OGŁOSZENIA

-

26 maja 2012

Nothing's gonna harm you, not while I'm around






Leo Rough 
17.05.1982r. w Murine Town








***

Dziennikarz z doświadczeniem, nie tylko zawodowym. Powiedziałby: po przejściach.
Pesymista, wytrwale i na każdym kroku oduczający się patrzenia na życie przez pryzmat porażek.
Dumny tatuś, walczący dla swojego syna o to, czego sam nigdy nie miał: pełną rodzinę.
Zbliżający się do kryzysu wieku średniego pan z wiecznie nieogoloną szczęką.
Wieczny dzieciak, niezdecydowany i zagubiony.

***



Szczęśliwy mąż najpiękniejszej kobiety
na Ziemi od 25. grudnia 2012r.






Noah Harris


2 344 komentarze:

«Najstarsze   ‹Starsze   1201 – 1400 z 2344   Nowsze›   Najnowsze»
Unknown pisze...

Gorączkowo myślała jak jeszcze może wytłumaczyć Leo, że wtedy nie była sobą, że wcale nie chciała go zranić w ten sposób, że w ogóle nie miała tego na myśli! Ale nic już więcej nie przychodziło jej do głowy, jak te same słowa, które wypłynęły już spomiędzy jej ust, może ujęte tylko trochę inaczej, ale sens byłby ten sam. Ale mogła powtarzać jedno i to samo w kółko ile będzie trzeba, byleby zrozumiał, byleby jej wybaczył, byleby nie miał do niej żalu. Byleby dłużej się tym nie zadręczał, bo wiedziała, że pewnie tamtymi słowami obudziła już w jakimś stopniu uśpione wyrzuty sumienia, drzemiące gdzieś w zakamarkach jego umysłu, a które z tamtą chwilą powróciły. A ona tego nie chciała - nie chciała by się obwiniał, bo naprawdę tamto już minęło, tamto mieli już za sobą, tamto.. Tamto dawno zostało już wybaczone i zapomniane. Było tylko niemiłym wspomnieniem do którego po prostu się nie wracało.
Tak pochłonięta wymyślaniem i układaniem kolejnych zdań, które mogłyby go przebłagać, nagle drgnęła zaskoczona, gdy niespodziewanie Leo odnalazł jej usta. Bez wahania jednak odwzajemniła tę czułą pieszczotę, która po chwili zaczęła robić się bardziej gwałtowna i zachłanna.. Ale ona nie miała nic przeciwko. Przylgnęła do ukochanego błądząc dłońmi po konturach jego twarzy, po karku, plecach, ramionach, by od czasu do czasu wplątać palce między jego włosy i w ten sposób móc przyciągnąć go do siebie jeszcze bliżej. Bo niczego teraz bardziej nie pragnęła by być z nim w ten najintymniejszy, najrozkoszniejszy sposób. Gdy ich ciała łączyły się w jedno, gdy nie mogły być już bliżej siebie. Żądza jakiś czas temu rozpalona w kuchni, powróciła na nowo, przejmując kontrolę nad jej ruchami, gestami. Bo tak, gdy się kochali wszystko było dobrze, wszystko było normalnie, bo tutaj nic się nie zmieniało, a jednak z każdym razem było im rozkosznie, za każdym razem pragnęli siebie jeszcze bardziej. I to było cudowne - że ta chemia między nimi wydawała się nie mieć końca i.. chyba nie miała.

[za długo?! no wiesz..;p a teraz? było w sam raz? ^^]

Unknown pisze...

[wybaczam;p
;pp
norma xD (;pp) nie wiem.. zobaczę xD aa to zmienia postać rzeczy xD mhmm :D
byłaś mało pijana niby? ;p dobrze zrozumiałam? :D
(nie skąd :D)
tak, tak wiem, wiem;p ale to nie oznacza, że.. że musisz mieć obstawę ze swoich rodziców, bo Twój facet nie może Cię zobaczyć naćpanej po narkozie, opuchniętej, nieuczesanej, bez makijażu.. Hej, w miłości nie liczy się wygląd nie?;p ahah tak myślałam;p (mnie też.. xD) / ;pp
Phi, skoro Ty możesz to ja tez mogę ;p e tam wydaje Ci się ;p
mhm.. no to dasz mi znać co i jak tam, tak? W sensie będę informowana na bieżąco ze wszystkim? mhm, ok;p
ta bardzo xd no bardzo mi przykro, że mamy tę magnetyczną siłę, ale nic na to nie poradzimy! ;D
wiem. xd]

Unknown pisze...

[:D :)
ekhem, mi też się coś tak wydaje, ale postaram się.. opamiętać/powstrzymać/ugryźć w język.. czy coś :D noo ;p
ale podobno byłaś odurzona wygraną, a pamiętasz, że to i tak wychodzi na moje? :>
(tak, tak wiem Skarbie, że myślisz:* :D)
no dobrze, oznacza, że musisz mieć obstawę z rodziców, niech Ci będzie ;d;)) nie, no wiem, wiem. ja tam ogólnie uważam, że to takie trochę pieprzenie bez sensu, że nie liczy się wygląd;p bo liczy się, zwłaszcza na początku, no bo potem jak uczucie rozkwitnie to wiadomo.. ;) a myślę, że Twój facet zdążył się już w Tobie na tyle zakochać, żeby nie uciec z krzykiem, co?;p przecież kiedyś i tak Cię zobaczy bez makijażu, poza tym.. no hellou, bez niego na pewno nie wyglądasz tak źle! ;d (ano nie jesteś xD)
Okej, tak może być :D ;) oczywiście, że racja! xD
okej:) w sumie myślę, że przez gadu można się z nią szybciej skontaktować jak już ;p ale jak coś to tego maila też mogę napisać ;) ;p
tak właśnie :d
^^]

Ubóstwiała te słodkie chwile zapomnienia. Gdy nie liczyło się nic poza drugą ukochaną osobą, pożądanym ciałem, rozgrzanymi ustami, niecierpliwymi dłońmi, które wdzierały się pod ubrania chcąc się ich jak najszybciej pozbyć. Odwzajemniła jego uśmiech, gdy zmuszona była na moment oderwać ręce od niego i unieść je do góry, by mężczyzna mógł zerwać z niej bluzkę. Zaraz jednak wróciła do przerwanej czynności - do zachłannego pieszczenia jego warg, do rozpinania kolejnych guzików koszuli mężczyzny. W ustach zrobiło jej się z sucho na myśl o jego umięśnionym ciele, o silnych ramionach, które teraz oplatały ją ciasno, a które pewnie za moment władczo rzucą ją na kanapę. Uwielbiała jego zdecydowanie, drapieżność, czasami wręcz brutalność w takich chwilach. Na samą myśl o tym co zaraz się wydarzy robiło jej się rozkosznie gorąco, a w brzuchu czuła ten zniecierpliwiony uścisk.. Bo stęskniła się za nim. Pragnęła go. Już, teraz, natychmiast.
Niestety, nie było jej to jednak dane, bo.. Bo do ich uszu dobiegł krzyk małego Jamesa, który domagał się uwagi rodziców. Trochę zdziwiła ją, a nawet rozbawiła reakcja ukochanego, który odskoczył od niej tak nagle, jakby co najmniej do pokoju wszedł ich już paroletni syn i przyłapał rodziców na miłostkach.. Westchnęła cicho, spoglądając również w tym samym kierunku co on - bo choć teraz wszystko w niej się rwało, by uspokoić Jamesa, nie mogła nic poradzić, że pojawiło się też ukucie żalu, że musiał przerwać im właśnie teraz..!
- Pójdę do niego. - Mruknęła przelotnie muskając usta ukochanego, mając nadzieje, że jeszcze dzisiaj uda im się zakończyć to co zaczęli, ale teraz znów James był priorytetem. Bo coś się z nim działo, a Spencer modliła się w duchu by chodziło tylko o mokrą pieluszkę, bo gdy wybiegała po schodach narzucając na siebie byle jak bluzę, która znalazła na oparciu fotela, obudził się w niej lęk, że Maluszkowi znowu coś jest. Ze ściśniętym gardłem weszła do jego pokoiku, dręczona koszmarnymi wspomnieniami - niemiłosiernie płaczącym i rozpalonym od gorączki synkiem, jego poczerwieniała twarzyczka zalana łzami..

[no popatrz chcialaś sielanke a ją przerwałaś Jamesem xD ale tak myślałam, że to zrobisz xD]

Unknown pisze...

[i wgl gratuluje kolejnej stronyy :>]

Unknown pisze...

[postaram się, ale nie obiecuje, że mi wyjdzie!;p
wychodzi, tylko dlaczego nie chcesz tego przyznać, co?:>
(no przecież to był komplement jak w mordę strzelił xD więc nie wiem skąd ta niezadowolona mina.. :>)
no zawsze jest to pierwsze wrażenie, nie? ;D chociaż znam pary, które hm.. no wiesz wcześniej się kumplowali i wgl i potem nagle bum! coś zaiskrzyło, ale zawsze było to coś.. Że np. on jej się podobał, ona jemu :> ju noł :D no można by, ale wiesz są różni ludzie;p no wiem, wiem parę miesięcy, ale przez przesady, że się przerazi i ucieknie ;) nie możesz tak myśleć! No i wgl.. co masz na myśli mówiąc 'złą dziewczyna'?:> no bo.. różnie można to interpretować ;p uu to już planujesz z nim ślub/?! ;D oo to Ty się tak mocno malujesz na co dzień?;p ja tam nie przepadam za nadmiernym makijażem, czasmi wychodzę bez, ale ogólnie to stawiam na taki lekki, wiesz delikatny czy coś ;p a moje najlepsze kumpele to przecież nie raz mnie widziały bez, bo nawet jak u nich nocuje czy coś.. :D ahaha krótkie rzęsy mówisz? ;p ja to z moimi mam odwieczny problem, bo mam ładne, długie, podkręcone naturalnie, ale kutwa znowu są jasne i tak tego normalnie nie widać! xd (;D)
nie mogłabym się nie zgodzić;D ;)
okcia:) no serio, mogłabym dla Ciebie wszystko! ;D ale serio, nie ma problemu, mogę napisać jak mi podasz mejla/gadu czy co Ci tam Mil podeśle ;p ;) dobrze dręcz mnie, zezwalam xD
;d;)
no tak, co za dużo to nie zdrowo, co?;p
;D; )]

Nim dotarła do łóżeczka Jamesa zdążyła chociaż częściowo pozbyć się okrutnych wspomnień. Upchnęła je w maleńkim pudełeczku wszystkie te rozrywające jej serce obrazy, gdy twarz synka wykrzywiała się bólem, gdy cierpiał. Bo przecież teraz już wszystko było dobrze - James znów był zdrowym chłopczykiem, który pewnie tylko zmoczył pieluchę. I o dziwo, Spencer się nie pomyliła. Więc zaraz zabrała się za przebieranie pieluszki, ciągle strojąc zabawne miny, mrucząc coś do synka, zabawiając go. Gdy był już czyściutki, a brudna pielucha leżała starannie zapakowana, tylko czekając aż umieszczą ją w koszu na śmieci, Spencer wzięła synka na ręce i zaczęła go kołysać, choptać, nie przerywając swojego zabawiania. Po chwili jednak uspokoiła się widząc, że James robi się senny. Usta przed chwilą wyginające się w uśmiechu, teraz utworzyły malutkie "o", bo chłopczyk zacząć ziewać w rozkoszny sposób. Spencer z rozczuleniem patrzyła na synka, ale zaraz przypomniała sobie, że nie może mu teraz pozwolić zasnąć - pierw musi wypić lekarstwo.
Więc już po chwili schodziła z Jamesem po schodach, by zaraz dołączyć do Leo w kuchni. Przesunęła wzrokiem po zastawionym stole lekko unosząc brwi.
-Och, będziemy jeść? Świetnie! A co? - Zapytała, bo na samą myśl o jedzeniu zrobiła się głodna. Starała się nie myśleć o tym drugim, palącym głodzie.. Bo cóż, nadal największy apetyt miała na Leo. Dlatego z trudem przełknęła ślinę, gdy jej wzrok padł na jeden z krzywo zapiętych guzików mężczyzny. Na moment zamyśliła się wpatrując się w ukochanego, a w jej oczach było widać to rozkosznego rozmarzenie, z którego wyrwała się, gdy Maluszek wydał z siebie jakiś głośniejszy dźwięk, przypominając jej po co tutaj przyszli. I zaraz oddała Jamesa w ręce Leo, sama biorąc się za przygotowanie lekarstwa dla małego Szkraba.
- Musi wypić lekarstwa, niczym znowu pójdzie spać. - Wyjaśniła jeszcze sięgając do swojej torebki, którą wcześniej zostawiła na krześle, bo tam znajdowały się wszystkie zakupione antybiotyki dla Małego.

Unknown pisze...

[:DD
e tam, nieprawda;p
(ej ;D na takie normalne też mnie stać! :> ale te inne czynią moje komplementy wyjątkowymi! :D )
e tam no, po prostu miłość idzie w parze z pociągiem seksualnym i tyle ;p ei, zarost jest seksi! ;d ahaha koszulka z radia? ;d a co w niej jest takiego złego? xD ehe, tak, tak przez przypadek xD no pewnie, zwłaszcza, że użyłaś takiego brzydkiego słowa, tak do Ciebie nie pasującego! ;p no mam nadzieje, że ja też jestem na liście gości w takim układzie! xD aa no chyba, że tak, to dobrze!;d ;) macie zakaz?;p w sensie na mocny makijaż czy na wszystko?;p bo u mnie niby jest na mocny chyba ale i tak każda chodzi jak chce wymalowana;p no to po co zaczęłaś malować?!;p bo ja tam mogłam bo ja od zawsze miałam jasne rzęsy, więc nie miałam sie co bać że mi wyblakną xd ano wystarczy ;)
hihi:D
;):* okej;) Bo Cię uwielbiam rzecz jasna :> poza tym nie pytaj, tylko się ciesz! :D
no ;D
świetnie wyszło :)
to wiesz.. ja tradycyjnie odpisze już jutro :) żeby mieć co robić jak wrócę ze szkoły! ;d ech.. no jakoś przeżyje.. musze!:c chociaż jutro mam korki, więc w sumie ostatecznie też będę po 18, ale za to w śr się rozminiemy bo o 18 to mam to DKK o tej książce Rowling i pewnie zejdzie jakąś godzine ;x wgl nie chce mi się na to iść -.-
noo będziesz cały tydzień leniuchować.. znowu! zazdroszczę!
dobranoc;*
btw. nie ma jak to dostać o 23 smsa od kumpeli "jaki miała tytuł ta książka o gościu, że trzymał spermę w workach?".. xD super nie? xD]

Unknown pisze...

Wcale nie było takie proste ot, tak nagle zapomnieć o tym co przed momentem działo się w salonie i o tym jakby się to skończyło gdyby mały James się nie obudził. A zwłaszcza, gdy Leo uśmiechał się w ten specyficzny sposób, doskonale wiedzą jakie wizje plątają jej się po głowie, a przede wszystkim gdy mężczyzna przepinał guzik niby to jakby nigdy nic, choć zdecydowanie się z nią droczył. Udawała, że tego nie widziała, że wcale nie zrobiło to na niej wrażenia, ale jednak.. Na którą chwilę znów zaschło jej w ustach..
Szybko jednak jej myśli na moment rozproszyły się znów skupiając się tylko na Jamesie. A dokładnie na tym, jak zmusić maluszka by wypił syrop. Próbowała na wszelkie sposoby - robiła z łyżeczki samolocik, potem mruczała, że to za mamusię i tatusia, choć synek i tak nic nie rozumiał z jej paplaniny. Ostatecznie chłopczyk wcisnął w siebie jedną łyżeczkę, a Spencer z bólem serca podstawiła mu drugą, by zażył odpowiednią dawkę przepisaną mu od lekarza. Zacisnęła usta w wąską linie, widząc, że lekarstwo ani trochę nie przypadło mu do gustu. To nie było mleko mamy, to nie było mleko z proszku.. Wszystko poza tym dla małego było "ble", więc Spencer nie dziwiła się, że ostatecznie wszystko zwieńczyło się płaczem malca.
- Wiem. - Odparła wzdychając cicho, odkładając wszystkie lekarstwa na miejsce. Bo tak, pielęgniarkom wszystko szło jakoś lepiej, łatwiej, a przynajmniej tak wyglądało z punktu widzenia obserwatora. Wszak te lata praktyki chyba robią swoje, czyż nie?
Spencer nie miała wątpliwości, że Leo poradzi sobie z uspokojeniem synka, więc tylko stała z boku próbując jakoś pomóc rozchmurzyć maluszka. Ostatecznie podsunęła Jamesowi pluszaka z którym malec chyba lubił spać.. I jeszcze chwilę kołysany na rękach taty, wreszcie się uspokoił. Spencer uśmiechnęła się przy tym ciepło, mrucząc w stronę ukochanego, że chyba najlepiej będzie go znowu położyć spać.

[fe. nie wyszło mi -.- ale potem się rozkręcę!;d]

Unknown pisze...

[byłaś;p i tak ma wyjść na moje! Już wyszło w sumie;d
(no to masz szczęście, że mi wierzysz;p "niech będzie"?! no wiesz..;p)
spadaj ;p no weeź, jest:> taki dwu-trzydniowy zarost arr<3 jak np. u Piotra na zdjęciach! <3 ;D ahaha no nie dziwie się, że lubi ;D jak yeti?! dosłownie.? xD aha okej xd no ja tam nie wiem..;p oj, a wtedy nie wyglądał, tak?;p bosz, to teraz aż się boje pytać co Ty takie wyprawiasz, że jesteś taka zła;o no to super! ahaha taak, dzięki mnie, bo Ci powiedziałam, że na Ciebie leci.. tia rzeczywiście moja zasługa, mhm.. xD aaa no chyba, że tak;p oj to niefajnie :| ale rzeczywiście mojej siostrze też kiedyś tak rzęsy zaczęły dziwnie wypadać, no i już potem nigdy nie były i nie są takie ładne jak na początku :| e, ja tam bym wolała żeby były normalnie czarne i żeby zawsze było je ładnie widać ;p
no mam nadzieje:> ok,ok już będę pisać tylko Tobie pierwsze odpiszę w całości, co nie? ;d nie no, też myślę, że nie będzie takie potrzeby ;)
;pp
hihi ;D no bo nie miałam innego wyboru!:c oo a co to się stało, że jesteś wcześniej? ;p nie za dobrze Ci? xD no pociesza mnie pociesza i to jak! :) <3 no chcę, chcę.. ale książka mi się nie podobała za bardzo, więc wiesz.. xD (genialnie! ;d:>)
ta już to widzę Twoje sprzątanie i naukę xD znowu będziesz spała do 14, a potem Cię nie będzie chciało;p zwłaszcza, że potem już święta;p
AHAHA no bo czytałyśmy tego `gargulca` i tam właśnie bylo, że koleś trzymał spermę w workach foliowych..xDD a ona pisała coś tam do kroniki i nie pamiętała tytułu książki xD]

Unknown pisze...

Spencer miała dziwne wrażenie, że Leo wątpi w siebie jako ojca. Nie rozumiała tego, bo przecież był najwspanialszym tatą na świecie i była pewna, że James nie mógł wymarzyć sobie lepszego rodziciela niż on. Już widziała jak dorastający syn jest zapatrzony w swojego ojca, jak marzy, by w przyszłości być właśnie taki jak on. Że Leo będzie dla niego wzorem do naśladowania. Nie miała więc pojęcia dlaczego ukochany wydaje się być taki niepewny.. Zastanawiała się jak udowodnić mu, że jest naprawdę wspaniałym tatusiem, ale póki co nic nie przychodziło jej do głowy jak to by pozwalać mu często samodzielnie zajmować się Jamesem - by mógł nabrać tej pewności, że świetnie sobie radzi, że sam potrafi uspokoić chłopczyka. Nawet do głowy jej nie przyszło, że mężczyzna może obwiniać się o chorobę chłopczyka. Bo to nie była jego wina, jeśli już czyja to.. Tylko jej. To była jej wina, była tego boleśnie świadoma. Bo coś musiała przeoczyć, gdzieś musiało jej coś umknąć. Czuła potworne wyrzuty sumienia, bo to z nią był James, bo to ona się nim zajmowała i pomimo problemów w życiu wydawało jej się, że robi dla Maluszka wszystko, że opiekuje się nim najlepiej jak potrafi. A jednak, gdzieś zawaliła, gdzieś zawiniła i to nie dawało jej spokoju.
Uśmiechając się lekko odprowadziła spojrzeniem ukochanego, który wychodził na górę już ze słodko przysypiającym Jamesem, sama zaś usiadła przy stole wcześniej biorąc ze sobą dzbanek ze sokiem by nalać go sobie i Leo do szklanki. Obracając szkło w dłoniach w końcu miała chwilę by przemyśleć wszystko co się dzisiaj wydarzyło. Miała wrażenie, że jeszcze nie wszystko było wyjaśnione tak jak należy, głównie obawiała się, że w mężczyźnie tkwią jeszcze jakieś niewypowiedziane lęki, żale.. Ale nie chciała już o tym myśleć, chciała zapomnieć, chociaż dzisiaj, chociaż na chwilę. I udało jej się to, gdy tylko usłyszała dzwonek do drzwi, a potem kroki zbliżającego się szatyna niosącego już z daleka pachnące jedzenie. Mimowolnie oblizała usta, wstając by zaraz stanąć tuż za Leo, który opadł na krzesło i zabrał się za rozpakowywanie jedzenia. Oplotła mu luźno ręce w okół szyi, tak że jej dłonie swobodnie zwisały na jego torsie, a ustami przez moment sunęła do delikatnej skórze w okół ucha. Z cichym śmiechem wróciła na swoje miejsce, teraz marząc już tylko o tym by to dokuczliwe ssanie w brzuchu minęło!
Czas upłynął im niezwykle swobodnie i radośnie. Jedli włoskie dania, jak zwykle karmiąc się wzajemnie specjalnie wybranymi porcjami dla ukochanego. Śmiali się, żartowali, swobodnie rozmawiali zapominając o wszelkich troskach i problemach. W którymś momencie, gdy zobaczyła jak Leo pozwolił sobie zaszaleć zamawiając dla nich również tiramisu, przed oczami stanął jej ten gigantyczny rachunek, który znalazła przez przypadek. Nie chciała jednak psuć nastroju rozmowami na temat ich finansów, które podejrzewała nie wyglądają tak kolorowo jak zawsze.. Ale musiała kiedyś z nim na ten temat porozmawiać i to jak najszybciej. Teraz jednak nie zawracała sobie głowy pieniędzmi i innymi problemami. To było ich czas, takie ich małe święto.

[no to.. powoli się rozkręcamyy.. xD coś tam przewinęłam;p]

Unknown pisze...

[no i Krk powinien zostać za niedługo wznowiony nawet dziś! ;d]

Unknown pisze...

[byłaś, nawet jeśli nie alkoholem to wygraną, a to i tak wychodzi na moje! ;p ile? do znudzenia Skarbie ^^
(;D no i teraz to brzmi porządnie ;d ale wiesz takie normalne też Ci mogę prawić jeśli chcesz;D)
;p no serio! :> e tam, nie wiem nigdy nie całowałam się z papierem ściernym więc nie mam porównania nie wiem jak Ty.. xD no ale weź, przynajmniej wiesz, że całujesz się z mężczyzną, a nie jakimś nastolatkiem ;p ale czasami miło jak facet całkowicie zgoli zarost, nie powiem, że nie, ale tak czy siak zarost mnie kręci i już ^^ no, nie zawsze, bo niestety nie każdemu pasuje, ale dodaje takiego uroku mimo wszystko :> dlaczego nie możesz?! xD więc on ma zarost, czy bródkę bo to robi różnicę xD oj, tam ale widzisz - Ty nie uciekłaś on też nie ucieknie ^^ ok, to nie pytam ;p (dzięki, doceniam! ;dd) ach, bo najwidoczniej nie znają się na facetach, poza tym moja intuicja jak zwykle jest niezawodna :> o, serio? :D dobrze, już przestaje marudzić xD
haha :D
;pp o popatrz, czyli czasami potrafisz się wcześniej ogarnąć, a Ty szalona ;D hihi;d no<3 więc wiesz że jak mi się książka nie spodobała to mój entuzjazm opadł, bo już nie będę mogła napisać recenzji wychwalającej jej powieść xD no jaram się jaram :> (;d)
no wierzę, wierzę :) ale wiesz, każdy lubi czasami poleniuchować :d no w sumie racja.. ;d
ahahaha xD (.. xDD GARGULEC:> xD
yep.. powoli:> nie musimy się śpieszyć! ;d
okej, ogarniaj co tam musisz;) dobrze, może tak być jak najbardziej ^^]

Unknown pisze...

Tak, Spencer idealnie wiedziała jaki jej ukochany potrafi być uparty jeśli tylko zechce, czasami nawet bardziej od niej! Trudno było mu wyperswadować pewne sprawy, bo mężczyzna jak już sobie coś wbije do głowy to.. Cóż, trudno mu przetłumaczyć, że powinien przyjąć pomoc. Zwłaszcza w takiej sprawie, sprawie, która sum summarum dotyczyła ich dwójki. Bo przecież pomimo tego, że Leo zajmował się rachunkami, to zawsze wspólnie za nie płacili. Owszem, Spenc zdawała sobie sprawę, że ten jej zasiłek, który teraz dostaje z pracy jako osoba na macierzyńskim nie jest zbyt wielki, ale.. Chciała jakoś pomóc. Nawet jakby musiała wcześniej wrócić do pracy - wiązało by się to z nowym kosztem wynajęcia niani, to gdyby wróciła do firmy byłoby im łatwiej - jej wypłata wzrosłaby znacznie, a gdyby wzięła kilka dodatkowych zleceń jakoś uporaliby się z wydatkami. Oczywiście Spencer nie była pewna czy byłaby w stanie zostawić Jamesa samego z jakąś obcą kobietą, zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach, ale gdyby była zmuszona.. Poza tym, zawsze jej mama mogłaby przyjechać przynajmniej na jakiś czas by zająć się wnukiem. Tak czy siak, musieli o tym porozmawiać, bo nie mogła zostawić Leo z tym samego.
Teraz jednak nic już nie zaprzątało jej myśli - ani finanse, ani ich niedawno przeprowadzona rozmowa, żadne wspomnienia, nawet James opuścił jej myśli, gdy wylądowała na kanapie. Gdy Leo chwycił jej dłoń w kuchni i zaczął prowadzić w bliżej nieokreślone miejsce, ale z oczywistymi zamiarami, Spencer modliła się by jej nie męczył, by po prostu zrobili to już, teraz, obojętnie gdzie! Sypialnia wydawała jej się odległym miejscem, poza tym cóż, jeśli zostaną w salonie jest większe prawdopodobieństwo, że jej rozkoszne krzyki i jęki nie obudzą śpiącego na górze Jamesa. A ona nie chciała by znowu cokolwiek lub ktokolwiek im przeszkodziło.
Oblizała usta widząc jak Leo rozpina koszulę, chyba specjalnie przedłużając moment na który oboje czekają.. Poruszyła się niecierpliwie, a ukochany jak na zawołanie rzucił się na nią, łapczywie wpijając się w jej chętne na wszelkiego rodzaju pieszczoty wargi. Zamruczała z zadowoleniem pod naporem jego ust, z rozkoszą sunąc dłońmi po jego odsłoniętych plecach, torsie i z zadziornym błyskiem przyjmując jego ręce które bez wahania wsunęły się pod jej bluzkę, by zaraz zerwać ją z niej i odrzucić gdzieś w bok.
Był już tylko on, jego usta, jego idealne ciało. Żądza paliła ją żywym ogniem, jej ruchy były zniecierpliwione, gwałtowne, drapieżne, gdy jej palce odnalazły wreszcie zapięcie jego spodni, a w tym samym czasie rozkoszowała się pieszczotami, które fundował jej Leo zsuwając się coraz niżej..

[wgl tak sobie myślę jak my ich wyślemy na te wakacje jak mają takie problemy finansowe? xd może jakiś.. spadekk? xD ]

Unknown pisze...

[byłaś i wychodzi xD
(no.. normalnie! ;d wiesz, że jesteś genialna, cudna.. :> ;d)
przecież żartowałam haha;d hahaha serio, ślady?!xd więc może rzeczywiście chodzi mu o zaznaczenie swojego terenu?;p e tam, wcale nie są takie fajne, jak u marnego nastolatka;p ale od czasu to czasu nie są złe :D jeżu, to co on Ci robi? xDD haha to całe szczęście xd aa taki zarost? ;p to fajny jest właśnie :D co, niech mi będzie?:> (i jestem;d) ei, nie, nie nie ;p poza tym moja intuicja sama beze mnie nie przyjdzie! xD ok, milczę!:c xD
aa to wszystko wyjaśnia ;p mhmh;) dobrze, dobrze postaram się napisać dobrą recenzje ;p chociaż nie wiem czy krytyka będzie mile widziana xD
Ty?! xD no weź, nie bierz przykładu ze mnie ! ;p a dzisiaj to nawet ja nie zaspałam;p
jasne, jasne, a pewnie już zamówiła w jakiejś księgarni xD
oj :c no trudno ;p
;)
no pomyślimy jeszcze;d]


Podobało jej się to zdecydowanie Leo, to jak bez wahania pozbywa się z niej garderoby, to jak drapieżnie całował jej usta, to jak pieścił stanowczo jej ciało dłońmi. Ona nie pozostawała mu w tym wszystkim dłużna, bo sama była równie spragniona co on, ona również była jego spragniona, nią również targała tak ogromna żądza. Pragnęła jego, jego ciała, pragnęła swojego ukochanego.
Tyle tylko, że nagle do jej świadomości przyćmionej pożądaniem dotarło, że nagle zabrakło jej ukochanego. Mężczyzna, który wtargnął w nią gwałtownie, z zaskoczenia był jeszcze nim, bo to było coś do czego czasem się posuwali, czego sobie nie szczędzili, bo mimo wszystko lubili tę nutkę brutalności, bo Spencer podobał się ten rozkoszny ból. Tyle tylko, że.. Nagle to przestał być ten właśnie ból. Ten, który sprawiał, że chciała więcej, że nie chciała by przestawał. Nie to było coś innego - bo to co teraz robili to zdecydowanie nie była miłość. Leo się z nią nie kochał, on.. Cóż mówiąc wprost po prostu ją rżnął. A to nie było już ich w stylu. Brutalność, drapieżność - owszem, ale do pewnego stopnia, do pewnej granicy. Bo w ich czynach, ruchach zawsze mimo wszystko czaiła się miłość, to głębokie uczucie, świadomość, że robisz to z tym kogo kochasz. A teraz nagle to zniknęło. Widziała ten szał w jego oczach, to jak tylko dąży do zaspokojenia swojej nieokiełznanej żądzy. I uderzyło w nią wrażenie, że on nie widzi już jej - Spencer, swojej ukochanej. Że ona nawet dla niego już nie jest kobietą, tylko kimś, a raczej wręcz czymś co po prostu go zaspokaja.
Ale nie potrafiła błagać by przestał, nie potrafiła powiedzieć, że to boli. Tylko coraz mocniej zaciskała palce na jego ramionach. Zacisnęła również powieki, zacisnęła usta, które i tak zaraz otworzyły się po raz kolejny, bo nie mogła zdusić kolejnego krzyku..

[no.. weeź. xD i co raz, kutwa będą mieć też problemy łóżkowe? ;p miałam nadzieje, że w tej sferze przynajmniej ich oszczędzimy;pp]

Unknown pisze...

[byłaś i wychodzi ;p
(haha ok, oszczędzam?;p)
ahaha xD no co przecież nic nie mówię xd no sama powiedziała, że zaznacza teren ;p i tak ja tam wole facetów z zarostem i tyle, co tu więcej mowi xD moja wyobraźnia nie zna granic, więc jak potem będę miała głupie domysły to się nie zdziw ;p tak myślałam ;p no^^ ;) aa no, na pewno nie ucieknie, jestem tego pewna! ;d no.. skoro chcesz to tak określić może tak być ;p phi;pp
no wiem, wiem ;p mam taką nadzieje;)
Hellouu ja też miałam na 7! xd dwa razy w tyg zawsze mam na 7 :c xd ale doskonale Cię rozumie ;d serioo :> tzn trochę późno wstałam ale nawet się wyrobiłam w czasie ^^
intuicja xDD
;))
;pp nie wiem.. w sumie no byłby kolejny dramat, ale z drugiej strony no wiesz, zawsze przynajmniej tu im było dobrze, a ja już widzę te wyrzuty sumienia Leo i jak boi się jej dotknąć żeby jej krzywdy nie zrobić, więc nie wiem czy chcę psuć tę ich strefę, więc sama zadecyduj, bo nie wiem jak mam teraz odpisac na wątek, bo to co napisałaś było już łagodniejsze więc no.. nie wiem co mam pisać teraz;p
i na Krk mam odp już jutro, bo dzis mi nie odpiszesz już nie? ;p :)]

Unknown pisze...

[i najlepiej odpisz mi na razie tylko na to ostatnie pytanie odpowiedź, bo wiesz żebym mogła zacząć pisac odpowiedź ;d]

Unknown pisze...

[no ja też lubię psuć, ale Ty to już szczególnie ;p ale no.. bez przesady?;p zwłaszcza, że to by się tak wszystko zlało w czasie z tym wcześniejszym i w ogóle już by był totalny kryzys, bo tutaj zawsze było im dobrze, i bach, co nagle tu też źle? Więc no.. Ja bym była za tym żeby nie psuć? Może tak być? :)
ok;)
ok xd]

Unknown pisze...

[byłaś i wychodzi xd
(powinnaś ;p)
no wcale xD nie musiałam ale mogłam;p ahaha i mam nadzieje, że nie podrapie!;p bo ja to w sumie nie wiem jak on Ci to robi, że taka wydrapana chodzi.. z wysypką czy coś xD dziwne troszku xD no to ok ;pp `niech będzie` cóż za optymizm ;p a czy ja mówię, że nie?;p
;d
;p
Znaczy tak, coś tam wspomni, w sensie, że wiesz, że nawet może mu powiedzieć, że przez chwilę się poczuła jak no.. jakby tylko nie wiem chodziło o jej ciało, tylko i wyłącznie, a po prostu Leo no wiesz, że będzie miał wyrzuty sumienia coś tam, ale nie że będzie się potem bał jej dotknąć, czy znowu z nią kochać, tylko powiedźmy, że następnym razem będzie delikatny czy cooś. Bo wiesz o co mi chodzi nie? xD że jak tu by mieli kryzys to by się cos naprawdę popsuło no bo co by się nie działo tutaj zawsze im razem było dobrze nie?;p no wiesz o co mi chodzi? xd bo nie umiem tego w słowa ubrać ;p]

Z lekkim przerażeniem przyjęła jeszcze gwałtowniejsze ruchy mężczyzny. To nadal nie był jej ukochany, bo.. Nie tu dalej nie było miłości, nawet jej cienia. Wydawało jej się jakby mężczyzna w ogóle o niej zapomniał, ale dopiero po chwili gdy na moment rozchyliła powieki, wydało jej się jakby trochę coś się zmieniło - jakby wrócił Leo. Jakby już nie było tego mężczyzny, który myśli tylko o sobie. Bo ten chciał dotrzeć na szczyt razem z nią, chciał z nią doznać rozkoszy, tylko po prostu chyba nie zdawał sobie sprawy, że jednak przekroczył pewną.. Granicę, której wcześniej nie przekraczali. Ale to przywróciło jej wiarę, że jednak nie jest tylko narzędziem w jego dłoniach, że ciągle jest jego Spencer. Że o niej pamięta - widziała to w jego oczach, tę pewność, że dzielą rozkosz razem. I nagle, tak niespodziewanie i dla niej przyszło swego rodzaju rozluźnienie, bo to dzięki temu, że wrócił jej ukochany, który o niej pamiętał, który ją kochał, który nie chciał jej krzywdzić. Który pragnął dotrzeć na szczyt z nią. I nie wiedziała jakim cudem, ale po jej ciele też rozlała się ta znajoma fala rozkoszy - może trochę słabsza niż jego, może doszła nieco później niż on, ale jednak.. Nie zmieniało to jednak faktu, że była obolała, bo zbyt tych szaleńczych, brutalnych poczynaniach mężczyzny, ktory na moment zatracił się w żądzy zapominając o wszystkim, nawet o niej.
Ale to co działo się już potem, to jak odnalazł swoje ulubione miejsce w zagłębieniu jej szyi, to jak sunął ostrymi zębami po jej skórze to już był jej Leo. Pozwoliła sobie w pełni otworzyć oczy, pozwalając samotniej łzie wypłynąć z oka i zaraz zniknąć w kosmykach włosów nim szatyn zdążył odróżnić słony kryształ od kropelek potu. Powoli też rozluźniła uścisk na jego ramionach, czując jak palce z trudem jej się rozprostowują, a o tym jakie pozostawiły jej paznokcie na jego plecach wolała o tym nie myśleć póki co.
Wgięła usta w bladym uśmiechu, gdy mężczyzna wciągnął ją na siebie, zamykając w ciasnym uścisku. Nie narzekała jednak, bo tutaj było jej dobrze, bo miała świadomość, że nie chce się z nią rozstawać, a gdy odnalazł jej usta pozwoliła mu na kolejny pocałunek, pragnąc teraz czułego, przepełnionego miłością pocałunku - bo pomimo wszystko potrzebowała jakiegoś zapewnienia, że w tym co właśnie się stało nie chodziło tylko o jej ciało. Że nie była tylko narzędziem. Że chodziło też o nią, o ich tęsknotę, miłość, uczucie..

Unknown pisze...

[byłaś i wychodzi xD
(tak!;p)
;D ae.. nie chcialam? xd a wiesz, bardzo chętnie poszukam sobie takiego Piotrusia! :> ahaha nie dzięki, wiem idealnie jak to się robi, dlatego nie mogę pojąć jakim cudem Ty chodzisz potem z wysypką xD (no chyba, że masz na myśli takie zaczerwienienie chwilowe xd) ahaha nie? xD no co Ty a już myślałam.. xD żartowałaś?!:o uf, cale szczęście bo już się zaczynałam poważnie dziwić ;p ahaha nie wiem, może lepiej już skończmy co? ;p no tak, ten Twój zarażający optymizm.. racja ^^ że oczywiście, że masz racje Słońce;d
;D
nie bój się to nic strasznego :> nie spieprzysz, nie pozwolę Ci!;p no tak właśnie o to mi chodziło - żadnych kryzysów w tej sferze, tak właśnie :) ale serio się cieszysz, czy tylko tak mówisz, żeby mi głupio nie było, że zniszczyłam nam dramat? ;p ;)
a jak mialo być?:> to trzymam za słowo ^^ ;) no ja będę po 19 pewnie;p ahaha niewyspana?:> okej, niech będzie, że niewyspana :p dobranoc, do spisania jutro, bo jak oczywiście tradycyjnie odpiszę po południu :> :*]

Unknown pisze...

Bo zawsze właśnie o to chodziło, że w tym akcie miłości, który jest widzialnym znakiem ich uczucia zbliżają się do siebie najbliżej jak tylko mogą, obnażają się przed ukochaną osobą nie tylko w ten zwykły, fizyczny sposób, ale też psychiczny. Bo tu nie ma zahamowań, bo to jest pożądanie, bo tu jest żądza, bo tu jest nienasycenie, pragnienie drugiego ciała. Ale co najważniejsze nieważne jak by się to nie robiło - powoli i zmysłowo, czy gwałtownie i drapieżnie - i nieważne jak rozkosz przyćmiewa Ci umysł, zawsze jesteś świadomy tej drugiej, ukochanej osoby, dbasz też o jej spełnienie, to z nią chcesz zdobyć szczyt miłosnego uniesienie. Nie tylko zaspokajasz swoje żądze i pierwotne instynkty, ale przede wszystkim pokazujesz też miłość, oddanie, troskę i te wszystkie uczucia, którymi obdarzasz drugą osobę. Pragniesz jej szczęścia.
I Spencer zawsze wiedziała, że właśnie to wszystko Leo wyraża w każdym swoim geście, w każdym ruchu podobnie jak ona. Że robią to, by złączyć się w jedno ciało, w jeden organizm bo właśnie tego naprawdę pragną - być razem najbliżej jak to się da. I wiedziała, że gdy Leo rzucał się na nią jak dziki zwierz ciągle o niej pamiętał, ciągle chodziło o jej ciało, ale też o nią. Pod koniec, gdy docierał na szczyt, również chciał to zrobić z nią, był chyba pewny, że dociera tam z nią. Tyle tylko, że po raz pierwszy gdzieś w środku tego wszystkiego na moment się zatracił. Już nie myślał o niej jak o ukochanej kobiecie, a tylko i wyłącznie jako narzędziu, który ma go zaspokoić. Nie zważał na fakt, że sprawia jej ból - nie ten rozkoszny ból, po którym rozkosz przechodzi przez Twoje ciało, po którym się uśmiechasz, a ten który zwyczajnie.. boli i wyciska łzy z oczu. Nie wiedziała dlaczego to się w ogóle stało, dlaczego Leo nagle o niej zapomniał, ale.. Wiedziała, że taki nie jest. Że to się nie powtórzy, bo Leo ją kocha, nie chodzi tylko i wyłącznie o jej ciało, prawda? Więc nie chciała o tym mówić, bo ból, który promieniował po jej ciele przecież zniknie.. Zresztą niby co miałaby mu powiedzieć?
Tak, drżała. Nie potrafiła nad tym zapanować - ale nagle uspokoiła się, po tym drugim, czułym pocałunku mężczyzny, w którym zatonęła bez reszty. Zamknęła jego twarz w swoich dłoniach, z równą delikatnością i miłością odwzajemniając jego pieszczotę. I dopiero po niej na jej ustach wykwitł, szczery, szeroki uśmiech.

Unknown pisze...

[byłaś i wychodzi xD
(:D)
ok, nie chciałam :D miał być!;p chociaż sama w domyśle pisałam o kimś podobnym do niego, ale mniejsza z tym;p To co czytasz Słońce ;p No właśnie, że napisałaś, że z wysypką ;p a zaczerwienienie to coś innego i już bardziej naturalnego, bo owszem zdarza się :D wierzę, wierzę, jak chce to podrapie xD tak, już cicho xD zawsze szczerze ^^
;p a nie ma za co ;d no właśnie mi też się wtedy niemiło zrobiło, bo to tak było jakby już zniszczyli tą jedyną rzecz, gdzie im zawsze bez względu na wszystko bylo.. bosko, nie? ;p więc nie chcę tego im niszczyć ^^ no to po prostu przestań go zadręczać.. to nic trudnego! ;) ;d
aa o to chodzi ;p to tak rozumiem idealnie ;) ooo ale Ci fajnie! A ja za pół godziny muszę iść, a tak mi się nie chce! :C weź się w tym czasie pouczyć, żebyśmy potem mogły pisać..:> tak, tak oczywiście niewyspana;p]

Bo.. rzeczywiście w jakimś stopniu nie była cała jego w tym momencie. Nie żeby nie chciała, tylko po prostu ból zabrał jej cząstkę dla siebie, śmiejąc się szyderczo, rozpraszając jej myśli, bo niestety ale Spencer czuła się jakby ktoś rozerżnął ją na pół i dopiero przed momentem scalił w całość. Nawet ta rozkosz, której ostatecznie przecież i tak zaznała nie potrafiła złagodzić chwilowo obolałego ciała i po cichu Spencer marzyła by zwinąć się gdzieś w kłębek, wcześniej zażywając kilka tabletek przeciwbólowych i poczekać aż to wszystko minie, najlepiej tak jak teraz w jego objęciach. Bo wiedziała, że Leo nie chciał jej ranić, nie chciał jej skrzywdzić. Spenc była pewna, że mężczyzna był przekonany, że jej nie krzywdzi, że to wszystko jej się podoba, że to tylko rozkosz wprawia ją w drżenie.. że nie dostrzegł bólu w jej oczach, bo gdyby tak było to by przestał, zwolniłby.
Nie pozwoliła jednak sobie, by w jakikolwiek sposób pokazać, że cokolwiek jej się stało. Nie chciała psuć tej chwili, bo przy nim naprawdę było jej dobrze. Bo naprawdę czuła się przy nim szczęśliwa. I wreszcie mogła skupić się już tylko na nim, gdy spomiędzy jego ust wypłynęły te dwa magiczne słowa, które sprawiły, że jej oczy zabłyszczały w znajomy sposób, gdy tylko je wypowiadał. Objęła go ciasno ramionami, teraz sama na moment odnajdując jego wargi, które pocałowała czule, z miłością, bez zbędnego pośpiechu.
- Wiem. - Odparła z wesołym uśmieszkiem, trącając jego nos własnym. Zaraz jednak wszystkie jej rysy twarzy złagodniały, gdy sama wyszeptała "kocham Cię" patrząc mu prosto w oczy. Bo kochała go! Kochała do szaleństwa, kochała tak mocno, że chyba sobie nawet nie wyobrażał! I nadal była jego spragniona, bo.. No cóż, chciałaby by zrobili to tak jak zawsze. By nie zapominali o sobie.. I nadal tęskniła, nadal wydawało jej się, że są od siebie za daleko. Więc objęła go tak mocno jak tylko potrafiła, na tyle ile pozwalało jej obolałe ciało, a sama zaczęła wyznaczać ścieżki swoimi ustami po jego twarzy, szyi, aż dotarła do jego ucha, które płatek przygryzła zębami, by zaraz powtórzyć słodkie wyznanie miłości.

Unknown pisze...

[no i teraz już na nic więcej Ci nie zdążę odpisać.. bo muszę iść za 15minut a jeszcze się ogarnąć trochę muszę, więc teraz idę, wrócę po 19, koło w pół do 20, więc no teraz się ucz, czy ogarniaj co tam musisz żebyś potem miała więcej czasu dla mnie :> :*]

Unknown pisze...

[byłaś i wychodzi! :>
hihi ;D no niech będzie - o niego i koniec tematu :> xD ja Ci coś wmawiać?!;o no daj spokój ;p never xD tak właśnie - wszystko się zdarza :> no, męski zarost jest.. booski!<3 ;D więc..ok ;D tak, milczymy.. :x ^^ serio serio:> :d
no któraś z naszej dwójki musi o nich dbać ;p czyli nie jesteś zła?:> ahaha no to weź niech myśli o jakiś przyjemnych rzeczach ;> przynajmniej jakiś czas, tak dla odmiany ^^
no tak, racja;p no nie chciało mi się ;p ale.. nie powiem, było całkiem fajnie ^^ obgadałyśmy książkę, musiałam uciekać przed zdjęciami i jeszcze nagle zapadła taka cisza a mi w brzuchu zaburczało.. bosko xD
nie wnikaj, masz racje xD
oj, to szkoda :c ale to nic, ucz się ucz, ja w sumie też mam trochę roboty - sprawdzian z chemii, a w ogóle materiału nie ogarniam, plus do tego korki i muszę wszystko o roślinach powtórzyć i wszystkie te cykle, nie cykle Krebsa itd -.-]

Gdy Leo obdarzył usta Spencer kolejnym pocałunkiem, z którego kobieta od razu wyczytała to znajome, rozkoszne napięcie, które miało prowadzić do jednego dotarło do niej, jak ukochany odczytał te jej drobne zabiegi. Z jednej strony jego wniosek wcale nie był błędny, bo i owszem, Spenc miała ochotę na więcej, bo nadal go pragnęła, nadal była nienasycona - chciałaby zrobili to tak jak zawsze, gdy nieustannie są razem, gdy myślą o sobie wzajemnie. Wiedziała, że tym razem tak będzie, że przedtem po prostu może zbyt duża tęsknota i ten ból, te wszystkie rany znalazły ulgę w takim zachowaniu mężczyzny, że był to tylko jednorazowy wyskok. Była pewna, że Leo tego nie chciał, bo przecież pomimo zaspokajania żądzy, mimo pożądania on zawsze w tym akcie miłosnym, podobnie jak ona wyrażał też swoją miłość, chęć bycia niej jak najbliżej, chęć złączenia ciał w ten jedyny i niepowtarzalny sposób. A już na pewno nie zrobiłby tego wiedząc ile realnego fizycznego bólu jej to przyniosło. Była pewna, że to się nie powtórzy. Dlatego nie miała oporów przed kolejnym uniesieniem, przed kolejnym zbliżeniem, bo ufała swojemu mężczyźnie, wiedziała, że chce dla niej spełnienia, rozkoszy, że chce sprawić jej przyjemność. Że chce wspólnie z nią dotrzeć na szczyt miłosnego uniesienia. I przecież nikogo nie mogło dziwić, że zamierzali to znowu powtórzyć, bo przecież im nigdy nie wystarczał jeden raz. Bo ciągle byli siebie nienasyceni, spragnieni, bo pociąg, ta chemia między nimi była ogromna! Więc tak, z jednej strony była to zachęta, ale z drugiej Spencer po cichu liczyła, że.. Cóż, że przez moment skupią się tylko na właśnie takich drobnych czułostkach, by jej ciało mogło wrócić do równowagi. Odwzajemniła jednak pocałunek ukochanego wyraźnie dając mu do zrozumienia, że idealnie zinterpretował jej pieszczoty, bo Spenc od razu wpadła na genialny pomysł jak dać swojemu organizmowi jeszcze trochę czasu, by ból po agresywnych poczynaniach ukochanego minął.
Wiedziała, że szatyn nie będzie narzekał. Więc w którym momencie oderwała się od jego ust, rozciągają wargi w zaczepnym uśmiechu. W jej oczach błyszczały figlarne iskierki, gdy powoli zaczęła zsuwać się w dół ciała ukochanego, obdarzając każdy skrawek jego skóry odpowiednią pieszczotą, i tak powoli, powoli przesuwała się w dół, aż dotarła do celu. Stanowczym ruchem nakazała mu z powrotem przerzucić się na plecy - sama zaś zgrabnie wdrapała się z powrotem na niego już nie zważając i nie zwracając uwagi na ból, który przy szybkim ruchu znowu falą rozszedł się po jej ciele, choć już zdecydowanie słabszą niż wcześniej, bo teraz wszystkie jej myśli, zmysły, po prostu cała ona skupiła się na jednym zdaniu, gdy zniknęła pomiędzy jego udami.

Unknown pisze...

[btw, na Krakowie na razie nie odpiszę, bo na razie nie mam za bardzo weny i nie wiem co tam naskrobać, więc może potem, albo już jutro, bo.. odpiszesz mi tam dzisiaj jeszcze jak coś, czy już raczej nie dasz rady? :)]

Unknown pisze...

[ochotę to ja mam, gorzej z weną! ;p ale może zaraz wróci mi wen więc wiesz ;) ]

Unknown pisze...

[znaczy na wątek tutaj zaraz odpiszę, tylko no wgl przeoczyłam, że Ty mi już odpisałaś.. ;pp ]

Unknown pisze...

[byłaś i wychodzi ;p
;DD no dokładnie tak, ja bym nie mogła, w życiu! ;p dlaczego źle?! xD dobrze, nie każę ;p noo :D
haha wiem, wiem, że się cieszysz ;p że co?!;o jak to by nie żył?!;o i jakbyśmy wtedy pisały, co?! ;c no to dobrze;) oo serio?dzięki^^ no to dobrze, szukaj mu czegoś innego, finanse to dobry trop;p
no co nie zmienia faktu, że nie chciało mi sie iść bo mam trochę roboty do ogarnięcia;p no zdążyłam zjeść tylko połowę xD
o dokładnie, to to to :d
:c e tam, chyba już wolałabym się nudzić niż się uczyć na te popieprzoną chemię ;p o tak? ;d no ja już mam dość Krebsika;p]

Spencer doceniała te momenty, gdy Leo pozwalał przejmować jej dowodzenie - wiedziała, że zazwyczaj nie chce jej na to pozwolić, bo sam wolał dominować, poza tym dość często brakowało mu cierpliwości, a ona lubiła się z nim podroczyć, uwielbiała, gdy nerwowo poruszał biodrami niemal błagając by więcej go już nie męczyła, by dała mu tego czego chce. Wielbiła w ten sposób podsycać jego żądze, bo wiedziała, że potem nagroda smakuje jeszcze lepiej. Tym razem nie męczyła go jednak aż nazbyt długo - tylko przez chwilę krążyła ustami w okół swojego głównego celu, a gdy wreszcie do niego dotarła nie szczędziła mu intensywnych pieszczot, doznań - idealnie wiedziała jak zaprowadzić ukochanego mężczyznę na skraj szaleństwa. Nakręcały ją jego zadowolone pomruki, jego oczy coraz bardziej błyszczące od zbliżającej się ekstazy, to sprawiało, że dawała z siebie jeszcze więcej. A gdy wreszcie obydwoje dostali to czego chcieli, gdy osiągnęli upragniony szczyt, Spenc powoli wyprostowała się wyginając usta w nadal niezwykle zaczepnym uśmiechu, zgrabnym ruchem odgarniając włosy na jedno ramie. Przez chwilę tylko patrzyła na twarz ukochanego wykrzywioną spełnieniem, które osiągnął tylko i wyłącznie dzięki niej, a to napawało ją dziką satysfakcją, a sama też drżała od rozkoszy. Z lubością przeciągnęła dłońmi po jego umięśnionym brzuchu i torsie, by zaraz przylgnąć z powrotem do jego ciała odnajdując jego wargi z cichym śmiechem zadowolenia. Obdarzyła jego usta namiętną pieszczotą, w znajomym odruchu wplątując palce między kosmyki jego włosów.

