OGŁOSZENIA

-

26 maja 2012

Nothing's gonna harm you, not while I'm around






Leo Rough 
17.05.1982r. w Murine Town








***

Dziennikarz z doświadczeniem, nie tylko zawodowym. Powiedziałby: po przejściach.
Pesymista, wytrwale i na każdym kroku oduczający się patrzenia na życie przez pryzmat porażek.
Dumny tatuś, walczący dla swojego syna o to, czego sam nigdy nie miał: pełną rodzinę.
Zbliżający się do kryzysu wieku średniego pan z wiecznie nieogoloną szczęką.
Wieczny dzieciak, niezdecydowany i zagubiony.

***



Szczęśliwy mąż najpiękniejszej kobiety
na Ziemi od 25. grudnia 2012r.






Noah Harris


2 344 komentarze:

«Najstarsze   ‹Starsze   1401 – 1600 z 2344   Nowsze›   Najnowsze»
Unknown pisze...

[Ja za chwilę na wszystko po-odpisuje, teraz idę jeszcze tylko obiad zjeść i w sumie już jestem:)}

Unknown pisze...

[ahaha to dobrze ^^ no wiem, wiem i.. przepraszam, czy coś? xD oczywiście:) ohoho, serio?:> marzyło Ci się? :D z barmanem w roli głównej? xDD
ta;p no więc bez różnicy!;p (w sumie.. racja xd)
no, tak właśnie myślałam ;p oczywiście, że tak! zapamiętałam! xd hm, czyli mam się bać?;p okcia;p
... no nie miałam czasu na książki, przykro mi xd ale mam w planach dzisiaj zrobić maturę z biologii na korki i ściągi na spr z historii tylko się muszę dowiedzieć z jakich tematów jest ;p
;dd / racja, i w sumie myślałam, że pewnie też sobie kupię czarną, może wiesz z jakimś czerwonym czy jakimś tam innym akcentem (w jednym sklepie była taka też piękna sukienka czarna, ale u góry pod koronką był czerwony materiał! świetna była;d) ale nie żałuje, że na taką postawiłam, kurde, przynajmniej potem na nagraniu i na zdjęciach się bez problemu znajdę xD a czarną mam w sumie na sylwestra i będzie ^^]

Spencer miała nadzieje, że Noah bez problemu odczyta jej słowa - zawsze mieli tę zdolność, że nie potrzebowali zbyt wiele słów by się zrozumieć. Bo gdy mówiła "nie fair" to już nie chodziło o nią - chodziło tylko o niego, bo ten cały układ ostatecznie był niesprawiedliwy wobec niego. Owszem, może on zbyt szybko wyznał jej miłość, bo w końcu dopiero co straciła ukochanego, ale to nie chodziło już o to. Bo teraz to on dawał jej całego siebie, swoje serce dawał jej na tacy, mogła zrobić z nim co chciała! A on, co on z tego miał? Spencer nigdy nie bywała egoistką, a teraz tak się właśnie czuła. Jak największa egoistka na świecie, która zatrzymuje przy sobie przyjaciela, bo nie chce go stracić, bo chce mieć w kimś oparcie, bo nie chce stracić kolejnej bliskiej osoby, a on? On miał jej przyjaźń tyle tylko, że dla człowieka, który jest zakochany to za mało. On chciał bliskości, tej prawdziwej i Spenc była tego świadoma. Teraz czuła się trochę jak nastolatka, która zrywa z chłopakiem i rzuca ten tandetny tekst "zostańmy przyjaciółmi". Ale więcej nie mogła mu na razie dać. Miała nadzieje, że kiedyś będzie potrafiła go odpowiednio uszczęśliwić..
Zamknęła się w łazience biorąc głęboki oddech. Na moment przymknęła oczy opierając się o zimną ścianę, ale zaraz zaczęła zrzucać z siebie ubrania, by wejść pod niemal wrzący strumień wody, który jak zwykle przywiódł upragnione rozluźnienie i rozkoszne wspomnienia. Gdy opuszczała zaparowaną kabinę prysznicową czuła się przypływ jakiejś zdrowej energii, wręcz rzec można pobudzenia, które na moment zgasło, gdy przypomniała sobie, że bezmyślnie nie wzięła ze sobą żadnych czystych ubrań i bielizny! Ba, wręcz nawet wszystko zostawiła w bagażniku, w samochodzie. Otuliła się więc ciasno puchatym ręcznikiem, a potem otworzyła drzwi wystawiając za nich swoją głowę. Zawołała przyjaciela po imieniu, a gdy znalazł się w zasięgu jej wzroku poprosiła by zszedł na dół i przyniósł jej walizkę, spojrzała na niego z wdzięcznością mówiąc jeszcze gdzie są klucze i znów zniknęła za drzwiami od łazienki. Wraz jednak z trzaskiem wejściowych drzwi, do jej uszu dobiegł też płacz małego Jamesa, który zbudził się najwyraźniej niezadowolony, bo wciąż jeszcze śpiący o czym przekonała się brunetka gdy tylko znalazła się w pokoju razem z nim. Pochwyciła synka w ramiona zaczynając go rytmicznie kołysać, równocześnie czując jak nieprzyjemnie chłodne strumienie wody ściekają jej z mokrych włosów po plecach, ramionach i dekolcie.
- No już, cichutko, malutki. - Mruczała, a James z każdą chwilą coraz bardziej się uspokajał. Już niedługo potem znów spał słodko, a kobieta ostrożnie odłożyła go na łóżko. Niemal odruchowo poprawiła stos poduszek, kocyk chłopczyka, przyglądając mu się z nieskrywaną czułością i troską.

Unknown pisze...

[no nie, wcale! xd o dzięki Ci łaskawco, czy coś! ;pp nie no serio?!;o przecież Jon jest zarezerwowany dla mnie:| xD
że byś się na mnie wkurzała, o!;> widzisz, zapamiętałaaam;p uf, no to odetchnęłam z ulgą!:D
no bardzo, bardzo! xd OKCIA!:> a dzisiaj? w sumie nic - spałam do 10, bo o tej godzinie zadzwoniła moja koleżanka, że za pół godziny idziemy na miasto xD potem jak wróciłam to się położyć musiałam bo mi głowa pękała, potem zjadłam, teraz ubiłam 5 biszkoptów.. ;p i jestem :d a Ty, jak tam Twój dzień?:> wyuczona na wszystko?;p
no a czy ja powiedziałam, że takie mi się nie podobają?;p ja uwielbiam czarny kolor sooł ;> zachwycam;p oo no to widzisz, dobry pomysł!:> ja to mojej miętowej wiadomo czarne i srebrne dodatki - będą świetnie wyglądać ^^ e tam, nie będzie;p a nawet jeśli wiesz, to i tak łatwiej się znaleźć niż w tłumie czarnych kiecek ;p
spoko było:D ej, ale skoro ja mam przesuwać, powiedź mi dokąd, bo ja nie mam pojęcia :c ok;p ;)]

Unknown pisze...

[no nie, nie. nic a nic!;p haha;d a czy ja coś mówię?;p
no dobra, musiałam sobie przypomnieć o co to chodziło przedtem, ale mniejsza z tym teraz już pamiętam! O! phi!:| tak?:> chcesz uśpić moją czujność?;p
no ja bym Ci bólu głowy nie zazdrościła;p poza tym wysłuchałam jeszcze od dzisiaj mamy kazania, że rzekomo nic nie jem Oo a jeszcze wczoraj mi krew pobrali i blablabla xD spoko, nie? xD ohoho, no to trochę rzeczy rzeczywiście miałaś do zrobienia! ale spoko, masz jeszcze czas na naukę :) nie to co ja!:c
widzisz, znowu mu wciskać jakieś słowa na siłe!;p haha wiem ;pp oczywiście w to nie wątpię;> mhm ;D
a jak już jesteśmy przy tych dobrych pomysłach, to sypnij jakimś co do naszego wątku, co?;p no ja wiem właśnie xd ja w ogóle myślałam, że między nimi mogłoby do czegoś dojść, ale potem Leoś by chyba tego nie przeżył, co? xd]

Unknown pisze...

[omg, serio?! xd aż tak chcesz? xd.. nie no możemy tak zrobić, tylko to Leosia zabije coś czuje xd wgl potem będzie jej to wypominał i wgl będzie na nią zły! :C
no ja stawiam na takie mocne "wejście" - czyli wiesz ostro wstawiona Spencer, Noah też przybity .. a potem poranne wyrzuty sumienia ;D
okej:)]

Przez kolejne dni Spencer skrupulatnie unikała takich sytuacji jaka przydarzyła się, gdy Noah przyniósł walizkę do sypialni. Niby nic takiego ale.. dostrzegła ten błysk w oku, gdy o kilka sekund za długo przystanął w progu lustrując ją spojrzeniem. Sama nie zdążyła w żaden sposób zareagować - z początku w ogóle zapomniała co ma na sobie, dopiero kolejna ściekająca kropla zimnej wody z jej włosów przypomniała jej w co jest odziana. Ale nim zdążyła choćby drgnąć on zniknął mrucząc coś pod nosem. Trochę zawstydzona, pośpiesznie wytarła włosy, ciało i ubrała się w ciuchy wygrzebane z walizki, rozpaczliwie dochodząc do wniosku, że jakimś cudem jej wszystkie bluzki mają zbyt duże dekolty. Jednak gdy dołączyła do Noaha w kuchni udawała, że nic nie zauważyła, że nie zobaczyła jego pożądliwego spojrzenia sunącego po jej obnażonym ciele. Nie. To nie miało miejsca, nie powinno mieć miejsca. Bo ona nie miała zamiaru go w żaden sposób prowokować..

Unknown pisze...

Ale od tamtego momentu jakby atmosfera między nimi nieco zgęstniała. Spencer wyczuwała jakieś dziwne napięcie, chociaż może było to tylko jej osobiste odczucie. Tak czy siak dużo czasu spędzała poza mieszkaniem przyjaciela - głównie spędzała dni w urzędach załatwiając wszystkie formalności, a po każdym takim dniu wracała podminowana, znów przytłoczona rozpaczą, smutkiem. Wiedziała, że swoim zachowaniem, ciągle widoczną tęsknotą za ukochanym rani Noaha. Ale nie potrafiła z tym walczyć, to wszystko ją przytłaczało. A mimo to ciągle nie wyjeżdżała. Nagle powrót do ogromnego domu na Cynamonowej ją przerażał. Nie było tam Leo, wiec budynek wydawał się nadzwyczaj pusty - źle wspomniała wszystkie te samotne wieczory, gdy nawet nie mogła sięgnąć po lampkę wina, bo na górze spał James, chłopczyk za którego była odpowiedzialna. Wiedziała, że jeśli zostanie sama, znowu rozpacz zacznie rządzić jej życiem, że znowu popadnie w dołek, z którego tak ciężko się wygrzebała. Dlatego siedziała Noahowi na głowie, a on nie narzekał, poza tym Spenc miała wrażenie, że niezwykle cieszy go jej obecność i jej syna, chyba nawet nie przeszkadzało mu, że od parunastu dni zajmuje pokój gościnny.
Pewnego dnia jednak Spencer powiedziała sobie dość. Czas wrócić. Czas uwolnić przyjaciela od siebie, bo.. Tym wszystkim dawała mu tylko nawiną nadzieje, a choć było jej z nim naprawdę dobrze, to.. To nie było to czego on chciał. To nie była miłość, to nadal była tylko przyjacielska sympatia. A to, że czasami patrzyła na niego jak na mężczyznę, a nie tylko swojego przyjaciela to była już inna sprawa. Była tylko kobietą, która była świadoma, że ma pod ręką faceta, który zrobiłby dla niej wszystko. Ale nie potrafiła go w żaden sposób wykorzystać, choć.. Przecież już to robiła, czyż nie? Doszła do wniosku, że musi mu jakoś wynagrodzić te wszystkie dni, które mogła u niego spędzić. Wiedziała, że zaproszeniem do siebie nie odwdzięczy się za wszystko co dla niej zrobił, więc.. Postanowiła spędzić z nim wspólny wieczór, sam na sam, bez Jamesa, którego zostawiła u dziadków. Sama zaś wzięła prysznic, ubrała się w najlepsze ubrania jakie ze sobą wzięła, przygotowała im podwieczorek, a potem czekała aż Noah wróci do domu. Tyle tylko, że sprawa na mieście najwidoczniej mu się przeciągnęła, a Spenc? Spenc trochę znudzona, trochę poddenerwowana, trochę znowu popadająca w ten swój melancholijny, rozpaczliwy nastrój sięgnęła po butelkę wina, którą opróżniała do momentu aż usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Wstała niemal natychmiast i poszła przywitać Noaha. Przekrzywiła głowę na bok wbijając w niego świdrujące spojrzenie, a potem nie pozwoliła mu się rozebrać, tylko mruknęła, że wychodzą na miasto! Już dawno nie miała okazji tak po prostu pozwiedzać Londynu, odwiedzić stare zakątki. A jedzenie? Och, zjedzą coś na mieście, prawda? Może kupią kolejną butelkę wina? Tak, Spencer miała ochotę na więcej.

[.. chyba lepiej by było jakbyś tego nie czytala xD doszłam do wniosku, że Noah też może przyjść trochę no wiesz, wstawiony.Dajmy na to spotkał kumpla z którym wypił kilka drinków czy coś? ;pp no nie wiem, zrobisz jak uważasz. chyba, że chcesz żeby Noah był świadomy i wykorzystał Spenc..;> xDD]

Unknown pisze...

[tak właśnie :d ehe, ehe, niewinnie, jasne! ;p ja wolę nie wiedzieć co Ty byś z nim robiła.. xD
cicho, nieważne xd ważne, że teraz już będę pamiętać, o!;p ehe, już się nie tłumacz;pp
no widzisz, a ja nie;p oczywiście, że jem! ;p ja bym nie mogła nie jeść, chociaż nie powiem ostatnio trochę mniej, a raczej - trochę później ;p ale ogólnie z apetytem u mnie dobrze, ja sobie lubię podjeść ^^ / odrobinkę!;p no dam radę, coby nie ;d
no w ogóle..xD tak wiem. xd hihi;d]

Unknown pisze...

[no to.. okej xD o jeżu, niech mu przywali chociaż! *,* ;dd no w sumie racja;p w końcu myślała, że Leoś nie żyje soooł.. dobra, jakoś to będzie w końcu to Spenc i Leoś ono sobie jakoś poradzą :d tylko żeby potem nie było, że Leoś będzie się na niej mścił!;p
hm.. w sumie, bo ona tam niby tabletki brała, ale np. mogły jej się skończyć, a skoro w sumie wiadomo Leosia nie ma, to nie planowała, więc mogła sobie odpuścić.. Więc spoko, może być ;d
haha;D nie aż takie? :> spoko :D
tylko ja nie wiem czy chce tego słuchać! tj czytać!
tak, na pewno. jestem teraz całkowicie poważna! i dobrze, bo to nic Ci nie da!;p
oj tam, wzięły się bo potrafię wyjść bez śniadania z domu, jak np dzisiaj na miasto ;p ano jestem, ale sobie mogę pozwolić! ^^ / oczywiście;d
ehe;p ;dd]

Z zadowoleniem zauważyła, że Noah wydaje się być mile zaskoczony jej niespodzianką, chociaż nie do końca miała ona tak wyglądać. Chwyciła go pod ramię, a potem zaczęła mu opowiadać z entuzjazmem jak to przygotowała dla nich pyszne jedzenie, które teraz stało już przestygnięte i nie bardzo nadawało się do czegokolwiek po pod jej nieuwagę Bruno skorzystał z okazji i skosztował przygotowanej przez niej potrawy. Cóż.. Przynajmniej jemu smakowała, a przynajmniej takie odniosła wrażenie lekko wstawiona Spencer. Teraz coraz przyjemniej szumiało jej w głowie - wszystkie troski, kłopoty, sprawy uciekły z jej myśli. Była tylko ona i jej potrzeby. A jedna z nich była na tyle silna, że coraz odważniej zaczęła wtulać się w bok mężczyzny, niezobowiązująco sunąc ręką po jego koszuli, pod którą malowało się wyrzeźbione ciało - Spencer czuła napięte rozkosznie mięśnie.. Ale wystarczył podmuch świeżego powietrza, który przypomniał jej dlaczego w ogóle opuścili mieszkanie!
- No, chodź idziemy na miastooo. - Zawołała śmiesznie poruszając brwiami ciągnąc go w tylko sobie znanym kierunku. A potem przemierzali Londyn gawędząc wesoło, wybuchając śmiechem co kilka minut. Spencer ciągnęła Noaha w różne rejony miasta - odwiedzali dobrze znajome jej miejsca, oraz te, które obydwoje świetnie pamiętali. W końcu dotarli do jednego, które odkryli wspólnie, mieli stąd świetny widok na London Eye. To tutaj zaczęli wspominać stare czasy: to jak się poznali, to jak potem rozwinęła się ich znajomość, to jak Noah uciekał, to jak ona była ślepa na jego uczucia; gdybali jakby to wszystko wyglądało, gdyby on szybciej wyznał swoje uczucia i.. tak nagle znaleźli się jakoś blisko siebie. Spencer czuła jego oddech na szyi, wzdłuż kręgosłupa przeszedł jej przyjemny dreszcz. Ale w jej głowie zapaliła się lampka i odsunęła się od niego ze śmiechem, gdy niemal kichnęła mu w twarz, gdy jakiś pyłek zaleciał jej do nosa.
A potem wracali do domu, objęci ciasno, teraz dziwnie milczący, z panującym pomiędzy nimi napięciem. A Spencer w dłoni trzymała kolejną butelkę wina, którą zamierzali otworzyć w mieszkaniu - jakoś tak przestali być w ogóle głodni.

[bosz.. masakra. nie idzie mi dzisiaj -.-]

Unknown pisze...

[ahahaha spooko :D no ba:D :) no to spoko ^^
no w sumie trudno będzie jej się dziwić nie?:D no ^^
to dobrze chyba,nie? ;dd
oho, czyli jednak wcale takie niewinne nie były te Twoje marzenia!:> ale tak, milcz, nie chce tego słuchać xD
no! jak trzeba to pamięć mam dobrą!;p
e tam, nie zdążyłam po prostu, ale trochę jogurtu zjadłam!;p poza tym potem jak wpieprzałam kromki jak przyszłam to tego już nie widziała xD ahaha wiem :D / ;pp
;d
powiedźmy, że tak;p no właśnie nie masakra!:> cudnie jest ^^ ahaha spoooko:D (ahaha;d wierzę;d)]

Sapnęła lekko zaskoczona gwałtownym ruchem Noaha, gdy niespodziewanie przygwoździł ją do drzwi. Z niemą satysfakcją patrzyła na jego świdrujące spojrzenie utkwione w jej wargach, które zaraz wygięły się wręcz prowokującym uśmieszku. Nie panowała nad sobą - jej ciało samo reagowało bez udziału ze świadomością. Teraz już nie była tego świadoma, ale gdyby była trzeźwa dobrze wiedziałaby, że wypicie niemal całej butelki wina na pusty żołądek nie przyniesie żadnych dobrych skutków.. Ale wstawiona Spencer ani myślała o tym co się powinno, a co nie. Co wypada, a co nie. Kogo to obchodziło, gdy miało się obok cudownego, niezwykle przystojnego faceta, który pożerał każdą cząstkę jej ciało spojrzeniem? Więc bez protestów dała pociągnąć się w stronę kuchni, gdzie została usadowiona na krześle co wcale jej się nie spodobało, bo ona nie potrafiła siedzieć w jednym miejscu! I zaraz odstawiła butelkę wina na blat, by zaraz zacząć poszukiwania korkociągu wraz z Noahem. Gdy już znaleźli sprzęt w jednej z szuflad ze śmiechem zabrali się za otwieranie butelki. A raczej Noah, bo jej ręce jakoś dziwnie drżały, że ledwo była w stanie utrzymać cokolwiek w dłoniach. Omal nie rozbiła lampki na wino, którą wyjęła by mieli się z czego kulturalnie napić. Podstawiła mu kieliszki pod nos niemal nieświadomie pochylając się by lepiej zaprezentować malujący się pod obcisłą bluzką biust. A potem wciąż uśmiechając się w ten sam zaczepny sposób usadowiła swoje szanowne cztery litery, stukając się z Noahem szkłem wznosząc toast za wspólnie spędzony wieczór. Początkowo tylko powoli moczyła usta w alkoholu, by wreszcie przechylić naczynie i niemal duszkiem opróżnić je z czerwonego napoju. Ponownie podstawiła pod nos Noaha swoją lampkę unosząc brwi w geście, który wymownie sugerował, że życzy sobie dolewkę, a on bez protestów spełnił jej zachciankę za co obdarzyła go jednym z tych swoich specjalnych uśmieszków.
Tę lampkę opróżniała nieco wolniej, palcami nieśpiesznie sunąc po ramieniu przyjaciela, by wreszcie zawędrować dłonią na jego kark, gdzie zaczęła podrażniać skórę paznokciami. Przez jej zamglony umysł przebiła się jakaś niewyraźna myśl, coś w rodzaju tej lampki ostrzegawczej, ale została on stłumiona przez kolejny łyk wina, oraz dłoń mężczyzny która spoczęła na jej biodrze. A Spencer? Spencer nie protestowała, nadzwyczaj ciekawa co będzie dalej. Więc tylko przymrużyła te swoje zielone oczęta wbijając w Noaha nieodgadnione spojrzenie.

Unknown pisze...

[ja też :D
a ja biedną Spenc:C xD
no to.. dobrze;D
a co, chcesz mi opowiedzieć o swoich fantazjach? xDD szkoda?:> xD
w Twoim wypadku wątpie, że zapamiętasz, mogę się założyć, że już nawet nie wiesz o czym dokładnie mówimy ;pp
no serio xd niczym zwlokłam się łóżka, to kurde zostało mi 15minut na ogarnięcie!;p no właśnie nie mam pojęcia!:| xd (oo serio? xd ahahha faajnie.. xd już się boje pomyśleć jak sobie mnie wyobraziłaś!;p)
przepraszam. wiem, że idzie mi świetnie! sorrcia, mój błąd xd no powaga;) cudnie jest ^^ (;pp)
btw. tak sobie myślę, czy nie zrobić na Krk tak, że Mikołaj strzeli pogadankę Oskarowi? ;>]

Wszystko nagle zaczęło dziać się tak szybko, że Spencer aż dostała zawrotów głowy choć nie wiedziała czym dokładnie jest do spowodowane. Być może miał w tym swój udział słaby dostęp tlenu do jej organizmu, bo ciężko było jej się oderwać od ust mężczyzny, by zaczerpnąć oddechu. Miała wrażenie, że gdy tylko ich wargi się zetknęły coś wybuchło, coś sprawiło, że byli już tylko oni i ich zniecierpliwione ruchy, nienasycone pieszczoty. Jak przez mgłę widziała ich drogę do sypialni. Pamiętała jak co chwila jej ciało było przyciskane do ściany, jak mężczyzna zdzierał z niej kolejne części ubrania, a ona nie pozostawała mu dłużna ani w tym, ani w spragnionych pieszczotach. Jej oczy rozbłysły zachęcająco, gdy wylądowała na jego łóżku już tak naprawdę naga, bo tylko skromny skrawek koronki spoczywał jeszcze na jej biodrach, ale Noah pozbył się go jednym, zwinnym ruchem. Zaśmiała się cicho, wyginając usta w kuszącym uśmieszku, który zaraz zniknął, gdy wargi szatyna odnalazły ponownie jej. A potem, jeśli to co działo się wcześniej jeszcze nie było szaleństwem, stało się tym właśnie teraz. Jej dłonie błądziły po nim całym, szukając wrażliwych miejsc, zaznając się z jego ciałem. Pragnęła doznań, pragnęła rozkoszy. To jak wcześniej, na co dzień potrafili się porozumieć czasami wręcz bez słów sprawdziło się i tutaj. Już po chwili z ust Spencer zaczęły wydobyć się pojękiwania, jej ciało wiło się po jego dotykiem, drżąc spragnione najwyższego spełnienia. Aż wreszcie je dostała, a jej palce w naturalnym odruchu mocniej przejechały po jego plecach pozostawiając po sobie różowe ścieżki, by wreszcie opaść i z całą mocą zacisnąć się na pościeli. Z ust wyrwał się jej niekontrolowany krzyk, a oczy przymknęły się spełnione. Rozkoszowała się doznaniem rozlewającym się po całym jej ciele; na wargach igrał jej zadowolony uśmieszek. Oddech i serce nie zdążyło jej się jeszcze nawet uspokoić, gdy mężczyzna dał jej do zrozumienia, że to jeszcze nie koniec. Nie miała nic przeciwko.
Aż wreszcie obydwoje opadli w skołtunioną pościel, zmęczeni, zadyszani, spoceni, ale rozkosznie spełnieni. Serce waliło Spenc jak dzwon, gdy oblizywała nabrzmiałe od pieszczot wargi. Leżała rozkoszując się tym co własnie przeżyła - alkohol i seks przyniosły jej w końcu upragnione, całkowite rozluźnienie, które pragnęła już od dawna. Przez umysł zaćmiony wypitym trunkiem, wtuliła się w bok mężczyzny będąc przekonaną, że jest nim jej ukochany. Odszukała jeszcze na moment jego usta, by dojść do wniosku, że coś jej się tutaj nie zgadza ale nim zdążyła jednak pomyśleć, czy też sprawdzić co jej tu nie gra.. Macki snu zabrały ją w ciemność.

