OGŁOSZENIA

-

26 maja 2012

Nothing's gonna harm you, not while I'm around






Leo Rough 
17.05.1982r. w Murine Town








***

Dziennikarz z doświadczeniem, nie tylko zawodowym. Powiedziałby: po przejściach.
Pesymista, wytrwale i na każdym kroku oduczający się patrzenia na życie przez pryzmat porażek.
Dumny tatuś, walczący dla swojego syna o to, czego sam nigdy nie miał: pełną rodzinę.
Zbliżający się do kryzysu wieku średniego pan z wiecznie nieogoloną szczęką.
Wieczny dzieciak, niezdecydowany i zagubiony.

***



Szczęśliwy mąż najpiękniejszej kobiety
na Ziemi od 25. grudnia 2012r.






Noah Harris


2 344 komentarze:

«Najstarsze   ‹Starsze   1001 – 1200 z 2344   Nowsze›   Najnowsze»
Unknown pisze...

[dobra Słońce ja już musze iść! ;p także nie umiem powiedzieć o której dokładnie wrócę, ale wiesz.. Tak koło 19/20 na pewno już będę ;). także ten ucz się, rób co tam musisz bo wiesz potem nie dam Ci spokoju :D
btw. właśnie Ci sygnał puściłam bo dopiero maila sprawdziłam więc 726... to ja ;p]

Unknown pisze...

[;pp
no wierzę, że coś wykombinujesz żeby Oskar ubłagał Martynę :D no.. możesz ;p zdaje się na ciebie;pp
no ;) haha no bo jest i to bardzo w niektórych sytuacjach ;p haha spoko, mimo wszystko ja też go gubię xd dzisiaj np się przeraziłam, że go w pociągu zostawiłam ;p mhm dokładnie ^^
haha taaak :D o muzyków zawsze trzeba być zazdrosnym! xd
Papuciu? :D ahaha no to też xD
taa :pp
postaram się ^^ w sumie dzisiaj już się lepiej czuje więc jest spoko ;d
tak, nawet bardzo ;D ;) a zdała ^^ szczęście jej przyniosłam bo to jej 4egzamin już był! ;p]

Zdziwiła się nie słysząc żadnych głosów w hallu. To było raczej podejrzane. Spodziewała się gwaru rozmów, śmiechów. Nawet jeśli Kat przyszła z kimś oprócz córeczki była pewna, a Leo stanąłby zaskoczony i to nie zepsułoby jej nastroju. Przez telefon była ożywiona, rozgadana, wręcz promieniała! Nic nie mogło zniszczyć jej humoru nawet zdziwiony brat. Dlatego też ta cisza sprawiła, że Spencer zaczęła się niepokoić, także, gdy goście długo się nie pojawiali.
Zaraz więc postanowiła sprawdzić co się dzieje. Żwawym krokiem z Jamesem na rękach ruszyła do przedpokoju. Uśmiechała się wesoło, ale wystarczyła jedna osoba by ten radosny grymas zniknął z jej twarzy. Słowa zamarły w jej gardle, a rozbiegany wzrok próbujący ogarnąć całą sytuacje zatrzymał się na jednej osobie. Jednej, jedynej którą Spencer miała nadzieje nigdy więcej nie spotkać. Osobie, którą chciała rozszarpać, wygonić ze swojego domu. Osobie, która wywoływała a w niej najgorsze uczucia, która sprawiała, że paląca zazdrość wyżerała jej wnętrzności. I tak też teraz się poczuła - jakby ktoś co najmniej włożył dłoń do jej brzucha i wyciągnął wszystkie narządy. Szczęka odruchowo zacisnęła się, a oczy przymrużyły jej się nieznacznie. Ale zaraz też dotarło do niej z kim przyszła tu Lena. I zaraz jej wzrok powędrował do Kat; w oczach brunetki malowało się niedowierzanie. To naprawdę TA kobieta była osobą, która wywołała takie szczęście w drobnej blondynce?
A potem w jej głowie odezwał się ten znajomy złośliwy głosik podpowiadający jej, że Kat to tylko przykrywka. Że Lena wiedziała, że to jego siostra, że specjalnie się z nią zaprzyjaźniła, zbliżyła byleby tylko jakoś znów być blisko Leo. Żeby zabrać jej ukochanego. I zaraz głosik dodał nie oszczędzając jej ani trochę - że Leo wybierze ją. Że pokochane te różową małpę i zostawi ją, dziecko, skrzywi Kat. Chciała krzyknąć by przestał, ale nie dała rady. Zdołała jednak go uciszyć i wymusić na swoich ustach sztuczny uśmiech.

[jestem! ;D tak? :>
no raczej, że się nie obrażę, zwłaszcza, że ja sobie Ciebie zapisałam Karola/Leoś :D]

Unknown pisze...

[AHA no i wiem, że TYSIAK TO MOJA ZASŁUGA! <3 xD ;* jesteśmy OOOSOOOM :D]

Unknown pisze...

[to się okaże ;p / ok :) może być ^^. ale co potem to nie wiem ;p dzisiaj mnie nie pytaj bo ja ledwo żyje xd najchętniej poszłabym już spać xD
może ^^ ale na smsy ode mnie w nadmiernej ilości nie licz - jesteś z innej sieci xD o widzisz, a moja by przepadła ;p
nie, tego Ci nie pożyczę xD wybacz;p ahaha no widzisz xd a Ty co? :D przyznałaś się? :D
dobrze Pyziu :*
powiedźmy że tak xd
: )
no raczej, że była! :D
no i nic nie opisałaś :| a moja Spenc jest zazdrosna i to w uj :c
no bo jakbym zapisała samo Karola to bym potem nie wiedziała o kogo chodzi xD
Skromna jak zwykle, nie?;p noo ba ;D]

Naprawdę starała się zachowywać normalnie. Ale to nie była jej wina, że nagle przygasła. Że straciła dobry humor, że nie potrafiła zachowywać się normalnie, jak na dobrą gospodynię przystało. Po prostu stała z boku nie odzywając się ani słowem, walcząc by nie uciec stąd jak najdalej. Nie chciała jej tu oglądać. Zwłaszcza, że miała wrażenie, że Leo bardzo ucieszył się z jej wizyty. Owszem, dlaczego miałby się nie cieszyć? Przecież Lena zawsze była dla niego kimś ważnym i pewnie zawsze pozostanie. To ona jest jego najlepszą przyjaciółką, nie ty - dobijał ją wewnętrzny głosik, nie mając zamiaru przymknąć się ani na sekundę. Ale tak, to chyba to właśnie najbardziej bolało Spencer - że pewnie Lenie powiedziałby wszystko. Że przed nią nie bałby się otworzyć, że przed nią by nie uciekał. A przed nią będącą, rzekomo jak złośliwie wtrącił głosik, jego ukochaną, całym światem.. Nie, nie chciał się przed nią otworzyć. To przed nią uciekał.
Na jej ustach pojawił się znów wymuszony uśmiech, gdy Kat radośnie przedstawiła im swoją córeczkę. Kiwnęła głową, dopiero po chwili reflektując się że i ona powinna przedstawić Jamesa - ale nawet do tego nie była zdolna, bo gorzkie emocje ścisnęły jej gardło. Zdołała jedynie wymruczeć, że zostawiła sos na gazie i zaraz zniknęła w kuchni wcześniej jeszcze oddając syna w ręce Leo. Oparła się o blat kuchenny rękoma, zaraz biorąc się na zmieszanie sosu, który już dawno został wyłączony, ale musiała stwarzać pozory. W końcu z salonu była tu dobrze widoczna. Naprawdę nie miała pojęcia co ze sobą zrobić - przecież nie mogła wyrzucić Leny. Teraz była to kobieta ważna nie tylko w życiu Leo, ale też Kat. I co miała stanąć i przypomnieć wszystkim jak podstępnie, śmiejąc się prosto w jej oczy podrywała jej ukochanego? Jak chciała jej go odebrać? Co by było jeśli Spencer by wtedy nie zareagowała? To wszystko wciąż bolało..

Unknown pisze...

[Wam obojgu xD :* nie no, żarcik, nie?! :D ale no, wiesz będzie się musiał chłopisko się namęczyć :D już nawet myślałam, że jak wszystko się wyda i wgl to Martyna ucieknie do Wrocka na jakiś czas, a on tam może wtedy za nią pojechać! xD / coś natworzyłam ale dupa z tego wyszła xD wgl już robimy że powoli Oskar zacznie się wsypywać, albo cooś?xd. nie, nie potrafię tak szybko chodzić spać mimo wszystko xd zresztą mam siostrzenicę pod opieką, śpi, ale wiesz muszę na nią zerkać dopóki siostra nie wróci ;p
no coo xd nie stać mnie na pisanie z kimś z innej sieci xD zwłaszcza, że ostatnio mi na internet weszło i mi całą kasę praktycznie zżarło :c no tak, tak mamy bloga :D całe szczęście nic! ;d
wybaczysz :D / haha grzeczna dziewczynka :D
Pączusiu? ;>
.. tak xD ale w sumie to nie wiem o co chodzi za bardzo xd
;))
no fest.. xD nic sobie nie życzę ;p po prostu nie lubie Leny, tak jak..Tonyego! ;pp
No tak na początku Cię zapisałam samo Leoś, ale dodałam jednak tą Karolę :D
;DD]

Spencer ciągle nie mogła pojąć jak do tego doszło. Że Lena nagle jest z Kat?! Co, nagle dotarło do niej, że podobają jej się kobiety? I że niby tak dziwnym trafem wypadło na siostrę Leo? Nie potrafiła uwierzyć w ten zbieg okoliczności. Wszystko mówiło jej, że to tylko chytry plan różowej panny, by rozbić ich udane życie. Przed jej twarzą malował się irracjonalny obraz, gdy Lena z triumfem oznajmia jej, że cała rodzina Roughów jest już jej. Że zabierze jej Leo, że zabierze jej Kat. Że zostanie sama jak palec. Bo przecież wszyscy ufają jej, a brunetce nikt. Spencer nie zdawała sobie sprawy, ale główną przyczyną jej zachowania, lęków były te ostatnie wydarzenia z Thomasem. Gdy Leo uciekł przed nią i uświadomił jej, że go straciła. A tu nagle pojawia się jego była przyjaciółka. Bolała ją świadomość, że przed nią by się otworzył, a przed nią nie potrafił, a może nawet nie chciał robić. Ale wiedziała tylko jedno, że póki ten gorzki żal, gdy zazdrość i inne targające nią uczucia wciąż w niej będą siedzieć, nie będzie potrafiła być obiektywna. Przecież zawsze idealnie potrafiła ocenić czy ktoś kłamie, czy coś udaje.. Ale obawiała się, że po tym co się już z nią wydarzyło, gdy bezczelnie próbowała odbić jej mężczyznę, że już nie będzie potrafiła być obiektywna. A przynajmniej to mówił jej złośliwy głosik ciągle siedzący w jej głowie - ale przecież jemu nie powinna wierzyć, prawda?
A potem nagle w kuchni zjawił się Leo. Mogła to przewidzieć, ale gorzko myślała, że ukochany zafascynowany faktem, że Lena jest tutaj po prostu ją zostawi. Że nawet nie zwróci uwagi, że nagle zniknęła. A było wręcz przeciwnie. Mimo to ledwo powstrzymała prychnięcie słysząc jego pytanie, bo przecież dobrze wiedział co się dzieje. Więc.. po co to pytanie?
- Nic. - Odparła przekornie, przestając mieszać na patelni. Zaraz jednak utkwiła w nim spojrzenie mówiąc, że przecież dobrze wie. Że zna ją i wie co się z nią dzieje. - Po prostu nie potrafię.. Ona.. - Pokręciła głową stając twarzą do ukochanego, by zaraz spuścić wzrok pełen obaw i lęków.

Unknown pisze...

[no raczej :D no Ty byś nie była, nie? ;p haha OK! ;D jestem jak najbardziej za ;dd / arr <3 okej :) / spoko, tak się zrelaksowałam, że mama mnie zagoniła do ubijania biszkoptu xd także ten, fajnie nie ? :D relaks pierwsza klasa ;p no nie tylko dla Ciebie, racja;) a coo? chcesz się mnie pozbyć? ;pp
ale ja się nie tłumaczę ;p ja tylko się żale, że moje 50zł na koncie poszło się je.. poszło sobie xD serio? ;o ja to dużo pisuje smsów ;p NO DOSŁOWNIE :c xd / a kto powiedział, że mi nie wystarcza? ;p ale dobra niech Ci będzie - nie wystarcza bo mi Ciebie ciągle mało! xDD
TAK! :D/ haha przecież Ty wcale nie zwróciłaś uwagi na to jak wyglądają! ;dd
uhuhuh, mam się bać? ;pp
no weź, przypomnij mi :|
pf, sama je wszystkie sprowadziłaś więc się nie czepiaj teraz ;p nie jest spoko!
oj tam ;d
okcia; )]

Odprowadziła spojrzeniem Leo. On znowu nic nie rozumiał. Po pierwsze jemu ufała jak nikomu, ale Lenie.. Lenie nie ufała ani trochę, nie po tym wszystkim. Po drugie, znów był w nią ślepo zapatrzony. Wiedziała, że te wszystkie jej obawy i podejrzenie są zbyt pochopne, ale to, że wybranką Kat okazała się jego przyjaciółka nie oznaczało to, że nie ma niecnych zamiarów tak jak kiedyś! Jeszcze chwile temu panikował, że ktoś może skrzywdzić jego młodszą siostrzyczkę, a teraz ot tak po prostu zaakceptował jej wybór, zapominając o tym co było? Ale Spencer nie potrafiła ot tak wymazać tego z pamięci. Ciągle to wszystko w niej było, a teraz odżyło na nowo, raniąc, krzywdząc.. Uśmiechnęła się smutno wracając do przygotowania obiadu.
Po chwili jednak zjawiła się przy stole z pierwszymi przystawkami oraz napojami. Sama wszystko poznosiła chcąc jak najdłużej utrzymać się z dala od.. Nich wszystkich, a głównie dlatego, że okazało się, że będzie zmuszona siedzieć na przeciwko Leny. Gorzko pomyślała, że Leo kara ją w ten sposób: ciągle nie rozumiała dlaczego tak na nią "naskoczył" w kuchni. Bo przecież Spencer nie myślała tylko o sobie i o nim. Bo jeśli rzeczywiście to był jakiś podstęp, jeśli rzeczywiście miała podstawy do tego, żeby obawiać się, że Lena coś knuje, że to tylko jakaś gra z jej strony, to przecież najbardziej w tym wszystkim zostanie pokrzywdzona właśnie Kat, nikt inny. Bo przecież Spencer nie wątpiła w Leo. Wiedziała, że kocha tylko ją, że ona jest całym jego światem. Ale nic nie potrafiła poradzić na to, że raniła ją myśl o tym, że Lenie mógłby zaufać w jakieś sprawie bardziej niż jej. Zawsze wierzyła, że to ona jest jego najlepszą przyjaciółką, ale gdy pojawiała się ta różowa istota cóż.. Była tylko człowiekiem. A niepokój i zazdrość jest rzeczą ludzką.
W końcu jednak zmuszona była usiąść. Nie było póki co nic więcej do przynoszenia, więc opadła na krzesło tuż obok ukochanego, zaraz na przeciw Leny. Uśmiechnęła się niemrawo, pod stołem odszukując dłoni ukochanego. Nie chciała by był na nią zły. Zwłaszcza, że ona naprawdę starała się przezwyciężyć te wszystkie gorzkie emocje. Ale póki co nie potrafiła. Póki nie przekona się, że Lenie naprawdę zależy już tylko na Kat.

Unknown pisze...

[btw. na Krk już chyba dzisiaj nie odpiszę bo jakoś wena mi uciekła ;p]

Unknown pisze...

[yep mamy :D. haha no troszku się jaramy :D / taa xd ale jaki piękny wyszedł :> spoczi, nigdzie się póki co nie wybieram ;p tak, tak wiem o co Ci chodzi ;) i wcale nie gadasz od rzeczy ;pp
no, masakra! ;c xD serio xd / wiedziałam, że Ci się spodoba ;D
tak, bo mnie za bardzo lubisz, żeby się na mnie fochać ;d / w ogóle xD
OK. Już się boje.. :c więc przestaję!;pp
aaa że o to ;p haha no wolę żebyś tego nie wyciągała jednak wszystkiego na raz bo może się to źle skończyć dla mnie xd
tego nie powiedziałam ^^ nie jest! no chyba, że się Leosia już tykać nie będzie to jestem ją w stanie trochę polubić ;p]

Ale właśnie tego obawiała się Spencer - że Lena tylko wpasowała się w sytuacje. Więc jak mogła jej zaufać, mieć pewność, że się zmieniła, że wcale już nie zamierza mieszać w ich życiu, że szczerze darzy ciepłymi uczuciami Kat, że wcale się nią nie bawi, nie wykorzystuje? No właśnie. Nie mogła więc jej ot tak nagle zaufać, nagle patrzeć na nią przychylnym okiem. Dla Leo wyglądało to całkiem inaczej, ale gdyby ta sytuacja była odwrotna, na pewno nie przywitałby jej starego przyjaciela, który chciał mu ją odmówić z otwartymi ramionami.
Gdy Leo wstał od stołu, by położyć Jamesa do kołyski ona utkwiła wzrok w Kat. Uśmiechając się delikatnie słuchała jej opowieści kątem oka jednak ciągle przyglądając się Lenie. I nic nie mogła poradzić, że ciągle wydawała jej się podejrzana, że ciągle żywiła do niej te same uczucia. I wreszcie do stołu znowu wrócił jej ukochany. Przyjęła jego obecność niemal z ulgą, a odetchnęła jeszcze bardziej czując jak dłoń mężczyzny znów spoczywa na jej i ściska ją lekko - wiedziała co chce jej przez to powiedzieć. Dlatego zerknęła na niego z boku posyłając w jego stronę nikły, aczkolwiek niezwykle czuły uśmiech.
I gdy wreszcie temat zszedł na rozmowę które ich najbardziej interesowała Spencer uważnie słuchała każdego słowa blondynki. Była ciekawa jak to wszystko się zaczęło i chociaż wiedziała, że Kat czuje się tak jakby musiała im się tłumaczyć, a nie po porostu opowiadać jak poznała swoją wybrankę jako luźną historię to.. To po prostu musiała to zrobić. Po tym wszystkim musieli dowiedzieć się jak to wszystko się.. stało. Na jej przeprosiny względem zatajania swojej orientacji Spenc odpowiedziała śmiechem, który przedłużył się nieco, gdy siostra Leo wspomniała, że on z pewnością i tak już się wygadał. Odpowiedziała, żartem, że nie może ani zaprzeczyć, ani potwierdzić równocześnie dając zaczepnego kuksańca w bok mężczyzny. Zmrużyła lekko oczy rozbawiona, w końcu przenosząc spojrzenie na Lene - ot tak. Prześlizgnęła po niej wzrokiem, zastanawiając się jak to się stało, że to ona nagle zaczęła gustować w kobietach. Tyle tylko, że pewnie jej nie wypadło o to pytać, więc po prostu przemilczała sprawę znów spoglądając w stronę Kat.

Unknown pisze...

[;d / tak, piękny ;dd moją też mi wybacz ale no.. ja już nie myślę dlatego wyszło mi tak dupnie i krótko ;p / :)
;dd
ma i to bardzo dużo :D / no tak właśnie było! ;d wcale w to nie wątpię ^^
ojejku aż mi się milutko zrobiło haha ;d no i takie przezwiska lubię !^^
noo ;d / wiedziałam! wiedziałam, że tak będzie. I dlatego jej nie lubię. Nie jest spoko, jest fe! :c
normalka nie? ;p to weź wmyśl w końcu na niego jakiś.. plan? ;p]

Spencer dostrzegając jak Lena niby to dyskretnie przesuwa się w stronę Kat i jakże to dyskretnie chwyta ją za dłoń, sprawiła, że w jej głowie znów zapaliła się ta ostrzegawcza lampka mówiąca, że to wszystko to tylko podpucha. Ba! Z każdą minutą Spenc nabierała co do tego większego przekonania. Bo nie mogła uwierzyć, że Lena ot tak nagle zmieniła swoje upodobania i niby to nagle przypadkiem padła nie na kogo innego jak własnie na Kat, siostrę Leo! Dziwny zbieg okoliczności? Jakoś nie mogła w to uwierzyć. Dlatego postanowiła być czujna - miała dość tego, że ciągle ktoś w jej otoczeniu, a głównie Leo jest krzywdzony. Bo brunetka miała wrażenie, że znów ślepo ufa kobiecie, która kiedyś była jego przyjaciółką. No bo to Lena, więc jak mogłaby udawać? No własnie jak najbardziej zwłaszcza po numerze, który już im wykręciła. Spencer nie potrafiła o tym zapomnieć, chociaż wspomnienia przyprawiały ją o ból w sercu. I nie żeby Spencer skreślała kogoś na wstępie - ale do Leny inaczej nie potrafiła podjeść. Uważała, że Kat zasługuje na kogoś lepszego, na kogoś kto ją nigdy nie skrzywdzi. Owszem znów wyciągnęła ten sam pochopny wniosek, ale on nieustannie sam jej się nasuwał, że związek z blondynką to tylko przykrywka by znowu wkraść się w ich życie.
Postanowiła jednak robić minę do złej gry, zwłaszcza gdy w pobliżu była Kat. Dlatego dała się niby wciągnąć w rozmowę o błahych sprawach, chociaż podświadomie o niczym innym nie marzyła by rzeczywiście już wszystko było jasne. By nie było podejrzeń, domysłów, własnych dopowiedzeń. Ale nikt najwidoczniej nie zamierzał przerywać tej luźnej rozmowy i schodzić na poważniejsze tematy. Dlatego przytakiwała, kiwała głową kiedy trzeba, wtrącała swoje komentarze nieustannie nie tracąc kontaktu z Leo.
A potem wstała tylko na moment, by wreszcie podać obiad i zaraz znów wszyscy w trójkę siedzieli przy stole, ze śpiącymi nieopodal dwoma aniołkami. I znów rozmawiali już tylko na proste, nic nie znaczące tematy.. A Spenc wciąż była czujna. Wciąż nie ufała różowej pannie siedzącej tuż na przeciwko niej. I doszła do wniosku, że nigdy nie będzie w stanie jej choć odrobinę zaufać, uwierzyć w jej szczere, dobre zamiary.

Unknown pisze...

[:c a ja tu czekam i czekam bo coś mi się kompem popierdzieliło! :c ok, ok więc do jutra, dobranoc:*]

Unknown pisze...

[dobra, przecież nic się nie stało, rozumie ;) ale wiesz.. no wynagrodzić mi możesz, dlaczego nie :D ^^
no raczej że smaczny! ;d przepyszny :D / tak? :) no to dobrze;p
ale takie udawane fochy! ;p / OK! :D. serio? ;o gra na saksofonie!? :D <3 bosko ;dd saksofoniści też są seksi xd
tak :D chyba, Gołąbeczku? : > ;pp
no bo jest fe :c ambitne plany?! jakie?! zdradź mi coś! :c w sensie kto się ma z S pokłócić bo nie ogarnęłam xD
no ważne, że coś już masz! teraz będzie z górki :D oo pokręcona rodzinka zawsze spoko xd]

Nie była zbytnio zadowolona z faktu, że nagle Leo opuszcza ją i idzie wraz z Leną. Wiedziała, że pewnie tego chce, że chce spędzić ze swoją byłą przyjaciółką trochę czasu, licząc, że uda im się naprawić to co tak naprawdę kobieta sama zniszczyła próbując odebrać jej ukochanego. Nie podobało jej się to, bo bała się, że Lena coś knuje, że w ogrodzie wydarzy się coś czego.. Czego potem wszyscy będą żałować. Bo jak już było wspominane Spencer ufała Leo, ale za grosz nie ufała jego znajomej, która rzekomo nie miała wcale złych zamiarów. A brunetce było jakoś ciężko w to wszystko uwierzyć..
Tak czy siak nie mogła ich zatrzymać - gdy oni zniknęli w ogrodzie początkowo spochmurniała, znów obudziła się w niej ta paląca zazdrość i niepewność. Kat jednak widząc jej nastrój zaraz zagaiła jakąś rozmowę. I jakoś to zleciało - bawiły się z maluchami, zabawiały ich, plotkowały, a Spencer ciągle wypomniała jej w żartach, że tak długo ukrywała przed nią swoją orientacje. Nie miała jej tego za złe, jednak czasami było jej trochę żal, że blondynka nie chce przyznać się przed nią ze swoim pociągiem do kobiet. Poza tym pilnowanie się by nie wyspać Leo, że się już wygadał też bywało męczące, więc była zadowolona, że wreszcie wszystko wyszło na jaw. Ciągle jednak nie potrafiła zrozumieć - dlaczego Lena?!
Uśmiechając się rozbawiona w którymś momencie musiała wstać i przynieść dla Niny krem, bo Kat zapomniała wziąć ze sobą swojego! Rozśmieszyło ją to, bo przecież przyjechała tak skrupulatnie przygotowana na każdą ewentualność, a tu zapomniała zabrać czegoś takiego! Kręcąc głową z rozbawieniem ruszyła w stronę schodów, ale w tym samym momencie usłyszała kroki. Odwróciła się w stronę Leo i Leny wziąć z beztroskim uśmiechem, jednak za dobrze znała swojego ukochanego, by nie wiedzieć, że coś się stało, że coś jest nie tak. Cała spięła się w sobie ale nie dała jednak tego po sobie poznać; chwyciła go za rękę w zwyczajnym odruchu, ale mocny uścisk miał mu dodać otuchy, powiedzieć, że jest przy nim.
- Dacie wiarę, że Kat zapomniała kremu dla Niny? - Powiedziała do nich marszcząc nos z rozbawieniem. A potem ruszyła na górę ciągnąć za sobą szatyna opowiadając mu coś z ożywieniem o czym przed chwilą rozmawiała z jego siostrą, wcześniej rzucając przez ramię do różowowłosej, że jej partnerka ma do niej jakąś sprawę. Wszystko to było nie wymuszone, naturalne - ale Spencer po prostu chciała na chwilę zostać sam na sam z Leo, dlatego zabrała go ze sobą na górę, chociaż przecież do znalezienia jednej tubki z kremem nie potrzeba dwóch osób! Ale miała wrażenie, że Leo też potrzebuje takiej chwili..

[daj spokój, to moje to jest masakra, ale siostra siadła na moment na kompa i mi skasowała przypadkiem i musiałam drugi raz pisać :|]

Unknown pisze...

[;dd
no to nie mogło wyjść źle, nie? :D / ;)
niech będzie?! PF! ja wiem, że są udawane xd / ;o no weź, namów go! :D. powiedź, że jak dla Ciebie zagra to dostanie niespodziankę! ^^
no tak już lepiej Ptaszynko ;D (Żabciu już chyba było, ale nie dam sobie ręki uciąć xd)
! ;p chcę, ale nie chcę! No powiedź miiii :> uu a o co się pokłócą?! ;d taak już się kiedyś tak mieli kłócić, ale właśnie coś nam nie wyszło ;p
;DD
haha jest dobrze ^^]

Obserwowała Leo z lekkim niepokojem. Szła za nim, aż wreszcie zniknęli w sypialni Jamesa. Nie odezwała się ani słowem czekając aż on coś powie. Nie zeszło długo, a on już wyrzucił z siebie pierwsze zdanie. W pierwszym odruchu zmarszczyła brwi, ale zaraz skinęła głową domyślając się do czego nawiązuje. Nim jednak zdążyła jakkolwiek zareagować, coś powiedzieć, on wypowiedział imię, które nie chciała już więcej słyszeć. Z goryczą pomyślała, że historia lubi się powtarzać. Życie kołem się toczy, prawda?
Z początku niepewnie podeszła do niego, ale potem delikatnie pogładziła go po policzku. Znów skinęła głową wzdychając cicho.
- Naprawdę chciałabym wierzyć, że zamiary Leny są dobre. Bo przecież Kat życzę wszystkiego co najlepsze. Ale nie potrafię jej ot tak z marszu uwierzyć. Nie po tym co kiedyś zrobiła, nie po tej całej historii z.. - Urwała przeczesując włosy, nie będąc zdolna wypowiedzieć tego imienia. Może nawet nie tyle nie chciało jej ono przejść przez gardło, co po prostu wiedziała jak bardzo rani ono jej ukochanego. - z twoim byłym szwagrem. - Dokończyła przestępując z nogi na nogę. Wiedziała jednak, że nie mogą póki co nic z tym zrobić, bo przecież głównie tu chodziło o Kat. Bo jeśli rzeczywiście to wszystko to był podstęp Leny to ona zostanie najbardziej skrzywdzona. Z drugiej strony jeśli jednak okazało by się, że to wszystko jest jednak prawdą, blondynka miałaby im za złe, że się wtrącili, że nie zaufali. Nie miała pojęcia co zrobić, ale ulgą napełnił ją fakt, że Leo jednak tak ślepo nie zaufał Lenie, że jednak będzie miał się na baczności.. Że nie jest jedyną osobą, której to wszystko wydaje się nader podejrzane.
I znów jej dłoń odszukała jego - ścisnęła ją mocno ponownie w ten sposób chcąc dodać mu otuchy. Przecież żadne z nich nie chciało "powtórki z rozrywki", prawda? A Spencer marzyła już tylko o spokojnym życiu z Leo i Jamesem, o beztroskich dniach. Chciała żeby wszystko się dobrze ułożył, czy to aż tak wiele?

Unknown pisze...

[;dd
a co może jest wręcz odwrotnie?! ;p / haha ;> muszę to mówić(pisać!) na głos? xD
wiem, że wiesz Kwiatuszku :D ;* (oj tam oj tam nie? ;d)
POWIEDZ PROSZEEE :c co, Leo ją zdradzi? :| no raczej, że przez Ciebie xD
sorry sama je wprowadziłaś, więc sobie teraz radź ;p oj tam, jak to nic specjalnego nie miało być, to wiesz można uznać, że już dała ;p]

Przez głowę jej nawet nie przeszło, że Leo byłby zdolny do czegoś takiego. Żeby rzucić się w ramiona Leny, tylko po to by ją ukarać, by zrobić jej na złość. Była pewna, że ta sprawa z Tonym została wyjaśniona - opowiedziała mu przecież wszystko jak było, powiedziała, że do niczego między nimi nie doszło, że nic do niego nie czuła! A to wszystko było szczerą prawdą; może ta sprawa jeszcze nie poszła w zapomnienie tak jakby chcieli, może wciąż przez nią coś było nie tak, ale Spencer chciała wierzyć, że Leo jej wybaczył. Że nie ma jej za złe.. Bo przecież sam ją wtedy w jakimś stopniu opuścił, zranił ją - ona go nie winiła i nadal nie mogła wybaczyć sobie tego wszystkiego, ale ktoś patrzący na to z boku zdecydowanie powiedziałby, że to Leo po części ją zostawił, zniknął chociaż teoretycznie był obok.
Ruszyła za nim, już wiedząc, że znowu jest coś nie tak. Że ta rozmowa wcale mu nie pomogła. Nagle zapragnęła by goście już sobie poszli, chciała zostać sama z Leo, z Jamesem. Chciała spokojnego wieczoru, a nie przepełnionego napięciem, niepewnością. Chciała by wszystko było normalnie. Dlaczego to wszystko nie mogło być proste, łatwe? Dlaczego świat tak bardzo lubił komplikować im życie? Dotarło też do niej, że pewnie znowu czeka ich jakaś trudna rozmowa - obawiała się jednak, że może się ona nie odbyć, bo Leo znowu się przed nią zamknie. Mieli wiele nierozwiązanych spraw, które po cichu ich niszczyły. Musieli je rozwiązać jeśli tak naprawdę chcieli ruszyć naprzód. Bo przecież kochali się prawda? A była pewna, że ich miłość przezwycięży wszystko.

[nie idzie mi dzisiaj :|]

Unknown pisze...

[mogę. ja mogę wszystko xd / No wiesz, ja myślałam o tym żebyś dla niego zaśpiewała, w końcu przecież masz taki piękny głos, nie ?xD ahaha sorry JA NIE WIEM O CZYM TY DZIEWCZĘ MYŚLAŁAŚ! ;p
Jeżyku, jak słoodko, Złotko! :D (no ba;d)
Mam się bać?!:C ale to z Leną związane będzie tak?! No weź powiedź xD / a to `taa` było do zdrady czy do tego, że to Twoja wina? :> xd
wiem, ale Ty znowu zaczęłaś narzekać na to samo sooł ;p i zrobiłaś ;d
lubisz medyczne dramaty jednym słowem? ;d]

Z początku zastanawiała się czy to tylko ona jest taką złą gospodynią, że tylko czeka aż goście wreszcie sobie pójdą. Jeszcze nigdy tak bardzo nie chciała, by w ich domu pozostała tylko ona, Leo no i teraz oczywiście też James. Trochę jej ulżyło, że gdy tylko zrobiło się ogromne zamieszanie wywołane płaczem Niny, a następnie także Jamesa, a Kat z Leną zaczęły się zbierać, dojrzała na twarzy ukochanego podobny cień ulgi. To powiedziało jej, że nie tylko ona czekała na ten moment aż kobiety zaczną zbierać się do wyjścia.
Nie poszła odprowadzić gości do drzwi - pożegnała się z nimi jeszcze w salonie zmuszona zostać tu i uspokoić synka, który obudzony płaczem swojej kuzynki ani myślał iść z powrotem spać. Kołysała go jeszcze na rękach, gdy Leo wrócił do pomieszczenia. Za dobrze go znała by nie wiedzieć, że uśmiech goszczący na jego ustach jest wymuszony. Nie obejmował oczu, które pozostawały ciemne, przygnębione, zmartwione. Westchnęła cicho, sama również nie odzywając się ani słowem. Tylko sięgnęła na moment do jego dłoni, gdy wziął się za zbieranie brudnych naczyń. Szepnęła bezgłośne "kocham cię" ściskając go za palce, by następnie wstać od stołu i jeszcze trochę pokołysać Jamesa nieco dalej od kuchni, by jakiś głośniejszy brzęk naczyń go nie obudził.
Gdy wreszcie synek zasnął i znów znalazł się w swojej kołysce w salonie było już niemal czysto - na stole pozostało tylko kilka talerzy i kieliszek po winie. Zebrała pozostałe rzeczy i ruszyła do kuchni, gdy ukochany pochylał się nad zmywarką wkładając do niej wszystkie brudne naczynia. Zagryzła niepewnie wargi odstawiając przyniesione rzeczy na blat, a potem utkwiła w nim zmartwione spojrzenie.
- Wszystko w porządku? - Spytała wreszcie.

[ok:)]

Unknown pisze...

[jak mogłaś?!;p / no widzisz? :D układ idealny, tak ;dd oj tam, tak mało wierzysz w swoje możliwości i jego? :D. może jakoś da radę wytrzymać :D AHAHA NIE, to nie dla Twoich uszu(oczu!):* xD
w to wcale nie wątpię, Cukiereczku :D
NO POWIEDŹ :c bo nie dam Ci spokoju, będę Cię męczyć i dręczyć :D / aa no to spoko ^^
nie jesteś do tego zdolna ;p haha;d
no już zdążyłam zauważyć ^^
btw. ale mnie kumpela wkurzyła! bo normalnie u nas babka z francuskiego idzie za dziennikiem jak pyta, w sensie po kolei. I w poniedziałek wypada moja kolej, ale koleżanka mi mówiła w piątek, że ona się zgłosi bo musi jedynkę poprawić blablabla i żebym się nie uczyła. No to sobie myśle, spoko nie? Ale myślę sobie teraz w razie w się jej zapytam - a ona,że sie nie zgłasza.. Fajnie że mi powiedziała, nie? :|]

Oczywiście Lenie nie trzeba było dużo, by znowu zaczęła bezczelnie uwodzić Leo. Tak, wystarczyłby drobny sygnał, że ma u niego jakieś szanse. Jasne szatyn mógłby zdradzić Spencer, ale czy by to zrobił? Czy by tego chciał? Bo móc, a zrobić to, w ogóle chcieć to zrobić to parę różnych sprawy, czyż nie? Ale Spencer ufała Leo. Wierzyła, ba! wiedziała, że kocha tylko ją, że to ona jest całym jego światem wraz z Jamesem. Że do Leny nie czuje nic poza zwykłą sympatią, ale.. Ale i tak była zazdrosna i nic nie mogła na to poradzić.
Skinęła głową słysząc jego odpowiedź, zawsze odpowiadał tak samo. Zawsze, że tak, że wszystko jest w porządku. Jednak to co dodał później cóż potwierdziło to, co sama już wiedziała. Że wcale nic nie jest dobrze. Że znowu wszystko się plącze, komplikuje.
I teraz tak właśnie będzie wyglądać ich życie? Już teraz codziennie będą musieli widywać Lenę u boku Kat, niepewni czy jej zamiary są szczere, czy rzeczywiście darzy blondynkę szczerym uczuciem? Spencer nie mogła tylko pojąć jednego - że jeśli to wszystko podstęp to jak można być tak okrutnym człowiekiem? Wplątała w to wszystko biedną, niczego nieświadomą Kat. Jeżeli to wszystko kłamstwo, to przecież ją skrzywdzi najbardziej. Dlatego modliła się, by rzeczywiście Lena naprawdę była zakochana w siostrze jej ukochanego. Wtedy wszystko byłoby dobrze, nieprawdaż? Nie musiałaby się jej obawiać, nie musiałby być zazdrosna i nikt nie byłby skrzywdzony. Ale.. Wciąż miała złe przeczucia.
- To wszystko.. Nie podoba mi się to. - Szepnęła śledząc ruch dłoni mężczyzny po blacie. W końcu jednak utkwiła spojrzenie w stopach. Bo już nie wiedziała co zrobić, jak pomóc.. Nie wiedziała co mówić, by jakoś wesprzeć najdroższego!

Unknown pisze...

[ jesteś okrutna! ;p / a można! świat należy do odważnych czy coś ;pp No wiesz ja myślałam o takim miłym prezencie :> pocałuj go to tu, to tam, dotknij gdzie trzeba, nie wątpie w to, że znasz jego słabe punkty!:D a zagra Ci (na saksofonie oczywiście!) nim się obejrzysz ;D. no nie mów, że mam Cię uczyć kobiecych sztuczek! ^^ btw. chyba nie myślałaś, że powiem Ci żebyś mu się oddała w sensie dosłownym, albo mu ekhem obciągnęła?! Za kogo Ty mnie masz?! :c
a ja się ciesze, że Ty się cieszysz, Chochliku! :D:*
ODPOWIEDZIAŁAM, więc czekam! :d / nie ;p
pf, no weź się nie wygłupiaj, przecież wiem, że dalsza odpowiedź już na mnie czeka! :D Skarbie? ;* :D]

Unknown pisze...

[ahaha wiedziałam ;D wiedziałam, że się tylko zgrywasz ;p
to raczej było pytanie retoryczne ;p / kłopoty z Jamesem ? :C chcesz krzywdzić naszego biednego chłopczyka?:c Krzywdź sobie Oskara! xd ale nie no spoko, jak nie wytrzymasz tak długo, to ostatecznie może się zgodzę ;p
no:| no właśnie nie mam! xd więc musze się uczyć -.-]

Utkwiła spojrzenie w jego karmelowych oczach, gdy tylko pochwycił jej brodę w palce i zmusił by podniosła na niego wzrok. Skinęła ledwo zauważalnie głową na jego słowa chcąc wierzyć, że Kat sobie poradzi. Że będzie silna, że będzie czujna. Tyle tylko, że Spenc odniosła wrażenie, że siostra Leo ślepo zaufała Lenie, że nie wątpi w jej uczucia, że nie siedzi w niej nawet najmniejsza obawa, że to wszystko to tylko podstęp. A ona, tak jak jej brat chciała uchronić ją przed wszelkim złem.
Przylgnęła do niego ufnie, gdy tylko przyciągnął ją do siebie. Chyba czegoś takiego potrzebowała usłyszeć, że będzie dobrze. Że nikt już ich nie skrzywdzi. Że Lena znowu niczego nie popsuje. Tylko tego chciała - by wszystko się ułożyło.
- Nie skrzywdzi.. - Powtórzyła za nim, chcąc uwierzyć w te słowa. Ciasno oplotła go rękami w tali, wiedząc, że jego bliskość ją uspokoi. Zawsze jego dotyk potrafił zdziałać cuda, ukoić jej lęki chociaż na chwilę.

[;pp / no bo ja już nie wiem co Ty miałaś na myśli myślac, że ja myśle! xD a może się i wiąże, ale Ci nie powiem, bo Ty nie wywiązałaś się z naszego układu! nie powiedziałaś co planujesz więc sorry :| ale tak się nie robi!;p (;pp)
oj tam cieszymy się, że się obydwie cieszymy tak, Myszko? :p
-.-
ahaha :*;d]

Unknown pisze...

[no już przestań, bo ja też mogę zacząć Ci grozić ;p
No coś w ten deseń powiedźmy xD / No wiem, wiem ale to było kiedyś.. xD No pójdę, bo nie chce żeby wen znowu sobie spać poszedł :c
;)
problem w tym że ja nie mam książek do francuskiego i miałam własnie sobie podręcznik od tej dziewczyny pożyczyć :| także spoko.. Ale już znalazłam coś podobnego na necie ;p
i lepiej żebyśmy nie wiedział! :D jeżu nie lubie tego xd nie lubię jak ktoś robi własnie tak jak Ty! ;p "powiedź coś" "coś" -.- ;pp czyli, że mam Ci doradzić jak zmusić dyskretnie faceta żeby zagrał na saksofonie? xD o widzisz i to rozumie! ;p hm, no spoko może być ;d w sumie miałyśmy to kiedyś zrobić znaczy ten wyjazd nie :d i tak, zadowolona! ^^
po co sobie utrudniać życie prawda, Tygrysku? :D
i tak mnie uwielbiasz :D]

Przymknęła oczy próbując się uspokoić, okiełznać rozdygotane myśli, nerwy. Pragnęła tylko chwili spokoju, czy to naprawdę tak wiele? Czy chciała za dużo marząc o dniach nudy, rutyny, gdy każdego dnia po prostu cieszyłaby się z obecności Leo, Jamesa? Nie, jej marzenia wcale nie były wygórowane. Ale Los najwidoczniej lubił płatać im figle, bawić się nimi.
Łapczywie spijała każde słowo z jego ust. Każde słowo, które zapewniało ją, że wszystko się ułożyła. Chciała w to wierzyć, więc nieustannie powtarzała sobie jego słowa w myśli, potem nawet zaczęła mamrotać cicho pod nosem. Aż wreszcie przestała, gdy Leo wyrzucił z siebie zdanie, które wprawiło ją w zdziwienie.
- A co masz na myśli? - Spytała unosząc nieznacznie brwi do góry, ale w jej oczach czaiło się coś co mówiło, że chyba wie co zaraz usłyszy. Nie była pewna czy się to podoba, wolała więc poczekać aż usłyszy to z ust ukochanego. Wbiła więc w niego wyczekujące spojrzenie, nerwowo oblizując wargi. Chyba jednak była gotowa na wszystko, byle mieć pewność, że nikt nikogo nie krzywdzi. Że wszystko jest.. W porządku.

Unknown pisze...

Słuchała go z uwagą, chociaż i tak już wcześniej domyśliła się czego dotyczy jego rzekomo genialny plan. I tak jak podejrzewała, gdy tylko Leo zakończył opis swojego pomysłu on wcale jej się nie spodobał. Nie ze względów moralnych, bo uważała, że sam pomysł żeby nieco podpuścić Lenę jest całkiem niezły. W końcu dowiedzą się czy naprawdę jest się czego obawiać, czy mogą odetchnąć z ulgą. Tyle tylko, że bała się przebiegu tego wszystkiego - na samą myśl, że Lena mogłaby go dotknąć, pocałować.. Zrobić cokolwiek by go uwieść przyprawiało ją o palącą złość i zazdrość. I dopiero teraz dotarło do niej w czym tkwił największy jej problem - że Leo może się to spodobać. Że może uznać, że jednak jej nie kocha, że.. Że ją zostawi. Że to wszystko jest po to by nie tylko chronić Kat, ale że sam chce się przekonać, że nic do swojej przyjaciółki nie czuje. Nic poza sympatią.
- Naprawdę myślisz, że to dobry pomysł? - Zagryzła po raz kolejny tego dnia niepewnie wargi. Nagle dotarło do niej, że cała zaczęła drżeć, a nawet nie wiedziała dlaczego! Chociaż nie, wiedziała.
- Obiecaj, że jeśli okaże się, że nasze podejrzenia są prawdziwe, że nie pozwolisz by to zaszło za daleko, że.. - Urwała na moment spuszczając wzrok, by się opanować. Wdech i wydech, wdech i wydech. - Ufam Ci, ale nie ufam jej. - Dodała znów utkwiwszy spojrzenie w jego oczach. Wiedziała, że zrozumie jej obawy. Że będzie potrafił postawić się w jej sytuacji.
A potem pojawiło się kolejne pytanie - jeżeli okaże się, że ich podejrzenia były błędne, to problem z głowy. Będą mogli odetchnąć chociaż w tej sprawie, ale co jeśli będzie inaczej? Co wtedy? Jak powiedzą o tym Kat? Nie, nie mogła teraz o tym myśleć.
- Zróbmy to.

[pf, no wielka mi łaska ;p
tak? xd nie powiedziałabym xDD / nie wiem w sumie ;pp nie ma za co! ;p dla Ciebie wszystko, czy coś :D
uczę się uczę ^^ jakoś to będzie ;p no to do książek! ;p ja się miałam z biol uczyć ale nic z tego wyszła xd
nie powiedziałabym, że zawsze ale niech Ci będzie ;p / no ostateczne tak ;pp zaprzeczyć nie mogę ;p / może po prostu przypomnij sobie jak moje postaci uwodziły Twoich chłopaków?;> duży dekolt, ręka wysoko na udzie, druga rozpinająca guzik przy koszuli ^^ prowokujący uśmiech, ta obietnica w oczach! :> przecież wiesz jak to się robi ^^ albo lepiej zamilknę bo zamiast zagrać na saksofonie to się na Ciebie rzuci i pożre! xDD
no ja właśnie pomyślałam, że mogliby przed tym jego wyjazdem się właśnie ostro pokłócić czy coś :D. ale tak zobaczymy jak to będzie ^^ / :))
wiedziałam, że się ze mną zgodzisz, Stokrotko ^^
a co, a może nie?! xD
okej :c to ja siadam już teraz na poważnie do francuskiego ;p ok;) dobranoc Pchełko ^^]

Unknown pisze...

[wolisz się nie przekonywać jakiego ja focha mogę strzelić!;p
przykro mi? xD / ;dd
haha a wiesz, że ja też mam lajtowy tydzień? ;p bo mamy te próbne matury no i wszystkie sprawdziany jakie nauczyciele chcieli nam zrobić w tym tyg przełożyli nam na następny tydzień^^ a mój francuski bosko :d 5 dostałam ^^
ehe, długo nad tym myślałaś? ;p / ;pp / HAHA no sorry wybacz mi ;p no jasne, przecież Ty jesteś boginią :PP no i potem by było że to moja wina? ;p
znaczy no ja miałam na myśli takie coś, że wiesz, że się pokłócą no i Leo wyjdzie i pojedzie np. do pracy i wtedy zaoferują mu znowu pracę gdzieś tam i on zły na Spenc się zgodzi i wgl. ale jeśli rozstanie miało by być spowodowane Leną - w sensie jeśli by ją jakoś zdradził, to kto jak kto, ale nie mogę Ci obiecać, że Spencer by to wybaczyła ;p co do Jamesa.. hm, ale wtedy nie będzie aż tak dramatycznie, nie? ;p w sensie może on właśnie wróci, bo James poważnie zachoruje i oni się wtedy jakoś pogodzą czy coś ^^?
nie inaczej, Biedroneczko ;p
phi! ;pp
a ja jestem dopiero teraz bo myślałam, że będziesz o 16 xD i sobie drzemkę zafundowałam ;p
Kurde, szkoda :c no bo ja na pewno za tydzień nie dam rady :|]

Tylko Spencer już raz przekonała się jaki Leo potrafi być ślepy. Bo to przecież Lena! Wiedziała, że ukochany pragnie by okazało się, że ma jednak dobre zamiary. Obawiała się więc, że gdy kobieta wykona gest, powie słowo, które już powinno dać mu dowód on uzna, że to za mało, że może to było jednak neutralne i będzie to ciągnął. Że nie będzie mógł uwierzyć, że jego była przyjaciółka może być tak podstępna, że wykorzystała jego siostrę i jej uczucia by się do niego znów zbliżyć. Co jeśli w którymś momencie dojdzie do wniosku, że potrzebuje twardego dowodu jak.. pocałunek? Albo coś więcej?
I zaraz skarciła się za te myśli. Poczuła piekące wyrzuty sumienia, że w ogóle coś takiego mogło jej przejść przez myśl! Przecież Leo nigdy by jej nie zdradził. W żaden sposób, była tego pewna. Zacisnęła więc usta w wąską kreskę wtulając się znów w jego ramię. A potem szepnęła ciche "przepraszam". Przerażała ją myśl, że już zaczyna świrować, więc co będzie potem?! Pewnie oszaleje z niepewności, nerwów, absurdalnych scenariuszy.
Tkwiła tak jeszcze chwilę obejmując go w pasie, by ostatecznie odsunąć się o krok, wzdychając cicho. Ten cały dzień znów ją wymęczył. Miała dość takich nieprzyjemnych niespodzianek. Czy Kat nie mogła przyprowadzić kogoś.. normalnego? Nie mogli spędzić dnia miło, spokojnie, bez żadnego niepokoju, podejrzeń, nerwów? Nie, u nich to chyba nie było możliwe.
Oparła się tyłem o blat pocierając skronie z przymkniętymi powiekami. A potem wzdychając po raz kolejny utkwiła spojrzenie pełne obaw w ukochanym.
-To.. Kiedy to zrobimy.. zrobisz?

[może przewiń już do tej całej akcji bo ja nie mam czego pisać xd
btw. na Krk mam przewinąć do jej wyjazdu do Wrocka? czy do czego? ;p - jak mi odpiszesz na to pytanie od razu to wiesz w międzyczasie Ci tam odpiszę ^^]

Unknown pisze...

[no i prawidłowo? ;p
no więc powiedźmy, że mi jest ;d
haha dokładdnie! ;D o widzisz ^^ / wiem ^^
ehe, jasne, już spadam.. jeszcze czego?! xd / no przecież nie śmiałabym sobie żartować ;p mhm.. raczej xD i to mówi wszystko xd tak, tak pewnie najlepiej zwalić na mnie; p
nie wiem ;p powiedźmy, że zdaje się na Ciebie;p
mrr :D
okej, dzięki? xD
pewnie;)]

Spencer miała wrażenie, że jej świat znowu drży. I nic nikt na to nie mógł poradzić, bo ona po prostu nie potrafiła wyzbyć się swoich obaw. Ciągle dręczyło ją wrażenie, że Leo wcale nie robi tego wszystkiego tylko dla Kat, ale.. Ale dla siebie. Że chce przekonać się czy naprawdę nic nie czuje do Leny. Nienawidziła siebie samej za te myśli, bo przecież zawsze darzyła go bezgranicznym zaufaniem, ale przecież tak skrupulatnie unikał tego tematu, że to wszystko zaczynało wydawać jej się nader podejrzane. Że jest w tym wszystkim też drugie dno nie związane z Kat.
Czasami gorzko myślała, że ta sytuacja Leo może się całkiem podobać - dwie kochające się w nim kobiety, zdolne do wszystkiego byleby mieć go dla siebie. Bo przecież chyba na to liczyła jego przyjaciółka podstępnie wykorzystując jego siostrę, czyż nie? A potem uspokajała się. Wmawiała sobie, że jest dla niego jedyną kobietą, że tylko ona go pociąga, że nie chce być z nikim innym.. Ale to nie pomagało. W jej głowie ciągle roiło się od scenariuszy, który często wręcz zmywały jej sen z powiek, nie pozwalały normalnie funkcjonować. Wiedziała, że zaczyna popadać w jakąś chorą paranoje, że świruje, ale myśl, że Leo mógłby ją zostawić, zdradzić czy zrobić cokolwiek z tych rzeczy przerażała ją, wręcz odbierała dech w piersi. Ale przy nim udawała, że wszystko jest w porządku. Że nic się nie dzieje, że wcale się na martwi.
I nadszedł ten dzień, gdy Leo jak co dzień wyszedł do pracy, a ona została tylko z Jamesem. Wszystko było niby normalnie, jak zawsze, ale Spenc miała uczucie, że coś wisi w powietrzu, że coś się dzieje, ale ona nie miała pojęcia co. I zaraz skarciła się też za tę myśl, uświadamiając sobie, że to pewnie jej głupia wyobraźnia. Przecież wszystko jest dobrze.. Więc pożegnała ukochanego z uśmiechem na ustach, a potem zajęła się synkiem zmieniając mu pieluszkę, zabawiając go karmiąc.. Dzień jak co dzień. Nic się nie dzieje - powtarzała sobie w myślach lulając Jamesa do snu.

Unknown pisze...

[tak! ;d
nie, tego nie powiedziałam, raczej.. zapytałam xD
no pewnie ^^
e.. okej.. xD / no tak, tak ;d/ -.-
nie wiem czy będę, bo widzę, że Leo to jednak zdradza ją emocjonalnie! / ok, ok pamiętam ;p
a co, spodobało Ci się nie, Skarbeńku? ;p
;))]

Cały dzień wszystko leciało jej z dłoni. W którymś momencie nawet obawiała się wziąć Jamesa na ręce, bo bała się, że go wypuści, że zrobi mu krzywdę. Nie miała pojęcia co się z nią dzieje, ale od samego rana chodziło za nią jakieś niespokojne uczucie, które momentami wręcz ją przerażało. Nie potrafiła się na niczym skupić, była rozkojarzona, nieobecna, gdy zajmowała się dzieckiem chociaż zawsze dbała o jego potrzeby, karmiła go kiedy był głodny, zbawiała, usypiała, zmieniała pieluszki. Ale ciągle czekała na powrót Leo. Wpatrywała się w wskazówki zegara mając wrażenie, że dzisiaj czas płynie jakoś wolniej. Bała się.. Bala się, że Leo nie wróci.
Więc gdy usłyszała dźwięk otwieranych drzwi, odetchnęła z ulgą. Siedziała w salonie wpatrując się tępo w ścianę, ale gdy tylko do jej uszu dotarł dźwięk zbliżających się kroku gwałtownie porwała leżącą w pobliżu książkę do ręki - wszystko miało być zwyczajnie, naturalnie. Ale wciąż i wciąż siedziała w niej obawa. I nie za żadne skarby nie potrafiła się jej pozbyć. Nie miała pojęcia co się z nią dzieje- wariowała, jej intuicja ciągle się odzywała, ciągle szeptała jej dziwne rzeczy.
A potem w zasięgu wzroku pojawił się ukochany. Uśmiechnęła się lekko na jego widok odkładając powieść z powrotem na stolik. Niemal odruchowo zmierzyła mężczyzne wzrokiem jakby sprawdzała czy wszystko jest dobrze. Na pierwszy rzut oka tak było,ale.. Czy na pewno?
- Cześć. - Przywitała go, by zaraz powiedzieć, że James dopiero co zasnął i jest na górze w swoim pokoju.

Unknown pisze...

[okej :)]

Unknown pisze...

[;pp
ahaha okej. Jest mi niezmiernie przykro :c - pasuje? :D
oo serio? ^^
DOKŁADNIE! Ja i żarty? Never xD / ;pp
nie no spoko, ja już na to postawiłaś to ok ;p Twój wybór! ;p spooczii / ;)
no wiesz, myślałam, że to słodzenie już Ci się znudziło, Karmelku :D]

Zaskoczył ją. Uniosła wysoko brwi, widząc ten zaczepny uśmiech, palce śmigające w dół koszuli by rozpiąć jak najszybciej wszystkie guziki. Obserwowała go nie potrafiąc wykrztusić z siebie słowa - i nim zapomniała o całym świecie, uderzyła w nią ostra igła niepokoju, że Leo po prostu przed czymś ucieka.
Szybko jednak przestała skupiać się na czymś innym poza nim. Doszła do wniosku,że to zwykła.. Spontaniczność. A przecież to lubiła. Wykorzystywali też czas bez Jamesa, który słodko i bezpiecznie spał sobie w pokoju na górze. Trudno było więc przegapić taką okazje, czyż nie? I szybko poddała się jego dłoniom jak zwykle śmiało sunących po jej ciele, bez problemu odnajdujące wszystkie jej słabe punkty. I nie pozostawała mu dłużna. Wiedziała jak sprawić by i on zapomniał o całym świecie, by myślał tylko o niej i jej zwinnych rękach, giętkim, zgrabnym ciele.
I już jakiś czas później leżeli przytuleni, wręcz zespoleni ze sobą w ten znajomy sposób. Spencer starała rozkoszować się tą chwilą spełnienia, która jednak rozpłynęła się szybko. Zbyt szybko. A powróciły znajome lęki i obawy. Znów powróciło wrażenie, że Leo w ten sposób chciał coś odwlec, czegoś uniknąć. Więc gładząc z czułością jego ramie, następnie policzek, na moment jeszcze odnalazła jego usta by obdarzyć je czułą pieszczotą, a potem westchnęła wiedząc, że musi zapytać. Znała go zbyt dobrze by nie rozróżniać kiedy robić coś dla zabawy, dla spontaniczności, dla urozmaicenia ich życia erotycznego, gdy dosłownie bierze ją z zaskoczenia.. A kiedy robi to by od czegoś się wymigać, odsunąć w czasie.
- Leo, stało się coś? - Wymruczała spokojnym tonem, muskając wargami jego szyję, by zaraz odsunąć się na kilka milimetrów i odnaleźć jego karmelowe oczy.

Unknown pisze...

[no to dobrze;p
haha ;d w sumie po co pytam nie? to taka oczywista oczywistość ;d
kurde, tak szybko wyczułaś, że nie mam za krzty poczucia humoru?:| xd
Ale ja Ci nie pomogę, hm.. zrób co uważasz, tylko potem się nie czepiaj tego jak będzie reagować Spencer ;p ohoho, tak się boisz, że mi podpadniesz? ;p
na pewno, ma Bogini?! :D]

Wystarczyło to jedno zdanie by Spencer cała się spięła. Kolejna igiełka niepokoju zakuła ją w sercu, a było to spowodowane nagłym odruchem mężczyzny, który przyciągnął ją do siebie jakby się bał, że zaraz mu ucieknie. A miała powód żeby uciekać? Wyłapała również zaciśniętą szczękę, jakby niepewny wzrok, ale nagle to przestało być ważne, bo poczuła się jakby dostała policzek w twarz. Dotarło do niej, że Leo naprawdę ją wykorzystał, zaciągnął ją do "łóżka" by odwlec coś.. Teraz już wiedziała co. I to zabolało ją.
Kolejnym ciosem było to, że zataił przed nią owe spotkane. W pierwszym odruchu pomyślała, że nie chciał by się denerwowała, ale zaraz w jej głowie pojawiło się milion innych scenariuszy. Jej głowa zaczęła przepełniać się ciemnymi myślami, które z całych sił starała się od siebie odepchnąć. Bo przecież jeszcze nie wiedziała co się wydarzyło. Musiała poznać szczegóły. Wierzyła, że Leo niczego przed nią nie zatai.. Poza tym, znała go zbyt dobrze i wyłapałaby każde jego kłamstwo. Więc wzięła wdech, a potem zadała najkrótsze pytanie jakie mogła, chociaż to które najbardziej cisnęło jej się na usta nie wypłynęło z jej ust. Jeszcze nie. Nie zamierzała też dopytywać dlaczego jej nie powiedział, po prostu chciała poznać szczegóły. Musiała je poznać..
- I..? - Uniosła lekko brew do góry zagryzając dolną wargę. Patrzyła na niego niepewnie, chociaż wydawało jej się, że odpowiedź na jedno pytanie już zna. Że ich podejrzenia się sprawdziły..

Unknown pisze...

[ a no i ok, ok :)]

Unknown pisze...

[Każdy wie, że jestem super xd btw. boosz nawet ta moja skromność dzisiaj wyszła przy odpowiedzi z francuskiego xD bo opisywałam dziewczynę na jakiś tam portrecie co była no i mówię, mówię i w pewnym momencie się zacięłam bo już nie wiem co gadać, nie?xD to koleżanka z boku, to powiedź, że jest ładna czy coś.. a ja: nie, ona nie jest ładna. Tylko ja jestem ładna! xD babka to się zachodziła ze śmiechu.. -.- xD
ju ar OSOM, yep! :D
nie no.. to nie tak że mi się nie podoba. Może nie do końca mi pasuje, ale będziemy miały o czym pisać, w końcu lubimy dramaty więc no.. Spoko. Rób swój ambitny plan, ja się dostosuje, serio :) w końcu i tak juz zaczęłaś z tą emocjonalną zdradą soooł.. ;pp / moją pisaną złość? kiedy? xD nie przypominam sobie nic takiego ;p
no to super, Bałwanku :D :*]

Znów mocno przygryzła wargę, słuchając uważnie każdego słowa, nie chcąc nic przegapić. Nie dowiedziała się zbyt wiele, ale uspokoił ją fakt, że Leo nie dopuścił by doszło do.. Czegoś więcej. Ukojenie, którego doznała trwało tylko ułamek sekundy, bo zaraz znów pojawił się znajomy lęk, który dręczył ją od momentu, gdy Lena tylko przekroczyła próg ich domu.
Teraz musiała wiedzieć dosłownie wszystko - na czym polegało to wrażenie, co takiego kobieta zrobiła, że szatyn doszedł do wniosku, że jednak uczucie jego byłej przyjaciółki wcale nie jest szczere. A przynajmniej nie tak szczere jak uczucie Kat. I zaraz też zasmuciła się myśląc o biednej siostrze Rougha. Wiedziała, że to będzie dla niej cios, bo w końcu to dzięki różowo-włosej przez ostatnie tygodnie tak promieniała. Chciała jednak wierzyć, że nie załamie się. Że Nina da jej sił, że się nie podda. Była silną osobą, udowodniła to przecież nieraz!
Na usta cisnęło jej się milion pytań, ale tylko jedno w tym momencie dławiło ją. Miała wrażenie, że jeśli nie zapyta to się udusi. Chciała wierzyć, że Leo zrozumie jej obawę, bo w końcu czuł to samo, gdy sprawa tyczyła się Tony'ego. A ona już dłużej nie potrafiła tego zatrzymywać, chociaż naprawdę chciała. Bała się jak zareaguje na jej pytanie, ale jeszcze bardziej bała się odpowiedzi. Przez wszystkie dni wmawiała sobie, że to te wrażenia, odczucia.. To wszystko sobie uroiła. Że po prostu zazdrość nią zawładnęła, ale było coś, coś co mówiło jej, że ukochany nie jest z nią do końca szczery.
- Leo czy Ty.. - przymknęła oczy próbując zebrać rozszalałe myśli. - Czy Ty.. Czujesz coś do Leny? Czy kiedykolwiek była kimś więcej niż tylko przyjaciółką? - Wyrzuciła z siebie wreszcie czując ulgę na sercu, że pozbyła się wreszcie tego ciężaru jakbym były te słowa. Ale znów było to wrażenie ulotne. Wierzyła, że będzie z nią szczery.. Zastanawiała się tylko czy jest na tą szczerość gotowa..