[chemia i biologia wyżerają mi mózg :c xD]

Unknown pisze...

[wychodzi i byłaś :>
no to bardzo się ciesze, że wiesz;d oj tam oj tam, nie wiem o co Ci chodzi.. xD ależ nie ma za co! ;D
;)) jeżu, ja wiedziałam, że Ty wtedy planowałaś go uśmiercić.. dobrze, że wtedy napisałam o tym żebyś nie ważyła się tego robić, bo no.!;o weź, jak mogłabyś mi to zrobić?;c no powstrzymuje, jakoś mi się udaje;p no w sumie racja.. to wymyślimy mu coś innego ;>
no ja czasami też muszę sobie ponarzekać zwłaszcza kiedy czekam aż tabletki na ból brzucha zaczną działać xD
;D
no tak, tak wiem same pozytywy :d cykl mocznikowy to zło, ale już sama to mam jakoś ogarnięte mniej więcej;p
;)]

Z przyjemnością przyjęła ten zachłanny pocałunek, którym obdarzył jej usta Leo, gdy tylko na nowo przylgnęła do jego warg - uwielbiała ich smak, nigdy nie było jej dość, jakby nigdy nie miała nasycić się ich smakiem. Rozkoszowała się również jego drżącymi dłońmi które gładziły ją po plecach jak i jego znacznie przyśpieszonym oddechem, nie tylko od gwałtownego pocałunku, który w jakimś stopniu sprawiał, że zapominali jak się oddycha, ale przede wszystkim po dopiero co przeżytej rozkoszy. Te właśnie wszystkie drobiazgi sprawiały jej radość i przyjemność. A potem, gdy Leo postanowił się od niej oderwać, delektowała się jego delikatnym łagodnym dotykiem, tonąć w głębi jego oczu. Palce czule sunące po jej twarzy, wyznaczające tylko sobie znane ścieżki wywoływały u niej rozkoszną gęsią skórkę - Spenc nieustannie uśmiechała się, bo była najnormalniej w świecie szczęśliwa. Bo była blisko niego, bo widziała miłość bijącą z każdego jego ruchu. Ten moment sprzed paru chwil, gdy mężczyzna stracił nad sobą kontrole bez zapamiętania oddając się tylko zwierzęcej żądzy wydawał jej się niezwykle odległy, jakby się w ogóle nie wydarzył. Ba! Ona już o nim nie pamiętała, bo teraz było rozkosznie dobrze, bo skupiała się tylko na tych czułych poczynaniach ukochanego, na jego pieszczotach wywołujących uśmiech, przyjemny dreszczyk i zarazem to zniecierpliwienie, gdy czekasz na więcej..
I w końcu dostała coś więcej, znacznie więcej, gdy wreszcie Leo postanowił poświęcić swoją uwagę jej piersiom spragnionym rozkosznych pieszczot. Zmysłowo zagryzając wargę obserwowała jego poczynania, co jakiś czas wzdychając z błogością, przeczesując jego włosy palcami, gładząc go po ramionach, po plecach.. Zdecydowanie lubiła, gdy skupiał się na tej części jej ciała. I nie wiedzieć dlaczego w tym momencie przypomniał jej się dzień, a raczej poranek dnia, gdy mieli odebrać Jamesa ze szpitala po jego narodzinach, gdy wreszcie lekarze zgodzili się go wypisać. Wróciła do jednego konkretnego momentu, a dokładnie do chwili, gdy wyszli spod prysznica, a ukochany zaczął karmić ja wizjami, gdzie od samych obrazów jak to wszystko może wyglądać robiło jej się gorąco i sucho w ustach. Idealnie pamiętała jedną z jego fantazji..
- Wiesz, że trzeba będzie dzisiaj zrobić pranie..? - Wyszeptała pomiędzy jednym, a drugim rozkosznym westchnieniem. Przy tych słowach spojrzała na niego znacząco, psotnie i zaczepnie. Bo nie miała wątpliwości, że zrozumie o czym mówi. No hej, przecież zdeklarował się, że będą pranie robić razem, czyż nie?

Unknown pisze...

[byłaś i wychodzi! wychodzi i byłaś :D
no kompletnie nie mam pojęcia! xD hihi :D
no i bardzo dobrze, że przestało Ci się podobać! ale nawet pamiętam jak o tym chyba nawet wspominalaś.. ;x mi też się to nie spodobało ;p no wiem, wiem, że jestem cudowna :D. a przewidująca dzięki mojej wspaniałej intuicji :D no tak, ale ta nowa postać to już by nie był Leoś <3 no tak, zapomnialam, że to nie w moim stylu :d ale ja uwielbiam takiego Leosia, przecież wiesz;) no bo wykombinujemy jakiś dramat dla Leo żeby miał się czym zadręczać, spoko luz ;d
no czasami mi się zdarzy, niestety;p a ja ibupromu max, bo mi żadna inna tabletka nie pomoże -.-
no ja właśnie olać nie mogę i nad tym ślęczę jak głupia -.- xd ale spoko, dzięki chemii na przykład przypomniałam sobie o tym co mi wyleciało z głowy, a chciałam to własnie przypomnieć w wątku, w sensie o tej fantazji Leo :D bo wiesz akurat przeszłam do tematu o mydłach i był punkt "mechanizm prania" i mi się przypomniało xD]

Spencer z zaciekawieniem uniosła brew, nie będąc pewna co oznacza to nagłe przerwanie pieszczot. Były w końcu dwie opcje - w głowie Leo już rodziły się wizje namiętnego seksu na pralce ustawionej na wirowanie lub mężczyzna po prostu jeszcze nie zrozumiał do czego nawiązuje brunetka. I gdy tylko jego twarz znalazła się na poziomie jej twarzy od razu zrozumiała, że chodzi o to drugie i ledwo powstrzymała wybuch śmiechu, pozwalając sobie tylko na rozbawiony chichot pod nosem, który zaraz został stłumiony przez nagły pocałunek ukochanego, do którego wreszcie dotarło dlaczego Spenc nagle w środku ich rozkosznych doznań, postanowiła wspomnieć o praniu..
Z zadowoleniem obserwowała mężczyznę, który zaraz zerwał się na równe nogi wyraźnie chętny gnać od razu spełnić jedną ze swoich fantazji. Nim się obejrzała znalazła się też w jego ramionach, więc zaraz ciasno oplotła go rękoma i nogami odwzajemniając pocałunki, sama również drżąc nieznacznie od śmiechu.
Uwielbiała go zaskakiwać, uwielbiała sprawiać mu radość, rozkosz, przyjemność w ten sposób. Wiedziała, że i uwielbia gdy to robi.. Bo kto by nie lubił, zresztą co? Spencer wiedziała, że jest w tym dobra, że jest naprawdę świetna. Chociaż na początku ich znajomości miała lekkie obawy, bo.. coż wiedziała jaki styl życia prowadził Leo i obawiała się, że przy którejś z jego partnerek wypadnie.. Blado. Jednak już dawno zyskała pewność, że tak nie jest. I cieszyło ją to. Bo jej również nigdy z nikim nie było dobrze jak z Leo - on również ją zaskakiwał, on spełniał jej fantazje, on pobudzał jej wyobraźnie. Kochała jego pieszczoty i te czułe, i te drapieżne. Że zawsze wie idealnie czego jej trzeba, co sprawi jej największą rozkosz. Byli w tej sferze idealnie zgrani, znali ciało ukochanej osoby lepiej niż ona sama..
Spencer nie pamiętała momentu, w którym w pośpiechu, rozpraszana nieustannymi pieszczotami ukochanego, nastawiła pralkę na program wirowania. Ani momentu, gdy wylądowała na trzęsącym się przedmiocie.. Bo pamiętała już tylko rozkosz, dłonie szatyna błądzące po jej ciele, jego usta pieszczące jej wargi, ich ciała złączone w jedno..

Unknown pisze...

[no i przepraszam, ale dzisiaj na Krk już na pewno nie odpiszę - przez biol i chem.. Ale jutro już będzie czekać na Ciebie odpowiedź za ktorą się wezmę jak wrócę ze szk ;d]

Unknown pisze...

[o nie! mój niecny plan uległ w gruzach! :c xD byłaś i wyszło!!;D
no to dobrze:> :D
no raczeej!:D no całe szczęście, że jest! :d (ej, nie wkurzaj mnie xD) no coś tam wspominałaś.. ;> :D no oczywiście coś byśmy wymyśliły, ale nikt nie byłby lepszy od Leosia!:> a na pewno już nie dla mojej Spenc;d no;d oj wiedziałaś, wiedziała ;D dokładnie;)
ta nie wątpię xD a weź, apap i nospa to to nic nie daje, to jest jakiś pic na wodę czy coś xd no ale ogólnie to nienawidzę tego jak mnie brzuch boli, jak czasami nie mam w domu tabletek czy coś to normalnie z łóżka się nie mogę ruszyć -.- to jest nie fair :c xD
no jakoś dam :D dzięki:) no teraz nie mam wyboru.. muszę xD taak o bardzo istotnych rzeczach mhm :D
no ale wolałam napisac ;p no cieszę się cieszę, chociaż zdecydowanie wolę jak zjawiasz się wcześniej;d
i było super ;) ok, ok :) będę myśleć cały dzień!:D
no będę bo muszę:c i dzięki :) (na sprawdzianie ;D, bo ta biol to na korki;p) dobranoc;):*
btw. oczywiście tradycyjnie odp już jutro:> (no w sumie jakby patrzeć na zegar to już dziś.. ale potem xD)]

Unknown pisze...

Tym razem wszelkie pieszczoty sprawiające jej ból, były tym rozkosznym bólem, tym bólem, który przyjmuje się z przyjemnością, który tylko jeszcze bardziej Cię nakręca, sprawia, że chcesz jeszcze więcej. Nie zostawała mu dłużna w pieszczotach, nie zastanawiała się czy jej zęby i usta lub paznokcie nie pozostawią jakiegoś trwalszego śladu w jakimś widocznym miejscu jak na przykład malinka na szyi, której nie da się zakryć kołnierzykiem. Bo kto by się tym przejmował? Liczyła się tylko przyjemność, to, że każda pieszczota nieważne czy ta bardziej czuła, czy ta bardziej drapieżna podoba się partnerowi - więc nie szczędzili sobie intensywnych doznań, a gdy wreszcie dotarli na skraj szaleństwa, gdy dotarli na upragniony szczyt w pralni nagle zapanowała cisza, przerywana tylko szmerem ich przyśpieszonych oddechów. W uszach Spencer ciągle jednak brzmiał jej własny krzyk i głośny jęk Leo, gdy przez ich ciała przeszedł ostateczny dreszcz rozkoszy. Z opóźnieniem dotarło do niej, że i pralka już przestała działać, a ona nie mogła sobie przypomnieć, czy sprzęt wyłączył się przed czy już po tym jak wspólnie szczytowali. To jednak nie było ważne - liczyło się, że nawet taki zwykły, domowy sprzęt jak pralka może urozmaicić i umilić te błogie chwile. I liczył się fakt, że oni nie bali się wykorzystywać takowych przedmiotów - z rozmarzeniem myślała o kolejnych fantazjach, które będą spełniać. A po chwili uśmiechnęła się szeroko na myśl, że od dzisiaj Leo chyba nie pozwoli jej samotnie robić prania..
Wzdychając błogo, obejmując ukochanego rękoma i nogami najciaśniej jak mogła, z tym spełnionym wyrazem twarzy, oparła głowę na jego ramieniu. Przesunęła usta mi po wilgotnym od potu obojczyku, a potem zachichotała cicho na nowo odnajdując jego wargi, by zaraz wrócić do poprzedniej pozycji i tak też poczekać aż organizm postanowi wrócić do względnej równowagi. Było jej nieziemsko, było jej wspaniale - bo gdzież mogłoby jej być lepiej niż nie w ramionach ukochanego ?

Unknown pisze...

[byłaś! wyszło, więc teoretycznie już nie musi wychodzić, ale praktycznie musisz mi jeszcze przyznać racje, że wyszło!:> bo wyszło i byłaś! ok, postaram się xD
yep :dd to dobrze, że wiesz (ei, nie drażnij się ze mną xd ja po prostu udam, że tego Twojego "jeszcze" nie było! bo to słowo w tym kontekście zabrzmiało okrutnie :C ) ok, zapamiętam ^^ ;D Naprawdę!:> :d:) no chyba nie mówisz serio, że chcesz probować?! xd no chyba że masz na myśli baaaardzo odległe czasy, gdy już totalnie, totalnie będziemy wyprane z pomysłów, to wtedy skłonna byłabym o tym pomyśleć ;p ehee jasne już Ci wierzę ;p mhm :)
tak, nie potrafię tego się trzymajmy :D czy coś xD nie wiem co się dzieje, no ale tak mam po prostu ;c w sumie moja siostra przed urodzeniem córki też takie straszne bóle miała.. a druga np. w ogóle ma bezbolesne.. Też tak chcę! Chociaż wiesz, nic nie pobije mojej kumpeli, która czasami mdleje podczas okresu Oo
no ba, dałam :> ja bym nie dała rady?!:> ale ne poszłam na 2pierwsze lekcje żeby się jeszcze trochę pouczyć ;D ale to dobrze przynajmniej mnie krtk z ang ominęła ;D
wierzę :C ale no nic, ważne że już jesteś :) no właśnie nie bardzo.. znaczy co do Krk to nie mam pojęcia, a tu.. może coś z Kat? No wiesz ona na nich obrażona, mogła być trochę niedoinformowana i np niedawno dowiedziała się o wyjeździe Leo i powiedziała o tym Lenie, a ta nie potrafiła ukryć swojej radości i Kat się domyśliła? I np. przyjdzie do Spenc się wyżalić, a tam bam, będzie też jej brat i Kat sobie ubzdura, że oni specjalnie to wszystko zaplanowali żeby pokazać jej, że Lena ją okłamywała itd? xD nie wiem.. xD
co to za "taa"? nie brzmi przekonująco ;p
Na sprawdzianie..? xD masakra, pomieszała wszystko! -.- ale za to na korkach babka mnie pochwaliła!;> i za maturę, bo napisałam na 44p i za wiedzę z roślin haha :D
no nie było odpowiedzi o 15, bo mnie wtedy jeszcze Słońce w domu nie było, bo do 15.15 to ja korki mam ;pp więc w domku byłam przed 16;p
ok, ok, smacznego!;)]

Unknown pisze...

[wyszło! nawet sama się wkopałaś wtedy! ;p Więc nie, przykro mi nie przyznam Ci racji ;p byłaś! ;d
;pp (właśnie widzę ;p ale tak zabrzmiało! :c) no :D haha no wiem, ale to Leoś nie?!<3 właśnie widzę, że serio nad tym myślisz.. xd w sumie nie taki głupi pomysł Ci powiem.. ;p można coś pokombinować rzeczywiście;p no ale to pomyślimy jeszcze ^^ haha wiedziałam xd
i prawidłowo ;D no ja się do lekarza już wybieram od jakiegoś czasu, ale coś mi się nie składa jakoś xD haha no dokładnie;p ale weź ona nam kiedyś w szatni zemdlała xd tzn nam jak nam - mnie akurat wtedy nie było, ale wiesz.. xD
no dzięki dzięki ;d wieem :D a potem babka z ang mnie dopadła na przerwie z wielkimi wątami, że mnie nie było na krt xD
no teoretycznie dopiero, ale ja jestem optymistką, więc już! Przecież np mogłabyś wrócić dopiero teraz, nie?! hej, no a czego miałabym Ci wypominać? :)oo, jestem za;D no mogą przyjechać w sumie ^^ a wgl może jeszcze coś z matką Leo można pokombinować? ;p
-.-
ta, jak ja dostanę 3 za spr z chemii to będzie cud xD no właśnie że chyba mogłam xD ahaha dzięki :> no chciałabym te 88% :c ale matura rozszerzona jest na 60 pkt więc to jest jakieś 75% tak na oko xD
oj tam, ja Ci tylko tłumacze, że ja niestety nie codziennie jestem o 12 w domu;p
ahahah bieedna! no ale jeśli chcesz mieć to już z głowy to się trzymaj zaleceń i jedź dużo mięsa i tyle!;p]

Uśmiechnęła się, gdy w pralni ponownie rozbrzmiał śmiech ukochanego. Zaraz też zawtórowała mu, bo choć tak naprawdę nie mogła wiedzieć o czym dokładnie myśli Leo, to sam fakt, że ten śmiech wyraża jego szczęście, sprawiał, że i w niej pojawiało się to rozkoszne łaskotanie. Była szczęśliwa, on był szczęśliwy; byli razem, złączeni, spleceni ze sobą - to wszystko napawało ją tak wieloma pozytywnymi uczuciami, że znajdowały one ujście właśnie w wesołym chichocie, w ustach rozciągniętych w radosnym grymasie, w oczach iskrzących się jasno i przyjemnie. Zmarszczyła rozbawiona nosek, gdy Leo podzielił się z nią swoją radością tylko przelotnie całując jej usta, a jednak to wystarczyło, by poczuła jak wspaniale i on się czuje, że jest mu nieziemsko tak jak jej.
A potem przyszły te dwa wyznania, które powiedziały jej więcej niż milion słów. Odczytała je bezbłędnie, bo teraz to była znów ta magiczna chwila, gdy tak naprawdę rozumieli się idealnie, jakby niemal czytali sobie nawzajem w myślach. Wiedziała, że pod `kocham` i `tęsknie` kryją się wszelkie emocje ukochanego - jego ból, jego cierpienie, ale też i radość, że znowu są razem, że budują wszystko na nowo. Że to wszystko zawiera te wszystkie jego nieopisane uczucia, którymi ją obdarza. Wiedziała to. I chciałaby i on wiedział jak ona jest szczęśliwa, że znowu jest z nią. Że ona też cholernie tęskniła i cierpiała, gdy myślała, że go straciła.. Tyle tylko, że emocje ścisnęły jej teraz gardło. Dlatego odszukała jego oczu, odszukała jego spojrzenia, dobrze wiedząc, że wyczyta z jej tęczówek wszystko to co powinien. A potem wpiła się na moment w jego usta, by odsunąć się po krótkiej chwili z czułym `kocham Cię` na ustach i które teraz wyraziło całą i jej palącą tęsknotę, całą miłość, to wszystko co przeżywała gdy go nie było.
- Już nigdy więcej nigdzie Cię nie puszczę.. - Dodała, przyciągając go do siebie jeszcze bliżej, wyginając usta w pogodnym, ale też rozczulonym uśmiechu.

Unknown pisze...

[ja, ściemniać?! nigdy! ;p phi, to ja mam rację :> byłaaś!
(no bo specjalnie to napisałaś! to `jeszcze` bo wiesz, że ja żadnego jeszcze nie uznaje, Leoś ma żyć i kropka ;p na wszystko Ci pozwolę ale nie na to byś go kiedykolwiek zabiła~!;D ) no raczej!<3 no tak, tak :D no.. możemy;p tylko wiesz, po pierwsze żeby Spenc wpuściła do swojego życia kogoś po domniemanej śmierci Leo musiałby być to ktoś.. no ktoś bliższy. Wiesz np. jakiś przyjaciel z dawnych lat czy coś ;p no i nie liczyłabym, że S się w nim zakocha! xD
nie, nie musi, ale kurde te moje bóle to nic pilnego, bo dla mnie to normalka ;p ahah no była;d kumpel podobno pobił rekord w wybieganiu i zbieganiu na ostatnie piętro w szkole, bo tam jest gabinet pielęgniarki, a koleżanka taka roztrzęsiona dzwoniła do jej taty, a on na luzie, bo przyzwyczajony, że ona tak mdleje xD
haha niestety ;p ale spoczi, pięknie to załatwiłam - oburzona poinformowałam ją, że byłam u lekarza na badaniach i przyszłam teraz tylko na spr z chemii :D
domyślam się :D ahah tak sobie.. dobre xD no właśnie ja myślałam, że oni by mogli do Londynu właśnie pojechać ;p no, dokładnie tak ^^
taa :D a ja niestety tak xd no w sumie racja, sama prawda! ;pp no źle nie jest, ale może być lepiej ;p phie, nie chce iść na fizjoterapię ;p haha;D
no;p więc się nie dziw, że np. w czw odpowiedzi są później, chociaż za tydzień znowu nie mam korków ^^
;p wiem, ja też nie ;p ale mus to mus ;) ;p ]

Nie chciała opuszczać pralni, która wypełniła się magią. Ze śmiechem pomyślała, że ich miłość, to ich połączenie dusz, potrafi sprawić, że każde miejsce staje się wyjątkowe, wypełnia się rozkosznym powietrzem. Tutaj było nieziemsko i nie chciała opuszczać tego pomieszczenia, wracać do codzienności chociaż i teraz ona nie wydawała się aż tak straszna, bo przecież Leo wrócił. Wrócił i nigdzie się już nie wybierał. Więc teraz śmiało mogła stawiać czoło przeciwnościom losu, bo miała go znowu u swojego boku. Jej świat wrócił, jej całe życie wróciło - wrócił ten, który nadawał jej egzystencji sens.
Po cichu liczyła, że Leo nie dostrzeże gęsiej skórki, która pojawiła się na jej ciele. Nie chciała się stąd ruszać, ale mężczyzna nie dał się zwieść i nie pomylił wypustek na jej skórze z przyjemnym dreszczykiem od pieszczot. Nie mogła jednak narzekać, bo ukochany całą drogę powrotną do salonu nadal obdarowywał ją pocałunkami, nadal pieścił jej ciało na wszelkie sposoby - pisnęła zaskoczona, gdy mężczyzna z zadziornym uśmieszkiem uszczypnął ją pośladek, by zaraz wybuchnąć przyjaznym śmiechem, szepcząc mu do ucha jakieś słówka. A potem wylądowała na kanapie, posłusznie poddając się woli ukochanego, odwzajemniając gwałtowną, zachłanną pieszczotę. Westchnęła cicho z błogim wyrazem twarzy, ciągle czując smak jego ust, gdy mężczyzna w pewnym momencie odsunął się od niej i zaczął ubierać - obserwowała go nadal leżąc, nieśpiesznie sunąc opuszką palca po rozkosznie mrowiących wargach. Potem jednak i sama też się podniosła i odszukała dolną część swojej bielizny, natomiast na górę założyła koszulę ukochanego. Nie zawracała sobie jednak głowy zapinaniem guzików. Zarzuciła jedynie burzę ciemnych włosów na jedno ramię, a potem oparła się niemal w prowokującej pozie, niby to w neutralnym geście obracając jeden z guzików w palcach. Zachowywała się tak jakby fakt, że ma jego koszulę nie pozwoli mu nigdzie odejść, bo ona ma coś jego.. Wiedziała jednak, że i bez tego nie miał przecież ochoty jej zostawiać. Bo cała była jego!

Unknown pisze...

[okej, nic się nie dzieje - odpocznij, nie strasz jutro pani doktor workami pod oczami jak to ładnie ujęłaś.. nie kichaj i wgl bądź grzeczniutka, i do jutra;* i Tobie też udanego dnia życzę ;)]

Unknown pisze...

[no to bardzo się cieszę :D ooo, serio? ;d no to fajnie ^^ no dzień całkiem spoko, znowu zaspałam, znowu nie byłam na matmie, ogólnie luz w szkole, teraz siostrzenica mnie męczy <3 xD no a plany na weekend? W sumie póki co żadnych ;p
nie ściemniam!;p byłaś i mam rację! ;p
(no.. e.. no nie czepiaj się tak słówek, bo nie wiem czy na wszystko, bo Tobie to różne pomysły mogą do głowy strzelić :p) no dobra, nie powiem, że nie - wczoraj ten pomysł mi się średnio podobał, ale jak mi się w szk nudziło tak sobie o tym myślałam i doszłam do wniosku, że to boski pomysł, bo to tak duże będzie urozmaicenie, że będziemy do mogły ciągnąć i ciągnąć - bo pierwsze tutaj z tym nowym kolesiem będziemy dużo pisać, a potem jak nam się znudzi wróci Leoś i o<3 ale ma wrócić ok?;p bo ja już tak właśnie obmyśliłam, że ten facet ogólnie pomoże Spenc się pozbierać po tym wszystkim, no i stanie jej się na swój sposób bliski, ale kochać będzie tylko Leośka, no i jak on wróci to wiadomo, że będą razem i wgl, ale właśnie ten nowy koleś nie będzie chciał tak odpuścić, i Leo będzie zazdrosny i wgl, i wgl.. ar <3 :D
no właśnie wiem, że nie wszystkie i to jest nie fair xD no przecież nie dyskutuje ;p haha no, wiesz na luzie bo do tego przyzwyczajony już xD
no, koleżanka potem ze mnie zalewała cały dzień, że `nie dość, że taką ściemę puściła to jeszcze jaka oburzona była..` wszystkim to musiała opowiedzieć, norma xD
no nic, nic :D mhm, mamy :d
no właśnie chyba niestety nie bzdura ;p no mam nadzieje, że będzie ^^ musi xD aha :DD
tak, wiem xd swoją drogą, Ty dojeżdżasz do szkoły tak?;p
no to super ;D czyli możesz jeść wszystko;d cieszę się ^^ i smacznego ;d
btw. pamiętasz co Ci mówiłam o g

Unknown pisze...

[hihi :D noo znowu i znowu ;d ale w sumie to już norma, przyzwyczaiłam się xD ehe, zawsze spoko zwłaszcza jak mnie męczy, żeby jej włączyć bajkę na komputerze -.- ;p o, tak właśnie nauka!
nie ściemniałam, byłaś i mam! :D (tak?:> to dodajmy coś jeszcze do tego i na pewno się zgubisz:D)
(no ja też się cieszę.. bo coś już planowałaś? xD) JESTEŚ GENIALNA OWSZEM :D :* no z kp, to jak tam chcesz, ale chcę przynajmniej jakieś zdjęcia czy coś :D no ja to w ogóle myślałam, że ten koleś to mógłby być jej przyjaciel z dawnych lat, który np. już dawniej się w niej trochę podkochiwał, a potem wyjechał, bo ona zaczęła spotykać się z Leo czy coś xD no ale to już według swojego uznania zrobisz :) no i myślałam, że np. w ogóle to jako redaktor no i też chyba trochę dziennikarz mógłby np. w tym Bristolu po prostu wplątać się w jakąś sprawę - w sensie wiesz grzebać, szukać jakiś dowodów i Spenc mogłaby go prosić,żeby to zostawil, a on że nie, że to ostatnia sprawa i już wraca, bo Val mu każe, a potem poof, "umrze".. xd ogarniasz? xd noo jaram się :D
ale nie wiadomo czy się da! :c ;p i wyglądało xD
oj tam oj tam ;D musiałam jakoś wybrnąć z sytuacji ;p
oczywiście ;)
no najwyżej poprawię czy coś ^^ muusi :D hihi;dd
a nic, tak się zastanawiam tylko ;p
no to suuuper ;D
tak sobie myślałam co Ty wgl piszesz.. a potem patrzę odp mi ucięło xd w sensie chodziło mi o tego gwałciciela z miasta obok co był! zabił się! ;p
wgl odpiszę za jakieś pół godziny, bo muszę tą bajkę Weronice puścić.. -.- ;p ]

Unknown pisze...

Prowokująco zagryzając dolną wargę, napawała się wygłodniałym spojrzeniem ukochanego. Widziała niemy zachwyt w jego oczach, widziała jak ledwo powstrzymuje się by się na nią nie rzucić. Ona jednak idealnie wiedziała co zrobić, by go złamać. Niby to przypadkiem poprawiając swoją pozę na kanapie odsłoniła nieznacznie fragmenty swoich piersi. Uśmiechnęła się z satysfakcją, gdy dosłownie sekundę po tym, jak spojrzenie Leo zatrzymało się na jej biuście, on zaraz rzucił się na nią z kolejnym gwałtownym pocałunkiem, odbierającym dech w piersi. Zatonęła w tej zachłannej pieszczocie, odwzajemniając ją z równym zaangażowaniem, a gdy szatyn się od niej oderwał obserwowała go płonącymi od miłości i pożądania oczyma. Sunęła dłońmi po jego odsłoniętym torsie, opuszkami palców znaczyła ścieżki na wyraźnie zarysowanych mięśniach i mimo iż zmysłem dotyku zachwycała się jego idealnym ciałem, to wzrok utkwiony miała w tym jego zaczepny uśmieszku od którego miękły jej kolana.
Chwilę później jednak z jej gardła wydobył się donośny śmiech, gdy Leo niespodziewanie zaatakował najwrażliwsze części jej ciała. Idealnie znał jej słabe punkty, wiedział gdzie zawędrować, by chichotała jak oszalała. I choć protestowała, błagała by przestał to podobały jej się te szczypanki, łaskotki.
- Nie, nie, Leo proszę tylko nie to.. - Jęknęła drżąc od powstrzymywanego śmiechu, gdy Leo zaczepnie przesunął brodą obsypaną trzydniowym zarostem[ ;>;d] po jej szyi, dobrze wiedząc jak bardzo to miejsce jest wrażliwe na tego typu zagrywki. I znów zwijała się od chichotu, próbując jakoś mu się wymknąć, a gdy jej się to nie udało, przylgnęła ustami do jego szyi by zaraz dziabnąć go zębami. Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie, prawda?!

[e tam, od razu nie do zaakceptowania.. bez przesady! xD ohoho to ja mam na razie tylko jedno, a na drugie się nie zapowiada póki co :D nie wiem :c przepraszam :c xD
byłaś, nie ściemniałam i mam!:> (zdecydowanie tak;d)
(no powiedź, powiedź, powiedź! ;p co planowałaś/planujesz?!) ALEŻ PROSZĘ, ALE TO SAMA PRAWDA:D:* no możesz ;) nie, zdaje się na Ciebie ^^ / no to właśnie Ci mówię, że jakiś przyjaciel z dawnych lat, który np kiedyś niespodziewanie wyjechał czy coś, a teraz np. wrócił do Londynu no i trafi na rodziców Spenc i dowie się co się stało i przyjedzie na jakiś niby pogrzeb Leosia czy coś? xD No, a co chcesz załatwić?:>> ok zastanawiaj się :) no właśnie.. szczerze? ja tak bardzo przywiązałam się do tej parki naszej Spenc i Leoś, że nie wyobrażam sobie tutaj kogoś innego.. Więc zastanów się czy na pewno tego chcesz..:) no tak, właśnie musi być MEGA!
no wiem, że trzeba;p noo ;d
no raczej :D
mhm!;pp
wiem ^^
no wiem, że dobrze! nawet bardzo;p chociaż w sumie policja niby twierdzi że to on na 100%, ale ja jakoś taka pewna nie jestem;p]

Unknown pisze...

[oj tam, oj tam, to nic wielkiego.. :> :D ale ja się cieszę :) ahaha to teraz dowaliłaś.. xD czy coś, mhm ;p mi się tam do własnych dzieci nie śpieszy;p
byłaś, mam i nie ściemniałam! (TAK!) :dd
(serio, czy kłamiesz?:> ;p) SKROMNOŚĆ<3:D ojejku jejku, będzie zakładka?!?!? <3 dla mnie?! ooo jak supeer ;D (teraz było dobrze?:> ;D ) no, tak właśnie;d ufam Ci, powinnaś się cieszyć ;p / no takie coś właśnie miałam na myśli;d taki bardzo dobry przyjaciel z czasów nim np. jeszcze Leo czy coś;p no to ja już nie wiem co mam jeszcze pisać xd no weź mi powiedź, bo mnie ciekawość zeżre :c xd oczywiście, że chcę ;p no własnie nie mam pojęcia jak :c no hellou, tylko nie przyzwyczajaj się za bardzo bo L. ma wrócić! no ja właśnie już przedtem miała Ci to pisać - że wtedy można to wszystko przyśpieszyć, opisać tylko pobieżnie, i przewinąć do powrotu Leo bo w końcu i tak będziemy mieć o czym pisać ;) ;d
OK;p
tak właśnie;d
;))
dobrze - jestem pewna ;d]

Mogła przewidzieć, że Leo zaraz jakoś skrępuje jej ruchy i nie pozwoli jej odpłacać się podobnymi zagraniami. Spojrzała na niego mrużąc oczy, gdy niespodziewanie przygwoździł jej ręce tuż nad głową - hej, to nie było fair! Nim jednak zdążyła wyrazić swoje zdanie, mężczyzn powrócił do swoich wcześniejszych zabiegów znów sprawiając się, że zaczęła się wiercić, próbując wyrwać spod jego łaskotek, szczypań, drapań a wszystko to przy melodii jej głośnego chichotu i protestach, gdy pomiędzy jednym, a drugim napadem śmiechu zdołała wykrztusić z siebie słowo, oraz przy akompaniamencie rozkosznego rechotu Leo i jego groźnych pomruków, gdy z nieskrywaną radością kąsał jej bezbronne ciało.
A potem nagle coś się zmieniło w jego ruchach, a Spencer nie mogła pojąć co się dzieje. Dopiero gdy dostrzegła jego oczy, które zapłonęły w znajomy sposób, dotarło do niej, że znów jej ciało tak naprawdę nie jest niczym okryte, że to co jeszcze nie tak dawno zakrywała koszula, teraz znów zostało odsłonięte. Z zadowolonym pomrukiem, przyjęła te znacznie łagodniejsze pieszczoty. Przymykając powieki delektowała się zabiegami ukochanego, który poświęcał każdemu fragmentowi jej ciała należytą uwagą. Zaschło jej w gardle, gdy dotarło do niej gdzie nieuchronnie zbliża się Leo. Gdy mężczyzna rozluźnił uścisk na nadgarstkach, po chwili całkowicie uwalniając je, ona jedynie wplątała palce z jednej dłoni w między kosmyki swoich ciemnych włosów, drugą zaś przesunęła po swoim nagle rozgrzanym ciele - poruszała niecierpliwie biodrami, posyłając mu spojrzenie z serii "na co jeszcze czekasz?!", bo teraz słodka zemsta za wszystkie te nowe ślady na ciele nie była jej teraz w głowie! Leo skutecznie o to zadbał.

Unknown pisze...

[przecież to tylko lekcje, to tylko matma.. :d no:d;) jeżu.. jakie? xd ostatnio mi kumpela opowiadała, że ona już sobie marzy o dzieciach, że tak bardzo chce mieć dzieci, że o mężu nawet nie myśli, ale o dzieciach tak i w ogóle.. a ja tak sobie idę i okej.. bo mi to nawet nie w głowie jeszcze xD nie wiem czy wiesz;p
byłaś. mam. nie ściemniała. i tak! ;) :D
(serio, serio?:> ;D) WIEM! :D no coo:| :* (a miało być!;p) phi, nie widzę entuzjazmu jakoś..:| / to się cieszę ;p no nie wiem.. to w praniu wyjdzie? xD no weź, nie bądź taka powiedź :C haha wiem xd no :c no mam nadzieje! tak, tak zróbmy;) e.. ale w sensie, że jak o leośkowatych?;p bo ja myślę tylko o takich wątkach :D okk ;d noo ;DD oczywiście, że może być kurde zakładka<33 arr ;D
:DD
;)
wiem xd
nie marudź, bo naprawdę jest dobrze;)]

Uwielbiała to jak Leo idealnie zna jej ciało, jak doskonale wie jak postąpić, by dać jej najwyższą rozkosz. Jego ruchy były nieomylne, idealnie przemyślane, perfekcyjne, wyćwiczone. A ona teraz tylko brała, czerpała najwyższą przyjemność z poczynań ukochanego, bo teraz oboje byli skupieni tylko na niej, a przede wszystkim on skupił się tylko na jej spełnieniu. Jej oddech z każdą chwilą przyśpieszał, ciało wiło się od rozkoszy, z ust wydobywały się pojękiwania, a dłonie nie potrafiły znaleźć sobie miejsca, błądząc to po rozgrzanym ciele właścicielki, to wplątując się we włosy szatyna, to znowu przeczesując burzę jej własnych ciemnych i długich włosów. A gdy przyszło ostateczne spełnienie palce zacisnęły się na oparciu sofy, kręgosłup wygiął się w cudowny łuk, a z gardła wydobył się krzyk ekstazy. A potem ta krótka chwila minęła i pozostało to błogie, słodkie uczucie spełnienia rozlewające się po całym jej ciele, docierając do każdej kończyny, po czubki palców. Nim jednak jej ciało się uspokoiło, Leo wznowił swoją wędrówkę po jej skórze, teraz zmierzając ku górze, by zaraz wpić się w jej wargi. A ona ciasno oplotła go rękoma przyciągając do siebie jeszcze bliżej, by wiedział jak było jej dobrze, by wiedział, że jest najlepszy, jedyny i niepowtarzalny. I całowała go zapamiętale, nie pozwalając mu się odsunąć, zaciskając palce na jego włosach. A gdy wreszcie się od niego oderwała, dyszała ciężko, a jej oczy jaśniały od dopiero co przeżytej rozkoszy.

Unknown pisze...

[o kurde, coraz krócej mi to wychodzi.. xD]

Unknown pisze...

[.. więc może to troszkę przyśpiesz, albo coś?;d]

Unknown pisze...

[no ;pp haha mam nadzieje, że nie aż takie, chociaż w sumie.. jak kto tam sobie lubi xd ohoho no to Ty też nieźle wybiegasz planami w przyszłośc;p i tak, tak wiem;p no raczej, że wiem;p
mam. byłaś. nie ściemniam. i tak ^^
(no to dobrze;p) MHM ;d jaasne,nic,ehe;p (phi -.-) a powinien być! / no właśnie;p no weź, powiedź :c nie bądź taka! albo tradycyjnie przynajmniej czy to coś miłego, czy nie;p a.. powinnam się bać? xd no wiem, że teraz, ale ja już sobie myślę o tych leosiowatych jak Leoś wróci :d Caleb? nie podoba mi sie xD oczywiście, że tylko o tym ^^ to ja Ci pomogę zrobić:> :D
;))
jest!;p no kurcze nie wiem.. -.- bo już robimy to z tym Bristolem? Czy jeszcze cos pomiędzy, bo podobno masz jakiś plan?;p ok, ok;) wgl to na Krk już chyba nie odpiszę dzisiaj, bo w sumie spać mi się chce, i jeszcze mnie brzuch rozbolał i idę się teraz na chwilkę położyć.. ;)]

Unknown pisze...

[mejbi..:> rozgrzewam się ;d
no nie ma, nie ma;p każdy ma swoje priorytety i marzenia :) w sumie to nie wiem, jak mam być szczera to.. nie widzę siebie jako czyjeś żony z gromadką dzieci. To chyba nie dla mnie.. ;p
i tak. i mam. i byłaś. i nie ściemniam!
(;pp)HIHI :P właśnie widzę :| (;p) ale powinno być! ;p / no weź, bo się obrażę :| xd tak?;p dobrze wiedzieć xD no więc fajnie ^^ nie no jak chcesz to może być.. ale z drugiej strony no to weź, niech przynajmniej imię niech ma fajne xD wiem :DD ale podobno nie umiesz, więc chcę! xd
tak?;p po Bristolu?;p to chyba wiem o co Ci chodzi! xD ok ;)
wiem, ale spoczi i tak teraz nie zasnę, za wczesna pora dla mnie;p]

Unknown pisze...

[ei, dobra nie wytrzymam, muszę się położyć.. - na nawias, na wątek odpisze już jutro, wszystko będzie na Ciebie czekać :)
dobranoc, udanej soboty i do spisania :)]

Unknown pisze...

[e tam od razu złowrogi :> może tak, może nie.. ;D
niby dlaczego źle?;p no właśnie, wiem, że mam rację, więc nie wiem o co Ci chodzi ;p chyba każdy czasami o tym myśli:)
Tak. Mam. Byłaś. Nie ściemniam. (widzisz, już mamy 4 rzeczy jeszcze z jedna i się na pewno już zgubisz! xd)
tak, problem;p / phi, skąd wiesz, że mi się spodoba?!;p tak, dopiero teraz! ;p to czego niby mam się bać?;p bo widze, że muszę się chyba psychicznie nastawić xd no, no zaiste taki właśnie będzie;D ale no nie ukrywajmy, nikt tak nie naprawia zmywaki jak Leo. .xD ja teeż :DDD hm.. Michael? Nathan? Oscar? Victor? William? Aaron? Dylan? Tyler? Colton? .. ? xD nie to nie ;p
:cccc
a dlaczego to musiałaś wcześnie wstawać?;o]

Przez ostatnie tygodnie było im wręcz idealnie. Wydawało się, że wszelkie problemy zniknęły, że wszystkie dawne tematy, które doprowadziły w pewnym momencie do kryzysu zostały zamknięte i zapomniane. I tak właściwie było - wyjaśnili sobie wszystko i postanowili nie wracać do niepożądanych tematów i myśli. To był ich nowy start. Nowe życie. Nowy związek. Bo choć wszystko było jakby po staremu, coś się jednak zmieniło. Na lepsze, bo wydawali się być bardziej zaangażowani, nieustannie szukali ze sobą kontaktu, spędzali ze sobą mnóstwo czasu, nawet wtedy, gdy byli zajęci jakimiś swoimi sprawami. Nawet później, gdy upewnili się, że już ziemia nie drży, że ich świat nie rozleci się w pył, pozostało to magiczne coś między nimi, które zawsze było, a teraz jeszcze się wzmocniło. Było bardziej widzialne, wyczuwalne. Ta więź między nimi pogłębiła się, bo przecież byli mądrzejsi o kilka doświadczeń, które zbliżyły ich do siebie jeszcze bardziej, chociaż wcześniej mogło się im wydawać, że bliżej siebie już być nie mogą. I wydawało się, że już zawsze tak będzie, że już teraz naprawdę nic ich nie zniszczy, bo skoro zdołali przetrwać tamto, to.. Co mogłoby ich złamać?
Nadszedł jednak dzień, które Spencer się spodziewała. Zdziwiło ją nawet, że Leo dopiero teraz poruszył ten temat, bo szczerze powiedziawszy sądziła, że Val nie pozwoli mu tak z dnia na dzień porzucić pracy, której się podjął, a jednak okazała się wyrozumiała i pozwoliła mężczyźnie zostać już w Murine bez zbędnych wyjazdów, bo.. Wtedy nie mogli się jeszcze ze sobą rozstać, nie na tak długo! Bo ciągle tęsknili, bo ciągle siedział w nich irracjonalny lęk, że jeśli wyjedzie, James znowu się rozchoruje lub wydarzy się coś podobnego. Teraz, gdy już wrócili do normalności, cóż.. ten temat musiał się pojawić, wiedziała to. I niestety musiała mu na to pozwolić, bo chociaż o niczym innym nie marzyła jak o tym by nigdzie już nie wyjeżdżał, to czuła się jakby.. Jakby była mu coś winna. Że skoro przez nią i Jamesa nie może realizować się w wymarzonej pracy to musi mu pozwolić przynajmniej dokończyć ostatni artykuł, który rozpoczął. Słuchała go uważnie i nie wiedzieć dlaczego to wszystko co mówił jej się ani trochę nie podobało. Owszem sprawa wydawała się intrygująca i wywoływała u niej ten znajomy dreszczyk, gdy sama dostawała w firmie poważniejsze zlecenia. Współpraca z policją, sądami i innymi tego typu organami nie była jej obca, dlatego nie dziwiła się, że widzi na twarzy Leo podekscytowanie, gdy opowiadał o swoim artykule.. Tyle tylko, że zawsze z tym wszystkim wiązało się jakieś ryzyko. A ona miała nieodparte wrażenie, że ukochany i tak nie mówi jej wszystkiego.
- Na długo? - Spytała, bo to pytanie plątało jej się po głowie od dłuższego czasu, ale nie chciała mu wcześniej przerywać. Z westchnieniem usiadła na jego kolanach, obejmując go jedną ręką. - I będziesz na siebie uważał?

Unknown pisze...

[wydaje Ci się :> a czy ja się droczę?;p nie odpowiadam na Twoje pytania, tak jak Ty nie odpowiadasz na moje!;p
tłumacz;p ehe, jaasne;p
tak. mam. byłaś. nie ściemniam. (tylko tak Ci się wydaje:>)
no, tak właśnie;p / a co jeśli akurat to mi się nie spodoba, hę?!:p aha, dobrze wiedzieć ;p oo, widzę, że już minęły wszystkie Twoje wątpliwości:> słoodko :D niech on będzie uroczy <3 ;D no mi też się podoba :> kurde.. nie wiem mogę czegoś poszukać, a tak to dwa pierwsze z brzegu http://24.media.tumblr.com/tumblr_mdf0u36Pdz1rblanno1_500.jpg http://25.media.tumblr.com/721777db10e8881fe4556c1714c31e5f/tumblr_meofz4J6Rn1rlqb0oo1_500.jpg ;d phi;p
o jeżu.. xD współczuje xD]

Nie potrafiła okazać swoje entuzjazmu z paru powodów. Po pierwsze, miała wrażenie, że Leo mimowolnie patrzy na nią jak na swego rodzaju przeszkodę stojącą mu na drodze do spełniania marzeń. Tak, wiedziała, że ona i James są dla niego najważniejsi, ale.. To nie zmieniało faktu, że tak właśnie się czuła, i że ukochany choć nieświadomie być może też ją tak postrzega. A ona nie chciała niszczyć jego marzeń. Dla niego gotowa byłaby się przeprowadzić znowu do Londynu, lub gdziekolwiek tyle tylko, że w tej pracy szatyn byłby w ciągłych rozjazdach, a w tym nie mogłaby już mu towarzyszyć z oczywistych względów, a oni chyba nie chcieli dla siebie życia, gdy spotykają się tylko raz na jakiś czas. Drugą przyczyną był jakiś irracjonalny lęk i to nieodparte wrażenie, że Leo nie mówi jej wszystkiego na temat artykułu jakby nie chciał, żeby się martwiła lub co gorsza zabroniła mu wyjeżdżać. A po trzecie.. No cóż, trochę mu zazdrościła. Znała idealnie ten dreszczyk emocji, to podekscytowanie, a od dłuższego czasu nie dane było jej tego uczucia doznać, po pierwsze zrezygnowała z ukochanej pracy, potem ciąża, teraz opieka nad Jamesem..Kochała synka i nie była pewna czy będzie zdolna kiedykolwiek zostawić go pod opieką kogoś obcego, gdy jej urlop macierzyński się skończy, ale z drugiej strony po cichu marzyła już o powrocie do pracy, bo zawsze nie lubiła tej bezczynności, chociaż opieka nad dzieckiem też wymagała wiele pracy i zaangażowania. A czasami męczyła nawet bardziej niż cokolwiek innego - na szczęście James był kochanym chłopczykiem nie sprawiającym zbyt wiele problemów.
Na jego pierwsze słowa skinęła głową, chociaż zrobiło się jej jakoś dziwnie na sercu, że muszą rozstać się aż na tydzień. Nawet już czuła tą rozrywającą tęsknotę, jednak tym razem miała pewność, że ukochany wróci. Tyle tylko, że tym razem miała też to wrażenie, że tylko ona będzie tęsknić. Że Leo tak będzie pochłonięty pracą, że nawet nie zauważy jej braku.
- Zawsze jest jakieś ryzyko w takich sprawach. - Odparła zagryzając wargę. - Więc obiecaj, że będziesz na siebie uważał. - Dodała, świdrująco wpatrując się w jego oczy, mając nadzieje, że Leo nie wpakuje się przez ten artykuł w jakieś kłopoty. A potem uśmiechnęła się lekko cmokając go w usta. - Tak, tak, dam sobie radę. - Dodała jeszcze, a potem zaczęła dopytywać się o jakieś szczegóły związane ze sprawą - skoro sama nie mogła poczuć tego dreszczyku, chciała chociaż napawać się szczęściem i ekscytacją ukochanego, która była wręcz zaraźliwa. Dopiero później przypomniała sobie o jeszcze ważnej rzeczy.
- Kiedy? Kiedy musisz jechać?

Unknown pisze...

[Ale, że co mam przestać, nie rozumiem o co Ci chodzi :> tak, tak jasne;p
to teraz przynajmniej wiem dlaczego się krzywisz jak mówie "każdy". i znowu daje się we znaki ta Twoja dosłowność..;pp "każdy" jeżu tak się tylko mówi xD nie bierz tego tak dosłownie ;p(poza tym, że to nie do końca było tak naprawdę pytanie to wiesz, że nie o to pytanie mi chodziło ;p) phi;p
Mam. Nie ściemniam. Byłaś. No i oczywiście - tak. (tak;p)
obiecanki cacanki ;p ech no nie wiem czy to mnie będzie tak do końca satysfakcjonować, jeśli mi się to nie spodoba, ale niech będzie;p no widzę właśnie;p no w końcu się obydwie jaramy :D <3 / o, o podoba Cię?:> no to fajnie ;d ee no panów jak coś, bo to przypadkowe zdjęcia z mojego tumblr, więc zaraz Ci jeszcze czegoś poszukam i podeślę za moment ^^ spoczi :D
;D ;)]

Owszem, rozstania źle się im kojarzyły. Spencer jednak próbowała nie myśleć o tym, że jeśli zabraknie Leo na kilka dni to nagle coś się wydarzy. Chociaż z tej jej starań marnie wychodziło, bo ona mimo wszystko ciągle obwiniała się o chorobę Jamesa, że coś przeoczyła, że źle o niego zadbała. Pocieszała się jednak myślą, że tym razem sytuacja między nią a Leo jest całkiem inna, że nie będzie tak jak wtedy zrozpaczona, rozkojarzona, więc mogła zapewnić chłopczykowi jeszcze lepszą opiekę niż wtedy. To myślenie jednak prowadziło ostatecznie do tego, że jej wyrzuty sumienia jeszcze bardziej się pogłębiały, bo uświadamiała sobie, że jednak gdzieś wtedy popełniła błąd, coś przeoczyła, przez co potem ich synek wylądował w szpitalu..
Słuchała jego opowieści, napawając się jego entuzjazmem, ekscytacją. Jak mogłaby mu zabronić tego wyjazdu, skoro sprawiał on ukochanemu tyle radości? Owszem, nie chcieli się rozstawać, ale przecież to tylko parę dni, no i ten wyjazd będzie wyglądał całkiem inaczej - ona będzie pewna, że wróci, on będzie pewny, że Spenc na niego czeka wraz z Jamesem. Będą do siebie dzwonić, rozmawiać, Spencer odwiezie go na lotnisko.. Tak, teraz będzie inaczej. Ale jak się po chwili okazało tylko jedna rzecz się nie zmieniła - jak zwykle dowiadywała się niemal w ostatniej chwili. Zacisnęła wargi, unosząc brwi zdziwiona słysząc jego "jutro". Mruknęła tylko, które "aha" ewidentnie niezadowolona. I zaraz wyjaśniła mu, że oczywiście, może lecieć, ale nie podoba jej się to, że dowiaduje się w ostatnim momencie. Miło, że w ogóle zapytał ją o zdanie. A potem zesunęła się z jego kolan i wyszła z kuchni idąc do pokoju Jamesa, ktory właśne się obudził.
Ostatecznie jednak Leo udobruchał Spenc, która wybaczyła mu, że poinformował ją o wyjeździe tak z dnia na dzień. Jego przeprosiny wydawały się szczere, chociaż Spencer wiedziała, że tak naprawdę nie chodzi o to, że szybciej wróci, tylko o to, że mężczyzna po prostu pali się do tego artykułu. Ale nie mogła się mu dziwić. Więc wieczorem pomogła mu się spakować, a gdy w którymś momencie Leo poprosił ją by przyniosła mu teczkę z dołu, gdy on upychał w walizce jeden z garniturów, ona zbiegła po schodach nucąc jakąś melodyjkę pod nosem. Niestety, gdy wracała na górę, potknęła się - złapała się poręczy chroniąc samą siebie przed upadkiem, a teczka wyleciała jej z rąk, a razem z tym wszystkie dokumenty jakie się w niej znajdowały. W pośpiechu zaczęła je zbierać, ale wtedy coś przykuło jej uwagę.. I niemal z przerażeniem zaczęła przeglądać zdjęcia, czytać pojedyncze notatki Leo.