Unknown pisze...

[i co z tym Krk bo nie wiem co tam mam pisać ;d po prostu przesunąć akcje do Wigilii czy Oskar ma porozmawiać z Mikołajem, czy co? xd]

Unknown pisze...

[serio boisz się Mikołaja?:> no nie wierzę ;p ale spoczi, pomyśle.. potem. bo teraz już ledwo składam zdania, więc odpiszę tylko tutaj, ok?:)
haha tak, jakoś nie umknęło to mojej uwadze ^^
ta.. ale nie możemy narzekać, nie?;p
chyba.. :D
nie, o każdej godzinie to brzmi dziwnie, serio;p to "szkoda" to były Twoje słowa!;p
tak myślałam właśnie;> widzisz, a ja ciągle pamiętam, ha!;> więc nie muszę się bawić w rozszyfrowywanie naszych komentarzy.. ale Tobie życzę powodzenia;p
tak wiem, następnym razem się poprawię, wyjdę na miasto w piżamce, ale najważniejsze, że najedzona, nie?;p no, maaskara:| (no, boje się!;p)
dzięki! chociaż wiem, w końcu jestem osom, nie?!;p ahaha tylko troszeczkę, ale i tak było fajnie :D]

Nie była w stanie przypomnieć sobie kiedy spało jej się tak dobrze. Pamiętała tylko nieprzespane noce, przepełnione ponurymi rozmyślaniami, rozpaczą, tęsknotą. Dziś jednak było inaczej - była zrelaksowana, dziwnie spełniona, rozluźniona. W głowie miała błogą pustkę, którą zapewniła jej odpowiednia dawka alkoholu. Nie zraził ją nawet poranny ból głowy, który wyrwał ją z objęć Morfeusza. Czuła się jakby coś miało zaraz rozwalić jej czaszkę, ale póki co średnio skupiała się na tym uczuciu, bo uparcie próbowała przypomnieć sobie co tu w tym wszystkim jest nie tak. Grzebała w otępiałej głowie w poszukiwaniu przyczyny swoich koszmarów - za kim ostatnio tak tęskniła, co sprawiało, że nie potrafiła żyć? Przecież wszystko było na miejscu - obok czuła ciepło drugiego ciała, James dzisiaj słodko spał dając rodzicom spokojną noc, nie przerywaną jego płaczem. Ale dlaczego w żołądku cięgle czuła jakiś nieprzyjazny uścisk, a nie miało to żadnego związku z mdłościami, które uderzyły w nią, gdy tylko odrobinę drgnęła. Długo zwlekała nim odważyła się otworzyć oczy - nie żeby bała się światła, które pewnie przy takim bólu głowy będzie nie do zniesienia. Czuła, że.. Że gdy tylko rozchyli powieki pozna przyczynę tego nieokreślonego uczucia, że coś się tutaj nie zgadza. Była niemal pewna, że nie chce się dowiedzieć co.
Ale w końcu musiała otworzyć oczy. Pierwsze co do niej dotarło to to,że wcale nie jest w swoim łóżku, w swojej sypialni, w swoim łóżku na Cynamonowej. Kolejnym wrażeniem był zapach drugiego ciała, który ani trochę nie pasował do mężczyzny u którego boku budziła się przez ostatnie dwa lata[?]. I bolesna prawda, która do niej dotarła, gdy tylko podniosła spojrzenie do góry niemal zwaliła ją z nóg - a przynajmniej zrobiłaby to, gdyby stała. I pomyśleć, że gdy się budziła chciała wyszeptać "dzień dobry Leo". Ale to nie był Leo. To ciało, ta twarz, to ramię, które trzymało ją przy sobie nie było jej ukochanym. Bo jej ukochany nie żył co przypomniała sobie z okrutnym ciosem, jakby ktoś przywalił jej w brzuch odbierając na moment oddech. To był Noah. Jej przyjaciel.. Gorączkowo zaczęła odgrzebywać szczątki z wczorajszego wieczora, ale.. Nie zdążyła poukładać tego w logiczną całość, bo ból w czaszce się nasilił, jakby chciał o sobie przypomnieć. Zacisnęła odruchowo powieki, przyciskając palce do skroni, jakby to mogło choć odrobinę uśmierzyć bolesne pulsowanie.

Unknown pisze...

[ o widzisz, a ja dopiero teraz zerknęłam na zegarek w sumie i.. też już idę, bo chce rano wstać i wszystko ogarnąć jakoś.. ^^. (ech z moich planów nic nie wyszło co do "nauki" ;x ;pp).
Dobrze, to dzisiaj będę sobie śniła o.. kurwde.. zrobiłaś to specjalnie bo wiesz, że gustuje głównie w brunetach! a Ty cholero mała.. ;p Może jakiś przystojny blondyn też się znajdzie.. Ale muszę pomyśleć, haha ;d
Miałam Ci życzyć erotycznych ale zmieniłam zdanie.. Śnij sobie o jednorożcach:* po południu odpisze na wszystko.. a teraz idę, dobranoc, do pisania!;d
ps: dzięki, ja to się gubię w tym czasie co tu panuje..;p]

Unknown pisze...

[no, a ja dopiero jestem.. teraz mnie wołają na drugie danie, więc cóż odpiszę za chwilę, ale pewnie Ciebie już nie będzie.. Więc spiszemy się wieczorem:)]

Unknown pisze...

[no, a nie 'już'? xD no to moi mi tam nic nie mówili, jak zwykle zresztą ;p spali sobie spokojnie, czy coś ^^ a Tobie dobrze, że się upiekło, miałaś szczęście;p e.. w sumie nic nie wyszło, ale nadal planuje dzisiaj to wszystko ogarnąć :d (cicho xD dzisiaj wszystko mi wyjdzie, tak tak!:> :D)
zauważyłam ;p a ja Ci tu wczoraj wymieniłam z 5 przystojniaków, bo dopiero potem doczytałam o tych brunetach i wszystkich musiałam wykasować -.- xD (btw. może Leoś przejmie wizerunek Rafaela Lazzini'ego?:>) ale spoczi śniłam o Paulu Wesley'u i Ericku z TB, o!:> ;pp (i tak, tak nadaj jej jakieś imię, chociaż wiesz wystarczy, że powiesz, że odzywa się Twoje alter ego czy coś xd)
nie, a co było?:> (hahaha;dd) mhm;)
to to akurat wiem;p tylko mi się zapomina ile oni czasu już byli ze sobą odkąd się spotkali;p ]

Owszem, Spencer nie kwapiła się by spojrzeć Noah'owi w twarz. Czuła się dziwnie skrępowana, zażenowana, onieśmielona. Czuła jak z każdą sekundą czuje coraz boleśniejszy uścisk w żołądku jakby ktoś zawiązał na nim pętle i złośliwie zaczął ściskać ją coraz mocniej. Bo wiedziała, że to wszystko to był jeden, ogromny, wielki błąd. Tyle tylko obawiała się, ze Noah wcale tak na to nie patrzy. Żałowała, że wczoraj film kompletnie jej się nie urwał.. Nie, wróć. Żałowała, że w ogóle sięgnęła po tą butelkę wina, która odebrała jej zdolność logicznego myślenia, ale skoro to już się stało wolałaby nic z tego nie pamiętać, bo to wszystko do niej wróciło. Strzępki z wczorajszego wieczora odtwarzały się powoli pod jej zaciśniętymi powiekami układając wszystko w logiczną, choć lekko zamazaną całość, niemal przyprawiając ją o zawroty głowy. Ale ona wiedziała, że to wszystko nie powinno się wydarzyć. Była jednak boleśnie świadoma, że sama do tego dopuściła. Niemal prowokowała Noaha, który nie mógł długo walczyć z pokusą. Nie pomagał fakt, że obydwoje byli porządnie wstawieni, bo to ich wcale nie tłumaczyło. Nie tłumaczyło JEJ!
Chciała zapaść się pod ziemie, chciała się rozpłynąć lub mieć magiczną noc i móc cofnąć czas.. Ale.. stało się. Stało się coś co nie powinno się stać. Ta myśl dudniła jej w głowie tylko pogłębiając i tak już nieznośny ból. Gorączkowo zaczęła się zastanawiać czy uda jej się zniknąć z sypialni nim Noah się obudzi, uciec do drugiego pokoju i po prostu wmówić mu, że nic takiego nie miało miejsca, ale.. Było już za późno. Poczuła jak ciało do którego wciąż była przytulona bojąc się choćby drgnąć, poruszyło się. Spencer rozpaczliwe wstrzymała oddech, ale dłoń mężczyzny już zawędrowała do jej twarzy zmuszając ją, by na niego spojrzała. Przez moment jeszcze unikała jego spojrzenia, ale wreszcie musiała odważyć się i spojrzeć mu prosto w oczy. Bała się tego co mogła w nich dostrzec.. A było to nieme pytanie. I co miała zrobić? Zacząć krzyczeć żeby ją zostawił, nie dotykał? Powiedzieć mu że to był błąd, że to nie powinno się wydarzyć? To wszystko wydawało się nieodpowiednie, chociaż wyrażałoby jej prawdziwie odczuć, ale.. Wiedziała, że wina leżała po obydwu stronach. Nie mogła obwiniać tylko jego, chociaż niczego bardziej nie pragnęła jak tego, by to on był winien, by to on ją wykorzystał, ale nie. Wcale tak nie było. Więc nie mogła zachować się tak jak podpowiadał jej pierwszy odruch, bo wiedziała jak bardzo zraniłaby tym Noaha, ale nie mogła go też oszukiwać. Zagryzła nerwowo dolną wargę, a potem powoli zaczęła podnosić się do siadu. Kurczowo trzymała przy sobie pościel, by zakryć przynajmniej swoje piersi, ale wtedy z przerażeniem stwierdziła, że zabiera materiał z ciała przyjaciela, więc zamarła w połowie tylko chowając twarz w dłoniach.
- Noah co myśmy zrobili? Jak do tego doszło? - Wyszeptała zerkając na niego; mimo wszystko była ciekawa co on o tym myśli. To dałoby jej podpowiedź jaka jej reakcja byłaby najodpowiedniejsza. Może on też żałuje? Chociaż była to chyba złudna nadzieja..

[moje to dopiero jest masakra!-.-
do wieczora;) i .. dzięki ;d]

Unknown pisze...

[ta cudnie,wiem ;p nie, Twoje też jest spoko, chociaż w sumie chyba spodziewałam się innej reakcji ze strony Noaha;p
no dobra, nieważne xD no narzekać nie mogę ;p tak, czy coś, bo ja nie wnikam co oni robią za zamkniętymi drzwiami ;p nie, nie wyszło bo dorwałam się Trylogii Czasu i jakoś tak mi czas z nią upłyną, a teraz oglądam film;p więc nie mówmy o nauce, ok?;p (..;p)
wiem, martwi mnie Twoja wredna strona swoją drogą. ;p no!:c (no to co, oczu nie widać na wszystkich zdjęciach, a Leoś jakby miał jakiś tatuaż to by mu nie zaszkodziło, lubię facetów z tatuażami;> więc moja Spenc też na takich leci^^) no troszeczkę Ci nie wyszło, masz racje, ale mnie to tam akurat pasowało xd (oj, to chyba nie do końca zdrowe, nie?;p każdy ma jakieś alter ego, ale żeby je tak przywdziewać na zamianę, to to już chyba trochę zachwiania osobowości, czyż nie?;p)
e to niefajnie, ja czasami pamiętam. ;p chociaż często tylko po przebudzeniu, ale.. zawsze ^^
tak, zapomina mi się ;p
e tam, on tylko chciał mu dać do zrozumienia, że ma go na oku, a teraz Oskarek będzie mógł udowodnić, że Mikołaj się co do niego pomylił. no jakoś wybrniesz, poza tym wiesz, te zbliżające się kroki to Martynka, więc może im przerwać :) znaczy, na pewno im przerwie więc nic się nie bój;p]

Unknown pisze...

Domyślała się, że Noahowi marzyło się, by przywitała go uśmiechem, jeszcze ufniej wtulając się w jego bok, z oczami promieniującymi radością, a może nawet ochotą na powtórkę z nocy. Nie mógł jednak na to liczyć, a jeśli miał choćby nadzieje na cokolwiek z tego był zwyczajnie naiwny, co Spencer przemknęło przez głowę z gorzkim posmakiem goryczy. Uświadomiła sobie jednak, że to tylko ona jest winna jego złudnej wierze, bo sama dawała mu nadzieje, że kiedyś będą razem. Nic jednak nie mogło równać się z tym co zrobiła wczoraj - kusiła go, sprowokowała, pozwoliła mu na to wszystko. Bo wczoraj jej umysł był zaćmiony trunkiem, który spożywała na pusty żołądek, a dzięki czemu przejął on kontrolę szybciej niż stałoby się to normalnie. Nie myślała o konsekwencjach, była tylko kobietą spragnioną rozkoszy, gdzieś podświadomie wiedzącą, że dzięki niej uzyska dawno upragnione rozluźnienie. Szkoda tylko, że trwało to tak krótko, bo już teraz czuła się jak najgorsza osoba pod słońcem. Paliły ją wyrzuty sumienia, w duchu błagała niebiosa by dały jej jeszcze jedną szanse i cofnęły czas. Byłaby wtedy roztropniejsza, nie dopuściłaby do tego wszystkiego. Ale nie. Nie było możliwości by cofnąć czas, chociaż Spenc oddałaby za to wszystko.
Zachowanie Noaha wcale nie ułatwiało jej sprawy. Jeszcze przed momentem chciała to wszystko wymazać z pamięci, dałaby wiele, by mgli udawać, że nic się nie stało, ale gdy Noah tak właśnie postąpił wcale nie było jej lżej. Widziała jak unika patrzenia na nią, jak jednym jego celem jest jak najszybsze opuszczenie sypialni. Poczuła się jeszcze gorzej, bo nagle pomyślała, że mężczyzna pewnie myślał, że ona go po prostu wykorzystała. Chciała chwilę rozkoszy, więc skusiła faceta zakochanego w niej po uszy, a teraz zamierzała udawać, że nic nie miało miejsca. Ale to nie było tak! Po pierwsze była wstawiona i to solidnie, i nie panowała nad sobą. Po drugie nie była przecież tak okrutną osobą, może była nieco egoistką zatrzymując go przy sobie nie chcąc stracić przyjaciela jakim zawsze dla niej był, ale nie byłaby zdolna wykorzystać go w taki sposób. A po trzecie.. Nigdy świadomie by tego nie zrobiła - i to nie chodziło o Noaha. Chodziło o Leo. O pamięć o nim. Choć mężczyzna już nie żył, choć poszła do łóżka z innym tak naprawdę nieświadomie, gdzieś w trakcie tego wszystkiego gubiąc się i myśląc, że jest z ukochanym to.. To nie miało znaczenia. I tak czuła się jakby go zdradziła. Wiedziała, że te wyrzuty sumienia powinna zepchnąć na dalszy tor, ale jakoś nie potrafiła. A do tego wszystkie było to dziwne zachowanie Noaha - on chciał udawać, że nic sie nie stało, ale ona nie potrafiła. Chciałaby ale to nie było fair. Chciała wszystko wyjaśnić, że to był błąd, że do tego nie powinno dojść, że jest jej przykro, że dała mu w ten sposób nadzieje, ale.. Nie dał jej na to szansy po prostu od niej uciekając. A ona tłumiąc szloch opadła na poduszki marząc o tym by po prostu zniknąć, rozpłynąć się w powietrzu. A potem doszła do wniosku, że jest tylko jedna rzecz, którą może teraz zrobić. Zniknąć. Miała niejasne wrażenie, że właśnie tego życzy sobie brunet, więc zaraz zerwała się z łóżka. Wyciągnęła z walizki czystą bieliznę i pierwsze rzeczy z brzegu, bo z tego co pamiętała większość jej ubrań znajdowała się albo w kuchni albo w przedpokoju. Nieważne. Miała stąd zniknąć, to było jasne. Gdzieś po drodze zgarnęła swój telefon wybierając numer do rodziców, by powiedzieć im, że za niedługo przyjedzie po Jamesa, a potem rozłączyła się zaczęła pakować swoje rzeczy do torby. W połowie tej czynności jednak zamarła, gdy z walizki na ziemie wypadło stare opakowanie po środkach antykoncepcyjnych. Spencer opadła na podłogę nagle całkowicie pobladła, a lodowaty uścisk w żołądku nie miał nic wspólnego z mdłościami czy ciągle pulsującym bólem w głowie.

Unknown pisze...

[ tak, tak wiem ;D spoko, znam ten stan! tylko się nie denerwuj jak ja;p nie wiem jakiej, ale innej po prostu;p
;pp czy ja wiem czy taka szczęściara?;p bez przesady;p no co, nie śmiej się ;p tak, nie dołuj mnie, oszczędź mi tego, zwłaszcza, że właśnie sięgnęłam po maturę a biol.. -.-
no własnie martwi mnie bo jest wredna;p a to do Ciebie nie pasuje;p (a co, nie kręcą Cię tatuaże? ;d bo mnie bardzo ;d ale spoczi, można poszukać kogoś innego, albo Rafaela, tylko zdj gdzie ich nie widac ;p
btw http://www.fordmodelsblog.com/wp-content/uploads/2011/12/2-RAFAEL_LAZZINI_MADE_IN_BRAZIL_4_2011_STEWART_SHINING.jpg <3 ;DD) to dobrze, że wiesz;> (ahaha ;dd)
tak, tak;p
;p
widziałam:) oj tam, Mikołaj nie jest taki zły, bez przesady :D]

Nie miała pojęcia jak długo siedziała wpatrując się w znajome opakowanie, trzymane w nieznacznie drżącej dłoni. Potem obraz jej się zamazał, gdy z trudnością próbowała przypomnieć sobie kiedy ostatnio zażywała lek - nie miało to większego sensu, bo jednego była pewna, że nie brała jej ani wczoraj, ani przedwczoraj, a czy to czy wzięła ją kilka dni temu naprawdę teraz się nie liczyło. A jednak tkwiła licząc dni wstecz, by ostatecznie ustalić, że przestała je brać zaraz gdy dowiedziała się o śmierci Leo, gdy w jej domu zjawili się Ci dwaj mężczyźni z najokrutniejszą wiadomością. A potem? Potem była już tylko rozpacz, stres, a gdy z niej jako tako wyszła kompletnie zapomniała o środkach antykoncepcyjnych, bo przecież jakby nie patrzeć mogła je sobie odpuścić skoro nie było już Leo, więc nie miałaby z kim się kochać, prawda? Szkoda tylko, że nie pomyślała, że kiedyś może się porządnie upić i stracić rozum. Nie miała jednak teraz co gdybać, mogła jednak pluć sobie w twarz, że do tego wszystkiego dopuściła, do tej wczorajszej nocy.. A potem nagle zerwała się na równe nogi i zaczęła przeszukiwać podłogę, łóżko, pościel. Szukała jednego, małego, szeleszczącego papierka. Tyle tylko, że nigdzie go nie było. Opadła na brzeg łóżka z powywracaną pościelą ledwo powstrzymując się by nie trzepnąć się głowę. Byli pijani, kto by wtedy myślał o zabezpieczeniu, czyż nie?
Nakazała sobie się uspokoić. Nie mogła panikować. Bo przecież to nic nie znaczyło. To była tylko jedna noc.. Nie mogła mieć takiego pecha! Jeśli Ktoś tam na górze ją choć odrobinę lubi oszczędzi jej tego koszmaru. Powtarzając sobie, że musi oddychać na lekko drżących nogach wstała i niemal niepewnie otworzyła drzwi sypialni jakby bała się, że zaraz za nimi dostrzeże wściekłego Noaha, który nie dopuści jej do słowa, który będzie na nią zły,że go tak wykorzystała. A to nie było tak! To miał być tylko zwykły, miły wieczór, bez takiego zakończenia! Odetchnęła cicho gdy nie dostrzegła mężczyzny nigdzie w pobliżu - przemknęła do łazienki by choć trochę się odświeżyć, a potem dopiero zebrała się na odwagę by stanąć twarzą w twarz z przyjacielem. Tyle tylko, że nigdzie go nie zastała. I gdy już zaczęła się martwić, zdała sobie sprawę, że brakuje tu też jeszcze jednego osobnika, a mianowicie Bruna. Potwierdzeniem jej podejrzeń był krótki liścik, zostawiony obok aspiryny, ale ból głowy na moment znow poszedł w zapomnienie - "porozmawiamy, jak wrócę" te słowa zmroził ją i sprawiły, że chciała uciec stąd jak najszybciej i jak najdalej. Nie mogła tego jednak zrobić - to nie byłoby fair. Poza tym musiała mu wytłumaczyć, że to nie jest wcale jak myśli! Więc tylko zażyła zestaw przygotowany najwyraźniej dla niej, a potem opadła na krzesło popijając wodę ze szklanki. Minuty ciągnęły się w nieskończoność.

Unknown pisze...

[;p spoczi póki co mniej więcej ogarniam jest dobrze;> :D no więc wiesz.. nie spodziewałam się czegoś takie;p
skoro tak twierdzisz..;p no wcale, właśnie widze;p tia, coby nie..
no własnie że aż tak ;p źle, niby dlaczego? :> (arr, tatuaże są seksi :D no dobra, nie to nie;p no ale co z twarzy jest przystojny nie zaprzeczysz!;p tak, taki był plan xd) mhm;p
a czy ja mówię, że nie?;p
on się tylko martwi o Martynkę :>]

Z każdą upływającą minutą zastanawiała się po co tak właściwie to robi. Nie miała ochoty wysłuchiwać jaką to jest rzekomo suką, bo wykorzystała przyjaciela do swoich niecnych planów - nie dość, że już od jakieś czasu żeruje na jego uczuciach dając mu być może tylko naiwną nadzieje, że w jej świecie kiedyś znajdzie się miejsce dla innego mężczyzny poza Leo, tak teraz jeszcze wykorzystała go seksualnie tylko podgrzewając jego wiarę, że kiedyś im się uda. Że to nawet stanie się teraz! Bo miała nieodparte wrażenie, że właśnie to o niej myśli Noah. I może lepiej byłoby go zostawić z taką myślą, może z nią potrafiłby ruszyć dalej, zapomnieć o niej, wyzbyć się uczuć, które do niej żywił. Ale.. nie potrafiła. Nie mogła pozwolić by tak na nią patrzył, a to była znów ta cholerna, egoistyczna iskierka nie pozwalająca stracić jej przyjaciela, jedynej bliskiej jej osoby, która jej tak naprawdę została. Bo tak byli jeszcze rodzice, był jeszcze James, ale to nie było to samo. Oni nie mogli jej wspierać tak jak tego potrzebowała, nie mogli z nią być w ten sposób jak Noah. I nie wiedzieć czy dobrze robi czy nie nadal tkwiła w kuchni sącząc wodę, choć prawdziwą ochotę miała na filiżankę kawy, ale nie ośmieliła jej sobie przygotować, nagle czując się jak intruz w tym mieszkaniu, jakby nie miała tu już żadnych praw.
A potem nagle usłyszała dźwięk głośno zatrzaskiwanych drzwi, rzucanych butów i psich pazurów na podłodze. Wszystko w niej się spięło, w żołądku pojawił się znajomy chłód, gdy przypomniała sobie, że prawdopodobnie kochali się bez zabezpieczenia. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że boi się Noaha, jego gniewu i niemal natychmiast doszła do wniosku, że nawet nie zapyta czy się zabezpieczyli. Przecież to i tak nie miało sensu - zaraz pewnie wyrzuci ją za drzwi nie dopuszczając do głosu. Zacisnęła boleśnie wargi i dłoń na szklance gdy w drzwiach pojawiła się jego sylwetka. Próbowała podłapać jego spojrzenie, ale on ignorował ją, ruszając do ekspresu. Więc czekała - teraz wszystko zależało od niego. Zdziwiła się, gdy postawił przed nią filiżankę z upragnionym napojem. Nie sięgnęła jednak po niego, chociaż nagle wyschło jej w gardle, a cały jej organizm domagał się kofeiny. Czekała jednak na.. Na coś. Na cokolwiek ale na pewno nie na takie słowa! Nie spodziewała się ich. Niemal nieśmiało spojrzała na niego, marszcząc nieznacznie brwi.
- Dlaczego? Przecież uważasz, że Cię wykorzystałam. Nie udawaj, że tak nie jesteś. Jesteś na mnie zły.. - Wyszeptała nerwowo obracając opróżnioną z wody szklankę w palcach. Wiedziała co mówiła - pamiętała jego chłód, bijącą złość, gdy rano opuszczał sypialnie. Może bolała ją wtedy cholernie głowa, może była na kacu, ale wiedziała co widzi. - Powinnam odejść. Dać Ci w końcu spokój. - Dodała spuszczając wzrok na swoje dłonie.