[ucz się ucz! :D]

Unknown pisze...

[haha serio? xD no popatrz Ty się, wszystko o mnie można powiedzieć, ale nie to, że mam anielską cierpliwość xD / no nie?! ja też nie rozumie.. ^^
jur łelkom! ^^
no można tak powiedzieć ;p nie wiem to już zależy od Ciebie ;) hm, no rób jak uważasz, tylko potem, jak już wspominałam, się nie złość na to jak zachowywać się będzie Spenc ;p bo co do pewnych kwestii znasz moje zdanie ;p / jeżu, do Ciebie, złe fluidy, kiedy?! ;p ach, to co pisałam do niego jak się zjawił po tej przerwie? Serio było to tak widać? I dobrze. Bo byłam na niego wściekła ;p
i już nie wiem co mam tu pisać, żeby Ci słodzić, Czekoladko ^^ (noo <3 ;D)
oj tam, ja mam jutro próbną maturę, ale mam to gdzieś ;p / oczywiście, że nie... xD
oł to niefajnie!:| ]

Uderzył ją gniew ukochanego. Takiej reakcji się obawiała - ale nawet nie tyle bała się jego złości, co tego, że zdradzi ona, że coś jednak był.. Może nadal jest na rzeczy. Że jej intuicja wcale nie ześwirowała tylko podpowiadała jej to, czego ona sama nie chciała dojrzeć. Dlatego poczuła się dotknięta - pamiętała jak ona czuła się, gdy Leo zadał jej to pytanie dotyczące Tony'ego. Pamiętała jak bardzo ją to zabolało, jak trafił w czuły punkt, ale dla niej najważniejsze było przekonanie ukochanego, że nic takiego nie miało miejsca, a on? On najwidoczniej miał coś na sumieniu, a przynajmniej takie wrażenie odniosła Spencer. Bo w końcu znała go zbyt dobrze, by nie wiedzieć kiedy ją okłamuje.
- Oczywiście, uciekaj, jak zwykle! Przecież to takie typowe dla ciebie. - Rzuciła za nim wściekła widząc, że jak zwykle ucieka od problemów zamiast z nią normalnie porozmawiać. Sama zerwała się też z łóżka gwałtownie wciągając na siebie niedawno zrzuconą garderobę.- Co to miało być ten seks? Ta Twoja złość! Znam Cię Leo, wiem kiedy coś ukrywasz. - Wysyczała ruszając za nim. Zatrzymała się tuż u podnóża schodów, zadzierając głowę do góry by na niego spojrzeć, równocześnie dopinając guzik w spodniach.
- Ty mogłeś wątpić w moją wierność jeżeli chodziło o Tony'ego, ale już nie mogę o nic zapytać? - Dodała zniżając niebezpiecznie głos. Miała dość tego wszystkiego. Tego jego ucieczek. Tej niepewności. Bo mimo tego co było widać na zewnątrz w środku serce jej pękało na myśl, że on rzeczywiście mógł coś poczuć do Leny, że mógłby choć przez chwile żałować, że wybrał życie z nią, zamiast z różowo-włosą..

Unknown pisze...

[haha taa xD / no, d o k ł a d n i e! xD
oczywiście ;p mhm, mhm, ale będzie ciężko, bo skoro Leo czuje coś do Leny to wiesz.. Spenc będzie trudno o tym zapomnieć ;p / o, serio? najwidoczniej mnie czymś wkurzyłaś ;p e tam, no i bardzo dobrze, jeśli on też odczuł jak bardzo jestem na niego zła - a to bardzo prawdopodobne bo szybko zniknął ;p tak, to się wie ;)
nie mów tak do mnie, Krokodylku ;p (hej to akurat nie miało być obraźliwe! :| a Ty już z tym swoim znikaj.. pf.)
no dokładnie;p to tylko polski ;p / być może :>
i jedno i drugie ;p ]

Czekała na kolejne jego słowa kompletnie tracąc resztki zdrowego rozsądku i nerwów. Gdzieś podświadomie wiedziała, że źle się dziej, bo przecież oni nigdy na siebie nie krzyczeli, nigdy nie kierowali gniewu w ukochaną osobę w ten sposób, zawsze starali tłumić się to wszystko. Ale może to był własnie błąd? Bo to wszystko skłębiło się w nich, czaiło się, a teraz nadszedł moment, gdy czara się przelała. Tylko.. Czy będą potrafili zatamować to wszystko w odpowiednim momencie? Nie zdążyła odpowiedzieć sobie na to pytanie, bo jego słowa znów wywołały w niej falę gniewu, przyćmiły rozum.
- Owszem, rozważałam, bo Ty zniknąłeś! Jak zwykle wybrałeś wszystko inne oprócz mnie! Tramadol, potem to wszystko.. Myślałeś, że mnie to nie bolało?! - Urwała przekręcając oczyma. Tak, żal o to, że zawsze wybierał inne źródło ratunku niż ona ciągle ją bolało. Ta cała sprawa z uzależnieniem i w ogóle nie potrafiła o tym zapomnieć. Nie potrafiła zapomnieć słów którymi wtedy w nią rzucał. Wybaczyła mu, ale.. to nie zmieniało faktu, że to wszystko miało miejsce. Ciągle czuła wyrzuty sumienia, że w ogóle pomyślała o opuszczeniu ukochanego, ale ona nigdy nic nie czuła do Tony'ego, a on..?
- Ale ja nigdy nic do niego nie czułam! A Ty? Ty nawet nie potrafisz się przyznać, że Lena to ktoś więcej! Bo tak jest prawda? Czujesz coś do niej?! - Warknęła wspinając się na jeden stopień, potem na drugi. Musiała to usłyszeć. Musiała, chociaż wiedziała, że wtedy jej świat się zawali. Ale, co? Miała żyć w kłamstwie. W świadomości, że jest jedyną ukochaną? Że jest miłością życia Leo? Jak mogła tak myśleć, gdy on.. Gdy on mógł darzyć Lenę głębszymi uczuciami, gdy mógł żałować, że Spencer w ogóle znowu zjawiła się w jego życiu, że wolałby żyć z tamtą niż z nią..

Unknown pisze...

[;dd
oczywiście, że będzie na Ciebie. tylko w ogóle po co poruszałaś ten temat niby emocjonalnej zdrady jak Leo się nawet do tego nie przyznał? No to fest.. / hm, się okaże ;p jak to rozegrasz i wgl ;p / kiedy ja tak lubię, ale spoko postaram się na przyszłość zapamiętać ;p / taa..dzięki? ^^
Ani trochę, Ptaszynko ;p (no i dobrze;p)
ehehhe :>>
no, co przeciez nie będę kłamac, że nie chciałabym żebyś mi tam odpisała ;p ale rozumie przecież, nie? ;)]

To samo wrażenie odniosła Spencer - że mężczyzna stojący przed nią wcale nie jest jej ukochanym. Nie znała go. Nigdy nie widziała go takiego wściekłego. A raczej - nigdy nie widziała go takiego wściekłego na nią. Zawsze odnosiła wrażenie, że Leo nie jest w stanie się na nią gniewać, krzyczeć, ale najwidoczniej się pomyliła. Zapomniała, że w końcu sama tutaj stała i ciskała w niego słowami. Słowami, których miała żałować, ba, już żałowała, zaraz gdy tylko je wypowiedziała, gdy tylko pojawiły się w jej głowie.. Przecież wiedziała, że cała sprawa z tramadolem jest dla Leo ciężka. Najbardziej bolesna i drażliwa, że mężczyzna nienawidzi siebie za te słabość, za wszystko co wtedy wyrządził. A ona jak ostatnia suka wypomniała mu to, chociaż przecież już mu to wybaczyła. Owszem, bolał ją fakt, że wtedy zamiast szukać ukojenia w jej ramionach znalazł go w leku, ale nie zapominała, że on jest tylko człowiekiem. Że ma prawo do błędów, które potem naprawia najlepiej jak potrafi.
Tyle tylko, że nie potrafiła zdobyć się na przeprosiny. Nie teraz, gdy jej wnętrzności wręcz pożerały się nawzajem, gdy ciągle miała świadomość, że Leo być może nawet kochał Lene, że żałuje wyboru życia z nią. Może dopowiadała już sobie za dużo, ale teraz nie potrafiła inaczej odebrać jego zachowania.
- Ale mam powody żeby być zazdrosna, prawda? Mam czy nie?! - Wrzasnęła za nim czując jakby serce naprawdę miało jej zaraz pęknąć. Bo to nie było tak, że mu nie ufała.. Naprawdę nie. Myślała, że zrozumie jej obawy, że człowiek czasami bywa zazdrosny, i nawet jeśli ufa komuś bezgranicznie to czasem wkradnie się ta mała, zła istotka w niego i zasieje ziarno niepokoju.. Później miała żałować, że nie zdusiła owego niepokoju w zalążku, ale teraz, gdy wydawało jej się, że ma racje cóż.. Nie potrafiła. Tak jak nie potrafiła myśleć trzeźwo.
- A może Ty mi tak ufasz bezgranicznie? Dlatego tak zawsze się przede mną zamykasz?! I nie mów, że tak nie jest! - Zdążyła jeszcze warknąć nim w domu rozległ się płacz dziecka. Dopiero wtedy nieco oprzytomniła przypominając sobie o Jamesie.. I już miała ruszyć do syna, gdy mężczyzna powstrzymał ją swoim gniewnym, stanowczym "ja". Pokręciła głową rozwścieczona wracając do salonu, najchętniej mając ochotę coś rozbić, roztrzaskać, byleby tylko pozbyć się tych obrzydliwych emocji, które nią targają..

Unknown pisze...

[nie żebym Ci przypomniała, czy cokolwiek wypomniała, ale sama się w to wpakowałaś ;p.owszem będzie masakra. ale wcale jak potem wróci nic jej nie mówiąc o tym, to wcale nie będzie w porządku, bo w końcu nadal będzie okłamywał Spenc i wgl i wgl a jak to wyjdzie po tak długim czasie i wgl to to już będzie totalna masakra więc jeśli miałabym Ci radzić to lepiej niech się przyzna teraz, ale zrobisz jak uważasz. / ja też,więc jeśli też będziesz miała hm, coś do mnie,to mi to powiedź wprost ^^ :) / haha :D
nie mogę się z Tobą zgodzić, Gwiazdeczko ;) ;p
no, a co! ;D. jak mam z czego to się cieszę ;p
no:) i nie masz za co być wdzięczna ;)
zdecydowanie jest znośne ;) i nie dziękuje żeby nie zapeszyć ;p :) dzięki i wzajemnie :*
no i ja odpisze już jutro, postaram się jeszcze przed angielskim ;) bo wiesz pasuje mi iść już spać, bo nie wypada zaspać na próbną maturę xd]

Unknown pisze...

Już dawno wybaczyła mu sprawę z tramadolem. Bo przecież Leo był tylko człowiekiem, więc miał prawo do błędów. Dla Spencer najbardziej liczyło się to co było potem - to, że naprawiał swoje błędy, opatrywał wszystkie wyrządzone rany, szkody. Owszem, słowa wypowiedziane pod wpływem leku zapadły w jej pamięci i być może na zawsze one już tam pozostaną, ale nie myślała o nich. Zwłaszcza, że zostały wypowiedziane pod wpływem narkotyku. Przecież w gniewie, z zaćmionym umysłem wypowiada się wiele słów których nie ma się na myśli.. Tak jak teraz Spencer nie miała. W końcu kochała go nad życie. Gdyby mu nie wybaczyła to przykładowo nie byłaby przy nim, gdy przechodził odwyk. Chciała być z nim, wspierać go. Teraz gdy była sama uświadomiła sobie, że to ta zazdrość, złość przyćmiły jej rozum. Jakby jakiś demon w nią wstąpił i wyrzucał z niej słowa, których wcale nie miała na myśli. Gniew ją zaćmił. Nie wiedziała co chciała tym osiągnąć - może uderzając w czuły punkt, chciała zmusić go do prawdy? Nieważne; ważne, że naprawdę szczerze żałowała. Że targały nią najprawdziwsze, wręcz palące wyrzuty sumienia. Z każdą sekundą coraz bardziej pragnęła go przeprosić, prosić o wybaczenie, bo przecież nigdy nie chciała go skrzywdzić, w żaden nawet najdrobniejszy sposób.
Nie potrafiła powiedzieć co się dzisiaj z nimi stało.. Co w nich wstąpiło?!
A potem nagle usłyszała kroki na schodach, a następnie ciężar opadającego ciała na kanapę. Przez ten cały czas tkwiła z twarzą ukrytą w dłoniach, ale gdy tylko ukochany mężczyzna znalazł się w jej pobliżu podniosła na niego wzrok. Z lekkim wahaniem sięgnęła do jego ręki jakby bała się, że ją odtrąci. Ostatecznie zacisnęła palce na jego, a w jej oczach malowało się coś na znak niemych przeprosin. Ona już ochłonęła, chociaż wciąż gdzieś w niej tkwiła ta piekielna cząsteczka. Ciągle miała wrażenie, że Leo ją okłamuje, że nie mówi jej prawdy w sprawie Leny. I to własnie zmusiło ją do zadania po raz kolejny tego samego pytania, chciała go przeprosić, o niczym innym nie marzyła, ale pierwsze musiała mieć pewność, że i on jest z nią szczery.
- Leo błagam Cię. Powiedź mi.. Ja muszę wiedzieć, czy Ty do niej cokolwiek czujesz.. - Szepnęła nadzwyczaj cicho. A może tylko jej się wydawało, że szepce. W końcu po ich wcześniejszych wrzaskach do których tak naprawdę nie była przyzwyczajona, nagle każdy normalny dźwięk wydawał jej się nadzwyczaj cichy. Tak czy siak liczył się fakt, że znała go lepiej niż ktokolwiek inny.. Dobrze wiedziała kiedy kłamie, gdy nie jest z nią do końca szczery, gdy coś przed nią ukrywa. Tym razem jednak nie mogła tego w żaden sposób zaakceptować. Musiał być z nią szczery. Po prostu musiał.

[też będę po 18;)]

Unknown pisze...

[oczywiście xd / aha no to dobrze, bo ja ogólnie nie jestem z tego zadowolona ;p więc mam nadzieje, że masz dobry plan, bo no.. No nieważne. Ogólnie się cieszę, ale do tego akurat mam mieszane uczucia. ;p / no bo lubię ;p ale ogólnie też jestem szczera, czasami również aż do bólu więc spoko jakoś się hm dogadamy xd
też bym na Twoim miejscu nie wiedziała, Pandeczko Ty Moja:D
dokładnie ^^
hm, no dobra :c postaram się być cierpliwa, chociaż do takich ludzi nie należę ;p
no podejrzewam, że mieli ten sam skoro dzisiaj pisali ;p ta matura z Operonem czy coś ^^. to tak czy siak.. Kurde, rozprawka sama w sobie nie była aż taka zła tylko wiesz trzeba było wiedzieć o czym jest `Zbrodnia i kara` a ja nie miałam zielonego pojęcia i taką wodę lałam, że hoho ! xD i w sumie nie wiem co z tego będzie ale no.. podejrzewam, że marniutko xd
;dd]

"Nie wiem." Te dwa słowa rozbrzęczały się w jej głowie jak cała chmara wściekłych os. Nie wiem.. Nie znaczyło to samo co tak, ale dla Spencer w tym momencie i tak świat runął. Bo to Leo był całym jej światem, jego miłość, jego przyjaźń. A nagle dowiadywała się, że prawdopodobnie czuje coś do innej kobiety. To był cios nie do zniesienia. Zawsze wydawało jej się, że darzą się taką samą szaleńczą miłością. Ona nie potrafiła bez niego oddychać, zawsze wiedziała, że nie pokocha nikogo innego nawet w najmniejszym stopniu, a miała się o tym czas przekonać, gdy rozstali się parę lat temu. Wydawało jej się, że Leo ma tak samo, zwłaszcza ostatnimi tygodniami nabrała tej niezłomnej pewności, że jest jedyną kobietą, którą kocha, z którą chce być, że tak jak ona nie widzi poza nim świata, tak on nie widzi za nią. Idealnie pamiętała jego oświadczyny, słowa które wtedy powiedział - to wszystko wydawało się takie szczere, płynące ze prosto z serca. A teraz nagle dowiadywała się, że on coś czuje do innej?! Jak miała żyć z tą świadomością? Cholernie raniła ją myśl, że Leo mógł rozmyślać o tym jak wyglądałoby życie z Leną, że żałuje, że to ona nie jest z nim, że matką Jamesa nie jest Lena, a ona.. To wszystko uderzyło w nią odbierając w dech w piersi. Wszystko w okół zaczęło wirować, grunt usunął się spod jej stóp.
Nie w jej oczach nie było żalu, złości.. Tylko po prostu coś w nich zgasło. Nie, nie zgasło. Umarło. W nagle przykulonej postawie widoczne było to całe jej cierpienie. A jego ciche przeprosiny ledwo dotarły do jej uszu, bo w jej głowie rozlegał się nieustannie dźwięk roztrzaskują, pękającego serca. Jej serca. Tkwiła nieruchomo dłuższą chwilę, nie mając pojęcia co ze sobą zrobić, co powiedzieć. Bo to co działo się w nią w środku było nie do opisania. Z początku wydawało się jej, że szatyn może mieć chociaż blade pojęcia jak ona się czuje - w końcu kiedyś zadał jej podobne pytanie. Ale nigdy nie usłyszeć takiej odpowiedzi jak ona. "Nie wiem" czy "tak" co to za różnica? Liczył się fakt, że w jakimś sensie zdradził ją emocjonalnie, prawdopodobnie poczuł coś do innej kobiety.. A nie było nic gorszego niż taka zdrada.
Wysunęła dłoń z jego uścisku. Nie był to żaden gwałtowny ruch. Po prostu nie potrafiła tutaj dłużej usiedzieć. Wstała unikając patrzenia na niego.
- Ja.. Ja.. Muszę.. Sprawdzę, sprawdzę.. co u Jamesa. Tak sprawdzę co u niego. - Wyjąkała tłumacząc dlaczego idzie na górę. Zatrzymała się jednak w połowie drogi; obróciła się do niego przez ramię. - I przepraszam. Za ten tramadol. Już dawno Ci to wybaczyłam i nie mam za złe. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Wiesz przecież, że ja.. - i nagle urwała. Chciała powiedzieć, że go kocha, więc mu wybaczyła. Bo jest całym jej światem, życiem, powietrzem. Tylko zaczęła się zastanawiać czy dla niego ma to jeszcze w ogóle jakieś znacznie. I znów poczuła jak traci oddech, gdy pomyślała, że jej ukochany może kochać inną.. Resztę drogi pokonała biegiem, nie potrafiąc walczyć dłużej z łzami, które od początku cisnęły jej się do oczu.

[tak? xd to jeszcze zdążyłaś go doczytać? ;p w sensie, że jakimi numerkami? xd liczą komentarzy? ;p ok. ok :)]

Unknown pisze...

[;d / no właśnie.. cóż, ale stało się więc nie masz wyboru musisz sobie jakoś poradzić.. Musimy? nie tym razem to Twoje ładnie proszę nie bardzo na mnie działa xd / ;)
oczywista oczywistość, Kochanieńka? :D
spoczi jakoś przeżyje.. muszę ;p
no pewnie tak ;p zresztą - nieważne;p nie chce mi się o tym myśleć xd
Leniuszek? ;p
aa no chyba, że tak;p aa widzisz mam moc bo mam admina xd ale bez powodu masz te kompleksy! przecież moja większa liczba komentarzy to tylko dzięki Michałowi ;p
ooo. zapomniałam o SA już xD to Ty tam jeszcze zaglądasz? :D. wgl to będziemy tam kiedyś pisać jeszcze nie? :> to połączenie dusz blablabla z tego co pamiętam ?^^]

Nigdy nie myślała, że kiedykolwiek doświadczy takiego bólu. Ba! Ona nie wiedziała, że można odczuwać taki ból. A nawet jeśli, nigdy nie pomyślałaby, że to cierpienie, taką ranę zada jej właśnie On. Tylko z drugiej strony.. Tylko On mógł ją tak zranić, bo przecież nikt inny nie mógłby zadać jej takiego ciosu. Bo na nikim innym nie zależało jej tak jak na nim. Nikt inny nie był całym jej życiem, tlenem niezbędnym do normalnego funkcjonowania. A tu nagle pstryk. Wszystko się zawaliło. Wszystko runęło. Zabił w niej tą ostatnią iskierkę nadzieje, że jej podejrzenia są błędne. Że ona tylko zaczyna świrować, że popada w jakąś pieprzoną paranoje. Ale nie - jej intuicja okazała się niezawodna. Gorzko pomyślała, że tym razem mogła siedzieć cicho, tylko czy to miałoby jakikolwiek sens? Co to by było za życie? W kłamstwie? Chyba zasługiwała na coś więcej, tyle tylko, że nie potrafiła poradzić sobie z bólem, który ją ogarnął, który wypełnił ją po brzegi, który.. Który sprawił, że przestała mieć ochotę żyć.
A potem przypomniała sobie o Jamesie. Od zawsze nazywała go owocem ich miłości, od pierwszych chwil gdy dowiedziała się, że jest w ciąży. To był jej niezawodny powód, wręcz nie do obalenia, gdy za każdym razem powtarzała, że nie usunie ciąży. Bo to owoc ich miłości.. Ale czy aby na pewno? Bo skoro Leo mógł kochać inną to może to wcale nie był owoc ich miłości, może jedynie jej? Może Leo pragnął życia z Leną, może to z nią chciał mieć dziecko? I z jej ust wyrwał się niekontrolowany jęk, gdy wyobraziła sobie, że gdy się kochali on mógł myśleć o niej. Gdy spłodzili Jamesa on mógł myśleć o niej.. I ten przerażający obraz tłukł się jej po głowie. Zdołała jednak zachować odrobinę trzeźwości i wybrać inny pokój niż sypialnia Jamesa. Potrzebowała go teraz, jego niewinnej, niczego nieświadomej twarzyczki, tylko, że nie chciała go budzić. Nie chciała by widział jak jego mam płacze, nie chciała by słuchał jej szlochu. Dlatego zniknęła w sypialni. Opadła bezwładnie na łóżko; w jej głowie roiło się od absurdalnych scenariuszy.. Chociaż czy aby na pewno? Przecież Leo myślał o tym, że przegapił miłość Leny, że może stracił coś ważnego, że może jej miłość byłaby lepsza, inna.. A właśnie takie obrazy, takie słowa dręczył Spenc, a ona nawet nie zdawała sobie sprawy jak bliska jest prawdy.
Wszystko ją bolało - zwinęła się w kłębek nie mając pojęcia czy kiedykolwiek to cierpienie jakoś zelżeje. Czy był na to lek? Nie, bo czasu nie da się cofnąć. Słowa padły, a ona mogła już myśleć o tym, że Leo kocha inną. Że być może został przy niej z obowiązku, bo ma z nią dziecko, bo tak wypada..
Zadrżała, gdy usłyszała jego szept. Jeden i kolejny.
Chciałaby zniknąć, rozpłynąć się, przestać czuć. Ale to nie było możliwe. Nie była zdolna odpowiedzieć na jego wezwanie. Głos już dawno odmówił jej posłuszeństwa. Ale czy chciała go tutaj? - z jednej strony tak, bo w końcu on nadal był dla niej całym jej życiem, nawet jeśli ona już nie była dla niego, tylko on mógł przynieść ukojenie.. Ale z drugiej strony obawiała się, że już więcej nie zniesie, że jego słowa przyniosą jej jeszcze większe cierpienie o ile było to jeszcze możliwe.
Już sama nie miała pojęcia co się z nią dzieje. Myśli szalały, nie dając jej ani sekundy wytchnienia. Więc czekała, czy postanowi do niej przyjść, czy zostawi ją samą sobie..

[ble.]

Unknown pisze...

[no to dobrze, że chociaż Tobie się podoba ;p chociaż mi w jakimś tam stopniu też - ja w końcu też się mogę rozpisać, i ogólnie lubie te nasze dramaty, ale wiesz o co chodzi, o temat i wgl - znasz moje zdanie. No powiedźmy, że musimy ;p ehe, ehe ;p
Dziecinko? :D ahahaha okej, niech Ci będzie, Kotusiu ;p
a właśnie przed chwilą zauważyłam ;p <3
bardzo trafne określenia! :D
życie nigdy nie jest fair, bejbe ;p haha oczywiście! ;p poza tym ja pamiętam co Ci obiecałam - że Ci tak na-spamie kiedyś, że mnie dogonisz! ^^
no coo, skoro tam nie piszemy to miałam prawo sobie chwilowo zapomnieć ;p no to spoko ^^ ooo no to bardzo się cieszę bo ja Lewka też bardzo polubiłam! <3:D spoko, spoko mi do Em też weny brakuje;p
znowu zaczynasz narzekać na długość? xD]

Jeśli za jakiś czas rzeczywiście będzie mógł powiedzieć stanowcze, pewnie "nie" byłoby wspaniale, tyle tylko.. Co jeśli za jakiś czas Lena znowu pojawi się w ich życiu? Co jeśli minie ją na ulicy i znowu dojdzie do wniosku, że jednak te ciepłe uczucia do niej ciągle w nim jednak są? I Spencer już zawsze własnie tego będzie się obawiać. Że będzie to "nie" spowodowane brakiem Leny, jakiejś jej obecności. A gdy znów się pojawi, ona znowu zostanie skazana na te katusze.
Nie protestowała, gdy usłyszała skrzypnięcie otwieranych drzwi. Sama nie wiedziała co będzie dla niej lepsze - samotność, czy obecność Leo - więc zdała się na niego. Znał ją jak nikt inny, najlepiej wiedział co będzie dla niej najlepsze. Bo tak, mimo wszystko nadal się na niego zdawała, ciągle mimo wszystko mu ufała i przede wszystkim nadal go kochała. Nie potrafiła go ot tak po prostu znienawidzić. Nie, bo był tym jednym, tym którego kochała ponad wszystko. I tylko cierpiała przez myśl, że ona dla niego nie jest tą jedyną, że nie kocha jej ponad wszystko. Że jego miłość nie jest tak ogromna jak jej. Bo zawsze wydawało jej się, że właśnie tak jest - że nie tylko ona jest w nim zakochana do szaleństwa, że on w niej też. Że mają tą niezwykłą miłość, tą która zdarza się raz na milion, tylko w bajkach, tylko w fikcji! I nagle dotarła do niej przeraźliwa brutalność, że wcale tak nie jest..
Nie zareagowała też na jego pierwsze przeprosiny. Tylko skuliła się jeszcze bardziej, o ile było to jeszcze możliwe. Podciągała nosem, chlipała, jej oddech był płytki, przyśpieszony, że aż w którymś momencie niemal zabrakło jej oddechu, niemal zaczęła się dusić. A on tak nagle znalazł się przy niej - znów nie zareagowała. Znów leżała nieruchomo, zatopiona w swoim bólu, w swoim cierpieniu. Jej serce pękło. I przerażała ją myśl, że już nigdy go nie sklei. Że już zawsze, codziennie, non stop będzie prześladował ją ten ból, który wręcz nie pozwalał jej funkcjonować. Bo straciła swój świat, swoje życie. Nie potrafiła odnaleźć ani jednej pozytywnej rzeczy. A potem pomyślała, że jest jeszcze James, że dla niego kiedyś być może się podniesie, wstanie.. Ale nie teraz, jeszcze nie teraz. Lękiem napawała ją myśl, że to "teraz" może nigdy nie nadjeść.
Skóra wręcz parzyła ją w miejscu gdzie Leo ją dotknął. Zacisnęła wargi w wąską linie, próbując się uspokoić. Chociaż na chwilę, chociaż na moment. Żałowała, że nie potrafi udawać, że wszystko jest.. "okej". Że nie potrafi choć odrobinę nad sobą zapanować. A potem kolejne ciche przepraszam sprawiło, że drgnęła. Jej głowa uniosła się do góry, a potem spojrzała w bok by odnaleźć twarz mężczyzny. Zamrugała kilkakrotnie by odgonić mgłę łez, a potem jakimś cudem usiadła, chociaż wszystkie mięśnie odmawiały jej posłuszeństwa.
- Dlaczego mi się oświadczyłeś? Jeżeli nie byłeś pewien swoich uczuć? - Spytała nerwowo miętosząc skrawek swojej bluzki. Przypomniała sobie te słodkie oświadczyny. Oświadczyny jedyne w swoim rodzaju. Pamiętała idealnie słowa jakie wtedy powiedział. Wydawało się, że są prawdziwe, że naprawdę kocha ją na życie, że jest tą jedyną, a teraz?! Teraz nie miała tej pewności, bo jeśli kogoś darzy się tak wielkim uczuciem nie ma się wątpliwości, nagle nie zaczyna czuć się czegoś do kogoś innego..

Unknown pisze...

[dobra już się tak mną nie przejmuj ;p przecież to nie jest tak, że w ogóle mi się nie podoba, nie? Więc luz ;) przecież jakby mi się nie podobało to bym się tak nie rozpisywała itd ;p a co z tym wyjazdem, Leo? i nie, nie chcę żeby kolejny wątek/dramat należał tylko do mnie bo ja nie jestem dobra w wmyślaniu ;p no dobra, bez powiedźmy ;p
ehe, tak właśnie, Kruszynko ;d
haha;d
dobrze, nie będę ;p oj, zapomniałaś?! jak mogłas? ;p
zresztą mam Ciebie, która masz wszystko pod kontrolą sooł.. ;d haha dokładnie ;d mhm:)
no to dobrze! ^^]

Spencer zawsze wiedziała kiedy Leo kłamie, a kiedy jest z nią szczery. Wyłapywała każdą najdrobniejszą zmianę w jego zachowaniu, zawsze wyczuwała jakie emocje nim targają. I nie potrzebne tutaj były jej zawodowe zdolność, bo znała go na tyle długo i na tyle dobrze, że to po prostu przychodziło naturalnie. Była między nimi ta więź, która wręcz momentami sprawiała, że niemal czytali sobie w myślach!
Wiedziała więc, że każde słowo, które teraz wypowiedział płynęło prosto z serca. Złagodziło to nieco jej ból, chociaż tak naprawdę był on na tyle bolesny i silny, że ledwo poczuła różnicę. Ale skupiła się na tych słodkich słowach. Powtarzała je sobie nieustannie kocham Cię; jestem w Tobie do szaleństwa zakochany; chce zawsze mówić my... To wszystko tak piękne, że wręcz wydawało jej się nierealne, bo tych dwóch słowach, które przedtem od niego usłyszała "nie wiem".. Kto pomyślał, że to może zniszczyć tak wiele. Ale wierzyła w to co mówi. Nie zgadzała się jej tylko jedna rzecz - skoro tak ją kochał, to.. Jak mógł poczuć coś do innej? Przecież, gdy darzy się człowieka tak ogromnymi uczuciami to nie jest się w stanie poczuć nic do kogoś innego. A przynajmniej ona by nie potrafiła. Bo w jej sercu był tylko i wyłącznie On. Tylko on się dla niej liczył. Tylko dla niego było tutaj miejsce. (oczywiście teraz był i James, ale tu nie chodziło teraz o to, o tę miłość rodzicielską, rzecz jasna).
I niemal nieśmiało sięgnęła do jego dłoni, która znalazła się tuż pomiędzy nimi. Ufała jego słowom, więc delikatnie pogładziła wierzch jego ręki przez chwilę śledząc ruch swoich palców. A potem podniosła na niego spojrzenie, a w jej oczach czaiło się to nieme pytanie "dlaczego?; skoro mnie tak kochasz to dlaczego usłyszałam `nie wiem`?". Bo to ciągle bolało. Bo to przez te słowa jej świat się zawalił, bo to przez te słowa jej życie uległo w gruzach, to przez to jej serce pękło na milion drobnych kawałków. Bo to przez te słowa ciągle cierpiała..

Unknown pisze...

[btw na Krk odpiszę już jutro, bo mam jeszcze parę rzeczy do ogarnięcia ;)]

Unknown pisze...

[mhm:) oj tam, takie tam szczegóły ;p i tak wiem ;p taa zobaczymy jak to wyjdzie ^^ aa okej xd / ;pp
co to miało być, Pączusiu?! ;p
noooo ;p załapałam o co chodzi ;p no mogłaś się upomnieć xD
;)
to tutaj też odpiszę już jutro;) ale spoko, odpowiedź będzie na Ciebie czekać ;p i znowu nie dziękuje żeby nie zapeszyć ;p dobranoc;)]

Unknown pisze...

Spencer nigdy nie miała wątpliwości, że Lena jest dla Leo ważna. Była jego przyjaciółką, a przyjaciele zawsze są ważni w życiu każdego człowieka. Tylko bolało ją to,że.. Najwidoczniej ta kobieta nie była tylko i wyłącznie przyjaciółką, bo gdyby tak było szatyn potrafiłby jasno określić swoje uczucia względem niej. A tak? Teraz nie był pewien. A ją cholernie bolała myśl, że może czuć do innej kobiet coś więcej niż tylko tą przyjacielską sympatię. Że to jest coś więcej.. A on dobrze powinien wiedzieć jak to jest być w jej sytuacji. Przecież kilka miesięcy temu sam modlił się o to, by Spenc nie czuła nic do Tony'ego. A teraz sam ranił ją czymś takim..
- Ale czujesz do niej coś więcej niż do zwykłej przyjaciółki. - Mruknęła smutno, na moment cofając dłoń. Mówiła cicho, wręcz ledwo słyszalnie, bo mimo wszystko wiedziała, że Leo cierpi razem z nią, a ona kochała go na tyle, że nawet jeśli on zadał jej ból chciała przed nim go ukryć chociaż w tym najmniejszym stopniu. I wierzyła, że ten szept skryje to cierpienie, które nią właśnie targa.
Aż nagle i nie spodziewanie drgnęła gwałtownie zbliżając się do ukochanego. W swoim stylu wdrapała mu się na kolana, chociaż jeszcze nigdy nie wyglądała tak źle, jeszcze nigdy nie została tak dogłębnie zraniona. Bo czuła się zdradzona. Zdradzona emocjonalnie, a dla niej nie istniało nic gorsze niż właśnie to. Zdradę fizyczną z czasem można przeboleć, gdy jesteś pewien że chodziło tylko o zwykłe zaspokojenie żądzy, że w grę nie wchodziły żadne uczucia.. Ale tu było gorzej, o wiele gorzej. Nie była pewna jak sobie poradzi z raną która powstała, z raną która odbierała jej oddech ale wiedziała, że bez swojego ukochanego nie da rady. Że bez jego zapewnień, że tylko ją kocha, że tylko ona jest najważniejsza, że tylko ona jest jest światem, po prostu.. Zginie. Bo tak, Leo był dla niej jak powietrze. Więc wtuliła się w jego ramię, obejmując go ciasno. Oddychała o wiele szybciej niż normalnie, a sama nie wiedziała czy to wina łez, które znowu napłynęły jej do oczu, czy może tak rozpaczliwe chciała go poczuć wierząc, że to przyniesie ukojenie?
Ale miała jeszcze jedno pytanie. I znowu musiała je zadać, bo ono też ją dręczyło. Więc po dłuższej chwili odsunęła się od niego nieznacznie, na tyle by móc spojrzeć mu w oczy.
- A czy Ty.. Czy ty kiedykolwiek żałowałeś chociaż w najmniejszym stopniu? Że.. Że odrzuciłeś jej uczucie? - Spytała znów tym samym cichym głosem, wierząc, że to chociaż trochę ukryje nieopisany ból, który nieustannie nią targał. Równocześnie uświadomiła też sobie, że nie jest już nawet w stanie wypowiedzieć imię Leny na głos. To za bardzo bolało..

Unknown pisze...

[no bo to Leoś i Spenc! ;d oni nie potrafią się kłócić chociaż z początku nawet nam wyszło nie? ;p a zdrada nie przesadzaj, nawet Ci wyszła ;p ale podejrzewam, że inaczej to planowałaś, ale przestraszyłaś się mnie i zmieniłaś plany? xD
Papuciu, znowu przechodzimy na rzekomo mniej słodkie określenia? :D
załapałam za pierwszym razem ale mniejsza o to xd / spoczi, ja pamiętam, pamiętam ;d
aj noooł! :D <3 uuu szkoda :cc kawiarenkę? :> ok, ok muszę wytrzymać, nie mam wyjścia, nie? ;p haha dobrze nie pozwolę! ^^
e.. w sumie to nie wiem ;p tak o ^^' w sensie jak zwykle poszłam na spontan także wiesz nie specjalnie się tym przejmuje xd]

Unknown pisze...

[ahah spoko, a co planowałaś? :> bo nie wiem czy znowu mam się bać? ;p w sensie no, wiesz o co mi chodzi. Bać jak bać. Raczej obawiać. / I nie, nie chciałabym ;p
no dlaczego Ci się nie podoba, Bąbelku? :D
w sumie.. możesz xd
że hę? xD / aaa to spoko ;d tam, i tak będzie świenite ^^ Witusiem? ;p
nie ;p]

- Nie żałujesz niczego, ale nadal coś do niej czujesz. - Podsumowała, a na jej twarzy wykwitł uśmiech. Ledwo widoczny i zaraz przepełniony jej smutkiem, bólem i czymś jeszcze. Jakiś nieopisanym rozczarowaniem. Nigdy nie sądziła, że takie coś im się przydarzy. Że Leo kiedykolwiek ją tak zrani. Owszem, ona też miała "przygodę" z Tonym, ale w jej przypadku nie było mowy o jakichkolwiek uczuciach. Jego szwagra zawsze uważała za przyjaciela. Nigdy nie czuła do niego nic więcej. A on? On po prostu ją zdradził. Zwrócił uwagę na inną kobietę, choć ona rzekomo była całym jego życiem. Chciała w to wierzyć, ale znowu pojawiła się w niej ta iskra zwątpienia. Bo znowu nie mieściło jej się w głowie, że mógł poczuć coś do innej. Zastanawiała się czy jakkolwiek go zawiodła, kiedykolwiek. Ale nic takiego nie przychodziło jej do głowy.
Doszła jednak do innego wniosku. Że uczucie jakim darzy go Lena nawet w najmniejszym stopniu nie jest podobne do tego co ona do niego czuła. Zawsze marzyła by był szczęśliwy. Zawsze wydawało jej się, że to ona jest jego szczęściem, że bez niej nie może żyć. Ale gdyby jednak okazało się, że ktoś inny go uszczęśliwia potrafiłaby się wycofać byleby jemu było dobrze. Nie szukała by podstępów, nie wykorzystywała Bogu ducha winnych osób jak Kat, byleby znowu się do niego zbliżyć. Może nie poddałaby się tak łatwo, bez walki, ale gdyby widziała, że Leo jest naprawdę bez niej szczęśliwy, że ktoś inny go uszczęśliwia, to tak, potrafiłaby odejść chociaż to by ją zabiło. A Lena? Lena nie potrafiła uszanować jego wyboru. Działała z egoistycznych pobudek, chciała rozbić jego związek i.. Prawie jej się to udało.
Ciągle czuła się zagubiona. Ale kto by się nie czuł w świecie, który nagle się rozsypał. Bywało między nimi różnie - mieli wzloty i upadki. Ale zawsze było coś stałego, coś niezłomnego, coś najsilniejszego czyli ich miłość, która pozwalała im przetrwać tak naprawdę wszystko. Tyle tylko, że nagle Spenc zaczęła wątpić w te rzekomo wielką miłość Leo. Bo gdyby była taka jak mówił, czy poczułby coś więcej do innej kobiety? Nie, nie potrafiła się w tej sytuacji odnaleźć. Nie potrafiła myśleć, bo rozrywający ból nie pozwalał jej się skupić. Na wszystko zawsze była przygotowana, ale nigdy na coś takiego. I naprawdę nie miała pojęcia co zrobić, co o tym wszystkim sądzić.
Tkwiła w jego ramionach jeszcze krótką chwilę jakby chcąc przetrawić jego słowa, a potem wysunęła się z jego objęć. Przeraziło ją to jak drży na całym ciele; trzęsącymi się rękoma sięgnęła do szafki nocnej z której wyjęła opakowanie chusteczek higienicznych. Zaczęła wycierać nos, twarz, oczy mokre od łez. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że jest to bezsensu - słone potoki ciągle spływały po jej policzkach, a ona nie potrafiła nic z tym zrobić. Nawet nie miała sił. I znowu niemal bezwładnie opadła na łóżku, tym razem jednak jedynie przysiadając na skraju łóżku, gdzieś zaraz obok Leo.
Skubała krawędź białej chusteczki ze wzrokiem wbitym w podłogę. I nagle zaczęła błagać, modlić się żeby to był tylko koszmar. Koszmar z którego chciała się wybudzić jak najszybciej.

Unknown pisze...

[aha okej xd no to dobrze;) cieszy mnie to bardzo! ;d / ;>
no ale co w tym złego!? Ja mówię/piszę tak pieszczotliwie, Cukiereczku Ty Mój :DD
OK! Bój się bój ]:->
no powiedźźźź xd / oczywiście:) aa ten Wituś ;p myślałam, że jakiś inny!;p
noo ^^ zresztą okaże się jak będą wyniki! ;p teraz sobie sprawdziłam oficjalne z polskiego odpowiedzi i kurde w wypracowaniu nie wstrzeliłam się w klucz jeśli chodzi o `Zbrodnię i karę` -.- bo tam z Lalką to spoko nawet ^^
uuu:> gratuluje, jestem z Ciebie dumna! :D<3 tak, po części też dzięki mnie! fajnie mieć świadomość, że w jakimś tam stopniu się przyczyniło do Twojej oceny, nie? ;d no iii no, ale to głównie Twoja zasługa i Twojego wspaniałego talentu! ^^]

Patrzyła w jego karmelowe oczy; niemal zachwyciło ją to co w nich zobaczyła - jeszcze nigdy nie widziała by błyszczały w ten jasny, ale zarazem groźny sposób, nawet odrobinę przerażający. Determinacja widoczna w jego spojrzeniu wręcz na moment zaparła jej dech w piesi. Jakby mężczyzna był w stanie zrobić wszystko byleby jej nie stracić, by uwierzyła mu, w jego miłość, że naprawdę nie chciał jej skrzywdzić. Tyle tylko, że stało się prawda? Poczuł coś do Leny, a ona nie potrafiła o tym zapomnieć, wymazać tego z pamięci; przerażała ja myśl, że już nigdy nie będzie mogła o tym choćby na moment zapomnieć. Ale najważniejsze było pytanie czy będzie w stanie mu to wybaczyć? Nie potrafiła teraz odpowiedzieć na to pytanie, bo to wszystko było zbyt świeże, zbyt bardzo bolało, rana była zbyt wielka. Kochała go i jednego zawsze była pewna, że jest mu w stanie wybaczyć naprawdę wszystko. Tyle, że ona nigdy nie myślała, że może wydarzyć się właśnie takie coś. Zdrada emocjonalna. Coś najgorsze. Coś co raniło jak nic innego. Coś co odciskało się bolesnym, wręcz palącym piętnem. Czuła się oszukana, zdradzona, zraniona. Leo zadał jej cios którego się nie spodziewała, jakby wręcz wbił jej nóż w plecy. Ale nawet teraz nie potrafiłaby go znienawidzić. Kochała go, kochała ponad życie. A taka wielka miłość ostatecznie jest w stanie przezwyciężyć wszystko. Tyle tylko, że ona potrzebowała wiedzieć, że i jego uczucie jest tak ogromne jak jej. A przez to jedno wydarzenie, te wszystkie słowa które padły ta jej niezachwiana pewność, za którą wręcz dałaby sobie obciąć kończyny, nie była już taka niezachwiana. Ale Leo był wstanie znów odbudować tą jej pewność, wiedziała to zwłaszcza, gdy patrzyła w jego oczy przepełnione tą dziwną mocą, energią.
- Po prostu ja nie wiem co mam myśleć. Nie potrafię się w tym odnaleźć, bo ja nigdy.. Nigdy czegoś takiego się nie spodziewałam. - Zaczęła, dochodząc do wniosku, że powinna być szczera tak jak on. Bo w każdym jego słowie, które powiedział od tego nieszczęsnego "nie wiem" było prawdziwe i wiedziała to, bo.. Któż go znał lepiej niż ona?
- Zastanawiam się czy to ja popełniłam jakiś błąd. Czy wina leży po mojej stronie.. Zrobiłam coś nie tak? - Spytała cicho trącając delikatnie jego nos własnym, by na nią spojrzał. - I powiedź mi jeszcze raz jak bardzo mnie kochasz. Potrzebuje tego.. - Wyszeptała ledwo poruszając ustami. Tego jej było trzeba. Chciała usłyszeć jak wypowiada te dwa magiczne słowa i widzieć ten ogień w jego karmelowych tęczówkach.
Nawet nie zauważyła kiedy jej dłonie zamknęły jego twarz w klatce z jej palców. Gładziła łagodnie jego policzki, sunęła opuszkami po linii jego włosów i czekała na jakieś słowa. Na słowa, które może choć trochę złagodzą ten rozrywający ból..

[no kuźwa i zamiast dwóch komentarzy nabiłaś mi trzy .. masakra, nie? xD okej;)]

Unknown pisze...

[;))
jak to, mi nie wierzysz, Misiaczku?! :c ;p
no nie? :D ];-> arr.
nie wyrażaj się tak brzydko! co to za słowo "pierdole" no weeeź..:| xDD. i tak, tak rozumie, problemy z pamięcią? xd / ee.. chyba nie? xD
no chyba będę mogła, w końcu to nasi nauczyciele poprawiają sooł.. ^^ No mam nadzieje, że będzie! ;p chociaż nie wiem, moja polonistka jest dziwna więc może się czepiać ;p ale oj tam, to tylko próbna matura, nie?! ^^ byleby mi temat siadł na tej prawdziwej ;d
no w sumie raaacja.. xD zdolniocha z Ciebie! <33
ja też nie wiem.. jeszcze większe kompleksy? ;pp btw. widziałam i odpisałam i wgl to tak myślałam, że coś takiego wykombinujesz! :D chociaż obstawiałam poparzenie takie poważne, bo coś pisałaś o ogniu, dymie i wgl ale tak mi się pomyślało pewnie dlatego, że się `Gargulca` naczytałam ostatnio;p]

Każde "kocham" które padło z jego ust przepełnione tak ogromnymi, wręcz nieopisanymi uczuciami, były niczym plasterki na jej roztrzaskane serce. Wiedziała, że będzie trzeba dużo czasu by rana choć trochę się zagoiła, ale obudziła się w niej jasna nadzieja, że to może nie będzie aż tak trudne jak z początku jej się wydawało. W końcu wierzyła, że miłość Leo uleczy wszystkie szkody, które niestety tak naprawdę sam wyrządził. Liczyło się jednak to, że chciał to wszystko naprawić, że był z nią szczery; że mówił jak jest i przede wszystkim, że nie kłamał mówiąc o tym jak wielkie jest jego uczucie względem niej. Jego "kocham" było dla jej uszu jak najpiękniejsza symfonia. Przymknęła oczy delektując się jego pocałunkami, jego szeptem pieszczącym jej uszy w ten najwspanialszy sposób. To była miłość w najczystszej postaci, była tego pewna.
A potem przerwał swoje zabiegi i ich oczy znów się spotkały. Przeraził ją widok lekko szklącego się wzroku, jakby mężczyzna miał zaraz uronić łzę. Ten widok ścisnął jej rozdygotane serducho; nie mogła przypomnieć sobie czy kiedykolwiek widziała w jego oczach łzy tak szczerej rozpaczy. Ale to nie było ważne. Nie chciała tego widzieć - chciała mu tego oszczędzić. Wszak jednak tenże widok dodał jeszcze jakiejś magicznej mocy kolejnym słowom, które wypowiedział. Zasłuchała się w nie, a potem słysząc jego "rozumiesz?" i "obiecujesz" kiwnęła delikatnie głową. Dopiero wtedy poczuła, że robi jej się słabo - nadmiar cierpienia, wylanych łez, emocji.. To było zbyt wiele. Pokój na moment zawirował, ale to nie było ważne. Skupiła się na dopiero co wypowiedzianych zdaniach przez ukochanego. Powtarzała je nieustannie w głowie, równocześnie dostrzegając delikatnie drżenie jego ciała. Dlatego znów pochwyciła jego twarz w swoje dłonie, znów delikatnie pocierając jego policzki kciukami.
- Kocham Cię Leo. Kocham Cię nad życie.. - Szepnęła jedynie w odpowiedzi. Ale potrzebowała jeszcze czegoś, czegoś co jeszcze może choć odrobinę ukoiłoby jej ten przerażający ból. A potem przez jej usta przemknął jakiś jaśniejszy cień, gdy uświadomiła sobie, że jest jeszcze coś. Coś co mogła sobie bez problemu wziąć, bo znajdowało się zaledwie kilka centymetrów od niej. I przysunęła się do niego jeszcze bliżej by odnaleźć jego miękkie wargi.

Unknown pisze...

[Ale miało brzmieć, Sweetheart! :D
haha spoko, spoko zachowam ją na specjalne okazje xd
NO BA! w końcu ja zawsze się ładnie wyrażam więc..:| haha no to spoko, znam ten ból! ;p / mhm, to nie wnikam xD
no ^^. No niby musi ale wiesz.. ;p różnie to bywa ;x o, to to dokładnie :D
:*
przepraszam?:cc przykro mi! :c / nie przewidywalna, tylko ja Cię zdążyłam już poznać :> no i ja też będę miała pisania jak Martynka pomaga mu z tym załamaniem i wgl przekonywaniem że wcale nie robi tego z litości ;d <3 no tak, może nie chodzić byleby był nadal piękny i nieziemsko przystojny prawda? ;D
no wiesz ja znowu kończę o 12 także ten ^^ a po maturach mam tylko religię i wf! xd no i mam nadzieje, że będziesz jutro uda nam się dużo popisać, bo ja w piątek jadę do Krk i wracam dopiero w niedziele po południu :c
nie dziękuje po raz trzeci i dobranoc;*]

Unknown pisze...

[seriously, Sweetie?! :c oł nooł :|
;dd
no, żeby mi to było ostatni raz :| HA HA HA xD nie! btw. dzisiaj to prawie o urodzinach taty zapomniałam! :x / wiedziałam, że to najlepszy wybór;p
dokładnie! ;p ale to jest tak specyficzna istota, że z nią raczej nie wygram xd
ranisz mnie :c / noo :) ja też, ja też, ja też! (to Twoje zacinanie chyba mi się udzieliło xd) haha dookładnie<3 ;d
spokoo, w niedziele po południu juz będę, więc wiesz! to tylko dwa wieczory beze mnie! :) a właśnie - jakie Ty masz plany na weekend? :) mhmmh :D
aa angielski spoko ;d tylko mi temat ostatniego listu troche nie siadł, bo miałam jakieś zaćmienie i nie mogłam nic sensownego wymyślić, w sensie wszystko mam i w ogóle, ale wiesz moja wena gdzieś uciekła wtedy! ;o]

Nie mogła postąpić inaczej. Musiała mu dać szansę naprawianie tego wszystkiego, tego nadszarpniętego zaufania, niezłomnej wiary w jego ogromne uczucie. Bo nie potrafiła inaczej. Kochała go, nie wyobrażała sobie życia bez niego, więc jak mogłaby go odtrącić, zwłaszcza, gdy sam zdawał się szaleć za nią z miłości? Wierzyła, że mu się to uda - już teraz zdołał nieco naprawić sytuacje, rozwiać większość z jej absurdalnych domysłów. Oczywiście myśl, że czuje coś do innej ciągle bolała - ona nie widziała poza nim świata, a on zwrócił uwagę na inną kobietę, poczuł coś do niej i to sprawiało, że najnormalniej w świecie cierpiała katusze. Ta rana nie zniknie jak za dotykiem czarodziejskiej różdżki, nie wystarczy pstryknąć palcami i myśleć, że wszystko będzie już dobrze, niestety nie. Potrzeba czasu, ale oni przecież go mieli, prawda? Przyszłość stała przed nimi otworem, a Spencer wierzyła, że kiedyś wszystko wróci do normy, bo skoro Leo mimo wszystko kochał ją tak mocno jak ona jego, niby dlaczego miałoby się nie udać? Tyle razy dzięki swoim uczuciom wychodzili z wielu opresji, więc niby czego teraz miało być inaczej?
Z zadowoleniem przyjęła ramiona ukochanego, które ciasno objęły ją w talii i przyciągnęły do niego, tak, że znowu nie istniała żadna przestrzeń pomiędzy nimi. Jej dłonie zsunęły się na jego plecy, przelotnie wplątując się we włosy mężczyzny, ukradkiem muskając jego skórę na karku, by ostatecznie zacząć błądzić wzdłuż jego kręgosłupa. Zatonęła w czułej i zarazem namiętnej pieszczocie zapominając o tym, że trzeba oddychać. Dlatego po jakimś czasie odsunęła się od niego, zaledwie na ułamek sekundy by wziąć jeden, głębszy oddech, a potem znowu odnalazła jego miękki, kuszące wargi. Nie potrafiła się od niego odsunąć na dłużej - potrzebowała tego. To wszystko było jak lekarstwo, jak kolejny plasterek sklejający jej rozbite serce.
Nie chciała być już nigdzie indziej. Ciągle w jej głowie siedziały jakieś czarne, ponure myśli, ciągle w jej serduchu tkwiło wiele drzazg, ale dzięki tej magicznej, niepowtarzalnej bliskości to wszystko wydawało się mniej realne, przez co mniej bolesne. Więc nie mogła i przede wszystkim nie chciała się od niego odsunąć. Tu, u niego na kolanach, w jego ramionach było lepiej, bezpieczniej. Bała się tego co będzie, gdy wreszcie będą zmuszeni się od siebie odsunąć; obawiała się, że ten nieopisany ból, cierpienie znowu wrócą z powalającą siłą. Ale to nie było ważne, póki on był blisko.

[ej fajnie własnie było!;D / ok <3 :D]

Unknown pisze...

[czyli reasumując nie mogę mówić do Ciebie Papuciu, Tygrysku? :C
dobra wnusia! < głaszcze po główce > xD / a weź -.- tu się nie ma z czego śmiać ;x ahaha no można i tak.. xD / tak, tak dbajmy o moje zdrowie psychiczne :D
nie wiem xd nieważne, już jestem po i no.. i zapomnijmy o tych próbnych maturach! :D
no i to rozumie ^^/ hahah okeeejxD
No wiem! :c ale chciałam podejść do tego optymistycznie! Ale może uda mi się jakoś Ci odpisać.. Chociaż wiesz jak to jest, kumpele pewnie zaplanowały cały dzień, że nie bedę miała kiedy usiąść ;x xd oo no to widzisz, tylko jeden wieczór! ;) dobrze go wykorzystaj! :> piwo, wino?! No wiesz co..! xD no, no, no! ;p nadrób;)
no wiem, wiem ^^ ale weź to była masakra takie miałam zaćmienie, ja normalnie nie mogłam po polsku nic wymyślić! a jak już wymyśliłam to mi połowa słówek pouciekała i ciul :d ale jest dobrze ^^ haha dokładnie;d
;) / no raczeej, heloouu?!:D <3]

Oddychała ciężko i szybko, gdy znów się od siebie oderwali. Usta mrowiły ją w ten nieopisany, wspaniały sposób; przymknęła na moment powieki jakby z niemym zachwytem przesuwając opuszkami palców po konturze własnych warg, które przed chwilą były złączone w czułej pieszczocie z najwspanialszymi ustami na świecie. W tym pocałunku było coś.. Niesamowitego. Każda ich pieszczota nieważna czy wywołana pożądaniem, radością, rozczulenie, czy nawet smutkiem kryła w sobie miłość. Ale to było coś więcej; Spencer czuła się jakby, jakby naprawdę na moment ich ciała złączyły się w jedno - już nieraz doświadczała tego wrażenia, ale tym razem to było znacznie silniejsze, bardziej realne. Jakby ich dusze się ze sobą wymieszały, złączyły w jedną, przepełnioną nieopisanym uczuciem. Uczuciem, którego nie jest się w stanie opisać słowami, którego rozum nie jest w stanie ogarnąć. I to pozwoliło jej na moment zapomnieć - wszystko miało do niej wrócić, ale nie teraz, nie w tym momencie! Bo teraz był już tylko Leo, tylko jego miłość. Nie było dzisiejszego dnia, dzisiejszej niepewności, żalu, rozpaczy.
I znów na moment zamknęła powieki, nasycając się bliskością ukochanego mężczyzny, jego ustami sunącymi po jej szyi, muskającymi ją w rozkoszny sposób, sprawiając, że drżała. Ręce oplecione w okół jej tali zaciskały się na niej niemal miażdżąc jej ciało, ale wcale jej to nie przeszkadzało - sama zaplotła mu dłonie na karku przyciągając do siebie jeszcze bliżej.
Był jej. Tylko jej.
Największym jej marzeniem było pozostać tutaj, w jego ramionach już na wieczność. Niczego więcej nie chciała jak tego, by ta chwila trwała jak najdłużej, ba! by nigdy się nie skończyła. Teraz było magicznie, niesamowicie, cudownie. Chwilo trwaj!

Unknown pisze...

[no ale dlaczeeegooo ?! :C Jak tak to lubię, Kociaku!:c
;dd no i co się złościsz?!;p Ty mnie babcią nazwałaś! :| xd / jesteś <3 ;p / .. spadaj xD nie wnikajmy w szczegóły, co? ;p
yep ;D
;pp
;) ej, ale ja się Tobą zawsze przejmuje! poza ja sama nie wiem jak wytrzymam bez Twoich odpowiedzi co nie?! no ale nie wiem jak to wyjdzie.. ale postaram się:) no mógł być jeszcze lepszy gdybyśmy my się tam spotkały! :c / to dobrze, wykorzystaj:). ale pisząc piwo masz oczywiście na myśli reddsa? :| xD ahaha trzeba to wykorzystać, racja ;p
dzięki!:D :)
;DD]

Chociaż jej świat się rozpadł, chociaż jej serce pękło na milion kawałków w końcu odnalazła w sobie tą znajomą pewność, że wszystko jakoś się ułoży. Że jak zwykle pokonają przeszkody, które Los złośliwie rzucał im pod nogi. Tak, to był Leo i Spencer, Spencer i Leo, a ich nie było nic w stanie zniszczyć, póki ich miłość trwała, póki uczucie było tak ogromne, że mogło przenosić góry. Brunetka nie mogła mieć jednak pewności czy jej wątpliwości nie powrócą wraz z bólem, wraz z palącym cierpieniem, ale liczyło się to, że teraz znów była pewna tej ogromnej miłości ukochanego. Wiedziała, że właśnie ta magiczna chwila pomoże jej w późniejszym czasie rozwiać ciemne chmury, ponure scenariusze. Bo choć chciała by ta chwila nigdy się nie skończyła, to nie było możliwe, prawda? I sami przekonali się o tym zaledwie chwilę później.
Na jej twarzy malowało się coś na znak błogiego zadowolenia; delektowała się czułościami, pieszczotami, którymi obdarzał ją ukochany. Sama jedynie gładziła go dłońmi po całym ciele, równocześnie dostosowując swoje do każdego jego posunięcia - to odchylała nieco głowę na bok by mężczyzna miał lepszy dostęp do wrażliwych miejsc obok ucha, to znowu zadzierała brodę do góry równocześnie delikatnie wyginając się w słodki łuk.. Ale nagle w panującej zewsząd ciszy, przerywanej tylko ich oddechami, rozległ się dźwięk, który dotarł do nich z największą siłą. Bo to był płacz ich dziecka. Obydwoje jak na zawołanie obrócili twarze w stronę drzwi, a potem Spencer niemal natychmiast zerwała się z kolan mężczyzny, gotowa by biec do synka, by go uspokoić, spełnić każdą jego zachciankę.
Nie miała jednak zamiaru rozstawać się z ukochanym - po pierwsze nie chciała by pomyślał, że wykorzystuje krzyk Jamesa jako wymówkę do ucieczki. Nie, już nie chciała uciekać. Po drugie skoro mieli wszystko odbudować, powinni być razem - owszem nie będzie to możliwe non stop, ale właśnie o takie chwile chodziło. Jak o zajmowanie się synkiem - tutaj mogli być razem, tutaj mogli wspólnie uspokoić dziecko. No i po trzecie po prostu chciała go mieć przy sobie. Potrzebowała jego obecności; bo ból znowu powrócił, a ona potrzebowała go gotowego rozgonić każdą absurdalną myśl.
Dlatego wyciągnęła do niego dłoń, a gdy ją pochwycił szybko ruszyła w stronę pokoju ich synka.
- Hej Skarbie.. Już cichutko, jesteśmy tuż obok. - Wymruczała łagodnie pochylając się nad łóżeczkiem Jamesa, który wręcz poczerwieniał od płaczu. I zaraz troskliwie przytulała go do siebie, delikatnie kołysząc chłopczyka, na moment podnosząc spojrzenie by odnaleźć wzrokiem Leo i posłać w jego stronę blady, wręcz ledwo zauważalny uśmiech.

Unknown pisze...

[no i ok, ok :D]

Unknown pisze...

