak to nie :D. z 2 miesiące i próby się zaczną :D / .. ahaha okej xD w sumie racja - myślisz praktycznie :D
;pp
:C
no więc odpisz jutro, czy kiedy tam będziesz mogła - nie śpiesz się po prostu ;) / nie noo ;d znam umiar! zwłaszcza gdy rodzice są w pobliżu ;p ]
Ona po prostu nie była do tego wszystkiego przyzwyczajona. Przyzwyczaiła się do bycia tą zdrową, którą tylko raz do roku nękało jakieś przeziębienie w okresie jesiennym. Nic nigdy jej nie ograniczało, a już na pewno nie szpitalne łóżko. Tym razem role jednak się odmieniły i to ona musiała tkwić w szpitalnej sali bez możliwości jakiegokolwiek wstawania co wcale, a wcale jej się nie podobało. Ale nie chciała już więcej sprawiać problemów, nie chciała jeszcze bardziej martwić ukochanego - i tak przeszedł już przez nią aż nazbyt długo. Dlatego tym razem postanowiła jednak odpuścić - była uparta, ale przed momentem przekonała się, że wstawanie to wcale nie był aż taki dobry pomysł. Będzie musiała poczekać aż pielęgniarki znowu zezwolą jej na wizytę synka. Już nie mogła się doczekać aż znowu go ujrzy!
- Nie, Leo. Idź, naprawdę. Już będę grzeczna. - Powtórzyła z niezadowolenie obserwując jak ukochany przygotowuje sobie krzesło, by znowu czuwać przy jej łóżku. Nie żeby nie cieszyła się z jego obecności, wręcz przeciwnie.. Ale był wykończony. Potrzebował choć odrobiny snu, ale ona jak zwykle musiała coś nabroić i znowu czuła się najnormalniej w świecie winna. - Proszę Cię. Musisz odpocząć. A ja już nie będę wstawać.. Obiecuje. - Dodała, mając nadzieje, że jej uwierzy. Przecież nigdy nie składała obietnic na darmo! Zawsze ich dotrzymywała, a przynajmniej się starała. Westchnęła cichutko, słysząc jego prośbę - mimo zmęczenia wcale nie chciało jej się spać, ale.. Dla niego mogła zrobić wszystko. Byleby go teraz przynajmniej względnie uspokoić. Więc pokiwała głową, a potem posłała mu ciepły uśmiech widząc jak przytula się do jej dłoni. Trąciła troskliwie jego policzek opuszką palca, a potem chcąc spełnić jego prośbę przymknęła powieki starając się zasnąć.
[no :D :) no to się ciesz! bo póki grzywka ma odpowiednią długość jest spoko, ale potem to jest masakra! xd / a kto powiedział, że akurat Ciebie zabierze co?! ;p może będzie miał już swoją miłość? :> xD no właśnie to samo jej mówiłam :| no ale przepadło, teraz może tylko sobie żałować. oo, no popatrz Ty się ;d. tylko pozazdrościć ;p noo :c ale przynajmniej jeszcze rok i na legalu będziesz mogła się napić! ;D / ;pp
moje też się skurczyły więc się nie przejmuj! spoko, wróci jeszcze ten Twój wen :D zobaczysz:d / no ba :d. przecież mają mnie za taką grzeczną córeczkę :> xd]
Ze zdziwieniem stwierdziła, że gdy tylko przymknęła oczy, powieki nagle stały się niezwykle ciężkie, nie pozwalając się tym samym ponownie otworzyć. Ogarnęła ją znajoma, wymęczona senność, której wcale nie zamierzała się opierać - wiedziała, że sen będzie dobry. Odzyska nieco sił, czas do kolejnej wizyty syna minie szybciej i przede wszystkim wiedziała, że jeśli da porwać się w objęcia Morfeusza ukochany pojedzie do domu spokojny i da sobie chwilę dla samego siebie. Odpocznie, a potem wróci znów pełen sił.
Gdy się obudziła, nie miała pojęcia która jest godzina. Dojrzała jednak na szafce swój telefon, więc sięgnęła po niego i tylko westchnęła. I tak nie wiedziała ile dokładnie spała; tak czy siak było już późno. Więc liczyła, że za niedługo zjawi się Leo i być może za niedługo również przywiozą znów maluszka w inkubatorze. Teraz jednak skazana była na samotność, na ciszę przerywaną jedynie odgłosami wydawanymi przez maszyny kontrolujące jej stan. Wbiła niemal nadąsane spojrzenie w sufit; miała dość bezczynności, nieustannego leżenia. Pamiętała jednak jak zakończyła się ostatnia próba złamania zakazu lekarza, więc tkwiła w łóżku starając nie myśleć się o żadnych problemach, skupić na pozytywach. Jednak kiepsko jej to wychodziło. Dlatego z ulgą przyjęła odwiedziny pielęgniarki, która zmieniła jej kroplówkę, oraz podała jakieś środki przeciwbólowe domyślając się, że może doskwierać jej ból. Ale potem znowu została sam na sam ze swoimi myślami. Zadręczała się, wspominała i co chwila zalewała ją fala wyrzutów sumienia. I to chyba to sprawiło, że nagle uderzyło w nią niesamowicie gorąca fala, jakby nagle skoczyła jej gorączka. Wzięła kilka głębokich wdechów próbując się uspokoić bo i jej oddech przyśpieszył, a łzy stanęły jej w oczach. Bo.. Dlaczego to wszystko musiało być takie trudne? Czy każda szczęśliwa chwila musiała być zakłócana przez jakieś problemy?! Czy zawsze w tle musiało czaić się coś mrocznego?
Odrzuciła jednak to wszystko od siebie starają skupić się na cudzie który się zdarzył - żyła ona, żył ich syn. Tylko o tym powinna teraz myśleć. I tak też starała się robić, równocześnie próbując się uspokoić. Bo nikt nie mógł zastać jej w takim stanie - a już na pewno nie Leo. Więc brała głębokie wdechy i wydech skupiając się tylko na swoim nowo narodzonym Skarbie i wspólnej przyszłości z ukochanym.
[no wyobrazić to sobie nie jest aż tak trudno, racja ;p / seriooo?! masz przyjaciela geja!? *,* zawsze chciałam mieć przyjaciela geja. a żałuje chociaż rzadko się do tego przyznaje ;p serio? ;o ja bym pewnie sprzedała albo coś ;p chociaż kurde, fajnie tak mieć taką pamiątkę! / ohoho jaka cwana ;p
no oby jak najszybciej! ;)
no więc dobrze, że nie wiedzą co wyprawiam jak jestem poza zasięgiem ich wzroku xd ]
Sama już nie wiedziała dlaczego w którymś momencie się popłakała - znów kumulacja emocji znajdowała ujście w słonych strumieniach spływających po jej pobladłych od przeżytych wczoraj i dzisiaj przygodom jakimi był niespodziewany poród, a raczej operacja. Była nagle taka.. zagubiona w tym wszystkim. Nie potrafiła sobie poradzić z natłokiem myśli, wyrzutów sumienia, z jakimiś nieokreślonymi obawami, lękami. Bo choć wydawało jej się, że wszystko już jest dobrze - w końcu koszmar związany z porodem minął - wiedziała, że czeka ich jeszcze trochę trudnych chwil. Tęskniła za ukochanym, za synem, ale tęskniła też za Kat, która potrafiła podnieść ją na duchu, rozśmieszyć. Z bólem pomyślała, że już nigdy nie obdarzy ją szczerym uśmiechem, że będzie spoglądać na nią z pogardą nie do zniesienia. Najbardziej obawiała się jednak tego, że znowu zerwie kontakt z bratem; nie chciała by Leo tracił bliskich przez nią. A przecież już nieraz tak było. Powtórka z rozrywki? Z rozgoryczeniem pomyślała, że Los mógł się postarać bardziej, a nie fundować znowu to samo. Ale tak, po co się kłopotać skoro takie coś rani najbardziej, prawda?
Nim ostatnia łza zdążyła wyschnąć usłyszała jak drzwi do sali się otwierają. Leżąc odwrócona w stronę okna otarła zaraz mokre policzki oraz wilgotne oczęta, by potem ewidentnie zwlekając przerzucić się na drugi bok i sprawdzić kto postanowił ją odwiedzić. Na jej ustach zaigrał uśmiech, gdy ujrzała znajomą sylwetkę ukochanego oraz jego twarz wykrzywioną w dość pogodnym grymasie. Z początku nawet nie zwróciła uwagi na wózek który pchał przed sobą. Ale gdy wreszcie go dojrzała uniosła brwi zaskoczona z początku jakby nie rozumiejąc po co to w ogóle przytaszczył. Przecież nie mogła podobno w ogóle wstawać!
- Powiedź, że to nie na żadne badania. Tylko że mogę jechać do synka. - Wyszeptała niemal błagalnie, obawiając się, że jest to zbyt piękne by mogło być prawdziwe. A teraz potrzebowała tego Małego Promyczka, który pomógłby jej odzyskać dawny optymizm, entuzjazm. I już po chwili niemal ze zniecierpliwieniem oraz pojaśniałbym oczyma podniosła się do siadu; przynajmniej teraz ruchu już nie umożliwiał jej ból, bo aktualnie dzięki lekom wcale go nie odczuwała. - Mogę, mogę, mogę?! - Dopytywała się wbijając ukochanego spojrzenie pełne nadziei, ale jego uśmiech mówił wszystko. Że tak, że może jechać do ich synka.
[;dd/ e tam ja raz też podejrzewałam kumpla o homoseksualizm, ale mój gejo-radar się pomylił xd. a nie wiem.. tak jakoś! ;p. chyba kiedyś się za dużo `Magdy M.` naoglądałam xdd a no to wiadomo! ;D. zawsze mnie wkurza jak ludzie nie wierzą, że kobieta może się przyjaźnić z facetem ;p / no jak suknie balowe to na pewno są piękne *,* szkoda tylko że nie ma gdzie ich założyć, nie? ;p / hm, skoro tak mówisz ;p
:*
ahaha.. to zależy.. xD kiedyś się przekonasz :> ;dd ]
Była wdzięczna, że o nic nie pyta, bo nie wątpiła, że zauważył objawy jej płaczu. W końcu nie trudno było je przeoczyć, a poza tym znał ją zbyt dobrze, by przykładowo nie spostrzec, że oczy błyszczą jej w ten specyficzny sposób. Obawiała się jednak, że nie odpuści. Że będzie dopytywał, tak jak ona to zawsze robi. Teraz najwidoczniej nie chciał psuć im przyjemność i radości jaką miały być wspólne odwiedziny u synka.
Słysząc jego potwierdzenie na jej ustach zaigrał wręcz szaleńczy uśmiech; planowała zerwać się z łóżka i zaraz o własnych siłach popędzić w stronę pediatrii, ale zaraz przypomniała sobie co stało się ostatnim razem, gdy sama postanowiła, że czas najwyższy wstać z łóżka. Opamiętała się jednak, a i ręce ukochanego, które przytrzymały ją przy materacu okazały się bardzo pomocne, by nie zrobić czegoś głupiego. Na jego kolejne słowa skinęła głową, bezgłośnie powtarzając za nim "mamy czas". Tak mieli czas, teraz już tak. Ale to nie zmieniało faktu, że nie mogła się doczekać nim zobaczy znów ich maluszka, gdy znowu będzie mogła go dotknąć. Gdy jej dwa największe skarby będą tuż obok niej odganiając wszelkie demony i ciemne chmury.
Nie chcąc martwić Leo swoją porywczością, by już więcej nie musiał bać się, że zrobić coś głupiego poczekała aż pomoże jej usiąść na wózku, chociaż podróż na nim wcale jej się nie uśmiechała - nie była kaleką! Ale nie mogła narzekać. Liczyło się to, że odwiedziny u synka wreszcie stały się możliwe. Stały się rzeczywistością. Poprawiła skrawek koca, którym mężczyzna otulił jej nogi, a potem zerkając na niego co jakiś czas i niemal drżąc z ekscytacji pomknęli korytarzami zmierzając do sali w której leżał ich syn. A Spencer chłonęła trasę chcąc ją zapamiętać, by przy kolejnej okazji nie musieć nikogo pytać o drogę. Nie żeby zamierzała tam się wybrać nocą, skąd! Pamiętała by więcej nie robić nic głupiego - jeszcze ją wezmą za mało odpowiedzialną i co wtedy?!
- Jesteś cudowny, wiesz? - Powiedziała w jego stronę, odwracając się nieznacznie w jego stronę by posłać mu ciepły, promienny uśmiech. I dopiero wtedy zarejestrowała jedną rzecz. A mianowicie, że ukochany ciągle ma na sobie ten sam strój. - Wypocząłeś? - Zapytała unosząc nieznacznie brwi do góry; głowiła się chwilę nad tym gdzie on mógł spać! Przecież nie wątpiła, że gdyby zajrzał na Cynamonową na pewno by się przebrał. Dopiero potem przypomniała sobie o mieszkaniu w centrum, które póki co stało puste. Wydawało się wręcz idealne na taką sytuacje - w centrum, blisko do szpitala..
[e to z lesbijkami jest inaczej! w końcu to zawsze już jakoś chodzi o Ciebie i intuicyjnie się wyczuwa czy ktoś Cię podrywa czy nie! ;d. a z gejami trochę gorzej ;p no powinniście! nie powinien się wstydzić tego kim jest, o ile rzeczywiście jest homoseksualny ;p a daj spokój, zawsze mnie to wkurza -.- ale co tam, niech sobie ludzie myślą co chcą ;p / ahaha miałaś bal przebierańców? xd kiedy? :D / no widzisz, a już wgl nie mam takich problemów - jak chce to idę do sklepu i mam, nie muszę nikogo o nic prosić :D. a dzisiaj się wiśniówki spiłam! ^^
no raczej że obietnica :DD]
Wbrew pozorom miała dużo czasu na zamartwianie; Kat się nie zjawiła, a rodzice zajrzeli tylko na chwilę uważając, że póki co nie powinni jej zadręczać odwiedzinami. Chciała by zostali dłużej, rozpraszali wszystkie niepożądane myśli, ale nie. Przynieśli jej tylko mnóstwo owoców, posiedzieli chwilkę, a potem wyszli każąc jej się przespać - hej, ileż można spać?! Nie zatrzymywała ich jednak. Widziała, że ta cała sytuacja źle wpłynęła na ojca; już od dawna miał problemy z serce, a teraz wyglądał znacznie gorzej niż podczas ich ostatniego spotkania. Dlatego uśmiechając się pożegnała się z nimi, a potem znów pogrążyła w ciemnej otchłani lęków i problemów.
Nie zamierzała jednak o niczym sama z siebie wspominać. W końcu Leo i tak już miał mnóstwo zmartwień, po co dokładać mu kolejne? Chociaż planowała jakoś dyskretnie podpytać go o Kat, chociaż brak jej odwiedzin mówił sam za siebie.. A może sama gdzieś teraz leżała na jakiejś sali i rodziła? Ta myśl nagle dziwnie zmroziła Spenc. Nie miała jednak zbyt wiele czasu by nad nią rozmyślać, bo już po chwili zatrzymali się przed drzwiami pediatrii. Ledwo zarejestrowała wcześniejsze słowa ukochanego, jednak ich sens do niej dotarł: spał w ich starym mieszkaniu. Wolała nie wnikać dlaczego nie pojechał na Cynamonową. Dopowiedziała więc sobie, że po prostu w takich okolicznościach było to po prostu korzystniejsze i bardziej praktyczne, ot nic więcej, chociaż intuicyjnie przeczuwała, że to wszystko ma drugie dno. Odnotowała jednak w pamięci, że w najbliższym czasie trzeba jeszcze raz przejrzeć rzeczy pozostawione w mieszkaniu - a co jeśli zostawili tam coś ważnego? Jakiś bezcenny przedmiot lub pilne dokumenty? No i musieli rozważyć co zrobić z pustym metrażem; wynająć, sprzedać? Ale na zastanawianie się nad tym też przyjdzie pora, prawda?
- Świetnie. - Odparła, gdy Leo tylko zadał pytanie. W tym momencie nie kłamała: środki przeciwbólowe zrobiły swoje więc nie odczuwała żadnych dolegliwości, oprócz delikatnych zawrotów głowy gdy wykonywała zbyt gwałtowny ruch. Więc wszystko było jak w najlepszym porządku. Na razie.
A potem tylko znów zerknęła na niego przez ramię i posłała mu spojrzenie z serii "możemy już wejść?". Przecież przyjechali tu w jakimś celu, nieprawdaż?!
[ja też powinnam się już chyba zmywać.. Także dobranoc i do spisania jutro :*]
[no to najwidoczniej e.. była wtedy mało spostrzegawcza ;p no to może właśnie dlatego? ;d jesteś dla nich większym wzywaniem ^^ tak ja zawsze jak się kobieta okaże lesbiją to nagle każdy facet się za nią ogląda xD / aa, no chyba, że tak sprawa wygląda. no to tak :). wiem, wiem :) mhm nie trzeba ;dd / o kurde ale fajnie! ;p. ja miała e.. w podstawówce? xD / to też zależy w jakim wypadku super xd ale złe nie jest ^^ prawko można zrobić i wgl :> ja niedobra, ale wiśniówka jak najbardziej dobra ;pp
jeszcze ze mną poszalejesz! ^^
chemia to zło. czyste zło! ;p ja siedzę nad biologią i już mam dość!]
Nie istniało już nic poza ich małym skarbem. Spencer mruknęła tylko jakieś niemrawe powitanie w stronę pielęgniarek, ledwo obdarzając je spojrzeniem, bo już wyciągała szyje zaglądając w głąb sali jakby liczyła, że z tej odległości da radę wypatrzeć ich maluszka. Niestety musiała poczekać aż Leo zawiezie ją pod odpowiedni inkubator, w którym słodko spał sobie ich synek; co do tego Spenc nie miała wątpliwości. Nie wykonywał żadnych gwałtownych ruchów tylko od czasu do czasu drgnął nogą, a i oddech chociaż niezwykle szybki i tak wydawał się nieco spokojniejszy, bardziej równomierny. Bez wahania otworzyła okienko, a potem najdelikatniej jak potrafiła wsadziła dłoń do "mieszkania" ich dziecka, by dotknąć do, znów poczuć ciepło jego małych rączek. Gdy w niemowlak tak jak uprzednio zacisnął paluszki na jej placu przestraszyła się, że mogła go obudzić. On jednak nadal pozostawał spokojny, więc niemal odetchnęła z ulgą i tylko patrzyła na niego, nie mogąc zachwycić się, że taki mały człowieczek już jest zdany sam na siebie - i zaraz pomyślała, że to wszystko jej wina. Bo gdyby była uważniejsza nie musiałby leżeć w inkubatorze, tylko siedziałby sobie spokojnie i bezpiecznie w jej brzuchu, i przyszedł na świat, gdy byłby na to gotowy. Zagryzła więc wargi czując palące wyrzuty sumienia; jak mogła być tak nieuważna i nieodpowiedzialna!?
Zaraz jednak przetłumaczyła sobie, a przynajmniej postarała się wytłumaczyć samej sobie, że przecież nic takiego się nie stało. Jest cały i zdrowy, a za niedługo nawet będą mogli go zabrać do domu! Więc nie było się o co obwiniać, ale.. Spenc nie potrafiła inaczej. I nawet wypowiedziała bezgłośne "przepraszam", ledwo poruszając ustami.
Nie potrafiła od niego wprost oderwać spojrzenia! Był piękny. Najpiękniejszy. Chociaż jeszcze nie miał włosów, chociaż jeszcze nie potrafił otworzyć oczu, wiedziała, że będzie najwspanialszym dzieckiem pod słońcem. Hej, w końcu ma takich wspaniałych rodziców! [;d] Którzy wychowają go na dobrego człowieka, pokażą jak żyć, jak postępować. I dopiero jakiś czas później uniosła spojrzenie na ukochanego tkwiącego po drugiej stronie. Uśmiechnęła się ciepło, nadal jednak nie odzywając się ani słowem. Bała się zaburzać tę panującą tutaj ciszę. Jakby nawet jej szept mógł obudzić ich synka, albo jakieś inne przebywające tutaj dziecko.
[;D ahahah może Ci się tylko tak wydaje? ;p. poza tym.. każdy hetero jest dla homo wyzwaniem ;p / ;)) / ale że co? xd bo się zgubiłam ;p co było dziwne? ^^ / oj tam, ciesz się, że nie masz w grudniu urodzin ;p no ba że racja:D
e tam, ja średnio lubię chemię, zwłaszcza teraz przy tym głupim, kosmicznym nazewnictwie ;p a ja mam jutro kartkówkę :c ech, gdyby mi się tak chciało jak mi się nie chce uczyć to by było super ;p
możesz przesunąć, pewnie. w sumie to nie planuje nic specjalnego, chociaż ogólnie to chyba S i L powinni porozmawiać o tej sprawie z Tonym, wgl stosunkiem Kat do S itd? ;p ale kiedy to zrobią to mi to obojętne. wgl ostatnio sobie wymyśliłam, że Specn zrobi Leo taką jedną niespodziankę, ale to za jakiś czas ;d jak dojdzie do siebie ^^ / szkoda :c ale nic na siłę :)]
[ahaha ;d bez przesady ;p no najwidoczniej dla niektórych nie jest to takie oczywiste xd / aa ;d nie, skąd to nie było dziwne ;pp / no ba ;p wbrew pozorom zawsze może być gorzej xd. / arr. uwielbiam cytrynówkę! ^^ i wgl muszę spróbować wódki o smaku grejpfruta ;d ciekawie czy dobra!
ano trzeba. a ja nie mam i dupa ;p a daj spokój, na ostatnim sprawdzianie miałam takie kosmiczne nazwy, że nojapierdole! / ;dd
no raczej, że nie :D. bo na razie mam tylko e.. zarys pomysłu? :D poza tym no! jakbym Ci powiedziała to by niespodzianki nie było ;p / ej no, nie przepraszaj :) przecież wiem jak to bywa :) nie przejmuj się ;))]
[no wiem, wiem :d potrafię człowieka na duchu podnieść ;d / to ja znam przypadek, że chyba dzień przed sylwestrem bodajże ^^ chociaż i tak najlepsze są rodzeństwa z tego samego roku, ale nie że bliźniacy tylko wiesz jeden z początku roku, drugi z końca ;dd / no ja właśnie też lubię ;p ja ogólnie wódki też nie lubię. Poza tym.. Jak komuś zaczyna smakować wódka to już zły znak ^^ krok do alkoholizmu czy cuś xd
ta.. ;p
przecież wiesz, że nie powiem xd / na to liczę :) no nie dziwie się, że Ci źle z tym, ale naprawdę jest w porządku :) ]
Gdy nadszedł dzień wypisu Spencer czuła się.. Co najmniej dziwnie. Nie żeby się nie cieszyła, a wręcz przeciwnie szczęście rozpierało ją od wewnątrz, że będzie mogła w końcu położyć się we własnym łóżku, wypić nareszcie kubek mocnej, czarnej kofeinowej kawy za którą zdążyła się już stęsknić i co najważniejsze, że wreszcie będzie przy Leo, że będzie go miała non stop, a nie tylko w trakcie dnia, gdy odwiedziny były dozwolone. Z drugiej jednak strony czuła się.. Niepełna. W końcu w szpitalu zostawał ich syn, przy którym czuwała wieczorami do momentu aż pielęgniarki nie wygoniły jej z sali. Czuła się nieswojo opuszczając szpital przed nim, bez niego. Chciała zabrać go do domu razem ze sobą - móc nieustannie kontrolować czy wszystko z nim dobrze, czy niczego mu nie brak. Dopóki była pacjentką mogła to robić, zwłaszcza gdy wreszcie mogła chodzić o własnych siła co chwila zaglądała na pediatrię, oczywiście pamiętając by nie przemęczyć się za bardzo. Nie chciała wywołać jakiegoś kolejnego dramatu. Teraz jednak będzie mogła odwiedzać maluszka tylko w porze odwiedzin, co wcale, a wcale jej się nie podobało. Teraz większość czasu będzie z dala od niego, a tak ciągle była w pobliżu..
Jednak gdy Leo zawitał do jej sali, by zabrać ją na Cynamonową uśmiechała się szeroko i szczerze. Mimo wszystko cieszyła się, że wreszcie przestaje być uziemiona w szpitalnym łóżku. Wreszcie mogła założyć swoje ubranie; pozbyła się niewygodniej piżamy, a ubrała się wąskie jeansy i sweterek. Nie mogła ukryć swojego niezadowolenia, gdy dojrzała wózek - bez przesady! Na nic jednak zdały się jej protesty, bo Leo był uparty i nie zamierzał ustąpić. Więc demonstrując swoje niezadowolenie naburmuszoną miną zasiadła na wózku znów czują się niczym kaleka, ale zaraz rozchmurzyła się, gdy w zasięgu wzroku pojawił się ich synek. Serce jej się ściskało na myśl, że musi go tu zostawić, ale cóż zrobić? Tak będzie dla niego lepiej.
- Już? Już mogę wstać, czy zamierzasz mnie przenieść na rękach na siedzenie w samochodzie? - Spytała ciągle niezadowolona z faktu, że nie pozwolono jej dojść na parking o własnych siłach. Słychać było jednak w jej głosie już nutkę rozbawienia, a po chwili całkowicie wykwitło ono na jej twarzy w postaci szerokiego uśmiechu. Zerwała się na równe nogi i przeciągnęła z lubością biorąc głęboki wdech świeżego powietrza. W końcu wolna!
[ jestem osom, wiem :D / to ja w rodzinie chyba nie mam nikogo z grudnia ;o ;p ahaha słyszałam o takich przypadkach, ale tej, nigdy się z takim nie spotkałam :d. masakra xd / e tam, opuszczać sobie od razu też nie trzeba xd ale tak, Ty zdecydowanie powinnaś, o! ;pp
;d / no muszę! nie mam wyboru ;p]
Pisnęła z zaskoczenia, gdy niespodziewanie poczuła jak traci grunt pod nogami, a silne ręce ukochanego unoszą ją ku górze. No tak, mogło to przewidzieć! I owszem mogła zacząć się wiercić, domagać, krzyczeć by ją postawił z powrotem na ziemi, ale po co? Przecież to było takie przyjemne i urocze zachowanie! Dlatego widząc jego pytające spojrzenie tylko roześmiała się głośno, przewracając rozbawiona oczyma. A gdy wreszcie poczuła pod swoimi szanownymi czterema literami wygodny fotel mercedesa nadal uśmiechała się szeroko. Prychnęła tylko słysząc jego "jeden zero dla mnie" a potem dała mu kuksańca w bok wykrzywiając mu się niczym małe dziecko.
- Wariat. - Mruknęła tylko ponownie kręcąc z rozbawieniem głową. I tak, zdecydowanie ktoś przyglądający im się z boku mógłby pomyśleć, że nie nadają się do roli rodziców, że są na to zbyt mało dojrzali. Nic mylnego! Spenc nie miała wątpliwości, że będą świetnymi rodzicielami - odpowiedzialnymi, kochającymi, troskliwymi ale przy tym zabawnymi i wyrozumiałymi. Przecież to nic złego mieć w sobie coś z dziecka, prawda? Przynajmniej gdy wybiorą się z synkiem na plac zabaw, będą mogli czerpać z tego choć odrobinę tyle frajdy co on, a co!
Uśmiechnęła się ciepło, ale zarazem nieco figlarnie słysząc o ostatnich dniach wolności. Może to ich wcześniejsze wygłupy sprawiły, że nie poczuła się jak matka czekająca na przybycie dziecka do domu, a wręcz odwrotnie. Jak nastolatka pozostawiona na parę dni sama w domu!
- Zróbmy zakupy. - Odparła niemal natychmiast. Po pierwsze podejrzewa, że lodówka aktualnie świeci pustkami, a po drugie.. Miała ochotę na jakieś domowe jedzenie, zwłaszcza po kilku dniach spożywania tego szpitalnego, które nigdy nie zachwycało. No i przede wszystkim uwielbiała gotować razem z Leo. Podjadać składniki oraz w formie zaczepki ubrudzić nos ukochanego jakimś sosem. Uwielbiała sprawdzać czy danie jest odpowiednio doprawione i całować usta ukochanego rozciągnięte w zadowolonym uśmiechu, gdy wreszcie dochodził do wniosku, że danie jest idealne.
[ o nie zdążyłam przeczytać ;p ok :)]
[no dobra, dobra już milknę :| xD / a to u mnie wszyscy porozrzucani są po całym roku ;p mama ze stycznia, tata z listopada, jedna siostra z maja, druga z października no i ja z kwietnia itd, itd ;p ale moja koleżanka jedna to ma przesrane, bo w rodzinie ma jakoś z 4ur pod rząd i zawsze jej wtedy masa kasy idzie bo wiesz za jednym zamachem musi się wykosztować na 4 prezenty! ^^ haha to uroczo ;d / mój rozsądek cały czas się odzywa, no helooou? nie zauważyłaś jak jestem odpowiedzialna (tak, zamiast się uczyć jak Cb nie było to znalazłam milion innych rzeczy do roboty jak ogarnięcie tumblr xd) więc bardzo dobrze, że odpuszczasz! ;p nie chcę Cię mieć na sumieniu co nie? :| xd
tak? :> a jak? ;>
uu na zakupach byłaś? ;d ale fajnie! jaką, jaką?!]
Podobała jej się ta beztroska. Podobała jej się ta swoboda. Podobał jej się zapach cytrusów powoli rozchodzący się po samochodzie. Podobał jej się fakt, że już jadą do domu. Podobało jej się to, że będą sami. Że będą mogli nacieszyć się wreszcie swoją bliskością. Tak, zdecydowanie bardziej wolała spędzić ten wieczór tylko z Leo, z dala od ludzi, z dala od niepożądanych spojrzeń. Lubiła ich samotne wieczory, a teraz wydawały się one w jakimś stopniu na wagę złota. Bo za niedługo już nie będą sami. Za niedługo będzie z nimi ich mały człowieczek, który śpiąc na górze w swoim pokoju co jakiś czas będzie przerywał ich wieczory swoim uroczym, niemowlęcym płaczem, który nocami pewnie nieraz będzie doprowadzał ich do szaleństwa. Ale do takiego kochanego szaleństwa; Spencer chciało się śmiać na samą myśl, gdy wymęczeni po całym dniu będą się licytować kto ma wstać do małego!
Teraz jednak czekał ich upojny wieczór tylko we własnym towarzystwie. Nie mogła się go doczekać - wydawało jej się, że minęły wieki odkąd ostatni raz była na Cynamonowej. Zdążyła stęsknić się za tą cudowną okolicą, za pokaźnym domem, za pięknym ogródkiem, za pachnącymi nowością sprzętami. Kompletnie wyłączyła się na to co był.. To miał być ich wieczór. Bez zmartwień, problemów. Będą mieli jeszcze czas by to wszystko jakoś ogarnąć, poukładać. Dzisiaj miało być idealnie, spokojnie. Mieli cieszyć się swoją obecnością w zaciszu swoich czterech ścian. I nic oraz nikt nie mógł im odebrać tego czasu.
- Wreszcie w domu. - Mruknęła z zadowoleniem przekraczając próg ich prywatnego metrażu. Rozejrzała się w okół; wszystko było na swoim miejscu, nic się nie zmieniło. Uśmiechnęła się ciepło odwracając się w stronę Leo, równocześnie odkładając na bok małą siatkę z grejpfrutami, bo tylko tyle pozwolił jej nieść!
[ech, liczyłam, ze Ty też mi posłodzisz ;pp / no ^^. ja całe szczęście też mam siostry przy kasie więc nie jest źle :D / a bo to nie jest tak jak dziecko rodzi się tego 31grudnia to sobie można wybrać z którym rocznikiem będzie do klasy chodził ? ;p / no i to rozumie! ;d tak jestem baardzo odpowiedzialna! ^^ ech mi się już nie chce uczyć.. mam to gdzieś ;p pewnie i tak to przełożą, więc.. xd no e, nie wiem.. :| ostatecznie mogę się na to zgodzić! xD
a teraz nie są miłe? ;pp
oo, no trzeba było tak od razu! :D rzeczywiście świetna! *_*]
Tylko jak ona mogła wrócić do pełnej równowagi, gdy on nie potrafił tego zrobić? Była od niego uzależniona; od jego humorów także, więc potrafiła je wyczuć na kilometr. Dlatego zawsze już miała wyłapywać chwile gdy coś go martwi, gdy czymś się zadręcza, gdy myśli o problemach mniej lub bardziej ważnych. A przez to i sama miała się zamartwiać, bo jak tu być w pełni szczęśliwym, gdy ukochana osoba nie jest?
Dzisiaj jednak miało być inaczej, a owszem. Wisiały nad nimi jeszcze tematy na które musieli porozmawiać, pewne sprawy wyjaśnić, jakieś ustalić. Ale na to będą mieli czas jutro. Dziś mają się cieszyć. Świętować, że wszystko ułożyło się dobrze, że cała ich trójka jest zdrowa. Że za niedługo zamieszka z nimi człowieczek, który do niedawana siedział sobie bezpiecznie w brzuchu mamy, a teraz leżał w inkubatorze w miejskim szpitalu. Nie miało być problemów, miała być czysta radość, optymizm. Czy uda im się go zachować cały wieczór? To się okaże. Teraz wszystko jednak zapowiadało się jak najlepiej. Uśmiechnęła się delikatnie, subtelnie, gdy ramiona ukochanego oplotły ją w talii; spoglądała w jego oczęta jak zwykle oczarowana ich kolorem, tym jak jasno błyszczą, tym jak przepełnione są szczęściem. A potem zatonęła w pocałunku z początku łagodnym, jak dla niej za łagodnym! Ale zdecydowanie przyprawiającym o przyjemny dreszczyk. I kto by pomyślał, że tak delikatna pieszczota może być tak elektryzująca. A gdy pogłębiła się znacznie Spenc zamruczała z zadowoleniem, by zaraz opleść go rękoma w pasie i zacząć gładzić jego plecy. Westchnęła, gdy postanowił się od niej odsunąć, a potem oddalił się zabierając zakupy. Odprowadziła go wzrokiem i zaraz ruszyła za nim, ciągle uśmiechając się wesoło, jednak w głębi siebie czuła, że coś jest nie tak. Intuicja jej to podpowiadała, a jej się nie ignoruje, nieprawdaż?
- To co gotujemy? - Zapytała wskakując na bat stołu w kuchni, nieznacznie przekrzywiając głowę na bok i wbijając w niego pytające spojrzenie. Podczas zakupów nie ustalili co sobie przyrządzą!
[a no tak ;p rzeczywiście! ;p / no nie może być inaczej ;D ;) / no ja też nie, ale tak słyszałam ;p / :DD haha WIEM! xd ale serio pewnie przełożą xd a jak nie to będzie buba! Ależ proszę, ale wiesz.. z umiarem Moja Droga, z umiarem! :d
.. okeej ;p. więc w sumie to żadnych korzyści z tego nie mam - i tak piszesz miło i tak! ;p nie żebym chciała żebyś nagle zaczęła pisać niemiło. zresztą za bardzo mnie lubisz żeby nieładnie do mnie pisać ! ;p
chyba większość kobiet tak ma ;d
swoją drogą, siostrzenica ma zapalenie płuc :cc i wgl już sie nie musisz o mnie martwić, bo ten gwałciciel to podobno pedofil jest więc jestem dla niego za stara.. ;p]
Zauważyła moment, w którym Leo zastygł na ułamek sekundy. Ten odruch mógł być niedostrzegalny dla mało wprawnego oka, ale Spenc jak zwykle wszystko musiała wyłapać. Żołądek ścisnął jej się boleśnie, gdy spostrzegła, gdzie ukochany zatrzymał swoje spojrzenie - na stercie prezentów od Mary i Tony'ego. Zacisnęła, nie wiedzieć dlaczego, speszona usta i zaraz odwróciła wzrok w drugą stronę. Miała zamiar udawać że tych rzeczy wcale nie ma, a jutro pozbyć się ich jak najprędzej.
Zdała sobie sprawę jak bardzo nieodpowiedzialny był jej gwałtowny ruch dopiero, gdy poczuła rwanie w szwach. Zignorowała jednak ten ból, odnotowując w pamięci, że nie może jeszcze pozwalać sobie na zbyt wiele. Ciągle zapominała, że musi teraz na siebie bardzo uważać. Nie była przyzwyczajona troszczyć się o samą siebie - zawsze dbała o Leo, bo to on miał problemy zdrowotne, nie ona. Dziwnie było być po tej drugiej stronie. Odruchowo więc niemal pogładziła się po brzuchu, który do niedawna był jeszcze wielkości piłki od koszyków i zaraz też dostrzegła karcący wzrok ukochanego.. Westchnęła przekręcając oczyma, by zaraz z uśmiechem zapleść mu ręce na karku. Odwzajemniła jego delikatny pocałunek, a słysząc pytanie zrobiła teatralnie zamyśloną minę. Bo w głowie miała już z tuzin dań które teraz z chęcią by zjadła. Zaraz jednak przypomniała sobie, że już nie jest w ciąży i nie musi jeść za dwóch. Teraz powinna o sobie zadbać - nigdy nie miała skłonności do tycia, ale różnie to bywa u kobiet po ciąży nieprawdaż? A ona nie zamierzała stać się jedną z tych grubych pań, które nie potrafią o siebie zadbać. Nie zamierzała się jednak też głodzić, nic z tych rzeczy! Po prostu miała już jeść normalnie i regularnie. Ot, tyle nic więcej.
- Na coś pożywnego, ale.. - Urwała marszcząc nos. - Zaskocz mnie! - Dodała po chwili z szerokim, zaczepnym uśmiechem na wargach. Ale zaraz wypaplała, że najchętniej zjadłaby gofrową pizze z kurczakiem.
[hah, coś w tym jest ;p / to samo pytanie mogę zadać Tobie! :c / cicho.. nie wnikajmy w to xd powinnam , nie powinnam a uj z tym! xD no grzeczna dziewczynka! :D :)
no trochę nie wyszło, racja ;pp e.. nie wiem! ZASKOCZ MNIE! xd nie no.. Kiedyś to wykorzystam, o! :> Nie znasz dnia ani godziny ^^
AHAHA xd torebko-mania? ;p
w domu. ;) w szpitalu to nie wiem czy by wytrzymała.. / i tak mi tata powiedział żebym brzytwę koło siebie nosiła - najwyżej mu pałę utnę xD oczywiście, że nie! :) po prostu przeczytałam artykuł ;p zaczepia takie 14latki głównie. Nie żeby to było coś dobrego, ale no.. Wiesz o co chodzi :)
e.. takie coś. xD http://www.mojegotowanie.pl/przepisy/kolacje/pizzowe_gofry_z_pieczonym_kurczakiem oo coś w ten deseń xd
to ja odpiszę już jutro.. teraz padam normalnie na twarz, więc już nic sensownego nie skleję :| btw. to po lekcjach masz ten konkurs? ;o ale bezsensu ;pp
Dobranoc:*]
Spencer zdawała sobie sprawę, że ukochany kocha ją mimo wszystko. A już na pewno niezależnie od tego jak wygląda. Tylko.. Jeśli kogoś kochasz, jeśli Ci na kimś zależy chcesz dobrze wyglądać właśnie dla niego. Chcesz go pociągać, kusić. Więc Spencer nie potrafiłaby sobie tak o, nagle odpuścić i przytyć nie wiadomo ile, tak że musiałaby wymienić całą szafę z ubraniami bo w żadne stare by się już nie zmieściła. Chciała być szczupła i zgrabna jak dotychczas, bo wiedziała, że taka właśnie podoba się ukochanemu, chociaż i ona zdawała sobie sprawę, że parę kilo, które zakryłoby jej delikatnie wystające żebra by nie zaszkodziło. Nie mogła jednak narzekać - była zgrabna, zaokrąglona tam gdzie trzeba i tak miało zostać. Poza tym Leo był żywym dowodem na to, że mimo akceptacji wyglądu swojego partnera dąży się do idealnej sylwetki - sam przecież zawziął się i wrócił do zdrowej, postawnej figury. Spenc niemal zadrżała, gdy przypomniała sobie moment, w którym zauważyła tę zmianę ukochanego - pamiętała emocje które wtedy nią szarpały, jakie pożądanie w niej obudził i nadal budził..
Uśmiechając się wesoło, obserwowała jak Leo krząta się po kuchni, co chwila błądząc, co chwila zaglądając do złej szafki. Sama też nie do końca znała wszystkie położenia przedmiotów, aczkolwiek była tutaj bardziej rozeznana od niego - podpowiadała mu jednak w ostateczności, bo sam nie wydawał się przejmować faktem, że nie wie co gdzie leży. W końcu miał czas żeby się jeszcze nauczyć.. A najszybciej to zrobi sam odkrywając gdzie leżą noże, gdzie półmiski, gdzie patelnie itd. Ale w którymś momencie zauważyła nagłą zmianę w jego szampańskim nastroju. Zmrużyła oczy zastanawiając się co mogło sprawić, że nagle tak po prostu.. Przygasł. I zaraz spięła się nerwowo, gdy zauważyła stertę prezentów od Mary i Tony'ego. Nie miała wątpliwości, że chodzi właśnie o to. Zastanawiało ją jedno - skoro tak bardzo to wszystko mu przeszkadzało, dlaczego się tego nie pozbył? Absurdalną myślą wydało jej się to, że ukochany mógł pomyśleć, że ona chciałaby coś z tego zatrzymać. Nie, zdecydowanie nie chciała, bo wszystko było naznaczone Tony, wręcz rzec można skażone! Nie chciała by ich synek chodził w ubranku, które miało jakikolwiek związek z tym facetem - wzdrygała się na myśl, że któreś z tych rzeczy szwagier Leo mógł wybrać sam, z myślą o niej i jej dziecku.. I zaraz też (tym razem bardzo ostrożnie) zesunęła się z blatu, a potem bez słowa zebrała stosik prezentów i bez zbędnych pytań wyrzuciła je wszystkie do kosza. Potem sapnęła jakby to wszystko kosztowało ją mnóstwo energii, ale rzeczywiście tak było. Uśmiechnęła się jednak delikatnie, gdy odwróciła się od kosza na śmieci w stronę ukochanego zakładając za ucho jakiś zabłąkany kosmyk włosów; nic nie miało im popsuć tego wieczora, a już na pewno nie jakieś rzeczy od faceta z którym obydwoje nie chcieli mieć nic wspólnego.
[dokładnie! :c nie powinno tak być, zdecydowanie! :c / no.. a więc chyba jednak trzeba było się pouczyć, bo jednak pisałam krtk ;p ale spoko, napisałam wszystko! ^^
:DD
haha :D to ja już mam bardziej na butach niż na torebkach ;p
no. i wgl miała mieć w przedszkolu jakiś konkurs! wyuczyła się wierszyka, a tu lipa, rozchorowała się :c / ej, właśnie ustaliłyśmy dzisiaj z koleżanką, że musimy się na taki kurs zapisać, chociaż osobiście mam nadzieje, że nigdy w praktyce nie będę go musiała wykorzystywać, a Ty tym bardziej! albo się zaopatrzę w gaz pieprzowy, o. tak, wiem ;)
a zrób! :D. smacznego! < tak na zaś;pp >
aa no chyba, że tak ;p i jak Ci poszło? :)]
Wiedziała, że nie będą mogli ruszyć dalej, zostawić te sprawę za sobą dopóki o tym nie porozmawiają. Dopóki Leo nie wyrzuci z siebie gniewu, żalu czy czegokolwiek co do niej żywił po tym całym wydarzeniu. Nawet nie przyszło jej do głowy, że może się za to obwiniać, chociaż w głębi siebie wiedziała, że to jego zachowanie popchnęło ją do tego wszystkiego. Gdyby nie zaczął brać, gdyby nie szukał ratunku w lekarstwie byłoby inaczej. Nigdy by jej nie zranił tak jak podczas kłótni, gdy odkryła jego uzależnienie. Nigdy by jej nie opuścił. Nigdy nie zostałaby sama. Nigdy nie popadłby w depresje i nigdy nie musiałaby oglądać go takiego jaki wtedy był. Ale nie miała do niego żalu. Był człowiekiem i jak każdy popełniał błędy. Tutaj wystarczył jeden zły krok i posypała się lawina zmartwień problemów. Ale wiedziała, że żałuje swojego zachowania, wiedziała, że nigdy nie chciał jej skrzywdzić. I własnie dlatego tak cholernie czuła się winna - bo w pewnym momencie odpuściła. Doszła do wniosku, że już nie ma dla niego nadziei. Nic do niego nie docierało, był tylko mężczyzną wyglądającym jak Leo, chociaż i to było niejakim kłamstwem bo jej ukochany nigdy nie patrzył na nią tak pusto jak tamten obcy facet, którym był przez kilka długich tygodni. Powinna walczyć, powinna się nie poddawać. Powinna być silna do końca - wiedziała to i nigdy nie miała sobie tego wybaczyć. W końcu wiedziała, że ich miłość potrafi przezwyciężyć wszystko, nawet to. Ale wtedy była krucha, słaba, opuszczona - zbyt wiele spraw nastąpiło po sobie i juz nie potrafiła sobie z nimi radzić, gdy nie było Leo obok niej. Tego który obiją by ją czule i przywrócił wiarę oraz nadzieje. Drżała na myśl o tym coby się mogło wydarzyć, gdyby nie ta tragiczna wiadomość związana z jej ciążą.. Musiało dojść do aż takiego koszmaru by obydwoje znowu stali się sobą?
- Leo ? - Szepnęła, a jej uśmiech przygasł, gdy mężczyzna nawet na nią nie spojrzał tylko mieszał zawzięcie masę na gofry. Musieli porozmawiać. Miała wrażenie, że najlepiej już, teraz, natychmiast. Miało to zepsuć niego ich idealny wieczór, ale też jakoś.. Oczyścić atmosferę. A przynajmniej taką miała nadzieje. Więc zaraz znalazła się tuż obok niego. Złapała za dłoń mieszającą w misce, a potem znów wyszeptała jego imię, by zaraz dodać "spójrz na mnie".
Musiał w końcu to z siebie wszystko wyrzuć. To nie mogło dłużej zżerać go od środka. W końcu idealnie pamiętała tę palącą zazdrość, która targała nią przy tej całej sprawie z Leną..
[oo, to to to! byłby perfekcyjny :D / ej no bez przesady coś tam się uczyłam ;p poza tym połowy materiału już się kiedyś uczyłam więc teraz głównie go sobie przypomniałam ;p no i nikt nie powiedział, że to co popisałam jest dobrze, zwłaszcza, że koleś czepia się o każde słówko -.-
no ja tam większych problemów z butami nie mam ;d
ale to nigdy nie będzie to samo co przed paniami z przedszkola i innymi dziećmi, ale będą jeszcze inne konkursy ;d / no tak, tak :) ahaha ktoś Cię potraktował gazem pieprzowym? ;o xd no ale to właśnie o to chodzi że ma być nie przyjemne nie? ;p/ :))
;)
o no to super! życzę Ci pierwszego miejsca! ;d :)]
Nie była przekonana co do odkładania tej rozmowy w czasie. Zwłaszcza, że jej temat został już w jakimś stopniu poruszony. Ten wieczór już nie mógł być idealny, nie gdy stało się coś co osłabiło zarówno jej, jak i jego entuzjazm. Czy będą potrafili wrócić do dawnej swobody, którą mieli nim przekroczyli próg mieszkania? W tym momencie wydawało jej się, że nie. Przyjęła to z niemiłym uściskiem w żołądku. Zwłaszcza dlatego, że w pewnym sensie chciała już to mieć za sobą. Wiedziała, że to ona jest winna, i zdawała sobie sprawę jaką krzywdę wyrządziła ukochanemu. Wiedziała, że ma do niej żal, że jest zły, rozżalony. Wiedziała też, że najgorszą karą będzie patrzeć jak wielkie cierpienie mu sprawiła. Mógł krzyczeć, mógł wrzeszczeć, mógł w nią ciskać słowami, nawet jeśli miałby ją zranić. Należało jej się i dobrze zdawała sobie z tego sprawę. Chciała by się oczyścił, chciała też oczyścić samą siebie. Chciała wierzyć, że nadal jest dla niego najważniejsza, że jej to wybaczy, że nie będzie żywił urazu. Że ruszą do przodu..
Słyszą jednak jego słowa jedynie skinęła głową. Nie miała prawa naciskać, więc posłusznie odsunęła rękę, a potem cofnęła się nieznacznie do tyłu nagle nie mając pojęcia co ze sobą zrobić. Tkwiła więc wpatrując się w czubki swoich stóp niepewnie postukując palcami. Nawet muzyka, która nagle rozbrzmiała w pomieszczeniu nie potrafiła poprawić jej nastroju, ale z ulgą przyjęła to, że jej ukochany odzyskał choć odrobinę pogody ducha. Liczyła, że i jej zaraz humor wróci, ale póki co potrafiła jedynie wygiąć usta w delikatny, ledwo zauważalnym uśmieszku.
- Jasne. - Odparła zaraz zadowolona, że znalazło się dla niej zadanie. Będzie mogła zająć czymś ręce, skupić się na czymś, choćby miała to być taka bzdura jak krojenie pieczarek. I zaraz odnalazła grzybki, zabrała deseczkę i nóż, i zasiadła do stołu by oddać się tej czynności bez reszty.
[no tak! wybacz mi mój błąd! ;d / głupie pytanie! przecież wiesz, że to lubię ^^ no się okaże ;pp
i tak najbardziej lubie to, że ja mogę mamie podkradać jej buty, a ona moich już nie xD
no wiem, wieem ;p spoko coś się wymyśli - ma kuzynostwo mniej więcej w swoim wieku to może sobie zorganizują jakiś domowy konkurs, o ;p haha o jak uroczo ;D. ja pamiętam, że Weronika zawsze do mnie Agu mówiła ;p Tak, tak mówiłaś :D / o masakra ;o nawet nie wiedziałam, że to aż tak działa xd haha, no tak, zawsze jakiś plus ;p
e tam, wierzę w Ciebie! ;)
rozwaliło mnie to jego "tak będzie w porządku?" xd to też zacznę przekładać sobie na angielski chociaż po polsku wcale nie brzmią bzdurnie ;p]
Jeden pasek, drugi i trzeci. Ciach, ciach. I mamy drobną kosteczkę. - Na tej czynności Spenc skupiła się bez reszty. Może było to głupie, może łatwiej byłoby zacząć nucić melodię lecącą w radio, ale.. Ale to też pomagało. Na moment zapomnieć o temacie, który wisiał nad nimi. Którego tak naprawdę nie poruszyli, ale jednak zdołał im popsuć humory, zniszczyć szampańskie nastroje, zaburzyć spokój i swobodę. I pomyśleć, że poszło o taki drobiazg jak niewielka sterta prezentów od jego siostry i męża, którego z łatwością mogli się pozbyć. Wyrzucić, spalić. Mógł zniknąć, i to nawet dużo wcześniej. Ale nikt nie o to nie zadbał.. Bo któż miał to zrobić? Ona, leżąca w szpitalu, czy Leo zabiegany pomiędzy domem, a raczej mieszkaniem w centrum, a odziałem na którym leżała ona i ich synek?
Żałowała, naprawdę żałowała, że wszystko przyjęło taki obrót. Z każdą pokrojoną pieczarką dochodziła do wniosku, że już nic poprawi jej nastroju, nie odbuduje dawnej radości. Pomyślała, że skoro i tak nie mają dzisiaj zamiaru poruszać ważnych kwestii, tematów tak naprawdę niszczą atmosferę między nimi, najlepszym sposobem byłaby więc rozmowa na jakiś bzdurny, lekki temat, jak właśnie literatura, czy muzyka. Ale nie. Leo przerwał nieznośną ciszę kolejny ważnym tematem, chociaż o wiele przyjemniejszym.
- Jasne. - Odparła jedynie na moment odrywając spojrzenie od deseczki do krojenia. Prześlizgnęła spojrzeniem po ukochanym, a potem wzrok ponownie wbiła w nóż ciachający kolejną pieczarkę. Wiedziała, że jego pomoc się przyda, zwłaszcza na początku. - Jak byłam w szpitalu dzwonił do mnie mój szef. Urlop macierzyński mam już załatwiony, ale na dniach będę musiała jeszcze podjechać do firmy, podpisać jakieś papiery. - Dodała zsypując pokrojonego grzybka do niewielkiej miseczki. Niemal bezwiednie sięgnęła po kolejnego, ale ze zdziwieniem stwierdziła, że skroiła już wszystko. Zaraz więc zastygła znów nie mając pojęcia co ze sobą począć, by po chwili zacząć zbierać rzeczy ze stołu i sprzątnąć porozwalane po blacie pojedyncze kosteczki grzybów.
[ach dzięki Ci! ;pp / oj tam, oj tam ;p. ale niestety nie ma tak dobrze, że bez nauki da się wszystko napisać ;p chociaż nie powiem, że nie, ja zawsze dużo z lekcji zapamiętuje, o ile odpowiednio uważam xD
no ba :D
no pewnie ;)) ahaha wcale, a wcale! ^^ / ;pp
;)
no dla mnie większość rzeczy po ang brzmi lepiej ;p ale np. takie "przepraszam" to już lepiej po polsku! ;p haha jaasne ;pp w sumie byłoby to całkiem niezłe przed moją maturą xd]
Po części tak właśnie było - ona potrzebowała tej rozmowy. Potrzebowała tego oczyszczenia, potrzebowała usłyszeć z jego ust słowa które jej się należały, bo miała wrażenie, że w ten sposób choć w jakiś marny sposób odpokutuje choć drobną część swoich win. Ale potrzebowała usłyszeć też że jej wybacza, że jest w stanie nie żywić do niej urazy. Oczywiście chodziło tu o takie szczere wyznanie, bo to kłamliwe od razu by wyłapała. W ten sposób mogłaby wymazać przynajmniej tę niepewność, która tak jak Leo już podejrzewał przeplatała się z palącymi wyrzutami sumienia. Ona sama nie potrafiła określić co z tego targa nią bardziej - bo oba te uczucia były niezwykle silne i prześladowały ją, wręcz spędzały sen z powiek, gdy samotnie leżała w szpitalnej sali. Ale wiedziała też, że i Leo potrzebuje tej rozmowy - może Spencer będzie mogła rozwiać choć część obaw które nim targały, chciała by wiedział, że tamto wydarzenie nic dla niej nie znaczyło. Że była tylko zagubiona, opuszczona. Że Tony jest dla niej nikim. I była pewna, że Leo musi wyrzucić z siebie kłębiące się w nim uczucia; poprzez krzyk, szept, czy zwykłą spokojną rozmowę. Nieważne jak, wiedziała że dobrze mu to zrobi. Że może w ten sposób ogarnie chociaż trochę chaos, który bez wątpienia panował w jego głowie tak jak i w jej.