Unknown pisze...

[no wiesz, zawsze może być gorzej,nie?;p ja postanowiłam przygotować się na wszelkie możliwości, o;p spoko, żaden problem:* xd naprawdę nie wiem czego.. wydawało mi się, że może no nie wiem.. z początku chociaż będzie bardziej podekscytowany czy coś? Nie wiem, zresztą już nieważne bo już po przepadło, nie?;p
A czy ja mówię, że nie?;p dobra, nieważne ;)
tak, właśnie, dokładnie;p nie lubisz? ;p a mi się wydawało, że jest wręcz odwrotnie;p dobrze, już będę milczeć? :) ;p e.. no to już jesteś? xD po prostu z naszej dwójki to ja jestem ta zła i wredna ;p (no mi przecież też nie wszystkie się podobają;p ale ogólnie lubię;> a jego są właśnie seksiaste, chociaż nie powiem - sporo ich;p no właśnie <3 ;D e.. co to jest?;p ja tam się uśmiałam;p seksi majtki!:):):) :d)
no to tylko Ci się wydawało;p
tylko troszeczkę :D miałam w planach, że zagrozi Oskarowi, że mu ręce połamie jak skrzywdzi Martynkę, że nie będzie miał czym wiosłować na tym swoim łóżku, ale doszłam do wniosku, że bym przegięła xD]

Nie umknęło jej jak Noah podkreśla w swoich słowach prywatne "ja". Myślał teraz o sobie, a Spencer przyjęła to z niejaką ulgą, bo nawet jeśli do niedawna wszystko zależało od niej, teraz też dużo zależało od niego. Bo ona nie miała wątpliwości, że powinna odjeść, że tak będzie najlepiej dla niego, ale też i dla niej, chociaż ona nie chciała tracić Noaha. Ale po tej wspólnej nocy, po tym wszystkim to było chyba zbyt skomplikowane jak dla niej. Najnormalniej nie potrafiła się w tej sytuacji odnaleźć, kompletnie nie wiedziała czego się spodziewać, nie miała pojęcia jakie oczekiwania ma wobec niej Noah. Czuła się zawstydzona, zażenowana, zagubiona. A całej sprawy nie ułatwiał jej fakt, że się nie zabezpieczyli. Wiedziała, że już trochę świruje, ale po tym wszystkim co przeszła z Jamesem nie można było jej się dziwić.
Nie miała nawet śmiałości patrzeć mu w oczy, ale on ją do tego zmusił. Więc zajrzała w tej jego piękne oczęta i jak zwykle pokazał jej, że mówi szczerze. Chciał by została, chciał by nie uciekała. Mogła poczuć się nawet urażona z faktu, że postrzega ją trochę jako tchórza, że tylko rzekomo ucieczki jej w głowie, ale w jego przypadku tak właśnie było. Chciała uciec, chciała zniknąć mu z oczu, bo wydawało jej się, że tak będzie najlepiej, najwłaściwiej. Tyle tylko, że on ją zatrzymywał, a ona nie potrafiła się oprzeć, bo wizja pozostania z nim była kusząca, ale zarazem przerażająca. Bo.. do tej pory, po tym jego wyznaniu jakoś im się układało, ale jak to będzie wyglądać teraz, gdy byli ze sobą w ten najintymniejszy i najrozkoszniejszy sposób?
- Tak ogólnie.. - Powtórzyła za nim, ni to rozbawiona, ni to lekko zmieszana. Pamiętała ten tekst, pamiętała kiedy go mówił - zawsze odczytywała go bezbłędnie. Czyli na nią też był jednak trochę zły. Może miał ją głównie za winną, bo przecież to ona wymyśliła ten wspólny wieczór, a potem bezceremonialnie uwodziła go, a on po prostu nie mógł się oprzeć. Z każdą chwilą miała wrażenie, że szalka z winą przechyla się w jej stronę..
- Ale jak to sobie teraz to wszystko wyobrażasz? Po tym co się stało..? - Zapytała, by zaraz zagryźć wargę i zerknąć na niego z ukosa. Po chwili nieco śmielej wbiła w niego spojrzenie, czekając na jego odpowiedź. Przekrzywiła nieznacznie głowę na bok, a potem nieco uniosła brwi do góry, by ostatecznie znów westchnąć i zwiesić głowę. - Zresztą.. W końcu i tak będę musiała wrócić do Murine. - Dodała cicho. Bo to tam był jej dom, nie tutaj. Stolica już nie była jej miejscem. Jej miejsce było w tym zacisznym miasteczku, z którego jako mała dziewczynka z chęcią się wyprowadziła kuszona wizją ogromnego Londynu pełnego perspektyw i możliwości.

Unknown pisze...

[dobra, to ja w takim układzie też się zmywam już. No może uda nam się jutro jeszcze wymienić kilka komentarzy ;) ja w sumie ogólnie mam być na miejscu o 19, więc pewnie zmyje się gdzieś po 18, ale wiadomo trzeba się przyszykować i wgl.. wiec zobaczymy jak to wyjdzie;D
także do spisania, dobranoc:*]

Unknown pisze...

[e tam, głupoty gadasz, przecież wiesz, że ja uwielbiam Twoje arcydzieła :D więc wen nie ma prawa się obrażać, bo to wszystko miało Ci w pokrętny sposób uświadomić, że czas przestać narzekać, bo zdarza Ci się to coraz częściej - jak nie na długość, to na jakość, a wszystko jest naprawdę świetne :);* tylko Ci się wydaje, że w Ciebie nie wierzę Słońce;p no chodziło mi może nie tyle o podekscytowanie, co szczęście, że w końcu miał Spencer w sposób jaki chciał, ale tak już po ptokach ;p
oj tam tylko Ci się wydaje, że nie wiesz:> ej, teraz będziesz mi robić wyrzuty, że nie tknęłam nauki?;p
tak, zauważyłaś? To chyba dobrze, nie?;p tak, tak zrób z siebie baranka, chociaż coś czuje, że Ci to nie wyjdzie, zwłaszcza to milczenie ;p (jeżu, przecież nie każdy tatuaż mnie jara, bez przesady;p ale jak facet ma to dodaje mu to męskości, chociaż to też zależy gdzie go sobie strzeli ;p no ba, a może nie?;p no to coś Ci nie wyszło;p)
mhm:D
no tak właśnie myślałam ;p o kurczę, dosć długo zastanawiałam się, że niby gdzie się tak pomyliłam, ale spojrzałam na swoją odpowiedź wcześniejszą i wszystko stało się jasne xd]

Unknown pisze...

Z jakimś cierpkim posmakiem na języku przełknęła jego słowa, zwłaszcza te ostatnie, gdy wspominał, że ich przyjaźń nie jest idealna, a ona gorzko pomyślała, że kiedyś była. A może tylko jej się tak wydawało, bo nie była świadoma jakimi uczuciami do niej pała tenże mężczyzna. Teraz jednak już nie liczyło się to co było przedtem, bo przecież wyznanie Noaha zmieniło wszystko, dzisiejsza noc tylko skomplikowała ich relacje. Bo już wcześniej nie było jej łatwo, a teraz kompletnie nie wyobrażała sobie jak po tym wszystkim mają wrócić rzekomo do porządku dziennego. Bo chociaż chciałby zapomnieć o ich nocnych, miłosnych ekscesach, wymazać je z pamięci to nie potrafiła. Przed jej oczami nieustannie przewijały się jakieś urywki to z ich wspólnej nocy, te ze wspólnego wieczoru na mieście, a powodowało to tylko, że czuła jeszcze większe wyrzuty sumienia niż na samym początku.
I nagle tak po prostu zaczęła tęsknić za swoim domem na Cynamonowej - teraz jakoś dziwnie pustym, ale zawsze jej własnym. Może ostatnio spędzała tam tylko i wyłącznie samotnie czas wspominając ukochanego, tęskniąc za nim rozpaczliwe, błagając Boga, czy kogoś kto nad nimi czuwa, by zwrócił miłość jej życia. Może tamto było bardziej ponure, przygnębiające, może nieustannie tkwiła w jakimś martwym punkcie, ale nagle wydało jej się, że tamten czas był lepszy, bo przynajmniej zapewniał jej pewną rutynę, monotonię, wręcz nudę, której powoli znów zaczynała pragnąć. A życie w Londynie tylko wszystko skomplikowało, znowu namieszało jej w życiu sprawiając, że nie potrafiła tego wszystkie schludnie poukładać. Zdawała sobie, że to tylko i wyłącznie jej wina, bo przecież to jej własne nogi odnalazły drogę do przyjaciela po kłótni z ojcem. Ona sama świadomie zgodziła się tutaj zamieszkać te kilka dni, które ewidentnie się przeciągnęły. To ona sama nie odeszła, gdy tylko z ust bruneta padło wyznanie miłości. To ona sama była przyczyną wczorajszych wydarzeń. Nie mogła szukać winnych, chociaż pewnie wydarzenia losowe i jakieś poboczne postaci zaprowadziły ją do tego punku, ale większość decyzji podjęła świadomie zdając sobie sprawę z konsekwencji, których miała nadzieje uniknąć.. Nie udało się. I oto siedziała w kuchni z przyjacielem, który kochał ją, z którym wczoraj się kochała i nijak nie potrafiła wyobrazić sobie ich dalszych losów. Jednak dłoń mężczyzny spoczywająca na jej ręce jakoś dodawała jej otuchy; to jej mówiło, że może jednak rzeczywiście sobie poradzą, że wspólnymi siłami uporają się z tym wszystkim.. Ale czy na pewno? W końcu wszystko mogło się idealnie ułożyć dopiero, gdy ona odwzajemni jego uczucia, ale to nie było możliwe, a na pewno nie teraz, gdy ciągle żałoba po ukochanym była tak świeża i tak bolesna. Jednemu jednak nie mogła zaprzeczyć, że wczorajszy seks z Noahem był naprawdę udany i choć czuła się z tym trochę nieswojo z przyjemnością wspominała jego boskie ciało dające jej prawdziwą rozkosz. Wiedziała jednak, że to nie ma prawa się powtórzyć - głównie ze względu na niego.
- Ale ja chcę. - Odparła w końcu mając wrażenie, że minęło mnóstwo czasu odkąd padły jego słowa. Splotła ich palce razem. Przez moment wpatrywała się w ich złączone dłonie, a to jakoś wydało jej się dziwnie obce, bo w jej pamięci ten gest kojarzył się tylko z Leo. Uparcie musiała jednak przypominać sobie, że jego już nie ma, że ona powinna ruszyć naprzód, że Leo chciałby by była jeszcze szczęśliwa, nawet jeśli nie będzie to taka pełnia szczęścia jaką tylko on mógł jej dać. Więc tylko jeszcze mocniej ścisnęła jego dłoń, a potem wreszcie na niego spojrzała. Przekrzywiła nieznacznie głowę na bok, unosząc kąciki warg w bladym uśmiechu, który zaraz zgasł. Nie mogła pojąć jakim cudem wczoraj potrafiła się śmiać.
- Nie uciekam. Zostaje. - Dodała jeszcze ledwo poruszając ustami, sama nie wiedząc czy mówi bardziej do niego czy do siebie.

Unknown pisze...

[och, no Karola, przecież wiesz, że ja uwielbiam Twoje odpowiedzi i te krótkie i te długie, bo i tak mnie zawstydzasz tym jak świetnie budujesz zdania, jak niecodziennie potrafisz opisać wiele rzeczy, jak bogate jest Twoje słownictwo!:)(jeszcze?;p) haha nie wątpie;> trzymam za słowo! Nowy Rok - Nowe postanowienia więc okcia;d ja też przestaje, chociaż nigdy przecież tego nie robiłam!;p tak wydaje Ci się!;p:) no dobra może nie chciał po pijaku, ale tak czy siak..:> :D
tak, tak zauważyłam, że masz dość krótką pamięć do niektórych spraw;p no mam nadzieje, że nie!;p
wiesz, zawsze się mogę zmienić! a przynajmniej postarać to zrobić czy coś.. xD nie że nie wierzę, tylko Cię już trochę znam, Słońce;> :D (no nie wiem czy wiesz!;p jeżu, ale serio?;p teraz mi się nie chce szukać ;p ale spoczi jak znajdę taki mega seksi to Ci wyślę ^^ hahah :d btw. pamiętasz tatuaż-motylek Teda z HIMYM? xDD <3 to był sam seeeks.. xDD)
no no serio, do mnie?!;o przecież nie jestem aż taka okrutna;o ! xD ta.. cudowne tak właśnie xD
oj, no to szkoda, ale to nic, ja w sumie wychodzę za 3h ale jeszcze się praktycznie nic nie ogarnęłam bo mamie w kuchni pomagałam;p a rano to się jeszcze za wódką olatałam! xD no ale mniejsza, spiszemy się jutro:) haha spooczi będę czekać!;p
ojejkuu, jakie trafne życzenia! dziękuje!:* I ja Tobie życzę przede wszystkim spełnienia marzeń, ale też żebyś nieustannie marzyła, bo marzenia są częścią człowieka ;) byś zawsze mała do czego dążyć, miała swój cel i ostatecznie zawsze go osiągała. Dużo zdrowia, pieniędzy też bo przecież i one ułatwiają nam życzcie. Miłości, dużo miłości! Zadowolenia z barmana, żeby golił zarost, żebyś nie musiała go oglądać w rozsypce, żebyś zawsze była dla niego tą seksowną Karolą, nawet kiedy wyglądasz jak zapuchnięty chomik:d i żeby był dla Ciebie taki kochany jak jest, żeby Ci przywoził Twoje ulubione chusteczki z Biedronki jeśli złapiesz katar(oczywiście kataru Ci nie życzę, ale wiadomo jak to bywa;p!). Żeby już więcej nie miała żadnych operacji i wgl :D Żebyś świetnie wybawiła na weselu, studniówce ^^ Żebyś miała same 5 w szkole, żebyś była zadowolona ze świadectwa, a w przyszłym roku szkolnym świetnie zdała maturę i dołączyła do mnie do Krakowa i została moją sąsiadką czy coś :D No i Tobie też szalonej nocy, żebyś jutro świetnie się czuła, genialnie wybawiła:) i Ty też trzymaj się ciepło:*]

Unknown pisze...

[ahahah okej :D w sumie to się cieszę ^^ (ok:> ale wiesz ja tak moge w nieskończoność ;p!) tak właśnie :D no, nic a nic!;p no wiem, wiem, Noaś przecież jest kochany;p
a czy ja się śmieje?;p może powinnaś, może nie.. ale tak dzisiaj daj mi jeszcze spokój!:D
uf, to dobrze!:D o, o a na mnie to się zbulwersowałaś, że wątpię! a pf! ;p wiem, że racja ;D (ale tatuaże Rafaela są seksi!:> ;D taak, symbol ladacznicy czy jakoś tak :DD)
powinnaś to wiedzieć, hellouuu!;p e tam, na jedno wychodzi ;p
zauważyłam :D ;) no przecież nie mogło go zabraknąć, nie?!;D na to liczyłam,że trafiłam!:> :*
impreza świeetna :D wybawiłam się bosko ^^ a jak się czuje? hm, no teraz już całkiem dobrze :d chociaż rano trochę mnie głowa bolała, ale to już mnie bolała jak wracałam ;p no i trochę mnie mdliło ale wszystko już okej haha :D a Ty jak tam?:> opowiadaj!:>]

To nie było tak, że Spencer kompletnie chciała uciekać z Londynu. Oczywiście tutaj już nie było jej miejsca i ona to wiedziała, ale mimo wszystko był tu Noah do którego towarzystwa na nowo się przyzwyczaiła, a nie potrzebowała na to dużo czasu, bo przecież kiedyś był w jej życiu niemal codziennie, tylko potem wyjechał i zniknął. Teraz przynajmniej znała jego pobudki, ale czy to tak naprawdę cokolwiek zmieniało? Nie, mogło być jej tylko głupio i przykro, że to ona nieświadomie zmusiła go do wyjazdu z miasta, które uwielbiał, w którym miał swoje miejsce. Tak czy siak, naprawdę zależało jej na nim, na jego przyjaźni. Chciała by był obok, tyle tylko, że jego nadprogramowe uczucia[bosko to ujęłaś :D] trochę, a nawet bardzo komplikowały ich relacje, sprawy między nimi. Już teraz było momentami trochę krępująco, gdy Noah wahał się jak się przy niej zachować - objąć ją czy może nie, lub tego typu sytuacje. Kiedyś nie miał takich problemów. A co będzie teraz? Teraz gdy poznali się od tej najintymniejszej strony, poznali swoje ciała w całości.. Cóż, gdyby byli zwykłymi przyjaciółmi, którzy po prostu upili się i nad sobą nie zapanowali, to teraz pewnie śmialiby się z tego sądząc, że teraz rzeczywiście poznali się od wszystkich stron i nie mają przed sobą żadnych tajemnic, w żadnej sferze. Wtedy prościej byłoby przejść do porządku dziennego nad tym co się wydarzyło, ale pomiędzy Noahem, a Spenc wcale nie miało być tak prosto. A przynajmniej brunetka była o tym przekonana.
- Nie musisz dziękować. Przecież wiesz, że mi też zależy na naszej znajomości. - Odparła również szeptem, teraz to ona trochę zmartwiona, że unika patrzenia na nią. Ale, gdy zadał kolejne pytanie chyba wolałaby, aby na nią nie patrzył. Powiedziała w jego oczach i słyszała w tonie jego głosu coś takiego, co mówiło jej, że chciałby usłyszeć "nie". Tyle tylko, że.. To by było kłamstwo, bo Spencer od razu uznała to za błąd i nie potrafiła inaczej na to patrzeć.
- Chyba tak będzie najlepiej.. - Odparła powoli, odpowiednio ważąc słowa. Nie chciała go ranić, naprawdę. Ale to, że było im razem dobrze nie miało chyba teraz żadnego znaczenia. - Uważam po prostu, że jeśli kiedykolwiek mielibyśmy to zrobić to.. nie w taki sposób. Wiesz o co mi chodzi? - Dodała zagryzając wargi. Bo.. Jeśli rzeczywiście kiedyś miałoby im się udać, mieliby się stać parą to.. Stałoby się to za zgodą obydwu stron, a raczej z udziałem ich trzeźwej, prawdziwej świadomości.

[btw. możesz trochę przewinąć albo coś do tego momentu aż Spencer mu powie, że chyba jest w ciąży, albo coś?;p]

Unknown pisze...

[no właśnie:D więc się ciesze ;p (hahah tak myślałam;p) haha no musimy:> i będziemy :d hihi^^ ale to nie to samo co Leoś..;> ;D
no to się mylisz!;p okej, boje się?:> ];-> to nic trudnego, haha:D
ahaha wiem i się przyzwyczaiłam? :D czy coś ;dd :* (no Tobie się podobać nie muszą.. o gustach się nie dyskutuje czy coś, nie?;d haha ;d)
no i to jest prawidłowa odpowiedź ;p wychodzi!;p
hm, bo miało nim być, ot co!;p no :D jak zawsze, serio?:> :D
no coś na kształt kaca, ale spoko nie mam tendencji do wymiotowania więc dwa łyki coli mi pomogły rozruszać żołądek;p też się cieszę :D oo no to super;) ja się bawiłam w sumie moim stałym towarzystwie więc wiedziałam, że będą boscy :D hah ;D o nie, jak mogli Cię upijać?!;p (ojejku Karola była pijana?!*.* :D ale spoko znam to, robiłam to samo haha:D a Twój barman nie był zazdrosny?:> ) no to super :D oo, czyli jak się spotkamy idziemy na tequilę, skoro po niej kaca nie masz?:D
no ba :d
no jakoś tak ;) wiesz okres jej się będzie spóźniał, a ona już panika, a potem wyjdzie, że to zwykłe rozregulowanie przez odstawienie antykoncepcyjnych tabletek czy cos;p]

Unknown pisze...

[a i jeszcze jedno - teraz jestem jeszcze tylko z pół godziny, pewnie zdążę już tylko na Krk odpisać:) znikam na jakąś godzinę i wracam :D
i btw. dlaczego Oskar nie powiedział Martynce że ją kocha tylko stchórzył?!:c xD]

Unknown pisze...

[no także tak ja pisałam niedawno - odpisałam już na Krk, teraz znikam na jakąś godzinę, półtorej :) do potem:)]

Unknown pisze...

[o kurcze, to niesamowite haha :D (;pp) najdłużej jak potrafimy :> no to ba <3 ok, to może zróbmy tak, że.. wiesz ona mu powie co podejrzewa, a potem ucieknie do Murine czy coś, a on za nią pojedzie i coś tam właśnie zaczną się całować i tu bam, nagle Leoś?:D
no i dobrze;p o kurde, jestem wręcz przerażona! (nie cwaniakuj za dużo :p)
haha :d (droczysz się?:> dobrze wiedzieć;d)
no.. w sumie racja;p tak, powiedźmy, że nieważne;p
no raczej ^^ no to super;> ;D
e tam, prawie w ogóle;p mhm ^^ no tak, tak ;) ale miałam na myśli to, że przy stole z nimi siedziałam i wiesz głównie można powiedzieć, że z nimi się bawiłam, ale było mnóstwo osb których nie znałam i też się świetnie z nimi wybawiłam :D ahaha to norma zazwyczaj jest, że tak się ludzie mieszają :D ja pamiętam jak byłam na 18nastce u kumpla to w drugiej sali wesele było i się przyszli do nas weselnicy bawić :DD (Roma?;p dlaczego Roma?;p haha spooko;p w ogóle moja mega cudna sukienka, w sumie też miniówa tak się podciągała do góry jak tańczyłam, że maskara! -.- ale i tak w niej cudnie wyglądałam!;p) hahaha :D (to masz racje, że groźne jeśli Ci się spodobało;p ale spoko, pierwszą oznaką alkoholizmu jest to jak komuś wódka smakuje czy coś.. xD nie, nie dziwie się przecież ;p aaaaa, rozumie, czyli Ty miałaś większe powody by być zazdrosną - czaje ;D) tak, tak wiem bardziej wyrafinowane? :p
;D
;)
haha domyśliłam się w sumie xD
aha, ok :D
nie, skąd;p
spooko :D]

Unknown pisze...

Mogła się domyślić, że tak to wszystko się właśnie skończy - tym, że Noah będzie jej unikał. Przeczuwała to, gdy krótkim "wiem" uciął ich rozmowę, ale tym co utwierdziło ją w tym przekonaniu była sypiania wysprzątana wprost na błysk i opróżnione szuflady w szafach. Może w ten sposób Noah próbował też dostosować się do tego co postanowili, więc że będą udawać, że tej nocy wcale nie było, ale.. To wszystko sprawiło, że Spenc poczuła się jeszcze bardziej skrępowana. Najbardziej jednak bolał ją fakt, że swoim zachowaniem skrzywdziła przyjaciela - wiedziała, że na tę sprawę patrzą trochę inaczej. Może i obydwoje byli pijani, ale to nie zmienia faktu, że ze strony Noaha w to wszystko wchodziły też uczucia głębsze niż tylko pożądanie i podniecenie. Dla niego to nie był tylko czysto fizyczny stosunek mający na celu doprowadzić ich wspólnie na szczyt rozkoszy, ale coś bardziej.. emocjonalnego. Dla Spenc niestety tak nie było. Dla niej to był tak naprawdę tylko seks do którego na trzeźwo nigdy by nie dopuściła. Bo po pierwsze już dawno przestała chodzić do łóżka z facetami tylko dla zwykłej rozkoszy, ale po drugie i co najważniejsze była świadoma uczuć Noaha i nie byłaby zdolna go tak wykorzystać, chociaż wiedziała, że gdyby chciała to.. Mogłaby. Bo przecież wystarczyłoby chwycić jego brodę w palce, przycisnąć wargi do jego warg, a reszta poszłaby już gładko. Bo owszem, mężczyzna pociągał ją fizycznie, ale nie kryło się pod tym nic głębszego - żadna miłość, tylko.. przyjaźń.
Kolejne dni były dla niej katorgą. Bo już nie chodziło tylko o to, że Noah najnormalniej w świecie przez prawie tydzień jej unikał wymigując się pracą, ale głównie chodziło o ten nieustannie towarzyszący lęk. Bała się, że się nie zabezpieczyli - owszem może prezerwatywa nie dawała stu procentowej pewności, ale zawsze to jakieś dziewięćdziesiąt siedem albo osiem szans, że się nie wpadło. I owszem, musiałaby mieć ogromnego pecha, gdyby tak właśnie było, ale z drugiej strony Los miał tendencje do pogrywania sobie z nią w ten sposób. Tyle tylko, że to już nie było ani trochę fair, po tym co przeszła z Jamesem. Kolejna ciąża po prostu musiała być zaplanowana, pomijając już fakt, że Spencer wcale nie chciała kolejnego dziecka. Gdy był Leo po cichu marzyła, że kiedyś znowu spróbują, że może tym razem będą mieli córeczkę.. Ale Leo już nie było, więc żadne dziecko nie wchodziło w grę. Może w dalekiej przyszłości, gdyby rzeczywiście związała się z Noahem, rzeczywiście coś do niego poczuła.. Ale nie! Nie teraz, nie w taki sposób. Po prostu nie! Nie chciała jednak świrować - odruchowo, gdy przyjaciel wreszcie do niej "wrócił", chciała odmówić wina, ale w porę ugryzła się w język i zawsze powoli sączyła swoją lampkę. Dni mijały, a ona powoli zaczynała wyzbywać się obawy. "Głupia Spenc, nie panikuj" - powiedziała sobie kiedyś z kpiną patrząc we własne odbicie w lustrze podczas porannej toalety. I choć cień ciąży przestał ją nieustannie prześladować, to jednak od czasu do czasu do niej wracał. Stawała się wtedy dziwnie zamyślona, odległa, spięta. Miała wrażenie, że Noah coś wyczuwa, bo ukradkiem czasem przyglądał jej się w lekko podejrzany sposób, ale ona udawała, że nic nie widzi.. Jak zwykle, o ironio.