[może być?;p i teraz jak chcesz to Leo może ją przyłapać i ona bezpośrednio powie mu że to jej się nie podoba, albo wiesz wróci do sypialni i zaczne go podpytywać o wszystko czy coś ;p]

Unknown pisze...

[naprawdę, no co Ty?:> oczywiście, mhm;p
tak ;p no to Ci nie wyszło xD wiem :) no dobrze, dobrze, rozumiem i postaram się go unikać ;p ale nie wystarcza ;p
mam. nie ściemniam. byłaś. i tak i tak ;p
ale ja nie lubię żyć w nieświadomości ;p i żebyś się potem nie zdziwiła, że mi się nie podoba, o! ;p żeby ta Twoja stu procentowa pewność Cię nie zgubiła! ;pp no ba :D / o widzisz, dobrze sie dowiedzieć, że on to on xD ahah ale tak patrzę na zdjęcia które wyskoczyły w wyszukiwarce i tam mnie jakoś specjalnie nie zachwycił ;p
;))]

Spencer wcale nie chciała przeglądać jego dokumentów, czy jakkolwiek go sprawdzać. Nigdy by się do czegoś takiego nie posunęła, bo ufała mu, wiedziała, że nic by przed nią nie ukrył, poza tym.. Jakoś nigdy nie mieli nic przeciwko, gdy któreś z nich przez przypadek zaczęło grzebać w niej swojej teczce w poszukiwaniu jakiś własnych papierów, bo nigdy nie mieli przed sobą nic do ukryć.. Tym razem jednak okazało się, że Leo w jakimś sensie miał. Nie powiedział jej wszystkiego o tym artykule, a te zdjęcia, urywki z notatek wystarczyły by zaczęła się martwić, by to wszystko przestało jej się podobać. Bo wiedziała, że Leo pakuje się w coś co nie powinien, co może się źle skończyć dla wszystkich.
Drgnęła zaskoczona, gdy nagle usłyszała głos Leo, wołający jej imię z wyrzutem. Podniosła wzrok, czując się jak przyłapana na gorącym uczynku. Więc zaraz zaczęła się tłumaczyć, że teczka jej po prostu wyleciała z rąk, a potem dostrzegła te zdjęcia i.. Nie mogła się powstrzymać. Przeprosiła prostując się, równocześnie podnosząc wszystkie dokumenty zebrane w niewielki stosik.
- Leo jesteś pewien, że dobrze robisz pakując się w tą sprawę? - Zapytała, wyraźnie zaniepokojona. Bo to wszystko przestało jej się podobać! Owszem, kiedyś w pracy sama pakowała się w podobne sprawy na przykład współpracując z policją, potem zeznając w sądzie przeciwko różnym osobom, tłumacząc co przemawia za ich winą lub nie. Ale teraz wszystko wyglądało inaczej, teraz był James, teraz byli rodziną, powinni być rozważniejsi, ostrożniejsi, chociaż wiedziała, że to wcale nie takie łatwe zrezygnować z tego co nas ekscytuje, co wywołuje u nas szaleńczą czasami wręcz obsesje. Z jednej strony mu się nie dziwiła, ale z drugiej nie zmieniało to faktu, że zaczynała się martwić. Że wolałaby żeby oddał tą sprawę komuś innemu. Wiedziała jednak, że tego nie zrobi i może lepiej by było gdyby tego wszystkiego nie zobaczyła. Przynajmniej byłaby spokojniejsza o niego, a teraz wiedziała już że będzie zamartwiać się przez te wszystkie dni, bo Leo wplątywał się w sprawę, która mogła ściągnąć kłopoty, jeśli postąpi nierozważnie, lub podejmie zbyt pochopny krok.

Unknown pisze...

[tak?:> no co Ty ?:> nie obraziłabyś się na mnie :> mhm ;p
kiedy nie mogę, nie zwracać uwagi ;p aha, no dzięki wielkie;p żebyś Ty czasem problemu kiedyś nie miała;p
Mam, ja mam zawsze rację. Nigdy nie ściemniam. I byłaś nieważne czy alkoholem czy wygraną, ale byłaś i tak wychodzi na moje ;p i oczywiście, że tak. (tak. i jak widać, próbuje cały czas, bo wiem, że kiedyś znowu się zgubisz;p)
aha, ale jesteś dla mnie miła :| ta.. niedługo, jasne;p no żebyś się potem nie zdziwiła;p / no to dobrze;) no nie najgorsze, może być ;p ale co jak? nie rozumiem o co chodzi..;p]

Dotknął ją jego suchy ton. Bo nie rozumiała dlaczego się na nią obraża - że to, że o niego się martwi nie powinno go wcale dziwić. Bo chyba właśnie dlatego nie powiedział jej wszystkiego - żeby jej nie niepokoić, a teraz nagle miał jej za złe, że gdy już się dowiedziała to zaczęła się denerwować, że może mu grozić jakieś niebezpieczeństwo? Dopiero potem dotarło do niej, że chodzi o to, że ona po prostu zajrzała do tych notatek, a dokładniej, że on myśli, że zrobiła to specjalnie! A to dotknęło ją już dogłębnie, bo naprawdę myślał, że byłaby zdolna do czegoś takiego, że przeszukiwała by jego dokumenty i to tak naprawdę tuż pod jego nosem, serio? Takie miał do niej zaufanie? Miło się dowiedzieć. Jakaś gorycz, że w ogóle coś takiego przyszło mu na myśl, ścisnęła jej gardło. Tak, oczywiście, następnym razem wypieprzy się na schodach, byleby tylko jego teczka nie wypadła jej z rąk, oczywiście. I niemal ze złością zeszła po schodach, by zaraz skierować swoje kroki do salonu, gdzie usiadła na kanapie zaciskając wargi w wąską linie. Jej wzrok zatrzymał się na laptopie - odruchowo chciała go wziąć i zanieść ukochanemu, ale zaraz przypomniała sobie, że pewnie zaraz znowu posądzi ją, że grzebała mu w jakiś plikach lub coś takiego.
Po chwili wstała, by odłączyć od kontaktu ładowarkę Leo. Zaraz też ruszyła na górę i weszła do sypialni, gdzie na łóżko rzuciła mu sprzęt.
- Na dole masz jeszcze laptop. Przyniosłabym go, ale wiesz.. Wolę już nie dotykać Twoich prywatnych rzeczy, bo boje się, że zaraz znowu mnie o coś posądzisz. - Powiedziała, by zaraz obrócić się na pięcie i ponownie zejść na dół by zająć w salonie to samo miejsce co przedtem. Była zła na Leo, że mógł pomyśleć, że specjalnie grzebała mu w dokumentach - za kogo on ją miał?! Równocześnie martwiła się, że pakuje się w sprawy, które nie powinien. A poza tym, nie podobał jej się fakt, że będą żegnać się w takiej atmosferze..

Unknown pisze...

[problem? :p
e tam, dla mnie to nie problem ograniczać zwrotu 'każdy' w pewnych kontekstach, gdy po prostu pamiętam, że Cię to drażni ;p nie, to nie była groźba, tylko ostrzeżenie;) ;p
mam. nie ściemniam. byłaś i tak. (tak. jesteś pewna?:>> pewna, pewna, pewna? :> bo ja bym na Twoim miejscu nie była ;p)
phi. a co mnie obchodzi czas blogowy?!;p przecież wiem, że po przyjeździe Leo czyli po jakimś tygodniu więc te 7-10 dni wcale nie było odkrywcze!;p i nie mów do mnie płaszczko :| nie skąd, wydaje Ci się ;p po prostu nie chcesz mi nic powiedzieć, a to mnie wkurza ;p / no mam taką nadzieje!;p ale nie no spoko, zawsze fajnie zdjęcia wybierasz więc tym razem też pewnie będą świetne ^^ no jak tam chcesz, to tego imienia mam po prostu neutralne odczucia o;p o nic? okej..;p]

Akurat dla niej to wcale nie był drobiazg, gdy ukochany posądzał ją o to, że specjalnie grzebie w jego rzeczach. Rzeczy wysypały się same, a gdyby nie te zdjęcia, które po protu przykuły jej uwagę, pewnie tylko pozbierałaby rozsypane rzeczy i tyle. A tak.. To był impuls, bo przerażenie wzięło nad nią górę, bo Leo pakował się w coś co wcale jej się nie podobało. Ale oskarżanie jej o to, że z premedytacją wszystko sobie zaplanowała to.. to był cios poniżej pasa. Oczywiście nie powiedział tego wprost, ale jego suche tak i poźniejsze zachowanie powiedziało jej, że tak właśnie myśli. A to ją dotknęło, bo zachowywał się tak jakby jej nie znał i jej nie ufał.
Spencer myślała, że zaraz wybuchnie, bo naprawdę nie chciała się kłócić, chciała wszystko wyjaśnić, tylko co z tego skoro Leo miał już swoją wersje, a jej przeprosiny pewnie nie zrobiłyby na nim żadnego wrażenia? Bolało ją to, że takie coś wywołało spór między nimi - nie chciała tego, ale to rodziło się tylko z faktu, że Leo jej nie ufał. Nie tak jak dawniej, a przynajmniej teraz tak myślała. Bo ona, mimo wszystko co się wydarzyło nadal ufała mu bezgranicznie, nadal był jej najlepszym przyjaciele, ale widać teraz to działało tylko w jedną stronę.
Nawet nie drgnęła, gdy usłyszała za sobą głos Leo. Nadal tkwiła uparcie wpatrują się w punkt przed sobą, bo miała wrażenie, że Leo wcale nie mówi tego, bo naprawdę jej ufa i wie, że nie zrobiła tego umyślnie, a tylko po to bo też nie chce rozstawać się z nią w takiej atmosferze. Westchnęła cicho, gdy mężczyzna usiadł tuż przed nią. Zagryzła wargę, a potem ponownie westchnęła.
- Wiesz to dlaczego zachowujesz się jakby było inaczej? Jakbyś mi nie ufał. Przecież wiesz, że nigdy specjalnie nie grzebałabym w Twoich dokumentach, nie czytała ich, bo Ci ufam. Ale gdy to wszystko się wysypało i zobaczyłam te zdjęcia.. Po prostu zaczęłam się martwić. - Wyrzuciła z siebie, odnajdując jego dłoń, która spoczęła na jej kolanie, by spleść ich palce razem.

Unknown pisze...

[nie możesz się fochać, bo sama napisałaś, że jesteśmy kwita! a ja Cię tu zaczęłam wkurzać, bo Ty mnie wkurzyłaś tym, że nie chcesz mi powiedzieć co planujesz, odgórnie zakładając, że zapewne mi się to spodoba;p
no to dobrze, ja się będę starała nie nadużywać tego słowa, Ty go ewentualnie zasłonisz i problem z głowy ;p mhm;p
mam. nie ściemniam. byłaś. tak. (nie jesteś.)
no właśnie:| więc sorry ale jakoś Twoja odpowiedź w żaden sposób mnie nie usatysfakcjonowała ;p. ha, ha, ha. z tego samego powodu z którego ja nie mogę do Ciebie mówić Papuciu :} no dzięki, nie wiedziałam, że taka jesteś!:| ;p / miejmy nadzieje, że tym razem też tak będzie ;p no to niech będzie;p no przecież mówię okej;p]

Ale przecież w tej kwestii nie chodziło o to czy mu ufa czy nie. Ona po prostu się martwiła, a kwestia zaufania nie miała tu nic do tego - wiedziała, że Leo będzie na siebie uważał, że będzie ostrożny, ale to nie zmienia faktu, że pewne rzeczy są nie do przewidzenia. Dlatego ot tak o nie mogła przestać się o niego bać, widząc w jak poważną sprawę się pakuje. Ani trochę jej się to nie podobało i stokrotnie wolałaby by został w domu razem z nią i Jamesem niż pisał ten artykuł w Bristolu z dala od nich. Wiedziała jednak, że nie może mu zabronić jechać, a c za tym idzie pokazać mu, że ciągle się niepokoi, bo wiedziała, że on wtedy zostanie, ale zostanie z musu, nie z własnej boli, a bała się, że to tylko wywoła u niego złość i żal do niej, a tego nie chciała. A przecież teoretycznie nie miała żadnych dowodów oprócz swoich obaw, intuicji podpowiadającej jej, że to wszystko źle się skończy, więc nie, nie mogła nim manipulować, nie mogła kazać zostać. Więc musiała udawać, że będzie spokojna, że nie będzie męczona przez czarne scenariusze.
Więc tylko skinęła głową na jego słowa, a potem nawet udało jej się uśmiechnąć. Wtuliła się na moment w niego, wciągając jego zapach głęboko w płuca jakby chciała go zgromadzić na najbliższy tydzień. A potem znów odnalazła jego spojrzenie, by zaraz na chwilę złączyć ich usta razem w czułym, ciepłym pocałunku.
- Kocham Cię. - Mruknęła odrywając się od niego, troskliwie sunąc ręką po jego policzku.
A potem znów się uśmiechnęła, już bardziej szczerze, tłumiąc lęk, tłumacząc samej sobie, że Leo ma racje. Że nic nie grozi. Że wróci cały i zdrowy. I z tą myślą energicznie poklepała go po udzie, mówiąc, że trzeba sprawdzić czy na pewno ma już wszystko.

Unknown pisze...

[ok, ok ;)]

Unknown pisze...

[ok, ok ;)]

Unknown pisze...

[ i swoją drogą można też już trochę tutaj przyspieszyć nie?;p i na Krk chyba też xd chyba, ze masz coś w planach :)]

Unknown pisze...

[ok, to ja też się zacznę fochać, o!
no ba ;D
że coo?! mogłabyś tak? żeby Leo nie wrócił?:C a jak mi się Alex nie spodoba w ogóle?! a jak Tobie się nie spodoba?! Ej nieee :C i wgl.. to zresztą nie jest odpowiedź na to co chciałam ;p bo planujesz coś zaraz po Bristolu i przed "śmiercią" Leo! A ja chce wiedzieć co xd no bo wiesz ja też zacznę do Ciebie mówić tak jak nie chcesz! ;p no właśnie widzie.. :| / no coo xD no jakoś trudno Cię zadowolić ;p
ech.. zaczynam się w tym gubić xD bo w ogóle jak my go wprowadzimy? i wgl.. to ja nie chcę żeby Leo tak serio kaput:c
kiedy ja lubię spamować!;p]

Unknown pisze...

[no i najważniejsze;D : Mam. nie ściemniam. byłaś. i tak (a ja wiem xd)]

Unknown pisze...

[ohoho, co już foch minął?;p
;pp
noo uf, już myślałam, że serio chcesz go uśmiercić! ok:) nie no w to nie wątpię, że będzie kochany!<3 :D ale mi powiesz?! obiecaj! no, dziękuje ;p ja Ci nic nie wmawiam, przecież sama widzisz jak się zachowałaś! :c / no oczywiście, mhm:*
(no i dobrze, zmień to imię!;p) ok, ok tak może być! ;D
lubię!:>
mam. nie ściemniam. byłaś. i tak. i tak ;p
wgl to ja jestem na zw jak coś, bo oglądam film na tvp!]

Unknown pisze...

[no i swoją drogą to już jestem!;p]

Unknown pisze...

[powiedźmy?! ok, to ja się dalej też powiedźmy, że focham i o!
jeżu no tak to zabrzmiało no i się wystraszyłam! ;p wiem, wiem :D (no hellou, no raczej! nikt nigdy nie będzie lepsiejszy od Leosia!) dziękuje!:) no przecież wiesz, że żartuje, Słońce:) ale mi się akurat przykro zrobiło jak to przeczytałam wtedy.. / wiedziałam xD spoko, mi to tam bez różnicy gdzie te zdj załadowałaś ;p w sensie napisz sobie w karcie Leosia jego imię i nazwisko czy jak tam to chcesz, a potem w karcie Leosia zalinkuj po prostu jego nazwę i tyle xd a no i wcześniej opublikuj te zdjęcia na blogu, jak nie chcesz na głównej to zmień datę z boku , to wtedy przykryją ją wcześniejsze kp :)
(.. xD nie no takie złe nie było.. xD) nie wiem jak chcesz :c trudno mi się rozstać z Leosiem :c
Ei ja się zawsze pięknie uśmiecham! ;p nie kłam tak ;p
mam. nie ściemniam. byłaś. tak. (nie łotewa. tak! :D)
;)]

Unknown pisze...

[:********! :D
Julian, albo Noah! ;> ]

Unknown pisze...

[a nie miało być 'ja się nie focham, Ty się NIE fochasz' przypadkiem? xD
no zabrzmiało! jakbyś chciała go uśmiercić serio :c no wiem ;d (no wiem! ale to sama prawda jest! uwielbiam Leosia i nikt go nie zastąpi!) no to teraz już wiem ;p naprawdę? ;p bo jakoś to twoje "xD" sprawiło, że trudno mi w to uwierzyć ;p robiłaś to żebyśmy były kwita, prawda? / postaram się ;p tak, na onecie publikowało sie kp, kopiowało link zapisywało w szkicach, a to co się chciało w kp linkowało się tym linkiem wcześniej skopiowanym ;) a tutaj niestety tak się nie da - musisz po prostu opublikować i skopiowac link i zalinkowac to co chcesz i tyle, ot cała filozofia ;p
(;pp) nooo głupio, głupio:c ale może a nóż będzie fajnie..
no.. nie wiem, nie wiem czy Ci wybacze!;p
mam. nie ściemniam. byłaś. tak. (właśnie że sie pomylisz, zresztą już raz sie pomyliłas więc i tak już wyszło na moje ;p możesz mówić co chcesz ale i tak już wygrałam!;p)
no co Ci znowu nie pasuje?:| przecież nie spamuje.. już :|
uwielbiam imie Julian! :d ale w sumie do anglika jakoś bardziej chyba Noah pasuje, ale jak już tam wolisz mi to obojętne!;p
btw. na krk nie wiem czy jeszcze dzisiaj odpisze, ale ogólnie jakoś ciężko mi się pisze dziś.. taka zmulona jestem, ale to przez to że za długo dzis spałam, a potem zawsze tak mam, że się dziwnie czuje ;p]

Unknown pisze...

[aahaha tak myślałam właśnie xd
no, teraz już wiem! :D no:) (nie, nie, moje serducho należy tylko do Leosia tak jak serducho Spenc! ;D) no, przecież wiesz jaka jestem, a jak coś to po prostu pisz, a ja w mig rozwieje Twoje wątpliwości:) co ja niby zaczęłam?;p nie? to dobrze, ciesze się bo już się wystraszyłam! bo to tak wrednie, tak szczerze wrednie zabrzmiało :c /dobrze, może być :) no to najwyżej to wszystko wyjdzie w praniu :) ale zawód chociaż określ! niech będzie antropologiem sądowym!<3 :D
a jak nie to wszystko przyśpieszymy i po problemie, nie?:)
no dobrze.. wybaczam!
mam. nie ściemniam. byłaś. tak. (jakbym nie miała takiego zmulonego dnia to bym Ci znalazła, i Ci znajdę to ale jutro ;p a bawimy się bo Ty się nie potrafisz przyznać do przegranej ;p)
oj tam, a co Ci to przeszkadza, że spamuje tak w sumie?;p
okk :D pasuje mi ;>
a ja nie wiem czy byłabym w stanie też się zmusić tutaj odpisać, ale nie wiem po prostu taki mam dziwny dzień, że masakra, ogarnąć się nie mogę, skupić też nie do konca i prawie wszystko mnie wkurza, nawet moja playlista której słucham od nie wiadomo kiedy.. więc poleć mi jakieś piosenki! kiedyś dręczyłabym z tym Michała, ale skoro jego juz nie ma, to przykro mi ale będę męczyć Ciebie .. xd ;*]

Unknown pisze...

[tak, koniec ^^
wiem xd (:D <3) no to się cieszę, i nie zapominaj o tym! :* :D tak? xd nie wiem, nieważne, racja xD no właśnie wiem, że nie w Twoim stylu dlatego zabrzmiało mi to tak ostro, jakbym na poważnie Cię zaczynała wkurzać, jakbyś mnie miała dość i wgl.. Po prostu mnie trzeba było uprzedzić, że zaczynasz się uczyć ode mnie tych złośliwości i nie byłoby problemu xD no teraz już wiem:) / oo też tak mam ^^ no serio :D a co nie podoba Ci się ? ;p może mieć inny zawód ^^
no :))
ależ proszę!
mam. nie ściemniam. byłaś. tak. (noo jasne że jasne xD nie, nie przyznam, bo Ty sama się już przedtem przyznałaś i wyszło na moje!;p)
ej, jak możesz pisać, że moje (nawet jeśli jednozdaniowe) odpowiedzi to śmieci?! no wiesz co?! ranisz moje uczucia :<
o nic ;D po prostu mi się podoba to imię, ot tyle ;p ^^
;) noo.. chyba najwidoczniej tak ;p jeżu ale mi dziwnie.. xD oo no to fajnie, ja pewnie najpóźniej koło 13, bo nie wiem na która wstanę ;p no właśnie nie mogę iść teraz spać.. xd za wcześnie ;p wczoraj w sumie jak napisałam, że idę, to tylko umyłam zęby i poszłam jednak od razu spać i patrz jak to się skończyło! spałam do południa i miałam zmulony dzień ;p
ej, te dziwne też mi podeślij! a nóz mi się spodobają?:> i dzięki! przesłucham zaraz ;)
no ale właśnie podsyłaj to co Ty lubisz.. Ja lubię słuchać czyiś playlist - zawsze trafię na jakąś perełkę ;> no bo ogólnie to jakbym mała mowić czego głównie słucham to rock i różne odmiany, ale ja się nie ograniczam ;) więc podeślij mi to co sama lubisz i to może Ci się wydawać że mi się spodoba..no wiesz! bądź spontaniczna ^^
okej :) (na mnie odbija się i jedno i drugie ;p ale jak mam być szczera to już wolę chyba być trochę niewyspana bo czuje się normalniej niż teraz taka rozdrażniona i zmulona zarazem.. nie mogę przeholować ani w jedną ani w drugą stronę ;p) tak, tak będzie bosko (tak myślałam właśnie xd) dobranoc;))]

Unknown pisze...

[no też się cieszę :D
:D :)) no to dobrze;)) no:) ahaha czyli jednak trochę miałaś?! ;p a wiesz, że w którymś momencie jak mi tak dość długo nie odpisywałaś to już myślałam, że się serio na mnie wkurwiłaś? xD ahah no raczej że mistrz, oczywiście :D uczysz się dystansu ?:> cieszy mnie to :) :D mhm;)) / no ja właśnie tak często mam - o np. wyłączę kompa, idę się kąpać a tu mi się w głowie takie zajebiste zdania do odpowiedzi na wątek tworzą, a na drugi dzień już mi to tak nie wychodzi bo też do końca nie pamiętam co i jak xD więc spoko nie tylko Ty tak masz xD to.. trzeba bylo je zapisać! ;d o jeżu, Ty to jak zwykle musiałaś z czymś takim wyjechać.. xD no dobra, nie chciałabym, ale no, pamiętam, że straszne spodobał mi się ten zawód jak czytałam serię Chemia Śmierci ;p no ale nie ma przynajmniej interesujący zawód xd
mam. nie ściemniam. byłaś. nie. (wcale, że tak! ;p)
teraz już nie bo wiem, że w domyśle to i tak są dla Ciebie śmieci! :C maj hart is broken :c xD
no :D no miejmy nadzieje, że tak!:> nie no, ja każdego Twoje faceta lubię, więc jego pewnie też polubię nie?!:D
no.. może się przestawimy.. jakoś ;p e dzisiaj już spoko ^^ ok, ok :) ja teraz w sumie idę jeść obiad, potem do szk coś ogarnę więc luzik ;)
dobrze! <3
;)]

Unknown pisze...

[;)
:) no Ty też mnie troszeczkę wkurzałaś! ;p tym, że mi nie chciałaś powiedzieć co planujesz/planowałaś ;p ahahaha spoko xD dzięki wiesz;p i normalnych słów używam nie wiem o co Ci chodzi;p no to dobrze,że Ci przeszło, bo ja raczej myślałam, że masz mnie dość, że dość, a nie dość na chwilę xD ;p :) ale przecież mnie uwielbiasz! ;p no właśnie widzę, że się starasz;p rady?;p nie ma.. z czasem Ci to przyjdzie o ile nie będziesz wszystkie brała do siebie i dosłownie, ot tyle ;p / no w sumie pasowałoby mieć, nie powiem, że nie! ;p tak?^^ to dobrze;p no to w sumie mógłby być tym pediatrą, albo architektem! .. ta, norma xD spoczi ^^
mam. nie ściemniam. byłas. nie. (żadne łotewa!;p)
tak, po prostu w nocy spać nie mogłam! xD
no niby tak;p
no jakoś:C ok i smacznego:)
;)
btw. jeżu jak James ma byc jeszcze raz chory i wgl, to weź moja Spenc to się chyba psychicznie załamie xd]

Unknown pisze...

[no mówiłaś ;p no a ile musiałam Cię prosić żebyś mi powiedziała?! ;p no weź, przestań xD ile się można rozmyślać?;p dobrze, postaram się ;p no wiem właśnie, że mnie uwielbiasz;D bardzo! ;> :D no bo kurde, niby jak Ci mam dać rady?;p tego się nie da, ot tak nauczyć, przykro mi ;p / co do jego zawodu? xd niech będzie strażakiem..xDDD nie no nie wiem ;p pisarz? muzyk? ;D
mam. nie ściemniam. byłaś. .&$&#&$& spadaj ;p zresztą pewnie sama nawet nie pamiętasz o co chodziło w tym tak i nie;p i zaraz Ci znajdę to jak mi przyznałaś racje, że byłaś wstawiona!
.. nieważne xd
;p
ja już też nie wiem -.- znaczy nie wiem czy chcesz już tym Noahem pisać czy jeszcze Leosiem jak się żegna ze Spenc na lotnisku i wgl? Bo jak Noahem to możesz opisać jak przyjeżdża do Murine z rodzicami Spenc, a ja tam opiszę mniej więcej jak ona się dowiaduje o rzekomej śmierci Leosia i jak zaczyna świrować ;p / ;)
no ;p]

Unknown pisze...

[no;p tak, tak tylko troszeczkę, mhm!;p no to weź się zdecyduj chociaż w tej kwestii xd albo coś xD no o nic, o nic.. :) powiedźmy?;p radzisz sobie i tyle! bez żadnego powiedźmy!;D / no ważne, że coś tam jest.. nic? no to nie wiem, może jednak wolisz zrezygnować z tego? nie zmuszaj się jeśli nie chcesz;)
mam. nie ściemniam. byłaś. właśnie, że się liczy, zresztą to było mało ważne ;p i żadne e tam;p znajdę to tylko pierwsze muszę zagrać w domino z siostrzenicą xD
;pp
no to jak już pisałam, jak Ci się odechciewa, to możemy z tego zrezygnować w ogóle albo coś.. ja sie dostosuje:) ech, no to trudno jakoś będę musiała przeżyć, nie? nie mam wyboru ;p więc spokojnie, ogarnij sobie wszystko, nie przymuszaj się, daj sobie czasu czy coś:) ja przecież poczekam;) ]

Unknown pisze...

["o, wiem! byłam pijana wygraną :D" - z dnia 9.12 ;) godzina 19.14 :> i potem jeszcze padło Twoje pamiętne "fuck" wyrażające fakt, że.. wpadłaś i przyznałaś mi racje, ha! i gdzieś jeszcze się przyznałaś mi racje z jak pisałyśmy "jestem i "nie jestem" czy coś!;pp

tia, minimalnie, mhm;p w takim układzie moja cierpliwość dość często bywa.. minimalna ;p umiesz, umiesz. no taa. serio :D / jeżu, no to na to, to ja Ci już nic nie poradzę, niestety.
mam. nie ściemniam. byłaś! właśnie ważne! ale to nie jest satysfakcjonująca wygrana jeśli nie wiesz o co chodzi;p no grałam i zaraz chyba znowu będę musiała-.- ;p
wiem, wiem, mnie niemoc twórcza też zawsze wkurza, więc wiem co masz na myśli :) i wgl JAK TY SIĘ WYRAŻASZ CO?! ;p no.. a mam inne wyjście niż poczekać? :p ale spoko, serio mną się nie przejmuj i daj sobie tyle czasu ile potrzebujesz;)]

Unknown pisze...

[no w końcu no przyznałaś mi racje! terefere ! wygraaałam :> już dawno w sumie ;p musisz mi wybaczyć, ale ciągniemy już to tak długo, że trudno mi się nie cieszyć Słońce! A na mnie nie możesz się obrazić, bo za bardzo mnie lubisz :d :>
dobrze skoro nie chcesz, nie musimy;p .. mniejsza z tym;p umiesz, przestań patrzeć na to tak pesymistycznie no! a do czego było to serio w sumie? xD / a czy ja się na Ciebie wkurzam?
:D :D :D :D
zależy kiedy ;p dzisiaj nie mam ochoty na domino;p
;) no to niestety nic na to poradzic nie mogę, chociażbym chciała, a chciałabym, uwierz mi :* no przecież Ci daje! i nie ma za co :) a na Krakowie spoko, odpiszę za chwilę na razie idę coś zjeść, potem się wezmę za odpisywanie, bo na razie nie wiem za bardzo co mam tam odpisać ;p]

Unknown pisze...

[no więc mam prawo się cieszyć!;p tak, tak Słońce, to Ty dalej sobie wmawiaj co innego :* ou.. nie mam być? :C
no więc nie robimy ;p tak właśnie;d ale świat jest lepszy, gdy nie patrzysz na niego wciąż i wciąż tak pesymistycznie! ;) ahaha no tak myślałam xD / mhm:)
no teraz ogląda, w sumie oglądała Tabalugę ;p
:))) i dziękuje;)
eeii dobrze było!;) to ja już się biorę za odpisywanie ! :) btw. uwielbiam tego modela ^^
i wgl no gdzie te Twoje piosenki dla mnie?:> wcześniej zapomniałam się wypowiedzieć na temat tamtych! to tak: Lover to Lover oczywiście znałam jak i I Follow Rivers. i obydwie uwielbiam;d Cold War.. tak neutralnie, ani mnie nie porwało ani nie odrzuciło, w sumie czegoś mi brakowało i tak mi kogoś trochę wgl przypominało. Beyonce?;p piosenka Kimbry i `Lose yourself` no i Neona świetne :D ]

Unknown pisze...

Siedząc na werandzie i nieustannie wybierając numer Leo, w głowie Spencer ciągle odtwarzały się wspomnienia z wczorajszego dnia. Ale ona ciągle nie mogła uwierzyć. Ona do siebie nie dopuszczała myśli, że jego.. Że jej ukochanego, jego niebiańskiego głosu, jego ciepłych oczu, jego zniewalającego uśmiechu, jego troskliwych słówek, jego uroczego śmiechu, jego namiętnych pieszczot.. Że tego wszystkiego już po prostu nie ma. Nie, bo to nie mogła być prawda. Jej ukochany, jej ciepły, czuły, kochający Leo ciągle żył, ciągle istniał tylko po prostu nie odbiera telefonu, bo pewnie jest zajęty! Tak właśnie na pewno jest.. A ci wszyscy ludzie się po prostu mylą! Bo Leo obiecał, że wróci, że nic mu nie grozi.. Obiecał jej, że jej nie opuści!
Nie przerywając swojego rytuału wystukiwania jego numeru, Spencer odtworzyła w swojej pamięci jedno z wczorajszych wydarzeń od których ten cały koszmar tak naprawdę się zaczął. Jadła właśnie lunch, równocześnie kołysząc Jamesa do snu, gdy do drzwi domu na Cynamonowej ktoś zapukał. Spenc nieco zdziwiona, bo nie spodziewała się gości o tej godzinie, poszła otworzyć drzwi. Na progu stało dwóch mężczyzn - jeden w garniturze, drugi w policyjnym stroju. Obaj mieli poważne, wręcz zasmucone miny. Już wtedy Spenc wiedziała, że stało się coś niedobrego, ale to wszystko co od nich usłyszała.. To nie mogła być prawda. To był tylko stek bzdur! Jak oni mogli tak kłamać?! Kto mógł sobie z niej tak kpić?! Nie miała pojęcia, ale w przypływie złości, wściekłości wydarła się na nich, kazała im się wynosić! I gdy tylko mężczyźni opuścili jej posesje, rzuciła się do telefonu by zadzwonić do Leo - owszem, to było do niego nie podobne, by nie zadzwonił do niej przed śniadaniem, ale pewnie był bardzo zapracowany. Właśnie tak na pewno był.. Ale w słuchawce telefonu odpowiedziała jej tylko głucha cisza. Nie mogła sobie przypomnieć co robiła przez resztę dnia - pamiętała tylko jakieś urywki, gdy uspokajała Jamesa, gdy go karmiła i to jak nieustannie próbowała się dodzwonić do ukochanego. Bo on tylko nie odbierał telefonu, a to o niczym nie świadczy! A jednak zdanie wypowiedziane przez faceta w garniaku ciągle brzmiało jej w uszach, odbierało dech, raniło serce "Pan Leo Rough nie żyje, naprawdę nam przykro z tego powodu". A potem nagle zjawiły się u niej siostry jej ukochanego. Zapłakane, przerażone. Wydawały się być zdziwione, że Spencer nie wygląda podobnie do nich, ale zaraz odkryły co się pod tym kryje. Że brunetka nie może w to uwierzyć, że odrzuca fakty, że nie przyjmuje ich do świadomości. Etap zaprzeczania, czy jakoś tak to ujęły szepcząc za jej plecami, gdy jak wariatka siedziała i po raz enty wystukiwała Jego numer..
I nadszedł kolejny dzień - Mara z Kat siedziały w domu zajmowały się dziećmi, płakały, próbowały jakoś się z nią dogadać, ale.. Ale ona nie potrafiła. Bo miała swój cel - wystarczy, że się do niego dodzwoni i wszystko będzie dobrze. Pokaże im wszystkim, że się myli. Niemal z frustracją podniosła spojrzenie, gdy usłyszała na podjeździe dźwięk kół. No tak, oczywiście któraś z sióstr Leo musiała zawiadomić jej rodziców tylko po co?! Przecież obiecali im razem z ukochanym, że sami przyjadą do Londynu przedstawić im wnuka! A potem z samochodu wyłoniła się jej matka - patrzyła na nią w ten litościwy, współczujący sposób.

Unknown pisze...

Podeszła do niej, objęła ją i zaczęła coś szeptać, ale ona zaraz wyrwała się i wrzasnęła na nią, że jest taka jak wszyscy, że nie rozumie Leo jej obiecał, że wróci i tak właśnie będzie. I nagle na werandzie zrobiło się tłoczno - z domu wyszły siostry Rough z maluchami na rękach, na schodkach stał jej ojciec.. I dopiero po chwili Spencer dostrzegła jeszcze jedną osobę. Wyróżniała się na tyle pozostałych, bo chyba jako jedyna nie patrzyła na nią jak na wariatkę.
- Noah? - Szepnęła zdziwiona, podchodząc do mężczyzny, wyciągając rękę by go dotknąć, by być pewną, że nie jest tylko wymysłem jej wyobraźni. Bo to był on - może trochę zmieniony przez upływ czasu, ale to był on. Poznałaby go wszędzie. Te oczy, ten chód, tą postawę. On był jedyną nadzieją.. - Noah powiedź im, powiedź, że on wróci, powiedź im, że się mylą, Noah.. - Wyjąkała patrząc na niego błagalnie.

[bosz.. potem się rozkręcę xd]

Unknown pisze...

[mam xd no, tak, tak myśl sobie tak właśnie dalej:* :D ei, poprawka - uwielbiasz!:> :D
o matko, mówisz jak moja kumpela ;d ona też woli być pesymistką - bo jak coś się np. nie uda to nie ma takiego dużego zawodu, a jak się uda to ma suprajsa.. ale ciągłe postrzeganie świata w szarobury sposób też nie jest dobre;p / ;)
no ja też ;d więc miałam frajdę ;p bo jadłam i oglądałam razem z nią xD
;)
serio:) / No raczeej!<3 uwielbiam Go! http://www.youtube.com/watch?v=v0PYkfgD5gQ HE IS! :D
no tak jutro operacja ;o to pewnie dlatego wen Ci uciekł bo się stresujesz! będzie dobrze;* i kto Cię w końcu odbiera?:> barman?;p no, to słyszałam, a co?;p wersje Lykke Li też słyszałam, ale wolę tą ;p no genialne jest;)
dobrze, zaraz wszystko przesłucham, tylko skończę notatkę na biologię.. xDD]

Unknown pisze...

Noah nawet nie zdawał sobie sprawy jaką wielką ulgę przyniósł Spencer potwierdzając jej słowa, stając po jej stronie. Niemal z triumfem spojrzała na resztę zgromadzonych, ale najwidoczniej na nich słowa jej dawnego przyjaciela nie zrobiłby wrażenia, wcale ich nie przekonały. Nadal w ich oczach widziała ten sam smutek i współczucie oraz jakiś rodzaj litości i chyba nawet przerażenia jej postawą, i zachowaniem. W spojrzeniu Kat dopatrzyła się też niemej dezaprobaty, gdy z niezadowoleniem patrzyła na Noah'a - najwidoczniej nie pochwalała jego metod, uważając, że Spencer trzeba jak najszybciej sprowadzić na ziemie i uświadomić jej, że Leo naprawdę odszedł. Tyle tylko, że ona nie mogła przyjąć tego do wiadomości, bo to oznaczało dla niej koniec. Oni nie rozumieli - dla nich oznaczało to stratę jednego członka rodziny - oczywiście bardzo ważnego, bo to był ich brat, ale dla Spencer oznaczało to coś więcej. Bo Leo był całym jej światem, całym jej serce, był jej powietrzem, jej miłością.. Jak miała żyć bez niego? Więc nie, nie mogła przyznać, że on odszedł. Bo on by jej nie opuścił.
W ogóle wszystko wydawało jej się absurdem - to jak rzekomo zginął [właśnie, jaką bajeczkę wcisnęli Spenc?xd], to, że nie może zobaczyć jego zwłok. Bo pamiętała jak zaatakowała dwóch mężczyzn, którzy przynieśli jej te koszmarne wieści - prowokowała ich. Mówiła, że uwierzy jeśli zobaczy go.. Ale oni stanowczo odmawiali mówiąc, że ciało mężczyzny jest zbyt masakrowane, a zostało już zidentyfikowane przez jego współpracownika, poza tym nie było wątpliwości, że to on. Ale to nadal do niej nie przemawiało, nadal nie dopuszczała tej makabrycznej myśli do siebie, że on.. Nie, to słowo nawet nie mogło przejść jej przez gardło. Bo ona potrzebowała Leo żeby normalnie funkcjonować. Potrzebowała jego ciepła, troskliwości, żartów, uśmiechu, pocałunków. Jak miała bez tego żyć? Nie potrafiła, tak jak on nie potrafiłby żyć bez niej - bo zostali stworzeni dla siebie, uzupełniali się wzajemnie.. Więc tak, będzie zaprzeczać. Zaprzeczać aż on w końcu odbierze ten cholerny telefon, albo zjawi się tu osobiście i powie im, że wszyscy się mylą!
Bez oporu poddała się Noah'owi. Bo choć nie widziała go szmat czasu, choć nie wiedziała jakim jest teraz człowiekiem to coś w środku mówiło jej, że jemu i tylko jemu może teraz ufać. Bo nagle wszyscy - jej rodzice, siostry Leo stały się dla niej wrogami. I nagle zamarła obracając się, szepcząc imię synka. Nie mogła go zostawić, nie z tymi ludźmi! Bo zaraz porwą też jej dziecko i zaczną wmawiać, że on też odszedł, że umarł. Ale gdy stanęła przed Marą i zobaczyła jej dobrotliwe spojrzenie, zrozumiała, że zaczyna popadać w paranoję. W przeciwieństwie do Kat, starsza siostra Rough chyba podobnie jak Noah uważała, że Spencer potrzebna jest chwila z dala od tego wszystkiego. Zapewniła ją, że Jamesowi nic nie grozi, że ona się nim zaopiekuje.. I uwierzyła jej. Poddała się dłoniom przyjaciela i dała się prowadzić. Oglądała się jednak za siebie dopóki synek nie zniknął jej z oczu. A gdy to się stało znów wykręciła numer ukochanego i obolałym już kciukiem nacisnęła zieloną słuchawkę, a gdy znowu przywitała ją martwa cisza.. Nie wytrzymała i rzuciła sprzętem, który roztrzaskał się na części. I zaraz pożałowała swojego zachowania - a co jeśli Leo będzie chciał się z nią skontaktować?! Przerażona, że teraz to on nie będzie mógł się do niej dodzwonić, padła na kolana w poszukiwaniu wszystkich części telefonu, mrucząc coś pod nosem. A potem zaczęła go składać drżącymi rękoma...

Unknown pisze...


[przecież tego nie chcesz!;p szczegół? pf!:c ;pp
no bo jest złe! jasne, może mniej rozczarowań, ale.. jeśli ciągle patrzysz na świat w ten sposób.. to masakra! depresja gwarantowana xd
noo:D
no jakoś się rozkręcimy.. :D :) / noo <3 uwielbiam tą reklamę :D zresztą ogolnie podobają mi się reklamy perfum ;D jedna z moich ulubionych! http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=tx_YLCV8z14 no i Matt ;D <3
no widzisz:) to na pewno dlatego! ;) a jednak ma wolne;p czyli oszczędzisz barmanowi widoku naćpanej Karoli al'a chomik? xD TAK?:> :D ;))
no już prawie skończyłam.. ;d]

Unknown pisze...

[prawidłowa odpowiedź! ;d a na tą to szkoda słów.. :||| przecież się nie wywyższam, niby gdzie?!
to trzeba Cię z niego wyleczyć.. czy coś xd
tak, powoli.. ;D / wiem ;D no, reklamy;p perfum, tylko tych z wyższej półki, tylko te w których występują przystojni panowie, gdzie muzyka nie jest zła, a czasami wręcz genialna.. ;p tak, tylko reklamy perfum nie działają mi na nerwy, gdy oglądam telewizje;p (całe szczęście, że prawie w ogóle jej nie oglądam!;p)
no:) ahaha biedna, tyle się stresować bez potrzeby!;p haha tak właśnie, niech się cieszy:D HIHI:D
ewolucje;p
ok, ok:)]

Znów zalała ją fala wdzięczności dla Noah'a. Bo wiedziała, że z nich wszystkich, z tych którzy zostali w domu tylko on by się tak zachował - dał jej swój telefon by mogła kontynuować bezcelowe, nieustanne dzwonienie do ukochanego. Tamci powiedzieliby, że dobrze się stało, że może wreszcie przyjmie do świadomości fakt, że jej mężczyzny już nie ma.. Ale ona nie potrafiła przestać, nie potrafiła dopuścić tej wiadomości, a tym bardziej w jakikolwiek sposób jej zaakceptować. Ty Noah potrafił ją zrozumieć, tylko on pozwalał jej na to wariactwo, chociaż pewnie podobnie jak oni uważał, że to nie ma sensu. Ale liczyło się to, że nie patrzyła na nią jak na obłąkaną, że nie próbował jej pocieszać słowami, że nie przypominał jej tych okrutnych słów, które tylko miażdżyły serce i tak już będące w rozsypce, a które miało się roztrzaskać już w niedalekiej przyszłości, gdy prawdziwy koszmar się zacznie. Noah po prostu był, zawsze wiedział co dla niej najlepsze, jak się zachować by przynieść jej ulgę i otuchę. Może nie zmienił się aż tak bardzo.. Może w ogóle się nie zmienił?
Gdy ponownie ruszyli przed siebie, Spencer znowu zaczęła wystukiwać numer. Robiła to już odruchowo, nawet nie zastanawiając się nad cyferkami, ale nagle jej zdrętwiały, od ciągłego wykręcania numeru Leo, kciuk odmówił jej posłuszeństwa, podobnie jak wymęczony umysł po nieprzespanej nocy, po tym całym stresie i panice.. Organizm zaczynał odmawiać z nią współpracy. Bo to już nie chodziło o to, że nagle jej nogi stały się dziwnie ciężkie, że ledwo mogła nimi poruszać, ale chodziło o to, że nagle zapomniała czy dziewiątka w numerze ukochanego stała przed czy za zerem. Mogła to sprawdzić w kontaktach, ale nie myślała teraz o tym. Bo czuła się tak jakby nawaliła, jakby przez to, że zapomniała miała stać katastrofa. A przecież ona już wydarzyła. I po raz pierwszy odkąd usłyszała tę, jak jej się wydawało, absurdalną wiadomość po jej policzku popłynęła łza, którą wytarła zamaszystym ruchem - nie była pewna czy była to słona kropelka wyrażająca jej frustracje, złość na samą siebie, czy już rozpacz, której do siebie nie dopuszczała tak jak wiadomości o śmierci Leo. Bo on musiał żyć. Po prostu musiał. Obiecał, że wróci.
- Ty też masz mnie za wariatkę, prawda? - Odezwała się nagle podnosząc wzrok na przyjaciela. Na jej twarzy zawitał gorzki uśmiech, gdy jej spojrzenie powróciło do telefonu wciąż tkwiącego w jej dłoni. - Ale on mi obiecał. Przyrzekał, że nic mu nie grozi. Obiecał, że wróci.. - Wyszeptała obracając sprzęt między palcami, by ostatecznie oddać go w ręce mężczyzny. - To wszystko moja wina.. Nie powinnam była go nigdzie puszczać, czułam, że to się źle skończy.. Noah, on musi żyć, musi.. - Wyjęczała rozpaczliwie, a jej oczy powoli zaczynały wypełniać się łzami.

Unknown pisze...

[o i to by mogło być - bo już by pasowało to tego co napisałam, że ciało było w strasznym stanie, a dla niej to jak zginął wydawało się absurdalne ;p :)]

Unknown pisze...

[;pp e.. okej chyba nie ogarnęłam ale mniejsza z tym xD (.. xD)
taa;d
^^ / oo, serio? :D http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=7K2GAoBTuc4 to też lubię ;dd z Chrisem :D
noo ;d
w sensie że jak o co?;p o ewolucjonizm! wiesz taki dział w biologi.. ;p swoją droga ostatni i to mnie przeraża;o matura się zbliża.. :x
;))]

Dopiero, gdy mężczyzna zarzucił na jej ramiona swoją marynarkę tak naprawdę dotarło do niej, że zmarzła, że jeszcze przed momentem drżała z zimna. Ale rzeczywiście nie była odpowiednio ubrana do pogody, bo jakoś nie w głowie było jej dzisiaj myśleć o tym co na siebie wkłada. Jak przez mgłę pamiętała jak wsuwa na siebie ubrania po porannym prysznicu, który miał ją orzeźwić po nieprzespanej, dręczącej koszmarnymi wizjami nocy. Nawet nie czekała aż jej włosy do końca wyschnął - nakarmiła Jamesa, choć z przerażeniem stwierdziła, że nagle jej piersi są mniej nabrzmiałe, mniej w nich pokarmu (stres, bezsenna noc, brak spożywania jedzenia odbiły się na niej nie tylko w postaci cieni pod oczyma, ale też w taki..) - a potem wybiegła na werandę, gdzie powróciła do swojego rytuału nieustanne wybierania numeru ukochanego. Pomimo tego, że tak naprawdę była niemal nieobecna, wyraźnie zarejestrowała zapach który ją owiał i z dziwnym rozbawieniem stwierdziła, że Noah nadal pachnie tak samo, że używa tych samych perfum co kiedy, lub jakiś bardzo podobnych. Równocześnie dotarło do niej, że mężczyzna pachnie zupełnie inaczej niż Leo. Ta myśl zakuła ją boleśnie, gdy przez jej zaporę przedarła się myśl, że już nigdy nie owieje jej zapach ukochanego..
Walcząc ze łzami gwałtownie wtuliła się w przyjaciela. Objęła go ciasno rękoma, delikatnie mocząc jego koszulę pojedynczymi łzami, które wymknęły się spod zaciśniętych powiek. Czuła się jakby była na skraju szaleństwa. Zapora, którą zbudowała, która nie dopuszczała do niej myśli, że Leo nie żyje, powoli zaczynała się sypać. A ona wiedziała, że jeśli dotrze to do niej.. To ją zniszczy, to wyssie z niej życie. A była świadoma, że musi się trzymać, że nie może się poddać, bo choć cały jej świat runął, to pozostała jeszcze mała cząstka - James. To dla niego musiała walczyć, tylko dlaczego to było tak cholernie trudne?! Odpowiedź była banalna - bo nie było Leo, a to przecież on zawsze był jej wsparciem, jej opoką, kimś kto ją wspierał, kimś kto dodawał jej sił otuchy, ale teraz jego już nie było.. Nie było, a ona nadal nie mogła tej myśli zaakceptować. Rozpaczliwe szukała czego co jeszcze odwlekło by moment w którym musiałaby przyznać, że straciła najważniejszego człowieka w swoim życiu. I rozwiązanie przyszło błyskawicznie - obejmował ją facet, który kiedyś był bardzo ważnym elementem jej świata, który znał każdy jej sekret, z którym dzieliła troski i radości. Ale potem on też ją zostawił, wyjechał nawet nie za bardzo wysilając się by jej wyjaśnić swoje pobudki. Zabolała ją ta strata, fakt, że przez ten czas praktycznie w ogóle się nie odzywał. A nagle tu był, był gdy potrzebowała właśnie jego. Bo przed Leo to on był tym, który ją wspierał, który rozganiał ciemnie chmury znad jej głowy.. Poza Leo to on znał ją najlepiej. A przynajmniej kiedyś znał..
- Gdzieś Ty się podziewał przez te wszystkie lata? - Zapytała niemal z wyrzutem. Bo tęskniła, naprawdę za nim tęskniła, chociaż teraz nie potrafiła przypomnieć sobie tego uczucia tęsknoty za przyjacielem, bo teraz jej serce rwało się do Leo, do ukochanego, do jedynego człowieka, który mógł ją teraz uratować. I choć starała odwrócić swoją uwagę to na nic się to zdało, bo po jej głowie i tak plątało się tylko imię ukochanego, i ta okrutna myśl, że już nigdy więcej go nie zobaczy.. Jak miała żyć?!

Unknown pisze...

[no nic, trudno ;) powodzenia tam jutro, trzymaj się dobrze, nie spuchnij za bardzo i wgl..no, zdrowia itd, itd ;d nie stresuj się, wszystko będzie dobrze :) do spisania i dobrej nocy :)
btw. 7? no błagam, ja przynajmniej dwa razy w tygodniu idę na tą godzinę do szkoły.. -.- xD ale masz racje to jest nieludzka pora, środek nocy!]

Unknown pisze...

[o jeżu, moje biedactwo :c :* no ale najważniejsze, że już po, nie?:D
omg, serio?! ja wstaje zawsze 6.15 albo jakoś tak, jeśli mam na 7.10 xd ale wiesz i tak nikt nie pobije mojej mamy która musi codziennie wstawać o 4.. -.- wyobrażasz to sobie?! ;x i tak, zdecydowanie to jest nie ludzka godzina.. ;p
e tam, nie wiem o czy mówisz.. Ty nie w formie?!;p no prosze Cię :D
no wiem ;D <3
no właśnie tak myślałam.. xD ahah. noo troszeczkę.. ;x
okej, spoko, bez spiny, odpoczywaj i jeśli Ci się chce i masz siłę to wiesz, ja tam odp nie pogardę, ale no.. nie zmuszaj się jak coś :*
btw. widziałaś? jestem adminem na Krk Oo' fajnie, że ktoś mnie o zdanie zapytał nie?;p znaczy dla mnie tam luz, bo przecież i tak tam codziennie zaglądam więc zaproszenia mogę też ogarnąć.. ale tak dziwnie, nie? xd ]

Unknown pisze...

[;)
po co tak wcześnie?! xd no ale wiesz.. teraz będę musiała wstawać chyba o 6, bo kurde, potem z kumpelą mamy masę spóźnień.. xD no.. ;x ahaha mój kiedyś też, jak chodził na 3 zmiany do pracy, teraz chodzi tylko na dwie, w sumie on to już tylko na jedną, rano;p
haha ;D jeżu.. staram się oddychać i wgl, ale no.. xd np. teraz sobie myślę, że matura to bzdura, ale czasami mnie taki stres dopadnie jak sobie pomyślę jak mało czasu zostało i jak to szybko zleci, że maskara..
ojejkuu, dzięki? ;d <3 okcia, to czekam ^^
ta.. ;p nie, nie gratuluj bo nie ma czego przecież ;p]

Unknown pisze...