- Tak. Możemy. - Przytaknęła nadal ścierając stół chociaż lśnił już od czystości. I tak nagle zaczęła zazdrościć Leo, że ma czym zająć ręce. Bo ona nie marzyła o niczym innym niż skupić się na czymś co oderwało by ją od niepożądanych myśli. Więc zaraz stanęła nad zlewem płucząc dopiero co używany nóż oraz deseczkę. Na koniec zaczęła namydlać własne dłonie, zaraz też dołączył do niej Leo. Uśmiechnęła się lekko, gdy nagle jego mokre ręce spoczęły na jej brzuchu. Zakręciła kurek z wodą mrużąc lekko oczy, gdy ukochany zaczął obsypywać jej ciało drobnymi pieszczotami. Delektowała się nimi do momentu aż nie wyszeptał swoich przeprosin. Zastygła na krótką chwilę, a potem gwałtownie pokręciła głową. To nie on miał przepraszać, to nie on powinien to robić. Tylko ona! To ona była winna. '
- Nie. Nie przepraszaj. - Szepnęła, by zaraz odwrócić się w jego stronę. Oplotła go rękoma w pasie, a potem wtuliła głowę w jego ramie. - To ja przepraszam, Leo. - Zdołała jeszcze wykrztusić nim znajoma gulka ścisnęła jej gardło. Sama oplotła go ciaśniej, by zaraz pozwolić wciąż wilgotnym dłoniom zawędrować wyżej i wplątać się w między kosmyki jego włosów.
[;pp / no to mam tak samo xD ale serio są u Was szóstki? ;o kurde u mnie tylko w skrajnych przypadkach nauczyciel raz na rok jest w stanie dać 6 za max. pkt ;p
;> :D
no przecież pisze, że nie, prawda? ;pp
to nie tylko ja tam mam, że nieraz jak z kimś rozmawiam to sobie wyobrażam jakby to wyglądało i fajnie brzmiało po ang? xd a prawda ;p ahaha, ale Ty tak serio? ;p ee no to nie wiem! tylko nie teraz;p i tak mi głowa napieprza, a jak bym miała się skupić jak co napisać po ang to bym nie dała rady, zwłaszcza, że czeka jeszcze na mnie wos -.-]
Uśmiechnęła się lekko, gdy usłyszała jego słowa. Dopiero po chwili dotarło do niej że w jej oczach pojawiły się łzy. Gulka jak zwykle wycisnęła słone kropelki, ale teraz ukradkiem je wytarła z rozbawieniem myśląc, że burza hormonów daje już o sobie znać. Tkwiła w ramionach ukochanego jeszcze chwilę: tutaj zawsze czuła się niezwykle bezpieczna, miała wrażenie, że tu gdy on oplata ją swoimi silnymi ramionami nic nie może przydarzyć jej się złego, jakby jego dłonie były tarczą na wszelkie zło świata. A potem powoli odsunęła się od niego tylko po to by odnaleźć jego wargi z krótką ale niezwykle czułą pieszczotą. A potem nagle zastygła i otwarła szeroko oczy. "Gofry!" szepnęła tylko czując coraz to intensywniejszy ich zapach w kuchni.
Ona również niezmiernie cieszyła się, że wróciła. Miała dość szpitala, niewygodnego łóżka, tej bieli, tego gorzkiego zapachu, który przywoływał tylko niemiłe wspomnienia. Teraz znów była u siebie, a ukochany już nie musiał ślęczeć na niewygodnym krześle. Uśmiechała się na myśl o zbliżającej się nocy- w pachnącej świeżością pościeli i co najważniejsze w ramionach Leo!
Choć przed momentem wydawało jej się, że już nic nie przywróci im dawnej swobody i pogody ducha.. Myliła się. Z każdą chwilą atmosfera się rozluźniała, a na ich twarze wstępował coraz to szerszy i przede wszystkim szczery uśmiech. Znów żartowali, znów z przyjemnością gotowali oraz dawali popisy wokalne, gdy w radio rozbrzmiała jakaś znajoma im piosenka. Aż wreszcie mogli zasiąść do stołu, który wspólnie nakryli, starannie przystroili. A potem oddali się przyjemności jaką było jedzenie! Spencer była zachwycona daniem. Pałaszowała je ze smakiem; naprawdę stęskniła się za domowym jedzeniem. Na wspomnienie tego szpitalnego wzdrygała się, krzywiąc nieznacznie - po kilku dniach takiego odżywiania wszystko smakowałoby jej wyśmienicie. Podczas kolacji skupili się na rzeczach ważnych i mniej ważnych. Porozmawiali o muzyce i literaturze, ale poruszyli też tematy związane z pracą, ich synkiem. Aż wreszcie, gdy zasiedli na kanapie popijając gorącą herbatę z cytryną do Spencer dotarła jedna istotna sprawa! Zaraz odstawiła kubek z gorącym napojem na stół, wyjęła też także naczynie z rąk ukochanego, a potem wbiła w niego spojrzenie; oczy miała ogromne jak monety! No bo jak mogli zapomnieć o takiej sprawie?!
- Leo! Nie wybraliśmy imienia dla dziecka!
[przyśpieszyłam, ale wyszło dupnie.. już dzisiaj nie myśle -.-]
[no to u nas babka z chemii takie dodatkowe zadania na szóstkę to dawała tylko w 1kl, a u faceta z biologii to nie ma szans ;p bo takie opisywanie doświadczeń u niego to podstawa ;pp
noo :D
no wiem, wiem ;d ale gdybyś Ty widziała mojego kolesia od korków - ten to dopiero ma świra na punkcie angielskiego i to takiego porządnego ^^. no u mnie ogólnie też lepiej z mówionym ;p. słownictwo do matury staram się powtarzać ale jakoś marnie mi to idzie xd no to nie wiem ;p jak chcesz ;pp dostosuje się ^^
no już trochę poczytałam z tego wosu ;p reszta jutro w szkole ^^ więc tak łatwo się mnie nie pozbędziesz, chociaż pewnie też za niedługo się będę zwijać - wiesz że znowu zaspałam!? xD tyle że dzisiaj zdążyłam, bo się wyzbierałam w 10minut do szk xD
;)]
Bo to wszystko - te kilka słów, pieszczota, krótka chwila to była właśnie ta magiczna chwila. Magiczna chwila ukazująca jakie cuda potrafi zdziałać bliskość oraz rozmowa. Jak to wszystko potrafi nas ukoić, oczyścić. I dziś też się to sprawdziło, jak zawsze zresztą w ich przypadku. Bliskość ukochanej osoby potrafiła przywrócić spokój, przywołać na twarz szczery uśmiech. I Spencer wierzyła, że ta magia w ich przypadku nigdy nie minie. Że zawsze będzie lekarstwem.. Na wszystko.
Nie rozumiała jego rozbawienia. Imię to była bardzo poważna sprawa! Nie mogli ciągle mówić o nim "synek", pasowała nadać mu imię, a potem iść i pozałatwiać wszystkie formalne sprawy! Poza tym wystarczająco długo zwlekali z tym tematem; w końcu pary zazwyczaj wybierają imię dla dziecka jeszcze przed narodzinami, nawet nie znając płci! Ale oni.. Cóż zawsze byli inni, oryginalni, wyróżniali się, ale.. Kto by się tym przejmował? Zwłaszcza w tym wypadku, że w czasie ciąży Spencer, mieli poważniejsze sprawy na głowie niż imię dla dziecka. Poza tym polubili nazywać go Fasolką i tak jakoś wszystko odwlokło się w czasie aż do teraz.
- Nie nazwiemy naszego syna po moim ojcu tylko dlatego byś mógł wkupić się w jego łaski! - Odparła spoglądając na niego spod przymrużonych oczu. Nie był to głupi pomysł, a jej ojciec pewnie byłby wniebowzięty gdyby się dowiedział, że jego wnuk nosi imię właśnie po nim, ale.. Gdy Leo śmiał się pod nosem trudno było stwierdzić czy jego propozycja jest poważna! Więc zaraz dała mu kuksańca w bok, a potem cmoknęła go w nos, by zaraz wrócić do poprzedniej pozycji; wyciągnęła wygodnie nogi na kanapie, a głowę ułożyła na jego udach. W zamyśleniu porwała jego dłoń i zaczęła bawić się jego palcami wymieniając imiona, które jej się podobają, a które na pewno odrzuci, i choćby ją błagał nie weźmie nawet pod uwagę. Ale wreszcie zamilkła wzdychając cicho i wbijając w niego pytające spojrzenie.
[no to zaproponuj jakieś imię i miejmy to z głowy, bo coś pisałas, że nie bardzo Ci się uśmiecha takie ogólne wybieranie imienia nie? ;p]
[hej, wgl dlaczego mi nie powiedziałaś, że jest lista obecności na SA? :c]
[haha nie wątpię ^^
no weź, co chwile wtrąca coś o genezie, jakimiś datami sypie; skąd się wzięło dane słowo, albo do jakiego innego języka go podkradziono i wgl :D. ale w sumie fajnie się czegoś dowiedzieć ^^ no i zabawnie wygląda taki.. podjarany xD / no na Krk to będzie trochę dziwne zwłaszcza, że akcja dzieje się w Polsce i co? ;p oni po ang będą gadać? ;p
no to się cieszę^^ EJ miałam na 7.10 miałam prawo zaspać ;p haha, ta ;p ale jak się zerwałam z łóżka jak zobaczyłam, że mam tylko 10minut na ogarnięcie się! trzeba było to widzieć! potykałam się o własne nogi ;p
o mi pasuje. ;) spooko ja zawsze o Tobie pamiętam! ale jak widać w przeciwieństwie do Ciebie! ;p no bo kurczę, przez chwilę to mi się nawet przykro zrobiło, bo poczułam się tak jakbyś się mnie chciała stamtąd pozbyć :c ]
Trzeba było przyznać, że stosunek ojca Spencer do Leo znacznie się zmienił. Nabrał przekonania, że nie zamierza skrzywdzić jego córki, a już na pewno nie celowo. Widział jak troskliwie zajmuje się jego córeczką, jak zamartwia się, jak szaleńczo ją kocha. No i zdecydowanie zaimponował mu niedługo przed niespodziewanym porodem Spencer; uspokoił go, wytłumaczył postępowanie kobiety. Zdecydowanie odzyskał jego sympatię, chociaż tak naprawdę nigdy jej do końca nie stracił. Po prostu musiał być surowy. To było jego dziecko. Jego jedyne dziecko, które nie wolno było krzywdzić! A teraz miał już stu procentową pewność, że jego Aniołek znalazł odpowiedniego mężczyznę, nawet jeśli mieli żyć bez ślubu.. No jakoś to przeboleje nie?
Nie, zdecydowanie nie mogli skrzywdzić ich dziecka imieniem jej ojca; owszem byłby on wniebowzięty, ale.. Jego imię było dość e.. oryginalne. I Spenc nie wątpiła, że dzieci z łatwością stworzyły by jakiś prześmiewczy pseudonim lub ułożyły jakiś złośliwy wierszyk. Chociaż nie - ich dziecko będzie uwielbiane przez wszystkich ot co! No ale tak czy siak, szkoda było mu psuć życia jakimś abstrakcyjnym imieniem czyż nie?
Spodobało jej się imię, które wybrał Leo. W końcu górowało ono wysoko na liście tych, które jej odpowiadały. Owszem brzmiało dumnie, silnie, szlachetnie. Już wiedziała, że będzie idealnie pasować do ich synka. I zaraz uśmiechnęła się wesoło oraz ciepło, a jej dłoń zawędrowała na kark ukochanego; delikatnie naparła na niego palcami by pochylił się i by mogła skraść mu całusa z ust. A potem skinęła delikatnie głową:
- Tak. Tak go nazwiemy. James. - Przytaknęła znów wyginając usta w pogodnym uśmieszku. I zadrżała spod ekscytowania. Ich dziecko miało imię. I stało się jeszcze bardziej realne niż dotychczas! - James Rough. - Powtórzyła a jej oczy pojaśniały jasno. Bo to brzmiało tak.. Pięknie!
[dobranoc;)]
[:)
no to wiadomo ;p poza tym że przecież wiadomo że jak o nim tylko o tym wspomni to ja czasami nawet go nie słucham, a nawet jeśli to zaraz to zapominam xd ale właśnie o to chodzi - on się nie może powstrzymać! ;p poza tym nie robi tego non stop więc jest spoko ^^ / ale ewentualnie można to robić w wątku z Lee i Andro, hm? ^^
no kurde, dzisiaj też prawie bym zaspała, ale w ostatnim alarmie zmieniłam sobie dzwonek na jakąś piosenkę inną i to kurwde jak ryknęło mi koło ucha to myślałam, że zawału dostanę xD ale i tak się spóźniłam na lekcje :| xD
Jimmy? ;p albo to pierwsze Jamie ;p ale i tak James najlepiej brzmi ^^
dobra, dobra. mną się nie przejmuj; ja już tak mam. Jestem prawie jak Leo - zawsze się czegoś doszukuje ;p No i wiem, że byś mi powiedziała, a przynajmniej na to liczę, że byłabyś ze mną szczera :) no i poza tym za bardzo mnie lubisz i za fajnie Ci się ze mną piszę żeby się mnie pozbywać! :D spoko, też mam często "sklerozę", nie przejmuj się ;p]
Było idealnie. No oczywiście brakowało teraz tutaj jednej, małej osóbki, która od dziś będzie nazwana Jamesem. Ale poza tym było wspaniale - już dawno nie było jej tak lekko, jakby wszystkie kamienie które ciążyły jej na sercu nagle z niego spadły. Widziała, że i ukochany czuje się tak samo: potwierdzał to swoim szaleńczym uśmiechem, wesoło iskrzącymi się oczyma oraz tym jak zawisł nad nią, niemal łapczywie spijając z jej ust niby proste ale jakże ważne i słodkie słowa, by następnie obdarzyć jej wargi niezwykle czułą pieszczotą, którą przyprawił ją o przyjemny dreszczyk wzdłuż kręgosłupa.
I zaraz też przed jej nosem zawisł telefon ukochanego, który z zadowoleniem przeglądał zdjęcia, które wykonał synkowi, by po chwili podzielić się z niż jednym z filmików. Podniosła się więc do siadu, by było jej lepiej oglądać. Wdrapała mu się na kolana w znajomy sposób, a potem oplotła mu luźno ręce wokół szyi i opierając głowę na jego piersi jak zaczarowana wpatrywała się w uroczą scenkę wyświetlaną na ekranie jego telefonu.
Gdy usłyszała jego pytanie, roześmiała się cichutko, a potem podniosła się by zajrzeć mu w oczy i skinąć energicznie głową. - Tak, zdecydowanie urósł. - Potwierdziła z powagą, by zaraz znów wygiąć usta w radosnym grymasie i powrócić do poprzedniej pozycji. Zaraz też wyjęła mu komórkę z dłoni i sama zaczęła przerzucać zdjęcia, komentując każde na swój sposób, albo po prostu wzdychając rozczulona, gdy udało mu się uchwycić Jamesa w jakieś przeuroczej "pozie".
[no ja powinnam teraz na korki niby wychodzić, ale całe szczęście koleś się rozchorował i mi odwołał ;D. więc nie będę musiała wracać sama do domu, ha! :D]
[ano ciekawe, wgl on jest.. dziwny :D po prostu jego przykłady to mnie czasami na łopatki rozkładają, ale ogólnie naprawdę fajnie uczy ^^ no nie jest, nie jest :) / wiem, że dobry! ale właśnie ta długość czasu odpisywania mnie z lekka przeraża xD
no, skuteczna! ale z czasem się kurde przyzwyczaję i znowu dupa ;p. poza tym muszę zmienić tą piosenkę, bo ją lubię ;p a wiadomo - jeśli zostanie na budziku to ją znienawidzę xD uwierz mi, że ja też nie wiem xd
haha spoko jak coś to pisz! ;d noo podoba mi się! takie niby.. zwyczajne, ale strasznie fajne! :d
hej, wcale tak o Tobie nie myślę! ;p :) tylko mi się no dziwnie zrobiło, bo ja zaraz miałam jakieś bzdurne myśli. I wiem, że jesteś kochana! <3 zwłaszcza dla mnie! ^^ <3. No dobra - mój błąd, ja to wiem ;d teraz lepiej? ;d :) ano świadczy, świadczy :) uwielbiam Cię,wiesz? :D ;* / ...?! ;o czym?! :C nie chciałam w Tobie budzić wyrzutów sumienia!
no to też się cieszę, bo jednak świruje na tym punkcie ostatnio. chociaż pewnie kumpel by może po mnie wyszedł ;p ale z drugiej strony nie chce wyjść na e.. przewrażliwioną? ;p ciepłe kapcie zawsze spoko <3 ja siedzę pod kocykiem i właśnie wypiłam ciepłą herbatkę i może też się pójdę na chwilę połozyć - kutwa, objadłam się jak głupia ;p ]
Spencer też chciała wiedzieć jak najwięcej o wcześniakach. Problem w tym, że w trakcie ciąży nie zawracała sobie tym głowy - w końcu miała inne kłopoty i zmartwienia, i przez myśl jej nie przeszło, że może urodzić przed terminem! Dlatego jej wiedza z początku była nieco powierzchowna; całe szczęście miała ukochanego i grono specjalistów którzy poopowiadali jej o możliwych kłopotach, aczkolwiek lekarz zapewniał, że dziecko rozwija się prawidłowo oraz że nic nie zapowiada komplikacji więc nie ma się czym martwić. W normalnych warunkach pewnie podobnie jak ukochany, mimo wszystko przeczesywałaby internet w poszukiwaniu innych informacji, które mogły zostać przed nią zatajone - w szpitalu jednak miała ograniczony dostęp do komputerów, a i zasięg nie był tam najlepszy, więc.. Ale może to i lepiej? W końcu wiedziała, że to do niczego nie prowadzi. Warto wiedzieć, ale czasami nadmiar informacji może być szkodliwy dla nas samych - zadręczamy się powikłaniami, chorobami i scenariuszami które tak naprawdę bardzo rzadko w życiu się zdarzają..
Ale to był ich skarb o który trzeba było niezwykle dbać, troszczyć się więc jak się tu o niego nie zamartwiać?! Przecież jest taki bezbronny!
- Chodźmy. - Przytaknęła, sama czując mroźny dreszczyk przechodzący wzdłuż ciała. Ostatni raz prześlizgnęła spojrzeniem po zdjęciu, tym najnowszym, któremu przyglądała się już od jakiegoś czasu. Potem odłożyła telefon na bok i ześlizgnęła się z kolan ukochanego, zaraz odnajdując jego dłoń by spleść ich palce razem. Nie, wcale nie była śpiąca i podobnie jak on miała nadzieje, że ten wieczór jeszcze się nie skończy. Dlatego z zaczepnym uśmiech pocałowała go krótko, a potem ruszyła w stronę schodów, by wspiąć się na piętro i zawędrować do ich przytulnej sypialni, w której mieli kontynuować świętowanie jej powrotu do domu.
[haha dokładnie :d. ano jestem, jestem :) / hej, po polsku piszesz bardzo fajnie! nie wiem o co Ci chodzi ;p dalej?! to ją obudź! :D
no niby żaden ;p. o. może to jest jakiś plan! też sobie znajdę jakąś której nie znam za dobrze ale daje porządnego kopa z rana! ^^ tyle że tu nie ma żadnego sekretu! :p
no na to Ci nie pozwolę! ;p ewentualnie na zmianę zdrobnienia ;d / o, dokładnie ;)
Ok, postaram się pamiętać :). Tylko ja już taki dziwny człowiek jestem, że mam takie momenty.. Nic na to nie poradzę! :c. Rzekłabym nawet że dla mnie to nawet bardzo kochany! :D ;* hihi, wiem! <3 / no to dobrze i przepraszam bo nie miałam złych zamiarów! ;* tylko potrzebowałam potwierdzenia, że to moje bzdurne myśli są naprawdę bzdurne.. No wiesz jak to jest! ;p :)
Zwłaszcza, że wgl ciągle gadają o tym zboczeńcu -.-' sorry jeszcze trochę a się będę kurde przez nich wszystkich bała z domu wyjść ;p ano.. już się nie mogę doczekać wiosny <3 uwielbiam wiosnę! ale polska, złota jesień też nie jest zła ;) i oczywiście, że potem znowu nam będzie wszystko jedno! ;d / no ja też się tak na chwilę położyłam i już mi lepiej ^^ taak i dalej siedzę pod kocykiem ( ;dd <3) a ja się nie mam za co brać! w sumie babka sama nam przesunęła spr na jutro z wosu ale i tak się więcej na niego nie nauczę jak na dzisiaj sooł :D no takie wieczory mimo wszystko ja zawsze lubię ;d są takie.. przytulne ? :D / a co jadłam? kiełbaski na gorąco ;p jak zazwyczaj nie przepadam tak dziś.. :D e tam, kto by się tam patrzył na godziny ;p jak jesteś głodna to jesz i tyle ^^
pewnie że możesz! znaczy taak możesz coś przesunąć albo do tej ich poważnej rozmowy, albo nie wiem do odwiedzin Kat i będzie np. trochę niezręcznie czy coś, albo do tej niespodzianki Spencer tylko że to by musiało być trochę w czasie przyśpieszone bo ona musi wiesz mieć ten okres pooperacyjny za sobą i wgl, no i przydałaby się jakaś okazja, może jakieś imieniny Leo albo cokolwiek? ;d]
[;)) / tak nie piszmy bo i tak Ci nie przemówię, bo Ty lubisz sobie ponarzekać ;d ech, a to wredna biczys! xD ale spoko, kiedyś się obudzi, nie ma pośpiechu ;)
oo. dobre! zaraz sobie ściągnę ;p to ja miałam o to! http://www.youtube.com/watch?v=mBbyrqNhyNE ;p
haha nie wątpię :> spoko, pierwsze sama muszę odkryć co to za sekret ! :D
;D ;))
Dobrze! przypominaj :) I dobrze będę pisać, ale wątpie by mi się miało coś nie podobać, a jeśli będzie się coś działo.. To wiem, że i tak rozwiejesz wszystkie moje wątpliwości i bzdurne myśli :) <3 I Ty też pisz jeśli coś! ;) haha wiem :D / :*
kurde mam być ostrożniejsza i tyle, a oni ciagle tylko o jednym, za przeproszeniem pierdolca można dostać xd / ach to u mnie już była taka typowa szara jesień niestety. A dzisiaj znowu wróciła chociaż parę ostatnich dni było naprawdę pięknych ;d / mhm <3 ale najgorzej jest jak sobie tą drzemkę przedłużę do 2h xD bosz wtedy to potem wstaje ledwo żywa i chodzę potem pół wieczora taka śnięta xd no to ja już w sumie mam najgorsze za sobą ;p a dzisiaj gość od biol zrobił nam niezapowiedzianą krtk! -.- bo tą co pisałam wczoraj to była zaległa i teraz już wiem dlaczego nie chciał nam jej przenieść na dziś -.- no ale Ty się ucz! wiadomo potem mniej roboty, ja może zacznę coś powtarzać na korki z biol co mam w czw ;) no hej! raczej że obie mamy miłe towarzystwo, nie inaczej! ;d <3 / to ja mięso tak wybiórczo.. ;p zależy jakie mi smakuje! ale mięso trzeba jeść ot co! ;) no i godzin dla własnego samopoczucia też warto pilnować, chociaż kiedyś miałam nawet okres gdy podjadałam o godzine 12 w nocy xd na szczęście już mi przeszło ^^
chciało Ci się to liczyć? xD hm, no możemy zrobić jak uważasz - ale wtedy coś by chyba z ich wiekiem nie grało, prawda? ;p w sumie jak dla mnie możemy to zignorować, albo zrobić tak jak piszesz :) i tak zrozumiałam. tak mi się wydaje przynajmniej xD
:) pięknie Ci to wyszło ;) zwłaszcza ostatni ta ostatnia część! ]
Gdy zasypiała w ramionach ukochanego nie mogła się nadziwić, że jednak ten wieczór, pomimo nieprzyjemnego (nie)incydentu w kuchni, był wręcz rzec można idealny. Podobała jej się ta swoboda, te radosne uśmiechy ciągle widniejące na ich twarzach, gorące pocałunki, ta lekkość na sercu. Wydawało się, że na ma nic co mogłoby to wszystko zburzyć - te beztroskę, pogodę ducha. I owszem tego dnia już nic im jej nie popsuło, ale Spenc zdawała sobie sprawę, że już jutro wcale nie będzie tak sielankowo. Mieli parę niewyjaśnionych spraw, kilka poważnych tematów do obgadania. Ale nie dziś. Jutro. Kiedyś. Dziś mogli rozmawiać o bzdurach, o lekkich i przyjemnych rzeczach. Dziś mogli snuć plany na przyszłość tę bliższą i dalszą, bo w końcu nie było nic co stałoby im na przeszkodzie. Nie było białaczki, nie było problemów z ciążą. Przyszłość stała przed nimi otworem, a Spencer czuła się niezwykle z myślą, że będzie wędrować już zawsze z Leo u boku. Bo wierzyła, że ich miłość pokona wszystko. Każdą przeciwność losu.
I zasnęła z wciąż majaczącym się uśmiechem na ustach. W przeciwieństwie do Leo spała dobrze. Nadzwyczaj dobrze zważywszy na ostatnie noce spędzone w szpitalu, przez które głównie leżała rozmyślając, zadręczając się wpatrując w owiany ciemnością sufit szpitalnej sali. Dzisiaj jednak w końcu było jej dane zasnąć w ramionach ukochanego co przyniosło jej spokój którego potrzebowała. Nie dręczyły ją koszmary, ale też nie śniło jej się nic niezwykłego co mogła przyjąć z ulgą - ostatnimi czasy jej wyobraźnia nieco ją przerażała. A teraz nie śniło jej się nic - a przynajmniej takie miała wrażenie, gdy wreszcie obudziła się rankiem.
Słońce już całkowicie wyłoniło się zza horyzontu, jednak ciągle wysiało nisko na niebie. Spencer nieśpiesznie otworzyła powieki przekręcając się na drugi bok i tym samym stwierdzić, że miejsce obok niej jest puste. Zaraz więc otwarła swe oczęta marszcząc nieznacznie brwi, jakby w przestrachu szukając sylwetki ukochanego. Odetchnęła z ulgą gdy dojrzała go zamyślonego na fotelu, zapatrzonego w widoczki za oknem. I znowu intuicja powiedziała jej, że coś jest nie tak. Miała wrażenie, że on w przeciwieństwie do niej nie spał tak dobrze. O ile w ogóle spał, bo wiedziała, że jeśli coś go zadręcza potrafi nie spać całą noc.
Nie odezwała się ani słowem. Jedynie usiadła po turecku ciągle otulona kołdrą wbijając w niego nieodgadnione, ciągle zaspane spojrzenie.
[miało być jeszcze "haha, okk! :D" ale się zgubiło xD]
[Znam Cię świetnie! Kurwde tyle miesięcy z Tobą, już zdążyłam Cię trochę poznać nie? ;p o,o,o! :D haha to jest plan :D
niepokojące? :D dlaczego?:>
No jeśli będziesz grzeczna to tak! ;pp
;) oczywiście :) :*
no pewnie! ;) ale no ta daj spokój, jeszcze dzień lub dwa i z nimi wszystkimi oszaleję - a w sumie z moją kumpelą która ciągle o tym nawija.. -.-
no w sumie można, można ;) ile stopniu?! ;o ojejku! ;o fajnie! xD u mnie było koło 20 ;p
o to, to! dokładnie ^^' jak zwykle mnie rozumiesz! <3 :D / mhmh;D ;) ano miał, i kurde jeszcze mu się udało trafić gdy wszystkie osb były! ;p no coś tam nabazgrałam ^^ zobaczymy jak to będzie ;p/ ;)) / :D:* / no trzeba! ;p w sumie wszystko trzeba jeść tylko hm z umiarem, tak? :D jak jest ciasto to się oprzeć nie można.. cóż począć!? xD
to może to zostawmy? :D bo w sumie.. kto nam tam zagląda w czas? ;p chociaż w sumie dla samej siebie fajnie byłoby się czasowo orientować, chociaż głównie nad tym się nie zastanawiam ;p ale może rzeczywiście warto to ogarnąć, póki jeszcze się da? xD
;)]
Czekała na jakiś jego ruch. Słowo, gest. Ale doczekała się tylko zamkniętych oczu jakby odgradzał się od świata i przede wszystkim od niej. Zaraz zlustrowała go uważnym wzrokiem i zaraz też dostrzegła jego dłonie mocne zaciśnięte w pięści, że niemal pobielały mu knykcie. Zmarszczyła brwi nie mając pojęcia dlaczego zachowuje się tak dziwnie. Czuła, że coś wisi w powietrzu, ale jego nagła złość zwłaszcza po tak udanym wieczorze jak wczorajszy była dla niej kompletnie nie zrozumiała. Potem jednak powoli zaczęła przypominać sobie wszystkie wydarzenia, nierozwiązane sprawy, tłumione emocje, które kumulowały się aż właśnie teraz osiągnęły szczyt jakby dotarły do punktu kulminacyjnego i za moment miała nastąpić katastrofa. Czekała na wybuch. I niemal skuliła się w sobie, gdy ukochany nagle poderwał się z fotela i nawet na nią nie spojrzawszy staną przed szafą wyciągając z niej pośpiesznie jakieś ubrania - jak później ujrzała były to dresy.
Jego krótkie spojrzenie przez ramie i wymowne kręcenie głowo sprawiło, że zabrakło jej słów. Gardło ścisnęło się niemal boleśnie, a ona tylko z przerażeniem przyglądała się szatynowi. Drżał ze złości - widziała to nawet z tej odległości. I nagle milion słów zaczęło cisnąc jej się na wargi. Chciała mu powiedzieć by przestał uciekać, by wreszcie wyrzucił z siebie ten gniew, który bez wątpienia był wycelowany właśnie w nią. Miała dość tego ciągłego unikania tematu; jak mieli ruszyć do przodu, gdy on ciągle uciekał?! Nie mogło tak być, to wszystko nie mogło tak wyglądać. Ale nie odezwała się ani słowem zmrożona jego nagłym zachowaniem, którego na pewno nie spodziewała się ujrzeć zaraz po przebudzeniu! I tkwiła jak zaklęta tylko wodząc za nim wystraszonym jak i skruszonym spojrzeniem. Jakby to jego bijąca od niego wściekłość i wymowne milczenie już były dla niej karą.. Bo i owszem były.
A gdy zaczął kierować się do drzwi zlękła się. Że jeśli wyjdzie to już nie wróci. Że nie będzie chciał wracać do takiej kobiety jak ona. Że nagle porzuci ją, opuści. Więc zebrała się w sobie i wyszeptała tylko krótkie neutralne pytanie "idziesz pobiegać?" ale gdzieś pod nim kryło się też ciche "wrócisz?" chociaż tego nie ośmieliła się wypowiedzieć na głos. A potem pomyślała, że nawet o to nie powinna pytać, bo człowieka w jego stanie wszystko mogło wyprowadzić z równowagi. W końcu jeden drobny płatek śniegu w górach potrafił wywołać lawinę..
[no dobra, dobra ;p czasami się gubią ;p]
[ahaha no się okaże nie? ;p oby pozytywny! ^^ / ;)
a no to już zależy kto co lubi :d
nie wątpie! ale muszę brać wszystkie opcje pod uwagę, prawda? ;d
;p:)
łato powiedzieć, gorzej zrobić, ale postaram się wyłączyć! ^^ swoją drogą i tak najlepszy był tekst mojego kumpla jak poruszyli temat tego zboczeńca : "szlag by to. juz nie jestem anonimowy".. xD
no nawet bardzo przyjemnie! spokojnie można było w sweterku sobie chodzić ^^
;dd <3 / oj tam, najwyżej poprawię ;p / haha bo sama to ciągle słyszę od swojej! ;p o daj spokój jak sama upiekę to już wgl jestem wniebowzięta i pożeram swoje dzieło.. xD
oo jestem jak najbardziej za! ;D no i te urodziny będą idealne na niespodziankę o :D skoro urodził się w maju to od razu mi przychodzi na myśl data urodzin mojej siostry czyli 1maj ;p
złe, złe nawiasy! xd]
Miała wrażenie, że między wierszami doszukał się jej drugiego pytania. Tego ważniejszego, które nie odważyła się powiedzieć na głos, ale które wyrażało całą jej niepewność, strach. Bo przecież tego obawiała się najbardziej - że nie wróci. Wydawało jej się, że to jego "poczekaj na mnie, pojedziemy do szpitala razem" ma być formą zapewnienia, że wróci tylko musi nieco ochłonąć. Tylko w jakimś stopniu Spenc nie widziała w tym większego sensu. Oczywiście zdawała sobie sprawę, że rozmowa z rozwścieczonym, z nieznanych jej do końca powodów, Leo nie było najlepszym pomysłem. Tylko zdawała sobie sprawę, że jeśli ochłonie całkowicie to już nie wróci do tematów które go dręczą. Pozbędzie się negatywnych emocji na jakiś czas, a potem co? Za parę dni znowu bez większej przyczyny, po udanym dniu zastanie go trzęsącego się od wściekłości? I co? Potem znów ucieknie, znów wyładuje złość swoim nowym sposobem jakim był wysiłek fizyczny? To mógł być sposób, ale tylko na chwilę. Wiedziała, że jego problemy nie rozwiążą się dzięki bieganiu, a jedynie podczas szczerej rozmowy z nią. Owszem, nie chciała by owa rozmowa odbywała się z ukochanym który nie był sobą, chociaż podejrzewała, że mimo wszystko nie obejdzie się bez krzyków, złości, płaczu. Ale wtedy.. Wtedy będzie bardziej panował nad sobą. Będzie sobą i być może nie wypowie słów, których potem by żałował.
Więc już sama nie miała pojęcia co zrobić - pozwolić mu odejść? To w tym wypadku wydawało jej się najlepsze. Poza tym, nie dał jej zbyt wiele czasu na zastanowienie. Stał jeszcze przez krótką chwilę, a potem nagle zniknął. I słyszała już tylko trzask drzwi od sypialni, stukot jego kroków na schodach, trzask frontowych drzwi, kroki na zewnątrz, skrzypnięcie bramki, a każdy ten dźwięk był dla niej jak potężny cios. I nagle błyskawicznie zerwała się z łóżka wyplątując z pościeli. Stanęła w oknie drżąc nie tylko z zimna, które dopadło ją w nieprzyjemny sposób, gdy tylko opuściła zagrzaną kołdrę, ale też z przerażenia, nagłej pustki, dziwnego ścisku w żołądku. I dostrzegła jego oddalającą się sylwetkę.. Zacisnęła tylko usta w wąską kreskę, a potem przymknęła oczy w które zaszły słoną mgłą.
Postukiwała nerwowo palcami siedząc na blacie w kuchni, obejmując w jedną dłonią przestygnięty kubek czarnej kawy bez cukru, której tak naprawdę nie tknęła. Nic nie mogło jej przejść przez gardło; z trudem przełykała nawet ślinę, a co tu mówić o czymkolwiek innym. Wzrok nieustannie utkwiony miała w oknie. Czekała aż gdzieś śmignie jej znajoma sylwetka ukochanego. Bo teraz nie mogła skupić na niczym innym choćby nie wiem jak mocno chciała. Co jakiś czas przyłapywała się na tym, że nerwowo wstrzymuje oddech, więc zaraz wypuszczała powietrze ze świstem przez usta, w głowie mrucząc jakieś nieokreślone modły.
Czekała, a on nie wracał i nie wracał..
[haha a kto nas tam wie! xd nie no aż tak źle chyba nie będzie nie? ;p ewentualnie będziemy się kłócić o większą zapiekankę! :D
;)
będziesz? :> tylko spróbujesz nie być! ;pp
spróbuję :) haha, on zawsze ma jakieś głupie teksty! i sam sobie przybija żółwika w taki śmieszny sposób xd
i rękawiczki! <3 xd / :) poza tym coś czuje, że połowa kl będzie musiała to poprawić, bo kartkówka z kosmosu była xd / mamy już tak mają nie? ;p no ja też nie :| ale u mnie w domu to i tak się wszyscy zaraz rzucą i fest! nic nie wychodzi z mojego samolubstwa xD
mhm ;) no w sumie trochę tak.. ale przykładowo w tym to nie będziemy wnikać w szczegóły i o ;p nagniemy, dopasujemy sobie.. Tak właśnie :)
bardzo złe! ^^]
Cała zadrżała, gdy usłyszała dźwięk otwierających się drzwi, a potem do jej uszu dotarły jakieś szelesty, przyśpieszony oddech. I zaraz też zalała ją fala ulgi, która przyniosła jej spokój tylko na moment. Bo nie wiedziała czego się po Leo teraz spodziewać - mężczyzny, z uśmiechem na wargach, który będzie udawał, że wszystko jest w porządku, czy faceta dalej przepełnionego złością, zasypującego ją wyrzutami, pytaniami i nawet nie czekającego na odpowiedź. Nie miała bladego pojęcia co zaraz nastąpi a to sprawiało, że czuła się niesłychanie zagubiona; odstawiła kubek na bok, a potem powoli zesunęła się z blatu. Sprawiło jej to trochę trudu nie tyle ze względu na szwy, ale całe jej ciało było odrętwiałe od ciągłego tkwienia w jednej pozycji. W pozycji której zastygła i czekała na powrót mężczyzny swojego życia. Chciała wyjść mu na spotkanie jakoś zamaskować swój niepokój, niepewność, ale nim zdążyła postąpić choć krok on znalazł się w zasięgu jej wzroku i sprawił, że znowu znieruchomiała. Tylko jej oczy uważnie śledziły każdy jego ruch. Nie bała się jego - a przynajmniej nie w tym sensie w jakim myślał. Znała go. Wiedziała, że nigdy nie podniósłby na nią ręki - nawet w przypływie szaleńczego gniewu. Przedtem bała się, że nie wróci. Teraz była przerażona tym co zaraz może nastąpić; obawiała się jakiego Leo zastanie i chyba bała się też tego co może z jego ust usłyszeć. Jakie słowa padną.
Okazało się, że Leo jest niezwykle opanowany, wręcz rzec można spokojny, ale jej nie oszukał. Jej wprawne oko wyłapało drgnięcia, przyśpieszony oddech - jakieś emocje ewidentnie nie dawały mu spokoju. I za dobrze go znała by dać zwieść się pozorom. Słysząc pytanie gdzieś w myślach uśmiechnęła się gorzko - wiedziała, że będzie to jedno z pierwszych rzeczy o które zapyta.
Utkwiła w nim spojrzenie. Nie uciekała nim w bok, bo chciała pokazać że jest z nim całkowicie szczera. Nie miała zamiaru nic ukrywać. W pierwszym odruchu chciała powiedzieć, że po prostu nie zapytał. Bo gdyby to zrobił nie okłamałaby go, ale tak..
- A jak miałam Ci to powiedzieć? Jak miałam przekazać Ci, że facet który się we mnie kocha to on? Był Twoim przyjacielem. Nie potrafiłam Ci powiedzieć, że przeze mnie znowu tracisz kogoś bliskiego. - Odparła cicho. Wiedziała, że Tony był dla Leo kimś ważnym. Facetem, który pomógł mu nie raz, który wspierał go, doradzał. Emanował ciepłem, dobrocią. Tak wszyscy go postrzegali chociaż Spencer jako jedna z pierwszych odkryła jakim jest naprawdę człowiekiem. Dwulicowym, zakłamanym. Nie potrafiła na niego patrzeć inaczej, ale też nie potrafiła przekazać prawdy ukochanemu bo wiedziała jak go to zaboli. - Poza tym myślałam, że u niego to też było coś urojonego. Coś chwilowego, wcale nieprawdziwego. Na to liczyłam. Chciałam, naprawdę chciałam żeby tak było. - Dodała znów szeptem, bojąc się, że jeśli zacznie mówić głośniej głos ją zwiedzie.
[haha no może być różnie, ale tutaj się dogadujemy dobrze więc i liczę, że w realu też tak będzie :D no baa :d kłótnie o jedzenie zawsze spoko? xD
nie! :D ostrzegam :> xD
pyk, pyk i pyk < demonstruje > xD kiedyś Ci pokażę! :D
taaak *,* ale i tak nie przepadam za zimą, jak mi nos zamarza xD / dokładnie xd ale serio wszyscy taki szok bo on raczej nie robi niezapowiedzianych a tu nagle..! ;o / e tam, na stare lata też tak będzie mieć, zobaczyysz xd spryciula! :> też się staram ale głównie mi nie wychodzi takie planowanie bo mi zawsze wszystko psują! xd
tak właśnie! :D ;)
o kurde! to już zaczyna być skandaliczne! xd
o popatrz, zaczyna im przechodzić? ;p co!? :cc to niefajnie! ale.. ech, co zrobić nie? ok, ok ;)
ja odpiszę jutro, bo dzisiaj już nie dam rady - i tak będę wcześniej niż Ty będziesz o ile się zjawisz (ha! kończę o 11 albo o 12 :> zależy czy nas puszczą godzinę wcześniej ^^ )
także dobranoc, słodkich, udanego dnia jutro i do spisania :*]
Patrzyła na niego uważnie wyłapując każde najdrobniejsze drżenie, każdy ruch który mógłby zdradzić jakie emocje teraz nim targają. Nie mogła mu zajrzeć w oczy, a przynajmniej nie w ten sposób który chciała, bo stał zbyt daleko by mogła z nich wyczytać najdrobniejsze szczegóły. Ale po chwili doszła do wniosku, że może to i lepiej? I stąd aż nazbyt dobrze wiedziała jak bardzo go zraniła, i jak bardzo rani go znowu swoimi słowami. Ale musiała mówić. Nie mogła milczeć, musiała być szczera. I przecież tego właśnie chciał, prawda?
Owszem, chciał tego i udowodnił to swoim kolejnym pytaniem, które zadał, a które sprawiło, że ona na moment zamarła, bo gardło ścisnęło jej się boleśnie odmawiając posłuszeństwa. Gdzieś w głębi siebie wiedziała, że musi być ostrożna w doborze słów - nie, nie chciała kłamać chciała być jak najbardziej szczera, ale wiedziała, że ukochany będzie słuchał, analizował i jeśli źle w jakimś momencie dobierze słowa może odebrać to całkiem inaczej niż powinien. Może zinterpretować to po swojemu, a tego nie chciała. Ale nagle w jej głowie pojawił się chaos, który w złośliwy sposób powstał w najmniej odpowiednim momencie. Westchnęła cicho przecierając twarz zdrętwiałymi, zimnymi dłońmi. A potem znów utkwiła w nim spojrzeniem. I zaczęła cicho opowiadać jak to wszystko się.. Zaczęło.
Opowiedziała mu jak to Tony wydzwaniał do niej od ich powrotu z Londynu. Jego pytana głównie dotyczyły Leo, jego samopoczucia, stanu zdrowia. Ale z każdym dniem zadawał coraz więcej pytań dotyczących własnie jej. Pytał jak ona to znosi, czy sobie radzi. Z początku nawet nie zwróciła na to uwagi, w końcu przez parę dni wszystko było jak najlepiej więc zbywała go dość pogodny "wszystko dobrze". Ale gdy Leo zaczął popadać w depresje ich rozmowy zaczynały robić się coraz dłuższe. I.. I wydawało jej się, że Tony stał się po prostu jej przyjacielem. Zwierzała mu się, tylko rozmawiali, nic więcej. Ale po każdej takiej rozmowie czuła się winna. Bo wiedziała, że to nie jemu powinna się zwierzać, a ukochanemu. Tyle, że Leo nie chciał słuchać; był obojętny (chociaż tego akurat nie dodała. Wiedziała, że to całe wydarzenie jest powiązane z przygodą z tramadolem i gdyby nie to pewnie nigdy by to tego nie doszło, ale uważała, że nie ma prawa się tłumaczyć w ten sposób. Była winna, czuła się winna). I nagle urwała jakby zabrakło jej słów. Znów ciężko westchnęła, a potem w roztargnieniu przeczesała włosy, przestąpiła nerwowo z nogi na nogę. Wyrzuty sumienia, skrucha, jakiś nieokreślony strach, że Leo po wysłuchaniu tego wszystkiego po prostu odejdzie - to wszystko zaczynało brać nad nią górę. Ale musiała wytrwać. Więc tylko zacisnęła dłonie na blacie kuchennym jakby bała się, że upadnie, a potem kontynuowała"
- I pewnie dnia Tony zjawił się w Murine. Wyznał mi wszystko co do mnie czuje. Obiecywał lepsze jutro u jego boku, że przy nim będzie mi lepiej, że o mnie zadba, że nigdy mnie ie skrzywdzi. - Tutaj skrzywiła się nieznacznie, zagryzła wargę, przymknęła powieki by pozbyć się łzawej mgły sprzed oczu - A po tych wszystkich dniach.. Po tych wszystkich dniach gdy Ty opuszczałeś pokój gdy ja się w nim zjawiłam ta wizja wydała mu się po prostu kusząca. Nie nie mogłam na to poradzić, że moje myśli popłynęły w różnych kierunkach.. - Urwała, a raczej zakończyła swoją opowieść, bo tutaj ona właśnie się kończyła. Bo potem przyszły wyniki i sprowadziły Spencer na ziemie. Uświadomiły jej błąd jaki popełniła, przypomniały jej o tym kogo kocha nad życie, o tym, że powinna walczyć o ukochanego mężczyznę. - Między nami do niczego nie doszło. - Dodała jeszcze cicho, uprzedzając jego kolejne pytanie, czując się jakby zaraz miała stracić głos. Bo de facto tak było; Nawet się nie pocałowali! I oprócz kilku wymownych gestów Tony'ego nie zaszło między nimi do niczego więcej.
A potem utkwiła spojrzenie w płytkach kuchennym; czekała na krzyk, na kolejne pytanie, na.. trzask frontowych drzwi? Tak, tego obawiała się najbardziej, że wyjdzie i już nie wróci. Że ją zostawi. Bo go zraniła; poddała się gdy jej najbardziej potrzebował. I niemal znalazła ukojenie w ramionach innego!
[nie zmieściło się ;p]
[oj tam, ja sama dużo gadam ;p poza tym moja najlepsza kumpela to nadaje cały czas- buzia jej się nie zamyka więc jestem przyzwyczajona do takich ludzi xd haha taa :D
ahaha wiem xd
tylko żebym do tego czasu nie zapomniała jak on to robi ^^'
pf. odezwała się ta co nigdy nie marudzi ;p ja tak.. średnio, zależy kiedy! ;p ale raczej nie przepadam ^^/ pewnie tak. Chociaż on to nigdy tego się nie trzyma - bosz tyle razy nas straszył że będzie robił niezapowiedziane kartkówki a jakoś mu to nie wyszło, choć wczoraj to byłam w niezłym szoku! ;o /;pp a tam wredna. oni też po prostu lubią sobie zjeść :D
;)
oj, czyli w sensie dalej się czepiali? :c niefajnie! / ooł. no bywa ;p. ja też kiedyś siostrze laptopa rozładowałam, a potem prądu nie było i się czepiała xd no nic, ok :)
;>>]
Nie miała pojęcia co dzieje się z Leo. Owszem, mogła podejrzewać jakie emocje nim targają, jakie myśli plączą mu się po głowie, ale to były tylko przypuszczenia. Nie wątpiła, że niejedna absurdalna wizja przemknęła mu przez myśl. Chciałaby móc przejrzeć go na wylot i rozwiać każdą bzdurę, którą sobie wyobraził. A już na pewno szybko wybiła by mu z głowy to, że niby chce się go pozbyć! Jak mógł tak w ogóle myśleć? To przecież ona bała się, że po tym wszystkim nie będzie chciał już z nią być. Bo to jak postąpiła w ich związku, w tym jak wielką miłością się darzyli już podchodziło pod zdradę. I to nie dawało jej spokoju. Tego nie mogła sobie wybaczyć. Czuła się winna i nie zamierzała go żaden w sposób omamić, manipulować. Mówiła jak było, chciała by zrozumiał dlaczego to wszystko się wydarzyło, co popchnęło ją do takich rzeczy. Chciała by wiedział, że to nic dla niej nie znaczyło, że było to tylko chwilowe zaćmienie, którego miała sobie nie wybaczyć do końca życia zwłaszcza dlatego, że dobrze wiedziała jak bardzo go zraniła. Ale pragnęła by on jej szczerze wybaczył. Tylko czy to było możliwe?
Na pewno, gdyby Spencer wiedziała jak Leo interpretuje jej wszystkie ruchy, pauzy bez wątpienia poczułaby się urażona.. Bo naprawdę tak mało ją znał? Nie widział w niej tych wyrzutów sumienia, tego jak boi się go stracić, jak bardzo tego wszystkiego żałuje, że jest w stanie zrobić wszystko byleby jej wybaczył? Naprawdę widział w niej tylko podstępną kobietę, która zuchwale próbuje owinąć go sobie w okół palca, która manipuluje nim? Naprawdę miał ją za kogoś takiego? Auć.
Ta niewiedza co zaraz nastąpi doprowadzała ja do szaleństwa. Podobnie jak cisza, która zapadła. Słyszała bycie swojego serca, które tłukło się niemiłosiernie w jej klatce piersiowej. A potem zobaczyła jak opada na krzesło cały blady, jakby zaraz miał zemdleć lub zwymiotować. Przeraziła się nie na żarty i zaraz postąpiła krok do przodu, by zaraz znów zastygnąć w bezruchu, gdy do jej uszu dotarło to co mamrocze pod nosem. Zadrżała. Nerwowo, wręcz boleśnie zagryzła dolną wargę. A potem spuściła głowę wbijając załzawione oczy w swoje stopy. I był już tylko ten jego szept, jakby próbował się przekonać, że nie kłamała. Jakby.. jakby próbował zmusić się do wybaczenia. I nagle zapragnęła przypomnieć mu co do niego czuje. Przecież wiedział, że jest całym jej światem, że kocha go nad życie. Ale żaden dźwięk nie wydobył się z jej ściśniętego z rozpaczy gardła. I stała tak skulona w sobie, czekając na jego ruch. Na osąd. Na wybaczenie. Na krzyk. Na złość. Na żal. Na wyrzuty. Na ciosy. Na bolesne słowa. Na.. Sama już nie wiedziała na co..
[Nie było krótko ;). Było świetnie. Oł, a moje odpowiedzi to wypracowania? ;o przepraszam, nie chciałam Cię zanudzić. Tak jakoś mi się rozpisało..]
[haha no myślę że tak xd / :dd
;pp
ahaha tak, nagram sobie filmik! i zobaczysz to w jego wykonaniu, o! xd
każdy lubi co innego ;p. w sumie ja np. lata nie lubię bo jest za gorąco xd a zimą jest za zimno xD więc wiosnę uwielbiam :). a potem lubię jesień! ^^ moja babka od ang zawsze się ze mnie śmiała, bo coś tam kiedyś było o porach roku i wszyscy właśnie, że najbardziej lubią lato, a tylko ja że wiosnę. A ona "no tak, bo Agnieszka się wtedy zakochuje." że wiosenna miłość i te bzdety.. -.- xD / haha taa xD ma wobec nas niecny plan! xd / ahaha można to tak ująć xD
:C / haha najgorsza jest niewiedza, nie? ;pp
no niby nie mówiłaś.. ]
Niemal zachłysnęła się powietrzem, gdy usłyszała jego stwierdzenie. A potem na moment przestała oddychać nie mogąc uwierzyć, że doszedł do takiego wniosku! I zaraz chciała zaprzeczyć, równocześnie zastanawiając się gdzie popełniła błąd, gdzie się pomyliła, gdzie użyła złego słowa, że odczytał to wszystko inaczej niż powinien. I nie dał jej czasu na odpowiedź, równocześnie przerywając jej "poszukiwania". I niemal pacnęła się dłonią w czoło.. "coś chwilowego" - tak, to mógł odczytać błędnie! Zresztą nagle ten wniosek, który wyciągnął, treść którą wyczytał między wierszami wydała jej się dość logiczna. Bo.. Gdyby była na jego miejscu zapewne też właśnie o tym by myślała, przez to czułaby się najbardziej zraniona, tego by się najbardziej obawiała.
Panika przeplatała się z jakimś irracjonalnym bólem. Bo to pierwsze brało się oczywiście ze strachu, że Leo nie będzie chciał słuchać jej wyjaśnień, że zostanie przy swoim błędnym wniosku. Natomiast do drugie cóż.. Wiedziała, że miał prawo zwątpić, pomyśleć, że poczuła coś do Tony'ego, ale mimo wszystko gdzieś w głębi niej dotknęło ją to, bo myślała, że są na takim etapie, gdzie nie wątpi się w uczucia drugiej osoby.
I gdy minęły pierwsze objawy szoku i gwałtownie zaczęła kręcić głową.