Unknown pisze...

Ale potem nadszedł ten koszmarny dzień, gdy okres zaczął się jej spóźniać. Starała się tym nie przejmować, ale minął jeden, drugi, trzeci dzień i.. Nic! A ona zaczynała coraz bardziej panikować. Już wyobrażała sobie scenę w której mówi Noahowi, że jest w ciąży. Z nim!.. Jak zareaguje? A może w ogóle nie powinna mu tego mówić? Jak to wszystko przeżyje? Przecież teraz nie może tak ryzykować, bo jest James, który już jest połowie sierotą! Odrzuciła jednak od siebie wszelkie znaki zapytania dochodząc do wniosku, że.. Pierw pójdzie do ginekologa, dopiero potem będzie się martwić. Testom ciążowym już nie ufała - nieraz już wprowadziły w błąd. Tyle tylko, że jej plan trzymania języka za zębami nie wypalił. Podczas kolacji wypiła więcej niż powinna - nie, nie była wstawiona, po prostu Noah wlał w nią wystarczającą ilość wina, by rozwiązać jej język. Miała podejrzenie, że był to jego jakiś niecny plan.. Ale wtedy się nad tym nie zastanawiała. Po prostu wbiła w niego spojrzenie już mówiące, że zastanawia się jak to wszystko powiedzieć..
- Noah ja wiem, że nie mieliśmy już do tego wracać, do naszej wspólnej nocy, ale.. Ja już dłużej nie potrafię. Ja.. - Urwała nerwowo ciągnąc z kieliszka kolejny łyk wina brutalnie uświadamiając sobie, że jeśli rzeczywiście jest w ciąży to jest to jej ostatnie wino przez najbliższe 9 miesięcy, o ile w ogóle donosi dziecko!

[źle wymierzyłam długość;p]

Unknown pisze...

[no!;p haha ok;D hm.. no to nie wiem jak ona ma się z nim niby związać.. Znaczy może zróbmy tak, że.. Powie mu o tej ciąży, z nim pójdzie do ginekologa i się razem dowiedzą, a potem wrócą do niego do mieszkania i dajmy na to Noah ją pocałuje, a ona w tej wiesz euforii szczęścia da się podnieść emocjom, a potem wyjedzie! i on się wkurzy, bo pomyśli, że ucieka przed uczuciami do niego i przyjedzie do Murine że albo będą razem albo w ogóle no i ona się zgodzi i znowu się zaczną całować, rozbierać, a tam bam! Leos?:> okej:D
spoko xd (no dobra, ale nie przeginaj!;p)
(wiem, osom.. xD ta, nieważne xd)
e.. nie serio? :D
czy coś, tak właśnie;pp
a ja chyba jutro nie idę do szkoły :> dokładnie tak ^^ oł.. to niefajnie xd (mhm;p a ile masz w ogóle tych alter ego, co?;p bo zaczynasz mnie przerażać xDD no wiadomo!;D ) ;p (mieszanie bywa najgorsze chociaż to też zależy;p mhm, na jakiś czas?:>) haha tak myślałam, właśnie;p
no.. tak xD
no, wcale!;p
nie, tym razem to nie był spam! no chyba,że moje wątkowe odpowiedzi też uznajesz za śmieci! dobrze wiedzieć!
haha okej, spoko mną się nie przejmuj znajdę sobie zajęcie;p ok:)]

Stanowczym ruchem zasłoniła otwór lampki wolną dłonią, by uniemożliwić mężczyźnie dolania tam choćby kropli trunku. Pokręciła lekko głową patrząc mu w oczy - choć miała ochotę opróżnić butelkę z winem do końca, górę wziął rozum i świadomość, że jeśli naprawdę jest w błogosławionym stanie.. To nie powinna pić. Już w ogóle, ani kropli. I gdy mężczyzna odstawił czerwony napój z powrotem na bok, niemal natychmiast pochwyciła jego drugą, wolną dłoń w uścisk. Nie wiedziała czego chce, miała okropny mętlik w głowie, a z nerwów żołądek ściskał jej się boleśnie. Nie wiedziała jakiej reakcji oczekiwać ze strony Noaha - a co jeśli jemu nie uśmiecha się wizja zostania tatusiem i tylko się na nią wścieknie i zostawi ją z tym wszystkim samą? To nie pasowało do jej przyjaciela, ale brała każdą opcję pod uwagę. Rozważała każdą możliwość, bo.. Potrzebowała jego wsparcia, może głównie dlatego, że sama czuła się w tej sytuacji cholernie zagubiona - wiedziała, że jeśli to prawda znowu stanie przed najważniejszym wyborem w swoim życiu, tyle tylko, że.. Tym razem będzie całkiem inaczej. Wtedy był z nią Leo, jej największa miłość i choć wybrała opcje, która go zraniła, wiedziała, że on ostatecznie zrozumie, bo to był owoc ich miłości, a ona nie potrafiła tak po prostu go zabić. Teraz był z nią Noah, mężczyzna do którego żywiła tylko ogromną sympatię. Był też James, który był jej oczkiem w głowie, jedynym który tak naprawdę zachował ją przy życiu po stracie ukochanego. I nie mogła go tak zostawić, nie mogła ryzykować, że może go całkowicie osierocić.. Przecież on jest taki malutki, taki bezbronny. Potrzebuje jej, jego mamusi! Zepchnęła jednak te myśli na dalszy tor, świadoma, że nad tym wszystkim będzie jeszcze miała czas się zastanawiać. Póki co musiała tę wieść jakoś przekazać brunetowi, a nie miała bladego pojęcia jak. " Słuchaj, myślę, że będziemy mieć dziecko." - każda taka wypowiedź w jej głowie brzmiała nadzwyczaj idiotycznie, a co dopiero, gdyby ją wypowiedziała na głos.
Wzięła jednak w końcu głęboki wdech, a potem ze świtem wypuściła powietrze, zaraz odnajdując spojrzenie Noaha. Nieświadomie przysunęła się do niego trochę bliżej, a potem powoli rozchyliła usta..
- Noah, wydaje mi się, że mogę być.. - Tutaj na moment urwała przełykając głośno ślinę, równocześnie wbijając w niego świdrujące spojrzenie. Nie chciała by cokolwiek jej umknęło, nawet najmniejszy grymas, mrugnięcie. Musiała wiedzieć co naprawdę o tym sądzi. -.. w ciąży. - Dokończyła wreszcie, nieznacznie przymrużając powieki, wstrzymując oddech, ze spiętymi mięśniami czekając na jakąkolwiek reakcje z jego strony.

Unknown pisze...

[em, no to po prostu tak przeskakujemy? ok, to jak tam chcesz:) ja się dostosuje. A nie wiem, może przyjść jak Spencer po prostu stoi z Noahem w salonie i się z nim całuje, a on nie wiem na przykład bluzkę jej ściga, czy coś.. Jak chcesz;)]

Unknown pisze...

[spoko, rozumie. no przecież piszę, że się dostosuje..;p wcześniej na pewno nie;p]

Unknown pisze...

Ostatni tydzień był dla Spencer czystym szaleństwem. W tym wszystkim początkowo najbardziej przerażał ją entuzjazm Noaha, który starał się w sobie tłumić, ale kiepsko mu to wychodziło, bo okazało się, że mężczyźnie marzyło się zostanie tatusiem, a Spenc nie mogła i nie potrafiła mu powiedzieć skąd biorą się jej obawy. Wiedziała, że gdyby opowiedziała mu całą historię z Jamesem nie patrzyłby na nią w ten sposób - z wyrzutem, że nie potrafi cieszyć się z kolejnego dziecka w drodze. Ale nie miała na to siły, już wolała być tą złą, jak zwykle, która krzywdzi wspaniałego faceta niż wdawać się w szczegóły. Poza tym tu nie chodziło tylko o niebezpieczeństwo jakie niosła ze sobą niezaplanowana ciąża, ale.. O sam fakt, że ona jednak się pojawiła. Że będzie to dziecko Noaha, że poczęło się podczas pijańskiego zapomnienia. Że znowu stanie przed koszmarnym wyborem - i była niemal pewna jaką decyzje podejmie, gdy patrzyła w twarz swojego ukochanego synka, który z każdym dniem coraz bardziej przypominał jej Leo.. Ale potem wszystko zniknęło wraz z wizytą u ginekologa. Świat stał się prostszy, jaśniejszy, a Spencer nawet nie starała kryć swojej ulgi i uśmiechu, chociaż ograniczała go w obecności Noaha, mówiąc mu tylko, że tu chodzi o to, że prawdopodobnie nie miałaby szans donosić dziecka do końca przez swoją chorobę. Nie wdawała się w szczegóły, nie mówiła o rachunku - ona albo niemowlę. To już nie było ważne.. Niestety to całe wydarzenie tylko zmieniło podejście Noaha do sprawy. Miała wrażenie, że wszystko nagle zaczął odczytywać błędnie, że zaczął robić sobie zbyt duże nadzieje, a jej uczucia względem niego się wcale nie zmieniły. I któregoś dnia po prostu spakowała walizkę, pożegnała się z nim i .. W końcu wróciła do siebie. Do swojego ukochanego domu. Gdy tylko znalazła się na podwórku, przekroczyła próg domu uderzyło w nią to wrażenie, że to właśnie tu jest jej miejsce. Nie zaznała jednak długo spokoju, bo następnego dnia zawitał u niej Noah. Nigdy nie wiedziała go takiego - zdecydowanego, a zarazem rozdartego jakby był świadomy odpowiedzi jakiej może od niej usłyszeć, czyli tej w której ją traci. I gdy postawił przed nią ultimatum, Spencer zachowała się jak prawdziwa egoistka. Nie mogła go stracić, nie mogła stracić przyjaciela, nie mogła stracić ostatniej osoby na którą mogła liczyć w taki, a nie inny sposób. I powiedziała `tak` trochę wbrew sobie, ale widziała w tym korzyści i dla siebie i dla niego. Poza tym może kiedyś rzeczywiście zdoła go pokochać? I była świadoma, że jeśli te uczucia przyjdą do niej potem, a ona by go odtrąciła nie miałaby szans go już odzyskać. A on najwyraźniej szczęśliwy, chyba myśląc, że ona coś do niego poczuła i że to było przyczyną jej wyjazdu - ucieczka od uczuć względem niego, pochylił się i zaczął ją całować. A ona nie protestowała, poddając się jego wargom. A potem zaczął odnajdywać jej słabe punkty, błądząc po jej szyi, muskając zarys jej piersi pod bluzką.. I nim się obejrzała ją samą opętała żądza. Z zadowoleniem przyjęła moment w którym mężczyzna sięgnął do jej koszuli by się jej pozbyć, ale.. Nie pozwoliła mu tej czynności do kończyć, bo cofnęła się nagle od niego jak poparzona, wpatrzona w jakiś punkt nad jego ramieniem. Dostrzegła tam jakiś ruch i..
Nie wierzyła w to co widzi. Wszystko rozmazało się i został tylko ten człowiek, który tak cholernie przypominał Leo. Może miał nieco zbyt bujny zarost jak na niego, może był trochę jakby niezdrowo zmęczony, ale.. To był on. Te jego oczy. Usta. Nos. Postawa. Budowa ciała. To był on! Tyle tylko, że ona nie mogła w to uwierzyć. Przecież on nie żył. Pochowała go kilka miesięcy temu! To nie mógł być on, po prostu nie mógł.. Bo jakim cudem? Pobladła na twarzy jakby zobaczyła ducha (bo szczerze powiedziawszy wydawało jej się właśnie, że widzi zjawę) wpatrywała się w postać, nagle nie potrafiąc złapać oddechu. Wiedziała, że któregoś dnia po prostu oszaleje.

[Nawias zaraz, bo tak się podjarałam Leosiem, że musiałam pierw na wątek odpisać;dd <333]

Unknown pisze...

[nie ma za co?;p (będę, będę!;p)
(ani ciut, ciut?:C ;p haha;p)
ok, niech Ci będzie;p
;d
no..;p a muszę na korki, a mam w ciul materiału! poza tym jutro mamy niby mieć spr z historii także wiesz.. xD spoko, ja pewnie też dopiero wieczorem zajrzę ;) ahahah spoko :D to chyba dobrze, że wtedy byłaś hm.. nieświadoma?;p (mhm;p spoko, przeciez nie twierdzę, że nie jest fajna;p ) (mhm, to dobrze;p oo jak słoodko! tyle tylko,że to niby barman powinien się wtedy Tobą opiekować, czy coś xD to Ci fajnie :D ja się nie mogę już doczekać mojej studniówki!<3;D)no to wiadomoo :D
;pp
hihi^^
jasne, jasne, już się nie tłumacz;p
;p :)
tak, tak krzyczałabym ;p zresztą też się już bardzo stęskniłam za Leosiem! i w sumie dopiero jak zobaczyłam Twoją Leosiową odpowiedź uświadomiłam sobie jak bardzo!<3]

Unknown pisze...

W jej głowie pojawiło się milion scenariuszy dla których widzi mężczyznę, który wygląda identycznie jak jej ukochany. W pierwszym odruchu doszła do wniosku, że to jego duch, który nawiedza ich dom! Potem, że to te palące wyrzuty sumienia z powodu całowania innego mężczyzny przyjęły kształt Leo.. Każdy jednak ten scenariusz wydawał się nieprawdopodobny czyż nie? Ale był tak samo niesamowity jak to co mogło wydawać się zwykłemu obserwatorowi zwyczajne - że stoi tak mężczyzna z krwi i kości. Tylko jakim cudem, skoro kilka miesięcy temu go pochowała?! To nie było możliwe. Ale potem ta postać się poruszyła, rozdzieliła ją od Noaha. Ale Spenc nie zwracała na to uwagi, jej spojrzenie nieustannie utkwione było w jeszcze niedawno podobno zmarłym ukochanym, który zostawił ją, osierocił ich dziecko.. Na swojego przyjaciela zerknęła tylko raz, po to by upewnić się, że i on widzi Leo. Żeby znaleźć potwierdzenie, że on naprawdę tu jest, że nic sobie nie uroiła. I nie zdołała też nic powiedzieć, gdy nagle szatyn skoczył do bruneta, najwidoczniej pragnąc mu po prostu przywalić. Nie miała siły go powstrzymać, bo ciągle nie mogła wyjść z szoku..
A potem usłyszała jego głos. Niebiański, najcudowniejszy dźwięk, pieszczący jej uszy w najrozkoszniejszy sposób. I posłuchała go robiąc krok w tył i choć sofa stała tuż za nią jakimś cudem zdołała potrącić stolik niemal tracąc równowagę. Odzyskała ją jednak bez niczyjej pomocy wciąż mając wzrok utkwiony tylko w mężczyźnie o karmelowych oczach. I powoli, pamiętając o jego łagodnej prośbie, a raczej wręcz rozkazie, zaczęła uginać kolana, by opaść na kanapę, ale ostatecznie nie zrobiła tego. Wyprostowała się gwałtownie, a potem błyskawicznie pokonała dzielącą ją odległość od ukochanego. Musiała go dotknąć, musiała go poczuć. I lekko drgającą dłonią sięgnęła do jego twarzy, chociaż siedziała w niej piekielna obawa, że jeśli go tylko dotknie, on pryśnie i zniknie jak mydlana bańka. Nic takiego się nie stało, a ona śmiało zaczęła błądzić po jego rysach jego twarzy, odnajdując znajome miejsca, obrysowując kontur jego ust wciąż drżącym kciukiem. I nadal nie wierzyła, ale gdzieś w kącikach jej ust zaczął migotać nieśmiały wręcz uśmiech, a w oczach zaszkliły się łzy. Bo jeszcze parę chwil temu była pewna, że już nigdy go nie zobaczy, że nigdy już nie spojrzy w jego cudne oczy, że nigdy nie usłyszy jego wspaniałego głosu. A on nagle był tu. Stał tu przed nią. Cały i zdrowy. ŻYWY!
- O mój Boże, Leo, to naprawdę ty. TY! Naprawdę Ty.. Ja jak, jakim cudem, przecież oni wszyscy mi mówili, że nie żyjesz, że.. - I nagle głos jej się załamał, gdy przypomniały jej się wszystkie tamte straszne, okrutne, koszmarne chwile. Nic nie mogło równać się z bólem jaki wtedy czuła. I potem nagle przytłoczona wszystkimi emocjami, które z impetem ją opętały, zdała sobie sprawę, że jej świat znowu cały drży, że ten słaby grunt pod nogami który sobie z ciężkim wysiłkiem zbudowała przez ostatnie miesiące usuwa jej się spod nóg. Ale teraz już wrócił Ktoś, kto będzie potrafił to wszystko naprawić, przywrócić do normy..
A potem dotarło do niej jeszcze coś - że ziemia nie usuwa jej się spod nóg tylko w ten metaforyczny sposób, ale prawdziwy. I uświadomiła sobie, że Leo wcale nagle nie wziął ją na ręce tylko nogi jej zmiękły, a ona powoli zaczynała osuwać się w ciemność. Rozpaczliwie więc chwyciła się koszuli ukochanego, przerażona myślą, że jeśli potem się obudzi znowu go nie będzie. Że to wszystko okaże się tylko snem..

Unknown pisze...

[no raczeej <33 omg LEEEEOOOOŚ <3333
no.. chyba raczej tak nie? :D (to dobrze, że wiesz;p)
dobra, to może teraz ja po prostu już zamilknę?;p
znaczy koleś pewne i tak przeloży sprawdzian - sam pewnie będzie na kacu i nie będzie mu się chciało pytań wymyślać, ale wiesz ^^ tak jak Ty wolę nie ryzykować! ;D no to tak;p ahaha serio? xd wierzyłaś w horoskopy? xd spooko :D (mhm, spoko, dobrze wiedzieć;p) (mhm, chyba, że tak!;p hahah może nie :d nie pozwalam Ci umierać ;p no <3 no my w szkole;p) to nie brzmiało przekonująco;p
jasne, jasne;p i widzisz znowu się tłumaczysz, a to Ci nic nie da!;p ale sorry nie uwolnisz się od moich śmieci, przykro mi.
<3]

Unknown pisze...

[btw, chciałam odpisać na Krakowie, ale.. ej nie wiem co xD w sensie Oskar chce żeby z nim zamieszkała, tak?;p a w tym pudełku co jest? ;> bo nie wiem czy mam pisać o tym czy skupić się póki co tylko na kluczach ;d]

Unknown pisze...

Nie miała pojęcia jak długo spoczywała w otoczeniu tej ciemności przepełnionej jakimś dziwnym lękiem objawiającym się nerwowymi skurczami w żołądku. Ustaliła tego źródło dopiero, gdy powoli zaczynała odzyskiwać świadomość - poruszyła się niespokojnie, próbując rozchylić powieki i obawa powróciła z impetem. Bo pamiętała idealnie co się wydarzyło przed tym nim ogarnęła ją ciemność. A lęk związany był z obawą, że to wszystko jej się przyśniło i że jeśli zaraz otworzy oczy to wszystko zniknie, pęknie jak mydlana bańka. Ale potem dotarł do niej rozkoszne ciepło i ciężar tuż obok głowy. Słyszała szept, nieustannie wypowiadanie jej imienia. A tego głosu i zapachu, który ją owiał nie mogła pomylić z nikim.. I zadrżała od błogiego gorąca, które rozlało się po jej ciele wraz ze świadomością, że Leo naprawdę tu nadal jest, że nic sobie nie wyobraziła! To uczucie napełniło ją niewysłowioną energią i siłą, z którą zaraz oplotła go ciasno ramionami nie pozwalając mu się odsunąć. Dopiero po chwili pozwoliła sobie opuścić nogi z wysokiego stosiku poduszek pod głową i wrócić do siadu, wciąż jednak ciasno trzymając ukochanego obok siebie, chociaż nieco rozluźniła uścisk, bojąc się, że mogłaby go zaraz udusić!
- Ty naprawdę tu jesteś! Boże.. Nie wierze. Tak się cieszę, tak się ciesze.. - Szeptała jak oszalała, odnajdując jego spojrzenie. Oparła czoło o jego czoło, a na jej ustach zamigotał szeroki uśmiech, w oczach pojawiły się na nowo łzy. Łzy niewysłowionego szczęścia, z którym zaraz zaczęła obcałowywać każdy skrawek jego twarzy, sunąć ustami po znajomych konturach. A gdy dotarła do jego ucha szepnęła mu wprost, że kocha go szaleńczo i że nawet nie wyobraża sobie jak bardzo tęskniła, jak bardzo bała się, że go nigdy więcej nie zobaczy.. Ale tego wszystkiego nie dało się opisać słowami, wiec zamilkła czując rosnącą w gardle gulkę. I na nowo powróciła do przerwanej czynności aż dotarła tym razem do jego ust. Musnęła je znów drżąc od jakiegoś podniecenia, że znowu zaraz ich skosztuje.. A potem na moment wpiła się w jego wargi, a pocałunek był przepełniony targającymi nią emocjami, całą jej miłością, szczęściem, że go odzyskała. Dopiero gdy się od niego odsunęła uderzyło w nią niejasne wrażenie, że coś jest nie tak - dotarło do niej, że boi się, że Leo może ją odtrącić, ale.. Nie mogła pojąć skąd w niej ta obawa. Dopiero szelest gdzieś za plecami ukochanego przypomniał jej w jakiej sytuacji zastał ją mężczyzna i z kim.. Podniosła spojrzenie tylko po to by zobaczyć jak Noah wychodzi nie oglądając się za siebie. Spenc zagryzła nerwowo wargę zdając sobie boleśnie sprawę jak bardzo go zraniła.. Ale nie potrafiła o tym myśleć teraz i z tym też czuła się trochę źle.. Ale nie na tyle by go zatrzymywać. Jeszcze go odnajdzie, a teraz musiała i chciała skupić się na tym jedynym. I zaraz powróciła do niego spojrzeniem, a w jej oczach znowu zajaśniały te same wesołe, ciepłe, rozczulone iskierki co wcześniej. W jej głowie rodziły się pytania i wiedziała, że nie wątpliwie on je ma, zwłaszcza po tym co zastał, ale miała nadzieje, że nie zaczną od tego, że.. Poczekają jeszcze chwilę, że nacieszą się sobą.. Boże, miała mu tyle do opowiedzenia, miała tyle pytań! Ale przecież jeszcze musiał zobaczyć Jamesa, jak bardzo urosną..!
Znów zadrżała czekając na jakąś reakcje z jego strony..

[powiedziałam :DD <3
chyba tak..:> ;D (no to wyśmienicie :d)
nie?!;o serio? xd
dokładnie;d wiedziałam haha ^^ no przecież nic nie mówię ;p ja po prostu nigdy w te bzdety nie wierzyłam nawet w wieku ośmiu lat, ale dziwne koleżanki w klasie tłumaczą wszystko;p (ale że co mnie nie jara?;p) (taa, no raczej;p no na to liczyłam;> :D weź my się kurde nie zmieścimy na naszej sali gimnastycznej xd polonez to będzie masakra hahah xd) tak, już bardziej :>
nie udawaj, że się cieszysz Papuciu;p
ok, ok ;D ale to tam już jutro odpiszę, ok?;p
i wracając w ogóle do przystojnych blondynów to wiesz co?! wiesz o kim mogłam śnić, a zapomniałam i nie mogę sobie tego wybaczyć?! Ryan Gosling!]

Unknown pisze...