[hm.. no miejmy nadzieje, że tak :D :* ;D
spoko, też kiedyś zawsze rano prysznic brałam, bo sobie nie wyobrażałam wyjść z domu bez orzeźwiającego prysznicu ale teraz nie mam wyboru, bo się nie wyrabiam xD ei, po pierwsze - ja nie potrafię wstać wcześniej xD a po drugie - nawet jak wstanę to i tak potem wyrobiona nie jestem bo np. mam wrażenie, że mam tyle czasu, że wszystko mogę robić trzy razy wolniej.. xD ale no.. jutro np. postaram się wyrobić na czas, o! ;D no tak, chodził ^^
no chyba tak :c ta, juz ten plan planuje od początku roku xd a jeszcze przeraża mnie fakt, że będę siię musiała go trzymać, a znając życie i tak mi z tego nic nie wyjdzie xD no ale postaram się zrobić to w najbliższym czasie ;)
ja się właśnie biorę za odpisywanie ;D ok,ok ;D ;))
no masz masz, oczywiście;p tyle tylko, że to był Twój pomysł w sumie, żebym do niej napisała, nie?;p no w sumie..;p
btw. chwaliłam Ci się z kim chyba idę na studniówkę?:> z panem o oczach jak węgliki.. ale chyba!;p]

Unknown pisze...

[ahaha OK! xd nastawiam się psychicznie :D
no też tak kiedyś miałam, teraz się rozleniwiłam, ale spoczi, przyjdzie wiosna i wrócę do swoich przyzwyczajeń ;p po prostu teraz jest za ciemno jak się budzę xd no serio xD no wiedziałam, że mnie zrozumiesz<3:D ok^^ mam nadzieje, że będę miała czym się chwalić ;p no nie jest, nie jest! ;d jeszcze wszystko ogarniasz, jest dobrze :D
ar, dziękuje, że tak we mnie wierzysz! no i mam nadzieje, że coś z tego wyjdzie.. ;)
u, szkoda:c no ale to nic, nie zmuszaj się :):* oo no to super ;d ok, będę niezmiernie szczęśliwa ^^ koło 15, a potem koło 17 znikam na jakieś półtorej godziny na korki ;p
oj tam, oj tam.. ale jak chcesz mogę Ci odstąpić admina;p nic nie muszę xD
xDD no bo dopiero dzisiaj wpadłam na to, żeby jego zaprosić ;p miałam iść z takim innym, bo on genialnie tańczy i wgl, ale.. jest za niski xd w sensie nie mogłabym do niego ubrać wymarzonych obcasów bo bym go przerosła;p studniówkę mam 26.01;p a w co się ubieram.. nie mam pojęcia xD nawet nie mam jeszcze sukienki upatrzonej ani nic.. -.- ale spoko mam jeszcze czas;d fryzjer już zarezerwowany to najważniejsze;D]

Unknown pisze...

[wiem ;pp
.. cicho, nie czepiaj się xD tymczasowy, bo.. bo.. bo kiedyś wstawałam trochę wcześniej, co nie zmienia faktu, że i tak wyrobiona nigdy nie byłam;p ale tak normalnie to punktualny człowiek jestem!;p no ba ^^ oczywiście, Papuciu:* ;p hihi :D
ok, postaram się ;dd tyle tylko, że ja lubię sobie zawsze coś zaplanować, a potem i tak się planu nie trzymam, bo jednak jakby nie patrzeć nie lubię schematów, ale tym razem byłoby to dobre.. ;p no nie tylko od tego, Moja Droga:d
oczywiście;) i Ty też nie masz za co dziękować, przecież wiesz;) no tak, tak ;d mhm ;) ale jakbyś się źle czuła czy coś, to wiesz nie śpiesz się nie zmuszaj itd;)
ahah też prawda.. xD taki tam szczegół.. ;p
;D (oj tam,oj tam;p) no pewnie;p ale z drugiej strony - bosz, wiesz jak on zajebiście wiwija?!<3 ;d wiec jeszcze muszę to wszystko przemyśleć ;p w sensie Ty dopiero teraz masz półmetek, czy idziesz z kimś na studniówkę?;p i dlaczego Ci nie odpowiada? ;p o jeżu.. no to niefajnie xDD ale wszystko się zagoi :D no jakieś tam wizję mam;p ale się zobaczy co w sklepach znajdę, makijażem się siostra zajmie, a fryzurą - fryzjer, myślę, że mi pomoże dobrać idealnie upięcie jeśli sama niczego nie wymyśle;p noo, hah :D
ok, ok :D dobranoc, wypoczywaj:* :D]

Unknown pisze...

[o matko, moje biedactwo!:c :* ale przejdzie :) (ahaha raz wstawiona, raz naćpana.. co będzie następnym razem? xD <3 ) no tak można było się domyślić, że nie posłucha ;p i co, nie wystraszył się, nie?;p btw. jaki słodziaak!*,* przywiózł Ci bombki?! <3 ouu uroczoo :D gdzieś Ty takiego faceta znalazła?! ;dd
ani troszeczkę, mhm ;p noo! ^^ ahaha dokładnie tak :P ale dzisiaj się wyrobiłam ;> byłam na czas, a wstałam tylko 5minut wcześniej niż zwykle! ;d jesteś ze mnie dumna?:>
no.. muszę! muszę! muszę! - powtarzam sobie to non stop.. muszę! xD nie no.. dam radę! ;) oczywiście, że nie tylko :> a co Ty myślałaś, że tylko od pisania że we mnie wierzysz tu jesteś?!;o no proszę Cię Skarbie.. ;D
ale ja wiem, że doceniasz;) no widziałam właśnie, może za chwilę tam odpiszę tylko ogarnę zadanie na ang ;p ok, ok :)
;pp
też tam myśle.. ;D dobrze.. nadal analizuje ;D oo ale fajnie! :D tak, tak wiem;p o kurczę, ale czad ;dd to się wybawisz! :> będzie, będzie;) dzisiaj mi koleżanka mówiła, że też miała usuwane ósemki i dość szybko jej opuchlizna zeszła ;) więc nic się nie martw, do "wesela" się zagoi :D no prawie.. :DD dobrze, będę ^^
;))
no już wtedy mówili co Ci pisałam ^^. no można, można ;)]

Unknown pisze...

[ooo, no może tak być ^^ ;))
ok, ok przesunę już po pogrzebie ;)]

Unknown pisze...

To prawda, wcale nie miała ochoty na spacer - wszystkie jej kończyny rwały się wprost do powrotu do domu przesiąkniętego obecnością Leo, do domu w którym zostawiła swojego synka z ciotkami i dziadkami. Teoretycznie wiedziała, że nic mu nie grozi, że wszyscy się nim należycie zajmą, a już na pewno babcia i dziadek zachwyceni wnukiem, ale praktycznie siedziała w niej ta obawa, że coś mu się stanie. Że on też może zniknąć tak jak Leo, a wtedy.. Wtedy już naprawdę nie miałaby po co i dla kogo żyć. A jednak nie potrafiła stawić oporu, więc tylko dała się prowadzić Noahowi ufając, że on będzie wiedział co dla niej najlepsze. Dopiero po jakimś czasie, gdy szli już leśną ścieżką poprosiła cicho by zawrócili, bo musi wrócić do Jamesa. Całą drogę myślała tylko o ukochanym - żadne ze słów przyjaciela nie docierały do niej, o ile w ogóle coś mówi, bo Spenc w którymś momencie nawet zapomniała, że zadała mu jakieś pytanie. I gdyby nie sytuacja w jakiej była, czułaby się podle, choć z drugiej strony, gdyby nie męczył ją strach, boleść, rozpacz, gdyby po jej głowie nie tłukła się raniąca myśl, że Leo umarł.. To przecież nigdy nie zignorowała by słów Noah'a. Bo był i jest jej przyjacielem, tyle, że póki co ta przyjaźń musiała działa niestety tylko w jedną stronę. Ale Spencer nie potrafiła myśleć o nikim innym niż ukochany, oraz swoim bólu. Po raz pierwszy w życiu była czystą egoistą, ale trudno jej się było dziwić.
Kolejne dni zlały jej się tak naprawdę w jedno - każda mijająca godzina była szara, pusta, przepełniona nieludzką tęsknotą. Spencer tkwiła niczym w jakimś transie, z którego potrafił wyrwać ja tylko płacz dziecka, a czasami nawet to był za mały bodziec, za co szczerze się nienawidziła. Ostatecznie jednak zawsze biegła w stronę jego kołyski, albo po prostu niemal całe dnie trzymała go przy sobie, byleby tylko zaspokoić każdą jego potrzebę. Bo tylko o niego potrafiła dbać - o samej sobie zapominała, ale o nią dbali inni. Mama namawiała jej do jedzenia, chociaż większość jej prób było nieudolny, bo Spencer nie potrafiła nic przełknąć przez gardło. Kat wtulała się często w nią, mocząc łzami jej bluzki, Mara i ojciec pocieszali ją nieudolnie - a ona.. Ona nie reagowała na nic. Tak naprawdę jeżeli miała być szczera to dobrze czuła się tylko w obecności Noah'a, który na nią nie naciskał, nie próbował jej pocieszać, nie wypłakiwał się w jej ramię tylko po prostu był obok. Bo tak naprawdę skąd oni mogli wszyscy wiedzieć co ona straciła?! Straciła cały swój świat, straciła swój tlen.. Nie potrafiła żyć przez Leo, a gdyby nie cząstka ukochanego zawarta w ukochanym maluszku, pewnie już dawno by się poddała ogarniającej jej ciemności..

Unknown pisze...

Ceremonia pogrzebowa była czymś koszmarnym. Ludzie płakali w okół niej, a ona siedziała sztywno, pobladła na twarzy, z cieniami pod oczyma, zmęczona, wymęczona, przyciskając Jamesa do piersi. Wciąż i wciąż nie docierało do niej, że Leo już nie ma. Wciąż nie wyobrażała sobie życia bez niego - naiwnie liczyła, że to wszystko co się w okół niej dzieje to tylko koszmarny sen, z którego za niedługo się wybudzi w swoim łóżku, przyciśnięta do boku ukochanego. Przełomem okazała się jednak chwila, gdy trumna zaczynała być zasypywana ziemią - każde głuche uderzenie grudki gleby o drewnianą pokrywę, burzyło mur, który zbudowała. Chciała stąd uciec, nie chciała na to patrzeć. W jej głowie pojawiła się nawet myśl, że chciałaby móc tak po prostu umrzeć.. Ale nie mogła. Przypominał jej o tym mały człowieczek w jej ramionach, który został jej jednak odebrany, gdy niekontrolowanie zaczęła drżeć, a z jej ust wydobył się nieludzki jęk, gdy chciała rzucić się w stronę zakopywanej trumny - powstrzymały ją od tego jednak czyjeś, jak jej się wydawało, męskie dłonie. Te same ręce przytrzymały ją, gdy wrzeszczała na Lenę i Tony'ego, którzy odważyli zjawić się na ceremonii. Dziwnym trafem stanęli gdzieś niedaleko siebie, a w głowie Spenc zrodziła się myśl, że oni to wszystko zaplanowali. Zniszczyli jej życie, odebrali jej najdroższego, tego bez którego nie mogła żyć. Różowe włosy Leny, tak nie pasujące do ogólnie panującej czerni napawały ją odrazą, tak samo jak przerażony, wręcz zszokowany wyraz twarzy na jej i obliczu Tony'ego.
A gdy znaleźli się w domu, który przez ostanie dni stał się niemal schroniskiem dla rodziny jej i Leo, niemal od razu rzuciła się na schody, by zniknąć w sypialni. Rzuciła się na łóżko marząc by zostać sama, marząc, by wszyscy się stąd wynieśli. By przestali bezcześcić pamiątki po jej ukochanym, by przestali zabijać jego zapach, którym przez te wszystkie miesiące przesiąknął dom na Cynamonowej.. Miała dość. Chciała zniknąć, rozpłynąć się..

[fe. -.-]

Unknown pisze...

[no.. w sumie to Ci się nie dziwie, pewnie też bym się bała xD (:* :D) dobrze, następnym razem Cię uprzedzę xD ahaha, no też bym się na jego miejscu troszeczkę pośmiała, więc tak to zdecydowanie można mu wybaczyć ;p no Twój, Twój i nie oddawaj go nikomu! :D ouu urooczoo ;33 :D haha tak, tak słyszałam tą historie :> :D
;pp DZIĘKI! :D no, powiedźmy, że dość sporo;p a czasami nic.. xd
tak, banalnie proste ^^ dobrze ujęłaś - cudowną Karolę! tak właśnie ;d
ok, spoko spoko ;d tutaj już odpisałam, zaraz odpiszę na Krk, więc Ty sobie odpoczywaj, nie śpiesz się z odpowiedzią, bo ja i tak pewnie przed angielskim już nie zdążę nigdzie odpisać także ten.. :) odpisz kiedy dasz radę ;D nie skończyłaś? ;d uf, to dobrze! <3 ;d cieszy mnie to niezmiernie:D
okk :D a jaraj się jaraj bo jest czym w sumie, nie? :D ona też chyba na sali miała.. zresztą nie wiem, nie orientuje się xD mam tylko nadzieje, że mnie to nigdy nie spotka;p hahaha w sumie tak :> :D / :)
no mówili, mówili zaraz po tym jak się zabił, a nawet wcześniej już w radio raz słyszałam jak o nim ogólnie mówili.. ;p]

Unknown pisze...

[oj tam, to nie jest takie skomplikowane przecież ;p
:)
no;p (:*) ok, nie ma sprawy! ;dd w sensie miałam powiedzieć, takie nie szkodliwe kłamstewko?;p ok, zapamiętam sobie;p no tak, kolejny dramat po prostu ;p co tak bez przekonania?;p źle Ci z nim?;pp ta ^^ tak! ;p
:DD ale przecież ja wierzę, wierzę, ale czasami wstawałam nawet o 6 i to nic nie dawało! xd więc wiesz to chyba tak od dnia zależy;p ale dzis mi się udało i to po raz pierwszy wyjść 6.45 z domu, a zawsze wychodzę o 7.. xD
;D no przecież Ci mówię, że nie tylko od tego! Czego mi nie wierzysz?! :c jesteś tu żeby we mnie wierzyć owszem, ale też żeby sobie ze mną żartować, wysyłać mi fajne piosenki, porozmawiać, powymieniać się poglądami, żebym się mogła wyżalić jak mi źle i wgl, i wgl.. <3 no i oczywiście nie zapominajmy o naszych cudnych wątkach, prawda!?<3 przecież Cię uwielbiam za wszystko nooo :D ju noł dat!
o, o, o! widzisz jestem MIŁA! ;3 :D ok, trzymam za słowo, haha! :D okej;) a ja już właśnie z kompa schodzę, bo za chwilę wychodzę.. :) no raczej! ;D
;pp szczerze? to nie wiem xD ale jeśli ich nie mam to na górze nie ma dla nich miejsca;p
;pp
btw. jak już byłyśmy przy studniówkach to.. na sylwestra jakie masz plany? ;D
no i idę teraz już - do potem, będę gdzieś po 18:)]

Unknown pisze...

[haha jak się pogubisz, to ja Ci pomogę z powrotem ogarnąć sytuacje! ;d
(nie:*:*:*) obiecuje poprawę!;p oczywiście, że tak! jeszcze Ci zdjęcie zrobią i wrzucą na fejsa i co wtedy?! ;p oł.. serio? a on się taki kochany wydaje! ;p (okej.. mam nie wnikać w szczegóły? xD dobrze, nie będę;p ;) ) :D
tak, tak pamiętam :D no da się.. ale to wcale nie jest takie proste!;p
wyszło, wyszło ;D myślałam tylko, że znowu dajesz mi dyskretnie do zrozumienia, że mam Ci przypomnieć jaka to cudowna jesteś :D (swoją drogą, ja to się dzisiaj dowiedziałam, że osiągnęłam kolejny poziom sarkazmu od kolesia z angola, bo jak on to powiedział ? "żeby sarkastycznie kręcić głową to już trzeba mieć talent!" czy jakoś tak.. xD) no właśnie nie wiem co! :C oczywiście, że jesteś :> :D (zaraz przesłucham i powiem co na ich temat myślę ;d)
dzięki! nie za często to słyszę.. xD dobrze, upomnę się jeśli zajdzie taka potrzeba ^^
no tak właśnie ;d tak będzie lepiej dla mnie i dla nich ;p
oo no to fajnoo :D a ja? ja idę na sylwestra do kumpla ;p w sensie fajna nam się ekipa zebrała w sumie nawet z klasy parę osób i spoza.. myślę, że będzie fajnie :d chociaż wczoraj się dowiedziałam, że mogłam iść jeszcze na przebieranego sylwka ale było już za późno ;c ;p a wgl na początku w planach miałam do Krk jechać, ale to nie wypaliło wcale ;p]

Unknown pisze...

To co działo się z nią w środku było tak naprawdę nie do opisania. Bo trudno opisać emocje kogoś, kto stracił kogoś najważniejszego w swoim życiu, bez kogo nie wyobrażał sobie dnia, bez kogoś kto był jak powietrze. A Leo dla Spencer był naprawdę całym światem. Często w swoim życiu zastanawiała się jak wcześniej żyła bez niego, zwłaszcza wtedy gdy rozstali się na dwa lata. Tak jak i on, nie lubiła wracać do tamtych czasów głównie z powodu tej niezmiernej pustki, która towarzyszyła jej non stop. Jakby brakowało w jej życiu ważnego elementu. Tego najważniejszego, który dopełnia całość. I tak właśnie było - już wtedy nie potrafiła tak naprawdę bez niego żyć, być bez niego szczęśliwą. Tak, od czasu do czasu śmiała się, uśmiechała, ale to nigdy nie był ten śmiech, który towarzyszył jej odkąd go poznała. Pełen życia, emocji, nieopisanej radości. A potem, gdy los skrzyżował ich ścieżki na nowo, ich uczucie tylko zaczęło się pogłębiać. Spenc przekonała się, że to co już wcześniej wywnioskowała jest prawdą. To, że Leo był.. Jest! miłością jej życia i na zawsze tak pozostanie. Przerażała ją i sprawiała jej niemiłosierny ból myśl, że już nigdy go nie zobaczy. Że już nigdy nie posmakuje jego ust, że już nigdy nie zaśnie i nie obudzi się w jego ramionach, już nigdy nie usłyszy jego głosu, śmiechu, nie zobaczy tych nieziemskich karmelowych oczu.. To wydawało jej się takie absurdalne! Zwłaszcza dlatego, że Leo pokonał białaczkę, zwyciężył swojego największego wroga. Choroba jej go nie odebrała, a zrobił to jakiś pieprzony samochód. Nie miała pojęcia jak to mogło się stać - przecież jej ukochany jest, a raczej był (nie mogła, nie potrafiła przestawić się na tryb przeszły!) wyśmienitym kierowcą. Spenc zawsze miała wrażenie, że szatyn mógł prowadzić auto z zamkniętymi oczyma, a i tak dotarłby do celu bez najmniejszej rysy na pojeździe. Myślała, że razem dożyją spokojnej starości, że razem ze siwieją i o zgrozo, pomarszczą się.. I była na siebie samą wściekła. Bo obwiniała się za jego śmierć. Przeczuwała, że coś się stanie, przeczuwała, że jego wyjazd nie jest dobrym pomysłem, a jednak go puściła! Pozwoliła mu wyjechać, choć tak naprawdę nie do końca wierzyła mu, że nic mu nie grozi. Intuicja ostrzegała ją, a ona co!? Puściła go i choć nikt nie mówił o tym otwarcie, Spenc była niemal pewna, że ten wypadek nie był przypadkiem. Że wykończyli go ludzie, o których pisał. Jej ukochany wmieszał się w sprawy, które nie powinien i to go zgubiło. A obiecywał, że będzie ostrożny! Obiecywał, że wróci..

Unknown pisze...

Tłumione przez te wszystkie dni emocje, teraz z niej uchodziły: płakała, tłumiła krzyki i jęki rozpaczy chowając twarz w poduszce lub zagryzając zęby na dłoni uformowanej w pięść. Ból był nie do opisania, serce pękło jej na miliard kawałków. Tęsknota za ukochanym była nie do zniesienia, tak jak pustak, która towarzyszyła jej od dnia, gdy zniknął.. To wszyscy niszczyło ją, odbierało chęć życia. Słyszała jak od czasu do czasu ktoś przechodzi pod drzwiami. Jak pukają.. Ale nie pozwoliła nikomu tu wejść. To było jej sacrum. Tu nikt nie miał wstępu. Poza tym, miała wrażenie, że wszyscy jakoś odetchnęli.. Bo w końcu zaczęła zachowywać się normalnie. Tak jak przystało na osobę w żałobie. Chciała żeby wszyscy się stąd wynieśli, dali jej spokój.. A potem nagle, ktoś odważył się tu wejść. Miała ochotę wrzasnąć by się stąd wynosił, że chce być sama, ale brakło jej sił nawet na to by sprawdzić kto ośmielił się jej przeszkodzić. Dopiero potem rozpoznała ten głos.. Przez dłuższą chwilę nie reagowała, a jednak imię synka wyrwało ją z amoku rozpaczy, a przynajmniej w jakimś sensie. James. To było jedynie imię, które potrafiło sprowadzić ją na ziemię i przypomnieć jej, że nie może się poddawać, bo ma jeszcze swój mały Skarb dla którego musi przetrwać, dla którego musi być silna.
- Nie.. Nie wiem. - Odparła po chwili, drgnąwszy ledwo zauważalnie. W środku była przekonana, że nie. Była niemal pewna, że przez to wszystko straciła cały pokarm. Ale potem doszła do wniosku, że.. dlaczego nie spróbować. Przecież i tak było jej wszystko jedno. Więc drżąc cała, wycierając mokre od łez policzki podniosła się z łóżka, a potem nieśpiesznie obróciła w stronę Noah'a. Podniosła na niego spojrzenie, z jakimś dziwnym wyrazem wdzięczności. Że uszanował jej prywatność, że nie wszedł do sypialni..
- Gdzie on jest? - Zapytała podchodząc do niego, nieustannie podciągając nosem.

Unknown pisze...

[to ja zacznę od piosenek, ok? :D
więc te najnowsze no.. nie powiem specyficzne i tak po dwóch odsłuchaniach całkiem, całkiem;p zwłaszcza o samolociku czy coś xd
faceci z Łan Łąki.. hm.. ei, tekst mnie rozwalił Ci powiem! :D no i muzyka na początku, zwłaszcza ta zaraz przed pierwszą zwrotką mega ^^
Karmin.. chyba już kiedyś słyszałam, ręki uciąć sobie nie dam.. ale nie, nie przemawia do mnie;p Paloma nie najgorsza ^^ nie jestem fanką Jassie J ale to piosenka.. ej fajna! a teledysk mnie rozbroił :d a Koniec Świata ogólnie znam i lubię ;)

nie ma problemu ;) ;d
(no wiem :D ) ok, trzymaj! ^^ oo, serio?! :D ahah ;D tak?:> no to w końcu mówisz jak należy hah :d (ok? xD / :))
hej, wstawanie o wczesnej porze nigdy nie jest proste! i nigdy nie będzie, nie oszukujmy się..xD
nie?;p ok ;p jesteś, jesteś!:D (swoją drogą.. zbliżamy się do samozachwytu?:> ;d) (xDD serio?! xD) cieszę się i to bardzo :D
już wszystko wyżej skomentowane :>
aha dzięki tej.. xD
no coś w ten deseń.. :DD
nie, on jakąś salę wynajął czy coś :D no, nie żałuje, nie;) no tak, do jednej albo do drugiej ;p ale jedna w ogóle zjeżdża do domu (ta co właśnie idzie na ten przebierany;p) a druga to sama nie wiedziała co gdzie już ma pójść, soł..;p
... BEZ KOMENTARZA ... ]

Unknown pisze...

Nie mogła nie zareagować. I tak czuła się winna, że porzuciła synka niemal na cały dzień, zamykając się w czterech ścianach sypialni, zostawiając go pod opieką innych. Miała wrażenie, że to nie spodobałoby się Leo. Leo chciałby, że dbała o ich synka, o owoc ich miłości, choćby nie wiadomo co się działo. I to miała zamiar robić, choćby była to jedyna rzecz na świecie na której miałaby się skupić. Bo teraz został jej już tylko James. Był jednym który jakoś trzymał ją przy życiu, sprawiał, że jeszcze nie przestała oddychać, chociaż tak naprawdę właśnie na to brunetka miała największą ochotę. To wydawało się takie proste.. Wstrzymać oddech i odpłynąć.. Ale nie mogła tego zrobić, bo Maluszek jej potrzebował - potrzebował jej ciepła bliskości. A ona chciała mu ją dać, chciała się nim opiekować. I musiała to robić. Była wdzięczna, że Noah poszedł po jej synka. Nie miała ochoty schodzić na dół, być pod ostrzałem tych współczujących spojrzeń. Miała wrażenie, że każdy w tym domu postrzega ją jak wariatkę, że każdy z nich zastanawia się jak będzie reagować - czy znowu będzie wrzeszczeć, płakać czy może tak jak przez ostatnie dni po prostu milczeć jak zaklęta obojętna na wszystko i wszystkich? Ale ona miała to gdzieś. Bo oni nie rozumieli. Nie rozumieli jak to jest stracić kogoś kto był całym życiem. A Spencer najbardziej bała się, że ten rozrywający ból nigdy nie minie, że już nigdy nie wróci do normalności. Bo paląca tęsknota miała jej już nigdy nie opuścić, ale czy cierpienie kiedykolwiek zelżeje? Musiało - bo właśnie przez niego nie mogła się ruszać, przez niego chciała ze sobą skończyć i może w ten sposób dołączyć do ukochanego. Ale nie mogła bo był James. Jemu była jeszcze potrzebna, prawda?
W momencie, gdy przyjaciel pocałował jej czoło, poczuła znów przeszywający ból - Leo zawsze tak robił, zawsze w ten sposób okazywał jej troskę, czułość, to jak jest dla niego ważna. Ledwo powstrzymała się by znów nie schować się w sypialni, by nie zamknąć się tam na cztery spusty i znów pogrążyć się w żałobie i swojej czarnej rozpaczy. Nim jednak zdążyła choćby drgnąć znalazł się z powrotem przy niej Noah niosąc jej mały Skarb na rękach. Przejęła chłopczyka niemal natychmiast, a gdy zobaczyła jaki jest zapłakany jej serce, a raczej to co z jej serca zostało, pękło. Bo.. jak mogła zostawić swoje Maleństwo same?! Przecież potrzebował jej, Leo.. Ale teraz została mu już tylko ona. I zaraz zaczęła kołysać się na nogach, równocześnie obcałowując twarzyczkę chłopczyka, ścierając z jego policzków łzy.
- Noah.. - Swoim głosem zatrzymała przyjaciela, który chciał się oddalić. - Noah, zrób mu mleko w butelce, dobrze? W kuchni jest wszystko.. Leo zawsze je robił, gdy miałam problemy z karmieniem.. - Wyrzuciła z siebie, ale przy ostatnich słowach jej głos zacząć drżeć, łamać się. Tylko gdy wymieniła imię ukochanego, w jej oczach coś błysnęło, ale tak szybko jak się pojawiło tak szybko zniknęło. Wbiła niemal błagalne spojrzenie w Noah'a, nie przestając kołysać malca. Nie chciała schodzić teraz na dół..

Unknown pisze...

[ok,ok.. a kogo stracił, kogo?! no powiedź mi, powiedź, bo mnie ciekawość zeżre :C
haha spoko ;dd
(w sensie co? :D wymiana poglądów na temat piosenek? ;d )
no bo ona.. ona śpiewa o takich zwykłych rzeczach a to jest fajne ;d takie domowe sprawy czy coś xD
ahaha tak :D
e.. chyba nie;p ale zaraz obczaję sobie;p ano jest, ale to jest fajne właśnie ;p no hah:D
spoczi!:> z przyjemnością ;d
http://www.youtube.com/watch?v=Ek0SgwWmF9w
http://www.youtube.com/watch?v=zP50Ewh31E4
http://www.youtube.com/watch?v=SBjQ9tuuTJQ
http://www.youtube.com/watch?v=4qyrBRn1s3I
http://www.youtube.com/watch?v=kNdz6PPQy4Y
no tak na początek hah :D
ok;d ale przecież ja się nie śmieje!;p no ej, miło usłyszeć, jak w końcu jakaś dziewczyna chwali swojego chłopaka, bo jedna moja kumpela to tylko narzeka i narzeka.. Oo
haha no czasami.. rzadko niestety haha ;D o matko, powaga? xd tak, ale wstałaś haha;D
phi jasne xd spadaj ;p tak myślałam, że wiesz xd (no tak właśnie ;d) (serio? ;d to dobrze! ;d jak ładnie poprosisz..:> xD) no;d
nic..;p
;pp
oczywiście, że boską - każda impreza ze mną jest boksa xD. ja teeż :D
.......... :| noł koment!]

Unknown pisze...

Spencer jeszcze przez moment stała patrząc za oddalającym się Noahem, ale gdy tylko dźwięk jego kroków ucichł na schodach, zaraz obróciła się na pięcie i wróciła do swoich bezpiecznych czterech ścian. Bo tylko tutaj czuła się jak u siebie. Przez ostatnie dni, gdy dom wypełnił się jej bliskimi, nagle wszystko w okół stało się obce. Spencer miała wrażenie, że wszyscy nieświadomie bezczeszczą miejsca, rzeczy po Leo. Przed oczami stawały jej obrazy z rozkosznych chwil, gdy ktoś rozsiadał się na kanapie, nieświadomy miłosnych ekscesów, które się na niej odbyły. Ostatkiem sił powstrzymywała się, by nie zepchnąć kogoś z tego miejsca, wiedząc, że wtedy uznaliby ją za kompletną wariatkę. Tylko tutaj,w ich sypialni, nikt nie wchodził poza nią. To miejsce od początku było ich i takie miało pozostać. I choć osobiście chciała już by wszyscy się stąd jak najszybciej wynieśli, nie potrafiła ich wygonić. Bo przecież mimo swojej rozpaczy, mimo tego, że aktualnie postrzegała ich niemal jak wrogów to jednak byli jej rodziną. To byli jej rodzice. A Kat i Mara? Już były jak siostry, a w bliżej nieokreślonej przyszłości miały też stać jej szwagierkami! Bo przecież Leo jej się oświadczył, poprosił ją o rękę.. Znów rozpłakała się wspominając tamtą cudowną chwilę, gdy z ust ukochanego popłynęły te cudne słowa znad kawałka tortu czekoladowego. Spenc przez moment skupiła się na jednej rzeczy - starała się przypomnieć sobie czy widziała swoich niedoszłych teściów na pogrzebie. Jak przez mgłę pamiętała ciepłe dłonie, które objęły ją na moment.. To musiała być matka Leo, która przyjechała pewnie tylko na samą ceremonię - Murinie zawsze źle jej się kojarzyło, a teraz.. Teraz już na pewno nigdy więcej się tu nie zjawi. A ojciec Leo? O ile w ogóle się pojawił, pewnie czaił się tylko gdzieś na szarym końcu. I dobrze, bo brunetka nie zniosła by widoku jego twarzy, nie tylko dlatego, że przypominała jej ile krzywd wyrządził jej ukochanemu, ale też dlatego, że tak bardzo go przypominał! Mieli te same oczy.. Pamiętała.
Drgnęła nieco nerwowo wyrwana z zadumy, gdy w jej sypialni zjawił się ktoś jeszcze. Wysoka, smukła, dobrze zbudowana sylwetka przecięła pokój, a Spencer na moment odebrało oddech, bo ktoś odważył się tutaj wkroczyć. Nie mogła jednak się na niego złościć, bo pamiętała, że tylko on nie spogląda na nią jak na dziwaka, że rozumie, a przynajmniej stara się zrozumieć jej zachowanie. I choć tego nie okazywała naprawdę była mu wdzięczna. Przyjęła od niego butelkę i bez słowa tylko skinęła głową w ramach podziękowań. A potem przytknęła buteleczkę pod usta Jamesa, nawet nie starając się go nakarmić naturalnie - wiedziała, że straciła cały pokarm. Gdy Maluszek zjadł, Spencer położyła się razem z nim. Cichym, lekko drżącym głosem zaczęła nucić mu kołysankę, a gdy chłopczyk wreszcie zasnął, westchnęła cicho ocierając kolejne łzy płynące po jej policzkach. Nie miała pojęcia, która była godzina, gdy wreszcie znów odważyła się wstać i opuścić sypialnię, ale na dole szmer rozmów, popłakiwań ustał. Więc przemknęła tylko do pokoju malca, by ułożyć go w kołysce, szepcząc, że jest tuż obok, by spał spokojnie..
A potem wracając do pokoju, pochłonięta znów czarną rozpaczą, nagle wpadła na kogoś, a wystraszona tym nagłym spotkaniem omal nie krzyknęła.

Unknown pisze...

[no to, że kobietę to się akurat domyśliłam ;p i co dziecko też? bo widzę, że coś tam o Jamesie pisałaś w takim kontekście, więc co będzie miał podobną historię do tego przez co Spenc przechodzi? Oo xd (swoją drogą może teraz jej to opowie przy herbatce albo coś? xd) WIEDZIAŁAM, że to o to chodziło xd
no.. to trochę dziwne xd
(no tak myślałam właśnie;p)
wiem.. :D
;p:)
ok, ok;d no tak się nie ciesz póki co, bo skąd wiesz, że moje perełki Ci się spodobają?;p
no wcale! ;p ahm.. okeeej xD
to dobrze, cieszę się niezmiernie! xd
ehe jasne;p (no dobra, pomyślimy nad tym jak będę miała okazję Cię nauczyć ;D)
no mam nadzieje, hah :D
:| Ty też robisz literówki a Ci ich nie wypominam! Ale chyba zacznę.. :> ;pp]

Niemal odetchnęła z ulgą, gdy okazało się, że osobą na którą wpadła jest Noah. Bała się, że może to być któreś z jej rodziców, lub sióstr Leo, a ich by nie zniosła. Nie teraz, gdy to wszystko było tak świeże, gdy tak okropnie bolało! A oni chyba oczekiwali, że będzie im nieustannie towarzyszyć, że będzie rozpaczać razem z nimi. Ale oni nie rozumieli.. Ona potrzebowała samotności, potrzebowała wypłakać się samej, bo wiedziała, że nikt i nic nie pomoże jej uporać się z bólem. Może złagodzenie przyniesie czas i James, ale teraz.. Teraz nie było dla niej ratunku. Tylko jej przyjaciel zdawał się zachowywać normalnie. Z drugiej strony on, w przeciwieństwie do niech wszystkich, nie miał kogo opłakiwać, bo chyba tak naprawdę nigdy go nie poznał. W brunetkę na moment uderzyły wyrzuty sumienia, gdy uświadomiła sobie, że mężczyzna tkwi tu tylko ze względu na nią, bo reszta była dla niego obca. Tyle tylko, że pewnie za niedługo i on zniknie, tak jak wszyscy jej bliscy. Wrócą do swoich spraw, do pracy, do obowiązków, a ona? Ona zostanie tu sama, w tym ogromnym, teraz jak jej się wydawało niezwykle pustym i obcym domu. Bo to nie była ta sama posiadłość co z Leo.
Słysząc propozycje Noah'a w pierwszym odruchu chciała gwałtownie pokręcić głową, bo jedyne o czym marzyła to znowu zniknąć w sypialni i znowu poddać się rozpaczy. Jednak na wspomnienie herbaty nagle zaschło jej w ustach, a raczej dotarło do niej, że już dawno miała cokolwiek w buzi - czy to jakiś napój, o jedzeniu już nie wspominając. Więc po chwili dłuższego wahania, tęsknie spoglądając w stronę sypialni dała pociągnąć się na dół. W przeciwieństwie do jej przyjaciela, jej oczy były idealnie przyzwyczajone do półmroku, który panował, bo przecież niemal cały dzień w nim spędziła. Chwiejąc się jednak na nogach z przemęczenia, bo od kilku nocy tak naprawdę nie spała, zeszła nad dół asekurowana przez mężczyznę, a gdy tylko znaleźli się w kuchni, opadła na krzesło chowając twarz w dłoniach. Słyszała jak przyjaciel krząta się po kuchni, ale nawet nie miała siły powiedzieć mu w którym opakowaniu znajdują się herbata. Wzdychając ciężko przeczesała swoje włosy odrywając ręce od buzi dopiero w momencie, gdy Noah postawił przed nią kubek z parującą cieczą. Znów jakaś samotna łza wyrwała się z jej oczu, a Spenc wytarła ją niemal natychmiast nie dając jej możliwości wyżłobienia słonej ścieżki na policzku.
- Dziękuje, że tu jesteś.. Naprawdę to doceniam. - Szepnęła obejmując naczynie drżącymi palcami, by zaraz niepewnie unieść go do ust i zwilżyć je nieco gorącym napojem. Czuła, że musi to powiedzieć. Chociaż nie takie sprawy były jej teraz w głowie, to chciała mimo wszystko by Noah wiedział, że naprawdę docenia wszystko to co robi. Przecież nawet nie musiał tutaj przyjeżdżać. Nie znał Leo, a ona.. Ona była tylko jego starą przyjaciółką od której co jakiś czas uciekał w poszukiwaniu swojego miejsca. I Spencer ze smutkiem pomyślała, że teraz też za niedługo ucieknie. Wszyscy ją opuszczają.. Nawet ten, który obiecywał, że nigdy jej nie zostawi, że wróci! Obiecywał..

Unknown pisze...

[swoją drogą, będę już chyba szła, odpiszę tylko jeszcze na Krk i znikam.. :) jutro kończę o 12, więc gdzieś koło 13 powinnam być, chyba, że coś mi po drodze wypadnie, ale wątpię, także dobranoc, do spisania :)]

Unknown pisze...

[ja już jestem - w sensie dopiero przyszłam prawdę mówiąc, więc.. ogarnę się trochę, zjem coś, może nawet na chwilkę się położe bo jestem padnięta.. Ale za godzinę powinnam już być z powrotem :) więc noo ^^ wybaczysz mi prawda? :D
a Ty jak się dziś czujesz? ;)
btw. co do wątku.. wiesz, że chyba przestaje ogarniać? xD w sensie no jak to jest z tym Noahem, bo tak tu się niby miał podkochiwać w Spenc i wyjeżdżać jak Leo się zjawiał, a tu nagle stracił jakąś swoją miłość i dziecko czy coś? xD ]

Unknown pisze...

[dzięki ^^ ;)
ojojoj.. no to jeszcze parę dni i jakoś to bedzie, nie? ^^
ahaha ok xd mhm.. ;p
ok, ok - pamiętam mają wpaść kumpele? :> :D
no wtedy co Ci pisałam, że chyba wiem o co chodzi to właśnie o tym myślałam :D
nie:*:*:* xD
noo wielbię tą piosenkę :d no tak myślałam, że Melę będziesz pewnie znać ;p co do Madness.. Jeżu, ja kocham wszystkie piosenki Muse więc wiesz ^^ a ta jego G E N I A L N A ;3 :D Foo Fighters ogólnie lubię, chociaż miało ich ostatnio słucham ;p co do Johna.. to ja osobiście strasznie lubię ten jego utwór, to jak sobie tak spokojnie śpiewa i wgl, ma taki przyjemny głos! *,* no ja to chyba wręcz przeciwnie, chociaż nigdy się nie zastanawiałam w jakich głosach bardziej gustuje;p ja we wszystkich haha ;d a wysyłałaś mi co jej?!;o o widzisz, zapomniałam.. nie, nie przepadam za nią specjalnie, za utworem też nie;p
no i Ci dalej wyślę coś tam.. :>
http://www.youtube.com/watch?v=gte3BoXKwP0
http://www.youtube.com/watch?v=Rx-L8hxrJlg
http://www.youtube.com/watch?v=sERGTKqAHGY
http://www.youtube.com/watch?v=7t4ky9ruXcY
http://www.youtube.com/watch?v=j9vrvFhNVCE
http://www.youtube.com/watch?v=Z4VaaJn1c_U
http://www.youtube.com/watch?v=IANd9Ieii1Q TOMUŚ ;D <33 :D

tak, dbam o własne zdrowie psychiczne;p '
haha;d
też wiem xD (prawda?:DD)
ta.. coś w ten deseń ahaha ;D
tak, wiem Ty zawsze musisz!;p serio? ^^
;))]

Unknown pisze...

Gdy tylko poczuła smak, jak na jej gust, nieco przesłodzonej herbaty, wzdrygnęła się czując jak ciepła ciesz wywołuje na jej skórze gęsią skórkę. Już nieco pewniej jednak upiła dość spory łyk, parząc się przy tym nieznacznie, ale nie zwróciła na to uwagi, bo w jej głowie pojawiła się gorzka myśl, że kiedyś potrafiłaby się cieszyć z tak drobnej rzeczy jak przyjemne ciepło rozchodzące się po jej ciele wraz z gorącą cieczą, a teraz? Teraz nie potrafiła. Z cichym westchnieniem odstawiła kubek na stół, jedynie obracając naczynie w dłoniach. Przyłapała się na tym, że nią w tej chwili sprzeczne emocje - z jednej strony chciała uciec z kuchni i zniknąć w sypialni, gdzie dalej mogła by opłakiwać Leo, poddać się bez skrępowania wszem ogarniającemu bólowi, z drugiej jednak strony miała wrażenie, że jeśli zostanie teraz sama.. To oszaleje. To dziwne, bo jeszcze przed momentem pragnęła by wszyscy zniknęli, a teraz w jakimś stopniu - minimalnym ale jednak - ciągnęło ją do przebywania wśród innych. Sama może nie była idealną towarzyszką do rozmów, ale przez te ostatnie dni, gdy była odcięta od nich wszystkich, gdy była nieobecna, gdy wpadła w ten dziwny trans, gdzie był tylko jej ból i tęsknota odbiły się na niej. Chyba chciała zobaczyć, że inni nadal żyją.. Że życie toczy się dalej. Dla niej świat się skończył, ale inni? Inni żyli tak jak wcześniej. Chciała wierzyć, że i jej kiedyś uda powrócić się do względnej normalności - dla Jamesa. Trzymała się tylko dla niego.
A potem z tego zamyślenia, w które ponownie popadła wyrwał ją dźwięk głosu przyjaciela. Początkowo tak jak wcześniej jego słowa ledwo do niej docierały, ale gdy zrozumiała o czym mówi po raz pierwszy od wielu dni skupiła się na czymś innym niż rozrywający ból, niż swoje cierpienie.
- Nigdy mi o tym nie wspominałeś.. - Szepnęła wbijając spojrzenie w gładką powierzchnię herbaty. Nie wiedzieć dlaczego, ale przez moment poczuła jakieś lekkie ukucie nie związane ze stratą Leo, było to jednak tylko wątły przebłysk, bo cierpienie po utracie ukochanego przyćmiewało wszystko inne, ale.. Ale to był jakby żal, smutek i też zdziwienie. Bo wydawało jej się, że zna Noaha, że wie o nim wszystko, chociaż ostatnie parę lat z jego życiorysu było jej kompletnie obce. Przez moment zastanowiła się czy mówi właśnie o tych czas, czy o tych wcześniejszych? Bo jeśli o tych drugich to.. Kiedyś myślała, że są sobie najbliżsi. Czyżby się myliła? Odepchnęła od siebie te myśli, co nie było aż takie trudne, i postarała skupić się na tym co chciał jej przekazać.
- Naprawdę to kiedyś minie? - Znów zapytała cicho, ledwo poruszając ustami. Poczuła jak jej oczy wilgotnieją w znajomy sposób więc odruchowo przetarła je, ale słone łzy i tak popłynęły po jej policzkach i zaczęła wpadać do kubka, burząc co jakiś czas na krótką chwilę spokojną taflę herbaty. - On był wszystkim Noah.. - Dodała, by zaraz zamilknąć, gdyż gulka w gardle zaczęła ją dławić. I dopiero teraz powoli, niemal nieśmiało podniosła spojrzenie na przyjaciela.

Unknown pisze...

[no to bardzo się cieszę :)
no przecież się nie śmieje..! ;p
uf, co za ulga, nie ? ;D a co,wyrzuciłaś je, jak zaczęły wyciągać aparat? xD
bo nie mogłam mieć pewności, że to to! zwłaszcza jak napisałaś, że nie mogę wiedzieć o co chodzi to już wgl pomyślałam, że wymyśliłaś coś tam sobie sama ;p
no weź, przynajmniej byś udawała, że sie cieszysz.. :| xD
no co Ty?! To Ci podeślę, podeślę ale pierw sobie przesłuchaj tamte;p a posłuchaj :) hm.. możemy zostać przy tym, że niewybredna jestem, ale w kwestii muzyki to zdecydowanie tak! ale udawajmy, że nie xD Znaczy wiesz co.. Ja tam ją po prostu średnio znam ;p kojarzę parę jakiś tam jej piosenek, ale nigdy mnie jakoś nie zachwyciła żebym się w jej muzykę zagłębiała ;p
ok ok ;d NO TOMUUŚ *,* jest taki uroczy jak tam sobie śpiewa, gra na gitarze i się uśmiecha!<3:D
;D
no raczej, nie? xD (^^)
;p
ta..;p mhm, do mojej następnej wpadki? Dzięki wiesz -.- ;p
spoczi :D
patrzaj tuu: http://25.media.tumblr.com/tumblr_m6qz1xdJDX1qcf95qo1_500.png jak on się bosko uśmiechaaa <3 :DD
http://25.media.tumblr.com/tumblr_m8q8clKRKj1qcf95qo1_500.gif arr <3 :D ]

Unknown pisze...

Spencer sama przez moment była zaskoczona faktem, że w ogóle zarejestrowała słowa Noah'a. Odkąd przyjechał pamiętała z jego ust tylko jedno zdanie, że pójdą się razem przespacerować. Cała reszta była zamazana, zamglona zresztą jak wszystkie dni odkąd usłyszała wiadomość, że Leo nie żyje. Ten przebłysk zainteresowania, o ile można było to w ogóle tak nazwać, zniknął chyba jeszcze szybciej niż się pojawił. Bo zaraz znów wszystko przyćmił rozrywający ból i tęsknota. Ale obudziła się w niej też jakaś złość na przyjaciela - nie chodziło już tylko o to, że kiedyś zataił przed nią tak bardzo istotne wydarzenie ze swojego życia, ale o to, że mówił o nim właśnie teraz. Jakby się nad nią litował, a ona nie chciała litości. Wiedziała, że mówi to wszystko tylko po to by ją pocieszyć - owszem jego słowa były prawdopodobnie prawdzie, prawdopodobnie przeżył coś podobnego, ale dlaczego mówił o tym teraz, skoro wcześniej nie chciał wracać do tamtych chwil? W tym momencie do Spencer nie docierał fakt, że przyjaciel chce jej po prostu pomóc. Odbierała to jako zwykłą litość, której wcale nie chciała. Od nikogo. Myślała, że on jeden wie jak zachować się, jak nie drażnić ją swoją obecnością. Przez te wszystkie dni, jego jedynego nie uważała za wroga wbrew temu co Noah myślał. Ale teraz.. Teraz wydał jej się jak wszyscy pozostali jej bliscy. Pewnie gdyby powiedział jej o tym wcześniej, albo później doceniłaby jego szczerość, poczuła z nim jakąś jedność.. Ale teraz? Teraz była na niego zła. Zła też za to, że mówił, że to kiedyś zniknie. Kłamał. Mówił tak, by ją pocieszyć. Był kłamcą, a przynajmniej teraz tak wyglądał w oczach Spencer, która nie wyobrażała sobie, żeby to palące cierpienie kiedykolwiek mogło opuścić jej ciało. Wydawało jej się, że już do końca swych dni będzie targana rozpaczą za ukochanym i rozrywającą tęsknotą.
Zaciskając zęby chciała zerwać się na równe nogi i uciec stąd jak najdalej. Zamknąć się w swoich bezpiecznych czterech ścianach i znów zniknąć, znów cierpieć w samotności. Ale zatrzymały ją dwie rzeczy: pierwszą z nich było ciało, które odmówiło jej posłuszeństwa. Druga mogła wydać się komuś śmieszna, ale Spenc nie było do śmiechu - Noah pił herbatę z ulubionego kubka Leo. Jej wzrok ledwo prześlizgnął się po naczyniu; wzrok zatrzymał się na twarzy mężczyzny, któremu miała ochotę wyrwać kubek z rąk. Noah był tak jak oni wszyscy - bezcześcił pamiątki po Leo. Nim jednak furia zdążyła przejąć nad nią kontrolę dotarło do niej, że zachowuje się jak wariatka. Przecież on nie mógł wiedzieć, że to ulubiony kubek jej ukochanego. I to był tylko kubek.. Nie mogła wiecznie utrzymywać rzeczy Leo z dala od innych, zabraniać im ich dotykać. Ale to wszystko było zbyt świeże, zbyt bolało, by mogła spojrzeć na tą sprawę z myślą, że to tylko kubek..
Westchnęła ciężko, a przez jej ciało przeszedł dreszcz. Ciągle jeszcze czuła dotyk palców Noaha, które starły łzy z jej policzków - w jej głowie pojawiły się obrazy jak Leo to robił, jak pocałunkami ścierał słone strumienie. A to wszystko wywołało tylko u niej kolejny szloch, którego nawet nie starała się stłumić.

[nie było źle ;) spoko, spoko, odpoczywaj ;)]

Unknown pisze...

[zaraz na wszystko odpiszę tylko mi powiedź do czego mam przyśpieszyć? ;p bo nie wiem xD
o tak szybko? źle się czujesz? Ale spoko, mną się nie przejmuj! :) i w ogóle co to za pytanie? Jasne, że tak; ) znajdę sobie zajęcie, nie martw się ;)]

Unknown pisze...

Gdy obudziła się następnego ranka, ledwo mogła odtworzyć w pamięci wydarzenia z wczorajszego dnia. Do pogrzebu starała się nie wracać, a cała reszta była zamazana. Jak przez mgłę przypomniała sobie Noaha, który przygotował dla Jamesa mleko i to jak potem zabrał ją na dół, wcisnął w nią herbatę. Pamiętała jednak idealnie moment w którym kompletnie się rozkleiła, a ręce przyjaciela bez zastanowienia przygarnęły ją do niego. Reszta znów była zamazana - to jak podsunął jej tabletki, a ona po chwili wahania połknęła je popijając ostygłą już herbatą. Walczyła ze sobą, gdy poprosił by poszła się położyć - z jednej strony była kompletnie wyczerpana, jej organizm domagał się odpoczynku, z drugiej natomiast..Bała się zasypiać. Bała się tego co może jej się przyśnić. Gdy popadła w te dziwne stany pół-snu, gdy śniła na jawie, to scenariusze, które posuwała jej wyobraźnia były koszmarne, przerażające. Nie chciała zasypiać. I gdy jakimś cudem dotarła do sypialni i padła na łóżko trzymała powieki szeroko otwarte - ostatecznie jednak przemogła się. A raczej zmusiła do snu. Sięgnęła do szafki nocnej, w której ukryte były leki nasenne i połknęła jedną lub dwie tabletki bez wiedzy kogokolwiek. Mało ją obchodziło czy można je przyjmować wraz z lekami uspokajającymi. Wtedy było jej wszystko jedno..
Ranek jednak przyniósł wyrzuty sumienia, bo postąpiła nieodpowiedzialnie, a przecież był jeszcze James. Dla niego powinna się starać, dbać o siebie tyle tylko, że cierpienie było nie do zniesienia. Nie potrafiła z tym wszystkim walczyć. Jeszcze nie. Wzdychając ciężko przetarła twarz dziwnie wysuszoną od łez, od zmęczenia. Doszła do wniosku, że potrzebny jest jej solidny prysznic jakby on mógł zmyć choćby odrobinę jej bólu i tęsknoty. Nie potrafiła się jednak ruszyć, zwlec z łóżka. O dziwko bodźcem, który na nią podziałał tym razem nie był płacz synka, a głos jej matki, która ze zdziwieniem pytała "Noah, wyjeżdżasz?". Odkąd się obudziła słyszała za drzwiami głosy, stukot stóp. Nie zwracała jednak na nie większej uwagi, znów pochłonięta swoim cierpieniem, swoimi myślami. Ale to jedno zdanie z zaskakującą siłą przebiło się przez bańkę, w której się zamknęła. Niemal natychmiast zerwała się na równe nogi - on nie mógł wyjechać, o nie mógł zostawić jej tutaj samej z tą bandą ludzi, którzy nic nie rozumieli. Dziś już nie pamiętała złości, którą wczoraj do niego poczuła - dziś znów był jej przyjacielem, tym który ją rozumiał.
Dopiero, gdy nacisnęła klamkę i wyszła na korytarz zdała sobie sprawę, że tak naprawdę nie ma prawa go tu zatrzymywać. Pewnie miał już dość jej ciągłych płaczów, wahań nastrojów. Nie wątpiła, że mężczyzna chciał wrócić już do swojego życia, do swoich spraw.. Bo kim ona teraz dla niego tak naprawdę była? Dawną, zapomnianą Spencer, przyjaciółką, z którą dzielił się prawie wszystkim. Tak, pamiętała, że dawniej ukrył coś przed nią. Westchnęła cicho zamykając za sobą drzwi. Zignorowała zmartwiony wraz twarzy wpatrując się tylko w Noaha. Wbrew własnej woli, w jej oczach pojawiło się jakieś nieme błaganie by został. Ale nie śmiała go o to wprost poprosić.
- Wyjeżdżasz? - Spytała cicho, lekko ochrypłym głosem, prześlizgując spojrzeniem po walizce, którą trzymał w dłoniach.