- Nie! Leo, nie! Nic do niego nie poczułam! - Powiedziała, co w tym momencie mogło wydać się niemal krzykiem, zważywszy na to jak przedtem cicho mówiła. I zaraz też znalazła się przy nim, klęcząc tuż przed nim, zamykając jego twarz w objęciach własnych dłoni. Gładziła go opuszkami palców po włosach, policzkach, rozpaczliwie modląc się by jej uwierzył. - Leo jesteś całym moim światem. Kochałam i kocham tylko Ciebie. - Dodała spoglądając mu prosto w oczy. Biła z nich szczerość, miłość ale też strach, bo przecież była przerażona, że może go stracić! Bo to, że poczuła coś do Tony'ego była kompletną bzdurą! Owszem lubiła go. Nic więcej. Był dla niej kolegą, ostatecznie rzec można przyjacielem. A potem najnormalniej w świecie Spenc zachowała się jak egoistka; wykorzystała go. Brała od niego to czego potrzebowała - jakieś ciepłe słowa, komplementy. Sama zaś nie dawała nic, może poza złudnymi nadziejami, że ma on u niej jakiekolwiek szanse, choć wcale ich nie miał. I za to też powinna przepraszać i przez to też czuła się winna, że go zwodziła. Bo gdyby w porę wyjasniła mu, że nic do niego nie czuje, może by się opamiętał! Może nie rozbiłby swojego małżeństwa, a tak? Skrzywdził Mare i to była też jej wina, zdawała sobie z tego sprawę.
[:DD
haha a ro noł! xd ale w sumie.. dlaczego nie? ^^
no nie jestem ;p haha MOŻE xd nie no.. Ja lubie te wiosenne dni! fiołki, kwitnące drzewa, zieleniejącą trawę, to rześkie powietrze! <3 no wiesz o co mi chodzi, prawda? :D / no, strach się bać! ;o xd / a możesz ;d. w tej kwestii jest to.. zrozumiałe :D
no wiem, wiem o co chodzi :). ale rodzice już tak mają, że.. czasami się czepiają. Jest to męczące, ale z drugiej strony chcąc tylko jak najlepiej, prawda? :) Chociaż skoro nic się nie zmieniło, masz czas dla bliskich, oceny też takie same to nie powinni się martwić, ale cóż.. Bywa, nie? ;p / uf, to dobrze! ^^
dobrze wiedzieć ^^]
Jej donie z wolna zaczynały drżeć, gdy coraz rozpaczliwiej próbowała zapewnić ukochanego, że kochała, kocha i będzie kochać tylko jego. Że żadni inni mężczyźni się nie liczą (no oczywiście od niedawna liczy się jeszcze mały James, ale to chyba jasne!). Obawiała się, że jej nie uwierzy, że nie zauważy tej szczerości bijącej z jej oczu, każdego gestu, każdego słowa. Że zaćmi go złość, gniew, zazdrość i nie da sobie nic wytłumaczyć. Jednak on zaraz ukoił jej nerwy, gdy niespodziewanie porwał ją w objęcia, przyciskając do siebie najmocniej jak potrafił. Odetchnęła, gdy wreszcie dotarło do niej, że nie zamierza jej opuścić. Że jej wybacza, że wierzy, że dla jest całym jej życiem i że dla niego jest w stanie zrobić wszystko. Objęła go ciasno w pasie, ale zaraz musiała rozluźnić ten uścisk, gdy ukochany odsunął się od niej, zaraz porywając jej twarz w dłonie. Odwzajemniła ten delikatny pocałunek, by zaraz zatonąć w jego karmelowych oczach. Wiedziała co zaraz powie. Wiedziała to nim słowa rozbrzmiały w jej uszach. Ale nie przeszkodziła mu, bo wiedziała, że Leo musi to powiedzieć, by pozbyć się jakiegoś ciężaru. Że tak jak ona czuła potrzebę ciągłego przepraszania za wydarzenia z Tony'm tak on odczuwał taką potrzebę przepraszania za historię z tramadolem i wszystkim co później się stało. Nie musiał tego robić, bo wiedziała, że żałuje, ale musiała mu też na to pozwolić.
- Wiem, że żałujesz. Kłamałabym mówiąc, że to jak wtedy postąpiłeś mnie nie zabolało. Zabolało, ale.. Leo jesteś tylko człowiekiem. Każdy popełnia błędy. Najważniejsze, że potrafisz je potem naprawić. - Szepnęła drżącym od emocji głosem. Otarła w roztargnieniu jakąś samotną łzę, która wyrwała się na wolność, a potem sięgnęła po jego dłoń splatając ich palce razem. Przez chwile patrzyła na ich złączone dłonie, a potem podniosła na niego spojrzenie. Spojrzenie pełne miłości, dobroci, ciepła. - Już nie musisz więcej przepraszać, bo ja Ci już dawno wybaczyłam. Teraz Ty wybacz mi..
[OK! o ile się da nagrać~! a jak nie, to e.. nagram samą siebie xd
;pp HA HA HA xd nie nabijaj się ze mnie xd to dobrze, że jak zwykle mnie rozumiesz! :D <3/ ;pp / ^^
Myślę, że próba wytłumaczenia tego będzie najlepsza.. Tylko żeby Ci nie zabronili ze mną pisać! Ale lepsza ja niż fejs~! Nie dość, że poznałaś taką zajebistą osobę jak ja, to jeszcze tej, rozwijasz swój talent pisarski! :d / znam to! -.- ;p
;)
Swoją drogą, ale mi się nie chce jutro do szkoły iść. Pamiętasz jak Ci kiedyś pisałam, że moja klasa jest zgrana? Już nie jest. Ej po prostu takie się cuda dzieją, że masakra! -.-']
Zdecydowanie potrzebowali tej rozmowy. Być może powinni przeprowadzić ją już dawno temu, ale teraz to już nie miało znaczenia. Najważniejsze, że w końcu ją odbyli nim stało się coś złego - nim przykładowo tłumione emocje Leo, jego żal, złość znów odgrodziły go od ukochanej, nim popchnęły go w kolejny dołek lub uzależnienie. W końcu mogli ruszyć dalej. Przestać oglądać się do tyłu, choć owszem żadne z nich nigdy tego wszystkiego nie zapomni. Każdy szczegół będzie tkwił w ich głowach, ale może z biegiem czasu to wszystko się zamaże i zostanie im tylko mgła tego wszystkiego. Tego, że takie wydarzenia miały miejsce? Kto wie.
Teraz mogli ruszyć śmiało w przyszłość. Tworzyć ją wspólnie nie obwiniając się, nie mając do siebie wzajemnie żalu. I z tą świadomością Spencer poczuła się na moment niezwykle lekka. Wydawało jej się, że jest lekka jak piórko i że gdyby nie to, że Leo trzymał ją za rękę pewnie odfrunęła by pod sam sufit!
Na jej ustach zamajaczył cień uśmiechu, gdy usłyszała słowa ukochanego. Zaraz znowu oplatała go ciasno rękoma w pasie, a potem wspięła się na palce by złączyć ich usta w ciepłym pocałunku.
- Kocham Cie. Kocham do szaleństwa. I nigdy o tym nie zapominaj, dobrze? Masz zawsze pamiętać, że jesteś całym moim życiem, światem! - Wyszeptała spoglądając mu prosto w oczy, co drugie słowo muskając jego wargi, by na koniec znów złączyć się z nimi w kolejnej pieszczocie. Było jej dobrze. Wreszcie pozbyła się jakiegoś ciężaru. W końcu odzyskała spokój, a przynajmniej na tę chwilę, bo do całkowitego spokoju brakowało jej teraz już tylko jednego. Ich synka, który powinien spać sobie teraz spokojnie w swoim łóżeczku na górze, a nie w inkubatorze!
[ok, ok :) ogarniaj sobie co tam musisz, spokojnie ;p :)]
[ o kurwa. Spoko, mną się nie przejmuj. Naprawdę w tym wypadku lepiej trochę tutaj odpuścić niż żeby takie sytuacje się powtarzały i żeby wgl zabronili Ci nie wiem, korzystać z kompa, a tym samym mi odpisywać. A coś przeczuwałam, że coś jest nie tak. Bo wiedziałam, że tak bez słowa byś nie zniknęła i tak jak pierwsze pomyślałam, że komputer Ci padł, albo dalej coś z prądem to potem tak myślałam, że mogła wyjść jakaś akcja z rodzicami. Także też mi bardzo przykro, że będziesz musiała ograniczyć przebywanie na blogu, pisanie ze mną, ale naprawdę to wszystko rozumie. Siła wyższa. I mam nadzieje, że sytuacja się z czasem odmieni i wgl.. No wiesz, że dalej będziesz mogła swobodnie korzystać z internetu. Będzie dobrze! :*
ahaha jego wykonanie nie jest jedyne w swoim rodzaju, bo tylko on potrafi się przy tym tak głupio uśmiechać xD
no! mam nadzieje! ;p :) nie mogłoby być inaczej! <3 ;d
:) o kurcze, serio?! :D widzisz jaka Ty zdolna?! :D <3 to świetnie :DD
a weź, szkoda gadać. Nie idzie się z nimi normalnie porozumieć. wgl takie nieprzyjemne sytuacje są co chwila. no weź, a zaczęło się od tego jak wykorzystać dzień wolny. Wiesz większość klasy była za jednym, ale znalazła się grupka osób z odmiennym i tak na nas zaskoczyli, potem się wgl okazało, że nam obrabiają dupy za przeproszeniem, za plecami i wgl.. Nie wiem. Nie poznaje mojej klasy.
I miałam dzisiaj iść na te imprezę szkolną, ale sobie odpuściłam. Jakoś nie mam humoru i wgl nie mam siły jakoś na tańczenie ;p
Oczywiście, że rozumie.
Wgl to.. Nie wiem, może zrobisz sobie jakąś przerwę od bloga? Żeby Twoich rodziców udobruchać? Nie chce żebyś potem przeze mnie miała jakieś problemy. Jeśli coś - ja tu będę na Ciebie czekać :)
i wgl moja siostrzenica wygrała konkurs w przedszkolu! ;) bo w sumie całkiem nieźle się czuła i tak bardzo chciała jechać, że ją na chwilę zawieźli!;d :) kurwde, ależ jest zdolna! Po cioci rzecz jasna:D]
[no obyście doszyli do porozumienia :). wierzę i liczę, że wam się uda;) no kurcze, skoro nic nie zawalasz, masz czas dla bliskich to nie powinni robić aż takich problemów.. Dogadasz się jakoś. ;) / haha spoko, ja się wyspałam, bo jutro z rana jadę do lekarza, a potem do taty do szpitala i kurde jakbym taka śnięta chodziła to bym jeszcze stacje przespała, albo coś! ;pp / hej, nie masz za co dziękować :) ;* przecież gdyby sytuacja była odwrotna, też byś mnie zrozumiała :)
:dd
hah jasne!:D
OK! byłoby super :> miałam Ci właśnie pisać, żebyś się pochwaliła jak już opublikuje :D czasami? ;p chyba zawsze! ;d. a ja się załamałam, bo kurde.. kiedyś potrafiłam tak zajebiście rysować, a teraz ciul, już nie potrafię -.-
ech, bo ten cały bunt jest podjudzany przez dwie istotki.. przekabaciły parę osób na swoją stronę, między innymi moje dobre kumpele i no, i niefajnie się robi. Mam nadzieje, że to tylko chwilowe, bo kurde.. właśnie, szkoda, że teraz takie rzeczy się dzieją -.- Stres? Nie, uwierz mi to nie to ;p bo mimo tego e.. całego szumu wokół matury, tego się jeszcze tak naprawdę nie odczuwa. Oby było po staremu, bo teraz to. .ech!
no też, ale nie tylko. tak jakoś.. / o ale fajnie! ;dd za kogo się przebierzesz? :D
WIEM! ;dd
zniosę, zniosę! zniosę wszystko bys nie miała wiecej problemów i mogła przynajmniej tutaj od czasu do czasu ze mną pisać! ;d więc no.. nie przejmuj się :):*
haha DZIĘKI :D]
Nie, nie. To nie było tak, że Spencer potrzebowała nieustannych zapewnień, że Leo ją kocha. Że musi to bez przerwy powtarzać, bo ona dobrze zdawała sobie sprawę jak ogromnym uczuciem ją darzy i znała go na tyle dobrze by wiedzieć, że trudno mu wyrażać w słowach swoje odczucia. Poza tym przecież czyny znaczą więcej niż słowa. Słowa to słowa. Mogą być puste, nic nie znaczące, choć Spenc wiedziała, że za każdym razem, gdy Leo wypowiada te dwa słodkie słowa są one przepełnione żywą, szczerą miłością. Ale to właśnie czyny między innymi potwierdzają miłosne wyznania - uwielbiała jego czułości, ciepłe pieszczoty, troskliwość, to że po prostu przy niej jest. Chociaż owszem, zawsze miło usłyszeć 'kocham cię' z ust ukochanej osoby. Ale nie, nie musiał ubierać w słowa wszystkiego co do niej czuł. Ona to wiedziała, a że sama mówiła o swoich uczuciach względem niego..Cóż. Po prostu taka była, że wyrażała swoje uczucia nie tylko w gestach, ale też w zdaniach. Nie musiał się jednak przejmować, że oczekuje czegoś podobnego z jego strony.
Uśmiechnęła się tylko słysząc jego wyznanie. Oczywiście, że nie potrzebowali zbyt wielu słów. A po tej dojrzałej, czułej pieszczocie, którą po chwili ją obdarzył w ogóle już nie były potrzebne. Zatonęła w niej bez reszty, czując jak przyjemne dreszczyki rozchodzą się po jej ciałku, jak rozkoszne ciepło rozlewa się po wszystkich jej kończynach. Nie było już nic. Tylko on. Jego miłość, ciepłe dłonie oplatające ją w talii i te niesamowite wargi złączone z jej ustami.
[okej:)]
[nie no, przez przesady! xd no ja mam nadziej, że żartujesz ;p :) / ma radioterapię, bo ogólnie mój tata miał czerniaka, miał dwie operacje, raz mu wycinali tego pieprzyka czy cokolwiek to było, potem miał przerzuty na węzły chłonne, a teraz właśnie ma radioterapię. / :*
;d
pochwal, pochwal bo na pewno jest czym :D chyba za długo tego nie robiłam.. kiedyś potrafiłam siąść i rysować i rysować, a potem paf. wena uciekała i chyba tak z rok już minął.. Oo no może AŻ tak źle nie jest. Ale.. no. To już nie to samo. Zaniedbałam to po prostu.
no weź. pełnoletni ludzie, a jak dzieci się zachowuję -.-' nie wiem czy się dogadamy; wczoraj się chlali o głupią plakietkę na studniówkę -.- ale nie no. mam nadzieje, że kiedyś kryzys minie ;p dzięki :)
No ba ^^ / niee tylko nie zombie xD ahaha taa seksi kociak zawsze spoko ;p ale zawsze możesz zrobić się na seksi wampirzycę :D
;d;)
;*]
Owszem, musieli poruszyć jeszcze inne tematy, by i je w końcu pozamykać. Na dzień dzisiejszy Spenc jednak miała już dość poważnych spraw, rozwiązywania kłopotów. Chyba po prostu obawiała się, że nadmiar poruszania ważnych, problematycznych kwestii ostatecznie skończy się jakąś poważną kłótnią, bo co jak co, ale sprawę Tony'ego udało im się rozwiązać w nadzwyczaj spokojny sposób, choć Spencer była pewna, że będą krzyki, wrzaski, żale, wyrzuty. Skończyło się jednak dobrze, wręcz rzec można idealnie. Wyjaśnili sobie wszystko na spokojnie i była z tego całkiem zadowolona, że potrafili się opanować. Że Leo potrafił się opanować, bo przecież widziała dzisiaj rano jak wielki gniew nim targał.
I tak, brunetka czuła ogromne wyrzuty sumienia, bo miała wrażenie, że to bagno w które się wpakowali to tylko jej wina. Że to ona postawił źle krok, a konsekwencje tego odbijały się na ukochanym mężczyźnie. Bo to przecież jej wina, że stracił znowu bliską osobę, że ta osoba go zawiodła. To jej wina, że jego siostry, a zwłaszcza Kat nie odwiedza ich tak często. Tak, znowu podzieliła rodzeństwo i było jej z tym cholernie źle. Ale tym razem nie miała pojęcia jak to naprawić i to doprowadzało ją do szaleństwa. Miała dość tego, że w jakiś chory sposób Leo przez związek z nią traci coraz to więcej bliskich osób. Tak nie mogło być. To nie powinno tak wyglądać. Bo przecież Spencer pragnęła tylko jego szczęścia..
Uśmiechnęła się lekko słysząc jego słowa. Też rozstawała się z nim bardzo nie chętnie, bo przecież gdyby mogła nie odstępowałaby go na krok! Ale musieli się na chwilę rozdzielić jeśli chcieli jak najszybciej odwiedzić synka, uzupełnić wszystkie papiery, bo przecież wczoraj podjęli w końcu decyzję jak go nazwać! Czyż to nie było.. piękne?! Więc ostatnio raz pocałowała go w usta, a potem odprowadziła wzrokiem jego sylwetkę wspinającą się na górę po schodach, by zaznać orzeźwiającego prysznica, natomiast ona zabrała się za przygotowanie śniadania oraz zaparzenia nowej, gorącej, mocnej kawy.
[ nie mam, dlatego nic nie przyśpieszyłam ;p ale no nie wiem.. przewińmy do e.. nie wiem :| teraz Ty coś wymyśl! ;p bo ja to jedynie mam pomysł co do jego urodzin, nic więcej ;p
oj .. :cc serio? ;c szkoda! :c]
[;p
no w sensie po usunięciu węzłów był w Krakowie PET-cie, co prześwietlają całe ciało i sprawdzają czy nie ma gdzieś dalej przerzutów i wyszło, że ma coś na jednym węźle jeszcze, ale że to na tyle łagodne, chyba nawet to nie jest typowy przerzut, że wystarczy tylko radioterapia, zamiast kolejnej operacji, czy chemioterapii. (spoko, ja pewnie też nie wiedziałabym co powiedzieć, nie przejmuj się ;p :) )
:)) / no właśnie, tylko hm, czasu brak, nie? :p ale mam nauczkę, nie rozwijany talent zanika, ot co! -.- nie żebym miała jakiś nie wiadomo znowu jaki ale wiesz.. ;p
oby~! bo już mnie szlag z nimi trafia. teraz to nawet nie masz pojęcia co komu możesz powiedzieć - bo nagle wszyscy wiedzą i to jeszcze poprzekręcają i wgl. -.-
:) / bosz, jaki uroczo zombie-parka xD <3 ahah. no jak uważasz ;p
ok! będę czekać! ;)
hej, nie przepraszaj, siła wyższa;) ja to wszystko rozumie. Tobie też udanego piątku:):*]
[dobrze, tylko narzeka że mu tam nudno ;p (spoko, nie przepraszaj ;p)
noo -.- ale co zrobić? doba ma za mało godzin! no em.. może na Krakowie ?:> chociaż w sumie dawno pisałyśmy Lee i Andro.. Jak wolisz ;p gdzie masz bardziej wenę to tam:) / ahaha BARDZO odkrywcze xd
dzisiaj nie byłam w szkole ;p no wiem, wiem. złość piękności szkodzi xD
Nie, nie jest zły ;p ale wiesz podejrzewam, że połowa dziewczyn się za kociaka przebierze ;p ahhaha to zrób mu tą przyjemność ! ^^ chociaż ja nie wiem czy bym się osobiście na zombie zgodziła xD
ok :)
Nie mniej :). nie ma powodów :* to nie zależy od Ciebie!
o. widzę, że odpisałaś. to ja za momencik bo siostra musi jakiś przelew zrobić czy coś :)
ok, ok , zrób co tam musisz :D :)]
Podczas robienia śniadania, (na które wybrała tradycyjne kanapki z mnóstwem dodatków, bo przecież na nic bardziej wyszukanego przecież nie mieli czasu!) myślała już tylko o zbliżającym się spotkaniu z synkiem. Najważniejszy problem z Leo już rozwiązała - wybaczył jej i choć jeszcze w niedalekiej przyszłości mógł zadać jej jeszcze jakieś pytania dotyczące tego zdarzenia wiedziała już, że sobie z tym poradzą. Najgorsze już minęło, opowiedziała mu jak to dokładnie wyglądało, niczego przed nim nie zataiła, więc nie było się czym martwić. Dlatego ta sprawa już nie zakłócała jej rozmyślań na temat Jamesa, z którym za niedługo już miała się spotkać. Wprost drżała z ekscytacji, już nie mogła się doczekać, bo nie była przyzwyczajona to tak długiej rozłąki z dzieckiem. Póki leżała w szpitalu tak naprawdę mogła go odwiedzić kiedy tylko chciała, więc pędziła tam zaraz z rana, a wieczorami przesiadywała aż do momentu w którym pielęgniarki nie wygoniły jej z sali przypominając, że synkowi nic nie będzie, a i ona musi nabrać sił. Teraz miało się to zmienić - przez najbliższe dni będzie mogła widywać Jamesa, tylko w czasie odwiedzin.. Dałaby wszystko by móc już go zabrać do domu!
I juz niedługo potem wraz z Leo dokończyła robić śniadanie, zjedli je, wypili kawy, a potem nie zawracając sobie głowy sprzątaniem niemal biegiem opuścili dom, obejmując się w znajomy, ciepły sposób. I gdy już niemal mieli wsiadać do samochodu, rozdzwonił się telefon szatyna. Spenc zmarszczyła brwi zastanawiając się któż może kto nękać o tak wczesnej porze. Ukochany odebrał jednak bez słowa, więc bruneta tylko oparła się o maskę samochodu wciskając ręce w kieszenie płaszcza i.. Po prostu czekała.
[a jednak zdążyłam przed siostrą]
[ja ws sumie też, przecież on ma na te naświetlania tylko raz dziennie jakieś 5minut, a potem.. NIC! tylko sobie leży, czyta itd.. -.- masakra! i tak 4tygodnie! / ? ;)
Ja teżż! / okej:). bez spiny, tak? :) / xD
tak, tak wiem że masz kłopoty z pamięcią xD / noo :D
no widzisz, dobrze że jestem ja! ;p to Ci przynajmniej czasami o czymś przypomnę/zasugeruje/uświadomię/czy coś xD / No pewnie :) dla przyjaciela/faceta warto! ;d spraw mu radochę :D
no wiem, wiem. Ale serio, nie ma powodów :) przecież wiem, ze gdybyś mogła to by było no, normalnie, jak zawsze :). ale lepiej trochę uspokoić rodziców ;)
IDŹ RUSZYĆ ANGIELSKI, DARLING! :p
swoją drogą jutro ode mnie odpoczniesz, bo idę na imprezę ;p i wgl właśnie panuje wypad do Krk do moich ziomków! xD <3 ;d]
Wiedziała, że coś jest nie tak. Widziała jak ukochany nerwowo przestępuje z nogi na nogę podczas rozmowy, jak unika jej spojrzenia, a na koniec równie niespokojnie wkłada komórkę do kieszeni. W pierwszym odruchu pomyślała, że dzwoni jego szefowa, lub ktoś taki, ale jego zachowanie świadczyło o czymś przeciwnym. Jakby.. Jakby miał przed nią coś do ukrycia. Bo to nie było coś co go zmartwiło, nagle przygasiło. Wyglądał jakby miał jakąś tajemnicę, jakby dręczyły go wyrzuty sumienia. I Spencer coraz bardziej zaczynała się martwić - o cóż mogło chodzić? Co się działo? Z kim rozmawiał? Nie miała pojęcia. Nawet nie wie kto stał po drugiej stronie słuchawki, bo Leo odpowiadał tylko mruknięciami, krótkimi pół-słówkami.
Rozchyliła wargi, by zapytać co się dzieje, ale nim wypowiedziała choćby jedną sylabę, on już mamrotał jakieś przeprosiny że musiała czekać - a to naprawdę nie było konieczne! I tylko jeszcze bardziej ją poddenerwowało, bo wiedziała, że w ten sposób unika wyjaśnień lub daje sobie czas na ułożenie tego co chce jej przekazać. Wsiadła więc bez słowa na miejsce pasażera czując to znajome, nerwowe ściskanie w brzuchu. Działo się coś złego, tylko..co?
Gdy tylko Leo wsiadł do mercedesa wbiła w niego uważne, pytające spojrzenie. Znów chciała zapytać co wprawiło go w ten poddenerwowany nastrój, gdy on znów ją uprzedził. Na dźwięk imienia jego siostry jej wnętrzności wykręciły fikołki, a potem ścisnęły się jeszcze bardziej boleśnie.
- Leo, co się dzieje? - Zadała w końcu pytanie, które cisnęło jej się na usta odkąd zakończył rozmowę. Bo było coś nie tak, widziała to w każdym jego ruchu. W tym jak unika spoglądania na nią, jak szuka dla siebie jakiegoś zajęcia, a prowadzenie auta wydało się wręcz idealne. - Leo.. ? - Zapytała znacznie ciszej, patrząc na niego niepewnie, wyraźnie zmartwiona. Kompletnie nie wiedziała czego się spodziewać. Nie była pewna jaki stosunek ma do niej Kat po tym całym wydarzeniu z Tony;m, ale domyślała się, a wręcz była pewna, że nie znów nie chce jej znać. A teraz była pewna, że ukochany coś przed nią ukrywa. I musiała się dowiedzieć co. Już, teraz, natychmiast.
[no.. przymusowe wakacje niemal od pół roku. no, oby :) / eeej. ważne. Nie lubię jak ktoś tak piszę. A zwłaszcza jak kogoś lubię, bo wtedy to jest ważne!
no, niestety! :C ;pp / dokładnie tak:) / ;d
kurwde, ja to własnie dobrze sypiam, ale nie mam na to czasu! xd a nauka to już wgl.. Ale wiesz co?! z tej niezapowiedzianej kartkówki z biologii dostałam 4! :D:D i się nie nabijam! ;p :* ;dd / ;)
.. ;pp / no ale co.. wszyscy będą przebrani, a ona nie? xd to dopiero dziwnie będzie wyglądać xd ale tak, Ty możesz wyglądać jak dziwadło zwłaszcza, że jemu to sprawi radochę :D
no, spróbuj :) nie masz się co winić, bo to nie Twoja wina:)
GRATULUJE! :D
haha, no już tak nie kłam xD wiem, ze chcesz sobie ode mnie odpocząć! ;> ale przynajmniej się wyśpisz i no.. i udowodnisz rodzicom, że wcale cały czas przy kompie nie siedzisz, nie? :) / jeszcze nie wiem kiedy dokładnie, bo chciałam się z kumpelą przez smsy dogadać, ale coś jej nie dochodzą i pewnie będę wiedzieć dopiero na Wszystkich Świętych jak zjedzie do domu i się spotkamy ;p ale dowiesz się kiedy! byłoby super jakbyś też przyjechała! <3 ]
Zmarszczyła brwi czując coraz większe poddenerwowanie. A ta ledwo zrozumiała paplanina Leo wcale nie pozwoliła jej się uspokoić, tylko jej wnętrzności coraz bardziej zaczęły się zwijać wręcz sprawiając jej niemal fizyczny ból. I już miała mu powiedzieć, by wreszcie powiedział wprost co się dzieje, gdy po raz kolejny ją wyprzedził i wypowiedział to jedno krótkie słówko, które wyjaśniło wszystko. Oczy Spencer otworzyły się szeroko, a usta lekko rozchyliły. No bo nie mógł tak od razu powiedzieć?! I już miała zacząć mówić, że to świetnie, dopytywać o konkrety, gdy dotarło do niej jedno słów "po terminie" i już miała kolejny stos pytań, czy są jakieś komplikacje, kłopoty, czy z nią wszystko dobrze. Ale Leo znów ją wyprzedził, co najmniej jakby czytał jej w myślach!
- Dlaczego mi nie powiedziałeś wcześniej?! Powinnam wiedzieć! - Oburzyła się, wpatrując się w niego ewidentnie niezadowolona. Bo dlaczego o tym wszystkim dowiaduje się dopiero teraz? Dlaczego nic wcześniej jej nie powiedział? - Ale, ale z Kat wszystko dobrze tak? Nic jej nie będzie? - Wyrzuciła z siebie kolejne pytania, a w jej głosie było słychać ewidentną troskę. Martwiła się o jego siostrę i to wcale nie powinno nikogo dziwić.
- Musimy do niej jechać. Jest tam ktoś z nią Mara? Albo ta jej dziewczyna? Ktokolwiek?! - I zaraz po wypowiedzeniu tych kolejnych zdań, gwałtownie zamilkła, ewidentnie zmieszana. Wreszcie usiadła normalnie na fotelu i wbiła spojrzenie w jezdnie nerwowo zagryzając wargę. - To znaczy Ty powinieneś tam jechać.. - Mruknęła, dopiero teraz przypominając sobie o takim czymś jak pasy bezpieczeństwa, więc zaraz sięgnęła po nie by się zapiąć tym samym mając pretekst by nie patrzeć na Leo. Cóż, wydawało jej się, że nie będzie zbyt mile widziana..
[nie czytaj -.-]
[Dziękuje:) / to się tak nie czuj, bo nie masz powodów. Hej, jest ważne :). Ale spoko, rozumie jeśli nie chcesz o tym pisać, ale jak coś to tutaj jestem. ;) no i wierze, że sobie radzi - przecież jesteś silną dziewczyną, tak? :D ;)
OK! :> jestem jak najbardziej za ;d / haha wiedziałam xD ale spoko, nie musisz się śpieszyć, ok? poczekaj aż Ci się zechce, aż będziesz miała czas, nie zmuszaj się :) ile raz mam Ci to przypominać? ;p
czy ja wiem.. w sumie chyba tak ;p / a tam szczęście, ja po prostu jestem taka MĄDRA I INTELIGENTA! xd i dzięki ;d / wcale! xd
no w sumie racja. TAK :D będziecie mega wyjątkowi :) przecież tu się liczy dobra zabawa, nie? ;)
;))
;D
haha no wiem, wiem, że beze mnie nie możesz żyć xD no i o to chodzi ^^ trochę trzeba ich uspokoić, nie? ;p
Nie gadaj głupot, nie będziesz mi przeszkadzać! Przecież wiesz, że chcę się z Tobą spotkać! :) oo, no to super! <3 To jak się dogadam z nimi, bo przez smsy to jednak trudno, to Ci dam znać!:D]
Słuchała jego wyjaśnień ciągle tępo wpatrując się w jezdnie. Ale zaraz ożywiła się, by kontrargumentować jego tłumaczenia. Okej, wiedziała, że Kat potrafi być przerażająca, że jest genialna w szantażu, ale hej.. Powinien jej powiedzieć!
- No tylko mi nie mów, że się boisz Kat. Powinieneś mi powiedzieć. No i co z tego że miałam i mam swoje problemy!? Przecież ona jest też dla mnie ważna! - Odparła niemal natychmiast znów siadając bokiem na fotelu, by móc mówić wprost do Leo. A raczej do jego profilu, bo mężczyzna przecież głównie patrzył przed siebie, by móc bezpiecznie prowadzić!
Ale z każdym jego kolejnym słowem znacznie się rozluźniała; fakt, że z Kat wszystko w porządku, jak i z jej dzieckiem sprawił, że bolesny węzeł w brzuchu się rozluźnił, a wszystkie wnętrzności wróciły na swoje miejsce; serce zaczęło bić równiej, a na ustach zaigrał nikły uśmiech, który znacznie się poszerzył, gdy usłyszała, że Leo mówiąc o odwiedzinach używa liczby mnogiej. No i poza tym, czy to ważne co Kat mówiła? Jasne, że niby nie chciała odwiedzin, ale Spenc była pewna, że to tylko przykrywka, że potrzebuje wsparcia. Żadna kobieta nie chce być sama w takich chwilach.
- Naprawdę mogę jechać z Tobą? - Zapytała przeciągle, niczym małe dziecko, które jest zaskoczone że rodzic zgadza im się kupić mu wymarzoną zabawkę. Jej ręka spoczęła na udzie ukochanego; zaczęła bezmyślnie wodzić po jego nodze dumając nad czymś chwilę, uważnie śledząc ruchy swoich palców. Aż wreszcie znowu utkwiła w nim spojrzenie znów niepewne, znów pełne obaw.
- Ona naprawdę się o mnie martwiła? Dlatego nie chciała żebyś mi mówił? I.. ona będzie chciała mnie zobaczyć? Myślałam, że jest no wiesz.. na mnie zła - przy tym ostatnim słowie skrzywiła się nieznacznie znów opuszczając wzrok na swoją dłoń. Do tej pory była pewna, że Kat nie odwiedzała jej w szpitalu, bo jest na nią wściekła. Że obarcza ją całą winą w tej całej sprawie z Tony'm. Że ma jej za złe, że nie chce jej znać. Że będzie wobec niej tak złośliwa, a zarazem tak obojętna jak wtedy gdy znowu zaczęła spotykać się z Leo.
[i kto tu kogo nie słucha? ;p xd
SERIO!? ;o u mnie też zapowiadali śnieg! a ja nawet kurtki zimowej nie mam -.- xd]
[Tak, rozumie, chociaż też tego nie lubię, nawet bardzo :c ale rozumie. ;)
okej, ja pewnie będę jak wrócę z zakupów (muszę te kurtkę kupić, nie? xD), także do spisania, kolorowych ;) dobranoc;*]
[ ja też :) / ej, teraz to się zaczęłam o Ciebie martwić.. Ale okej, rozumie. mówienie/pisanie o niektórych sprawach nie jest łatwe. Tak, jestem tu i jakbyś zmieniła zdanie - pisz :) pomogę, doradzę na ile będę potrafiła ;). Także możesz na mnie liczyć, pamiętaj o tym. I zawsze możesz się do mnie mailowo odezwać, zawsze to będzie bardziej, hm, prywatne. Hej, każdy ma czasem takie chwile, że czuje się jak dziecko.. Ale wszystko się jakoś ułoży, musisz w to wierzyć :*
AHAH xd wystarczy ktoś kogo nie lubimy xD / no znam Cię, znam! ;dd o, właśnie. odpisz kiedy dasz radę ;)
^^ / ahahaha już się nie tłumacz xD / ;pp
jak? ;p o to pytaj swojego faceta, przecież on też będzie zombie nie? ;p razem coś wykombinujecie :D
tak, tak mówię ^^ masz być dzisiaj grzeczna i nie denerwować rodziców siedzeniem przy komputerze xd
no tak, ale wiesz jak już do niej, a w sumie do nich pojadę to pewnie na cały weekend tak myślę, więc wiesz ;> możemy spotkać się na dłużej ^^ albo z nami wieczorem gdzieś wyskoczysz o ile się mnie nie wystraszysz?xD aa, no tak! moja obiecana zapiekanka! <3 :D pamiętasz o niej, to dobrze ;D
hej, to nie było miłe ;p powinnaś mnie słuchać bo jestem starsza i mądrzejsza i wgl wiesz.. :| xDD
nie wątpię;) no a u mnie deszcz:c
ech, trudno :c no i pewnie że wybaczasz;) nie pytaj się głupio ;p ;*
TAK KUPIŁAM :D. i jestem gotowa na mróz! :> już nic mnie nie zaskoczy :D]
[no, czyli tak jak już Ci pisałam - teraz wychodzę;) także udanego wieczoru życzę; nie siedź za długo przy komputerze, wykorzystaj kreatywnie czas, wyśpij się i wgl, i wgl! Do spisania jutro:*]
[;) / haha no ja mam nadzieje, że nic takiego robić nie będziesz. Po prostu się martwię i już! Bo niefajnie jak coś złego się dzieje. No więc jak coś mojego maila, masz i zawsze możesz na mnie liczyć ;):* Hej, wszystko będzie dobrze, wszystko wróci do normy w swoim czasie. Oby jak najszybciej, tego Ci życzę :)
ahaha no to już będzie trudniejsze xD / haha, no wiesz ! ;p wiadomo, że się cieszyć xd / :)
e tam, i tak już zaczęłaś.. xD
no niby racja, facet zawsze ma prościej ;p ahaha no to e.. powodzenia?xD
no, no ;p bo na pewno tak zrobiłaś? ;p
no ba że taki ^^ przenocują mnie.. muszą xD nie mają wyboru o xD / no też się doczekać nie mogę! <3 mam nadzieje, że to wypali i serio się spotkamy ;d oj no to szkoda :c chociaż wieeeesz.. wracałabyś bladym świtem podejrzewam niżeli nocą, ahah, ale nie no. Rozumie sama też bym wolała nie! Poza tym nie puściłabym Cię samej tak w nocy! Jeszcze by Ci się coś stało i co?! / tak, tak, tak ;d dogadamy się jeszcze jak w końcu będę wiedziała kiedy będę w tym Krk ;p
to nie brzmiało szczerze :| xDD
u mnie teraz kilka płatków spadło i nic więcej :c tylko deszcz, deszcz, deszcz :c
;)
to się zaopatrz! zima idzie, a Ty co?! ;p w jesiennej kurtce i trampkach masz zamiar chodzić? ;p
okej :) to udanego dnia Ci życzę! ;) i samych fajnych prezentów (ale jutro będziesz staraaa:| xD)
haha można było się domyślić że tak będzie xd no moje samopoczucie jest średnie xD ale w kościele już byłam, jest dobrze! ;p ogólnie fajnie było, tylko nam się koleżanka jedna upiła no tak akcje z nią były, ze ja pierdziele ;p ale tak to spoko ;d i no.. i odpiszę jak się trochę ogarnę, ale skoro Ciebie nie ma póki co to mi wybaczysz :D prawda? ^^
oo, dzięki że tym razem pamiętałaś xD :* a Ty dlaczego się jeszcze nie podpisałaś? ;o chyba nie zamierzasz się wypisać? (swoją drogą widać, że jeszcze nieogarnięta jestem - z 5minut się zastanawiałam o co Ci chodzi z tą listą xd)
;)]
Skinęła tylko głową w odpowiedzi na wszystkie jego słowa. To wszystko znów dało jej do myślenia, znowu przypomniało o niektórych sprawach. Sprawach o których wolała teraz nie myśleć, nie roztrząsać, bo chyba na dzisiaj z Leo wyczerpali już limit poważnych rozmów. Nic jednak nie mogła poradzić, że słowa, pytania cisnęły jej się na wargi. Skutecznie jednak z nimi walczyła co chwila gryząc się w język, nie tylko w metaforyczny sposób! Pogładziła jednak ukochanego po udzie - tym razem w ciepły, czuły sposób dziękując mu w ten sposób za wszystko co dla niej zrobił. Za wszystkie słowa, którymi ukoił jej nerwy. I zaraz też pochyliła się w jego stronę by pocałować go w policzek, a potem opadła już na swój fotel i wbiła nieco zamyślone spojrzenie w jezdnie.
Tym razem jednak skupiła się już na zbliżającym się spotkaniu z synkiem. Wydawało jej się, że nie widziała go całą wieczność! Nie była przyzwyczajona do takiej rozłąki z nim; nie mogła się też przyzwyczaić, że od teraz będzie tak jak Leo tylko odwiedzającą. Że będzie miała określony czas odwiedzić, że będzie musiała zostawiać go samego na noc, dopóki lekarz nie pozwoli im zabrać go z powrotem do domu. Liczyła jednak, że już za niedługo będą wszyscy razem na Cynamonowej - Leo, James i Ona.
Jej myśli jednak od czasu do czasu uciekały jeszcze w kierunku Kat. Chciałaby móc się z nią zobaczyć; chciałaby móc opowiedzieć jej wszystko, porozmawiać z nią, wesprzeć w trudnych chwilach. Zastanawiała się jak ona daje sobie radę sama; Spencer nie wyobrażała sobie jakby przez to wszystko przeszła bez ukochanego u boku. A ona? Dzielnie stawiała czoło przeciwnościom losu w pojedynkę, bo pomimo tego, że jej ciąża nie była zagrożona, że jej ani jej dziecku nie groziło żadne niebezpieczeństwo, to jednak ciężarna kobieta potrzebuje chociażby tej słodkiej bliskości, świadomości, że nie jest się samą. Kogoś kto przyniesie śniadanie do łóżka, kogoś kto rozmasuje bolące plecy oraz stopy, kogoś kto spełni potrawowe zachcianki. Ona kogoś takiego nie miała. Chociaż Spenc powoli zaczynała gubić się nieco w jej życiu miłosnym; jeszcze niedawno, na przyjęcia miała przyjechać ze swoją nową partnerką, a zjawiła się sama. Brunetkę zastanawiało też jak wygląda sprawa z biologicznym ojcem dziecka - czy wie? Czy jakoś wspiera Kat? Wiedziała już, że będzie musiała kiedyś zaprosić siostrę Leo do siebie. Na babski wieczór. Uśmiechnęła się na myśl, że cały obowiązek zajmowania się Jamesem oraz dzieckiem Kat spadnie na Leo. To on będzie ich zabawiał, gdy one będą w pokoju obok rozmawiać, zwierzać się, plotkować, doradzać!
- Jest jeszcze coś o czym nie wiem? - Zapytała unosząc lekko brew; zastanawiała się tylko czy Leo nie powiedział jej jeszcze o czymś ze względu na jej stan. Uśmiechnęła się delikatnie, zauważając, że są już niemal pod szpitalem.
[Pewnie, nic się nie dzieje :) jak to straszny? To czekam na hm, relacje?
Tak, idź się uczyć, idź spać :* i wgl to poprawka, bo czas spędzony z Tobą nigdy nie jest zmarnowany ;p ;) ale czy dobrze wykorzystałam? no chyba nie najgorzej ^^ niedziele miałam miłą, spokojną :). No i serio nie gniewam się ani nic, weź przestań. Rozumie przecież :)
dziękuje i Tobie też udanego dnia jutro, dobrej nocy:)]
[No to na początek najważniejsze: STO LAT (nie)MŁODA! :** Spełnienia marzeń, żeby Ci się w życiu wszystko dobrze układało, żeby Twój facet był taki cudowny jak jest, samych dobrych ocen, żeby rodzice się nie czepiali już o komputer, żebyś stworzyła genialny strój na imprezę w Halloween'ową no i wiesz wszystko najlepszego z całego serducha Ci życzę :*:*:* ! <3 No i oczywiście, żebyś mnie uwielbiała tak jak do tej pory (bo chyba bardziej się już nie da xD < skromna > ) no i żebyśmy się spotkały! ;d : )
nie zadręczałabyś ;p. usprawiedliwiać przecież też się nie musisz jeśli nie chcesz :). Ale spoko jeżeli wszystko ok, tylko po prostu zmęczona byłaś to chyba.. dobrze? ;d w sensie nie najgorzej ^^. no to świetnie ^^ ;) / NIE! xd nie jest zmarnowanyyy ;p yep, odpoczęłam. miałam taką mega leniwą niedziele.. uwielbiam takie! <3 głównie dlatego, że dzisiaj lekcji nie miałam bo mieliśmy ten dzień wolny, a jutro znowu jadę do lekarza także ^^
serio jest lepiej czy mówisz tak żebym spokojniejsza była? ;p no ale mam nadzieje, że wszystko się dobrze zaczyna układać :) / :*
haha dokładnie xd nie ma rzeczy niemożliwych :D / ;pp
;d
haha proszęęę :D
no mam nadzieje! ;pp
muszą. ;d / ;)) no jakbyś ze sobą kogoś wzięła zawsze byłoby Ci raźniej :). mhm ;d
jakoś Ci nie wierzę ;p
kurde, u mnie też dzisiaj sypało! jak wróciłam do domu to wyglądałam jak bałwanek ;p no to weź sobie kup tą zimową, bo potem znowu chora będziesz! ;p
no :c xD e tam, ciesz się z tego co masz! ;p
haha nie xd / a daj spokój.. ale teraz już wiem, że może pić tylko co drugą kolejkę xd
;) no tylko nie zapomnij się podpisać ;p albo ja Ci przypomnę w razie 'w' ;d
ok ;)]
Spięła się wyraźnie, gdy usłyszała krótkie "tak" z ust ukochanego. Mogła się domyślić, że to nie koniec sekretów. Zabolała ją myśl, że to nie ze względu na jej stan nie dzielił się z nią pewnymi informacjami, a po prostu dlatego, że jej nie ufa w stu procentach, że dlatego właśnie ma swoje tajemnice, sprawy o których jej nie wspomina. Zaraz jednak odepchnęła od siebie tę myśl, bo przecież to było absurdalne, prawda? Bo gdyby tak było teraz nie mówiłby jej o tym wszystkim.. A raczej nie przyznałby, że nie wie wszystkiego. Więc wbiła w niego wyczekujące, pytające spojrzenie, czekając na kontynuacje, której w ostateczności się nie doczekała! Otrzymała w zamian blady uśmiech i krótkie spojrzenie.
I pokręciła głową nie dowierzając, a z pomiędzy jej warg wyrwało się ciche prychnięcie. Naprawdę czymś takim zamierzał ją uspokoić?
- Nie patrz tak na mnie, jakby miała się nie martwić. - Mruknęła niezadowolona, bo chyba dobrze zdawał sobie sprawę, że to nie jest możliwe. Wnętrzności skręciły jej się w ten znajomy nerwowy sposób, więc z ulgą przyjęła fakt, że są już na miejscu i jeszcze tylko parę sekund, i już będzie mogła zaczerpnąć świeżego powietrza.
Tak też zrobiła - gdy tylko Leo znalazł wolne miejsce na parkingu, Spencer rozpięła pas bezpieczeństwa gwałtownym ruchem, a potem nie oglądając się na Leo wysiadła z samochodu głośno trzaskając drzwiami. Oparła się tyłem o mercedesa biorąc kilka głębszych wdechów dla ukojenia nerwów. Wiedziała, że nie powinna się wściekać, bo wcześniej ukochany martwił się o jej zdrowie, a teraz nie było czasu na jakiekolwiek dalsze wtajemniczanie - przecież czekała ich cudowna chwila. Zaraz znów mieli zobaczyć swojego synka. Zaraz cały świat znowu miał się kręcić tylko w okół Jamesa. I na samą myśl o dziecku na ustach Spencer zaigrał uśmiech, a zdenerwowanie zamieniło się w zniecierpliwienie.
- No chodź. - Ponagliła szatyna, wyciągając w jego stronę dłoń, gdy ten tylko wysiadł z samochodu.
[okej:)]
[No i doroślej sobie ładnie :D ;*
;) / nie, wcale nie to miałam na myśli pisząc "jeśli nie chcesz.." :| / no to się cieszę, że wszystko dobrze :)
nie jest, ja tam wiem swoje ;p :) / no ja sobie też zazdroszczę xD bo nie wiem kiedy będę znowu miała taką leniwą niedziele :c / a bo w tamtym roku mieliśmy najlepszą frekwencje w szkole ;> a do lekarza to jadę z tymi oczyskami moimi sprawy załatwiać ;)
ahaha chyba że tak :D
Hej, tutaj pewności nigdy nie można mieć! xD
a ja to miałam na myśli pisząc że byłoby Ci raźniej ;p w sensie wracać i wgl. ;p
no jeszcze się pytasz?! ;p
to nie jest zabawne xD / oo to spoko :D kocham męskie bluzy! ;D biegasz? ^^ to dobrze! ja jakoś ostatnio przestałam xD znowu budzi się we mnie zwierz! leniwiec, oczywiście. (czy jakoś to tam leciało ;p)
ahahaha.. xD i już marudzisz xD skup się na pozytywach że jest ładna :D a że za duża. no e.. zignoruj ten fakt xD
;pp / tak, będę jej kieliszek z ręki wydzierać ;p. nie no chyba sama się przekonała na ile sobie pozwolić może ;p swoją drogą mi się trochę tych imprez nazbierało xd w sobotę może pojadę na jedną, ale to może o ile będzie jakiś transport. za dwa tyg na sto procent jadę, potem pewnie Kraków, a na koniec miesiąca wiadomo jakaś andrzejkowa impreza, no i może mi się jedna osiemnastka wplątać jeszcze w międzyczasie.. Także zostanę bankrutem w listopadzie :c xD
dobrze;)
no weź, zdążaj ;|]
Próbowała jeszcze zgrywać naburmuszoną, ale ten jego ciepły pomruk, w którym czaiła się nutka rozbawienia sprawił, że sama uśmiechnęła się lekko nie mogąc powstrzymać tego wesołego grymasu cisnącego jej się na wargi. Przekręciła więc tylko oczyma, a potem wykrzywiła mu się w typowo dziecięcy sposób, by zaraz uraczyć go swoim cichym chichotem. Ach te hormony!
Z każdym krokiem z którym przybliżali się do szpitala, a następnie przemierzając korytarze do sali w której leżał ich synek, Spencer stawała się coraz bardziej zniecierpliwiona i podekscytowana. Prowadziła z Leo ożywioną rozmowę na temat Jamesa, zastanawiając się jak się teraz ma, czy śpi, a może na nich czeka, czy miał spokojną noc, czy urósł, kiedy otworzy oczka.. I wreszcie znaleźli się na pediatrii. Przywitali się z pielęgniarkami dochodząc do wniosku, że na uzupełnienie w papierach imienia ich dziecka i tego typu sprawy zostawią na potem. Przecież obydwoje teraz nie marzyli o niczym innym jak spotkanie z synkiem. I już po chwili zasiedli na swoich miejscach obok inkubatora, jak zwykle wkładając przez okienko rękę by móc do dotknąć. Obydwoje mruczeli coś cicho, a potem nagle zamilkli znów wpatrując się w niego jak zauroczeni. Był piękny. Spencer była przekonana że ich dziecko będzie najwspanialsze, najładniejsze. Że wychowają go na dobrego człowieka. Że zapewnią mu ciepły, szczęśliwy dom, przepełniony miłością, rodzinną harmonią.
[:)]
[nie-e :D skąd! ;p
no. / ;)
słuchaj się starszej, ja wiem lepiej :D/ no :c i to jest taaakie smutne :c xd / no w sensie to jest takie coś, że klasa która ma najlepszą frekwencje w szkole w danym miesiącu, to w następnym ma dzień wolny od pytania, no i potem na koniec roku jest podsumowanie, zliczanie tego wszystkiego i tak która miała najlepszą w roku to w przyszłym ma wolny dzień od szkoły i na jego wykorzystanie ma dwa miesiące ;p no i my dzisiaj sobie zrobiliśmy, żeby mieć długi weekend ^^ / dam:)
ok. już się przestaje chichrać xd
SPOKO :D wiem, ja i to moje bezgraniczne zaufanie xDD
;))
masz racje, jesteś! ;pp
;pp / no to widzę, że kolekcja się powiększa :D oo, przez te kolana?:| niefajnie. kurde, kiedyś strasznie lubiłam ręczną, teraz to już lubię tylko oglądać ;p / no :c
no tak,tak, wcale, wcale ;p o widzisz, no to nie ma co ekhem, się martwić xd
haha no coś w ten deseń ;p no weź, wierzę że jesteś na tyle grzeczna by się mocnych alkoholi póki co nie czepiać ;p xD / no wiem, że niefajnie :C (haha chyba tak xD) ale oj tam. przez adwent przecież nadrobię straconą kasę, nie? ;p / o tej środowej pamiętam ;) i dzięki za uprzedzenie, też będę uprzedzać! ;d i już wiem co będę robić.. pewnie zrobię sobie jakiś maraton filmowy, albo coś! bo sobie dzisiaj uświadomiłam jakie mam zaległości w nowościach i tych starych filmach które chcę obejrzeć! ;o
oczywiście;)
uu. to niefajnie -.-
ok, mogę przesunąć ;>]
Spencer nie marzyła o niczym innym jak o wzięciu swojego synka na rączki. Już nie mogła się doczekać aż będzie mogła przytulić do siebie tego maluszka. Wydawał się taki kruchy i bezbronny, a wiedziała, że w jej rękach jak i w rękach ukochanego będzie bezpieczny. Najchętniej już teraz otworzyłaby inkubator i wzięła Jamesa w swoje ramiona, jednak to niestety nie było jeszcze możliwe. I nie miało być możliwe przez najbliższe kilka dni, a nawet rzec można tygodni co było nieco uciążliwe. Nie żeby Spencer narzekała, że codziennie musi jeździć do szpitala, chociaż owszem, ciągłe przemieszczanie pomiędzy szpitalem, a domem wcale nie było takie fajne. Spencer marzyła tylko o tym by móc wreszcie wziąć synka na Cynamonową i wieczorem sama wraz z Leo ululać go do snu. Móc w każdej chwili przy nim być. Ale oczywiście nie narzekała - czasami wzdychała jedynie mówiąc o tym czego oboje chcieli, by być już w trójkę w ich domu. Nadal jednak byli skazani na przesiadywanie w szpitalu. Nie skarżyli się jednak, bo przecież oboje zrobiliby wszystko byleby tylko móc być przy ich dziecku, by nacieszyć się jego bliskością i myślą, że już niedługo będzie razem z nimi.
I kilka dni przed urodzinami Leo, Spenc na wizycie u lekarza na której nie mogło być jej ukochanego, bo dostał pilne wezwanie do redakcji, bruneta wreszcie usłyszała, że będą mogli zabrać małego Jamesa do domu. Szybko też postanowiła nic nie mówić o tej wiadomości swojemu mężczyźnie. W pierwszym odruchu chciała sięgnąć od razu po telefon i poinformować go o tym, ale.. Potem doszła do wniosku, że może to być jedna ze słodkich niespodzianek jakie zaplanowała na dzień jego urodzin. Bo tak - Spencer miała już swój plan. Miała zamiar przypomnieć ukochanemu, że pomimo tego, że jest już ojcem, pomimo tego, że kończy trzydzieści[jeden? kurwde już się pogubiłam więc mnie uświadom jeszcze raz w którym roku oni są i ile lat w takim układzie Leoś kończy ;pp bo ja się w tym odnaleźć nie mogę xd] to ciągle świat stoi przed nim otworem. Że ciągle jest piękny, młody. I że życie zaczyna się po trzydziestce. Tak, ciągle idealnie pamiętała incydent sprzed kilku dni, gdy to zastała Leo przed lustrem poszukującego siwych włosów w swojej gęstej czuprynce. Nie spodziewała się, że jej facet wejdzie w "kryzys wieku średniego" aż tak szybko! [;p]
I wreszcie nadszedł słodki poranek siedemnastego maja. Spencer obudziła się dość wcześnie licząc po cichu licząc, że uda jej się wstać z łóżka przed ukochanym. Oczywiście brała pod uwagę fakt, że jak zwykle Leo obudzi się wcześniej od niej - i tak właśnie było. Gdy tylko Spenc otwarła oczy dojrzała profil mężczyzny leżącego na wznak, ze wzrokiem utkwionym w suficie. Wydawał się nad czymś dumać, więc kobieta wykorzystała jego chwilę nieuwagi i niespodziewanie wdrapała się na niego, bez ostrzeżenia wpijając się w jego usta.