[okej;) ja też będę za chwilę znikać, bo też chce rano wstać! Odpiszę Ci rano na Krk, a potem biorę się do nauki:> także no mam nadzieje, że spiszemy się wieczorem o ile nie będziesz miała planów i.. dobranoc, do spisania;)]

Unknown pisze...

Spenc z zadowoleniem przyjęła moment w którym Leo wciągnął ją na swoje kolana. Bała się, że ją odtrąci po tej sytuacji w jakiej ją zastał. Palące zawstydzenie i wyrzuty sumienia sprawiły tylko, że skuliła się w sobie wtulając w ramię ukochanego - nie umknął jej fakt, że w żaden sposób nie zareagował na jej wyznanie, na jej radość. I wtedy uświadomiła sobie, że przecież.. Jeszcze parę chwil temu on nie żył. A przynajmniej była o tym przekonana, bo wszyscy tak mówili, była na jego pogrzebie, a potem przechodziła katusze próbując się po tym wszystkim jakoś pozbierać. A teraz nagle on z powrotem tu był cały i zdrowy, obejmował ją swoimi silnymi ramionami i jedyne co miał jej teraz do powiedzenia to czy dobrze się czuje? Serio? W odpowiedzi jedynie skinęła mu głową, upijając kilka łyków płynu, chociaż wcale nie czuła większej potrzeby aby to robić, ale mężczyzna niemal sam wlał jej wodę do gardła, więc nie miała większego wyboru. Przejęła od niego szklankę i zaczęła ją nieśpiesznie obracać w palcach, bo powróciło to zagubienie, które pojawiło się w momencie, gdy ujrzała Leo w wejściu. Naprawdę cieszyła się, że tu jest, tyle tylko, że kompletnie tego nie rozumiała. Nie ogarniała całej tej sytuacji, wydawało jej się wręcz niemożliwe, że jakimś cudem on powrócił zza grobu - dlatego ciągle miała wrażenie, że to wszystko nie dzieje się naprawdę. Że wyobraźnia tylko płata jej figle sprawiając, że za niedługo wybudzi się ze snu i powróci do szarej rzeczywistości, w której nie ma jej ukochanego. A jednak wszystko wdawało się realne - ciepło jego ciała, oddech który owiewał jej szyję, ciężar jego głowy na ramieniu, woda którą powoli sączyła, bezwiednie co jakiś czas podstawiając sobie szklankę pod usta by upić bezmyślnie kolejny łyk płynu.
I chciała uzyskać odpowiedzi. Chciała wiedzieć jakim cudem on znowu tu jest, bo ta niewiedza zaczynała doprowadzać ją do szaleństwa, o ile tak naprawdę już nie oszalała wyobrażając sobie to wszystko. Bo teraz w brutalny sposób dotarło do niej, że Leo.. Ją porzucił, a teraz powrócił jakby nigdy nic - nie widziała by kwapił się do tego by wszystko jej wyjaśnić. Zdawała sobie, że widok jej całującej się z innym facetem mogła wybić go z rytmu, ale czy miał prawo ją winić.. Przecież tak naprawdę go nie zdradziła, bo myślała, że nie żyje! A to, że ona jednak czuła się jakby właśnie to zrobiła, to już inna sprawa. Tak czy siak miała nadzieje, że ma dobre wytłumaczenie dlaczego zniknął na parę miesięcy, dlaczego skazał ją na ten cały koszmar, dlaczego wszyscy w okół wmawiali jej, że nie żyje. Nagle zaczęła się też zastanawiać, czy ktokolwiek z bliskich był świadomy, że Leo nadal gdzieś żyje. Tylko ona nic nie wiedziała? A może ktoś źle zidentyfikował zwłoki, może pochowali kogoś innego, albo w ogóle trumna była pusta? I gdzie w tym czasie był On, gdy ona umierała z tęsknoty, z rozpaczy po jego stracie..
Odwlokła jednak jeszcze pytania na jedną krótką chwilę - bo chyba bała się tego co może usłyszeć, a po drugie nadal siedziała w niej ta nieopisana radość, że on jednak tu jest, że nadal żyje. Szczęście tłumiło póki co znaki zapytania, więc chciała by pierwsze zobaczył kogoś za kim nie wątpliwie tęsknił.
- Chcesz iść do Jamesa? Urósł. - Szepnęła zerkając na niego z ukosa, a potem zesunęła się z jego kolan odstawiając niemal całkowicie opróżnioną szklankę na stolik. Na moment znów zakręciło jej się w głowie, więc gwałtownie zacisnęła powieki, przykładając dłonie do skroni, a potem powoli otworzyła oczy by upewnić, że wszystko już jest w normie.

Unknown pisze...

[spoko, dobrze było;) (w ogóle to miałaś nie narzekać!) stresy?:> a całkiem nieźle, teraz tylko na moment jestem odpisuje tylko tutaj i chyba dalej znikam, Kraków zostawię na potem:)
ta, średnio.. w ogóle się nie ucieszył. Więc niech się w dupsko pocałuje, pf. Już nie będę taka miła:};p
haha spoko;p (;pp)
no popatrz.. jestem zaskoczona! :> powinno mi być miło, prawda?;p
;p pewnie tak, chociaż pewności mieć nie możemy;>;pp (e tam;p wydaje Ci sie;p) (ale proszęęę;p haha ^^ no jakoś tak;p ale skoro starsze roczniki sobie radziły to i my damy radę ;p) to się cieszę ;p
jakoś Ci nie wierzę, Pączusiu ;p
;pp
AHAHA ;p i śnił mi się, terefere!;p (e tam, wykluczać sobie możesz, ale ja śnić mogę o kim zechcę ;> omg, nie wiem czy przystojnego rudego znajdę, ale kto wie, może.. chociaż wątpię -.- xd)
spoko :)]

Unknown pisze...

Spencer niemal w ogóle nie pamiętała drogi do pokoju synka. Pytanie Leo ledwo usłyszała, ledwo zarejestrowała, bo pochłonięta była układaniem w głowie nieznośnego mętliku. Odruchowo jednak skinęła, nawet nie starając się przypomnieć sobie o co dokładnie pytał. Była mu tylko wdzięczna, że trzymał ją blisko siebie i na tyle mocno by nie musiała bać się upadku, by tak naprawdę ledwo musiała poruszać nogami. A potem nagle znaleźli się w przytulnym pokoiku synka; Spencer odnalazła chłopczyka w łóżeczku, gdzie spał sobie spokojnie, jak zwykle niczego nieświadomy. I wreszcie jego zielone oczęta otworzyły się, gdy najwyraźniej poczuł jak ktoś go podnosi. Brunetka zagryzając wargi obserwowała jak Leo bierze syna na ręce - gulka w jej gardle urosła, gdy uderzyło w nią jak bardzo tęskniła za tym widokiem. Dwie najważniejsze osoby w jej życiu znów były w jednym miejscu. Przez Leo jednak zmuszona była przez ostatnie miesiące żyć w przekonaniu, że już nigdy nie zobaczy tego cudownego obrazka. Był tylko Noah, który brał Jamesa na ręce, gdy początkowo tylko pomagał jej przy dziecku, a potem sam go też polubił - chłopczyk miał tendencje do podbijania ludzkich serce. Trudno było go nie kochać, bo był najwspanialszym aniołkiem pod słońcem. A ona przez ostatnie miesiące martwiła się jak sobie ze wszystkim sama poradzi, jak sama go wychowa..
I znów na wierzch wypłynęło imię ukochanego. Że to wszystko jego wina. Wszystko. Jej cierpienie, jej katorga, jej lęki, nieprzespane noce, strach, lęk, samotność.. To on ją na to wszystko skazał, porzucając bez słowa, pozwalając by uwierzyła, że nie żyje, że już nigdy go nie zobaczy, nie dotknie, nie pocałuje, nie usłyszy.. Pozwolił na to wszystko wiedząc, że utrata jego powodowała, że ona sama traciła sens życia, że odechciewało jej się istnienia. Wrócił do niej ten moment, gdy na jej rękę wysypało się o wiele za dużo maleńkich tabletek na sen i ta jej myśl jak łatwo byłoby sobie odebrać życie i do niego dołączyć, tam po drugiej stronie. I chwała Bogu w jej głowie jednak pojawiło się imię synka, a chwilę potem w domu rozbrzmiał jego płacz.. A gdyby nie to? Co wtedy by się stało? Z przerażeniem stwierdziła, że byłaby do tego zdolna, gdyby nie dziecko. Bo to tylko dla Jamesa żyła, dla niego ostatnio tylko istniała, dla niego starała się być silną, odpowiedzialną mamą..
Nie mogła uwierzyć, że Leo, który rzekomo kochał ją nad życie, a przynajmniej tak twierdził jeszcze podczas ich ostatniej rozmowy.. Pozwolił na to wszystko.
- Jak mogłeś nas zostawić? Jak mogłeś na to wszystko pozwolić? - Wyszeptała nagle wbijając w niego niedowierzające spojrzenie. Pokręciła nieznacznie głową.. A potem uderzyło w nią z impetem to wrażenie, że świat znowu się wywraca do góry nogami. Że wszystko znów się sypie. I poczuła to znajome wrażenie, że ściany zaczynają na nią napierać, oddech stał się płytki, przyśpieszony. Spojrzała na niego ostatni raz, a potem nagle odwróciła się i rzuciła w stronę wyjścia. Zbiegła po schodach kierując się w drzwi wyjściowych łaknąc świeżego powietrza. I gdy tylko znalazła się na zewnątrz opadła na jeden z wiklinowych foteli skrywając twarz w dłoniach, rozpaczliwie próbując złapać powietrze.

[no tak, teraz też było dobrze;p (i na jedno wychodzi;p) aa o to :) no to rozumie, ja dzisiaj cały dzień z biologią i już mam dość -.- mhm:)
phi. Tak, zauważyłam, że to Leoś i chciałam być miła, bo się cieszyłam, że wrócił, a on nawet nie potrafi tego docenić! A PFF. No przecież nic takiego robię!
hm, okej? xD
no co? ;> (zapewne ;p) (no to to właśnie miałam na myśli - musimy;p ) ;)
ehe, jasne Pyziu :)
noo, nawet very fany bym rzekła. nie no, ściemniałam xd nie pamiętam co mi się śniło ;p (no zabronić Ci nie mogę ;p ale nie chce mi się szukać;p)]

Unknown pisze...

Nienawidziła tego uczucia, które sprawiało wrażenie, że za chwilę się udusi. Niezwykle ciężko przychodziło jej branie wdechu i wydechu w odpowiedniej kolejności - kto by pomyślał, że taka pozornie prosta czynność jak oddychanie może czasami sprawić problem. Nie miała pojęcia co się w niej dzieje, a to działo się zawsze w takich momentach, gdy cały jej świat wywracał się do góry nogami, gdy działo się coś co sprawiało, że czuła się cholernie zagubiona, gdy w jej głowie szalał mętlik wywołujący fizyczne objawy jak omdlenia, ból głowy, zawroty czy mdłości. Starała sobie przypomnieć kiedy ostatnio miała taki napad, nie licząc tych po pogrzebie, gdy z mocą dotarło do niej, że Leo naprawdę odszedł, że umarł.. I niemal roześmiała się gorzko przypominając sobie, że ostatnio była w takim stanie, gdy szatyn chorował na białaczkę i informował ją, że leczenie nie skutkuje, że choroba go zabija..
Nagle usłyszała z boku dźwięk otwieranych, a następnie zamykanych drzwi. Potem kroki, ciepło materiału na ramionach, chociaż tym razem chyba tak naprawdę nie drżała z zimna. A potem głuchy odgłos, gdy mężczyzna upadł, jak zauważyła przez szparkę między placami, na kolana tuż przed nią. Następnie padły słowa, które przyniosły tylko gorzki smak na języku, bo.. Choć pewnie mówił szczerze, to jak to ujął wydało jej się zwyczajnie sztuczne. Jakby ktoś wyuczył go strategicznych regułek, które wypada powiedzieć, by ułaskawić drugą osobę. Jeszcze chwilę tkwiła w swojej skulonej pozie, odgradzając się od świata dłońmi przyciśniętymi do twarzy, aż wreszcie powoli oderwała je zaciskając w pięści - ręce swędziały ją w ten niemożliwy sposób, gdy największą ochotę masz komuś po prostu przywalić. Ale nawet, gdy była na niego cholernie zła, nawet teraz, gdy zranił ją w tak potężny, wręcz bestialski sposób, nie potrafiłaby mu wymierzyć policzka. Więc tylko trzepnęła go z całych sił, których nagle okazał a się mieć bardzo mało, w klatkę piersiową, a potem pokręciła z niedowierzaniem głową.
- Nie masz pojęcia przez co przechodziłam. Nie wiesz co to za uczucie stracić cały swój, świat sens swojego życia i gdyby nie James, to ja.. - Urwała gwałtownie, bo co miała mu powiedzieć. Prawie się zabiłam? Do tej pory czuła się z tym okropnie, bo przecież pomyślała o tym, gdy za ścianą czekał jej synek, chłopczyk, któremu została już tylko mama, która pogrążyła się w żałobie obojętna na wszystko i wszystkich, ale która ostatecznie na jego wzgląd ogarnęła się, próbując walczyć.
- Tyle lat bałam się, że białaczka mi Cię odbierze. Codziennie czułam ten lęk, gdy pomyślałam, że któregoś dnia po prostu się nie obudzisz, że przyjdę do szpitala, a tam powiedzą mi, że Ciebie już nie ma. A potem wygrałeś i strach z czasem zniknął, gdy dotarło do mnie, że to naprawdę koniec. A potem co robisz? Zostawiasz mnie, pozwalasz na to wszystko, bym uwierzyła, że nie żyjesz.. I dowiaduje się tego od jakiś dwóch pieprzonych mężczyzn! Jak mogłeś?! Jak?! - Zaczęła wszystko szeptem, ale pod koniec głos zyskiwał na sile, równocześnie stając się coraz bardziej przepełniony bólem. Oczy zaszkliły jej się od łez i na moment odwróciła spojrzenie znów cała drżąc.- Dlaczego to zrobiłeś? - Spytała ledwo poruszając ustami, znów na niego patrząc, drżącymi palcami wycierając łzy, które nagle zaczęły wylewać się z oczu.

[no;p (ehe, minimalnie, ta..;p) ja powtarzam wszystkie kręgowce, bezkręgowce i tkanki -.- ble!
ale to nie ja się na niego złoszczę tylko Spenc:);p (nieprawda.) i wiem, że Twoja! To sobie zapisuj następny razem czy coś, o! A nie teraz masz do mnie jakieś pretensje!;p
.. ta xd
nic? no to nic;p(e tam, znowu Ci się wydaje..;p) (haha :D)
hej, w tej wyliczance ja powinnam być chyba pierwsza, nie?!;p i nie, nie wiem jakim cudem, o!;p
haha ta;p e tam, że wczoraj/dzisiaj mi się nie śnił, to nie znaczy, że wcześniej mnie nie nachodził w snach ;> xD (wiem!;p haha;d)]

Unknown pisze...

Leo dawno temu, gdy rozmawiali właśnie o tych dwóch latach do których nie mieli już teraz wracać, miał moment niemal identyczny jak Spencer. Też zaczął nawiązywać do chęci odebrania sobie życia, a potem podobnie jak ona gwałtownie urwał, a brunetka dokończyła sobie to zdanie w głowie na różne sposoby, a jednym z nich było właśnie to, że próbował to zrobić. Nie mogła mieć pewności, a nie miała też śmiałości się dopytywać, bo zdawała sobie sprawę, że to wszystko jest dla niego ciężkie, poza tym rzeczywiście nie chciałby zobaczyć jej reakcji, o ile w końcu by się do niej zmusiła jeśli nie zabiłaby ją fala wyrzutów sumienia i poczucia winy. I teraz wcale nie miała zamiaru ranić go w ten sposób, bo przecież był jej kochaniem, jej życiem, jak mogłaby chcieć by cierpiał w ten sposób, ba! w jakikolwiek sposób nawet po tym jak sam się zachował? Nie potrafiłaby, tylko teraz była zła, wściekła, zrozpaczona, przepełniona bólem, ale też radością, że jednak żyje, a ta mieszanka emocji sprawiła, że mówiła wszystko co jej ślina na język przyniosła. Chciała mu oszczędzić tego bólu i naiwnie wierzyła, że w żaden sposób nie dokończył tego zdania.
Ale nie dał jej zbyt wiele czasu na pożałowanie swoich słów, bo zaraz musiała skupić się na jego. Uważnie śledziła jego ruchy i wtedy gdy puściły mu nerwy, i kiedy przepraszał za swój wybuch, i wtedy gdy już mówił spokojnym głosem. Widziała, że i on cierpiał, widziała teraz, że naprawdę żałował, bo w końcu ujmował emocje w swoje własne słowa, a nie jakieś sztuczne regułki, które w żaden sposób nie potrafiły do niej przemówić. A teraz serce jej zadrżało boleśnie, gdy widziała to okropne cierpienie w jego oczach. Przecież on też tęsknił, tyle tylko, że on miał tą nadzieje, że jeszcze kiedyś może do niej wróci, że jeszcze ją zobaczy, a ona?! Ona nie miała nic, ani iskry wiary, bo myślała, że nie żyje, bo to wszyscy jej wmówili. A potem niemal znów roześmiała się gorzko słysząc, że to jednak wszystko miało jakiś związek z tym artykułem i chociaż na usta cisnęło jej się "a nie mówiłam" ugryzła się w język, bo w nijaki sposób nie pasowało to do tej sytuacji. I tylko osunęła się na kolana z fotela, upadając tuż przed nim, by tymi swoimi niewielkimi piąstkami zacząć okładać jego klatkę piersiową, równocześnie szlochając głośno, mamrocząc, że obiecywał, że będzie na siebie uważał, że będzie ostrożny, że obiecał, że do niej wróci.. A potem gwałtownie umilkła znów rozpaczliwie łapiąc powietrze, by niespodziewanie zarzucić mu ręce na szyje i znów do siebie przyciągnąć.
- Nikt mi nie wierzył, że to niemożliwe, że nie żyjesz. Wypadek samochodowy?! Nie mogłam, nie chciałam w to uwierzyć, ale potem musiała, bo był pogrzeb i, i.. i była trumna i wszystko.. - Chlipała mu w ramie, równocześnie wplątując place pomiędzy kosmyki jego włosów, przyciągając go do siebie jeszcze bliżej, by czasem nie ważył się od niej odsunąć. Bo mogła być na niego zła za to wszystko, mogła robić mu wyrzuty, że postąpił tak nieroztropnie zadzierając z nieodpowiednimi ludźmi, mogła mu wyrzucać, że powinien być bardziej ostrożny, wiedzieć kiedy się wycofać, ale to nie zmieniało faktu, że była cholernie szczęśliwa, że on jednak żyje, że to wszystko było tylko kłamstwem, że teraz jest tu z nią i miała nadzieje, że już nigdzie się nie wybiera..
- A, a.. A co z tymi ludźmi? Już Ci nie zagrażają? - Spytała odruchowo wtulając się w niego jeszcze bardziej, bojąc się, że może usłyszeć, że jest tu tylko na chwilę, że za niedługo znowu będzie musiał się ukrywać. I równocześnie bała się o jego bezpieczeństwo.. Nie mogła go znowu stracić..

Unknown pisze...

[ok, spoko :) no ja to samo -.- a Ty już jutro do szk idziesz, czy jedziesz zdejmować szwy, czy co?:p
(tak, tak, tak sobie mów;p) no kręgowce to jeszcze luz, ale bezkręgowce to koszmar xd i dzięki;p
wiem, w to akurat nie wątpię;d, tylko gorzej jak ja się na niego ze złoszczę, bo ze mną mu tak łatwo nie pójdzie;p (wiadomo,jak zawsze.) no to po co zaśmiecać pulpit i inne rzeczy skoro nic z tego nie wychodzi?;p no w ogóle, właśnie widzę!;p
;pp
;)(no, niech mi będzie!:);p) (;dd)
a, no chyba, że tak;> :D oo serio?<3 aha, dopiero teraz się zaczęłaś przyzwyczajać?! :c czyli wcześniej Cię moje odpowiedzi w nawiasach drażniły?!;c (no całe szczęście, że chociaż o tym pamiętasz;p) mhm, już wiem;p
nie pytaj, bo to +18 wszystko, a ja muszę dbać choć trochę o Twoją niewinność, o ile coś z niej jeszcze zostało xD (no ba;p)]

Unknown pisze...

[o jeżu, serio? :> no to się ciesze, że Ci się spodobało :). Spoko, nie pytaj czy Ci wybaczę, bo odpowiedź znasz:) Chociaż wiem, że Twoja odpowiedź byłaby pewnie i tak lepsza od mojej, ale no tak czy siak rozumie:) i nie stresuj się, nie ma czym!:):* no to super;D
(no i dobrze, prawidłowo, czy coś ;D) no masz, masz ale i tak nie lubię tych wszystkich obleńców, pierścienic, mięczaków itd -.- fe!;p no dam, dam musze ;d
hihi:d no nie wiem, nie wiem.. :> jak mi podpadnie to kto wie ;P ale przecież i tak go uwielbiam więc wiesz ^^ (haha;d) mhm,okej :D no to dobrze;p ja do szkoły też mam kalendarz na te wszystkie sprawdziany i inne duperele ;p no właśnie nie wiem jak!:c :p
(:DD)
wyszło cudownie;> ;D hej, no przecież wiesz, że ja tylko żartuje!:) jakbyś mi wcześniej powiedziała, że odbierasz wszystko co piszę tak dosłownie to już dawno bym Ci to przetłumaczyła;d:) a co, nie akceptowałaś jej?! xd czyli jednym słowem nie zawsze podobały Ci się moje odpowiedzi tutaj, albo może nawet mnie nie lubiłaś!;o bo miałaś mnie za wredną bicz?!:C ;p (i masz szczęście;p) ;DD
no;> tak? xd wybacz, czy coś!;dd (;d)
ojejku, jejku dziękuje!:D do spisania, dobranoc:) no i ja jutro będę pewnie koło 16 najwcześniej bo mam te głupie korki z biol -.-]

Unknown pisze...

Spencer z całych sił starała się w końcu jakoś uspokoić, ale nie była wstanie. Nie pomagały jej słowa ukochanego, nawet jego bliskość nie koiła jej rozszalałych uczuć, nerwów tak jak powinna, bo ona znów przez moment przechodziła przez to wszystko, gdy dowiedziała się o jego śmierci, gdy przeżywała jego pogrzeb i czarne, pogrążone w żałobie oraz czystej rozpaczy dni po nim. Chyba ciągle tak do końca jeszcze nie dotarło do niej, że on naprawdę tu jest, że już nigdzie się nie wybiera, bo to było takie nierealne po tych wszystkich katuszach. Właśnie spełniło się jej jedyne, najskrytsze marzenie, o którym jeszcze niedawno myślała, że jest nieosiągalne. Ale Los znowu sobie z nią pograł, a teraz zwracał jej ukochanego i choć mogłaby być wściekła na niego, że pierwsze skazał ją na taką rozpacz, nie potrafiła - tylko dziękowała mu w duchu, że Leo jest jednak z nią, że właśnie trzyma ją w ramionach.. Tyle tylko nie mógł wrócić trochę wcześnie, godzinę, a nawet pół?! Wtedy nie dałaby Noahowi tej szansy, że jest w stanie odwzajemnić jego uczucia, nie zraniłaby go aż tak dogłębnie, bo była świadoma, że właśnie to zrobi, a raczej już zrobiła, bo przecież wiedziała kogo wybierze, choć tak naprawdę o żadnym wyborze tutaj chyba mówić nawet nie wolno było, bo kogo kocha, kto jest całym jej życiem już dawno było wiadomo. Ale tak czy siak, póki co nie myślała o swoim przyjacielu, o tym wszystkim co czeka ją w związku z właśnie tym mężczyzną, bo teraz wszystkie jej myśli, całe jej ciało było skupione na tym jedynym. Poza tym ona nie miała teraz siły wybiegać myślami w przyszłość, nawet tą niedaleką, bo przecież póki co nawet to 'teraz' nie było dla niej jasne! Miała tyle pytań! Chciała poznać na nie wszystkie odpowiedzi, ale póki co nie była w stanie pytać. Musiała nasycić się jego bliskością, jego zapachem, słowami, które mruczał wprost do jej ucha. Bo przecież tak naprawdę nie mogła mieć pewności, że on w ogóle przyjechał tu by do niej wrócić! Choć wszystko na to wskazywało.. Ale musiała usłyszeć te słowa z jego ust.
I nim jakaś kolejna myśl zdążyła rozwinąć się w jej głowie, on nagle oderwał ją od siebie, co przyjęła z ukuciem strachu, nie mając pojęcia dlaczego to robi, dlaczego ją od siebie odciąga! Ale całe szczęście zrobił to tylko po to by odnaleźć jej spojrzenie, jej jadowicie zielone oczy teraz znajdujące się za słoną mgłą łez. Jakoś nadzwyczaj mocno zarejestrowała jego słowa, a raczej fakt, że użył liczby mnogiej. Pamiętała - pytała tylko o niego, a on użył końcówki "my" a to nie wiedzieć czego sprawiło, że poczuła przyjemne ciepło, ale zarazem strach - bo przecież to było takie oczywiste, że i jej i Jamesowi groziło też niebezpieczeństwo, a ona była niczego nieświadoma! Na moment zacisnęła szczęki i wargi, a potem westchnęła głośno, biorąc kolejny głęboki wdech by się uspokoić, by wreszcie uzyskać jakieś konkrety, bo te strzępki informacji jakie miała tak naprawdę nic jej nie mówiły i mogła się jedynie tylko domyślać.
- Jesteśmy. - Powtórzyła za nim, pokornie kiwając głową. Sama też ułożyła swoje ciągle drżące dłonie na jego policzkach, zaczynając delikatnie gładzić go kciukami.
- Co to byli za ludzie? Co się z nimi teraz dzieje? Jak mi podpadłeś? Gdzie się ukrywałeś? Co się z Tobą działo gdy Cię nie było? - Wyrzuciła z siebie pierwszy potok pytań, by zaraz urwać, dochodząc do wniosku, że wszystkiego musi dowiedzieć się po kolei, pytać spokojnie.. Teraz mieli już czas prawda? A potem z jakimś niezrozumiałym rozbawieniem pomyślała, że prościej będzie sporządzić mu listę pytań, na które chce uzyskać odpowiedź.