[może być? xd potem pomyślimy o czymś ciekawszym;p
ok ;) jak coś to zmykaj, nie męcz się :)
a reszta nawiasu za chwilę - tylko coś ogarnę ;p ;)]

Unknown pisze...

[no wcale, przecież mówię!;p
haha tak myślałam xDD
nie wcale nie musiałaś, ale chciałaś! xd haha no w sumie racja;p
teraz już Ci nie wierzę.. xD
no ja znam tylko tą jej piosenkę i to dzięki 'Brzydkiej Prawdzie' xD a no, mi też się bardzo podoba ;) / tak, udawajmy ^^ no dlaczego nie? :) podeślij;p NO A CO MOŻE NIE?! :o xD
hihi :D
ta, dzięki wielkie! ;PP
hahaha jak tam chceeeesz.. xD no nie?! <33 masakra *,* tylko go zjeść! xDD ja też, ja też! jak bosko że Noah wygląda tak jak oon, arr<3;d
;)
btw. postanowione - idę z węglikami na studniówkę xD]

Unknown pisze...

[hm.. też nie mam pojęcia! ;p no nie wiem.. jak uważasz :) jak wyjedzie to nie wiem, najwyżej potem Spenc jakoś się do niego odezwie, albo on do niej? pomyślimy, tak właśnie :)
spoko, spoko nie śpiesz się jutro ani nic :) odpisz kiedy dasz radę :) ja nie wiem czy dzis na Krk skleję coś sensownego, ale postaram się :p no w sumie to nie, bo nie mam korków z biol, ale idę na konsultacje z polskiego więc będę gdzieś koło 14 pewnie ;)
dzięki i wzajemnie ;)]

Unknown pisze...

[to dobrze! :D
;d
wiedziałam! ;p i tak robi, ale to już wiemy nie od dziś nie? xd
no oczywiście!.. czasami xD
no, co?;p w filmie była i akurat w ucho mi wpadła ;p / spoko, spoko nie śpiesz się ;p NO WIDZĘ WŁAŚNIE :P
no przecież doceniam;p
no ja akurat żartowała, ale.. no nie wiem jak tam chcesz ;p ale chyba byśmy już przekombinowały wtedy, nie? ;p no ba!<3 :D e tam, głupoty gadasz- jaka zdrada?!;p zresztą ja tam uwielbiam zdjęcia Leosia ;) są takie klimatyczne i wgl ^^
ahah ta;p czego znowu? xd tego, że ze mną idzie?;p no daj spokój, przecież to było logiczne, że mi nie odmówi.. xD ;pp
okk :)
spoko, nie przejmuj się ;) odpoczywaj sobie, ja poczekam przecież ;p ok, ok :) znajdę sobie coś do roboty przecież - o, HIMYM sobie pooglądam bo leci w tv;D]

Unknown pisze...

[;pp
zołza? xd to też przecież już kiedyś ustaliłyśmy, nie? :D
w sensie, że rozumiesz, że się z Tobą droczę, tak? ^^
nie wiem, ten Twój wielokropek był dość wymowny?;p / w sumie.. zauważyłam xD NOO.. :P
to dobrze.. :D
haha ok ;d e tam, mówiłam już, że głupoty gadasz? ;p no przecież żadna zdrada, bo Leoś ciągle w mym sercu jest.. Czy cooś xD już mi się nie wolno jarać boskim Jonem? :| xD
;pp
bez powodu nawiasem mówiąc..;p
:)]

Zawsze tak znikał - praktycznie bez słowa, bez wyjaśnień. Nigdy jej nie powiedział co jest przyczyną jego wyjazdów, nigdy się jej z tego nie tłumaczył, a Spencer czuła zawsze wtedy do niego jakiś żal, bo uważała, że jest jej coś winien. Zostawiał ją, wyjeżdżał w odległe kraje, a tak naprawdę ledwo się z nią żegnał. A przecież była jego przyjaciółką, najbliższą osobą, jak jej się kiedyś wydawało! A on tak po prostu ją opuszczał jakby nigdy nic. Jakby była pierwszą lepszą znajomą, której nie należy się ani słowo wyjaśnienia. Znikał tak naprawdę z dnia na dzień i zawsze tyle go widziała. Ale wybaczała mu zawsze to wszystko. Ale tym razem poczuła się dogłębnie zraniona jego zachowaniem. Bo wcale nie wierzyła w to jego "miałem do Ciebie zajrzeć". Widziała w którą stronę zmierzał, gdzie się zatrzymał - nieopodal schodów, zostawiając jej sypialnie z tyłu. Znów chciał zrobić to samo? Znów ją zostawić, porzucić? Ale czy mogła mu się dziwić? Teraz pewnie była dla niego obcą osobą, tyle tylko dlaczego więc tu przyjechał? Zaraz jednak pomyślała jacy potrafią być jej rodzice - pewnie przebłagali go by tu z nimi przyjechał, bo pewnie liczyli, że on, jego obecność chociaż w najmniejszym stopniu pozytywnie wpłyną na Spencer. I tak naprawdę nie dużo się pomylili, bo chyba dzięki niemu póki co Spenc nie oszalała - wydawał się byc jedyną normalną osobą z grona jej bliskich. Może tego nie okazywała, może wciąż była nieobecna, zamykała się w swoich czterech ścianach, ale świadomość, że on jest wśród nich wszystkich pozwalał jej się przemóc i od czasu do czasu zjawić się w salonie by pokazać, że jeszcze żyje, że nic jej nie jest.
Ale teraz opuszczał ją, wyjeżdżał wracał do swoich spraw, a ona czuła, że nie ma prawa go zatrzymywać. Miał swoje życie, a i tak spędził tu już wiele czasu, być może z nawet z przymusu. Więc nie, nie mogła prosić by został tu z nią. Nie tylko dlatego, że pewnie teraz była mu już kompletnie obca, ale też dla tego, że.. Że pewnie przez najbliższe dni nic się nie zmieni. Pewnie dalej byłaby taka sama zrozpaczona, zamknięta w sobie, obojętna na wszystko. Nie mogła więc prosić by męczył się z taką Spencer. Pewnie chciał się pochwalić swoimi przygodami, opowiadać o wszystkim co przeżył, o cudownych widokach, o miejscach które odwiedził, a ona nie była zdolna póki co słuchać czegoś takiego. Czegokolwiek.
Westchnęła cicho, gdy mężczyzna zatrzymał się tuż przed nią z niepewnym wyrazem twarzy. Zarejestrowała kontem oka, że jej matka oddala się mamrocząc coś o tym, że zaraz przyniesie jej coś do jedzenia, a na samą myśl o jakimkolwiek pokarmie Spencer robiło się niedobrze.
- Dziękuje.. - Zaczęła zagryzając dolną wargę, a potem nie myśląc wiele zarzuciła mu ręce na szyję i przytuliła się do niego. - Za wszystko. Za to, że byłeś.. - Dodała.

Unknown pisze...

[ahaha :D ok, jak sobie życzysz..;p (tylko Ci jeszcze odpiszę i już mnie, nie ma, o! :pp)
nie? ;d to dobrze!: >
kłamiesz;p wiem, że był ;p / nad sarkazmem to Słońce musisz jeszcze popracować ;p mhm, nieważne.. xD NOOO ;p
;p
ojojoj, wszyscy? to przykre :c ;p czepiasz się ;p spoczi, nigdy się nie dowie!:> :D
jeżu, serio bez powodu się głupio czujesz;)
a teraz to ja się głupio czuje, a kumpela wpadła mi zeszyty oddać i się jakoś tak zagadałyśmy;p wybacz!]

Miała za co dziękować wiedziała to. Bo choć Noah'owi mogło wydawać się co innego, naprawdę dużo dla niej zrobił. Czasami miała wrażenie, że więcej niż reszta bliskich razem wzięta. Tak czy siak, doceniała w głębi siebie wiedziała, że chcą dla niej dobrze. Bo choć teraz miała ich za swego rodzaju wrogów, chociaż chowała się, uciekała przed nimi i tak naprawdę nie potrafiła nie potrafiła docenić tego co dla niej robią to z czasem miała to do niej dotrzeć. Miała im wszystkim podziękować, ale teraz.. Nie potrafiła, bo najnormalniej była w tym momencie egoistką myślącą tylko o sobie, o swoim bólu. Potrafiła skupić się tylko na tym. I oczywiście na Jamsie, bo w końcu był jej synkiem, jej małym Skarbem, kimś kto sprawiał, że ma jeszcze dla kogo żyć, że jej życie ma jeszcze jakiś sens, chociaż bez Leo to nie było to samo, to nie było chyba nawet nic warte.. Ale nie. Musiała się trzymać, musiała kiedyś wyjść z tej ciemnej rozpaczy, bo James będzie jej potrzebował - teraz jako niemowlak i za parę lat, gdy będzie dorastał, rosną, przechodził nastoletnie kryzysy. Cierpienie i ból, który odczuwała po stracie Leo był też między innymi związany ze strachem, że bez niego sobie nie poradzi. Że nie wychowa odpowiedni syna, że chłopczykowi zabraknie męskiego wzorca.. I nie było nikogo kto powiedziałby jej, że nie zawiedzie, że będzie dobrą matką..
Zacisnęła usta w wąską linie, a potem skinęła głową na jego słowa. Choć była niemal pewna, że Noah mówi to wszystko tylko z czystej grzeczności zrobiło jej się na swój sposób miło, bo.. Miała tę świadomość, że ma się do kogo zwrócić o pomoc, choć tak naprawdę wszyscy jej bliscy byli gotowi służyć jej pomocą.
- Zadzwonię. - Ponownie skinąwszy głową, a potem na moment znów do niego przylgnęła jakby wcale nie chciała go nigdzie puszczać. W końcu jednak odsunęła się, a jej dłoń na moment spoczęła na jego policzku usianym kilkudniowym zarostem. Pogładziła go, zastanawiając się czy jeszcze go kiedykolwiek zobaczy. Bo choć przed chwilą poprosił by zadzwoniła jeśli będzie czegoś potrzebować, to.. Czy to zrobi? Nie wiedziała, czy znajdzie w sobie odwagę, może będzie się krępować nie chcąc mu się narzucać.. Nieważne. Pytanie, czy on znów gdzieś nie zniknie bez słowa. A potem zagryzając dolną wargę westchnęła cicho opuszczając dłonie wzdłuż ciała, pozwalając mu odjeść. Bo nie mogła go zatrzymać.. Nie miała prawa.

[to niech on wyjedzie i wgl tak pomyślałam, że np. potem mogą spotkać się np. w Londynie. Spenc pojedzie pozałatwiać jakieś formalności i go spotka, albo np. pokłóci się z rodzicami i do niego przyjdzie z pytaniem czy ją przenocuje czy coś?]

Unknown pisze...

[a i btw. na Krk na razie nie odpisuje, bo mam trochę rzeczy do ogarnięcia, więc na razie odpisuje tylko tu ;)]

Unknown pisze...

[no i wgl teraz na moment znikam, bo obiecałam mamie włosy pofarbować ;p]

Unknown pisze...

[ to był ten moment w którym rozpaczliwie błagasz mnie bym została, wiesz? xD
ahaha tak, tak już lecę..;p
Jasne, Słońce, już Ci wierzę;p / ALE SPOKO, PIERWSZĄ LEKCJĘ SARKAZMU MASZ U MNIE ZA FREE xD no ja też już powiedziałam NO ;dd
a gdzie ja mu niby współczułam? xD no przecież ja kocham tylko Leosia <3 myślisz, że co, że lecę tylko na wygląd? :| no weź:|
no to się cieszę ;)
ahaha dzięki xD no tak HIMYM potrafi sprawić, że traci się rachubę czasu ;D
tak, zdecydowanie może być :d okej:)
no zajmuje się, już prawie skończyłam, ale w sumie nie wiem czy dziś na Krk odpiszę.. Wybaczysz? Po prostu głowa mnie rozbolała i nie wiem czy dam tam radę coś skleić..
ech.. zabrałaś mi moją kwestię!:c więc.. ok :) mną się nie przejmuj!:D]

Gdy Noah odjeżdżał spod jej domu, Spencer stała w oknie i patrzyła za odjeżdżającym przyjacielem. Nie wiedzieć czego czuła narastający strach, gdy samochód oddalał się, robił się coraz mniejszy, by wreszcie zniknąć za zakrętem. Brunetka zapragnęła już teraz sięgnąć po telefon i poprosić go by wrócił. Bo teraz w jej domu nie było nikogo kto by ją choć w najmniejszym stopniu rozumiał. Nie było nikogo kto obroniłby ją przed matką próbującą na siłę do niej dotrzeć i wcisnąć w nią choć kawałek bułki. Nikt nie ochroni jej przed współczującymi spojrzeniami jej ojca, który nieudolnie mruczał jakieś słowa pocieszenia, gdy tylko jakimś cudem córka znajdowała się w zasięgu jego wzroku. Nikt nie uchroni ją przed Kat, która zdawała się jej kompletnie nie rozumieć i równocześnie nie starała się tego robić. Spencer boleśnie odczuwała zachowanie młodszej siostry Leo, zawsze była jej najbliższa z jego rodziny, a teraz wydawała się być kompletnie obcą osobą i o dziwo w przeciwieństwie do Mary, która po wyjeździe Noaha okazała jej najwięcej zrozumienia, cierpliwości. Pomagała jej przy Jamesie, pilnowała, by w najgorszych momentach, gdy czarna rozpacz brała nad nią kompletną władzę, wzięła tabletki na uspokojenie oraz nasenne, by choć na chwilę mogła odpocząć. Było ciężko, serce miała roztrzaskane, nerwy rozszarpane, codziennie męczyły ją koszmary, wizje odbierające dech w piersi, nieustanna tęsknota i pustka sprawiały jej wręcz fizyczny ból, nie potrafiła znaleźć sobie miejsca w domu (najbezpieczniej czuła się w sypialni, która nadal była dla niej wręcz świętym, magicznym miejscem), a jedyna osoba, która mogła naprawić to wszystko, zalepić rany plasterkami i sprawić, że wszelka rozpacz, ból, tęsknota minie.. Odeszła. Umarła. A to słowo budziła w Spencer chłód, strach, boleść. A jednak wbrew temu co jej się wydawało świat nadal istniał. Dni i noce upływały. Życie toczyło się dalej.
A Spencer uświadomiła to sobie dopiero, gdy któregoś dnia z wyczerpania zasłabła. Rodzina wezwała pogotowie, ale gdy tylko brunetka odzyskała przytomność kategorycznie odmówiła zabrania jej do szpitala. Sanitariusze więc tylko podłączyli jej kroplówkę i ostrzegli, że musi wreszcie o siebie zadbać, bo następnym razem może skończyć się to gorzej.. Te słowa jakoś ją ocuciły. Z przerażeniem uświadomiła sobie do jakiego staniu się doprowadziła, a przecież był jeszcze James! Dla niego musiała żyć, dla niego musiała walczyć, przetrwać, być silną. Bo choć jej najdroższy, bo choć jej najukochańszy mężczyzna nadający sens jej życiu, będący całym jej światem, całym sensem, tlenem to.. Był jeszcze ten mały chłopczyk potrzebujący mamy. Nie miał już ojca, została mu tylko ona. Wiedziała, że Leo chciałby aby dbała o niego jak najlepiej i to też zamierzała robić, choć ciągle nękał ją strach, że kiedyś zawiedzie, że sobie nie poradzi..

Unknown pisze...

Wzięła się w garść, a przynajmniej względnie. Zaczęła jeść, pić, wróciła do bliskich. W dzień starała się trzymać, ale w nocy zawsze dawała upust emocjom, wciąż targającej nią rozpaczy i tęsknoty. Podświadomie liczyła, że jeśli rodzice i siostry Leo zobaczą, że już jako tako sobie radzi to w końcu wyjadą i dadzą jej spokój. Bo choć teraz już wiedziała, że tylko się o nią troszczyli i martwili, ostatnio nie marzyła o niczym innym jak o zostaniu samej. I wreszcie nadszedł ten dzień - Mara musiała wyjechać i wrócić do pracy, do opieki nad dziećmi, nie mogła nieustannie przecież niańczyć Spenc! Kat już jakiś czas temu wróciła do swojego mieszkania, choć całymi dniami przesiadywała w domu na Cynamonowej. A rodzice w końcu wsiedli do samochodu i pojechali do Londynu, gdzie było ich miejsce. I choć Spencer zapewniła każdego z nich, że jeśli będzie potrzebowała pomocy to zwróci się do nich to.. Wcale nie zamierzała tego robić. Od teraz miała radzić sobie sama. Ale to zadanie nie było wcale takie proste, zwłaszcza, gdy nagle skrzynka pocztowa zawaliła się różnymi dokumentami, formalnościami związanymi ze śmiercią Leo. Za każdym razem gdy tylko przed jej oczyma pojawiał się świstem nawiązujący choćby w najmniejszym stopniu do jej ukochanego, w jej oczach pojawiały się łzy, a w głowie przewijałby się te koszmarne sceny - dwóch mężczyzn w jej drzwiach, oznajmiających, że Leo nie żyje; przyjazd sióstr jej ukochanego; przyjazd rodziców i Noaha; pogrzeb.. Trumna zasypywana ziemią.. To wszystko bolało, to wszystko było świeże,ale musiała się jakoś trzymać. Nie miała wyboru.
Tak jak nie miała wyboru i musiała któregoś dnia pojechać do stolicy, by zająć się formalnościami, tymi, które w Murine nie były możliwe do zrealizowania. Więc spakowała swoją walizę, torbę z rzeczami Jamesa - to wszystko schowała do bagażnika samochodu i wraz z synkiem pojechała do Londynu. Zatrzymała się u rodziców, to tutaj zamierzała spędzić kilka nadchodzących dni.. Ale wytrwała tam zaledwie dzień. Już następnego poranna okropnie pokłóciła się z ojcem - gdy pędziła ulicami miasta nie była nawet do końca pewna o co dokładnie chodziło. O Leo. O jego śmierć. O to, że bez niego nie da sobie rady. Że James potrzebuje ojca. Że powinna zamieszkać z nimi.. Uderzał w najczulsze punkty. W jej tęsknotę, w jej pustkę, w jej stratę, w jej rozpacz, w jej cierpienie, ale też w ten strach, że kiedyś nawali, że jest beznadziejna, że bez Leo jest nikim. Ale czy tak właśnie nie było?
I nim się zorientowała gdzie niosą ją nogi, była już niemal pod budynkiem, w którym mieszkał Noah. Początkowo zdziwiła się, że nieświadomie dotarła właśnie tu, zwłaszcza, że jej rodzice mieszkali spory kawałek od niego, a ona nawet nie pomyślała by zamówić taksówkę. Zatrzymała się pod drzwiami wieżowca, czując jak słońce wręcz parzy ją swoimi promieniami, przyciąganymi przez ciemnie ale letnie ubrana. Westchnęła ciężko spoglądając na Jamesa, który spał słodko w wózku.. Zaczęła zastanawiać się czy dobrze zrobiła przychodząc tutaj - a co jeśli Noaha nie będzie w domu? Czy w ogóle miała prawo zawracać mu głowę? Nim jednak odpowiedziała na któreś z tych pytań, dostrzegła znajomą sylwetkę przyjaciela zmierzającą w jej kierunku..

Unknown pisze...

[no wiesz co.. wstydziłabyś się :| xD
to znowu był TEN moment wiesz? :\\ xD
Twoje milczenie jest potwierdzeniem moich wcześniejszych wniosków! ;p / oczywiście, nie śmiem w to wątpić ;p OK, WIĘC NIE CHCESZ JUŻ LEKCJI ZA FREE?( lekcja nauczenia Cię jak kręcić sarkastycznie głową będzie Cię drogo kosztować :> ) noo to ok xD
to przecież Tobie współczułam, nie? xd ehe, ehe jasne;p
a czy ja się obrażam?!;p
;)
no wypiłam tabletkę, położyłam się na chwilę, ale jestem dziwnie otępiała xD hm.. no rzeczywiście długie mi to wyszło! ale czy dobre to bym wątpliwości miała ;p
;pp
jest w porządku ^^]

Unknown pisze...

Nim zdążyła choćby powiedzieć słowo, choćby mrugnąć Noah był już tuż obok niej, pochylając się nad nią w spontanicznym odruchu, w którym wyczuła jakby nieco egzotyczną nutkę, bo ludzie z Londynu zazwyczaj nie witali się w ten sposób. Od razu doszła do wniosku, że przywiózł ten przyjazny gest z jakiegoś obcego kraju, ale nie zastanawiała się nad tym długo, bo przecież miała ważniejsze sprawy na głowie. Teraz, po pierwsze musiała wytłumaczyć Noah'owi co ją tu sprowadza, bo wydawało jej się, że takiego wyjaśnienia oczekuje od niej mężczyzna, ale ponownie nim zdążyła choć otworzyć usta, przyjaciel wprowadzał ją już do budynku, a potem do windy, gdzie paplał bez sensu o pogodzie. Spenc tkwiła cicho, zagryzając dolną wargę, szukając przyczyny tego dziwnego zachowania Noah'a. I od razu uznała, że jest tu niepożądanym gościem, że nie ma ochoty wysłuchiwać jej żali, nie chce słuchać o jej kłopotach, o tym jak jej ciężko, o tym jak nadal cierpi, choć stara się być silna dla Jamesa, jak przerażają ją te wszystkie formalności nieustannie przypominając jej, że nie ma już Leo.. I nim znaleźli się w jego mieszkaniu brunetka postanowiła, że nie będzie go zamęczać swoją osobą, że oszczędzi mu wypłakiwania się na jego ramieniu. Nie powinna była tu przychodzić, bo Noah miał swoje życie, być może miał jakieś plany na dziś. Postanowiła więc też, że zostanie u niego na krótką chwilę, może podpyta go o te jego wszystkie podróże sądząc, że teraz ona musi skupić się na nim, odwdzięczyć się za wszystko co dla niej zrobił. Tylko.. jak ma to tak naprawdę zrobić? I zaraz też zaczęła zastanawiać się co ze sobą pocznie, gdy już opuści lokum przyjaciela - nie wyobrażała sobie teraz wrócić do domu rodziców, nie po tym co usłyszała z ust ojca. Nie chciała ciągać synka po hotelach, ale z westchnieniem uświadomiła sobie, że chyba nie będzie miała innego wyjścia, przynajmniej dziś w nocy. Podziękowała sobie w duchu, że pomimo awantury w tatą, była na tyle przytomna by zabrać ze sobą torebkę i podręczną torbę z rzeczami dla Jamesa, bo przynajmniej nie będzie musiała do nich wracać by wziąć jakieś swoje dokumenty lub coś takiego.
Przekraczając próg mieszkania Noaha czuła się co najmniej dziwnie. W pamięci odszukała wspomnienia z ostatniej wizyty w tym miejscu - pamiętała jak przyszła tutaj powiadomić go, że przeprowadza się do Murine, że nie może póki co mieszkać w mieście po którym kręcił się ten pieprzony dupek, który próbował ją zgwałcić. Wtedy nie wiedziała, że była to jedna z najlepszych decyzji w jej życiu - bo gdyby nie to, może nigdy ponownie nie spotkałaby się z Leo? Odruchowo przypomniała sobie ten cudowny moment w hallu Uniwersytetu, ten cudowny moment gdy ich spojrzenia się spotkały.. Potem w jej głowie przewinął się następny obraz - to jak nieco wstawiona w końcu odważyła się do niego zadzwonić, a on zjawił się u niej z jej ulubionymi czekoladkami; potem była już kłótnia, a ostatecznie słodkie zakończenie, gdy tonęli w swoich ramionach i pocałunkach.. Otrząsnęła się z tych wspomnień, czując bolesny uścisk w sercu, gulkę rosnącą w gardle. Musiała skupić się na czymś innym.. Więc zaraz rozejrzała się po pomieszczeniu tym razem odtwarzając w pamięci wspomnienia związane z tym miejscem.
- Wody. - Odparła niemal natychmiast, gdy usłyszała głos przyjaciela, w którym brzmiała niezrozumiała dla niej nutka niepokoju. - Przepraszam, że zjawiłam się tak bez zapowiedzi.. Nie przeszkadzam? - Zapytała, gdy mężczyzna ruszył do kuchni, a ona zaraz za nim, wcześniej upewniając się, że James nadal spokojnie śpi.

Unknown pisze...

[widzę właśnie;p
.. :| szkoda słów!;p
co, mam milczeć jak Ty? nigdy! xD / ehe, jasne;p (tak?;p a ja myślałam, że będziesz mnie próbowała przekupić jakąś zapiekanką, kepapem czy coś..:> :D ) więc ok, OK!;p
dobra, wróciłam do tego co napisałaś i przyznaje - mój błąd, źle przeczytałam coś i potem źle się do tego odniosłam ;p no nic ;p
pf.. ;p teraz to się dopiero fochnąć mogę,o !;p
domyślam się;p (czyżby robiła się z Ciebie lekomanka? xd) no, troszkę.. ale dziś już się chyba nie zbiorę do odp na Krk, wen mi uciekł co do tamtego wątku.. musisz mi wybaczyć i poczekać do jutra! / powiedźmy ;p
;d]

Spencer drgnęła nerwowo, wystraszona gdy coś futrzastego otarło się o jej nogę. I o dziwo dopiero teraz dostrzegła Owczarka, który usiadł obok niej na podłodze i wlepił w nią oczyska błagające o choć chwilę uwagi. Wcześniej pochłonięta wspomnieniami, oczywiście zarejestrowała obecność psa, ale nie zwróciła na niego większej uwagi. Teraz jednak pochyliła się nad nim i z czułością poklepała zwierzaka po głowie, by zaraz podrapać go za uchem. Znów z bolesnym ukuciem przypomniała sobie jak planowali z Leo kupno psa - dużego, który mógłby swobodnie szaleć w ogromnym ogrodzie. Zacisnęła na moment powieki odganiając łzy i zauważając, że gdziekolwiek by się nie znalazła, cokolwiek by nie zobaczyła zawsze coś przypomni jej ukochanego. Wzdychając cicho wyprostowała się w tym samym momencie, gdy padła odpowiedź z ust mężczyzny; ich spojrzenia skrzyżowały się, a Spencer jak zwykle doceniła fakt, że nie unika jej spojrzenia. Wiedziała, że to krótkie "nie" było szczere, ale nie zmieniło to jednak faktu, że ciągle czuła się dość.. niepewnie. Jakby nie powinna zawracać mu dłużej głowy swoją osobą, swoimi problemami, swoim cierpieniem. Nie wątpiła, że Noah znalazłby dla siebie lepsze zajęcie niż wysłuchiwanie żali swojej przyjaciółki. Sądziła, ze ma jej dość, po tych dniach spędzonych w Murine, bo gdyby tak nie było pewnie zadzwoniłby zapytać co u niej słychać. Ona sama nie zrobiła tego, bo kiedy jej rodzina wyjechała obiecała sobie, że nie od teraz będzie radzić sobie sama. Szkoda, że jej ojciec nie potrafił tego docenić, że jako tako pozbierała się w garść, że starała się jakoś żyć.. Musiał wszystko popsuć, bo jakżeby inaczej, nieprawdaż?
Z cichym dziękuje na ustach, przyjęła od niego szklankę z wodą. Niemal natychmiast upiła dość spory łyk spragniona po dość długim marszu w te okolice. Obserwowała jak przyjaciel zajmuje się swoim pupilem, by zaraz oderwać od nich wzrok i utkwić go w swoim synku. Poprawiła mu skrawek odgiętego ubranka, a potem, gdy Noah zapraszał ją do salonu znów popchnęła wózek i ustawiła go pod ścianą w pomieszczeniu, by mieć chłopczyka na oku i w każdej chwili móc się przy nim zjawić. A potem opadła na sofę z cichym westchnieniem. Na moment przytknęła przyjemnie zimną szklankę do szyi chłodząc rozgrzane od słońca i panującego upału ciało. Przymknęła przy tym powieki, a gdy kropelka wody zaczęła zsuwać się po jej skórze, wędrując po jej dekolcie wzdrygnęła się lekko, by zaraz otworzyć oczy i ponownie pociągnąć łyk ze szklanki. Odstawiła naczynie na stół, a potem splotła ręce na kolanach wbijając spojrzenie w przyjaciela. Zwilżyła koniuszkiem języka wargi, a sądząc, że mężczyzna czeka aż wyjaśni mu co robi tutaj - w Londynie i u niego mruknęła, że przyjechała na kilka dni pozałatwiać wszystkie formalności. Trzymając się twardo swojego postanowienia, że nie będzie mu zawracać głowy swoimi problemami, zapytała co słychać u niego. Chciała w końcu też przez chwilę skupić się na kimś innym niż ona sama.

Unknown pisze...

[no też się cieszę !;p
wspominałam już kiedyś, że zołza jesteś?;p
to w sumie dobrze:D / że hę? (jeżu.. wiesz jaka jestem głodna?! a to wszystko tylko pogorszyło! :cc ślinka mi cieknie..^^ ech, no w sumie racja, tak myślała,że nie ograniczysz się tylko do tego!^^ na to liczyłam.. xD) OK!;p
serio? co Ty gadasz? xD no niiic.. ;p
nie chcesz?;p ale i tak to robisz! no co?:>
(to nie ma się z czego cieszyć ;p) dobrze, mamo? xD a co? było aż tak źle, że mnie wyganiasz od komputera? wiedziałam.. :| ale dobrze zaraz idę, tylko niech mnie kumpel przestanie dręczyć ;p i tak widzimy się jutro z nowymi siłami! ^^
no ta.. tak, tak.]

Unknown pisze...

[;p
no to powtórzę mimo wszystko jeszcze raz - zołza z Ciebie!;p
więc się ciesze, że sie ze mną zgadasz ;p / no ale serio nie ogarnęłam o co chodzi ;p (aa no tak, bo Ty teraz tylko jogurty i biszkopty nie?;p biedactwo!;p mhm.. okej, trzymam za słowo xD czy coś ;p ).. ;pp
napawam Cię strachem? dobrze wiedzieć.. ;p ja już nawet nie pamiętam o co to chodziło ;p
w sumie to nie wiem czy robisz ;p trudno powiedzieć, nie?;p ale tak, tym razem od razu wyciągnęłaś wniosek, że się obraziłam a wcale tak nie było! ;p / tak myślałam właśnie xd
(.. nie ma! zaczynam się o Ciebie martwić ;p) ;pp no w sumie czułam się fatalnie, ale mniejsza dziś mnie tylko oko boli xD mhm :)) ta.. męczył mnie ludź, który chciał się pożegnać przed końcem świata xDD fajnie, nie?;p tak, oczywiście jest masa nowych sił, ale i tak na Krk odpiszę za chwilę, bo teraz idę trochę po szk ogarnąć i do spowiedzi, więc będę.. za jakąś godzinę? w sumie zalezy jakie kolejki będą ;p
wróciłam..?:> :D
btw wczoraj myślałam,że Twoja odpowiedź wcześniejsza była ostatnią więc tak zniknęłam.. wybacz;p
no i teraz też znikam tak w sumie myślę, że koło 15 będę z powrotem;)]

Unknown pisze...

[tylko według Ciebie ;p
no przecież piszę, że się cieszę;p / okej? (no to super, tak? ^^ haha ok;p)
najwidoczniej jest, sorry chyba wiem lepiej nie?;p
czasami tak ;p no ciekawie gdzie :|
(mhm, każdy lekoman tak mówi;p) ta;p e.. serio? xd aha, fajnie.. xd no widzisz, znowu był kochany i uroczy ;p mhm :))
nie wiem;p
mhm, to dobrze;)
odpowiedź będzie za chwilę - swoją drogą póki co nie mogę się nadziwić, że w rzekomy upał panujący teraz we wątku James miał i czapkę i kocyk na sobie Oo no błagam Cię, kto by tak ubrał dziecko jeżeli żar kurde leje się nieba? Oo]

Unknown pisze...

[dobrze, znikam.]

Unknown pisze...

[przestań mi spamować pod Kp z łaski swej, co?:|]

Unknown pisze...

[a pf, ten dwuznaczny uśmieszek, wcale mnie nie przekonuje :| poza tym, tylko spełniłam Twoją prośbę - ostrzegałam, że kiedyś ją sobie wezmę do serca!]

Unknown pisze...

[srali dupy będzie wiosna, czy uj, jak to tam leciało :| masz i się ciesz:|


nie ;p jeszcze nie! / ;p (ok, no to super ^^)
no i prawidłowa decyzja ;p
ta, jasne, jak nie masz co dopisać odpuść, mhm.. ;p
(wspominałam już, że każdy lekoman tak piszę?) nie no spoko.. xd jesteś okropna ;pp
łaj nat?!
;pp
no dobra, z tą czapeczką masz racje. Ale kocyk? no błagam Cię, chyba tylko po to żeby dziecko się usmażyło - owszem, nóżki można nakryć, ale w wątku, przynajmniej dla mnie zabrzmiało to tak jakby Spencer kurde wzięła i opatuliła go tym kocem pod sam nos.. -.- ;p]

Noah nie poczekał nawet na jej odpowiedź, a nie wiedzieć czego to właśnie ją rozdrażniło. To był jej synek, powinien poczekać aż się zgodzi.. Może zamierzała zaraz wyjść? Sama nie wiedziała skąd brała się ta jej irytacja, dopiero po chwili uświadomiła sobie, że po prostu czuje się trochę nieswojo i dziwnie - do niedawna James znajdował się głównie w jej lub ramionach Leo, a przez ostatnie tygodnie przewinął się przez masę obcych rąk i nie wiedzieć czego działało jej to na nerwy. Chyba po prostu nie była do tego jeszcze przyzwyczajona, że ktoś poza nią lub jej ukochanym bez pytania bierze malca na ręce.. Zaraz jednak opanowała w sobie to rozdrażnienie, bo przecież Noah chciał dla Jamesa jak najlepiej. I zaraz też zalała ją fala ulgi, że zajął się jej dzieckiem, że znalazł mu wygodniejsze, chłodniejsze miejsce, bo sama nie śmiała o to poprosić.
Nie zmieniało to jednak faktu, że czuła się trochę niepewnie. Gdy tylko jej przyjaciel zniknął w sypialni wraz z Jamesem wyciągała szyję w tamte stronę, by sprawdzić, czy mężczyzna odpowiedni ułożył chłopczyka, czy nie zapomniał ułożyć poduszek w okół w razie, gdyby chłopczyk się przekręcił. Nerwowo zacisnęła dłonie na kolanach, gdy przyjaciel wrócił do pokoju. W żaden sposób nie zareagowała na jego słowa nie odrywając spojrzenie od wejścia do pokoju, w którym został jej synek. I nie mogła się powstrzymać - po prostu wstała i poszła sprawdzić, czy z synkiem wszystko w porządku, czy nie zmarznie, czy się nie przegrzeje, czy jest jakoś zabezpieczony przed ewentualnym upadkiem z łóżka. Nie żeby nie ufała Noahowi, ale po prostu jej instynkt macierzyński nie pozwalał jej nie sprawdzić takich rzeczy. Troszczyła się przecież o swojego synka, chciała dla niego jak najlepiej. Poza tym.. Został jej już tylko on. On był motorem który ją napędzał, nie pozwalał się poddać. Jeśli coś by mu się stało, jeśli straciłaby i jego.. Nie, nie mogła dokończyć tej myśli, choć często po nocach śniły jej się tego typu koszmary. Nie mogła go stracić i koniec.
Z cichym westchnieniem powróciła na wcześniej zajmowane miejsce i dopiero wtedy spojrzała na Noaha - wymamrotała ciche podziękowania, że pomyślał o Jamesie, że o niego zadbał, że znalazł mu lepsze miejsce na drzemkę niż wózek, w którym mógł się przegrzać, wręcz "ugotować". A potem utkwiła spojrzenie w jakimś martwym punkcie - naprawdę miała ochotę wyrzucić z siebie to wszystko co ja gnębiło, rozpaczliwie pragnęła usłyszeć, że wcale nie jest i nie będzie złą matką, ale.. Nie. Postanowiła sobie, że nie będzie zadręczać Noaha swoimi problemami, bo przecież on miał własne sprawy, nie potrzebował znów na głowie roztrzęsionej Spenc, którą trzeba pocieszać, pogłaskać po główce, przytulić. Nie chciała być taka bezradna, bezbronna.. Starała się być silna, tłumić swoje emocje, rozpacz i dawać im upust dopiero w samotności. Pamiętała co sobie postanowiła - że będzie radzić sobie sama.

[fe. rozkręcę się jeszcze..;p]

Unknown pisze...

[nie, dlaczego?]

Unknown pisze...

[no;p
nie mam pojęcia..;p najwidoczniej tak dobrze mnie już znasz!:>
e tam, głupoty piszesz -ja, Ciebie dręczyć? no daj spokój;p
(.. ech, zaczynasz mnie przerażać!;p) nie, on się ze mną nie żegnał, chciał tylko porozmawiać przed końcem świata, bo zaniedbaliśmy naszą znajomość, o ;p poza tym nikt mi potem nie szalał z radości że jednak nie było;p dobre i to - że wiesz;p
no dobrze, wierzę, ale mam wrażenie,że Cię nimi zanudzam? ;p i że Ci się nie chce ich czytać? ;p
ta..;p tzn w jakim sensie Ci się nie podoba? w takim, że chcesz wrócić do Leo, czy po prostu znowu coś przesunąć, albo coś tam? bo ewentualnie pomyślałam, że np jak ona u niego zostanie, to wiesz może się upić winem czy coś i potem można to jakoś.. e.. rozkręcić? xD
nieprawda.

może i było, chciałam Cię nastraszyć, o. jeżu wszystko jest okej, moim zachowaniem się nie przejmuj. :)]

Unknown pisze...

[cieszę się w duchu;p
no właśnie;p (nie, bo to wszystko zależy od kontekstu! a Ty mnie niby prosiłaś żebym wróciła a go używałaś i to nie wyglądało szczerze, o!:p)
.. niech będzie;p
(tu też nie ma się z czego cieszyć;p) e tam, to że się żegnali to się nie dziwie bo połowa ludzi robiła to na żarty;p ale żeby potem jakoś pisać specjalne listy jak to się cieszą, że jednak nie było to już trochę dziwne.. xd ale nie no spoko ^^ aż tak nie, masz racje;p
no to chyba jeszcze gorzej, jak Ci się odpisywać nie chce nie? dobra, postaram się pisać krócej?
a mi się podoba:) jeżu, a Ty znowu swoje? nie, nie chodzi o Ciebie, w ogóle skąd ten pomysł? I niby jak się go Spencer czepia?;p sorry kobiet jest w żałobie, trudno zeby nagle zaczęła się śmiać i wgl nie wiem co Ty byś tam chciała; jest przygnębiona ale docenia to co robi nie?! tak, myślę, że może podziałać (w sensie że Spenc się trochę rozluźni i wgl, nie?), ale dobra jak nie chcesz pisać, to nie musimy.
przecież się wkurzyła tylko na początku, a potem doceniła noo.. -.-
postaram się ;p ta, pamiętam, pamiętam.. ;p]

Unknown pisze...

[zresztą może mi powiesz niby czego oczekujesz po zachowaniu Spenc, jak ma się zachowywać. Tylko no kurde, tak jak pisałam trudno zeby nagle była szczęśliwa, zaczęła szukać pocieszenia u kogoś innego, jak jej ukochany dopiero co umarł, który był całym jej światem i blablabla nie? Zresztą Twoje postaci też zawsze wszystko wykręcają na odwrót, więc nie dziw się, że moja Spenc teraz też się czepia o niektóre rzeczy;p]

Unknown pisze...

[tak myślałam, że to napiszesz;p
;p (tak?;p no dobrze, niech będzie, że był słodziutki ;p)
;d
(nie jest!;p) no ;p jejciu, wiem, że o maile ;p tylko pisze listy bo to może być zastępcze słowo, nie? ;p tak właśnie;p nie ma za co xd
no zabrzmiało to tak jakby Ci się nie chciało mi odpisywać. Poza tym, przecież nie oczekuje, że odpiszesz mi taką samą liczbą słów. No właśnie teraz zaczynam mieć wątpliwości ;p
Oczywiście, że nie tylko ze względu na niego;p jest kochany! ^^ (nie tak jak Leoś, ale wiesz:>)
Ej, dobra stop. Wyjaśnijmy sobie coś, okej? To moje wcześniejsze, że znikam, było na żarty tak? Naprawdę Słońce nic do Ciebie nie mam, o nic się nie złoszczę, jasne? :* i przepraszam jeśli tak to wyglądało.
Po drugie - nasz wątek. Jeśli Ci się naprawdę nie podoba i nie chcesz pisać, albo coś w nim zmienić to powiedź. Bo nie chcę żebyś się zmuszała, poza tym.. zawsze nam się dobrze pisało, zawsze miałyśmy świetne wątki, robiłyśmy tak, żeby i Tobie, i mnie odpowiadało i nie chcę żeby cokolwiek się zmieniało tak? :) Więc mów śmiało. Bo nie wiem, ale mam wrażenie, że ostatnio Ci się ze mną gorzej piszę..
I rozumie, że masz gorszy humor, ale nie świruj Słońce, jasne? ;) nie ma powodów;)
a o co?;p
;))
patrz wyżej: mów śmiało o co chodzi, nie chcę żebyś się zmuszała do odpisywania jeśli coś Ci nie pasuje..]

Unknown pisze...

[;dd
(no przecież piszę że był..;p tak, tak cudo!;p)
(no i ta odpowiedź mi się podoba;p) no daj spokój ;p ahah serioo?:> no przecież wiem, że sobie tam na żarty pisali ;p a przynajmniej się domyślałam;p
ok, postaram się ;p a ile razy mam Ci mówić, że nie liczy się długość tylko jakość?:) mhm, jasne.. ;]
niech będzie?! ;p no weź, serioo!;p (;dd)
poza tym Ty mi też kiedyś takiego wywinęłaś!;p
no i widzisz, lepiej pisz o sobie, bo potem wychodzą takie niejasne sytuacje ;p :) rozumiem, że boli, że jesteś w rozsypce, wystarczyło napisać ;) ale naprawdę? no to dobrze, bo już się bałam, że masz mnie dość jednym słowem.. ;x no ale mi się podobały średnio, a Tobie widzę, że się wcale nie podoba ;p więc jak chcesz coś zmienić, albo coś to pisz, ok? :)
no:)
ale ściemaaa.. xD
;))]

Zachowanie ojca naprawdę ją zabolało. Był jej tatą, czy nie powinien jej wspierać? Nawet jeśli myślał, że sobie nie poradzi chyba nie powinien mówić jej tego wprost, nieprawdaż? Owszem, Spencer doceniała szczerość w każdej formie i z jednej strony nie miała tacie za złe, że powiedział to co naprawdę myśli, ale to nie zmieniało faktu, że trafił w czułe punkty, że ją zranił. Może gdyby ubrał to trochę łagodniej, dał jej do zrozumienia, że może na nich liczyć, ale nie. W jej pamięci zapadło tylko to, że nie da sobie rady, że sama kiedyś nawali, coś zepsuje. A to, że wątpił w nią aż tak naprawdę raniło dogłębnie, bo chyba nie ma nic gorszego niż rodziciel wątpiący w siłę i zdolności własnego dziecka, prawda? A miała wrażenie, że nigdy go nie zawiodła - zawsze była dzielna, radziła sobie w wielu sytuacjach, rzadko kiedy zwodziła, rzadko kiedy pokazywała światu, że jest w rozsypce. I nawet teraz starała się to ukryć, choć kiedyś wcale o tym nie myślała. Teraz jednak, gdy upłynęło trochę czasu starała się przyjąć maskę opanowania, spokoju, choć wewnątrz cierpiała. Domyślała się, że wszyscy i tak podejrzewają jak krucha jest w środku, ale nie musiała tego im pokazywać, prawda? A przynajmniej starała się tego nie robić..
Drgnęła przenosząc spojrzenie na przyjaciela. Z początku nieobecny wzrok, w końcu skupił się na nim. Wygięła wargi w smutnym grymasie, w roztargnieniu przeczesując palcami burzę czarnych włosów.
- Aż tak to widać? - Spytała cicho. Czuła się trochę źle z myślą, że Noah pewnie pomyśli, że przychodzi do niego gdy tylko jest źle, gdy nie ma się gdzie podziać.. A ona naprawdę chciała żeby ich przyjaźń zaczęła działać w obie strony. Bo teraz ona tylko brała, a on dawał. To nie tak miało być, nie tak.. Ale jednak ciężar słów ojca i wszystkie oczywiste rzeczy związane z utratą najdroższego nie dawały jej spokoju, musiała je wyrzucić.. I tak też zrobiła gdy niekontrolowanie zaczęła wyrzucać z siebie potok słów. Mówiła mu o porannej kłótni z ojcem, o tym jak wybiegła w pośpiechu z ich domu i że nie chce tam wracać. Nie miała pojęcia kiedy Noah znalazł się tak blisko niej, ale bez wahania wtuliła się w jego bok, z goryczą powtarzając to co usłyszała z ust rodziciela, a co ją niezmiernie zabolało, bo właśnie tego wszystkiego się bała.. Walczyła ze łzami, rozpaczliwie łapiąc powietrze, ale jednak kilka słonych kropel spłynęło jej po policzku, by po chwili zawisnąć na brodzie i zaraz spaść w dół w głębie jej dekoltu, zniknąć między piersiami lub po prostu wsiąknąć w materiał bluzki. Westchnęła ciężko, drżąco próbując się uspokoić - wytarła wierzchem dłoni mokre od łez oczy.. A obiecała sobie, że przynajmniej się nie rozklei!

Unknown pisze...

[;p
(to uwierz!:> xD no ^^)
(haha a ja wiedziałam, że Ty będziesz wiedzieć xd) haha no;p
no właśnie nie ma!;p oo, teraz to już był dwuznaczny uśmieszek!;p tak, tak, jasne;p
no i to rozumie;d
e tam szczegóły.. xd ważne że było coś takiego, o!;p
spoko, ja nie będę patrzeć na Ciebie jak na egoistkę nic się nie bój!; ) .. no dobra, powiedźmy, że się postaram - może być?;p no to mi ulżyło! ^^ ;) na pewno? :> no to dobrze;))
czyli jednak się nie pomyliłam;p rozdrażniło Cię to! no ale przeciez jak byk miałaś napisne, że potem jej przeszło i doceniła Noaha! (wgl, widze, że go jednak sama polubiłaś też bo już zdrabniasz jego imię!<3:D) ]

Unknown pisze...

Poczuła tylko chwilową ulgę po wyrzuceniu z siebie trosk i zmartwień. Bo co z tego, że podzieliła się tym z Noahem, skoro słowa ze strony ojca padły i nadal bolały? Nieustannie słyszała w swojej głowie jego podniesiony głos.. Ale potem dotarły do niej słowa przyjaciela. Wsłuchiwała się w nie, wręcz łapczywie spijała z jego ust, bo naprawdę chciała uwierzyć, że ojciec przeprosi, zadzwoni. Pojawiało się tylko jedno pytanie - czy to coś tak naprawdę zmieni? Bo słowa popłynęły, a Spenc w głębi siebie wiedziała, że ojciec w jakimś stopniu musiał w nie wierzyć, bo tak nigdy by ich nie wypowiedział, a ta myśl naprawdę ją raniła. Skupiła się jednak na tym co mówił Noah - gdy dotarło do niej, że proponuje by u niego została wraz z Jamesem zalała ją fala ulgi i wdzięczności do przyjaciela. Nie chciała wracać teraz do domu, nie chciała tułać się z Jamesem po hotelach, a choć w Londynie tak naprawdę miała masę znajomych to odkąd wyprowadziła się do Murine utrzymywała z nimi szczątkowy kontakt, a więc nie śmiałaby do któregokolwiek z nich zawitać z prośbą o nocleg z dzieckiem w rękach! Cieszyła się więc, że ma swojego Noah'a - kochanego przyjaciela który służy jej pomocą, ramieniem do wypłakania, ciepłymi słowami. Zawsze wiedział co dla niej najlepsze. Siedziała tak w jego objęciach nie odzywając się już ani słowem, jedynie wsłuchując się tylko w zdania płynące z jego ust, a potem gdy i on zamilknął skupiła się na tym jak miarowo gładzi jej włosy i plecy. Zmuszona była jednak wyplątać się z jego uścisku, bo nagle James się obudził. Płakał przeraźliwie najwyraźniej zaskoczony obrazem pokoju którego nigdy nie widział. Musiał czuć się tu obco, ale Spenc zaraz była przy nim i to wystarczyło by chłopczyk uspokoił się względnie. Wzięła go na ręce i wróciła do Noaha prosząc by przyniósł jej specjalny soczek dla małego, który był w torbie.. I tak upłynął im cały dzień. Głównie zajmowali się Jamesem, byli z nim na spacerze, Spencer udało się podpytać trochę Noaha o jego wyjazdy choć miała wrażenie, że nie mówi jej wszystko, zamierzała z niego wyciągnąć prawdę, ale jeszcze nie teraz.. Nie czuła się na siłach. Co jakiś czas sprawdzała telefon w nadziei że zobaczy tam jakiś połączenie od ojca, ale nic takiego się nie wydarzyło. Była za to masa nieodebranych połączeń od mamy - Spenc zadzwoniła do niej tylko raz, by powiedzieć, że wszystko z nią dobrze i że dziś nie wróci na noc do domu. Już postanowiła, że zostanie ze swoim przyjacielem, ale tego nie zdradziła rodzicielce. Była przecież dorosła, mogła robić co zechciała!
A potem przyszedł wieczór - James leżał już ululany, znów ułożony bezpiecznie na łóżku w sypialni Noaha. A Spencer tak jak późnym porankiem, zajęła to samo miejsce na kanapie marząc o gorącej kąpieli po upalnym dniu i szklance jakiegoś mocnego drinka. Wiedziała, że to pomogłoby się jej rozluźnić, tyle tylko, że nigdy nie mogła sobie na to pozwolić - czasami samotnie sączyła kieliszek wina, jeden tylko i wyłącznie, bo przecież pod opieką miała synka i zawsze musiała być w gotowości! Zawsze towarzyszył jej strach, że Jamesowi coś się stanie i będzie musiała jechać do szpitala, więc często z nalanej lampki wina upijała zaledwie łyk, nic więcej. Kąpiel za to była czymś przyjemnym i bezpiecznym tyle tylko, że Spencer uświadomiła sobie, że w pośpiechu nie zabrała żadnych rzeczy ze sobą - dawniej bez skrępowana otworzyłaby szafę przyjaciela i poszukała w niej dla siebie jakieś koszuli, ale teraz.. Teraz choć w mieszkaniu czuła się jak u siebie, jak za dawnych lat na to sobie nie pozwoliła.

[bosko było, przestań;p]

Unknown pisze...

[(no! ^^ naprawdę?:>ale serio?!:> gdzie tam! przecież on jest tak uroczyy i słodki i wgl, nie?;p)
(no wiadomo!;p);pp
przypomnij sobie 6 za wypracowanie z Wertera o i uwierz!:D no przynajmniej teraz się przyznajesz bez bicia!xD no , a co, niejasne?;p
;d
e tam, się czepiasz i niestworzone rzeczy opowiadasz;p czy to czasem nie podchodzi pod wyciąganie pochopnych wniosków na mój temat?;p
;)) dobrze, potrząsnę, masz to jak w banku^^. / :))
tak;p (ahahah ;D no a co? może tak nie jest! ;p lubisz go, a narzekasz że niedorobiony jest;p)
dobrze.. skoro nie chcesz.. ;p
spoko, spoko ;d ja się zaczytuje właśnie w Igrzyska Śmierci ^^ okej:)]

Unknown pisze...