[a co Ci się w tym Papuciu nie podoba ?:| no ale okej, niech Ci będzie, Lwico ;p
phiii! ;p tak teraz to szczegół xd / no;d
no jestem, jestem trudno zaprzeczyć.. xD No tak, tak ;). ale i tak o Tobie pomyślę! Już widzę jak siedzisz przed laptopem obżerasz się chipsami i oglądać seriale! :D (i znowu takie brzydkie słowo!! :c nie kurwuj tak :| ) oj tam, ale w pociągu znowu będę miała mega dużo czasu żeby myśleć właśnie o odpowiedzi dla Ciebie! ;p tak, innym razem:) / ohohoho żeby czasem xd haha w to akurat nie wątpię ;p a jak Cię ktoś podkabluje?! ;p
taak?! ;d a jakie robiłaś ^^? spoczi, ja się w tym czasie trochę spakowałam ;p]

Rzeczywiście scena malująca się teraz w pokoju Jamesa była przerażająco zwyczajna zważywszy na wszystko co się dzisiaj wydarzyło. Tkwili na środku pomieszczenia, znowu wszyscy w trójkę. Spencer z synkiem na rękach, z Leo za plecami obejmujący ją i ich dziecko. Scenka niczym z obrazka, prawda? I gdyby nie zaczerwienione oczy kobiety od płaczu można by pomyśleć, że jest to rodzina idealna, normalna. Ale wcale taka nie była choćby w najmniejszym stopniu. Ktoś przyglądający się z boku mógłby im nawet zazdrościć i dosłownie parę godzin temu brunetka wcale by owej osobie nie dziwiła, ale nie teraz. Bo któż mógł wiedzieć co dzieje się w środku nich? Jak straszne emocje nimi targają? Bo Spencer znów cierpiała, chociaż mimo wszystko obecność ukochanego, tego, że ciągle jest tu obok, że nie wybrał Leny łagodziła nieco to wszystko. Tak samo jak wspomnienie tej magicznej chwili, która skończyła się wraz z płaczem małego Jamesa. No i właśnie był jeszcze on, ten mały, niczego nieświadomy promyczek, który właśnie uspokoił się, przestał płakać, krzyczeć, ale ciągle był niespokojny, domagał się czegoś. Więc Spencer pierwsze sprawdziła czy ma suchą pieluszkę - gdy okazało się, że tak, doszła do wniosku, że maluszek znowu zgłodniał. Więc szepnęła do Leo, że musi nakarmić Jamesa, a gdy mężczyzna rozluźnił uścisk wysunęła się z jego ramion i ciągle kołysząc rytmicznie małego szkraba skierowała się do fotela stojącego w kącie.
Ale właśnie wtedy zamarła. Ból stał się nie do zniesienia, serce znowu zaczęło boleśnie się rozpadać. Bo przed oczyma Spencer miała te idealne zawijasy, które ujrzała w tym właśnie miejscu dawno temu, gdy pierwszy raz Leo przyprowadził ją w to miejsce. Do tej pory nie przeszkadzało jej to, że Lena pomagała jej ukochanemu przy organizacji domu, wręcz ledwo o tym pamiętała, ale teraz uderzyło to w nią z całą siłą, niemal odbierając oddech, niemal zwalając z nóg. Bo teraz było inaczej, całkiem inaczej - teraz Leo czuł coś do tej kobiety. To już nie była tylko przyjaciółka, a ten cały ból niemal doprowadził ją do omdlenia. Gwałtownie zacisnęła oczy, a potem odwróciła się w przeciwną stronę. Ciągle kołysała Jamesa, ale w tym momencie robiła to już jedynie odruchowo, mechanicznie.
Nienawidziła jej. Tego, że zniszczyła jej idealne życie, najcudowniejszy związek. Nawet musiała splamić to miejsce. Miejsce w który brunetka przesiadywała nim narodził się jeszcze chłopczyk, wyobrażając sobie jak to wszystko będzie wyglądać..
I znów była tym małym kłębkiem bólu, który nie ma pojęcia co ze sobą zrobić, który czuje się po prostu straszliwie zagubiony..

Unknown pisze...

[ale to jest takie urooocze <3 no ale dobra, niech Ci będzie. I nie ma za co, Skarbie ;p
;pp
Oszałamiająco skromna.. Dobrze powiedziane ;d / oo dokładnie wtedy haha :D serio nie jesz?! ;o to tylko ja się tak obżeram? ;p (nie wolno, Ty niegrzeczne dziecko! ;p) NO:* no i Ty też! ;p / ahahah czyli nie ma problemu? xd okeej! ;p ale jak coś to ja nic nie wiem ;p wolę żyć w świadomości, że pijesz tylko soczki bez specjalnych dodatków xDD
no tak myślałam, że takie własnie zrobiłaś ;p to takie co na kwejku kiedyś napisali ileś tam ŁYŻEK a miało być ŁYŻECZEK <3 xD / no ja w samo południe! ;p i nie, do szk nie idę ^^
haha tak xd]

- Co? - Spytała chaotycznie, nagle, na krótką sekundę odrywając się od cierpienia, które wręcz ją pochłonęło, które znowu nie pozwalało jej normalnie funkcjonować. Zastanawiała się jakim cudem udaje jej się jeszcze stać i to na dodatek jeszcze kołysać małego Jamesa, który niecierpliwił się coraz bardziej. - Tak.. butelka. Tak, przygotuj. - Mruknęła ledwo zdając sobie sprawę z wypowiedzianych słów, a jej wzrok mimowolnie znów na moment pomknął w stronę fotela, znów przyprawiając ją o ten sam niemiłosierny ból, jakby ktoś z dzikim śmiechem wbijał w jej serce sztylet. A gdy tylko mężczyzna ruszył do drzwi, ona zrobiła to samo. Nie mogła zostać tu ani chwili dłużej.
Wystrój dziecinnego pokoju był jej działką. To ona głównie wybierała meble, postanawiała gdzie będą stać, jaki kolor będą miały ściany.. Ale to jedno krzesło ustawiła w identycznym miejscu, w którym wcześniej znalazł się napis Leny. Bo ten kąt był idealny, ale nie teraz. Już nie i schodząc po schodach na dół już obmyślała jak przemeblować sypialnię Jamesa. Ale potem dotarło do niej, że przecież to nie jest jedyne miejsce w tym domu, gdzie widniały kiedyś słowa wypisane przez Lenę. Kuchnia, salon.. To wszystko wydało jej się nagle skażone. Przypomniała sobie jednak, że w ich sypialni nie tknęła. To było ich królestwo, ich zacisze, a Spenc niemal odetchnęła z ulgą, na myśl, że Leo musiał też tak uważać skoro nie dopuścił tam swojej przyjaciółki. To było ich sacrum.
Nie towarzyszyła mężczyźnie w kuchni - została w salonie, opadając na fotel z którego miała idealny widok na pomieszczenie, po którym właśnie krzątał się ukochany. Musiała go ciągle widzieć, wiedzieć że jest tuż obok, że nigdzie nie zniknął, nagle się nie rozpłynął. Równocześnie szeptała do synka, że zaraz dostanie jedzonko. Uświadomiła też sobie jaką głupotę popełniła zgadzając się na przygotowanie mleka - owszem z początku miała problemy w wykarmieniem Jamesa, ale z dnia na dzień szło jej coraz lepiej. Teraz już nie miała żadnych obaw co do możliwości swoich gruczołów mlekowych. Obawiała się jednak tego, że jeśli dziecko nie będzie piło od niej mleka regularnie pojawi się ten nieznośny ból piersi, więc nie mogła go teraz nakarmić z butelki. Więc powiedziała Leo, żeby przygotował butelkę, ale że ona spróbuje też nakarmić ich synka naturalnie. Nie chciała mówić o powodach dla których uciekła z sypialni Maluszka. Nie, to wszystko było zbyt.. Pokręcone i bolesne.

Unknown pisze...

[ JEST! Nie znasz się xD. ale jak już pisałam - niech Ci będzie, Kruszynko :*
mhm zauważyłam ;D/ Nie, wolę poczekać aż mi ją osobiście kupisz;> a kto nie kocha czekolady?! ;d ale do oglądania filmów/seriali najlepsze są chipsy, albo popcorn, albo żelki. albo czekolada w sumie też xd dziękii xd (nie pyskuj wnusiu :| ;p) ;dd / oo to, to to właśnie xd tak mogę Cię wsypać przypadkiem rzecz jasna! ;p e... no raczej, nie?:| tylko soczki, tylko mhmmm... xd
no ale robiłaś na całą rodzinę, a nie na jedną osobę w kubku! ;dd mhm, wierzę <3 / ;)
norma xd
ok, ok, odpisz, proszęę<3 a ja Ci już odpiszę rano :) żeby jak zwykle moje odpowiedzi na Ciebie czekały <3 bo teraz muszę też iść spać, bo mimo wszystko muszę rano wstać, bo koleżanki mama przyjedzie o 7 żeby mi dać jedzenie dla niej.. także ten xd
ojejku, dziękuje:* Ty też się baw dobrze, naoglądaj się seriali w piątek, a w sobotę wyszalej się ze znajomymi! Uważaj na siebie, czekaj tutaj na mnie ładnie w niedziele.. I tak Ty też trzymaj się ciepło i do spisania!:*]

Unknown pisze...

Leo oczywiście nie zdawał sobie sprawy ze swojej jakże błędnej analizy - Spencer usiadła na fotelu nie dlatego, że chciała się od niego odciąć, ale po prostu z tego miejsca był najlepszy widok na kuchnie i mogła go idealnie widzieć! Musiała go widzieć, musiał być ciągle w pobliżu, bo przeraźliwie bała się tego co będzie gdy nagle zostanie sama. Przeraziła ją niespodziewanie wizja zostania jutro w domu samej z Jamesem, gdy mężczyzna będzie zmuszony pojechać do redakcji. Kto rozgoni wtedy wszystkie jej absurdalne myśli? Kto rozwieje czarne chmury? No kto?! Zdążyła się jednak uspokoić nim ukochany wrócił do pokoju. Znowu przez moment była jakby nieobecna, ale wystarczyła jego dłoń na jej kolanie by znów cała jej uwaga skupiła się na tym co dzieje się tu i teraz, a nie na nieprzyjaznych wspomnieniach i domysłach.
Zacisnęła wargi słysząc jego pytania. Utkwiła w nim spojrzenie i nagle doszła do wniosku, że nie może mu powiedzieć co nagle spowodowało jej zmianę nastroju; nie dlatego, że chciała się przed nim zamknąć, okłamywać go czy coś z tych rzeczy.. Po prostu widziała jak bardzo Leo martwi się, zadręcza tym wszystkim. Był dla niej najważniejszy, więc nie chciała dokładać mu kolejnego ciężaru, z drugiej strony wiedziała też że nie może powiedzieć "nic", bo oszukałaby go wtedy, a Leo zapewne zinterpretowałby to tak, że po prostu się przed nim zamyka. A nie chciała tego robić, nie po tym co przed chwilą wydarzyło się w ich sypialni, gdy wręcz ta łącząca ich miłość i więź były niemal namacalne!
- Po prostu potrzebuje Cię teraz obok. - Odparła troskliwie poprawiając ubranko Jamesa, który zachłannie przyssał się do jej piersi; Spencer chciała zmienić miejsce siedzenia na kanapę, by mogła wtulić się w Leo, by on mógł ją objąć, ale wiedziała, że moment nie jest najlepszy, bo nie chciała po prostu przeszkadzać synkowi w jedzeniu. Więc tylko odnalazła rękę ukochanego ułożoną na jej kolanie, a potem westchnęła cicho.
- Zastanawiałam się.. Ona pomagała ci przygotować ten dom, prawda? Ale było jedno pomieszczenie w którym no.. jej jakby nie było. To nasza sypialnia, prawda? - Uniosła nieznacznie brwi do góry wpatrując się w mężczyznę. Doszła do wniosku, że woli cóż skupić się na jakiś pozytywach. Chciała usłyszeć z jego ust to, co już sama wywnioskowała chwilę wcześniej. Ale to było lepsze niż zadręczanie go tym, że póki nie upora się z tym wszystkim, z jego zdradą przykładowo nie będzie już mogła usiąść na fotelu w pokoju Jamesa, bo wciąż przed oczyma miała jej te zawijasy. I tak już czuł duże wyrzuty sumienia, co do tego nie miała wątpliwości, a nie chciała ich powiększać.. A na pewno nie czymś takim.

[aha i co do płaszczki, nie to wcale nie jest pieszczotliwe :| ;pp
i jeszcze raz - udanego weekendu i do spisania;*]

Spencer Hoult pisze...

[eejj właśnie jakoś dorwałam się do kompa w sensie starczyło mi czasu żeby tutaj zerknąć ;d wgl jestem tak mega niewyspana że masakra ale mam czas w pociągu, żeby się hm.. zdrzemnąć nie? ^^
także ten ogólnie to żyje, zaraz muszę dziewczyny budzić, bo za dwie h mam pociąg i trzeba się jakoś ogarnąć! ;dd
eeej to widzę, że też miałaś intensywny weekend! <3 soczki mówisz?:> hahah ale najważniejsze, że wszystko pamiętasz :D ja Ci streszczę wszystko jak już będę w domu czyli kołooo 16? ale nie wiem czy na pewno się wtedy zjawię bo nawet jeśli nie będzie opóźnień to jeszcze mam zamiar iść do kościoła także ten najpóźniej będę koło 19, więc nooo do później! :dd]

Unknown pisze...

[oj tam szczegóły! ;p koniec z papuciem, jeśli również koniec z płaszczką :| bo jak nie to.. nie ;p
haha, to chyba oczywiste nie?! ;d yep, dokładnie ^^ (ehe, ehe :| jesteś niegrzeczna! ) / przypadki chodzą po ludziach czy coś więc wieeesz.. :> xd haha ;d
no w to nie wątpię xd ale chodzi mi o to, że to była większa porcja więc robiłaś z łyżek, a nie łyżeczek ;p

a) byłaś wstawiona <3 (nie żebym to pochwalała w Twoim wieku! xd)
b).. aha, dzieki xd
już się nie tłumacz! ;p
noo to u mnie to się wgl fajnie zaczęło jeszcze w pociągu, bo w połowie drogi zadzwoniła do mnie kumpela i się pyta gdzie ja jestem, bo w Krk na dworcu bombę podłożyli i zamknęli wszystko i jeszcze dwie ulice obok xd ostatecznie jednak był to fałszywy alarm i jakoś dojechalam nawet planowo xd no i w piątek to chyba obeszłyśmy z połowę klubów, a skończyłyśmy na karaoke, ale w sobotę to się tak mega wyszalałam, że masakra <3 znaczy pierwsze pół dnia byłam na zakupach, w sumie miałyśmy iść rano ale tak sie złożyło, że pojechałyśmy dopiero o 14.. xd i wgl mega byyło, za dużo bym do pisania miała żeby Ci wszystko odpowiedzieć xd
ale poznałam Ślązaka z dzida pradziada! ;d ale zajebiście godoł xD
btw. "kocham samochód mojego faceta<3" samochód?! xd ]

Spencer naprawdę nie potrafiła się w tym wszystkim odnaleźć, nie miała pojęcia co zrobić, co myśleć.. Wiedziała tylko, że to wszystko cholernie boli. Że nie potrafi pogodzić się z wyznaniem Leo, że nie wie co czuje do Leny. Nie to chciała od niego usłyszeć. Liczyła na szczere "nie", a ostatecznie dostała chyba coś gorszego od "tak", bo przecież to wszystko budziło masę wątpliwości, niepewność rozdzierającą serce. Gdyby szatyn dał jasną odpowiedź, wszystko byłoby.. Jasne? Chyba tak. Z drugiej jednak strony nie przeżyłaby jego twierdzącej odpowiedzi. Jej świat już teraz runął w gruzach, a co byłoby wtedy?
Z początku nie wiedziała też, gdy uciekła na górę, czy woli mieć Leo obok siebie, czy woli jednak pobyć sama. Szybko jednak dotarło do niej, ta magiczna chwila w sypialni, uświadomiła jej, że bez niego sobie nie poradzi. Że musi mieć go obok siebie, widzieć jak się stara, jak szczerze żałuje, bo dzięki temu choć częściowo mogła odgonić od siebie niektóre ciemne myśli, inne znowu mógł on rozgonić słowami, a z pozostałymi musiała uporać się sama. Ale na to potrzeba było czasu, chociaż tak naprawdę gdzieś w głębi siebie wiedziała, że drzazga po tym wydarzeniu na zawsze pozostanie w jej sercu.
Nie mogła go odepchnąć nie tylko ze względu na siebie, ale też na niego. Owszem, wiedziała, że Leo uszanowałby jej wolę, ale wiedziała też jak bardzo by go to zraniło, zwłaszcza, że widziała, że to ją kocha, że to rzeczywiście ona jest miłością jego życia, ale wtedy znowu pojawiało się to cholerne, pieprzone pytanie - dlaczego? Dlaczego poczuł coś do innej? Zdradził? I to własnie bolało. Tak czy siak, nawet pomimo tego jak on ją zranił, nie potrafiła odpłacać mu się tym samym. Za bardzo go kochała. Był całym jej światem i jego dobro ciągle stało na pierwszym miejscu.
- Tak, pamiętam.. - Mruknęła w odpowiedzi na wszystkie jego słowa. Bo co miała więcej powiedzieć? Owszem to były tylko napisy i kwadraty z taśmy, ale nie teraz. Nie po tym co usłyszała. Z czasem pewnie znowu stanął się tylko tym czym były na początku - nic nie znaczącymi bazgrołami, ale jeszcze nie teraz. Bo wszystko było zbyt świeże, zbyt bolało.
I znów westchnęła cicho; objęła wolną ręką Leo przelotnie wplątując palce pomiędzy kosmyki jego włosów. A potem na moment wtuliła nos w jego włosy biorąc głębszy oddech, napawając się jego zapachem i równocześnie zastanawiając się znów nad tym jednym pytaniem "dlaczego?".

[fe, ale musisz mi wybaczyć! cały weekend prawie nie spałam i jestem wykończona ;c
na Krk odpiszę już potem, albo może nawet dopiero jutro. A tutaj będę koło 19 :)]

Unknown pisze...

[haha no dobra niech Ci będzie ;p ok? no to ok :D
noo;d (a i owszem! ;p) / normalka, jak zawsze ^^
;pp
tak, tak, tak ;p bo już Ci uwierzę xd no nie wolno Ci! niegrzeczna!;p
i tak Ci to nic nie da xd
no, całe szczęście! bo jak nie to bym musiała przystanek wcześniej wysiadać i czekać na transport aż by kumpele załatwiły, albo w sumie jakby rzeczywiście ta bomba była to by pkp nam musiało coś załatwić.. no nieważne xd dojechałam zgodnie z planem więc luz ^^. / ahaha no dobra, niech Ci będzie, że zaliczyłam szaleństwo xD można to tak ująć xd (najwidoczniej ;pp)/ ohoho dużo tego xd w każdym bądź razie mogę Ci powiedzieć, że jestem g e n i a l n a - ja i moja kumpela xd jedziemy wieczorem do drugiej koleżanki no i miałyśmy jechać 6 przystanków i wysiąść na Armii Krajowej, nie? xd no i jedna myślała, że jedna liczy te przystanki, druga, że druga.. a wiesz nie było nic widać, bo taka mega mgła była no i jeszcze wieczór.. I tak się zatrzymujemy na przystanku no i obczajamy jaki to i obie "o, patrz, Armii Krajowej" i siedzimy jak księżniczki i gość ledwo ruszył a my "ja pierdole to było już tutaj! " xd <3
haha no znam ;d chociaż ogólnie koleś gadał i po polsku tak normalnie ale jak go prosiłyśmy to jechał gwarą śląską :D
okej.. xDD
hahah no ja jestem jakaś taka śnięta, nietomna i wgl xd / oczywiście, tylko ja nie wiem ile ja Ci w tym wieczorze potowarzyszę, bo wiesz. zaraz chyba padnę, dzisiaj spałam nie wiem, góra 2h xd]

Słysząc kolejne przeprosiny z jego ust przymknęła na moment powieki. Miała dość tego słowa, które padło z ust ukochanego dzisiaj już nadzwyczaj dużo razy. Owszem doceniała fakt, że jest mu przykro, że naprawdę żałuje, ale.. Czy to mogło coś tak naprawdę zmienić w tym wszystkim. Bo wciąż i wciąż prześladowało ją to jedno i to samo pytanie - dlaczego? dlaczego czuje coś do innej, skoro ona jest całym jego światem? Nie potrafiła tego pojąć, nie i już. Może zrozumienie przyjdzie z czasem, tyle, że ona sama była w nim zakochana po uszy i najnormalniej świata poza nim nie widzi. Ze swojego przykładu dobrze wiedziała, że nie jest w stanie poczuć nic do innego mężczyzny, a przekonała się już o tym nawet wtedy, gdy rozstali się gdy Leo zachorował. Więc skoro twierdził, że jest miłością jego życia, skoro jego uczucie było tak ogromne jak jej to jak to było możliwe?! NO JAK?! To pytanie wręcz krzyczało w jej głowie, ale wiedziała, że nie uzyska na nie odpowiedzi. Będzie musiała się z tym uporać, tylko.. Jak?
- Nie przepraszaj Leo. Byłeś ze mną po prostu szczery. Zresztą.. Serce nie sługa i takie tam bzdety, nie? - Uśmiechnęła się po raz kolejny tego dnia w ten specyficzny smutny sposób równocześnie odsuwając się nieco od niego, by zajrzeć mu w oczy i pogładzić kciukiem po policzku. W tym momencie dałaby wszystko byleby ta magiczna chwila wróciła, gdy to praktycznie czytała mu w myślach, gdy każdy gest był przepełniony szczerą emocją, a słowa rozganiały wszelkie obawy, gdy świat przestawał istnieć, gdzie byli tylko on i ona.. Gdzie była tylko ta ich miłość.
- Najadłeś się? - Zwróciła teraz zielone oczęta na synka, który oderwał się od jej piersi robiąc swoje popisowe miny. Pogładziła go z czułością po mieszku na włosach, a potem znów zerknęła na Leo równocześnie zapinając rozpiętą bluzkę, by zaraz obetrzeć buzie chłopczyka chusteczką.
- Leo, a co powiesz Kat? - Spytała dość niepewnie, znów zaczynając gładzić mężczyznę po włosach. Musiała zapytać. Musiała, bo to właśnie jego siostra zostanie najbardziej skrzywdzona - złamane serce i świadomość, że było się tylko przykrywką? Że zostało się wykorzystanym? To coś strasznego, prawda? Ale tak naprawdę to chyba nie był w tym momencie główny powód dla którego o to spytała - owszem, bardzo martwiła się o swoją przyjaciółkę, ale potrzebowała choćby najmniejszej zmiany tematu.

Unknown pisze...

[;p
(a czy ja w ogole pisałam, że mi to przeszkadza? ;p) / ;d
dlaczego? xd
nie? ;p
haha bo kombinowałyśmy przez telefon co zrobię żebym dużego opóźnienia nie miała xd / a czy ja mówię, że nie!? xD tylko hm może ja akurat użyłabym innego słowa, nie wiem, nieważne xd / ahhaha dzięęki i tak, wiem;d
no przecież nie o to mi chodziło;p ale zazwyczaj Ślązak z dziada pradziada to u niego zawsze słychać tą nutkę gwary śląskiej a u niego nie było ;p albo by coś tam zaciągał po śląsku, albo wtrącał słówka, a on nic;p
no nie, ale.. Cię woził.. ON?! xd
akurat nietomna specjalnie tak napisałam, bo ja tak zawsze mówię ;p / haha OK! to się zmywam zaraz;p]

Spencer zastanawiała się czy to wszystko ma jakiś związek z Tonym. Szybko jednak doszła do wniosku, że to nie może mieć tego podłoża. Dlaczego? Bo po pierwsze Leo podobno jej to wybaczył. Po drugie ona nigdy nic nie czuła do Tony'ego, nigdy nie zajął choćby najmniejszego miejsca w jej sercu. A po trzecie i co najważniejsze, jeśli chodziłoby własnie o to, to by było tak jakby mężczyzna chciał ją w ten sposób ukarać za ten incydent. A przecież Leo nie jest okrutny, prawda? Nie robiłby tego, żeby w ten sposób się na niej zemścić? Skoro kochał ją tak mocno jak mówił, nie mógłby tego zrobić prawda? Bo to by oznaczało, że jednak coś się zmieniło. Że już wcale jego uczucie nie jest aż tak ogromne, a przynajmniej nie tak jak jej. Że wcale nie jest w niej szaleńczo zakochany, że nie jest całym jego światem.. Więc dlaczego?! Dlaczego?! Chciała wiedzieć, chciała znać odpowiedź, tyle tylko, że Leo nie chciał jej udzielić. "To nie takie proste" wcale nie jest wytłumaczeniem, wcale nie łagodzi bólu, który czuje, który rozszarpuje jej serce.
Gdy tylko oddała Jamesa w ręce Leo, zaraz podkuliła pod siebie nogi; objęła je rękoma, a brodę oparła na kolanach. Śledziła wzrokiem jak mężczyzna zgrabnie i zwinnie zajmuje się synem, równocześnie słuchając jego odpowiedzi. Skinęła jedynie głową, bo osobiście też uważała, że to najlepszy pomysł, tyle to czy..
- A myślisz, że ona sama jej to powie? - Ledwo powstrzymała prychnięcie. Jak dla niej Lena była podstępną żmiją, która wbrew wszystkiemu nadal może chcieć się tutaj kręcić. A Spencer? Spencer by tego nie zniosła ze względów oczywiście osobisty, tych wiadomych jak i dlatego, że nie mogłaby patrzeć jak ona nadal wykorzystuje Kat. Wierzyła tylko, że Leo do tego nie dopuści. A potem żeby zająć czymś ręce, nie siedzieć bezczynnie, bo wtedy czarne myśli jakoś łatwiej wdzierały się do jej głowy, a rozrywający ból serca, wręcz sprawiał, że widziała przed oczyma ciemne kropki, wstała z fotela i zabrała butelkę z mlekiem, by ją opróżnić. Już się w końcu nie przyda.
Nieśpiesznie poszła do kuchni i zatrzymała się przy zlewie - wylała białą ciecz, a potem wzięła się za opłukiwanie buteleczki.

Unknown pisze...

[haha a ja właśnie miałam Ci pisać, że właśnie idę ;p tylko czekałam na Twoją odpowiedź w sumie ^^ no nic, życzę, żebyś prąd odzyskała jak najszybciej, powodzenia jutro w szkole (AHAHA ja się jutro lenie i nie idę do szk <3) i do jutra;)]

Unknown pisze...

[biedna ;p no nie byłam ;p miałam sprawdzian z chemii a nie miałam kiedy się na niego nauczyć, poza tym w życiu bym nie wstała na 7 do szkoły xd obudziłam się w południe ^^ ja bym wolała jednak nie opuszczać dzisiejszego dnia - mam takie zaległości, że masakra ;p
(no właśnie! ;p )
oczywiście.
no to tak czy nie? xD
dokładnie;p / w sumie to już nie pamiętam ;p może być to Twoje ^^
zaciągacie, tylko tego nie słyszycie ;p noo, na złość nam żebyśmy was nie rozumieli ;p
okej ;d
;d]

Żałowała, że umycie butelki zajęło jej tak mało czasu. Znów nie miała co ze sobą zrobić, znowu miała wolne ręce i nie miała ich czym zająć. Odetchnęła więc z ulgą, gdy zauważyła kilka samotnych kubków pozostawionych po poranku. Więc zaraz zagarnęła je wszystkie do zlewu i znów zaczęła płukać, ale jak zwykle zajęło jej to tylko krótką chwilę. Zagryzła nerwowo wargę sięgając po ścierkę, by wytrzeć mokre dłonie. W tym czasie Leo zjawił się w kuchni, a ona jedynie prześlizgnęła po nim spojrzeniem, by ostatecznie zatrzymać go na Jamesie rozkosznie ułożonego w jego ramionach. Podeszła do nich, ale znów tylko na moment, by pocałować synka w czółko i pogładzić go po główce usianej delikatnym meszkiem.
A potem znów zniknęła w salonie opadając tym razem na kanapę. W znajomy sposób podkuliła pod siebie nogi, po czym wbiła nieobecne spojrzenie gdzieś w martwy punkt salonu. Było jej źle. Cholernie źle. Nie wiedziała już co myśli, co czuje. Zagubienie pogłębiało się przez niepewność, pytanie nieustająco krzyczące w jej głowie. Chciałaby móc się wyłączyć, zniknąć choć na chwilę. Przestać czuć. Bo ból był nie do zniesienia. Starała skupić się na pozytywach, na tej magicznej chwili przeżytej w sypialni.. Ale to nie wystarczało. To było za mało, by złagodzić cierpienie. Bo nagle nawet ta niesamowita chwila z Leo wydała jej się jednym, wielkim kłamstwem - to jego uczucie było dla niej wręcz namacalne, wręcz czuła jego miłość, jego uczucia względem niej. To wszystko w tamtym momencie było dla niej takie prawdziwe.. A może po prostu tylko tego pragnęła? Może marzenie by tak właśnie było przyćmiło jej umysł, że przegapiła coś, co mówiło jej, że Leo tylko gra? Ale przecież nie mógłby prawda? Nie oszukałby jej w tak okrutny sposób, poza tym znała go zbyt dobrze, była zbyt wyczulona na każdy najdrobniejszy gest który świadczyłby o oszustwie. Więc dlaczego? Dlaczego poczuł coś do Leny?
I katowała się tym. Przeróżnymi wizjami, scenariuszami. Chciała przestać, ale nie potrafiła. Umysł podsuwał jej coraz to inne sceny, jakieś myśli, które tylko pogłębiały jej ból, który wręcz ją zabijał. W obronnym geście zacisnęła powieki, ale to nie pomogło. Ba! Było jeszcze gorzej - sceny zaczęły przewiać się przed jej oczyma, a potem wręcz z szyderczym śmiechem znów wbijały sztylet w jej rozdygotane serce. Bo myśl, że Leo mógł myśleć o Lenie, gdy zasypiali razem, że mógł wyobrażać sobie, że zamiast niej w ramionach trzyma tamtą.. To raniło, to bolało. To wręcz odbierało jej oddech.
Gwałtownie otworzyła powieki z dziwnie przyśpieszonym oddechem. Drżące dłonie wcisnęła pod kolana, a potem odszukała Leo spojrzeniem, ciągle kołyszącego Jamesa.
- Zasnął już? - Spytała starając skupić się na wszystkim poza tym co ją najbardziej raniło.

Unknown pisze...

[haha ;p krótką mówiąc wykorzystałam na spanie, a teraz właśnie przepisuje zeszyty ;p także ten, dzisiaj mogę trochę zamulać z odpowiedziami, bo w ogóle jakoś brak mi weny. haha no ej to norma - każdy nauczyciel jest zły i niedobry~!
no co? ;p
ech, typowy kobieta - jak zwykle niezdecydowana xd
proszę bardzo xd
o śpiewaniu? ;p nie, o zaciąganiu xd jak śpiewa to nie słyszałam ;p
ej, właśnie mi też xd i myślałam co z tym zrobić, ale nie wiem.. no bo tej, ciche dni, to będzie niemal to samo co teraz piszemy, a tego mam już no.. dość, w sensie znudziło mi się ;p a kłótnia?;p nie wiem jak ją wywołać.. także nie wiem. :| ale zróbmy coś z tyyym. -.-]

Unknown pisze...

[tak, doskonale ;p w weź, mi się nic nie chce :| a ilość tego co muszę zrobić na jutro jest naprawdę przerażająca :| oczywiście ^^ bo to sama prawda;p
ale że ktoś jest wstawiony nie oznacza, że niczego potem nie pamięta ;p bo wtedy to człowiek jest jednym słowem zajebany ;p
nie ma za co? xd
e.. nie wiem ;p może o to chodzi? ;p nie wiem ^^
no dobraa może być. ale z tym wyjazdem to może Leo jej powie, że to wszystko to o to, że chodziło o Tony'ego i wgl, no i ona wtedy wiesz jeszcze bardziej zraniona właśnie powie mu coś w stylu, że potrzebuje czasu i wgl.. A co do tego z Leną to cąłkiem niezłe, tylko kiedy to w czasie rozmieścimy? ;p w sensie przed wyjazdem Leo, tak?
i wgl znikam na jakąś godzinę;p]

Unknown pisze...

[ta.. niedaleko. Dopiero tydzień się zaczął! A Ty już o weekendzie? ;p swoją drogą jakie masz plany na ostatki? :D
byłaaaś :D ale spoko, przecież nic nie mówię noo xd nie nabijam się, nic a nic!
;pp
haha dokładnie ;d teraz wszystkim będę mówić, że wy nie zaciągacie, a śpiewacie mhm ;d
no.. ale to trochę poźniej nie? pierwsze niech ta Lena na ściemnia Kat ;p no i mam nadzieje, że wiem ;p chociaż mam wątpliwości bo jakoś wena mi ucieka..
:)]

I tak właśnie minęły im kolejne dni. Nie rozmawiali ze sobą zbyt wiele, Spencer coraz bardziej znikała, oczywiście w sensie przenośnym. Zamykała się w sobie, ledwo co się odzywała. Nie potrafiła inaczej - ale to wszystko było dla niej zbyt trudne, nie radziła sobie z bólem, cierpieniem, a nie mogła też znaleźć dla siebie ratunku. Zdecydowanie lepiej było, gdy Leo był w pobliżu, wtedy łatwiej skupiała się na pozytywach, ale to było za mało. Zwłaszcza, że mężczyzna znikał rano, wracał dopiero późnym popołudniem. Nie miała mu tego za złe - w końcu pracował. Wiedziała to, ale jednak nic nie mogła poradzić na to, że w czasie gdy on siedział w redakcji, ona znowu rozmyślała, wszystko analizowała, szukała odpowiedzi na pytania i co najgorsze w tym czasie rodziły się w jej głowie coraz większe wątpliwości, bo jej wyobraźnia podsuwała jej obraz ukochanego, który wcale teraz nie pracuje, a po kryjomu spotyka się z Leną.. Nie chciała o tym myśleć, nie tylko dlatego, że te obrazy raniły ją dogłębnie, ale też wiedziała, że tak nie jest.. Jej zaufanie do niego zostało nadszarpnięte, ale widziała, że się stara, że jej nie okłamuje, że zależy mu by odzyskać to co stracił. Ale nic nie potrafiła poradzić, że ciemne, absurdalne scenariusze nieustannie wkradały się do jej myśli. Katowała się nimi, często w bezruchu leżała zwinięta na kanapie nie mając siły ruszyć się przez ból rozszarpujący jej serce. I pewnie wszystkie poranki wyglądałyby właśnie tak, gdyby nie James, którym musiała i chciała się zajmować. Dziecko było dla niej też swego rodzaju ucieczką. Pomagała jej na chwilę zapomnieć, przypominało o miłości Leo, bo przecież tego właśnie był owocem, prawda?
Wciąż i wciąż czuła się zagubiona. Podświadomie wiedziała jaka jest tego przyczyna - bo wciąż nie znała odpowiedzi na pytanie, które dręczyło ją od samego początku. Ale nie potrafiła znaleźć w sobie odwagi by o to zapytać. Za bardzo bała się tego co usłysz. Siedział też w niej irracjonalny lęk, że ukochany w pewnym momencie może z niej zrezygnować. Że któregoś dnia spakuje walizki i powie, że ma jej dość, że wybiera Lenę, że z nią będzie mu lepiej. Zawsze oddychała z ulgą, gdy słyszała dźwięk otwieranych drzwi, gdy wracał z pracy, a potem znajome kroki zmierzające w jej kierunku, by sprawdzić co robi. Zastanawiała się momentami, czy Leo w ten sposób też nie sprawdza czy i ona nie uciekła, że ciągle tu jest. Ale jak mogłaby odejść? Nie mogłaby. Kochała go, wciąż była w nim zakochana do szaleństwa, wciąż świata poza nim nie widziała, ale.. Ale nie potrafiła się przełamać. Oddalała się od niego, wiedziała to i nienawidziła siebie samą za to. Tylko nie potrafiła się ot tak, nagle przełamać. Za bardzo ją zranił. Ale to nie zmieniło jej uczuć względem niego - nadal był całym jej życiem. Po prostu potrzebowała chyba tylko trochę czasu.. Może trochę więcej niż "trochę".
Martwiło ją też to, że Lenia ciągle gdzieś się kręciła. A dokładnie wciąż uczestniczyła w życiu Kat. Wiedziała to, bo rozmawiała z siostrą Leo, o ile w ogóle można było nazwać to rozmową. Ożywiona blondynka paplała coś nieustannie, a ona odpowiadała jakimiś mruknięciami, cichym "tak", "no", "mhm". Ale nic nie mówiła - Leo powiedział że się tym zajmie. Tyle tylko.. Może to mu odpowiadało, że Lena wciąż jest? Może cieszyło go to? Zaraz jednak karciła się za takie myśli - nie, to nie mogła być prawda. Przecież to ją kochał, prawda? Z drugiej jednak strony czuł coś jednak do swojej przyjaciółki. Ale przecież nie wykorzystywałby do tego Kat! A może.. I tak w kółko. I pewnego dnia, zapytała co zamierza z tym zrobić.

Unknown pisze...

[ta.. niedaleko. Dopiero tydzień się zaczął! A Ty już o weekendzie? ;p swoją drogą jakie masz plany na ostatki? :D
byłaaaś :D ale spoko, przecież nic nie mówię noo xd nie nabijam się, nic a nic!
;pp
haha dokładnie ;d teraz wszystkim będę mówić, że wy nie zaciągacie, a śpiewacie mhm ;d
no.. ale to trochę poźniej nie? pierwsze niech ta Lena na ściemnia Kat ;p no i mam nadzieje, że wiem ;p chociaż mam wątpliwości bo jakoś wena mi ucieka..
:)]

I tak właśnie minęły im kolejne dni. Nie rozmawiali ze sobą zbyt wiele, Spencer coraz bardziej znikała, oczywiście w sensie przenośnym. Zamykała się w sobie, ledwo co się odzywała. Nie potrafiła inaczej - ale to wszystko było dla niej zbyt trudne, nie radziła sobie z bólem, cierpieniem, a nie mogła też znaleźć dla siebie ratunku. Zdecydowanie lepiej było, gdy Leo był w pobliżu, wtedy łatwiej skupiała się na pozytywach, ale to było za mało. Zwłaszcza, że mężczyzna znikał rano, wracał dopiero późnym popołudniem. Nie miała mu tego za złe - w końcu pracował. Wiedziała to, ale jednak nic nie mogła poradzić na to, że w czasie gdy on siedział w redakcji, ona znowu rozmyślała, wszystko analizowała, szukała odpowiedzi na pytania i co najgorsze w tym czasie rodziły się w jej głowie coraz większe wątpliwości, bo jej wyobraźnia podsuwała jej obraz ukochanego, który wcale teraz nie pracuje, a po kryjomu spotyka się z Leną.. Nie chciała o tym myśleć, nie tylko dlatego, że te obrazy raniły ją dogłębnie, ale też wiedziała, że tak nie jest.. Jej zaufanie do niego zostało nadszarpnięte, ale widziała, że się stara, że jej nie okłamuje, że zależy mu by odzyskać to co stracił. Ale nic nie potrafiła poradzić, że ciemne, absurdalne scenariusze nieustannie wkradały się do jej myśli. Katowała się nimi, często w bezruchu leżała zwinięta na kanapie nie mając siły ruszyć się przez ból rozszarpujący jej serce. I pewnie wszystkie poranki wyglądałyby właśnie tak, gdyby nie James, którym musiała i chciała się zajmować. Dziecko było dla niej też swego rodzaju ucieczką. Pomagała jej na chwilę zapomnieć, przypominało o miłości Leo, bo przecież tego właśnie był owocem, prawda?
Wciąż i wciąż czuła się zagubiona. Podświadomie wiedziała jaka jest tego przyczyna - bo wciąż nie znała odpowiedzi na pytanie, które dręczyło ją od samego początku. Ale nie potrafiła znaleźć w sobie odwagi by o to zapytać. Za bardzo bała się tego co usłysz. Siedział też w niej irracjonalny lęk, że ukochany w pewnym momencie może z niej zrezygnować. Że któregoś dnia spakuje walizki i powie, że ma jej dość, że wybiera Lenę, że z nią będzie mu lepiej. Zawsze oddychała z ulgą, gdy słyszała dźwięk otwieranych drzwi, gdy wracał z pracy, a potem znajome kroki zmierzające w jej kierunku, by sprawdzić co robi. Zastanawiała się momentami, czy Leo w ten sposób też nie sprawdza czy i ona nie uciekła, że ciągle tu jest. Ale jak mogłaby odejść? Nie mogłaby. Kochała go, wciąż była w nim zakochana do szaleństwa, wciąż świata poza nim nie widziała, ale.. Ale nie potrafiła się przełamać. Oddalała się od niego, wiedziała to i nienawidziła siebie samą za to. Tylko nie potrafiła się ot tak, nagle przełamać. Za bardzo ją zranił. Ale to nie zmieniło jej uczuć względem niego - nadal był całym jej życiem. Po prostu potrzebowała chyba tylko trochę czasu.. Może trochę więcej niż "trochę".
Martwiło ją też to, że Lenia ciągle gdzieś się kręciła. A dokładnie wciąż uczestniczyła w życiu Kat. Wiedziała to, bo rozmawiała z siostrą Leo, o ile w ogóle można było nazwać to rozmową. Ożywiona blondynka paplała coś nieustannie, a ona odpowiadała jakimiś mruknięciami, cichym "tak", "no", "mhm". Ale nic nie mówiła - Leo powiedział że się tym zajmie. Tyle tylko.. Może to mu odpowiadało, że Lena wciąż jest? Może cieszyło go to? Zaraz jednak karciła się za takie myśli - nie, to nie mogła być prawda. Przecież to ją kochał, prawda? Z drugiej jednak strony czuł coś jednak do swojej przyjaciółki. Ale przecież nie wykorzystywałby do tego Kat! A może.. I tak w kółko. I pewnego dnia, zapytała co zamierza z tym zrobić.

Unknown pisze...

[zauważyłam xd i jestem w szoku bo przecież z Ciebie tak realistka! ;p / wspominałaś :). oj, a dlaczego? ja idę w sobotę na impreze ;p
tak sobie mów, że nie byłaś xd no, nic a nic!
hihi;d
no później w sensie jak już Lena nastawi Kat przeciwko nim ;p / no właśnie mam :c]

Spencer w czasie, gdy Leo siedział zajęty, jak jej się wydawało, sprawami z pracy, ona to czytała, to po prostu siedziała ze wzrokiem utkwionym w bliżej nieokreślonym punkcie znowu rozmyślając, dumając. Albo po prostu doglądała Jamesa, była na każde jego "zawołanie", gotowa zmyć każdą oznakę niezadowolenia z jego twarzyczki, spełnić każdą zachciankę - nakarmić, zabawić, wziąć na ręce, zmienić pieluszkę.. I właśnie to robiła, gdy zadała swoje pytanie ukochanemu. A raczej zerkała tylko w stronę kołyski, by sprawdzić czy dalej śpi, czy niczego mu nie brak. Wystarczyło jednak jedno jego słowo, by zaraz zwróciła swoją twarz w jego kierunku, wcześniej zastygając na ułamek sekundy, bo przed jej wizją prześlizgnął się obraz, który często nawiedzał ją, gdy mężczyzna był poza domem. Że Leo zamiast robić to co mówił, że robi, pracuje, biega itd, po prostu spotyka się potajemnie z Leną! Zaraz jednak uspokoiła się przypominając sobie, że tylko z nią rozmawiał, że tylko chciał zająć się tą sprawą z Kat..
Dlatego nie skomentowała tego ani słowem, chociaż przez jej twarz przebiegł jakiś cień. Westchnęła tylko cicho, a potem powoli skinęła głową, chociaż gdy usłyszała, że chce się z nią spotkać znowu poczuła w sobie potok obaw, lęków i znowu to palące uczucie zazdrości.
- Myślisz, że to coś da? Że.. ona zniknie? - Spytała wreszcie starając ukryć swoje emocje pod zwykłym, neutralnym tonem, ale średnio jej to wyszło. Bo bała się, że Leo tak naprawdę nie chce by Lena zniknęła, a ona sama o niczym bardziej nie marzyła.
Obróciła się na kanapie w jego stronę unosząc nieznacznie brwi, w znajomy sposób zagryzając dolną wargę.

Unknown pisze...

[wow.. xd optymistom żyje się lepiej ;p / aa.. no to szkoda.. Ale może uda wam się coś w sobotę wykombinować albo coś..? nie;p chociaż w sumie będę miała taką "mini domówkę" bo wcześniej chyba pojadę na trochę do kumpeli wiesz, wypijemy coś i wgl.. ;d ale zobaczę jak to wyjdzie;p
oczywiście, mhm, jasne xd
ok, to opisz to teraz tak pobieżnie, a potem ja już przejdę to tego z Tonym ;p / .. powiedźmy, że tak;p]

Poczuła przyjemny dreszczyk, gdy tylko jego dłoń spoczęła na jej ramieniu. Brakowało jej jego bliskości, jego dotyku, jego pieszczot.. Wszystkiego. Wiedziała jednak, że akurat to, to jej wina. W końcu sama się przed nim zamknęła, a on po prostu bał się, że go odrzuci, odepchnie, gdy tylko się do niej zbliży. Nic mylnego~! Ona marzyła, by wziął ją w swoje ramiona, pocałował. Tęskniła za jego czułymi pieszczotami jak i za zmysłową, podniecającą brutalnością. Dlatego tęsknie powiodła wzrokiem za jego ręką, która odsunęła się od niej szybko, za szybko. Chciała ją przytrzymać, ale nie. Tkwiła jak ten głupek, wiedząc że gdyby tylko chciała, gdyby tylko dała mu sygnał, że wcale go nie odepchnie, że chce jego bliskości.. Dostałaby ją. Ale z jakiś powodów powstrzymywała się. Katowała przez to i siebie i jego. Nie, nie chciała go w ten sposób ukarać, po prostu.. Nie mogła się przemóc, czy coś. A może czekała aż Leo nie wytrzyma i któregoś dnia po prostu brutalnie przyciśnie ją do ściany i zacznie zachłannie całować? Ta wizja zawsze sprawiała, że w ustach robiło jej się sucho.. Z trudem więc przełknęła ślinę, a potem ponownie skinęła głową.
- Wiem. Tu chodzi o Kat. - Powtórzyła za nim, a potem westchnęła cicho. Nie uśmiechało jej się to, że Leo znowu spotka się z Leną. Bała się co może zajść, co się wydarzyć. Ale też brała pod uwagę dobro Kat, to powinno być najważniejsze. Tu nie chodziło o nią, tylko o jego siostrę. Przecież wiedziała, że tak będzie najlepiej, gdy Lena sama zniknie, gdy odejdzie, a blondynka nigdy się nie dowie, że została tylko wykorzystana.
- Dobrze. - Zgodziła się w końcu, jakoś nerwowo bawiąc się końcówkami włosów. Ostatecznie westchnęła ponownie, splątując palce na własnych kolanach, a potem na moment odwróciła spojrzenie, by zaraz znowu z nim powrócić do mężczyzny. - Tylko.. Tym razem chciałabym wiedzieć kiedy się z nią spotkasz, dobrze? - Zapytała niepewnie.

Unknown pisze...

[ haha to dobrze! ;d myśl pozytywnie ;d / no:) haha no zrobisz jak uważasz ;p jeśli pójdziesz z dziewczynami nie będzie miał Ci tego za złe, nie? ;p no baaaaaa;d ehe, ehe, wiem wiem czas ucieka!;p
no przecież mówię, że nie xD
sama chciałaś soooł ;d / powiedźmy, że TAK xD]

Znowu cały dzień chodziła poddenerwowana, gdy tylko dowiedziała się, że Leo zamierza spotkać się z Leną. Było podobnie jak wtedy, gdy mężczyzna spotkał się z nią bez jej wiedzy, ale ona coś intuicyjnie przeczuła. Znowu wszystko leciało jej z rąk, znowu cała się trzęsła, a w głowie nieustannie przewijały się ciemne, raniące obrazy z którymi starała się walczyć, ale na nic się to zdało.
Gdy tylko usłyszała dźwięk otwieranych drzwi, zerwała się na równe nogi i wyszła na spotkanie ukochanemu, dziękując po cichu, że postanowiła jednak zostawić Jamesa w jego pokoju, a nie jak zwykle tradycyjnie w kołysce w salonie. Od razu zauważyła jakie emocje nim targają - jak zwykle za dobrze go znała, by mógł coś przed nią ukryć. I poczuła jak żołądek zwija jej się w znajomy, nerwowy sposób. Co się wydarzyło? Zaraz uzyskała odpowiedź, dreptając za nim z powrotem do salonu, słuchając uważnie jego słów. Przeczuwała, że tak właśnie będzie. Że to nic nie da, że Lena będzie chciała ciągnąć tą swoją gierkę. Spencer od dawna wiedziała, że jest podstępna, kłamliwa.. Tylko dlaczego akurat do tego musiała wykorzystać Bogu ducha winną Kat?
- Spokojnie. - Wymruczała łagodnie opadając na kanapie tuż zaraz obok niego. Odnalazła też jego dłoń, po raz pierwszy od feralnych wydarzeń tak naprawdę się do niego zbliżając, szukając fizycznego kontaktu. Nie chciałaby się denerwował, a już na pewno nie przez Lenę.
- Czyli będziesz musiał porozmawiać z Kat? - Westchnęła cicho, zerkając na niego niepewnie. Bo tego właśnie chcieli uniknąć. By Kat nie dowiedziała się, że to wszystko to był tylko podstęp by być bliżej Leo. Wiedziała jak ją to zrani, ale przecież nie mogła żyć w kłamstwie, prawda?

Unknown pisze...

[haha pewnie tak ;p / nie potrafił.. może nie mógł po prostu? ;p AHAHA wiedziałam, że imprezowe weekendy Ci się spodobają ;D. zawsze są spoko!<3 / noo dokładnie! ;p
no tak :| przecież mówię, że oczywiście xd
chciałaś przewinąć ;p a to było chyba logiczne że ten obowiązek spadnie na Ciebie nie? ;p / .. nie xd]

Chciała mu pomóc. Naprawdę chciała mu jakoś pomóc, ulżyć w cierpieniu, jakoś wyciągnąć z niego te złość. Nie mogła i nie potrafiła być obojętna na jego ból. Była w stanie zrobić wszystko byleby mu go oszczędzić. Nie miła jednak pojęcia jak. Ze smutkiem stwierdziła, że nawet jej bliskość nie pomoże - uświadomił to jej wyrywając dłoń z jej uścisku. Wiedziała jednak, że nie może odpuścić. W końcu miała pretekst by się do niego zbliżyć, chociaż przecież na co dzień wcale go nie potrzebowała, ale nieważne. Ważne, że znowu była blisko niego i wspierała go. Chciała wesprzeć. Bo nieważne jak bardzo ją skrzywdził i tak jego dobro było najważniejsze.
- Nie możesz tak myśleć! To Twoja siostra, kocha Cię. Zrozumie. Będzie zła, zraniona ale nie może Cię znienawidzić. Przecież to nie Twoja wina, a Ty dbasz tylko o jej dobro, prawda? - Mówiła wciąż tym samym łagodnym, kojącym tonem równocześnie zaczynając go gładzić uspokajająco dłonią po plecach. Chociaż w niej też siedziała ta obawa, że jego siostra może nie zrozumieć. Że może obwiniać go, że może mieć mu za złe. Wierzyła jednak, że będzie to tylko chwilowy stan. Kat bywała impulsywna, zresztą kto znał ją lepiej od jej brata? Na pewno wiedział jak zareaguje. Dlatego Spencer domyślała się, że jego obawy nie są bezpodstawne. Ale musiał jej powiedzieć, bo przecież nie mógł pozwolić jej żyć w kłamstwie! Kto wie jak długo Lena była zdolna to ciągnąć. Przecież jeśli to wszystko wyjdzie później, jeśli Kat zacznie coś podejrzewać, jeśli tamta czymś się zdradzi będzie cierpieć jeszcze bardziej. I wtedy będzie mieć podstawy do tego by być złą na brata i również na nią - że jej nie powiedzieli, chociaż wiedzieli..

Unknown pisze...

[e, okej xd / pf, bo co?! :D będę xd / ahaha no mówiłaś xd no prawie! ;p
no jak nie jak tak?;p
no to źle liczyłaś ^^ / no, niech Ci bedzie. / no bo tamten wątek jest zajebisty :d]

Spojrzała na niego z niedowierzaniem, gdy usłyszała jego "ty też mnie winisz". Naprawdę tak myślał, że go wini? I zaraz gwałtownie pokręciła głową, chociaż on nie mógł dostrzec tego gestu, bo spuścił wzrok. Westchnęła więc ciężko, a potem zwilżyła wargi koniuszkiem języka zastanawiając się jak to wszystko ująć w słowa.
- Leo, to wcale nie jest tak, że ja Cię obwiniam, słyszysz? - Odparła chwytając w dwa palce jego podbródek by na nią spojrzał. Postanowiła teraz na moment odsunąć sprawę Kat i Leny na bok. Bo teraz to nie było dla niej ważne. Musieli coś sobie wyjaśnić z Leo, a to było jej priorytetem. Bo miała dość panującej pomiędzy nimi ciszy, spania na dwóch różnych końcach łóżka.
- To naprawdę nie tak. Ja po prostu nie potrafię tego zrozumieć. Nie potrafię się uporać z bólem, bo nie potrafię zrozumieć jednego. Bo skoro kochasz mnie tak bardzo jak mówisz, skoro jestem całym Twoim światem jak twierdzisz to jak? Jak mogłeś poczuć coś do innej? - Wyrzuciła z siebie pytanie, które gryzło ją od samego początku. Bo ona go nie winiła, po prostu nie rozumiała. Owszem, wiedziała, że Leo nie ma wpływu na swoje uczucia, ale po prostu nie dowierzała, że pałając do niej tak wielkim uczuciem mógł poczuć coś do innej! Bo przecież dla niej on był całym życiem i nie wyobrażała sobie by mogła zwrócić uwagę na jakiegoś innego faceta.

Unknown pisze...

[ no raczej xd haha;d / i jeszcze bliżej.. :p
TAK xD
no to dobrze ^^ / ;p / mhm:)
ok, ok :) ja też wstaje na siódmą sooł.. Też się będę zbierać, odpiszę tutaj i znikam, a na Krk już jutro:)
Co wątku tutaj to hm..Sama nie wiem, w sumie moment wydaje się idealny, żeby jej powiedział nie? Ale też mam wrażenie, że trochę za szybko, ale z drugiej strony no kurczę pasowałoby to do tej chwili, bo potem to nie wiem kiedy się taka nadarzy xD]

Spodziewała się takiej odpowiedzi. Wręcz była pewna, że ją uzyska, chociaż siedziała w niej cicha nadzieja, że może jednak Leo powie jej dlaczego. Bo to własnie to pytanie zmywało jej sen z powiek, to przez to nie potrafiła się uporać z bólem, z cierpieniem. Niewiedza doprowadzała ją do szału. Nie mogła jej znieść. Z drugiej jednak strony obawiała się tego co mogłaby usłyszeć, ale jednak chyba wszystko byłoby lepsze od tej niewiedzy..
Westchnęła więc ciężko, wyswobadzając jedną z dłoni z jego uścisku. Tylko jedną bo wcale nie zamierzała uciekać, tylko odruchowo przetarła swoje oczy, które znowu zaczerwieniły się i zaszkliły w znajomy sposób. A potem bez zastanowienia przylgnęła do jego ramienia, obejmując go rękoma za kark. Wzięła kilka głębszych oddechów, żeby znowu się nie rozpłakać - miała dość łez. Nie chciała ryczeć też dlatego, że wiedziała, że jej łzy nikomu nie przyniosą ulgi ani jej, ani tym bardziej Leo.
- Wiem, Leo. Wiem, że byś mnie nie oszukał.. - Mruknęła w końcu w odpowiedzi. Bo była pewna, że Leo by jej nie okłamał, że gdyby wiedział co spowodowało to jego uczucie do Leny, co było jakimś impulsem, powiedziałby jej. Bo ona już sama nie wiedziała w czym tkwi problem, w niej? Co zrobiła nie tak? A może to Leo się nią znudził, potrzebował czegoś nowego? A może..? Tego było naprawdę wiele ale sprowadzało się do jednego - że Leo nie kocha jej już tak mocno jak dawniej. A ta myśl bolała, wręcz rozrywała serce, dobierała dech w piersi..

[dobranoc;)]

Unknown pisze...

[taaak ;d już niedługo środa, co nie?! <3
TAAAAAAAK :|
a daj spokój - ja też. normalnie mam tyle roboty na jutro, że znowu musiałam odwołać korki z chemii. Bo w sumie nawet nie tyle roboty na jutro co na najbliższe dwa dni - muszę się uczyć z chemii na sprawdzian do tego zrobić maturę na biologię, nauczyć się na korki z biologi, zrobić maturę z chemii no i jeszcze bieżące lekcje i wgl znowu jutro musze w szk dłużej zostać i wgl, i wgl.. Masakra :| także spokojnie, nie przejmuj się, jeśli nie dasz rady dzisiaj odpisać, no jakoś przeżyje;) muszę nie? ;p najważniejsze - nie daj się chorobie moja droga!:*
czyli w sensie nie robi tego już teraz?;p bo jak nie to tak wymyśliłam, że no.. że wiesz że mogłoby by być już lepiej trochę między nimi i wgl, ale Leo ciągle będzie czuł się źle z tym, że wiesz, że jej nie powiedział, że to przez Tony'ego, że ją okłamał blablabla ale będzie tłumaczył sobie, że to dla ich dobra i ich związku, bo w końcu ją kocha itd, itd, ale np. potem mogą np. spotkać Tony'ego jakoś w mieście przypadkiem i on będzie chodził potem już wkurzony, Spenc będzie go uspokajać, a jemu się wymsknie, że wiesz "że to wszystko przez niego się zaczęło między nimi psuć" czy coś, a ona to podłapie i się zacznie domyślać i go pociągnie za język no i się wyda no i Spencer znowu będzie skrzywdzona i wgl i wgl.. to co ustalałyśmy? xD ogarniasz? xD
btw. ale jestem zła na moją wych :| dała mi -40pkt, bo za późno usprawiedliwienie przyniosłam :|]

Unknown pisze...

[no ja byle do czwartku do godziny 15 i w sumie mam już weekend :D
tak. (ja mogę tak w wieczność;p)
no w sumie teoretycznie można to tak ująć, chociaż dobrze wiesz, że ja tam bym wolała jednak mieć jakąś przerwę, móc Ci odpisać no i w ogóle i w ogóle! :D ale skoro nie dasz rady, to .. no jak pisałam muszę przeżyć jako ;p oj, aż tak źle jest, że musisz ze szk rezygnować? ;o zdrowiej!:* i hm, dzięki ;p
serio? :D. no to się cieszę ^^
no, bo 5pkt za każdą godzinę, a mam ich we wt 8 sooł.. -.- bicz. ale spoko, jak jej to taką wielką frajdę sprawia, to niech sobie wpisuje, rozpaczać nie będę. haha ogólnie jak z pkt dodatnimi nigdy nie mam problemu zawsze mam koło 200;p tylko że no. że to tak nie działa, że mi to eliminuje chyba ;p zresztą nie wiem xd w tamtym roku też niby miałam nie mieć wzorowego zachowania bo coś tam miałam jakieś pkt, a i tak mi dała więc nie wiem, nie ogarniam tego systemu ;p]

Unknown pisze...

[w sensie, że na pt nie mam nic do nauki! ale w sumie to tylko tak na dzień dzisiejszy ;p więc wole nie zapeszać ;p
tak :| (haha tak myślałam ;p)
hahah no tak właśnie jest, przejrzałaś mnie, zwłaszcza z tą chemią, w końcu to taka moja wielka miłość, nie? ;p :| no to co Ty tu jeszcze robisz?! Do łóżka, wypić herbatkę czy coś tam i spać! / no tak, tragedia, że nie ma Ci kto chusteczek przynieść ;p więc rzecz jasna współczuje ;p spoko, spoko jak chcesz to możesz się tu żalić dla mnie żaden problem ^^ / no mam nadzieje, że jutro już będzie zdrowia jak ryba:)
ej ale tu się nie ma z czego śmiać ;p xd ok, nie ogarniajmy razem, jestem za;p]

Unknown pisze...

[noo ;p więc już milczę ^^ / wiadomo ;d
tak. (no baa ;p )
no ba, wiesz jestem w niej zakochana po uszy i w ogóle mogłam bym się tylko jej uczyć, o niczym innym wręcz nie marzę jak tylko siedzieć i zakuwać o ketonach, fenolach, aldehydach i całej reszcie! / spoko, mną się nie przejmuj! ale miło mi ;p to dobrze;) e.. papkę ryżową? xd smacznego? ^^ / no domyśliłam się ;p te zapachowe, z postaciami z kreskówek? ;p z królikiem Bugsem itd? xd haha to dobrze ;d. widzę, że się doczekać nie możesz;d / ;)
no nie. xd ej, dostałam -40 za nic! xd / taa;D]

Unknown pisze...

[wiedziałam, że ucieszy Cię słowo "milczę" xD / ;D
taaak. (;p)
no nie wiem, wiesz.. to miała być taka moja słodka tajemnica.. / hm.. haha okej, dzięki? :D skoro lubisz, nie będę Ci zabraniać, nie? ;p / aa no chyba, że tak ;p swoją drogą przypomnialo mi się że mam dość kebabów.. xD / a wiem które! mój kolega z klasy zawsze je ma xd noo one są fajne! nie ma jak to wydmuchać sobie nos w królika bugsa! ;dd
no, dzięki! to bardzo poważna sprawa jest! xD / no a czy ja coś mówię?! ;p

ooo <3]

Szczerze żałowała, że przez te kilka ostatnich dni odsunęła się w pewien sposób od Leo. Nie chciała go krzywdzić w żaden sposób, po prostu nie potrafiła inaczej. Był w niej ten nieopisany ból nie pozwalający się wręcz poruszać, racjonalnie myśleć, funkcjonować. Tkwiła przez te ostatnie dni jakby we śnie. Nie we śnie, raczej koszmarze. Świat wydawał się ponury, szary, a jedynym jasnym światełkiem była rozczulająca twarz Jamesa. Potrzebowała jednak obok siebie ukochanego, choć równocześnie potrzebna była jej też odrobina przestrzeni. Przez te dni było w niej wiele takich własnie sprzeczności - chciała czegoś, ale zarazem nie. Nie potrafiła się określić, a jedna rzecz ciągle była stała - ta jej nieopisana miłość do Leo, która w żadnym stopniu nie zmalała. Nadal był całym jej światem.
I teraz, gdy wreszcie ponownie znalazła się w jego ramionach, bo tych wszystkich dniach, gdy tak naprawdę ich jedynym kontaktem fizycznym były momenty, gdy przekazywali sobie synka z rąk do rąk, lub przypadkiem gdzieś się o siebie otarli, nie potrafiła się już od niego odsunąć. Nie chciała tego robić. Bo znowu w jego ramionach było tak jak wcześniej - przytulnie, bezpiecznie. Znów było to cudowne wrażenie, że wszystko się ułoży, że nic ich nie zniszczy. Pozwoliła więc sobie siedzieć tak wtulona w jego ramię aż do momentu, gdy zadał jej pytanie, które nieco ją ubodło, a raczej w sposób jakie je zadał. Ale sama była sobie winna, bo przecież mógł mieć wątpliwości, bo przez ostatnie dni.. Cóż, bywało różnie, nie?
- Oczywiście, że możesz. Przecież wiesz.. - Odparła natychmiast, odsuwając się od niego zaledwie na kilka centymetrów by zajrzeć mu w oczy. - Wiesz, że możesz na mnie liczyć. Zawsze, choćby nie wiadomo co się działo. - Dodała, a jej usta drgnęły w jakimś łagodnym, ledwo dostrzegalnym grymasie. Równocześnie jej dłonie znowu znalazły się na jego buzi, subtelnie gładząc go po konturach twarzy.

Unknown pisze...

[no ogólnie to nie :| sprawiło mi to ogromną przykrość, ale wiesz robię dobrą minę do złej gry, czy coś ;pp
tak, tak, tak.
Więc spokojnie, dalej mogę udawać, że nienawidzę chemii:))? / ;DD / a bo się ich najadłam w Krk, w sensie zawsze jak jakiegoś zjadłam to potem byłam pełna że masakra aż mi ciężko było! xd a najgorszy był ten o 5?6? rano xd och, wybacz mi ten mój karygodny błąd! oczywiście kepapów! xd / taak :D
noo ;p / nie wiem o czym mówisz;pp
:c ok, ok zdrowiej, tak?:* wygrzej się, wyśpij i jutro bądź już w pełni sił! :D nie dziękuje! ;p o której? hm, w sumie to nie wiem, bo muszę po lekcjach zostać żeby napisać spr z chemii ten zaległy, a w sumie nie wiem już czy będę czekać 1h, czy 2.. ale tak koło 15 powinnam już być :)
dobranoc;* A Ty się wykuruj jutro czy coś:D !;)]

Unknown pisze...