[nie idzie mi dzisiaj, ale jestem padnięta -.- (skoro Ty mogłaś narzekać, to ja też mogę ;p)
okej:)
btw. żadne może! ma jej potem opowiedzieć o swoich lękach! bo jak znowu się przed nią zamknie to wkurzy się nie tylko Spenc, ale też i ja o! ;p]

Unknown pisze...

[nie, mi Karków działa bez problemu;p
nie mam pojęcia co! ;p chyba nic się nie da:c ;p
pf.
nawias teraz, bo przedtem nie zauważyłam, że go dodałaś ;p
hihi:D przynajmniej wczoraj mi wyszło;p / no to dobrze;) e tam, głupoty gadasz mi się podoba;p ;) a ja dzisiaj byłam w szkole, i w sumie miałam luz na lekcjach, ale teraz musze przepisać zeszyt i zrobić zadanie na polski -.- no widzisz?;d mówiłam, że nie ma się czego bać :)
(haha:D) ogólnie.. wszystkiego;p ale spoko, jakoś dałam radę :D
oj tam, jakby mi porządne podpał to kto wie, bo przecież na każdego można się złościć, choćby przez krótką chwilkę ;p (tak, masz rację, ale to chyba oczywista oczywistość, nie?:>) no jakoś tam działa ;p no dobra - nie mogłabyś, ogarnęłam;p
;dd no weź, powinno być bez tego chyba;p ehe, nie zebrało się, jasne;p od kogoś się tego nauczyłam tj. łapania za słówka;p i tak, zostawmy to w spokoju, bo po prostu wiem, że mam racje!.. :c (chociaż tym razem wolałabym nie mieć!;p) tak, tak, a niedawno mówiłaś, że to ja jestem zła i niedobra;p (tak:})
ahahah ale za co? xd przecież nic takiego strasznego nie napisałam, bez przesady, żeby się od razu obrażać!;p no, Papuciu:*
wiadomo;d haha bo Ci tych wieczorów braknie za niedługo!;p i spoko, spoko ja muszę trochę rzeczy na jutro ogarnąć i może jakiś film też w między czasie obejrze więc luzik :D]

Unknown pisze...

Spencer starała się nie dochodzić do żadnych wniosków póki nie dowie się wszystkie. Na razie to wszystko wyglądało tak jakby Leo ją porzucił, pozwolił uwierzyć, że nie żyje, pozwolił by przechodziła te wszystkie koszmary, katusze, bo sam był za bardzo wścibski i zadarł z nieodpowiednimi ludźmi. I choć ogólnie można by to tak ująć.. Spenc nie chciała w to tak naprawdę uwierzyć. Przecież jeśli ją kochał i nadal kocha nie mógł spokojnie na to wszystko patrzeć. Musiała wiedzieć, że nie był egoistą, chociaż z drugiej strony jeżeli chodziłoby tu tylko o jego bezpieczeństwo, jeśli tylko to miałoby mu uratować życie po cichu cieszyłaby się, że własnie to zrobił, by żyć. I tak też poniekąd było, ale dbał nie tylko o siebie ale także o nią i o Jamesa. Musiała wiedzieć, że i jemu wcale nie było łatwo, że za nią tęsknił, że martwił się co się z nią dzieje.. Bo wbrew pozorom to wszystko było naprawdę ważne, że nie siedział gdzieś daleko myśląc tylko o własnych czterech literach, bo prawdziwa miłość polega na tym, że nie myśli się już tylko o sobie, że da ukochana połówka zawsze jest najważniejsza, że zawsze czai się w myślach. To miał być jej dowód, że Leo nadal ją kocha, ale sama póki co nie zamierzała o to pytać, bo pierw chciała ułożyć to wszystko w logiczną, chronologiczną całość. Musiała wiedzieć co i jak by wszystko zrozumieć. Musiała wiedzieć, że czy nic mu się nie stało, czy nie cierpiał, czy był bezpieczny, czy dbał o siebie.. Bo to teraz liczyło się dla niej najbardziej. Jak on sobie radził, jak żył, czy nic mu nie groziło już po tym, gdy upozorował prawdopodobnie z policją swoją własną śmierć. Martwiła się o niego, ale to nikogo nie powinno dziwić. Przecież nadal kochała go całym sercem.
Wiedziała, że tylko gra na zwłokę, zaciągając ją do domu. Początkowo chciała stawić mu opór, ale doszła do wniosku, że to jej zachowanie nie będzie ani odrobinę dojrzałe, bo przecież wcale nie chciała zgrywać naburmuszonej panienki, obrażonej na niego, że tylko chronił swoje życie. Swoje i także własnej rodziny. Poza tym na dworze zaczynało robić się coraz chłodniej, choć rześkie powietrze sprawiało, że myślało jej się ciut lepiej. Tak czy siak uczepiła się tylko ufnie jego boku, dając prowadzić się tam, gdzie sobie za życzy. Gdy wędrowali do salonu, po drodze Spenc chwyciła jedno opakowanie chusteczek higienicznych, które leżało gdzieś na jednej z szafek - chusteczki do nosa stały od pogrzebu porozstawiane w strategicznych miejscach w domu. A potem opadła wraz z nim na kanapę, zaraz znów wtulając się w jego bok, uważnie jednak śledząc jego twarz, tylko na moment zamykając na dłużej powieki, by osuszyć względnie i tak już porządnie zapuchnięte oczy z łez, wydmuchała też nos, otarła policzki, chociaż zaraz jakaś pojedyncza, słona kropelka znowu sunęła w stronę jej brody.
- Nie możesz mi powiedzieć, czy nie chcesz? - Spytała wbijając w niego świdrujące spojrzenie, bo ani trochę nie podobało jej się to, że będzie miał przed nią tajemnice. Tak chciał odzyskać jej zaufanie? Zaraz jednak przetłumaczyła sobie, że to znowu tylko dla jej i Jamesa dobra. Że pewnie był zobowiązany zachowywać tajemnice - miała do czynienia nieraz w swojej karierze zawodowej z policją i nie tylko, i wiedziała jak to mniej więcej wszystko wygląda.
- Więc powiedź mi tyle ile możesz. - Odparła już łagodniej, a ta mocna, nawet może trochę niebezpieczna iskra w jej oku zniknęła, gdy tylko usłyszała jego szczere przeprosiny i czuły dotyk palców na policzku, równocześnie odnalazła jego dłoń, którą przyciągał ją do siebie i złapała go za nią, ściskając lekko.

Unknown pisze...

Na jego pośpieszną odpowiedź Spencer nawet nie zwróciła nawet zbyt wielkiej uwagi, bo zbyt dobrze znała Leo. Wiedziała, że rzeczywiście pewnie większość kwestii odgórnie zabroniono mu mówić komukolwiek, ale wiedziała, że są też takie, które on sam będzie chciał przemilczeć, bo miał do tego tendencje, że zawsze chował się przed światem, nawet przed nią, a to raniło ją bardziej niż cokolwiek innego, bo najważniejsza dla niej w związku zawsze była i jest szczerość, także ta związana z osobistymi lękami, bo od tego się ma tę drugą połówkę, by się wygadać, by można było znaleźć w niej oparcie, otuchę, a czasem nawet odegnanie obaw i strachu. A teraz Spencer potrzebowała jego szczerości jak nigdy wcześniej - po tym wszystkim, po tych wszystkich miesiącach, gdy żyła w jednym wielkim kłamstwie należała jej się szczerość z jego strony. Więc miała nadzieje, że będzie tak jak powiedział, że pominie tylko te kwestie, o których zabroniono mu mówić. Jeśli chciał by na nowo mu zaufała i we wszystko uwierzyła to.. To potrzebowała z jego strony prawdy.
Słuchała go uważnie, ale już na samym początku poczuła niemiły ścisk w żołądku, że po pierwsze nie podzielił się z nią taką informacją, że rozpoczął współpracę z inną redakcją. To niby było nic, serio? Chyba tylko według niego. Po drugie przypomniało jej się od razu to jego pamiętne "nie wiem" od którego właściwie zaczęły się ich prawdziwe kłopoty; szybko jednak odszukała w swojej pamięci jego późniejszych gorących zapewnień, że ona była, i jak miała nadzieje, nadal jest tylko tą jedyną, że do tamtej już nic nie czuje - to złagodziło ból, który przeszył na moment jej serce. A po trzecie.. Dotarło do niej, że po części jest winna temu wszystkiemu, chociaż w sumie zdawała sobie wcześniej z tego sprawę obwiniając się za jego śmierć - że zażądała przerwy, że potem go nie powstrzymała, że potem pozwoliła mu polecieć z powrotem do Bristolu.. To wszystko sprawiło, że na moment spuściła wzrok biorąc głęboki wdech, przymykając oczy, aby pozbyć się wszystkich niepożądanych emocji. A potem powoli znowu odnalazła jego twarz wysłuchując dalszą część opowieści - nie umknął jej fakt, że Leo wcale nie wspomina o kogo chodzi, o jaką szajkę i tym podobne sprawy, ale zaraz pomyślała, że jeśli dobrze przeszuka internet, wszystkie wiadomości to pewnie znajdzie jakieś informacje, bo na pewno gdzieś było o tym głośno.. Musiało jakoś być, prawda? Tyle tylko, że ostatnio jakoś mało interesowała się tym co dzieje się na świecie, bo przecież jej prywatny się zawalił..
A potem stało się coś czego się nie spodziewała. Oczy ukochanego rozbłysły najprawdziwszym strachem, a Spenc uświadomiła sobie, że chyba nigdy wcześniej go takiego nie widziała. Nawet wtedy, gdy miała wypadek, czy gdy bał się, że białaczka go zabije.. To był inny rodzaj strachu, coś co u niego dostrzegła po raz pierwszy. I zaraz otuliła go ramiona, gdy tylko się w nią wtulił. Gładziła go kojąco po głowie, po plecach szepcząc mu do ucha słowa, że już wszystko dobrze. Że przecież sam mówił, że już jest wszystko w porządku. Że tamto już minęło, skończyło się i teraz jest tutaj z nią, w domu. Tu gdzie jego miejsce.

Unknown pisze...

[hm, to nie mam pojęcia co Ci się tam dzieje, bo to jakoś z Twojej strony musi coś nawalać, skoro mi wszystko tam normalnie działa;p
oj tam, już mi przeszło w sumie;p więc wiesz to się pojawia i znika, dobrze wiesz jak to jest!;p chyba, że chcesz mnie podbudować, to proszę bardzo^^
phi.
o, serio?:> bałaś się, że czymś mi podpadłaś?:>;p
tak?:> a może Ty już też nie jesteś zbyt obiektywna, co? ;p ahahah być może xD ale co tam, najważniejsze, że mi się podoba i tyle,nie?:D ogarniam ^^ hihi, lubię jak przyznajesz mi racje :d
;dd
OK:> trzymam za słowo! ^^ (chyba?!:o no daj spokój, przecież do Leosia mam ogromny sentyment, bo to pierwsza postać, i wgl tak no.. cudowna, kochana i wgl, i wgl<3 przecież wiesz;D) też się cieszę ;p
EI! powinno!!;p tak, teraz nieważne, mhm;p tak właśnie^^ nie mam?;> jesteś pewna? ;p no chyba nie bardzo, nie?;p
to przez tą Twoją Romę, czy coś xD
haha:D
... xd to przez biologię mi się klawisze mylą.. xD
ok, spoko nic się nie dzieje;)]

Unknown pisze...

Szczerze powiedziawszy sądziła, że jeśli Leo w końcu zacznie przekonywać ją, że już nigdy więcej nie wpakuje się w takie sprawy to użyje hm, nieco innych argumentów. Że będzie mówił jej, że już nigdy nie pozwoli by taka sytuacja się powtórzyła, że nigdy więcej nie skażę siebie na takie katusze, że i sam nie będzie potrafił skazać też samego siebie na oddzielenie ich od siebie i tym podobne rzeczy. Przewidywała też trochę inna scenariusze, nawet takie, w których Leo wcale nie zapewnia jej, że już nigdy czegoś takiego nie zrobi, tylko mówi jej, że wybiera karierę zawodową, że znika z jej życia, a na koniec ze sztucznym uśmiechem dodaje, że co miesiąc dostanie alimenty na syna czasami z ekstra premią.
Ale nie spodziewała się czegoś takiego! To był wręcz namacalny dowód na to, że mężczyzna nigdy nie popełni tego samego błędu, bo przyniosło mu to wiele cierpienia już nie tylko psychicznego, ale też fizycznego, a blizny, które nie wątpliwie pozostaną przynajmniej tam, gdzie była głębsza rana, będą mu przypominać jak to wszystko się skończyło i przez co on, ale też i ona musiała przejść. Początkowo oczywiście kompletnie nie zrozumiała co jej ukochany wyprawia - przecież chyba nagle nie zrzuci z siebie koszuli, a potem nie powie, że teraz chce z nią się kochać! Bo po pierwsze póki co nie był to najlepszy moment, gdy nie znała jeszcze całej historii, a po drugie wyraz jego twarzy wskazywał na coś innego. Więc cierpliwie czekała aż Leo w końcu rozepnie wszystkie guziki. Marszczyła przy tym brwi, zastanawiając się czy nie może robić tego szybciej - już miała mu nawet pomóc, bo mężczyzna zadawał się odrobinę ociągać, gdy nagle dotarł o końca i odsłonił materiał na bok wraz ze swoimi słowami, które jakoś dziwnie długo odbijały się echem w jej głowie..
To co zobaczyła zaskoczyło ją, a zarazem przeraziło. Niemal większa część tułowia mężczyzny naznaczona była niewielkimi półksiężycami, z boku malowała się jedna rana, która znacznie wyróżniała się na tle pozostałych. Spencer błądziła rozbieganym spojrzeniem po całym jego ciele, gdzieś odruchowo na moment zatykając usta dłonią, by drugą sięgnąć do jednej z mniejszych ranek. Dotknęła najdelikatniej jak potrafiła opuszką palca, ale zaraz cofnęła dłoń, nie chcąc sprawić mu bólu, gładząc już tylko miejsce, w którym widniała stara blizna po operacji usunięcia śledziony. Powoli podniosła na niego wzrok połapując jego spojrzenie. Na moment zacisnęła wargi, a potem znów lekko drżącą ręką sięgnęła do jego twarzy, a jej własne oczy krzyczały znakami zapytania. Jak to mogło się stać?! Kto mu to zrobił? I.. dlaczego przedtem w ogóle pozwolił jej, by jej pięści uderzały w jego poranioną klatkę piersiową?! Przecież mógł ją powstrzymać, przecież ona nie wiedziała, przecież nie chciała go tak ranić..
- Jak.. Co Ci się stało? Co oni Ci wszyscy zrobili? - Spytała, gdy już wreszcie wróciła jej mowa. Nie odrywała spojrzenie od jego oczu. Kto mógł mu zrobić takie coś?! Nie było ją stać na inną reakcje- była w szoku, nie miała pojęcia jak do tego doszło.. Liczyła, że za niedługo wszystko jej wyjaśni.

[a no to dobrze;)
tak;p wiem właśnie, że znasz bardzo dobrze;p haha spooko xd
pf.pf.pf.
spoko, póki co niczym, a przynajmniej nie na tyle żebym nagle Ci przestała opisywać ;> :D
a co, myślisz, że ja się nie staram?;p haha :D niech mi będzie?:> no wiem ^^, i tak też wiem, że wiesz ;dd
no żebyś wiedziała, że będę!;> (znowu `niech bedzie`? no wiesz co..-.-) ;dd
no i to mi się podoba;p no ^^ nie jesteś?! -.- a chyba powinnaś.. ale spoko! łoteva!
no to się potem nie dziw, że piszę coś takiego;p ale spoko, już milczę;p
no tak :| xD a ja już idę.. muszę jeszcze się wykąpać i wgl, a wiadomo rano muszę wstać.. :) więc no, jutro kończę chyba o 13, ale nie wiem o której się zjawię - może zaraz po szkole, albo trochę później, bo gdzieś tam kumple chyba chciała iść.;p zresztą pewnie Ty i tak będziesz siedzieć nad książkami, więc.. ^^:) no ucz się ładnie, wyśpij się, odpocznij też i dobranoc, do spisania jutro:))
;)]

Unknown pisze...

[to co robiłaś cały dzień?;p oj, no to bywa.. Mogłabym, ale niestety też nie mam pojęcia jak, może dlatego, że sama ma dzisiaj jakiś zjebany humor, ale mniejsza z tym. Ty Skarbie wszystko ogarniesz - jeśli nie dziś, to jutro, bo ja w Ciebie wierzę i wiem, że sobie dasz radę, tylko musisz to wszystko dobrze zaplanować i.. tego planu się trzymać:)
:)
ahaha przytyk? ;p jaki znowu przytyk?!;p haha;p
phi. nawet nie pamiętasz. pf. Twoje zachowanie jest co najmniej skandaliczne! pfff. xD
ale ja nic nie planuje, ja tylko, zgodnie z Twoimi zasadami, biorę pod uwagę wszelkie możliwe zdarzenia/opcje/czy jak to tam sobie nazwiesz;p ;>
no mam nadzieje, że wiesz;p zaczynasz nadużywać tego zwrotu i zaczyna mnie to drażnić, wiesz?;p
no i dobrze, że wiesz;p (zauważyłam właśnie;p)
tia.
;pp
okej:)]

Przez moment poczuła się jakby już nigdy nie miała wziąć oddechu. Postrzelony?! Zakażenie?! "Gratisy" jak to Leo ujął?! To wszystko ją przerażało, napawało strachem, bo przecież nigdy nie pomyślałaby, że ktoś kiedykolwiek strzeli do jakiegokolwiek jej bliskiego, a już na pewno nie do jej ukochanego! Ale jakoś groteskowo pasowało to do tego wszystkiego - podpadnięcie niewłaściwym osobom, upozorowanie śmierci, powrót po paru miesiącach, wiec dlaczego do tego wszystkiego nie dorzucić jakiejś rany, czyż nie? Budziła się w niej też jakaś irracjonalna złość, że to właśnie przydarzyło się właśnie jemu - kto w ogóle ośmielił się go tak skrzywdzić, kto do tego dopuścił, jak to się stało?! Kolejne pytania kłębiły się w jej głowie, gdy nie spuszczała spojrzenie uważnego spojrzenia z twarzy mężczyzny. Westchnęła cicho słysząc jego wszystkie słowa, a potem widząc ten uśmieszek, przepełniony troską skierowaną tylko i wyłącznie w nią, poczuła się dziwienie rozczulona, jej serduszko zabiło nieco szybciej też, gdy Leo przycisnął dłoń do swoich ust. Delikatnie zarysowała kontur jego warg, martwiąc się o niego, o to wszystko co przeszedł, ale też pewna sprawa nie dawała jej spokoju, bo.. Ta rana była świeża. Gdyby wydarzyło się to jakiś czas temu, przez te wszystkie miesiące zagoiłaby się choć trochę..
- Kiedy to się stało? Kto Ci to zrobił? Jak to się stało? - Wyrzuciła z siebie cicho pytania, by choć odrobinę zakryć swoje zmartwienie, troskę, ale też i strach. To wszystko była jak.. Jak z filmu co najmniej! I powoli opuściła wzrok z powrotem na jego tułów; zauważyła, że wszystkie guziki zostały już zapięte, a widząc, że zrobił to krzywo, zaraz zaczęła przepinać je, chociaż wcale nie było to teraz aż tak bardzo konieczne.
- Nie powinieneś mi pozwolić, żeby Cię tutaj uderzyła.. A jakbym zrobiła Ci krzywdę?! Jakby jakiś szew puścił?! - Podniosła na niego spojrzenie, gdy tylko dotarła do kołnierzyka, który odruchowo przygładziła, a potem znowu zamknęła jego twarz w swoim rękach, gładząc go po policzkach kciukami. Przez moment patrzyła na niego jeszcze twardo, jakby chciała skarcić go, że jej nie powstrzymał. Ale potem już wygięła usta w lekkim, ale niezwykle ciepłym i troskliwym uśmiechu, z którym uporczywie starała przemówić sobie samej, że jemu już nic nie grozi, że nikt go już nie skrzywdzi. Bo jest już bezpieczny, że oni wszyscy są bezpieczny. Tak mówił.

Unknown pisze...

Spencer była świadoma, że wiele wyjaśnień czeka też ją. Zwłaszcza po tym w jakiej sytuacji zastał ją Leo. Miała nadzieje tylko, że będzie chciał słuchać jej wyjaśnień i przede wszystkim, że ją zrozumie, a przynajmniej postara się być wyrozumiał, bo przecież.. Myślała, że on nie żyje! Gdyby tylko miała chodź nadzieje wielkości ziarenka piasku, że on jeszcze do niej wróci nigdy by do takiego czegoś nie dopuściła. Czekałaby na niego latami gdyby zaszła taka potrzeba, ale.. Ale nie mogła wiedzieć, że jest, bo przecież wszyscy twierdzili, że on nie żyje, a potwierdzeniem tych słów mógł być przecież tak oczywisty fakt jak to, że go rzeczywiście nie było, że nie wracał, że nie dzwonił. Póki co jednak odepchnęła te myśli od siebie, wiedząc, że jeśli mają przejść do tamtej kwestii, to po pierwsze muszą dokończyć tę ważniejsza, tę przez którą to wszystko się tak naprawdę stało, a po drugie cóż, jeszcze nawet nie mogła mieć pewności, że w ogóle Leo tak naprawdę chce tu wrócić! Że nadal ją kocha.. Ale przecież jego uczucie nie mogło tak, o po prostu wygasnąć jeśli kochał ją tak mocno jak zawsze twierdził, czyż nie?! W końcu nawet jej uczucia nie umarły wraz z jego rzekomym przejściem na drugi świat, więc..
- Ale teraz już nic Ci nie zrobią, prawda? Już.. już ich nie ma? - Spytała dość niepewnie, bo nie była pewna czy uzyska odpowiedź na to pytanie! Ale przecież chyba to miała prawo wiedzieć, czy tamtych facetów już nie było.. Ale wszystko na to wskazywało skoro tu z nią był czyż nie?
- Trochę zasłużyłeś. - Odparła, a jej usta znowu drgnęły teraz w lekkim, ale nieco rozbawionym uśmieszku, jakby to choć trochę miało rozładować napięcie. Nie Wiedziała czy to pomogło, ale zaraz uświadomiła sobie, że wręcz śmieje się płacząc. Była taka szczęśliwa, że on tu jest! Nawet sobie nie wyobrażał jak bardzo, bo przecież przez te wszystkie miesiące nie miała źdźbła nadziei, że kiedykolwiek go jeszcze zobaczy, czy usłyszy. A teraz tu był! Cały, może trochę poraniony, ale żywy! I to po tym wszystkim co przeszła wydawało jej się takie nierealne, że.. Momentami miała wrażenie, że to wszystko to nadal tylko piękny sen.
- Ale zrobiłeś to dla nas, dla naszego bezpieczeństwa, prawda? - Dodała kontynuując urwane, wcześniejsze zdanie. Więc może trochę mu się należało, ale trochę nie. Poza tym, jemu też przecież nie było łatwo, była tego świadoma. I z tą myślą wtuliła się znów ufnie w jego ramię, biorąc głęboki wdech by nasycić nozdrza jego zapachem za którym tak bardzo się stęskniła! A potem powoli odsunęła się od niego, tylko po to by odszukać jego spojrzenie, równocześnie opierając czoło, o jego czoło. Wzrok na moment utkwiła w jego wargach, które w tej pozycji były tak blisko, tak blisko! I poczuła znajome mrowienie w ustach, by ukochany znajdował się od niej zaledwie kilka centymetrów dalej.
- Powiedź, że już wróciłeś, tak.. Tak na zawsze, tak na stałe. Że już nigdzie się nie wybierasz.. - Wyszeptała teraz już utkwiwszy spojrzenie w jego karmelowych oczętach.