[(tak, tak sobie mów ;p wiesz co.. to nie było miłe!:pp foch, czy coś!xd)
(^^)
e tam, prawie taka sama! no w końcu;) tak.. czy coś ^^ czyli jasne, tak? no to w porządku :D
no nie w ogóle, mhm;p tak, chyba tak. tak będzie bezpieczniej masz rację ;p
no można tak to powiedzieć.. ale w końcu sama mi kazałaś;> :D
mhm;) (ale kłamiesz.. lubi go! przyznaj się, bo i tak to wiem. ;p Noaś! ouu uroczo ;D )
ahaha wiedziałam xD
mam, z DKK, ale pod choinkę zażyczyłam sobie wszystkie 3 części :D no u mnie w bibliotece też ciężko było dostać :\ no.. w sumie masz czego, bo bardzo fajne to jest, chociaż dopiero zaczynam :D
dobra, ok:) ja też tutaj na razie nie odpiszę, wiesz jutro(dziś rano w sumie) się postaram :) i tak lepiej idź spać, racja ;p a też to zrobię jak jeszcze trochę poczytam ^^ dobranoc:)]

Unknown pisze...

Chyba po raz pierwszy od wielu tygodni odkąd zniknął Leo było jej względnie.. dobrze o ile można się tak wyrazić. Zawsze czuła się wyśmienicie w towarzystwie Noaha, a teraz jego obecność wpływała na nią kojąco. Nie, nie zniknęło poczucie rozpaczy, pustki, w jej myślach ciągle był ukochany, ale nagle poczuła, że nie została tak kompletnie sama. Że jednak jest ktoś kto z chęcią jej pomoże, bo widziała prawdziwy, niewymuszony entuzjazm na twarzy Noaha, gdy zajmował się Jamesem, a dla niej to naprawdę było dużo. Bo choć jej synek był naprawdę kochanym dzieckiem, nie sprawiającym na co dzień zbyt wiele problemów to jednak nieustanna opieka nad dzieckiem, nawet tym najgrzeczniejszym potrafi zmęczyć człowieka, a już zwłaszcza takiego, który jest w totalnej rozsypce po utracie ukochanej osoby. Ale pomimo faktu, że dość często wieczorami siadała zmęczona na kanapie, codziennie z chęcią zajmowała się Jamesem. Bo to był jej synek, to było jej ukochane i jedyne dziecko, to był jej promyk nadziei, tylko on jest został, chciała mu zapewnić wszystko co najlepsze. Dlatego początkowo trochę niepewnie przyglądała się poczynaniom Noaha, gotowa zaraz mu pomóc, lub uratować synka, gdyby zrobił coś nie tak. Szybko jednak przekonała się, że jej przyjaciel ma niesamowite podejście do dzieci, a brudne pieluchy i wymiociny nie są dla niego przeszkodą, czy dużym wyzwaniem. I potem już odetchnęła, z przyjemnością patrząc jak mężczyzna zabawia jej synka - nie mogła się nadziwić kiedy nabrał on takiej wprawy przy dzieciach.. Ba! Ona nawet nie wiedziała, że on je lubi, a przynajmniej nie aż tak.. A może to tylko zasługa Jamesa? Wiedziała, że jej mały szkrab będzie potrafił podbić serca ludzi.
Jednak pomimo faktu, że Noah odciążył ją w wielu zajęciach przy synku, pod koniec dnia i tak była wyczerpana. Nadal źle sypiała, a odkąd wreszcie zamieszkała ponownie sama na Cynamonowej nigdy więcej nie pozwoliła zażyć sobie tabletki nasennej, świadoma, że jest teraz znów tylko ona jest odpowiedzialna za swoje dziecko. Nieprzespane noce, ciągły stres, paląca i żywa tęsknota za ukochanym, rozpacz po jego stracie, a nawet dzisiejszy upał odbił się na niej, na jej samopoczuciu. Znów opanowała ją przemożna chęć rozpłakania się, bo pustka po ukochanym paliła ją wręcz żywym ogniem. Znów wspominała ich wspólne wieczory, kolacje, które często kończyły się długimi nocnymi ekscesami. I choć teraz nie przyznawała się już do tego na głos, ciągle czuła się na swój sposób winna. Bo nie powinna była mu pozwalać wyjeżdżać.. Ba, jej wyrzuty sumienia sięgały jeszcze dalej - gdyby nigdy nie zaproponowała tej pieprzonej przerwy, lub przynajmniej wcześniej powiedziała, że to był błąd, Leo nigdy nie przyjąłby tej pracy, Leo nigdy by nie wyjechał i nadal byłby tu z nią. Siedzieliby teraz w domu na Cynamonowej, być może nadal bawili by się z Jamesem, może jedliby kolacje, może braliby wspólną kąpiel.. Ale przede wszystkim byliby razem.
Zdołała jednak odgnić od siebie te myśli, pozbyć się łzowej mgły z oczu, nim Noah wrócił do salonu z kolacją. W nozdrza uderzył ją smakowity zapach potrawy, którą przygotował; poczekała aż do niej wrócił z lampkami i winem, a potem powoli wzięła się za jedzenie, wcześniej upijając niewielki łyk czerwonego napoju. Jedzenie nadal z trudem przechodziło jej przez gardło, tak naprawdę potrafiła dotąd całymi dnami nie jeść, tylko od czasu do czasu coś przegryzała. Wmuszała w siebie jednak choćby kilka kęsów czegoś pożywnego, ale tylko i wyłącznie ze zdrowego rozsądku oraz pamięci, że musi być silna na Jamesa, bo została mu już tylko ona. Tak i teraz powoli skubała kurczaka, by zaraz pochwalić Noaha za danie, może trochę słabo dosolone, ale jednak po dzisiejszych upałach smakujące naprawdę świetnie.

Unknown pisze...

- Gotujesz coraz lepiej. - Zauważyła sięgając do kieliszka, by znów zamoczyć usta w ulubionym napoju. Wcisnęła w siebie już pół porcji i chyba na więcej nie było ją stać.. Obracając lampkę w palcach wbiła spojrzenie w przyjaciela, a potem westchnęła cicho. - Cieszę się, że wróciłeś.. - Zaczęła, a potem niepewnie zagryzła dłoń. Znów zaczęły dopadać ją koszmarne wzije, które zawsze zalewały ją, gdy tylko zapadł zmrok, gdy zgiełk dnia cichnął. Chciała je odgonić, więc skupiła się na przyjacielu. A przynajmniej usilnie starła się to robić, poza tym.. Już dawno chciała by ich przyjaźń przestała działać tylko w jedną stronę. Wcale nie czuła się z tym dobrze. - Ale tak właściwie, dlaczego wróciłeś? Dlaczego w ogóle wyjechałeś? - Spytała skrywając gorzką nutkę, która pojawiała się zawsze, gdy przypomniała sobie jego niezwykle, który telefon, w którym poinformował ją, ze wyjeżdża, prawdopodobnie do Barcelony. I tak, dobrze, że chociaż zadzwonił, a nie wysłał jej tylko sms'a!

[nie no, Słońce, oczywiście że masz:d wszystko mi się podoba oprócz tego, że jest podejrzany!;p ale może rzeczywiście coś w tym jest.. :>)
[;pp)
e tam, nie zawsze ;p no to super ^^ :)
tylko według Ciebie xD haha ^^
w sensie, że jak?:> przecież jeszcze nic nie zrobiłam xd
;) (a właśnie, że brzmi :D i gdybyś go nie lubiła to byś się tak nie oburzała, że Spenc niby tylko się na niego wkurza czy coś ! ;D )
;pp
oo, to w nie też muszę się zaopatrzyć :D haha tak właśnie myślałam:* :D no, na pewno znajdziesz sobie coś ciekawego:)
okej;) koło 2skończyłam, ale jeszcze mnie kumpela nękała smsami ;p no, serio wciągająca jest ^^. Znaczy wiesz co, jak tam o niej słyszałam i o filmie to całkiem inaczej sobie to wszystko wyobrażałam, ale i tak jest świetna! No i na początku drażnił mnie czas teraźniejszy w sensie wiesz zamiast "powiedziałam" to "mówię" ale ja ogólnie nie przepadam za taką narracją, ale się już przyzwyczaiłam, poza tym no wciągająca jest więc wiesz.. się nie możesz doczekać co będzie dalej^^
no i btw. ja mogę tak znikać bo muszę udekorować pierniki, ubrać choinkę, trochę posprzątać.. więc wiesz;)]

Unknown pisze...

Spencer nigdy nie była egoistką, nigdy nie myślała tylko o sobie. Przez ostatnie tygodnie jednak nie potrafiła jednak inaczej żyć, nie potrafiła współczuć innym np. siostrom Leo że straciły brata, bo ona przecież straciła kogoś więcej - swojego ukochanego, miłość życia, ojca swojego dziecka, swojego narzeczonego! Ten rozrywający ból tak naprawdę był nie do opisania, więc jak miała myśleć o innych? I tak ledwo starczał jej uwagi na Jamesa, a z tym czuła się podle, naprawdę podle.. Ale cierpiała, tęskniła, pusta wypełniała wszystkie jej dni, nie potrafiła normalnie funkcjonować, ale kiedyś musiała się wziąć w garść, a w jej wypadku nastąpiło to dość szybko, bo miała dziecko, którym musiała się zaopiekować. Oczywiście w środku siebie nadal czuła ból, rozpacz, nieopisaną tęsknotę tyle tylko, że teraz już nie leżała całe dnie w sypialni, potrafiła wstać i normalnie zająć się Jamesem. Stwarzała pozory silnej, osoby, która względnie wzięła się w garść, ale wewnątrz siebie była niezwykle krucha, jak nigdy dotąd.
Teraz jednak postanowiła, że czas najwyższy odwdzięczyć się Noah'owi za wszystko co dla niej zrobił. Czuła się tak jakby miała wobec niego długi, chociaż nigdy by tego tak nie nazwała, zresztą pewnie podobne jak on, bo przecież się przyjaźnili, przecież byli sobie najbliżsi, a więc to normalnie, że wspierali się w trudnych chwilach. Ale chciała w końcu skupić się też na nim, by ich przyjaźń przestała być jednostronna. Naprawdę tego chciała, poza tym skupienie się na przyjacielu pozwalało jej nieco zapomnieć o tych wszystkich emocjach, które nieustannie nią targały, a przede wszystkim uwaga zwrócona na Noah'a pozwalała jej choć na moment zatrzymać wszystkie czarne myśli, wspomnienia, które ją raniły, które bez pozwolenia wdzierały się do jej głowy.
Czekała więc na jego odpowiedź, a ta krótka chwila wahania, powiedziała jej, że coś jest nie w porządku. Do tego momentu naprawdę myślała, że te wszystkie podróże były dla niego niezwykłe, że we wszystkich miejscach, które odwiedził naprawdę go zachwyciły i że nie myśli o niczym innym jak o powrocie do nich. Teraz jednak zaczęła mieć wątpliwości. Jak przez mgłę w jej głowie zaszumiały jej jego słowa "szukałem swojego miejsca" - czyżby go nie znalazł? Zagryzła dolną wargę, a potem wzdychając cicho, odnalazła jego dłoń - ścisnęła go za nią pokrzepiająco, chciała się też uśmiechnąć, ale.. Chyba już nie potrafiła tego robić. Jeszcze nie.
- Noah, kiedyś wszystko się ułożysz. Znajdziesz swoje miejsce, właściwą drogę.. Może właśnie tutaj ono jest. Tu w Londynie? - Odpowiedziała wpatrując się w niego. Bo naprawdę chciała by wreszcie się gdzieś odnalazł, by był naprawdę szczęśliwy.

[btw. Co to za Meredith? Jakaś jego dziewczyna czy coś? Bo tak sobie pomyślałam, że np. Noah mógł się z nią umówić na wieczór, ale przez Spenc o tamtej zapomniał i ona wpadnie tutaj i zrobi mu scenę, powyzywa i Spenc i jego.. np. wiesz Spencer pójdzie się kąpać, potem wyjdzie tam w jego koszuli czy coś, a tamta już będzie i zrobi scenę zazdrości? xd
na nawias odpiszę zaraz, bo kurde nie dają mi ani chwili spokoju :| i na razie pewnie będę odp tylko tutaj..]

Unknown pisze...

[oczywiście, że wiedziałaś.. :dd hm.. no nie wiem, czy będę potrafiła :> :D )
nie zawsze! xd
no ^^
no przecież krzywdy Ci nie zrobię nie?!;p ani psychicznej ani tym bardziej fizycznej!xD obiecuje xD
(brzmi! :D tak, tak. tak sobie mów, ale ja i tak wiem swoje :> :D)
mhm! ;d zołza? no.. może troszkę, ale tego się nauczyłam od Ciebie, o!;p no:)
ojojoj to nie dość, że Cię to wszystko po operacji boli to jeszcze brzuch.. niefajnie! no, ja się już przyzwyczaiłam ;p ale i tak ogólne nie lubię takiej narracji xd
ech, ale Ci fajnie! ja też już mam chyba luz, chyba, że zaraz znowu coś mi do roboty wymyślą..;x ]

Unknown pisze...

[aha, no to rob jak uważasz. A w ogóle tak poza tym zamierzasz ją jakoś wprowadzać, czy coś?

[(;pp no co?:>;pp)
e tam, reklamy kłamią, to oczywiste przecież ;p
no i prawidłowo xD
(brzmi!;p mogę odpuścić, ale no przyznaj, że go lubisz;p wiem kiedy lubisz swoich chłopaków, uwierz mi ^^, więc nie masz co ściemniać!;p)
no a co wątpiłaś?!;p ja jestem zajebiście zdolne dziewczę :D
o jeżu, serio? a to normalne? / :))
spoko, w takim układzie odpiszę na Krk i idę czytać!;d ]

Unknown pisze...

[no ale to Twoja postać, więc zrobisz jak uważasz, nie? :) jak chcesz żeby byli kochankami, czy kimś tam, jeśli chcesz żeby Meredith była taka albo taka, żeby Noah miał taki stosunek do niej, a taki - no to tak będzie, bo to w końcu wszystko zależy od Ciebie. I tak, tak wiem co masz na myśli, ale raczej nie. W sumie teraz ewentualnie tak pomyślałam, że ona mogłaby kiedyś Spencer powiedzieć, że Noah się w niej kocha, bo się domyśliła, albo np. no nie wiem, kiedyś tam pisałaś, że jak się z nią kochał to myślał o Spencer więc też mógłby jakoś nieświadomie jej imię wypowiedzieć czy coś.
(no,no;p no dobrze, już przestaje. Jestem poważna.)
tak, zadowolona :D
e tam, głupoty gadasz ;p cieszy mnie tylko w niektórych sprawach, jak np. zaczynasz o mnie pochopne wnioski wyciągać ;p
(brzmi!;D czasami?;>)
no, znów prawidłowa odpowiedź :D
a.. to nie bierzesz nic osłonowego? :)
haha spoko ;p)

Unknown pisze...


Przymrużyła nieznacznie oczy, przyglądając się podejrzliwie Noah'owi, bo choć najwidoczniej się starał, to jego "może" niezbyt ją przekonało. Domyślała się jednak, że pewnie dzisiaj więcej z niego nie wyciśnie. Trochę ubodło ją jego zachowanie, bo poczuła się jakby jej nie ufał. Przypomniała sobie też to, co kiedyś jej powiedział - że przeżył to samo co ona. Tym też się z nią nigdy nie dzielił, a zawsze wydawało jej się, że są sobie najbliżsi. Tak, wiedziała teraz idealnie jak strata boli, jak ogromne przeżywa się katusze i pewnie nawet po wielu latach tamte wspomnienia bolą, ale mimo to.. To było coś istotnego, a ona przez moment poczuła się jakby go wcale nie znała. Szybko jednak to wrażenie minęło - bo Noah ciągle był Noah'em którego poznała. Może trochę się zmienił, zresztą jak każdy pod upływem lat, ale nic poza tym. Wciąż go uwielbiała, więc chciała by mógł się przed nią otworzyć. A może ta długa przerwa zatarła jego nić zaufania względem nie? A może po prostu nie chciał jej martwić swoimi problemami? Już sama nie wiedziała co gorsze - to, że jej nie ufa, czy to, że znowu skupiają się tylko na niej. Po dłuższej chwili doszła do wniosku, że jednak to pierwsze.
Widząc, jak mężczyzna dolewa jej wina, szybko otworzyła usta, by powiedzieć, że nie może - przecież wciąż miała Jamesa pod opieką, a mały potrzebował trzeźwej mamy. Nim jednak zdążyła jakkolwiek zaprotestować, Noah ją ubiegł. Uniosła nieznacznie brwi do góry, mile zaskoczona. Nie chciała jednak sprawiać mu kłopotu, bo i tak już dużo dla niej zrobił, a ona nie zamierzała dokładać mu obowiązków jak opieka nad jej dzieckiem. Bo to nie było tak, że bała się, że źle zaopiekuje się Jamesem. Wiedziała, że mały będzie z nim bezpieczny, bo już dzisiaj pokazał jej jak świetnie oraz wprawnie potrafi zajmować się dziećmi. Po prostu nie chciała być problemem. Choć i tak pewnie już nim była.
- Jesteś pewien? Nie chcę robić Ci kłopotu.. - Mruknęła zaciskając wargi w wąską linie, obserwując jak odsuwa swój kieliszek na skraj stołu. I dopiero po jego szczerych, gorączkowych zapewnieniach, że opieka nad tak uroczym niemowlakiem będzie dla niego przyjemnością dała się przekonać. Upiła łyk wina z lampki, a potem z cichym westchnieniem oparła głowę o ramię przyjaciela.
- Jesteś kochany, wiesz? - Powiedziała, podnosząc na niego spojrzenie, wcześniej upijając kolejny łyk alkoholu. Naprawdę był i doceniała wszystko co dla niej zrobił. - Swoją drogą nie wiedziałam, że potrafisz się tak zajmować dziećmi. - Dodała nieznacznie unosząc brwi do góry. Była pod wrażeniem; stłumiła ukucie żalu, że to kolejna rzecz której o nim nie wiedziała.
Z każdym łykiem trunku, Spencer coraz bardziej się rozluźniała. Nawet nie wyobrażała sobie jak bardzo była spięta. Tęsknota i ból nie zniknęły ani trochę, w jej myślach ciągle był ukochany, ale jednak.. Nadeszło to przyjemne odprężenie, a Spenc idealnie wiedziała, że nie może przeholować - jeśli to zrobi, Bóg wie co się stanie. Może znowu się rozklei, zacznie wypłakiwać, mruczeć jak jej to ciężko, jak to tęskni za ukochanym.. Nie, tego chciała już Noahowi oszczędzić. I czując jak łzy znowu zaczynają ściskać ją za gardło, zerwała się z kanapy mówiąc, że potrzebuje prysznic. Dość niepewnie mruknęła, że nie zabrała ze sobą żadnych rzeczy, ale tak jak przewidziała szafa przyjaciela stała dla niej otworem. Wygrzebała z niej jakiś zwykły T-shirt, który pewnie i tak opadnie jej gdzieś do połowy ud, więc nadawał się idealnie na piżamę. A potem zniknęła w łazience, by z głośnym westchnieniem osunąć się po lodowatej ścianie.

Unknown pisze...

[no nie nic.. po prostu nie podoba mi się ta cała Mer, wybacz. I to co z nią Noah wyprawia też nie,o. i tyle;p spoko, spoko;p no ja ogólnie mam nadzieje, że Noah się wygada - nieważne jak ale się wygada, bo wtedy będzie ciekawiej;p
(wytrzymam. widzisz? wciąż jestem poważna.)
ja też się cieszę! ^^:)
no weź, obrażać na mnie?! nie ma o co!;p no, więc właśnie.. :D
(brzmi!:> ale o co dokładniej Ci chodzi w tym co robi?:> poza tym, sama wymyśliłaś jego relacje z Mer sooł..;p)
no, też to właśnie zauważyłam i muszę Cię pochwalić:D
no to niefajnie jednym słowem!;p ta.. xD
okej, miłego pakowania (swoją drogą, też to musze z siostrą zrobić ;p):D ja teraz teraz muszę iść moje włosy ogarnąć bo je farbowałam właśnie;p więc na wątek za chwilę odpiszę ;)]

Unknown pisze...

[no to dobrze, cieszy mnie to bardzo :D no ja też, więc kiedyś się wygadać musi!;p
(tak? nie podoba Ci się? Czy mam coś z tym zrobić? )
hihi:d
ale przecież nie każę, nie?:> nie mogłabym !;p no właśnie :D ;)
(brzmi xD ta, ta wiem;p no powiedźmy, że masz xD)
haha, ale proszęęę zasłużyłaś :D
nie, nie spoko;p ale jakoś musisz przetrwać to nie? :) nie wiem z czego Ty się cieszysz;p
;D (no mamy;p) no tak myślałam, że zajęcie sobie jakieś na pewno znajdziesz^^]

Spencer od zawsze miała słabość do męskich ubrań - lubowała się w męskich koszulach i bluzach, i wręcz uwielbiała ich perfumy wyraziste i intensywne. Dlatego zawsze z przyjemnością wciągała na siebie bluzkę przyjaciela, która robiła dla niej za piżamę, gdy u niego nocowała, a zazwyczaj była to dość spontaniczna, często wręcz nagła decyzja.
Przez dłuższą chwilę kucała tak pod ścianą, skrywając twarz za dłońmi - brała głębokie wdechy próbując się uspokoić. Czy ten cholerny ból naprawdę miał kiedyś zniknąć? Czy kiedykolwiek zelży choćby odrobinę, to piekielnie wrażenie, że ktoś rozszarpuje Ci serce na milion kawałków? I ta tęsknota.. Nie, ona nigdy nie zniknie. Pusta po stracie ukochanego będzie jej towarzyszyć zawsze i Spencer była pewna, że już nikt nigdy jej nie zapełni. Gdy już się mniej więcej opanowała, podniosła się, i nieśpiesznie zaczęła zrzucać z siebie ubrania. Z zadowoleniem weszła pod prysznic i odkręciła korek z gorącą wodą. Kabiny prysznicowe zawsze dobrze jej się kojarzyły. Zawsze, gdy znikała a w tym małym pomieszczeniu zalewała ją fala wspomnieć wspólnych pryszniców z ukochanym. Tutaj między nimi zawsze było idealnie, zawsze wyśmienicie. Bo nawet jeśli mieli jakieś problemy, tutaj one znikały. Byli tylko oni, ich nagie ciała, miłość i pożądanie. I wspomnienia choć tak rozkoszne i cudne i tak wycisnęły z jej oczu łzy. Szlochała mając nadzieje, że nikt jej nie usłysz, że szum wody zagłuszy jej popłakiwanie. Bo nie potrafiła z tym walczyć. Zabijała ją myśl, że te piękne chwile już nigdy nie wrócą, że nie wrócą już żadne chwile, nawet te złe. Bo nawet jeśli coś było nie w porządku, to to.. Zawsze był Leo. Zawsze jej ukochany, zawsze wiedziała, że ją kocha. Nie mogło ich nic zniszczyć, tylko śmierć mogła ich rozdzielić.. I własnie to zrobiła. A to bolało, naprawdę bolało, odbierało oddech.
Gdy wreszcie w końcu udało jej się ponownie ogarnąć namydliła swoje ciało, włosy, a potem długo stała pod niemal wrzącym strumieniem wody, który rozmasowywał jej ciało, rozluźniał wciąż nieco spięte mięśnie. Wreszcie odważyła się zakręcić korki. Rozsunęła drzwi i wyszła z zaparowanego pomieszczenia wprost w chłodne powietrze pozostałej części łazienki. Wzdrygnęła się czując gęsią skórkę, ale wcale jej to nie przeszkadzało. Zimne powietrze przyjemnie chłodziło jej rozgrzane po kąpieli cało. Powoli zaczęła osuszać się ręcznikiem, nieśpiesznie wytarła włosy, by zaraz przeczesać je grzebieniem i pozwolić swobodnie opaść na ramiona. A potem wciągnęła przez głowę zdecydowanie za dużą koszulę przyjaciela i przeszła do mycia zębów; unikała spoglądania w lustro, ale ostatecznie spojrzała samej sobie prosto w oczy "co z Tobą będzie Spencer? Może Twój ojciec miał rację?" zapytała samą siebie, a potem kręcąc głową opuściła łazienkę.
I zaraz ruszyła na poszukiwania Noah'a. Znalazła go w sypialni z Jamesem. Uniosła wysoko brwi, czując wyrzuty sumienia, że nawet nie usłyszała jak jej synek się obudził! Zaraz jednak przypomniała sobie, że przecież nie zostawiła go samego, że Noah na pewno zaraz przy nim gdy tylko zorientował się, że chłopczyk się obudził.. Więc mogła pozwolić sobie na chwilę zapomnienia, prawda? Więc zaciskając wargi, nie odezwała się ani słowem, jedynie oparła się o framugę drzwi patrząc jak mężczyzna świetnie radzi sobie z opieką na dzieckiem.

Unknown pisze...

[ i nie narzekaj na długość, było w porządku :) ]

Unknown pisze...

[ nie, po prostu nie lubię i tyle o;p i nie podoba mi się jej relacja z Noah'em ale o tym już pisałyśmy ;p haha spoczi xd
(ahaha czyli nie, tak?;p haha, bo co? xD)
no raczej, to chyba oczywista oczywistość nie?;p no ^^
(brzmi !;p hm.. ok?;p)
ouu, skromność!<3
ta;p e.. nie?;p ja wiem, że wiesz!;p
oj, to szkoda, ale macie jeszcze czas, nie?;p
e tam, nie narzekaj ;p i tak jest dobrze ;)]

Spencer nie umknęła ta zatroskana nutka w jego głosie jak i to jak zmartwiony marszczy brwi, najwidoczniej przejmując się jej stanem. Bez potrzeby - przecież jakoś sobie radziła, jakoś się trzymała.. Na jego pytanie jednak skinęła głową. Rzeczywiście była zmęczona, chociaż powieki w żaden sposób nie chciały jej się zamknąć. A może jednak uda jej się zasnąć, z myślą, że obok jest przyjaciel, z którym jest bezpieczna? Sama nie wiedziała, ale warto było spróbować czyż nie?
-Nie, nie. Zostanie z Jamesem. - Odparła natychmiast. I tak już była dla niego dużym kłopotem, nie zamierzała być jeszcze większy. Nie miała zamiaru odbierać mu pokoju gościnnego - hej, przecież nie pozwoli by ze względu na nią musiał spać na kanapie! Poza tym nie mogłaby tak zostawić synka. Gdy zostawiała go w jego pokoiku, w jego łóżeczku.. To co innego. Ale wszędzie indziej musiała mieć go obok. - I tak, jasne.. - Dodała, a potem szepnęła jeszcze ciche dobranoc, po czym zniknęła w sypialni.
Nie zdążyła się jednak nawet położyć, gdy doszła do wniosku, że to wcale nie był dobry pomysł, by już teraz iść spać. Ba! By w ogóle to robić. Wiedziała już, że nie zaśnie, a już na pewno nie teraz. Przysiadła jedynie na brzegu łóżka, wbijając spojrzenie w synka. Uwielbiała na niego patrzeć. Widok jego spokojnej twarzyczki podczas snu wpływał na nią kojąco, ale nawet to nie potrafiło choć na moment uciszyć nocnych koszmarów, które już teraz podsuwała jej wyobraźnia. Z ciężkim westchnieniem zaczęła zastanawiać się czy kiedykolwiek jeszcze zaśnie tak.. Zwyczajnie, spokojnie. Może tak, ale teraz wydawało jej się to nierealne. Pochyliła się ostrożnie, by dosięgnąć czółka synka - pocałowała go z czułością, a potem najciszej jak potrafiła opuściła pomieszczenie. Salon był pusty - słyszała jak Noah krząta się jeszcze w kuchni. Nie była pewna, czy mężczyzna nie zamierza się już też kłaść, ale jeśli tak..Nie będzie go zatrzymywać. Naprawdę chciała by z nią jeszcze posiedział, dotrzymał towarzystwa, ale.. Cóż, pewnie też był zmęczony. Więc tylko opadła na kanapę biorąc do ręki lampkę wina, której wcześniej nie skończyła. Zamyśliła się sącząc napój, bawiąc się skrawkiem bluzki tuż na udzie. Jej myśli popłynęły w oczywistym kierunku - myślała o Leo, o tym, o tym jak za nim tęskni, jak wielki ból sprawia jej świadomość, że już nigdy nie zobaczy jego uśmiechu, nie usłyszy głosu.. Ale rozmyślała też o swoim ojcu. Zastanawiała się czy miał racje, że sobie nie poradzi. Zawsze była silna, dzielna, ale teraz, bez Leo, kim tak naprawdę była?
Wzdychając cicho przeczesała nieco nieobecnym spojrzeniem salon. Drgnęła, gdy w drzwiach ujrzała przyjaciela. Utkwiła w nim spojrzenie przekrzywiając nieznacznie głowę.
- Zmieniłam zdanie. Na razie.. Nie potrafię zasnąć. - Wyjaśniła swoją obecność, by zaraz znów zanurzyć usta w czerwonym napoju.

[btw. na Krk nie mam już o czym pisać.. Do czego mam tam przyśpieszyć?;p ]

Unknown pisze...

[no, więc sama rozumiesz..;p:) tak, jesteśmy ^^
(ech, mogłaś nie dodawać tego "chyba", bo CHYBA znowu spoważnieje!;p no i znowu ten uśmieszek! a pierwszy jest na pewno podejrzany!)
no więc właśnie :D
(brzmi!;p no!;p)
oczywista oczywistość ^^
;p więc może mi powiesz co!?;p
oczywiście, że będzie bosko, jak mogłoby nie być?!:d
no ^^
a, ok, ok może być ^^]

Nie była pewna, czy kolejna lampka wina to dobry pomysł - opróżniła już sama niemal całą butelkę i powoli zaczynało jej szumieć w głowie, ale jednak niemal bez większych protestów dała po raz kolejny napełnić kieliszek czerwonym napojem. Upiła kolejny łyk, by zaraz z zadowoleniem oblizać usta, przymykając na moment oczy. Otworzyła je jednak natychmiast słysząc pytanie Noah'a. Teraz zaczęła męczyć swoją dolną wargę ostrymi zębami, równocześnie zaczynając kreślić jakieś bliżej nieokreślone wzory na odsłoniętym udzie, uważnie śledząc wzorkiem ruch swoich placów. Nie chciała odpowiadać, bo wiedziała, że jeśli odpowie szczerze tylko jeszcze bardziej zmartwi przyjaciela, a tego nie chciała robić. I tak już się o nią troszczył, przejmował jej stanem, nie chciała dokładać mu zmartwień, zwłaszcza, że i bez niej miał swoje sprawy i problemy. Ale czy warto było w ogóle kłamać? Przecież za dobrze ją znał, poza tym chyba i tak już znał odpowiedź..
- Rzadko. - Odparła podkulając nogi, opierając głowę na kolanach, wcześniej naciągając na nie jego koszulę. Po chwili pozwoliła jednak materiałowi swobodnie opaść, nie chcąc go zbyt naciągnąć. Nie kłamała - czasami zdarzyło jej się zasnąć, chociaż w sumie nie do końca była pewna, czy to co się z nią działo podchodziło właśnie pod sen. Popadła w jakieś dziwne stany - pół sny. Jakby śniła na jawie. Często też zapadła w krótkie, niespokojnie drzemki, z których wybudzała się dość często zlana potem, wystraszona, z przyśpieszonym oddech. I przez to wszystko nie przynosiło jej to odpowiedniego odpoczynku. Ale tak, większość nocy po prostu nie spała, jedynie leżała w łóżku myśląc o wszystkim, często po prostu dając upust emocjom w postaci łez.
- Ale nie ma się czym przejmować, to kiedyś minie. - Mruknęła jeszcze, zerkając na niego z ukosa, a potem westchnęła cicho upijając kolejny łyk wina. Nie chciała zażywać żadnych tabletek nasennych, chociaż one wydawały się być jedynym, rozkosznym rozwiązaniem. Pamiętała jednak moment, gdzieś niedługo po pogrzebie, gdy cała rodzina jeszcze pomieszkiwała u niej, gdy sięgnęła po pudełeczko z tabletkami na sen. Przez przypadek wysypała niemal całą garść pastylek i wtedy nawiedziła ją ta myśl - jak prosto byłoby połknąć te wszystkie tabletki, a potem zasnąć i nigdy się już nie obudzić.. Prosta, lekka, śmierć.. Tamtej nocy nie zażyła ani jednej tabletki.

Unknown pisze...

[no to bardzo się cieszę :D ;)
(ech.. no wybaczam, niech Ci będzie..;p jak mam się nie przejmować?!;p
właśnie, że oczywista oczywistość, nie? :D
(brzmi!;p co, już?:D)
;dd
no e.. co Cię tak rozbawiło! tak, o to właśnie chodziło:D
e.. nie, chyba nie wiem xD ale wierzę na słowo, że jest boski^^ (możesz jej złozyć życzenia ode mnie!:d)
:)
no mogłam.. ale mniejsza xD zostawiam to Tobie ;p / spoczi, ale to już potem.. bo teraz już nie skleję nic porządnego, więc idę spać. dobranoc, do spisana potem;) ]

Unknown pisze...

[:dd
(ach, ależ proszę! znaj me dobre serce :D nie, nie może?! xD)
.. mogłam się domyślić xD
(brzmi! Noaś, Noaś!<3;D ale co kończę?!;p;p)
ach, no to w to akurat nie wątpie, bo to chyba oczywista oczywistość, ale w tym wypadku nie chodziło o to!;p (ale serio sprawiam, że się uśmiechasz?:> xD)
oo.. czaderski!;d (spoko, ja składałam tacie od Ciebie, nie?!;p)
widzę właśnie.. ale ja to zaraz naprawię ;> znaczy postaram się ;p / ;)) ]

Zmarszczyła brwi ze zdziwieniem słysząc polecenie Noaha. Obróciła się jednak tak jak jej kazał, a gdy poczuła jak jego dłonie układają się na jej spiętych mięśniach i zaczynają je lekko masować, odetchnęła mimowolnie z ulgą czując jak pod naporem jego sprawnych palców napięcie powoli zaczyna ustępować. I trudno było jej się nie zgodzić na wszystko co mówił - wino zaczynało coraz bardziej szumieć jej w głowie, a przyjemność płynąca z masażu.. Kazała jej po prostu skinąć głową, by na koniec wymruczeć ciche "pasuje". A potem już poddała się bez reszty jego dłoniom i choć wcale nie chciała o tych sprawach teraz myśleć, wszystko i tak popłynęło w tym kierunku..
Masaże dość często w jej związku z Leo prowadziły do jednego, uznawali to za swego rodzaju grę wstępną, choć też bardzo często po prostu fundowali sobie tę drobną przyjemność po ciężkim dniu dla rozluźnienia i nic więcej. Ale tak czy siak, teraz w jej głowie rodziły się te rozkoszne wizje, gdy dłonie ukochanego sunęły po jej ramionach i plecach w bardzo podobny sposób jak to czynił Noah. Syknęła zaskoczona, gdy przyjaciel trafił na jakiś czuły, wyraźnie spięty punkt, który zaraz ustąpił pod jego palcami, a ona wydała z siebie pomruk zadowolenia.
- Ty jesteś w tym naprawdę dobry.. - Mruknęła wcześniej upijając kolejny łyk wina; coś podpowiadało jej, że powinna już więcej nie pić, odpuścić sobie trunek, ale.. Co mogło jej grozić? Przecież była tutaj z przyjacielem, jej synek będzie pod jego opieką, mogła w końcu pozwolić sobie na trochę przyjemności, która przynosiła jej upragnione rozluźnienie i ulgę. Wiedziała, że jutro znowu wszystko wróci, ale.. Co z tego? Musiała cieszyć się chwilą, poza tym alkohol przyjemnie rozmazywał świat, sprawiając, że wydawał się lepszy niż wcześniej. Jej myśli znów pomknęły w kierunku miłosnych uniesień - tym razem zastanawiała się jak Leo radziłby sobie z napięciem, z chęcią zaznania rozkoszy, oczywiście gdyby umarła, bo gdyby żyła, a była gdzieś daleko, ale miała wrócić to.. Wiedziała, że zachowałby jej wierność, że nie mógłby pójść z inną do łóżka. Ale gdyby jej zabrakło? Gdyby odeszła na drugi świat? Od razu doszła do wniosku, że pewnie dłuższy czas w ogóle by o tym nie myślał; pewnie po jakimś czasie udałby się do klubu i w końcu zdecydował wyrwać jakąś pierwszą lepszą pannę poznaną w klubie. Skąd była tego taka pewna? Mówił jej przecież jak żył, gdy się rozstali, poza tym nim się poznali też nie był święty. A ona? Ona nie była typem osoby, który chodzi do łóżka z pierwszą lepszą poznaną osobą. Owszem, kiedyś zdarzały jej się takie sytuacje, ale to było kiedyś. Przed Leo. Teraz by już chyba tak nie potrafiła.. Ale mimo to była ciekawa czy działa jeszcze na mężczyzn tak jak kiedyś.

Unknown pisze...

- Jak się poznaliśmy, to wydawałam Ci się atrakcyjna? A teraz? - Wypaliła nagle w stronę Noah'a, zerkając na niego przez ramię. - No wiesz, tak czysto teoretycznie. Jakbyś mnie zobaczył w klubie, wziąłbyś się za mnie? - Spytała próbując przezwyciężyć plątający się język i nim uzyskała odpowiedź parsknęła śmiechem w niemal już całkiem opróżnioną lampkę wina. A potem zerwała się na równe nogi i obróciła w okół własnej osi, jakby chciała się zaprezentować, by zaraz zatrzymać się i uznać, że świat wiruje dłużej niż powinien. Od kiedy miała taką słabą głowę? No tak - zmęczenie, nieprzespane noce, brak odpowiedniego odżywiania to wszystko się teraz na niej odbijało. Z cichym westchnieniem opadła znowu na kanapę, teraz już całkiem poważna - znowu zbierało jej się na płacz. Znowu odzywała się rozpacz, tęsknota.. Chciała do Leo! Stłumiła to jednak wszystko w sobie, a potem zerknęła na niego z ukosa.
- Upiłam się, prawda? - Bąknęła, a potem znów podniosła się na nogi, mrucząc, że chyba powinna już iść spać. Z wdzięcznością przyjęła jednak ramię przyjaciela, które oplotło ją w tali i poprowadziło w odpowiednim kierunku. Gdy wylądowała na miękkim materacu z przyjemnością zauważyła, że wszystkie jej mięśnie są rozluźnione, a szum w głowie zagłusza wszelkie koszmary.. Przymknęła oczy i zamknęła wcześniej jeszcze szepcząc ciche dziękuje i by uważał na Jamesa.

[bosz.. nie wiem co to jest xD]

Unknown pisze...

[no to bardzo mnie to cieszy!;p ja w sumie też nie;p)
no ale mniejsza z tym xd
(brzmi!;p uroczo brzmi, ot co!;p / e.. aha, okej xD)
no tak właśnie, mhm :d (ouu ale fajnie!<3;d)
no to super ^^ (no właśnie;p oo ale fajno ^^ hihi ;d)
no któraś z nas musi ;p mi to obojętne w sumie, zrobisz jak uważasz :p dostosuje się.
ta po ciulu dobrego -.- ale mniejsza z tym. spoko, mną się nie przejmuj ;p mam co robić - aktualnie biorę się za film Igrzyska Śmierci bo książkę już skończyłam. Spoko, podejrzewałam, że świętujesz urodziny siostry albo coś ;p]

Unknown pisze...

[( ;d no coo, sama nie pamiętasz więc mi się dziwić nie możesz ;p)
tak właśnie;D
(brzmi, bardzo uroczo ;d / ;pp)
no pewnie, jak mogłabym się nie zgodzić?;p (noo!<3;D)
tak?;p i hm.. dzięki?;p bo mam to uznać za komplement jak mniemam? ^^ a nie wkurza Cię to czasem? No wiesz, że wolałabyś większy dramat a ja mam jakieś ale?;p / a ja Ci mówię, że się dostosuje;p
no niech Ci bedzie, że było ;p / dzięki! ^^ ale Peeta gra brzydki aktor :| w sensie głównego bohatera gra taki brzydki koleś.. mogli wziąć jakiegoś przystojniaka! xD no przestań, że miałabym się od razu wkurzać ;p]

Obudziły ją promienie słoneczne, które śmiało wdzierały się do gościnnego pokoju. Słońce wisiało już wysoko na niebie, gdy Spencer wreszcie zwlokła się z łóżka. W noc spała jak zabita, chociaż raz czy dwa przekręcając się na drugi bok rozchyliła oczy na ułamek sekundy, wybudzona jakimś dźwiękiem, którego nie mogła zidentyfikować. Dopiero teraz dotarło do niej, że był to prawdopodobnie płacz Jamesa, a ona znów poczuła się jak najgorsza matka na świecie, jednak zaraz przypomniała sobie, że przecież zostawiła synka pod opieką Noaha, swojego przyjaciela, który miał naprawdę świetną wprawę nad opieką nad dziećmi, choć nie miała pojęcia kiedy ją zdobył. Mniejsza z tym - obiecał, że zajmie się chłopczykiem, że od niego zadba i wierzyła, że wywiązał się z obowiązku oraz obietnicy.
Głośno wzdychając opadła na brzeg materaca przecierając jeszcze zaspane oczy - z wysiłkiem musiała odtworzyć wydarzenia z wczorajszego wieczora, ale gdy przypomniała sobie początek z resztą już nie miała problemu. Pamiętała wszystko, bo "film" nie urwał jej się w żadnym momencie, a przynajmniej tak jej się zdawało i taką miała nadzieje - w końcu jednak butelka wina nie mogła aż tak bardzo ją upić! Tak czy siak ostatecznie doszła do wniosku, że wolałaby nie pamiętać tego co się wczoraj wydarzyło, a raczej pytań których zadała Noahowi. Wyszła na kompletną idiotkę! A przynajmniej tak się czuła.. No bo po cholerę pytała go o takie rzeczy? Zacisnęła wargi czując jak policzki zaczynają ją piec w znajomy sposób - pewnie teraz będzie się z niej śmiał! I rzeczywiście będzie miał ku temu powody.. Musiała jednak przełamać swoje zażenowanie i wreszcie opuściła sypialnie przeczesując zmierzwione włosy palcami. Czuła się nadzwyczaj dobrze - nie miała żadnego kaca, a to już był duży plus. Poza tym w końcu spokojnie przespana noc dodała jej nieco energii. Zostało jej nawet co nieco wczorajszego rozluźnienia, choć wiedziała, że akurat to, to pewnie też zasługa kilku godzin energetycznego snu. Mimo to, rozpacz, tęsknota znowu ją opętały, znowu chodziły za nią jak cień.. Ale miała wrażenie, że od dzisiaj przynajmniej znowu będzie mogła normalnie chodzić spać. I poczuła niewymowną wdzięczność do swojego przyjaciela, bo to była tylko i wyłącznie jego zasługa. Gdyby nie on.. Cóż, jeszcze długo musiała by walczyć z bezsennymi nocami, aż pewnego dnia zaprowadziłoby ją na skraj szaleństwa. Jak miała mu się odwdzięczyć?
- Cześć. - Mruknęła dość niepewnie, gdy wreszcie dotarła do kuchni (wcześniej zahaczając o łazienkę, by załatwić poranną toaletę i nieco się odświeżyć), gdzie zastała Noah'a wraz ze synkiem. Odruchowo wyciągnęła ręce po dziecko chcąc przywitać się ze swoją pociechą. Ucałowała małego w czółko, a potem zaczęła podpytywać go czy był grzeczny, czy nie sprawił wujkowi Noah'owi problemów. A potem podniosła spojrzenie na przyjaciela unosząc pytająco brwi.
- Był grzeczny? - Zapytała, mając nadzieje, że usłyszy potwierdzającą odpowiedź. Zazwyczaj James nie sprawiał zbyt wielu kłopotów, ale.. Cóż, jej nie sprawił. Kto wie jaki był dla co jak co, ale obcego człowieka?

Unknown pisze...

[(haha powiedziałabym, że znów dobra decyzja, ale chyba za często to ostatnio mówię, w sensie piszę, nie?;p)
;dd
(brzmi i to bardzo, bardzo, bardzooo *,*)
oczywista oczywistość, że się tak wyrażę :>
ehe, zaszalałaś! :D no to się cieszę ;) ;D / no raczej, hellouu :D nie żebym się na treści nie skupiała itd, no ale sama wiesz, że jak jest przystojny aktor to się przyjemniej ogląda ^^ hm.. film no całkiem niezły, nawet trzymają się mniej więcej faktów z książki, wiec nie jest źle ^^ / w sumie.. racja ;p ale nie, dzisiaj mam dobry humor, a święta irytują mnie tylko czasem;p
spoko, ja też co jakiś czas jestem odrywana od kompa, bo ciągle coś do zrobienia jest ^^ ale teraz myślę, że już sobie spokojnie film obejrzę i poczekam aż wrócisz, więc spoczi, mam zajęcie ^^
btw. no patrz, patrz jaki brzydal :| http://www.filmweb.pl/person/Josh+Hutcherson-110163]

Oczywiście, że się wstydziła, bo kto pyta przyjaciela, czy mu się podoba?! Owszem, można porozmawiać na takie tematy, owszem można obiektywnie ocenić czy nasza bliska osoba jest ładna czy nie.. Ale nie, to nie tak powinno wyglądać, nie gdy była pijana! Poza tym, owszem nawet jeśli początkowo spodobała mu się wizualnie, to teraz już zapewne nie patrzył na nią jak na obiekt pożądania, nie zwracał zbytniej uwagi na jej wygląd! Bo była jego przyjaciółką, bliską osobą, może nawet traktował ją trochę jak siostrę? Więc.. Tak, czuła się zażenowana tymi pytaniami. Po cichu więc odetchnęła z ulgą, gdy Noah przywitał się z nią zwyczajnie; z jego zachowania wynikało, że raczej zamierza oszczędzić jej wszystkich kąśliwych uwag i żartów na ten temat. Może po prostu uznał, że sama nic nie pamięta, albo że ona zacznie wypominać mu, że przecież sam ją upił? Nieważne, ważne, że nie najwidoczniej nie zamierzał schodzić na te tematy i jej to pasowało. Sama nie miała zamiaru mu o tym wszystkim przypominać!
- Tak, byłeś grzeczny? Wiedziałam, że nie przyniesiesz mamie wstydu. - Wymruczała pieszczotliwie do synka, przez moment zabawiając go, czule obcałowując jego twarzyczkę, by wreszcie usiąść na krześle. Przeczesała spojrzeniem stół zastawiony wyśmienitym śniadaniem.. Tyle tylko, że ona sama nie była głodna. I nie chodziło tu o ten brak apetytu biorący się z żałoby i tak dalej, ale.. Cóż, po większej ilości alkoholu jej żołądek sprawiał, że czuła się trochę niewyraźnie. Tak, to był jedyny objaw - po cichu dziękowała, że los oszczędził jej kaca w postaci bólu głowy. Nie chciała jednak by śniadanie przyrządzone przez przyjaciela się zmarnowało, więc postanowiła, że zje tosty za chwilę, a póki co wzięła się za przegryzanie owoców. Oderwała się od tej czynności dopiero, gdy przed jej nosem została postawiona filiżanka kawy. Z zadowoleniem, ale też lekko zdziwiona zauważyła, że Noah nadal idealnie pamięta jaką pija - posłała mu wdzięczne spojrzenie, po czym na moment przestała kołysać Jamesa, by upić łyk aromatycznego napoju.
- Nie pamiętam kiedy spałam tak dobrze. - Odparła zerkając na niego ukosa, wkładając między wargi soczysty kawałek truskawki. - A to wszystko Twoja zasługa. - Dodała, gdy przełknęła owoc, a potem na moment zamyśliła się z żalem myśląc, że dzisiaj będzie już musiała wrócić do rodziców. Nie mogła mu przecież siedzieć na głowie! Miał swoje sprawy, swoje obowiązki więc nie potrzebna mu jeszcze przyjaciółka z dzieckiem do tego wszystkiego!
- Pasuje mi dziś wrócić do rodziców - Mruknęła sięgając do filiżanki z kawą.

Unknown pisze...

[btw i niby co ja mam teraz na Krk odpisać? -.- bo ani tego tak do końca nie zepsułaś, ani nie zakończyłaś..? ;pp]

Unknown pisze...

[(wyszkoliłam mówisz?:> no ja bym tego tak nie nazwała, ale.. skoro tak uważasz, to niech będzie haha ;d cieszę się.. czy coś ;p)
(brzmi!;p dla mnie brzmi! ;D )
e tam, mi to akurat nie przeszkadza :D
;dd / nie, ja wiem wszystko ;d tylko po prostu lepiej mi się ogląda!;d no weź, fe!:| żeby przynajmniej jeszcze brunet był.. a tak?! ;p i prawidłowo :D tylko dorwij pierwsze tą książkę ;p / no ^^
norma, czy coś ;p ohooho, liczysz, że się mnie zaraz pozbędziesz? :> ale pewnie tak, za niedługo będę się zmywać ;p
pf, miła jesteś :p ale w sumie to nie wiem czy tam dzisiaj jeszcze coś naskrobię.. wybaczysz?]

Niestety Spencer pamiętała wszystko idealnie, chociaż sama chyba wolałaby nie. Nienawidziła mieć pustki w głowie, wyciętego fragmentu z życia, ale.. Tym razem byłoby to chyba lepsze. Przynajmniej nie czułaby się tak głupio! Chociaż były też przyjemne chwile, prawda? Jak na przykład masaż. Świetnie pamiętała jak sprawnie ręce przyjaciela sunęły po jej spiętych mięśnia; świetnie pamiętało jak napięte miejsca na jej ciele ustępowały pod naciskiem jego zwinnych palców. Ale potem musiała wypalić z tymi idiotycznymi pytaniami! Próbowała przypomnieć sobie reakcje przyjaciela na to, ale akurat to szło jej naprawdę ciężko, bo wtedy jakoś niespecjalnie zwróciła na to uwagę. Pamiętała tylko, że chyba automatycznie przestał ją masować, a.. twarz? Twarzy wyrażała zaskoczenie i o dziwo, też zmieszanie? A może tylko jej się wydawało? Już sama nie była pewna, więc odpuściła to sobie - skoro on do tego nie nawiązywał ona też nie zamierzała.
Zmarszczyła brwi, lekko zaskoczona tak gwałtowną reakcją przyjaciela. Nie spodziewała się czegoś takiego z jego strony - szczerze powiedziawszy przewidywała raczej, że odetchnie z ulgą, że wreszcie odzyska mieszkanie tylko dla siebie, że nie będzie niczym ograniczony. Czyżby tak polubił Jamesa, że był gotowy znosić jego płacz przez kolejnych kilka nocy? Nie, nie mogła na to pozwolić. Doceniała jego uprzejmość, ale jednak nie chciała zwalać mu się na głowę, być ciężarem czy czymkolwiek takim. I zaraz zaczęła wykręcać się, że nie, że wróci do rodziców, że nie chce mu przeszkadzać, ale jego ciepłe i naprawdę szczere zapewnienia, że dla niego będzie to sama przyjemność, w końcu zgodziła się. Skinęła głową, a potem trochę nieporadnie, bo wciąż trzymała przecież Jamesa, zesunęła się krzesła i objęła Noaha jedną ręką przytulając go do siebie, a raczej sama wtuliła się na moment w przyjaciela.
- Dziękuje. Za wszystko co robisz. - Wymruczała, by zaraz się od niego odsunąć. Naprawdę to wszystko doceniała. Zwłaszcza, że nie miała najmniejszej ochoty wracać do rodziców, którzy tylko dziali jej na nerwy, którzy świadomie lub nie ranili ją słowami, wątpieniem w nią, że sobie nie poradzi.
Jak ona mu się za to wszystko odwdzięczy?!

[nie dość, że fe, to jeszcze na dodatek krótko! -.-]

Unknown pisze...

[(o, zawsze chciałam mieć pieska.. xD nie wiem, ale na pewno nie tak! ;p wiem, że wiesz.. czy coś :D)
(a dla mnie tak! ;p)
mhm :D
no nie?! ^^ ale wiesz jak film ciekawy to przystojny aktor go tylko pięknie uzupełnia, a jeśli słaby to cóż.. jest przynajmniej na kim oko zawiesić,o ;D albo żebym go przynajmniej lubiła.. a tego to nie wiem skąd wytrzasnęli xd wiem, że rozumiesz Słońce;) a będziesz, nie wątpie :D
czy coś - tak, też już norma xD e tam.. no ale dobra, już się w sumie zbieram tylko tutaj jeszcze Ci odpiszę ;) ;p
odpisałam jednak! :> trochę badziewnie wyszło, ale jest;p oł, w ogóle Cię nie będzie? :C to szkoda, ale racja jutro to dopiero będzie urwanie głowy!
ta.. :D mniejsza z tym ;p
więc tak odpisuje jeszcze tutaj i znikam;). no i żebym potem nie zapomniała - Wesołych Świąt Słońce;):*]

Unknown pisze...