- Dzień dobry. - Wymruczała, gdy wreszcie się od niego oderwała. - I wszystkiego najlepszego, Skarbie. - Dodała cicho znów muskając jego wargi własnymi.
[ja też już muszę znikać. bo dopiero do mnie dotarło, że jutro muszę wcześnie wstać, a nie mogę zaspać, a tu jeszcze wykąpać się muszę i wgl, więc na wszystko odpiszę Ci jutro jak tylko wrócę od lekarza ;)
ok, będę czekać, a tymczasem dobranoc;* i do spisania jutro ;)]
[haha OK. xD
noo :D / nie no bez przesady nie? ;p / tej, ale to jest superowe! w pierwszej klasie to myśmy zawsze mieli dzień wolny, w każdym miesiącu :d ach piękne czasy! ^^ i gratuluje ogarnięcia.. Jesteś boska;p / noo i w sumie badanie wyszło na plus. W sensie mam nieco grubsze rogówki niż są standardowo, więc badanie ciśnienia nie wychodzi tak jak powinna tylko coś tam trzeba odjąć ;p
o, o. i ktoś to mówił o braku zaufania?! xD
;pp
^^
o no to super ;d też chcę! xd / no to u mnie drużyny damskiej w ręczną to chyba w ogole nie ma, ale za to chłopaki w tamtym roku to wgl jakieś medale zdobywali itd ^^
.. xD dobra może już zamilknę w tej sprawie xD
mhm, mhm ;p a wina to już nie lubisz? ;p / ;) / no, więc spokojnie o wszystkim na bieżąco będę informować :d ech, trzeba to kiedyś nadrobić! ^^
moooże :> tego Ci życzę ;D
a, a. aaa okej xD to już wszystko jasne ;p nie mogłaś tak od razu?! ;pp]\
Tego właśnie się obawiała - że Leo nie będzie zbyt pozytywnie nastawiony do tego dnia, ba! Że wcale nie będzie chciał świętować swoich trzydziestych urodzin. Spencer jednak liczyła, że da się namówić na wszystko co na dzisiaj zaplanowała i przede wszystkim, że na koniec dnia będzie zadowolony, że już nie będzie martwił się tą trójką z przodu. Bo przecież nie było powodu by się zadręczać faktem, że postarzało się o kolejny rok, a przynajmniej jeszcze w takim wieku! Spencer chciała obudzić w nim optymizm, ale cóż, nagle wydało jej się, że to wcale nie będzie takie proste zważywszy na to, jak ukochany jawnie zignorował jej życzenia. Pozwoliła mu jednak wpić się znów zachłannie w jej usta, odwzajemniając gorący pocałunek, który w pewnym momencie przerwała i spojrzała na niego z wesołym błyskiem w oku.
- Hej! Jeszcze nie skończyłam. - Mruknęła marszcząc rozbawiona nosek. - Życzę Ci sukcesów w pracy, byś był zdrowy, zawsze uśmiechnięty.. Dużo pociechy z syna i oczywiście z zakochanej w Tobie do szaleństwa kobiety. I by spełniło się każde Twoje najskrytsze marzenie oraz fantazja.. - Z każdym słowem coraz bardziej obniżała głos, aż wreszcie dotarła do tego zmysłowego pomruku, którym omiotła jego ucho, by zaraz przygryźć płatek jego ucha zębami. Uśmiechnęła się nieznacznie, wędrując dłońmi po jego torsie, a potem znów spoglądała mu w oczy, by zaraz na kolejną chwilę złączyć ich usta w pocałunku. Naprawdę chciała by cieszył się ze swoich urodzin. Bo to już nawet nie chodziło o ten cały kryzy wieku jaki przechodził, ale.. Jeszcze rok temu nie było wiadomo czy dożyje swoich trzydziestych urodzin. A dziś mógł śmiało mówić, że pokonał białaczkę. Że jest teraz zdrowy, pełni sił.Że ma satysfakcjonując pracę. Że ma ukochaną kobietę u swojego boku, że ma syna. Że ma dom, że ma rodzinę. Czy rok temu ośmieliłby się o takim czymś w ogóle marzyć?
- Mam coś dla Ciebie. - Powiedziała gdy wreszcie się od niego oderwała. Wychyliła się do swojej nocnej szafki, z której wyjęła prostokątne coś, owinięte w kolorowy papier, z wstążką na środku. Z uśmiechem podała pakunek ukochanemu, w którym kryła się książka której poszukiwał od dłuższego czasu, a którą trudno było zdobyć [dobra, nie wiedziałam co tu wymyślić więc wiesz ;p] oraz wieczne piórko, bo przecież każdy szanowany się redaktor powinien takowy mieć!
- No otwórz. - Ponagliła go, a gdy wreszcie do zrobił uśmiechnęła się ciepło, równocześnie spoglądając na niego, czy prezent mu się spodobał. Miała jeszcze jeden w zanadrzu, ale to.. Potem. Teraz tylko znów pocałowała go, tym razem krótko, bo zaraz zerwała się na równe nogi nakazując mu zostać w łóżku. Ostatecznie dostał przyzwolenie na szybki prysznic, a ona nucąc cicho jakąś melodię zbiegła na dół przygotować kawę oraz śniadanie dla jubilata.
[hm, i wgl skoro będziesz koło 16, to pewnie się rozminiemy. Mama do mnie właśnie dzwoniła, że na 16 mam być na mieście bo trzeba chryzantemy na groby odebrać, a potem mam te korki z angielskiego, więc jeśli się rozminiemy to będę po 18 jak cos:)]
[oj to niefajnie! a ja się na korkach z angielskiego wsypałam, bo się wygadałam, że ogólnie.. Piszę. No i tej koleś powiedział, że ja to zamiast jak wszyscy listy i te duperele pisać to mu będę opowiadania tworzyć.. -.- / ok, ok :) ja muszę referat z historii napisać..
no w tym wypadku to pozytywne, nie? ;> ;pp
ja to zależy od humoru i sytuacji i wgl ;pp / aa to trochę szkoda, że tak nie macie. noo taki szczęśliwy numerek dla całej klasy. ;d właśnie, przydałby mi się szczęśliwy numerek! ale niedawno miałam więc ciul :c / no oczywista oczywistość :D ;*
no w sensie to, że mam grubsze rogówki to nie wyklucza jednak jaskry, no i będę musiała mieć te wszystkie badania na pole widzenia itd. Ale to dopiero 13.11 ;)
haha taak, najlepiej powiedzieć, że się czepiam xd
NO BA! xD pytanie! ;p pewnie że chcę! xD / taa ja też! ale jakby to było jeszcze możliwe to by było fajnie;p
xd
mhm, mhm tak sobie mów! ;p < odzywa się ta co był "święta" xD > / ;) no kiedyś ;D
OK! MUSI! :D
nieprawda! wtedy to tak skomplikowanie napisałaś! ;pp
no to smacznego! :D ]
[znowu!? :| to ja Ci moge przypomnieć jak xD / ano będziemy ^^ no kuwrde JAKOŚ będziemy musiały, a przynajmniej ja ;p / teoretycznie można tak to ująć ;p
;d:)
no w sumie, chyba tak ^^ / ja w sumie na jutro nic się uczyć nie muszę także spoko ;d ale w następnym tygodniu bym nie pogardziła! :c najlepiej w poniedziałek! znowu by była leniwa niedziela :D <3 / ja pierwsza użyłam tego określenia! ;p to Ty po mnie powtórzyłaś.. Chyba xD
no weź, kurwde babka mi takim czymś oka dotykała :c fu. ledwo się powstrzymałam, żeby nie zwiać! ;p no trochę jeszcze mam!
mhm ;pp
ale Ty tak serio? ;o ale czad! ;D ale bez przesady, nie będę Ci bluz zabierać ;p / no :c
No i bardzo dobrze! ;p masz nie pić, nonono! :D masz być grzeczna :d / hah ;d
owszem, MUSI :D
o, dokładnie! ;pp
;)
no tak, pf. coś złego i mam się nie martwić?! daj spokój. i tak to jest związane z Tobą.. soł.. :C ale mam nadzieje, że wszystko będzie dobrze;)
ech, dziękuje! bo musze to ręcznie napisać :c]
[oj Karolina, Karolina! ;p / nie wiem xd . zwiałam jak zaczął o tym mówić. powiedziałam "ja tam bardzo lubię listy pisać i do widzenia." xD / o no to super! bo jakby miałam bez żadnej przerwy ten referat pisać, to bym chyba kurwicy dostała za przeproszeniem ;p a tak, zawsze będzie miła przerwa z Tobą ;D
;p / no znając mnie to pewnie się wcześniej nie pouczę xd zawsze zostawiam wszystko na ostatnią chwilę, ale kto wie może tym razem będzie inaczej ^^ / pf, jaaasne ;p
nie, bo ja już więcej nigdy nie dam sobie pomacać oka :c xd
no to to powinna być Twoja decyzja ;p
taa ;p. pamiętam pamiętam przy nim zawsze grzeczna jesteś ;p
.. ok. już. ;p
no weź. masz mi mówić! no i znam te rodzinne kłótnie - i niestety w nie to ja zawsze zostaje wplątywana z własnej winy, po prostu nie mogę milczeć i się odzywam bez potrzeby ;x
okej:)]
[haha ;d. a wiesz co że to możliwe? ;p ale spoczi, teraz będzie się częściej pojawiać ;> i pamiętam, że mówiłaś, że większość ludzi do Cb Iga mówi, prawda? ;p / ale z tym szalonym człowiek to chyba nie przejdzie! :c / już mnie rączka boli :c ale połowe już mam :D nie no muszę pisać krócej niż 5h! ;o kurwde nie będę nad tym ślęczeć do 1w nocy, co to to nie! ;p
ok, trzymam za słowo ;D / phi! ;p
no fu :C przecież to jest okropne! :c
ale w sensie czy chcę bluzę, czy, czy że chcę Cię okraść? xD bo jeśli to pierwsze to chcę xD a to drugie to nie ;p. poza tym Twój facet nie będzie szczęśliwy wiedząc, że rozdajesz jego bluzy ;p
z tą świętą to bym już tak nie przesadzała ;p
no ja też się powinnam nauczyć, ale nie potrafię. jestem zbyt wybuchowa ;p nie potrafię się gryźć w język :c ale no. teraz mieszkam sama z rodzicami, więc jeśli już są jakieś kłótnie to ze mną w roli głównej xD no to dobrze;)
jakość jest jak najbardziej spoko :D]
Uśmiechnęła się słysząc lecącą w łazience na górze wodę. Przez chwilę wsłuchiwała się w słodki szum prysznica ledwo powstrzymując się by nie dołączyć do ukochanego, bo nie wątpiła, że mężczyzna nie miałby nic przeciwko, ale póki co.. Musiała zająć się śniadaniem! I zaraz też stanęła przed lodówką, wyciągając najprzeróżniejsze produkty. W międzyczasie włączyła sobie radio, które znacznie pogłośniła, a potem zaczęła śpiewać o ile znała tekst, jeżeli nie - po porostu nuciła lecącą melodię, lub też szybko uczyła się refrenu. I tak też śpiewając, kręcąc bioderkami do muzyki, co jakiś czas podgryzając smakołyki przygotowywała śniadanie, które ostatecznie składało się z puszystych omletów, chrupiących tostów, małej miseczki sera białego z rzodkiewką oraz szczypiorkiem, z talerza przepełnionego różnymi serkami topionymi, żółtymi, chudymi szynkami oraz pomidorów i ogórków. Nie mogło też zabraknąć kawy w ich ulubionych filiżankach, świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy oraz miski owoców takich jak winogron, truskawki, mandarynki czy soczyste jabłka oraz drzemu truskawkowego i brzoskwiniowego. Wszystko to poukładała pięknie na tacy, którą dodatkowo przystroiła malutkim flakonikiem wypełnionym jego ulubionymi kwiatami. I tak ostrożnie ruszyła na górę modląc się w duchu by przypadkiem nie potknęła się na stopniu i nie wyrżnęła z tym wszystkim! O ileż prościej by było znaleźć to wszystko w ich starym mieszkaniu! Odetchnęła więc z ulgą gdy już stanęła na piętrze, a potem z radosnym uśmiechem przekroczyła próg sypialni równocześnie słysząc jak ukochany zakręca kurki z wodą, co oznaczało, że za niedługo do niej dołączy. Ostrożnie postawiła tace, a potem usiadła na brzegu łóżka podjadając winogrona, ponownie nucąc jakąś skoczną melodię. Humor miała wyśmienity; zdawało się, że swoim optymizmem i energią mogłaby obdzielić z tuzin osób. Miała też nadzieje, że uda jej się właśnie tym choć odrobinę zarazić jubilata. Odniosła wrażenie, że co nieco jej się udało, że Leo zaczyna nieco pogodniej i przychylniej spoglądać na ten dzień. Bo gdy wyszedł z łazienki przywitał ją szerokim i jak jej się wydawało szczerym uśmiechem. Znów pochyliła się w jego stronę by pocałować go krótko i przez moment po delektować się zapachem jego płynu do kąpieli oraz perfum. Uwielbiała męskie perfumy, zwłaszcza te których używał jej ukochany.
- Smacznego. - Wymruczała wkładając mu między usta jedną z pokaźnych truskawek, a potem zaczęła paplać coś wesoło smarując wypieczonego tosta białym serem.
- Jak skończymy jeść to pojedziemy do szpitala, dobrze? Bo Twój syn też ma dla Ciebie niespodziankę. - Mruknęła pomiędzy jednym, a drugim gryzem wyginając kąciki warg w zawadiackim grymasie.
[haha tak xD / Lola, serio? :D ja zostanę przy pełnym brzmieniu Twojego imienia, dobrze? :D btw. też mam w klasie Karolinę, i to moja najlepsza kumpela jest ;p i my akurat na nią Śmieszka mówmy, a ja od czasu do czasu Papuć/Paputek :D / spróbuje ;D / JUŻ SKOŃCZYŁAM JESTEM BOSKA :D
;p :)
no weź, wyobraź sobie, że ktoś Ci coś przykłada do gałki ocznej! no fuj xd. ja od razu mam wrażenie, że raz mi oko wpadnie xD
ok, ok to pierwsze się z nim dogadaj w tej sprawie, o! ;D
no! ;p
no kurwde daj spokój! zawsze mnie to wkurza jak któraś siostra wkurzy czymś mamę, ale oczywiście tylko ja jestem w domu, więc ja słucham jej kazania i wgl i wgl, a potem jak tamta się zjawi to już się na nią nie wydrze! i tylko ja obrywam chociaż nic nie zrobiłam. -.- nienawidzę tego :|
szkoda :c ]
Uśmiechnęła się tylko w odpowiedzi na jego pytające spojrzenie, ubarwione dodatkowo wysoko uniesionymi brwiami w tym wypadku wyrażającymi nie co innego jak zaskoczenie. Z początku z ulgą przyjęła fakt, że nie dopytuje się. Ale potem zaczęło ją zastanawiać dlaczego tego nie robi. Pierwsza opcja była dość zadowalająca, podobnie też jak i druga - Leo wiedział, że i tak mu nie powie lub nie chciał psuć samemu sobie niespodzianki. Była jednak też trzecia możliwość - że wcale go to nie interesuje. Że wydaje mu się, że to jakiś kolejny marny prezent, a uśmiech którym ciągle ją obdarza jest najnormalniej w świecie wymuszony, by nie sprawiać jej przykrości. Ta myśl na moment nieco ją przygasiła, zaraz jednak odepchnęła od siebie wszelkie ciemne chmury pamiętając o swoim postanowieniu, że nic nie zepsuje im tego dnia, nawet humorki głównego obiektu dzisiejszego świętowania. Liczyła, że z czasem zacznie się przekonywać do tego.. Wszystkiego i zacznie cieszyć się tym wyjątkowym dniem.
- Ogarnę się jakoś i jedziemy. - Mruknęła, gdy poczuła, że już więcej w siebie nie wciśnie. Odstawiła z cichym stuknięciem opróżnioną z kawy filiżankę na podstawkę, a potem zerwała się z łóżka przelotnie całując usta ukochanego, by zaraz na moment zniknąć w łazience, by załatwić poranną toaletę.
Wyszła z pomieszczenia wycierając z kącików ust resztki pasty do zębów. Odszukała w szafie jakiś niezbyt gruby sweterek, a potem ogarniając jeszcze włosy jednym zgrabnym ruchem, oznajmiła, że jest już gotowa do wyjścia. Chwyciła ukochanego za rękę i razem zeszli na dół, podczas gdy Spencer wyrażała swoje niezadowolenie, że zajął się sprzątaniem po śniadaniu. Przecież ona mogła to zrobić jakby już wrócili, prawda?! Ostatecznie skwitowała to na koniec wymownym spojrzeniem w sufit, gdy wsuwała na stopy buty. A już niedługo potem pędzili ulicami do szpitala; Spenc włączyła radio i tak jak dziś rano zaczęła śpiewać, nucić, czasami przekręcać teksty piosenek nadawanych przez daną stację.
Gdy zatrzymali się przed szpitalem Spencer nie kryła swojego podekscytowania. Wiązało się to nie tylko z tym radosnym uczuciem, które ogarniało ją za każdym razem przed wizytą u syna, ale też wiadomością, którą zaraz miała przekazać ukochanemu, a z którą chciała się z nim podzielić od momentu, gdy tylko ją usłyszała. Pozwoliła jednak na sam początek na to głównie milczące powitanie z Jamesem. A potem nie mogąc dłużej wytrzymać zaczęła mówić ciepłym tonem.
- To co James, powiemy tatusiowi, co? Trzeba mu powiedzieć co ostatnio usłyszeliśmy od pana doktora, prawda? Bo przecież tatuś ucieszy się, że już jutro zabierzemy Cię ze sobą do domku, czyż nie? - Przy ostatnich słowach podniosła wzrok nad ukochanego chcąc zobaczyć jego reakcje. Ona wręcz drżała ze szczęścia że ich synek wreszcie będzie z nimi! Że od jutra ich trójka wspólnie zamieszka na Cynamonowej.
[e.. a muszę odpowiadać na to pytanie? xDD / ;) spoko, Papuciem nie zostaniesz! ;p haha spoko ;d ja mam w klasie np. 4 Pauliny i najlepsze jest to, że trzy z nich są pod rząd w dzienniku xD / ;) / WIEM :D
fuu :c ja to nic sobie przy oku zrobić nie mogę. w sensie nie mogłam. Bo niecały rok temu wyszła mi wada wzorku mi i noszę soczewki. To był koszmar z początku żeby to założyć.. a zdjąć to już wgl ;xx !
;);p
no to ja mam jak Twoja siostra - zazwyczaj też się zawsze burzę i wgl wiec dokładnie wiem co masz na myśli ;p ( ale jak trzeba to i milczeć potrafię ale tylko wtedy gdy wiem, że kogoś to do szaleństwa doprowadzi xD ) / no czasami trzeba odpuścić, ale no.. ja pewnie bym nie wytrzymała ;p Ale chyba lepiej że się nie wtrąciłaś, bo byłaby jeszcze gorsza afera i jeszcze bys się `wrogiem` stała.
ok,ok,ok ;d ;) tak, erotycznych xD do spisania :)]
[haha ;p a ja będę złym i nie odpowiem o ;p / ;) no na wf jak nas koleś czyta to jest wiesz "Anna, Paulina, Paulina i Paulina, Kaśka.." xD / NO BA! ALE TO JUŻ CHYBA WIADOMO NIE? :D ŻE JESTEM PIĘKNA, MĄDRA, INTELIGENTNA, WSPANIAŁA, NO I PRZEDE WSZYSTKIM SKROMNA, OWSZEM :D
Ja sobie mogę, ale i tak tego nie lubię :c i tak nie zapomnę filmu jak tam kolesiowi igłę w oko wbijali. Nie mogłam na to patrzec! ochydaa :c sama jesteś dziwna :| jak można sobie grzebać w oku?! FU ;pp
e, tak? ;d aż musiałam sprawdzić co dokładnie napisałam i.. serio? xd / nie spieprzyłaś! ;d ;) będzie OK! ;D
u :c szkoda :c no ale nic - jasna sprawa, trzeba się przyszykować;D. (i co jesteś tą zombie girl? :D ) A czy wychodzę to jeszcze nie wiem, pewnie nie ;p ale być może kumpela wpadnie, a jak nie to nadrobię zaległości w serialach/filmach :D także udanej imprezy!:*]
[przyznać się przyznaje, ale nie zamierzam nad sobą pracować w tej sprawie ;p / teraz już nie ;p ponad dwa lata w jeden klasie nauczyły sie która jest która ;p gorzej jak nie dosłyszą, że już jedna była wyczytana albo coś xd / ;pp
tylko nigdy nie rób tego przy mnie bo Cię trzepnę ;p
okej ;p ;) / ;))
no nie wątpie :D czyli byliście najbardziej zajebistą parą w całym klubie? :D ech.. znam ten ból! -.- nie bęęędzie :D bądź dobrej myśli ;p A wieczór całkiem spoko ;p na chwilę wpadła kumpela, potem nadrobiłam sobie odcinki Greys Anatomy, a na koniec obejrzałam `Jestem Bogiem` (btw. świetny film!), potem poczytałam, coś tam porobiłam i poszłam spać ;p
spoko, spoko :D rozumie ;p ]
Na jego miejscu też byłaby zła. Ale dopiero teraz to do niej dotarło, że może mieć jej za złe fakt, że nie podzieliła się z nim tą wiadomością od razu. Chciała, naprawdę chciała, ale wydawało jej się, że w dzień jego urodzin musi mieć coś wyjątkowego w zanadrzu, coś co na pewno sprawi, że ten dzień będzie lepszy. Że na jego ustach wykwitnie niewymuszony, a szczery i naprawdę szczęśliwy uśmiech. Dlatego modliła się w duchu by nie robił jej wyrzutów. Widziała jak gniewnie zaciska zęby, więc lekko speszona spuściła wzrok na synka, błagając by zaczął cieszyć się tą informacją, a nie złościć, że dowiaduje się dopiero teraz. Chciała dobrze, prawda?! Niepewnie podniosła na niego spojrzenie, a zrobiła to w idealnym momencie by zobaczyć jak na jego twarzy widnieje już ulga, radość, a sekundę potem zerwał się z miejsca, podszedł, objął ją i w typowy dla siebie sposób pokazał swoją radość. Nie dał więc jej czasu martwić się, że nagle zacznie się na nią boczyć, czy coś w tym stylu. Uśmiechnęła się więc ciepło i pogodnie, wolną ręką gładząc ukochanego po twarzy, drugą nadal trzymając w inkubatorze.
Potem posiedzieli sobie jeszcze chwilę z Jamesem, znów głównie milcząc, napawając się wizjami jutrzejszego dnia, gdy z rana przyjadą tu by wziąć ich malutkie dzieciątko do domu. Spencer wręcz drżała z radości, że będzie mogła wreszcie wziąć synka na ręce, przytulić go, ucałować w małą główkę. Jej myśli wypełniły słodkie wizje życia z tym małym szkrabem. Jej scenariusze pomknęły tak daleko, że w którym momencie widziała już Leo uczącego chłopczyka grać w piłkę nożną! Zaśmiała się cicho, a potem powoli zaczęli zbierać się do wyjścia. W końcu mieli jeszcze plany na dzisiejszy dzień!
- I wyobraź sobie, że już jutro opuścimy szpital razem z nim! - Powiedziała pogodnie idąc korytarzami w stronę wyjścia. W którymś momencie jej oczęta zaświeciły się figlarnie, a jej myśli zeszły na zupełnie inny tor. Pociągnęła Leo w stronę jakiegoś opuszczonego korytarza, a potem przycisnęła go do ściany i nie zważając na jego zaskoczone spojrzenie łapczywie wpiła się w jego usta. Całowała go zachłanne, a jej dłonie ze swobodą wędrowały po jego ciele.
- I zgadnij kto teraz prowadzi? - Wymruczała unosząc nieznacznie brew, gdy wreszcie się od niego odsunęła, równocześnie z zaskoczeniem stwierdzając, że teraz do ona stoi przyciśnięta do muru. Jej dłoń zgrabnie wysunęła się z jego kieszeni oraz z uścisku dłoni ukochanego, który w ostatniej sekundzie najwidoczniej przejrzał jej plan, bo przecież nie pierwszy raz w ten sposób odbierała mu kluczyki.. Ale hej, nie mógł narzekać, w końcu było to całkiem przyjemny sposób, prawda?! Zamachała mu kluczami przed nosem śmiejąc się wesoło. Potem pocałowała go jeszcze raz, by zaraz wrócić na główny korytarz i wreszcie opuścić szpital.
[jestem zła i znowu Cię nie posłuchałam ;p]
[haha :D / no ;p ale ogólnie już się przyzwyczaiły i my też ;p często na lekcjach jak np. baba na matmie wywołuje do zadań, to tak wiesz "no to Paulina. Teraz druga. Trzecia. No i na koniec ostatnia Paulina". ;p
A co mnie to obchodzi?! xD nie no, wtedy ostatecznie możesz ;d
no, wiedziałam, że jesteś skromna niczym ja xd / daj spokój, ja za moją kumpelą to musiałam latać co chwilę, a ta się jeszcze na mnie wydzierała -.- xd z pijanym człowiekiem nie idzie się dogadać! / a no właśnie ;p mówiłaś, że jutro też się gdzieś wybierasz ^^ a ja na jutro jestem umówiona z kumpelą i się pewnie wstępnie umówię na wyjazd do Krk ;d / leniwe wieczory są OSOM jak my :d em dlaczego? w sensie, że już widziałaś i Ci się nie podobał, czy Ci się pomyliło i myślisz o tym filmie o Paktofonice "jesteś Bogiem"? ;p bo na temat tego drugie to ja też się nie wypowiadam ;p.
;)]
Rzeczą oczywistą było, że Leo nie spodoba się pomysł, że to ona teraz będzie prowadzić. Zdawała sobie sprawę, że jej ukochany najpewniej czuje się za kierownicą. Że nie lubi siedzieć na miejscu pasażera, wiedziała więc też że dobrowolnie nie oddałby jej kluczy. Musiała więc wykorzystywać między innymi takie sztuczki, by móc na moment przejąć kontrolę nad samochodem.
- Kochanie, jakbym chciała Ci powiedzieć gdzie jedziemy, to nie odbierałabym Ci możliwości prowadzenia. - Odparła widząc jego tęskny wzrok, a zaraz poczuła swego rodzaju satysfakcje, bo w końcu pokazał nieco zainteresowania kolejną starannie przez nią zaplanowaną niespodzianką. Czyżby ten dzień zaczynał mu się coraz bardziej podobać? Cóż, na to liczyła. - Więc nie, nie powiem Ci dokąd jedziemy. To niespodzianka. - Dodała unosząc nieznacznie brwi do góry, nie mogąc powstrzymać szerokiego uśmiechu.
- Spokojnie, mercedesa zwrócę Ci w całości. - Obiecała pochylając się w jego stronę by cmoknąć go w usta wykrzywione w niezadowolonym grymasie. A potem ruszyła z piskiem opon wciąż wyginając kąciki warg w wesołym, wręcz rozbawionym uśmieszku.
Pędzili ulicami Murine, następnie skierowali się na przedmieścia; krajobraz przestały zaśmiecać widoki sklepów, bloków, kamienic. Widywało się coraz mniej domów, aż wreszcie pozostał już tylko pola, łąki i drzewa. Przez całą drogę Spencer zagadywała ukochanego; mówiła o jakiś bzdurach, próbując odwrócić jego uwagę od faktu, że to ona siedzi na miejscu kierowcy! Wreszcie włączyła radio, choć to ukochanemu pozwoliła pobawić się pokrętłem i wybrać pasującą mu stację. Zaczęła postukiwać palcami w kierownicę, w takt muzyki cicho nucąc, aż wreszcie to jej ciche mruczenie, przekształciło się w dość głośny śpiew. Była dzisiaj taka.. Radosna! I teraz drżała też z niecierpliwości, ale lekkiej niepewności. Jeszcze przed momentem była przekonana, że jej pomysł spodoba się ukochanemu, ale nagle zaczęła wątpić. Bo w końcu dwa lata z jego życiorysu miała wycięte; owszem poznała wiele faktów z tamtego okresu, ale.. O tym akurat mógł jej nie wspomnieć, prawda? I gdy już niemal docierali na miejsce, spojrzała z ukosa na ukochanego; była ciekawa czy już domyśla się, gdzie przyjechali. Zaparkowała w odpowiednim miejscu, a potem, gdy już wysiadła z samochodu i ukochany do niej dołączył, chwyciła go za obydwie dłonie i wbiła spojrzenie w jego karmelowe oczy.
- Gdy się poznaliśmy wspominałeś, że zawsze chciałeś to zrobić. Nie wiem czy udało Ci się spełnić to marzenie, jeśli nie - masz do tego okazje. Jeśli tak, masz okazje do powtórki. - A potem nie mówiąc już ani słowa, pociągnęła go w kierunku miejsca, gdzie odbywał się krótki kurs przygotowawczy do skoku ze spadochronem.
[spoko, mi teraz też nie wyszło xD
btw. WIESZ CO?! Chyba Ci się jeszcze nie chwaliłam, że mam możliwość spotkania z samą Rowling! :OOO ]
[;pp
ależ proszę, znów poznajesz dobroć mojego serca! ;pp
haha no baa :D / oł, aż tak źle? :| no tak, po klubach trzeba się pilnować, ale najważniejsze, że ktoś jednak był obok. / noo, daj spokój. ja tylko raz się tak opiłam, że aż wstyd mówić xD jeden, jedyny raz i nigdy więcej ;p. ale spoko, Ty też się kiedyś opijesz, zobaczysz to kwestia czasu xD
owszem uprzedzałaś ;p. ja może w sobotę pojadę do klubu ze znajomymi ale to jeszcze nic pewnego ;p / ;) / no, tak myślałam, że sobie pomyliłaś ;p mi się tam `jesteM Bogiem` podobało, nawet bardzo ;p
ta..
No weź, muszę tylko konkurs na najlepszą recenzje wygrać jej najnowszej książki xDD boosz, jak mi się udało to bym byłam wniebowzięta! *___* przecież seria o Harrym to moja miłość, dzieciństwo/młodość! *,* kurde ;D ale może coś z tego wyjdzie - mamy to pisać w parach i wgl polonistka nam chyba pomoże więc.. szanse są :d.
rozumie ;) spoko, nie śpiesz się ;d dojdź do siebie ^^]
[no to bardzo dobrze ;d
no i prawidłowo ;) / zaczęłaś, ale nie skończyłaś, bo nie dałaś rady? ;pp / hej, ja też nie jestem jakąś fanką alkoholu. Pić, ale z umiarem, ale wtedy no.. Tak jakoś wyszło ;p Zresztą co to za przyjemność mieć w luki w pamięci? Żadna. I jak to u mnie mówią, raz w życiu trzeba się pożądanie zajebać xD
oo, aż tak długo Cię nie będzie? ;o i wgl właśnie mi się przypomniało, że jutro to ja mam iść niby na 3h konsultacji z chemii xd ale mi się nie chce :c / wszystkim się te tytuły mylą ;p a mi się podobał! też chce taką pigułkę.. na maturę! xD
pf, jak Ty możesz to ja też ;p
e tam, książkie pierw muszę przeczytać, a to dopiero w przyszłym tygodniu dostanę, a na napisanie mam czas do 12grudnia bodajże ;p chociaż nie powiem, że nie. Już zaczęłam planować początek recenzji xD no MUSZĘ :D o no to widzę, że kolejna fanka Harry'ego ;d
O bosz.. xd i się nie domyśliłaś, serio? xD oj Ty ;p]
[;p
no:) / łahaha, Twoja wyobraźnia nie sięga aż tak daleko? xd / no serio, tak wyszło! bo wtedy się zapomniałam, poza tym powiedźmy, że nie znałam wtedy jeszcze swoich możliwości ;p no właśnie żadna ;p no ale i tak jak przez przypadek się upijesz no to trudno, zdarza się nie? Ale przecież są ludzie co idą pić żeby się normalnie urżnąć specjalnie.. Nie ogarniam takiego podejścia Oo / haha nie dziwie się, że nie chcesz ;p
aa no to fajnie Ci :D a widzisz ja muszę na głupią chemie iść ;cc ;p / nie, nie masz ;p chociaż.. ja bym się nie pomyliła! ;d
wiem :D
no wiem, wiem ;p dzięki ;) ;d / lubię Cię jeszcze bardziej :D <3
no to teraz wiesz dlaczego takie smaczne było xD mhm, brawo ;p]
Ciągnąc ukochanego w odpowiednie miejsce nie oglądała się za siebie, bo najnormalniej w świecie nie chciała zobaczyć zawodu na jego twarzy. Już podczas podróży tutaj zainteresowanie Leo całą tą wyprawą było poniżej zera, a przynajmniej Spencer miała takie wrażenie. Mógł pokazać, że choć odrobinę jest ciekawy gdzie go porywa! Ale nie, po co? Widziała, że ledwo gryzie się w język, by nie narzekać; widziała jak marzy by być w kompletnie innym miejscu. Z początku starała się na to nie zwracać uwagi, licząc, że gdy już dowie się o co chodzi będzie szczęśliwy. Teraz i w to zaczęła wątpić, bo.. Bo już sama nie wiedziała czego po nim oczekiwać. Czuła niemiły uścisk w żołądku, gdy pomyślała, że jej niespodzianka się nie udała. Nie chciała oglądać jego wymuszonego uśmiechu, który miał pojawić się na jego wargach tylko po to by jej nie było przykro.
Ale wtedy właśnie Leo przytrzymał ją i wpił się w jej usta. Uniosła zaskoczona brwi, ale bez wahania odwzajemniła pieszczotę ewidentnie przepełnioną szczerymi uczuciami, by zaraz kompletnie w niej zatonąć.
- Dopiero teraz to odkryłeś? - Odparła marszcząc z rozbawieniem nos, bo jej pogodny humor znów wrócił, gdyż w oczach szatyna dostrzegła to co chciała zobaczyć. Radość, entuzjazm, podekscytowanie, szczęście. Czyli najwidoczniej niespodzianka się udała? Nim jednak zdążyła go o cokolwiek dyskretnie podpytać, by upewnić się, że właśnie tak jest on już ciągnął ją za sobą, wręcz niecierpliwie zmierzając w odpowiednie miejsce. Już nie musiała pytać, bo odpowiedź sama przyszła.
Na tym krótkim kursie Spencer słuchała uważnie rad instruktora, chociaż nie mogła się powstrzymać by co jakiś czas nie zerkać na ukochanego i kontrolować czy wszystko co tu się dzieje mu się podoba. Choć zdecydowanie było widać, że te marne próby na materacu nie dają satysfakcji. Że czeka już na ten pamiętny skok.. Spencer też na niego czekała. Do czasu aż znaleźli się już wyyysoko w powietrzu, a moment skoku zbliżał się nieubłagania. Wtedy strach ścisnął jej serce; nigdy nie miała lęku wysokości, ale tutaj.. Cóż tutaj było inaczej. Leciała już przecież samolotem, więc taka odległość od ziemi nie była dla niej niczym nowym, ale po raz pierwszy miała się po prostu rzucić i zdać na jakiś sprzęt. Marny sprzęt, marny spadochron jak jej się zaczęło wydawać. A co jeśli się nie otworzy?! Co jeśli grzmotnie o grunt z całą mocą?! Co jeśli zahaczy o jakieś drzewo. Co jeśli osieroci Jamesa?! Co jeśli..? Milion obaw przemykało jej przez głowę. Ale wtedy poczuła dłoń ukochanego na swojej. Zobaczyła jego ciepły, podekscytowany uśmiech. I wszystko zniknęło. Była już tylko frajda i zabawa.
[dobrze było ;p nie marudź!
i przewin do do momentu jak już jest po skoku ^^]
[haha :D / no, a co ? Że niby nie można? ;p można, moja droga można! Wydaje Ci się, że jeszcze możesz, a tu jeden łyk moze sprawić, że Ci się film urwie lub coś! znam takie przypadki ;p albo jak piją pod rząd, nic im nie jest, a tu nagle ciach. i po nich xd ta -.- daj spokój, ostatnio np. mój kumpel miał z nami wracać ostatnim pociągiem co był koło 1, to musiał wrócić tym o 21 bo już taki zalany był, a na drugi dzień nic nie pamiętał -.-
haha nie wątpie ;d / ale chemia jest głupia!:| xd / no wiadomo, nie? ;d
;DD
ta, zwykły soczek nie byłby taki smaczny :> / ;pp]
Lot w dół był niezwykły. Ten szum w uszach, te widoki, ta przybliżająca się ziemia, ta wysokość.. To wszystko wprawiało Spencer w oniemiały zachwyt. Ten wcześniejszy, teraz jak jej się wydawało, głupi i irracjonalny strach minął. Była tylko ekscytacja, świetna zabawa. Chłonęła wszystko dookoła aż wreszcie poczuła grunt pod stopami. I nadal stała wręcz sparaliżowana dawką emocji, adrenaliny. Usta nie potrafiły jej się zamknąć, oczy świeciły jasno. Ledwo zarejestrowała moment w którym znalazł się przy niej mężczyzna odpowiedzialny za zdjęcie z niej sprzętu. A potem już tylko chichotała się wesoło, żałując że to wszystko tak szybko się skończyło. I zaraz też dotarł do niej najwspanialszy dźwięk pod słońce - a był to śmiech Leo. Śmiech którego dawno nie słyszała, tak szczery, radosny, szczęśliwy. Odszukała sylwetki ukochanego, która zbliżała się do niej aż wreszcie stanęła tuż przed nim, a ona wlepiła spojrzenie w jego roziskrzone oczęta. Najcudowniejszy widok na ziemi. Kiedy on był taki ostatnio? Kiedy widziała go tak podekscytowanego, kiedy mówił tak dużo?! Uśmiechała się słuchając go uważnie, zaplatając mu ręce na szyi. Słysząc podziękowania tylko przekręciła oczyma, a potem chcąc uciszyć zbędną ilość słowa "dziękuje" wpiła się w jego usta, żałując tylko, że emocje, które teraz nim targają nie mają żadnego konkretnego smaku. Pomarańczy, truskawek.. Czegokolwiek! Ale i tak smakował inaczej, bardziej słodko. A potem niespodziewanie poczuła jak jej nogi odrywają się od bezpiecznego gruntu, by zawirować w powietrzu. Roześmiała się głośno, a potem skradła mu z ust kilka całusów.
Zważywszy na to, że okolica była tutaj piękna, spędzili tu nieco czasu. Spacerowali, zadzierając głowy do góry, mrużąc oczy przed słońcem obserwowali jak kolejne osoby dokonując niezapomnianych skoków. Wypili kawę, pośmiali się, powspominali. Wreszcie jednak zebrali się i zaczęli wracać do Murine. Teraz znów, jak zwykle zresztą, prowadził Leo. Spenc nakazała mu pierwsze podjechać do szpitala, by znów mogli spędzić kilka słodkich chwil z Jamesem, opowiedzieć mu o tym co właśnie przeżyli, by następnie udać się na pyszny obiad do ich ulubionej włoskiej restauracji, by wreszcie ostatecznie wrócić do przytulnych ścian własnego domu.
Brunetka zaprowadziła mężczyznę do salonu, a potem powiedziała by tutaj na nią poczekał. Ona skoczyła do kuchni, dobrze wiedząc, że Leo i tak będzie podglądał bo przecież miał ku temu świetne warunki zważywszy na układ pomieszczeń. Więc Spenc nie kryła się z tym, że właśnie ruszyła po tort. Pierw jednak przyniosła dwie szklanki soku pomarańczowego, a następnie stanęła przed jubilatem ze smakowicie wyglądającym ciastem, na którym paliło się dokładnie trzydzieści świeczek.
- Pomyśl życzenie i zdmuchnij! - Wymruczała uśmiechając się szeroko.
[no ;p / no to miejmy nadzieje, że po tej przerwie jutrzejszej i sobotniej Ci wróci, hm?:)]
[teoretycznie większość ludzi tak robi. inni, cóż. wydaje im się że jeszcze mogą wypić z dwa kieliszku, a padają po kolejnym ;p no więc słabą wolą można to chyba ogólnie nazwać. co nie znaczy, że każdy chce się zalać w trupa, czasami tak po prostu wychodzi ;p gorzej jak ktoś specjalnie tak robi -.- tak była w stanie wrócić, ale nie sam ;p
daj mi spokój. siedzę teraz nad pieprzonymi równaniami redoks i już mam dość. to zależy kto co lubi ;p / ;)
;)
spoko, przecież nic się nie dzieje, nie? :)]
[owszem, owszem pojedyncze ;p. a to prawda - teraz każda impreza=alkohol. A pomyśleć, że kiedyś chodziło się tylko na tymbark, ach i o ileż to było tańsze ;p! też mnie czasami dziwi, że teraz zawsze wszędzie muszą pić. Chociaż prawda taka, że jeśli nie chcesz to nie pijesz i też się możesz dobrze bawić. Pamiętam jak na jednej imprezie nie wypiłam ani łyka a tak się zajebiście wybawiłam :D / no ja wtedy też kompletnie nie kumam ;p/ ;pp
nie, nie są. i jeszcze mam te pieprzone ogniwa i wgl i wgl a najlepsze jest to że jak to było to to umiałam wszystko świetnie, a teraz siedzę i muszę sobie wszystko przypominać, a tak mi się nie chceeeee
.. aha, spoko! nie, po prostu robię zadania, no i GA jeszcze oglądam ;p]
[tak mi się wydaje. bo wiesz jak ktoś pije to mu się wydaje, że jest zajebisty. i mam wrażenie, że większość ludzi pije na pokaz, chociaż wiadomo z wiekiem to zanika. A wczoraj to Cię nieźle kumpela wrobiła - jak dla mnie to przegięcie podsuwać komuś drinka jak nie chce pić, i wmawiać że to sok. Udanym też trzeba być żeby nie zauważyć, ale to szczegół xDDD ja tam na każdej imprezie jestem zachęcana do pica, ale pije kiedy chce po prostu :) trzeba umieć odmówić i tyle ;p
pierdole to. po coś idę jutro na te fakultety niech mi babka odświeży pamięć, o. bo serio mnie szlag zaczyna trafiać.
spoko, spoko. dobranoc ;) udanego weekendu, tak. Tobie też:)]
[ta, dla niektórych najwidoczniej tak ;p / owszem, zanika. po prostu.. ludzie doroślej, ot :). /no chyba, że tak, ale przecież jedna Ci wmawiała, że to guma do żucia sprawia, że tak dziwnie smakuje? ;p znaczy ja też bym się tam jakoś specjalnie nie złościła, skąd. tylko no niefajnie trochę i tyle ;p / mhm :)
a byłam ale tylko na 2h, na 3 już mi się nie chciało siedzieć, ale owszem odświeżyłam sobie to i owo ;p
no to się ciesze, że impreza się udała;). oo, czyli kompletnie zrezygnowałaś z wizji seksownej kocicy? ;p i prawidłowo ^^. i tym razem robiliście za parę wampirów, czy Twój facet przebrał się za kogoś innego? ;p
A dobrze;). w sumie mało mnie w domu było ;p ogólnie spoko. A dzisiaj się jednak nigdzie nie wybieram bo zostałam uziemiona jako niańka ;p
ok.ok.
Wgl jedząc sobie właśnie pierożki wpadłam na pomysł co do naszego wątku tutaj - może zjawiłby się ojciec Leo? Tak wiesz na następny dzień po urodzinach, że niby "supraaajs!" ? xD
ach i co do Krk to na dzień dzisiejszy jadę tam 23, chociaż to jeszcze nie jest tak na 100% bo kumpela być może będzie miała tam jakiś koncert, tylko właśnie daty nie pamięta ;p i niby na tą jedną noc mogłabym spędzić u drugiej koleżanki, ale do niej to się nie zamierzam pierwsza odzywać, ale mniejsza z tym. wstępnie jadę tam 23. ;)]
[yep. -.- / haha tak, dokładnie :D / mogłabyś, ale nie musisz ;p to przecież Twoja sprawa, Twoja kumpela i wgl ;p zresztą mi też by się nie chciało ;p skoro tak uważasz ;d przecież w końcu Cię nie opiłaś ani nic, wiec żaden problem :)
Nie, nie poprawię Cię humoru ;p nie tym ;p
a no chyba że tak :) ale ważne, że był, nie? :)
;p / no o ile Ci się chce tutaj ze mną siedzieć, to i owszem dobrze ^^
aaa, widzisz! a mnie tak nagle olśniło xd no to Spenc będzie zła, że jej nie powiedział! ;p ok, ok ^^
spoko, ja tam będę od piątku do niedzieli więc wiesz ;p kiedy dasz radę wtedy się spotkamy :) nie musisz opuszczać szkoły! / upomnieć o co? xD / mhmm ;dd
btw. mogę teraz na trochę zniknąć - być może nawet nie na całą godzinę, ale wolę uprzedzić, bo mój tata coś chce na kompie obejrzeć i no..;p]
Zaśmiała słysząc jego jego niby to oburzony głos, wywołany rzekomo nadmierną ilością świeczek. Miała w planach rzeczywiście ustawić trochę mniej płomyczków na cieście, ale zaraz odrzuciła ten plan nim na dobre zakwitł w jej głowie - przecież miała mu udowodnić, że liczba trzydzieści wcale nie jest taka straszna jak mu się mogło z początku wydawać! I zaraz też z zadowoleniem patrzyła jak Leo zdmuchuje trzydzieści świeczek, by już chwilę po tym zabrać się za krojenie kawałków ciasta, wcześniej starannie wyciągając z niego wszystkie woskowe patyczki.
Uniosła lekko brwi słysząc jego pytanie; zerknęła na niego uśmiechając się wesoło, a gdy dostrzegła jakże świdrujący wzrok Leo przymrużyła nieznacznie oczy. Cóż on mógł sobie życzyć? Jasne, że była tego ciekawa! I to jak, ale podobno o takie rzeczy się nie pyta, bo potem życzenia się nie spełniają prawda? A przynajmniej tak mówią inni.
Zagryzając dolną wargę zamarła na moment, a potem znów z zadziornym uśmiechem wpakowała się ukochanemu na kolana trzymając w dłoni tylko jeden talerzyk; ułamała kawałek tora palcami rezygnując dzisiaj z czegoś takiego jak sztuce. Włożyła ciasto do szatyna, a potem pocałowała go krótko.
- Jasne, że chcę. A nie boisz się, że się nie spełni jeśli mi powiesz? - Zamruczała oblizując opuszki palców z kremu czekoladowego. I tak zerkając w oczy mężczyzny doszła do wniosku, że ten dzień naprawdę był udany, chociaż szczerze nie mogła się doczekać ostatniej niespodzianki którą dla niego dziś przygotowała. Nie żałowała ani trochę, że nie dała namówić się Kat na przyjęcie-niespodziankę, którą chciała przyrządzić bratu, który stanowczo odmówił jakichkolwiek imprez z okazji jego urodzin. Trochę się na nią boczyła, ale słysząc jaki plan ma Spenc, zaraz odzyskała humor. Poza tym brunetka nie wątpiła, ba! wręcz ją zaprosiła by zajrzała do nich jutro.
[;DD
hej, miałaś jej nie tłumaczyć nie? xD ale tak, pewnie tak było ;p oo, to, to. nie ma kaca - jest spoko xD
hej, a nie wystarcza Ci informacja, że jestem dzisiaj wieczorem w domu?! ;p
oo to no fajnie:))
no dobra, dobra już nie krzycz tak na mnie :c bo się zamknę w sobie czy coś ;D no to dobrze, że chcesz :D ;*
NIE! nie powiedział jej xDD będzie zła i ooo. i zaskoczona xD
ok ok :D <3 ja teeeż :D / o jaką znowu odpowiedź? xD nie ogarniam xD / ;))
dobra już jestem, ale ogarniaj się ogarniaj :) ja sobie jeszcze GA oglądam więc spoko ;d]
[ach no i jestem z Ciebie dumna! Że COŚ napisałaś i to bardzo dobre COŚ! :D ]
[ech, moje literówki xD
torta* i do ust szatyna*]
[haha wiem, wiem xD no:))
pf, jak musi. Wiesz co?! :| okropna jesteś! ;p a niby co mam jeszcze zrobić?! xd
;))
:D
eeej teraz się tak słodko zrobiła, że okej *,* niech będzie że jej napomknął o tym, ale nie powiedział, że przyjedzie,ok? ;d poza tym wiesz że Spencer to się nie potrafi długo na Leosia złościć :>
AAAAA xD okeej xd dobra, tego nie było xD no to już rozmawiałaś z tymi rodzicami czy nie?! xd
;)
i tak jest w porządku i wgl to mnie zaskoczyłaś z tymi oświadczynami :| xD)
Z jej gardła wydobył się dziki pomruk aprobaty, ale również miłego zaskoczenia, gdy ukochany niespodziewanie, łapczywie wpił się w jej wargi. Usta mrowiły ja przyjemnie, gdy mężczyzna odsuwał się od niej z jasno iskrzącymi się oczyma; na jej twarzy czaił się pogodny, zadowolony grymas, który nieco przygasł, gdy dostrzegła jakiś nieokreślony dla niej niepokój w karmelowych tęczówkach szatyna. Stała się czujna, podejrzliwa a typową dla tego oznaką było to jak w specyficzny sposób zmrużyła powieki przyglądając mu się uważnie.
- Leo, co się dzieje? - Mruknęła nim mężczyzna sam zdążył się odezwać. Kąciki jej warg ciągłe wyginały się w uśmiechu, lecz teraz znacznie nie pewnym, a nawet rzecz można ciekawskim. Czego on sobie życzył, że wprowadziło go to w zarówno stan ekscytacji jak i niepokoju. Sprawa stała się dla niej jeszcze mniej jasna, gdy usłyszała jego pierwsze słowa. A następne.. Cóż lekko ujmując wprawiły ją wręcz w osłupienie. Zamarła patrząc na niego szeroko otwartymi oczyma; ręka zawisła jej tuż nad tortem, a ona tkwiła świdrując go spojrzeniem, jakby spodziewała się, że zaraz wybuchnie śmiechem i powie, że tylko żartuje a to akurat by się jej nie spodobało, bo jak dla niej to nie był temat to psikusów.
Po chwili dotarło do niej, że zbyt długo zwleka z odpowiedzią, co dla ukochanego mężczyzny może być złym znakiem. Ale ona miała kompletny mętlik w głowie - bo.. Leo, Leo jej się oświadczał. Leo, który nie uznawał instytucji małżeństwa, który nigdy nie chciał ślubu, wesela. Który jeszcze nie tak dawno przed jej ojcem wymigiwał się przed pytaniami o zaręczyny, teraz prosił ją o rękę?! Nie oznaczało to jednak, że nie wie co odpowiedzieć. Bo wiedziała idealnie. Wreszcie ruszyła się; drgnęła, by następnie odwrócić się i odłożyć talerzyk z tortem na bok, a potem zaplotła ręce na karku ukochanego, oparła czoło o jego czoła i nagle dotarło do niej, że nadmiar emocji ścisnął jej gardło.
- Dobrze. - Zdołała tylko z siebie wydusić nim wpiła się w jego usta z pieszczotą czułą, ciepłą, przepełnioną miłością i nieokiełznanym szczęściem. Gdy wreszcie się od niego odsunęła uśmiechała się szeroko, ba! wręcz śmiała wesoło, a w jej oczach szkliły się łzy czystej radości.
- Ale Ty naprawdę tego chcesz..? Przecież.. - Urwała tylko wywracając oczyma. Przecież już kiedyś o tym rozmawiali i oboje doszyli do wniosku, że ślub nie jest im potrzebny. Spencer nigdy nie była zwolenniczką małżeństwa, chociaż jednego była od zawsze pewna, że jedynym mężczyzną który mógłby zostać jej mężem jest właśnie on. Leo Rough. I wiedziała, że jeśli tylko by ją kiedyś o to poprosił zgodziłaby się bez wahania. I sama też ostatnimi czasy przyłapywała się na tym, że tego właśnie by chciała..
I nie czekając na jego odpowiedź znów go pocałowała gładząc go drżącymi dłońmi po policzkach. W życiu nie pomyślałaby, że takie coś może wywołać u człowieka tak wiele pozytywnych uczuć!
[samą prawdę piszę :D (taa.. xD )
o, to mogłam się nie poprawiać! ;p chyba tak.. xD
Okej..? :C
?! :O jestem w szokuu! ;o czyżby wena powróciła? :>
ok, ok niech będzie :D noo dokładnie ;d
tak? ;p no to teraz zapytaj :| xd
no ładny mi spontan :D ale nie no, spoko *,* słooodko :D]
Nie posiadała się ze szczęścia. Czuła się nadzwyczaj lekka; radość wypełniła ją po same brzegi, więc może dobrze, że Leo trzymał ją tak ciasno przy sobie, bo jeszcze odleciała by pod sufit napełniona balonem czystego szczęścia. Ciągle jednak siedziała w niej jakaś mała cząsteczka, która nie dowierzała, że to wszystko dzieje się naprawdę, która potrzebowała mocnego uszczypnięcia lub kubła zimnej wody, który utwierdziłby ją w przekonaniu, że to nie jest tylko słodki sen. Bo przecież Spencer już od dawna wiedziała, że dla Leo jest tą jedyną z którą chce spędzić resztę swojego życia. Utwierdził ją w tym przekonaniu, gdy zaprosił ją tutaj po raz pierwszy i zapytał czy razem zamieszkają. Zdawała sobie sprawę, że z jego strony jest to jak oświadczyny, i wydawało jej się, że nigdy innych się nie doczeka. Wiedziała jakie Leo ma poglądy, jak nie lubi pytań jej ojca o ślub. A teraz nagle pyta czy zostanie jego żoną? Że to jest jego największe marzenie? Nie miała pojęcia co takiego się stało, że nagle zapragnął tego przypieczętowania ich miłości. Może to narodziny syna, albo coś innego.. Nieważne. Bo Spenc wiedziała, że to wszystko jest jak najbardziej szczere, że Lee nie działa pod wpływem jakiegoś przymusu, że nie robi tego z obowiązku. Tylko naprawdę tego pragnie..