[.. spoko xD
tak.
dokładnie ^^ / tak, tak właśnie o to chodzi :D
totalnie nie wiem xD
ojejku :c i jak tam było u lekarza? ;p leniuchujesz do końca tygodnia? :p :) aaa no tak! andrzejki! ja w sumie też nie wiem czy pójdę na tą imprezę w sobotę ;p ]

Zadrżała niekontrolowanie, gdy niespodziewanie jej twarz została zamknięta w klace utworzonej z rąk Leo. A potem nagle ich usta złączyły się pierwsze w delikatnej, wręcz nieśmiałej pieszczocie, by po chwili zacząć napierać na siebie coraz mocniej, coraz zachłanniej, coraz bardziej zdecydowanie. Spencer właśnie na to czekała - czekała aż wreszcie znowu będą ze sobą w ten sposób. Już od dawna czekała na jakiś ruch, gest ze strony Leo, którym choć w najmniejszym stopniu zainicjowałby właśnie takie zbliżenie. Nic takiego jednak się nie działo, bo mężczyzna najwyraźniej bał się i lękał, że go od siebie odetchnie, a ona zasypiała z ukuciem żalu i rozczarowania na drugim końcu łóżka, odwrócona do niego plecami. Dlatego teraz bez wahania odwzajemniła pocałunek. Jej palce wplątały się między kosmyki jego włosów, by na moment zacisnąć się na nich w małe piąstki, by przyciągnąć go do siebie jeszcze bliżej.
Chciała wierzyć, że już od teraz wszystko będzie lepiej. Sprawa z Leną nie była jeszcze zamknięta, czekała ich jeszcze trudna rozmowa z Kat, która nie wiadomo jak się potoczy i jak skończy - Spenc przewidywała wiele reakcji blondynki, ale niestety najbardziej prawdopodobną opcją wydawała jej się tak, którą przewidywał ukochany. Będzie zła. Będzie wściekła. Będzie zraniona. Ale Spencer wierzyła, że z czasem zrozumie, że przestanie czuć do brata jakiś irracjonalny gniew. Bo przecież to nie była jego wina.. Nie miał wpływu na poczynania Leny, nie kazał jej wykorzystywać w tak okrutny sposób biedną, niczego nieświadomą Kat. Na to, że sam poczuł coś do swojej byłej przyjaciółki też nie mógł nic poradzić, chociaż akurat to Spencer smuciło. Bolał ją fakt, że coś takiego się wydarzyło, że dostrzegł inną poza nią. Ona sama była w niego ślepo zakochana, nie istniał nikt poza nim.. Ale chciała wierzyć, że mimo to wszystko szatyna nadal kocha ją nad życie, że ona nadal jest dla niego najważniejsza.

[na Krk odpisze za chwilę się jakoś ogarnę tylko ;p]

Unknown pisze...

[mówiłam Ci kiedyś, że jesteś okropnym człowiekiem? ;pp
tak.
:DD
o, to, to właśnie ;p
oł, to niefajnie :| gardło to Ci musi nieźle nawalać! haha no, zawsze można ten czas dobrze wykorzystać ;d czyli np. nadrobić seriale mhm ;d / a bo w sumie nie wiem jak z transportem - jak pojedziemy ze znajomymi samochodem, no to spoko, ale pociągiem jechać nie będę ;p
;)
okeeej ;p]

Poczuła lekkie ukucie zawodu, gdy w którymś momencie Leo oderwał się od jej ust. Szybko jednak doszła do wniosku, że może tak będzie lepiej - naprawiać wszystko, powoli, stopniowo, niezbyt dużymi krokami. Żeby zaraz znowu czegoś nie popsuć. Musieli nacieszyć się póki co tylko taką bliskością. Chociaż wiedziała, że zbyt długo nie będą potrafili powstrzymywać się przed śmielszymi posunięciami.. Ale póki co, jak na obecną chwilę było dobrze, w sam raz. Uśmiechnęła się tylko w odpowiedzi na jego cichutkie wyznanie, znów czule przesuwając ręką po jego policzku, by już chwilę później w znajmy sposób wdrapać mu się na kolana i po prostu znów zatonąć w najcudowniejszym uścisku pod słońcem.
Powoli zaczęli wracać do względnej równowagi. Przez ostatnie kilka dni sytuacja między nimi się znacznie poprawiła - już się nie unikali, wręcz przeciwnie lgnęli do siebie spragnieni swojej bliskości. Rozmawiali na wszystkie tematy, ważne i mniej ważne. Nie było już krępującej ciszy, znów zasypiali wtuleni w swoje ciała. Owszem zdarzały się momenty, gdy Spencer nagle znowu zaczynała tonąć w swoim bólu, który wcale jeszcze nie zniknął, ale wtedy zaraz pojawiał się ukochany zapewniając ją o swoich uczuciach. Nie potrafiła zrozumieć jak mógł poczuć coś do innej, ale czułe, szczere słówka, pomagały się jej powoli, malutkimi krokami jakoś z tym uporać.
- Leoo.. - Wymruczała któregoś dnia przeciągle zbliżając się do Leo siedzącego przy stole, ponownie pochylonego nad dokumentami. Swobodnie przeczesała mu włosy palcami, a potem westchnęła cichutko. - Nie możesz tak ciągle siedzieć nad papierami! Chodź, idziemy na spacer. Ty, ja i James. No nie daj się prosić. Praca nie zając, nie ucieknie! - Dodała posyłając mu wesolutki uśmieszek, a potem nie czekając na zgodę z jego strony, chwyciła go za rękę i pociągnęła go za sobą, w stronę przygotowanego już do wyjścia i czekającego na nich w wózku Jamesa.

[no i możesz napisać, że gdzieś go tam zobaczą, wpadną na niego i wgl.. ;p ]

Unknown pisze...

[a ja tak! ;p
tak.
oczywiście, że wiedziałaś, nie mogło być inaczej! ;p
uuu.. niefajnie! zmarniejesz przez te dni! ;p też bym w sumie tak chciała! ;d ale z drugiej strony za dużo zaległościi.. ;x / no też na to liczę :)
ale i tak wyszło fajnie!;)
okej:)]

Spencer martwiła ta sytuacja z Kat. Starała się pomóc, delikatnie uświadomić siostrę Leo, że Lena wcale nie ma wobec niej szczerych zamiarów ale kobieta nie chciała im uwierzyć. Spenc nie rozumiała dlaczego - niby dlaczego oni mili by kłamać? Tak czy siak, póki co sprawa ciągle była nie rozwiązana, a co za tym szło, po Murine ciągle plątała się osoba, której brunetka nigdy więcej nie chciała widzieć na oczy. Nie potrafiła też ręczyć za siebie, podejrzewała wręcz, że gdyby tylko gdzieś ujrzała tą różową czuprynę nie wytrzymałaby, nerwy by jej puściły i pewnie wyszarpałaby ją za te jej kudły.
Była jednak też druga sprawa, która zaczęła zaprzątać głowę Spencer. Bardziej.. przyziemna, codzienna. A mianowicie dokładnie dzień wcześniej przez przypadek natknęła się na jeden z rachunków. Mogła się spodziewać, że mężczyzna nie będzie chciał zawracać jej głowy takimi sprawami - w końcu tak naprawdę teraz miała ogromny dom na głowie i dziecko. Ale od tamtej pory Spenc głowiła się jak pomóc Leo. Niestety mimo wszystko jej środki na koncie nie były zbyt duże, poza tym mężczyzna miał do niego bezpośredni dostęp. Zawsze wspólnie zajmowali się rachunkami, ale odkąd pojawił się James, ten obowiązek głównie spadł na Leo. A ona? Ona czuła się dziwnie bezużyteczna, bo przecież aktualnie nie pracowała, była na macierzyńskim i jej zarobki nie były tak duże jak zawsze. A wiedziała, że jej pomoc finansowa znacznie by się przydała, ale póki co nie mogła przecież wrócić do zawodu..
Mimo to postanowiła jednak choć odrobinę umilić czas Leo. Chociaż na chwilę oderwać go od papierów. Dlatego wyciągnęła go na spacer, wiedząc, że taka chwila spędzona wspólnie zrobi dobrze każdemu z nich.. I nie pomyliła się. Była wyśmienicie - rozmawiali swobodnie, śmiali się, gawędzili, nieustannie obejmowali, całowali. James głównie spał, chociaż i on od czasu do czasu wtrącał coś swoim dziecięcym płaczem. Było.. Idealnie. Do czasu.
Spencer mówiła o czymś z ożywieniem, poprawiając w międzyczasie kocyk synka; gdy skończyła swój monolog zdziwiła się nie słysząc żadnej reakcji ze strony ukochanego. Zdziwiona zerknęła na niego, a gdy tylko zobaczyła wyraz jego twarzy przeszył ją zimny dreszcz. Nie wiedząc czy chce widzieć kogo dostrzegł ukochany, wręcz wbrew swojej woli podążyła za jego spojrzeniem, by zaraz jej twarz skamieniała, a uśmiech, który ciągle tlił się gdzieś na jej ustach zgasł w mgnieniu oka.

Unknown pisze...

[tak uważasz? ;p
tak.
no ba, mhm;d
haha no w sumie, akurat w to nie wątpię ;d / a no to dobrze, że na bieżąco będziesz sobie uzupełniać :) / a możesz trzymać ^^
;)
nie narzekaj ;p]

W jej głowie zrodziło się coś na kształt niemożliwego do opanowania chaosu. Chciała skupić się na wielu rzeczach na raz, chciała zrobić kilka rzeczy równocześnie, ale to niestety nie było możliwie. Jakaś irracjonalna panika, która nagle ją opanowała, nie pozwoliła jej się skupić, podjąć odpowiedniej decyzji we właściwym momencie. I przez to nim zdążyła pociągnąć Leo dalej, by uniknąć spotkania z jego byłym szwagrem było już za późno. Tony opuścił knajpkę, a jej gorliwe modły, by po prostu ich nie zauważył, co raczej graniczyło z cudem, albo po prostu jedynie się przywitał i poszedł dalej, albo o czym najbardziej marzyła po prostu minął ich bez słowa.. Niestety nie zostały wysłuchane.
Poczuła ten pożądliwy wzrok na swoim ciele, gdy tylko mężczyzna zatrzymał się tuż obok nich - nie musiała na niego patrzeć, by widzieć jak lustruje jej sylwetkę. Tak jak i to, tak samo wyczuła instynktownie jak gniew Leo wzrasta. I wcale mu się nie dziwiła - sama był rozgniewana, a jego bezczelne zachowanie wcale nie poprawiało sytuacji. Bo co, myślał, że nie zauważą? Myślał, że ot tak stanął i wymienią się z nim uprzejmościami, zaczną mówić co u nich?! A raczej, że ona zacznie mu opowiadać jak ona się ma? Bo nikomu z tu obecnych nie umknął również fakt, że Tony najnormalniej w świecie zignorował obecność szatyna i zwrócił się bezpośrednio do niej, a to przekroczyło wszelkie granice.
Z początku zmieszana bruneta, ze wzrokiem uparcie utkwionym w chodniku nagle wyprostowała się i obdarzyła Tony'ego ironicznym uśmieszkiem. Jak on śmiał?
- Serio? Pytasz co u mnie? Jesteś bardziej bezczelny niż myślałam. - Odparła nieprzyjemnie mrużąc oczy, odnajdując dłoń ukochanego, która zaciśnięta była w pięść. Pogładziła ją uspokajającą, równocześnie zerkając na niego z ukosa. Bo chociaż na zewnątrz była opanowana, to w środku wręcz się gotowała. Ze złości na Tony'ego gdy tylko przypomniała sobie jak podstępnie wkradł się pomiędzy nich, jak niby przypadkiem w jego zdania wkradały się słowa oczerniające Leo, nastawiające ją przeciwko niemu.. A ona? Ona miała go za przyjaciela! Ale nie tylko gniew w niej siedział, nie tylko obrzydzenie do szwagra swojego narzeczonego, ale też strach przed tym co zaraz może się wydarzyć. Bo widziała, że Leo ledwo nad sobą panuje, że ledwo się powstrzymuje..

[btw. co z Krk? tzn. może coś tam trochę przewiniemy bo nie wiem co mam pisać xd w sensie kolejnej jej wizyty takiej normalnej to się chyba nie opłaca opisywać nie?;p]

Unknown pisze...

[skąd ;p
tak.
no cooo ;d każdy by to nadrobił ;p / wiem, wiem :) / ok, to czymaj, trzymaj.. jak tam sobie wolisz:D
no ^^
ok, ok. ale nie wiem kiedy tam odpisze, bo muszę trochę rzeczy na jutro ogarnąć do szk ;p i wgl tak z ciekawości zamierzasz Oskara na zawsze uziemić w wózku czy kiedyś jakimś cudem odzyska władze w nogach? ^^]

Jej maska opanowania zniknęła w mgnieniu oka, gdy tylko Leo postąpił krok w stronę Tony'ego. Chciała go powstrzymać przed zrobieniem czegoś głupiego, ale zarówno głos jak i ciało odmówiły jej posłuszeństwa. Mimo wszystko szatyn pewnie nie bardzo by żałowałby swoje posunięcia jakim byłoby przywalenie Tony'emu w twarz, ale przysporzyłoby mu to więcej kłopotów niż satysfakcji. Bo przemoc przecież nie ukoi ran, które wyrządził mu jego szwagier, osobę, którą miał za brata! A ulga, którą poczułby, gdyby jego pięść uderzyła w twarz szwagra byłaby tylko chwilowa. Potem znowu byłby już tylko ból, cierpienie, na nowo rozdrapane rany. Więc mógł tylko wpakować się niepotrzebne nikomu kłopoty. Niemal odetchnęła z ulgą, gdy dostrzegła, że jej ukochany ma jednak w sobie trochę samokontroli za co niezmiernie go podziwiała - chyba był świadomy, że nie należy robić scen w miejscu publicznym. I dopiero wtedy jakiś wewnętrzny paraliż opuścił jej ciało, a ona popychając wózek z Jamesem do przodu wyciągnęła dłoń w stronę szatyna, by chociaż spróbować odciągnąć go od Tony'ego. Bo on nie był tego wszystkiego wart.. Ale w tym samym czasie, gdy jej ręka zawisła w powietrzu, z ust mężczyzny wydobył się syk, który wręcz zmroził krew w żyłach Spencer. Zamarła a jej ręka zadrżała z przerażenia, że jeszcze chwila, a naprawdę wszystko zaraz skończy się jednym słowem mówiąc - tragicznie.
Nie mogła jednak ukryć, że poczuła jakiś dziwny przypływ satysfakcji, gdy szwagier cofnął się o krok, a w jego oczach zamigotało pierwsze coś na kształt przerażenia, a potem jeszcze bardziej skulił się w sobie. Bał się Leo, to było widać, chociaż kto by się nie bał po tym jak ostatnio urządził go mężczyzna?
- Leo, daj spokój. On nie jest tego wart.. - Mruknęła, teraz już naprawdę próbując odciągnąć ukochanego z dala od Tony'ego chociaż obaj mężczyźni przez moment w ogóle stawali się jej nie dostrzegać. A potem szwagier wycofał się, a jego teatralny gest wywołał tylko skrzywienie na twarzy Spencer. Tak czy siak wydawało jej się, że najgorsze już za nimi.. Ale myliła się. Tony musiał mieć ostatnie słowo, które wręcz przeraziło Spenc, bo wystraszyła się, że Leo może uwierzyć tą absurdalną bzdurę! I tak właśnie się poczuła, gdy były mąż Mary odjechał, a wzrok ukochanego, który przez dłuższy czas tylko śledził oddalający się pojazd, nagle spoczął na niej. Miała wrażenie jakby próbował ją przeszyć, przejrzeć na wylot i sprawdzić czy to co zasugerował Tony może mieć chociaż krztę prawdy w sobie. Z początku poczuła się urażona, wręcz dotknięta, bo przecież ona nigdy by go nie zdradziła ani nic z tych rzeczy! Zaraz jednak przetłumaczyła sobie, że to co widzi w oczach Leo to nadal tylko gniew i nienawiść do byłego szwagra.
- Wracajmy do domu. - Mruknęła, a potem złapawszy go za nadgarstek ruszyła w odpowiednim kierunku.
Droga powrotna w żadnym stopniu nie przypomniała ich wcześniejszego, radosnego spaceru. Leo szedł zasępiony, ona markotna, cicha, co jakiś czas tylko poprawiała kocyk, smoczek, czapeczkę Jamesa.. I w takim ponurym nastroju dotarli do domu, a Spencer gdy tylko rozebrała siebie, zaraz zajęła się synkiem. Ściągnęła z niego wyjściową garderobę, potem zauważając, że chłopczyk ma mokrą pieluszkę zmieniła też ją. I gdy wreszcie dziecko znalazło się w kołysce, Spenc opadła na kanapie tuż obok ukochanego i niemal niepewnie położyła swoją dłoń na jego udzie, by jakoś ukoić jego rozszalałe nerwy.
- Słońce, spokojnie. On naprawdę nie jest tego wszystkiego wart..

[ahahaha nie no.. fajnie było, ale ta końcówka mnie rozwaliła xD]

Unknown pisze...

[a ja nie! ja się nie pogubiłam ;p jeszcze xd
tak.
uu, tort zawsze spoko, tortu nie można sobie odmówić :D / no przecież się cieszę ^^
w sumie to nie wiem czy mi się dzisiaj uda tam jeszcze w ogóle odpisać, ale postaram się żebyś jutro miała co robić przynajmniej ;d / no na to liczyłam, że mi powiesz.. oj tam, element zaskoczenie.. xD przezyje bez niego ;p
no ale to było naprawdę zabawne xD no normalnie widziałam tą scene z przesadzonym, przerysowanym, szyderczym śmiechem Tony'ego, a potem ruszającego z piskiem opon.. xDD ]

Drgnęła odsuwając się w bok, gdy Leo niespodziewanie zerwał się na równe nogi. Patrzyła z przerażeniem jak przechadza się po salonie, krążąc po nim, wręcz unikając spoglądania na nią. Obudził się w niej lęk, że tak naprawdę większość gniewu tak naprawdę nie jest wycelowana w Tony'ego, a w nią. Niemal widziała jak wini ją za wszystko. Nie tylko za to, że myślała o odejściu, ale że sama wcześniej jakoś tego nie powstrzymała, że pozwoliła jego szwagrowi wszystko zepsuć. I rzeczywiście tak się poczuła - że nie ma tu niczyjej winy. Że to tylko ona zawiniła, bo była zbyt słaba, by walczyć. Już nie widziała dla siebie usprawiedliwienia w tym, że wcześniejsze wydarzenia poraniły ją, przygniotły, a jedyna osoba, która zawsze dodawała jej sił nagle "zniknęła", stała się bardziej widmem, duchem niżeli prawdziwą istotą. Ale to jej nie tłumaczyło, a przynajmniej ona nie potrafiła już znaleźć w tym wytłumaczenia. Powinna walczyć, nie poddawać się. Powinna zmusić Leo do leczenia choćby siłą.. Tylko skąd miała ją czerpać? Nieważne. Ważne, że powinna. Nieważne jak.
W tej chwili marzyła tylko o jednym - o magicznej różdżce, zaczarowanej rybce lub fontannie, by tak jak w bajce mogła mieć chociaż jedno życzenie, więcej nie potrzebowała. Mogłaby wtedy wymazać, usnąć pewne wydarzenia, wspomnienia, a teraz zamiast siedzieć przykulona na kanapie i obserwować ukochanego gniewnie przemierzającego kolejne metry ich salonu, mogłaby siedzieć w jego ramionach. Niestety, życie nie jest fikcją, nie istnieją magiczne przedmioty dzięki, którym można by odmienić teraźniejszość. Musiała się z nią zmierzyć, stawić jej czoła. Chciała wierzyć, że za niedługo wszystko minie, że znowu zacznie wracać do normy.
- Ja wiem, że to trudne.. Ale musisz się opanować. Powinieneś. Bo.. - Urwała wzdychając ciężko. Bo to nie miało sensu. Przecież on i tak się nie uspokoi. Może powinna zamilknąć, dać gniewowi samemu opaść. I tak też zrobiła; spuściła głowę wbijając spojrzenie w nerwowo wykręcane palce.

[no miałaś nie narzekać ;p]

Unknown pisze...

[ok, spoko ;) pogratuluj siostrze;p:)]

Unknown pisze...

[nie, nie zasłużyłaś, bo jesteś okropnym człowiekiem! ;p
tak.
;d / no booo.. ogólnie średnio chce mi sie iść no xd ale wiem, że to ostatnia impreza w najbliższym czasie bo wiesz potem adwent itd sooł.. ;p
Pap..Słoneczko, dla Ciebie wszystko! ;p hm.. no chyba tak niestety :c / dobra, niech Ci będzie;p tutaj mogę ustąpić i nie naciskać ;p
tak ;d i wiem, wiem ;D
;)
spoko, już niedługo będziesz się musiała męczyć z pisaniem, bo zaraz chyba idę ;p]

Nie zamierzała dokończyć rozpoczętego zdania. Dlatego nawet nie podniosła spojrzenia, gdy Leo nagle zwrócił się bezpośrednio do niej. Chciała mu jakoś pomóc opanować ten gniew, ale była totalnie bezradna. Wszystkie słowa jakie przychodziły jej do głowy wydawały się jej nieodpowiednie, wręcz momentami miała wrażenie, że jeszcze tylko bardziej rozjuszyłyby i tak już rozgniewanego Leo. Z początku wydawało jej się, że może jej bliskość by jakoś pomogła, ale gdy pomyślała, że ten gniew jest również wycelowany w nią odpuściła sobie, bojąc się, że ukochany ją od siebie odtrąci. Więc tkwiła tak nieruchomo tylko nerwowo wykręcając palce, gorączkowo szukając innego sposobu dla uspokojenia atmosfery.
Podniosła spojrzenie do góry w momencie, gdy Leo warknął niespodziewanie; jej usta rozchyliły się by syknąć w jego stronę by był ciszej, bo obudzi Jamesa, ale mężczyzna sam przypomniał sobie o obecności syna. Zacisnęła więc wargi w wąską linie i niemal odetchnęła już z ulgą, gdy szatyn pochylił się nad kołyską, a jego twarz wyraźnie złagodniała. Może to był klucz? Ich dziecko? Tym razem jednak sprawdziło się powiedzenie "nie chwal dnia przed zachodem słońca", bo wystarczyło, że Leo wyprostował się, a jego twarz znów wykrzywiła się od targającej nim wściekłości. I zaraz odszukała w sobie odpowiednie słowa, którymi mogłaby jakoś odpowiedzieć na jego wcześniejsze zdania. Nabrała już powietrza, już otworzyła usta, ale wtedy w jej głowie rozbrzęczało się natarczywie jedno zdanie. Jedno, jedyne gdy na moment odebrało jej dech w piersi. Które coś jej zasugerowało, stworzyło pewną teorię.. Ale nie. To nie mogło być to. To byłyby absurd.
- Co masz na myśli mówiąc, że to od początku chodzi o niego? - Spytała wbrew sobie, bo tak naprawdę obawiała się tego co może usłyszeć.

Unknown pisze...

[Ej właśnie wiem xD nie wiem co mi się stało ;p
AŻ tak nie? ;p udowodnij! xd
taak.
postaram się ;d o ile wypali! ;D
dobrze;) / ciesz się tą chwilą bo nie wiadomo kiedy znowu się powtórzy :D
tak tak oczywiście :D
ja się wgl nie męczę, ja się jaram dramatem :D]

Jej mózg zaczął pracować na najwyższych obrotach nie dając jej ani sekundy wytchnienia w czasie nim padła odpowiedź ze strony Leo. Ale ona dałaby wszystko byleby nie usłyszeć tych słów tak wymownych, tak.. rozjaśniających całą sytuacje. Bo czy nie właśnie uzyskała odpowiedź na pytanie, które dręczyło ją, nie dawało spać po nocach od kilku dni? Cała zesztywniała, a w jej oczach błysnęła jakaś nieznośna iskierka, a sama Spencer pierwsze skuliła się w sobie, a potem pojawił się w niej tak nagle i niespodziewanie jakiś bunt. Bo to nie było fair. Wcale nie było fair. Ani trochę.
Zignorowała jego przeprosiny, pozę i minę sugerującą skruchę. Co z tego, że teraz żałował swoich słów, co z tego, że teraz nagle doszedł do wniosku, że wypada opanować gniew, pomyśleć nad tym co się mówi? Ale przynajmniej był szczery, nie? Przynajmniej w końcu powiedział jej o co tak naprawdę chodzi.
- Od niego? Czyli co? To moja w sumie moja wina tak? Wszystkie nasze problemy TO MOJA WINA? - Spojrzała na niego jakby widziała go pierwszy raz na oczy, a w głosie pełnym jawnego niedowierzania krył się jakiś żal, jakiś ból. Pokręciła powoli głową tym razem to ona zrywając się na równe nogi.
- I niby to wszystko z nią to też była moja wina? Bo skoro ja miałam swoją wpadkę to Ty też mogłeś mieć? Teraz jesteśmy kwita? - Wyrzucała z siebie coraz bardziej nie dowierzając, nadal nie potrafiąc wypowiedzieć imienia Leny. Coraz bardziej nie mogąc uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Że wniosek, który wysunęła jest prawdziwy.. Bo gdzie podział się jej ukochany? Gdzie był człowiek, którego kochała nad życie? To nie mógł być on. On by jej tak nie skrzywdził, nie karałby jej w ten sposób. Nie człowiek dla którego była całym światem.
- Co to miało być? Jakaś pieprzona kara? - Wyjąkała,a przy ostatnim słowie głos jej się załamał. Stała zesztywniała patrząc na niego szeroko otwartymi oczyma. Nie potrafiła się już ruszyć, bo znowu była w tym okropnym koszmarze, w świecie gdzie wszystko nagle ulega w gruzach. Gdzie nic już nie jest kolorowe. I już nie chciała usłyszeć odpowiedzi na żadne ze swoich pytań, bo paraliżujący strach, że odpowiedzi mogą być twierdzące przyprawiały ją o zawrót głowy.

Unknown pisze...

[ i wgl.. to idę. bo kurde to już ta godzina, a rano muszę wcześnie wstać.. a tu się tak ciekawie zaczęło robić, ech! :c
no nic, do jutra, wracaj do zdrowia i wgl:* będę po 15;)]

Unknown pisze...

[no ba ;d
no to się nie tłumacz ;p tylko się potem nie dziw ;p
tak.
mhm, dokładnie to miałam na myśli :D kiedyy. yep ^^
prawidłowo :D
no co,przecież napisałam oczywiście;p czepiasz się ;p
tylko troszeczkę.. xD no ^^
i jak zdrówko?:D
e tam, jakoś przeżyje ;p]

To wszystko nie mieściło jej się w głowie. Nie mogła uwierzyć, że jej ukochany mógł posunąć się do czegoś takiego, tak właśnie ją skrzywdzić. Pamiętała jak pytała go czy jej wybaczy, on powiedział, że tak. Już wtedy skłamał. Nie potrafił jej tego zapomnieć, ale Spencer była przekonana, że jeśli tak właśnie by było powiedziałby jej o tym, a w ostateczności może by nawet odszedł chociaż to by ją zabiło. Ale zrobić coś takiego? Udawać, że wszystko jest w porządku, a potem zranić w tak okrutny sposób, w taki sposób wyrównywać z nią rachunki? To nie był jej kochający Leo. Nie mężczyzna, który twierdził, że jej dobro jest najważniejsze, że tylko ona się liczy.
- Przestań. Przestań kłamać. - Odparła łamiącym się głosem, słuchając jego słów. Niemal widziała jak na usta ciśnie mu się "to jego i twoja wina".
- Skoro od tego się zaczęło to co? Gdyby nie ta cała sytuacja z nim, to wcale byś nie poczuł nic do tamtej? - Spytała, jak zwykle nie potrafiąc wymówić imion ludzi, którzy namieszali w ich życiu. Już sama nie potrafiła określić jak się czuje, jakie emocje ją targają, ale przez te mieszaninę wrażeń przebijało się tylko jedno, tak znajome. To, z którym dopiero niedawno zaczęła sobie powoli radzić. Znów wrócił rozrywający serce ból. Świadomość, że Leo mógł zrobić coś takiego, że po cichu obwiniał ją za wszystko, że nie potrafił jej wybaczyć zabijała ją.
- I teraz rachunki mamy już wyrównane więc możemy żyć dalej tak? - Znów w jej oczach zamigotała ta iskierka niedowierzania; cofnęła się o krok, a potem kolejny, by wreszcie odwrócić się do niego tyłem, a stanąć przodem do okna. Przymknęła na moment powieki przyciskając drżącą rękę do piersi, próbując jakoś zwalczyć potok łez cisnących jej się do oczu. No bo jak on mógł? Gdyby ją kochał tak jak twierdził.. Nie, nie zrobiłby czegoś takiego.

[no i Kraków za chwilę :) coś zjem itd;) a w sumie mogę tam zrobić tak, że po prostu jakaś pielęgniarka do niej zagada i powie jej o tej rehabilitacji? ]

Unknown pisze...

[wiem;D
nie, nie mogę xD
tak.
;pp
hahaha tego nie powiedziałam ;p
;D
oo no to super :D / a u mnie? ;d całkiem nieźle ^^ w sumie miałam tylko 4lekcje w tym wf :D a potem pisałam maturę z chemii! no i korków z biol nie miałam, bo dzisiaj wywiadówka no i się tamta ogarnąć musiała ;p
no to jeszcze chwilę musisz poczekać ;p nie no, spoko jak nie chcesz to mogę napisać coś innego, ale wtedy znowu się nie będzie nic działo ;p chyba że masz inny pomysł? ;)
i co do do Leosia i Spenc - on ogólnie wini Spencer za tamto itd nie? ;p bo już się pogubiłam ;p ]

Zawsze była silną kobietą. Od małego było w niej coś dzięki czemu radziła sobie w trudnych sytuacjach, że była oporą dla wielu osób. Ta cząstka w niej znacznie wzrosła gdy w jej życiu pojawił się Leo. Aż w końcu to on stał się głównym źródłem tej jej niezłomności, to dzięki niemu nigdy się nie poddawała, potrafiła wybaczyć, nie tracić nadziei, wierzyć, że wszystko się kiedyś ułoży, że nic ich nie złamie. Więc jak miała być nadal silna, gdy okazywało się, że jej najdroższy ją oszukał, okłamał i jeszcze zemścił się na nią w tak okrutny sposób? Bo tak to właśnie postrzegała - jako zemstę za jej zdradę z Tonym, chociaż w przeciwieństwie do niego ona do tego mężczyzny nic nie poczuła i od zawsze to podkreślała. Tony nigdy nic dla niej nie znaczył, był po prostu kimś kto rozsiał przed nią słodką wizję życia bez problemów. A kto nie zacząłby o tym rozmyślać, gdyby przeszedł tyle co ona? Ale nie potrafiłaby tego zrobić z oczywistych przyczyn - bo to Leo był miłością jej życia, bo to on był całym jej światem. Zawsze wydawało jej się, że działa to w obydwie strony, że on też postrzega ją jako całe swoje życie, jak kogoś bez kogo nie można normalnie funkcjonować. I dlatego zdawała sobie sprawę z tego jak bardzo zraniła go tamtą chwilą wątpliwości. Ale nigdy nie sądziła, że człowiek kochający ją tak mocno mógłby właśnie tak postąpić.
Spięła się cała czując jak ramiona Leo zamykają ją w stalowym uścisku. Chciała się wyrwać, chciała uciec, bo myśl, że ukochany mógł przed ten cały czas tylko udawać, tylko się na niej mścić zabijała ją. Odbierała oddech. Chciała móc uwierzyć w jego słowa, że żadne z jej podejrzeń nie jest prawdziwe, że rzeczywiście nie obwinia ją za wszystko co się wydarzyło, tyle tylko.. Że nie potrafiła mu uwierzyć. Za dobrze go znała, a on i tak nigdy nie był jakimś wyśmienitym kłamcą.
- Nie mógłbyś to co to wszystko miało znaczyć? To dlaczego poczułeś coś do tamtej? - Spytała znów zaciśniętymi oczyma czując jak dławiąca gulka w jej gardle rośnie. Nie miała siły mu się wyrwać, walczyć z nim, więc tkwiła w jego objęciach chociaż o niczym bardziej nie marzyła jak ucieczka z tego miejsca. Jakby to niby mogło pomóc jej pozbyć się bólu..
- I nie mów mi, że to nie jest takie proste, bo to nie jest odpowiedź. Od początku chodziło właśnie o tą sprawę z nim, prawda? - Dodała, ciągle pamiętając by nie podnosić głosu, by nie mówić zbyt głośno, bo przecież obok spał James. Słodko nieświadomy dramatu, który rozgrywał się tuż pod jego nosem.

Unknown pisze...

[teoretycznie tak ;p poza tym.. zaczynasz się tłumaczyć?:>
tak.
no więc sobie nie dopowiadaj ;p
ta.. cudowną, mhm ;p a wiesz, że całkiem nieźle? ;d a przynajmniej tak mi się wydaje ^^ / no, znowu! ;d ale narzekać nie będę ;p
okej, będę się cichutko tylko podśmiechywać ;p ale na Krk to nie wiem kiedy odpiszę, bo kurde nie mogę zacząć jakoś ;p poza tym muszę napisać cały referat z polskiego jutro ręcznie bo szwagier mi nie dowiózł tuszy do drukarki -.-
dobra nie ogarniam xd i wgl to ten Leo będzie wyjeżdżał czy coś? i wróci jak się James rozchoruje, czy co? ;p
jestem jak najbardziej poważna.. (ahahah;d). haha ok,ok ^^]

Miała wrażenie, że jeszcze chwila i popadnie w czysty obłęd. Bo już nie potrafiła zapanować nad drżeniem rąk i dolnej wargi, nie potrafiła ogarnąć chaosu który zapanował w jej głowie, a na usta cisnęły jej tylko słowa, że to przecież nie może dziać się naprawdę. "Nie, nie, nie" chciała powtarzać, byleby tylko ten koszmar się skończył. Odprawiała w swojej głowie gorące modły, by to wszystko okazało się tylko jakimś okropnym żartem, żeby zaraz wszystko wróciło do normy. Była jednak świadoma, że tak się nie stanie. Ręce oplatające ją ciasno, dłonie, które nagle znalazły się na jej twarzy i oczy, które nagle zawisły tuż na przeciwko niej były zbyt realne, by można było pomyśleć, że to jednak tylko sen, który za niedługo się skończy.
Nie wiedziała już co myśleć, ale jeden wniosek, że Leo tylko się na niej mścił ciągle przebijał się przez bałagan panujący w jej głowie. A ta myśl raniła jak żadna inna. Bo przecież jej ukochany nie był taki okrutny, więc kim był ten człowiek, który stał tuż przed nią? Chciała wierzyć w jego słowa, chciała wierzyć, że jej nie wini ale nie potrafiła. Nie po tych słowach, które od niego usłyszała, a które tak naprawdę wymknęły mu się przypadkiem pod wpływem gniewu. Skoro nie było tak jak myślała to dlaczego to przed nią ukrywał? I nagle ten ból związany z tym, że Leo poczuł coś do innej, że dostrzegł jakąś poza nią oraz ten który czuła teraz sądząc, że mężczyzna tylko ją karał zlały się ze sobą w jedno. Każdy z nich osoba był nie do zniesienia, każdy sprawiał, że ledwo mogła oddychać, a gdy złączyły się one ze sobą, gdy zaatakowały ją razem.. Po prostu przez moment nie oddychała, bo nie potrafiła. W głowie jej się zakręciło, a ciemne plamki pojawiły się przed jej oczyma i pewnie gdyby nie te silne dłonie szatyna, które ciągle przyciskał do jej twarzy już dawno by upadła. Zdołała jednak się opanować, skupić na tym co mówi. Jej dłonie zacisnęły się na jego nadgarstkach, jednak wcale nie zamierzała odciągać jego dłoni od siebie. Wręcz przeciwnie - były teraz dla niej jakąś oporą, gdzieś nawet podświadomie chciała je zatrzymać przy sobie..
- Nie tak, więc jak? - Spytała ledwo poruszając ustami już sama nie wiedząc co myśleć, co jest prawdą, co kłamstwem, a co sama sobie wymyśliła i dopowiedziała.

Unknown pisze...

[hahha ;D jasne, nie mhmh;D
tak.
no i to rozumie ^^
oj tam, ale wiesz ile to jest stresu z tą maturą?! ;p poza tym za rok będziesz miała to samo ^^ jestem :D / nie inaczej;p
taak! ;p tak żebyś nie widziała :D kiedy ja bym chciała odpisać, tylko nie mam czasu ;c i hm, ujmę to tak jak Ty - ja lubię się Tb przejmować xD / no nie wiem, mogłybyśmy się licytować który gorszy chociaż ja na mojego w sumie ogólnie narzekać nie mogę :D
no jakoś się nie zapowiada, bo dalej się Leo nie wytłumaczył tak jak powinien! Czy to się będzie tłumaczył dopiero potem, jak się będą już godzić?xd no chyba tak;d
oczywiście tak :D]

W jej oczach teraz przysłoniętych mgłą łez coś.. Umarło. Po raz kolejny. Bo jego słowa wcale nic nie naprawiły, wcale nic nie wyjaśniły. Tylko znowu potwierdziły już to co wywnioskowała. Że tak naprawdę to wszystko jej wina, ale to nie było fair. Ona nic nie czuła do Tony'ego, a on do Leny owszem. On najwidoczniej uznał, że skoro ona mogła nawalić, to on też może. Wyrównał rachunki, ale to nie tak powinno być. Jeżeli naprawdę kochał ją tak mocno, nie zrobiły tego. Nie dostrzegłby innej kobiety. Nie poczułby czegoś do innej. Nie oszukiwałby jej, nie kłamałby. A nawet jeśli rzeczywiście to nie miałaby żadna kara, to i tak to niczego nie zmieniało, bo wtedy było drugie wytłumaczenie, a Spencer już sama nie wiedziała które gorsze. Bo jeśli nie mścił się na niej, to co? Po prostu od tamtego wydarzenia po prostu mniej ją kochał? Zaczął dostrzegać inne? Nie potrafiła tego ogarnąć i zrozumieć. Już nic nie było jasne.
- Czyli i tak sprowadza się do tego, że to moja wina. Bo gdyby nie tamto, to Ty nie poczułbyś nic do niej? - Spytała nieznacznie mrużąc oczy, by odgonić łzy, by wyraźnie dostrzec jego twarz. A gdy wreszcie znowu mogła zobaczyć jego oblicze w całej okazałości.. Dotarło do niej, że coś się zmieniło w jego postawie. Dopiero po chwili uświadomiła sobie co to takiego. Że i w nim coś zgasło, jakaś chęć walki. Jakby już się poddał, a i to ją ubodło, bo nie była warta jego wysiłku? Nie była warta by o nią walczyć? Usta jej zadrżały nie wiedząc czy wykrzywić się w grymasie pełnym bólu, rozczarowania, żalu, cierpienia, smutku? I teraz ona jakby zrezygnowana rozluźniła uścisk na jego nadgarstkach, by ostatecznie w ogóle wypuścić jego ręce z objęć palców, a w końcu też odsunąć się i od niego.
Uderzyło w nią to dziwnie wrażenie, jakby ziemia naprawdę zaczęła drżeć, jakby grunt usunął się spod jej stóp, a świat? Świat przestał istnieć. Bo i ona straciła siłę walki. Skoro on się poddał, ona nie mogła? Miała dalej dopytywać? Słuchać kłamstw, albo słów, które tylko by ją dobiły, których już nie mogła znieść? Nie miała a to sił..

Unknown pisze...

[tak.
hihi;d
a no to tak, tak ;d to sobie pomyśl, że szkołę skończysz wcześniej, że będziesz miała dłuugie wakacje, a potem będziesz mieszkać w Krk.. Same pozytywy!:D / mhm;d
no, tak właśnie będę robić :D / ;) AHAHA WIEM xD ale przez Ciebie już nie mogłam znaleźć inny słów xd
.. czyli wykonał dobrą robię jednym słowem? :D. nie strzelał ślepakami czy coś? xDD nie no, ja mojego bardzo lubię! ;) tylko mógł mi ten tusz do drukarki jednak na dzisiaj przynieść, chociaż z drugiej strony jakbym wcześniej się za to wzięła to by mi to wydrukował.. Trudno ;p oo elektryk i zepsuł prąd? ;o złoo xd mój to taka złota rączka jest;d ale z zawodu strażak;d
nie wiem xD mówiłam Ci, że się trochę pogubiłam w tym? ;p
;*
btw. swoją drogą.. dlaczego nie dostałam odpowiedzi na wątek? ;p]

Unknown pisze...

[takkk.
no, życie maturzysty jest świetnie! :D niebiańskie czy coś ;d
myślisz.. WOW xD / ehkem, autorytetem? :D okej skoro chcesz to tak nazywać.. ;d
nie wiem, wolę nie wnikać co Ty tam sobie myślałaś xD oczywiście moja, mhm :cc niedobry;p ale już naprawił? ^^ boisz się mundurów? dlaczegoo? xd W mundurze faceci wyglądają seksi! :D
dobra, chociaż nie wiem jaak xd
bo ci tak zostanie!;p]

Ona nie rozumiała. Naprawdę nie potrafiła zrozumieć tego wszystkiego co się wydarzyło teraz i kilka feralnych dni temu, gdy usłyszała te dwa słowa, które zburzyły jej świat "nie wiem". Od tamtej pory nie potrafiła się pozbierać, nie potrafiła w żaden sposób złagodzić bólu, który nią targał. Ale wtedy przyszedł ten przełomowy dzień, gdy znowu zbliżyła się do Leo i po raz kolejny przekonała się, że on jest lekiem na wszystko. Że złagodzi każdą raną, chociażby sam ją zadał. Ale teraz było nieco inaczej. Oszukał ją, okłamywał, nie był z nią do końca szczery, a była to bardzo ważna kwestia dotycząca ich związku. A ona najbardziej brzydziła się łgarstwa, wolała najgorszą prawdę niż kłamstwo, które mogłoby pozwolić jej żyć spokojnie.. Bo ono ma krótkie nogi i zawsze wyjdzie na jaw. A potem może być już tylko gorzej. Tak jak teraz.
Westchnęła tylko cicho słysząc kolejny potok słów, które miało go jakoś wytłumaczyć. Skinęła jedynie głową, dziwnie przygaszona, nieobecna. Od wewnątrz wypełniał ją już tylko ten przeraźliwy ból. Znów w jej uszach rozbrzmiał dźwięk roztrzaskującego się serca - jej serca. Znowu. Tego wszystkiego było zbyt wiele, zbyt wiele ran zostało jej zadanych w tak krótkim czasie. A ona przecież też była tylko człowiekiem, też czasami sobie nie radziła..
Wiedziała, że jego przeprosiny są szczerze. Ale to już nic nie mogło zmienić. Póki co nic. Bo to wszystko było zbyt świeże, zbyt bardzo bolało. I wtedy przyszło jej jedno, jedyne rozwiązanie do głowy, a sama myśl że musi to powiedzieć na głos raniła. Zwłaszcza, że wiedziała jak bardzo dotknie to jej ukochanego. Ale musiała. Jeśli miało im się kiedyś jeszcze udać musiała postąpić tak, a nie inaczej.
Na jej twarzy zamigotała jakaś ciepła iskierka, która na moment przyćmiła cały ból rysujący się na jej twarzy. Wspięła się na palce na moment zamykając jego twarz w swoich rękach, składając na jego ustach pocałunek, ciepłu, czuły, przepełniony ciągle tą żywą miłością do niego.
- Kocham Cię Leo. Jesteś całym moim życiem i wiem, że Ty też mnie kochasz. Ale.. Ja potrzebuje teraz czasu. Nie skreślam nas, bo wiem, że nasze uczucie są ogromne, że nic, żaden błąd mój czy Twój nie jest w stanie tej miłości zmniejszyć, ale.. Teraz potrzebuje trochę czasu. - Zakończyła cicho, ostatni raz czule przesuwając opuszkami palców po linii jego szczęki, a potem odsunęła się zaciskając usta w wąską linie z całych sił starając zwalczyć się gulkę rosnącą w gardle.

[na Krk odpiszę za chwilę juuż ;d. tylko jeszcze skończę pisać charakterystykę bohaterów na polski ;p ]

Unknown pisze...

[tak, tak, tak, tak, taak.
dokładnie, tak! dokładnie :d
no wiedziałam, że Ciebie też to rozbawi Słońce:* / OK. Sprawię Ci tą przyjemność - może tak być. jesteś autorytetem ;p
taak, dbamy bo moje zdrowie psychiczne<3 :D no nikogo tylko moja! ;p / ojoj biedny ;p / seriioo? masz taką fobie?! xD ... < poważna mina > wcale się nie śmiejeee, nic, a nic!
to źle. Uśmiechnij się :):):)
no! ;d na lekcjach omawiamy właśnie `Granicę`, ale ja piszę na konsultacje o Robinsonie Crusoe. Bo teraz weszła ta lista lektur do matury, że no.. że w danej epoce omawia się to albo to no wiesz np. dajmy na to Granicę albo jakąś inną książkę. A że w podstawie jest Granica to omawiamy Granicę, ale ta druga książka też się może na maturze pojawić, więc ją "przerabiamy" na konsultacjach w sensie ktoś ją streszcza;p]

Zdawała sobie sprawę jak bardzo skrzywdzi Leo swoją decyzją. Wiedziała jednak, że tak dla nich będzie najlepiej, że przez ostatnie miesiące zbyt bardzo się nawzajem skrzywdzili, że potrzebna jest im przerwa. Spencer nie wyobrażała sobie dnia bez ukochanego u boku, ale intuicja podpowiadała jej, że jeśli ma wyzbyć się bólu po prostu potrzebuje czasu i przestrzeni. Wiedziała, że to samo jest potrzebne też jemu. Nie wątpiła w jego uczcie, idealnie wiedziała jak ogromna miłość jest jej do niego. Dlatego nie bała się, chociaż wizja choćby dnia bez Leo, nie mając pojęcia co się z nim dzieje przerażała ją, odbierała oddech. Wiedziała jednak, że jeśli mężczyzna kocha ją tak mocno jak mówi, że jeśli ta cudowna chwila w sypialni naprawdę się wydarzyła, jeśli wszystko co wtedy czuli niemal zlepieni ze sobą w jeden organizm było prawdziwe.. To wytrwają. Przeżyją, będą wierni, nie przestaną kochać, wrócą do siebie.
- Zaufaj mi. Tak będzie najlepiej. Przerwa.. To właśnie tego potrzebujemy. Żeby się z tym wszystkim jakoś uporać. - Odparła czując jak jej serce po raz enty rozpada się na kawałki, gdy dostrzegła to co kryło się w jego oczach. Nie chciała go ranić, ale musiała.. Nie potrafiła wyjaśnić dlaczego, ale to było najwłaściwsze rozwiązanie.
Bo ona będzie na niego czekać. Po prostu potrzebuje czasu. Jej miłość, jej uczucie wcale do niego nie zmalało, wciąż kochała go tak mocno jak zawsze, wciąż był jej światem. I chciała mu to powiedzieć, znowu go objąć, pocieszyć, wytłumaczyć, ale nie mogła tego zrobić, bo wiedziała, że jeśli znowu się do niego zbliży nie będzie potrafiła wytrwać w swoim postanowieniu, że odszczeka wszystkie swoje słowa i nie wypuści go nigdzie.

Unknown pisze...

[o dzięki, że mi przypomniałaś o co to chodziło :D i OCZYWIŚCIE, ŻE BYŁAŚ WSTAWIONA. Tak, tak, tak.
hihi;d
ok? ;p / no widzisz jaka ja jestem miła?! ;d
;DD / ani jednego?! :C ani ani? :c
Uśmiech się, bo już dobra czaas.. nanana <3 już, już się załadowało <3?
haha tak myślałam xD ale radzę Ci się dowiedzieć bo Ciebie też to będzie pewnie dotyczyć ;p / a już skończyłam :D tylko teraz to sobie czytam ;p]

Coś ścisnęło ją w gardle, widząc ten przeraźliwy smutek, żal w oczach ukochanego. Bo już wiedziała, że źle odebrał jej słowa, bo już wiedziała, że zinterpretował je tak jak nie powinien. I zaraz pomyślała o jego oświadczynach - po raz pierwszy żałowała, że nie dał jej wtedy pierścionka. Chciałaby go teraz mieć i zatrzymać go. Pokazać mu, że to wcale nie jest rozstanie, tylko przerwa. Przerwa, której ona potrzebuje by uporać się z bólem, ranami. W przyszłości miała żałować swojej decyzji, pokutować za nią z dnia na dzień, ale teraz wszystko nieustannie mówiło jej, że tak właśnie powinna postąpić. Miała wręcz wrażenie, że to wzmocni ich związek, że gdy spotkają się za jakiś czas w ten najintymniejszy sposób zapomną o tym co było, nie będzie już żalu, smutku. Bo będzie liczyła się radość z tego, że znowu są razem.
Nie myślała jeszcze o rzeczach związanych z tą decyzją - jak James, czy to gdzie będzie mieszać. Drgnęła niekontrolowanie słysząc imię synka. I znów miała ten przebłysk gdy chciała wszystko odwołać, przeprosić za swoją głupotę, ale coś nie pozwoliło jej tego zrobić.
- Zostanie ze mną.. Jeśli nie masz nic przeciwko. Chciałabym, żeby został ze mną. - Odparła cicho, nerwowo zagryzając wargi. Zrobiła krok w stronę Leo, a w oku zakręciła jej się łza. Cierpiał i to przez nią, ale miała nadzieje, że zrozumie jej decyzje, zaufa jej, że też z czasem dojdzie do wniosku, że chwila dla siebie była im potrzebna.
- Przepraszam, Leo. Słyszysz? Przepraszam. Ale uwierz mi, zaufaj. To naprawdę tylko przerwa. Nie rozstanie, uwierz mi. - Szepnęła niemal bezgłośnie, bo ścisk w przełyku narastał, by wreszcie kompletnie odebrać jej głos. I tylko już jej oczy krzyczały jak bardzo jej przykro, jak bardzo żałuje.. Ale nie potrafiła inaczej postąpić, nie po tym wszystkim co się wydarzyło.

[tylko ja bym już chciała żeby James był chory a oni zaczęli się godzić? xD
i wgl może troszkę to przyśpiesz b nie mam już co pisać za bardzo ;x]

Unknown pisze...

[a co to jest kuwa? xd i tak.
och, czyli naprawdę mam spadać? ;p bo znowu się pogubiłam :| / częściej niż Tobie ;p
nie jest? xD naprawdę? xD tylko Tobie się tak wydaje... :D ale ja się nie śmieje, pełna powaga, serio!
pasowałoby gdyby nie to ":/" na końcu :|
ale na niefajnej stronie się nie skupiamy ;p / no a ile to miałam pisać?!:p
no wiem, wiem, ja nie mówię, że teraz, już, natychmiast ;p ja po prostu noo już mam taką piękną wizję jak oni się będą godzić <3 ;D oo.. chcesz żeby się jeszcze potem pokłócili? to wymyśl o co bo ja nie mam pojęcia ;p
dzia;)]

Wydawało jej się sprawą oczywistą, że Leo będzie mógł się widywać z Jamesem i to tylko kiedy ze chce. W końcu to był jego syn, a Spencer nie miała żadnego powodu by uniemożliwić mu kontaktu z dzieckiem. Dla niej była to oczywista oczywistość [;d], że mężczyzna ma prawo przyjść do chłopczyka, zobaczyć go, pobawić się z nim kiedy tylko zapragnie. Niby dlaczego miałaby mu tego zabronić? Pomyślała jednak o tym samym co Leo - że czas będzie uciekał, a James będzie dorastał. Przelotne wizyty to nie będzie to samo co nieustanne bycie obok, oglądanie pierwszych poczynań ich dziecka. I już chciała wszystko odkręcać zdając sobie jaką głupotę popełniła, ale on nagle zniknął na schodach nie oglądając się ani na nią ani na dziecko.
I poczuła przeraźliwą panikę, że on odchodzi. I to z jej winy. Bo to ona zaproponowała jakąś pieprzoną przerwę, która teraz wydała jej się najgorszą propozycją pod słońcem. Nie mogła go stracić, nie mogła się z nim rozstawać. Nie chciała tego, ale nie mogła go już zatrzymywać, wręcz miała wrażenie, że Leo tego nie chce. Więc tylko opadła na fotel nie mając pojęcia co ze sobą począć. Słyszała tylko jak szatyn krząta się na górze, zbiera swoje rzeczy - nie chciała tego oglądać. Najbardziej przerażała ją myśl, że Leo potem, po tej nieokreślonej przerwie już nie będzie chciał do niej wrócić. Że będzie zbyt zraniony, że jego uczucie względem niej wygaśnie, a nawet jeśli nie całkowicie to zmaleje, będzie zbyt małe by chciał znowu z nią być. Przeraziła ją myśl, że w tym czasie może poznać kogoś innego, wybrać kogoś innego niż ona. Czuła palącą zazdrość na samą myśl, że Leo mógłby pójść do łóżka z inną, ot tak tylko żeby zaspokoić swoją żądze, bo przecież mieli przerwę, tak? Więc mógł sobie na to pozwolić, ale ona chciała wierzyć, że będzie jej mimo to wierny - że będzie kochał ją tak mocno że nie spojrzy na inną..
Tak czy siak zdawała sobie sprawę, że to co się teraz działo to była już tylko jej wina. Padły słowa, których nie mogła już cofnąć chociaż bardzo by chciała. Na tą jej propozycję złożyło się wiele czynników i choć przez chwilę wydawało jej się, że jest to pomysł wręcz idealny, teraz znowu była pewna, że bez ukochanego sobie nie poradzi.
Ale on już nie zamierzał się zatrzymywać, choćby starać by przekonać ją, że jej decyzja była błędna. Schodził z góry z walizką wypchaną rzeczami. A ona? Ona nie mogła na to patrzeć i skryła twarz w dłoniach rozpaczliwie zaciskając powieki..

Unknown pisze...

[a już tylko uprzedzam, że na Krk to była dzisiaj moja ostatnia odpowiedź i tutaj też pewnie będzie już ostatnia bo jutro muszę wstać na 7 -.-]

Unknown pisze...

["r" zjadłaś? ;d dobre było? ;p i tak!
okej, zachowam powagę jak zwykle! :D / tak, bo wiem, że wygraam;d
nie no coś Ty? ;d nie tak a jak?:D nic, a nic! noo moje serio było serio seriowate! :):) :D
że hę? xd ale niech będzie? xD chociaż nie ogarnęłam;p
o niczym! zapomnij o tym :d / no daj spokój xd chciałoby Ci się tyle? ;p ja wolę iść spać, bo co z tego że to bym tyle pisała i wgl jakbym potem zaspała na tą 7? xd
lubię dramaty, ale sielanki po dramatach chyba jeszcze bardziej ;d<3 ... ok, ok spokojnie ;d
ok:)]

Siedziała jak posąg, gdy tylko Leo wrócił do salonu. Na jej twarzy odmalował się cały ból, całe jej cierpienie. Oczy błyszczały przerażająco, wręcz krzyczały by ukochany został. To jednak nie mogło go zatrzymać, bo słowo się rzekło, a on tylko spełniał jej nie przemyślaną wolę. Chciała go zatrzymać tak rozpaczliwie, że nagle jej ciało przestało z nią współpracować, a głos już dawno odmówił posłuszeństwa. Cierpienie, które widziała u niego dobijało ją jeszcze bardziej. Ale nie potrafiła odwrócić wzorku, katowała się jego bólem, bo to była jej wina. Wiele czynników złożyło się, że dotarli do tego momentu, ale.. Ale to co działo się teraz było tylko i wyłącznie jej winą. Nigdy nie miała sobie tego wybaczyć. I znów boleśnie dotarło do niej, że właśnie niemal straciła mężczyznę, najwspanialszego faceta pod słońcem, który wypowiedział słowa być może w które sam nie wierzył, ale powiedział je byleby tylko choć odrobinę jej ulżyć, a potem? Potem był już tylko trzask zamykanych drzwi.. łzy i rozpacz.
Spencer z dnia na dzień uświadamiała sobie jak ogromny błąd popełniła. Codziennie sięgała do telefonu i wystukiwała na klawiszach numer który od dawna znała na pamięć. Nie potrafiła jednak powiedzieć dlaczego nigdy nie odważyła nacisnąć zielonej słuchawki - chyba bała się, że ukochany nie będzie chciał z nią rozmawiać, że powie, że jednak jej decyzja była dobra, bo dzięki temu przejrzał na oczy czy coś w ten deseń. Ta myśl paraliżowała ją i nie pozwoliła podjąć żadnego sensownego kroku. I nie miała już pojęcia ile czasu minęło tydzień? Krócej, dłużej? Tak czy siak doby wlekły jej się w nieskończoność, bo nawet w nocy nie mogła zasnąć dręczona koszmarami, wyrzutami sumienia. Tylko James był jakimś jaśniejszym punktem w świecie pogrążonym w szarości. Dziwiła się, że Leo mimo wszystko nawet jego nie przyszedł odwiedzić.. Może nie chciał jej oglądać? Tak, czy siak pewnego dnia powiedziała sobie DOŚĆ. I wreszcie odważyła się nacisnąć słuchawkę. Telefon został odebrany zaskakująco szybko, że z początku ją zamurowało, gdy usłyszała rozkoszny, najcudowniejszy głos po drugiej stronie linii.. Zdążyła jednak odpowiedzieć, krótkie wręcz nieśmiałe cześć, a on już powiedział, że własnie chciał się z nią skontaktować. Bo muszą porozmawiać. Powiedziała, że może wpaść kiedy tylko chce, chociaż sama cała się spięła w panice. Co jeśli powie, że to koniec? Ona jednak nie zamierzała na to pozwolić.. Zrobi wszystko by go odzyskać, by do niej wrócił. Padnie na kolana, padnie mu do stóp byleby do niej wrócił, bo przez te dni przekonała się, że to o czym zawsze wiedziała, że bez niego nie ma życia.. Sprawdziło się. I gdyby nie James, już dawno popadła by w czarną otchłań.

[ fe. ale musisz mi wybaczyć.. ledwo na oczy patrze :\
no i idę spać, dobranoc;* do spisania!:) jutro będę tak.. po 13? koło 14 :)]

Unknown pisze...

[ohoho no już się tak nie złość moja droga! złość piękności szkodzi :D i tak.
no nie widzisz jaka jestem poważna? :| / dzisiaj też sobie odpuścisz? ;d
jw. nie złość się :* już iziii, wrzuć na luz Skarbie :D wgl.. serowate, serioo? xD
okej, powiedźmy że ogarniam xD Ok, niech będzie;d
;d / no w sumie racja jakbym była zmuszona to też bym tyle siedziała, chociaż w sumie i tak mi zawsze długo schodzić, bo wiesz potem wieczorna toaleta, tu coś tu coś innego i tak mi schodzi ^^ zazdroszczę! chociaż no już wolę wstać na 7 niż siedzieć godzinę dłużej w szkole ;p i nie zaspaałam <3 i dostałam 5 za to moje to! ale nawet mi nie dała do końca przeczytać :| xd
no serioo <3 wiedziałam!:D
daj spokój.. -.- wole nie czytać tego co wczoraj popisałam tam ;p ale Twoje ;o <33 uwielbiam! ;d
no i zważywszy na to, że sama dopiero co wstałaś (nie za dobrze Ci?! ja od 6.30 jestem na nogach! :|) to mi wybaczysz ale pierwsze coś zjem, ogarnie się jakoś;)]

Unknown pisze...

Tego dnia Spencer nie mogła usiedzieć na miejscu. Non stop biegała sprzątając, czyszcząc, polerując chociaż te zabiegi wcale nie były potrzebne, bo lokum już dawno lśniło. Musiała jednak zająć się czymś bo wiedziała, że jeśli tego nie zrobi to oszaleje z nerwów. James spał dzisiaj nadzwyczaj długo, bez większych przerw, a Spencer z jakimś słodkim rozczuleniem i rozbawieniem myślała, że instynktownie przeczuwa, że tatuś go dzisiaj odwiedzi i po prostu zbiera siły, by potem, gdy jego rodziciel się już zjawi - nie spać, a mieć oczy szeroko otwarte i nacieszyć je widokiem poczciwej twarzy ojca. Dzięki temu kobieta sama mogła się idealnie przygotować - nieprzespane noce, przepłakane godziny widocznie się nad niej odbiły. Gorąca kąpiel, kilka kobiecych sztuczek pomogło jej jednak względnie się ogarnąć. Najchętniej chciała nałożyć na siebie warstwę makijażu, która zakryłaby wszelkie niedoskonałości jak widoczne cienie pod oczyma, ale ostatecznie odpuścił sobie ten zabieg, bo wiedziała, że zbyt duża ilość makijażu, zwłaszcza w dzień powszedni, bez szczególnej okazji nie jest w jej stylu. Ale czy to nie była szczególna okazja?! Dla niej owszem - dlatego nie mogła się powstrzymać, by nie wybrać jakiś lepszych ubrań, które z drugiej strony idealnie pasowały do zwyczajnego dnia. Gdy usłyszała pukanie do drzwi, jeszcze stała przed lustrem to chwytając włosy w garść, to rozpuszczała je swobodnie: ostatecznie pozwoliła im opadać ciemnymi kaskadami na ramiona, w końcu Leo zdecydowanie bardziej wolał ją właśnie w takiej fryzurze.
Poczuła jak jej żołądek płata figle, wywijając koziołki. Czuła się nieswojo, wręcz idiotycznie otwierając drzwi przed ukochanym jakby był tylko zwykłym gościem. Gardło jej się ścisnęło, gdy usłyszała jego głos, krótkie "cześć". Spokojny, opanowany.. Jak on tak potrafił? Ona cała drżała, ona miała ochotę rzucić mu się na szyje i nie wypuszczać go z objęć, błagać by z nią został, bo to wszystko było najgłupszym pomysłem na jaki kiedykolwiek wpadła! Po raz pierwszy intuicja ją zawiodła.. Nie powinna słuchać jej tylko swojego serca.
- Hej. - Odparła, gdy wreszcie zdołała wydusić z siebie słowo. Przyjrzała mu się też uważnie i stwierdziła, że wygląda całkiem nieźle. Widziała oznaki zmęczenia, jakiegoś wyczerpania, ale ucieszyła się, że nie jest w najgorszym stanie. Z drugiej strony też ubodło ją to, bo.. Wyglądał trochę tak jakby ta przerwa, wcale nie zrobiła mu różnicy, jakby nic się nie zmieniło. A potem uświadomiła sobie, że to może tylko zwykła przykrywka?
- Chodź, James już na Ciebie czeka. - Powiedziała ruszając w głąb domu nerwowo zaciskając to rozprostowując place. Wzięła jednak głębszy wdech próbując się uspokoić. W jej głowie zapanował już znajomy chaos; nie wiedziała co robić, co mówić. Jak miała go zatrzymać? Potrafiła już tylko marzyć, by mężczyzna wziął ją w objęcia, by z nią został, by pocałował, by powiedział, że od teraz będzie już dobrze..
- Gdzie się zatrzymałeś? Jak w pracy? Dobrze się masz? - Zarzuciła go pytaniami, bo musiała wiedzieć. Musiała wiedzieć co u niego, musiała wiedzieć czy wszystko z nim dobrze.