Spencer naprawdę doceniała wszystko co dla niej robi. Chyba nawet nie zdawał sobie sprawy jak wiele to dla niej znaczyło. Całe szczęście znała go na tyle dobrze, by wiedzieć gdy udaje, kiedy kłamie, kiedy się do czegoś przymusza, a tym razem nic takiego u niego nie wyłapała. Więc pocieszała się myślą, że rzeczywiście nie sprawia mu kłopotu, że i dla niego jest to swego rodzaju przyjemność. Mężczyzna ewidentnie polubił Jamesa - widziała jak z chęcią zajmuje się chłopcem. Poza tym pomieszkanie u niego przez kilka dni nim załatwi wszystkie formalności i postanowi wrócić do Murine, będzie idealną okazją by znów odnowić ich przyjaźń, nadrobić stracone lata. Poza tym już teraz postanowiła, że zaprosi go do siebie, gdy będzie wyjeżdżać. Uwielbiała jego towarzystwo i z chęcią znowu zobaczyłaby go u siebie chociażby na kilka dni. W ten sposób mogłaby mu się odwdzięczyć za gościnę, no i nie wątpiła, że Bruno byłby zachwycony ogromnym ogrodem na Cynamonowej, gdzie mógłby się wyszaleć i wybiegać do woli. Pytanie tylko czy Noah będzie chciał znów być skazany na nią, na jej towarzystwo i nocne popłakiwania Jamesa? Spencer miała dziwnie przeczucie, że.. tak. Skoro teraz mu to nie przeszkadzało, to dlaczego miałoby i później? Choć z drugiej strony jeszcze mogą zdążyć mu zbrzydnąć, prawda?
Póki co jednak cieszyła się, że zbliżające się dni spędzi z przyjacielem. W jego obecności czuła się zdecydowanie lepiej niż w czyimkolwiek innym towarzystwie, a już na pewno lepiej niż ze swoimi rodzicami, którzy od śmierci Leo zaczęli zachowywać się co najmniej dziwnie. Nigdy w nią nie wątpili, a teraz? A potem do Spencer dotarło o co może chodzić - widzieli jak się załamała, widzieli, że ledwo wzięła się w garść.. Ale przecież straciła ukochanego, cały swój świat! Nie mogli oczekiwać, że z dnia na dzień po prostu wróci do porządku dziennego. Nie, to nie było możliwe, zwłaszcza jeśli kocha się kogoś nad życie..
Drgnęła zaskoczona, gdy nagle koło jej nóg śmignęło coś włochatego. Spencer unosząc wysoko brwi spojrzała na pupila Noah'a patrząc jak swoimi słodkimi oczkami błaga go by wziął go na spacer. Słysząc opowieść przyjaciela jak to w nocy zachowywał się Bruno, pilnując jej dziecka, zaraz pochyliła się nad psem i nie szczędząc mu pieszczot podziękowała mu za opiekę nad synkiem. A potem już tylko odprowadzała ich wzrokiem do wyjścia, wcześniej mrucząc, że tak, tak zje porządnie śniadanie, a przynajmniej się postara, ot co! I gdy tylko usłyszała dźwięk zamykanych drzwi spojrzała na Jamesa, a potem mówiąc wciąż coś do niego poszła wraz z nim odszukać swoich ubrań. Zrzuciła z siebie koszulę przyjaciela sądząc, a potem wsunęła na siebie wczorajszą garderobę, która teraz nie była już najodpowiedniejsza. Owszem, nadal było ciepło, ale już nie upalnie, a na niebie zaczęły pojawiać się ciemnie chmury. Póki co jednak nie miała nic lepszego, więc wzruszyła ramionami i wzdychając cicho wraz z synkiem wróciła do kuchni by dopić kawę i spróbować zjeść coś poza owocami.

[dobranoc, do spisania i jeszcze raz Wesołych :) no i wszystko co zjesz, żeby poszło w cycki, o! ;D]

Unknown pisze...

[(widzę właśnie i jestem zachwycona! <3 ;d haha w sumie tak, aż taki zły człek ze mnie jest ;p ;) haha;D)
(okej. dla mnie tak, dla Ciebie nie.. nie mówmy o tym więcej, jestem za!;p)
ja to właśnie różnie - ostatnio na seriale mi brak czasu, bo wiadomo wychodząc co tydzień odcinki, a ja nie mam czasu na nie wszystkie.. dlatego ostatnimi czasy przerzuciłam się na filmy chociaż i to tak sporadycznie;p wiadomo, przystojni panowie zawsze spoko ;d hah nie wątpię :d
to już zależy od Ciebie co dopiszesz;> :d o lepisz pierogi?!ale czad ^^
nie prawda, ja nie jestem marudna!;p
;)) (ahaha no tak, w sumie racja;p ) dzięki i Ty też ;d
ahaha, spokoo :D:D
właśnie o tym samym myślałam, tyle tylko, że ja od razu na Jane postawiłam, bo mimo wszystko wydaje mi się to takie bardziej hm.. naturalne? No wiesz, że trzyma zdjęcia ukochanej, a nie kobiety z którą tylko sypia i nic do niej nie czuje nie?;p więc chyba postawię na Jane, bo z Mer będzie można coś jeszcze wykombinować potem w sumie, nie? ^^ (o jeżu, wgl już widzę zawstydzonego Noasia, jak się próbuje niby wytłumaczyć Spencer czy coś<3;D )
za chwilę pewnie odpiszę.. ;)]

Unknown pisze...

Spencer niepewnie wzięła do ręki jednego tosta. Przyglądała mu się przez dłuższą chwilę, wdychała jego smakowity zapach, jakby w ten sposób mogła sprawdzić jak jej żołądek zareaguje na porcje pożywnego jedzenia. Gdy nie poczuła żadnych nieprzyjemnych sensacji w brzuchu nagryzła chrupiącą skórkę, a potem powoli zaczęła przeżuwać, by wreszcie znów niepewnie przełknąć kęs. Chwilę odczekała z kolejnym gryzem, by upewnić się, że zaraz nie będzie musiała biec do toalety, a gdy okazało się, że wszystko jest w porządku ze smakiem zjadła jednego tosta, potem następnego. W międzyczasie dopiła też kawę, równocześnie niemal nieustannie kołysząc Jamesa, który wreszcie zasnął w jej ramionach. Przez dłuższą chwilę Spencer przyglądała się synkowi, boleśnie uświadamiając sobie jak bardzo chłopczyk jest podobny do ojca. Owszem, oczy miał jej, niektóre rysy też odziedziczył po niej, ale ten uśmiech, te usta czy nos były Leo. Zacisnęła mocno wargi powstrzymując łzy, które napłynęły jej do oczu, starając się zignorować ból, który przeszył jej serce. Szybko wstała, by zaraz udać się do sypialni Noaha. Tam też ułożyła synka na łóżku, znów stwarzając ochronny murek z poduszek, by zapewnić mu bezpieczeństwo przed jakimkolwiek upadkiem. A potem wróciła do kuchni by posprzątać po śniadaniu.
Starała się nie myśleć o niczym szczególnym, gdy zawzięcie myła talerze, filiżanki, by zaraz wziąć się za szorowanie blatu i umywalki. Ostatecznie cała zgrzana po sprzątaniu opadła na najbliżej stojące krzesło. Zamaszystym ruchem odgarnęła z czoła włosy, które po chwili wahania związała w luźną kitkę. Westchnęła cicho, zastanawiając się co ze sobą zrobić - bez Noah'a i co chwila śmigającego Bruna pod nogami, mieszkanie przyjaciela znów wydało jej się nieco obce. Przestała się tu czuć swobodnie, ale tylko przez moment. Przecież to nadal było to samo miejsce - to nadal było mieszkanie jej przyjaciela, po którym kiedyś poruszała się z niezwykłą swobodą jakby wręcz było to jej lokum! Tak tutaj często czuła się jak w domu, dlaczego teraz miałoby się to zmienić?
Napełniła sobie szklankę sokiem i zaczęła przechadzać się po pokojach, odświeżając wspomnienia związane z tym miejscem. W sypialni zatrzymała się na dłużej, bo przecież musiała sprawdzić co Jamesem, czy nadal spokojnie sobie drzemie, czy niczego mu nie brak. Ostatecznie sięgnęła do laptopa przyjaciela - chciała sprawdzić pocztę, ale okazało się, że mężczyzna chroni swój komputer hasłem, a ona nie zamierzała bawić się w zgadywanki, poza tym nie zamierzała też naruszać w żaden sposób jego prywatności. Dlatego z westchnieniem odłożyła laptop na bok odnotowując w pamięci by poprosić Noaha, gdy wróci by udostępnił jej swój komputer. W tym samym momencie, gdy odkładała sprzęt ana stolik usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Bruno niemal natychmiast ją odnalazł, w przeciwieństwie do swojego pana, który pomknął w prost do łazienki. Spenc przez chwilę głaskała i drapała psa za uchem, a pupil przyjmował pieszczoty z zadowoleniem. Ostatecznie jednak zerwał się na równe nogi i pomknął do kuchni najwidoczniej chcąc ugasić pragnienie. A Spenc? Spenc znów nie wiedziała co ze sobą począć więc zaczęła przeglądać zbiór książek przyjaciela - niektóre pozycje znała, niektóre nie. Niektóre były już tutaj dawniej, niektóre widziała po raz pierwszy na półkach Noaha. W końcu sięgnęła po jedną z nich na chybił-trafił, i rozsiadła się wygodnie na fotelu w salonie. Kiedy pozwoliła sobie na taką przyjemność jak czytanie? Nie wiedziała czy i teraz będzie zdolna skupić się na fabule.. Ale warto spróbować, czyż nie? Nim jednak zdążyła przeczytać więcej niż dwa zdania z książki coś wypadło. Spencer zmarszczyła brwi biorąc owe coś do ręki - okazało się, że to zdjęcie jakiejś dziewczyny.. Nim jednak zdążyła jej się dokładniej przyjrzeć usłyszała kroki przyjaciela, by zaraz ujrzeć sylwetkę mężczyzny w progu salonu.

[no i to by było na tyle ;p mnie pewnie już dzisiaj nie będzie, chociaż w sumie kto wie? No mniejsza z tym ;) udanej Wigilii i wgl :)]

Unknown pisze...

[(tak, cudowny! <3 ta;p)
(wiem;p)
ano niestety nie mam! e tam, owszem niektóre zostają niedokończone, owszem. ale czasami seriale trwają i trwają trochę za długo, wszystko robi się naciągane.. Zależy w sumie na co się trafi;p
a mnie jak najbardziej;p oj, no to niefajnie! no to dobrze :) ja też jakoś przeżyłam ^^ a całkiem dobrze;) ojadłam się jak zawsze ^^ a teraz weszłam na moment dla zabicia czasu przed pasterką, chociaż w ogóle miałam kompa nie włączać ;p
no, w ogóle!;p
(;p)
o biedna;p ale najważniejsze, że zdążyłaś, nie?;p
wiem, bo ja mam zawsze ra.. no mniejsza z tym xD jakiego zdjęcia?;p e.. w sensie, że co? bo nie ogarniam. że wcześniej była powiązania z jego ochroną? bo wtedy by to oznaczało, że wie, że Leo żyje, a jeśli potem jak już Leo wróci to.. w sumie po co? wniosłaby tym coś do wątku? Bo w sumie nie widzę w tym trochę sensu.. Zresztą ja i tak jej nie polubię, więc wiesz może być sobie nawet dobra, mi do gustu nie przypadła i raczej już nie przypadnie, przykro mi ;p (no Noaś będzie biedny, masz rację ;p)
ja też tylko na chwilę, po Pasterce mnie już raczej nie będzie.. A raczej na pewno nie mnie będzie;p także do spisania ;)]

Unknown pisze...

[(no raczeej ;d<3)
w sumie po maturze będę miała mnóstwo czasu!:> ;d chociaż i tak względnie jak będę chciała iść do pracy czy coś ;p / no niby racja. Ale wiesz np. taka Gossip Girl. bosz, pierwszy sezon to był cudo! drugi nawet też ale reszta?;p daj spokój, ale mimo to oglądałam z przyzwyczajenia no i wgl, czasami jednak trafiały się fajnie odcinki, ale wiesz.. Teraz jak się Plotkara skończyła doszłam do wniosku, że najwyższa pora, zwłaszcza po tym jak wymyślili kto jest plotkarą.. porażka xD
no nie?;p wiem, wiem, jestem bardzo milutka, jak zawsze.. xD to dobrze;) ahaha w sensie, że nie mogłaś się najeść przez tą operacje?:c współczuje! no właśnie :) ja? ja na przykład jestem zachwycona moją cudną sukienką, którą dostałam specjalnie na sylwestra;D no to super!:D
;pp
o no to dobrze ^^
oo fajna!:d ale moja Spenc i tak jest piękniejsza! xDD
no wiesz?! łączyć wino z ketonalem?!;p oszalałaś?!;p znaczy wiesz, może nie od razu taki głupi.. po prostu nie widzę co by tak to naprawdę miało wnieść do wątku;p więc może wyjaśnisz mi swój zarys planu czy coś?:p wiem, zauważyłam ;d no właśnie nie wiem.. bo tak, to że i w Leosiu i w Spenc ktoś się kochał to już przerabiałyśmy i już mi się przejadło ;p Kat też nam długo w sumie wątki trochę urozmaicała.. i w sumie to nie wiem, może rzeczywiście coś z tą ochroną? nie wiem, nie wiem.. (Noaś!;>)
znaczy wiesz co.. w sumie ja to jestem cały dzień w domu, na razie nie mam żadnych planów, chyba że wieczorem jacyś znajomi się odezwą i będą chcieli spotkać, a tak to wiesz.. ogólnie będę dostępna, z przerwami rzecz jasna bo jak piszesz - trzeba się najeść, rodzinką nacieszyć :) ale własnie już uprzedzam że w czw mnie nie będzie bo idę na łyżwy, potem oddać krew, a na koniec na zakupy, bo trzeba na studniówkę sukienkę kupić ;> ;D
hahaha spoczi, ja właśnie wstałam i idę teraz zjeść śniadanie ;p ;d
btw. wgl wymyśliłam, że jak Spenc wróci do Murine to np. ktoś może ją obserwować np. Ci co rzekomo Leo załatwili wiesz, jakby sprawdzali czy na pewno nie żyje, czy to nie była podpucha lub że własnie ochrona by się gdzieś przyczaiła, a Spencer wystraszona zadzwoniłby do Noaha, a on by przyjechał zaraz?;d]

Unknown pisze...

[(;dd)
też racja ;p więc będzie czas żeby wszystko nadrobić ^^ / no od 3sezonu to taka marna podróba już była, że aż momentami śmieszna -.- ale najważniejsze, że już się skończyła ;D
o to niefajnie :c oo! ja w sumie jeszcze nie wiem czym ;p zobaczymy co mama wybierze ^^ trzy? :> no taką krótką, taką koronkową, taką lekko błyszczącą, taką cudną!<3 :d
;))
moja pieguska <3 xD tak, jest:)
ahaha okej ;D no będziemy na bieżąco myśleć, racja;) no jak tam uważasz ;p :) (NoaŚ!)
goście to nie wiem, niby mają przyjechać ale nie wiem kiedy w sumie ;p haha ok!^^ ano aktywny czw ^^ oo no to super, udanej imprezy!:) ale z drugiej strony szkoda, że się miniemy :c chociaż w sumie w 27 też mam zaproszenie na imprezę, ale jeszcze nie wiem czy się wybiorę, zobaczę kto ze znajomych będzie jechał ;p ok,ok ;) ja też będę musiała trochę nauke ogarnąć więc wiesz, luz:) tak właśnie!:>
dobra to nieważne;p no właśnie.. nie wiem xd znaczy fajnie by było jakby jej Noah powiedział, że ją kocha i np potem mógłby tak Leo bum, wrócić i.. w sumie to nie wiem xD ahaha zdaje się na Ciebie ;>
spoko długość była dobra;)
smacznego!;) OK ;)
W sumie ja chyba za chwilę zniknę na jakąś godzine? no tak mniej więcej bo jadę z rodzicami na cmentarz, na groby dziadków więc wiesz..;)]

Unknown pisze...

Spencer wręcz chaotycznie prześlizgnęła wzrokiem po zbliżającym się w jej stronę psu. Słyszała jego głośny oddech, dźwięk pazurów na panelach.. Ale to nie owczarek skupiał jej uwagę, a przyjaciel. A zwłaszcza jego wzrok - płonący gniewem. Ten widok odebrał jej dech w piersi, sprawił, że siedziała jak sparaliżowana, bo Noah nigdy tak na nią nie patrzył, niezależnie coby nie zrobiła, w jakich jego rzeczach nie grzebała! A dziś? Dziś tylko sięgnęła po pierwszą książkę z brzegu, to i tak cud, że wcześniej się do niej nie dorwała zważywszy na to jak zawsze lubiła buszować w jego zbiorach. Chciała niemal natychmiast odłożyć tomik na bok, ale zdała sobie sprawę, że nie może się nawet poruszyć. Chciała przełknąć ślinę, ale nagle okazało się, że w buzi ma kompletnie sucho. Chciała powiedzieć, że to tylko przypadek, ale i głos odmówił jej posłuszeństwa. Więc tylko czekała aż padnie jakiś cios w postaci słów, czekała aż mężczyzna sam wyrwie jej książkę z rąk, a potem pewnie wyrzuci za drzwi, bo wszystko na to wskazywało - jego przyśpieszony oddech, złość wykrzywiająca mu rysy twarzy, drgająca dolna warga..
A potem to wszystko tak nagle jak się to pojawiło - zniknęło. Spenc skuliła się w sobie obserwując każdy ruch przyjaciela jak spłoszony zwierz. Przez chwilę otwierała i zamykała usta znów chcąc się wytłumaczy, ale nim zdążyła choćby wykrztusić słowo, Noah ją uprzedził wyrzucając z siebie kobiecie imię. I dopiero teraz brunetka zaczęła dostrzegać te wszystkie szczegóły, które wcześniej jej umknęły, gdy tylko wściekłość przestała wykrzywiać mu twarz. Nie zwróciła uwagi na ból, który zastąpił gnie, bo była zbyt przerażona tym jednym grymasem, gdy Noah zobaczył ją z książką i fotografią w dłoni. Tak, był przerażający, chociaż to było tylko mgnienie, tylko przebłysk, a on zaraz się opamiętał. Teraz zaczęła wyłapywać szczegóły. Analizowała każdy najdrobniejszy gest, ruch, grymas, niekontrolowanie drgnięcie. W głowie Spencer rozbrzmiały jego słowa: " Przechodziłem przez to.", "Znam to wszystko, z czym się zmagasz.". Wszystko nagle stało się jaśniejsze - wydawało się jej, że już wie kim jest ta dziewczyna na zdjęciu, ale musiała to usłyszeć od niego. Ale teraz przynajmniej była w stanie zrozumieć jego ogromną złość. Sama wręcz szalała z wściekłości, gdy ktoś dotykał rzeczy Leo, gdy bliscy, którzy przybyli na pogrzeb, plątali się po domu zacierając po nim ślady, zapach.. Teraz go rozumiała. I w końcu udało jej się ruszyć - niemal natychmiast zatrzasnęła książkę, a potem odłożyła ją na stolik wraz z fotografią. W roztargnieniu przeczesała włosy wbijając ogromne, zielone oczy z powrotem w przyjaciela.
- Jane? To ją miałeś na myśli mówiąc, że rozumiesz przez co przechodzę? - Zapytała równie cicho co on.

[ech, moje za to chyba krótkie wszyło :x
btw. no więc teraz gdzieś niedługo znikam, może zdąże gdzieś jeszcze odpisać.. nie wiem. Bo rodzice póki co jeszcze herbatę piją ;p ]

Unknown pisze...

[kurde, myślałam, że na Krk Ci jeszcze zdążę odpisać, ale skleiłam dopiero początek, a już mnie wołają, że jedziemy.. więc teraz znikam, za jakąś godzinę powinnam być z powrotem :)]

Unknown pisze...

[;) / oglądałam z przyzwyczajenia xD tak właśnie! chociaż do 1 sezonu zawsze z chęcią wrócę ;p
no to dobrze;) ahah tak właśnie xD a no widzisz, ja dwie;p jedną już mam, a drugą mam nadzieje kupię w czwartek ^^ no :d <3
no.. ale teraz tak sobie patrzę na te zdjęcia Spenc.. może też powinnam jej poszukać jakiś nowych?;p
tak, tak, zawsze, tak sobie mów!;d (NoaŚ *,* soł słit!)
oczywiście :) no, może ;d zobaczymy jak mi się zechce :d no pewnie, nie mamy wyboru xD
hm.. no ale żeby Spenc się z nim związała to by musiało minąć sporo czasu.. chyba, że np. jak jej Noah tam powie, że ją kocha blablabla to wiesz jak ona to przetrawi to mu powie, że nie może mu nic obiecać i wgl, ale on i tak będzie chciał spróbować, a ona na to pozwoli i właśnie jak już pisałs - jak się poczują pewniej wtedy Leoś wróci, Spenc dostanie zawału i the end.. xD
:)
ja właśnie jem ciacha i piję kawę :> i już odpisuje!;d]

Jeszcze chwilę czekała na jakąś kontynuacje, ale gdy się jej nie doczekała westchnęła tylko cicho, a potem już bez zbędnego wahania zsunęła się z fotela by zająć miejsce tuż obok Noaha. Powoli położyła mu dłoń na ramieniu, a potem gdy już upewniła się, że jej nie odepchnie przytuliła go do siebie uspokajająco głaszcząc po włosach. Poczuła gorzki smak na języku - kłamał. To nigdy nie przestanie boleć.
Ale rozumiała go, że nie chce, nie może o tym mówić. Wiedziała jak to boli, wiedziała jaka tęsknota musi nim targać. Równocześnie trochę ją to przerażało, bo.. Ich historie są takie podobne! Choć żadnej miłości nie da mierzyć się tą samą miarką, to wiedziała, że Noah kocha nadal Jane tak mocno jak ona kocha Leo. I dostrzegała w nim siebie samą. Za parę lat będzie tak samotna jak on. Chociaż nie. Nie będzie, bo przecież ma Jamesa, swój mały promyczek. Tyle tylko, że dziecko nie zapełni tego uczucia pustki po stracie ukochanego. Już zawsze będzie czuła ból, już zawsze będzie cierpieć gdy tylko ktoś dotknie pamiątkę po Leo. I nagle poczuła się jak śmieć, bo miała wrażenie, że właśnie zbezcześciła pamiątkę po Jane, a dla Noaha musiała być to niemal świętość! On szanował jej prywatność, on nie zakłócaj jej sakralnego miejsca jakim była jej sypialnia w domu na Cynamonowej. A ona? Ona ruszyła rzecz należącą do jego ukochanego, tylko skąd mogła wiedzieć?! Łzy zaczęły cisnąć jej się do oczu gdy poczuła jakąś dziwną mieszaninę uczuć - znów tą palącą tęsknotę, rozrywający ból ale pojawiło się też przerażenie, bo ona po prostu bała się.. Bała się, że już nigdy się nie uśmiechnie, że już zawsze na zewnątrz będzie udawać, że wszystko jest w porządku, ale wewnątrz będzie cierpieć, będzie krucha, słaba.. I kto wie? Może gdyby nie James, któremu musiała zapewnić spokojne, stabilne życie wyjeżdżałaby tak jak on? Bo teraz wszystkie te jego nagłe podróże przypisała właśnie utracie ukochanej. Nie wiedziała dlaczego się na nie decydował w te konkretne dni, ale.. Była pewna, że musiało mieć to jakiś związek z dziewczyną z fotografii. Jakaś rocznica? Jej urodziny? Nie miała pojęcia, ale nie zamierzała pytać, a na pewno nie teraz. I jeszcze by się zdziwiła gdyby uzyskała odpowiedź! Bo niby skąd mogła wiedzieć, że akurat winną jego wyjazdów jest ona sama?
- Przepraszam, nie powinnam tutaj niczego ruszać.. - Szepnęła mu jeszcze do ucha, by zaraz potem cmoknąć go w to miejsce i ponownie się w niego wtulić. Naprawdę czuła się winna. I to już nie chodziło o sam fakt, że ruszyła pamiątkę po Jane, ale o to, że wywołała o Noaha ból! Nie chciała by cierpiał.

Unknown pisze...

[normalka! ;p poza tym się z koleżanką w szkole Ciokiem jarałam xD a weź GA to wgl jest mistrzostwo :d
dzięki!:> już mnie trochę przeraża to chodzenie po sklepach zwłaszcza, że mi wcześniej pół litra krwi odciągnął xD
haha ale Leoś też ma boskie.. ale mogę się rozejrzeć ;> serio? :) no to zostawię ;p wiem, wiem! nawet chyba to zdjęcie jeszcze gdzieś mam ;p
nie wątpię ;d (NoaŚ. no popatrz jak uroczo!<3)
;) ;pp
no możemy :) w sumie moment idealny nie powiem!:> więc.. niech mówi ;p S. już dawno powinna ześwirować więc no.. jedna rzecz w tą jedna w tą.. co to dla niej?!;p
haha racja, ale dzięki :D ok:)]

Unknown pisze...

[;p tak właśnie;p
hm.. nie wiem;p okaże się ;p chociaż jak mi ostatnio pobrali to wychodzenie po schodach mnie męczyło ;p ale spoczi, może za drugim razem będzie lepiej ;p
no sorry moje też są stare xd spoczi!:> to może za chwilę go poszukam;p
(zdrobniale mówiąc: Noaś <3;D)
haha ;p spoko, najwyżej ostatecznie Spencer wyląduje w jakimś psychiatryku ;p
całkiem fajnie wyszło, nie narzekaj ;p
btw. co ja mam na tym Krk odpisać? -.- bo szczerze to nie mam ochoty znowu pisać o tym jak się kłócą na temat Świąt, bo tej, to już było więc po co pisać drugi raz to samo? Więc Oskar z nią pojedzie czy nie? Bo najwyżej możemy zrobić tak, że wiesz że ona się wkurwi i że niby jedzie, ale potem w Wigilię i tak do niego przyjdzie i w sumie się pogodzą i odzyskają hm, tą dawną swobodę?;p a potem możemy właśnie też zejść do tego tematu seksu - czy Oskar może czy nie xD ?]

Na jego słowa, by nadal czuła się tutaj swobodnie skinęła potakująco głową, chociaż wcale nie miała się już tutaj tak czuć. Przyrzekła sobie, że już nigdy nie ruszy sterty jego książek, bez pozwolenia nie dotknie laptopa, nie znaczenie grzebać w jego szafie w poszukiwaniu jego koszuli, która mogłaby jej służyć za piżamę. Nie chciała nigdy więcej widzieć gniewu w jego oczach wycelowanego właśnie w nią. Nawet teraz gdy patrzył na nią w tak łagodny i ciepły sposób, na wspomnienie płonącego, świdrującego spojrzenia przeszył ją nieprzyjemny dreszcz. I już miała się odsunąć, pozwolić mu, by schował zdjęcie Jane, gdzie mu się podoba, ale on nadal trzymał ją przy sobie. I nim zdążyła cokolwiek powiedzieć on znowu ją uprzedził.
Zmarszczyła czoło słysząc jego pierwsze słowa. Przecież już jej pomagał! Odciążał ją, próbował zrelaksować, zafundował jej "wolny" wieczór, przygarnął ją do siebie na czas wizyty w Londynie, schronił przed rodzicami. I to wystarczało, bo nic więcej zrobić już nie mógł. Nie mógł jej bardziej pomóc. Bo niby jak? Była tylko jedna osoba, która mogłaby złagodzić cierpienie, tęsknotę, sprawić by spróbowała o tym koszmarze zapomnieć. Leo. Tylko on mógł sprawić by jej życie wróciło na swoje miejsce, by jej świat znowu zaczął istnieć, tyle tylko, że jego już nie było i musiała z tym jakoś żyć.. Nie wiedziała jak, ale musiała się starać. Bo miała dla kogo - dla Jamesa.
Z kolejnych jego słów rozumiała już coraz mniej, ale z każdą wypowiedzianą sylabą budziła się w niej jakaś dziwna chęć ucieczki, jakby nie chciała usłyszeć tego co zaraz jej powie. Chciała go powstrzymać, chciała jakoś zamknąć mu usta, poprosić by zastanowił się nad tym co chce jej powiedzieć, bo choć nie wiedziała co zaraz padnie z jego ust, cóż.. Wiedziała, że to będzie znaczyło wiele, że może zaważyć na ich przyjaźni, na wszystkim, bo czuła, że z Noahem dzieje się coś dziwnego, a powietrze w okół jakby zgęstniało, ale nim zdążyła choćby drgnąć.. Powiedział to. I dopiero po chwili, która może była zaledwie sekundą, dotarł do niej prawdziwy sens jego słów, wszystko co chciał jej powiedzieć przez to "chcę Ci pomóc" i całą resztę.
Świat na moment zamarł odbierając jej oddech. Chciała się wyrwać i po prostu uciec, ale po raz kolejny jej ciało odmówiło posłuszeństwa. Zamarła sparaliżowana jego wyznaniem. Tylko błądziła oczyma po jego twarzy, by wreszcie znów odnaleźć jego spojrzenie. Jeszcze przez moment czekała, jakby liczyła, że Noah zaraz wybuchnie śmiechem, powie że to wszystko żart. A ona skłonna byłaby w to uwierzyć byleby tylko nie psuł ich przyjaźni, nie w taki sposób.. Ale nic takiego się nie stało.
Powoli wyswobodziła twarz z klatki jego palców, jakby każdy ruch sprawiał jej ból. Na więcej nie miała siły, jej mózg jakby pracował na zwolnionych obrotach, a ciało całkowicie się wyłączyło.
- Co? Jak.. Przecież.. Ty przecież.. - Mamrotała ledwo poruszając ustami.

Unknown pisze...

[spoko, spoko przecież nic mi nie będzie! najwyżej będę chodziła po galerii i sapała jak parowóz czy coś.. xD
no powiedźmy, że tak;p hah wiem, wiem ^^
(ustępujesz mi?:>)
ja cały czas o nim myślę ;p ale tego zrobić byśmy mu nie mogły, biedny potem by obwiniał czy coś xD
no. ;p
tak, chyba dosłownie ;p hm, no ale ja właśnie myślałam, że by za nią tęsknił i by się ucieszył, że jednak wróciła!;p no ale dobra, niech będzie, że z nią jedzie ;p w sensie jakie dramaty? :> nie, nie piszę bo nie wiem co :|
spoko:)]

Unknown pisze...

Jego kolejne słowa były jak zimny prysznic. Momentalnie zerwała się na równe nogi i zaczęła cofać ciągle jednak nie odrywając od niego spojrzenia, w którym malowało się niedowierzanie. Przez to wpadła na Bruna, który czaił się gdzieś z boku i omal nie wylądowała na podłodze. Złapała się jednak oparcia fotela i dzięki temu zachowała równowagę. Zatrzymała się dopiero gdzieś na środku pokoju, a może praktycznie pod oknem? Sama nie wiedziała, ale czuła powiew powietrza gdzieś z tyłu, więc prawdopodobnie znalazła się blisko otwartego okna. Ale mało ją to obchodziło. Teraz przecież miała poważniejsze sprawy na głowie!
I nagle zachciało jej się roześmiać, głośno wręcz szyderczo. Stłumiła jednak w sobie ten odruch, wiedząc, że potem może tego żałować, w końcu wcale nie chciała kpić z jego uczuć, ale.. To było takie nieprawdopodobne, wręcz niedorzeczne! Mówił, że nic to nie zmieni? Jak mogło nie zmienić skoro właśnie dowiedziała się, że jej najlepszy przyjaciel ją kocha?! Nie, już nie mogło być tak samo, już pewnie nigdy nie będzie. A przynajmniej tak jej się teraz wydawało - mętlik w głowie przyprawiał ją niemal o fizyczny ból. Wszystko w okół wirowało, ale sylwetka przyjaciela pozostała wyraźnie ostra. Pokręciła nieznacznie głową, zauważając, że powoli zaczyna drżeć od boleśnie spiętych mięśni.
- Przedtem też tu byłeś dla mnie! Jako przyjaciel! Nie mogło tak zostać? Dlaczego mówisz mi to właśnie teraz? - Wyrzuciła z siebie, nie mogąc pojąć dlaczego jej to zrobił. Teraz, gdy zaczynała wracać do względnej równowagi po stracie ukochanego, gdy zdawało jej się, że może kiedyś będzie potrafiła jako tako normalnie żyć.. To on, Noah, musiał to wszystko zniszczyć, sprawić, że chwiejny grunt, który stworzyła pod swoimi stopami znów się rozpadł na drobny mak. Na moment skryła twarz w dłoniach, biorąc kilka głębszych wdechów jakby to mogło pomóc jej się uspokoić, ukoić rozszalałe nerwy, uczucia, myśli.. Nie pomogło. Wróciła jednak w myślach do jego pierwsze wyznania. Odtworzyła jej w pamięci raz i drugi i trzeci.. Ale za każdym razem brzmiało to tak niewiarygodnie w jego ustach! Bo on, Noah, jej najlepszy przyjaciel ją kochał?! Miała wrażenie, że zaraz zemdleje.
- Od kiedy? Od kiedy trwa to "zawsze"? - Zapytała wbijając w niego świdrujące spojrzenie. Oczekiwała szczerej odpowiedzi. Skoro już zaczął powinien skończyć. Należało jej się to, należały jej się wyjaśnienia.

[no ja też mam taką nadzieje! ale spoczi, będzie ze mną siostra-pielęgniarka więc będę pod dobrą opieką, o!;D tak, tak przypilnuje nic się nie martw :d
mhm;p no:)
(CIESZĘ SIĘ NAWET BARDZO :D)
no to przekaż, przekaż mu, niech się ucieszy chłopak!;d ahahah właśnie xd niezłe zakończenie w sumie nie?;p z miłości dosłownie oszaleli.. niezłe love story nie ? xD ahaha ale tego im zrobić nie możemy, nie, nie, nie!;d
ta, non stop taki jest xd ale mniejsza.. odpisałam ;> ]

Unknown pisze...

Sama zaczęła się nad tym zastanawiać - czy nigdy nie podejrzewała, że pod przyjaźnią Noaha kryje się coś więcej? Przecież widziała jak nieraz na nią patrzył, ale ignorowała to, udawała, że nic nie widzi. I rzeczywiście, w którym momencie wmówiła sobie, że te jego spojrzenia nic nie znaczą, tak samo jak ten wzrok, gdy wybierali się gdzieś nad wodę a ona paradowała w samym bikini. Udawała, że nie widzi jak pożera jej ciało wzrokiem, jak wodzi spojrzeniem za jej kształtami - hej, wbrew pozorom ona też doceniała jego urodę, atletyczną budowę ciała! Więc tak, chyba coś kiedyś zauważyła tyle tylko, że ona wiedziała, że nic z tego nie będzie. Bo był Leo - jej miłość ponad życie. Nawet potem, gdy usłyszała od kiedy trwa to "zawsze" i zaczęła zastanawiać się jakby to było gdyby jednak Noah wcześniej dał jej wyraźny znak, że coś do niej czuje, gdyby wcześniej powiedział, że ją kocha nim zjawi się Leo to czy zwróciłaby wtedy uwagę na tego mężczyznę przy barze? Odpowiedź przyszła sama - tak. Zwróciłaby, bo.. Bo to Leo był jej przeznaczony. Pamiętała ten moment gdy ich spojrzenia się skrzyżował, pamiętała ten dreszcz i choć wtedy nie wiedziała co on oznaczał teraz wiedziała idealnie. Tak po prostu czuje się człowiek, gdy znajduje połówkę stworzoną właśnie dla siebie. Ale teraz Leo już nie było. Tyle tylko, że ona nadal był całym jej sercem, całym jej życiem i nic nie zapowiadała by kiedykolwiek miało się to zmienić.
Ale Spenc wiedziała jednak, że chce by Noah był szczęśliwy. Mimo, że nie czuła do niego tego co on do niej to przecież i tak jej na nim zależało, bo był, jest! jej przyjacielem! I nie miała też wątpliwości, że nigdy nie chciał jej skrzywdzić, chciał dla niej wszystkiego co najlepsze, udowodnił to znikając, gdy tylko widział, że jest szczęśliwa z Leo. Odruchowo przyrównała go do Leny - on nigdy by się tak nie zachował. Nigdy by nie próbował ingerować, nie posuwałby się do podstępów, tylko po to by ją zdobyć, bo widział, że z Roughem była naprawdę szczęśliwa. Bo właśnie na tym polega prawdziwa miłość, prawda? Nie myśli o sobie, a o tej drugiej osobie. Przekładasz jej dobro nad swoje i to właśnie Noah robił latami.
- Mój Boże, to właśnie dlatego wyjechałeś ostatnim razem? Bo spotkałam Leo, bo do niego wróciłam? - Spytała chociaż i tak znała odpowiedź. Ile minęło czasu od dnia gdy do niego zadzwoniła rozpromieniona informując go, że znowu jest z nim, że go spotkała, że znowu są razem. Dzień? Góra dwa nim to on do niej zadzwonił mówiąc, że wyjeżdża. I nagle znów zapłonę - kilkoma krokami pokonała dzielącą ich odległość, a potem trzepnęła go solidnie w klatkę piersiową. - Dlaczego nigdy nie powiedziałeś?! Dlaczego mówisz dopiero teraz?! - Starała się nie krzyczeć, bo ciągle w jej głowie paliła się lampka przypominająca o Jamesie. Więc znów się uspokoiła, wzięła głębszy wdech, przymknęła powieki.
- Czego oczekujesz? - Zapytała już cicho, spokojnie otwierając oczy, odnajdując jego. Musiała wiedzieć czego się spodziewał z jej strony po tym wyznaniu i choć odpowiedź mogła wydać się banalnie prosta to chciała to usłyszeć z jego ust.

[ku$&#^$&$wa! jak ja nienawidzę nie móc przekazać tego co mam na myśli.. -.-
a musisz, nie masz wyboru, niestety ;p hah OK!;p
(hm.. no okej, postaram się;p)
ouu to powiedź mu jeszcze, że bardzo za nim tęsknie! :c :D haahhaha no własnie xD kurde, zarobiłybyśmy milony na tym filmie! xD
a musisz!;p chyba wiem co by mu pomogło, ale Ci nie powiem!xD hihi ;d
ok:)]

Unknown pisze...

[ i weź to tam na Krakowie trochę przyśpiesz dobrze? :) będę wdzięczna;)]

Unknown pisze...

[masz szczęście, że przypadkiem stronę odświeżyłam ;p]

Unknown pisze...

Przez moment patrzyła na ich splecione place, a potem podniosła znów na niego spojrzenie w momencie, gdy z jego ust wypłynęły słowa. Zacisnęła wargi w wąską linie, a potem powoli wysunęła dłoń z jego uścisku - nie podobał jej się ten gest, bo odebrała go jako zdradę Leo. Leo który nie żył od miesiąca! Dlaczego Noah jej to robił? No dlaczego?! Przecież widziała, że jemu samemu wydaje się jakby zdradzał Jane - widziała jak jego spojrzenie na moment pomknęło w stronę jej fotografii, a w jego oczach dojrzała ten znaczący błysk.
- To ją kochasz. Nie mnie. - Odparła spokojnie, by zaraz opaść na kanapę tuż obok. Było jej słabo, miała wrażenie, że zaraz zemdleje. - A nawet jeśli to jest miłość, to.. jak chcesz być ze mną skoro nawet po tylu latach nadal czujesz się jak zdrajca? - Dodała wzdychając cicho. Bo w tym momencie chodziło już naprawdę tylko o niego (chociaż Noah powinien też wciąć pod uwagę, że skoro on czuje się jak zdrajca po tylu latach, to jak Spencer by się czuła zgadzając się na to wszystko?). Twierdził, że ją kocha, a tak naprawdę wciąż kocha Jane, widziała to, nie musiał jej tego mówić. Wciąż za nią tęsknił, pewnie też nieustannie o niej myślał, więc niby jak chciał być z nią? Ona nie była Jane, nawet gdyby nie wiadomo jak mocno chciała nigdy nie uszczęśliwi go tak jak tamta dziewczyna. Miała wrażenie, ze Noah w tym momencie oszukuje samego siebie. Że na siłę poszukuje pocieszenia w jej ramionach, że chciał je znaleźć już parę lat temu, tyle tylko, że trochę się spóźnił. I nawet poczuła do niego trochę żal, że kiedyś byłby skłonny ją tak wykorzystać, jako zastępstwo. Teraz owszem byli w tej samej sytuacji, teraz byłoby to fair, bo i on byłby swego rodzaju pocieszeniem po Leo. Ale kiedyś? Kiedyś byłaby kobietą którą pewnie nie kochałby nawet w połowie tak jak Jane, która miałby zapełnić pustkę, a i tak by jej się to nie udało. Ciekawe czy dawniej kiedykolwiek pomyślał jak ona by się czuła, gdyby zakochała się w nim do szaleństwa, a on ledwo obdarzyłby ją miłością?
Oczywiście teraz to wszystko wyglądało inaczej, chociaż też miała wrażenie, że Noah zachował się trochę nie w prządku, bo przecież ona tak naprawdę dopiero co straciła ukochanego! Niby jak mogła w ogóle myśleć o związku z kimś innym, skoro to Leo był miłością jej życia, skoro nawet teraz, po miesiącu, nie potrafiła wyobrazić sobie kolejnego dnia bez niego? Nie mógł oczekiwać, że da mu odpowiedź, że w ogóle da mu nadzieje, że cokolwiek z tego kiedykolwiek będzie. Schowała twarz w dłoniach, a potem wplotła palce między kosmyki włosów - zacisnęła je w piąstkę. Dopiero teraz uświadomiła sobie, że cała drży - to był dla niej za dużo. Ledwo mniej więcej się ogarnęła, a teraz znowu wszystko się sypało. Znów obudziła się w niej chęć zwinięcia się w kłębek i rozpłynięcia w powietrzu. Ale nie mogła znowu dać się porwać rozpaczy, bo nie była pewna czy tym razem udałoby się jej od niej uwolnić.

[no właśnie, że nie.. i teraz to samo. kurwa, ale jestem wściekła -.- normalnie nie umie tego napisać tego co chce.. wr..
no wiem, wiem, że nie jest!;p ale spoko nie przejmuj się, mamo ;p będzie dobrze!
(haha wiem ;d noo, Noaś, cuuudnie!<3)
ouu jak słodko! to niech wraca szybko! spoczi, zakładamy spółkę czy coś? xDD
no domyśl się - czego może brakować sfrustrowanemu facetowi?! ;p
nie wiem czy Ci teraz na Krk odpiszę, bo jestem zła, bo nie umie pisać -.-]

Unknown pisze...

[ahah tak coś tam było;p]

Szkoda, że dopiero teraz zaczął myśleć tylko o niej. Bo wypowiadając te słowa był zwykłym egoistą, a może po prostu nie mógł tego dłużej dusić w sobie?. Mniejsza z tym, bo przecież i tak wiedział, że Spencer dopiero co straciła ukochanego, że tak naprawdę dzień wcześniej udało jej się względnie opanować, zbudować jakiś grunt po którym nieśmiało stąpała, a on właśnie wszystko zniszczył. Po raz kolejny była na skraju wyczerpania, na urwiskiem czystego szaleństwa - jeszcze krok i spadnie. I być może już nigdy nie wróci, bo mętlik w głowie wręcz odbierał jej świadomość, sprawiał, że miała ochotę zniknąć, równocześnie krzyczeć, wrzeszczeć, rzucać przedmiotami jak i położyć, i wpatrywać w jakiś martwy punkt. Targało nią tak wiele ze sobą sprzecznych emocji, że naprawdę myślała, że za moment zeświruje. Uratowały ją jednak słowa Noaha, sprowadzając ją w jakimś stopniu na ziemię. Podniosła na niego spojrzenie, a potem pokręciła głową.
- Prawda. Bo to na to samo wychodzi! To ją kochasz, nie mnie.. - Ostatnie słowa wypowiedziała szeptem, rozpaczliwe marząc by właśnie tak było. Bo on nie mógł jej kochać, nie mógł. Był przecież tylko jej przyjacielem, nikim więcej! Mógł ją kochać jak siostrę, ale nie w taki sposób! Dałaby wszystko by można była cofnąć czas, by nigdy nie wypowiedział tych słów, bo tylko wszystko popsuł. Nie chciał nic więcej poza byciem przy niej? To po co mówił, że ją kocha? Przecież mógł się nią opiekować jako przyjaciel. A teraz wszystko się skomplikowało, bo to wcale nie było takie proste, że ona po prostu zgodzi się na to i ot tak dalej będą sobie żyć. Już nic nigdy nie będzie takie samo.
- Tylko tego? Kłamiesz. Liczysz na więcej. Bo gdybyś nie liczył, nigdy być mi nie powiedział, że mnie kochasz. Nadal udawałbyś tylko przyjaciela. - Odparła niemal natychmiast. Tak, odczuwała jego emocje nadzwyczaj wyraźnie, ale to wszystko wydało jej się takie.. Nierealne! Bo przecież przed chwilą mówił, że kocha Jane, że to była jego miłość, że ciągle za nią tęskni! Wystarczyło, że tylko tknęła jej książkę, jej zdjęcia, a on był gotowy ją rozszarpać! A potem nagle co, mówi jej "kocham Cię"? Czuje się jak zdrajca? Jego zachowanie wydałoby się jej nawet śmiesznie, gdyby nie fakt na położenie w jakim się znalazła.
- A ja.. Ja nie mogę Ci nic obiecać. - Dodała jeszcze szeptem, dopiero teraz zauważając jak odległość między nimi znowu zmalała. Ale już nie uciekała - chciała, ale już nie miała siły, więc tylko bezradnie zwiesiła ramiona wbijając w niego nieokreślone spojrzenie.

[e tam mówisz tak, żeby mi się lepiej zrobiło. a ja cholera mam ochotę coś roztrzaskać, a$^&$^@$^$&^ . kiedy ja nie umiem spokojnie :|
a dlaczegóż masz umierać?;p bez przesady!;p
(no ;ddd)
ok!;p JA?:| Okej, ale dostaje 75% zysków w takim układzie czy coś.. xDD
trolololo nie wiesz?:> ja Ci nie powiem, bo to zgadywanka! Zgaduj zgadula!
tam mi jakoś łatwiej poszło chociaż też wyszło z tego jakieś gówno kurde:|]

Unknown pisze...

[spoko, ja też i tak się miałam już zbierać, bo jestem taka zła na samą siebie, że masakra! -.- także do spisania, dobranoc pchły na noc czy coś :d i tak Wesołych jeszcze raz;p
;))]

Unknown pisze...

[Słońce Ty moje nie mam pojęcia o której dzisiaj będę.. Znaczy w sensie, że szwagier będzie mi robił formata na kompie bo w ogóle strasznie zamula już, i pewnie weźmie się za to po obiedzie, więc wiesz.. nie umiem określić o której się zjawię. Teraz pewnie jeszcze będę chwilę ;) ]

Unknown pisze...

[no to się cieszę!:) ahaha no nie wątpię ;d ok. ok :) ja w sumie dzisiaj też mam siostrzenicę na głowie ^^
hm, serio? :) no to się cieszę :) no dzisiaj juz luz, chociaż zobaczymy jak będzie jak zacznę pisać..xD
e tam, nic się nie martw!:) skoro uważasz że to głupota, to.. nie masz co się przejmować, nie? :D:D
umiesz, umiesz:D Leoś jak czasem tekstem dowalił to z krzesła zlatywałam! haha :D hm.. no dobra, niech Ci będzie - po połowie.. xD
ahaha serio?:> nie wiesz?:> wiesz, wiesz tylko udajesz! ;p
mhm ;p
no wiem, wiem, że sobie znajdziesz;) spoczi, Ty też :) a ja właśnie idę teraz na obiad, potem pewnie naskrobię odpowiedź o ile zdążę no i.. potem jakoś się spiszemy:) wzajemnie:*]

Unknown pisze...

Zawsze była kobietą, która nie znosi nudy, monotonii. Życie zawsze serwowało jej atrakcje - zarówno te przyjemne jak i koszmarne. Niemal nic w jej życiu nie było stałe, zawsze coś się zmieniało, zawsze gdy wydawało się, że już będzie dobrze.. Zawsze coś się psuło. Ale teraz już naprawdę oddałaby wiele za chwilę oddechu, za zwyczajny dzień bez problemów, ciągłego mętliku w głowie. z Leo myśleli, że właśnie tak teraz będą żyć - bez tragedii, że teraz będą mogli trochę odetchnąć, a zbliżające się dni "nudy" wcale ich nie przerażały, bo przecież byliby ze sobą wreszcie tak jakby chcieli. Mogliby być (nie)zwyczajnymi rodzicami z dorastającym synem. Ich miłość mogłaby sobie dalej spokojnie kwitnąć, w końcu nie musieliby się bać, że siebie stracą.. I miała ochotę roześmiać się sobie samej w twarz, że naiwnie łudziła się, że Los w końcu naprawdę będzie dla niej łaskawy. Ale nigdy nie podejrzewała go o takie okrucieństwo - o to, że odbierze jej ukochanego na zawsze, że skaże ją na lata mordęgi i tęsknoty za jego osobą. I jakby tego było mało musiała właśnie teraz dowiedzieć się, że jej przyjaciel się w niej kocha! Naprawdę takie to zabawne nią męczyć, dręczyć? Szkoda, że jej to wcale nie śmieszy.
A potem pojawiła się jakaś myśl, że może tym razem Los chce być dla niej łaskawy. Może dlatego postawił przy niej Noaha, by się nią i Jamesem zaopiekował? Tyle tylko, że ona nie chciała Noaha. Ona chciała Leo! Nie wyobrażała sobie nikogo innego u swojego boku, tylko on potrafił się nią opiekować! Tylko on sprawiał, że czuła się naprawdę szczęśliwa, że czuła się bezpieczna.. Ale co by na to wszystko powiedział On, Leo? Z jakimś dziwnym ukuciem w sercu pomyślała, że chciałby dla niej jak najlepiej, chciałby by potrafiła ruszyć przed siebie, bo kiedyś właśnie to jej powiedział, gdy chorował na białaczkę. Że gdyby odszedł chciałby by znalazła sobie kogoś kto się nią zaopiekuje, a któż lepiej zrobi niż człowiek w niej zakochany? Pytanie tylko czy ona mogła kogoś w ten sposób wykorzystywać wiedząc, że jej serce zawsze będzie należeć do Leo? Czy mogła zapraszać kogoś do swojego życia, robić mu nadzieje będąc przekonaną, że nigdy nie odwzajemni jego uczuć?
Odprowadziła wzrokiem rękę Noaha zaciskając wargi w wąską linie, by zaraz odnaleźć jego spojrzenie. Już nie miała zamiaru uciekać, bo.. Bo jeśli ona sama nigdy już tak w pełni nie będzie szczęśliwa, to może uszczęśliwić chociaż jego, prawda? Bo przecież był jej przyjacielem, a co za tym idzie ufała mu, czuła się w jego towarzystwie dobrze i bezpiecznie, potrafił wywołać na jej twarzy uśmiech i wbrew pozorom jej też na nim zależało. Tyle tylko, że to wszystko sprowadzało się pod hasło przyjaźń, a nie miłość. A ona wiedziała, że Noah za niedługo będzie chciał więcej, bo choć teraz wydaje mu się, że jeśli ona wpuści go do swojego życia to to będzie dużo, to za kilka miesięcy, może lat on będzie chciał więcej. A czy ona będzie potrafiła mu dać to czego oczekuje? Nie wiedziała.
- Nie ma nas.. - Odparowała niczym zdążyła ugryźć się w język. Ale tak właśnie było. Tyle tylko, że ona nie chciała go już ranić, bo widziała jak bardzo cierpi za każdym razem gdy go od siebie odtrąca. Więc w końcu się przemogła, całkowicie odwróciła w jego stronę i też przybliżyła o kilka centymetrów. Na więcej nie było ją stać. - Tak, wiem, że nie mogłeś dłużej udawać, tyle tylko, że.. Noah to wszystko dzieje się za szybko. Dla mnie. Za szybko, za wcześniej. - Powiedziała cicho zagryzając dolną wargę. Bo taka była prawda. Leo umarł miesiąc temu, a Noah oczekiwał, że po tak krótkim czasie ona w ogóle mogła myśleć w jakikolwiek sposób o innym mężczyźnie? On sam dał sobie rok na żałobę po Jane nim chciał wpakować się w kolejny związek, choć właśnie może przez to stracił swoją szanse.. I może dlatego nie chciał teraz dłużej czekać?