Tym "kubłem zimnej wody" tudzież "mocnym uszczypnięciem" które uświadomiły tej malutkiej cząsteczce tkwiącej w kobicie, że to nie wymysł jej wyobraźni były słowa ukochanego. Jego głos przepełniony najszczerszymi uczuciami, oczy świecące się jasno i wyraźnie, uśmiech na ustach..
- Jesteś niesamowity. - Odparła kręcąc głową, zaciskając wargi, ale pojedyncza łza i tak zdołała wymknąć się z jej oczu. Spenc była pewna, że jej nieopisane szczęście sprawiło, że ten kryształek wcale nie jest słony jak to bywa, a najsłodszy na świecie. I zaraz też poczuła jak Leo zmywa kciukiem mokry szlaczek na jej policzku. Sama też gładziła go po twarzy, włosach, plecach, ramionach.
- Też Cię kocham Leo. - Wyszeptała patrząc prosto w jego oczy, by zaraz po prostu wtulić się niesłychanie mocno w niego. Przylgnęła do jego ciała, a do jej uszu dotarł słaby dźwięk jego serca, tłukącego się jak oszalałe w jego klatce piersiowej. Uśmiechnęła się przymykając powieki, napawając się tą niezwykłą chwilą. Delektując się dosłownie wszystkim, a zwłaszcza świadomością, że od teraz Leo jest jej przyszłym mężem. Narzeczonym.
A potem znów nagle znalazła się na wprost jego twarzy, muskając zaczepnie jego wargi, by zaraz popchnąć go na kanapę, zmusić, by położył się na niej. I zaraz też zawisła nad nim promieniejąc od szczęścia.
[no TAK! :D
ale teraz już za późno i już wiesz, że znowu literówki powróciły i je będziesz wyłapywać! :c O NIE! :c xD
Wiedziałam ^^ zresztą i tak nigdzie się nie wybieram, zdecydowanie nie ;d
e tam, dobre i to;p
;dd
o no to super! :D spoko, spoko. bo tak jak Ci pisałam to też nie jest u mnie takie na 100% pewnie, więc może się coś zmienić:) ale będę informować na bieżąco ;p
wszystko było jak najlepiej! :D <3 noo *_*]
Planowała to zupełnie inaczej. Miało być nastrojowo, romantycznie. Mieli iść na górę z butelką wina, z dwoma lampkami. Miała zapalić świeczki, włączyć zmysłową muzykę, a potem popchnąć go na łóżko. Miała powiedzieć mu, że wiadomość o synku nie była jedyną sprawą którą przed nim zataiła tylko po to by umilić mu ten dzień najbardziej jak mogła. Było coś jeszcze, a mianowicie fakt, że lekarz w końcu znowu pozwolił jej współżyć. Pamiętała jak niesamowicie czuła się w tamtej chwili gdy usłyszała te wiadomość, a jedną jej myślą było to, by pojechać do ukochanego i rzucić się na niego ot, tak po prostu od razu. W końcu jej hormony ciągle buzowały, a i bez nich była na niego niezwykle napalona. Stłumiła jednak w sobie żądze sądząc, że te kilka dni jej nie zbawią - skrupulatnie zaczęła chodzić o wiele wcześniej spać przed ukochanym, by nie kusił jej swoim nagim torem, wilgotnym ciałem i strumieniami wody spływającymi z jego włosów po skórze gdy wychodził spod prysznica, bo wiedziała, że nie dałaby rady wytrwać w swoim postanowieniu aż do dzisiaj.
Teraz jednak cały plan się rozpłyną, przestał mieć znaczenie. Bo przecież w jej głowie teraz tylko szumiały te słodkie słowa ukochanego, czy zostanie jego żoną. Chciała być najbliżej niego jak się dało, a wiedziała, że to jedyny sposób by ich ciała choć przez chwilę były jednością. Tą niezwykłą jednością jaką nie mogły być przez ostatnie parę miesięcy. I nie mówiła już nic, napawając się satysfakcją, że od teraz będzie go mogła mieć wszędzie i kiedykolwiek zechce. Bo to już nie chodziło o sam fakt, że mogą znowu się kochać, ale też o to, że lekarz przepisał jej tabletki antykoncepcyjne - które miały uchronić ją przed powtórką z rozrywki, czyli niespodziewaną ciążą, która ponownie mogłaby zagrozić jej oraz dziecku - a które zaczęła przyjmować już jakiś czas temu; nie musieli więc już więcej martwić się takim czymś jak zabezpieczenie, mogli po prostu poddać się żądzy, przestać myśleć..
Odwzajemniła jego pocałunek równocześnie zaczynając rozpinać guziki jego koszuli. Zaczęła suwać się z pieszczotami coraz niżej; dotarła na jego kark, a potem sunęła wzdłuż odsłaniającego się ciała ukochanego, by jak zwykle nie wytrwać do końca i ostatecznie szarpnąć materiał koszuli i przestać bawić się z zapięciami. Nie kryjąc swojego zachwytu przejechała dłońmi po klatce piersiowej i brzuchu mężczyzny. Uśmiechnęła się przypominając sobie moment w którym zauważyła te widoczną zmianę w jego sylwetce. Tyle tylko, że teraz już nie musiała ograniczać się do pożądliwych, wręcz wygłodniałych spojrzeń. Teraz mogła brać co chciała. Spojrzała mu prosto w oczy; owszem biło z niej pożądanie, ale mieszało się ono z tą ogromną miłością, szczęściem.
A potem wyginając usta w uśmiechu ściągnęła z samej siebie bluzkę odsłaniając bieliznę, którą również specjalnie kupiła na te okazje - miała ona zostawić nieco miejsca dla wyobraźni, ale czy mogła to zrobić dla faceta, który idealnie znał jej ciało? I gdy wreszcie bluzeczka wylądowała gdzieś na środku salonu, ona znów pochyliła się nad ukochanym ze zmierzwionymi włosami, odnajdując jego usta.
[Twoje "ta" poprzednim razem nie zabrzmiało zbyt przekonująco, jakbyś nie wierzyła w to co pisz! ;p
.. em.. a.. e.. xD dobra, zaczynam się przyzwyczajać, że gubię/przestawiam literki xD
no ja wiem, że serio! ;p :*
i widzisz znowu narzekasz na długość moich komentarzy!:c dobrze, postaram się ograniczyć. A co do szybkości - ja po prostu mam to szczęście, że odświeżam bloga w momencie, gdy Ty dodałaś komentarz parę minut wcześniej ^^ sooł.. przepraszam? ;p
o, o. dobry pomysł! sama miałam w planach coś przyśpieszyć, ale mi się nie chciało xD
haha dokładnie :D
;ddd]
Czuła jak drżał pod jej dotykiem. Żądza która zaczynała go opętywać była wręcz namacalna. Pożerał ją wzrokiem, nie potrafił trzymać rąk przy sobie. Podobało jej się to. I jeszcze bardziej nakręcało. Wydawało jej się, że wie co zaraz nastąpić; że zedrze z niej stanik, a potem przejdzie do działania pieszcząc odsłonięte fragmenty ciała równocześnie odsłaniając kolejne. Że obudzi się w nim ten samiec alfa - dominujący, władczy. Dlatego niemałe było jej zdziwienie, gdy Leo nagle ją od siebie odsunął i to nie tym miękkim, a zarazem pewnym gestem informującym o zmianie miejsc, pozycji czy czymś takim, ale.. Ale jakby nie chciał jej mieć przy sobie. I w dziwny sposób poczuła się dotknięta, wręcz rzec można upokorzona. Bo jak miała się czuć, gdy ona wisiała tuż nad nim już niemal pół naga, pożądająca go. Wydawało jej się, że chcą tego samego. Że ta półroczna przerwa odbiła się nie tylko na niej, ale też na nim. Że pragnie jej tak samo, jak ona jego. Ale nie, on odsuwał ją od siebie jakby wcale go nie pociągała. I zaraz poczuła gorzki smak, gdy pomyślała, że Leo mógł gdzieś na boku zaspokajać swoje potrzeby, że naoglądał się zgrabnych ciał, a teraz jej sylwetka go już w ogóle nie interesowała, zwłaszcza teraz, gdy na podbrzuszu widniała jeszcze niewielka blizna po operacji, a sam brzuch też jeszcze nie był w idealnym stanie, bo przecież Spencer nie mogła zacząć wracać do dawnej formy tak od razu, musiała odczekać ten okres rekonwalescencji. Ale przecież nie mógł jej zdradzić, nie Leo. Nie mężczyzna, który przed momentem poprosił ją o rękę! Te wszystkie myśli były jednak tylko krótkim przebłyskiem, jakimś mgnieniem, bo Leo zaraz rozwiał wszelkie jej wątpliwości. Słysząc jego stanowczy, karcący ton roześmiała się pełna jakiejś ulgi, czystego rozbawienia. Czyżby jeszcze nie zrozumiał?
- Leo.. - Zaczęła miękkim tonem gładząc go dłonią po policzku. - Naprawdę już nie musimy się powstrzymywać, czekać. Możemy się kochać, bo mamy na to cóż.. Odgórne zezwolenie, że tak się wyrażę. - Mruknęła unosząc kąciki warg w lekkim uśmiechu, który zaraz zamienił się znów na ten kuszący, zaczepny, gdy znów się nad nim pochyliła. - Więc weźmie Leo. Tutaj, teraz, natychmiast. - Wymruczała mu wprost do ucha podrażniając paznokciami skórę na jego torsie.
[w sensie o to chyba, że Twoje coś było bardzo dobre! :D
o widzisz! kolejna rzecz którą sprawiam Ci przyjemność. pf, a Ty chciałaś żebym napisała, że chemie lubię!
;D i widzisz, napisałam, że wiem! a nie że mam nadzieje :>
no wiem, wiem :> i też bym była zazdrosna, gdybyś Ty miała taką mega wene a ja nie! Więc rozumie o co Ci chodzi :) chociaż u mnie to nie ma czego akurat zazdrościć ;pp a wyrzutów sumienia tym bardziej nie ma co mieć! / bo najgorzej jest zacząć. Potem już jakoś leci :D / może xd
no muusi :D. ileż można opisywać sceny seksu? ;p xD
długością się nie przejmuj, jest w porządku. A co do Martyny, no te.. Trzeba było powiedzieć że masz plan! To bym się dostosowała.. A tak to ten, pisałaś coś kiedyś że dwa razy mają się właśnie tak spotkać, wiesz klub, potem wspólna noc, więc doszłam do wniosku, że za z drugim razem Martynka może zostać.. ;p ale wierzę w Ciebie, że dasz radę zmodyfikować odpowiednio swoje plany! i przepraszam ale nic nie wiedziałam, nie?! :c ]
Wiedziała, że jej ukochany podoła w każdej kwestii, chociaż w tym momencie myślała już tylko o jednej. Seksu. Że nie zawiedzie, że jak zawsze będzie nieziemski, że bez problemu zaprowadzi ją na szczyt. Każdy mężczyzna był drażliwy jeśli chodziło o sprawy łóżkowe; czuł się zażenowany i upokorzony, gdy nie podołał zadaniu i nie doprowadził kobiety do ekstazy, czy po prostu sprzęt mu ekhem, nie zadziałał. A Spencer wiedziała, że Leo nadal jest wyśmienitym kochankiem, że nic się nie zmieniło. Dawała mu możliwość pokazania, że pomimo trójki z przodu swojego wieku nadal jest sprawny, pełen witalności, testosteronu. Że ona sama jest lekarstwem na malejące z wiekiem, stresem, natłokiem pracy libido, chociaż to jeszcze go nie dotyczyło i Spenc miała wrażenie, że nigdy nie dotknie.
I tak jak przewidziała było nieziemsko. Ubrania fruwały w powietrzu, aż wreszcie zostali nadzy, nieopisanie spragnieni swojej bliskości, rozkoszy. Brunetka drżała od pożądania, nie potrafiła się opanować. Jej ruchy były gwałtowne, brutalne, ale Leo też nie pozostawał jej dłuży. Był dziki, zwierzęcy, doprowadzał ją do szaleństwa! Nie miała pojęcia jak udało im się tak długo zwalczać te pokusę. Jak przez tyle miesięcy wytrzymali bez tej bliskości, jedynej w swoim rodzaju? Ale to właśnie była miłość. Nie chodziło tylko o doznania fizyczne. W końcu kochali się. Więc gdy trzeba było potrafili się powstrzymać, by nie zranić ukochanej osoby.
Wszystko było takie intensywne, takie niesamowite aż Spencer w którym momencie dostała zawrotów głowy od nadmiaru rozkosznych wrażeń, od spełnienia które któryś raz z rzędu rozlewało się po jej rozgrzanym, oblanym kropelkami potu ciałem. Tkwiąc w ramionach ukochanego, który przyciskał ją do siebie, gdy oboje próbowali wrócić do stanu normalności, po kolejnym miłosnym uniesieniu, starała się przypomnieć sobie za którym razem dotarli tutaj - do sypialni, ale nie była w stanie tego zliczyć. Zaśmiała się przypominając sobie, że byli tak niewyżyci i spragnieni, że zrobili to nawet na schodach, gdy w którymś momencie zdecydowali przenieść się do wygodnego łóżka.
- Kocham Cię.. - Wymruczała cicho, wygodnie układając sobie ręce na jego torsie, ostatni raz muskając jego nabrzmiałe od pieszczot wargi, by wreszcie zapaść w słodki, spokojny sen.
[przyśpieszyłam, może być? :D]
[Hej, wszystkie były dobre, nie marudź! poza tym ja się cieszę z każdej Twojej odpowiedzi, pamiętasz?;p
no rozumie więc jak chcesz to mogę skłamać, żeby Ci przyjemność sprawić xD (widzisz?! dla Ciebie wszystko! xD)
no :> i nie mogłaś się znowu do tego przyczepić, haha! :d
;) oj tam, póki co jeszcze Twoje narzekanie mnie nie wkurza więc jest ok xd no wiem, wiem, ociekam zajebistością :d ech :C :* / nie chyba, tylko na pewno! ja zawsze mam racje;d chociaż jak brak weny to czasami nawet zaczęcie nie pomoże.. :x / haha ;d no nie? xD
haha ;D no można, można i dłużej w sumie, bo przecież chyba ciągnęłyśmy już takie dłużej nie? xD ahah no tak, w sumie racja! :> jesteśmy osom! ^^
no już przestań z tą długością! ;p / jak uważasz, jak chcesz ja się dostosuje! ;). nawet jak chcesz to mogę zreperować mój komentarz i napisać, że Martyna została ;). A co to miałaś za plan tak swoją drogą?:>
;)
ok, ok, odpoczywaj po imprezie! :D dobranoc, do spisania ;):*]
[no, pamiętaj i nie waż się zapominać o tym! ;) i przecież wiesz że nie ma za co dziękować :p
uf. chociaż akurat to to by było takie nieszkodliwe kłamstwo jak to moja babcia mawiała ^^. Ale spoko, jutro Ci znowu na chemię będę narzekać bo się do spr będę uczyć ;p / no ba :dd
;> ;)
to chyba jasne, że Cię lubię, nie? ;D już się kiedyś wypaplałam, więc teraz nie ma sensu udawać, że jest inaczej! :DD / :D ;)/ powinnaś, bo nie masz powodów mieć wyrzutów sumienia! Ale no, nie zawsze się da :c / ;pp jestem niezmiernie szczęśliwa, że wen się w końcu się zebrał <3
haha xD no ba. oczywista oczywistość, nie? :D
no, w końcu! xd koniec z narzekaniem na długość/jakość? :> / wiedziałam, że coś wymyślisz!:) o, dobry pomysł! :D ale tak, to można zrobić też potem ;)
ok, ok :D ;) będę czekać! :D nie dasz mi spokoju?! <3 ale suuper! <3 :D a uczyć to się nie mam za bardzo na co! ^^ mam tylko spr z religii (czaisz z religii! -.-) no i jutro mam niby też konsultacje z biol, ale też nie mam co za bardzo powtarzać, bo akurat komórkę niedawno miałam na korkach soooł :D jestem dziś wolna :> cała do Twojej dyspozycji :D ]
[tak? :> no co Ty? :D okej, okej ;D w sumie już lepiej jak dziękujesz niż narzekasz na swoje odpowiedzi nie? :p
oj tam, oj tam :D. a może kiedyś rzeczywiście chemię polubię? ;p kto wie :> wtedy pierwsza się dowiesz ^^ nie będziesz miała wyboru ;p
tak, dokładnie :D / próbować zawsze można! :D ;) / myślałaś?! Ty to powinnaś wiedzieć!! ;P :>
;DD
no dobrze, może być ;p ale ja też mam w takim układzie prawo do narzekania! ;p / no ba że jesteś! :D ;)) mhm<3 ;d
nie mogło być inaczej! :D <3 / chemie mam na wtorek, bez przesady ile się będę na nią uczyć? ;p jutro zacznę ^^ a na religię to się tylko dwóch wybranych lekcji muszę nauczyć sooł, poczytam a potem będę lała wodę :D / tak, leniwa niedziela zawsze spoko <3 / ogólnie to też mam trochę roboty w tym tygodniu, ale będę sobie wszystko na bieżąco powtarzać ;d :) / ok,ok:D to ja idę z rodzinką kawę wypić i coś słodkiego zjeść ^^]
[no wiem, wiem ^^ także więcej dziękuj, mniej narzekaj xD
no, ale w najbliższym czasie na to nie licz xD hej! bo się zamknę w sobie i mnie tutaj jutro nie zobaczysz! ;p więc nie udawaj, że Ci to przeszkadza! ;p
znając Ciebie to pewnie nie! ale życzę Ci żebyś się uporała! ;d / spoko, spoko ;p sama go często popełniam ;p a raczej popełniałam,ha! ;D
tak, tak musi być! ;p / ^^ <3
haha ;dd / no wiem, wiem jest czego zazdrościć<3 xD
a było! ;) teraz mi nawet siostrzyczka zrobiła zieloną herbatę z miodem i cytryną <3 / no to smacznego! :D]
Nie pamiętała kiedy ostatnio spało jej się tak dobrze. Bo przecież nie było lepszego snu niż ten po przeżytych rozkoszach, gdy dajesz porwać się w objęcia Morfeusza zmęczony w ten słodki sposób, przepełniony spełnieniem, z ukochaną osobą u boku, czując intensywny zapach jego ciała, słysząc wciąż jeszcze przyśpieszony szmer jego oddechu.. Tak, ta noc nie mogła jej, ich! do końca zaspokoić. Spencer również czuła jakąś rwącą tęsknotę w sercu. Chciałaby móc zniknąć z ukochanym na kilka dni. By był tylko on i ona. Chociaż miała wrażenie, że i nawet wtedy nie nasyciłaby się nim do końca. Wiedziała jednak, że od teraz będą mieć wieczory dla siebie, być może przerywane dziecięcym płaczem, co nie zmieniało faktu, że teraz będzie znów jak dawniej, a zarazem inaczej. Nic jednak z tego ją nie przerażało. Wydawało jej się, że od teraz może być już tylko lepiej - jutro ich synek do nich dołączy. Będą mogli sami kłaść go spać, wziąć na ręce, ucałować. Od teraz znów mogli być ze sobą: teraz nawet w ten najintymniejszy i najrozkoszniejszy sposób. Od teraz byli już nie tylko zwykłą parą (chociaż czy oni kiedykolwiek byli zwykli? zawsze byli niezwykli!), ale też narzeczeństwem. Był jej przyszłym mężem! Nie wiedziała kiedy nastąpi dzień, gdy wreszcie będą małżeństwem, ale nie chciała teraz o tym myśleć. Wiedziała, że wspólnie dojdą razem do wniosku kiedy będzie najlepszy czas na konkretne plany. Teraz mieli czas by napawać się świadomością, że w końcu odważyli się na ten dojrzały krok.
A gdy wreszcie już rankiem otworzyła oczy, na jej ustach widniał lekki, nieco zaspany uśmiech. Wzięła głęboki wdech jeszcze na moment przymykając powieki, by zaraz zadrzeć głowę do góry i pocałować ukochanego na dzień dobry. Wymruczała też ciche powitanie, a potem znów wtuliła się w jego ramie czekając aż senność całkowicie zniknie. Nie musiała jednak długo na to czekać. Przecież dzisiaj był ten wielki dzień! Dzień w którym mogli zabrać Jamesa do domu, chociaż do godzin wypisów zostało sporo czasu. A już na pewno wystarczy go na to by wypić kawę, przegryźć coś na śniadanie, ale przede wszystkim wystarczy go na powrót do ekonomicznego trybu życia, czyli oszczędzania wody!
- To co, wspólny prysznic? - Zaproponowała w końcu spoglądając na niego zaczepnie.
[.. okeej niech Ci będzie ;p. ale i tak było spoko!]
[;dd
ahaha, wiedziaałam :d. masz szczęście, że się poprawiłaś!xd
ależ proszę! :> / no ja tak, Ty jak widać jeszcze nie! ;p
;)
noo ;d. kurde, ale jeszcze się do tego przyzwyczaję i coo? I już wgl się rozleniwię na maska xd
no, nawet ją o takie cos nie podejrzewałam! ;dd / ;o uwielbiam białe michałki <3
ej, wiem właśnie xD też to sobie kiedyś przypomniałam, ale było już za późno na poprawi sooł.. xd powiedźmy, że gips jej zdjęli jak wychodziła ze szpitala i o ;p chociaż to trochę krótko, ale oj tam. możemy nagiąć trochę prawdę, nie? :>]
Uwielbiała ich wspólne prysznice. Ten mały świat jakim stawała się zaparowana kabina. Tutaj byli tylko oni. Nie było nic oprócz ich spragnionych siebie nawzajem ciał, przyśpieszonych oddechów, strumienia wody zwilżającego ich drżące od pożądania sylwetki. Była rozkosz, pieszczoty, zachłanne ruchu. Tutaj nie było zmartwień, kłopotów. Nie liczył się nikt oprócz nich, tej drugiej ukochanej osoby. Nieważne co złego by się nie działo tutaj było.. bezpiecznie, spokojnie. Powietrze przecinane było jedynie szumem wody, ich przyśpieszonymi oddechami, rozkosznymi jękami. Tak, uwielbiała te chwile. Wspólne kąpiele kojarzyły jej się tylko z przyjemnością, z dobrymi wspomnieniami. I nieważne gdzie to się działo - czy w jej mieszkaniu, czy w mieszkaniu Leo, które potem stało się ich wspólnym, czy tutaj w ich nowym domu. Wszędzie było tak samo, choć inaczej, zawsze zaskakująco,interesująco, nigdy nudno czy monotonnie. Podobała jej się myśl, że nigdy się sobą do końca nie nasycą, bo to oznaczało, że nigdy nie będą mieli siebie dość. Że ta chemia pomiędzy nimi nigdy nie zgaśnie, że zawsze będą siebie pragnąć, pożądać.
Uśmiechnęła się błogo odchylając głowę do tyłu, przymykając nieco powieki, gdy najwyższa ekstaza rozlała się po jej ciele. Przeczesała mokre włosy ukochanego zbliżając usta do jego ucha, śmiejąc się w ten kuszący, zmysłowy sposób, by zaraz wymruczeć, że ona chcę więcej. Że chce jeszcze raz! Nie musiała długo czekać na odpowiedź, bo Leo stanowczym, gwałtownym ruchem po raz kolejny przycisnął ją do ściany, znów zaczynając wędrówkę na szczyt. I gdy wreszcie opuścili zaparowaną kabinę, w której opadały kłębki pary wręcz przesycone ich miłosnymi ekscesami, Spencer nie mogła sobie przypomnieć w którym momencie skorzystali z płynów do kąpieli, by rzeczywiście zażyć prysznica, bo w jej pamięci wyryły się jedynie dłonie Leo, rozmasowujące jej ciało, sprawiając, że zaczynało pokrywać się aromatyczną pianą..
- Jak ja uwielbiam takie poranki.. - Wymruczała stojąc oparta o brzeg umywali, szorując swoje zęby szczoteczką, owinięta byle jak ręcznikiem wsiąkającym kropelki wody zdobiące jej ciało.
[;dd]
[;DD
tak, drobiazg, ale jak ja tak pisałam to jak się oburzałaś! ;p
no próbować zawsze możesz :D.
serio? xD coś jej zrobiła?! ;p musiałaś ją sprowokować! ;p / mogłaś się ze mną podzielić! ;pp
oj tam oj tam.. xD szczegóły! właśnie, nikt nas nie sprawdza, sooł.. :D nie musimy się przejmować ^^]
Uśmiechnęła się słysząc jego kuszący pomruk, delektując się jego drobnymi pieszczotami. Oj tak, zdecydowanie mieli jeszcze wiele rzeczy do zrobienia! A raczej zrobienia czegoś na przeróżnych sprzętach, w różnych pomieszczeniach. I Spencer wcale nie miała zamiaru odpuścić sobie i jemu tej przyjemności teraz i w najbliższym czasie, dniach.. A może nawet miesiącach, bo w mniemaniu Spenc wiele sprzętów jest zbyt porządnych, by jedne chrzciny im wystarczyły! I nie wątpiła, że Leo się z nią w tej kwestii zgodzi bez wahania. A już nie miała co do tego wątpliwości, gdy mężczyzna zaczął karmić ją kuszącymi wizjami szybkiego seksu w różnych pomieszczeniach i miejscach.. Już na samą myśl o tym cała drżała, a oddech nieznacznie jej przyśpieszył.
- I kto tu jest nienasycony? - Wydusiła z siebie głosem nieco zduszonym przez podniecenie, które zaczynało ją ogarniać. A potem na moment pochyliła się nad umywalką by opłukać usta z resztek pasy do zębów, po czym odwróciła się w stronę ukochanego wpijając się w jego wargi z mocą, by zaraz też się od niego odsunąć i pociągnąć go w stronę wyjścia. Mimowolnie w jej głowie pojawiła się krótka kalkulacja: mieli jeszcze trochę czasu, poza tym mogli odpuścić sobie śniadanie!
- Więc od dzisiaj pranie robimy wspólnie? - Mruknęła zerkając na niego z ukosa z figlarnym uśmiechem, gdy ciągnęła go za sobą na dół w stronę kuchni, gdzie miała w planach spełnić jedną ze słodkich wizji ukochanego. Gdy wreszcie znaleźli się w odpowiednim pomieszczeniu, puściła dłoń Leo, a potem stanęła przy ekspresie do kawy, by w czasie gdy oni będą zajęci sobą, on mógł przygotować im kofeinowy napój. Gdy włączyła sprzęt, a w powietrzy rozbrzmiał znajomy szum, odwróciła się do szatyna z wymownie uniesioną brwią do góry; zgrabnym ruchem rozplątała supeł swojego ręcznika, który opadł miękko na podłogę odsłaniając jej ciało oparte w kuszącej pozie o brzeg blatu. Przecież nikt, ani nic nie mogło im zabronić kolejnego miłosnego uniesienia!
[ok, ok ;)]
[taa ;pp
no więc spokojnie możesz zapomnieć, bo to pewnie i tak nic nie da xD
oł, aż tak ugryzła? xd nieźle ;p ehe, ehe na pewno sobie zasłużyłaś! xD / Dokładnie! xd
podejrzewam, że tak bardzo jak mi ;d]
Nie mogła sobie i jemu odmówić jeszcze jednej przyjemności tego dnia. Owszem, rozsądny człowiek poprzestałby na tym co zdziałali w łazience - w końcu mieli dzisiaj jeszcze wiele do zrobienia, a głównym ich dzisiejszym celem było oczywiście odebranie ze szpitala i bezpiecznie przywiezienie ich synka do domu. Ale żadne z nich tego rozsądku w tym momencie nie miało, poza tym cóż złego było w przedłużeniu rozkoszy? Przecież nikt na tym nie cierpiał, a oni jedynie zyskiwali kolejne upojne chwile!
I po kolejnym niezapomnianym seksie tego poranka, wreszcie jedno z nich się opamiętało, chociaż Spenc nie wątpiła, że Leo robił to z ogromnym trudem. Wciąż czuła jak jej mięśnie drżą domagając się odpoczynku gdy przyjmowała od ukochanego ręcznik, którym nakryła swoje rozgrzane nagie ciało. Odprowadziła go pożądliwym spojrzeniem, uśmiechając się przy tym zawadiacko, a gdy mężczyzna zniknął z jej pola widzenia wzdychając cicho oparła się o szafkę wiszącą tuż za nią; by następnie sięgnąć po filiżankę, którą napełniła czarnym napojem. Upiła łyk kofeinowej cieczy, która nieco ukoiła jej pragnienie. Niemal z nabożną czcią oblizała swoje nabrzmiałe wargi nie chcąc tracić ani kropelki kawy. I tak siedziała na blacie nucąc coś cicho, starając się opamiętać, wrócić do normalnego funkcjonowania, skierować swoje myśli na inny tor niż odtwarzanie wszystkiego co działo się wczoraj wieczorem, dziś rano oraz wymyślania kolejnych erotycznych igraszek. I wreszcie, gdy opróżniła już całą filiżankę z kawą, co nastąpiło dość szybko, wreszcie opuściła kuchnie będąc niemal pewną, że Leo w tym czasie zdążył się już ubrać. Rozsądek podpowiadał jej, że nie chce go przyłapać gdy się przebiera - zaczynała wątpić w swoją samokontrolę, więc lepiej byłoby go zastać w pełni odzianego, jednak jakaś część, znacznie dominująca pragnęła znów zobaczyć jego kuszące ciało. I znów skarciła siebie samą za to w myślach! Myśl o sprawach praktycznych, o tym co musisz dzisiaj jeszcze zrobić, myśl o Jamesie! - powtarzała sobie nieustannie w myślach i gdy przekroczyła próg sypialni na jej ustach widniał pogodny, wręcz podekscytowany uśmiech. Dzisiaj wreszcie weźmie swojego synka na ręce!
- Zrobisz śniadanie? Zdążymy coś jeszcze przekąsić. - Spytała unosząc nieznacznie brwi do góry, spoglądając na Leo, który właśnie ścielił ich łóżko, kompletnie ubrany! Pozwoliła więc sobie na krótkiego całusa z ukochanym mężczyzną, a potem poczekała aż opuści sypialnie by sama się przebrać, co oczywiście zrobiła z wiadomych powodów. Potem szybko narzuciła na siebie ubrania, okiełznała jakoś swoje potargane, wciąż lekko wilgotne włosy, by z wesołym grymasem na twarzy dołączyć do Leo czekającego na nią w kuchni.
[haha ok xd]
[zdecydowanie Ci się wydaje :D
wybacz? ;P ale ja wiem, że nic mi nie pomoże! :c i że za niedługo rozleniwię się na maksa!;p chociaż chyba już to zrobiłam - dopiero sięgnęłam po zeszyt z religii xD
jasne, jasne, tak sobie mów ;p zaraz jeszcze napiszesz, że tak naprawdę to ugryzła Cię za nic? xD
:DD
nie? ;p ja tak zawsze mam! ostatnio streszczenie `Przedwiośnia` czytałam lekcje wcześniej, a potem nawet dostałam plusika za treść! xD w sensie nas odpytywała i mnie się zapytała jaka jest ostatnia scena i wiedziałam! :> a normalnie jak czytałam streszczenie to miałam sobie odpuścić dwa ostatnie zdania, ale myśle "nie no, przeczytam" no i dobrze zrobiłam bo właśnie w nich opisana była ta ostatnia scena xd]
Według Spencer też można było wykorzystać ten czas który im został na coś innego, może bardziej pożytecznego i przyjemniejszego. Ale po raz pierwszy od dłuższego czasu górę wziął rozsądek. Wiedziała, że potrzebują coś zjeść, bo pomimo tego, że nie czują głodu, cóż nie wątpiła, że nieprzyjemnie ssanie w brzuchu za niedługi ich dopadnie. W końcu ostatnim ich posiłkiem był kawałek tortu, którego i tak nie dokończyli. Poza tym coś sytego i energetycznego na pewno dobrze zrobi na ich wykończone po nocnych i porannych miłosnych uniesieniach.
Uniosła jednak zaskoczona brwi, gdy stanęła w kuchni a jej oczom ukazał się bogato zastawiony stół i to pysznościami, które uwielbiała! Spojrzała na ukochanego nie kryjąc swojego zdziwienia, a potem uśmiechnęła się ciepło; napełniła swoją filiżankę kolejną porcją kawy, a potem pozwoliła sobie wpakować swoje szanowne cztery litery na kolana Leo. Jedna z jej dłoni spoczęła na jego karku, sunąc opuszkami placów po linii jego włosów, druga natomiast podtrzymywała kubek z ciemną cieczą pod jej ustami. Zaraz jednak miejsce naczynia zajęła jedna z kolorowo przystrojonych kanapek. Zatopiła w niej zęby zaraz podsuwając pieczywo pod wargi mężczyzny, a gdy ten i ten skosztował jedzenia cmoknęła go krótko w usta.
- To co, gotowy jechać po naszego synka? - Mruknęła w końcu, gdy wreszcie zaspokoiła swój głód, pragnienie. Dość niechętnie zsunęła się z kolan najdroższego zaraz wyciągając do niego dłoń, nie chcąc tracić z nim kontaktu fizycznego. - mój drogi narzeczony. - Dodała po chwili szczerząc rząd białych zębów w pogodnym uśmiechu; ciągle zachwycało ją to słowo. Brzmiało tak obco, a zarazem tak pięknie w jej ustach, gdy mówiła o swoim mężczyźnie!
[no przecież bym nie kłamała nie?! ;p
łatwo powiedzieć, gorzej zrobić i się tego trzymać, nie?! ;p / haha, więc nie tylko ja jestem zła! ;p poza tym u mnie to tylko religia! poza tym zawsze mogę na nią zaspać, nawet nie specjalnie bo jest pierwsza xD
ahaha ale ściema! xD
u biedna :c tak, tak jestem boska, chociaż wiem, że chciałaś napisać, że po prostu mam głupie szczęście!;dd chcieć możesz xd
oczywiście, że wybaczam! ucz się, ucz, któraś z nas w końcu musi xD to ja Ci zaraz odpiszę na Krk tylko dokończę wieczorną toaletę ;p żebyś miała co jutro robić, bo ja pewnie będę koło trzeciej dopiero, może trochę wcześniej, bo mam te głupie konsultacje z biol -.-
ahah dzięki i wzajemnie! dobranoc:*]
[no!;d
owszem, próbować zawsze można ;p ;) /no to gratuluje i bardzo się cieszę! :D ej właśnie nie! nie zaspałam!:> nawet wstałam dość wcześnie jak na mnie ^^ no i napisałam wszystko, trochę głupot nastulałam, ale on i tak tego nie będzie czytał xd no potem wybrałam sobie temat maturalny z religii.. -.- jak bym i tak miała mało roboty bez tego!
tak, tak, zaiste :d u biedna :C a gdzie Cię ugryzła? ;p
no wiedziałam, że dasz sobie radę :) :D mądra dziewczyna - przeczytaj, przeczytaj ^^ skoro Ci się chcee ;d / tak? no ok, niech Ci będzie, że Ci wierzę xD i tak mnie lubisz :*
ahaha no, przyzwyczaiłam się, a i owszem ;pp a konsultacji nie było! bo miał jakąś tam konferencje i no. I przełożył nam na jutro, w sensie zamiast normalnej lekcji biologii będziemy mieć konsultacje ^^
spoko, spoko ;d ]
Rozchyliła wargi, mrużąc oczy z oburzenia! Tak, miał duże szczęście, że zjawił, bo już szykowała się do wymierzenia mu solidnego trzepnięcia w głowę, ramię, czy gdziekolwiek by dała radę dostać.
- Jesteś złym człowiekiem, Leo! - Krzyknęła za nim, gdy wspinał się po schodach rechocząc pod nosem. Sama też ledwo powstrzymywała się przed śmiechem, ale obiecała sobie, że wytrwa i jeszcze po zgrywa zbulwersowaną, urażoną i w ogóle! Stała więc z dłońmi opartymi na biodrach i mierzyła go dość nieprzyjaznym spojrzeniem, gdy schodził na dół z fotelikiem dyndającym mu koło nogi. Zacisnęła też przy tym mocno wargi, by nie zdradzić ich drżenia, bo domagały się one wygięcia w szerokim uśmiechu i to też zaraz nastąpiło, gdy w jej uszach znowu rozbrzęczał przyjemny śmiech szatyna.
- Wariat. - Mruknęła tylko z lubością delektując się pocałunkiem i wsłuchując w słodko brzmiące wyrazy. Narzeczona! Była jego narzeczona! A sama myśl o tym wprawiała ją w niezwykle dobry nastrój i przyprawiała o miły dreszczyk na plecach. Leo mógł mieć swoje zdanie co do oświadczyn, że wcale nie były takie jak powinny, ale dla Spencer było wręcz odwrotnie. Dla niej te oświadczyny była najwspanialsze na świecie! Nie musiał padać na kolana, nie musiał klęczeć przed nią z bukietem róż i pudełeczkiem z pierścionkiem w drugiej dłoni. Oświadczyny nad tortem urodzinowym, gdy przed momentem zdmuchnął świeczki wypowiadając życzenie, które okazało się być tym, że chce by została jego żoną.. Czy mogła wyobrazić sobie bardziej romantyczne i wyjątkowego? Chyba nie! I na samo wspomnienie jego poddenerwowania, gdy wyglądał jak nastolatek, który chce poprosić pierwszą dziewczynie o tzw. "chodzenie" było naprawdę urocze i Spenc miała wrażenie, że do końca życia będzie rozczulona tym widokiem za każdym razem gdy go sobie przypomni. Boże, jak ona go uwielbiała! Za wszystko. Za te spontaniczne oświadczyny, jedyne w swoim rodzaju!
I tak pochłonięta odtwarzaniem tego wydarzenie, nawet nie zauważyła kiedy Leo zdążył zamontować fotelik w samochodzie. I już pędzili ulicami Murine w stronę szpitala wreszcie odebrać ich synka. Rozpływała się na myśl, że już a chwilę weźmie tą kruszynkę na ręce!
[noo więc będę próbować walczyć z lenistwem. postaram się! muszę ;p / kurde, na ja z siebie samej też :D nie wiem jak ja to zrobiłam :> no właśnie, nie! nie żart :c a wzięłam coś tam o aborcji ;p
o kurcze, ale zooołza, rzeczywiiście xd
to niech Ci się zachce! to ja z naszej dwójki jestem tą bardziej leniwą! ;p motywuj mnie tym, że Ty się nie obijasz! ;d / no, no co znowu?! ;p e tam, możesz sobie pisać co chcesz! ja i tak mam kilka(dziesiąt?!) dowodów na to, że mnie lubisz we wcześniejszych komentarzach :> xd
no :< xD mhm ;D uwielbiam naszego gościa od biol xd
ahaha ok, ok :D ja też się muszę za chemie zabrać także ten :D nie, nie będę się śmiać, skąd!... xDD]
Przecież oni zawsze byli oryginalni. Nie trzymali się reguł, robili wszystko po swojemu. Poza tym, naprawdę sądził, że Spencer mogłaby się złościć o takie drobiazgi jak brak wina, czy kwiatów? Naprawdę myślał, że to na tym jej zależało? A czym by to wszystko było, gdy nie jego szczere, płynące prosto z serca słowa? Już zapomniał jaka w tamtym momencie było szczęśliwa? Tych radosnych łez, szaleńczego uśmiechu, tego jak wzruszenie ścisnęło jej gardło? Dla niej te oświadczyny były najwspanialsze, lepszych wymarzyć sobie nie mogła. Owszem, gdyby w przyszłości pojawił się też pierścionek nie miałaby nic przeciwko (nawet w jej głowie pojawiła się wizja jak kiedyś przekazuje owy pierścionek synowi by wręczył go wybrance swojego serca!), ale przecież Leo znał ją dobrze, najlepiej ze wszystkich. Wiedział o niej wszystko. Więc powinien pamiętać, że romantyczna kolacja, bukiet róż, czy jeszcze coś innego, równie kosztownego wcale nie jest dla niej najważniejsze.
Gdy pędzili korytarzami szpitala by odebrać synka, uśmiech nie schodził z ust Spencer. Zniknął jednak natychmiast, gdy weszli do sali, w której zawsze leżał James, a jego inkubator był pusty. Poczuła jak coś lodowatego opada jej w brzuchu, a głowa zapełniła się milionem absurdalnie czarnych, ale jakże przerażających wizji. Jej głowa obracała się we wszystkie strony, a rozbiegany wzrok próbował odnaleźć gdzieś ich dziecko. Ledwo zarejestrowała uspokajający uścisk ukochanego, a jego pytanie i odpowiedź pielęgniarki już w ogóle do niej nie dotarły. Odruchowo dała pociągnąć się Leo w nieznanym kierunku, czując jak przerażenie obezwładnia wszystkie jej mięśnie. A wtedy nagle dostrzegła jak kobieta pcha w ich stronę szpitalne łóżeczko z kim?! Z ich Jamesem! Spencer odetchnęła z ulgą, a potem tylko na moment zerknęła na ukochanego uśmiechając się delikatnie, by zaraz pochylić się nad synkiem i się z nim przywitać. I nie mogąc dłużej czekać, zapytała czy może wziąć go na ręce, a gdy pielęgniarka skinęła głową i ułożyła na jej drżących z podekscytowaniach rękach maluszka, brunetka.. Och myślała, że się rozpłynie! Tak długo czekała na ten moment, a teraz miała wreszcie tę kruszynkę na rękach, mogła ją ucałować i to też zaraz zrobiła, jednocześnie przybliżając się do Leo, który i tak stał już tuż obok.
- Popatrz. Popatrz. On się uśmiecha! Na pewno cieszy się, że jedzie z nami do domku.. - Paplała wpatrując się w niego jak zaczarowana, a potem, bo bliżej nieokreślonym czasie wreszcie pozwoliła swojemu narzeczonemu wziąć dziecko na ręce: w końcu on też czekał na ten moment!
I nie wiedzieć kiedy, gdy załatwili wszystkie formalności, już opuszczali szpital wraz z Jamesem, a Spenc niemal skakała z radości!
[tak, to przede wszystkim xd - chcę! / pf, spadaj ;p no wiem właśnie -.-' ale spoko, dam radę. najgorsze, że znowu trzeba ręcznie pisać -.- dzięki ;)^^
;DD
no to pracuj, walcz dalej! ;D / nie, nie zrobisz tego! ;p :> bo ja wtedy zrobię to samo ;p i stracisz moje drogocenne odpowiedzi i teksty xd
;D
no już zabrałam się nieco za chemię, ogarnęłam ogólnie reakcje otrzymywania, podstawiania, addycji itd, teraz muszę wziąć się za nazewnictwo i rysowanie -.- jesteś ze mnie dumna?! :D
nic, a nic! xD / :c (tak, tak, świetnie Ci to wychodzi! :D )]
Słysząc pytanie Leo, Spencer zamyśliła się głęboko. Zaraz zaczęła sprawdzać swoją "listę" zastanawiając się co im jest potrzebne, a co na pewno mają już zakupione. Wszystkie rzeczy potrzebne dla dzieciaczka zaopatrzyli się już jakiś czas temu, mieli więc czas na uzupełnienie ewentualnych braków. Potem zaczęła zastanawiać się nad produktami spożywczymi dla nich - i zaraz przypomniała sobie, że sama dwa dni temu uzupełniła ich lodówkę po same brzegi planując przecież wytworne śniadanie dla ukochanego w dzień jego urodzin, więc i dla nich nie powinno niczego zabraknąć.
- Nie, niczego. Jedźmy do domu. - Odparła po dłuższej chwili wślizgując się na miejsce pasażera, by zaraz odwrócić się do tyłu, by móc sprawdzić co u Jamesa. I tak też spędziła większą część podróży wygięta w jakiejś dziwnej pozie, odwrócona tyłem do przedniej szyby, wpatrując się jak zaczarowana w synka, zabawiając go.. Aż ten wreszcie, gdy byli już niemal na Cynamonowej, usunął najwidoczniej wykończony spotkaniem z rodzicami i przejażdżką.
- Popatrz jaki on jest śliczny jak śpi. On cały jest śliczny. Mamy najpiękniejsze dziecko pod słońcem. - Mruknęła wreszcie wracając do normalnej pozy rozmasowując ścierpniętą nogę. A potem nagle coś do niej dotarło - wspólnie z Leo i lekarzem doszli do wniosku, że najlepiej będzie jeśli Spenc będzie karmić piersią, ewentualnie po prostu odciągać pokarm i karmić maluszka z butelki. Teraz jednak dodarł do niej jeden fakt, że jej piersi wcale nie są nadzwyczaj obolałe, obrzmiałe jak to bywa u kobiet po porodzie, gdy ich gruczoły mleczne rozpoczynają wzmożoną pracę. I poczuła się jakby ktoś dał jej porządnego kopniaka w brzuch - czyżby miała być tak beznadziejną matką, która pierwsze nawet nie potrafi donosić ciąży do końca, a potem nawet nakarmić własnego synka?
[dobre nastawienie zawsze spoko. ^^ / no ja bym nie dała?! :D poza tym w sumie mam taki temat, że można pisać i pisać! więc spoko, tylko właśnie.. przepisywanie to będzie masakra ;p tak, tak właśnie. maluteńki drobiazg!
walcz, jestem z Cb dumna!<3 / no i bardzo dobrze! ;d haha ok, już nie będę xD
dzięęęki :>> / ej, ej! to siadaj do książek i nie ruszaj się od nich aż wszystkiego nie ogarniesz!:) żebyś potem czegoś nie zwaliła czy coś! ok, ok. odpisywaniem się nie przejmuj, przecież są ważniejsze sprawy!:) ok, to zerknę tu za jakąś godzine ;p i dzięki! Tobie też powodzenia.. ze wszystkim! :D :))
(ech i pomyśleć, że to ja powinnam dawać dobry przykład jako starsza koleżanka :C xD)]
[to ja zacznę! ;D / no wiem, wiem że we mnie wierzysz :) e, w sumie to nie wiem, bo jeszcze się nad tym w ogóle nie zastanawiałam, nie pytałam o nic i wgl. Przeciwstawić postawie Kościoła, czyli że jesteś za aborcją? / haha no raczej :> to chyba oczywiste, bo przecież takie przerwy mi się przydadzą, żeby ręka mi odpoczęły :D prawda? ^^
;) / ;D
o matko, racja. Ty masz jeszcze geografię! współczuje! ;p oczywiście, że piękny. Mój zawsze głównie opiera się na "powtórzę w szkole" xD / haha też tak mam xD no to, no to wymyśl szybko :D i bardzo się cieszę, że tu jesteś :> no ja już chemię względnie ogarnęłam, nazewnictwo spoko, rysowanie też, reakcje tam mniej więcej umie i tak przecież związki będę pewnie miała podane, teorie tylko powtórzyłam bo u nas raczej nie ma takiej typowej, ew. jakieś abcd ^^ no i teraz ciacham sobie zadanka ;p
(cicho xd i tak jestem zła bo zapodziałam gdzieś vademecum do chemii, a tam zawsze wszystko tak ładnie rozpisane miałam! :c]
Chciała jakoś szybko zamaskować swój nagle przygasły humor; nim jednak zdążyła cokolwiek zrobić ze zmartwioną, nachmurzoną miną, Leo już pytał co się dzieje, już pochylał się w jej stronę z zatroskanym wyrazem twarzy. Zagryzła wargi na moment odwracając wzrok w stronę synka, który smacznie sobie spał, zastanawiając się jak ma to ująć. Co miała powiedzieć " Piersi mnie nie bolą!"?! Nawet w jej głowie zabrzmiało to nader idiotycznie i wiedziała, że Leo w żaden sposób by jej nie zrozumiał. No i de facto nie było to tak do końca prawdą, bo owszem, piersi pobolewały ją nieco jednak miała wrażenie, że to tylko dzięki/przez ich nocne oraz poranne miłosne ekscesy, gdy to ukochany nie szczędził jej biustowi uwagi, obdarzając jej krągłości na przemian to czułymi to nadzwyczaj drapieżnymi pieszczotami co zdecydowanie jej odpowiadało. Ale teraz mogła być skupiona tylko na tym, że piersi nie bolą ją tak jak powinny, nie żeby chciała cierpieć, ale wiedziała co to oznacza. Że znowu wyjdzie na beznadziejną matkę, nie potrafiącą dostarczyć swojemu dziecku odpowiednich składników i tej naturalnej odporności zawartej w mleku mamy.
I już chciała powiedzieć, że nic się nie dzieje mając wrażenie, że ukochany nie zrozumie jej problemu jednak zaraz zrezygnowała z tego planu, bo po pierwsze dobrze zdawała sobie sprawę, że Leo i tak jej nie uwierzy i pewnie łatwo nie odpuści, poza tym.. Również nie chciała by cokolwiek popsuło im ten dzień, a wiedziała, że jeśli nie wyrzuci tego z siebie zeżre ją to od środka niszcząc idealny dzień, który zaczął się przecież tak wspaniale! Ba, wręcz był jakąś kontynuacją poprzedniego.
I potem dość niechętnie zaczęła mówić Leo o co chodzi, ze wzrokiem wbitym w jego dłoń na jej udzie, by zaraz niemal bezwiednie "zbadać" swoje piersi; była beznadziejna. Jej ciało pierwsze nie potrafiło poradzić sobie z donoszeniem ciąży, było na tyle słabe, że omal któreś z nich - ona lub James - nie umarli, a teraz nawet nie potrafiło zmusić gruczołów mlecznych do działania! A przynajmniej Spencer była o tym święcie przekonana.
[;pp / miło to słyszeć (czytać w sensie ;p) :* no spoko, mogę Ci wysłać jak mi przypomnisz ;p ale nie spodziewaj się jakiegoś wielkiego dzieła - sorry ale to tylko praca maturalna na religię xd Och, o takie coś Ci chodzi. Bo już się wystraszyłam, że ogólnie popierasz aborcję. Owszem są sytuacje takie jak gwałt, że kobieta powinna mieć prawo do przerwania ciąży, albo coś, chociaż to już chyba zależy po prostu od osoby i tutaj też mogłabym się sprzeciwiać. Ale mnie nic bardziej nie wkurwia jak po prostu słyszy się, że jakaś laska usunęła dziecko tylko dlatego, że wpadła, albo nie wiem facet ją zostawił czy coś. No kurwde, to niech pierwsze się odpowiednio zabezpieczy czy coś -.- i trzeba potrafić ponosić konsekwencje swojego postępowania. Nie chcesz dziecka - okej, ale urodź i oddaj je do adopcji.. Już mi ciśnienie skoczyło xd nie wiem czy dobrze zrobiłam biorąc ten temat tylko się wkurzać będę jak trafie na jakąś głupią wypowiedź na internecie.. xd / no ;d wiedziałam, że będziesz mieć takie samo zdanie!;p
:DD / oczywiście że rozumie! ;p no na to liczę! lubie nasz wątek na Krk :D / czy taka zdolna to się okaże jakie będę efekty ;p
(haha dzięki za pocieszenie xD już się czuje uspokojona, zdecydowanie ;p)
ojojoj znowu krzyczą?;c btw. to oni wiedzą, że ze mną piszesz, czy po prostu myślą, że przed kompem ślęczysz? ;p tak, wiesz swoje, racja!;D
ok,ok ;). udanego dnia jutro:* i ja już jutro odpiszę, bo dzisiaj jakoś wena mi już uciekła, więc pewnie zajrzę tu przed korkami z angielskiego, a potem pewnie też zjawię się koło 6-7;). także udanego dnia, poprawy i wgl, dobranoc;*]
Próbowała przekonać samą siebie, że to czy będzie karmiła piersią czy nie, wcale nie jest najważniejsze. Przecież to nie od niej tak naprawdę zależy, czy jej organizm działa tak, a nie inaczej, czy jest zdolny do wzmożenia pracy niektórych organelli czy nie. Liczyło się to, że walczyła o swojego synka. Że nie poddała się, że była gotowa poświęcić swoje życie dla tego małego szkraba. Liczyć się będzie to jak go wychowa, czy będzie dobrą matką, a nie to fakt, czy chłopczyk będzie karmiony naturalnym mlekiem czy kupowanym w aptece. Owszem, chciałaby być jak większość matek zdolnych wykarmić dziecko sama, ale przecież to nic strasznego jeśli będzie potrzebować pomocy kupnych produktów, czyż nie? W tym przekonaniu nieco podbudowały ją też słowa ukochanego, który starał się ją pocieszyć mówiąc o rzeczach, które Spencer tak naprawdę wiedziała. Otuchy dodał jej też fakt, że jest też Kat, która była w podobnej sytuacji co ona jeśli chodzi o karmienie - oczywiście życzyła jej jak najlepiej, chodzi tutaj rzecz jasna o samą świadomość, że ma się kogoś bliskiego, kto będzie umiał pomóc, podbudować. Bo mimo szczerych chęci Leo, Spencer dobrze wiedziała, że nigdy tak do końca jej nie zrozumie, bo po prostu nie jest kobietą.
Wysiadła z samochodu odnotowując w głowie, że musi wreszcie umówić się z Kat na jakieś spotkanie, które planowały już od dłuższego czasu, ale zawsze stawało coś na drodze uniemożliwiając im spędzenie dłuższego czasu ze sobą, poplotkowania, powymieniania się wrażeniami; zapamiętała też, że musi umówić się na wizytę do lekarza, bo może rzeczywiście da się coś na to poradzić - może ginekolog zaleci jakieś ćwiczenia, masaże, które zmotywują jej ciało do działania i na to szczerze liczyła. Mimo wszystko nie mogła do końca pozbyć się tego uczucia bezużyteczności, beznadziejności, wszak wszystko to jednak na jakiś czas przycichło i Spenc wiedziała, że takie coś nie popsuje im dnia: Leo miał racje - nie ma co się martwić na zapas.