[ach, no tak, wybacz mój błąd ;p ale i tak nie przystoi się tak złościć :D i tak.
bo średnio się przyglądasz. o patrz. nie uśmiecham się, nic a nic.! / jasne, bo i tak byś nie wygrała ;d
bo sobie to kiedyś wezmę do serca i zniknę! ;p tak późnoo?! no wiesz?;p podobno o tej godzinie się nie je!;p / ja Ci dokuczać?;o nie gadaj głupot ^^ ojojoj biedactwo? :C
haha;d
no oczywista oczywistość, że Tb trzeba odpisać<3:D no bo tej, tyle się spisałam! ;p moja praca nie została do końca doceniona! :c ;p
kiedy ja lubię ;> :D
ehe, tak tak ;p / no! i ta długość <3 :D
dzięki :) (no troszeczkę!;p)]

Unknown pisze...

[ohoh jaka dama nie wie czy mi wybaczy ;p już się boje! ;p tak nie złość się, Bejbe :) i tak.
no czego mi nie wierzysz?! ranisz mnie :c / mhm, w snach :p
skąd ta pewność, że bym nie mogła? :) no tak chory może sobie na wszystko pozwolić :D / ale i tak mnie uwielbiasz sooł.. :D
no powiedźmy ;d
no jak to co? ;p głupie pytanie ^^ to że wie o czym myślisz?! xd
noo ej dzisiaj jak mi się w szk nudziło to sobie tak myślałam o naszym wątku :D <3 no czy coś.. ;d ja też się jaram <3 / arr <3
(pf .zamilcz ;p)]

Sama zacisnęła usta zakłopotana słysząc gdzie aktualnie mieszka jej ukochany. To ona skazała go na to wszystko, swoją jedną, głupią, nieprzemyślaną decyzją, której żałowała jak żadnej innej. W tamtej chwili miała więcej spraw na głowie i kompletnie zapomniała, że od jakiś dwóch tygodni jego mieszkanie, które później stało się ich teraz zajęte jest przez nowych lokatorów. Wynajęli je, bo nigdy nie myśleli, że w najbliższym czasie będzie im ono w ogóle potrzebne. A nie było sensu by stało puste - po pierwsze ktoś musiał o nie dbać, nieużywane mieszkanie cóż gnije. A po drugie nie było ich stać na utrzymanie dwóch lokali. Ich dom i tak pochłaniał masę pieniędzy. Tak czy siak, poczuła się głupio, że w tamtej chwili zapomniała o tym, że nie pomyślała, że mężczyzna nie będzie miał się gdzie zatrzymać. Zresztą nieważne.. Ważne, że już za chwilę miała go poprosić by wrócił. Do niej, do Jamesa..
Nerwowo potarła się po szyi nie mając pojęcia jak przejść do kwestii, które chciała poruszyć. Szybko jednak zapomniała o tym na momenty, gdy tylko mężczyzna wziął ich synka na ręce. Świat na moment zatrzymał się, bo.. Ta chwila, gdy dwa jej świat były obok siebie, gdy ten większy trzymał tego mniejszego na rękach to był dla niej najcudowniejszy widok na ziemi. Serce zabiło jej boleśnie, gdy znowu przypomniała sobie, że sama ich rozdzieliła. Ale to się miało zmienić. Drgnęła wyrwana z nagłego transu, zauroczenia, w które popadła. Odchrząknęła bo na usta cisnęło jej się jedno słowo. "Ciebie". Tak, bo niczego im nie brakowało oprócz niego. Nim jednak to słowo wymsknęło się spomiędzy jej ust, zdołała się opamiętać. Miała wszystko idealnie zaplanowane. W głowie miała ułożony swój scenariusz, kwestię jak go przeprosić i błagać by do niej wrócił. Wszystko to jednak wyparowało jej z głowy, gdy tylko go ujrzała w progu ich domu.
- Radzimy sobie.. dobrze. - Odparła w końcu w znajomy sposób zagryzając wargę. Bo to nie była prawda! Nie radzili sobie bez niego. Owszem Jamesowi niczego nie brakowało, zawsze był dopieszczony, nakarmiony, zadbany.. Ale ona nie radziła sobie nijak. Tylko nie mogła mu o tym powiedzieć, prawda? Szukając jakiegoś pretekstu by się do niego zbliżyć, wzięła niewielką ściereczkę i z lekkim uśmiechem rozścieliła mu ją na ramieniu, by dziecko nie zaplamiło mu ubrania w żaden sposób - jej dłonie wygładzały materiał może trochę zbyt długo, ale to nic.
- Napijesz się czegoś? Zrobię nam kawy, co? Upiekłam ciasto. - Mruknęła w myślach dodając "twoje ulubione". Znów lekko zmieszana, wręcz speszona ruszyła do kuchni. I tam znów puściły jej nerwy wprawiając jej dłonie w drżenie, że omal nie wypuściła z rąk filiżanki. Przystanęła na moment - nie, nic nie było w porządku. Nawet pieprzona zmywarka nie chciała z nią współpracować od kilku dni, przypominając jej, że tylko Leo potrafił ją naprawić.

Unknown pisze...

[haha no dobra, chyba, że tak to się nie czepiam już ;p prawie? :> i tak.
no to chyba oczywiste?! / tylko w snach! ;p :*
no to co?! ale jak mnie tak będziesz wyganiać to nie wiem jak to będzie.. :c / ohohoo nie za dobrze Ci? ;d chociaż ja też mam dzisiaj same słodkości i wgl, masę mandarynek itd <3 bo dzisiaj andrzejki! A mój tata to Andrzej więc świętujemy ^^ / jestem toksyczna?!:o no dzięki -.-
.. mniejsza z tym ;p
no ^^
ja już Ci mówię, że ja to po prostu mam genialną wizje ich zejścia i wgl xD ale pewnie i tak w toku wyjdzie całkiem inaczej, ale mniejsza o to ;p / <3
(-.-)]

Przygotowując ten drobny poczęstunek Spencer próbowała się uspokoić. Swoje rozszalałe myśli, emocje. Bo cała drżała z tęsknoty do ukochanego. Spoglądała co jakiś czas jak Leo zabawia synka, bo był do dla niej jeden z najcudowniejszych obrazków na świecie, równocześnie zazdrościła Jamesowi, chociaż wstyd jej było się do tego przyznać nawet przed samą sobą. Ale co miała zrobić skoro ona też pragnęła znaleźć się w jego ramionach, poczuć jego dłonie na swojej tali, przyjrzeć się z bliska rysom jego twarzy, zajrzeć w głąb jego oczu.. Posmakować jego ust. Zaznać czułych pieszczot. Ale to wszystko nie było jej jeszcze dane. Nie póki nie powie mu, że chce, żeby wrócił. Nie, póki nie powie mu, że żałuje, że przeprasza, że to była najgłupsza rzecz w jej życiu. Póki nie zrobi tego wszystkiego, nie mogła prosić o nic więcej niż przelotne spojrzenie, nikły uśmiech.. A przynajmniej tak jej się wydawało.
Zaniosła jeden większy talerzyk ustrojony pięknie wypieczonym ciastem, przygotowanym specjalne z myślą o nim. Ulubiony deser przecież nie przez przypadek pojawił się na stole, czyż nie? Potem zniknęła jeszcze na chwilę przynosząc kolejne dwa mniejsze talerzyki, widelczyki, oraz filiżanki wypełnione kawą, którą oboje uwielbiali. A potem już opadła na swoje miejsce na kanapie i tylko obserwowała Leo, rozkoszując się słodkim widokiem ojca i syna. Tak powinno być.. Tak to powinno wyglądać. Więc dlaczego to zniszczyła decyzją, której tak naprawdę nie chciała?! I teraz zastanawiała się jak przejść do tematu, który chciała poruszyć, ale nagle nie wiedziała jak się do tego zabrać, jak zejść na sprawy, które dręczyły ją, jak ująć słowa, które cisnęły jej się na usta. Nie zdążyła jednak nawet drgnąć by zrobić cokolwiek bo Leo po raz kolejny wyrwał ją z zadumy swoim niebiańskim głosem.
- Oczywiście. Nie dzieje się nic o czym nie wiesz. - Odparła zgodnie z prawdą, cicho, łagodnie uśmiechając się lekko. Bo cóż ogólnie rzecz ujmując nie działo się nic specjalnego. James był zdrowy, jej też nie doskwierały żadne problemy zdrowotne, a zepsutą zmywarkę raczej nie można było zaliczyć do rzeczy z serii "coś się dzieje". A już na pewno nie teraz.
Nie umknął jej fakt, że Leo ciągle jej.. W jakimś stopniu unika. Chciała go mieć obok siebie ale nie mogła go zmusić do bliskości czyż nie? Więc tylko dyskretnie przejechała dłonią po obiciu sofy tuż obok siebie, jakby chcąc go zachęcić by do niej dołączył.

[btw. mogę odpisywać trochę w kratkę, ale wiesz.. imieniny ;p]

Unknown pisze...

[ no ej, właśnie nie wiem! ale to Twoja wina! ;p bo dlaczego zawsze to Martyna ma być tą która ulega i tylko mi co chwila na nawiną wychodzi?;p
btw. mogę tutaj w naszym wątku napisać, że Spencer prosi go żeby wrócił, czy nie?;p]

Unknown pisze...

[ej, no chyba, że zrobimy tak tam, na Krk, że rzeczywiście się ze sobą nie skontaktują, a potem jakiś czas później np. spotkają się wieczorem na mieście przypadkiem a np. Martyna będzie pijana i będzie gadać takie głupoty i skończy się na tym, że wylądują u niego i on się nią biedą pijaną zajmie i potem skacowaną? i znowu zacznie coś iskrzyć i wgl? :>
btw. znikam na jakieś poł h bo siostrzenicy muszę bajkę włączyć ;)]

Unknown pisze...

[ no już wymyśliłam i nie wiem czy Ci to pasuje? ;p
no to weź wymyśl ten odpowiedni moment bo ja już nie wiem co mam pisać! ;p
no zw, jak już psiałam;)]

Unknown pisze...

[no ona mu sie właduje na kolana i bziuuum pojadą do niego xD hahaha nie no, np. jak będzie tak porządnie wstawiona to może do niego przyjść albo coś.. ;p
.. to go znajdź xD
;))]

Unknown pisze...

[sorry no ale ile ona ma jeszcze do niego pierwsza przyłazić? :| sorry Martyna którą stworzyłam nie miała być taka.. głupiutka :| a i tak ciągle tylko na naiwną wychodzi.. :| więc nie wiem, skoro musisz.. Ostatecznie może być ;p
i zaraz będę odpisywać, jeszcze chwilę mnie nie będzie;)]

Unknown pisze...

[ale to nie chodzi w tym momencie czy ma silny charakter czy nie ;p tylko no kurde ileż można łazić za facetem, który zrobił jej takie coś? ;p bo bez przesady, ja sama bym tak nie mogła - nie chce to niech się w dupe pocałuje i tyle ;p trochę honoru trzeba mieć! zwłaszcza, że wyszło tak jakby Oskarowi nie zależało sooł ;p no ale nie wiem, zrób jak już chcesz, dostosuje się.
oo a co oglądasz?;d]

Unknown pisze...

[nie wiem już co chcę ;p bo to nie jest Leoś do którego Spencer by przychodziła choćby nie wiadomo co zrobił ;p więc, nie nie odpowiada mi to, żeby Martyna ot tak do niego przyszła, bo honor to ona swój ma, a i tak już tyle razy pierwsza do niego rękę wyciągała, że przez przesady. Z drugiej strony podejrzewam, że Tobie nie odpowiada, żeby to Oskar się pierwszy odezwał, a i akcja z pijaną Martyną chyba też Ci do końca nie podeszła nie? Więc nie wiem ;p Chyba, że jeszcze wymyślisz jakiś porządny powód dla którego M musiałaby się zjawić w szpitalu.
oo <3]

Unknown pisze...

[trzeba było sprawę od razu tak postawić ;p jak bardzo niewiele? :> i tak.
czepiasz się ;p dobrze wiesz co miałam na myśli!:) / oj nieważne czego ja tam chce.. tak jest :D
jesteś pewna? : > / bo Twoje też jest dobre! ;d nie, wróżb nie mamy;p a złożyć mogę, ale on i tak nie będzie wiedział kto to jest Iga;p / okej.. mogę zamilknąć, żeby Ci bardziej tej psychiki nie popsuć.. ;p
nie, jestem kochana<3 ;D
haha no dzięki ;d ale może jednak coś tam wyyjdzie :>
;)]

W odpowiedzi na jego pytanie jedynie uśmiechnęła się lekko i nieznacznie kiwnęła głową. Nawet nie zdawał sobie sprawy jak ważne są dla niej te słowa, które nie tylko poruszały jej serce, ale też jeszcze bardziej upewniały, że jej intuicja po raz pierwszy wręcz od wieków się pomyliła. Bo nie, to nie przerwa była im potrzebna, wiedziała już to i zamierzała to wszystko odkręcić. Po raz enty powtórzyła sobie, że jednak trzeba było posłuchać serca, ale.. Czasu nie mogła już cofnąć, ale chciała wierzyć, że jeszcze może to naprawić. A mogła, prawda? Bo Leo każdy swoim słowem, każdym gestem chociaż trzymał się od niej na odległość uświadamiał jej, że nadal ją kocha, że jego uczucia się nie zmieniły, że nadal się o nią troszczy.
Obserwowała jak ukochany zabawia chłopczyka, jak wręcza mu prezenty. Nie odzywała się, nie chcąc zaburzyć im tej chwili, nie chcąc zaburzyć obrazka, który tak uwielbiała. Więc powstrzymywała słowa, które nieustannie cisnęły jej się na usta - wierzyła, że jeszcze będą mieli czas porozmawiać, gdy James w końcu zaśnie wyczerpany od wrażeń, nadmiaru prezentów. Bez wahania wzięła synka na ręce, gdy Leo podał jej go, gdyż chciał zamontować zabawkę w jego kołysce. Uśmiechała się lekko, mrucząc cicho do synka, żeby zobaczył jaką to wspaniałą zabawkę tatuś mu kupił.
Zmarszczyła zdziwiona brwi, gdy Leo wręcz niepewnie zapytał, czy może wziąć Jamesa z powrotem. Przecież nie zamierzała mu go odbierać! Naprawdę myślał, że mogłaby to zrobić?
- Jasne. - Odparła natychmiast znów uśmiechając się ciepło, bez wahania i oporu znów układając roześmianego chłopczyka na jego rękach.

[ale serio się przekonałaś czy nie? ;p bo żeby potem nie było,że Ci to nie pasuje..
ohoho pędzisz jak burza;d]

Unknown pisze...

[no dobra do szpitala może przyjść ekhem lekko wstawiona;p]

Unknown pisze...

[też racja ;p jak bardzo małą odrobinę? :> i tak.
wiesz, wiesz. Wiesz bardzo dobrze;> / Ja zawsze mam racje, Słońce:)
no nie wiem, na Twoim miejscu bym chyba nie była.. / no bo oni to nie mieli ochoty.. ;c a sama robić sobie Andrzejków też nie będę ;p ok, złożone i dziękuje ^^ / jasne, jasne a potem będzie, że moja wina i że dalej jestem ta zła i niedobra;p
no, a co może nie?!
ale każdą matkę trzeba szanować ;);p
phie, a mi tak Oskara nie szkoda, sam jest sobie winien. ;pp
;d]

Unosiła wysoko brwi, słysząc wzmiankę o dawno proponowanej posadzie dla Leo. Przytaknęła jednak zgodnie z prawdą, że pamięta o tym, bo pamiętała idealnie. Nie rozumiała jednak dlaczego właśnie teraz do tego nawiązuje. Poprawka - nie chciała wiedzieć. Ale dalsze jego słowa popłynęła, a ona nie mogła ich zatrzymać choćby nie wiadomo jak mocno pragnęła to zrobić. Słowo się rzekło i.. Co miała teraz zrobić?
Pierwszym jej odruchem było wypuszczenie głośno powietrza, bo nagle przypomniała sobie, że pasuje oddychać. A potem zaczęła analizować każde słowo, które ukochany wypowiedział.. A na koniec zamarła wpatrzona w niego jakby czekała, że zaraz się roześmieje i powie, że to tylko żart, że wcale nigdzie nie wyjeżdża. Ale nic takiego się nie stało, a wtedy poczuła jak jej świat, który i tak już leżał w gruzach rozsypuje się na kolejne drobne kawałki. Bo dlaczego on wyjeżdżał, dlaczego ją zostawiał?! Ją, Jamesa?! Owszem, powiedziała, że chce przerwy, ale.. Nie takiej, nie tak długiej! Poza tym już dawno uświadomiła sobie, że to był błąd. I była pewna, że będzie mogła go naprawić, bo Leo wie, że ona go kocha i była pewna, że on nadal kocha ją. A teraz dowiadywała się, że on wyjeżdża. Na jutro, na miesiąc, a może i dłużej.. Jak ona miała żyć bez niego taki szmat czasu? Czy on po prostu z nich zrezygnował? Nie, nie mogła na to pozwolić. NIE!
Ale wiedziała, że to jej wina, że gdyby nie ta jej pieprzona decyzja, idiotyczny tekst, że potrzebuje czasu nic takiego by się nie stało. I nagle uświadomiła sobie, że nie ma prawa go zatrzymywać, choćby nie wiadomo jak mocno chciała. To była jego decyzja.. Tylko jego, ale i to ją ubodło. Bo myślała, że mimo to wszystko jest dla niego ważna, że tak poważną decyzję skonsultuje z nią. Myliła się.
- Gra.. Gratuluje, zawsze o tym marzyłeś. - Wyjąkała w końcu odwracając spojrzenie. Przez chwile nerwowo zaciskała palce na własnych kolanach, to znowu przeczesywała nimi włosy. A w myślach powtarzała sobie, że musi być spokojna, że nie może się teraz rozpłakać, że nie może.. Go zatrzymywać. Skoro właśnie tego chciał.
- Ale.. Ale co to znaczy dla nas? - Zapytała, a wzrok który utkwiony miała w ukrojonym cieście znów przeniosła na niego, chociaż zaraz ponownie uciekła nim w bok, bo za dużo mógł z niego wyczytać..

Unknown pisze...

[;pp o to rzeczywiście niewielką.. ;> i tak.
no teraz to już ranisz moje uczucia.. Bo czy to nie jest oczywiste?! ;o / ja tam nie widzę nic śmiesznego;p
nie, ostrzegam ;) ;d / nie powiedziałabym, że drętwi, ale komu by się chciało grać "kto pierwszy wyjdzie za mąż" skoro wszyscy już są w związku małżeńskim? ;p no ;p hihi;d / no jak zwykle, więc serio zamilknę.. ;x ....]

Nie potrafiła się tym cieszyć z prostej przyczyny, a raczej kilku przyczyn - po pierwsze przerażała ją wizja miesięcznego rozstania. Jak miała bez niego żyć?! Obawiała się też, że to oznacza dla nich koniec, że Leo już ich skreślił, że nie widzi dla nich szans. Lęki mnożyły się w niej z zawrotną prędkością, która wręcz przyprawiła ją o w którymś momencie o mdłości. Wzięła więc kilka głębszych wdechów by się względnie uspokoić, a potem odszukała wzrokiem ukochanego, który teraz stał już pod oknem. Po raz kolejny przeczesała swoje włosy palcami, a potem pokręciła głową wykrzywiając usta w niemal rozpaczliwym grymasie.
- Nie, nie zrozumiałeś. - Odparła, nerwowo zagryzając wargę, również wstając. Podeszła do niego, zatrzymując się jakiś krok przed nim. Odnalazła jego karmelowe oczy, a potem uśmiechnęła się smutno. - Nie pytałam o Jamesa i o mnie. Pytałam co to znaczy na nas. Dla mnie i dla ciebie.. - Szepnęła ponownie męcząc swoją dolną wargę ostrymi zębami. Bo to wcale nie było tak, że się nie cieszyła; wiedziała, że on naprawdę zasługuje na tę posadę, że to było jego największe marzenie. Nigdy nie chciała mu go odbierać, cieszyłaby się gdyby nie to, że wydawało jej się, że Leo z niej zrezygnował. Ot tak, po prostu. Z dnia na dzień wyjeżdżał, zostawiał ją. Ale po raz enty dotarło do niej, że to tylko i wyłącznie jej wina.

Unknown pisze...

[i bęc? ;d już jej nie ma? :d i tak.
Już Ci miałam napisać.. ale zobaczyłam to co napisałaś obok i mi się odechciało ;p / -.- kompletnie nie rozumie Twojego rozbawienia.
Żebyś się kiedyś nie zdziwiła ;p / mhm już widze jak mój tata daje sobie stawić tarota.. xD no coś w ten deseń ;p / haha ;p i to rozumie ^^
oj tam, ja i tak go uwielbiam za sam wygląd :D
i wgl to idę.. normalnie nie mogę na oczy patrzeć, ale jestem tak mega niewyspana :| także wszędzie odpiszę już jutro, dobranoc, miłego oglądania HIMYM o ile nadal oglądasz ;> i do jutra, do spisania;)]

Unknown pisze...

[łii <3 taak.
nie miałam takiego zamiaru! przecież wiesz, że się Tobą przejmuje Słońce!:) / zazwyczaj tak, ale nie tym razem, bo to wcale nie było zabawne :|
nie chcesz?:> wiedziałam :D / powiedźmy, że mój tata jest zbyt wierzący na takie coś ;p / no teraz robisz wszystko na własną odpowiedzialność.. świadomie:d
no jeest *,* ej, pamiętam, że kolesia kiedyś nawet na fejsie znalazłam ,ale tam już tak atrakcyjnie nie wyglądał.. No przynajmniej nie na każdym zdjęciu, ale na tych.. arr <3
przepraszam, ale ja niestety nie dam rady skleić żadnego zdana już dziś :c oo GA! <3 moja kolejna miłość ;d też musze nadrobić zaległości ale nie mam kiedy.. :| / nie wiem.. kumpel ma się zastanowić czy pojedzie tym autem czy nie.. Więc nie potrafię odpowiedzieć, ale coś czuje, że raczej jutro będę w domu więc sobie odbijemy to nasze pisanie ;)
a teraz już serio - dobranoc:*]

Unknown pisze...

[no raczeej że będzie;d tak, tak, tak.
ale teraz już wiesz! ;p / ehe, jasne ;p
dlaczego? :> / ;p ;) / ej, ej! po znowu się zamknę żeby Ci psychiki nie psuć, jak to ujęłaś niefajnie:| xd
a Ty go widziałaś na żywo?!;o bo wiem, że tam Twoja siostra z nim studiowała czy coś nie? ;p noo są boskie, boskie, boskie! <3 wgl to mam pretekst żeby odwiedzić moją koleżankę z Wrocka! Ej a może ona go zna?;o muszę spytać xD
tak, tak wiem lubisz sobie ponarzekać, ale ja potem mam tylko wyrzuty sumienia ;p ech, wgl ja mam masę zaległości w serialach.. w każdym który oglądam :c / dzięki:) no zobaczymy jak to wyjdzie;p noo.. sylwester ;d haha wiem, wiem;d
;p]

Na usta cisnął jej się potok słów, który miał go zatrzymać. Przede wszystkim chciała mu powiedzieć, że ona wcale już nie chce ich przerwy, że chce żeby wrócił, że to wszystko to był najgorszy błąd w jej życiu. Chciała krzyczeć, zatrzymać go nawet siłą, przyciągnąć do siebie, pocałować, zatonąć w jego objęciach.. Ale na nic z tych rzeczy sobie nie pozwoliła. Nie mogła, więc zacisnęła wargi w cienką kreskę, powstrzymując lawinę zdań, które chciały wymsknąć się spomiędzy jej ust. Nie mogła na to pozwolić, bo.. Leo teraz spełniał swoje marzenie. Nigdy nie chciała być przeszkodą w jego realizacji zawodowej, a właśnie tak się czuła, gdy pierwszy raz powiedział jej o tej propozycji, a potem zrezygnował z wyjazdu, dla niej. Oczywiście świadczyło to o ogromie jego uczuć do niej, pokazało, że nie praca, a ona jest dla niego najważniejsza, że jest w stanie zrezygnować z pracy swoich marzeń dla niej. I nie mogła mu tego drugi raz odebrać, nie mogła powiedzieć, że nie chce żeby wyjeżdżał, chociaż wszystko w niej krzyczało, by go zatrzymać. Wiedziała, że to nie jest dla niego proste, a jej wyznanie, że chce by do niej wrócił by mu to tylko utrudniło, albo w ogóle powstrzymało przed realizacją marzenia. Nie, nie mogła tak postąpić. Musiała pozwolić mu wyjechać, chociaż tak bardzo nie chciała..
Jej oczy krzyczały protestami, ręce zaczęły lekko drżeć. Ale ona tylko pokornie skinęła głową na jego słowa, bo cóż więcej mogła zrobić? A potem bez zastanowienia objęła go - nie mogła go zatrzymywać, ale mogła pozwolić sobie chociaż na chwilę takiej bliskości. Pogładziła go delikatnie po włosach, a potem zbliżyła usta do jego ucha.
- Gratuluje, naprawdę Ci gratuluje. Zasłużyłeś na tę pracę jak nikt inny.. - Wyszeptała, by zaraz pocałować go w policzek. Odsunęła się odrobinę, by zajrzeć mu w oczy - chciała by wiedział, że naprawdę jest z niego dumna, pomimo tego, że.. Nie chciała go stracić. I już miała się odsunąć, ale.. Nagle okazało się, że nie potrafi. Jego usta były tak blisko, a kolor oczu zahipnotyzował ją w ten znajomy sposób. Obydwoje nieświadomie zaczęli zmniejszać odległość między sobą, już już prawie czuła smak jego warg, już czuła jak powietrze wibruje w ten rozkoszny sposób, ale wtedy o swojej obecności przypomniał James tkwiący w ramionach Leo. Wydał z siebie głośniejszy dźwięk, a potem zaśmiał się na swój sposób, wymachując rączką tuż przed ich twarzami. Spencer drgnęła niemal natychmiast odsuwając się na "bezpieczną odległość", zmieszana, wręcz speszona. Czuła wszechogarniający żal, że nie udało im się połączyć w ten rozkoszny sposób, że synek im przerwał, ale rozum mówił jej, że dobrze się stało. Jeśli nie chciała przeszkadzać mu w realizacji marzeń, to tak powinno być.
- O której wylatujesz? - Spytała i nie wiedząc co ze sobą począć, po prostu wróciła na kanapę w roztargnieniu przeczesując włosy palcami.

Unknown pisze...

[tak.
aha, spoko! / :|
WIEDZIAŁAM! ;D i to nie jest jedyna kwestia w której wygrałam, nie nie nie ;d / mądra decyzja w tym wypadku;p
ahahah okej xD no kto wie! może zna;p
ta.. / i tego Ci właśnie zazdroszczę! też by mi się przydał taki tydzień do nadrobienia wszystkiego! ;p / nie no pewnie pójdę gdzieś wcześniej, chociaż nie wiem jak to wyjdzie;p mniejsza z tym po pasterce raczej nigdzie się nie wybiorę ;p no ba;d wiadomo, że mu nie będzie przeszkadzać ;d]

Nie mogła ukryć, że zabolał ją ton ukochanego. Opanowany, spokojny, jakby to co przed momentem się wydarzyło wcale go nie poruszyło, nic dla niego nie znaczyło. A ona?! Ona cała drżała od nadmiaru emocji, od pożądania, od tęsknoty za nim. Ale co z tego skoro jej bliskość nie zrobiła na nim żadnego wrażenia? Nagle wydało jej się, że ta cała sytuacja między nimi jest mu na rękę - już nie musiał się nią przejmować, mógł przyjąć wymarzoną ofertę pracy i nie musiał się na nią oglądać. Bo to przecież ona zaproponowała przerwę, więc nie mogła mieć do niego pretensji o nic - ani o to że wyjeżdża, ani o to, że decyzję o tymże wyjeździe podjął sam. A to wszystko tak bardzo bolało!
- Chcesz żebyśmy Cię z Jamesem odwieźli? Lub cokolwiek? - Spytała, gdy już wreszcie względnie się uspokoiła, a raczej konkretnie mówiąc zwalczyła narastającą w gardle gulkę odbierającą jej oddech i zdolność mówienia. I znów była to nieprzemyślana propozycja.. Bo nie żeby Spenc nie chciała go odwieźć, tam pożegnać, tyle że rozstanie na lotnisku może być zbyt bolesne, widok tych wszystkich samolotów uświadomi jej,że Leo naprawdę wyjeżdża, że ją zostawia. Czy wtedy będzie jeszcze wstanie powstrzymać słowa, które cisnęły jej się na usta? Czy to wszystko nie popchnie jej do tego by powiedzieć mu to wszystko co sobie na dziś zaplanowała, a co postanowiła zostawić dla siebie, by nie niszczyć jego marzeń? Nie cofnęła jednak swoich słów - wbiła w niego spojrzenie czekając na jego decyzję.
Sama już nie potrafiła się w tej całej sytuacji pomiędzy nimi odnaleźć. Rozpaczliwie pragnęła by przy niej został, chciała móc dzielić się z nim każdą swoją myślą, każdą rozterką. Ale nie mogła i ta świadomość ją zabijała. Więc stała, chociaż znowu nie miała co ze sobą zrobić.. Uratował ją jednak James, który wypuścił z rączki zabawkę, a ona od razu rzuciła się do przodu by ją podnieść.

[znam to -.-
ja na Krk jeszcze teraz nie odpiszę, muszę posprzątać jeszcze ;p ale za niedługo już będę ^^]

Unknown pisze...

[Tak. Tak Cię tylko wydaje ;p ale przecież to nic strasznego, że byłaś wstawiona ;p
nie ;p raz Ci już powiedziałam, więc nie będę powtarzać ;p / -.-
Chciałabyyyś ;p / mhm, powiedźmy, że tak:D
nie wnikam ;p ha, ha, ha. Hellouu są chyba nawet w tym samym wieku! więc mogą się znać! albo kojarzyć :D ciekawa jestem! ;p
taa. a bo ja myślałam, że Ciebie nie ma no i mnie siostra zagadala, potem poszłam sprzątać.. ;p ale już jestem! i chyba będę cały wieczór. haha no mam nadzieje, że wykorzystałaś odpowiednio ten czas ;p (;dd) / oj tam ;p
;))]

Westchnęła cicho słysząc odmowę. Mimo iż wiedziała, że pożegnanie na lotnisku będzie ciężkie to liczyła, że jednak zgodzi się na nie, a przynajmniej zrobi mu się miło, że to zaproponowała, że się ucieszy. Ale nie, on zbył ją gładko, a ona nie zamierzała naciskać, bo to była jego własna decyzja. Skoro nie chciał jej tam, to cóż będzie musiała to przeboleć, chociaż to wcale nie będzie takie łatwe jakby się mogło wydawać.
Zamarła, słysząc jak wymawia jej imię. Obudziła się w niej nadzieja, że jednak powie coś więcej, może przyzna się, że nie może bez niej wytrzymać, że chce z nią zostać. O niczym bardziej nie marzyła! Ale nie, usłyszała coś czego powinna się spodziewać, prawda? Z trudem przełknęła ślinę, spuszczając na moment spojrzenie by się uspokoić. Chciała go zatrzymać, choćby jeszcze na chwilę, ale nie miała pojęcia jak!
- Już? - Wydusiła tylko, a potem nieznacznie kiwnęła głową, w znajomy sposób dręcząc swoją dolną wargę ostrymi zębami. Przejęła od niego Jamesa, bo mężczyzna chciał zabrać jeszcze kilka rzeczy. W tym czasie ona opadła po raz kolejny na kanapę, przekonana, że nie zniesie drugi raz tego samego. Tego jak pakuje walizkę, tego jak zabiera stąd swoje rzeczy. Dlatego zacisnęła oczy, przytuliła do piersi synka, żałując, że nie może się kompletnie wyłączyć. A potem tak jak poprzednio, zaskakująco szybko było po wszystkim. Nie wiedzieć kiedy stała w drzwiach, patrzyła jak Leo otwiera drzwi i ma zamiar zniknąć na całe cztery tygodnie.. Jak ona mała bez niego żyć, no jak?!
- Leo.. - Zatrzymała go, gdy ten chciał przekroczyć próg. Przełknęła bolesną gulkę w gardle, która mimowolnie wycisnęła w jej oczach łzy. Chciała być silna, więc przymknęła powieki odganiając od siebie słone potoki, a potem wykrzywiła usta w smutnym uśmiechu. - Leo.. Uważaj na siebie, dobrze? I odezwij się jak będziesz na miejscu.. - Poprosiła, bo wydawało jej się, że nie może o nic więcej prosić. A zwłaszcza nie o to o co najbardziej chciała - żeby został.

[nie gadaj głupot ;p proszęę, przyśpieszyłam troszku.]

Unknown pisze...

[ech, bądź ze sobą szczera - byłaś wstawiona i tyle ;p . i tak tak taaak :D
serio, zamierzasz mnie w ten sposób szantażować i zmusić żebym jeszcze raz to powiedziała?:o po pierwsze skoro twa pamięć jest taka krótka względem moich wyznań (xD) to bardzo mi z tego powodu przykro, a po drugie zawsze możesz odświeżyć sobie pamięć i przeczytać mój odpowiedni komentarz:)
chcieć sobie możesz ;p / czepiasz się ;p
a co, masz coś do ukrycia? :> a to on nie studiuje we Wrocku? ;p zresztą mniejsza z tym - w Wawie mam jeszcze więcej znajomych;d
kiedy ja chcę się tłumaczyć ;p wen działa całkiem nieźle! ;p
;DD]

- My też Cię kochamy.. - Szepnęła, gdy drzwi się zatrzaskiwały. Na nic więcej nie było ją stać - sparaliżował ja szok nagłym pocałunkiem, nadmiar emocji i nawet ta nieopisana chęć zatrzymania go. Po jej policzkach powoli zaczęły płynąć słone kryształki, wydawało jej się, że jej świat znowu legną w gruzach.. Bo bez Leo nic nie miało znaczenia. A dźwięk kół samochodu ruszającego z podjazdu był dla niej najgorszą melodią. Przymknęła oczy czując jak serce jej pęka.
Nakarmiony, wykąpany, przebrany James spał słodko w swoim łóżeczku. Spencer czuwała przy nim, a z jej oczu nieustannie lały się łzy. Nie potrafiła zrozumieć samej siebie. Nie rozumiała swojej decyzji sprzed kilku dni, nie potrafiła zrozumieć dlaczego dzisiaj go nie zatrzymała, dlaczego nie powiedziała mu, że chce by wrócił, że ma dość samotności, że potrzebuje go by wróci do równowagi, że bez niego nie da sobie rady. Wyrzucała sobie wszystkie swoje błędy całą noc. Rozrywający ból, cierpienie nie do opisania i ta nieznośna tęsknota za najdroższym nie dały jej zmrużyć oka. Dopiero gdzieś nad ranem przysnęła, ale nie na długo - już zaraz w pomieszczeniu rozległ się płacz małego dziecka zmuszając Spencer do rozprostowania zdrętwiałego od siedzenia w fotelu ciała i spełnienia każdej zachcianki chłopczyka.
Ciągle czuła się fatalne, ciągle nie potrafiła się odnaleźć. Wiedziała, że musi coś zrobić tylko co? I olśnienie przyszło samo. Bez zastanowienia zerwała się z fotela na którym właśnie siedziała, związała byle jak włosy, a potem błyskawicznie zaczęła zbierać się do wyjścia. Mogła zadzwonić, tak mogła go zatrzymać, jednym krótkim telefonem, ale nie. Musiała zrobić to osobiście.. Pieprzyć marzenia. Skoro ona była jego największym marzeniem, ona, James, to z tamtego mógł zrezygnować! Bo była pewna, że on też nie może bez niej żyć. Poza tym, jeśli tylko ją poprosi ona pojedzie z nim. Byleby tylko był przy niej! Nieważne gdzie - ważne że z nim. W pośpiechu ubrała też synka, a potem usadziła go w foteliku z tyłu samochodu, zapięła, by zaraz już przemierzać uliczki, by dostać się na drogę główną. Z uporem maniaka co jakiś czas zerkała na zegarek, to do tyłu na synka, by upewnić się, że z nim wszystko dobrze - chłopczyk drzemał słodko, znowu nie zdając sobie sprawy z poważnych spraw, które działy się w okół niego. Musiała zdążyć, nie było innej opcji. Tak jej się wydawało.
W którymś momencie usłyszała jak z silnika wyrywa się dziwny warkot. Ignorowała go, lecz tylko z początku, bo potem nagle, ot tak. Samochód zagasnął. Potrzebna była jej tylko sekunda by zorientować się co się dzieje i wyciągnąć jeden wniosek - dalej nie pojedzie. Już dawno miała lekkie problemy ze swoim autem, ale wcześniej nie zawracała sobie nimi tak głowy. Bo zawsze był Leo ze swoim mercedesem.. Trzęsącymi się rękoma sięgnęła więc po telefon. Pośpiesznie wystukała numer ukochanego, a potem bez namysłu nacisnęła zieloną słuchawkę, modląc się by odebrał, by nie było za późno.. Niestety. Wszystko dzisiaj sprzymierzyło się przeciwko niej. "Abonent tymczasowo niedostępny" - to były jakieś kpiny!

[ale i tak wychodzi świetnie;)]

Unknown pisze...

[muszę na trochę zniknąć, bo siostra nie daje mi spokoju i muszę się z nią piwa napić.. także będę za jakąś godzinę? :) musisz mi wybaczyć!
nie wiem.. może masz xD ok, napiszę ;p a jakie masz plany? : > dobre czy złe? ;p
no i co do jego choroby to też nie wiem.. hm. Może.. Możemy zostać przy naszym "jak nam się podoba" ;d chyba, że Ci się chce to możesz czegoś konkretnego poszukać;)]

Unknown pisze...

[hm, dzięki! ^^
bardzo dobre? :> <3 czyli w sensie nie dramaty, tak?;p bo się troszkę zgubiłam, skoro napisałaś, że po sielankowych wątkach.. chyba chodziło ci o dramatyczne? xd
ok, to szukaj, a ja za niedługo wracam:)]

Unknown pisze...

[no ale w sensie bardzo dobre czy bardzo niedobre? :p no powiedź, proszęęę:c
no ja bym stawiała na to zapalenie, bo w sumie jest dość spora śmiertelność i będą mogli nieźle panikować ;d
i się biorę za odpisywanie. ]

Unknown pisze...

[gadka szmatka:* i tak, byłaś! bo wiem jak na co dzień piszesz, a jak wtedy pisałaś Skarbie:d
owszem miałaś ;p
;p / więc przestań się xd
a co?;> ahaha noo najwidoczniej.. xDD
no dzięki za pozwolenie ;p / więc miejmy nadzieje, że już zdrowieje ;) ;d]

Czuła, że powrót do domu w stanie jakim była nie jest najlepszym pomysłem. Poza tym i tak nie miała zbyt wielu opcji - stała na środku ulicy z rozkraczonym samochodem, a w okół nie było widać żywej duszy. Po raz pierwszy w życiu mogła narzekać, że Cynamonowa znajduje się tak daleko od centrum Murine i by do niego dojechać musi jechać przez drogi raczej rzadko uczęszczane. A minuty płynęły nieubłaganie, podczas których Spenc rozpaczliwe próbowała się rozpaczliwe dodzwonić do ukochanego. Nie udało się. Minęła jedenasta, potem wpół do dwunaste. Przepadło. Leo odleciał, a ona została tu sama z Jamesem, jedynym promykiem w jej pozbawionym sensu życiu.

Unknown pisze...

Z rezygnacją zadzwoniła po pomoc drogową, a gdy ta nadjechała niemal nieświadomie odpowiadała na ich pytania, trzymając synka w rękach. Nie miała pojęcia jak znalazła się w domu, na kanapie z dzieckiem. Z dzieckiem, które nie pozwoliło jej się załamać przez kolejne dni, które były dla niej koszmarem. Szarość, wszechogarniająca szarość towarzyszyła jej na co dzień, ale nie mogła się poddać i pogrążyć w rozpaczy. Nie, ponieważ miała dziecko, które kochała, którym chciała się zajmować, dla którego chciała jak najlepiej. Więc codziennie wstała z łóżka, codziennie karmiła Jamesa, bawiła się z nim, chodziła na spacery, codziennie wieczór kąpała synka, opowiadała mu bajeczki na noc. To tylko dla niego co jakiś czas na jej ustach wykwitał uśmiech, gdy chłopczyk zrobił jakąś zabawną minę, lub w uroczy sposób gaworzył. Bo innych powodów do uśmiechu nie miała. Nieustannie towarzyszył jej ból, rozpacz, smutek rozrywający jej serce na strzępy. Tęsknota za ukochanym wręcz ją zabijała. A najgorsza była świadomość, że sama do tego dopuściła, że to wszystko stało się przez nią. Bo to ona wypaliła z jakąś pieprzoną przerwą, której nie chciała, która wcale nie była im, jej potrzebna! Bo tylko przy nim mogła wrócić do równowagi, zagoić rany. Wiedziała to, wiedziała i dzień w dzień pluła sobie w brodę, zadręczała się tyle, że teraz nie mogła nic poradzić. On wyjechał, a oprócz tego jednego telefonu, gdy wylądował w Londynie, więcej się nie odezwał. Ona też nie miała śmiałości by to zrobić, chociaż o niczym innym nie marzyła by usłyszeć jego niebiański głos. Ale nie mogła - on był w pracy, nie chciała mu przeszkadzać, poza tym.. Kto wie gdzie się teraz podziewa, gdzie go wysłali? Ta niewiedza ją dobijała.

Unknown pisze...

I jakby jej uczuciowych rozterek było mało, na głowę spadł jej kolejny problem. A mianowicie, gdzieś po tygodniu od wyjazdu Leo, z Jamesem zaczęło dziać się coś niedobrego - z początku Spencer aż tak bardzo się nie przejęła, gdy chłopczyk rano odrobinę zwymiotował. Tyle, że na tym się nie skończyło. Z godziny na godzinę było coraz gorzej. Chłopczyk wrzeszczał w niebo głosy, w żaden sposób nie dając się uspokoić. Bała się, że zaraz od płaczu się zapowietrzy - tuliła go do siebie, stosowała wszystkie możliwe sposoby jakie znała, ale on nadal krzyczał. I jakby tego było mało - znowu zaczął wymiotować, a Spencer bez mierzenia mu temperatury wiedziała, że jest ona ogromna, bo chłopczyk był rozpalony. Gdy James zwymiotował po raz kolejny, dostrzegła też u niego jakąś dziwną sztywność, jakby chłopczyk nie mógł swobodnie poruszać głową. I wtedy przeraziła się już nie na żarty. Odpuściła sobie dzwonienie do lekarza rodzinnego, a jedynie ubrała synka i już pędziła ulicami w stronę szpitala. Bała się. Nie miała pojęcia co się dzieje, brakowało jej kogoś do wsparcia, kogoś kto prowadziłby za nią samochód, a ona mogłaby siedzieć obok synka i pomóc mu.. Jakkolwiek. Teraz jednak była skazana tylko na siebie - Leo nie było, a do nikogo innego nie mogła zwrócić się o pomoc,a już na pewno nie do Kat, która tak jak i z bratem, z nią też nie rozmawiała.
Z przerażeniem malującym się w oczach, przyciskając ponownie synka do siebie wpadła na izbę przyjęć. Nie musiała domagać się o uwagę, bo James sam przyciągał spojrzenia krzykiem. I zaraz znalazł się koło niej personel, zabierając od niej chłopczyka. Pielęgniarka zasypała ją pytaniami, na które odpowiadała zgodnie z prawdą, co chwila dopytując co się stało. Nie uzyskała jednak odpowiedzi, a jednie krótkie "za chwilę porozmawia z panią lekarza" i została sama odprowadzając wystraszonym spojrzeniem pielęgniarkę z zapisaną kartą. Stała na środku nie mając pojęcia co się dzieje.. Gdzie James?! Co z nim?! Dopiero po chwili dotarło do niej, że policzki ma mokre od łez.. Ale pieprzyć to! Z nim wszystko musiało być dobrze. Przecież tylko on jej został..
Ktoś nieśmiało dotknął jej ramienia. Drgnęła nerwowo odwracając się w stronę osoby, która wyrwała ją z transu. Był to jakiś poczciwy mężczyzna ze swoją kobietą, prowadzący ją na miejsce siedzące. Blondynka podała jej kubek wody, ale Spencer tylko podziękowała, nie zwracając uwagi na ich słowa, że jej dziecku na pewno nic nie będzie. Skąd mogli wiedzieć?! Gdzie jest ten lekarz?! Potrzebowała GO.. Go - Leo. I bez zastanowienia wykręciła jego numer - co z tego, że mieli przerwę? Potrzebowała go, nawet jeśli nie działo się nic strasznego.. Poza tym powinien wiedzieć co się dzieje. Chciałby wiedzieć.

[będzie?;p musi byćxd
i wgl źle sobie podzieliłam xd]

Unknown pisze...

[mhm, mhm, bo akurat chodzi mi o emoty ;p
czyli łudziłaś się, że napiszę?;p
no i to rozumie.. bo jak nie to ja też się zacznę czepiać ;p
tak, tak myślę :d
niezwykle cudowna<3 xd/ nie?;c
.. ;pp / no przecież nie mogłabym o tym zapomnieć!;p]

Jej popłakiwanie ustało zaledwie na ułamek sekundy, a razem z tym zniknął ten paraliżujący strach o synka. Był to jednak tylko przebłysk, mgnienie, które ledwo zarejestrowała, ale sam głos ukochanego potrafił na nią dobrze podziałać, chociaż gdy uświadomiła sobie jak jest od niej daleko, że nie może być przy niej i Jamesie znów rozpłakała się na całego niezdolna wykrztusić słowa. Bo nie była głupia - nie wiedziała co się dzieje z ich dzieckiem, ale wiedziała, że jest to coś złego. Wystarczył jej wyraz twarzy pielęgniarki, gdy podała jej wszystkie objawy jakie zauważyła u chłopczyka.
- No tak, o Jamesa! - Odparła niemal krzycząc, gdy mężczyzna po raz kolejny zapytał o to co się dzieje. Bo to chyba było oczywiste, że chodzi właśnie o niego. Owszem, tęskniła za nim cholernie, ale nigdy w takim stanie by do niego nie zadzwoniła, nie w środku dnia. Może wieczorem, moze gdyby się trochę uspokoiła, ale nie w stanie, gdy nie mogła wymówić słowa. Słuchała kolejnych pytań ukochanego, nie odpowiadając jednak na żadne z nich. Próbowała się uspokoić, chociaż strach o ich Mały Skarb nie pozwalał jej tego zrobić. W końcu jednak opanowała łzy, przyjęła kubek z wodą od nieznajomych, którzy nadal tkwili tuż obok niej, gotowi pomóc. Podziękowała im, mrucząc, że sobie poradzi, a potem wstała i nerwowo zaczęła przechadzać się tuż obok okna, zaczynając wciąż drżącym głosem opowiadać Leo co się stało.
- Przyjedź, błagam Cię przyjedź.. - Wyszeptała pod koniec swojego monologu. Potrzebowała go jak nigdy wcześniej. Bo tu nie chodziło o nią, a o ich dziecko. O ich mały świat, który teraz cierpiał z niewiadomej przyczyny. I już miała wyrzucić z siebie kolejne błagania, gdy nagle zauważyła lekarza. Bez zastanowienia podbiegła do niego, zaraz dopytując się co z dzieckiem. Nie uzyskała jasnej, prostej odpowiedzi, tylko lekarską gadkę, że dopiero go badają, ale mają już podejrzenie. I co to miało znaczy, jakie podejrzenie?! Nie uzyskała jednak żadnej odpowiedzi, bo młody pediatra oddalał się z przepraszającym uśmiechem. Nie chciał zapeszać, czy co?
Zostawił brunetkę z niedowierzającą miną. Bo jak mógł zostawić ją bez jasnych odpowiedzi?!
- Nic mi nie chcą powiedzieć! - Rzuciła do słuchawki telefonu, wracając do rozmowy z ukochanym. Głos przesiąknięty miała rozpaczą, ale też złością na cały personel, który jak zwykle sobie pogrywał z ludźmi, zostawiając w ich nieznośnej niewiedzy.

Unknown pisze...

[ale w ogóle nie ogarniam co Ty się tak bardzo przed tym bronisz? xD
wybacz Skarbie :* ale wydaje mi się, że to jest tak oczywiste, że nie muszę Ci tego pisać ;p
no cóżżż. taka już jestem ;> ale chyba się przyzwyczaiłaś, co? ^^
e tam, gadasz ;p wcale nie przypominałoby gry w dziesięć pytań! ale okej, mogę odpowiedzieć w zamian na jakieś jedno Twoje pytanie ;p
;d / to źle, bardzo źle :c
^^
ok, ok pomagaj :D]

Dałaby wszystko by Leo mógł być teraz przy niej, a nie tkwić kilkaset kilometrów od niej. By ją objął i wyszeptał wprost do ucha, że ich synkowi nic nie będzie, że za niedługo będzie cały i zdrów. Nie było to jednak możliwe, a ona znowu boleśnie uświadomiła sobie, że to jej wina. Bo zaproponowała przerwę, bo pozwoliła mu wyjechać, bo go nie zatrzymała.. I nagle ogarnęła ją panika, że to co dzieje się z Jamesem to też jej wina. Że w rozpaczy i tęsknocie za ukochanym zrobiła coś, może coś przegapiła. Ale przecież cała jej uwaga była skupiona właśnie na ich synku. To w okół niego kręciły się wszystkie jej dni, bo tylko on motywował ją do działania, do wstawania z łóżka. Była na każde jego zawołanie, zawsze była w pobliżu, niczego mu nie brakowało, a jednak? Gdzie popełniła błąd? Gryzła się tym, wciąż słuchając pomruku ukochanego, który mimo wszystko nie przynosił jej upragnionego ukojenia. Słyszała w jego głosie panikę, którą sama dobrze czuła i znała.
- Wszystko będzie dobrze, wszystko będzie dobrze.. - Mruczała razem z nim, ale zmarła przerażona, gdy nagle głos w słuchawce zamilknął, a do jej uszu docierał już tylko ledwo słyszalny szmer. - Leo jesteś tam? - Spytała czując jak panika zalewa ją kolejną mrożącą falą. I zaraz usłyszała odpowiedzieć. Dotarło jednak do niej, że sama w żaden sposób nie pomaga ukochanemu. Tyle że jak miała mu pomóc? Wiedziała, że jedynym ratunkiem dla niej i dla niego jest ich wzajemna bliskość i wieść, że z Jamesem wszystko dobrze. Niestety żadna z tych rzeczy wydawała się niemożliwa do osiągnięcia.
I niespodziewanie przy jej boku wyrosła pielęgniarka, która spisywała od niej wszystkie dane. A Spenc zaraz zasypała ją pytaniami o Jamesa, gdzie jest, co z nim i czy może go zobaczyć. Nie uzyskała odpowiedzi na pierwsze dwa pytania, ale na trzecie uzyskała chociaż satysfakcjonującą odpowiedź - mogła iść zobaczyć chłopczyka. I zaraz z ponownie przyciśniętą słuchawką do ucha podzieliła się z tą wiadomością z Leo. Zastygła jednak ze zdziwieniem, gdy okazało się, że na sale nie może wejść z telefonem bo to zakłóci działanie maszyn do których chłopczyk jest podłączony.
- Leo muszę kończyć.. - Wyszeptała, by zaraz dodać przeprosiny. Nie chciała się rozłączać, ale musiała zobaczyć Jamesa, dotknąć go. - Zadzwonię jak tylko będę mogła. Przyjedź jak najszybciej i uważaj na siebie, dobrze? - Dodała nim rozłączyła się i ruszyła dalej za starszą kobietą.

Unknown pisze...

[jasne;d aż chciałabym zobaczyć na żywo jak z oburzeniem mówisz "nie byłam!" :D <3
No ale przecież ja Ci napisałam, a Ty dalej, że nie wiesz.. :| więc sorry ileż razy można pisać? ;p i tak ogarnęłam aż za dobrze chyba xd
w sumie racaj ;p ale nie narzekaj, ja z Tobą mam to samo! xd
no ja chciałam wiedzieć co z tym Piotrem że niby go widziałaś, ale nie jesteś pewna? :> ale ja nie wiem co :c
bosz, dobra już nic się nie będę odzywać :|
;pp]

Mogła odetchnąć, ale tylko na sekundę - ulgę przyniósł jej już sam fakt, że może zobaczyć Jamesa. Ale był to tylko przebłysk, bo serce zaraz ścisnęło jej się boleśnie, gdy zobaczyła Jamesa leżącego na niewielkim łóżeczku, przygotowanym specjalnie dla tego malca jak on, przypiętego pod masę maszyn. Zacisnęła mocno wargi oraz powieki walcząc z łzami - niepewnie, najciszej jak potrafiła zbliżyła się do łóżeczka i opadła na stojące obok krzesło. Chłopczyk spał, a Spenc nie chciała go obudzić. Dlatego delikatnie i najostrożniej jak to było możliwe sięgnęła do jego rączki i zaczęła szeptać, że jest już obok niego, że mamusia jest, że tatuś już jedzie. Że wszystko będzie dobrze. To była jej mantra - to właśnie zdanie nieustannie wypływało spomiędzy jej ust, aż synek drgnął lekko, a wtedy zmieniła śpiewkę i zaczęła mu opowiadać bajki, które zawsze go uspokajały. Nie miała pojęcia ile tu tkwiła, wyszła dopiero jednak gdy zjawił się lekarz, w końcu postanawiając z nią porozmawiać.
Stanęła przed mężczyzną nerwowo rozdzierając chusteczkę higieniczną, którą co jakiś czas przecierała policzki, gdy z jej oczy wymsknęła się jakaś łza. A potem padło jedno hasło "zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych", które przeraziło Spencer, wręcz odebrało jej oddech, chociaż tak naprawdę nie wiedziała o co dokładnie chodzi, chociaż jakieś podstawy śmignęły jej w głowie. I zaraz zaczęła dopytywać co to znaczy, co będzie z Jamesem, jak będą go leczyć. Dowiedziała się, że chłopczykowi zostaną zaraz podane odpowiednie antybiotyki, a co dalej? Czas pokaże. - To ostatnie sprawiło, że krew odpłynęła z jej twarzy: czas pokaże?! Co to znaczy?! Czyli.. Może stracić Jamesa?! Nie, nie, nie! Nie mogła!

Unknown pisze...

Pochłonięta swoją rozpaczą, dopiero po chwili zarejestrowała, że lekarz zniknął znów zostawiając ją samą, nie pozwalając dopytać o szczegóły. Ale to nie było ważne.. Musiała być znowu z chłopczykiem, chociaż oprzytomniała w samą porę, by jeszcze wcześniej zadzwonić do Leo, który pewnie umierał z nerwów. Niestety, komórkę miał wyłączoną co uświadomiło jej, że już jest w drodze, że za niedługo już tu będzie.
I wróciła na salę do synka. Znów chwyciła go za małą rączkę, czule zaczęła gładzić po główce, wznawiając swoje opowieści. Czas płynął, a ona nieustannie tkwiła przy jego łóżeczku, ledwo rejestrując obecność pielęgniarek, które co jakiś czas przewijały się przez pokój. Aż nagle stało się coś, co sprawiło, że Spencer sama dostała napadu paniki. Jej Maleństwo zaczęła drżeć, dostało drgawek! Zaczęła krzyczeć, wołać kogoś do pomocy i jak na zawołanie znalazł się w sali cały personel medyczny, a ona została przez kogoś ciągnięta do wyjścia, a jej opór zdał się na nic. I nagle stała na korytarzu z przerażonym wzrokiem utkwionym w cyferce na drzwiach. Ocknęła się dopiero, gdy przemknęła obok niej jakaś pielęgniarka - brunetka zaczepiła ją, a potem zarzuciła pytaniami, na które najwidoczniej nie potrafiła odpowiedzieć.
- Gdzie jest lekarz?! Gdzie jest lekarz się pytam?! Chce z nim rozmawiać. I proszę mi nie pieprzyć, że mam być spokojna i że będzie dobrze. Mój synek dostaje drgawek, a ja się pytam gdzie jest lekarz, który się nim zajmuje co?! Co zamierzacie z tym zrobić?! - Z jej gardła wydobywał się krzyk, o który się nie podejrzewała. Cała była osłabiona - zmęczenie, rozpacz, przerażenie odmalowały się na jej twarzy teraz tak pobladłej, że trudno ją było odróżnić od białej ściany. A jednak złość, która nagle się w niej pojawiła, gdy ubzdurała sobie, że lekarz ma gdzieś życie jej dziecka napędziła ją, naładowywała. Bo Spencer była zdolna zabić, byleby jej synek był zdrowy, by nic mu nie było. I stała tak wpatrując się z żądzą mordu w pielęgniarkę, czekając na wyjaśnienia. I wcale nie docierało do niej, że jest ona młodziutka, że pewnie dopiero zaczęła tu pracę, że pewnie w ogóle nie jest z tego oddziału..
Drgnęła dopiero, gdy ktoś złapał ją za ramie.

Unknown pisze...

[noo <3 POWIEDŹMY, że nie byłaś. POWIEDŹMY xD
Skąd, moja cierpliwość jest nie do wyczerpania.. ;p no ale masz szczęście, że napisałaś, że wiesz ;d kurde, żebym ja Ci zaraz nie zaczęła grozić xD
Ty też jesteś zła i niedobra! :D ale tak, nie wnikaj;d
aa... takie coś ;p a już się szykowałam na coś innego ;d a tak, to tak w sumie możliwe, że mogłaś go spotkać ^^ uu biedna :C tylko Ci niżsi, serio? :c xD DZIĘKI:D
no ;p]

Obróciła się z impetem, a pielęgniarka wykorzystując, że jej uwaga skupiła się na kimś innym czmychnęła gdzieś w boczny korytarz wyraźnie speszony i zmieszana. A Spencer? Spencer niemal dotykała nosem plakietki na której widniało nazwisko lekarza prowadzącego. Cofnęła się o krok, zarazem czując ulgę, że w końcu znalazł się pediatra, z drugiej strony jakiś zawód, że to jednak nie Leo, bo obudziła się w niej nadzieja, że to on już dotarł na miejsce. Nie miała jednak czasu się na tym skupiać, bo przecież jej synek leżał teraz z jakimś drgawkami, a nikt łaskawie nie miał zamiaru z nią rozmawiać.
Słysząc z ust mężczyzny kolejne "proszę się uspokoić" zacisnęła nerwowo dłonie i szczękę. Zmrużyła niebezpiecznie oczy, rozjuszona jeszcze bardziej niż przed momentem.
- Jak mam się uspokoić jak moje dziecko ma drgawki, a wy nic z tym nie robicie?! Co się z nim dzieje?! Gdzie pan się pałęta zamiast zajmować się moim synem?! - Wrzasnęła drżąc od nadmiaru emocji, a gardło zapiekło ją boleśnie. Najwidoczniej mężczyźnie też zaczynały puszczać nerwy, bo podniósł nieco głos tłumacząc, że James Rough nie jest jego jednym pacjentem, a drgawki w jego stanie to coś normalnego i że odpowiedni personel już się tym zajął. Po raz enty poprosił ją więc by wreszcie się uspokoiła, bo jej wrzaski słychać na całym oddziale, a wszędzie śpią małe dzieci, które takimi krzykami może obudzić. To nieco ją otrzeźwiło. Poczuła palący wstyd i pokornie spuściła głowę. Ten stan szybko jednak minął, bo zaraz przyszła kolejna fala strachu, paniki i to uczucie samotności, opuszczenia w ciężkiej chwili. Ale to ostatnie zaraz miało zniknąć, bo gdy tylko lekarz minął ją, ona dojrzała znajomą sylwetkę. Ukochaną sylwetkę. I po jej policzkach popłynął kolejny już tego dnia potok łez - znów był wyrazem jej rozpaczy, ale też jakieś swego rodzaju ulgi i może teraz niewidocznej, bo nie na miejscu, ale radości, że wreszcie jest. Że jej ukochany już to jest!

Unknown pisze...

[No właśnie tak się zdziwiłam, bo specjalnie napisałam o tym, że ktoś ją złapał za ramię bo myślałam, że napiszesz, że to on, a tu buba. musiałam wymyślać, że to lekarz.. ;p]

Unknown pisze...

[a ja uwielbiam :D jest takie.. wymowne;d no powiedźmy że nie :D
ahah nie wątpię ;D no coś w ten deseń.. xD a co wątpisz? :>
ehe, w ogóle xd tak, tym razem decyzja była idealna;d
To skoro się boisz to nie będę mówić lepiej;d tak, a ile masz wzrostu? :> ŁASKAWCA<3:D
spoko :D ]

Nie miała pojęcia kiedy znalazła się w jego objęciach. Chyba przegapiła moment, w którym Leo znalazł się tuż obok niej i porwał ją w swoje ramiona. Ale najważniejsze, że już tu jest, że jest przy niej, że znowu może wtulić się w jego ciało, usłyszeć "na żywo" jego głos, poczuć jego silne ręce oplatające ją ciasno. To wystarczyło by to uczucie pustki i opuszczenia minęło - teraz mogło być już tylko lepiej prawda? Bo on tu już jest, a z nim wszystko jest prostsze.
Niestety, nawet jego obecność nie potrafiła do końca ukoić rozszalałych nerwów, stłumić ogarniającej ją panikę. Ale tkwiła przy nim nieustannie, nie potrafiąc się od niego oderwać. Potrzebowała go, potrzebowała jak nigdy wcześniej, bo przecież mogli stracić dziecko. Owoc ich miłości, o których tak walczyli, który z trudem przyszedł na świat.
Kiwała jedynie głową słysząc słodkie słowa, że już tu jest, że nigdzie się nie wybiera. Nawet nie wiedział jak była mu wdzięczna, za to wszystko. Ona jedynie zdołała jedynie kiwać głową, i rękoma zaciśniętymi w okół jego pasa jedynie była w stanie wyrazić radość z faktu, że już tu jest i że nie zamierza mu pozwolić już odejść. Już nigdy więcej.
- James ma zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych. Podają mu antybiotyki, ale teraz dostał jakiś drgawek. Lekarz powiedział, że to normalne w jego stanie.. Ale Leo. On cierpi. Nasz synek cierpi.. - Zdołała wyrzucić z siebie znowu wtulona w jego ramię. Odsunęła się jednak po chwili, tylko na sekundę, by zajrzeć mu w oczy. A potem znowu przylgnęła do niego, nie będąc w stanie się od niego oderwać. Do czasu - bo wystarczyło, że z pokoju Jamesa wyszła pielęgniarka, a Spenc już pędziła w jej kierunku trzymając ukochanego za rękę, ciągnąć za sobą wcześniej mrucząc ciche "chodź". I znowu z jej ust posypała się lawina pytań - a najważniejsze czy wszystko z nim już dobrze i czy mogą go zobaczyć. Kobieta zgodziła się, nie mogąc odmówić tak poważnie zdenerwowanym rodzicom.