[wiem;p ohoho no to rzeczywiście trochę mało czasu, ale jakoś dasz radę ;) musisz, nie masz wyboru!:p ale nie ma o czym za bardzo mówić. tak jakoś po prostu..
to Ty powiedziałaś, że jesteś wkurogenna, nie ja;p poza tym, tak kutwa nic innego nie robię tylko czekam aż mi podpadniesz, mhm -.-' (tak, to była ironia;p)
a co mi z Twoich przeprosin, co?!;p
no więc właśnie;d
wierzę xD dziękuje ;p :)
;pp
tia..]

Unknown pisze...

[nie wątpię:) hm, chyba wszystko po trochu, ale pewnie głównie PMS ;x wiesz, że jeśli byłoby to coś no.. takiego coby się dało ubrac w słowa to bym Ci napisała;) po prostu jestem jakaś.. rozbita, ot. Okej, więc ja też tak zrobię, chociaż jeden film mam już w sumie za sobą ;d
to może źle uważasz?:> ważne, że w ogóle sobie uświadomiłaś xD nie wiesz?:> ale pewnie chciałabyś wiedzieć! (powiedźmy?! serio?!xd no błagam Cię.. xd)
bo doceniam, co nie zmienia faktu, że nie mogę zapytać, żeby się z Tobą podroczyć;> ahaha z wybaczaniem to już cięższa sprawa jest, no ale Tobie nie mogłabym nie wybaczyć, nie? ;p nawet takiego haniebnego zaniedbania jak to!:D
;d
a powinnam się cieszyć?;p no, wtedy to będę zła, a nie wdzięczna ;p
;)]

Spencer wcale nie tak łatwo było przystać na to, by Leo zataił przed nią pewne fakty. Była jednak świadoma, że mężczyzna nie ma wyboru, chociaż po cichu w głowie pomyślała sobie, że przecież nikt by się nie dowiedział jeśli opowiedział by jej trochę więcej, a najlepiej wszystko! To wszystko było poniekąd jej skrzywieniem zawodowym - zawsze wiedziała, a raczej widziała więcej niż zwykły, przeciętny człowiek. To nie była tylko jej ludzka ciekawość, chociaż o to też chodziło, zwłaszcza, że ona po prostu chciała wiedzieć co się z nim działo, dlaczego itd. W końcu chodziło o Leo oraz o to by uspokoić wreszcie mętlik w głowie, który teraz już nieco ustał, ale by go kompletnie uporządkować, wiedziała, że będzie potrzebowała chwili spokoju, by mogła to wszystko sobie bez nerwów, poukładać, choć już wiedziała, że w jakiś pokręcony sposób luki w tej całej układance będą ją drażnić, bo niewiedza zawsze ją dobijała. Ale póki co zadowalała się tym co Leo mógł jej dać, bo na tyle pozwolili mu ludzie, którzy tym wszystkim pewnie jakoś się zajmowali.
Zaraz jednak wszelkie fakty zeszły na dalszy tor, bo wreszcie padły słowa na które czekała tak naprawdę od samego początku, które były dla niej najważniejsze. A gdy na koniec dodał te najwspanialsze dwa słowa, po całym jej ciele rozszedł się przyjemny dreszcz, rozgrzewając rozkosznie jej ciało. Coś jednak nie pozwoliło długo cieszyć się tym uczuciem, bo dostrzegła w jego oczach jakieś wahanie, niepewność. Niemal widziała jak pod kopułą jego głowy kształtują się jakieś lęki, obawy jak próbuje to wszystko ubrać w słowa. Bała się, że zaraz padnie coś co zaburzy to wspaniałe uczucie, które ją ogarnęła wraz z jego słowami, ale nim zdołała stworzyć choćby jeden scenariusz o co może chodzić, on zdążył ją uprzedzić zadając to krótkie pytanie, którego mogła się domyślić! Mogła się domyślić, że chodzi własnie o to, zwłaszcza po tym co zobaczył. Ale te jego obawy mogła z łatwością rozwiać, wierząc, że nie zwątpi w jej słowa, bo to byłby dla niej najgorszy cios. Przecież w kwestii uczuć do niego nie mogłaby skłamać w żaden sposób, bo odkryłby to od razu. Poza tym jej uczucia już od wielu lat były niezmienne, jedynie pogłębiały się jeszcze bardziej z czasem. Więc nie miała ani jednego powodu by mu skłamać.
- Ja też Cię kocham, Leo. Kocham Cię całym moim sercem. Nigdy nie przestałam kochać. I niczego bardziej nie pragnę byś był już zawsze ze mną.. - Wyszeptała z czułością.

Unknown pisze...

[i ja też idę, na wszystko odpiszę Ci już jutro :) wiesz co, serio, rudzielca mi życzysz?!:| i tak będę śniła o jakimś przystojnym brunecie lub o Goslingu ;> a Tobie życze samych grzecznych snów :) i żebyś się wyspała i wgl ^^ do spisania :)
tak zauważyłam..;p i tak chyba powinnaś!;p ]

Unknown pisze...

[no helloooł, jak mogłabym nie wierzyć w Ciebie?! ;D :) No miałaś!;p a Ty czasem też nie masz?;p bo chyba ostatnio PMS miałaś wtedy co ja? xD ale dzisiaj już ze mną wszystko dobrze ^^ (ahahah tak zapisz sobie xD wgl to mój kumpel wczoraj, że będzie robił domówkę i żebym wpadła i się pyta co będę piła i sobie nie życzy wykrętów dzień wcześniej od nikogo,że nie pijemy bo antybiotyk czy coś, a ja że jak dostanę okres to co? xD a on, że sobie zapiszę i że już mu się nie wykręcę później już nigdy od picia takim czymś.. -.- xD a jak mu próbowałam przetłumaczyć, że przecież może i się to wszystko poprzesuwać to nie wierzył.. xD) tak, napisałabym:p a coś taka zdziwiona?;p wiem ^^ i to też wiem:) ;p hm, dzięki, czy coś ;dd
no w sumie to nie wiem jak tam na co dzień u Ciebie to wygląda, ale jeśli o mnie chodzi to nie jesteś wkurogenna (jeszcze przynajmniej xD) haha ;d może traumy od razu to nie, ale.. xd dobra może jednak będę milczeć xd (to może za każdym razem będę Ci to zaznaczać ?xD)
jestem pewna;> a co może nie mogę?!;p no może prawie wszystko xD
to ja też nie wiem? xd bo to powiedzonko wyraża takie lekceważenie w nadmiarze ;p "a nich jej będzie, głupszym się ustępuje".. xD ale nie no, spoko żartowałam z tym, że będę zła;p będę tylko bardziej drażliwa xDD
no i wgl, to ja będę dopiero gdzieś wieczorem koło 18? nie wiem, nie potrafię powiedzieć, bo siostra mnie przebłagała żebym z nią na zakupy pojechała więc wiesz.. A ona jak wpadnie do sklepów, to wyjdzie pewnie dopiero aż galerię będą zamykać -.- xDD także ten, zrób coś pożytecznego, poucz się, ogarniaj sobie co tam musisz czy coś, rób co tam uważasz, a ja wrócę pod wieczór ;) do potem:)]

Unknown pisze...

Nie potrafiła nie odwzajemnić jego szerokiego uśmiechu, który pojawił się na jego ustach, gdy tylko wyznała mu na nowo miłość, zapewniając, że go kocha. Cieszyła się, że nie dojrzała w nim żadnej iskry wątpliwości, chociaż zdawała sobie sprawę, że gdzieś w kąciku jego głowy pewnie takowe niepewności się rodziły, bo przecież miał do tego prawo po tym co zobaczył. Ale ona była mu w stanie wszystko wyjaśnić - przede wszystkim to, że tego wcale nie chciała. Że nie miała zamiaru z nim się wiązać, bo przecież to on był jej jedyną, prawdziwą miłością, a po czymś takim nie jest się już w stanie nikogo pokochać, była tego pewna po tym co przeszła z Noahem. Bo przecież wiedziała, że pewnie połowa dziewczyn na ziemi chciałaby być z takim facetem jak on - troskliwym, opiekuńczym i niezwykle cierpliwym, kochającym.. Ale ona nie. Bo ona miała już swój ideał, który miał i wady i zalety, ale kochała go z całych sił. To w nim była szaleńczo zakochana, zdolna dla niego na wszystko i zazdrosna o każdą kobietę, która w jakiś sposób zaczęłaby się do niego przystawiać, bo hej, on był i jest jej. I teraz właśnie siedział tuż obok niej na kanapie, obcałowując każdy skrawek jej twarzy, a Spenc niemal z niecierpliwością czekała aż wreszcie, któraś ścieżka zaprowadzi go do najsłodszego miejsca - do jej ust i że w końcu będą mogli zatonąć w pocałunku, o którym tak marzyła. Bo cóż, tamten którym obdarzyła go w euforii, miała wrażenie, że cóż, tylko ona była w niego zaangażowana, a Leo mechanicznie od odwzajemnił.
Ale nie dotarł do jej chętnych, miękkich warg, a po chwili stało się jasne dlaczego tego nie zrobił. Zadał pytanie, które pewnie od początku go męczyło, odkąd zobaczył ją w jego ramionach, całującą się z tamtym.. I Spencer to rozumiała, bo przecież sama potrafiła postawić się na jego miejscu.. I teraz było jej cholernie głupio, bo on tyle przeszedł, ratował siebie i dbał o ich bezpieczeństwo, a ona co wyprawiała?! Nagle tłumaczenie, że była pewna, że on nie żyje już jej nie wystarczało, bo bała się, że Leo ją odepchnie, że ją znienawidzi, że.. Że ją zostawi.
- Jego nie kocham. - Odparła równie szczerze, bo tak właśnie było. Nie kochała Naoha, a teraz z całą mocą dotarło do niej, że przez większość czasu zachowywała się wobec niego egoistycznie, a wcale nie chciała bo mimo wszystko przecież jest jej przyjacielem. Albo raczej po tym wszystkim już tylko był.. I żałowała, że nie może powiedzieć ukochanemu, że to był nikt, że kompletne nic nie znaczył. Bo to byłoby już kłamstwem, i byłoby nie fair wobec Leo i tez Noaha. - Ale niestety cała reszta jest trochę bardziej skomplikowana.. - Dodała nerwowo zagryzając wargę, patrząc na niego z niemym błaganiem by dał jej to wszystko wyjaśnić.

Unknown pisze...

[haha spoooko, ja dopiero właśnie przyszłam xD więc tak zakupy udały się, nawet siostra mi trochę rzeczy kupiła, nogi mi z dupy wychodzą, pod koniec się odrobinę wkurzyłam, bo jak zwykle przez nią spóźniłyśmy się na nasz autobus, ale całe szczęście za niedługo miałyśmy pociąg :D więc ogólnie było fajnie:d no, a teraz idę coś zjeść, bo umieram z głodu! ;D
a Ty, wyuczona? :>]

Unknown pisze...

[no właśnie?:p ano tak xD aa no tak, rzeczywiście.. ale spoko, wszystko się znowu ureguluje ;d no mówiłaś i ja też się cieszę ;d (zrób xD noo ^^ ahahaha o nie, serio? xD jaki koleś haha :D)
:) jakoś tak? mhm;p taa, haha ;p
ależ proszę, sama prawda!:> (no ja tylko biorę wszelkie możliwości pod uwagę ;p ) nie, milczę. bo to jest złotem czy coś xD ( ok, nie ma sprawy xd)
pf.. tu się nie ma nad czym zastanawiać!;p no tak? hellouu jakbyś mnie tu np z dnia na dzień zostawiła, albo porzuciła dla innego blogowicza to bym Ci nie wybaczyła!;p
okcia;d razem raźniej! ^^ no ja nie wiem, co się pod tym kryło;p będę wdzięczna, chociaż spoko, możesz sobie pisać, w sumie głównie żartowałam, ale nadużywane z Twojej rzeczywiście mnie drażni xD
wiem, też bym sobie zazdrościła. .xDD dzięki!^^
ok ;) btw. to może Krk sobie dzisiaj odpuścimy? Bo wgl to mam chyba ze 30 stron, jak nie kartek do przepisania z chemii -.- bo cały dział nie pisałam na lekcji a teraz sprawdzian się zbliża i dupa xD ]

Unknown pisze...

Leo chyba nawet nie zdawał sobie sprawy jak wiele to wszystko dla niej znaczy - te wszystkie jego czułe gesty, łagodne słowa, brak jakieś złości, żalu w jego oczach.. Wiedziała, że pewnie z tym wszystkim wcale nie jest mu łatwo, ale cieszyła się, że postanowił podejść do tego tak dojrzale, nie dając ponieść się gniewowi, rozżaleniu, że nie powyciągał pochopnych wniosków. I miała nadzieje, że będzie tak przez całą jej opowieść, że poczeka aż dojdzie do końca tej historii i przede wszystkim, że ją zrozumie, że nie będzie miał do niej żalu, albo nie popatrzy na nią jak na złą kobietę - która dość często w tym wszystkim zachowywała się jak egoistka. Bo ona sama uważała, że w tym wszystkim postępowała nie fair, chociaż.. Przecież nieraz dawała szansę by Noah od niej odszedł, prawda? Ale jemu taki układ nie przeszkadzał, tyle tylko, że chyba zawsze dawała mu jakąś znikomą nadzieje, że może kiedyś uda jej się odwzajemnić jego uczucia. Teraz, gdy Leo był obok była niemal pewna, że taka chwila by nie nadeszła, a już na pewno przy Noah'u nigdy nie poczułaby się tak jak przy ukochanym - bo tylko on sprawiał, że wszystko było na swoim miejscu.
Uśmiechnęła się nikle, gdy szatyn delikatnym gestem zmusił ją, by przestała męczyć swoje wargi. Przez moment tylko delektowała się jego bliskością, jego czułymi zabiegami, ale w końcu musiała przejść do historii, więc wzięła głęboki wdech, a potem odnalazła jego spojrzenie by wiedział, że wszystko co mówi jest tylko i wyłącznie szczerą prawdą.
- Ten mężczyzna, to.. To był Noah. Opowiadałam Ci kiedyś o nim, pamiętasz? To mój przyjaciel, który dziwnym trafem wyjeżdżał zawsze gdy Ty się pojawiałeś i nigdy nie mogłeś go poznać. Zawsze żartowałeś, że go sobie wymyśliłam.. - Zaczęła, a przy ostatnim zdaniu na jej ustach zamigotał kolejny uśmiech, gdy przypomniała sobie te chwile, gdy Leo ze śmiechem stwierdzał, że żaden Noah nie istnieje, że go sobie wymyśliła, wyobraziła. Ale potem znów spoważniała głównie ze względu na to, że musiała znowu wrócić wspomnieniami do tych najgorszych chwil: do tego jak Leo zniknął, do jego "pogrzebu".. To wszystko nadal bolało i niemiłosiernie ją przerażało. Ale musiała mu opowiedzieć, więc powiedziała, że Noah przyjechał tu z jej rodzicami, którzy go najwidoczniej powiadomili. Mówiła, że przez te wszystkie dni, gdy ich dom wypełnił się bliskimi, on jako jedyny nie patrzył na nią jak na wariatkę, gdy czasem zmusiła się by opuścić sypialnię. A potem któregoś dnia wyjechał, a ich kontakt niemal urwał się na nowo.. Odnowił się, gdy pojechała do Londynu załatwić formalności. Pokłóciła się z ojcem i jakimś cudem zawędrowała do niego. Mężczyzna zaproponował by zatrzymała się u niego, bo ona sama nie wyobrażała sobie wrócić do ojca. Tyle tylko, że następnego dnia wszystko się skomplikowało. Noah powiedział, że ją kocha..
Tutaj urwała swoją historię, wzdychając ciężko, opuszczając na moment wzrok. W tym czasie odnalazła jego dłoń, splątując ich palce razem, a potem znów na niego spojrzała.
- A ja nie potrafiłam odwzajemnić jego uczuć. Bo Leo, gdy kiedyś Ci mówiłam, że nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie, to.. Naprawdę tak jest. Ja nie potrafiłabym pokochać kogoś innego, bo gdy spotkasz miłość swoje życia, nigdy już nikt nie będzie tyle dla Ciebie znaczył. I powiedziałam mu, że to nie ma sensu, ale ostatecznie ustaliliśmy, że zostaniemy przyjaciółmi, że zostanie tak jak było. Ale on robił sobie nadal nadzieje, wiedziałam to, bo chyba sama dawałam mu do tego powody, ale też nie potrafiłam ich rozwiać, bo bym go zraniła, ale też straciła, a on był przecież moim przyjacielem, jedynym który mnie po tym wszystkim rozumiał i nie mogłam stracić także jego. Zachowywałam się jak egoista, ale.. Ale nie umiałam postąpić inaczej.. - Tutaj znowu urwała tyle tylko, że wyłącznie przez swój przyśpieszony oddech, łzy, które na nowo zaczęły ją dławić. Spojrzała na Leo tylko czekając na moment, w którym ją znienawidzi.

Unknown pisze...

Musiała mu to powiedzieć. Musiał pamiętać, że te słowa były prawdziwe, i choć miała nadzieje, że nigdy w "praktyce" się o nich nie przekona, to jednak sytuacja sprawiła, że rzeczywiście mówiła szczerą prawdę twierdząc, że bez niego nie ma życia i że jeśli on odejdzie to już nikogo nie pokocha. I tak, ta jej niepewność brała się też między innymi z tego co kiedyś się wydarzyło - Leo już raz zwątpił w jej uczucia, pytając czy poczuła coś do Tony'ego, a potem sam poczuł coś do innej. Nigdy nie wątpiła w jego miłość, ale gdy usłyszała to jego "nie wiem" świat jej się zawalił i rzeczywiście przez moment sądziła, że być może ukochany nie kocha jej już tak mocno, że już nie jest całym jego światem. Bo choć potem mu to wybaczyła i w ogóle, to jednak nadal nie rozumiała jak mógł spojrzeć na inną, jeśli kochał ją tak bardzo jak twierdził.. I choć zawsze wnikała we wszystko dogłębnie, to tym razem odpuściła, zwłaszcza, że zapewnił ją, że to uczucie przeminęło. To się liczyło najbardziej, czyż nie?
Westchnęła cicho słysząc jego słowa. Pokiwała głową, biorąc głębokie wdechy, próbując się uspokoić. Stłumiła łzy, drażniąca gulka w gardle zniknęła.. Mogła mówić dalej, a Leo najwidoczniej tylko na to czekał. Bo zaraz padło to jego słowo twarde, przepełnione jak najbardziej zrozumiałym napięciem. A ona była świadoma, że najgorszego mu jeszcze nie powiedziała. Naprawdę bała się tego jak zareaguje. Była świadoma, że to go zrani - musiała mu powiedzieć, bo musiała być z nim szczera. Mogłaby to zataić, owszem, ale po co? By potem się tym gryźć, by potem Leo miał jej za złe, że mu nic nie powiedziała jakby się o tym dowiedział i to nie daj Bóg od Noaha? Poza tym - jeśliby tego mu nie powiedziała oznaczałoby to, że coś to dla niej znaczyło, a wcale tak nie było. Tyle tylko czy on zrozumie?
- No i zostałam u niego dalej, bo nie chciałam mieszkać z Jamesem w hotelu, a z rodzicami miałam na pieńku.. No i dni miały, a ja jakoś zdołałam oswoić się z myślą, że mój przyjaciel się we mnie kocha. Jemu chyba ten cały układ nie przeszkadzał, w końcu tyle lat w nim tkwił więc.. - Westchnęła, wiedząc, że przyszedł czas to z siebie wyrzucić. I zaczęła mówić o tym, że któregoś dnia postanowiła, że czas wrócić do domu. Chciała jednak jakoś podziękować Noahowi za gościnę, więc postanowiła przygotować dla nich kolację, żeby po prostu miło spędzić wieczór, gawędząc, wspominając stare czasy. Tyle tylko, że on się spóźniał, a ona w tym czasie zdążyła się upić. On też wrócił wstawiony, potem na mieście wypili chyba po jednym drinku, w domu znowu wino i..
- I Leo, ja się z nim przespałam. Ledwo co z tego pamiętam, bo byłam porządnie wstawiona, ale.. stało się. I niczego bardziej nie żałuje jak tamtego. - Szepnęła cicho. Czekała na jego reakcje.. Bała się, że ją odepchnie, bo pewnie będzie uważał, że jest skażona, czy coś.

[hahaha spoko xD
no i bardzo dobrze ^^ o jeżu, drugi?!;o dlaczego?!;o hihi ;d (będzie xD haha spooko ;dd kwiatów? xD)no powinnaś wiedzieć xD ;pp
no raczej ^^ :) (wiem, dlatego staram się do niego czasami dla Ciebie zastosować..;pp ) będę ;> (ależ proszę! ale wiesz nie obiecuje, że będę pamiętać za każdym razem ;pp)
jak najbardziej pasuje ;dd no mam nadzieje, że wiesz;)
ahahaha, ale serio? złowrogo? ;p a nie miało tak brzmieć xD dlaczego nie?:> ;p powiedźmy? xd okej;p
a ja mam dość zakupów!;p ostatnio dwa dni za sukienką, dzisiaj te.. pasuje xd a tu jeszcze buty kupić muszę i dodatki.. ale z tym pójdzie łatwiej i szybciej:D
ja w sumie już się będę zbierać.. Bo w ogóle padnięta jestem, jeszcze jedną lekcje uzupełnię i idę spać.. więc no, Tobie miłej nauki, kolorowych albo erotycznych jak tam sobie wolisz :D dobranoc i do spisania jutro:)]

Unknown pisze...

Poczuła bolesny uścisk w żołądku, gdy Leo opuścił dłonie z jej twarzy, uciekł spojrzeniem gdzieś z dala od niej oczu. Mogła spodziewać się, że właśnie tak to się skończy - że się od niej odsunie, a potem pewne zniknie, tyle tylko, że teraz już na zawsze. Że nie będzie mógł na nią patrzeć, zwłaszcza, że to jeszcze wciąż nie był konie, jak sam się dobrze domyślił. I jak miała mu to teraz powiedzieć? Nie potrafiła. Tak cholernie bała się, że go straci! Ale musiała być szczera, musiała to wszystko dokończyć, bo.. Co innego miała zrobić? Teraz zacząć kłamać? Opuścić jakiś fragment? Ale na to miała największą ochotę, zwłaszcza po tym co dojrzała w jego oczach - te wszystkie emocje, to jak to wszystko go skrzywdziło. Miała ochotę zapaść się pod ziemie, jeszcze bardziej skuliła się w sobie, a jej oczy nabiegły łzami. Gwałtownie spuściła wzrok, nerwowo trąc zaciśnięte powieki. Nie chciała teraz płakać, brać go w jakikolwiek sposób na litość. Chciałaby jej po prostu wybaczył, choć spróbował zrozumieć..
- Nie wszystko. - Przytaknęła zdławionym głosem, zbierając się w sobie na odwagę by znów na niego spojrzeć. Trwało to dłuższą chwilę, a gdy wreszcie na nowo odważyła się odnaleźć jego spojrzeniem, jej serce niemal znów pękło, gdy emocje, które wcześniej już dostrzegła z każdą sekundą przybierały na siłę. I zaczęła mówić niezwykle cicho, z trudem łapiąc powietrze, z płonącymi policzkami od rumieńców wstydu, żalu i złości do samej siebie. Powiedziała mu, że Noah powiedział, że jeśli wtedy wyjdzie, to będzie tak jakby go tylko wykorzystała, więc prawdę mówiąc zmusił ją tym by z nim jeszcze została. I została, przerażona faktem, że.. się nie zabezpieczyli. Ona sama nie brała tabletek bo.. I po co? Przecież nie planowała uprawiać seksu, z nikim! I w końcu wyznała mu, że bała się, że jest w ciąży. Ale całe szczęście okazało się, że to tylko rozregulowanie hormonalne i stres.
- A ja cały czas modliłam się, żeby to nie była prawda. Ale wiesz co ?To wcale nie chodziło już tylko o to, co przeszliśmy z Jamesem. Ale o to, że.. że to on byłby ojcem. A ja nie chciałam z nim dziecka, nie chciałam się z nim nawet wiązać! Bo tylko Ty możesz być tatą moich dzieci, tylko Ty.. - Wyszeptała niemal dławiąc się słowami. Gwałtownie załkała chowając twarz w dłoniach, wiedząc, że tym wszystko popsuła. Dlaczego była taka głupia? Dlaczego nie uciekła od Noaha,gdy jeszcze mogła? A teraz straci go - jedynego faceta, z którym chce być, którego kocha, którego nigdy nie chciała zranić..
- No i wtedy wyjechałam, bo już dłużej tak nie mogłam. Ale on przyjechał tutaj za mną. Powiedział, że albo przynajmniej spróbuje się z nim związać, albo.. Albo go już nigdy nie zobaczę. A wtedy znowu przypomniałam sobie Twoje słowa, z czasów gdy chorowałeś, że chciałbyś żebym sobie ułożyła życie jeśli byś odszedł. Ale ja nie chciałam. A przynajmniej to wszystko działo się za szybko, ale.. Co miałam zrobić?! No co?! Gdy wszyscy patrzyli na mnie jak na wariatkę jak zachowywałam się po Twojej rzekomej śmierci, jak własny ojciec wątpił czy należycie wychowanym Jamesem?! I co miałam zrobić, Leo?! Musiałam się zgodzić.. - Zaskoczył ją fakt, że przy ostatnich słowach niemal krzyczała. Spojrzała na Leo ze szczerą, najprawdziwszą rozpaczą, bólem oraz niemymi przeprosinami. Bo naprawdę było jej źle. On nie wiedział jak to jest myśleć, że Twoja ukochana połówka nie żyje, gdy cały świat wali Ci się, gdy wszyscy odchodzą, gdy nie potrafisz ułożyć sobie życia, bo wszystko się komplikuje, ktoś na ciebie naciska.. Ale tak, to ona po tym wszystkim była tą złą. Nawet jeśli myślała,że Leo nie żyje.