Wzdychając cicho, poczekała aż Leo wciągnie Jamesa z mercedesa, a potem chwyciła jego wolną dłoń, zaglądając do ich malutkiego synka, który obudził się na moment. Uśmiechnęła się ciepło gładząc chłopczyka po policzku, a potem wspólnie w trójkę ruszyli w stronę domu; Spencer gładząc ramie ukochanego na moment wspięła się na place by pocałować go krótko i delikatnie w usta, w ramach podzięki za wszystkie słowa, które usłyszała od niego w samochodzie, mrucząc cicho, że jest kochany
[no to jak przypomnisz to spoko, wyślę Ci ;D ;) / no co, bo żeś tak napisała, że brzmiało to trochę jednoznacznie na początku ;p tak, skończmy ten temat, w którym jak widać mamy podobne zdanie ;p szkoda nerwów! ^^ ahaha dzięki! ale spoko, jak to nam dzisiaj baba od matmy powiedziała "machniemy to między Bożym Narodzeniem, a Sylwestrem i z głowy " :d / ;DD
no tak myślałam ;dd / hm, powiem Ci, że całkiem spoko ^^ wiem, że mam jeden błąd bo źle jeden produkt w reakcji nazwałam, ale tak poza tym to nie powinnam mieć większych błędów ;p ach no i jednego zadania nie zrobiłam co trzeba było jakieś tam pojęcie wyjaśnić xD ale tego to nikt się nie uczył, bo to była tak dziwna lekcja no i kumpela akurat mojego pojęcia na ściądze nie miała ale oj tam xd zważywszy na to ile się uczyłam to i tak mi poszło całkiem dobrze :D
(pf, nie! xd)
no to dobrze;) ooo serio?;o nawet Leosia znają? :D ale czad! :D
no to gratuluje! :D <3 wiedziałam, że sobie poradzisz:) ok,ok ;D ja właśnie wróciłam z korków i zaplanowałam sobie wieczór z Tobą oczywiście, z GA, żelkami i zadaniami na chemię i biologię, bo wole sobie je dzisiaj spokojnie robić, niż jutro na szybko xd]
[;)) / haha, no i się troszkę.. e wystraszyłam, że możesz mieć takie zdanie, że wiesz, że popierasz aborcje albo coś;x tak samo jak ostatnio mnie koleżanka zgasiła mówiąc, że ona szczerze powiedziawszy uważa, że homoseksualizm to choroba.. -.- / no ma, ma;p ale się na nas wkurzyła bo wszyscy byli zainteresowani tylko chemią, albo kartką wędrującą po klasie z tematami maturalnymi na religię xD ech, ja to bym chciała mieć ferie wolne! :c ale będę musiała do matury zakuwać, chociaż obiecałam sobie, że odwidzę kumpele w Poznaniu ;p a kiedy konkretnie masz ferie? ;p bo ja wiem tylko, że w tym ostatnim terminie jestem, pod koniec lutego ^^
ano mówiłaś, mówiłaś, dzięki:D
(haha, też bym się cieszyła na Twoim miejscu :D)
;) / ;o serio? :D ale fajnie ^^ a co, sceny +18 też Ci pomagają pisać? xDD Ale nie no, fajnie naprawdę :) ale ja tak bym właśnie chyba jednak nie potrafiła - owszem ten "rejon" zostawiam tylko dla siebie, no może siostra coś tam ogarnia trochę, bo często jak z nią siedzę i gadam to i Tobie odpisuje więc wiesz :)
zdolna dziewczyna, zdolna :D / haha ok :D no to czekam aż i Ty mi umilisz wieczór, bo żelki na cały mi nie wystarczą xD ]
[haha okej, dobrze wiedzieć ;p ja też się staram, no ale to mnie aż zagięło, ostatecznie ją odesłałam do pierwszego lepszego księdza - każdy jej powie, że gejem się po prostu rodzi. ale ogólnie tak ja wtedy zarzuciłam argumentami z koleżanką, że chyba jej się trochę głupio zrobiło xd / no daj spokój, u mnie na matmie to zawsze jest jakaś masakra i jest tylko "dziewczynki, proszę o spokój!" a patrzy się na chłopaków xd / no to tak, tak, ale mimo wszystko to nie zmienia faktu, że wolałabym sobie gdzieś pojechać, a nie siedzieć przez dwa tygodnie w książkach. o no to fajnie marzenie! może Ci się uda tak wybrać ;)
czaad :D hahahah no nie mogłam się powstrzymać xD chociaż oczywiście żartowałam tym pytaniem ;p ach, no tak, pisałaś, że ktoś był ee.. bardzo dosłowny i bezpośredni że tak to ujmę? ;p / no ja też jestem dość blisko, ale chyba nie na tyle ;p poza tym lubię mieć taki hm "swój świat", swoje sprawy w które nikt mi nie ingeruje, jeśli wiesz o co mi chodzi ;p
;pp
pf:c jak zwykle! i jak zwykle jak miało być miło to juz nie jest przez jego humorki ;p]
Pierwszą rzeczą, która ją zdziwiła i wzbudziła jakieś podejrzenia była jakiego niemrawa reakcja na jej podziękowania, westchnienie jakby go to bardziej zirytowało, a może nawet znudziło niż sprawiło przyjemność. Poczuła się dotknięta, ale zaraz przetłumaczyła sobie, że jak zwykle wszystko nad-interpretuje, więc odrzuciła od siebie nie przyjemne myśli. Szybko okazało się, że jednak nie jest to takie łatwe, gdy ukochany niespodziewanie wyswobodził się z jej uścisku, mimo iż ona sama sięgnęła do klamki by otworzyć drzwi, dobrze wiedząc, że przecież Leo nie ma wolnej dłoni. Stanęła zmieszana zastanawiając się co takiego się stało? Owszem poruszyła temat, który na moment mógł zepsuć humor, ale powinien on raczej zepsuć go jej niż jemu. Z opóźnieniem, dość niepewnie przekroczyła próg domu, obserwując jak Leo nie oglądając się na nią idzie z Jamesem do salonu. Odwiesiła na bok swoją letnią kurteczkę, zsunęła ze stóp buty, a potem zagryzając wargę ruszyła za swoimi chłopakami. Rozejrzała się dość chaotycznie po pomieszczeniu, a potem usiadła na fotelu, bo nagle wydało jej się, że brakuje dla niej miejsca na kanapie tuż obok Leo i Jamesa, chociaż spokojnie by się tam zmieściła. Po prostu miała wrażenie, że mężczyzna nie życzy jej sobie w tej strefie. Głowiła się nad tym co się takiego stało, co przeoczyła, że nagle radosna atmosfera diametralnie się zmieniła. Bo nie wierzyła, że chodzi o to karmienie piersią, przecież wyraźnie dała do zrozumienia, że nie zgadza się z nim, że nie ma co się martwić na zapas!
- Leo co się dziej? - Wydusiła z siebie wreszcie pytanie, które on przed momentem zadał jej w samochodzie. Uniosła przy tym nieznacznie brwi, prześlizgując spojrzeniem od synka do szatyna wyraźnie zmartwiona. Teraz głównie tym, że nie ma pojęcia o co chodzi!
[:) wiem! ;p no, tak, nie każdy, ale wiesz. Ksiądz też człowiek, ma swoje słabości więc może być pseudo psychologiem albo homofobem ;p tak czy siak pod tym względem mój ksiądz jest spoko, już nieraz przeprowadzał z nami rozmowy na ten temat xd / my mamy tylko 7 xd ale spoko u mojej jednej koleżanki to było ich 2, a potem został chyba tylko 1? xD a ogólnie human z mojego rocznika to babiniec jest, ani jednego gościa w kl nie mają xD / no tak, ale zobaczymy co z tym Pzn wyjdzie. No tak, tak. Zresztą zobaczę, do ferii jeszcze dużo czasu ;p nie narzekam przecież ;p / :)
nie Ty jedna xd po prostu nikt nie czai mojego czarnego humoru :ccc xd / biedna :c ale trauma już Ci przeszła? No tak czy siak, wiadomo jak to w necie jest - nigdy nie wiadomo kto siedzi po drugiej stronie więc może rzeczywiście był to jakiś zboczeniec ;o
haha tak, tak wiem idealnie o co chodzi ;p
haha ok, już nie będę ;p masz racje on w przeciwieństwie do Ciebie jest niewinny!]
Nie, wcale nie był. Może spokojny - ale tylko względnie, bo przecież aktualnie Spencer targały obawy związane już nie tylko z tym, że jej ciało jest na tyle beznadziejnie by nie poradzić sobie z wykarmieniem dziecka, ale też dziwnym zachowaniem Leo. Widziała, że coś go dręczy, że ma jakiś problem. Chciała mu pomóc, tak jak on przed chwilą pomógł jej w samochodzie przynajmniej po części rozwiewając jej problemy, które nie miały przyćmić jej tego dnia. Ale wystarczył tylko dziwny humor ukochanego, by cały ten dzień nie wydawał jej się już taki kolorowy. I niemal prychnęła nie dowierzając słysząc gładką odpowiedź mężczyzny. Od razu przypomniała sobie jak kiedyś obiecali sobie wzajemnie, że już nigdy nie będą mieć przed sobą tajemnic, że będą rozmawiać o wszystkim, nieważne czy rzecz była poważna cz nie. Ona trzymała się tego - jeszcze przed chwilą otworzyła się przed nim, powiedziała co nie daje jej spokoju, co dręczy, ale on przecież nie mógł już zrobić tego samego, prawda? Bo po co? Cały Leo.
- Nie, nie chce. Dzięki. - Odparła niemal natychmiast nawet na niego nie patrząc. Wzrok wbity miała w podłogę, by zaraz unieść go na słodko śpiącego synka i by zaraz też znaleźć się przy nim. Miała wrażenie, że to jedyny jasny promyk w tym domu. Bo ten drugi przygasł krzątając się w kuchni. Dopiero po chwili podniosła na niego spojrzenie, a potem nagle dostała olśnienia. Leo po prostu żałował tego co wczoraj zrobił, a mianowicie swoich oświadczyn. Pewnie dotarło do niego, że to błąd żenić się z taką kobietą jak ona. Kobieta, która jest nieodpowiedzialna, bo przez swoją nieuwagę doprowadziła do przedwczesnego porodu. Niemal nie zabiła siebie i Jamesa. A teraz przez nią będą musieli korzystać ze sztucznego mleka! Ubodło ją to, wręcz cholernie zabolało. Wzięła kilka głębszych wdechów by opanować ogarniające ją duszności, łzy cisnące się do oczu. A gdy tylko Leo wrócił do salonu, mruknęła by przypilnował Jamesa, sama zaś zerwała się na równe nogi kierując w stronę łazienki. Potrzebowała chwili dla siebie by się opanować.
[haha no zdarzają się tacy xD nie uwierz mi, że nie ma czego zazdrościć ;p to, że czasem my poruszmy jakieś temat, a on próbuje wytłumaczyć nam jak na to patrzy Kościół to wcale nie czyni go fajnym ani nic z tych rzeczy ;p. o, ale takiego księdza jak miałaś to rzeczywiście można zazdrościć ;p / hm, no klasyka jak klasyka, zależy na jakim profilu, bo właśnie np. na mat-inf to nie ma zbyt wielu dziewczyn, za to chłopaków jest multum ;p haha no powiedźmy xD / haha a ro noł! xD
nie przejmuje się ;p poza tym lubię jak się ludzie głowią czy ja jestem po prostu sarkastyczna, czy żartuje czy rzeczywiście pytam/mówię na poważnie xd / dzięki mnie mówisz?;p no to się cieszę ;p ok. btw wgl się dzisiaj dowiedziałam, że podobno Rutowski ma szukać u nas tego gwałciciela!;o w senie nie u mnie tylko w mieście leżącym parę km ode mnie, bo tam grasuje już od jakiś 3lat!
;p
ja sobie grabie? ;p to Ty sobie grabisz Darling! ;p ohoho jeszcze łaskie robi.. xd / nie? ;c szkoda :c ale okej, spoko, ucz się!]
W ostatniej chwili powstrzymała się by nie trzasnąć drzwiami od łazienki - nie mogła przecież tego zrobić, bo to tylko mogło zbudzić Jamesa. Więc wyrządziłaby więcej szkód niż pożytku, bo żadne rzucanie przedmiotami czy głośne zamykanie drzwi nie mogło pomóc w uporaniu się z rozdzierającymi uczuciami targającymi jej ciałem. I gdy już znalazła się sama w zamknięta w łazience znajdującej się na parterze pozwoliła sobie oprzeć się o chłodną ścianę, by zaraz ułożyć trzęsące się dłonie tuż nad kolanami i nieco pochylić. Stała w tej pozycji dłuższą chwilę niczym po długim biegu, próbując uspokoić oddech. Na nic się to jednak zdało, bo słone strumienie i tak wypłynęły z jej oczu, a w tym samym momencie usłyszała stłumiony krzyk synka. Odruchowo zerwała się chcąc biec by uspokoić dziecko, powiedzieć, że mamusia jest tuż obok, ale powstrzymała się, gdyż przypomniała sobie, że przecież James nie jest sam. Jest z nim Leo, który na pewno sobie poradzi, bo przecież Spenc zawsze była przekonana, że jej ukochany idealnie nadaje się na ojca i że wyśmienicie sprawdzi się w tej roli. Poza tym ciągle nie była odpowiednio uspokojona, jej oczy ciągle lśniły od łez, więc zaraz przetarła je dopiero potem zdając sobie sprawę, że był to głupi błąd bo tylko powieki zaczerwieniły jej się w znajomy sposób. Nie przyznawała się też do tego przed samą sobą, ale był jeszcze jeden, główny powód dla którego nie wybiegła z łazienki na "ratunek" synkowi. Powstrzymał ją paraliżujący strach, że dziecko jest głodne. Że będzie zmuszona go nakarmić, a przecież nie była do tego zdolna, a przynajmniej nie potrafiła zrobić tego w naturalny sposób przez co czuła się bezużyteczna, gorsza od innych. Bo przecież każdy potrafi przygotować mleko z proszku, nie?
Dopiero po jakimś czasie wreszcie opuściła bezpieczne ściany łazienki i niepewnie wróciła do salonu; zastała tam uroczy obrazek, który mimowolnie wywołał na jej twarzy rozczulony uśmiech. Leo uspokajająco kołyszący Jamesa na rękach.. Serce ścisnęło jej się w ten ciepły, przyjazny, tkliwy sposób.
- Zasnął? - Zapytała cicho, dopiero po jakimś czasie dołączając do nich, zastanawiając się czy ma iść przygotować jakiś pokarm dla Jamesa, który pewnie nawet jeśli nie teraz, to za niedługo zacznie domagać się jedzenia.
[no to rzeczywiście niefajnie, ale mój to przegada z nami całą lekcje, przeważnie nie na temat jaki podyktuje, potem walnie nam jakiś czterowersowy cytat pod katechezą, a potem nas z tego pyta, tylko co my mamy mówić jak tak naprawdę lekcji o tym nie było?! ;p / no ogólnie tak wiadomo głównie technika i zawodówki są oblegane przez chłopaków, ale bez przesady w liceach też ich nie brakuje ;p . a ja nie mówię, że zawsze, różnie bywa, u mnie akurat jest także na tym profilu jest facetów więcej ;p /;pp
no można tak powiedzieć ;p / no daj spokój! i nawet mówili, że niby kasy za to nie chce, bo w takich sprawach gdy chodzi o gwałty nie przyjmuje wynagrodzenia czy coś ;p
no przecież nic nie mówię! nie no, możesz, możesz ;p w końcu to Ty i Twój Leo, więc.. ;p / ok,ok ;p dobranoc:*]
[haha dokładnie ;p / toć przecież piszę, że różnie bywa, czyli wszystko zależy po prostu od szkoły - w jeden jest tak, w drugiej inaczej ;p no to u mnie jest tylko liceum;). no i jeszcze jest jedna klasa hm.. gumisów w sensie taka jakby klasa specjalna ;p
;p/ no! poza tym ja mam to gdzieś kto się tym zajmie byleby był skuteczny ^^
ahaha no powiedźmy, że i ja to zauważyłam, ale chyba każdy tak ma - trudno opisywać kogoś mega szczęśliwego, gdy samemu ma się zły dzień. I przestań pisać, że bo po pierwsze i tak tego nie zrobisz, bo za bardzo go lubisz, po drugie za bardzo lubisz ze mną pisać no i ten wątek jest na swój sposób wyjątkowy, bo to nasz pierwszy, więc w moim mniemaniu żaden inny chociaż, wszystkie lubie, temu nie dorówna no i po trzecie przestań, bo się przestaniemy lubić! ;p / w sensie mam się nastawić psychicznie? e.. okej? Napisałabym coś więcej, ale boje się, że mnie zjesz tak to ostro wszystko napisałaś ;pp]
Nagle w jej głowie powstał cholerny mętlik, którego wcale nie chciało jej się uspokajać, bo miała wrażenie, że niczym doszłaby do względnego ładu i składu opadłaby ze wszystkich sił. Męczyło ją dziwne zachowanie Leo, bo już naprawdę nie miała pojęcia jak interpretować jego humorki, które potrafiły się diametralnie zmienić się w przeciągu dwóch sekund. Już wbiła sobie do głowy, że mężczyzna po prostu żałuje oświadczyn, tak teraz doszła do tego kolejna sprawa. Miała po prostu dziwnie wrażenie, że Leo chce z nią rywalizować o Jamesa. Już gdy tylko weszli do domu poczuła się przez niego odtrącona jakby wcale jej tu nie chciał, że najlepiej byłoby mu samemu z dzieckiem. Ona nie miała zamiaru walczyć z nim o dziecko, bo uważała, że przecież obydwoje dla Jamesa są równie ważni. Że wspólnie mają go wychować, uczyć jak żyć, opiekować się nim, dbać o niego. To przecież był ich skarb. I znów Spenc poczuła się.. cóż, krótko mówiąc dziwnie. Nie miała pojęcia co ze sobą zrobić - chciała podejść do nich, cieszyć się razem z nimi tą chwilą, tym dniem, ale od Leo biła wyraźna niechęć, jakby wcale nie chciał dać jej synka na ręce, jak by najlepiej było, gdyby w ogóle tu wyszła i dała mu spędzić czas sam na sam z maluszkiem. Nie zamierzała mu też go na siłę wyrywać, owszem bardzo chciała trzymać Jamesa w swoich ramionach, móc przytulić go do siebie, ale wiedziała, że gdyby tylko w neutralnym geście wyciągnęła po niego dłonie, Leo od razu źle zinterpretowałby ten gest.
I w tym samym momencie szatyn drgnąć i podszedł do niej. Starała się na niego nie patrzeć. Nie chciała widzieć tej jego twarzy bez cienia uśmiechu, jakby czymś zmartwionej, tylko.. Czym? Bo przecież rzekomo wszystko było ok, jak to sam jej jeszcze niedawno powiedział. Dlatego uparcie wpatrywała się w Jamesa, po cichu też licząc, że zaczerwienienia zniknęły i Leo ich nie dostrzeże, albo, że światło padnie w jakiś specyficzny sposób i je zamaskuje.. Cokolwiek.
A potem liczył się już tylko James, jego słodka twarzyczka, wyginająca się w przeróżnych grymasach. Spencer chwyciła chłopczyka za malutką rączkę, pochylając się nieznacznie w jego stronę, by czule cmoknąć go w czółko.
[noup :c pomysłów brak! jakbym wiedziała, że wizyta ojca na razie odpadnie to bym dziś myślała co by tu wykombinować jeszcze, ale póki co to nie mam pojęcia. Biologia wyżera mi mózg :c]
[;pp e.. integracyjną to ja bym tego nie nazwała ;p taka klasa specjalna, czyli osobami nie do końca normalnymi, trochę upośledzeni że się tak wyrażę. Wiesz o co chodzi.
:)
haha tak, dobrze znam tą Twoją okrutną tendencje ;p no, mam nadzieje. i mam nadzieje, że się z tym zgadzasz i oczywiście, że nie uśmiercisz Leosia, bo się serio pogniewamy! ;p I nie żebym Ci rozkazywała co masz robić ze swoją postacią.. xd tylko tego jednego Ci zabraniam, a zarazem ładnie proszę xD / okej, postaram się. Nie, nie akurat w tamtym momencie nie miałam słów pocieszenia na myśli, ale okej xd nieważne;p też mam dzisiaj jakiś dziwny dzień, że mi się wszystkiego odechciewa. Ohoho, grozisz mi? ;p]
Nie, to tylko on miał wrażenie, że w tamtym okresie był zepchnięty na dalszy tor. To on się przed nią zamknął. Owszem, powinna cieszyć się, była dla niego na tyle ważna, że postanowił zepchnąć swoje potrzeby na dalszy tor, ale jej się to wcale nie podobało. Pamiętała przykładowo ten dzień, gdy rozmowa zeszła na jej rodziców, kiedy ma im wszystko powiedzieć i w ogóle, a on nawet nie wyraził swojego zdania jedynie zgadzając się na każdą jej decyzję. To nie było dobre, bo odbiło się to na nim na tyle, że i w tym momencie nosił tego wszystkiego ślad. A Spencer zawsze liczyła się z jego zdaniem, tyle tylko, że w sprawie ciąży nie mogła się z nim zgodzić. Musiała urodzić, nie potrafiła zabić owocu ich miłości, poza tym miała wrażenie, że ostatecznie zrozumiał jej postępowanie. Jej wybór, przez który skrzywdziła najważniejszego człowieka w swoim życiu, którego chciała by nigdy nie cierpiał. To był ich malutki skarb, który miał prawo żyć. Powinien się cieszyć - gdyby wtedy zgodziła się z jego zdaniem, posłuchała i poddała się aborcji.. Nie staliby tu teraz w trójkę. Nie było by ich małego szkraba Jamesa. Owszem, ryzykowała, ale czy nie było warto?
Miała też nadzieje, że Leo pamięta, że jego zdanie, jego problemy są dla niej najważniejsze, że chce wiedzieć co go dręczy, że chce mu pomagać. Ale nie, jakby zatoczył wielkie koło i wrócił do momentu, gdy mimo iż w głębi targa nim wiele spraw, gdy czym się zamęcza, ją zbywa krótkim "wszystko dobrze". Tak nie powinno być i była pewna, że kiedyś już to przerobili, że nawet jeśli będą myśleć o drugiej osobie nie chcąc dokładać jej zmartwień to przemogą się i zaczną mówić pamiętając, że są.. Drużyną. No i przede wszystkim dlatego, że widać, ze ta druga osoba zamartwia się jeszcze bardziej nie mając pojęcia co dzieje się z ukochaną połówką.
Nie potrafiła się rozluźnić jak zawsze za sprawą jego dotyku. Raczej czekała aż jego dłoń zaciśnie się na jej ramieniu, by odciągnąć ją do Jamesa. Tak się na szczęście nie stało, a z ust mężczyzny wypłynęły jedynie przeprosiny, tylko.. Czy one mogły cokolwiek w tym momencie załatwić. Bo przecież..
- Przecież podobno wszystko jest okej, wiec nie masz za co przepraszać. - Odparła po dość dłuższej chwili milczenia ciągle uparcie patrząc na Jamesa, chociaż aktualnie przed oczyma malował jej się obraz twarzy ukochanego. A potem powoli wyswobodziła się z jego objęć, równocześnie ostatni raz całując synka tym razem w maluteńki nosek, po czym skierowała swoje kroki do kuchni, mówiąc cicho, że może James wypije trochę mleka przed kolejną drzemką.
[czepiasz się, przecież nie powiedziałam, że to Twoja wina. No chyba, że od dłuższego czasu nie chciałaś wprowadzać ojca póki co do wątku, więc mogłaś napomknąć o tym wcześniej to by się pomyślało o czymś innym ;) ale przecież nic się nie dzieje, nie? właśnie przeżyjemy. A to jak już chcesz, dostosuje sie;) / oj biedna ;p ja powtarzam enzymy, metabolizm komórki, fotosyntezę.. ble.]
[no u nas to ich jest garstka, nawet nie wiem czy z 10osb ich jest;p
przecież nic takiego nie powiedziałam;p. przecież lubimy dramaty ^^ narzekasz i grozisz ;p / no dzięęki, ale głównie to Tobie ma sprawiać przyjemność pisania Leosiem i zarazem ze mną ;) więc ostatecznie Cię zmusić nie mogę. tylko ŁADNIE PROSZĘ, nie zabraniam xD
;pp no i jeszcze jutro mam głupie szczepienie :c ahaha spoko xd dobrze wiedzieć ;p]
Każdy miał swoją listę priorytetów, tylko dlaczego Leo ciągle wydawało się, że spadł w hierarchii na rzecz Jamesa? Czy nie mógł pojąć, że po prostu obok niego pojawił się jeszcze ktoś, a mianowicie James? Że teraz obydwoje stoją na czele jej najważniejszych spraw i osób? Owszem, dziecko teraz będzie zajmować część jej czasu, uwagi bo przecież w końcu to jest ich mały skarb o który muszą się wspólnie troszczyć, dbać by był bezpieczny. Ale Leo nigdy nie schodził i nigdy nie zejdzie na dalszy tor. Zawsze będzie dla niej najważniejszy, zawsze będzie miała czas by i o niego zadbać, i jemu poświęcić uwagę i z nim porozmawiać, i z nim spędzić czas, i jemu sprawić przyjemność, i jemu pomóc. Zawsze będzie się martwić o niego. Nigdy nie pójdzie w kąt, bo.. Jakby mógł pójść skoro bez niego nie potrafiłaby żyć?
Dlatego tak bardzo bolało ją zachowanie Leo, gdy wydawało jej się, że to on ją odpycha, że znów się przed nią zamyka, co robił kiedyś, a co wróciła podczas jej ciąży. Zwłaszcza, że głównie jego myśli były absurdalne, zamęczał się irracjonalnymi rzeczami, bo czy kiedykolwiek Spencer dała mu powód, by czuł się gorszy, bezużyteczny? Czy kiedykolwiek zasugerowała, że będzie złym ojcem, dała mu powód by martwił się, że nie da zbliżyć mu się do Jamesa w obawie, że go nieświadomie skrzywdzi? I jak miała mu pomóc rozwiać te obawy, gdy nie miała pojęcia o co chodzi, a przecież z łatwością uświadomiłaby mu, że się myli.
Ale tak, to wszystko było tylko kropelką w gorzkiej czarze świadomości, że ona sama do niczego się nie nadaje. Zamiast karmić dziecko tak jak większość matek, będzie musiała przygotowywać synkowi jakieś mleko w proszku! Choć wydawało jej się, że jakoś się z tym pogodziła, że przecież to wcale nie jest najważniejsze, że przecież nikt nie będzie miał jej tego za złe to i tak czuła się gorsza. To i tak zżerało ją od środka. I to wszystko sprawiło, że nie była sobą. Bo przecież zawsze starała się zrozumieć Leo. Jego zachowanie, zawsze służyła swoją bliskością, czułym gestem. Ale teraz nie potrafiła. Bo miała wrażenie, że.. Że on patrzy na nią jak na najgorszą matkę świata. I słysząc jego pytanie, zamarła z malutką buteleczką w ręce, odwrócona do niego plecami. Spięła się na myśl, że to podstęp szatyna, że specjalnie chce by spróbowała go nakarmić, bo przecież synek rozpłacze się jeśli będzie ssał, a nie dostatnie tego czego oczekuje, a płacz będzie tylko i wyłącznie jej winą. Zaraz jednak skarciła się za tą myśl, czując falę wyrzutów sumienia. Zaczęła zastanawiać się co się z nią dzieje? Dlaczego nagle zaczęła podejrzewać swojego ukochanego, że chce on zrobić coś by jej "dokopać"? Przecież Leo ją kocha, przecież wczoraj jej się oświadczył i wcale tego nie żałował. Przecież w życiu nie chciałby jej skrzywdzić.. - wreszcie zaczęła budzić się w niej ta normalna Spencer, myśląca racjonalnie. Powoli odwróciła się do niego, a potem jakby niepewnie skinęła głową. Mruknęła tylko, że bezpieczniej będzie jeśli mimo wszystko przygotuje buteleczkę mleka. Wątpiła, by udało jej się nakarmić Jamesa naturalnie więc, lepiej mieć mu co podsunąć, gdy wszystko spali na panewce.
I dopiero z cieplutkim mlekiem powstałym z białego proszku, potrząsając intensywnie butelką Spencer wróciła do salonu, gdzie usiadła obok Leo, na kanapie, a potem powoli zaczęła rozpinać bluzkę i przygotować się do karmienia.
[Nie miałam Cię w planach w żaden sposób dobijać. / aa no tak myślałam, że zbyt sympatyczny to on nie będzie;p / no właśnie jak sięgnęłam do podr z 2kl i szukałam to właśnie tak patrzę, że rzeczywiście mikro i makroelementy są zaraz po tym ;p]
[o widzisz, a u mnie te 10osb i tak jest jeszcze rozdzielone bo to różne roczniki; w sensie to jest niby zawodówka i gimnazjum specjalne czy jakoś tak.. ;p nie wiem, nigdy tego nie ogarniałam ;p
no ;p samą prawdę piszę moja droga ;p / haha dzięki wielki łaskawco ;p btw tak sobie teraz pomyślałam, że tyle już nimi piszemy.. i co my zrobimy jak nam pomysłów zabraknie?;o
no:c
każdy ma prawo do gorszego dnia. / ;p / a u mnie jest na odwrót ;p w sensie fotosynteza, oddychanie komórkowe itd, itd jest przed mikro i makroele. te to są chyba pod koniec działu ;p może macie inne książki, my akurat edukujemy się tymi z operonu ;p w sensie macie jutro coś z tego? ja to powinnam się uczyć, bo to na korki więc pasuje coś wiedzieć, ale mi się nie chce ;p]
Niby wyglądała na szczęśliwa? Przecież w momencie, gdy usłyszała jego słowa i gdy wreszcie dotarło do niej, że wcale ich sobie nie wyobraziła stała się najszczęśliwszą osobą pod słońcem. Sama nawet nie wiedziała, że takie coś może wywołać u niej aż tak ogromne szczęście, tak nieopisaną radość, bo przecież nigdy nie była zwolenniczką ślubów, ale gdy pytanie padło z ust ukochanego mężczyzny.. Nieważne jakie masz poglądu, co myślisz o ślubach, czy je uznajesz czy nie, bo gdy pyta o nie osoba którą kochasz najbardziej na świecie, z którą chcesz spędzić resztę życia nic się więcej nie liczy, a euforia jest nie do opisania! A jej późniejsze pytanie? Nie mógł się dziwić, że jednak go zadała, bo.. Bo już od dawna miała pewność, że Leo chce z nią być do końca swoich dni, dlatego zaskoczył ją. Wiedziała co o tym wszystkim myśli, pamiętała jak unika rozmów z jej ojcem na ten temat. Chciała po prostu wiedzieć co go skłoniło jednak do tego posunięcia - ostateczna chęć zapewnienia jej, że naprawdę jest tą jedyną (i zarazem zyskanie pewności, że i on jest tym jedynym dla niej), dojrzenie do pewnych odpowiedzialnych kroków, czy chęć stworzenia dla syna takiej.. prawdziwej rodziny, gdzie mama i tata są małżeństwem, a nie jedynie parą? A może to wszystko razem? Chciała mieć pewność, że robi to bo naprawdę tego chce, a nie działa pod czyjąś presją lub czymś takim. I tę pewność zyskała, gdy usłyszała jego szczere "pragnę..", gdy patrzyła w oczy pełne szczęścia, miłości, radości. Gdy widziała, że ani trochę nie żałuje swoich słów, ale ta pewność została na moment zachwiana jego niedawnym zachowaniem.
Skupiła się bez reszty na tym by odpowiednio przygotować się do karmienia. Nieustannie powtarzała sobie w głowie, że nic takiego się nie stanie jeśli się nie uda - buteleczka ze sztucznym mlekiem była już przygotowana więc nie ma się czym martwić. Przyjęła synka na ręce; troskliwie pogłaskała go po policzku, uśmiechając się w stronę dziecka, już mamrocząc coś cicho do niego, a potem niemal niepewnie pomogła mu odnaleźć swój sutek, a potem boleśnie zagryzając wargi patrzyła jak chłopczyk łapczywie ssie, a Spenc odmawiała modlitwy, by po prostu się udało. Wolną ręką, którą nieustannie albo podtrzymywała pierś lub głaskała Jamesa po ręce, teraz na moment zesunęła się by odszukać dłoni ukochanego. Dopiero sunąć po miękkim obiciu kanapy przypomniała sobie, że Leo na moment wyszedł, ale w tej samej chwili zjawił się, a Spencer zerknęła na niego z ukos, zaciskając palce na jego. A potem znów wbiła spojrzenie w synka, widząc jak zadowoleniem miętosi buźką i uniosła ze zdziwieniem brwi; czyli jednak się udało! Czuła się zarazem dziwnie i niesamowicie, w końcu.. To było niezwykłe karmić kogoś własną piersią, zwłaszcza gdy sekundę wcześniej myślało się, że kompletnie nie jest się do tego zdolnym. Ostatecznie okazało się, że pokarmu nie było zbyt wiele, a przynajmniej nie tyle by zaspokoić głód Jamesa. Z początku brunetka chciała przełożyć go do drugiej piersi, ale zaraz z tego zrezygnowała, sądząc, że hm, to będzie na "potem". Sięgnęła też zaraz po przygotowaną wcześniej buteleczkę i podetknęła ją pod usta maluszka, nim ten zdążył się rozkrzyczeć żądając więcej mleka. A Spencer, znów oderwała na moment od niego wzrok, by utkwić go w ukochanym. Mogło być gorzej, prawda? Chociaż ona i tak miała wrażenie, że to bardzo mało..
Niby wyglądała na szczęśliwa? Przecież w momencie, gdy usłyszała jego słowa i gdy wreszcie dotarło do niej, że wcale ich sobie nie wyobraziła stała się najszczęśliwszą osobą pod słońcem. Sama nawet nie wiedziała, że takie coś może wywołać u niej aż tak ogromne szczęście, tak nieopisaną radość, bo przecież nigdy nie była zwolenniczką ślubów, ale gdy pytanie padło z ust ukochanego mężczyzny.. Nieważne jakie masz poglądu, co myślisz o ślubach, czy je uznajesz czy nie, bo gdy pyta o nie osoba którą kochasz najbardziej na świecie, z którą chcesz spędzić resztę życia nic się więcej nie liczy, a euforia jest nie do opisania! A jej późniejsze pytanie? Nie mógł się dziwić, że jednak go zadała, bo.. Bo już od dawna miała pewność, że Leo chce z nią być do końca swoich dni, dlatego zaskoczył ją. Wiedziała co o tym wszystkim myśli, pamiętała jak unika rozmów z jej ojcem na ten temat. Chciała po prostu wiedzieć co go skłoniło jednak do tego posunięcia - ostateczna chęć zapewnienia jej, że naprawdę jest tą jedyną (i zarazem zyskanie pewności, że i on jest tym jedynym dla niej), dojrzenie do pewnych odpowiedzialnych kroków, czy chęć stworzenia dla syna takiej.. prawdziwej rodziny, gdzie mama i tata są małżeństwem, a nie jedynie parą? A może to wszystko razem? Chciała mieć pewność, że robi to bo naprawdę tego chce, a nie działa pod czyjąś presją lub czymś takim. I tę pewność zyskała, gdy usłyszała jego szczere "pragnę..", gdy patrzyła w oczy pełne szczęścia, miłości, radości. Gdy widziała, że ani trochę nie żałuje swoich słów, ale ta pewność została na moment zachwiana jego niedawnym zachowaniem.
Skupiła się bez reszty na tym by odpowiednio przygotować się do karmienia. Nieustannie powtarzała sobie w głowie, że nic takiego się nie stanie jeśli się nie uda - buteleczka ze sztucznym mlekiem była już przygotowana więc nie ma się czym martwić. Przyjęła synka na ręce; troskliwie pogłaskała go po policzku, uśmiechając się w stronę dziecka, już mamrocząc coś cicho do niego, a potem niemal niepewnie pomogła mu odnaleźć swój sutek, a potem boleśnie zagryzając wargi patrzyła jak chłopczyk łapczywie ssie, a Spenc odmawiała modlitwy, by po prostu się udało. Wolną ręką, którą nieustannie albo podtrzymywała pierś lub głaskała Jamesa po ręce, teraz na moment zesunęła się by odszukać dłoni ukochanego. Dopiero sunąć po miękkim obiciu kanapy przypomniała sobie, że Leo na moment wyszedł, ale w tej samej chwili zjawił się, a Spencer zerknęła na niego z ukos, zaciskając palce na jego. A potem znów wbiła spojrzenie w synka, widząc jak zadowoleniem miętosi buźką i uniosła ze zdziwieniem brwi; czyli jednak się udało! Czuła się zarazem dziwnie i niesamowicie, w końcu.. To było niezwykłe karmić kogoś własną piersią, zwłaszcza gdy sekundę wcześniej myślało się, że kompletnie nie jest się do tego zdolnym. Ostatecznie okazało się, że pokarmu nie było zbyt wiele, a przynajmniej nie tyle by zaspokoić głód Jamesa. Z początku brunetka chciała przełożyć go do drugiej piersi, ale zaraz z tego zrezygnowała, sądząc, że hm, to będzie na "potem". Sięgnęła też zaraz po przygotowaną wcześniej buteleczkę i podetknęła ją pod usta maluszka, nim ten zdążył się rozkrzyczeć żądając więcej mleka. A Spencer, znów oderwała na moment od niego wzrok, by utkwić go w ukochanym. Mogło być gorzej, prawda? Chociaż ona i tak miała wrażenie, że to bardzo mało..
[bo ich to jest chyba po 3-4 w klasie i wgl ja nie wiem które to zawodówka, które to gimnazjum. Bo wszyscy znają tylko Rambo xD to dobrze ;p:)
;p / haha no raczej, że jesteś ^^ tak, aż tyle?! :D no to super, obyś rzeczywiście tyle miała xD
nie, igieł nie ;p w sensie jak muszą to niech mi wbijają, jakos mnie tam nie słabi na widok igieł, krwi czy czegoś ;p po prostu wiem, że potem mnie będzie ramie boleć, a znając moje szczęście ktoś mnie potem w nie mocno klepnie i wgl xD
no a co, może nie? ;p / Ty.. rzeczywiście xD ale potem na 106 są dalej witaminy i mikro, makroelementy i ja to właśnie o tej tabelce z tej strony myślałam ;pp tej wcześniejszej nie zauważyłam ^^ /a to akurat też lubiłam! :D dasz radę ;) wierze w Ciebie.
nie była paskudna kłamczucho ;p i tak idź spać, nie możesz zasypiać na lekcje, nie, nie nie! :D / oo, a to dlaczego nie idziesz? Ale spoko, liczę, ze sobie na Krk coś więcej popiszemy też?:>
także udanego dnia, dobranoc:):*]
[a no i oczywiście potem, w sensie niby dzisiaj ale wiadomo po południu jak wrócę ze szkoły, z korków i wgl ;p bo teraz nic sensownego już nie skleje ;p]
Nie cieszyła się, bo jeszcze nie było z czego. Owszem okazało się, że ma jakiś tam pokarm i to zawsze coś - miała świadomość, że chociaż w tym małym stopniu dostarczy synkowi naturalnej odporności. Jednak w jej głowie pojawiła się lampka ostrzegawcza, że tego mleka mogło już nie być więcej, a ta myśl sprawiała, że czuła się jak najgorsza matka na świecie. Ostatkiem sił zmusiła się jednak do pozytywnego myślenia, że jednak będzie miała pokarm, że będzie w stanie wykarmić synka sama, może z drobną pomocą produktów sztucznych. Może pomogą jej masaże, ćwiczenia o których Leo wspominał już wcześniej, gdy poruszyła ten temat po raz pierwszy w samochodzie. Nie było co martwić się na zapas - a przynajmniej to w kółko sobie powtarzała. I ostatecznie zdołała się nieco rozluźnić, obudzić w sobie ten znajomy optymizm, który wycisnął na jej usta lekki, dość wesoły uśmiech. Skinieniem głowy przytaknęła na słowa ukochanego, a potem wzdychając cicho na moment oparła głowę na jego barku, wtulając twarz w wygodne miejsce tuż obok szyi. Przymknęła oczy tkwiąc tak jakiś czas, a potem znów uśmiechając się delikatnie podniosła się, wcześniej muskając przelotnie skórę szatyna ustami, by móc nacieszyć oczy słodkim widokiem Jamesa, który coraz mniej łapczywie ssał buteleczkę, a jego oczęta z wolna zaczęły się zamyka. Wreszcie chłopczyk zasnął, choć Spencer zdążyła wymienić jeszcze kilka rozbawionych uwag na temat jego śmiesznych minek, gdy zapamiętale ciągnął gumowy smoczek od butelki. A potem Spencer odstawiła na bok naczynie niemal całe opróżnione z mleka i wyswobodziła się z objęć mężczyzny, jednak tylko po to by podnieść się i ostrożnie wpakować mu się na kolana uważając by nie obudzić Jamesa. Oparła się wygodnie o jego plecy bokiem, z zadowoleniem przyjmując ramiona szatyna, które ponownie oplotły ją jak i synka. Odepchnęła póki co na razie od siebie problemy, kłopoty, te niewyjaśnione sprawy, które niedawno zepsuły im nastroje. Teraz znów było dobrze; wiedziała, że będzie musiała wrócić do tego, by wyjaśnić jakieś niepotrzebne nieporozumienia. Nie chciała by być może jakieś irracjonalne, błahe sprawy przeobraziły się w poważniejsze. Ale teraz mieli cieszyć się spokojem, który na moment znów zapanował.
- Trzeba będzie go zanieść do łóżeczka.. - Mruknęła po jakimś czasie podnosząc wzrok na Leo. Ale to też nie teraz. Za chwile.
[nie wiem, nie pytaj mnie dlaczego on się tak nazywa xd po prostu tak wszyscy do niego mówią ;p nawet jak na akademii występował to był tak zapowiadany bodajże xd
ja, wątpić?! i to w Ciebie?! ;d w życiu ;p
boje, jak boje. Chyba żaden normalny człowiek nie lubi jak go coś boli ;p ale w sumie jest spoko, tylko ręki do góry za bardzo wysoko podnieść ;pp też tak robię :> tylko siedzę pod kocykiem ^^ i robie zdania z biologii ;x ahaha jednak nie xd btw. wiesz co?! Ty to jednak nie mogłaś być szczepiona na tego tężca xd bo to podobno szczepi się dopiero po osiemnastym roku życia, więc to jeszcze przed Tobą :>
mhm ;p / pięć mniej? xd w sensie, że całe pięć czy co? xd no tak czy siak gratuluje, wiedziałam że sobie poradzisz :D. haha taak! jasne, że jesteś genialna ;)
no już przestań, przestań ;p nieładnie tak zasypiać na pierwsze lekcje!! ;p a no to spoko ;d
oj,u mnie taki klasowy bunt też by nie wypalił bo zawsze znajdzie się parę osób, które się nie zgodzą -.- a z jakiegoś konkretnego powodu miał być ten bunt? ;p ok,ok ;D ogarniaj się ogarniaj;)
a co do tej kołyski - urooocza;d ale jakbym się miała czepiać to trochę niezbyt bezpieczna jak dla takiego malca, w końcu w nogach nie ma żadnego zabezpieczenia, w sensie, że łatwo mógłby dzieciak wypaść jakby się wiercił ;p]
Uniosła lekko brwi zaskoczona, gdy Leo z uśmiechem posadził ją na kanapie, a sam pognał na górę. Śledziła go spojrzeniem, a gdy tylko zniknął jej z pola widzenia westchnęła cicho wznawiając delikatne kołysanie na boki, nieustannie wpatrując się w spokojną śpiącą twarzyczkę syna, co jakiś czas poruszający ustami jakby nadal ktoś podsuwał mu buteleczkę z mlekiem pod nos. Uśmiechnęła się rozbawiona, zastanawiając się czy to właśnie śni się maluszkowi - zawsze nieodkrytą dla niej zagadką było to o czym niemowlaki, dzieci śnią, o czym myślą.. I w tym samym momencie usłyszała kroki na górze. Uniosła spojrzenie by dojrzeć Leo niosącego kołyskę. Pochwaliła go w duchu za ten pomysł, chociaż zaraz wstrzymała oddech przerażona, że może upuścić, lub o coś zawadzić i wywołać tym samym niepotrzebny hałas, który może zbudzić Jamesa. Nic takiego się jednak na całe szczęście nie stało.
Gdy tylko mężczyzna ustawił przedmiot w odpowiednim miejscu, Spenc powoli wstała, a potem ułożyła delikatnie synka na miękkim materacu, przykryła go kocykiem, a potem czule pogładziła po policzku, by zaraz wstać i objąć Leo w pasie ze wzrokiem utkwionym w małym szkrabie.
- Zdecydowanie tak. - Mruknęła w odpowiedzi na jego wcześniejsze pytanie, cmokając go przelotnie w usta. Teraz spokojnie mogli zająć się jakimiś swoimi sprawami, zarazem mieć ciągle oko na Jamesa, być na każde jego wezwanie. Poza tym.. Żadne z nich nie chciało się z nim w żaden sposób rozstawać, zostawiać go samego na górze w pokoju.. Chciało się być ciągle w pobliżu.
[haha też spoko :D
w sensie, że nic nie jest porównywalne z tym bólem co miałaś z kolanami? ;p / ojoj biedna ;p ja zrobiłam kartkę teraz na konsultacje z biologii, a zaraz się wezmę za zadanie z angielskiego ;p haha taak, jak zwykle xd / ja to tam nie wiem jak z tymi szczepionkami jest, wiem tylko, że tą co ja miałam to się dostaje po 18 roku życia dopiero xd ostatnio koleżanka też mi próbowała wmówić, że niby ją miała - mówiła chyba o tej przeciwko grypie co się podstawówce/gimnazjum robiło, że się pierwsze czekało aż jakaś tam kropka się pojawi i wgl.. ^^ pamiętam, że chyba właśnie wtedy mój kolega z klasy na widok igły zasłabł xDD
aa o to chodziło ;p spoko, ja już zapomniałam, że istnieje takie coś jak oceny z minusem, u mnie takich nie ma ;p są tylko z plusami ;pp
tak, tak, to już wiemy xD / spoko, dzisiaj Cię mam wygonić, żebyś nie przesadziła? ;p
zawsze tak jest -.- oo no to niefajnie :| / haha tak myślałam, że to napiszesz xd
haha okej ;D już nic nie mówię.
serio tyle nad tym siedziałaś? xd ale spoko jak się nie ma weny to tak jest ;p]
Nie powinien ich dzielić. Nie, bo przecież byli rodziną, zespołem, drużyną czy jakkolwiek tego nie nazwać. Nie miało być tak, że Spencer raz jest tylko jego, a raz tylko Jamesa. Ona była ich. Każdego z nich kochała i sama nie dzieliła ich na osobne zespoły, postrzegała ich jako jedną, wielką jedność. Miała wrażenie, że się uzupełniają. Chociaż tak, trzeba przyznać, że jeżeli chodziło o pary/małżeństwa, a dzieci.. Cóż tutaj bywały momenty, że partnerzy byli tylko dla siebie. Że liczyli się tylko oni. Czy to podczas rozmowy, wspólnego wieczoru, czy innych intymnych rzeczy. Choć nie powinno patrzeć się na to jako podział, ale sam fakt, że znajdywało się czas tylko dla tej ukochanej połówki był dobry. Bo przecież pomimo, że pojawiła się ta trzecia, kochana istotka, to jednak ważne byłoby pamiętać o ukochanej osobie. Znaleźć czas tylko dla niej bez udziału osób trzecich. Poza tym James nie zawsze będzie tylko ich. Kiedyś pojawi się jakaś kobieta, która zdobędzie jego serce, z którą zwiąże się, ożeni - jednym słowem wyfrunie z gniazdka. A oni, Leo i Spencer, zawsze będą tylko dla siebie.
Uśmiechnęła się jak zwykle ufnie wtulona w bok ukochanego. Gładziła go ręką po torsie, a gdy zapytał o to dlaczego płakała, westchnęła tylko cicho, po czym podniosła na niego wzrok.
- Wcale nie płakałam, wydawało Ci się. - Odparła marszcząc z rozbawieniem nos. Widać było, że się zgrywa. Nie zamierzała kłamać, więc po chwili skinęła powoli głową, bo przecież powinni rozmawiać. Już dawno pozbyła się tych bzdurnych myśli, które wtedy wtargnęły do jej głowy, gdy Leo zachowywał się co najmniej dziwnie, ale nic nie mogła na to poradzić. Chyba oboje mieli tendencje do wymyślania nieprawdopodobnych rzeczy, gdy nie mieli pojęcia co dzieje się z ukochaną osobą.
- A Ty powiesz mi dlaczego przedtem byłeś taki.. e.. Dziwny? - Dopytała nim sama odpowiedziała na jego pytanie. A gdy usłyszała twierdzącą odpowiedź, choć miała wrażenie, że odpowiada trochę niepewnie, jakby z ociąganiem. A potem zaczęła mówić co wycisnęło słone krople z jej oczu. Zaczęła od tego, że czuła się bezużyteczna, beznadziejna z myślą, że nie jest w stanie nakarmić Jamesa. Że poczuła się jak najgorsza matka świata, a gdy tylko wspomniała o tym, że właśnie tak jest, że prawdopodobnie nie ma pokarmu, nastrój Leo diametralnie się zmienił. Odsunął się od niej, stał się nie obecny, jakby sam też zaczął ją tak postrzegać. Poczuła się tak jakby.. Nagle pożałował tego, że poprosił o rękę tak beznadziejną kobietę jak ona.
- Przepraszam. Wiem, że tak nie myślisz, ale.. Gdy sama nie potrafiłam spojrzeć na siebie pozytywnie, gdy czułam się tak, a nie inaczej, to po prostu jakby zawisła nade mną czarna chmura i sprawiła, że wszystko zaczęłam nad interpretować, wiesz snuć bzdurne scenariusze.. Po prostu nie wiedziałam co się z Tobą dzieje, co się takiego wydarzało że nagle tak się zmieniłeś, a sprawa z karmieniem była tą jedyną poprzedzającą Twoją nagłą zmianę nastroju i.. Niewiedza jest okropna. Więc może powiesz mi co się stało? - Zakończyła swój monolog, teraz patrząc mu prosto w oczy, gładząc go delikatnie po policzku, szyi.
[:<< no ale trudno się mówi, ważne, że masz już kogoś kto się tym zajmie;) przestaań, był pożytek :) znowu mam Ci przypominać, że ja mam radochę z każdego Twojego komentarza? :p no więc ja siadam do angielskiego (przedtem sobie odpuściłam, bo zobaczyłam, że czytanka dotyczy między innymi `Zmierzchu` więc pierwsze musiałam sobie GA obejrzeć, żeby to przeżyć xD), a Ty czytaj, czytaj :) dzięki i nawzajem ;) no do spisania;).]
[oj tam głupoty gadasz, no ale może potrzebujesz odpocząć zamiast siedzieć i mu tu odpisywać? ;) Połóż się czy coś, odpocznij :* / haha spoko, też kiedyś lubiłam `Zmierzch` jak byłam młoda i głupia xDD a i owszem przebrnęłam :) / szkoda, no ale rozumie i tak fajnie, że chociaż chwile jesteś :) i obyś miała kompa z powrotem jak najszybciej ;p no a mnie jutro wieczorem nie ma, więc wiesz.. znowu sobie ode mnie odpoczniesz:)
haha spoooko ;dd / no to powodzenia! ja zawsze mam takie coś, że jak do czegoś siądę, porządnie się przyłożę to potem tego zapomnę albo coś.. ;pp / nie wiem, nie znam się, nie ogarniam ;p nie byłaś? ;o dziwne ;p ale nie wiem czy akurat z tą kropką to było na grypę czy na coś innego, ale było ^^
no to fajnie macie, my nie mamy minusów przy ocenach, a hej! zdecydowanie lepiej wygląda 5- niż 4+ chociaż w ostatecznym rozrachunku daje to te 4,5 xd
mhm, też Cię lubie ;p / :c
o kurcze, ale fajnie! ;D mogę sobie tylko wyobrazić jak bosko to wyglądało;p a u mnie dzień jak co dzień w szkole. / no coś wspominałaś, ale przestań już mi tak słodzić, przecież wiem, że mnie uwielbiasz! :D
;pp
ahaha spooko ;d ja wgl dzisiaj, w sensie teraz trochę zmulona jestem bo dopiero co się obudziłam ;p także nie licz na coś dobrego ;x]
Nie mógł mieć jej za złego tego, że nagle zwątpiła czy naprawdę chce się z nią żenić. Bo to nie było tak, że nagle zaczęła mieć pewność, że Leo ją kocha - wiedziała to, miała świadomość, że kocha ją nad życie, miała co do tego niezachwianą pewność, tylko przez moment na jej umyśle pojawiła się jakaś czarna, złośliwa mgła podsuwająca jej ciemne scenariusze, w których Leo oznajmia jej, że pomimo tego, że ją kocha to nie chce spędzić z nią reszty swojego życia, bo przykładowo nie nadaje się na matkę jego dziecka, bo nawet go wykarmić nie potrafi. Poza tym, on sam też bał się, że Spenc żałuje, że przyjęła jego oświadczyny - nie powiedział jej tego teraz, ale przecież taki lęk pojawił się w jego głowie. A brunetka po prostu nie wiedziała co się dzieje, chwilę wcześniej powiedziała mu o kłopocie z pokarmem, podzieliła się obawą, że jest bezużyteczna, a wtedy jego nastrój diametralnie się zmienił, zaczął ją odpychać, jak więc miała się poczuć? Miała te swoje zawodowe zdolności, bardziej spostrzegawcze oko od przeciętnego człowieka, ale nie potrafiła czytać przecież w myślach!