Unknown pisze...

[ale ja nic nie poradzę, że to `powiedźmy` ciśnie mi się na usta;p
tak przerabiałyśmy to milion razy ;d tak, dokładnie - nie wolno Ci! ^^
haha taak:D
aj tam, szkoda gadać xD po prostu myślałam, że miałaś z nim jakąś przygodę w roli głównej ale dzisiaj nie jesteś pewna czy to on.. xD /e.. tak? to było dziwne pytanie? ;p ja tak z ciekawości, bo sama mam koło metra siedemdziesiąt ;p a dokładnie 167 ;p tak mam w dowodzie wpisane :D więc spoko nie jesteś aż tak wysoka ;p znam wyższe dziewczyny ;p nawet w mojej klasie jest laska co ma prawie 180 czy jakoś tak xd/ :DD
no ja też już znikam, na Krk odpisze już.. potem ;). no ja pewnie będę właśnie dopiero po obiedzie, czyli też tak koło 15;)
do spisania;*]

Unknown pisze...

[ale kiedy ja lubię kiedy Ty się tak uroczo złościsz :D
ei, przecież logiczne, że to była przenośnia! ;p nie możesz brać wszystkiego dosłownie;p yep, oficjalny zakaz!;d
;dd
a ja właśnie liczyłam na przygodę z nim w roli głównej arr :D /e.. okej, to już o nic pytać nie będę! ;pp niee, my jesteśmy średniego wzrostu dzięki czemu w każdym ciuchu wyglądamy dobrze :D no i kurde, jakbym była niższa to bym nie mogła pochwalić się długimi nogami! xD
o kurcze, znowu?:| współczuje! :c a ja już jestem i raczej też będę cały czas już ^^ no wiadomo w między czasie będę ogarniać coś tam do szkoły i może czytać książkę - muszę tą Rowling przeczytać do 12 ;x]

Jej serce ponownie ścisnęło się w ten najokrutniejszy sposób gdy znowu ujrzała Jamesa podłączonego do maszyn, rozpalonego, a jednak pogrążonego we śnie. Wmawiała sobie, że skoro chłopczyk nie płacze, to może jednak nie cierpi. Były to jednak naiwne nadzieje, bo przecież wiedziała, że ich synek cierpi, a ta myśl sprawiała jej nieopisany ból. Najgorsza była świadomość, że w żaden sposób nie może mu pomóc. Że może tylko tkwić przy jego łóżku i wierzyć, że synek wyczuje jej bliskość, że chociaż obecność jej i Leo go uspokoją. Opadła na taboret, który podsunął jej ukochany i w przeciwieństwie do niego, chwyciła rączkę chłopczyka - chociaż zrobiła to niemal odruchowo w jej ruchach było widać tą ostrożność, delikatność. Ona nie wyobrażała sobie być gdzie indziej - musiała go czuć, musiała widzieć, że jego klatka piersiowa unosi się w górę i w dół, że jego maleńkie serduszko ciągle bije. Czuwała gotowa w każdej chwili wezwać pomoc, gdyby coś mu się znowu stało.
Nie umknął jej jednak fakt, że jej ukochany sobie nie radzi. Rozumiała go i wiedziała, że musi mu jakoś pomóc. Tylko jak? Pocałunek na czole synka był jak muśnięcie piórka, bo bała się, że coś mocniejszego mogłoby go uszkodzić. Potem szepnęła cichutko, że tatuś też już jest i że zaraz wznowi opowiadanie mu bajeczek. Teraz jednak musiała jakoś pomóc ukochanemu. Z ociąganiem odeszła do łóżeczka Jamesa i wzrokiem odnalazła mężczyznę, który teraz chodził nerwowo nieopodal niewielkiego okna. Bez wahania podeszła do niego i znowu ciasno objęła, tym razem jednak nie wtulając już twarzy w jego ramię. Patrzyła uparcie w jego oczy, chociaż oglądanie ich tak zrozpaczonych sprawiało jej ból.
- Kochanie, on z tego wyjdzie. Jest silny chłopczykiem, wyjdzie z tego. - Szepnęła, przesuwając dłonie na jego twarz; otuliła czule placami jego policzki, a potem powoli pogładziła kciukami. Bo nie mogli się załamywać, nie mogli się poddawać. Musieli wierzyć, że wszystko skończy się dobrze, nie mogli poddać rozpaczy - wiedziała to. Tyle, że to było takie trudne! Wzdychając ciężko oparła głowę na jego torsie, zwróconą w stronę łóżeczka Jamesa.
- Dobrze, że już jesteś..

Unknown pisze...

[a z jakiego innego powodu mogłabyś się tak uroczo złościć?! :D z żadnego? no właśnie ^^. więc przykro mi Kochanie, ale nie przyznam Ci racji.. może kiedyś :D
ahaha więc okej, nie milion. Po prostu dużo razy, może być? xD czyli jednym słowem nie potrafisz myśleć abstrakcyjnie! ;p
wiesz? :> xD to nie mówmy o tym głośno ;d / jak Cię mam niby ostrzegać?! xd więc lepiej nie będę pytać.. proste ;p ok, jesteś wysoka ^^ noo ;d
biedna :c chociaż to z jednej strony niby bym chciała też sobie trochę od szkoły odpocząć, z drugiej nie bardzo ;pp spoko, spoko ^^ dopiero zaczęłam czytać ;d i.. dzięki! ^^]

Leo nawet nie zdawał sobie sprawy jak wiele znaczyła dla niej jego obecność. Bo to ona dodawała jej siły - jeszcze przed chwilą była w tym wszystkim sama, na skraju wyczerpania fizycznego, umysłowego, nerwowego. Nie wiedziała co się dzieje, bo jej małe światełko, które przez ostatnie dni nadawało jej jedyny sens życia, gdy ukochanego zabrakło, teraz też zostało jej odebrane. Miała ochotę po prostu siąść w kącie i rozpłakać się, przestać istnieć, zrobić wszystko by ból ustał. Nie było w niej nadziei, panika ze swobodą płynęła w jej żyłach odbierając zdolność racjonalnego myślenia. Ale wystarczyło, że pojawił się on, na chwilę zamknął ją swoich ramionach i nagle wszystko stało się nieco prostsze. Strach ciągle ją ogarniał, rozpacz zalewała jej serce, ale jednak w jakimś stopniu nad sobą panowała, nad tym co działo się w okół, a przede wszystkim mężczyzna przywrócił jej utraconą wiarę, że wszystko może skończyć się dobrze.
Gdy po raz kolejny opadła na taboret, jedną dłonią gładziła rękę ukochanego, który zacisnął palce na jej ramieniu. Drugą natomiast delikatnie, znów jakby tylko muskała chłopczyka piórkiem, gładziła główkę Jamesa pokrytą ciemnym meszkiem. Przez chwilę siedziała otępiała, czując jak zmęczenie ogarnia jej ciało. Od rana nie miała nic w ustach, bo przejęta stanem dziecka, które wymiotowało nie miała czasu pomyśleć o sobie. Teraz wyrzucała sobie, że od razu nie przyjechała z nim do szpitala. Może wszystko byłoby prostsze, może nie byłby w tak złym stanie? Obwiniała się, choć przecież nie mogła przewidzieć, że zwykłe wymioty mogą zakończyć się czymś takim! Wyrzuty sumienia zalewały ją palącą falą; budziła się w niej też obawa, że ukochany również obwinia ją o to wszystko. Że nieodpowiedni zadbała o ich dziecko. A przecież robiła wszystko by było mu dobrze, by niczego mu nie brakowało!
Drżącą ręką przetarła i tak już zaczerwienione oczy, a potem szeptem zaczęła snuć kolejną bajeczkę, opowiadaną Jamesowi co wieczór, na dobranoc.

[dobrze było!;p]

Unknown pisze...

[byłaś, byłaś :D. tudzież powiedźmy, że nie xD
serioo? ;d a mi się śnią same przyjemne rzeczy, których niestety rano nie pamiętam, ale mam to uczucie że to był fajny sen;D na pewno nie związany z biologią i genetyką, którą teraz przerabiam ;p
ja się boję? ;p skąd, ja tylko dbam o Twoje zdrowie psychiczne chociaż w tym minimalnym stopniu ;p / oj tam jakoś przeżyje ;p będę musiała ^^.
no domyślam się, że zaległości masz ogromne! Więc spoko, mną się nie przejmuj, ja też mam co robić ;p / e. ruchy? xd w sensie jakie? xd
nie, będę udawać, że nie xd]

Poruszała się jak we śnie. Cały sterylnie biały szpital wydał jej się jedynie jasną mgłą. Czuła nieznośne pulsowanie w głowie, suchość w ustach, przed oczyma zaczęły latać jej jakieś ciemne kropki, a w brzuchu pojawiły się mdłe sensacje. Zmęczenie zaczęło dawać jej się we znaki w ten najgorszy sposób. Panika wciąż płynęła sobie swobodnie w jej żyłach, ale zmęczenie jakby wzięło nad ną górę. Trzęsła się - nie wiedziała już czy ze strachu, czy z zimna. Ramiona Leo były dla niej jedynym oparciem - gdyby nie one, pewnie dawno już by upadła.
A potem nagle została posadzona gdzieś, na jakiejś ławeczce, a po chwili poczuła rozkoszne ciepło, gdy marynarka ukochanego znalazła się na jej zziębniętych ramionach. Wzięła głęboki wdech, czując jak rozkoszny zapach ukochanego rozchodzi się w powietrzu, pieszcząc jej nozdrza najwspanialszym zapachem na ziemi.
- Tak, będzie dobrze. Musi być dobrze. - Szepnęła powtarzając słowa za mężczyzną, jakby to miało sprawić, że rzeczywiście właśnie tak będzie. Oparła przy tym głowę na jego ramieniu, wtulając się w jego bok, równocześnie splatając swoje palce z jego dłonią, którą obejmował ją i przyciągał do siebie w opiekuńczym geście. Tyle chciała mu powiedzieć! Chciała go przeprosić, powiedzieć jak bardzo za nim tęskniła, że chciała go zatrzymać, ale że nie mogła niszczyć jego marzeń. Tyle tylko, że nie miała teraz sił na rozmowy i zresztą nie był to najlepszy czas na tego typu tematy. Gdy wreszcie James wyzdrowieje, gdy wszystko będzie z nim dobrze będą mieli czas by rozmawiać. Bo ona nie zamierzała pozwolić mu odejść. Musiała mu powiedzieć co czuje, że żałuje, a wtedy on będzie mógł zdecydować, czy chce do niej wrócić czy woli spełniać się zawodowo..
- Leo, a jak to moja wina? Jeśli czegoś nie zauważyłam, jeśli coś przeoczyłam? To na pewno moja wina.. - Wychlipała czując jak oczy znowu zaczynają ją piec, ale nawet nie miała już siły płakać! Musiała jednak wyrzucić z siebie tą obawę, że stan Jamesa, że ta cała choroba to jej wina. To zżerało ją, powodowało palące wyrzuty sumienia. I wiedziała, że nic tego nie złagodzi, ale musiała wiedzieć, że chociaż On jej nie wini..

Unknown pisze...

[ooo wiedziałam, że to Cię rozjuszy :D wdech i wydech - pamiętaj! :d
widzę właśnie ;p hahah no to fajne masz koszmary[?] widze xd
no, żeby potem nie było, że się nie troszczę o Twoją psychikę ;p / chciałabyś, nie?;p
no tak, będę bawiła się wyśmienicie robiąc zadanie z polskiego ;p / aa o to chodziło ;d spoko, spoko ^^
;pp]

Chciała wierzyć, że właśnie tak jest - że to nie jej wina. Ale niestety, nawet jego słowa nie pomogły jej ukoić palących wyrzutów sumienia, zatrzymać rozmyślań nad tym gdzie popełniła błąd. To też boleśnie uświadamiało jej, że to nie była jedyna sprawa w której nawaliła. Był też ich związek, gdzie podjęła zbyt pochopną, głupią i nieprzemyślaną decyzję. Teraz jednak obudziła się w niej nadzieja, że jeszcze to może naprawić, że los dał jej szansę na odbudowanie tego, co nieświadomie prawie zniszczyła pozwalając mu wyjechać. Tylko dlaczego ta okazja nadarzyła się w ten sposób? Dlaczego musiała wydarzyć się taka tragedia, by znowu mogli być razem?
Przez dłuższą chwilę wpatrywała się w jego oczy, gdy zamknął jej twarz w klatce ze swoich dłoni. Patrzyła w karmelowy odcień tęczówek upewniając, że Leo naprawdę jej nie obwinia, więc przynajmniej myśl, że ukochany wini ją za tę sytuację trochę przygasła.
Nie była pewna ile czasu minęła do momentu aż Leo zaproponował by się przespała. Nie była pewna czy będzie zdolna zasnąć; owszem zmęczenie dawało jej się we znaki w najgorszy sposób, ale jednak była zbyt przerażona by zmrużyć oczy. Mimo tego, nie potrafiła odmówić sobie wdrapania się na jego kolana. Dzięki temu była jeszcze bliżej niego, ciepło jego ciała owiewało ją niemal całą, więc bez namysłu wpakowała się na jego nogi, by zaraz zatonąć w ukochanych ramionach. Wzdychając cicho znalazła wygodne miejsce dla swojej głowy na jego barku, tuż przy szyi, dzięki temu czuła też zapach bijący z jego skóry. Jedną z rąk gładziła go bez namysłu po karku, sunęła po linii jego włosów, co jakiś czas wplątując palce między ich kosmyki. Drugą zaś oparła na jego torsie i choć przed chwilą wydawało jej się, że nie będzie w stanie zasnąć - myliła się. Powieki nagle stały się ciężkie, poczuła piasek w oczach więc zaraz zamknęła je. A potem nagle odpłynęła w niespokojny sen, dręczona największymi koszmarem - że traci i Jamesa i Leo.

Unknown pisze...

[no dobra Skarbie już się tak nie denerwuj :* już przestaje!
;d mhmm. tylko pozazdrościć xd
oj tam, nie wszystko naraz ! ;p / więc żeby nie było, że jestem taka zła i niedobra, to sprawię Ci tę przyjemność i powiem, że tak, tak, nie przeżyję ^^
ta.. wieczór z polskim zawsze spoko ;p/ ;d
ok, ok nadrabiaj zaległości, czas najwyższy ;p :)]

Zasnąć pozwoliła jej świadomość, że Leo jest obok. Że jest ktoś kto będzie czuwał, gdy ona będzie magazynować siły na kolejne godziny strachu, przerażenia. Niestety, nawet we śnie nie było jej do końca odpocząć - wciąż dręczyły ją koszmary, jakieś przerażające obrazy. Głównie prześladowała ją wizja ukochanego, który obwinia ją za chorobę synka, a chwilę później James.. Och, nawet tutaj, we śnie, nie była w stanie przełknąć tego słowa. Bo to nie mogło spotkać ich chłopczyka. Nie, nie. James jest silny, da sobie radę, wierzyła w to.. A jednak to nie pozwoliło jej wyzbyć się choćby odrobiny wszechogarniającego lęku przed stratą małego skarbu.
Leo nie musiał jej budzić - sen miała płytki i niemal natychmiast świadomie zarejestrowała dźwięki, czyjeś pokrzykiwania, przeraźliwie wrzeszczące maszyny. Otwarła oczy jak na zawołanie - jeszcze przez sekundę tliła się w niej nadzieja, że nie chodzi o Jamesa, ale szept Leo ściśnięty strachem rozwiał wszelką wiarę. I już po chwili stała na równych nogach, z niemym przerażeniem widząc medyczny personel znikający w pokoju synka. Z rozpaczą malującą się w oczach spojrzała na ukochanego przez ramię.
- Leo co się dzieje? Co się dzieje?! -Powtarzała w kółko błądząc to od twarzy mężczyzny do drzwi za którymi leżał ich chłopczyk. Miała w sobie jednak na tyle rozsądku by nie zaczepiać żadnej z pielęgniarek czy kogokolwiek innego - i tak nie udzielili by jej teraz odpowiedzi, a najważniejsze było by opanowali sytuacje. Musieli ją opanować!

Unknown pisze...

[ee.. nie wiem ;p muszę się zastanowić jakie bym miała z tego korzyści gdybym się z Tb zgodziła ;p
;dd
no raczej miałam na myśli, że to nie jest tak łatwo nagle przestać! ;p ale spoko, Twoje "co za dużo, to nie zdrowo" też może być ;p / tylko dzięki mojemu ogromnemu, dobremu sercu ;p
a ja właśnie pisałam zadanie z polskiego na temat "Czy Zenon Ziembiewicz był palantem(czyt. czy był winny tragedii bohaterów)" xD.
nie no skąd, ja nie mówię. Ja tylko sugeruje, że tak właśnie jest;p]

Ręce ukochanego, które nagle zaczęły ją przytrzymywać przydały się, by opanowała się w momencie, gdy stanął przed nimi lekarz. Wcześniej złościła się, że w ogóle z nią nie rozmawia, że nie mówi jej co się dzieje, teraz jednak wolała nie słyszeć tych słów z jego ust, bo i tak była świadoma tego co się dzieje, nie potrzebowała jego potwierdzeń, które sprawiły, że zrobiło jej się słabo. A jednak mimo to chciała na niego krzyczeć, by nie stał tu z nimi jak ten kołek, tylko ratował ich synka! Nie zdołała jednak wydusić z siebie słowa, bo lekarz znał swoje obowiązku już znikał w sali Jamesa. A nagle cały ten gniew wyparował, została już tylko rozpacz i paraliżujący strach oraz niewiedza co będzie dalej..
Do Spencer już wcześniej dotarło, że gdyby jej nieuwaga, James jeszcze byłby w jej brzuchu, bezpieczny, nie dręczyłyby go żadne choroby. Owszem zbliżałby się termin rozwiązania, a razem z nim strach czy przeżyją.. Ale gdyby rodziła w terminie ich szanse byłyby większe, zwłaszcza chłopca. A ona oddałaby wszystko, nawet swoje życie, byleby on żył. Teraz znów poczuła, ze to wszystko jej wina, że gdyby był ostrożniejsza..! I zaczęła modlić się gorąco w duchu, by ten koszmar się skończył. Niech Los zemści się na niej, a nie na Bogu ducha winnym Maleństwu.
Cała drżała przerażona. Bała się, tak cholernie się bała o ich mały Skarb, że zapomniała jak się oddycha, głowa zaczęła znowu jej pękać i znów znalazła się na skraju wyczerpania nerwowego, bo pomimo, że niespokojny sen zregenerował nieco jej siły, to nie naprawił zszarpanych nerwów. A ona? Ona miała wrażenie, że zaraz oszaleje i tylko ciepło ciała Leo, który mimo że sam był przerażony, że tracił oddech, ciągle przyciskał ją do siebie, już dawno straciłaby panowanie nad sobą, pogrążyła się w czarnej rozpaczy..

[przewiń to trochę co? ^^ bo już tak nie bardzo mam co pisać;p]

Unknown pisze...

[ e tam, miewam gorsze rzeczy na sumieniu xD
no, a co może tak łatwo jest? ;p trzeba stopniowo xd mhm nie wątpię ;p / ;D
no nie? :))xD oczywiście ^^
no wiem. bo Ty mnie nie lubisz, tylko wprost uwielbiasz:)
spoko, tekst jest naprawdę dobry :) moje zmęczenie niestety też się odzywa, a mam jeszcze trochę do zrobienia, więc wybacz mi na chwilę, ale idę wziąć prysznic, żeby się jakoś orzeźwić ;p :) wracam za niedługo ;)]

Unknown pisze...

[no.. w sumie może troszkę ;d Nie wiem, jeszcze nic nie wymyśliłam satysfakcjonującego ;p
oczywiście, ale jeżeli ja to będę robić stopniowo, bo raczej tak całkowicie to nigdy nie zamierzam przestać, przykro mi ;d
wiem ;p
jeżu Tobie to nie idzie dogodzić ;p haha ok ;d i co idziesz jutro do tej szk? czy jednak grzejesz dupsko jeszcze w domu ^^? ]

Minuty ciągnęły jej się w nieskończoność, bo nie ma nic gorszego niż niewiedza wymieszana z tym paraliżującym strachem odbierającym zdolność logicznego myślenia, sprawiającym, że człowiek zapomina jak się oddycha, mówi, porusza. Pojawia się też moment, gdy strach ściskający nasze gardło nagle odbiera nam ostatnią nadzieje. Zdmuchuje i tak już wątły płomyk, sprawiając, że rozpacz rozlewa się po całym świecie, odbierając barwy, wiarę, że wszystko może skończyć się jeszcze dobrze. Spencer dotarła właśnie do tego krytycznego punktu - myśl, że straci Jamesa była nie do zniesienia. Bo ona zbyt często znajdowała się w tym punkcie - ile razy Leo był w tak krytycznym stanie, że wydawało się, że z tego nie wyjdzie? Powróciły do niej tamte wspomnienia, gdy ślęczała pod drzwiami OIOM'u, gdy tak jak teraz nie wiedziała co będzie z jej ukochanym. Teraz to wszystko powróciło, wymieszało się z tym co czuła w tym momencie i.. Nadzieja umarła, a ona chociaż ciągle żyła, jakoś oddychała, to też czuła się martwa. Przez ułamek sekundy była niczym żywy trup. Jednak nagłe wrzaski Leo sprawiły, że się otrząsnęła, że ostatkiem sił znów zapaliła płomień nadziei, który teraz miała chronić niemal z nabożną czcią.
Patrzyła jak szatyn próbuje wyciągnąć jakieś informacje o Jamesie. Nie dziwiła mu się, że nerwy mu puściły - sama kilka godzin temu krzyczała na pielęgniarkę, lekarza próbując się czegoś dowiedzieć. Teraz to on był tym, który nie wytrzymał i wrzeszczał, ale doskonale go rozumiała. A potem tak niespodziewanie jak wybuchnął, tak też ochłoną i z przeprosinami na ustach wrócił do niej. Posłała mu spojrzenie mówiąc, że nie ma za co ją przepraszać, chciała nawet coś powiedzieć, chociaż nie była pewna, czy głos nie odmówi jej posłuszeństwa.. Ale nim wykrztusiła choćby jedno słowo jego już nie było, a ona nie miała pojęcia gdzie się podział. I w jej głowie zabrzmiała przerażająca myśl, że odszedł. Na szczęście mężczyzna zaraz wrócił niosąc w rękach kubki z kofeinowym płynem, ale co najważniejsze przynosząc również cóż całkiem pokrzepiające informacje.
Opadła na ławeczkę ściskając plastikowy kubek z kawą w dłoniach. Bez namysłu pociągnęła łyk, parząc sobie przy tym język, ale zignorowała to i upiła kolejny łyk, tym razem nieco ostrożniej. A potem wzdychając cicho, położyła dłoń na udzie ukochanego w ten sposób dziękując mu za wszystko co robi.

Unknown pisze...

[to my się kłócimy?!;o ale jeśli tak.. to tak. dalej xd chyba, że się przyznasz!;p
e tam, gadasz. kochana jestem ^^. no oczyyywiście, że jest mi przykro!;p
no ba :D nie inaczej ^^
to ja już się nawet nie będę starać bo i tak się zawsze przyczepisz xd czyli koniec leniuchowania, spania do południa i oglądania cały dzień serialów? ;p nie masz?;o okej, to nie wiem co Ty tam masz, ale nie wnikam ;pp
okej :) wyśpij się, odpocznij ;) to ja już tradycyjnie pozwolę sobie jutro odpisać bo i tak będę wcześniej niż Ty ^^. dzięki, wzajemnie i dobrej nocy :))]

Unknown pisze...

Pogładziła z czułością kciukiem wierzch dłoni ukochanego, gdy mężczyzna splótł ich palce razem. Wpatrywała się w jego karmelowe oczy, teraz nieco zasnute mgłą zmęczenia oraz strachu o syna, a jednak wciąż dodające jej siły. Bo taki gest jak ściśnięcie jej ręki, troskliwie spojrzenie dawało jej więcej wsparcia niż pozbawione już wydźwięku nieustannie powtarzane "będzie dobrze". Bo chcieli by tak właśnie było, starali się w to wierzyć, nie mogli tracić nadziei, a jednak.. co znaczyły te dwa słowa w obliczu ich tragedii. Nie, nic nie będzie dobrze, dopóki nie usłyszą z ust lekarza, że James ma się już lepiej i że przede wszystkim wyjdzie z tego bez szwanku.
Wystarczył ułamek sekundy by serce Spencer znowu ścisnęło się w bolesny sposób. Przez chwile nie docierało do niej, że dźwięk maszyn ustał - natarczywe pikanie ciągle jeszcze rozchodziło się echem w korytarzu oraz w ich uszach. Ale potem przyszła ta bolesna świadomość, że jest już cicho, co za tym idzie mogły wydarzyć się dwie rzeczy, chociaż tej drugiej, przerażające Spencer nawet nie brała pod uwagę, bo przecież.. Przecież musiało być dobrze! Rozglądała się zdezorientowana na około, jakby liczyła, że za moment zmaterializuje się przed nimi ktoś i uspokoi ich obawy nim na dobre się w nich zagnieżdżą.W którymś momencie napotkała jednak spojrzenie Leo - zorientowała się, że on również nie ma pojęcia co się dzieje i że bierze pod uwagę najgorszą opcje.. I nim się obejrzała pędzili w stronę sali synka. Spenc nie zdążyła pozbyć się po drodze kubka z kawą - ciesz rozlała się po podłodze równocześnie mocząc również fragment jej spodnie, ale nie zwróciła uwagi na niewielką wręcz parzącą plamę powstającą na jej udzie - pędziła za ukochanym musząc dowiedzieć się co się dzieje.
Bez zastanowienia nacisnęli klamkę do sali synka, by stanąć w oko w oko z lekarzem prowadzącym ich dziecko, który wychodził z pomieszczenia z widocznym przemęczeniem i .. czym? Ulgą? A może ze smutkiem, zawodem? Nie, nie potrafiła odczytać nic z jego twarzy - zmęczenie i strach mieszały jej w głowie. I oboje z Leo nie czekając zarzucili lekarza pytaniami.

Unknown pisze...

[ok, więc zostańmy przy wersji, że się nie kłócimy, tylko łagodnie wymieniamy się swoimi odmiennymi zdaniami na jeden temat.. czy coś xD tak, tak będziemy się miały czym chwalić ^^ . mi też jest bardzo przykro ;p
a co?! nie jestem kochana?!:C jakiej ściemy?:| xD
ok, to będę się starać :D / o matko, serio?:| jeżu jak ja nienawidzę jak się tak ludzie zachowuję - miałam podobną sytuacje, więc wiem jak się czujesz.. Przykro mi, serio. to nie jest fajne.. Jutro będzie lepiej! : )wszystko sobie wyjaśnicie i będzie w porządku :)
okej, a to nie było dziwne? xD czepiasz się mnie o to, że się zapytałam ile masz wzrostu, a sama mi o swojej pupie nawijasz.. xD ja się na mojej temat nie wypowiem - już raz Michał uznał, że niby kiedyś mu napisałaś że pupę mam fajną(nie żeby tak nie było, ale sobie nie przypominam, żebym mu o takim czymś wspomniała xd) czy coś takiego i niech Ci to wystarczy xd
no wiem, wiem :D a za co tym razem? ^^ no całkiem fajnie :D tyle, że zepsuli mi wieczór bo mi przypomnieli, że jest krtk z ang :|
okej :)]

Nie, w tym jednym nie mogła się pomylić, bo mimo wszystko ślepa nie była! Na twarzy lekarza wykwitł uśmiech.. Zmęczony, bo zmęczony, ale uśmiech! To musiało być to, przecież by sobie tego nie ubzdurała, prawda? Przecież nie miała omamów, ani nic z tych rzeczy. A przynajmniej tak jej się wydawało.. I już chwilę potem wszelkie jej wątpliwości co do tego co jest jeszcze snem, a co prawdą rozwiał w końcu pediatra informując ich o stanie synka. Skupiła się na tej jednej, pozytywnej wiadomości - że stan się polepszył, a to, że może być to tylko chwilowy stan, puściła mimo uszu, bo.. Bo przecież nie mogło być już gorzej! Owszem, zdawała sobie sprawę, że zdecydowanie może być jeszcze gorzej, ale z taką myślą było jej w jakiś sposób łatwiej. Odrzuciła od siebie wszelkie myśli, że może stracić Jamesa. On musiał to przeżyć, musi z tego wyjść. Nie było innej opcji, nie dla niej i jak podejrzewała nie dla Leo. Bo przecież to był ich mały Skarb, którego owszem nie planowali tak szybko, ale to nie zmieniało faktu, że jest. Że obydwoje kochają go całym sercem i chcą dla niego wszystkiego co najlepsze.
Spencer dałaby wszystko by oszczędzić synkowi bólu, cierpienia, wszystkiego co złe. Chciałaby go zamknąć w swoich ramionach i wierzyć, że to uchroni go przed okrutnościami świata. Niestety, nic takiego nie było możliwe. Bolała ją myśl, że po części jest odpowiedzialna za to co teraz się działo, bo nadal nie wyzbyła się tej dziwnej obsesji, ze to wszystko jej wina, że urodziła go przedwcześnie, że teraz coś przeoczyła.. Obudziła się w niej palące pragnienie zobaczenia Jamesa. Jego równomiernie unoszącej się malutkiej klatki piersiowej, która zapewni ją, że chłopczyk oddycha, że ciągle tu jest. Chciała zapytać lekarza, czy mogą go z Leo zobaczyć, ale ze zdziwieniem stwierdziła, że nadmiar emocji tak ścisnął jej gardło, że nie jest w stanie wydusić z siebie słowa. Całe szczęście ukochany wyręczył ją, niewątpliwie też pragnąć już zobaczyć ich synka. I nie czekając aż mężczyźni skończą rozmowę, pognała do łóżka dziecka.
I już znowu ślęczała przy nim, mrucząc cicho jakieś słowa, a potok słonych łez znowu spłynął po jej policzkach, chociaż nie spodziewała się, że po tym ile już łez dzisiaj wylała będzie jeszcze w stanie to robić. A była to jakaś mieszanina ulgi i strachu. Ciągle martwiła się o niego, ale wreszcie mogła go zobaczyć, wreszcie jego stan się polepszył. Wierzyła, ze od teraz już będzie tylko lepiej. Gładząc z czułością i troskliwością główkę synka, odnalazła jedną z dłoni ukochanego i ścisnęła go za nią mocno, gdy mężczyzna wreszcie do nich dołączył.

[ nie czytaj xd]

Unknown pisze...

[nie inaczej ;dd chciałabyś, ale Ci nie przyznam i mi również jest niezmiernie przykro z tego powodu ;p Słońce Ty też nie wygrasz ;p
E tam, przemawia przeze mnie moja skromność zapomniałaś?! xD no i prawidłowo ;D
;D ; ) / no wiem, wiem, że to nie to samo ;d w grupie zawsze jest lepiej,śmieszniej i wgl <3 :D więc jeszcze raz życzę Ci żeby jutro było lepiej ;) ba! ja wiem że tak będzie ^^
nieprawda;p nie prosiłam Cię, ani nawet nie sugerowałam, żebyś wypowiadała się na temat swojej pupy ;p sama zaczęłaś ;p cicho xD nie no, ale serio próbowałam to sobie przypomnieć! ale chyba to było jeszcze na onecie.. No nieważne. haha no tak, Michał to już szczególnie ;p i nie, wcale mu się nie dziwię ;p
ach no tak ^^ czytałam książkę Rowling, bo doszłam do wniosku, że skoro będziesz koło 18, to nie ma sensu wchodzić wcześniej na kompa ;p dasz radę wszystko ogarnąć! ;) wierze w Ciebie ;D oooo, serio?:> ale fajnie! ^^ ja dzisiaj po lekcjach miałam dodatkową biol, z moim gościem od biologii ;p i wgl miałam iść na Mikołajki dla Maluszków w czwartek, wiesz?! Ale przez te głupie korki z biol nie dam rady, a odwołać nie mogę bo już 3raz by mi przepadły.. :|
hahha okkk :D]

Unknown pisze...

[zauważyłam, że w każde moje "przykro mi" nie wierzysz! ranisz moje serce wątpiąc w moje słowa! ;p / to e.. rozejm? xD
no ;pp wybaczam!;d
no i bardzo dobrze ^^ pamiętaj trzeba być optymistą :D
wcale! ;p ja tylko coś wspomniałam o siedzeniu na dupsku a Ty od razu ohoho jakiego Ty to nie masz xD więc, tak, chciałaś się pochwalić,ciesze się, że chociaż do tego się przyznajesz xD a może i wspomniałam? ;p w sumie to trudno powiedzieć, bo już tak wszystkiego nie pamiętam, a czasem mogłam coś takiego palnąć zważywszy na to jakie nieraz tematy prowadziliśmy ;p taa ;pp
hm.. no póki co taka.. o ;p jak to moja polonistka powiedziała? że ona myślała, że skoro to książka dla dorosłych to będzie poruszać poważniejsze tematy, a nie że to będzie oznaczać tylko nagromadzenie wulgaryzmów ;pp chociaż mnie osobiście póki co aż tak bardzo po oczach nie rażą ^^ ale zobaczymy jak to będzie dalej ;p tak czy siak - to nie Harry Potter.. bo tak to już bym dawno skończyła a póki co jestem w połowie ;pp / ;))
ja wiem czy tak dużo?;p tak o ;p no innym razem to już będzie za rok! a za rok to nie wiadomo gdzie ja będę ;p
;))]

Spencer choć aktualnie zapatrzona w synka, zwróciła uwagę na to w jakim stanie jest jej ukochany. Zmęczenie teraz w pełnej postaci odmalowało się na jego twarzy, w jego postawie. Zdawała sobie sprawę jak bardzo musi być wyczerpany; podróż, teraz tyle nieprzespanych godzin! Ona miała przynajmniej okazję chwilę się zdrzemnąć, a on? Wiedziała jednak, że żadne próby namówienia go by gdzieś się położył i chwilę przespał nie przemówią do niego. Spenc była świadoma tej nieco chorej ambicji i przewrażliwienia Leo na punkcie jego funkcji w rodzinie. Że to on musi być silny, że to on ma o wszystkich się troszczyć, wspierać, ale jemu to już nikt nie może pomóc. Więc niemal z ulgą przyjęła moment, gdy mężczyzna ulokował swoją głowę na jej kolanach, a potem zasnął niespodziewanie. Domyślała się, że pewnie nie jest mu najwygodniej ale liczył się fakt, że spał, że regenerował siły. Czule pogłaskała go po policzku, a potem ciągle gładząc po włosach zarówno synka jak i Leo wznowiła swoje opowiastki.
Drgnęła zaskoczona, gdy szatyn, nagle zerwał się na równe nogi, ale zaraz gdy pierwszy szok minął, odwzajemniła jego uśmiech, wyginając wargi w nikłym grymasie, z lubością przyjmując jego ciepły całus w czoło. A potem powstrzymując ziewnięcie, wstała zachęcając go by usiadł na taborecie. Przewróciła oczyma widząc jego opór, ale wreszcie chyba zrozumiał o co jej chodzi. Usiadł, a ona swoim zwyczajem wpakowała mu się na kolana, wybierając taką pozycję, by bez problemu mógł ciągle gładzić Jamesa, widzieć go, a zarazem by ona mogła robić to samo. Zarzuciła mu jedną z rąk na kark, a potem wtuliła się w swoje ulubione miejsce tuż przy jego szyi i wsłuchując się w bajkę o brzydkim kaczątku, przymknęła powieki. Uwielbiała gdy ją opowiadał, zwłaszcza, że miała dla niej szczególne znaczenie, a i jak jej się wydawało teraz też i dla Leo.

Unknown pisze...

[OK! mam nadzieje, że się to zmieni i to jak najszybciej ;p / nie xD
;d
nie pomaga, bo w głębi siebie ciągle jednak jesteś pesymistką i nie wierzysz tak jak trzeba :pp będzie lepiej, zobaczyysz;)
nenene, Karola chwaliła się, że ma fajny tyłek, nenene.. xD dobra, już milczę ;p e.. tak, racja chyba wolisz nie wiedzieć ;p (znów dbam o Twoją psychikę! ;d)
oo, zapamiętam tytuł i sprawdzę opinie, recenzje itd;d taak, co racja, to racja no i tak: Harry to jednak Harry;d jedyny i niepowtarzalny! ^^
no taak, ale noo to już nie będzie to samo ;p no mam nadzieje, że w Krk ;d
okej, to ja wracam do słówek z ang ;p okej, ja to pewnie też koło 18, bo jutro mam angielski, ale przed nim to jeszcze zajrzę i odpiszę Ci tutaj ;d ;) także do spisania jutro, dobranoc:*]

Unknown pisze...

Jakieś niewysłowione wzruszenie chwyciło jej serce, gdy słuchała baśni o brzydkim kaczątku. Była pewna, że to nie przypadek, że Leo wybrał właśnie tą bajkę. Miało to większe znaczenie, to ukryte, o którym tak naprawdę wiedzieli tylko oni. A gdy ostatnie słowa z ust ukochanego popłynęły tylko w jej kierunku już nie miała wątpliwości co do tego, co mężczyzna chce jej w ten sposób przekazać. Chciała mu coś powiedzieć.. Chciała powiedzieć, że też go bardzo kocha, ale mieszanina emocji zawiązała supeł na jej gardle nie pozwalając wypowiedzieć jej ani słowa. Więc jedynie tylko jeszcze bardziej wtuliła się w Leo, czule gładząc go krawędzi szczęki. Uśmiechnęła się też nikle, choć może ten grymas nie był zbyt odpowiedni na chwilę w której się znajdowali.. Ale jednak. Jednak Spencer wierzyła, że od teraz będzie już tylko lepiej.
Gdy szatyn zaczął kolejną bajkę, ona oparła głowę o jego ramię wzdychając cicho, po raz kolejny zamykając powieki uspokajał ją, jego równy oddech, dźwięk jego głosu. Przed oczy ciągle miała to jego spojrzenie pełne miłości, podziwu, troskliwości.. Teraz wierzyła, że i tu, w ich związku, uda im się wszystko naprawić. W końcu to byli oni! Spenc i Leoś, Leoś i Spenc.. Oni ze wszystkim sobie poradzą prędzej, czy później. Z takim przekonaniem, ciągle gładząc wolną ręką synka po rączce odpłynęła, porwana przez macki snu.
Tym razem spało jej się o wiele spokojniej. W którymś momencie jednak zaczynały docierać do niej jakieś dźwięki z "zewnątrz". Będąc już w połowie zbudzoną, a jednak jedną nogą ciągle jeszcze będąc we śnie uparcie walczyła z całkowitym powrotem do rzeczywistości. Bo tutaj było spokojnie. Tu James był zdrowi, tu oni ciągle byli razem! Tu nie było problemów, kłopotów.. Ale jednak ostatecznie otworzyła oczy, ze zdziwieniem stwierdzając, że jest niesiona na rękach w stronę wyjścia. Wyprostowała się gwałtownie, potem w ostatniej chwili łapiąc się dłońmi karku ukochanego.
- Co się dzieje? - Spytała mrużąc oczy, patrząc nad jego ramieniem w stronę łóżeczka gdzie został James, w okół którego kręciła się nieustannie pielęgniarka.

Unknown pisze...

[ nie, ja nie mam co ćwiczyć ;p Ty masz ćwiczyć ;p / haha ;d
hm.. no okej.
spoczi, możesz liczyć na moją dyskrecje! ;p AHAHA CZUJE SIĘ WYRÓŻNIONA MHM xd a nie wolisz?;p (;dd)
też mam taką nadzieję!;p dla przyjemności? ;p
zaiste. bo tobie się tak wydaje, że potem będe miała kiedy się z tymi dzieciaczkami spotkać, mhm. ale spoko aż tak bardzo nad tym nie ubolewam, bez przesady ;p / nie wiem o czym mówisz.. ;pp
a weź, to ja jeszcze w tym tygodniu mam względny luz, ale w przyszłym.. będzie totalna masakra:| okej, odpocznij sobie ^^ ;)
jak zwykle zła i niedobra, przeczytałam;p]

A Spencer nie zamierzała się z jego objęć wcale wyrywać. Tu było jej dobrze, zresztą jak zawsze - to tutaj czuła się bezpiecznie, miała wrażenie, że ramiona ukochanego chronią ją przed całym złem świata, przed problemami, kłopotami. Więc przede wszystkim nie chciała opuszczać jego wygodnych ramion, które niosły ją w nieznanym kierunku, a może tylko wciąż lekko nieprzytomna po drzemce nie potrafiła owej drogi zidentyfikować. Nieważne, bo przecież była z Leo, a on o nią zadba, była tego pewna. Z drugiej strony była też bardzo wyczerpana - te wszystkie nieprzespane noce po jego wyjeździe, (gdy nie mogła ulżyć sobie w bólu żadnym trunkiem, czy zmusić się do snu tabletkami na sen, bo przecież na głowie miała swój Mały Skarb więc musiała być w ciągłej gotowości) skumulowały się z dzisiejszymi wydarzeniami, stresem, przerażeniem i kolejnymi nieprzespanymi godzinami. Póki co te krótkie, nieustannie przerywane przez coś drzemki nie dawały jej upragnionego wypoczynku. Dlatego tylko westchnęła ciężko, znów przymykając powieki, ufając mu, że rzeczywiście za niedługo będą mogli wrócić do Jamesa. Cała się rwała by być przy nim nieustannie, ale niestety zdawała sobie sprawę, że to nie jest możliwe - pocieszała się, że został w dobrych rękach, że ma w okół siebie ludzi, którzy w każdej chwili będą służyć mu odpowiednią pomocą.. Tyle, że to nie to samo co rodzice, prawda?
Nie mogła jednak walczyć, żądać powrotu. Więc tylko objęła ciaśniej ukochanego, zaplątując dłonie na jego karku, równocześnie wplątując palce między kosmyki jego włosów; nos ulokowała w słodkim zagłębieniu za uchem, usta przycisnęła do jego skóry. Zadrżała biorąc głęboki wdech, napawając się zapachem, który jak zwykle potrafił przynajmniej trochę ukoić jej zszarpane nerwy, a w takiej sytuacji to i tak było dużo.

Unknown pisze...

[eiii wgl zawiesili Krk, że wgl nie można na niego wejść ani nic ;o w sensie na posty itd, a SA usunęli w ogóle!;o]

Unknown pisze...

[w tej sprawie? ;p / tak samo jak Ty mi.. w sensie się przyznać!;))) xd
nic, nic.
no ja myślę!;pp oczywiście, że rzadkie, dlatego poczułam się dziwnie czytając e.. o Twojej pupie ;p tak myślałam ;p
nie, bo pustki po Harrym nie da się zapchać ;p
;pp / ale że o co chodzi? ^^
Ty to jednak masz za dobrze wiesz?!;p chociaż z drugiej strony wolę się ten tydzień w szk pomęczyć niż żebym mi ktoś w buzi grzebał, a potem jechać parę dni tylko na jogurtach i papkach xd oo no to super! ;d ucz się uuucz! ^^
norma, nie!?;pp]

Poddała się Leo. Dała się nieść bez pytań, bez zbędnych protestów, bo zdawała sobie sprawę, że choćby nie wiadomo jak błagała mężczyzna nie zabierze jej z powrotem do synka, bo po prostu nie może. Dlatego zaufała mu, wierząc.. ba! wiedząc, że on będzie wiedział teraz najlepiej czego jej potrzeba. Czego im potrzeba. Nie zmieniała to jednak faktu, że jakaś część jej, ta bardziej świadoma, niewyczerpana ciągle boleśnie rwała się do synka, obawiała się o niego. Ale ta wyczerpana, zmęczona cząstka Spenc marzyła już tylko o łóżku i kilku porządnych godzinach snu - nic nie mogła na to poradzić, ale i tak czuła przez to palące wyrzuty sumienia. Że może myśleć o drugorzędnych sprawach jak sen, gdy mimo wszystko nie do końca wiadomo co z Jamesem. Tłumaczyła jednak sobie, że otacza go grono pielęgniarek i lekarzy gotowych pomóc mu w każdej chwili, i że jego stan jest teraz jak najbardziej stabilny. Wierzyła, że tak zostanie, że od teraz będzie tylko lepiej, ale brała pod uwagę fakt, że może się jeszcze pogorszyć, ale wiedziała, że zaraz ktoś ich zawiadomi.. Ale sum summarum to nie zmieniało faktu, że ciągle w jej żyłach krążyła panika, chociaż teraz nieco przyćmiona, jakby też potrzebowała chwili, by zaraz zaatakować z podwójną siłą..
Westchnęła cicho, na pół przytomna tego co się z nią działo - czuła ręce ukochanego troskliwie otulające ją kocami, a potem nagle zobaczyła jego twarz tuż przed swoją - żałowała, że nie położył się z nią. Owszem łóżko było wąskie, ale gdyby tylko chcieli zmieścili by się..
- Kocham Cię Leo.. - Szepnęła sięgając ręką do jego twarzy. Czule pogładziła zmarszczkę między jego brwiami, która pojawiała się zawsze, gdy mężczyzna się czymś martwił. Chciała by sytuacja między nimi była jasna. Chciała wszystko wyjaśnić, poprosić by nigdy więcej jej nie opuszczała. Chciała by wiedział, że to był błąd - ta ich przerwa, bo ona bez niego nie potrafi poradzić sobie z niczym, że potrzebuje go.. Ale to chyba nie był odpowiedni moment, co? Więc zdobyła się tylko na to szczere, przepełnione miłością wyznanie, by zaraz zamknąć oczy i znów odpłynąć wcześniej jednak jednoznacznie nieco przesuwając się na materacu, zachęcająco poklepując miejsce obok siebie.

Unknown pisze...

[właśnie chyba wyplułaś wszystkie "rrr" które zjadałaś przy swoim kuwa.. xD
wiem, złoo! :| Twój komentarz poszedł się jebać, wgl wszystkie nasze komentarze do których lubiłam sobie wracać, a plus do tego nie dość, że Twoja to też moja KP przepadła, bo też jej nie zapisałam na kompie :|||| bosko po prostu :| mogli chociaż uprzedzić czy coś..
ej, właśnie od jakiegoś czasu też mam takie wrażenie..]

Unknown pisze...

[no nie wiem, nie wiem.. jak ładnie poprosisz to mogę się solidaryzować xd / no, tak, tak ;p a ja wiem swoje ^^
pamiętam. no bo no.. wczoraj tak otwarcie powiedziałaś co się dzieje i wgl, a dzisiaj tylko "jest lepiej ale nieważne".. no ale spoko, jak nie chcesz o tym pisać to ja rozumie ;)
dobrze, postaram sobie wpoić to słowo do określania tego całego.. zajścia xD / ;d
no.. jak mogłaś!?xd
dobrzęęęę. Będę w Krakowie za rok!;p a Ty rok później do mnie dołączysz, prawda? :>
no tak, czego się nie robi dla olśniewającego uśmiechu? :d / kocham to podejść "przełożą to", ja tak zawsze sobie myślę xD
no nie wątpliwie :DD]

Odpłynęła całkowicie w momencie, gdy poczuła jak ukochane ramiona oplatają ją i przyciągają do siebie. Jakby tylko na to czekała, jakby tylko to już jej było potrzebne - świadomość, że jest obok, że leży tuż obok niej, że jest po prostu bezpieczna - by bez zbędnego już oporu poddać się zmęczeniu, senności. Macki snu porwały ją w jej zamknięty świat wyobraźni. Śniły jej się jakieś nic nieznaczące bzdury, które były miłą odmianą, bo godzinach, gdy w jej głowie przewijało się milion spraw, obaw, lęków. Gdy tak naprawdę nic do końca nie było w stanie przynieść jej ukojenia, nawet słowa otuchy i czułe gesty ukochanego. Bo strach przed utratą Jamesa i jakieś dziwne poczucie odpowiedzialności za wszystko co się z nim stało oraz wyrzuty związane z tym jak spieprzyła związek z Leo.. Nie dawały jej spokoju. A teraz po prostu spała, nawet we śnie świadoma bliskości ukochanego. Niemal słyszała szmer jego oddechu, to jak równomiernie unosi się jego klatka piersiowa, jak bije jego serca..
Ale gdy nagle zaczęła wracać do rzeczywistości z brutalną siłą dotarło do niej, że wszystkie wrażenia jakie odbierała podczas snu były tylko jej wymysłem. Bo jego nie było. Nie był koło niej ukochanego. Ani na łóżku, ani nigdzie w pomieszczeniu. Spencer nagle pobudzona zerwała się do siadu wyplątując ręce z koców. Resztki senności rozpłynęły się ostatecznie. Pozostał już tylko strach, że on odszedł. Przypomniała sobie swoje wyznanie - czyżby się wystraszył? Czyżby nie czuł do niej tego samego? Bo była pewna, że tu był, chociaż w pierwszym odruchu pomyślała, że i jego obecność sobie wyśniła - ale była jego marynarka, ciągle pachnąca nim. Dowód, że był.. Ale czy jest nadal? Panika zacisnęła się na jej gardle śmiejąc szyderczo - jak mogła uwierzyć, że on będzie jeszcze ją chciał? Że ta bajeczka o brzydkim kaczątku zawierała choć trochę jego miłości do niej?! Wszystko sobie dopowiedziała. Wszystko. Była o tym przekonana. Boleśnie uświadomiła sobie, że te wszystkie czułe, troskliwe gesty były jedynie grą, pewnie jakimś poczuciem obowiązku, że tak powinien się zachować.
I gdy już niemal dała upust emocjom w postaci łez, nagle drzwi do pomieszczenia dla rodziców otworzył się. Spojrzała w tamtą stronę, a na jej twarzy pojawił się cień ulgi.
- Jesteś.. - Szepnęła czując suchość w gardle. - Gdzie byłeś? U Jamesa? Co z nim? - Spytała zaraz, by odwrócić jego uwagę od emocji, które niewątpliwie odmalowały się na jej buzi. Ale nie tylko dlatego - chciała wiedzieć co z Jamesem, czy z nim wszystko dobrze, czy nadal jego stan jest stabilny, czy nic się nie pogorszyło.. Musiała wiedzieć.

[domyślam się :D
aha.. spoko :| ei, właśnie tego nie ogarniam. spoko jakbyśmy się nie udzielały ani nic.. a tutaj kutwa, byłyśmy aktywne, a ona jakby nigdy nas usnęła. Wszystkich :| Widzę, że kp nie przepadły, bo zapisała w szkicach, ale to i tak nie było fair zachowanie.. Możemy coś tam się rozglądać, ale liczę, że Krk wróci, tylko, że no.. wkurzyłam się:|
mi też źle. nie ogarniam dlaczego nagle tak blogi zaczęły upadać, skąd ten kryzys.. ech.. mi też źle. bardzo źle.
+też nie wiem -.-]

Unknown pisze...

[hm.. nie wiem, Ty tu jeszcze jesteś?;p ale chyba już zostałam tylko ja, co? :) Nie wiem czy Ci tam komputer nawalił, prąd czy cokolwiek.. W każdym bądź razie ja już znikam, no i mam nadzieje, że do spisania jutro, prawda? :))]

Unknown pisze...

[spoko, bywa;p
no to okej, niech Ci już będzie;p / punkt widzenia zależy od punktu siedzenia ;p
spoko, nie musisz się tłumaczyć :) a skoro pytam jak tam, to chyba oznacza, że raczej mnie nie zamęczasz nie? No ale nieważne. ;p
musisz, nie masz wyboru ;d
no.. ale to już kiedyś ustaliłyśmy xd
haha no tak;p
;d / ahaha znowu nie wiem do czego pijesz..;p
chyba tak;p]

Opadając znów na niewygodny, szpitalny materac chłonęła słowa ukochanego dotyczące Jamesa. Zapamiętywała każdą sprawę, każde lekarstwo, które mu podają, każde możliwe powikłanie i wszystko co może wydarzyć się w najbliższych godzinach. Wierzyła, że to pomoże jej jakoś przetrwać - niewiedza przez najbliższy czas ją wręcz zabijała, bo nie mogła wiedzieć czego się spodziewać. Nic nie było jasne, a teraz to co działo się z chłopczykiem wydało jej się trochę bardziej zrozumiałe, ale nadal wysoce niesprawiedliwe, bo ciągle nie rozumiała dlaczego Los kara takiego maluszka. Co on był komuś winien?
Nie była głodna. Chociaż niemal od rana, odkąd przywiozła tu Jamesa, nie miała nic w ustach nie dręczył ją ssący ból w żołądku. Spodziewała się, że może to minąć, gdy tylko pierwszy kęs pieczywa znajdzie się w jej ustach.. Ale póki co nie mogła zmusić się do przełknięcia czegokolwiek. Dlatego też odłożyła bułkę na kolana, a odkręciła butelkę z wodą, chociaż ciągle nieco osłabiona chwilę męczyła się z natrętną nakrętką, która na złość nie chciała puścić. Gdy wreszcie udało jej się dostać do zbawiennego napoju, upiła z niego niewielki łyk, z lubością przyjmując chłód rozlewający się po przełyku. Nie mogła jednak zbyt długo skupić się na tych prostych czynnościach, bo natrętne myśli w końcu przedarły się przez jej obronny mur.
Cisza, która nagle zapadła ciążyła jej w niewysłowiony sposób. W dziwny sposób wydawało się jej, że to właśnie jej wina. Że swoim wyznaniem coś zepsuła, jakby odstraszyła od siebie Leo, chociaż była pewna, że właśnie ono coś naprawi, zmieni na lepsze. Widziała zagubienie w jego oczach, które w owym momencie było dla niej jak cios. Bo wiązała je bardziej ze swoją osobą, niż obecną chorobą synka. Szukała w głowie jakiś słów, którymi mogłaby przerwać tę natrętną ciszę, ale nic sensownego nie przychodziło jej do głowy. Z początku chciała jeszcze podpytać o stan synka, ale ostatecznie doszła do wniosku, że dowiedziała się na tyle dużo by póki co nie pytać o więcej - bała się, że kolejna informacja znowu wyprowadzi ją z równowagi i obudzi paniczny strach o jego życie, który drzemał w niej, czekając na najlepszy moment by znów zaatakować. W głowie plątały też jej się słowa, które obiecała sobie, że mu powie. Że wyzna mu wszystko, że będzie błagać by został, by nie opuszczał nigdy więcej jej ani Jamesa. Jednak widząc jak odstraszyła ukochanego swoim "kocham Cię" doszła do wniosku, że jeśli dopowie jeszcze to.. To straci go całkowicie. A tak? Tak mogła cieszyć się jego obecnością dopóki jej pozwoli..
Zaciskając wargi w wąską linie walczyła z mieszaniną uczuć. Wbiła wzrok w swoją bułkę i choć z trudem przełykała ślinę, powoli zaczęła rozpakowywać śniadanie przyniesione jej przez ukochanego. Zaczęła skubać brzeg pieczywa lekko drżącymi palcami.

[;p
no nie mamy wyboru ;p dobrze, że chociaż nasze kp i komentarze zostały!
No dzięki, że mi tak ufasz! Nie wiem co będzie za parę.. miesięcy? Za rok? Gdy będę już na studiach.. Owszem, może nie będę już pisać na blogach, nie wiem, nie umie powiedzieć, ale dlaczego od razu sądzisz, że o Tobie zapomnę? Zresztą póki co nie wyobrażam sobie dnia bez pisania z Tobą ;p ano tak.. świeżej krwi brakuje, ale co zrobić?:| nie wiem dlaczego to tak nagle wszystko.. upadło..
oj tam napiszesz jeszcze ładniejszą:>]

Unknown pisze...

[nie, niby dlaczego?;p
proszę bardzo! ;d / ar.. znowu ostatnie słowo moje?:> :D
jeżu, a czy nie poznałaś mnie już na tyle by nie wiedzieć, że ja raczej z grzeczności bym o takie coś nie pytała? a jeśli już nawet, to dyskretnie bym zasugerowała, że liczę na krótką odpowiedzieć, a nic takiego nie zrobiłam, ale serio, spoko, rozumie, że nie chcesz o tym mówić. luz. taa, serio serio;p
tylko dla Ciebie ;p
no cooo :DD
no, totalnie ;p
^^]

Nie wiedzieć dlaczego nagle obudziła się w niej jakaś irracjonalna złość. Na Leo. Na to jak się zachowuje. Bo.. Skoro jej już nie chciał to mógł jej to wprost powiedzieć, a nie robić jej tylko złudne nadzieje, że jeszcze może go odzyskać, że ona i James okażą się ważniejsi niż praca. Ale cóż, najwidoczniej Leo przekreślił ich.. Nie, JĄ i postanowił spełniać się zawodowo w wymarzonej robocie, a ona przecież była tylko przeszkodą. Kimś kto zawadza, kimś kto nie jest mu już potrzebny do szczęścia. Tak to będzie wyglądać? Leo cały rok w rozjazdach, zaglądający tylko na święta, by pobyć trochę z synem i wręczyć mu prezenty? Nie! Nie tego chciała. Tęskniła za nim, pragnęła go mieć zawsze obok siebie. A to wszystko sprawiało jej nie tylko psychiczny ale nawet fizyczny ból. Tylko więc.. Po co było to wszystko? Te czułe gesty, troska? Poczucie obowiązku? Spencer nie chciała z jego strony litości. Szczerze wierzyła, że to wszystko był dyskretne sygnały, że jemu ciągle zależy, że chce wrócić. A teraz okazywało się, że robił to tylko ze względu na sytuacje? Nie była małą dziewczyną, mógł jej powiedzieć prawdę.. Bo dawanie jej naiwnej nadziei nie było fair. Bo miało ją jeszcze bardziej zaboleć.
Dlatego, gdy tylko usłyszała jego ponaglenie zacisnęła zęby, a potem podniosła na niego świdrujące spojrzenie. Oczywiście, lepiej zadbać żeby coś zjadła, niż potem mu mdlała z niedożywienia. Po co mu kłopot w postaci słabnącej Spencer, prawa? I tak miał już wiele spraw na głowie, nie potrzebna mu kolejna nie? Więc ostentacyjnym geście uniosła bułkę do ust, a potem urwała dość spory kawałek, który z trudem przeszedł jej przez gardło. Kolejnego nie zdołała już w siebie wdusić: zawinęła pieczywo z powrotem w woreczek, a potem odłożyła obok. Skrzyżowała ręce na piersi nieustannie wpatrując się w Leo.
- Zadowolony? - Spytała i nie czekając na jakiekolwiek słowa z jego strony dodała - Chcę do Jamesa. - Powiedziała niczym mała dziewczynka domagająca się by dostać ulubioną zabawkę.

[no mi też :c bo tego naszego wątku nawet nie da się nigdzie przenieść, bo to była specyficzna fabuła.. Ale mamy jeszcze Lee i Andro :)
Owszem, ale czy ty zawsze musisz zakładać najgorsze?;p niby wiesz, że bym nie zniknęła bez słowa, ale jednak zakładasz, że tak może być i mam wrażenie, że bardziej zakładasz tę opcję niż inną ;p. Niefajnie, Karola! ;p Nie chce porzucać blogów ani Ciebie ani nic.. Ale owszem, pewnie kiedyś nadzieje taki dzień. Nie wiem kiedy, ale.. Do starości tu nie wytrwamy. Nawet Ty! Ale nawet jeśli no nie wiem, zniknę kiedyś z blogosfery to nie oznacza, że od razu musimy tracić kontakt prawda? :) A przynajmniej mam taką nadzieje. Poza tym nie wiem skąd ten wniosek, że niby to ja pierwsza zniknę, hę? Wiem Papuciu, wiem!;p / ano :c wiedzieć i móc to jakoś naprawić!;c
no ba ;D Mi też.. :c]

Unknown pisze...

[tak? no to przepraszam nie miało brzmieć sucho czy coś ;p po prostu zdarza się no;p
ahahaha dobry żarcik :>
nie, Twój pesymizm w tym Cię nie usprawiedliwia młoda damo ;p przykro mi, że mogłaś tak pomyśleć! jak? nie wiem to zależy.. ale uwierz mi, domyśliłabyś się, bo jesteś chyba bystrą osóbką, co? :p e.. proszę? / dlaczego Ty się czepiasz każdego mojego słowka? xD
yep!;pp
ależ mnie szybko przejrzałaś ;p ale chyba z tego to się tak cieszyć nie powinnam że daje zły przykład, nie? ;p i wgl przełożyli? ^^

no ja jakoś też.. Ok, to rozglądamy się za czymś? :> noo jesteś zUa!:c zmotywuj się ^^
niestety ale pamiętam ;p tak, tak wspomniałaś, że Cię tak zostawili.. No ale ja jestem inna, wyjątkowa, zapomniałaś!? Nie wiem czy będę tak potrafiła zniknąć! W końcu na studiach też się ma wolny czas, pewnie nie siedziałabym tutaj wieczorami, chociaż zważywszy, że na imprezy wchodzi się koło 23 to być może, no ale.. Nie wiem, nie umiem powiedzieć jak to będzie wyglądać. Ale chciałabym tu być. Nawet jeśli rzadziej to chciałabym. Poza tym byłabym zazdrosna jakbym sobie pomyślała, że możesz sobie za mnie zastępstwo znaleźć i tak, o o mnie zapomnieć! Ja Ci tak łatwo nie dam ;p no a co do Ciebie.. Ty masz za rok maturę. A podejrzewam, że będziesz bardziej odpowiedzialna niż ja ;p ;) (jest bardzo dobre:>) / ja też :)
nie mamy wyboru nie?;p
wgl na wątek nie odpisałam boo.. zastanawiam się co zrobić ^^ czy np już dać wybuchnąć Spencer i wiesz żeby te wszystkie jej uczucia jakoś wyszyły na jaw czy jeszcze odwlec to w czasie? ;p bo sytuacja jest jak dla mnie idealna, ale mogę jeszcze poczekać :>]

Unknown pisze...