[no ja już chyba będę cały czas ;) tak wiadomo z jakimś przerwami;p]\

Unknown pisze...

[:) no mój jedyny potworek właśnie pojechał do domu;p
tak, tak, mhm;p
no serio nie masz! wrócę cała i zdrowa ;>
ale serio nie wiesz czy mnie wrabiasz?;p wieeesz;p to tylko cztery litery!;>
ahaha widze właśnie xD
;) no.. właśnie nie do końca;p
hej, fajnie było!;) tyle tylko.. skoro on się niby wycofał to jak to teraz będzie?;p]

Unknown pisze...


Jego `wycofam się` nie wiedzieć dlaczego zabolało ją. Ale zaraz odkryła źródło tego bólu - było ono tak oczywiste, ale po tym wszystkim co usłyszała i czuła również zaskakujące. Bo ona wcale nie chciała by się wycofywał. Nie żeby nagle jej uczucia względem niego się zmieniły.. Ona po prostu nie chciała go tracić, bo przecież to był Noaś! Jej najlepszy przyjaciel, na którym naprawdę jej zależało choć nie tak jak on by tego chciał. I naprawdę nie chciała go ranić, bo przecież zależało jej na jego dobru i szczęściu. Tyle tylko, że ona nie mogła dać mu tego szczęścia i czuła się podle z myślą, że to ona jest winna całemu jego cierpieniu. Ale czy mogła coś na to poradzić? Teoretycznie tak, w praktyce wyglądało to o wiele ciężej. I wydało jej się, że w tej sytuacji najlepiej będzie jeśli odejdzie, zniknie z jego życia, a on z czasem o niej po prostu zapomni. Tyle tylko, że ta myśl też raniła, bo wiedziała, że ona nigdy nie wymarzę z pamięci swojego najlepszego przyjaciela, a może nawet kiedyś pożałuje tego, że teraz go odtrąciła. Ale nie można było ją za to winić - ile Noah dał sobie czasu na uporanie się ze śmiercią Jane? Rok? A jej po śmierci Leo? Miesiąc! To nie był sprawiedliwy rachunek.
Obserwowała jak Noah opuszcza pokój, a potem zatkała sobie usta dłonią by stłumić szloch. To naprawdę było dla niej za dużo - niedawno straciła ukochanego, teraz przyjaciela i zarazem jedynego człowieka, który potrafił jej jako tako podnieść się po stracie najważniejszej osoby w życiu. Jak teraz miała sobie poradzić? Wszyscy ją opuszczali.. Kto będzie następny? Kto następny ją opuści? Wiedziała jednak, że Noaha straciła na własne życie, ale przecież nie mogła go okłamywać! Nie mogła mu nic obiecać. Zasługiwał na szczerość i choć naprawdę chciałaby mieć go przy sobie, ale w ten sposób jaki był zawsze, tak teraz wiedziała, że to już nie jest możliwe. Albo pozwoli mu odjeść, albo pozwoli mu być przy sobie w ten sposób który on pragnie. A ona najbardziej pragnęła wrócić do punktu, w którym się po prostu przyjaźnili! A jeśli miała mu dać jakąkolwiek odpowiedź to na pewno nie teraz, nie w tym momencie. Nie, gdy w jej głowie panował chaos przyprawiający o fizyczny ból, gdy nie mogła zebrać myśli do kupy. Więc pośpiesznie zaczęła chować swoje rzeczy do torebki - telefon, portfel, jakiś dokument, który przypadkiem wypadł z jej torby. Na koniec zatrzymała się nad zdjęciem Jane - nieśmiało wzięła fotografię do ręki, a potem cicho przeprosiła chociaż nie była pewna za co. A potem dołożyła zdjęcie wraz z tomikiem na właściwe miejsce. Wrzuciła torebkę wraz z rzeczami Jamesa do koszyczka przyczepionego pod wózkiem - zajrzała do sypialni by upewnić się, że mały jeszcze śpi. Nie chciała go ruszać jak najdłużej, pewna, że James obudzi się tylko gdy weźmie go na ręce, a chciała zamienić jeszcze z Noahem parę słów.
Odnalazła mężczyznę w kuchni. Krzątał się w niej bez celu, najwyraźniej nie potrafiąc znaleźć sobie miejsca - znów poczuła się jak najgorsza osoba pod słońcem, bo to ona go tak zraniła. Wzięła głęboki wdech, a potem złapała go za rękę i zmusiła by na nią spojrzał. Jej oczy szkliły się od łez.
- Przepraszam, Noah. Ja naprawdę nie chciała Cię skrzywdzić, to się dzieje za wcześniej. - Wymamrotała, znów nerwowo zagryzając wargę. A potem nie zastanawiając się nad tym co robi objęła jego twarz dłońmi i delikatnie pogładziła jego policzku kciukami. - Ja nie potrafiłabym Cię uszczęśliwić.. - Wyszeptała jeszcze,bo.. naprawdę tak myślała. Nie wierzyła, że samo to, że pozwoli mu być przy sobie go uszczęśliwi. Będzie chciał kiedyś więcej, a czy ona będzie potrafiła mu to dać? - Przepraszam. - Powtórzyła, a potem z westchnieniem opuściła dłonie.
- Dziękuje za gościnę, ale.. Najlepiej będzie jeśli już sobie z Jamesem pójdziemy.. - Powiedziała spuszczając wzrok, wbijając go w swoje stopy. Wiedziała, że od teraz nie jest tu już mile widzianym gościem.

Unknown pisze...

[ano tak ;p ahahah dzieci są takie urocze i kochane! <3:D
no dobrze, wierzę, wierzę, że wczoraj mój tekst przyprawił Ci o ciary! :D zadowolona? :> :D
grozisz mi?!;o ;p
ale serio, serio?!:o no proszę Cię! facet jest albo głodny, albo napalony.. jak myślisz o co może chodzić w tym wypadku?! xD
no.. tylko troszeczkę.. xD
no:c ;p
;d okcia!;p]

Zdziwiła ją jego prośba, by jednak została. Spodziewała się raczej, że po prostu przyzna jej racje, że własnie tak będzie najlepiej. Że nie będzie jej w żaden sposób zatrzymywał. Bo przecież nie mogła i nie potrafiła mu dać tego czego chciał, a on też już nie potrafił być tylko jej przyjacielem. Więc po co miała zostawać? Jak to teraz będzie? Jak on to widzi? Chciała wiedzieć, bo ona wiedziała tylko jedno - że już nic nie będzie tak jak przed jego wyznaniem.
- Ty też już przestań przepraszać. - Odparła, bo.. Tak uważała, że to nie do końca fair, że właśnie teraz jej to powiedział, w momencie, gdy dopiero niedawno straciła ukochanego, gdy ciągle była w żałobie, zwłaszcza, że dokładnie wiedział jaki ten okres jej trudny, że w tym czasie nie myśli się o takich sprawach. Owszem, gdy ją poznał.. Myślał już może o niej w ten sposób, ale dał sobie jeszcze czas, poczekał aż żałoba dobiegnie końca.. A jej przecież dopiero tak naprawdę się zaczęła! Z drugiej jednak strony wiedziała już teraz, że jego uczucie na pewno jest prawdziwe i szczere, a co za tym idzie nigdy by jej nie skrzywdził, a przynajmniej nie umyślnie. No i tak długo to w sobie tłamsił..Ile? 6 lat?! I tak była zdziwiona, że tak długo chował to w tajemnicy. Bo nawet jeśli nie chciał rozbijać jej związku z Leo mógł jej to powiedzieć, gdy rozstała się z Roughem, miał do tego mnóstwo okazji! Zastanawiała się - dlaczego wtedy tego nie zrobił? Może brakło mu odwagi? Nie miała pojęcia. I choć paradoksalnie właśnie przez to mógł poczekać jeszcze trochę to.. Już nie potrafiła być na niego zła. Wyobrażała sobie jakie katusze przeżywał przez te wszystkie lata. A to, że teraz skomplikował jej życie to.. to nie miało znaczenia, bo przecież ona była silna, prawda? Zniosła już tyle, zniesie jeszcze i to..
- Naprawdę chcesz bym została? - Zapytała po raz kolejny zagryzając dolną wargę. Utkwiła spojrzenie w jego oczach i choć sama przecież do niego podeszła, zmniejszyła dystans między nimi to dopiero teraz dotarło do niej tak naprawdę jak blisko niego się znajduje! I znów wszystkie jej mięśnie spięły się do ucieczki, ale.. Znowu stłumiła ten odruch w sobie. Obiecała sobie, że nie będzie go już ranić, a już na pewno nie w ten sposób. Więc tylko jeszcze mocniej zagryzła usta, a potem nieznacznie przechyliła głowę na bok.
- Jak to teraz wszystko będzie wyglądać? - Wyrzuciła z siebie kolejne pytanie wzdychając cicho. Bo dobrze.. Zostanie i potem co? Wiedziała, że już nie będzie tak swobodnie! Pomyślała nawet o pierwszej lepszej rzeczy z brzegu - wczoraj bez skrępowania wzięła jego koszulę za piżamę i bez skrępowania w niej paradowała. Dzisiaj już by tak nie potrafiła, bo wiedziała jakby to mogło działać na Noah'a. Więc.. więc jak to wszystko będzie wyglądać?! Jej oczy krzyczały od znaków zapytania. Bo naprawdę nie potrafiła sobie tego wszystkiego wyobrazić..

Unknown pisze...

Odetchnęła cichutko, gdy odległość między nimi zwiększyła się - choć minimalnie dla niej to i tak było dużo. Ale zaraz też boleśnie uświadomiła sobie, że to już zawsze tak będzie - on będzie się odsuwał, bo nie będzie chciał jej odstraszyć choćby najmniejszym, najbardziej neutralnym gestem. Już nigdy nie będzie mogła wtulić się w niego tak spontanicznie jak kiedyś szukając w jego ramionach ukojenia, gdy targa nią rozpacz, smutek lub cokolwiek innego. Straciła Noaha-przyjaciela i ta świadomość zakuła ją boleśnie.. Nagle doszła, że to chyba jednak nie ma sensu, że rzeczywiście powinna odejść, zniknąć, że tak będzie lepiej dla niej i dla niego. Ale nim zdążyła jeszcze cokolwiek powiedzieć on wyrzucał z siebie rzeczową formułkę, która była planem na nadchodzący dzień.
- Lepiej będzie jak pójdę do rodziców sama z Jamesem. I tak nie masz fotelika, więc.. - Wzruszyła ramionami, nagle zrezygnowana, zmęczona tym wszystkim co się wydarzyło. Naprawdę prosiła o tak wiele? O kilka chwil spokoju? Dlaczego Los zawsze się z nią tak okrutnie bawił? Liczyła tylko, że tak jak zawsze da jej szczęśliwe zakończenie, chociaż póki co nie widziała choćby zarysu jakiegokolwiek końca. Na resztę zgodziła się tylko skinieniem głowy, a potem westchnęła cicho nie mając pojęcia co ze sobą zrobić do czasu aż chłopczyk się obudzi. Ale on jak na zawołanie wybuchł płaczem, a Spenc korzystając z sytuacji niemal biegiem ruszyła do sypialni, by zaraz pochwycić w ramiona synka i uspokoić go. Przysiadła na skraju łóżka kołysząc malca, ocierając delikatnie palcem pojedyncze łezki, które wykradły się z jego oczu i zmoczyły mu policzki. Musiała go jak najszybciej uspokoić, bo wiedziała, że jeśli jeszcze chwilę popłaczę cały się zgrzeje i nie będzie szans by od razu z nim wyjść na dwór - a ona marzyła o chwili sam na sam, z daleka od tego mieszkania, od Noaha, bo potrzebowała oddechu, przestrzeni, a znajdowanie się kilka metrów od niego mimo wszystko nie dawało jej tej swobody której chciała. Więc gdy tylko chłopczyk uspokoił się, gdy tylko zmieniła mu pieluszkę zaczęła zbierać się do wyjścia, gdy była pewna, że wszystko ma, otuliła synka kocykiem, bo dziś było nieco chłodniej niż wczoraj, ale całe szczęście w torbie znalazła odpowiednie ubranko, a ona? Jej dobrze zrobi chwila na chłodzie, to będzie niemal jak zimny prysznic, które potrzebowała.
- Wrócę za niedługo. - Mruknęła jeszcze, by Noah nie pomyślał,że od niego ucieka. Nie, nie uciekała, nie mogła skrzywdzić go w ten sposób, i równocześnie nie chciała go przecież stracić. Szkoda tylko, że obydwoje chcieli od drugiego czegoś innego - ona przyjaźni, on związku i miłości..
A potem już nie oglądając się za siebie opuściła mieszkanie, głośno wypuszczając z płuc powietrze.

[głowa mnie boli i ciężko mi pisanie idzie.-.-
o nie! Twoim przeznaczeniem jest pediatria! nie możesz zostawić biednych niemowlaczków!:c pamiętasz? miałaś ich ratować!:>
nie. wcale nie było wymuszone!:)
no, uważaj sobie..;p
tak, zgadłaś. przecież Oskar chodzi niedokarmiony, masz racje!;p
tak właśnie..;p
mogę sobie wyobrazić ;p spoko, ja też zamulam, ale się źle czuje..;x idę wziąć prysznic więc na Krk odpiszę potem, jak wroce ;)]

Unknown pisze...

[a wybaczysz mi jeśli już sobie pójdę? ale serio tak mi napieprza, że ledwo na oczy patrzę, a tabletki wziąć nie moge jeśli chce krew jutro oddać.. -.- w ogóle to mi się jeszcze niedobrze zrobiło.. -.-
ahahaha pijani ludzie są przezabawni<3:D o ile Ty jesteś trzeźwa rzecz jasna :d no więc.. zastosuj się do rady ;> :D
na pewno!
a podobno Ty się ciągle mnie boisz;p tak? okej? boje się!;p teraz zaczynam się serio bać xd
nie!;p głód.. taki banał, nie?;p
ech.. na Krk przedtem odpisałam, ale już na nic więcej rady nie dam, musisz mi wybaczyć.. jutro rano Ci jeszcze odpiszę, no a potem.. pewnie się rozminiemy, tak? :| no ale jakoś to przeżyjemy, odrobimy w pt czy coś :)
także słodkich snów, nie siedź za długo żeby na Ciebie tata nie krzyczał.. i udanego czwartku, imprezy i wgl :):*]

Unknown pisze...

[dzięki :) wykurowałam się chociaż Ci powiem, że normalnie prawie całą noc mnie ta głowa bolała :| co się nie przekręcałam to się budziłam i tylko takie łupanie w czaszce.. ale teraz w sumie już się czuje świetnie, więc jest okej :d
ahaha ja też ;p chociaż to też zalezy, bo niektórzy to się jak kompletni debile zachowują po alkoholu -.- haha też racja;p no co?biegnij biegnij czy coś xd
;d;)
oł, no to przepraszam!;p odwołuje moje słowa - dalej zgrywaj dzielną i odważną! :> ;p haha spokoxD
oo, skończyłaś już HIMYM ? ;d oł, to szkoda! ale tak jeszcze się zdążysz wyszaleć :) no ja raczej nigdzie nie pójdę, bo teraz się już czuje dobrze, ale .. no nie wiadomo jak to będzie potem, zwłaszcza jak mi pół litra krwi odciągnął, więc wiesz pewnie zostanę w domku ^^ też będę miała jeszcze czas żeby imprezowanie nadrobić ;p
haha to był ten niespodziewany moment, w którym wypominasz mi życzenie erotycznych snów?!;p ahaha no to spoko;d dzięki, dzięki :)) no do spisania potem :) nie wiem o której będę, zobaczę ile będę zmuszona po tych sklepach łazić -.- ale pewnie koło 5?6?7?xD później to raczej na pewno nie ;p także no.. do potem!:*]

Potrzebowała tej chwili przerwy. Musiała pobyć trochę sama z własnymi myślami, uporządkować je jakoś. Liczyła też, że uda jej się odkryć co tak naprawdę czuje, bo póki co nie mogła tego określić - mętlik uczuć sprawiał tylko, że czuła niemiłe sensacje w okół żołądka, ledwo powstrzymując odruch wymiotny. Zaczerpnęła głęboko świeżego powietrza, gdy tylko opuściła budynek, w którym mieszka Noah. Nie śpiesząc się zbytnio ruszyła w kierunku, którym wczoraj tutaj przebyła. Ale tak jak i poprzedniego dnia, ledwo zdawała sobie sprawę gdzie idzie - nogi same ją wiodły drogę znając na pamięć, a ona? Ona próbowała jakoś się ogarnąć.
Powoli zaczynała sobie to wszystko w głowie układać - zaczęła od tego, że na Noah'u naprawdę jej zależy. Temu nie mogła zaprzeczyć, tyle tylko.. Że zależało jej na nim tak jak zależy nam na przyjaciołach. Chcemy ich dobra i szczęścia. Tyle tylko, że teraz była świadoma, że źródłem jego radości jest ona, a to wprawiało ją w jakieś dziwne zdumienie i zarazem przerażenie. Bo choć chciała dobra mężczyzny to nie kierowały nią żadne pobudki romantyczne. Bo ona kocha tylko Leo, to on był tym jednym i nie wyobrażała sobie mieć już kogo innego niż on. Gdyby Leo żył nie byłoby tematu - pewnie Noah nigdy by się nie przyznał, a nawet jeśli to nie mógłby mieć nadziei, że cokolwiek z tego będzie bo oczywistym było, że przecież Spenc nigdy by nie zostawiła Leo, a dla ukochanego zdolna byłaby zakończyć tę znajomość. Z jakimś gorzkim rozbawieniem pomyślała, że Noah był tego świadom i dlatego przyznał się dopiero teraz. Ale tak czy siak to nic nie zmieniało - jej serce należało do Leo i już zawsze będzie należeć. Jednak Noah'a nie chciała stracić. Przecież był jej najbliższym przyjacielem! A wiedziała, że go straci jeśli nie pozwoli mu się do siebie zbliżyć w taki sposób jak on pragnie. Z bolesnym ukuciem przypomniała sobie sprawę z ukochanym - on był zdolny poczuć coś do Leny, gdy ona, jego ukochana była obok! W jej oczach zaiskrzyły się łzy, bo nawet po takim czasie, nawet pomimo tego, że Leo już nie było na świecie.. To nadal bolało i to cholernie. Jednego jednak była pewna - gdyby on żył, w życiu nie spojrzałaby na innego, nie zaczęłaby myśleć o innym w taki sposób.. Nawet teraz tego nie chciała, nie była do tego zdolna i nie wyobrażała sobie by kiedykolwiek jeszcze była, ale Noah ją do tego zmusił. I teraz po głowie tłukło się jej jedno pytanie - Noah też kiedyś miał miłość swojego życia, a skoro po niej był zdolny jeszcze pokochać.. To może ona też będzie? Wątpiła, a przynajmniej wiedziała, że nigdy nie będzie to tak paląca miłość jak do Rough'a, ale.. Może zdolna by była coś do niego poczuć? Przecież teraz już nie było Leo, teraz był już tylko Noah, póki co tylko jej najlepszy przyjaciel czy możliwe było by kiedyś stał się dla niej kimś więcej?

Unknown pisze...

Odruchowo zaczęła zastanawiać się jakby to było gdyby nigdy nie poznała Leo. Pewnie byłaby teraz Noah'em, bo.. On jest naprawdę cudownym facetem - niezwykle przystojnym, dobrze zbudowanym, potrafiącym ją rozśmieszyć, pocieszyć, dającym poczucie bezpieczeństwa, troskliwym, czułym i.. w niektórych sprawach naprawdę przypominał jej ukochanego. Więc tak, chyba wtedy by im się udało, pewne byliby teraz szczęśliwą parką. Spencer byłaby go zdolna pokochać, ale nie teraz, nie gdy poznała Leo, miłość swojego życia. I znów jej myśli pomknęły w następną stronę - co by było gdyby Leo zjawił się później, ot, przykładowo teraz, gdy dajmy na to byłaby teraz zaręczona z Noah'em? Czy zerwałaby zaręczyny dla niego? Wszystkie w niej krzyczało, że tak, że dla Leo byłaby do tego zdolna, tyle tylko, że.. Wtedy skrzywdziłaby nie tylko już swojego przyjaciela, ale też swojego faceta, potrafiłaby budować szczęście na jego nieszczęściu? Ze złością odepchnęła te wszystkie myśli - nie było co gdybać. Wiedziała co czuje do Leo, wiedziała co czuje do Noah'a. Pytanie brzmiało jak teraz postąpić?
Gdy wracała do mieszkania Noaha już samochodem, z Jamesem siedzącym z tyłu w foteliku miała już odpowiedź. Miała wystarczająco czasu by sobie to wszystko przemyśleć, odpowiednio poukładać, dojść do wniosku co będzie najlepsze dla wszystkich. Aktualnie jednak starała się stłumić swój gniew wycelowany znów w ojca. Nie miała pojęcia co stało się z jej rodzicielem, ale to nie był mężczyzna, który wychowywał ją przez te wszystkie lata.. Ze złości na niego do oczu cisnęły jej się łzy - głównie łzy wściekłości, ale też jakiegoś żalu i rozpaczy. Tłumiła je jednak w sobie świadoma, że jest teraz za kierownicą, że musi być ostrożna, skupiona na jeździe. Upust emocjom dała dopiero, gdy znalazła się już w mieszkaniu przyjaciela. Z ulgą przywitała fakt, że drzwi są otwarte i gdy je tylko zamknęła osunęła się po ścianie z Jamesem przyciśniętym do piersi. Usta zasłoniła dłonią tłumiąc szloch, chociaż najbardziej pragnęła coś.. rozwalić, rozbić, krzyczeć.

Unknown pisze...

[no! a wiesz co jest najlepsze, że tyle się wymęczyłam nie zażywając tabletki, a i tak tej krwi nie oddałam, bo za późno przyjechałam xD fajnie, nie? xD
tak własnie :d dlaczego?:o
nowa Karola nie zna słowo dziękuje?;p tak, tak właśnie o to mi chodziło że JESTEŚ i wgl.. :D
mhm:) no to super! nie zapomnij podzielić się wrażeniami ;d tylko przebrnij przez kilka pierwszych odcinków ;p w sensie, że Ty się przejmowałaś, tak?;p no nie mam po czym odpoczywać ale i tak jestem padnięta;p właśnie ^^
oczywiście, w cudownym ;p spoko, ja właśnie przyjechałam;p i idę sobie zaparzyć herbatkę czy coś bo najedzona jestem (fe, jadłam na mieście taką ohydną sałatkę :| nigdy więcej!;p) czuje się świetnie!:> zobaczymy co będzie jutro, bo jutro znowu to samo - zakupy, łyżwy no i mam nadzieje, że w końcu oddam tą krew:) no właśnie nie.. muszę jutro zajrzeć do jeszcze jednego sklepu, dzisiaj już nie zdążyłam ;p ale mam jedną, dwie w sumie upatrzone w razie w;p]

Unknown pisze...

Od razu zauważyła sylwetkę przyjaciela, która zmaterializowała się tuż obok, jak na zawołanie. Utkwiła w nim szklące się zielone oczęta, by zaraz prześlizgnąć nimi po jego dłoniach, które wręcz rwały się do tego by ją objąć, może wciąż Jamesa, ale nie zrobiły ani jednego ani drugiego, a ona z żalem pomyślała, że gdyby nie ułożył tych dziewięciu liter w te dwa słowa, które diametralnie zmieniły ich stosunki.. Objąłby ją bez zastanowienia, a ona ufnie wtuliłaby się w niego, szukając w jego ramionach ukojenia i choć odrobiny poczucia bezpieczeństwa. A teraz tkwił tuż obok niej jak zwykle z tym zatroskanym wyrazem twarzy, gdy płakała, ale to nie był już Noah-przyjaciel. To był Noah, który nadal był jej przyjacielem, ale teraz miał też zawieszoną plakietkę mężczyzny, który się w niej kocha. Patrzyła na niego w inny sposób i miała wrażenie, że dostrzega więcej. Jego oczy zawsze lśniły w ten czuły sposób, gdy na nią patrzył? Nie miała jednak siły bawić się teraz w analizowanie wszystkiego co widzi, więc tylko pochyliła się w znaczący sposób, bez słów dając mu do zrozumienia, że cóż.. pozwala mu się objąć. Że tego własnie chce. Równocześnie przycisnęła usta do główki synka kołysząc go leciutko, chociaż Mały chyba wcale nie miał zamiaru się rozpłakać.
- Kiedy mój ojciec się tak zmienił? Ty też uważasz, że sobie nie poradzę, że będę złą, nieodpowiedzialna matką? - Wyrzuciła z siebie, a choć jej słowa przepełnione były goryczą, to głównie pobrzmiewała jej złość. Bo była zła, była wściekała na swojego rodziciela, na swoją matkę, która tak naprawdę potrafi tylko stać po stronie ojca. Może miało to związek z jego stanem zdrowia, od dłuższego czasu leczył się na serce i choć pewnie za niedługo Spenc dopadną wyrzuty sumienia, że tak na niego nawrzeszczała to.. No do cholery, sprowokował ją! Od kiedy w nią tak wątpił? Ale najgorsze było to, że trafiał jak zwykle w najczulsze punkty, w jej największe lęki. Bo tak, bała się, że sobie nie poradzi, że zawiedzie, że jeśli zabraknie Jamesowi męskiego wzorca to nie wyrośnie na mężczyznę na jakiego chciała go z Leo wychować. I między innymi właśnie te lęki przeważyły na jej decyzji, którą podjęła względem Noaha. Nie myślała jednak o tym w tej chwili, bo.. Chciała z nim znowu na spokojnie porozmawiać, a teraz była roztrzęsiona nawet nie tyle co ze zranienia i smutku, co z gniewu. Musiała się wpierw uspokoić, ukoić rozszalałe nerwy dopiero potem będzie myśleć o swoim przyjacielu i o ich stosunkach. Teraz po prostu chciała mieć go obok, by tak jak jak zawsze pogłaskał ją po włosach i wymruczał te swoje słowa, które potrafiły załagodzić sytuację.

[no właśnie moje krótsze.. ale spoczi, też się rozkręcę, ale Twoje było w sam raz, serio:)
ei, no właśnie nie!;p wstałam tak jak chciałam, tylko potem mi jeden pociąg z przed nosa uciekł, bo jakiś facet normalnie pół godziny bilet kupował -.- a potem jeszcze siostra ogarnięta nie była i o;p i dupa ;p
aa, no chyba, że tak;p tyle tylko, że cóż po filologii angielskiej to raczej aktualnie małe możliwości są niestety ;p
ahaha no chyba, że tak ;p to dobrze, bo chyba wolę starą Karolę, wiesz?;p e.. też się cieszę, że mam szczęście? xD
ok :) ahaha widzisz, widzisz?! literówka! Ty i literówka! Tobie też się zdarza, HA! ;p ahaha spooko xd o to, to! dokładnie ;D
Skromność?<3 ;D w sumie to tak :D (no właśnie kepapy to mi się przejadły;p ) no nie wiem czy tak fajnie ;p muszę coś kupić.. chociaż w sumie to nie muszę ;p jeszcze miesiąc!
ok, ok :)]

Unknown pisze...

[ahaha dzięki xd ta, niech mi będzie masz racje;p
no dobra, może wstałam 15minut później, ale to nie miało związku z tym, bo rano jeszcze szłam do kościoła, a w kościele byłam na czas!;p no, niestety!:c ;pp taki mam plan :d jechać o 9;p
aa no chyba, że tak, ale to też jakoś tak mega nie urozmaica, nie?;p ale zawsze troche więcej możliwości ;p o inżynierii biomedycznej to i ja myślałam, ale na AGH pewnie się nie dostanę poza tym przeraża mnie fizyka, która w sumie na AGH jest niemal wszędzie, więc norma.. xD oo serio? ;d a wgl co on po tym może robić? bo szczerze powiedziawszy chyba wcześniej nie słyszałam o tym kierunku ;p a ciekawie brzmi! ^^ ano tak dużo :)
hej, hej! wyrażaj się młoda damo ;p ale cieszę się.. i z jedno i z drugiego o;p
nie? :| hah;p
;dd no czasem tak;p (ale spoczi, Twoim kepapem bym nie pogardziła;p) o kurcze, to mało czasu, a Ty jeszcze sukienki nie masz?!;p chociaż w sumie.. kupisz tydzień wcześniej i też będzie;p
to idź się połóż, odpocznij, czy coś :)
btw. "najraźniej ona.." <3 :p i znów literówka, więc chyba rzeczywiście z Tobą źle! idź się kłaść, ale już!;) :D]

Unknown pisze...

Chociaż słowa Noaha tak naprawdę nie mogły przynieść jej ulgi, bo prawdziwe ukojenie mógł dać jej teraz tylko ojciec, który "odszczekałby" swoje słowa, przeprosił.. Ale Spenc była boleśnie świadoma, że w najbliższym czasie to się nie stanie. Bo jej rodziciel bywa dumny i uparty - wiedziała to, bo była taka sama po nim. Tak czy siak wszystkie zapewnienia przyjaciela chociaż na moment rozwiały ciemne chmury obaw, które zaczęły gromadzić się nad jej głową - tak, nie była złą matką. Zawsze przecież dbała o Jamesa, zawsze opiekowała się nim najlepiej jak potrafiła i to się nie miało zmienić. Bo to był jej promyczek, jedyna osoba dla której teraz starała się być silna. Nie poddała się po straci ukochanego bo był właśnie on - jej synek, owoc miłości jej i Leo. Chciała wierzyć, że nigdy nie zawiedzie, że zawsze będzie dobrą mamą, tylko trudno mieć tę wiarę, gdy rodzony ojciec wątpi w własne dziecko i jego możliwości, czyż nie?
Wolną ręką objęła ciasno Noaha za szyję, by zaraz zacząć go miarowo gładzić ręką po karku, co jakiś czas wplątywać palce między kosmyki jego włosów. Na moment zapomniała o jego wyznaniu, znów był tylko jej przyjacielem, który troszczy się o nią bez żadnych romantycznych podtekstów. Świadomość jednak, że mężczyzna czuje do niej coś więcej powróciła, gdy w jej nozdrza uderzył odór alkoholu. Zmarszczyła nos, uświadamiając sobie, że to Noah pachnie wódką, a ona zdała sobie sprawę, że to ona jest tego przyczyną, że pewnie tak topił swoje smutki czy coś w ten deseń. Odsunęła się od niego mrużąc oczy bardziej w rozbawieniu niż w czymś innym.
- Nie miałeś przypadkiem pracować? - Mruknęła nieznacznie unosząc brew do góry, by zaraz westchnąć cicho. Już względnie się uspokoiła, a przynajmniej stłumiła gniew i złość, a ból? Cóż z tym na razie nie mogła nic zrobić. Otarła wierzchem dłoni wilgotne policzki, a potem mruknęła, że pójdzie położyć Jamesa, bo po całym dniu wrażeń jak długi spacer i wizyta u dziadków chłopczyk był zmęczony. Kołysząc go w ramionach Spencer ruszyła w stronę sypialni, ale nim w niej zniknęła, odwróciła się jeszcze przez ramię do Noaha i mruknęła, że potem chciałaby z nim porozmawiać, po czym zniknęła za drzwiami pokoju.
Nie musiała długo czekać aż James zaśnie. Oczka kleiły mu się już dłuższy czas, a Spenc nie miała pojęcia czego wcześniej nie pozwolił im opaść, tak czy siak jak zwykle ustawiła "zestaw ochronnych poduszek" wokół malca, a potem jeszcze dłuższą chwilę siedziała tuż obok niego, kończąc kołysankę. Z czułością pogładziła policzek synka, a potem wzięła kilka głębszych wdechów, ale to nie pomogło - w głowie znów miała mętlik, a wcześniej ułożone zdania wyleciały jej z pamięci. Ale mimo to ruszyła na poszukiwania przyjaciela, mając nadzieje, że i bez wyuczonych formułek mężczyzna zrozumie ją tak jak powinien, że niczego sobie nie dopowie. Znalazła go w pokoju dla gości. Zapukała do drzwi wchodząc do pomieszczenia z niemym pytaniem w oczach, czy aby czasem nie przeszkadza.

Unknown pisze...

Niemal nieśmiało przekroczyła próg pokoju, w którym teraz urzędował Noah. Była ciekawa co zastanie w środku i gdy tylko zobaczyła wysprzątany pokój zaśmiała się w myślach - mogła się spodziewać, że wysprząta wszystko nim się zjawi, bo jakoś z góry założyła, że to właśnie tutaj mężczyzna zaszył się z butelką wódki i kieliszkiem w dłoni. Teraz nie była już tego taka pewna, może się pomyliła? Ale podmuch wiatru przez otwarte okno podpowiedział jej, że miała jednak rację, a ona z jakąś dziwną satysfakcją przyjęła ten fakt. Znała go lepiej niż się można było spodziewać. Zaciskając wargi przez moment kręciła się po pomieszczeniu jakby szukała dla siebie odpowiedniego miejsca; sunęła palcami po oparciu krzesła, aż jej wzrok padła na równą stertę prac Noaha leżącą na stoliku. Zerknęła na niego z ukosa, a potem sięgnęła po pierwszy rysunek i z niemym zachwytem pozwoliła swoim palcom błądzić po kreskach, które wyrysował sprawną ręką, tworzą małe arcydzieło. Zawsze podziwiała jego talent. A potem wiedząc już, że nie może dłużej zwlekać i odkładać rozmowy w czasie opadła na brzeg łóżka z cichym westchnieniem. Przez moment jeszcze wpatrywała się w swoje dłonie, które zaczęły nieznacznie drżeć, aż wreszcie powiedziała sobie samej "no, Spen, wyrzuć to z siebie. To nie fair trzymać go w niepewności". Ale ona i tak musiała dać sobie jeszcze minutę na ułożenie choćby wstępu! By jednak nie męczyć dłużej przyjaciela, poklepała zachęcająco miejsce tuż obok siebie, zaraz jednak żałując swojego gestu - a co jeśli go nad interpretuje? Nie dała jednak nic po sobie poznać, jedynie uważnie śledziła każdy jego ruch, gdy posłuchał jej i zajął miejsce tuż obok. Odwróciła się powoli w jego stronę, podkulając nogi pod siebie, a potem odszukała jego spojrzenia.
- Ty zawsze wiedziałeś co dla mnie najlepsze. Odczytywałeś moje potrzeby niemal bezbłędnie. Zawsze Ci ufałam, bo przecież jesteś moim przyjacielem. A choć teraz wiem, że Tobą kierowały też inne pobudki, że ta czułość którą mnie obdarzasz ma głębsze podłoże to.. Nadal Ci ufam. Chce Ci zaufać też w tej sprawie. - Wyrzuciła z siebie niemal jednym tchem, tylko raz się zacinając. Słowa, które z siebie wyrzuciła były jednak przemyślane, ale chciała dodać coś jeszcze powiedzieć, że nadal jej uczucia się nie zmieniły, że po prostu chce mu dać szansę się wykazać, że chce by się nią zaopiekował, ale nadal nie może mu nic obiecać, nie może mu dawać nadziei, że kiedyś odwzajemni jego miłość, ale.. Robiła to by go uszczęśliwić, bo naprawdę chciała jego dobra, bo wiedziała, że jeśli kiedyś, w przyszłości rzeczywiście nastąpiłaby chwila, że byłaby zdolna wpuścić do swojego świata kogoś jeszcze to.. Wiedziała, że byłby to tylko on. Jej przyjaciel. Jej Noah. Z impetem dotarło do niej, że to "jej" jest naprawdę dosłowne. Bo chociaż ona nie czuła do niego tego co on do niej.. To on ją naprawdę kochał. Był cały jej. Że teraz tak naprawdę wszystko zależy od niej - jego życie, jego plany.. A ta świadomość odebrała jej mowę, bo dotąd była przekonana, że tak wpływ miała tylko na jedynego faceta.

[o nic, o nic ;D
tak, wiem.. takie w moim stylu nie?;p ohoho dzięęęki :D no raczej, jutro zdążę ze wszystkim, coby nie!:>
hm, no w sumie tak średnio się w tym orientuje, więc.. nie wiem;p być może ich potrzebują - wierzę na słowo ;d a kto powiedział, że nie spróbuje?;p i prawidłowo xD oo, no to całkiem fajne ma plany ten Twój barman ;D
no, żebym więcej takich brzydkich słów nie widziała z Twojej strony!;p no popatrz jak Ty mnie dobrze znasz;p
;p
(wiadomka :D) no właśnie - spoko, zdążysz ze wszystkim ^^
;pp główka już nie boli?:>
ahahaha xD teraz też mam.. ;pp cichaj, nie zaczniesz..;>]

Unknown pisze...

[idź, idź, odpoczywaj :) ja też pewnie niedługo będę mykać więc wiesz;) i nie pytaj czy wybaczę, bo to chyba oczywiste, prawda?!;) no i prawidłowo - ucz się, dobra decyzja, a my oczywiście, że sobie poradzimy, bo to w końcu MY, prawda? :D poza tym, wiesz ja jutro pewnie będę tak mniej więcej jak dzisiaj, więc luzik :)
dzięki, dzięki!;> no i Ty się wyucz i wgl, miłego piątku!:* i do spisania jutro:)]

Unknown pisze...

[ei, chciałam Ci na Krk odpisać, ale.. nie dałam rady :| w sensie nie mam pojęcia co tam naskrobać, zajmę się tym jutro w takim układzie.. :):p]

Unknown pisze...

[czary mary odpowiedź na Krakowie jest!:> pomińmy fakt co tutaj jeszcze robię.. (ech ten budzik chyba znowu się popsuł :| xD) xD
no.. a teraz już znikam, będę tak jak wczoraj mniej wiecej ;> :D a Ty się ucz! ^^]

Unknown pisze...

[ja dopiero przyszłam, więc odpiszę zaraz na wszystko tylko się troszkę ogarnę :)]

Unknown pisze...

[ e.. tak?;p bo nie widać, bo już coś mi znowu nie pasuje;p (no powaga xd)
no.. nie było mnie, ale już jestem ;p! masakra ale miasto zakorkowane jak nigdy Oo
dlaczego tylko czasami?;p tak właśnie :DD
ahaha "od jutra".. skąd ja to znam?;p ale nie no wierzę, że jutro już coś Ci z tej nauki wyjdzie.. musi!;p
o nic, o nic, serio;p
dobra, spóźniam się rano, jak zwykle, ale mniejsza z tym;p po południami zawsze jestem na czas, o!;p haha zdążyłam! no prawie ze wszystkim ale mniejsza;p
;pp wybaczam! ;p no:)
no!;p haha, no czasem Ci się zdarza, racja;p
;dd
aa to dlatego.. ale dziś już nie boli? :)
tak, tak ale to już wiemy, żem zła jest;p NIE, NIE MUSISZ :| ;p i tak , wiem, że jesteś do tego zdolna, niestety!;p
lubię to!;> :D oddałam! i sukienkę też kupiłam taką miętową przed kolano z takim paskiem.. świetna jest ^^]

Zamrugała kilkakrotne by otrząsnąć się z tego krótkiego szoku, który wprawił ją w oniemienie. Nim zdążyła przypomnieć sobie jak brzmiały pierwsze pytania Noaha, z jego ust padły kolejne, a ona westchnęła cicho. Miała nadzieje, że uniknie ich, ale.. To nie było możliwe prawda? W końcu skoro postanowiła z nim porozmawiać, to miała obowiązek odpowiedzieć na wszystkie jego pytania, zwłaszcza na takie - powinni sobie wszystko wyjaśnić raz, a dobrze, by potem nie było żadnych niedomówień, niejasności. Nie chcieli przecież tkwić w tym martwym punkcie, w którym się znaleźli odkąd z jego ust padło wyznanie, prawda? Ta krępująca sytuacja trwała dopiero pół dnia, a już zdążyła niezwykle zmęczyć Spencer chyba głównie tym jaki mętlik w jej głowie i życiu zasiała.
Jednak tak konkretnie stawiane pytania sprawiły, że nagle zachciała się wycofać, uciec, dać sobie jeszcze trochę czasu na przemyślenia. Ale wiedziała, że nie może. Bo była mu coś winna. On dał jej swoje serce na tacy, a ona? Ona powinna być z nim szczera, powinna być fair. Przynajmniej tyle mogła mu póki co dać. Dlatego mocno zagryzła wargę, a potem wzięła wdech i już rozchylała usta by coś powiedzieć, gdy nagle wszystkie słowa uciekły jej z głowy. Wbiła w jego oczy trochę bezradne spojrzenie, ale zaraz wzięła się w garść. Dziwnym sposobem sił dodało jej to jasne światełko w jego tęczówkach, które pojawiło się tak nagle i niespodziewanie, że Spenc na moment uniosła brwi do góry zdziwiona tym widokiem.
- Noah, wiesz, że nie mogę Ci nic obiecać. Ale doszłam do wniosku, że jeśli kiedykolwiek jeszcze kogoś pokocham.. To to będziesz właśnie Ty. - Wymruczała miękkim tonem, który zadziwił ją samą. Nie miała kompletnego pojęcia co się z nią dzieje, ale uświadomiła sobie, że jeśli pozwoli mu tylko obok siebie być to.. To tylko ona będzie brała, a on tylko będzie dawał. A ją wbrew pozorom taki układ nie satysfakcjonował. Chciała z siebie też mu coś dać, tyle tylko, że póki co to nie było to czego by naprawdę chciał, ale kto wie co przyniesie czas? Los nauczył ją, że lubi sobie z nią pogrywać i zaskakiwać w najmniej spodziewanych momentach.
- Nie wiem jak to ma wyglądać.. Naprawdę. Wiem, że Ty byś chciał prawdziwego związku, ale.. Nie mogę Ci go na razie dać. Bo ja jeszcze nie pogodziłam się ze śmiercią Leo, bo to byłoby wobec niego nie fair. - Dodała nagle ze zdenerwowania wyginając palce. Bo znów zaczęła się we wszystkim plątać, w myślach, uczuciach. Może dawała mu zbyt duże nadzieje? I chyba sama nie zdawała sobie z tego sprawy, ale gdzieś podświadomie wiedziała, że mimo wszystko to jedyny sposób by go zatrzymać, bo nie chciała go stracić. Bo to był jej Noah, jej najbliższy przyjaciel, chciała by był obok. By nie bał się jej objąć, przyciągnąć do siebie gdy trzeba, gdy sam tego pragnie. Ale znów zabrakło jej słów, a ona choć była niemal pewna, że to wszystko co powiedziała nic mu nie wyjaśniło, póki co nie mogła zmusić się do niczego więcej.

Unknown pisze...

[wszystko mi pasuje ;p no tak właśnie, taki jest;p (no! nie wierzysz mi?!;p a ta złośliwość rzeczy martwych to co?! ;x)
e.. nie?;p przecież się źle czułaś i wgl :) albo czasem coś wypadnie.. bywa, prawda?;p ja czasami też tak znikam, i co, wkurzasz się wtedy?;o
no więc jutro ucz się tak długo jak musisz i tyle! koniec tematu xd musi to musi ^^
;> :D
mhm, mhm ;p hm.. tak wiem ^^ ;D
ależ proszę;p
;d
no co.. późno już było xD jak coś to wiesz - odpocznij itd ^^ ;)
ta, dokładnie;p tak, tak wiem gdzie Cię szukać nic się nie martw ;p tak, niestety ;p
spoko ^^ nic mi nie było, nawet się bardzo nie zasapałam ;p mi to by mogli chyba z litr tej krwi wziąć i dopiero wtedy bym poczuła o! xd sukienkę w mohito ;p w sumie sukienka chyba nie jest aż taka mega studniówkowa, ale jest śliczna i w tym kolorze na pewno będę się wyróżniać, bo pewnie połowa przyjdzie w czarnych ;p no i wgl potem będę ją mogła wszędzie założyć - na jakieś wesele, do kościoła czy coś ^^ ]

Pokiwała niemal natychmiast głową słysząc, by odwlec wszystkie konkrety w czasie. Ona naprawdę chciała mu je dać, ale w tym momencie to nie było jeszcze możliwe. Zasługiwał na nie, bo przecież naprawdę był wobec niej kochany, czuły, chciał dla niej wszystkiego co najlepsze, ale teraz Spenc najbardziej doceniała jego wyrozumiałość. Zdawała sobie sprawę, że on wolałby wiedzieć na czym konkretnie stoi, ale rozumiał jej zagubienie, rozumiał, że to wszystko to jeszcze za wcześnie dla niej by o czymś takim w ogóle myśleć. Doceniała to naprawdę. I nie potrafiła wyrazić słowami swojej wdzięczności, więc utkwiła w nim wdzięczne spojrzenie, a potem nie myśląc długo wyswobodziła dłoń z jego uścisku by wdrapać mu się na kolana i objąć ciasno, równocześnie wtulając głowę w swoje ulubione miejsce tuż przy szyi. Był to u niej odruch naturalny - zawsze tak się do niego przytulała, gdy szukała schronienia przed złym światem, czy po prostu chciała mu za coś podziękować, a jeśli miało być normalnie.. To tak właśnie chyba powinna się zachować. A tak jej się przynajmniej wydawało - nie chciała czuć się skrępowana w jego obecności, nie chciała bać się do niego przytulić, bo to przecież nadal był jej przyjaciel, który teraz nie tylko ja lubił, ale też kochał. Była tego świadoma, ale w żaden sposób nie chciała rezygnować z bliskości jaką dotąd mieli - tyle tylko nie mogła mieć pewności czy i on jej chce. Może lepiej byłoby trzymać się z daleka, na dystans, by go w żaden sposób nie kusić?
I dopiero teraz uświadomiła sobie, że w pewien sposób postępuje egoistycznie. Bała się i nie chciała go stracić - nie chciała stracić swojego przyjaciela, kolejnej bliskiej jej osoby, równocześnie nie dawała mu w zamian tak naprawdę nic, nie mogła mu dać nawet marnej obietnicy, że kiedyś wyjdzie coś z tego więcej, a jednak dawała mu nadzieje na takie coś. Nie myślała o tym wcześniej, ale może robiła to tylko po to by go przy sobie zatrzymać? Noaha, przyjaciela, który jest w stanie zrobić dla niej wszystko, mężczyzny, który będzie o nią dbał, który będzie dobrym wujkiem i wzorem dla Jamesa? A sama nie oferowała mu tego samego, bo przecież nie odwzajemniała jego uczuć, ale zależało jej na ich znajomości. Z drugiej jednak strony przecież nigdy nie była osobą, która wykorzystywałaby w ten sposób najlepszego przyjaciela, nie chciała go ranić. Więc skoro nie miała pewności, że kiedyś, kiedykolwiek będzie zdolna odwzajemnić jego uczucia, powinna pozwolić mu odejść? Przecież wiedziała, że wystarczyłoby jedno słowo, a on zniknąłby, uszanowawszy jej wolę. Przecierpiałby to, a potem jakoś zaczął żyć dalej, a ona? Ona może też jakoś uporałaby się ze stratą przyjaciela. Tyle tylko czy na pewno? Czy na pewno zniosłaby utratę ukochanego i przyjaciela w tak krótkim czasie?
- A Ty? Ty jesteś pewien, że tego chcesz? Bo jeśli postanowisz odejść, zrozumie.. - Powiedziała, odrywając się od niego na tyle by zajrzeć mu w oczy.

Unknown pisze...

[ w sensie miałam na myśli to, że oczywiście musiałaś wymyślić coś, co mi humor popsuło ;p (no więc no, to nie wcale moja wina, nic a nic xD)
no w sumie mogę;p aha, czyli jak ja bym tak robiła częściej to by się wkurzała? ;> dobrze wiedzieć ;p
haha :d nie wiem.. chyba powinnam, ale nie wiem nawet od czego zacząć!;p
oczywiście ^^
no mam nadzieje, że nic;p / :))
;p
haha chyba nigdy się nie dowiemy i .. chyba dobrze, nie?';p o serio?;p no widzisz;p no, i w sumie to jest fajne - nie chce się zlewać z całą resztą xd no, ba! jak już wydałam te dwie stówy to niech chociaż potem sie na coś przyda;p]

- Przepraszam, Noah. Przepraszam, bo.. Bo Ty sam dobrze wiesz, że to wszystko nie jest fair. - Wyszeptała, a potem znów wtuliła się w to samo miejsce, delikatnie sunąc dłońmi po jego plecach. Naprawdę było jej przykro, że nie jest w stanie nic więcej mu zaoferować oprócz swojej przyjaźni, tego, że ona też będzie obok i zawsze będzie mógł na nią liczyć. Teraz to było już za mało, a Spenc była tego świadoma. Ale z drugiej strony nie mógł mieć jej tego za złe. W końcu dopiero miesiąc temu straciła miłość swojego życia! Jeszcze nie uporała się z jego śmiercią, nadal cierpiała z tego powodu, tęskniła za Leo i to tak cholernie, że momentami odbierało jej to oddech. A Noah namieszał jej w życiu tym wyznaniem, w życiu, które i tak było już w rozsypce. I przecież chyba nie oczekiwał, że ona tak nagle odpowie mu to samo! Jeżeli te słowa miały kiedykolwiek paść z jej ust powinny być szczere. Spencer nie wiedziała czy kiedyś nastanie taki dzień, ale.. Gdzieś w głębi siebie marzyła by być jeszcze szczęśliwą, by stworzyć Jamesowi prawdziwy dom. To nigdy nie byłaby ta pełnie, niewysłowione szczęście, które mógł dać jej Leo, ale.. Noah też ją na swój sposób uszczęśliwiał, sprawiał, że czuła się bezpieczna i.. kochana. Więc jeśli miałby być kiedyś jakiś mężczyzna jeszcze w jej życiu, to cóż, mógłby być to tylko on. Ale teraz nie była w stanie o tym myśleć, nie gdy to wszystko było świeże. Bez wątpienia to wszystko działo się za szybko i za wcześnie. Dla Spencer oczywiście, bo Noah czekał na to wszystko parę lat!
Wzdychając cicho znów się od niego odsunęła, znów po to by zajrzeć mu w twarz. Teraz postrzegała go nieco inaczej - wcześniej nie skupiała się tak na jego wyglądzie fizycznym, ale teraz.. Teraz mogła spojrzeć na niego jak na faceta, którego mogłaby mieć, który mógłby.. dać jej rozkosz. Oczywiście od zawsze wiedziała, że jest niezwykle przystojny i była świadoma, że niejednej kobiecie pewnie miękły kolana, gdy tylko ściągał koszulę, ale od teraz i ona mogła już na niego tak właśnie patrzeć, bo choć ciągle był dla niej tylko przyjacielem, to miała świadomość, że on jej pożąda, a skoro on mógł patrzeć na nią w ten sposób to i ona mogła na niego, prawda? Pytanie tylko czy potrafiła?
- Pójdę wziąć prysznic. - Mruknęła nagle, jakoś nadzwyczaj świadoma wszystkich jego silnych mięśni, gdy sunęła dłonią po jego ramieniu. A potem wstała z jego kolan i wyszła, mrucząc by od czasu do czasu zajrzał do Jamesa.

Unknown pisze...

[oj literówka - miało być mu* ;p ale tak czy siak popsułaś jemu i też Martynce humor, a to na to samo w sumie prawie wychodzi, o!;p xD (cieszę się, że się ze mną zgadasz!;d)
wiem xD ale no hellołu, jak tak bardzo chcesz to się mogę zacząć złościć, jak Ci na tym tak zależy ;p mhm, zapamiętam sobie ;p nie wiem czy nie aż taka.. ;>> wiesz nie wiem którą Karolą aktualnie jesteś ;p
pewnie, tak właśnie ^^
;)
mhm ;p
no.. ;x więc no.. zakończmy już ten temat najlepiej xd ukradli mi pół litra, więcej im nie pozwolę ;p / intuicja i te sprawy.. czaje ;D nie wiem, ale skoro niemal wszystkie stroją się w czarne.. ich wybór ;p chociaż w sumie sama w większości mierzyłam właśnie czarne kiecki xD no, dokładnie!:D
ok, spoko, spoko :)]

Unknown pisze...

[no wiesz co?! no chyba sobie ze mnie kpisz :| serio tak mnie zostawić?! SPOKO :||||| ... brak mi słów :|
...
żartuuuje, oczywiście! Słońce, wszystko rozumie, idź skoro musisz, nic się nie dzieje :) Jutro ucz się ładnie, spiszemy się o którejś tam ;) do jutra!:* Tobie życzę natomiast kolorowych, danonkowych snów, żadnych erotycznych, bo to wiesz.. +18 ;> dobranoc!:) ]

«Najstarsze ‹Starsze   1201 – 1400 z 2344   Nowsze› Najnowsze»