Gdy Leo nagle zaciął się, Spencer spojrzała na niego z troską, lekko zmartwiona - te wszystkie miesiące, gdy żył w strachu, że ją straci, te koszmarne godziny gdy była operowana.. Wiedziała jak czuje się człowiek, gdy nie wie, czy jego ukochana osoba przeżyje. A bo to raz czekała pod salą operacyjną, nie mając pojęcia czy wywiozą z niej Leo żywego? I teraz dotarło do niej, że jej ukochany ciągle jest w jakiś sposób zagubiony, jakby jeszcze do końca z tym wszystkim się nie uporał. I zaraz oplotła go ciasno rękoma, przyciągając do siebie, cmokając w skroń. Gładziła go kojąco po twarzy, włosach, karku, plecach. Mruczała uspokajające słowa - że nie ma się czym martwić, bo będzie genialnym ojcem, że ona wiedziała to od dawna, że idealnie nadaje się do tej roli; mówiła, że rozumie wszystko, bo tak, James pojawił się niespodziewanie - zarówno ciąża jak i przedwczesny poród były zaskoczeniem nie tylko dla niego jak i dla niej; a na koniec dodała z mocą, że przecież ma ją. Że ona nigdzie się nie wybiera, że zawsze z nim będzie i zawsze mu pomoże. Bo przecież póki mają siebie nawzajem wszystko się jakoś ułoży. I nie, jego problemy wcale nie były błahe. Może je sobie ubzdurał, ale.. Ale był tak samo ważne jak jej - zwłaszcza, że przecież ona też sobie wiele wmawiała, nie potrzebnie martwiła się na zapas. Poza tym to, że nie ma zbyt wiele pokarmu nie robił z niej złej matki, a ona jedynie panikowała za bardzo.
[haha no też czasami takie słowotoki jeszcze większe niż normalnie zaliczam ;p / :)) / "wow" w sensie, że co? ;p
;pp / aaa umyślnie to ja niemal zawsze zapominam ;p ostatnio na korkach jak miałam babce przynieść maturę, ale zrobiłam ją tylko do połowy to powiedziałam, że zapomniałam i podrzuciłam jej w inny dzień ;p mi też by się nie chciało, no hellouuu piątek dzisiaj! :D / nie wiem ;p u nas każdy był szczepiony na to obowiązkowo, nie wiem, nie interesuje się tym ;p .dlatego ja tam wole nic nie wiedzieć xD czasami wiedza jest dobra, czasami nie - tak czy siak zmuszona byłam się zaczepić sooł..;p
no u nas po prostu jest tak w szkole ustalone, że nie ma ocen z minusami i nikt nie może takowej oceny wystawić ;p haha no to spoko :D ale w końcu załapałaś? ^^
jaki "entuzjazm" ;p
ok! podrzuć :D oj tam, oj tam, cicho ;p ja też chcę! ;d / wiem, ale wiem, że też tego nie chcesz! no chyba, że coś Ci się odmieniło a ja o tym nie wiem ;p
taa.
ZMUSZAM CIĘ! no ale serioo odpisz mi tam :c rusz się, ruuusz. spraw mi przyjemność! ;d ]
Czy on na wszystko musiał patrzyć tak pesymistycznie? Czy zawsze musiał doszukiwać się jakiegoś podtekstu w tym co mówiła? Tak jak teraz, że rzekomo prawi mu kazanie? Nie. Chciała mu tylko pomóc, chciała by wiedział, że może na nią liczyć. A on siedział jakby go karciła za mazanie się. A przecież wcale tak nie było..
Co się ma do kwestii pocieszania, większość mężczyzn ma tą chorą, niezrozumiałą ambicje - że nie chcą być postrzegani jako słabi, że nie chcą być pocieszani, że uważają, że to ich obowiązek. Tylko każdy ma prawo do chwili słabości. Każdy ma prawo pragnąć by ktoś go objął i powiedział, że wszystko będzie dobrze. Czy oni, a zwłaszcza Leo nie pojmowali, że.. na tym właśnie polega związek? Na wzajemnym wspieraniu siebie, niezależnie od płci.
- Jestem tu dla Ciebie, pamiętaj o tym. - Mruknęła ostatni raz wprost do jego ucha odchylając się nieco do tyłu by spojrzeć mu prosto w oczy. A potem pocwałowała go wolno, niezwykle czule, by następnie uśmiechnąć się ciepło i znów przylgnąć ufnie do jego boku. Boku swojego narzeczonego. I znów powróciła do gładzenia go ręką po klatce piersiowej utkwiwszy wzrok w kołysce, a raczej w małej istotce znajdującej się w łóżeczku. Trochę zazdrościła Jamesowi, bo też chciałaby być przez chwilę jak niczego nieświadome dziecko, którego największym problemem jest, czy po przebudzeniu znajdzie się ktoś kto podstawi mu buteleczkę z mlekiem pod nos.
[.. spadaj ;p
ahaha no nie jesteś ;p / o kurde, dzięki? :D i nie podlizuj się xD
haha :D no więc cicho! cieszmy się weekendem! :D / no, najważniejsze, że ręka już mnie prawie nie boli ^^. oj tam, nadmiar wiedzy też nie jest aż tak dobry - można sfiksować i nabawić się nie potrzebnych paranoi xd chociaż lubię dużo wiedzieć ^^
no nie wiem czy taki spoko, w sumie w pierwszej klasie na początku wiesz jęczało się dlaczego nie ma minusowych ocen w końcu tam lepiej wyglądaj gdy jest o stopień niby wyższa i blablabla, ale teraz to już się do tego przyzwyczaiłam i aż mi dziwno jak ktoś spoza szk mówi, że tak jak Ty np. dostał 5- xd / no to świetnie :d
.. okej? ;p
a jak nie to Ci przypomnę :D / ale tylko chwilkę :>
wydaje Ci się xd
łiii :D <3 odpisałaś! <3]
Słysząc pukanie do drzwi Spencer drgnęła lekko zaskoczona - nie spodziewali się żadnych gości, chociaż zaraz pomyślała, że to może listonosz z jakąś paczką, albo Kat z niezapowiedzianą wizytą chcąca zobaczyć swojego bratanka, wręczyć Leo urodzinowy, nieco spóźniony prezent. Uśmiechnęła się ciepło, wręcz wdzięczna, że to Leo wstał i ruszył by przywitać kogoś kto właśnie stał u progu ich drzwi. Sama zaś wstała by upewnić się, że u Jamesa wszystko w porządku, że jest dobrze przykryty, że nie marznie w żadną nóżkę i czy przede wszystkim na pewno nadal śpi. Przykucnęła tuż obok kołyski, a na jej ustach zaigrał znajomy czuły uśmiech, gdy troskliwie poprawiła kraj poduszki, a potem czule pogładziła synka po policzku najdelikatniej jak potrafiła, by czasem go nie zbudzić.
A potem odwróciła się do tyłu, zastanawiając się dlaczego Leo tak długo nie wraca. Zmarszczyła brwi lekko zdziwiona. Podniosła się po cichu i co jakiś czas oglądając się w stronę dziecka, jakby bała się, że zaraz coś mu się stanie, nieśpiesznie ruszyła w stronę przedpokoju.
- Leo, kto przyszedł? - Spytała dość głośnym szeptem wyłaniając się zza drzwi tylko po to by stanąć oko w oko z niespodziewanym gościem. Odruchowo cofnęła się niemal o krok, a wzdłuż kręgosłupa przeszedł ją nieprzyjemny dreszcz. Uderzyła ją dziwna, jakby lodowata atmosfera panującą w pomieszczeniu. Ale i to Spenc ledwo zarejestrowała, bo skupiona była jednie na postaci stojące tuż przed nią. Była pewna, że nigdy wcześniej tej osoby nie widziała, ale było w niej coś znajomego. I wtedy doznała tego dziwnego uczucia, którego nieraz doznawała w pracy. Nazywała to olśnieniem, gdy świat jakby się zatrzymywał, a każdy fragment człowieka przybliżał się jakby znajdował się pod mikroskopem. Już dawno czegoś takiego nie doznała - kiedyś przydarzało się to dość często, jednak gdy przestała praktykować swój zawód, potem znów z niego zrezygnowała na rzecz dziecka i ciąży.. Ale teraz to znowu wróciła. Analizowała, łączyła wszystko po kolei. Każdą zmarszczkę, każde drgnięcie, każde mrugnięcie. Ale najbardziej jej uwagę przykuły jego oczy. O karmelowym odcieniu, nieco wyblakłym jakby przez lata. Trwało to wszystko zaledwie parę sekund, a wniosek do którego doszła wydał jej się wręcz absurdalny. Odszukała wzrokiem ukochanego unosząc pytająco brwi, jakby czekając na wcześniej zadane pytanie.
[i jeszcze się bezczelnie śmiejesz! jesteś okropna! ;p
no prawdę mówisz, a i owszem xD i co myślisz, że plusika u mnie zyskałaś? ;p
;dd/ no, też się cieszę, że mnie nie boli ;d <3 hahahah xd no w sumie racja, chyba masz sooł Tobie już bez różnicy, nie? xd
no, w sumie powinni tak liczyć 4.5 ale wiesz kto ich tam wie co oni robią, chociaż na pewno patrzą na plus cztery lepiej niż na samo cztery ;d a no, % system rzeczywiście mógłby być spoko, ale nigdy się z takim jeszcze nie spotkałam nigdzie więc wiesz. :d / ta.. wiem wiem xD Twoja wielka miłość ;p
ok, to znikam :c xD
:DD / to dobrze ;d
;dd
ułatwię, spoko, spoko ;D w końcu mu uwierzy, ale wiesz, nie mogę zrobić tak, że zamieniła dwa słowa z "nowym" Oskarem i już mu wierzy, bo wiesz.. nie chce z niej robić takiej naiwnej :D. noo <33 już widzę te nasze świetne wątki i już się doczekać nie mogę ;dd
a to niedobra siostra :c ok, ok :) ja tu zajrzę po południu pewnie, jak wróce od fryzjera! :D No więc liczę, że odzyskasz komputer, bo byśmy sobie jeszcze popisały ;). bo ja to pewnie zniknę dopiero koło 18 - wiesz idę na tą imprezę co Ci już kiedyś wspomniałam :) spoko, spoko nie przepraszaj, dobrej nocy:*]
[no to dobrze, że chociaż się przyznajesz ;p pf, spadaj bo się zamkne w sobie :c ale przynajmniej masz ubaw, co? ;p
nie wiem, muszę się zastanowić czy rzeczywiście zasługujesz ;PP
xd
oo no to fajnie ;), u mnie wprowadzają jakieś dzienniki elektryczne ;p że wgl nauczycielom samo średnią będzie wyliczać, a my będziemy mieć do nich dostęp przez internet i wgl i wgl spr sobie sami oceny, w sumie tylko więcej z tym zachodu niż pożytku (póki co, bo jak by był tylko ten elektryczny to spoko, ale oni mają jeszcze te normalne plus do tego jakieś tam swoje osobiste xd i dopiero za rok będą juz tylko te elektryczne chyba ^^) ale spoko, np. moj nauczyciel od historii wygląda genialnie z tabletem; co chwile wychodzi z klasy bo nie ma w niej zasięgu xD / ahaha dużo tego! :D bosz jak to fajnie wygląda "aha no i jeszcze mój facet" xD takie tam na końcu xD
ale mogę zniknąć!
spoko, w sumie lubię wrednych ludzi ;p
nie, nie :d. wtedy nie byłoby zabawy :D a tak wiesz potem ona będzie chodziła ze złamanym serduchem i tylko sobie będzie pluć w brodę, że wtedy właśnie nie posłuchała intuicji i wgl :p
zła siostra! :c ogólnie to poszłam podciąć końcówki tylko no i chciałam żeby mi coś z tą moją grzywką zrobiła, ale tak wiesz, że ja ją chciałam zapuścić, ale żeby no jakoś ją do włosów właśnie wystopniowała czy coś, a ona mi dalej grzywkę zrobiła tylko że na bok -.- ale w sumie spoko to wygląda ale noo xd/ szalejesz? :> no ja też nie lubię jak się rozmijamy, ale co zrobić?! ;c no ale jeśli będziesz miała już swojego laptopa dzisiaj to sobie jutro to odbijemy nie? :) / okej ;) Tobie też udanego dnia;)]
[brzmi to trochę paradoksalnie z tym co wcześniej pisałaś, ale muszę się zgodzić xd / ahaha ok, postaram się. ależ nie ma za co;p do usług, czy coś!
tak serio xd ostatecznie mogę Ci przyznać tego małego plusika ;p
tak? ja nie wiem co my tam mamy, w sumie miało mnie to interesuje bo w sumie to dopiero pierwszy rok więc w pewnym sensie dopiero to testują ;p / haha nie wątpie ;d hm, no chyba powinien, nie? ;p
wiedziałam, że to napiszesz ;pp
;dd
no <3 ;D
wygolony bok? ;p w życiu! a już na pewno nie przed studniówką ;p hah no to fajnie:> bo coś więcej to te kolorowe końcówki i ten bok wygolony może? ;p / haha chyba wiem o czym mówisz ;d aa no to super ;) też się idziesz gdzieś bawić, czy coś innego w planach? :) / ohoho masz u niego specjalnie względy? :D a no to spoko :) / aha :D okej :D to się cieszę ;p ]
Nawet, gdy z ust Leo padło imię i nazwisko mężczyzny potwierdzający wniosek, który już wcześniej wyciągnęła na podstawie obserwacji jego wyglądu w głowie jej się nie mieściło, że oto tutaj właśnie stoi przed nią rodziciel jej narzeczonego - nagle to słowo gładko przeszło jej przez głowę, nie zabrzmiało abstrakcyjnie ale nawet nie zdążyła się tym zaskoczyć, bo zaraz jej uwaga znowu skupiła się na ojcu Leo. Mężczyzna wykonał niespodziewany ruch, w którym uwięził jej dłoń w swoim uścisku całując ją przelotnie. Powstrzymała się przed wyrwaniem ręki z uścisku, choć nic nie mogła poradzić na fakt, że nie wiedzieć dlaczego chciała trzymać się od niego jak najdalej. Biła od niego sztuczność, jakaś lodowatość, wręcz.. Okrutność. To wrażenie brało się pewnie z faktu, że Spenc dobrze wiedziała jaką krzywdę stary Rough wyrządził całej rodzinie Leo, jak unikają mówienia o nim.. Ale w samej jego postawie, sztucznym uśmiechu było coś co nie pozwalało określić go w żadnym wypadku mianem sympatycznego człowieka, choć chyba właśnie na takiego starał się kreować.
Na jego słowa jedynie skinęła głową i również przywołała na twarz uśmiech równie sztuczny co jego. Znów ledwo powstrzymała się przed teatralnym gestem wytarcia wreszcie uwolnionej dłoni w ubranie oraz kilku złośliwych komentarzy, które cisnęły jej się na usta.
- Oczywiście. - Odparła w końcu wreszcie spuszczając z niego wzrok. Nie zamierzała zapraszać go do środka. Zdecydowanie nie był tu mile widziany. Nie lubiła go chociaż go jeszcze nawet nie poznała. Ale przecież dobrze wiedziała jak bardzo skrzywdził jej Leo! Więc jak mogłaby go polubić? Zauważyła jak Rough zagląda do środka szukając pretekstu by się wprosić. I wtedy serce ścisnęło jej się gwałtownie bo przypomniała sobie o Jamesie pozostawionym w pokoju. Zaczęła się modlić by przypadkiem teraz się nie obudził - nie była pewna, że mężczyzna wie, że jest dziadkiem (że ma wnuka i wnuczkę!), w końcu Leo nie mówił o swoim ojcu zbyt wiele. Dziękowała w duchu, że kołyski nie widać z tego miejsca, więc postąpiła dwa kroki do przodu chcąc stanąć u boku ukochanego, dodać mu jakoś otuchy. Ale wtedy w domu rozległ się cichy, dziecięcy krzyk. Spencer wymieniła szybkie spojrzenie z Leo, a potem mrucząc coś cicho wycofała się do salonu by uspokoić synka. W głowie już planując milion powodów dzięki którym stary Rough nie będzie mógł go wziąć na swoje ręce, ba! nawet dotknąć. Jakoś nie chciała by ten facet zbliżał się do ich dziecka.
[haha :D / oczywiście, że się tak nie stanie! :D ja zamknąć się w sobie? xd w żyyciu, przecież wiesz ^^
no dobra, miałam napisać, że małego, nawet bardzo ale okej niech Ci będzie. takiego.. średniego ;> xD
no bo co mnie obchodzi jakiś sprzęt, który jest teraz testowany, a za rok jak już w pełni wejdzie to mnie już nie będzie ;p / ahaha jesteś okrutna xd ja i tak wiem, że jest na początku listy :D
;)
nie, nie moje włosy są zbyt piękne by je tak ścinać! :D (ach, znowu ta moja skromność, co? ;p). hm.. no nie wiem jak uważasz :d w sumie to tylko włosy, odrosną jak coś ;p / o kurcze, ale słoodko :D. i wgl łyżwy! <3 ;D fajnie wam! ;D / aa no chyba że tak ;p ale wiesz były mojej siostry by dla mnie tego nie zrobił - bo chyba uważa, że ja ją namawiałam do tego żeby z nim zerwała czy coś xd a przynajmniej takie wrażenie odnoszę ;p
wgl to nie odpiszę już - nie zdąże bo za pół godziny wychodzę a jeszcze nie jestem ogarnięta do końca. i wgl nie wiem co ta moja Spenc ma teraz zrobić.. podpowiedź mi! ma tam do nich wrócić czy nie? ;p ]
[no ba! ;d się rozumie ^^
no nie wiem, nie wiem czy na dużego zasługujesz! ;pp
spoko, tyle co powinnam wiedzieć to to, że rodzice dostają hasła i mogą sobie sprawdzać moje oceny! więc spoko ^^ nie ma co się martwić, poza tym nie wiem czy będę miała dzieci, a jak już będę miała to pewnie wymyślą coś jeszcze innego xd / nie, wiem doskonale o co chodzi ;) ale kiedyś zobaczysz, kiedyś jakiś facet - być może właśnie Twój barman! - będzie na czele i nic na to nie poradzisz ;p
tak, tak właśnied;d ano trochę masz! ;d / oj tam, najwyższej ;p troszkę sobie pojeździsz :D / ahaha no chyba, że tak ;d bo w sumie Ty masz dość sporą różnicę wiekową z rodzeństwem nie?
no trudno :c ale jutro odpiszę jak najszybciej o ;d ;)) ok, ok ;d coś tam skleję ;D btw szarpać, czy Leoś mu w mordę przywali? :> <3 xd
odpiszesz na krk?! <3 jesteś boska :D / będę grzeczna :D tak właśnie zawsze jestem! :D i dziękuje bardzo :) a Tobie udanej randki, baw się świetnie i wgl ;)) do spisania ;*]
[chcieć to sobie możesz xd
no co podstawy znam, głębiej to raczej w to wnikać nie muszę nie? ;p ahahah, nie przeprzysz bezsensu skąd! :D <3 nie pewnie, tylko na pewno! :D / specyficzna z Ciebie osóbka w tym wypadku, ale jakoś nie potrafię Ci się dziwić xD bo sama mam hm.. podobnie? ;p chociaż wiesz nigdy nie mówię nigdy - kto wie co kiedyś przydarzy ;p
haha no też tak miewam chyba, że już dużo wczesniej wiem co na pewno chce zrobić ;p / haha no ba ^^ i co wykorzystałaś?:> / o no to sporo! ale też mam takich znajomych, nawet sąsiadów co mają dzieci z taką różnicą wieku ;p ja z siostrą mam 7lat różnicy, a z drugą 5 ;p
spoko, wyspać się i tak nie mogłam bo musiałam wstać rano do kościoła (ahaha rano jak rano na 11.30 ale cicho xD) bo wieczorem przyjeżdżają goście, a jestem prawie cały dzień sama i muszę wszystko poogarniać -.- / ok, ok :D
;D <3 / no i jak? :D byliście na tych łyżwach czy jednak coś innego? ;) a co do mojej imprezy - booosz ale się wybawiłam! normalnie z parkietu nie schodziłam, a jeszcze poznałam takiego fajnego kolesia i potem z nim tańczyłam prawie cały czas, kurde jak koleś wywijał to masakra! <3 ;D
no i co do dzisiaj to pewnie też będę tak.. w kratkę, bo wiesz goście i wgl, a to jeszcze kuzynka z Kanady przyjedzie więc wiesz dawno sie z nią nie widziałam ;) no ale to dopiero wieczorem/późnym popołudniem ;p ]
Spencer niemal biegnąć dotarła do kołyski synka. Modliła się w duchu by Leo jakoś zatrzymał swojego ojca. Nie chciała go tutaj. Miała wrażenie, że skazi ich Jamesa, ale też cały ich dom. Naznaczy go czymś okrutnym, że już nie będą tutaj mogli spokojnie mieszkać. Bała się, że.. Na przykład jeśli ten facet usiądzie na ich fotelu Leo już nie będzie potrafił tam siadać, bo ta rzecz kojarzyć będzie mu się z rodzicielem. Że jeśli ten facet się tutaj po pałęta to zniszczy ich szczęśliwy zakątek, rozsieje w nich zarazę. Nie miała pojęcia skąd to się w niej wszystko brało, ale nie potrafiła nawet z tym walczyć, a biorąc rozpłakanego synka na ręce wciąż wytężała słuch, by móc podsłuchać co dzieje się w przedpokoju - niestety żadne dźwięki po za krzykiem Jamesa nie docierały do jej uszu.
- No już Skarbie, mamusia jest już obok. - Mruczała kojąco do dziecka, kołysząc się rytmicznie, by zaraz zacząć nucić spokojną piosenkę, która miała pomóc chłopczykowi wrócić do normalności. Śmieszne minki, sam dotyk niemowlaka pozwolił i jej samej się względnie uspokoić. Wciąż jednak rwała się by wrócić do mężczyzn, chociaż ojca Leo nie miała ochoty dłużej oglądać. Kiedyś zastanawiała się czy będzie jej dane poznać rodziciela ukochanego - teraz liczyła po cichu, że do więcej takich spotkań nie dojdzie. Był to człowiek sztuczny, zakłamany, ale to nie chodziło o to. Po prostu domyślała się, ba! wiedziała jak takie wizyty wpłynęły by na Leo. A dla niego chciała przecież wszystkiego co najlepsze.
Szybko jednak okazało się, że James nie ma zamiaru zasnąć, bo chodź już uspokoił się ciągle patrzył na Spencer swoimi niebieskimi oczyma [?dałam, że niebieskie, bo w sumie praktycznie każdy niemowlak ma taki odcień, potem najwyżej wymyślimy inny ;pp] jakby chciał jej coś powiedzieć, że coś mu dolega. Dopiero po chwili brunetka zrozumiała o co może chodzić - zaśmiała się cicho całując synka w czółko, a potem szeptem poinformowała go, że zaraz zmieni mu pieluszkę.
I gdy wreszcie chłopczyk miał na sobie już czystą pieluchę, Spencer udało się go ukołysać. Delikatnie znów ułożyła go w kołysce, przykryła kocykiem, a wtedy dotarło do niej, że w domu panuje kompletna cisza. Nie słyszała choćby najmniejszego szelestu i zaraz serce ścisnęło jej się z przerażenia. Bo gdzie podziali się Rough'owie?! Nie chcąc zostawiać Jamesa samego podbiegła do okna, ale niestety z żadnego nie było widać mężczyzn. Zmuszona była więc zostawić znów na moment Jamesa - szybko skalkulowała, że synek jest najedzony, ma czystą pieluchę i dopiero co zasnął więc powinien nie obudzić się w przeciągu najbliższych minut. Posprawdzała tylko czy nie grozi mu wypadnięcie z kołyski ruszyła do wyjścia - w końcu nie mogło być też tak, że nie będą mogli nigdzie się ruszyć, non stop tkwić przy nim. Póki spał i był w bezpiecznej kołysce dziecku nic nie groziła więc kobieta mogła pozwolić sobie na chwilowe oddalenie.
Śpieszyła się jednak nie wiedząc już co powoduje jej tak gwałtowne ruchu - obawa co dzieje się z Leo, czy chęć szybkiego powrotu do salonu gdzie leżał James, oczywiście najlepiej powrotu tam wraz z Leo, bez żadnych niespodziewanych i niemile widzianych gości. Ale cóż.. Gdy tylko wszyła na zewnątrz, a włosy rozwiał jej ciepły, wiosenny wiaterek stanęła niczym wryta, gdy zobaczyła scenę malującą się w ogrodzie.
[miałam tego trochę więcej niby opisać, ale wena mi uciekła ;p na Krk odpisze za chwilę jak ogarnę swój pokój ^^]
[no dobra niech Ci już będzie ;p masz u mnie dużego plusa! ;p
taak dokładnie, wcale a wcale ;dd / no wiesz specyficzna nie znaczy dziwna ;d po porostu inna niż przeciętny człowiek, ale przecież warto się wyróżniać nie ? ;p no ba ;) nie mogło być inaczej nie? ;d
;dd / no i prawidłowo ;D / no pewnie, różnica wieku się nie liczy :) ano nawet optymalnie :D ahaha "DŁUGA siostra" <3 xd
spoko już ogarnięte wszystko mniej więcej ;p
w końcu intuicja kobiety niby jest niezawodna, nie? ;p oj biedna! ale nieważne siniaki, ważne że dobrze się bawiliście;) / ano mogę! ;d zdecydowanie tak ;p ahah a ja zazdroszczę Tobie wypadu na łyżwy!
właśnie ja nie mam pojęcia kiedy ja się do szk ogarnę! ;x
haha ok może być ;p
;))]
Nie chciała na to patrzeć. Nie chciała patrzeć na twarz ukochanego wykrzywioną w gniewie, na jego oczy, zawsze błyszczące się jasno, może czasami lekko przygaszone przez jakieś problemy ale zawsze czułe i troskliwe, gdy tylko spoglądał na nią, a teraz także i na Jamesa, w owym momencie groźnie pociemniałe, mroczne. Nic nie mogła poradzić, że przed jej oczyma zaraz stanęła scena, gdy Leo ogarnięty złością rzucił się na Tony'ego roztrzaskując mu twarz. Taki Leo ją przerażał; bała się, że zaraz też rzuci się i na swojego ojca. Szczerze nienawidziła jego rodziciela za to co wyrządził jego rodzinie, jak skrzywdził jej ukochanego, za to jaki był arogancki i zakłamany, ale Spenc była jednego pewna, że nie jest tego wszystkiego wart. Jego nerwów, złości; przecież tylko sprawił mu swoim zachowaniem satysfakcje. Zdawała sobie jednak sprawe, że trudno mu powściągnąć emocje, tyle tylko, że zdarzało mu się to coraz częściej.. A co jeśli znowu wpadłby w ten amok, co jeśli sprałby go tak jak Tony'ego? Thomas nie był najmłodszym człowiekiem, miał już swoje lata.. Co jeśli bijatyka sprawiłaby, że stanęłoby mu serce? Nie żeby przejmowała się co się stanie z tym facetem, ale jeśli byłaby to wina ukochanego, wiedziała, że Leo nawet mimo nienawiści do ojca nigdy by sobie tego nie wybaczył.
A potem nagle usłyszała słowa starszego Rougha skierowane w jej stronę; automatycznie odpowiedziała na pożegnanie skinieniem głowy, a potem śledziła jak odjeżdża spod ich domu, modląc się by więcej już się nigdy tutaj nie zjawił. Wręcz niepewnie przeniosła spojrzenie na Leo.. Bała się, że nadal zobaczy w jego oczach ten przerażający gniew, ale nie.. Malowało się w nich skrucha i jakiś nieokreślony dla niej lęk.
- Śpi. Zmieniłam mu pieluszkę, więc na razie pewnie będzie spał. - Odparła na jego pytanie, zaraz ruszając tuż za nim. Nie odezwała się ani słowem na temat tego co właśnie zobaczyła, ale.. Ledwo powstrzymywała słowa cisnące się jej na usta.
[ok, ok ;) no daj spokój, świetnie było ;p ;)]
[no już się tak nie ciesz;p
wkurzyła byś się na mnie?!:c haha dokładnie ;p
;))
Cicho ;p daj mi się pocieszyć, że Ty też masz czasami błędy ;p poza tym to nie Twoja pierwsza literówka! tylko zawsze zapominam o nich wspomnieć xd
;) no to najwyższa pora zacząć? ;p
no tak, tak jest ;pp oj.. no to niefajnie! ale najwyżej mu o tym nie wspominaj ;p / no w sumie racja ;p oj tam, jeszcze rok i będziesz mogła szaleć gdziekolwiek zechcesz;d
ta;) najwyżej w szkole na przerwie będę ogarniać ;x
;d]
Kiedyś, gdy zobaczyła Leo w szale, gdy okładał pięściami Tony'ego zastanawiała się czy byłby wstanie i na nią tak się zezłościć - nigdy, nawet wtedy nie sądziła, że podniósłby na nią rękę, ale chodziło o to czy potrafiłby być na nią tak wściekły - wrzeszczeć, krzyczeć, patrzyć na nią z taką nienawiścią i złością. Szybko jednak znalazła odpowiedź. A było to krótkie i pewnie stwierdzenie, że nie. Chociaż nigdy nie podejrzewała, że może mieć takie napadły furii to i tak go znała. Wiedziała, że jest dobrym człowiekiem i że przede wszystkim ją kocha. Miała wrażenie, że on nie potrafi się na nią złościć - ich kłótnie, nigdy nie były prawdziwymi kłótniami. Nigdy na siebie nie krzyczeli, nie obrażali się, nie ciskali słowami, których potem mogli żałować. Nie, więc nie miała powodów żeby się go bać.
Z cichym westchnieniem zatrzymała się w progu salonu, trochę zmartwiona faktem, że Leo najnormalniej w świecie przed nią ucieka. Dotarło jednak do niej, że chyba po prostu obawia się jej reakcji. Więc zaraz by mężczyzna wyzbył się niepotrzebnych lęków, ruszyła w jego stronę pewnym krokiem, a w tym samym momencie on podniósł na nią wzrok. Uśmiechnęła się delikatnie, acz ciepło i z troską zaraz siadając tuż obok niego. Na moment zatrzymała wzrok na synku, by zaraz znów utkwić go w szatynie. Odnalazła jego dłoń, drugą zaś przyłożyła do jego policzka. W głowie jej się nie mieściło, że te cudowne oczy przed chwileczką tak ją przerażały, że bił z nich taki mrok!
- Wszystko w porządku? - Zapytała pocierając kciukiem jego policzek. A potem znów westchnęła cicho kręcąc lekko głową. - Nie przejmuj się nim.
[znowu marudzisz ;p]
[w sumie racja haha ;d
:cc
ahaha :D DZIĘKI. Czyli mówisz, że masz DŁUGĄ siostrę ?xDD ahahah już przestaje :D no nie, nie jest źle. A przynajmniej nie tak jak u mnie xd poza tym z moich literówek zawsze wychodzi coś głupiego :c xd
e daj spokój, goście zaraz będą a w sumie jednak nie mam ochoty z nimi siedzieć ;p i jeszcze wujek zajmie mój pokój bo u nas śpią!
to aż klujesz? ;o to powiedź że na wf coś ci się stało albo coś. Szkoda żeby się dręczył, że to z jego powodu zwłaszcza, że chciał dobrze ;)
no, ale szybko zleci! nim się obejrzysz będziesz mieć dowód w dłoni ;p / :))
nie, nie! Ty bądź dobra i się poczuć w domu ;p]
Serce ścisnęło jej się boleśnie, gdy zobaczyła jak Leo bardzo przeżył to spotkanie, jak wiele bólu mu sprawiło. Od razu pojawiła się w niej paląca złość na faceta, który znów skrzywdził jej ukochanego. Nie mógł go zostawić w spokoju? Nie wystarczał mu fakt, że już raz wyrządził mu krzywdę? Czy musiał go dręczyć? Martwiła się, bo nie miała pojęcia jak długo Leo będzie o tym spotkaniu myślał - wiedziała, że już zawsze pozostawi na nim ślad, ale liczyła, że szybko się z nim upora. Że nie będzie o nim zbyt często myślał - nie chciała by cierpiał. Zrobiłaby wszystko byleby mu oszczędzić zła tego świata. Zwłaszcza tego zła malującego się w postaci jego ojca.
Pokiwała energicznie głową słysząc o Kat - zdecydowanie trzeba było ją uprzedzić. Sądziła, że Leo to zrobi, jednak gdy wyciągnął telefon w jej stronę nie opierała się, a jedynie skinęła głową i wzięła komórkę. Wiedziała, że tak będzie lepiej i.. łatwiej. I zaraz też wykręciła numer Kat obawiając się, że Thomas mógł pojechać prosto do niej.
[;pp
znikam na chwilę - goście już są;p więc ogarnij się w tym czasie do szk czy coś ^^]
[ teraz nie. ;p
hahaha ;dd serio? xd uu, to jak sobie coś przypomnisz to mi powiedź ;p chcę wiedzieć jak się nabijasz z moich literówek ;p
nie no, jednak całkiem spoko jest, ale wiesz.. miałabym co lepszego do roboty nie? ;p na przykład pisanie z Tobą bez wiesz takich dłuższych przerw ;p I jedną, bo oni taką trochę rundkę po Polsce robią i trochę ich czas goni+moja kuzynka jest po operacji więc wiesz najlepiej żeby była u siebie w domu rodzinnym, bo wszędzie dobrze ale w domu najlepiej nie? :) no pewnie że mam CIę! <3 więc dam radę ;d
.. CICHO xD to powiesz że się uderzyłaś jak wstawałaś od stołu xd czy coooś :D no AŻ tak nie xD
nie, to nie jest straszenie, chociaż upływ czasu to jak szybko ucieka może być rzeczywiście przerażające trochę ;p
.. serio się zamknę w sobie zaraz xd no jak tam uważasz zmusić Cię nie zmuszę, nie? ;p
;)) haha :D ]
Od razu zauważyła zmianę na twarzy Leo. Zmartwiło ją to zagubienie, które potwierdziło jej przypuszczenie, że w ogrodzie zaszło coś więcej - nie miała pojęcia co, jakie słowa tam padły, ale była pewna, że to właśnie tamto spotkanie wywołało w jej ukochanym taką zmianę. Teraz jednak przez chwilę musiała skupić się na Kat. Siostra Leo przywitała ją wesoło, choć z początku zdziwiła się, że Spenc dzwoni z jego telefonu. Nic nie podejrzewała, bo przecież może po prostu chciała z nią po rozmawiać, a skoro komórka Rougha była pod ręką to po co latać po domu za swoją? Szybko jednak uświadomiła sobie, że wydarzyło się coś niedobrego, gdy tylko usłyszała głos brunetki, jakby niepewny jak przekazać jej tą wiadomość. A potem powiedziała jej najdelikatniej jak potrafiła, że zjawił się u nich ich ojciec. Usłyszała zaskoczenie, panikę, może nawet strach w jej głosie i zaraz też zażądała rozmowy z bratem. Spencer widząc jednak w jakim stanie jest Leo odparła, że szatyn nie jest w stanie teraz rozmawiać i że odezwie się później. Więc zaczęła podpytywać ją o szczegóły wizyty, ale przecież ona mało wiedziała więc jej informacje były naprawdę ubogie. A potem Kat rozłączyła się, żegnając w pośpiechu jakby tak jak oni, chciała nagle ukryć swój skarb jakim była jej córeczka.
Spencer martwiła się jak Kat poradzi sobie jeśli ojciec zjawi się u niej, ale była pewna, że poradzi sobie. W końcu jest silną kobietą. I znów jej uwaga skupiła się tylko na Leo. Wstała by do niego podjeść, po drodze sprawdzając tylko co u Jamesa. I już po chwili stała u boku ukochanego, delikatnie dotykając jego ramienia. Wbiła w niego spojrzenie zmartwione, zatroskane. Działo się z nim coś niedobrego. Widziała to i czuła.
- Leo, powiesz mi co wydarzyło się w ogrodzie? - Zapytała cicho, a widząc zagubione spojrzenie ukochanego mężczyzny, jakby nie był pewien westchnęła cicho. To wszystko było zbyt świeże, nie miała prawa naciska. - Pamiętaj tylko, że ja jestem tuż obok. Jeśli mnie potrzebujesz jestem tu dla Ciebie. Zawsze. - Dodała z mocą. Była tu niezależnie od wszystkiego. Mogli po prostu pomilczeć, porozmawiać, zatonąć w uścisku, w swoich ramionach. Wszystko, byleby tylko mu pomóc.
[dobra Moja Droga, miałam w planach Ci jeszcze tu i na Krk po-odpisywać ale nie dam dzisiaj już rady - po prostu oczy mi się kleją po wczorajszej imprezie, a jeszcze trochę wypiłam teraz z rodziną i mam wrażenie, że to też swoje robi, a wiesz jutro na 7.10 pasuje wstać sooł.. z komputera już schodzę, idę się kąpać i pewnie.. Spać :)
Także udanego jutrzejszego dnia, odpiszę zaraz po szkole, dobrych snów, dobranoc!:*]
[ a jak serio zrobisz coś dziwnego? xd
spoko, teraz się już serio zamykam w sobie :|
dokładnie ;pp nie no, nie zamęczyli, fajnie było ^^ / :)
haha i co? ;p kulałaś? kupił bajeczkę? xd ahaha no co sama to napisałaś ;pp
oj tam, do pewnego momentu jest to całkiem fajne - bo to nie starzenie się tylko dojrzewanie ;p
a skąd Ty tam wiesz co ja chcę, a czego nie? ;d
spadaj ;pp
nie, nie jesteśmy dziwne. Jesteśmy osom ;d]
Westchnęła cicho spodziewając się, że Leo wcale nie będzie chciał rozmawiać na ten temat. W końcu już taki był - nie lubił się otwierać nawet na tematu w jakimś stopniu przestarzałe choć nadal bolesne. Więc niby jak miał mówić o tym co zdarzyło się zaledwie chwile temu. Bolało ją jego cierpienie. Bała się o niego. Martwiła się, że znowu zamknie się przed światem, a przede wszystkim przed nią. Że te całe odwiedziny ojca i wszystko co się podczas nich wydarzyło zniszczą go jeśli nie wyrzuci z siebie tego co go ewidentnie zżerało od środka. Miała jednak wrażenie, że nie ma prawa naciskać - nie tylko na wzgląd, że to wszystko jest zbyt świeże (z drugiej strony uważała, że jednak najlepiej jest wyrzucić z siebie problemy, to co nas dręczy jak najszybciej by nie miały czasy nas.. zniszczyć), ale też ze względu, że.. To był jego ojciec. Może wolał o tym wszystkim porozmawiać z siostrami, albo przynajmniej jedną z nich. Przecież z nią nigdy nie rozmawiał zbyt wiele o Thomasie, więc może miał wrażenie, że siostra po prostu go bardziej zrozumie, bo zna całą historię dokładniej i przede wszystkim dlatego, że to też jej rodziciel. Ale ona też potrafiła go zrozumieć, potrafiła pocieszyć. I miała wrażenie, że nikt lepiej od niej tego nie zrobi, bo zawsze wydawało jej się, że zna go najlepiej, ba! momentami miała wrażenie, że wręcz może czytać w jego myślach. Ale teraz pomimo świadomości, że po prostu ten temat jest trudny, że Leo cierpi, pojawiały się też wątpliwości czy w ogóle chce z nią o tym rozmawiać. Bo nie potrafić, a nie chcieć to całkiem dwie różne sprawy.
Serce jej pękło, gdy dojrzała jego oczy - pociemniała teraz nie z gniewu a z czystego cierpienia i smutku. Dałaby i zrobiłaby wszystko byleby uchronić go przed złem, bólem! I zaraz poczuła jak ją do siebie przyciąga - westchnęła cicho, oplatając go ciasno rękoma, delikatnie i uspokajająco gładząc po dłońmi po plecach.
- Wiem, Słońce, wiem.. - Wymruczała wdychając jego zapach, z głową opartą na jego torsie. Chciała mu pomóc jakoś się z tym wszystkim uporać, ale kompletnie nie miała teraz pojęcia jak. Mogła tylko.. być.
[nie wiem o której będziesz, więc tylko uprzedzam w razie w, że teraz znikam na trochę. Pojawię się znowu koło 18, może trochę po ;)]
[ja być złośliwa? ;o never! ;p poza tym to zależałoby co byś zrobiła, i wtedy by się okazało czy to pieszczotliwe czy nie ;p
Jasne, jasne lubisz, bo lubisz się ze mnie nabijać :c
;)
no to dobrze :) szkoda chłopaka martwić, no przecież chciał dobrze, sooł :D / nie musiałam, ale mogłam ;p
a skąd ja mam wiedzieć? ;p chyba każdy ma tam swój jakiś okres - przecież jedni dojrzewają szybciej, inni wolniej a nie którzy to w ogóle nie xd
no coś tam mnie znasz ;p haha przypuszczasz? ;p to sobie przypuszczaj ;pp
no spoko, dobrze wiedzieć, że nawet Twoi rodzice się ze mnie śmieją! PF. Najlepiej będzie jak w ogóle przestanę pisać!
No mój, mój ale tysiak głównie dzięki Tobie zdobyty, nie? ;)]
To wcale nie był sposób by udawać, że wszystko już gra. Mógł próbować oszukiwać i ją i samego siebie, ale przecież obydwoje wiedzieli, że nic jest w porządku. Jak zwykle zresztą, bo przecież w ich życiu nie było niemal dnia by coś się nie działo, by któreś z nich nie miało problemu, którym oboje się zamartwiali. Nawet tak piękny i cudowny dzień, gdy wreszcie ich synek zamieszkał razem z nimi, gdy opuścił szpitalne mury musiał zostać popsuty. Owszem był już moment, gdy atmosfera znacznie zgęstniała, gdy coś zaczęło się sypać, ale szybko odratowali rozwalające się mury spokoju. Mogli spędzić dzień na słodkim lenistwie, na przebywaniu razem z Jamesem, na zachwycaniu się nim, jego uroczymi minkami. Ale nie, Los jak zwykle się z nimi bawił, burząc cały ich grunt, znów wprowadzając go w nieznośne drżenie.
Gdy Leo zaczął z wolna się od niej odsuwać, przez moment pojawiła się w niej ta iskierka nadziei, że z nią porozmawia, bo zdawała sobie sprawę, że tak naprawdę tylko ona może mu tak naprawdę pomóc, ale gdy zobaczyła jak stara się zgrywać, że rzekomo już wszystko jest dobrze, a potem pocałował krótko jej nos wiedziała, że to wcale nie nastąpi. Westchnęła cicho, wcale nie dziwiąc się słowom, które padły z jego ust. W jakimś sensie przewidziała, że coś takiego usłyszy. Skinęła więc tylko głową, na jego pytanie, że tak, że da sobie radę. A potem znów niekontrolowanie wzdychając odprowadziła go wzrokiem, gdy znikał na schodach, by najprawdopodobniej przebrać się w ubrania do biegania. W duchu przeklinała moment, w którym Thomas postanowił znów zjawić się w życiu jej ukochanego - nie potrafiła zrozumieć jak można być tak okrutnym człowiekiem. Nie widział, że niszczy go tym, a może to napawało go satysfakcją? Zaciskając ze zmartwienia usta w wąską linie zapatrzyła się na widoki za oknem. Szybko jednak musiała przerwać tę chwilę zadumy, bo usłyszała jak synek zaczyna kręcić się w kołysce, wydając z siebie cichy dźwięk. Zaraz znalazła się przy nim, ale on już spał twardo. Usiadła więc na podłodze wyciągając nogi przed siebie zapatrując się teraz w spokojną twarz Jamesa.
[ok, ok. Ja już teraz pewnie będę cały czas, bo jutro do szk nie idę więc nie mam nawet z czego się uczyć ;p]
[haha a pilnuj się pilnuj, jak będziesz miała mieć wpadkę to i tak ją będziesz mieć wcześniej czy później :> ;p
a nie na to samo wychodzi? ;p tak, tak, a zaraz się okaże, że piszesz ze mną tylko dla tych literówek.
;) / jak zawsze ^^
tak, dokładnie to miałam na myśli ^^. Nie, to już bardziej optymistyczna mi się wydaje wersja z podstawówką - w końcu gimnazjum to najgłupszy wiek ;p
chciałabyś żebym Ci powiedziała, ale nie ma tak łatwo! ;p i e.. nie? Chciałabyś!
jasne, jasne bo już Ci wierzę ;p aha, lepsza od tej z coś tam spóźniającą się miesiączką? ;p
;pp
tak, na te badania ;) w sumie mogłabym iść do szk, bo wizytę mam dopiero o 14 ileś tam, ale w sumie to mi się nie chce ^^ wolę się wyspać.]
Słyszała kroki na schodach, choć miała dziwne wrażenie, jakby Leo starał robić się to najciszej jak potrafi. Jakby chciał wymknąć się niepostrzeżenie, nawet nie żegnając się, nie mówiąc ani jednego słowa. Uśmiechnęła się smutno, poprawiając skrawek kocyka synka.
- Widzisz? Zostaliśmy sami, bo tatuś musiał iść pobiegać. Ale przecież poradzimy sobie, prawda? - Mruczała do Jamesa, który nawet jej nie słyszał bo spał! A nawet jeśli nie tkwiłby teraz w objęciach Morfeusza pewnie i tak nie zrozumiałby ani słowa z jej paplaniny. Nic nie mogła jej jednak powstrzymać przed cichym szeptem, którym dzieliła się z dzieckiem ze wszystkim co się działo na około, a raczej - prawie wszystkim. W dziwny sposób uspokajało ją to, dawało jakiś rodzaj ukojenia, chociaż nic do końca nie mogło złagodzić jej niepokoju o ukochanego.
A potem nagle usłyszała jego głos. Słowa, które wypowiedział wprawiły ją w szczere zdumienie, ale przecież mogła się domyślić, że właśnie takie coś mógł Leo usłyszeć od własnego ojca - przecież na takiego gościa jej wyglądał. Bezduszny człowiek, który wygląda jakby radość sprawił mu fakt, że niszczy życie własnego dziecka. I zaraz podniosła też na niego wzrok kręcąc przecząco głową. Powoli podniosła się z miejsca i ruszyła w jego stronę.
- Leo on Cię nie zna. Nie wie jaki jesteś. To ja Cię znam lepiej niż ktokolwiek inny. Wiem jakim człowiekiem jesteś i wiem, że nigdy nie zrobiłbyś czegoś takiego jak on. - Zaczęła nim jeszcze stanęła tuż na przeciwko niego. Gdy zatrzymała się przed nim, chwyciła jego ręce w swoje a potem ścisnęła je mocno, ciągle spoglądając mu w oczy. I zaraz zaczęła zasypywać go argumentami, przypominając jakim wspaniałym mężczyzną jest. Miał już wiele okazji do ucieczki, ale tego nie zrobił, bo nie mógłby bez niej żyć i dobrze wiedział, że takie coś by ją zabiło. Była w stanie znieść wszystko, ale życia bez niego już nie. Była więc przekonana, że nigdy by jej tak nie skrzywdził, że nie zrobiłby Jamesowi tego co ojciec jemu. Nie opuściłby swojej rodziny. I zaczęła przypominać mu wszystkie sukcesy, które razem w życiu osiągnęli, jakie on osiągnął! Jak o nią dbał i dba, jak troszczy się, jak wiele dla niej zrobił, jak wiele razy udowodnił, że ani trochę nie przypomina swojego rodziciela. A nawet jeśli popełnił jakiś błąd to zawsze go naprawiał. Przypominała mu, że jest niesamowity, wspaniały. - Nie jesteś taki jak on. Nie jesteś. - Powtórzyła z mocą, niemal nieświadomie z każdym słowem przysuwając się do niego; teraz już dzieliło ich tylko kilka centymetrów, a ona czule gładziła go po policzku. A z jej oczu biła ta pewność, że ani trochę nie przypomina ojca - wiedział przecież, że czasami jednym spojrzeniem potrafiła ocenić jaki jest człowiek. I nie widziała nic co upodabniałoby go do tego faceta jakim był Thomas. Wiedziała, że Leo jest zagubiony, być może również przerażony, ale Spencer wiedziała, że czasem sobie z tym poradzi. Z jej pomocą i ich synka.
[muszę jednak na trochę zniknąć bo siostra musi coś ważnego przepisać, czy coś tam, ale za niedługo się zjawie ;)]
[no coś w ten deseń xd więc miej się na baczności ;pp
no właśnie, że wychodzi :| no tak, tak, jaasne ;p
coś często to ostatnio powtarzasz, mam to sobie wziąć do serca? ;pp
norma ;p hahaha to u mnie w sumie też ;d więc się nie przejmuj ^^
e.. a chcesz? Oo ostatecznie jak bym musiała to bym mogłam, hm "zagrać" ;pp / no, no zaiste ^^
o widzisz nie dość, że mnie obgadujesz to jeszcze bezczelnie kłamiesz! ;p i nie nie przypomnę! nie pamiętam jak to dokładnie leciało ;p zresztą nawet jakbym pamiętała to i tak bym nie przypomniała! bo jesteś niedobra :C
no dam, dam.]
Straciła go. I nie chodziło tutaj o ten hm.. Namacalny sposób, ale ten metaforyczny, psychiczny. Nie miała pojęcia kiedy Leo znów zamienił się w tego samotnika, który nie dzieli się z nią żadnym przeżyciem. Bo co z tego, że wyrzucił z siebie słowa ojca, które tak go dotknęły. Po prostu poinformował ją, jakby chciał ją tym zbyć. Przecież wiedziała co się stało, nic nie ukrył, więc nie mogła mu nic zarzucić, prawda? Ale nie porozmawiał z nią. Coś oświadczył, a potem wyszedł. I potem zdała sobie sprawę, kiedy jej ukochany odsunął się w cień. A było to wtedy, gdy zaszła w ciążę, która mogła ją zabić, a ona i tak podjęła decyzję o nie usuwaniu dziecka. To wtedy musiał poczuć się tak mało ważny, jakby nie obchodziło ją jego zdanie. A przecież wcale tak nie było! Jak mogła do tego dopuścić? Dlaczego w żaden sposób temu nie zapobiegła? Bała się, że to co się dzisiaj wydarzyło to było coś.. Przełomowego, coś co go zniszczy. Coś z czego się nie podniesie i już nigdy go nie odzyska.
A potem nagle usłyszała dźwięk zatrzaskiwanych drzwi. Ręce paliły ją, rwąc się do ukochanego mężczyzny, ale jego już nie było. Wybrał najprostszą drogę, tak typową dla niego. Uciekał szukając ratunku gdzie indziej, tym razem w wysiłku fizycznym. Lepsze to niż tramadol, pomyślała z goryczą wycierając łzę sunącą po jej policzku.
Myślała, że oszaleje. Nie, nie wątpiła, że Leo wróci, ale po prostu bała się o niego. Martwiła, że może zrobić coś głupiego. Nawet bliskość synka, którego od pewnego momentu nosiła nieustannie na rękach, nie dawało jej już żadnego ukojenia. Głowiła się nad tym jak pomóc Leo, jak znowu go odzyskać, ale.. Była bezradna. Pamiętała jaką długą drogę przeszli, a i tak nie uzyskali do końca czego obydwoje chcieli. Ale jednak Leo otwierał się, mówił, rozmawiał o swoich uczuciach. Zatoczyli jednak ogromne koło i wrócili do punktu wyjścia: paraliżował ją strach, że już nigdy nie wyjdą z tego miejsca zerowego. Była bezradna, wręcz zagubiona w tym wszystkich. Sensacje w żołądku, rozrywający ból serca nie dawały jej spokoju. I nie wiedzieć kiedy znalazła się na górze, w ich sypialni. Oglądała album wypełnionych ich wspólnymi zdjęciami z początku ich znajomości jak i po późniejszym ponownym zejściu się. Leżała wyciągnięta na łóżku, z Jamesem przytulonym do piersi. Patrzyła na jedno z zdjęć, a łzy wylewały się strumieniami z jej oczu. I coraz bardziej martwiła się o Leo. Wciąż go nie było a minęło już tyle czasu!
Przerażona przymknęła powieki nie potrafiąc zasnąć.
- Tatuś zaraz wróci, zobaczysz. - Wyszeptała rozchylając nieznacznie oczęta, przyciskając usta do czółka nakarmionego, przebranego już dzieciątka, które spało sobie smacznie nie zdając sobie z rozgrywającego się dramatu.