[brzydko tzn jak?! ;D to.. piszę! :D]

Prześledziła lot jego bułki w powietrzu. Mrużąc oczy patrzyła jak pieczywo opada tuż obok niej.. Zaczęła zastanawiać się czy wkurzyła go swoim zachowaniem. Może jednak powinna zachować się trochę rozsądniej i rzeczywiście wpakować w siebie więcej jedzenia? Zresztą teraz to już nie było ważne, stało się, a ona ciągle ogarnięta gniewem ani śniła to odkręcać. Zerwała się więc na równe nogi, bo większa zachęta niż skinienie jego głowy nie była jej potrzebna. Chociaż z pomieszczenia wyszła pierwsza, bo Leo pomimo widocznej w nim złości jak zwykle nie zapominał o szarmancji chociaż w tym wypadku był to już tylko zwykły nawyk, prawda? Tak czy siak, Spenc szła za nim pół kroku ze wzrokiem utkwiony w jego plecach, tak świdrującym jakby chciała mu tam wypalić dziurę. Bo ciągle nie mogła pojąć dlaczego tak się właśnie zachowywał! Dawał jej złudną nadzieje, że jeszcze chce do niej wrócić, a to nie było fair. Bolało ją jego zachowanie, bolała ją strata. Bolała ją myśl, że to już zawsze tak będzie wyglądać. A ona o niczym nie marzyła by ją teraz objął.. Wziął swoje ramiona jak wczoraj, nawet jeśli miałby to robić tylko z poczucia obowiązku! Zaraz jednak skarciła się za tę myśl.. Skoro jej nie chciał to nie, to nie musi się nad nią litować. Pasuje zachować trochę godności, tak?
A jednak nie potrafiła. Nie potrafiła tego zrobić, bo zbyt bardzo go kochała by myśleć o swojej dumie. Musiała mu powiedzieć, nawet jeśli on miał już nie odwzajemnić jej pragnień, uczuć. Może planowała to w innej formie, w innej sytuacji, ale teraz gniew wziął nad nią górę. I nie zastanawiając się długo dwoma susłami dogoniła go, a potem trzepnęła w ramię do połowy pełną butelką, którą ciągle ściskała w dłoniach. Zatrzymała się gwałtownie w miejscu, a gdy on to także zrobił, chyba trochę zdziwiony jej zachowaniem wzięła głęboki wdech mrużąc niebezpiecznie oczy.
- Dlaczego się tak zachowujesz co?! Dlaczego zachowujesz się tak jakby wczoraj nic się nie wydarzyło, jakby w ogóle Cię to nie ruszyło?! - Spytała z wyrzutem. Bo ciągle nie mogła uwierzyć, że tak po prostu jej wyznanie nic dla niego nie znaczyło. Jakby wcale go nie ruszyło, nie obchodziło.. W głębi siebie zdawała sobie sprawę, że może moment na taką rozmowę nie jest idealny, ale robiła to też ze wzgląd na Jamesa. Chciała mieć jasną sytuacje, bo wiedziała, że jeśli weszliby tam do niego w takich nastrojach chłopczyk wyczułby, że cos jest nie tak. Zawsze miał zdolność do wyłapywania ich nastrojów. Poza tym.. dłużej już nie potrafiła tego tłamsić w sobie. Musiała, musiała mu powiedzieć i koniec!

Unknown pisze...

[oj tam ale ciekawość mnie zżera ;p
.... xd cicho.. xD
;))
mhm, chciałabyś ;p wywracasz kota ogonem ;p
no to na mnie to już nie działa, Kotek ;p no (bez powiedźmy ;pp!) / ;D
no coo ^^ nie chce dawać złego przykładu.. tu źle?! xD
a czy ja kiedykolwiek na Ciebie naciskałam? :) przecież wiesz, że możesz motywować się ile potrzebujesz ^^ ;)
no wiem, wieeem, ale obudź sobie trochę wiary, włóż różowe okulary czy coś! :) ^^ / wiem, ale nie sądze żebyś Ty tu też zamierzała długie lata spędzić.. W końcu Ty też idziesz na studia, prawda? ;p nie no, akurat w tym wypadku możesz powiedzieć każde swoje "ale", śmiało;p :) doookładnie;p / nie prawda!:| nie zdradzałam Cię!:| przecież wiesz, że jesteś najlepsza! i z Tobą najlepiej mi się pisze :> i gdyby nie Ty to już by mnie dawno w blogosferze nie było! ;p no mam nadzieje;) noo, serio.. no bo noo :c też poczułam się trochę zdradzona. że tak to ujmę.. / no ba ;d (taak! ^^)]

Unknown pisze...

[noo.. ale nie rób sobie wyrzutów z tego powodu ;D
ohoho, nie udało się wygrać, potem zabrakło argumentów, to teraz zmieniasz taktykę? :> nic z tego ^^
No nie! ;pp mhm.. no więc w każdym bądź razie byś się domyśliła ^^ / no tak, mogłam się domyślić ;p
no zostańmy przy tej wersji że nie ;d jakoś mi bardziej odpowiada ^^
okk! ;d no to czekam aż się zmotywujesz ;)
no co.. wolałabym żebyś była chociaż trochę optymistką ;p a pesymizm cały czas przez Ciebie przemawia ;p / no wiem, że nie, no ale.. Tak, nie mogę nic zakładać. Póki co jestem i nigdzie się nie wybieram przez długie miesiące, tak? :) / byłaś?:> tak myślałam ;p dlatego nic o nich nie mówiłam bo one.. nic nie znaczyły! ;) i no raczej, że ja bym była.. Wiesz jaka zazdrosna byłam o Twój wątek z Q?.. / Oczywiście że tak ^^ (taak;d) / no :| ;pp]

[ i moj zgubiony komentarz ^^
wgl zaraz biorę się za odpisywanie tylko coś z matmy jeszcze ogarnę ;)]

Unknown pisze...

Uniosła wysoko brwi zraniona dogłębnie jego zachowaniem. Nie wierzyła własnym oczom, uszom, że na cały jej wybuch, na całą jej złość reagował właśnie tak. Jakby to naprawdę nic, a nic go nie obchodziło. A obojętność jest najgorsza, bo oznacza, że już nie zależy Ci na drugiej osobie. To była chyba najgorsze co mogło ją teraz spotkać z jego strony.
- Nieważne? Czyli moje `kocham` już nic nie znaczy, tak? To po cholerę było to wszystko wczoraj! Litowałeś się nade mną? Nie czuj się do niczego zobowiązany. Boże, ale ja jestem głupia, jak mogła myśleć, że.. - Krzyknęła za nim, chociaż ostatnie zdanie wypowiedziała już znacznie ciszej, ubolewając nad swoją naiwnością. Bo jak mogła uwierzyć, że ta cała jego troska była szczera? Że to nie było zwykłe poczucie obowiązku? Czuła się jak ostatnia idiotka na świecie, która głupio nadaje się nabrać na nic nieznaczące zagrywki.
- Idź. Idź sam. Ja za chwilę przyjdę.. - Dorzuciła zrezygnowana, gdy mężczyzna na chwilę przystanął. A potem już nie patrzyła na niego, tylko obróciła się na pięcie i zniknęła w pierwszej napotkanej toalecie. Zatrzymała się przed lustrem drżąc od dopiero co szarpiących ją emocji, a które właśnie opuściły jej ciało - na miejsce złości przyszło zrezygnowanie, ciemna rozpacz. Bo przepadło, prawda? Ich związek rozpadł się, a to przyprawiało ją o niemiłosierny ból, wręcz nie do zniesienia. Trzęsącą się ręką przeczesała zmierzwione włosy.. Przeraziła ją kobieta w lustrze. Blada jak śmierć, z cieniami pod oczami, z włosami w nieładzie.. Ale najgorsze były jej oczy. Nagle pociemniałe, jakby brakowało w nich życia i tak właśnie było. Bo Leo był całym jej życiem, ale skoro ona już nie była dla niego ważna to..
Ale wtedy przypomniała sobie o Jamesie. Dla niego powinna być silna, dla niego powinna walczyć, nie poddawać się. Potrzebował jej, swojej mamy. Będą już na granicy wytrzymałości jeszcze raz przeczesała włosy palcami, a potem związała je wysoko w kucyk. Musiała wziąć się garść, zwłaszcza teraz. Stanowczo odkręciła kran z wodą, przemyła twarz chłodną wodą wierząc, że to powstrzyma, albo przynajmniej zmyje łzy, które cisnęły jej się do oczu. A potem osuszywszy się nieco papierowymi ręcznikami, wyszła z łazienki powtarzając sobie, że musi być silna. Dla Jamesa. Na rozpacz będzie miała jeszcze czas..

[wiesz i mi nie powiesz?! Ty wredoto ;p
i prawidłowo ;p
jasne, jasne już się nie tłumacz.ja i tak wiem swoje.
tak, czyli masz problem :* / ;d
haha wierzę ;D
cierpliwa przede wszystkim ^^ ale w tym wypadku mogę czekac ile trzeba, owszem:)
.. nic xD / owszem, ale jesteś zbyt mądra i inteligentna żeby tak skończyć ;) ;p (swoją drogą, znowu przemawia Twój pesymizm co?;p) nie, nie, w tym wypadku zwalniam Cię z tego obowiązku ^^ ogólnie Ci nie wolno, ale teraz masz moje pozwolenie ^^ / o to chodziło xd mhm, jestem ;) no tak..o to. no bo tak wiesz razem żeśmy się zapisywały i wgl zawsze miałyśmy razem taki wątek, no i ja się nastawiłam.. no ale nieważne.. No bo przecież miałaś i masz prawo pisać z kim chcesz i jaki wątek chcesz więc nie miałam prawa mieć żalu, a Ty nie powinnaś czuć się głupio :) / (tak;p)

cicho, czepiasz się xD oj tam, już zostawie teraz jak jest ;p trudno ^^
oo, coś chyba słyszałam o tym, albo mi się coś miesza;p]

Unknown pisze...

[no teraz tak ;p
i oczywiście musiałaś się tym ze mną podzielić jakbym o tym nie wiedziała ;p
mówisz teraz o sobie, prawda? :):);p
no, jak zwykle xD
;d ;)
:))
;pp / a co, może nie mam?;p (norma xD) no weeź :| powiedź xD / no jestem, jestem serio :) No nie zapomniałam, ale ten.. No ale miałam wrażenie, że robisz to z musu. No, że wolałaś pisać z nią, ale że było ci głupio to kombinowałaś.. e.. okej? ;p / (taaak ;DD)
a co mam to jeszcze raz wszystko kasować i wstawić po kolei? xd nie chce mi się ^^ zresztą teraz to już na pewno bym cos pomieszała ;p
hahaha okej ;d]

`Nie myśl o nim, skup się na Jamesie..` Powtarzała jak mantrę w myślach zmierzając w stronę sali Jamesa. Tyle, że w tym momencie to nie było tak łatwe. Wspomnienia związane z Leo bez jej pozwolenia wkradały się do jej myśli, a jego zapach ciągle się za nią ciągnął. Dopiero po chwili dotarło do niej z tym to jest związane - wciąż miała na sobie jego marynarkę. Więc będąc już niemal pod drzwiami zrzuciła ją ze swoich ramion, by zaraz pożałować tego odruchu. Nie chciała mu oddawać jego ubrania. Nawet teraz, gdy zdała sobie sprawę, że nic dla niego nie znaczy to przecież nadal go kochała. Chciała go czuć, mieć świadomość, że ma chociaż jakąś cząstkę jego dla siebie. Nawet jeśli miała być to tylko jego marynarka, częściowo przesiąknięta już jej zapachem. Drugim powodem dla którego znowu wsunęła górne nakrycie na siebie był dość prosty. Po prostu było jej zimno. Gdy tylko pozbyła się garderoby, od razu poczuła zimny dreszcz, a na skórze zobaczyła maleńkie wypustki.
Już miała wejść do pokoju, wcześniej wziąwszy głębszy wdech by jeszcze raz się uspokoić, bo wiedziała, że w obecności Leo nie będzie to takie proste.. Gdy usłyszała za sobą męski głos. Zamarła oglądając się przez ramie, by dostrzec lekarza prowadzącego Jamesa. Przywitał ją pogodnym, ale też widocznie zmęczonym uśmiechem. A potem sam otworzył drzwi i zaprosił ją do środka, przepuszczając przed sobą. Gdy dostrzegł, że w sali jest też Leo, spokojnie mógł zacząć mówić o stanie Jamesa. Spencer początkowo unikała patrzenia w stronę łóżeczka, bo stał tam On, ale potem dotarło do niej, że coś jest nie tak. Lekarz przerwał swój monolog, a ona z przerażeniem stwierdziła, że dzieje się coś złego.
Zapiekły ją niewysłowione wyrzuty sumienia, że mogła myśleć o sobie choćby przez chwilę gdy jej synek cierpiał, gdy nadal było coś nie w porządku. I nie oglądając się na nikogo zaraz znalazła się przy łóżeczku synka. Gorąco zaczęła przepraszać chłopczyka, że jej nie było, by zaraz zacząć szeptać słowa ukojenia. Pozwoliła mu zacisnąć malutkie paluszki na swoim palcu, wolną dłonią ścierając małe, słone łzy z jego policzków. Żałowała, że nie może go wziąć na ręce. Zawsze gdy przytulała go do siebie chłopiec się uspokajał, teraz musiała stosować inne sztuczki. Pocałowała go w czółko, a potem zaczęła delikatnie masować jego brzuszek i boki w znajomy sposób.

Unknown pisze...

[jest okej :D
no mówiłam - wredota ;p
ehe, chciałabyś ;p
;pp
no kurcze, chyba piszę z Tobą już ponad pół roku jakbyś była głupiutka to bym się już dawno skapnęła nawet po tym jak piszesz nie? ;p no zacznę ;) ale to nie oznacza, że nagle przestanę tutaj zaglądać, chociaż pewnie będę musiała to ograniczyć, ale to już bardziej z obowiązku i z myślą o własnej przyszłości :) ale nic się nie bój, nie pozbędziesz sie mnie tak szybko ;p / No może i chciałaś, wiem że chciałaś, ale raczej wątpie, że chciałaś przez to rezygnować z tamtego wątku w jakimś sensie.. Ale pewnie doszłaś do wniosku, że tak wypada.. No bo gdybyś jednak chciała ze mną takie mocne powiązanie, miłosny wątek czy coś to byś tamtego no nie wiem.. nie zaczynała? Ale spoko, nie mam żalu ani nic, no po prostu chciała z kimś innym i tyle.. Zresztą no nieważne, zostawmy to;);p / no to hm, dzięki?! :p
no na to liczę,bo ja nie zamierzam tego naprawiać xd w sensie układać w dobrej kolejności, wybacz;p]

Miała wrażenie, że jeszcze chwila i sama się rozpłacze z tego okropnego poczucia bezradności. Bo nic nie pomagało - ani jej głos, ani znajome sztuczki, które stosowała w domu, gdy chłopczyk nie chciał się uspokoić. Miała w planach zaśpiewać mu kołysankę, cokolwiek by jakoś uspokoić chłopczyka.. Była w stanie zrobić wszystko by tylko przestał płakać, by przestał cierpieć. Najbardziej denerwował ją brak reakcji ze strony lekarza, które Spenc widziała kątem oka, a który tylko stał z boku przyglądając się jej poczynaniom, które wcale nie przynosiły zamierzonego skutku. Dziwiła się też Leo, że nie zaczyna wrzeszczeć, błagać o jakąś o pomoc, bo ona miała właśnie na to ochotę - zmusić pediatrę by wreszcie ruszył swoje szanowne cztery litery i pomógł ich synkowi! Ale nim zdążyła choćby na któregoś z mężczyzn warknąć, bo sama nie miała zamiaru odsuwać się od synka, usłyszała szept Leo .Zdziwiona zmarszczyła brwi, zastanawiając się co on w ogóle wyprawia, ale nie opierała się. Nawet gdyby lekarz zaczął protestować, ona i tak chwyciła by Jamesa w ramiona.
Dlatego, gdy tylko szatyn uniósł przewody nieco w górze, Spencer bez wahania wzięła synka na ręce- było jej trochę niewygodnie przez wszystkie rureczki odchodzące od jego ciałka, ale to nie miało znaczenia. Najważniejsze, że miała go już w ramionach, że mogła go przytulić do siebie, swobodnie ucałować. Dopiero po chwili zarejestrowała, że nie usłyszała żadnego protestu ze strony lekarza. Zdziwiona zerknęła na mężczyznę, który uśmiechnął się pod nosem, wcześniej od niej dostrzegając gdzie wędruje ręka Jamesa - w stronę jej piersi, jakby chciał się do niej dostać. I dopiero wtedy do niej dotarło, że chłopczyk jest głodny. I już miała pytać czy może, ale lekarz tylko odchrząknął i mruknął, że wróci za niedługo. Więc uznała to za przyzwolenie - dziękując cicho, że założyła odpowiednią bluzkę, by teraz z łatwością ją rozpiąć, zaczęła najszybciej jak mogła rozpinać guziki, równocześnie lekko kołysząc się na nogach..

[nie wiem czy to z tym karmieniem może być ale nic mi innego do głowy nie przyszło ;p]

Unknown pisze...

[mhm, okej :) dobranoc:)]

Unknown pisze...

[:)
już się przyzwyczaiłam ;p
tak, tak znasz oczywiście, żyj sobie w swojej błogiej nieświadomości :*
no hellouu wystarczy mi że widzę jak piszesz swoje teksty! ;p ja zawsze mam racje;p no.. wiesz dzisiaj się od babki na korkach dowiedziałam, że rzekomo jeszcze żyje moim wyjazdem do Krakowa i dlatego nie do końca powtórzyłam materiał:| spoko, że góra 3 zadań nie wiedziałam jak zrobić, a resztę wszystko wiedziałam ale okej.. xd /ach, spodobał Ci się jej styl? te trzy zdaniowe odpowiedzi? no dobrze wiedzieć, więc może ja zanudzam Cię moimi "wypracowaniami" co? :p :) taa wróciłaś ;p a myślałam, że to już wiedziałaś wcześniej ;pp spoko. / ;pp
no dzięki łaskawco ;p
a do czego mam przesunąć?:> do tego jak James wychodzi ze szpitala czy coś? no i musisz poczekać z 20 minut aż się wezmę za odpisywanie ale zaczęłam powtarzać materiał na jutrzejsze wypracowanie a jak zacznę Ci teraz odpisywać to już tego ne skończę xd]

Unknown pisze...

[no w sumie racja;p
mhm, mhm, Twoje wewnętrzne oko to chyba ten wrodzony pesymizm co?;p a to nie robi z Ciebie bardziej świadomej od innych.. xD
;)) ZAWSZE xd (ale w sumie.. nikt nie jest nieomylny! ;p) nieprawda, nie ma ;p / pf.. a ciekawie czy Ty byś nie była jakby sytuacja była odwrotna.. KP? też nie widziałam w nim nic specjalnego, zwłaszcza jak zobaczyłam na zdjęciach aktorkę, której nie lubię ;p wiem, nie wiem.. może zaczynam wątpić? ;p A 6 dostałaś dzięki swojemu talentowi Moja Droga:) Nie, nie o to mi chodziło.. A raczej o sam fakt, że jednak mnie zostawiłaś! Bo gdybyś tego nie zrobiła nie musiałabyś wracać:> nie czepiam się słówek tylko całej wypowiedzi ;p no, no jasne ;p
ok, spoczi może być i do tego momentu ;p ok:) ( a zapowiadał się wolny wieczór, co? :p)]

Zadziwiająco świadoma była każdego muśnięcia palców ukochanego na swoim ciele, zważywszy na to jak bardzo skupiona była teraz na Jamesie i na tym jak zachłannie przyssał się do jej piersi, łapczywie ciągnąc najwidoczniej wygłodzony. Odruchowo pomyślała, że to dobry znak - wrócił mu apetyt, więc może rzeczywiście teraz będzie już tylko lepiej? W każdym bądź razie, gdy Leo krzątał się w okół ułatwiając jej karmienie ich synka była wręcz boleśnie świadoma każdego jego ruchu, dotyku, nawet tego najlżejszego niczym smagnięcie pióra. Uparcie jednak spojrzenie utkwione miała w maluszku, któremu teraz czule wycierała kąciki warg tetrową pieluszkę, którą podał jej szatyn. W jej oczach czaiło się rozczulenie, ale też swego rodzaju ulga, że jednak udało im się jakoś odkryć dlaczego mały Szkrab płakał, chociaż była to głównie zasługa Leo - gdyby nie postanowił wziąć sprawy w swoje ręce nie wiadomo ile by się jeszcze męczyli próbując dojść o co chodzi i nieudolnie próbować go uspokoić nim lekarz podsunąłby im o co może chodzić. Podniosła jednak na niego wzrok, gdy usłyszała jego głos. Na moment zacisnęła wargi, a potem delikatnie pokręciła głową - nie przychodziło jej do głowy nic, co mógłby jeszcze zrobić. I tak zrobił już dużo, a teraz musieli czekać, aż James uzna, że się najadł. Dopiero wtedy cichym pomrukiem poprosiła by pomógł jej go odłożyć, chociaż mężczyzna już chwilę wcześniej stał w gotowości. Tak jak poprzednio przytrzymał rureczki odchodzące od ciałka chłopczyka, a Spencer z bólem serca położyła go z powrotem do łóżeczka pod bacznym spojrzeniem pielęgniarki, która kontrolowała czy młody Rough nie jest trzymany dłużej niż to konieczne. Spenc czule pogładziła synka po główce, ostatni raz wycierając mu usta, a potem opadła na krzesło poprawiając biustonosz, by następnie zapiąć bluzkę i już znowu móc czuwać przy dziecku.
I głównie tak minął im dzień - praktycznie nie wychodzili z sali synka, chyba, że zostali przez to zmuszeni przez potrzeby fizjologiczne, czy personel medyczny. Odbyli też dość długą rozmowę z lekarzem, który znowu zaczął nakreślać im jak będą wyglądać najbliższe godziny, ale na koniec z uśmiechem dodał, że wygląda na to, że powinno być lepiej. Oczywiście nie mógł niczego obiecać, ale uważał, że apetyt chłopczyka na pewno oznacza przynajmniej małą poprawę, jak już wcześniej Spenc wywnioskowała.
Gdy za oknem zapadła już noc brunetka wraz z szatynem wreszcie opuścili niewielką salę znów zostawiając synka pod opieką pielęgniarki, która niemal siłą musiała ich wyrzucić z pokoju, jak zwykle nie znosząc sprzeciwu. Spencer przymknęła oczy osuwając się po chłodnej ścianie znajdującej się na przeciw drzwi do sali Jamesa - skryła twarz w dłoniach, gdy wreszcie niemal bezwładnie usiadła na zimnej posadzce walcząc z bólem głowy, ale przede wszystkim z rwącą rozpaczą.

Unknown pisze...

[;d
już dawno :>. tak, tak owszem, tylko niestety potem skupiać się głównie na tych możliwych zagrożeniach a nie dostrzegasz pozytywów! ;p oczywiście ;D
w sensie że co, bo nie ogarnęłam i nie wiem czy powinnam się zgodzić czy nie ;p NA PEWNO ;p / No więc się nie dziw, że ja też byłam i.. jestem! no bo nie ukrywajmy zachowałaś się troszku jak on.. xD no tak, tak miałyśmy i mamy, ale wiesz o co mi chodziło:p :) Dobrze już milknę (chociaż lubię słuchać Twoich zapewnień, że to ze mną Ci się najlepiej pisze.. ^^ <3). Odezwała się ta co się nigdy nie czepia.. ;pp
;)) spoko, ucz się ucz :) ja sobie właśnie przypomniałam o zadaniu z polskiego, ktore babka będzie sprawdzać jak my będziemy pisać wypracowanie ;p także mam co robić w oczekiwaniu na Twoją odpowiedź, aż zapragniesz przerwy :>]

Unknown pisze...

[toż to straszne!;p hm.. no nie powiedziałabym, ale niech Ci będzie;p haha ^^
ach,no to tak. to oczywista oczywistość ^^. no, co Ty też we mnie wątpisz?!;o no kurczę serio się uczyłam i nie myslałam o Krk nic a nic!;p/ no;p. kiedy nie mogłam, bo bym wtedy skłamała..xD Obiecujesz? :) Dziękuje, chociaż ten uśmieszek był podejrzany.. (tak, musisz o mnie dbać, ale już o tym Ci też kiedyś wspominałam,bo ja nieraz mam takie chwile zwątpienia, że się zastanawiam jak Ty w ogóle ze mną wytrzymujesz i że moje teksty Cię nie dobijają.. ;x więc to to za pytanie?! jasne, że tak!:> ;D) że niby Ty ;p
ojojoj to się nie dziwę ;o ale pracuj, wierze w Ciebie ;> / ahaha no skończyłam! ale ręka to mnie boli bo pisałam ciągiem prawie 5stron xd / no tak myślałam ;d no w sumie nie ^^]

Chciałby mieć włącznik i wyłącznik uczuć. Przydatne urządzenie, które pozwoliłoby jej się teraz pozbyć tych okropnych uczuć, które teraz nią targały. Tego bólu serca, który był wręcz nie do zniesienia. Cierpienia płynącego z ran tych rozdrapanych i tych nowo zadanych. A gdyby tego wszystkiego było mało to nadal czułą strach o życie swojego małego Skarbu. Nie potrafiła przestać się o niego martwić, bo jakby mogła? Czuła ten nerwowy uścisk w żołądku, chociaż świadomość, że z chłopcem jest już coraz lepiej i że prawdopodobnie wyjdzie z tego bez szwanku, spowodowała, że teraz na wierzch znowu wypłynęły sprawy sercowe. Przerażała ją wizja, która już wcześniej pojawiła się w jej głowie - wizja Leo, który opuszcza ją i Jamesa, który zjawia się tylko na święta, by spotkać się z synem. Dech odbierała jej świadomość, że go straciła. Że mężczyzna jej już nie kocha. Bo pomimo tego wszystkiego co się między nimi wydarzyło, była pewna, że nadal darzy ją ogromnym uczuciem. A tu nagle okazało się, że mężczyzna już nic do niej nie czuje. Że jej słowa, jej miłość jest już nieważna. A to wszystko było jak jedne potężny kopniak prosto w brzuch.
Drgnęła tylko lekko, gdy poczuła lekkie muśnięcie. Nie podniosła jednak spojrzenia, ale przynajmniej opuściła dłonie odsłaniając twarz. Nie chciała go słuchać, jego marnych tłumaczeń i nie daj Boże tekstu "to nie Twoja wina, to we mnie tkwi problem", który tak często spotykany był w filmach czy książkach, gdy ktoś z kimś zrywał.
- A jak to miałam odebrać? - Spytała powstrzymując rozgoryczone prychnięcie. Bo jej rozpacz mieszała się z żalem. Nie mogła pojąć jak jego ogromne uczucie, którym ją darzył (bo darzył była tego pewna) tak nagle wygasło. To nie mieściło jej się w głowie!
- Niby jak miałam odebrać to Twoje "nieważne"? Mówię Ci, że Cię kocham,a Ty to zbywasz jakby to nic dla Ciebie nie znaczyło, więc jak mam to odebrać? No, no powiedź mi! - Powiedziała dopiero po chwili uświadamiając sobie, że podniosła głos. Zaraz jednak znowu zgasła, zaciskając usta w wąską linie, jakby walczyła z łzami i tą nieznośną gulką w gardle.
- Bo prostu bądź mężczyzną i powiedź mi że mnie już nie kochasz. No, spójrz mi prosto w oczy i powiedź to. - Dodała, uprzedzając go nim zdążył powiedzieć choćby słowo. Wręcz wojowniczo zadarła podbródek do góry spoglądając mu prosto w oczy, chcąc stworzyć pozory, że da radę to znieść, że sobie z tym poradzi. Szkoda tylko, że to nie była prawda. Bo takie wyznanie miało ją zniszczyć. Doszczętnie.

Unknown pisze...

[no, strasznie straszelne czy coś po prostu! ;p No jak ładnie zauważyłaś prawie ;> ahahah chciałabyś ;pp w tej to na pewno nie!
;d nic, a nic! no chociaż Ty jedna ;d / ahaha ta ;pp / <3 mhm, ani trochę ^^ (ahaha no uwielbiam Cię xD większość nie jest aż tak dobijająca? xD no dzięęki ;D arr, ja z Tobą też, ale Ty to dobrze wiesz;> i mów mi jeszcze, jeszcze! :D xD) nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi;p
.. okej xd zezwalam Ci na to ;p / jakoś daje radę ;> / ;pp]

Drgnęła zaskoczona, gdy nagle jej twarz znalazła się tak blisko niego, za pomocą dwóch palców, które ujęły jej brodę. Bezwiednie przymknęła oczy, delektując się muśnięciem jego warg i choć praktycznie nie przypomniało to pocałunku, ona i tak nie mogła powstrzymać się by właśnie tak tego nie nazwać. Bo chciała wierzyć, że ta delikatna pieszczota była czymś większym, czymś głębszym. Że kryła w sobie uczucia nadal żywe, nadal tak silne jak dawniej. Że nie był to gest pożegnalny.. Bo to nie byłoby fair. Bo to znów obudziła w niej cichutką nadzieje, że nie wszystko stracone. A potem padły słowa, które wycisnęły z jej oczu łzy i już sama nie wiedziała czy przyniosły jej większą ulgę czy kolejną falę bólu. No bo nie mógł tak od razu?! Nie mógł chociaż dać wcześniej jakieś sygnału, że nadal ją kocha? Nie zachowywać się dziś tak obojętnie jakby już dla niego nic nie znaczyła? Ale czekała na kolejne słowa, na kolejny gest, na kolejny ruch. Zaciskając mocno wargi w cienką kreskę wpatrywała się w niego, a przez chwilę uderzyło w nią zachowanie Leo. Ten spuszczony wzrok, jakby lekkie zagubienie. Znów poczuła znajome ukucie, nerwowy ścisk, bo.. czyżby żałował wypowiedzianych słów. Jednak nim zdążyła się nad tym głębiej zastanowić, z jego ust popłynęły kolejne słowa, a nie wiedzieć dlaczego najbardziej rzuciło jej się w uszy to "jeszcze trochę czasu". Ale ona go nie chciała! Ona go potrzebowała, owszem, z całą resztą się zgadzała, ale nie chciała już żadnej pieprzonej przerwy, rozłąki czy czegokolwiek takiego. W odpowiedzi na jego słowa chciała skinąć potakująco głową, ale widząc, że mężczyzna zamyka oczy westchnęła cichutko, a potem wymruczała ciche "prawda", by zaraz odwrócić głowę i gwałtownym ruchem wytrzeć mokry policzek rękawem jego marynarki.
- Prawda. - Powtórzyła podkulając nogi pod siebie. Ze zdziwieniem stwierdziła, że ledwo może je utrzymać w tej pozycji. Była osłabiona, zmęczona, ale co gorsza wcale nie chciało jej się spać. Z przerażeniem pomyślała, że nie będzie mogła odpłynąć w sen, który dodałby jej trochę sił, że czekają ją kolejne praktycznie bezsenne noce, jak te, po wyjeździe ukochanego. A potem nim zdążyła cokolwiek zrobić, pomyśleć z jej brzucha wydobyło się burczenie, bo jej żołądek domagał się posiłku, chociaż wcale nie była pewna czy cokolwiek przeciśnie jej się przez gardło. Odruchowo jednak przycisnęła dłoń gdzieś na swoim ciele, gdzieś w okolicach narządu, który właśnie jasno dał do zrozumienia, że potrzebuje jedzenia. Marszcząc nos zerknęła z ukosa na Leo, by zaraz utkwić spojrzenie w ścianie już sama nie mając pojęcia jak się zachować, co zrobić, bo już pogubiła się w tym wszystkim..

Unknown pisze...

[jak zwykle :D udzieliło mi się Twoje czepianie ;> nie, nie, nie.. nie mogę tak o, odpuścić, przykro mi ;p
no przez chwilę tak jak się dopytywałaś czy na pewno! xD / no przecież mówię, że tak xD / jakoś Ci nie wierze? :> (skromność!<3 :d no kurczę dzięki.. xD czyli czasami jak narzekam na moje teksty to kłamiesz pisząc, że nie jest źle? AHA! tu Cię mam ;p / och Tobie kończą się pomysły?! no nie wierzę ;p oo.. ale serio?:> serio Ci się tak Andro podoba? :D w sumie to mi się moja Androśka zawsze bardzo podobała :> chociaż miałam problemy z dobrem zdjęć.. xD) no proszę Cię, nie udawaj głupiej xD
och.. okej, zapamiętam na przyszłość :D / haha żeby odpisać Tobie to wiesz przezwyciężę każdy ból ;dd
okej:) dzięki i wzajemnie ;) ech, no nie wiem czy tak skorzystam, bo mam tyle nauki, że nie wiem kiedy się wyrobię, a tu jeszcze te wszystkie dodatkowe lekcje.. przeraża mnie najbliższy tydzień ;p oj:c okej:c aha, no to fajnie;D a gdzie to się wybierasz?:> dobranoc:*
PS: no i tradycyjnie na wątek pozwolę sobie odpisać już jutro;d]

Unknown pisze...

Głowa pękała jej od plątaniny myśli, uczuć, wrażeń. Tego wszystkiego co ostatnio wydarzyło się w jej życiu miłosnym i od tego co działo się z jej synem. Stres, nerwy, nieprzespane nocy dawały jej się we znaki jakby osiągnęła jakiś punkt kulminacyjny. Rozum podsuwał jej, prawidłową zresztą myśl, że jeśli w tej chwili o siebie nie zadba rozpadnie się na kawałki. Może nie w sensie dosłowny, ale na pewno padnie z wyczerpania i wyląduje na którymś z oddziałów wygłodzona, odwodniona, niewyspana i wtedy już nie będzie mogła kolejnych godzin czuwać przy łóżeczku Maluszka. Wiedziała, że z Leo jest podobnie więc musiała zgodzić się by przełożyli rozmowę o swoim związku na później - teraz musiał wystarczyć jej fakt, że mężczyzna nadal ją kocha, tyle tylko czy jego uczucie nadal jest tak duże jak kiedyś? Czy jest wystarczające by nadal o nią walczyć, starać się, próbować wspólnymi siłami to wszystko co omal nie zniszczyli? Żywiła szczerą nadzieje, że tak.
Tłumiąc potężnie ziewnięcie zasłaniając dłonią usta, dostrzegła ten krótki przebłysk czegoś co wyglądało jak uśmiech na twarzy ukochanego. Podziwiała go, że w tej sytuacji, wyczerpany jak ona jest jeszcze w stanie ułożyć usta w takim grymasie, choć zniknął on tak szybko, że po chwili nie była pewna, czy na pewno go widziała czy tylko sobie wyobraziła. Tak czy siak ona nie była pewna jak w ogóle uda jej się podnieść. Marzyła, wprost błagała o kilka godzin snu, ale żeby sobie na to pozwolić musiała przynajmniej się stąd przenieść, bo przecież nie mogła paść na korytarzu! Więc zaraz chwyciła wyciągniętą dłoń ukochanego i z jego pomocą wróciła do pionu co była dla niej nie lada wyczynem, a gdy wreszcie jej się to udało stała przez moment walcząc z zawrotami głowy. Wiedziała, że Leo ma racje mówiąc, że nic się nie wydarzy, gdy ich nie będzie na posterunku, a jednak gdy szli w stronę wyjścia nie mogła powstrzymać się przed nieustannym oglądaniem przez ramię, dopóki nie skręcili w kolejny, sterylnie biały korytarz, a sala synka kompletnie zniknęła jej z oczu. Ściskała przez ten czas dłoń mężczyzny z nadzwyczajną siłą zważywszy na to, że jeszcze przed momentem miała problemy z podniesieniem się z podłogi. Uścisk zelżał, gdy wyszli z oddziału, ale mimo to uparcie trzymała ich dłonie splecione ze sobą, gdyż nie mogła odmówić sobie chociaż tego kontaktu fizycznego. Potrzebowała go. Bo to w jakimś stopniu odganiało natrętne myśli, że jak tu później wrócą dowiedzą się, że stan ich dziecka się pogorszy.
Westchnęła cicho; musi być dobrze - powtarzała sobie jak mantrę. Musi, przynajmniej z Jamesem musi już być dobrze.

Unknown pisze...

[;d no raczej, nie?;p tak jest najprościej ^^ jestem pewna;> ale zawsze Ty możesz przyznać mi rację..;>>
tak, tak zaiste tak właśnie było ;d / no, więc nie wiem o co Ci chodzi:D / bo się podejrzanie uśmiechnęłaś?!;p (no ba! moje motto czy coś xD aach, no tak, nie zrozumiałyśmy się masz racje ;d EI to nie było miłe! xD teraz się zamknę w sobie i co?:| przecież i tak mnie uwielbiasz Skarbie;> och, bo zaraz się zarumienię i popadnę w samozachwyt! ;pp szkoda, że tego samego nie dostrzegasz w swoich tekstach! / wspominałam już, że zawsze mam rację? xD pytam, bo lubię! ;p no Martyna to jest boska Basienka nie? ;d chociaż też z dwa razy zmieniłam ;p ) .. no przestaaań! xD
może mam sobie jeszcze napisać na karteczce samoprzylepnej i przykleić tuż nad ekranem żeby nie zapomnieć, hę? ;p / uu jak słodko :D
o kurde.. ale CZAD! :D też tak chcę xD ale dobrze, że nic Ci nie jest ;) ;d no właśnie widze, że był udany haha ;d a mój? No wiesz szłam do szk godzinę później, skończyłam godzinę wcześniej..;> jak przyszłam to zrobiłam z mamą przepyszne naleśniki, najadłam się, naoglądam HIMYM i poszłam spać xd i wstałam mniej więcej tak jak Ci odpisałam;p a teraz.. leniuchuje chociaż chyba nie powinnam;p i wgl jestem dumna bo chyba całkiem nieźle poszło mi na wypracowaniu ^^
oo ale super! ;o <3 oj tam, oj tam.. liczy się zabawa :D ale uważaj na siebie ;p
okcia! :D]

Unknown pisze...

[nie. chociaż w sumie zależy od sytuacji ;pp chciałabyś żebym nie była, ale jestem ;D e tam, już po mikołaju, możesz kłamać do następnego roku wybaczy Ci to kłamstewko ;p (chociaż w sumie to nie byłoby kłamstwo sooł.. xD)
;d / nigdy.. ahaha jasne :d muszę to zapamiętać, żeby Ci kiedyś o tym przypomnieć..;> / ta.. emotką potrafisz ;p (;p e gdzie tam, ja na Ciebie złościć i obrażać?;p zrobiłam kiedyś coś takiego?;p no to, że moje odpowiedzi w nawiasach nieraz Cię dobijają.. no dzięki tej.. xD serio się w sobie zamknę!;p postaram się ^^ oj tam, ciesz się bo ja to się niezbyt często rumienie ;p więc wiesz;d ech, samozachwyt to już norma co nie? ;d no wiem, ale uwierz mi na słowo, że Twoje teksty są genialne ;) / ta, pewnie wspominałam..:> no:) och nie, jak mogłaś nie zauważyć?!;o ;pp) no ;p
ahaha OK xDD / ;d
no fioletowy sufit w kropki zawsze spoko! przynajmniej jest jakieś urozmaicenie czy coś.. ;p oo widzisz, sama przyznałaś że był :d ahaha to mogła Cię bardziej pilnować czy coś ? xd i dobrze:) uroki 3kl i takie tam ;>> no właśnie widzę ;d uwielbia mnie mhm :d <3 a trzeba;p:)
żebyś potem mi znowu nie jęczała, że masz anginę albo coś takiego ;pp no superowo ;d e. to już by było lekkie przegięcie.. xD'
a ro noł! :c sobie poważnie porozmawiają i wgl, a potem te wakacje czy coś?;p bo coś tam planowałaś, nie?;p]

Unknown pisze...


Nie, nie było im dane porozmawiać nad kubkiem gorącej zupy, bo byli chyba zbyt pochłonięci jedzeniem. Spencer początkowo dość niepewnie przełykała pierwsze kęsy pieczywa popijane ciepłym napojem, bo nie była pewna jak jej żołądek mimo głodu zareaguje, czy nie nadejdzie jakiś odruch wymiotny lub coś takiego.. Ale potem, gdy była pewna, że nic takiego się nie wydarzy, żwawo jadła zamówione przez nich dania. To na moment ją rozbudziło, ale ostatecznie pełny brzuch sprawił, że stała się jeszcze bardziej śpiąca. Leo dostrzegając, że kobieta już ledwo trzyma powieki otwarte znów zaprowadził ją do pokoju dla rodziców, gdzie Spenc padła jak mucha na pierwsze lepsze łóżko z brzegu, a sen przyszedł niemal natychmiast - nie zdążyła poprosić ukochanego by znów się z nią położył, ale może to i lepiej? W końcu już nie wiedziała jak to z nimi będzie..
Kolejne dni upłynęły im dość podobnie. Znów godzinami ślęczeli w pokoju synka, martwiąc się o jego zdrowie. Jednak, gdy jego stan znacznie się polepszył, a lekarz oznajmił, że od teraz będzie już tylko lepiej pozwolili sobie w końcu na wizytę na Cynamonowej, by wziąć prysznic, zjeść w końcu jakieś domowe jedzenie, wyspać się w wygodnym łóżku, na miękkim materacu. Aż wreszcie przyszedł ten zbawienny dzień, gdy wreszcie mogli zabrać Jamesa do domu. Spencer promienia, gdy drżąc z ekscytacji podpisywała ostatnie dokumenty, by zaraz porwać synka w ramiona, przytulić go i wycałować. Potem oddała go Leo wiedząc, że i on marzy by wreszcie wziąć małego na ręce, chociaż sama nie miała ochoty wypuszczać go z rąk! A potem już pędzili ponownie na Cynamonową, a radosny uśmiech nie schodził Spencer z ust. Cieszyła się, że z synkiem już wszystko dobrze. W drodze powrotnej kilkakrotnie sprawdziła czy kupili wszystkie lekarstwa, a potem cicho wzdychając oparła głowę o szybę i pozwoliła swoim myślom swobodnie błądzić.
Nie zdziwiło ją, że zaraz wszystkie jej myśli skupiły się na ukochanym, nad ich wspólną przyszłością. Przez ostatnie dni znowu zachowywali się w stosunku do siebie dość swobodnie - Spencer zawsze mogła skryć się w jego ramionach, a on bez skrępowania chwytał ją za dłoń, gdy wspólnie gdzieś szli. Nie zmieniało to jednak faktu, że sytuacja między nimi ciągle nie była jasna. Wciąż mieli sobie mnóstwo do wytłumaczenia, wyjaśnienia. Spencer paliła się by go przeprosić, błagać by jej wybaczył jej błąd. Martwiła się jednak, że to nie zrobi na nim wrażenia, że jednak wybierze pracę i jej najgorsza wizja spełni się. Odepchnęła jednak od siebie ten czarny scenariusz, bo przecież miała wrażenie, że Leo też pragnie do niej wrócić. A może tylko jej się tak wydawało? Już sama nie wiedziała co myśleć! Gubiła się w tym i miała nadzieje, że już niedługo wszystko stanie się jasne..
Gdy dotarli na Cynamonową James słodko i spokojnie spał w foteliku. Spenc pozwoliła Leo wziąć chłopca do domu, a następnie jemu samemu zanieść go do sypialni, by położył go do łóżeczka. Sama zaś wzięła się za przygotowanie dla nich kawy i gdy mężczyzna wreszcie do niej dołączył podsunęła w jego stronę filiżankę z parującym, kofeinowym napojem uśmiechając się lekko.

[;x
ej nie było źle!:) serio mi się podobało i wcale nie było aż takie krótki :) okej :) wgl to nie wiem.. może się połóż czy coś żebyś wytrwała do tego waszego lepienia bałwana?;p]

Unknown pisze...

[nie ma powodów ;p jestem! zamierzam mi to wmówić?;p JESTEM ;p no chcialabym;> ahaha dobrą dziewczynką? mhmm dobrze wiedzieć ^^ nie no, nie przesadzaj, nie znowu takie obrzydliwe ;d
i znów nie masz powodów żeby się bać :> no nie wiem, zobaczę.. ;p / noo! (spoko ;p no dobrze wiedzieć, że Cię on dobija! że czasami nie potrafisz zrozumieć mojej ironii i drobnych złośliwości (które są okazem mojej sympatii swoją drogą!) czyli rzekomego czarnego humoru to już nie moja wina ;p .. zobaczę :| ahaha no tak bo Ty ani razu w owy zachwyt nie popadłaś..;p musisz;> / skandal xd)
nie wiem jak ale.. powodzenia?:> xd ach, no chyba że tak;p ale teraz skoro prawie wysadziłaś salę i jej omal nie zabiłaś to co, pewnie już nie będziesz mieć takiej swobody?:> ;p / oj tam, zazdrość przez Ciebie przemawia! ;p no przecież nic nie poradzę, że mam takie szczęście, a narzekać nie zamierzam, nie?;D oczywiście, że nie ;d
nie no, bez przesady, przecież wiesz o co mi chodziło! ;p masz mi powiedzieć (chociaż mam nadzieje, że nie będziesz musiała) ;p aha no dobrze wiedzieć.. xd
a co, masz lepszy pomysł?;p
o rogu czy o rogach?:> bo róg to mi się z jednorożcem kojarzy xd ojojoj.. dasz rade!:)]

Upijając łyk kawy ze swojego naczynia kątem oka obserwowała Leo. Na jego podziękowania zareagowała znów jedynie uśmiechem, by zaraz zasłonić usta ponownie filiżanką. Tkwili tak chwilę w ciszy, delektując się niebiańskim napojem, a Spencer próbowała w międzyczasie jakoś zebrać myśli. Chciała w końcu wyrzucić z siebie to, co już od dawna cisnęło jej się na wargi. Te niewypowiedziane słowa dręczyły ją po nocach, nie dawały spać.. Czas najwyższy wreszcie wypowiedzieć je na głos, przed osobą która już dawno powinna je usłyszeć. Nie miała jednak pojęcia jak Leo na jej wyznania zareaguje, ciągle obawiała się, że on jednak nie będzie chciał wrócić, że spodobało mu się życie w Londynie, życie w ciągłych rozjazdach. Że już do niej nie tęskni. Te lęki zmusiły ją by jakoś zgrabnie zejść na ten temat, ale Leo ułatwił jej sprawę swoim niespodziewanym wyznaniem.
Zamarła tylko na ułamek sekundy od razu przenosząc na niego spojrzenie, jeszcze przed momentem utkwionym w podłodze. Teraz patrzyła na niego, a w jej oczach pojawiła się iskierka nadziei. W głowie jednak pojawił się lęk, że chce wrócić.. Ale nie do niej. Że tylko do Jamesa. Ta myśl jednak nie powstrzymała jej przed słowami, które potokiem wylały się spomiędzy jej warg.
- A co z pracą? - Spytała, by zaraz samą siebie skarcić za to. No bo.. dlaczego zapytała właśnie o to?! A potem dotarło do niej dlaczego - bo chciała usłyszeć, że to nie jest ważne. Że ona i James są najważniejsi. Że nadal tylko ona się liczy.
- Ja też chciałabym żebyś wrócił. - Dodała, nim Leo zdążył cokolwiek odpowiedzieć, a jej usta mimowolnie wygięły się w delikatnym uśmiechu. A potem nie zwlekając już dłużej odstawiła filiżankę na bok, podobnie jak on przysuwając się w jego stronę.
- Leo ja Cię kocham, ja Cię potrzebuje. To przerwa to był największy błąd. Ja nie umiem bez Ciebie żyć, przepraszam za to wszystko, ja nie chciałam, wiem, że wszystko spieprzyłam, ale.. Ja chciałam Cię zatrzymać, ale potem przyjąłeś tą pracę, a ja nie chciałam niszczyć Twoich marzeń i... - Nagle urwała, bo nie tak to sobie zaplanowała. Miała mu wszystko spokojnie wyjaśnić, ale oczywiście nerwy musiały wziąć górę. Paplała jak głupia, a potem zamilkła z klatką piersiową unoszącą się i opadająca nienaturalnie szybko. Oczy miała otwarte szeroko, a usta lekko rozchylone. Bała się, że mężczyzna nic nie zrozumiał z jej wyznań, ale wierzyła, że mimo wszystko co się między nimi wydarzyło nadal jest między nimi ta nić porozumienia, ta która sprawiała, że często rozumieli się bez słów.

Unknown pisze...

[no skoro wychodzisz o 23, to raczej nie zdążysz, nawet nie wiem czy ja zdążę do tej godziny odpisać ;p więc.. odpisze za jakiś czas, mam nadzieje, że mi wybaczysz! :D bo wiesz, skoro Ty i tak idziesz.. To pozwolę sobie dokończyć odcinek (tak, tak w końcu zaczęłam nadrabiać zaległości w serialach ;p)
ohoho, to widzę, że intensywna sobota się zapowiada co?:> okej, dzięki za uprzedzenie :) no i dziękuje oraz nawzajem!:)
No i przede wszystkim baw się teraz dobrze, życzę Ci żebyś po tych nocnych szaleństwach nie chorowała i.. do spisana:*]

Unknown pisze...

[No jak Ty mnie dobrze znasz;> Jakbym wiedziała, że mi odpiszesz, to od razu bym porzuciła oglądanie i wzięła się za odpisywanie, ale tak.. To wiesz, mogę zrobić to za chwilę :). A oglądam TVD, ale nie wiem nawet dlaczego to robię - w uj nie podoba mi się ten sezon ;p (dlatego chyba zaraz przerzucę się na coś innego, a teraz powoli biorę się za odpisywane..;d)
aa no chyba, że tak;) więc udanego ang i randki! ;) oczywiście, że tak;p
dzięki no i jeszcze raz: do spisania ;D ;)]

Unknown pisze...

[tak jestem pewna :p to Ci się nie uda Skarbie ;p nie jestem! nie, nie, nie ;d no liczyłam, że jednak jesteś zła! ;D zawsze możesz sięgnąć do słownika wyrazów bliskoznacznych czy coś!;d
]:-> / (super ;p i się nie wymądrzam tylko pisze jak jest:| i nie dokuczam Ci w tym momencie, hellou?! I nie, nie zamkniesz się w sobie bo nie zrobisz mi tego Skarbie:) no, ale ja mówię poważnie im kogoś bardziej lubię tym bardziej bywam złośliwa, chociaż dla tych co nie lubię też jestem, ale no.. Tych co lubię to wiedzą, że ja żartuje i wgl i Ty teraz też powinnaś o tym wiedzieć! i kiedyś Cię wyściskam za te wszystkie złośliwości, obiecuje! :D no i oczywiście, że Twoja ;p bo..? :> okej, kolejna rzecz,którą Ci kiedyś przypomnę xD chcesz tylko o tym nie wiesz;p / ;d )
na pewno;p oby:) no co za ulga! ;D
no to może jutro:>
e.. dobra już się pogubiłam w tych Twoich rogach, nie rogach;p]

Cała zadrżała, gdy mężczyzna znów ją zaskoczył, gdy nagle pokonał dzielącą ich odległość w mgnieniu oka. Ich nagła bliskość, powietrze wibrujące w znajomy sposób odebrało jej na chwilę dech w piersi - jego kciuk sunący po jej dolnej wardze sprawił, że westchnęła błogo jakby co najmniej zafundował jej teraz jakąś intensywną pieszczotę. Ale po tylu dniach rozłąki, gdy brakowało ich ten intymnej atmosfery (bo owszem byli ze sobą przez kilka ostatnich dni, ale to nie było to co teraz!), sprawiły, że nawet taki drobny gest działał na nią zadziwiająco intensywnie i mocno. I w napięciu czekała aż coś powie, aż wykrztusi z siebie jakieś słowa. Okazało się, że tak naprawdę nie są one potrzebne, bo wystarczyło, że podniósł wzrok, a dla niej wszystko stało się jasne. Bo widziała to w jego karmelowych tęczówkach - te same emocje, które targały nią samą. Też żałował, też chciał przepraszać, była tego pewna. Nie wiedzieć dlaczego, jednak ani trochę nie zdziwiła się, gdy z jego ust nie popłynęła fala "przepraszam" - brak zaskoczenia uświadomił jej, że ciągle go zna. Że wcale się nie zmienił. Że ciągle jest tym samym Leo. Że ciągle jest osobą, która najlepiej go poznała, która go zna lepiej niż ktokolwiek inny.
Ale potem już nie była w stanie myśleć o niczym innym, jak o jego ustach, które przylgnęły do jej warg. Ten delikatny pocałunek od razu skojarzył jej się z tym, którym obdarzył ją Leo, drugiego dnia, czy raczej nocy w szpitalu, gdy wyszli z sali od Jamesa. Gdy wyszeptał swoje "kocham Cię" i uświadomiła sobie, że znowu chce usłyszeć z jego ust te dwa słowa, ale.. To za chwilę! Bo teraz jej dłonie w znajomy sposób wplątały się w między kosmyki jego włosów, by zaraz zacisnąć na nich swoje palce i przyciągnąć go znaczne do siebie, i zamienić tę łagodną pieszczotę w coś intensywniejszego, coś bardziej zachłannego, coś bardziej ukazującego emocje, jej uczucia!
- Nie zostawiaj mnie więcej, proszę.. - Wyszeptała wprost w jego wargi, gdy po bliżej nieokreślonym czasie na moment przerwała ich gorący pocałunek, by zaczerpnąć powietrza.

Unknown pisze...

[:) nie, nie dziwię się ;p wiem, haha :D a weź, wkurwia mnie ten serial ale i tak obejrzałam wszystko do końca, chociaż w nocy rzeczywiście przerzuciłam się na coś innego xd
a jak tam lepienie bałwana?:>
okej:)) dzięki! ;D
nie, że nie wierze, ale wiem jaka potrafię być uparta jeśli chcę :> ei, chyba właśnie przyznałaś mi rację co?;p bo to ja mówiłam "jestem", a Ty "nie jesteś" , a skoro teraz napisałaś "jesteś" too.. przyznałas mi rację?:D no to źle że się przeliczyłam ;p no to.. zacznij go używać?xD
ahah:D o taak! :D / (moje "super" wcale nie wyrażało mojej radości ale mniejsza z tym;p wcale, nic a nic! ;p no gdzie Ci niby dokuczałam?:| kiedy ja lubię..:> a zapamiętaj;p tak trudno się domyślić, że żartowałam?;p ahaha tak możesz ;p i prawda! ;p no i może właśnie dlatego powinnam zamilknąć co?;p żeby Cię nie dobijać czy coś! już nie pamiętam o co chodziło, a nie chce mi się cofać na poprzednią stronę żeby sprawdzić ;p chcesz:>)
;pp
ahahah okk xD
.. mniejsza z tym xD]

Gładziła go lekko drżącą od nadmiaru emocji dłonią po policzku słuchając jego słów. Kiwała przy tym głową, niemal bezgłośnie wypowiadając "wiem", wręcz ledwo poruszając ustami. Bo ona wiedziała - że żałuje, że mu przykro. Zastanawiała się jednak czy te przeprosiny bardziej tyczą się tego, że jednak odpuścił, że wyjechał, że nie walczył, czy tej całej sprawy z Leną.. Bo owszem, mimo upływu czasu siedziała w niej jeszcze ta drzazga raniąca ją, gdy pomyślała, że jej ukochany mógł poczuć coś do innej. Teraz jednak była pewna, że Leo uleczy ją, że jego miłość okazywana jej codziennie, troska, czułe słowa i tego typu rzeczy, w końcu sprawią, że rana zalepi się. Bo patrząc w jego rozemocjonowane oczy, słysząc plątaninę słów wiedziała, że mu zależy. Wiedziała, że mimo wszystko to ona jest tą jedyną. Bo tak jest, prawda?
- To ja nie powinnam była w ogóle czegoś takiego proponować. Bo tylko z Tobą mogę sobie ze wszystkim poradzić.. I wiem Leo, wiem, że Ci przykro.. - Odparła po chwili, by na moment wygiąć usta w nikłym uśmiechu. Wciąż obejmowała go ciasno rękoma. Nie chciała opuszczać jego silnych ramion, bo tu było jej idealnie. Jakby to miejsce zostało stworzone właśnie dla niej. A potem już tylko wtuliła się w niego, palce znów zaplątując na jego karku. Tkwiła tak przez dłuższą chwilę, by potem znów nie móc oprzeć się pokusie odszukania jego warg. Tym razem jednak wybrała nieco dłuższą ścieżkę - wyznaczyła sobie dróżkę do jego ust przez widoczny obojczyk, szyję, linie szczęki. Aż wreszcie dotarła do celu i bez namysłu złączyła ich wargi w kolejnej namiętnej pieszczocie.

Unknown pisze...

[:D no bo to już tak z przyzwyczajenia chyba xD Supernatural :> cwaniara, nadrobiłaś zaległości w serialach i szukasz czegoś nowego?;p też tak chcę! ;d
no więc dobrze, że jednak wytrwałaś i nie odwołałaś :D no super! :D cieszę się, że było bosko ^^
ja zawsze chcę.. xD AHAHA mam Cię! :> jestem :> i sama mi przyznałaś rację więc koniec tematu ahaha ;D trudno ;p no co? xD
.. xd / (więc nie wiem z czego Ty się cieszysz ;p no tak;p no ej, to była z mojej strony uprzejmość, hellou?! xd chciałam żebyś wzbogaciła swoje słownictwo, skoro brakuje Ci już określeń no xD dlaczego nie?;o jakby to nie było przez komputer to byś się od razu domyśliła.. serio :D no wiem ^^ no tak, bo przecież nie wytrzymałabyś bez mojego komentarza w nawiasie :D ta, ba akurat jest czego zazdrościć ;p zresztą spoczi, dogonisz mnie, przecież Ci obiecałam;p chcesz^^)
no pewnie, że Ci przypomnę ;d
;p
udanej randko ;D i dzięki, wieczór z genetyką zawsze spoko ;x ! :p]

Nieustanne powtarzanie, że go potrzebuje miało na celu uświadomienie, że Spencer wie, że popełniła największy błąd w życiu prosząc o tę ich przerwę. Oczywiście, mężczyzna mógł walczyć, mógł się na to nie zgodzić, ale po prostu uszanował jej wolę. I to była jej wina. Powinna go była zatrzymać, zadzwonić, zrobić cokolwiek, by wiedział, że to był błąd, że chce by wrócił. Niestety przyjęcie przez niego oferty pracy zmusiło ją do zatrzymania dla siebie słów, które cisnęły jej się na wargi. Bo chciała by Leo się realizował, bo chciała bu spełniał swoje marzenia. Ale dłużej już nie potrafiła, zwłaszcza teraz, gdy miała pewność, że i on chce powrotu, że niczego bardziej nie pragnie jak znowu być przy niej i Jamesie. A słowo `wybaczam` cóż nie padło bo.. Bo Spencer była pewna, że Leo wie, że mu wybaczyła. Że wszystko co robi, że każdy jej gest przekonuje go o tym. Nie mogła w tej chwili powiedzieć, czy kiedyś będzie potrafiła o tym zapomnieć, tak jak on nie potrafiła zapomnieć o sprawie z Tonym. Bo nie da się ot tak, po prostu czegoś wymazać z pamięci, ale była pewna, że z czasem stanie się to już tylko mglistym, nieprzyjemnym wspomnieniem, który nie będzie zaprzątał jej myśli.
Spencer była świadoma, że powinni jeszcze porozmawiać. Że było jeszcze wiele spraw do omówienia.. Ale jak miała rozmawiać, skupiać się na słowach, gdy w jej żyłach płonęło pożądanie?! Nic nie mogła poradzić, że była spragniona Jego. Jego pieszczot, pocałunków, dotyku. Wszystkiego. Bez wahania więc odwzajemniała coraz bardziej gwałtownie pocałunki, przyjmując je z zadowoleniem; ciasno objęła go nogami w biodrach, przyciągając do siebie jeszcze bliżej, nie pozwalając mu się odsunąć; jej dłonie ze swobodą błądziły po całych jego plecach, od czasu do czasu zahaczając o jego kark, by podrażnić w owym miejscu skórę paznokciami. Gdy jego usta zaczęły rozciągać się w uśmiechu, sama również pozwoliła sobie na ten grymas, teraz wyraźnie śmielszy, jeszcze radośniejszy niż wcześniej, by zaraz przygryźć jego dolną wargę z psotnymi iskierkami w oczach.

Unknown pisze...

[no serio ;p SPN Cię nie jara?!;o omg przecież ten serial jest bossski :D Łinczesterzy, Cas i wgl :D a ich niektóre teksty?!<3 :D a ja znając swoje szczęście rozchoruje się na święta;p
no hellou od tego tu jestem! :D żeby Cię mobilizować do nauki (nie, wcale od niej odciągać tylko mobilizować! :D) i do różnych świetnie zapowiadających się wypadów! :D
ja chyba siebie samej też, ale mniejsza o to! ;p NO WIĘC PRZYZNAŁAŚ MI RACJE?!:D no trudno!;p och, aż 2tygodnie?;o no popatrz jak ten czas leci;p taak, a od kogo?:> zresztą.. ja i tak wiem swoje;p teraz to ja Cię już nie ogarniam ;p
;d (ta, właśnie widzę;p godosz, godosz, bo nie mogłabyś ze mną nie rozmawiać :d może i jestem, może i nie i tak mnie uwielbiasz;D "bo nie" to nie jest żadna odpowiedź ;p oczywiście, że tak!:) zresztą.. czepiasz się mnie tak, jakbyś Ty niby mi non stop słodziła. też bywasz złośliwa;p ahah tak myślałam :D okej? xD mówiłaś :D no dobra jak tam sobie chcesz;p)
no, już!;p
ahahaha o biedny barman! xD no to świetnie:D ;) a daj spokój, w sumie.. nic mi z tego uczenia nie wyszło;p i nie wiem kiedy się tego nauczę, bo jeszcze jutro przyjeżdża siostrzenica, a przy niej to się nie idzie uczyć.. xD a w poniedziałek sprawdzian od początku roku.. bosko,nie?:D e tam, herbatki nie mam ;p jest za to soczek ^^]

Nigdy nie wiedziała czy uwielbiać Leo za to, że potrafi zachować zdrowy rozsądek w takich chwilach czy nie. Owszem, pochwalała to, że chociaż jedno z nich potrafi nad sobą panować chociaż do pewnego momentu, ale czasami nie podobało jej się, że nie dawał poddać się chwili, że jednak rozsądek brał górę nad uczuciami, żądzą. W tym momencie wiedziała jednak, że postąpił słusznie. Musieli pierwsze porozmawiać, bo czy tak naprawdę cokolwiek było jasne poza tym, że chcą być ze sobą, że nie potrafią bez siebie żyć? Nie, było jeszcze wiele kwestii do omówienia nim będą mogli pozwolić sobie na coś innego, bardziej przyjemniejszego i rozkosznego.
Westchnęła więc cicho, gdy mężczyzna pocałował ją po raz ostatni, a potem wyprostował się w wymownym geście, by nie mogła dosięgnąć jego ust. Przez moment więc delektowała się jedynie tą intensywną pieszczotą, rozkosznym mrowieniem w ustach, by wreszcie rozluźnić uścisk w okół jego bioder, a po chwili całkowicie pozwalając nogom opaść i zadyndać w powietrzu. Dłonie jednak ciągle miała zaplecione na jego karku, a wzrok utkwiony w jego oczach. Widziała, że nad czymś się zastanawia, nad czymś waha. Może dlatego zaskoczyło ją nawet nie tyle to wyznanie, a ton, którym je wypowiedział, który był tak sprzeczny z tym co przed momentem widziała na jego twarzy. Był pewny, zdecydowany, mówił oficjalnym tonem, tak jakby ponownie prosił ją o rękę, ba! jakby już stali przed ołtarzem, a on mówił swoje wieczyste "tak".
- Wiem, Leo, wiem. - Szepnęła jedynie w odpowiedzi, znów targana milionem emocji. Bo tak, wiedziała to. Wiedziała, że Leo ją kochał, kocha i będzie kochał. Że ona się liczy. Tylko ona. Ale przez moment.. nie tylko ona się liczyła, prawda? I to właśnie bolało. Zagryzając dolną wargę przesunęła dłoń na jego policzek, który pogładziła czule, a potem wygięła usta w lekkim uśmiechu.
- Ja Ciebie też. Dla mnie zawsze liczyłeś się tylko Ty.. - Dodała, nieco poszerzając swój grymas.