[;pp
będę się upierać, bo ja wiem swojego ;p. Tak, tak pewnie, mhm ;p / nie no serio?;p bo chyba tak miało wyglądać ^^.
ahaha no trzeba ;p no to u mnie już jest typowa przewaga kobiet w rodzinie - ba! ja nawet brata nie mam, a zawsze chciałam mieć ^^
żartowałaś? :p no to dobrze! już się bałam, że serio piszesz ^^. Po prostu wolę jak ktoś sam mnie poznaje, jak się sama postanowię otworzyć;) / ;pp
nie, nie. to były dwie całkiem różne sprawy ;d i tam mogłaś sobie kłamać, żeby Twój facet się takim czymś nie zadręczał ;p no to sobie szukaj ;p ano jesteś! :c
nie przesadzaj, nie podlizuj się czy cokolwiek w tym momencie próbujesz robić xd. wcale nie jest taki świetny tak Ci się wydaje tylko przez ten rosyjski i chemię, ale dzięki! Ale jutro zobaczysz, że wcale nie jest takim superowym poziomie ;p co do odpisania jutro - ok, ok ;d ja w sumie nie wiem o której będę w domu, ale myślę, że koło 6-7 powinnam być ;) dobranoc ;)]
[dobrze jest nie marudź ;p
odezwała się niby ta dobra ;pp teoretycznie mogę. I od kiedy Ty tak ładnie do mnie mówisz? ;p / no to wmawiaj sobie dalej, powodzenia! ;d
oj tam, mój brat byłby tak zajebisty jak ja, wiem to! ;d
no chyba że miała w planach pytać o mój ulubiony film, to takiej informacji ostatecznie mogę Ci udzieli xD btw. co z tym Krk? :) bo wtedy to byś miała mnie okazje lepiej poznać ;pp
żadnej! ;p nie zasługujesz na podpowiedź xd. pf no i co z tego? xd
Hm.. No nie niech Ci będzie, dzięki :). Ale Twój też jest dobry co Ty chcesz? ;p (hahaha ;d) ok, no to super ;) ja już w sumie jestem cała Twoja! ;D tylko pierwsze muszę coś zjeść bo od rana nic nie jadłam :cc soł, coś zjem i biorę się za odpisywanie ;)]
Zaczynała wariować ze zmartwienia. Co chwila wyrzucała sobie, że go jakoś nie zatrzymała, że nie zmusiła go do pozostania w domu. Znała go najlepiej więc dobrze wiedziała, że tego właśnie potrzebował. Chwili samotności, wysiłku, który chociaż na chwilę odwróci jego uwagę od psychicznego cierpienia. Nie mogła jednak sobie wybaczyć, że go stąd wypuściła, bo najnormalniej w świecie bała się, że Leo zrobi jakieś głupstwo. A w jej głowie zaczynało głębić się od przerażających scen, obrazów, które w którymś momencie przyprawiły ją wręcz o ból głowy. I jakby tego było mało, ciągle płakała chociaż z pewnym opóźnieniem zdała sobie sprawę, że słone strumienie ciągle płynął z jej oczu. Dotarło to do niej w momencie, gdy synek poruszył się niespokojnie, a wtedy uświadomiła sobie dźwiękiem, który go zbudził by właśnie jej płacz. Niemal dusiła się od słonych kryształków, nie mogąc złapać oddechów. Gardło piekło ją przeraźliwie, ale zwyczajnie nie potrafiła przestać. I zaraz stała na podłodze znów przyciskając synka do piersi, by ponownie go uśpić, mrucząc ciche kłamstewka, że wszystko jest w porządku. Ale mały James nie dał się tak szybko zwieźć - wpatrywał się w mamę, ale jakby wyczuwając, że nie powinien teraz płakać i krzyczeć zważywszy, że ktoś nagle go zbudził. Wystarczyło, że ona ryczała. W którymś momencie jednak uspokoiła się na tyle by wreszcie przestać wylewać łzy, a może po prostu jej gruczoły łzowe nagle przestały być w stanie produkować wydzielinę? Któż to wie? Ważne, że wraz z tym chłopczyk znowu zasnął jakby ukojony, jakby znów wszystko było w porządku. Bo dla niego było - jego rodzice kochali go, dbali o niego, nie opuszczali go. Zawszę będą przy nim, a to co działo się między nimi go nie dotyczyło, póki co przynajmniej. I Spencer szczerze wierzyła, że jakieś ich dramaty nigdy nie odbiją się na ich dziecku - chciała wierzyć, że uda jej się jeszcze odzyskać Leo chociaż kompletnie nie miała pojęcia jak.
Czas płynął, a ukochanego nadal nie było. Spenc zaczynała się już na poważnie martwić, że stało mu się coś złego. Nie słyszała dźwięku otwierających się drzwi, kroków na dole. Słyszała jedynie krople deszczu uderzające o szyby, które przecinały panującą ciszę w dziwnie przerażający sposób. Nagle jednak brunetka wreszcie usłyszała odgłos na który tak długo czekała. Odetchnęła z ulgą, by zaraz znów spiąć się cała w nerwach, gdy zobaczyła jak wygląda jej ukochany. Podniosła się z łóżka popierając na ręce, a Leo ani myślał jej się wytłumaczyć. Śmignął przez sypialnię i zniknął w łazience. Spencer pokręciła głową nie dowierzając, by zaraz ponownie wstać z miękkiego materaca. Ruszyła zaraz za nim, wcześniej jednak obkładając w okół śpiącego Jamesa masę zagłówką; łóżko było duże, a chłopiec spał spokojnie, ale i tak bała się, że może się kilkakrotnie przekręcić, zawiercić i nie daj Bóg spać na ziemie. Poduszki miały uchronić go przed upadkiem, zresztą zaraz miała wrócić, tylko musiała skontrolować co z Leo.. Bała się o niego! Ale gdy nacisnęła klamkę okazało się, że drzwi do łazienki są zamknięte. Kopnęła je ze złością, mrucząc na tyle głośno by ją usłyszał, ale na tyle cicho by nie zbudzić dziecka, żeby ją wpuścił. Niestety, najwidoczniej szatyn ani myślał to zrobić, więc znów nie dowierzając wróciła po synka, a potem delikatnie wzięła go na ręce by zanieść go do łóżeczka, gdzie miał przespać całą noc.
[.. nienawidzę Cie :|. ;pp
no. ;p
ta, powiedźmy, że Ci się zdarza ;p. TAK! bo piszesz tak do mnie/o mnie tak ładnie tylko jak czegoś chcesz :c przepraszam, wiem że jestem złym człowiekiem. / OK.
;dd
a serio pytasz, bo nie wiem czy mam pisać ;pp co Ty mówisz, serio?!:cc a ja już się tak nastawiłam! no trochę czasu jest, ale szybko zleci ;p więc ich tam namawiaj żeby Cię puścili ;>
powstrzymam się i nie skomentuje ;p / o boosz. jak ja to uwielbiam "złość się/obrażaj ale potem po nic mnie nie przychodź" -.- ;pp zawsze mnie to rozpierdala ;p
ok ;) a coś takiego robiła? ;p
a spoko, wszystko wyszło dobrze, ale zważywszy na to, że jednak to ciśnienie mam dość wysokie bo niemal mam to max. osiąga no i dziwnie unerwienie jak w jaskrze, to mam się zgłosić za jakieś pół roku znowu do kontroli.]
Gdy dotarła do pokoiku Jamesa, ułożyła go ostrożnie w jego łóżeczku. Otuliła go poduszką, położyła obok niewielkiego misia. Pocałowała go na dobranoc w czółko, pozostając jeszcze chwilę przy nim, by choć pomimo tego, że już spał znów zanucić mu kołysankę. To ją zwyczajnie uspokajało. A potem wszyła z pokoju zostawiając znacznie uchylone drzwi, by usłyszeć choćby najcichszy dźwięk; to samo zrobiła z drzwiami od sypialni. Nie zamknęła ich, pozostawiła do otwarte na oścież, a potem wzdychając cicho przystanęła na środku pomieszczenia nie mając pojęcia co ze sobą zrobić. Pokój wydał jej się nagle przytłaczający, duszny, więc zaraz otwarła okno i by się czymś zająć wzięła się za ogarnięcie bałaganu, który zrobiła na łóżku. Powsadzała do albumu wszystkie zdjęcia, które powyjmowała, by następnie ustawić go na jego miejscu; poprawiła i wyrównała kołdrę, a następnie zaczęła zbierać wszystkie chusteczki higienicznie, które wykorzystała. I dopiero po chwili dotarło do niej, że w domu znów panuje idealna cisza - nie słyszała już szumu lejącego się strumienia wody. A zaraz potem usłyszała szczęka zamka, a następnie otwierane drzwi od łazienki. Zatrzymała się w połowie drogi do wyjścia z pokoju, by odwrócić się u ujrzeć ukochanego. Patrzyła na niego z ewidentnym smutkiem, a gniew gdzieś zniknął, ustępując miejsca zwykłemu wyczerpaniu. Bo tak, Spencer była tym wszystkim wykończona, zaczynając od nocnych i porannych ekscesów miłosnych, przez entuzjastyczne odbieranie synka ze szpitala, a skończywszy na odwiedzinach ojca Leo i jego późniejszym zachowaniu.
Ogarnęła zatroskanym, przygnębionym wzrokiem sylwetkę mężczyzny, aż wreszcie jej spojrzenie spoczęło na zabłoconym pakunku. Wyjęła mu go z rąk mówiąc, że się tym zajmie. Przy drzwiach odwróciła się jeszcze i rzuciła, że wróci z apteczką - nie umknął jej uwadze jego zranione ramię. A potem zniknęła na korytarzu przecierając ciągle zapuchnięte oczęta, które zaczynały piec ją w znajomy sposób. Zaśmiała się jednak gorzko, gdy pomimo specyficznego uścisku i drapania w gardle z jej oczu nie popłynęły łzy. Chyba już nie miała siły płakać, nie dziś. Ale to, że nie wylewała strumieni łez, nie oznaczało, że nie cierpiała. Ba! Serce bolało ją jeszcze mocniej, bo słone krople przynosiły jakiś rodzaj ulgi, jakby z nimi wylewała się chociaż marna cząstka tego nieopisanego bólu. A teraz wszystko siedziało w niej, a dobrze wiedziała, że nie jest w stanie nic z tym zrobić. Pomóc mógł tylko Leo. Tyle tylko, że on jakby jej unikał. Jakby bał się, że go przyciśnie zacznie ciągnąć za język, równocześnie besztać za wszytko. Ale nie zamierzała tego robić, nie dziś. Po prostu chciała zasnąć, choć wątpiła, że uda jej się to zrobić, poza tym.. Paradoksalnie bała się tego co może jej się przyśnić. Dręczyły ją wyrzuty sumienia, obawy, lęki. A po głowie nieustannie tłukła się mysl, że straciła Leo i że już nigdy go nie odzyska.
Wróciła do sypialni niosąc ze sobą kubek gorącej herbaty i apteczkę.
- Pokaż to ramię. - Powiedziała odkładając wszystko na nocny stolik, wyciągając odpowiedni rzeczy z niewielkiego pudełeczka.
[ahaha ;d cicho, nie musisz mówić tego tak głośno xd
ach, no tak zapomniałam o tej Twojej niezwykłej skromności ^^
a może własnie by mi się to spodobało, ha? :D. tak, tak ja wiem że Ty wszystko zostawiasz na specjalne okazje ;p a już Ci miałam podziękować, ale jak zobaczyłam to w nawiasie to zmieniłam zdanie xd ale tak na poważnie to od wczoraj uważam się za najgorszego człowieka na świecie. / a ja nie wierzę, że Tobie to pasuje;p
ojejku.. to hm. Zważywszy na to, że jestem fanką Harry'ego Pottera uwielbiam też film chociaż wiadomo nie dorównują one książkom ;p. Wielbię Władcę Pierścieni, Siłę Spokoju, Mr Nobody, i Szósty Zmysł oraz wszystkie filmy z Dżonym Deppem :D a Ty? :> / no to się cieszę <3 haha no ba! ;d. musisz mnie dokarmić :>
hahaha no już prędzej ;D więc przepraszaj aż Ci wybaczę! xDD
o kurde, ogólnie to brzmi świetnie :D. a do jakiego castingu się przygotowuje? :) uu biedulka :c ;*
no trzeba, trzeba. Wgl tak się stresowałam jak głupia przed tym badaniem zasięgu pola widzenia, bo się bałam, że będę miała jakiś opóźniony refleks xD]
Obmywała każdą choćby najdrobniejszą rankę, chociaż racja to nie było koniecznie. Musiała jednak czymś się zająć, a wiedziała, że takie coś nie zaszkodzi, a jedynie może pomóc ukochanemu. Gdy wreszcie skończyła odsunęła się o pół kroku, jakby chciała podziwiać swoją pracę, ale tak naprawdę szukała innych obrażeń. Jednak poza pęcherzami na stopach i niewielkim rozcięciu tuż nad brwią nie zauważyła nic więcej. Westchnęła więc cicho wiedząc, że nie ma już nic więcej do roboty - posprzątała wszystko pakując zużyte, porozcinane opatrunki do apteczki, by następnie wziąć przyniesiony wcześniej kubek z herbatą. Wcisnęła go w ręce ukochanego, a potem kiwnęła zachęcająco - wiedziała, że ciepły napój z cytryną i miodem dobrze mu zrobi. Nie chciała by się pochorował szczególnie dlatego, że mieli teraz Jamesa w domu. A przecież nikt nie chce zarazić swoje dziecka, zwłaszcza, gdy jest do niemowlak, ba! na dodatek wcześniak.
W czasie gdy Leo posłusznie upijał łyki herbaty, ona usiadła tuż obok niego bez słowa; delikatnie wodziła opuszkami palców po konturze jego szczęki lub po obojczyku czy barku dumając. Jej wzrok nadal był smutny, ale to nie była całkowita wina szatyna, bo jasne zranił ją swoim zachowaniem, ale to jej przygnębienie spowodowane było niczym innym jak wyrzutami sumienia. Bo nadal nie mogła wybaczyć sobie, że dopuściła do tego, że znaleźli się w tym samym punkcie co teraz. To była jej wina, bo gdy podjęła decyzję o nieusuwaniu ciąży tak naprawdę o tym nie porozmawiali. Nie chciała słuchać o aborcji, ale może powinna? Może wtedy Leo znów nie zamknąłby się w sobie? Tak, zdecydowanie powinna to inaczej rozegrać, by ukochany nie pomyślał, że jest dla niej miało ważny, albo że jego zdanie się nie liczy.
Pojawiało się tylko jedno pytanie - jak to teraz naprawić?
- Chcesz iść spać? - Spytała, wiedząc, że zmuszanie go teraz do jakiejkolwiek rozmowy nie ma sensu. Jeszcze bardziej zniknie, jeszcze bardziej się zamknie przed nią. Przesunęła dłonią po jego wilgotnych włosach, a potem wbiła w niego pytające spojrzenie.
[ok, ok :)]
[ haha :D
no co, skleroza i te spraw no xD
ahaha OK! xD ale wiesz nie zmuszaj się ;> xd / Tak xD / w sumie dokładniej mówiąc jako najlepsza kumpela. a w sumie nieważne. znaczny no.. takie to dziwne, bo usilnie mnie próbuje przekonać, że to nic takiego a ja i tak się czuje z tym źle. jak zwykle moja cudowna pamięć do dat się kłania. / o Twoje spadaj i moje ok ;p napisałaś, że Ci to pasuje :c xd
No to ja już bym powiedziała, że pierwsza była najlepsza bo najdokładniejsza ;p ale nie, książki są jedyne i niepowtarzalne ale to jasna sprawa;) i widzisz, znowu to robisz! ;p coś Ci powiedzieć, a Ty już byś wołała kogoś żeby mnie analizował ;p a potem się dziwisz, że nie chce grać w jakieś 10pytań ;p Sweet November to to jest o tym niewidomym albo niewidomej ? ;d bo coś kiedyś chyba fragmentami widziałam ;p Czarny Łabędź też spoko, pamiętam jak widziałam to była pod wrażeniem, ale do ulubionych bym nie zaliczyła ;p / hahaha no coś w ten deseń xD
jeszcze, jeszcze, jeszcze ;> haha no, dobra już wybaczam ;p
oo to fajna sprawa;). życzę jej powodzenia! ;p
haha nie ;d. ale się bałam, że za późno guzik naciskać będę a wtedy wiesz - buba by była;p no trochę ;p
... jesteś wredna! ale idź, ja też idę, odpiszę już jutro, ale spoko i tak będę wcześniej od Cb więc odpowiedź będzie na Ciebie już czekać ;)
dobranoc, karaluchy pod poduchy! ;p ;)]
Chciała spędzić z nim chwilę czasu. Chciała zatonąć w jego ramionach, bo wiedziała, że jedynie w ten sposób opanuje choć odrobinę szalejące myśli, zagmatwane emocje, odczucia. Nie chciała dzisiaj rozmawiać, bo wiedziała, że w tym momencie byłby to najgorszy wybór. Miała wrażenie, że z pewnymi sprawami oboje muszą się przespać, odczekać, zwłaszcza gdy oboje byli zmęczeni. Ona całym dniem, wszystkimi wydarzeniami, a Leo także bieganiem, który raczej jeszcze bardziej go wykończył niż jakkolwiek pomógł.
Szybko jednak okazało się, że ukochany ma całkiem inne plany. Wcale nie zamierzał zostać przy niej, wolał iść do Jamesa, który tak naprawdę w tym momencie nie potrzebował opieki, bo po prostu sobie bezpiecznie spał w swoim łóżeczku. Tylko dlaczego? A potem dodarło do niej, że on najnormalniej znowu ucieka. A widać ten pretekst by trzymać się z dala od niej wydał mu się najwygodniejszy, neutralny, bo przecież nie mogła mu zabronić iść do ich dziecka, prawda? Mógł powiedzieć, że po prostu chce spędzić z synem więcej czasu, mieć pewność, że nie dzieje mu się nic złego - idealna wymówka, żeby się wymknąć czyż nie? A Spencer głowiła się co mu takiego zrobiła, że tak ją od siebie odsuwa; czy naprawdę ten jej jeden, jedyny wybór który podjęła sama ratując życie ich dziecka, wybór dzięki, któremu teraz miał syna popchnął go do tego cholernego punktu wyjścia? Dlatego wolno zabrała dłoń z jego ciała układając ją sobie na nodze. Zaczęła skubać materiał spodni, skulając się w sobie, wbijając wzrok w swoje palce. W jej oczach błysnęła iskra goryczy, żalu, smutku. Poczuła jak wyrzuty sumienia wręcz opadają jej na ramiona, a ona najnormalniej ugina się pod ich ciężarem. Zaraz potem kiwnęła głową szepcząc ciche "jasne, idź", bo czy miała prawo go na siłę zatrzymywać przy sobie? A potem nieśpiesznie wstała z łóżka znów nerwowo pocierając potarła zaczerwienione oczy, by zatrzymać się przy szafie i odszukać jakąś piżamę do spania. Odwróciła się jeszcze tylko na moment w stronę Leo.
- Jeśli się obudzi i będzie głodny to mnie zawołaj. Jak Cię nie było znowu udało mi się go trochę nakarmić piersią. - Powiedziała cichutko znów wracając spojrzeniem do półek zapchanych ubraniami.
[będę może na chwilę koło 16, a potem już po 18 ;))]
[dzięki Ci łaskawco :D
uu jak słodko <3 / :* / wiem xd no bo tak w sumie to nie bardzo jest o czym pisać i nie chcę Cię zanudzać ;p yup. zapomniałam. O jej urodzinach. I tak, tak wiem, że każdemu może się zdarzyć, ale kurcze.. Ona zawsze o moich pamięta, zawsze mi robi jakieś niespodzianki - a to wiesz ta moja Paula co się z nią znam 6lat głównie przez internet :) i sobie nie zapomnę jak np. kiedyś wiesz na każdym portalu na jakim miałam konto chyba o 6 czy o 7 rano powchodziła i powysyłała mi życzenia, a wiesz ja tam sprawdzam, to tamto a wszędzie życzenia od niej, no i co roku dostawałam od niej boskie wierszyki i wgl i wgl! A w tym roku nawaliłam. W ogóle przypomniałam sobie po 3 dniach i uj. / aha no chyba, że to w takim sensie miało być ;p
ja w ogóle nie przepadam za filmami z lektorem, ale to tak swoją drogą ;p dokładnie ^^ ;) haha no jak ładnie poprosisz to zagramy.. kiedyś :D / aaa. i co ona z nim chyba zamieszkała i mu nie mówiła, że jest chora i wgl? xD czy to dalej nie to? xd A działa :) no aż tak bardzo nie, ale podobał się ;) / ;pp
;DD
a kiedy ma ten casting? :)
no ba :D nie mogło być inaczej! :D Dzięki :D
nie, w ogóle! xD no mówiłam, że będzie czekał ^^]
Znów poczuła to gorzkie uczucie żalu, gdy usłyszała kroki ukochanego zmierzające do wyjścia z pokoju. Potem nasłuchiwała jak kierują się w stronę pokoju Jamesa, by wreszcie w ogóle ucichnąć. Pozostał znów już tylko dźwięk natrętnego deszczu uderzającego o szyby i parapet, oraz podmuchy wiatru, który wręcz sprawiał wrażenie, że jego największym marzeniem jest wedrzeć się do ich ogrzanego, przytulnego domu. I Spencer pomyślała z czarnym rozbawieniem, że wcale nie byłoby to takie złe - może rozwiałby te nieznośną atmosferę, która zapanowała pomiędzy nią, a Leo.
W roztargnieniu przeczesała włosy, nagle nie mogąc przypomnieć sobie po co przyszła do szafy. W końcu jednak przypomniała sobie, że szuka piżamy - wyjęła pierwszą lepszą z brzegu, a potem zamknęła się w łazience by wziąć prysznic i załatwić całą wieczorną toaletę. Umyta wróciła do sypialni, tylko po to by stwierdzić, że jej ukochanego wciąż nie ma. Serce zabolało ją na myśl, że już zawsze będzie jej tak unikał. A najgorsza w tym wszystkim była jej bezradność, bo.. Jak ona miała temu zaradzić? Próbowała przypomnieć sobie jak przedtem udało jej się "otworzyć" Leo.. Nie pamiętała tego. Po prostu wszystko wyszło z czasem. Była przy nim, cierpliwa, zawsze gotowa pomóc. I teraz również tak miało być, ale czegoś w tym wszystkim brakowało. Z przerażeniem uświadomiła sobie, że.. Problem tkwi po obydwu stronach. Ona była już zmęczona, nie wiedziała czy starczy jej sił, by odzyskać ukochanego. Natomiast on? On wydawał się już nie mieć ochoty z nią rozmawiać o swoich uczuciach, emocjach. Jakby przestał jej ufać, tylko dlaczego? Czy kiedykolwiek zawiodła jego zaufanie?
Zakopała się pod kołdrą, jednak jak przewidziała nie mogła zasnąć. Przewracała się z boku na bok, szukała wygodnej pozycji. Ale jak zwykle w takich momentach brakowało jej ukochanego ciała obok. Wreszcie nie mogąc tego dłużej znieść wstała i skierowała się do wyjścia. Początkowo jej kroki kierowały się w stronę pokoiku Jamesa, by poprosić Leo by po prostu wrócił do łóżka, ale w połowie drogi rozmyśliła się. A dokładniej mówiąc stchórzyła - bała się, że Leo znowu ją odtrąci wykręcając się jakimś powodem dla którego nie będzie chciał przyjść spać do niej. Więc najciszej jak potrafiła zeszła na dół by przygotować sobie szklankę gorącego mleka z miodem - babcia zawsze powtarzała jej, że to dobrze robi na sen. Wątpiła, że w tej sytuacji to pomoże, ale lepszy rydz niż nic, prawda?
[okej ;) wgl to zazdroszczę Ci! Też bym najchętniej się chwilę zdrzemnęła, ale nie mam kiedy :| muszę zrobić maturę na korki z biol, potem pouczyć się na nie, a tu jeszcze spr z matmy i muszę zeszyt uzupełnić z chemii.. ble :c]
[o kurde, no to masz pecha z tym swoim Kubą, racja! A właśnie miałam się pytać czy masz go już z powrotem ;). Aż tak długo?!;o o masakra!xd aż tyle to trwa? xd ale ok, ok. W tym czasie zajmę się biologią czy coś, bo ona jest jednak pracochłonna nieco, a zeszyt i matma to spokojnie sobie będę mogą przepisywać i przeglądać pisząc z Tobą ^^]
[:D ;) haha no nie dziwie się ;p i tak, coś mi się o uszy obiło ale niezbyt się orientuje ;p no i jesteście genialne skoro jakoś to wykombinowałyście ^^
no maturę już ogarnęłam jakąś godzine temu, trochę materiał powtórzyłam, teraz się wezmę chyba za uzupełnienie zeszytu z chemii bo potem znowu się będą ze mnie śmiać, że jak zwykle na lekcji nie piszę ;p dzisiaj mi nawet kumpela powiedziała, że jestem zbyt leniwa, żeby się podrapać.. xD
no znam, znam! ;p
Prawda, Złotko :)/ ! :D ;* / ja po prostu jestem dziwna. a jaki mi było wstyd i nadal jest! -.- a najlepsze, a raczej najgorsze jest to, że zawsze się to fajnie pamiętało - pierwsze miała urodziny Daria, zaraz po niej właśnie Paula, a następnego dnia Kinga! I tym dwóm złożyłam, a jej kurde zapomniałam :| i tak głupio. Ta, powiedźmy; pocieszała mnie faktem, że cały dzień swoich urodzin przeryczała, a czuła się jeszcze gorzej jak dostawała wiadomości z życzeniami i mam się niby cieszyć że jej w ten dzień nie złożyłam.. Ech. Tak, tak wynagrodzę, postaram się.
aha ;pp
;) haha ok ;p ale kiedyś! / a nie wiem, nie pamiętam ;pp jakieś urywki mi chyba świtają ale nic poza tym ;pp
haha no bywa! ;p
no przecież mówię, że w ogóle! ;d
a ja wypiłam niezliczoną ilość kawy.. xD
a czego to rozbita jesteś? Ok, ok. Ja i tak nie wiem czy dam dziś radę na Krk odpisać także się nie przejmuj :)]
Zaciskając mocno wargi, co jakiś czas przeczesując zmierzwione włosy lub odgarniając jakieś pojedyncze kosmyki, które wkradły się na jej twarz Spencer wzięła się za przygotowanie ciepłego mleka. Wyjęła butelkę z białym płynem; ulała go nieco do niewielkiego naczynia, które postawiła na ogniu. Czekając aż mleko się przegotuje szukała po szafkach czegoś słodkiego - wreszcie znalazła opakowanie smakowicie wyglądających ciastek. Bez zastanowienia otworzyła je i zaczęła się nimi objadać - miała gdzieś która jest godzina i że teoretycznie nie wypada się napychać na noc. Musiała zagryźć swoje smutki, jakby to miało niby coś pomóc.. Nie wiedzieć kiedy wylądowała z blatu kuchennego na wygodnej kanapie w salonie z podkulonymi nogami, już z niemal opróżnionym kubkiem mleka i ostatnim ciastkiem w dłoni. Niespecjalnie śpieszyło jej się wracać do pustego łóżka. Poza tym sen nadal nie przychodził - zbyt wiele zmartwień tłukło jej się w głowie, zbyt wiele chaotycznych myśli plątało by mogła spokojnie pójść spać. A o niczym bardziej nie marzyła jak o słodkich objęciach Morfeusza, które na chwilę oderwałyby ją od kłopotów, od szarej rzeczywistości i zabrały, jak szczerze miała nadzieję w kolorowy świat marzeń.
W końcu jednak musiała wrócić na górę. Nie miała zamiaru spędzić tutaj całej nocy zwłaszcza, że jej bose stopy niemal zamarzły. Potrzebowała ciepłej kołdry lub przynajmniej koca żeby się ogrzać. Żeby zdobyć którekolwiek z tych rzeczy musiała podnieść swoje szanowne cztery litery, a skoro już je podniosła mogła zawędrować z powrotem na górę. Wcześniej jednak znów przygotowała sobie kubek mleka, do którego dodała sporą łyżeczkę miodu. Mieszając łyżeczką w naczyniu wspięła się po schodach na górę. Przy drzwiach do sypialni przystanęła zerkając w stronę pokoju Jamesa. Wyrwało jej się ciche westchnienie - walczyła ze samą sobą by zaraz tam nie pójść; nie chciała przeszkadzać Leo, który najwidoczniej wolał dziś trzymać się z dala od niej, może nawet nie chciał jej oglądać. Zagryzając dolną wargę odwróciła się twarzą do sypialni nie zdążyła jednak postąpić ani kroku bo wzdrygnęła się nieznacznie podskakując w miejscu, gdy dostrzegła postać ukochanego w pokoju. Odetchnęła ciężko, czując jak serce, które tak szybko jak przyśpieszyło swoją pracę, tak samo szybko wraca do normy. Zaraz też poczuła jak rozlewa się po jej ciele fala ulgi na widok Leo. Ale niemal natychmiast pojawiła się w niej złośliwa myśl, że mężczyzna prawdopodobnie przyszedł tutaj z nadzieją, że ona już śpi. Że nie będzie musiał zamieniać z nią ani słowa.
- Wystraszyłeś mnie, myślałam, że jesteś jeszcze u Jamesa. - Mruknęła wchodząc do pokoju, by zaraz wpakować się do łóżka pod kołdrę, która zaraz miała ogrzać jej zimne stopy. Oplotła kubek z mlekiem palcami upijając z niego niewielki łyk. - Wszystko u niego dobrze? - Zapytała po chwili, ale zaraz natrętny głosik w głowie skarcił ją za to wyśmiewając, drocząc się z nią "zamknij się,on nie chce Cię słuchać, nie chce rozmawiać. Milcz" mówił, a Spenc usilnie starała się go ignorować.
[..?]
Obracała kubek z mlekiem w dłoniach czekając na to co zrobi Leo. Siedziała w niej wciąż ta złośliwa cząsteczka, która w tym momencie wzbudzała w niej niepewność. Tak, niby wiedziała, że mężczyzna się przebiera jakby przygotowując do snu, ale siedziała w niej cholerna obawa, że wcale nie położy się przy niej. Że będzie wolał spać w pokoju gościnnym, albo nawet na kanapie w salonie byleby z dala od niej! Ale na szczęście nic takiego się nie stało - Leo jak zwykle wsunął się na swoją połówkę łóżka, więc Spenc odstawiła do połowy opróżniony kubek na bok, spodziewając się, że ukochany pewnie będzie chciał już iść spać. Ale on pierwsze odpowiedział na jej wcześniejsze pytanie, a potem niespodziewanie odwrócił się w jej stronę szepcząc przeprosiny. Uniosła nieznacznie brwi do góry zaskoczona, równocześnie czując jak w gardle rośnie jej ta znajoma gulka. Do oczu zaczęły cisnąć się jej łzy, choć była pewna, że dzisiaj już nie da rady zapłakać. Myliła się. Kryształki szklące się w jej oczach były jakimś wyrazem ulgi - nie chodziło o sam fakt,że padło słowo przepraszam, ale że najwidoczniej Leo ciągle zależało, że chciał to wszystko naprawić, że było mu źle z tym, że uciekał. Czyli była jeszcze szansa? I to był ten promyczek, który zmył to to jej niedawne zmęczenie, sprawił, że jej mózg zaczął pracować na najwyższych obrotach zastanawiając się jak to wszystko naprawić.
Jakimś cudem udało jej się opanować potok łez, a na ustach wykwitł nawet blady, ledwo dostrzegalny uśmiech, chociaż w takim mroku chyba żaden grymas nie zostałby zauważony.. W każdym bądź razie jej wolna dłoń, spoczęła na ich rękach już ze sobą złączonych, a potem niespodziewanie zarzuciła mu ręce na szyje wtulając się w słodkie miejsce tuż obok jego szyi. I zaraz pokręciła głową wzdychając cicho.
- Nie musisz przepraszać. To nie Twoja wina. - Wymruczała mu prosto do ucha, znów niekontrolowanie wzdychając. Cmoknęła go w miejsce tuż po narządem słuchy, by zaraz znów ufnie wtulić się w ukochanego. I nagle z przerażeniem stwierdziła, że cała drży. Nieustannie spięte mięśnie, nagle rozluźniły się pod wpływem dotyku ukochanego mężczyzny wprawiając je w drganie. Nawet nie starała się go opanować wiedząc, że nie da rady, poza tym była pewna, że zaraz samo przejdzie. I tak też się stało. Powoli zaczęła odsuwać się od Leo, tylko na tyle by zajrzeć mu w twarz, by cokolwiek w niej dostrzec. Równocześnie jej dłonie zaczęły sunąć w dół jego ramion. Najdelikatniej jak potrafiła, wręcz ledwo dotykając skóry i opatrunku przejechała opuszkami palców po owym miejscu unosząc zdziwiona brwi.
- Spuchło. - Zauważyła z troską, znów zaplatając mu ręce na karku.
[a dobra, już widzę, że jednak odpisałaś na nawias ;p a już myślałam, że się na mnie za coś obraziłaś i przestaniesz mi w kwadraciku odpisywać :c ]
[o matko, jak ja bym coś takiego zobaczyła to normalnie byłaby panika na maksa! już widzę jak dzwonię do szwagra przerażona i pytam co się dzieje i co mam z tym zrobić xD Gratuluje! ;d jestem z Was obydwu dumna ;p
;d haha domyśliłam się xd ale sorry bo to tak wyszło, że ja się po szyi drapałam, a ona, że jest zaskoczona bo myślała, że jestem na takie coś za leniwa i na żarty, że ona to za mnie zrobi xD super, nie ?xD to nie moja wina, że lekcji nie miałam odpisanej i nie chciało mi się myśleć ile miejsca zostawić na uzupełnienie! ^^
tak, tak Kotek :* / ;D / no ale mi tak głupio :c nie no, Paula nie z tych co strzela focha, no chyba, że na żarty ;pp łatwo Ci mówić bo to nie Ty zapomniałaś o urodzinach przyjaciółki! :c tak właśnie -zrobię :)
tak, kiedyś~! ;pp / i tak nie wiem o czym mówisz xd
ani odrobinę! ;dd
;o to musisz szybko uzupełnić zapas! ;D
mhm :). owszem, rozumie ;) tak, jeszcze dwa dni i weekend! <3 a w następny nadal liczę, że się spotkamy ;>> oczywiście, że możemy ! ;D dzisiaj go już odpuśćmy ;p]
[spoko, spoko czaje ;p no dobra, dobra! ale ciekawie co Ty byś sobie pomyślała w pierwszym odruchu ;p teraz wiem, że bys nie mogła, ale no.. ;D
haha znam to, też tak mam xD / ;))
no ba, kiedyś się przyda co by nie, nie będę narzekać xD tak, dokładnie! ;p ale już wszystko uzupełnione więc jutro już będę ładnie na lekcji pisać i wcinać torta bo koleżanka przynosi z okazji 18nastki :>
Aż się boje jeszcze jakie zdrobnienie wymyślisz Pysiaczku :* ;p / wiem, że są gorsze rzeczy, ale wieeesz.. i tak mi głupio ;c ale spoko, już koniec tematu ;p było minęło, obiecuje poprawię i takie tam ;D i dzięki ;)
porozmawiamy na ten temat jak obejrzę film xd (chyba właśnie ten mi ostatnio koleżanka polecała, chociaż w sumie to nie jestem pewna;p)
skąd! :p
czyli nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, tak? :D
weekendy zawsze spoko :D no, wiem wiem :c no ale ostatecznie - jeśli nie tym razem to następnym, prawda? :) / ;D
a ja nie jestem już teraz w stanie odpisać, ale wiesz postaram się żebym odpowiedź już na Ciebie czekała, a potem pewnie znowu zniknę i też zjawię się koło 18 ;) wzajemnie i dobranoc ;*]
Niemal automatycznie odnotowała w swojej głowie, że z rana trzeba będzie dokładniej przyjrzeć się ramieniowi Leo. Za dobrze go znała wiedząc, że sam z siebie nie przyzna się, że go boli; może gdyby był to jeszcze zwykły wypadek przy pracy lub coś w ten deseń powiedziałby, że dzieje się coś złego. Ale Spencer wiedziała, że mężczyzna uznaje to za swego rodzaju karę, bo sam jest sobie winien - tak poszedł biegać i Bóg jeden wie co tam wyprawiał, ale to nie zmieniało faktu, że trzeba się łokciem dobrze zająć, by potem nie było jakiś problemów.
W tym momencie jednak skupiła się na czymś innym - na tym co działo się pomiędzy nimi. Owszem ciągle coś było nie tak, ciągle mieli nierozwiązane tematy, ale ta gęsta atmosfera, w której ledwo mogli oddychać nagle wróciła do normy. Wreszcie mogli wziąć głębszy oddech, odetchnąć choć odrobinę z ulgą. Bo wreszcie coś się naprawiło. Przedtem ledwo ze sobą rozmawiali, tkwiły w nich jakieś irracjonalne lęki, nie wiedzieli czego oczekiwać ze strony drugiej osoby. A teraz przynajmniej znów byli ze sobą.
- Wiem, Skarbie, wiem.. - Odparła na jego ostatnie słowa znów wtulona w jego szyje, czując jego oddech muskający jej skórę. Gładziła go dłońmi delikatnie po plecach nie chcąc ruszać się od niego nawet na milimetr. W jego objęciach zawsze wszystko wydawało jej się takie prostsze. Tutaj było bezpiecznie. Tutaj miała niezachwianą pewność, że wszystko się ułoży, że nic ich nie zniszczy. Bo była pewna, że to co ich łączy - miłość, przyjaźń, oddanie itd - pozwoli im przetrwać wszystko.
Przez moment zastanawiała się czy warto mówić coś jeszcze - chciała poprosić go, żeby powiedział jej, że przyjdzie do niej, że porozmawiają oczywiście, gdy będzie gotowy. Bo przecież ona poczeka ile trzeba będzie. Chciała też by więcej nie uciekał tak przed nią jak dziś - wiedziała, że potrzebna była mu chwila samotności, znała go i dobrze wiedziała, że Leo musi mieć zawsze chwilę dla siebie, sam na sam po ciężkich chwilach, ale żeby nie uciekał tak jak dziś. W ten dziwnie raniący sposób, jakby chciał się wyrwać, być jak najdalej od niej. Nic jednak spomiędzy jej ust nie wypłynęło, po pierwsze dlatego, że była pewna, że Leo to wszystko wie. Że wie czego ona najbardziej pragnie bo przecież tak jak ona najlepiej znała jego, tak on znał najlepiej ją. A po drugie.. To znów była ta chwila, gdy nie potrzebne są słowa. Gdy wystarcza bliskość, ciepło ukochanego ciała.
[po pierwsze przepraszam dzisiaj za jakość, ale no.. znowu jakaś choroba się do mnie dobiera :| także średnio się dzisiaj czuje, + do tego ogólnie zmęczona jestem, ale mam nadzieje, że moje odpowiedzi będą ogólnie znośne ;p :)
no i teraz znikam na trochę, będę koło 18 ;)]
[ i wgl zapomniałam Ci wspomnieć, że ten pierwszy akapit Twojej odpowiedzi to mnie rozwalił! Był piękny<3 ogólnie odpowiedź superowa i wgl, ale ten początek;o wow! *_*]
[Zważywszy na to, że to do Ciebie nie podobne nie napisać do mnie ani słowa to.. Cóż no mam nadzieje, że tam u Ciebie wszystko dobrze. Że brak odzewu dzisiaj to z jakiejś błahej sprawy np. brak prądu, internetu czy cokolwiek..
I mam nadzieje, że do spisania jutro:*]
[Uf, całe szczęście, że to tylko wina routera i Twoja! ;p bo ja dzisiaj już głupie myśli miałam -.- także cieszę sie, że jesteś, że z Twoim sprzętem już wszystko ok no i zaraz Ci podopisuje tylko sobie coś do zjedzenia zrobię, coś do picia i no :) bo ja w sumie też dopiero przyszłam bo jeszcze w kościele byłam ;p.]
[btw. te moje głupie myśli to nie dotyczyły tego, że mnie zostawiłaś, nie nie! Bo ja wiem, że tego byś nie zrobiła zwłaszcza tak bez słowa ;) tylko się bałam, że mogło Ci się coś stać
i btw2: jaki koncert? :>
no ja już potem pomyślałam, że właśnie Ci go ucięło ;p
haha ;d też jestem z siebie samej dumna! ;D noo ^^ chociaż lukier na wierzchu był niedobry bo marcepanowy! ;c
nie wątpię Ma Droga :p / tak, koniec ;p chociaż i tak mi głupio ale ciii xd (oj tam oj tam się przejmujesz ;pp)
ooo OK możemy tak kiedyś zrobić tylko pierwsze się muszę w niego zaopatrzyć, albo na jakiejś stronie online znaleźć no i przede wszystkim znaleźć czas żeby go obejrzeć xD (fajno! ;D)
:Dd
ciacha zawsze spoko! ;d bo przecież wszystko idzie w cycki, nie ?xD
yep <3 ale ja jutro i tak muszę wstać na 7.30 :c bo obiecałam koleżance że pojadę z nią na egzamin z prawka ale nie wiedziałam, że to bedzie tak wcześnie :| xd
oczywiście:))
no ba! :D
serio był pięęękny! ;D i ten też jest :D
nie do końca niestety :c]
Szczerze wierzyła, że kiedyś im się uda uniknąć tych niepotrzebnych nieporozumień. Że kiedyś każde z nich wyzbędzie się tego kącika w świecie tylko dla samego siebie. A przede wszystkim, że Leo kiedyś przestanie przed nią uciekać, kłębić w sobie wszelkie uczucia. Bo przecież od tego ją miał prawda? By pomagała mu w trudnych chwilach, by go wspierała, by wysłuchała. Chciała to robić i chciała by Leo kiedyś wpuścił ją do tego zakątka. Była też pewna, że wspólnie poradzą sobie ze wszystkim; teraz ich priorytetem było uporanie się z cieniami niedawnych wydarzeń, wizyty jego ojca, która zepsuła wszystko. Ale wiedziała, że dadzą sobie radę.. Bo kto? Oni by sobie mieli razem z czymś nie poradzić?!
Te słodką, magiczną chwilę gdy wszystko wracało mniej więcej na swoje miejsce przerwał ich niemowlęcy płacz. Spencer wtulona w ukochanego ledwo usłyszała ten dźwięk, zagłuszany przez pogodę panującą na zewnątrz. Już miała pędzić do syna, jednak Leo uprzedził ją. Kiwnęła więc głową, uśmiechając się leciutko, gdy w naturalnym, uroczym odruchu ukochany pocałował ją w nos, a gdy tylko zniknął za drzwiami kierując się do pokoiku Jamesa westchnęła cicho, dziękując niebiosom, że chociaż po części jej prośby zostały wysłuchane. Że ta atmosfera została naprawiona. Wiedziała, że teraz będzie już tylko lepiej. Nie wytrzymała jednak zbyt długo w ciepłej pościeli; zaraz zeszła z łóżka i już kierowała się do sypialni ich syna by sprawdzić co u niego. I w tym samym momencie usłyszała nawołujący ją szept szatyna. Zaledwie sekundę po tym stanęła w progu pokoi znów napawając się przez moment tym słodkim widokiem jakim był Leo ze swoim pierworodnym synem na rękach - zaraz jednak wiedząc, że James jest głodny wyciągnęła po niego dłonie, a gdy mężczyzna oddał jej dziecko uśmiechnęła się lekko. Jak zwykle czule pocałowała chłopczyka w czółko mrucząc, że zaraz dostanie mleko. Usiadła w fotelu przygotowując się do karmienia; zaraz jednak zastygła zastanawiając się czy się jej uda..
- Może jednak zrobisz mu butelkę mleka? No wiesz.. Ciągle nie mam pewności, że mi się tak do końca uda.. - Mruknęła marszcząc nieznacznie nos, by zaraz jednak uśmiechnąć się lekko, gdy synek łapczywie przyssał się do jej piersi.
[hej, różne to w życiu bywa! a ja już się nasłuchałam wielu historii właśnie między innymi o takich z internetu, że ktoś przestał wchodzić na stronę/grę z dnia na dzień, a potem się okazywało, że ... no. sama wiesz. więc się ze mnie nie nabijaj, że się martwiłam!;p]
[jasne, że przesuwamy, ale dokąd to nie mam pojęcia! ew. nie wiem do kolejnej wizyty ojca i po niej np. już Leoś by się otworzył czy coś przed Spenc? nie wiem :c]
[no i bardzo się cieszę <3 w ogóle teraz Paula się będzie ze mnie śmiać, bo właśnie jej mówiłam, że się o Ciebie martwię! A ona, że jestem głupia, bo trzeba było wziąć od Ciebie numer telefonu, więc dawaj! xD wiem, wiem, za bardzo mnie uwielbiasz ;pp
aaa coś mi chyba o tym kiedyś już pisałaś ;p uu :> uwielbiam perkusistów ;D zazwyczaj są najprzystojniejsi w zespole :D (gra na perkusji +100 do atrakcyjności xD)
:)
lubię, nie lubię.. to zależy ;p cukierki czasami lubię, ale ogólnie to nie bardzo przepadam ;p zresztą to było wgl takie dziwne to z wierzchu xD ale no.. zamawiany był więc ten niby lukier taki straszne sztuczny był oo. xd
ahaha wiedziałam, że Twoja pomysłowość mnie zaskoczy, Żabciu :D / :D (OK! postaram się ;p)
to na wspólny seans przed własnymi komputerami kiedyś się umówimy :D
:DD
tak, pociesza mnie ;p zawsze mnie pociesza fakt jeśli nie jestem z czymś/ w czymś sama xD btw. co jeszcze do jutra to nie wiem jak ja będę.. W sensie wrócę z tego jej egzaminu pewnie po południu, ale potem idę na 17 do kościoła bo jest u nas ten Krzyż Papieski i wgl, więc znikam przed 17 no i mam nadzieje, że koło 19 już będę.. No najpóźniej około 20!
no wiem ;dd (ech, jak ja lubię te Twoje komplementy :D)
masz racje takie by mi się to wydało, ale moje było jak najbardziej szczere:* no raczej, że wiem :D a najbardziej lubię jak czasami masz od nich ciary xD
kiedy on nie chce iść :c]
[no mam nadzieje, że rozumiesz! :) no, serio serio się martwiłam :c:* teraz wiem! ;d :*
no to dobrze ^^ a z Krk to nie wiem! Lubie te nasze stwory ale zakończmy ten wątek jakoś bo ja nie mam co tam pisac xDale co będzie dalej to już zależy właśnie od Oskara.. Dalej wspólna noc, a potem ta Łódź czy coś?
no właśnie to ani trochę nie jest śmieszne xD Tak, serio. / :D
haha tak tak :D no nie zawsze! ;p bo gdybym napisała że zawsze a nie zazwyczaj to pewnie zaraz byś mnie zarzuciła jakimiś gwiazdami ze zespołów gdzie wokalista/basista/klawiszowiec/czy ktokolwiek inny jest przystojniejszy od perkusisty ;p WIEM! ;D i miałam się pytać czy barman nie byłby zazdrosny! xD
wiedziałam, że mnie zrozumiesz xDD oo to to. Ja też wolę jak moja mama piecze:)
Płaszczko, serio, Misiaczku? :o xd
haha ano trochę.. xD ew. możemy z tym poczekać do tego naszego Krakowa za dwa lata co będziemy tam obie mieszkać! ;D
tak, tak coś w ten deseń :dd / o, o to ucz się tej biologii jak ja się będę modlić ;> żebyś mi potem odpisywac mogła ;D
tak, tak wiem, że zachowujesz to na specjalne okazje ;p
oczywiście, że nie zapominam! :D / :DD
no właśnie jakoś nie bardzo :| ]
Nieustannie martwiła się o Leo. Bała się, że wszystko co chowa przed światem i przede wszystkim przed nią - uczucia, emocje, swoje wrażenia - kiedyś znów odbije się na nich ze zdwojoną siłą, albo co gorsza doszczętnie zniszczą jej ukochanego. Przecież już raz skrywanie się w swojej kryjówce doprowadziło go na dno, do depresji. Nie mogła by sytuacja znów się powtórzyła dlatego nieustannie obserwowała Leo, ukradkiem sprawdzając, czy nie ma większych wahań nastroi, czy nie dzieje się coś podobnego jak wtedy i całe szczęście jej spostrzegawcze oko niczego takiego nie wyłapało. Z drugiej strony nie mogła też na niego naciskać, wiedząc, że Leo czasami jest jak nieoswojone, dzikie zwierze - za każdym razem gdy będzie próbować nachalnie się do niego zbliżyć tylko go spłoszy i wystraszy. Wierzyła, a raczej chciała wierzyć, że Leo kiedyś sam się przed nią otworzyć, że kiedyś sam zapragnie to z siebie wszystko wyrzucić.
Póki co jednak wszystko zaczynało wracać do normalności. Kolejne dni upłynęły im spokojnie, raczej według utartego schematu - ale żadne z nich nie narzekało. Potrzebowali takiej rutyny. Spodobał im się też fakt, że wreszcie mogą zacząć zapraszać przyjaciół, znajomych, rodziny by zapoznali się z ich Jamesem. Okres ochronny minął, jednak dobrze wiedzieli, że nie mogą sprosić wszystkich na raz. Dlatego zaczęli od tych im najbliższych. Obydwoje stwierdzili, że najlepiej najpierw zaprosić Kat z oczywistych powodów.
Gdy Spencer jeszcze delektowała się rozkosznym pocałunkiem ukochanego, którym uciszył jej głośny chichot, on już niepewnie spoglądał na ułożone w stosik talerze. Spenc pokręciła głową, a potem dała mu kuksańca w bok, wracając do krojenia ostatniego składnika do sałatki.
- Skarbie, sama to ona na pewno nie przyjdzie. Będzie z nią jej córeczka. - Odparła marszcząc z rozbawieniem nos, by zaraz jednak z poważnieć bo dobrze wiedziała o co mężczyźnie chodzi. Sama próbowała Kat nieco podpytać o te kwestię, ale nie udało jej się wyciągnąć z niej ani jednej informacji która by mogła ich jakoś naprowadzić.
- Nakryj trzy. - Stwierdziła w końcu po chwili zastanowienia. - Zawsze lepiej potem nakryć jeszcze jedno niż je zabierać. Zrobi jej się przykro jeśli przyjdzie sama, a my będziemy mieć 4nakrycia jakbyśmy byli pewni, że przyjdzie.. Z kimś.
[jak zawsze :D teoretycznie tak! ;p ale pewności mieć nie mogłam! / ;)
haha no w sumie ;d zawsze Oskar będzie mógł ją tak przekonać wycieczką do Łodzi, że teraz mówi prawdę przynajmniej o swojej hm przeszłości, dzieciństwie czy coś xD więc rzeczywiście może zostawmy to na godzenie, bo trudno mu będzie znowu Martynkę zdobyć!
no wiem! ;p / spoko, chodzi mi raczej o to, że jeśli znowu coś zepsujesz, albo ja coś zepsuje zawsze będziemy mogły się poinformować ;p żebym znowu jak głupia się nie denerwowała o Ciebie! ;p ok, ok właśnie miałam Ci mówić, żebyś mejlem wysłała - zawsze bezpieczniej ;p
no widzisz ! :P tak coś czułam, że w tym przypadku to się sprawdziło xd chyba :D
;dd
oj Ty, oj Ty! Wymyśl coś nowego Rybeczko ;D ahahah znam too xD zawsze mnie ten chomik na patelni rozwalał xd
OK! :D
no to dobrze;d:)
widzisz jak ja już wszystko wiem? xd
;)
jeszcze niet, ale spróbuje! nie mogę być chora :c
hej, spoko, spoko nie przejmuj się przecież Ci wyrzutów nie będę robić! ;p zwłaszcza, że też idę. Poza tym - obie rano wstajemy sooł.. ;) trzeba się wyspać nie;)? ok, ok to ja już tam dasz radę ;)
dobranoc;))]
[spoko spoko ;p]
Spencer życzyła Kat wszystkiego co najlepsze. Marzyła, by siostra Leo również znalazła taką wielką miłość jaką znaleźli oni. By miała kogoś na stałe, by stworzyła z tą osobą dom, rodzinę. Bała się jednak, że jeśli coś znowu w jej związku się nie uda, jeśli partner/ka ją zwiedzie, zostawi, zdradzi Kat to zrani ją to na tyle, że już nigdy nikomu nie zaufała. Chciała więc wierzyć, że jeśli w jej życiu pojawił się ktoś jeszcze oprócz jej córeczki, to będzie to osoba oddana, godna zaufania i przede wszystkim jej uczucia. Że nie będzie to istota szukająca jedynie krótkiej przygody, bo Spenc była pewna, że w życiu Kat jest potrzebny ktoś na stałe. Bo ta drobna blondyneczka, teraz będąca matką wspaniałej dziewczynki wyrosła już z jednorazowych znajomości i szuka stabilności.
Tak czy siak siostra Leo była już dorosła, sama wiedziała czego chce. Rozumiała dobrze obawy jej brata, ale przecież nie mogli zabronić jej spotykać się z.. kimś. Bo nie można z góry obstawiać, że się nie uda. Zresztą jeśli nie spróbuje to się nie dowie, prawda? Nikt nigdy nie da jej gwarancji, że wszystko ułoży się po jej myśli. Poza wzlotami w związku jest też wiele upadków, które trzeba przetrwać. A przecież Spenc i Leo byli żywym dowodem na to, że prawdziwe uczucie potrafi zwyciężyć wszystko - i właśnie takiej miłości życzyła Kat. By i ona się ustatkowała, by.. By po prostu była szczęśliwa. I wbrew pozorom intuicja szeptała jej, że ich dzisiejszym gościem nie będzie tylko siostra Leo i jej córeczka, ale też jakaś osoba trzecia.. Bała się jak to wszystko się potoczy.. Ale dopiero po chwili dotarło do niej, gdy dojrzała ten dziwny błysk w oczach Leo zorientowała się, że mężczyzna duma nad czymś innym niż zbliżający się obiad.
Wzdychając cicho wyłączyła palnik pod sosem, a potem wycierając ręce w ścierkę, podeszła do Leo - wiedziała, że nie czas ani nie miejsce na poważne rozmowy, czy słowa pocieszenia. Chciała jednak w jakiś sposób odwrócić jego uwagę, poprawić humor. Sprawić, by te ciemne iskry w oczach ukochanego zniknęły. A był na to jeden szybki sposób. Więc uśmiechając się zaczepnie zarzuciła mu ręce na szyję by zaraz bez ostrzeżenie wpić się w jego wargi zachłannie, gwałtownie jakby chciała go co najmniej pożreć.
- Idź otwórz. - Wymruczała, gdy do ich uszu dotarł dźwięk dzwonka. I gdy tylko mężczyzna oddalił się w tamtym kierunku zagryzła niepewnie wargę zastanawiając się czy Kat rzeczywiście przyszła sama czy nie. Wzdychając cicho odwróciła się w stronę synka, który nagle otworzył oczęta jakby przeczuwając, że zbliżają się goście. Uśmiechnęła się ciepło biorąc go na ręce nim zaczął domagać się ciepła i bliskości, a potem zaczęła nasłuchiwać.. Cóż, zobaczymy jak to wszystko się potoczy.
[Tysiak! ;D <3]
Prześlij komentarz