[było dobrze;p]

Unknown pisze...

[;p nie no, każdy ogląda to co lubi, ale ten serial jest naprawdę świetny ;p może po pierwszym odcinku tak nie zachwyca, ale obejrzysz jeszcze kilka i się oderwać nie możesz ;D taaak, uszka z barszczem! <3
tak właśnie jest ;d <3
;d AHAHAA MAM RACJE, ZNOWU!:>> no trudno ;p dokładnie,przesada;p tak, tak znajomi pewnie też wstawieni byli. ;p noup;D ale prosić możesz, nie zabronię Ci;p ta nieważne;d
(zdecydowanie tak ;p / jaka znowu inna sprawa?;p bo tak mi się podoba;D aha, okej.. :| przecież nie ma się nad czym zastanawiać ;p nie jest;p dla faceta owszem jest, ale dla drugiej kobiety już nie;d no Ty! bywasz wredna dobrze o tym wiesz;p jeżu..głupek xD chciej sobie nie chciej.. jak tam sobie CHCESZ ;p)
teraz~!;p
;d nie wiem ile posiedzę się zobaczy;p a teraz się nie będę uczyć, weź przestań, widzisz która jest godzina?:| jeżu, soczek to soczek. Pysio dokładnie, o!;p]

Nie, właśnie nie mogła zrozumieć. Bo to wcale nie był drobiazg. Nie na takim etapie związku, nie przy tak ogromnych uczuciach. Ich miłość zawsze była epicka. Spencer wydawało się, że wspólnie będą mogli już do końca swoich dni mówić owe "zawsze". I nie rozumiał, że to ją właśnie bolało, że to sprawiało jej ten piekielny ból, że on już nie może tego powiedzieć. Mówił o ogromie swoich uczuć, oświadczył się jej, a potem co? Parę tygodni później dowiaduje się, że on czuje coś do innej. A on? Niech spróbuje postawić się w jej sytuacji, bo tak naprawdę on nie wie jak ona się czuje. Niech pomyśli jakby to było, gdyby to on usłyszał z jej ust, że poczuła coś do Tony'ego. Potrafiłby tak o tym zapomnieć, gdy nie potrafił tego zrobić nawet wtedy, gdy nie wchodziły w to uczucia? Nie, tego nie da się ot ta wyprzeć z pamięci. Niestety, ale nie da się.
Dlatego westchnęła cicho, słysząc jego słowa, widząc ból w jego oczach, słysząc gorycz w jego głośnie. Bo wymagał, żeby ona zrozumiała, a sam nie potrafił zrozumieć jej.
- Leo, a Ty byś potrafił o tym ot tak zapomnieć? Tego nie da się z dnia na dzień zapomnieć. Chciałabym żeby tak było, ale tak się nie da. Potrzeba na to czasu.. - Odparła zaciskając usta w wąską linie. Przez chwilę nie wiedziała, gdzie ma ulokować dłonie, które Leo tak naprawdę odepchnął. Ostatecznie ułożyła je na jego dłoniach opartych na blacie. Nie wytrzymała tak jednak dług - już po chwili pochwyciła w dwa palce jego brodę zmuszając by patrzył jej prosto w oczy, by wiedział, że mówi samą prawdę.
- Wybaczyłam Ci. Bo Cię kocham i wiem, że Ty mnie kochasz. I wiem też, że nasza miłość pozwoli mi kiedyś o tym wszystkim zapomnieć. Potrzeba tylko.. czasu. - Powtórzyła, a potem z kolejnym cichym westchnieniem opuściła rękę, która opadła na jej nogi.

Unknown pisze...

Ale Leo ją zdradził. Zdradził ją emocjonalnie, a dla niej było to coś najgorszego. Nie było nic gorszego od zdrady emocjonalnej, a przynajmniej dla Spencer. Gdy kochasz kogoś nad życie, nie jesteś w stanie spojrzeć, poczuć cokolwiek do innej. A on potrafił. Oznaczało to więc, że w którymś momencie musiał przestać żywić do niej tak wielkie uczucia. Świadomość, że mógł myśleć o Lenie w inny sposób niż o przyjaciółce niszczyła ją. A jakby tego wszystkiego było mało żywił do niej urazę za wydarzenia z Tony'm chociaż tak naprawdę do to niego miał największy żal, ale to na niej się to wszystko odbijało. I nagle wychodziło, że tylko ona jest wszystkiemu winna. A jego słowa tylko ją w tym utwierdziły.
-Och, więc wybacz, że ja nie potrafię. Nie potrafię nic poradzić, że niektóre myśli nie potrafią się ode mnie odczepić. - Odparła sucho, chociaż w jej głosie czaiły się nuty, które starała ukryć. To jak znów zabolały ją jego słowa. Bo tak, bo ona była tą złą, bo to ona nie potrafiła nic poradzić na obrazy które rodziły się w jej głowie. Owszem nad myślami można panować, ale tylko do pewnego stopnia. Pewnych spraw nie da się ot tak, po prostu wyprzeć z pamięci. Ale cóż, najwidoczniej Leo jest inny, skoro potrafi takie rzeczy zrobić. Odwróciła spojrzenie w drugą stronę czując jak oczy jej wilgotnieją. Ledwo słyszała te jego pomruki gdzie głównie przewijało się słowo "przepraszam". Nie potrafiła się na tym skupić, bo w jej głowie ciągle brzęczała myśl, że Leo wini ją za wszystko. Dosłownie wszystko. Że uważa ją za złą kobietę, bo ona nie potrafi zapomnieć, wybaczyć. A przecież mu wybaczyła! A że prosiła o trochę czasu by uporać się z ranami, które jej zadał to było coś złego? Prosiła o zbyt wiele po tym wszystkim?
- Tak, tak myślę. Ja to wiem. Ale może się to udać tylko wtedy kiedy Ty też w to uwierzysz. - Odparła tylko na moment przenosząc na niego spojrzenie, by znów uświadomić mu że nie kłamie. Że mówi prawdę - bo przecież sama najlepiej wiedziała co czuje, czego potrzebuje. Nie mógł jej zaufać przynajmniej w tej kwestii?

[A spróbuj, nie pożałujesz!:D gołąbki! <3
no mogłabym polemizować w tej kwestii ;p
nie, nie tylko raz :D i bedę się cieszyć! ;d no właśnie soczki;d nie, nic to nie daje;p ja tym bardziej nie mam pojęcia;p
(ja też. / ach to. ale ja jestem miła :| noo ;p mówiłaś, ale możesz to powtarzać do znudzenia :D nie jest - takie "bo tak" możesz swojemu barmanowi wciskać, nie mnie ;p o niczym ;p no gdzie tam, ja Cię wcale nie podpuszczam :> to jak to jest chcesz, nie chcesz? bo już nie wiem czego chcesz a czego nie..;p)
teraz.. ;p
a ja pewnie zaraz będę znikać ;p bo mi się spać chce;p a ja się o 2 w nocy nie uczę, nie wiem jak Ty ;p tak, tak właśnie;p bo Ty już tylko o jednym ;p ja nazywam rzeczy po imieniu;p]

Unknown pisze...

[zachwalam bo naprawdę uwielbiam ten serial;d a mam! :D pączki na deser<3
chciałabyś, żeby tak było;p
nie;p jeśli chcesz to mów ;p w tym wypadku nie, przykro mi;p haha dokładnie;d
(tak właśnie./nieprawda. nie, ani trochę mi się nie znudziło;D e.. ale nie pamiętam:| xD no to się cieszę, że rozumiesz.. xD ahaha ok, nie chcesz.. Chcesz, że nie chcesz czy jak? xD nołp. ;p)
teraz. znaczy jak będzie potem xD
no to widzisz, dobrze się składa bo ja też tylko odpisze i już ide ;p tak?;p mi sie nie chce o takiej godzinie uczyć ;p bezsensu ;p ja nic takiego nie robiłam, to Ty myślisz tylko o jednym, no przykro mi;p]

Po pierwsze to Spencer nigdy nie przestała go kochać. Nie można ot tak zapomnieć, że kogoś się kocha. Kochała go,ale w pewnym momencie miała dość - bo jej serce krwawiło, a jedyna osoba która mogła to naprawić, tak naprawdę odeszła, nie istniała chociaż ciałem była obok. Dlatego Spencer zaczęła zastanawiać się czy ktoś inny mógłby chociaż trochę ją uszczęśliwić.. Ale szybko uświadomiła sobie, że nie. Że istnieje tylko jeden mężczyzna, który jest w stanie ją uszczęśliwić. Tylko On. Tylko Leo. Ale właśnie ta jego wizja Leny u jego boku była bolesna. Bo.. Bo łączyła się z myślą, że Leo chciałby ją mieć u swego boku, że to ją chciałby uszczęśliwiać, a nie Spencer. Że byłby zdolny wymienić brunetkę, na różowo-włosą.
Zacisnęła oczy słysząc jego słowa. Bo poczuła się jakby nie chciał dać jej tego czasu. Jakby nie chciał pomóc jej się z tym uporać. Jak chciał zostawić ją z tym samą. Jakby sama powinna sobie z tym wszystkim poradzić, bo tak naprawdę to jej wina, bo ona bardziej zawiniła, bo większa część tego wszystkiego leżała po jej stronie. I takie podjeść nie było fair.
Kolejne jego słowa na moment odebrały jej oddech. Natychmiast odszukała go przerażonym spojrzeniem, zaskoczona, że takie coś w ogóle mogło przyjść mu do głowy! Bo czy nie wyraziła się już dzisiaj jasno, że nie chce się już z nim nigdy więcej rozstawać? To jednak uświadomiło jej, że naprawdę muszą ze sobą szczerze porozmawiać. Że i on powinien powiedzieć to co leży mu na sercu i ona - by wzajemnie mogli rozwiać swoje lęki i czasami absurdalne wnioski. Dlatego Spencer westchnęła ciężko, a potem zesunęła się z blatu podchodząc do niego. Pociągnęła go w stronę salonu, gdzie usadowiła go na kanapie i zaraz sama wdrapała mu się na kolana - usiadła na nich okrakiem, równocześnie zamykając jego twarz w klatce ze swoich dłoni.
- Nie, nie chce żebyś się wyprowadzał. Nie chce już nigdy więcej się z Tobą rozstawać, rozumiesz? - Powiedziała stanowczo, by zapamiętał te słowa. Bo tak właśnie było - nie chciala już żadnych przerw, ani nic z tych rzeczy. A potem wzięła głęboki oddech, bo miała zaraz wyrzucić z siebie największe lęki. A bała się tego co może usłyszeć, że Leo może je potwierdzić. Ale chciała by był szczery, wierzyła, że będzie.
- Chcesz wiedzieć z czym nie mogę sobie poradzić? - Spytała zaciskając wargi w wąską linie, a potem wzięła głęboki wdech i znów utkwiła spojrzenie w jego oczach. - Bo ja.. Nie mogę znieść myśli, że.. Że mogłeś woleć ją ode mnie. Że pragnąłeś chociaż przez chwilę to ją mieć u swojego boku nie mnie, że to ją chciałeś uszczęśliwiać, nie mnie. Że przez moment mogłeś choć odrobinę przestać mnie kochać tak mocno jak zawsze mnie kochałeś i teraz kochasz, bo skoro coś do niej poczułeś, to nie tak właśnie było ? - Wyszeptała, a przy ostatnim słowie niemal głos jej się załamał. Bo bała sie.. Właśnie tego się tak bardzo bała! To były jej największe lęki. A teraz do tego doszła obawa, że Leo może powiedzieć "tak, tak Spencer właśnie było". Tego by nie zniosła. Więc zastygła w oczekiwaniu na odpowiedź.

[dobranoc;)]

Unknown pisze...

Zaciśniętymi wargami uważnie słuchała każdego słowa ukochanego. Wiedziała, że mówi prawdę, bo zawsze potrafiła rozpoznać kiedy kłamie, kiedy chce coś przed nią ukryć. Teraz był z nią szczery wiedziała to. Ale wcale nie poczuła ulgi, której oczekiwała po jego wyznaniu. Bo nie wiedzieć dlaczego uczepiło jej się wyznanie, że przestał o niej myśleć, a nie to, że zawsze ją kochał. Bo wbrew pozorom, pomimo tego, że ją kochał.. Przestał o niej myśleć. A ona nie mogła pojąć dlaczego. Jaki dała mu powód żeby to zrobił? Znowu chodziło o tę sprawę z Tony'm, tak? Ale nie chciała o tym w ten sposób myśleć, bo znowu musiałaby przyznać, że Leo chciał z nią wyrównać rachunki, a przecież on nie mógłby jej tak skrzywdzić, nie w taki sposób, prawda?
- A Ty? Ty nigdy nie myślałeś, że.. że jej uczucie mogłoby być lepsze od mojego? Że z nią byłoby Ci lepiej? Że byłbyś z nią szczęśliwszy? - Wyrzuciła z siebie kolejne wątpliwości, kolejne wahania, bo choć widziała, że Leo opada jakby z sił, to musiała to z siebie wyrzuć. Zaczęli, więc musieli skończyć to. Tu i teraz. By mogli ruszyć dalej, by mogli sprawę i z Tony'm i z Leną zamknąć - zapomnieć i nie oglądać się już za siebie.
- Bo.. Bo gdyby ona wtedy nie wyjechała, pewnie bylibyście parą, prawda? - Spytała, a w jej głosie znów czaił się ból, a nawet na nutka zazdrości, która towarzyszyła jej zawsze gdy Spenc wyobrażała sobie ukochanego z jakąkolwiek inną kobietą. - I co by wtedy z nami było? Może nigdy byśmy się nie spotkali? A nawet jeśli tak, to.. Nie wybrałbyś już mnie, prawda? Zapomniałbyś o mnie, byłabym tylko zwykłą ex? Nie byłoby nas tu teraz, nigdy byś mi się nie oświadczyły, nie byłoby Jamesa.. ?- Na moment zacisnęła powieki, czując jak znów oczy jej wilgotnieją, bo myśl, że mogliby nie być razem dobijała ją. Tak samo jak to, że.. Cóż, zawsze chciała dla Leo szczęścia, by ułożył sobie życie. Teraz jednak gdy byli razem bolała ją myśl, że potrafiłby ułożyć sobie życie z inną. Może tylko z tą jedną kobietą, ale jednak potrafiłby. A ona nie potrafiłaby być z nikim innym niż on.. Gdy znów otworzyła powieki, jej oczy były niewymownie smutne. Bo widziała siebie nie wiadomo gdzie, nie wiadomo w jakiej pracy, ale z pewnością samotną.

[nawias za moment ;p]

Unknown pisze...

[a zabieg już za tydzień tak?;o opuścisz mnie?;o ale tak, zacznij oglądać, zacznij!:D normalnie;p w końcu każdy ma na stole to co mu się podoba :> ja przykładowo nie mam grzybowej!Oo ale mam za to żurek z grzybkami suszonymi :D
chcieć sobie może.. :> no ale dobra niech Ci bedzie, żeby nie było, że ciągle tylko niemiła jestem ;d
no to nie mów, bo ja już sama się domyślam jakie te soczki były;p a mi przykro, że mi nie wierzysz w moje przykro, bo serio mi przykro..:c xD
(:)) / nieprawda ;p oczywiście, że wiem. To też wszystko wiem.. Ale ja lubię sobie od czasu do czasu takie miłe wyznanie z Twojej strony przeczytać..To takie dziwne?! ;d ten jeden jedyny raz może tak zostać xD ale następnym razem już Twoje "bo tak" nie przejdzie;p no.. dobra niech Ci będzie ;p nał? yep :d)
w sensie, że teraz !:D
;d tak, tak jest cisza i spokój, co nie zmienia jednak faktu, że w nocy się źle uczy ;p kiedyś potrafiłam przesiadywać nocami nad książkami.. teraz góra do 1 jeśli muszę ;p wcale, że prawda!;D
ok, trzymam Cię za słowo! :D]

Unknown pisze...

[no to weź nie kichaj, bo ile można to odwlekać w czasie?;p aa to spoko, spoko jak się będziesz źle czuła to nawet nie siadaj, tylko odpoczywaj, rozumiemy się? :D a potem się podziel wrażeniem :> ahaha no bo w sumie tak właśnie jest :D oczywiście, że Cię zaproszę! Nawet już teraz Cię zapraszam - wpadaj kiedy i na które święta chcesz ;D o jeżu nie wiem xd bo ja się skupiam tylko na tym co lubię xD wiem, że zawsze jest jeszcze ryba (nie, nie karp ;p) i domowy kompot i takie pyszne ciasteczka, i pierożki z kapustą, kapusta z grochem! ;p
a proszę bardzo! ciesz się ;d .. ale w sensie że co? xd Twoje uwagi o tym, że jestem niemiła?;p
pewnie więcej wódki) niż soku..:| jak mi powiesz jak udowodnić, to udowodnię!;p
(:D/ czyli znowu się ze mną zgadzasz? :D ei, po pierwsze nie chce mi się szukać, poza tym to by już nie było to samo!;p oouu serio lubisz?<3 ja jeszcze bardziej lubię jak mi słodzisz!<3:D hah ;D dobrze to pamiętaj :D możesz, a ja Ci będę pisać, że wcale tak nie jest i żebyś nie marudziła :D tia;p)
tak, już :D
tak, w sumie racja zależy ;p takiej chemii o godzinie 2 w nocy to bym się w życiu nie mogła uczyć ;p potem by miała chemiczne koszmary! ;p Taka kolej rzeczy nie? ;p prawdaa!;p
TAK xD
wgl o jejku, ta wypowiedź Leosia jest taka kochana, taka urocza!<3 ach prawie się wzruszyłam :D]

Unknown pisze...

Jego pierwsze, stanowcze `nie` na moment znowu odebrało jej oddech. Zawsze szokował ją tą nagłą stanowczością, ale w ten pozytywny sposób. W ten, który upewniał ją, że mówi szczerze, że nie ma wątpliwości co do wypowiedzianego słowa. Kolejne zdania wprawiły ją jednak w prawdziwe wzruszenie, rozczulenie. Serce zadrżało jej od nadmiaru emocjo. Od tych wszystkich pięknych słów, zdań zapewniających ją, że to właśnie ona jest najważniejsza, że zawsze już będzie, że tylko ją kocha i będzie kochał. Miłość płynąca z każdej sylaby była w ręcz namacalna - uczyniła atmosferę słodszą, spokojniejszą. Dopiero po chwili do Spencer dotarło, że nie może złapać powietrza, a to wszystko przez słone łzy zalewające jej policzki. Tym razem jednak były to strumienie wzruszenia i też szczęścia. Przez moment przypomniała sobie te wszystkie ciężkie chwile, gdy Leo podejmował kolejne to leczenia i te ostatnie, kliniczne, gdy ledwo był żywy. Pamiętała wtedy swoje wyrzuty sumienia, że to przez nią tak cierpi, że to dla niej to wszystko robi. Starała się jednak tłumaczyć wtedy samej sobie, że ma to głębszy sens, bo wreszcie się uda. I udało się. Byli teraz tutaj. Białaczka była już tylko koszmarnym wspomnieniem, a przed nią siedział mężczyzna w pełni sił, zdrowy i zadbany. Z rozbawieniem, nie odpowiednim do chwili, pomyślała o tym, że Leo zawsze narzeka, że nie potrafi wyrażać swoich uczuć. Ale to nie była prawda - gdy chciał, naprawdę potrafił zrobić to w najcudowniejszy sposób.
Serce przeszył jej niezmierny ból, gdy dojrzała w oczach ukochanego cierpienie. Nie katował jej jednak tym zranionym spojrzeniem zbyt długo, zaraz spuścił wzrok, a ona wykorzystała tą chwilę po musnąć delikatnie usta jego powieki, jakby wierzyła, że jej pocałunek jest w stanie zmyć chociaż trochę jego bólu. A potem znów zamknęła jego twarz w swoich dłoniach, z czułością gładząc jego policzki kciukami.
- Tak, mogę. Chcę spróbować. - Odparła natychmiast cmokając czubek jego nosa. Bo ona też nie chciała pamiętać okresu gdy nie byli razem. Tej bolesnej tęsknoty, tych palących wyrzutów sumienia, że pozwoliła mu odejść. Nie chciała myśleć o tym, jak on cierpiał.. Chciała ruszyć dalej. Chciała starać się nie pamiętać.
- Mam jeszcze tylko jedno pytanie, dobrze? No.. Może trzy. - Sprostowała wyginając usta w nikłym uśmiechu, bezwiednie ocierając policzek. Zaraz jednak ten delikatny grymas zniknął, bo to były ważne pytania. Ostatnie pytania po których ona miała zapomnieć, starać się do tego wszystko już nie wracać. - Czyli to co czułeś do niej nie było miłością? Czy kiedykolwiek, gdy.. gdy kochaliśmy się myślałeś o niej? - Spytała mocno zagryzając wargi. Bo tak, to też nie dawało jej spokoju; pamiętała dzień w którym Leo spotkał się z Leną i wrócił do domu. Rzucił się na nią bez ostrzeżenia i teraz już nie wiedziała czy chciał odwlec rozmowę, czy po prostu.. Po prostu był napalony na swoją byłą przyjaciółkę, a Spencer po prostu była pod ręką? I było jeszcze jedno. Ostatnie i najważniejsze pytanie. - Czujesz jeszcze coś do niej?

Unknown pisze...

[no mnie też by to wkurzało! ale spoko, bylebyś nie kichnęła i będzie po sprawie nie? :d e.. ale nie chodziło mi o to! xD oczywiście możesz się żalić, że wyglądasz jak chomik, że Cię wszystko boli, że jedziesz tylko na jogurtach.. Ale no. Na myśli miałam wrażenia po obejrzeniu serialu, Złotko :D Okej, już się doczekać nie mogę! :D no w ogóle. Bo kto by go zabił?;p poza tym karp ma za dużo ości i znając moje szczęście którąś bym się udławiła xD ahah no to wpadnij na żurek, wpadnij:> pyszny jest! :D
no coś w ten deseń :D / aha, spoczi, postaram się być częściej miła. Bo jak chcę to potrafię, serio xD
Jasne, przed chwilą było soczek, teraz już sok. Może zaraz się dowiem, że po prostu piliście Kubusia, Pysia albo Tymbark? ;p
(hihi :D nie opowiadam bzdur;p no tak, oczywiście! xD zapisuj ;p serio?;o a dlaczego?:> ale spoczi, to nie będę pisać!:D będę MIŁA xD)
po obiedzie mam rozumieć?;>
no zaiste tak właśnie by było :cc a jakbym się poczuła wczoraj biologii to by mnie jakieś helisy DNA goniły, albo byłabym jakimś białkiem które nie może przyłączyć się do operatora a powinno.. xD To co słyszysz! widzisz! czy coś! xD
prawda!;d
oczywiście, że tak:> ale wiesz, nie spoczywaj na laurach:D
:D
ok, smacznego!;)]

Unknown pisze...

[;p ahaha no lekka wtopa, owszem xD no właśnie widzę.. xD no to się bardzo cieszę, myślę, że ci się spodoba :d no nie wiem coś tam mama kupuje nie?;p co, to już nie wiem xd tia.. byłby ;p no więc musisz wpaść:> nikt nie robi lepszego żurku z grzybami niż moja mama!:D
no to uwierz:| jak chcę to potrafię. zwłaszcza, jak mi czegoś potrzeba xD
ehe, ehe, zaiste tak właśnie było;p no, z pysiem może nie. Ale z alkoholem jak najbardziej;p
(no wcale. tak właśnie :D okej, spoko :| jak nie wierzysz to się nie będę specjalnie wysilać:| bo widze, że się nie opłaca.. :|)
nie, teraz!;p
tak, tak, coś mi kiedyś opowiadałaś;p haha ;d
prawda!;p
no to się cieszę ;p
;)]


Zamarła w oczekiwaniu na odpowiedź. Dwie pierwsze przyjęła z ulgą, która jednak nie pozwoliła jej się rozluźnić, bo przecież odpowiedzi na najważniejsze z tych trzech pytań jeszcze nie uzyskała. A widziała, że Leo zwleka, chyba wolałaby żeby bez zastanowienia mógł powiedzieć "nie", ale z drugiej strony miała pewność, że jej nie oszuka. Że specjalne zastanawia się, bo chce być z nią szczery. Wbiła w niego spojrzenie, pełne obaw, lęku.. Bo znowu bała się, że może usłyszeć "nie wiem", albo co gorsza "tak". Zresztą obie z tych dwóch odpowiedzi by ją zniszczyły, załamały. Bo chyba drugi raz by już tego nie zniosła, drugi raz nie przeżyła. I ku jej szczęściu usłyszała upragnione słowo. Na moment przymknęła oczy, czując jak wszystkie jej mięśnie rozluźniają się w bolesny sposób. Z oczu znowu popłynęły jej łzy, a z ust wymknęło się ciche westchnienie, gulka w gardle zniknęła, a jej dłoń nie przestawała gładzić twarzy ukochanego.
- Naprawdę nic? - Spytała, chociaż nie była pewna, czy usłyszy kolejne potwierdzenie. Bo widziała, że z Leo coś jest nie tak. Nie domyśliła się,że z jedną z przyczyn może być fakt, że mężczyzna nadal sądzi, że ona mu nie wybaczyła. Dlatego wbiła w niego zmartwione spojrzenie z troską przeczesując mu włosy. Gdyby tylko powiedział o co chodzi, rozwiałaby jego wątpliwości! Nie widział, że szczerość popłaca? Że.. Że dzięki temu, że sama teraz w końcu wyrzuciła z siebie obawy, mogła ruszyć dalej, bo on rozwiał każdą absurdalną myśl?
- Skarbie, co się dzieje? Powiedź mi.. - Szepnęła czule ujmując jego brodę w palce i spoglądając mu w oczy. A potem westchnęła po raz kolejny i bez zastanowienia wtuliła się w ukochanego. Oparła głowę w pobliżu jego obojczyka, dłonią gładząc jego tors. - Mi możesz powiedzieć wszystko. Zapytać o wszystko. Przecież wiesz.. - Dodała cicho. Bo przecież mógł jej zaufać. Była jego najlepszą przyjaciółką, czyż nie? Nikt nie znał go tak dobrze jak ona.. Więc nie powinni mieć już przed sobą nigdy więcej tajemnic.

[spoko, spoko, tak właśnie, zajęcie sobie znajdę, nie przejmuj się ;p :)]

Unknown pisze...

[ależ ja się nie śmieje;p no ale to przecież nic strasznego!;) usunąć Ci ząbki i po kłopocie, tak?;p no właśnie, nie muszę, więc po co mam zawracać sobie teraz tym głowię?;p mam ważniejsze sprawy niż to. co, malutki?;p e tam, mojej i tak nie pobije! Bo żeby dojść do perfekcji to trzeba ćwiczyć!;p
raczej wątpię, żebym pożałowała, poza tym dla Ciebie chciałam być miła, bo chciałam. Akurat z tego bym raczej nic nie miała, ale spoko! Żyjmy w przekonaniu, że Aga jest wredna, zła, niedobra, i wyłącznie złośliwa i interesowna.. Chyba się już przyzwyczaiłam;p
pewnie jestem jednym z tych wyjątków, którym stan lekkie odurzenia pomaga;p albo piłaś (alkohol w domyśle ofc.) po, o;p
(ja się nie poddaje, po prostu po co mam się wysilać, skoro i tak nie uwierzyć, że jestem miła? ;p pfi, szkoda zachodu;p)
a kiedy jesz tą kolację? bo już po 18 a Ty podobno trzymasz się tych godzin;p
taa;pp
prawda!
;)]

Wiedziała, że Leo ma te swoje trudności z mówieniem o samym sobie. Zdawała sobie z tego sprawę i zazwyczaj odpuszczała w odpowiednim momencie, gdy zdawała sobie sprawę, że wyciąganie informacji na siłę z niego nie ma sensu. Bo on tylko ucieka. Nie rozumiała jednak tego, bo skoro była jego miłością i jego najlepszą przyjaciółką zarazem, to dlaczego bał się przed nią otworzyć? Zawsze miała wtedy wrażenie, że jej nie ufa, że nie chce się przed nią otwierać, bo..? Bo właśnie, dlaczego? Tym razem jednak nie mogła odpuścić - bo wiedziała, że to coś jest związane z tym co się ostatnio działo, a ona chciała to wyjaśnić wszystko teraz, by już wszystko było jasne, by bez potrzeby nie musieli do tych tematów wracać.
- Leo, widzę, że coś się dzieje, więc nie mów mi, że tak nie jest. - Odparła nie odrywając się od niego. Przynajmniej mógłby nie kłamać, co? Bo przecież ona i tak już wiedziała, że coś nie gra, ale teraz nie miała pojęcia co. Przez moment zlękła się, że może w jakiejś kwestii ją okłamał i teraz targają nim wyrzuty sumienia, ale zaraz odepchnęła do siebie te myśli, zdając sobie sprawę, że teraz nie chodzi o to. Bo był z nią szczery, nie mógłby jej okłamać, nie w takich kwestiach, prawda?
- Porozmawiaj ze mną, proszę. Ja wiem, że to jest dla Ciebie trudne, ale.. Nie chcesz mieć już tego wszystkiego za sobą? Nie chcesz zamknąć pewnych tematów, zapomnieć o pewnych rzeczach? - Dodała cicho, nie przerywając miarowego gładzenia opuszkami placów skrawka klatki piersiowej wystającej spod rozpiętego guzika koszuli. - Oczywiście jeśli nie chcesz teraz o tym mówić to zrozumie.. - Dopowiedziała jeszcze na moment podnosząc się by zerknąć mu w oczy i posłać mu ciepły uśmiech, by zaraz znów wtulić się w słodkie miejsce tuż przy szyi.

[mam już dość biologii -.-]

Unknown pisze...

[no dobra, też bym się pewnie trochę stresowała na Twoim miejscu ;p nie, to byłby ogromny problem no hellouu!? xD ale przecież nikt nie każe Ci jej tego mówić :>
tia.
ojojoj, a już myślałam, że tak;p nie prawda, bo coś pisałaś o mieście, że wyrabiałaś tam głupoty czyż nie?:> więc to nie było tak od razu!;p ahah niezłe posunięcie, ale.. nie, nie przekonuje mnie to xD bo za długo (2tyg!) nad tym myślałaś :> chociaż z drugiej strony.. Wychodzi i tak na moje, ha!:D
(no napisałaś, że byś nie uwierzyła..:| Jeżu, Ty naprawdę bierzesz wszystko na serio.. xD No przecież wiesz, że dla Ciebie warto każdego zachodu :>:*)
nie, ale ja tak;p
prawda!
nie mogę dać sobie spokoju;p bo jeszcze muszę operony powtórzyć ;p i mutacje!]

Nie, nie chodziło o to, że to jej nie wystarczyło. Znowu jej nie rozumiał - teraz już chodziło tylko o niego, o to z czym on nie może sobie poradzić. Bo ona usłyszała już to chciała. A teraz chciała jemu pomóc. Owszem, mogła odpuścić, ale ona po prostu już nie chciała potem do pewnych kwestii wracać, jeśli nie będą do tego zmuszeni. Uświadomiła sobie jedna, z opóźnieniem niestety, że jednak trzeba było nie naciskać. Ale gdyby tego nie zrobili.. To czy kiedykolwiek wróciliby do tego tematu? Czy Leo kiedykolwiek wyrzuciłby z siebie to co go gryzło? Znając go i wątpiła.. Bo owszem, przychodził do niej, gdy potrzebował się wygadać, czasami otwierał się tylko ze względu na nią, ale tego? Tego by jej pewnie nigdy nie powiedział.
- Leo, spójrz na mnie. Leo, proszę.. - Szepnęła prostując się, równocześnie zamykając jego twarz w swoich dłoniach. Widziała, że ukochany z nią walczy, że nie chce pokazać tego co czai się w jego oczach albo boi się tego co może dojrzeć w jej. Westchnęła cicho, gdy wreszcie powrócił spojrzeniem do jej buzi, ale nadal unikał patrzenia w jej oczy.
- Skarbie, jesteś dla mnie najwspanialszym mężczyzną pod Słońcem. Tylko Ty potrafisz sprawić, że jestem szczęśliwa. Więc proszę spróbuj sobie wybaczyć. I uwierz mi, że wiem że to nie jest łatwe bo miałam tak samo. Ale musisz zrozumieć, że błądzić jest rzeczą ludzką. Najważniejsze jest to co robisz po tym jak już popełnisz błąd. By go naprawić. A Ty to robisz. - Powiedziała spokojnym, kojącym głosem. Bo tak, przecież ona przechodziła przez to samo - też nie potrafiła poradzić sobie z wyrzutami sumienia. I sum summarum nigdy się z nimi nie uporała. Ciągle w niej były, ciągle paliły ją żywym ogniem, ale musiała zrozumieć, że Leo jej wybaczył, że kocha ją mimo wszystko, że nadal jest dla niego najważniejsza. I musiała zrozumieć, że każdy popełnia błędy. I teraz musiała pomóc zrozumieć to ukochanemu.
- Kochanie ja Ci już wybaczyłam. Teraz Ty musisz spróbować samemu sobie. - Dodała, a potem na krótką chwilę odnalazła jego usta z pieszczotą niezwykle czułą, przepełnioną jej miłością.
- Spróbuj. Dla mnie.
A potem westchnęła cicho, kojąco gładząc jego policzek swoim kciukiem. Bo miała nadzieje, że tym razem Leo przyjmie od niej pomoc. Że jak zwykle nie będzie uważał się za kogoś gorszego, tylko dla tego, że powiedziała mu kilka słów by dodać mu otuchy, by w siebie uwierzył. Bo przecież na tym polegał związek - na wzajemnym wspieraniu, gdy ukochana połówka tego potrzebuje. To nie musi być tak, że on nieustannie musi być silny. Jest, gdy trzeba.

[moje też niefajne, ale biologia wyżarła mi mózg :c ale Twoje było super;d
ucz się ucz!:) próbuj czy coś :D]

Unknown pisze...

[no tragedia! ;D ale jakoś przeżyjesz:> nie, nic mi się nie wydaje! ale dobrze wiedzieć, że dla Ciebie byłby mały ;p no;d
Jasne, wierze Ci, wierzę. Ehe, a chwilę wcześniej mi nie wierzyłaś, że złośliwa to ja bywam z sympatii i że jak chce to potrafię być miła. Niezmiernie mi "miło" z tego powodu.
ale ja pamiętam ;p ale odurzoną wygraną jak najbardziej można być, a to słowo jest równoznaczne z wstawioną!;p
(podobno zawsze jesteś szczera;p a teraz Ty mnie ranisz, wątpiąc czy bym wytrwała. Nie wierzysz, że tak? Oczywiście, że tak, bo Cię uwielbiam, zapomniałaś już?;))
no w tym wypadku to mnie nie obchodzi xD no dawaj te pomysł~!;p
prawda! (nie wiem.. xD)
tak, bo akurat do złapania bogatego faceta potrzebna mi jest wiedza o operonach, mhm. Poza tym nie rób ze mnie materialistki bo nią nie jestem ;p i w ogóle skąd wniosek, że będę chciała mieć dzieci?;p Ja już chciałaś mi pomóc, żebym uczyła się z większym entuzjazmem wystarczyło powiedzieć, że to równa się lepiej zdana matura, potem większa szansa na dostanie się na wymarzone studia.. Wystarczyłoby serio;p]

Unknown pisze...

[no tragedia! ;D ale jakoś przeżyjesz:> nie, nic mi się nie wydaje! ale dobrze wiedzieć, że dla Ciebie byłby mały ;p no;d
Przez dłuższą chwilę wpatrywała się w jego oczy, czekając na jakąkolwiek reakcje z jego strony, ale gdy nie doczekała się choćby najkrótszego słowa, choćby najmniejszego gestu, westchnęła cicho i ze zrezygnowaniem opadła na kanapę, tuż obok niego. Oparła głowę na jego ramieniu, splątując ich dłonie razem. Bo nie miała już zamiaru więcej naciskać, zwłaszcza, gdy mężczyzna ewidentnie się przed nią wzbraniał. Zawsze jakoś reagował, choćby w najdrobniejszy sposób, dzisiaj dostała tylko zacięte spojrzenie, które powiedziało jej "daj mi spokój". A ona przecież chciała dobrze, chciała mu tylko pomóc. Ale przecież nie przyciśnie go do muru i nie wydusi z niego wyznań. Bo on sam musiał chcieć się przed nią otworzyć, sam musiał chcieć pozbyć się pewnych spraw. I Spencer rozumiała to, że może czuć się nie na siłach by teraz o tym wszystkim mówić.. Ale chodziło też o to, że bała się, że jeśli Leo tego z siebie nie wyrzuci, jeśli nie upora się w jakiś sposób ze swoimi wyrzutami sumienia, nie upchnie ich w pudełeczku i nie schowa, by nie dręczyły go na co dzień, to to będzie ich niszczyć. Ich związek, bo on będzie ciągle się zadręczał, martwił się. A ona nie chciała go takiego. Chciała by był szczęśliwy. Ale jak miała mu pomóc, skoro on jak zwykle przed nią uciekał, zamykał się, nie chciał rozmawiać? Jeszcze sam chwilę temu uważał, że potrzebna jest im szczerość, że potrzebna jest im rozmowa, a teraz co robił?
Bo to nie miało być tak, że tylko ona się otworzyła, wyrzuciła z siebie lęki, które on rozwiał, zapewnił ją o swoim uczuciu i już po sprawie, wszystko będzie jak dawniej. Bo wcale tak nie będzie, jeśli on nieustannie będzie się zadręczał. Musiał wiedzieć, że błędy zdarzają się ludziom, ale najważniejsze by je potem naprawić. Te wyrzuty pewnie nigdy nie zniknął na dobre, ale trzeba umieć sobie z nimi poradzić. Bo Spencer też zadręczała się ciągle sprawą z Tonym nigdy nie miała sobie tego wybaczyć. Ale musiała spróbować z tym żyć, by pozostać sobą. Bo inaczej to wszystko by ją pożarło. A tak naprawdę udało jej się to wszystko dzięki Leo - dzięki jego miłości, jego wybaczeniu. Tyle tylko, że ona tą nawet czasami nieświadomą pomoc przyjmowała. A on? On jak zwykle pewnie uważał, że sam sobie musi z tym poradzić. A to nie prawda, bo ma ją. Są zespołem, wspólnotą, jednością, czyż nie?
Oczywiście Spencer wybaczyła mu. Dlatego przed chwilą te wszystkie słowa wypłynęły z jej ust - bo to nie było tak, że nagle za sprawą magicznej różdżki zapomniała o wszystkim co się wydarzyło. Nie, tego nie da się ot tak wyprzeć z pamięci, od ręki zagoić zadane rany. Ale dla niej liczyło się przede wszystkim jego dobro. Nie chciała by cierpiał, by się zadręczał, chociaż to sam fakt, że owe wyrzuty się pojawiły, że Leo nie potrafił ot tak sobie wybaczyć, też świadczyło, że szczerze żałuje. Dlatego tym bardziej chciała by się nie potrzebnie nie zadręczał. Bała się, że to go może zniszczyć, że już zawsze będzie się tym katował. A ona chciała by był szczęśliwy. By cieszył się, że znowu są razem, że wszystko zostało już wyjaśnione, że mogą ruszyć przed siebie, wspólnie ramię w ramię.

[e tam rogi..;p
okej:) btw. jak będziesz odpisywać to weź nie wiem albo to jakoś przyspiesz, albo cokolwiek, bo już nie mam czego pisać, tylko się powtarzam w kółko;p]

Unknown pisze...

[ojojoj biedactwo :D e tam, głupoty gadasz, nie ucieknie;p och, słodko przyjechałabyś na mój pogrzeb?:> no więc własnie mówię, że duży problem ;p
Nie no nie obraziłam się, bez przesady, nie?;p Nie mogłam bym się na Ciebie gniewać ;) Po prostu poczułam się urażona. Bo dobra, wiem, że bywam nieprzyjemna, złośliwa, że bywam ironiczna, sarkastyczna, ale bez przesady no. Jak chcę to potrafię być miła, ja bywam miła. I spoko możemy sobie z tego żartować, no ale bez przesady, gdy wątpisz, że potrafię być uprzejma! Nie i nie tylko wtedy gdy czegoś potrzebuje i myślałam, że w sumie już się o tym przekonałaś ;p Zresztą, kurde, no ja lubię sobie ze znajomymi podogryzać, ripostować, pośmiać się - żartować z siebie samej i z nich. Skąd miałam wiedzieć, że Ty to będziesz tak źle odbierać i brać wszystko dosłownie? ;p Przepraszam no.
ahaha, Twoje "fuck" mówi samo za siebie :> więc musisz się zgodzić HA HA HA! :>
(a wiesz, że to jest podejrzane, że się mieszasz w zeznaniach co?:> a spoko, zawsze możemy poskejpić, chociaż nie wiem gdzie mam mikrofon;p To po prostu powiedzieć, że też chcesz żebym Ci od czasu do czasu posłodziła.. :> Przecież wiesz, że Cię uwielbiam, że uwielbiam z Tobą pisać i tutaj w nawiasach i w naszych wątkach bo z nikim nie pisze mi się tak idealnie i świetnie jak z Tobą :) Od początku mi się z Tobą genialnie pisało, a z czasem jeszcze lepiej, bo się świetnie zgrałyśmy, nieprawdaż?:>)
no trudno! no pewnie coś wyjdzie;) okk ;D e tam.. nie wyszło, nic a nic! nawet w najmniejszym stopniu ;p
oj tam od razu nic.. ;p no dzięki, przeczytałabym ale muszę obejrzeć Noce i Dnie na polski.. xD
nie ma żadnych rogów;p
:)
no jasne, że może!:) ]

Unknown pisze...

Uniosła zaskoczona brwi, słysząc to jedno słowo, które potrafiło wywołać u niej nieprzyjemny dreszcz, z którym wiązało się tak wiele nieprzyjemnych wspomnieć. Do dzisiaj mimo upływu czasu, Spencer idealnie pamiętała dzień, w którym nakryła Leo. W którym odkryła, że jest uzależniony, że zażywa tramadol w nadmiernych ilościach. Mogłaby otworzyć tamto wydarzenie scena po scenie. Jak wróciła do mieszkania bo zapomniała dokumentów. Zlękniona mina Leo zaraz skryta pod uśmiechem. I potem ten niefortunny przypadek, gdy trąciła jego torbę z której wysypało się opakowanie tramadolu, a następnie z niego malutkie tabletki. Resztą była koszmarem - złość Leo, ta nienawiść z jaką na nią spoglądał. Słowa, które raniły. A potem najgorsze - ucieczka. Opuścił ją. Zostawił. Wybrał lek. Potem te dni rozpaczy. Aż wreszcie telefon od Tony'ego, który powiedział jej gdzie jest ukochany. Pamiętała jak rzuciła wszystko, by mu pomóc. Bo choć ciągle czuła się zraniona, to.. Kochała go nadal. Musiała mu pomóc przebrnąć przez odtrucie, chociaż mężczyzna chyba z milion razy powtarzał by odeszła. Ale nie mogłaby i gdyby musiała zrobiła by to jeszcze raz. Bo to wszystko co się wydarzyło - ta scena w korytarzu, słowa, złość.. To nie było prawdziwe. To lek przyćmił mu umysł, otumanił go. A on mimo uzależnienia to dla niej potrafił przejść ten okrutny odwyk. Zerwać z nałogiem i do niego nie wracać.
Spencer gdzieś podświadomie wiedziała, że tak naprawdę od tego wszystko się zaczęło. Ale naprawdę Leo za to nie winiła - był człowiekiem. Popadł w nałóg.. Każdy ma jakieś słabości. Oczywiście została oszukana, ale czy nie tak właśnie zachowuje się osoba uzależniona? Oszukuje wszystkich których kocha. Co śmieszniejsze, to była jego największa zdrada. Bo przez pewien czas tramadol był jego miłością. Ale Spenc miała świadomość, że to dla niej potem z nim zerwał, że przeszedł wszystkie te męczarnie. Owszem, potem znowu się od niej oddalił, bo lek go zniszczył, bo to było dla niego zbyt wiele.. I ona tego wszystkiego była świadoma. I przede wszystkim liczyło się to, że nie sięgał już po te małe, żółte tabletki. Przecież początkowo nie wiedział do czego go to zaprowadzi, teraz wiedział jakie są konsekwencje i nie powtarzał tego błędu i to się liczyło. I chociaż Spenc była świadoma, że pokusa pewnie ciągle gdzieś tkwi..To on sobie z nią poradzi. Dla niej i z nią. Dla Jamesa i z nim.
- Leo, nie możesz winić się za tamto. Ja Ciebie nie winę, ja Ci to wszystko wybaczyłam, naprawdę. - Odparła niemal natychmiast, gdy pierwszy szok minął. Znów siedziała odwrócona w jego stronę, zapatrzona w jego oczy. - To wszystko przecież zaczęło się jak byłeś chory.. Te bóle głowy.. To musiało być straszne. Więc tak sobie z tym radziłeś i nikt Cię za to nie wini. Ani za to co było później. Najważniejsze, że sobie z tym poradziłeś. Że walczyłeś, że wyszedłeś z tego. - Dodała ściskając go mocniej za dłoń.

Unknown pisze...

[hej, hej izii, Słońce ;) byłam się wykąpać, dlatego mi tak długo zeszło;p
jak kocha to nie ucieknie, nie?;p w sensie, że na jaki temat?;o mojego pogrzebu? xD OK! jestem jak najbardziej za;p
Ja nie jestem inni, Moja Droga;) I nie mogłabym:) bo po pierwsze za bardzo Cię lubię, a po drugie wiem jak byś to pewnie przeżywała, więc.. ;p Więc nawet na żarty się już fochać nie będę dla Twojego dobra :D No to bardzo się cieszę, że wiesz. Ja wiem, że na co dzień wyglądam na złego człeka, ale w gruncie rzeczy nie jestem taka zła! (nie taki diabeł straszny jak go malują, nie?;p) Oczywiście, że bywam interesowna, jak każdy i wcale się z tym nie kryje specjalnie;p Oczywiście, że mnie znasz:) tylko no.. do tej pory nie spodziewałam się, że odbierasz to wszystko tak dosłownie, więc chyba dobrze, że zeszłyśmy na ten temat, bo kurde, za niedługo wzięłabyś mnie za kompletną jędzowatą sukę i co wtedy? xD W sensie, że jak musisz inaczej, bo nie łapię ;p Po prostu umówmy się - ja postaram się ograniczyć te moje sympatyczne złośliwości, a Ty po prostu nie będziesz każdej takowej mojej złośliwości, jeśli się zdarzy, brała dosłownie dobrze? :) Pamiętaj, że ja żartuje, ok? :p
a więc ja tkwię nadal przy swoim także - byłaś wstawiona ;p
(to dobrze, że wiesz. xd wkurwiasz? xD na co?;p no hej, jak mogłabym kłamać w takich kwestiach?! Nie masz za co dziękować :)
dokładnie xd nie.. teraz to już nie wypali;p
ei, najbardziej nie uderzyło "nie umiem z Tobą rozmawiać", ale że co? :( umiesz! i co Ci się sypie?;o i umiesz pisać :) na chemię też umiesz! I również mam nadzieje że to tylko pms ;p swoją drogą właśnie do mnie dotarło, że chyba też mam pms i przynajmniej już wiem, dlaczego zjadam wszystko co mi w ręce wpadnie xD / nie czytałam, bo musiałam film oglądać, którego i tak już nie oglądam bo mi się nie chce xD i idę spać, bo znowu zaśpię xD
nie są?!;p
ech trudno :c (ahaha widzę xD) ulalala, przed drugą?:> szaleństwo :D ja będę po drugiej bo jutro mam konsultacje z biol;x I ciesze się bardzo, nawet nie wiesz jak, że nie będę musiała czekać do 18 aż się zjawisz!:) spoko noo, nie przepraszaj ani nic :) ja też nie byłam dzisiaj święta, nie?;p i też przepraszam. Prze pani.. serio? xD
dzięki i wzajemnie!:) powodzenia z wszystkim!:) dobranoc;d:* (ahaha było było ;p w sumie już przypomniałaś, nie?;p)]

Unknown pisze...

[no.. troszeczkę xD
wątpisz w niego?;p no jak możesz?!;p noo:)
No to niech będzie proste, bo w tym nie ma nic skomplikowanego! ;P wiedziałam xd spoczi, dla Ciebie wszystko, nie?! ^^ no mam nadzieje, że już wiesz;p:) ahaha no dzięki, ale fakt.. jestem xD i niby dlaczego nie wolno?;p dzięki ^^ o, serio ?:> no to ja też się cieszę :) a już się cieszyłam, dopóki nie zobaczyłam nawiasu xD. Ja zawsze mam racje, Słonko, i le razy mam to powtarzać?:> xD nie no spoko.. może nad każdym się zastanawiać nie będę ;p O to, to, dokładnie z przymrużeniem oka:) chociaż oczywiście nie wszystko nie?;p bo takie "uwielbiam Cię Karola" to już jest dosłowne! :D no, tak, właśnie zapamiętaj sobie;) no jakbyś je trochę wytępiła nie byłoby źle - trochę dystansu do pewnych spraw jest dobre;) oo serio?:> nie kłam xD no to się cieszę :)
Byłaś!:D
(;p e tam, ja tam zawsze słuchawki na uszy i mam gdzieś ludzi chodzących po mieszkaniu, którzy w sumie się już przyzwyczaili, że tak ciągle na skp siedzę, a w sumie kiedyś siedziałam z ludźmi z hp ;p haha ok ;d och, mam kontynuować to jaka jesteś cudowna?:> ależ proszę bardzo: uwielbiam Twoje Kp! zawsze są takie.. inne! I nie wszystko jest w nich wyłożone, a to mi się podoba, takie tajemnicze:> O tym, że każdego Twojego faceta wielbię to już chyba wiesz, nie? ;p Chociaż wiadomi Leoś jest mi najbardziej bliski z oczywistych powodów:).. jeszcze? ;D)
no bo to jeszcze w szpitalu miało być.. a teraz to nie wiem :c niech się jej jeszcze raz oświadczy xD
no wiem, wiem.. Ale przecież umiesz ze mną rozmawiać, tylko nie zawsze łapiesz, że ja żartuje czasami;p ale teraz już to wiesz więc.. luz? :) aahahha takie dni są niefaaajne!;p to dobrze że dziś już lepiej, a tym się nie stresuj.. Postaraj się :) oczywiście, że wiem lepiej ;p bo wiem ;p intuicja :D oo no to się cieszę :) a mój robi i to i to;p / no.. mniejsza z tym xd ważne że mogę jeszcze dzisiaj dokończyć oglądanie;p
no niech Ci będzie;p
musiałam;p no ba;D :) oo serio, dla mnie?!<3;D Ahahah dzięki xd ale.. true :D E tam, od razu zła;p podobno grzeczna jesteś:> okej.. xD
a też jestem trochę wcześniej, bo mam jutro lekcje skrócone i koleś jutro nam zrobi te konsultacje:>
ahaha OK ;p
ok, smacznego!;) no właśnie nie wiem:| szukamy czegoś innego czy jeszcze czekamy? a jakie to masz pomysły, co?:> podziel się nimi!^^]

Unknown pisze...

Nie była w stu procentach pewna, czy jej słowa coś zmienią. Leo miał tendencje do tego, że nigdy nie przyjmował żadnych słów ukojenia, które rzekomo robiły z niego słabeusza. A Spenc wcale tak nie uważała - na tym polegał związek, na wspieraniu się, na rozwiewaniu wątpliwości, na szczerości i zaufaniu. Wierzyła więc, że zaufa jej słowom, że nie pomyśli że okłamuje go z litości, bo tak wcale nie było. Jej słowa płynęły prosto z serca - naprawdę mu to wybaczyła, na prawdę go nie winiła. Owszem zdawała sobie sprawę, że właśnie wtedy nastąpił ten kryzys, który w pewnym sensie ciągnął się do dnia dzisiejszego w jakiś sposób odbijając na nich swoje piętno, ale Spencer wcale nie miała go za winnego. To co potem się wydarzyło, ta cała sprawa z Tonym to była jej wina, bo była kobietą z burzą hormonów. Ale przede wszystkim dlatego, że za późno dotarło do niej, że zachowanie mężczyzny to nie tylko przyjacielskie gesty, a coś więcej.. I to była jej wina. Wyrzuty sumienia związane z tym nigdy nie miały zniknąć, tylko Spencer po prostu jakoś sie z tym uporała, nauczyła żyć. Zepchnęła właśnie na kraniec świadomości, bo ukochany jej na to pozwolił. I ona miała pozwolić mu na to samo. Bo nie mógł winić się za takie coś! Przecież nie zaczął brać leków bo tak mu się podobało - cierpiał, bolała go głowa. Musiał znaleźć jakąś ucieczkę. Niestety wybrał jedną z najgorszych, ale dla niego najłatwiejszą. Ale to nie było już teraz ważne, Spencer nie patrzyła na niego jak na winnego. Wybaczyła mu. Bo jak zawsze powtarzała i to co dla niej się najbardziej liczyło to to, że poradził sobie z tym. Że przeszedł odwyk, że porzucił tramadol dla niej. Bo zdał sobie sprawę, że niszczy i go, i ich związek.
- Oczywiście, że tak. Bo naprawdę Kochanie, liczy się to, że sobie z tym poradziłeś. Więc proszę Cię, nie zadręczaj się tym, dobrze? Postaraj się, bo nie masz powodów dłużej obwiniać się za tamte wydarzenia.. - Odparła znów szczerze, znów z czułością, miłością w głosie. Równocześnie wolną dłonią pogładziła go po policzku, rysując po nim tylko sobie znane ścieżki.

[świetnie było!;)
moje takie krótkie wszyło.. ;x]

Unknown pisze...

[mhm ;p
ahaha tego to nie wiem, trzeba by było zapytać barmana albo Twoich byłych ;p
oby ;p :) postaram się ;p no.. serio, ale nie przeginaj, ok?xD (aha! czyli wtedy jak mi obiecywałaś też się uśmiechałaś podejrzanie :| btw. znowu wyszło na moje, bo jednak potrafisz się uśmiechać podejrzanie;p) no to dobrze, że serio, cieszę się! ;D :)) phi, to nie było fajne xD no mam nadzieje, że pamiętasz;p i jedno i drugie ;p oczywiście;p no to dobrze;) no ja mam nadzieje, że COŚ wyjdzie :> spoko, całkiem bym nie mogła się ich pozbyć, bo to już nie byłabym ja, nie?;p mhm;p ;))
byłaś ;p
(no mam ;p a co? xd no ja jak chciałam z tamtymi pogadać to nie miałam wyboru, ale jak się nie raz coś zacinało to się wkurzałam, na tsie potem było lepie! ^^ serio! chociaż w sumie nie wiem o co teraz pytasz dokładnie xD / Och, serio?:>> haha ok,a jak będziesz chciała żeby Ci dalej słodzić, to pisz:> ja mogę tak długo! :D a ja je uwielbiam;) no są :D ;)) )
no:c haha okk ;D
;)) ale przecież ja się nie śmieję.. ;p oł, to niefajnie:| ale przecież będziesz jechała taksówką tylko do szpitala, nie?;p potem już z barmanem?:> mówisz, serio że się ze mną więcej nie spierasz?!:D no,nawet bardzo!;p / nie pieprz głupot, przecież wiesz, że masz przeszkadzać ;p
czy coś ;p
;p no tak, tak, było coś takiego;p Ty mówiłaś, że rzekomo grzeczna (kutwa, aż musiałam sprawdzić czy ja literówki wcześniej nie zrobiłam xD) ale teraz to mam wątpliwości;p
jakie znowu?;p i mam bo wszyscy nauczyciele mają jakieś szkolenie czy coś;p
spoczi:)) no tak, obiecała, że "jutr, pojutrze" a już minął prawie tydzień, a ja tęsknie za Oskarem i Martynką:C ahah buncie? xD no w sumie racja ;D
okej:) spoczi, nic się nie dzieje, że się guzdrasz;d :)]

Unknown pisze...

[no a czy ja mówię, nie?;p
dobrze jak będę miała okazję to spytam xD
żaba nie gryzie?;p (ale z kontekstu wychodzi, że wtedy też był podejrzany!;p )hihi;p nie, nie było!;p dobrze, teraz wiem i będę o tym pamiętać, że Ty już wiesz.. xD no co, nigdy nie ukrywałam, że jestem leniwa;p tak, coś zawsze;d no wiem, wiem ;d:)
byłaś.: ) : ) : )
(aa no chyba, że tak;p no to teraz rozumie dlaczego Cię to wkurza ;p haha no to dobrze :D / ouuu jak urooczo :D ok to się upominaj ;p hihi :D )
no, wcale!;p no weź przestań ;p i co będziesz czekać aż taka wróci z pracy, bo nie pozwolisz, żeby barman zobaczył naćpanego chomika?;p no nie przesadzaj;p /aha no chyba, że tak ;p tak, bardzo nie lubimy ;p / to już wiesz;p
aha, spoko, to ja też zapomnę tego co sama Ci parę komentarzy temu pisałam, parę linijek wyżej, w takim układzie ;p nie, nie przewidziało mi się ;p (spadaj;p) mhm, grzeczna, tak, tak ZAISTE;p
ale nie zawsze mam skrócone no i bez przesady, nie zawsze, tylko czasami mam mniej ;p noo ^^
tia, możemy zaspamić tylko i tak to nic pewnie nie da;p bo coś mam wrażenie, że ona po prostu na Krk nie wchodzi.
o nie, znowuu? ale spoko, mam co robić ;p]

Unknown pisze...

Nie, to wcale nie było tak, że Spencer od ręki mu wszystko wybaczyła. Tramadol, sprawę z Leną. To pierwsze wybaczyła mu już dawno temu, gdy też o tym rozmawiali, gdy Leo ją przepraszał za to wszystko. Widziała, że żałuje, że się poprawił, że przede wszystkim walczył z nałogiem i wygrał. Więc jak mogła mu nie wybaczyć? Jeżeli chodziło o jego tę zdradę emocjonalną, cóż, tu sprawa była trochę bardziej skomplikowana - Spenc wybaczyła mu jakiś czas temu. Bo go kochała, bo widziała, że jemu nadal zależy. Problem polegał na tym, że nie potrafiła tego wszystkiego zrozumieć, nie rozumiała wielu kwestii, a przede wszystkim bała się, że przestała być najważniejsza, że jego uczucie zmalało, że może mężczyzna sądził, że ona go nie uszczęśliwia, że inna mogła zrobić by to lepiej. A dziś wszystko jej wyjaśnił, zapewnił ją o swoich uczuciach, rozwiał wszelkie wątpliwości. Już nie było bolesnej drzazgi w sercu, pozostała tylko rana, która musiała się zagoić. Zagoić z czasem, dzięki obecności Leo, dzięki jego miłości.
Westchnęła ciężko słysząc do czego nawiązuje Leo, do tego momentu, gdy w złości wykrzyczała parę niepotrzebnych i przede wszystkim nieprawdziwych rzeczy. Pamiętała ten moment wściekłości na ukochanego, bo była pewna, że ją okłamuje niestety nie pomyliła się wtedy, bo chwilę później usłyszała te dwa słowa, które rozerwały jej serce. Spencer ciągle żałowała tych słów wypowiedzianych pod wpływem emocji. Gniew przyćmił jej rozum, teraz nawet nie pamiętała czy zdążyła go za to przeprosić.. Bo wiedziała, że ubodła go w czuły punkt, bo trafiła w najwrażliwsze miejsce. A przecież nigdy nie chciała go ranić..
Teraz nawet nie potrafiła dokładnie przypomnieć sobie co wtedy powiedziała, ale była prawie pewna, że nigdy nie użyła słów, że jest wszystkiemu winien. Ale nie było sensu się spierać. Trzeba było mu wytłumaczyć, o co chodziło, co się wtedy z nią działo, co sprawiło, że wypowiedziała te słowa. Tylko jak to wytłumaczyć? I najważniejsze - czy Leo jej zrozumie i wybaczy?
- Leo ja.. Ja wtedy nie byłam sobą. Nie mam pojęcia co się ze mną wtedy stało. Byłam zła, byłam zazdrosna. Nie wiem, chyba chciałam Cię jakoś sprowokować, żebyś powiedział, wykrzyczał prawdę. Nie myślałam racjonalnie.. I naprawdę nie miałam tego na myśli, uwierz mi. Nawet nie wiesz jak żałuje tamtych słów, przepraszam. Nie chciałam Cię zranić. Nie byłam wtedy sobą.. Bo ja Cię naprawdę nie winię, naprawdę Ci to wybaczyłam, już dawno. - Powiedziała nie spuszczając z niego wzroku, by wiedział, że nie kłamie. Dopiero potem spuściła wzrok na swoje dłonie, które wydały jej się takie puste, takie.. obce. Bo brakowało przy nich dłoni ukochanego, które je uzupełniały. Nerwowo zagryzała wargę zastanawiając się co jeszcze może powiedzieć, by jej wybaczył, by zrozumiał, że wcale nie miała tego na myśli, tylko cholerne coś kazało jej wyrzucić te słowa. Pamiętała ten moment - jakby to wcale nie ona wypowiadała padające zdania, jakby wcale nie wychodziły z jej ust..
- Przepraszam.. - Dodała jeszcze na koniec, nieznacznie unosząc wzrok na ukochanego, jakby bała się tego co może zobaczyć w jego oczach.

[ta;p]

Unknown pisze...

[no powinnaś wiedzieć ;p
ok! ;p
nie wiem xD (jasne;p) wiem ^^ dobrze, niech tak właśnie będzie ;d chyba nie puszczałam, hę? ;p no ale byłam szczera jak zawsze!
byłas, bo widziałam jak wtedy pisałaś! :>
(:dd / no, rumieńce bywają urocze;p dobrze;) )
tak, tak od razu rodzic ;p bo Ty masz 10lat;p jeżu aż tak sie boisz, że Cię w takim stanie zobaczy?;p / nie wiem, chyba nikt!;p / ;D
tego, że dla Ciebie wszystko! xd na pewno ;p (nic;p) no, a czy ja twierdzę, że nie?;p
nieprawda ;p
no.. ale w sumie jak będzie chciała to sam wróci, nie? przecież na siłę jej nie zmusisz, żeby ruszyła z blogiem, może nie ma czasu, neta? Ale jak tam chcesz.. (swoją drogą podobno nie masz gadu?:>;p)
aktualnie robiłam arkusz z biologii, oglądając równocześnie Noce i dnie ;p a zaraz się będę uczyć słówek z ang;p
no i na wątek zaraz odpiszę tylko cos ogarnę;p]

«Najstarsze ‹Starsze   1001 – 1200 z 2344   Nowsze› Najnowsze»