Unknown pisze...

[haha masz rację, tak się zaczynają ;p
o matko, i znowu będziesz wyglądać jak chomik?;p nie mogli Ci tego za jednym razem zrobić czy coś? xd no to dobrze;) (tak?;p a myślałam, że oczekujesz szczerej odpowiedzi!;p aaa tak, chyba zaczaiłam;p) ale powinnaś!;p
;pp (no raczej dla Cię!;p proszę? :>) w tej sprawie serio!;p (tak, patrzeć trochę z dystansem, o!;p)
no;p no i dobrze;)
ale nie miało xD mówiłam Ci, że to nie jest żaden argument ;p taaa, domyśliłam się ;p a jak ja mówię powiedźmy to się złościsz;p
a kto powiedział, że się nie cieszę?;p no ^^
założę się, że wolałaś te erotyczne tylko się nie chcesz przyznać!;p spoko, będę miała co robić - też mam trochę nauki i wgl, siostrzenica jest więc wiesz.. :) do potem:)]

Unknown pisze...

Spencer bardzo dobrze wiedziała o co chodziło Leo, gdy mówił jej, że chce by była szczęśliwa jeżeli białaczka go zabierze z tego świata. Właśnie dlatego zawsze powtarzała, by nie mówił jej takich rzeczy, bo jak ona mogła myśleć o przyszłości bez niego, na dodatek o jakimś związku z kimś innym? Całe szczęście z czasem okazało się, że choroba nie jest w stanie ich rozdzielić i już nigdy więcej nie musieli o czymś takim rozmawiać. Spenc była przekonana, że dożyje z ukochanym starości, ale nie przewidziała, że może zabrać go coś innego - na przykład wypadek samochodowy. I tak jak przedtem jej się wydawało, życie bez niego naprawdę nie miało sensu. Nikt nie mógł go zastąpić. Spencer nie wyobrażała sobie związania się z kimkolwiek innym. Była przekonana, że czeka ją już samotne życie, ale wtedy zjawił się Noah z tym wyznanie. Brunetka do tej pory uważała, że to było trochę nie fair z jego strony, że powiedział jej to zaraz po śmierci Leo, tak naprawdę, ale potem mu to wybaczyła, bo w końcu dusił to w sobie tyle lat.. I nie szantażował jej, chociaż ewidentnie liczył na coś więcej skoro tak bardzo chciał ją przy sobie zatrzymać, a ona nie mogła narzekać, prawda? Bo mimo wszystko naprawdę lubiła Noaha, był powiernikiem jej sekretów, potrafi sprawić, że się uśmiechała, że czuła się bezpieczna, że wiedziała, że może na kogoś liczyć, że ktoś ją wesprze.. Ale to wszystko było tylko w kategoriach "przyjaciel". I Spencer nie miała pojęcia jak to będzie za parę lat - może rzeczywiście kiedyś byłaby w stanie odwzajemnić jego uczucie? Nie wiedziała, bo przecież nad uczuciami się nie panuje. Ale wtedy sprawił się nieco skomplikowały, a na koniec Noah rzeczywiście ją zaszantażował - stawił jej ultimatum: albo on i związek, albo nic. A brunetka nie miała wyboru jak się zgodzić - nie była gotowa na związek, ale skoro mogła go tym uszczęśliwić i sama być choć odrobinę szczęśliwa, to.. Dlaczego nie? Przecież będzie musiała mu tylko dać taką bliskość jakiej pragnął, prawda? Pocałunki, seks.. Dziwiło ją, że Noahowi mogło to wystarczyć. Że nie wolał poczekać aż naprawdę coś do niego poczuje. Bolało ją też, że nie dał jej czasu, by przynajmniej pogodziła się ze śmiercią Leo, by rzeczywiście była gotowa na związek z nim. Zmusił ją do tego, ale.. Nie potrafiła go odepchnąć, bo nie chciała zostać sama. Poza tym, naprawdę myślała, że może kiedyś odwzajemni jego uczucia. Za parę miesięcy, może lat, ale miała nadzieje, że to uczucie przyjdzie. Że kiedyś będzie z nim szczęśliwa tak jak powinna. Nie tak jak z Leo, oczywiście, ale jednak. Może nawet zaczynała już czuć do niego coś cieplejszego? Sama nie wiedziała, bo jej uczucia w tamtym momencie były naprawdę skomplikowane. Ale teraz tak czy siak, to wszystko zniknęło, wszystko przestało mieć sens, bo wrócić ten jedyny. Ten, który sprawiał, że była naprawdę szczęśliwa, który był całym jej światem, który nadawał życiu sens. I znów nie widziała nic poza nim, poza jego cudowną twarzą, wspaniałymi oczyma, anielskim głosem..

Unknown pisze...

Sama nie wiedziała na co czekała. Ale zaskoczyło ją jego słowa. Nie miała pojęcia, w którym momencie doszedł do takiego wniosku. Oczekiwała raczej, że będzie na nią krzyczał, złościł się, robił wyrzuty, że poszła do łóżka z innym, że była na tyle głupia żeby zapomnieć o zabezpieczeniu i narazić swoje życie i ogólnie, że postąpiła tak, a nie inaczej. Ale nie spodziewała się czegoś takiego! A największym zaskoczeniem był ten przejmujący smutek w jego głosie i.. łzy w oczach. Jego karmelowe oczęta lśniły się od słonej cieszy. I Spencer gwałtownie zaczęła kręcić głową, póki co nie mogąc wydobyć z siebie głosu. Owszem, początkowo była na niego zła, wściekła, że ją zostawił, że był na tyle nieuważny, by wpakować się w takie kłopoty, ale.. Ostatecznie ratował siebie, ją, Jamesa. Za to nie mogła go winić.
- Nie Leo. Nie winię Cię. - Odparła, chwytając jego twarz w dłonie, mając nadzieje, że jej w żaden sposób nie odtrąci. - Przecież tylko dbałeś o nasze życie. Jasne, mogłeś być bardziej ostrożny w pracy nad artykułem, ale tak samo ja mogłam nie prosić o przerwę, mogłam Cię zatrzymać, mogłam nie pozwolić Ci wyjeżdżać.. Tutaj nie ma winnych. A już ja na pewno nie winie Ciebie. - Dodała szeptem czule gładząc jego policzki.

[ależ proszę, zawsze do usług :> xD
ahaha spooko ;p no w sumie tak, racja o tym wszystkim nie pomyślałam;p ahaha ta, już to widzę xD (no więc ją dostałaś ;p chyba. xD nie no wiem, czaje czaje xd) ale powinaaaaaś xD
(;dd) ja w sumie też nie, dlatego też będę milczeć ;p e tam, spoko, z wyrażaniem emocji nie mam chyba problemów;p (no ^^)
:)
hihi :D a próbowałaś mi wyjaśnić?;p nie przypominam sobie!;p taa, teraz oj tam, oj tam.. phi!;p
;DD
nie spoko, możesz zachować to dla siebie ;p nie aż tak, bo w sumie wiem swoje, nie?;p całkiem spoko, ręka mnie boli od przepisywania, od robienia zadań, a teraz ślęczę nad biol bo sobie przypomniałam, że muszę jutro poprawić spr ;p
Okej:) spoko, ja też jutro muszę siadać do książek, bo mam sprawdzian z polaka, i kart z ang ;x]

Unknown pisze...

Spencer nie miała pojęcia, w którym momencie nastąpiła w Leo tak gwałtowna zmiana - jeszcze przed momentem szeptał przeprosiny, jak to bardzo mu przykro, a w następnej zatrzasnął jej twarz w stalowym uścisku, krzycząc na nią z powodu jej nierozsądku i głupoty. Ale to wcale nie było najgorsze, bo mogła spodziewać się takich pytań. Najbardziej zabolało ją jednak to kolejne, w których wyraził swoje zwątpienie co do tego co wcześniej mu mówiła. Zaczęła żałować dopiero teraz? Nie. Miała nadzieje, że jej wierzy. Ale nie mogła mu się dziwić - słyszała szczery ból, żal w jego głosie. Tyle tylko, że to co dostrzegła w jego oczach nijak się miało do tego co słyszała w jego tonie. Obrzydzenie wycelowane w nią, a to zabolało ją niemiłosiernie. Poczuła niemiły skurcz w sercu na moment tracąc oddech. A Leo nie dał jej możliwości, by choć miała nadzieje, że się przewidziała, bo chwilę później zerwał się ze swojego miejsca, odtrącając ją. Spodziewała się tego wszystkiego - odrzucenia, odtrącenia, ale nie przewidziała, że to będzie boleć aż tak bardzo. Że to zrani aż tak mocno.. Ale czego się spodziewała? Przecież była teraz skażona, nie mogła się dziwić, że Leo nawet nie chce jej dotykać.
Pokręciła nieznacznie głową, słysząc jego ostatnie słowa, widząc tę obrończą postawę. Wzrokiem uciekła w bok, w to miejsce w które on patrzył przed momentem. I dostrzegła tam różę, która wcześniej umknęła jej uwadze. Powoli zesunęła się z sofy i na drżących nogach podeszła by ją podnieść. Syknęła cicho, gdy kolec wbił się w jej palec; przez chwilę wpatrywała się w czerwony kwiat obracając go nieśpiesznie w palcach. A potem dopiero odważyła się odszukać spojrzeniem ukochanego, chociaż wiedziała to co w nim zobaczy znowu ją zrani, bo wcale nie będzie przyjemne.
- Nie, Leo. Ja Ci to wszystko wyjaśnię. Bo chcę to zrobić. Chce byś pytał o wszystko, a ja na wszystko Ci odpowiem zgodnie z prawdą. Bo chcesz to wszystko odbudować, prawda? - Wyszeptała, na moment znów opuszczając spojrzenie, by zwalczyć łzy, które przysłoniły jej wzrok słoną mgłą. Postąpiła kilka kroków, by opaść na oparcie fotela, a potem utkwiła swoje spojrzenie w kominku. Nie żeby miała kłamać - po prostu ta cała jego posta, to spojrzenie.. To za bardzo ją raniło.
- Nie wiem dlaczego się nie zabezpieczyłam. Byłam pijana, naprawdę pijana, a wtedy nie myślałam o czymś takim.. Możesz być na mnie łzy, ale czasu nie cofnę. Ale nie, nie chciałam się zabić, bo James zostałby wtedy sam, a ja nie mogłam na to pozwolić. Dlaczego nie wzięłam tabletki "po"? Boże, Leo, przecież znasz mnie. Wiesz, że bym nie mogła postąpić tak.. Tak pochopnie. Później postanowiłam, że usunę ciąże jeżeli rzeczywiście bym w nią zaszła, ale.. Wtedy, zaraz po, nie potrafiłam podjąć tak szybkiej decyzji. Byłam zagubiona, przerażona.. Nie myślałam racjonalnie. - Mówiła spokojnie, tylko co jakiś czas na niego zerkając, by wiedział, że nie kłamie. Dłużej nie potrafiła, z powodów wyżej już wspomnianych. Ale potem nagle zerwała i choć przed momentem wydawało się, że jest zwyczajnie wyczerpana tym wszystkim, teraz znalazła w sobie jakieś pokłady energii. Bo musiała walczyć - o nich. Nie mogli tak po prostu tego wszystkiego skreślić. On nie mógł, nie po tym wszystkim co przeszli.
- Jak w ogóle możesz o to pytać?! Wtedy żałowałam, teraz żałuje jeszcze bardziej, Leo! A to? To nie wiem co to było, on mnie po prostu pocałował, a ja już nie miałam siły go odpychać, bo wtedy by odszedł, a ja tak cholernie bałam stracić się kolejną osobę.. - Odarła jakąś samotną łzę płynącą po jej policzku, a potem utkwiła w nim twardy, ale błagający o zrozumienie i przebaczenie wzrok. - Leo naprawdę mi przykro, przecież wiesz, że ja bym nigdy takiego czegoś nie zrobiła! Nigdy bym Cię nie zdradziła! Kocham Cię i przepraszam, że musiałeś to zobaczyć, przepraszam za wszystko, wybacz mi, proszę. Tylko Ty się liczysz.. - Cała rwała się, by do niego przylgnąć, by go objąć, ale teraz zbyt bardzo bała się, że ją odtrąci.

Unknown pisze...

[haha:D
;pp no nic, nic, po prostu wyobraziłam sobie szczerbatą Karolę, spuchniętą jak chomik, jedzącą wszystko przez słomkę, połykając leki przeciwbólowe <3 xD (na to liczę ;p wiem;d) no ja wiem, że Ty nie wiesz, ale dobrze, że chociaż wiesz, że powinnaś wiedzieć.. łapiesz? xD
ale to już norma, nie? xD tak?:> ^^
no widzisz! a już mnie próbowałaś oszukać, że tłumaczyłaś!;p zła kobieto, czego skasowałaś?:> bo pewnie nie miało sensu!;p koniec?:> jesteś pewna?;p phi;p
bo wiesz, że dam o swoje zdrowie psychiczne? xD no raczej;p no niefajno, racja;p z Tadziem? xd no ba, nie mam wyboru ^^
tak właśnie :D
dzięki i nawzajem!:> (ostatnim terminie chyba;p gdzieś w drugiej połowie lutego bodajże ;p a Ty?:>) dobranoc, do spisania!:>]

Unknown pisze...

Spencer wcale nie zamierzała ani nie chciała brać go na jakąkolwiek litość swoimi łzami. One same pojawiały się w jej oczach, niezależnie od jej woli i chyba właśnie dzięki temu jeszcze nie oszalała, bo słone potoki zawsze dawały jakiś upust emocjom, dawały swego rodzaju ulgę, a przy tym co ostatnio przeszła było wręcz bezcenne. Gdyby tłumiła swoje emocje, nie pozwalając sobie na łzy, na gwałtowniejsze racje, pewnie już dawno wylądowałaby w ośrodku dla obłąkanych, bo cierpienie, rozpacz, żal, smutek czy nawet złość i gniew już dawno by ją zniszczyły. Więc nie potrafiła walczyć z łzami, choć wcale nie chciała by tylko dzięki nim Leo jej przebaczył. Chciałaby zrobił to ze szczerego serca, świadomie i dobrowolnie, a nie wzięty na litość tylko przez to, że w jej oczach zaszkliła się słona mgła.
I mimo to miała nadzieje, że własnie tak było - że rzeczywiście wszystko co potem powiedział, gdy już tonęła w jego objęciu, było szczere, nie wymuszone żadnym czynnikiem. Chciała wierzy, że naprawdę ją rozumie, że zdaje sobie choć odrobinę sprawę z tego jakie to wszystko dla niej było trudne i choć próbuje postawić się w jej sytuacji, choć chyba nie do wyobrażenia jest ten moment, gdy ktoś informuje Cię, że najważniejsza osoba w twoim życiu zginęła. Cały świat się wtedy wali, wszystko przestaje mieć sens, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie ma się już nadziei, bo ze Śmiercią nie można wygrać, nie można zawrzeć z nią układu - ona gra sama, ma własne reguły, którym zwykły człowiek musi się podporządkować.
- Naprawdę mi przykro, naprawdę.. - Mamrotała pod nosem, ale urwała w momencie, gdy usta ukochanego cmoknęły czubek jej nosa w znajomy sposób i mimowolnie uśmiechnęła się nikle, może nawet ledwo zauważalnie, ale jednak. Ale mimo to, nie umknął jej fakt, że mężczyzna przez moment się zawahał, a zaraz w jej głowie odrodził się obraz z przed kilku chwil, gdy w jego oczach dostrzegła najzwyklejsze obrzydzenie. I zabolał ją ten fakt, ale skupiła się na tym, że teraz wbrew wszystkiemu trzymał ją przy sobie bardzo mocno, i miała nadzieje, że oznacza to tylko jedno - że tak jak ona łaknie jego bliskości, tak on pragnie jej. I z tą myślą wtuliła się w niego. Tkwiła tak moment, aż wreszcie się uspokoiła, a potem oderwała, by odszukać jego spojrzenia.
- Nigdy więcej tak nie rób. Zabraniam Ci mnie tak zostawiać. Zabraniam Ci odchodzić w jakikolwiek sposób, słysz?

[wiem xD ahaha no chyba najwidoczniej mam;p (;pp) to się cieszę ^^ miałaś taki przedmiot jak logika?!;o ja nie xd mi by się niejedna taka ładna, dodatkowa ocena przydała;p
nie, raczej nie xD okej ^^
e tam, sum summarum na jedno wychodzi, że mi nie wytłumaczyłaś!;p aha, no dzięki, że wątpisz w moje możliwości!;c ;p nie powinnaś odpowiadać teraz pytaniem, na pytanie;p bądź choć raz zdecydowana ;p
no to dobrze;p jeżu, dużo mi to mówi;p chyba, że masz na myśli Tadeusza Mickiewicza;p no;p
no ja też zaraz siadam tylko jeszcze Krk!:> więc pewnie pojawię się poootem, jakoś wieczorem;p
tak?:> to fajnie ^^ AHA SPOOOKO... Nie za dobrze masz?! xD Sorry, ja muszę zapierdalać cały miesiąca, a Ty się będziesz obijać.. To nie jest fair :c ;p cicho, masz ale nie musisz się tym chwalić.. xD]

Unknown pisze...

Właśnie tego najbardziej bała się Spencer - że Leo nie będzie potrafił o tym zapomnieć, choć nawet jej wybaczył, a może dopiero z czasem wybaczy. Domyślała się, że obrazek, który zastał, gdy wszedł do domu będzie go prześladował, że nie będzie umiał wymazać go z pamięci i przez najbliższe dni, będzie się bał, że zastanie to samo, za każdym razem, gdy będzie wracał do domu. Niestety, wiedziała, że jej starania i wielokrotnie zapewnienia, że to nic dla niej nie znaczyło i skończyło się wraz z pojawieniem się jego osoby w progu salonu niewiele zdziałają. A ona chciałaby móc sprawić, by o wszystkim zapomniał i przede wszystkim pamiętał, że ona, calusieńka ona - jej ciało, jej serce, jej umysł - należą tylko do niego. Jedyną jej nadzieją było zachowanie Noaha - podejrzewała, że pewnie tak jak przez ostatnie lata, tak i teraz po prostu wyjedzie starając się o tym zapomnieć. I po cichu właśnie na to liczyła, ale wcześniej miała nadzieje, że uda jej się z nim jeszcze porozmawiać, wyjaśnić..
Tak czy siak, teraz nie Noah, a Leo zaprzątał każdą jej myśl. Skinęła głową na jego słowa, chociaż zaraz westchnęła cicho - nie powinien jej niczego obiecywać, a przynajmniej nie w tej kwestii, bo już raz zapewniał ją tak, że wróci, a potem co? Potem jacyś dwaj mężczyźni przyszli i powiadomili ja o jego śmierci. Więc powinien raczej obiecać, że postara zrobić się wszystko by już nic, ani nikt ich nie rozdzielił, że właśnie tego pragnie - być zawsze z nią i Jamesem. I już otwierała usta, by właśnie to mu powiedzieć, ale nie zdążyła, bo Leo zrobił coś, czego się w tym momencie nie spodziewała, a na co tak naprawdę czekała odkąd go ujrzała.
Niemal nogi się pod nią ugięły, gdy jego wargi odnalazły jej usta. Dla niej cały świat się na moment zatrzymał - była już tylko ta chwila, ten niezastąpiony smak jego warg. I były też przyjemne dreszcze wzdłuż kręgosłupa, choć pocałunek był z początku tak naprawdę niezwykle czuły i delikatny. Dopiero po chwili zaczął przybierać na sile, gdy dłonie Spencer odnalazły swoje miejsce na jego karku, podobnie jak jego, nisko na jej plecach. Przyciągała go do siebie, marząc by już nigdy nie musiała się od niego odrywać. Plus szalał jej niesamowicie, serce zachowywało się jakby zaraz miało wyskoczyć jej z klatki piersiowej, a płuca domagały się dostawy nowej porcji świeżego tlenu.. Ale ona miała to gdzieś, bo właśnie tu było jej miejsce.

[kurde, śledzisz blog od lat i go uwielbiasz i dopiero teraz o nim wspominasz?!;p no wieeesz..;p ale spoko, mi jak najbardziej podoba się Twój pomysł, bo w ogóle ostatnio sobie tak właśnie myślałam o tamtych naszych stworkach <3 nie wiem jak wyrobię z 3postaciami.. ale dam jakoś radę nie?:>
niepotrzebnie ;D haha, a już myślałam, że zaczynasz sugerować, że i ja powinnam się opamiętać ;p znaczy przedmiotu osobnego nie, ale dział w matmie taki miałam;p nooo ^^'
no POWIEDŹMY (xD) że się liczą ;p ta, teraz za każdym razem będziesz się tłumaczyć, że już nie pamiętasz;p
o widzisz, to jakbyś przed Tadkiem dodała Pan, to bym od razu załapała o co chodzi;p
a ja już mniej więcej nauczona, ale jeszcze muszę trochę poczytać, w tym streszczenia lektur itd;p (btw. na Krk mi nie odpisałaś, nie?;p)
e tam, za dobrze by Ci było;p poza tym.. w sumie jakbyś nie miała tego wolontariatu i tak siedziała tylko w domu prawie cały miesiąc to się można zanudzić! i jaram się, jaram;p no wiem, wiem (hahah współczuje!;p) taa, właśnie widzę jak tym cierpieniem się przejmujesz xD mhm;p]

Unknown pisze...

Tak tyle, że Spencer tak naprawdę go nie zdradziła. Bo przecież nie wiedziała, że jej ukochany mężczyzna żyje - gdyby wiedziała, nigdy nie dopuściłaby do siebie innego mężczyzny, nie pozwoliłaby dotknąć mu swoich ust, czy innych części ciała w ten znaczący sposób. To on poczuł kiedyś co do innej, gdy ona była obok taka jak zawsze ciepła i kochająca - on zdradził ją emocjonalnie, a od takiej zdrady nie było nic gorszego. I tak naprawdę cały czas była tą samą Spencer - jej włosy pachniały w ten sam sposób, jej skóra była tak miękka jak zawsze, usta miały ten sam smak, to tylko on odbierał inne wrażenie, bo uważał ją za osobę skażoną przez innego faceta. Ale przez moment ożyła w niej iskra nadziei, że Leo jednak będzie wstanie zapomnieć o tym obrazku, który ujrzał gdy przeszedł do domu po bardzo długiej nieobecności. A przynajmniej uda mu się to, gdy Spencer z całym zaangażowaniem i miłością obdarzała go najczulszą z pieszczot, a on odwzajemnił ją z podobnym żarem.
Ależ była naiwna, prawda? Bo już po chwili Leo oderwał się od niej, a ona nie miała na to najmniejszej ochoty. I intuicyjnie wyczuła, że to wcale nie było związane z potrzebą zaczerpnięcia powietrza. Ich przyśpieszone oddechy miały inny smak - jej rozkoszny, chcący więcej, jego przesiąknięty był gniewem i złością. I Spencer nie mogła tego nie zauważyć, bo znała go zbyt dobrze, przeżyła z nim niezliczoną ilość takich chwil, więc idealnie potrafiła rozpoznać kiedy w tym momencie targają nimi te same emocje, a kiedy nie. I to cholernie ją zabolało. Bo nic nie mogło zranić jej w tym momencie bardziej niż świadomość, że Leo nawet nie potrafi jej pocałować, że odsuwa ją od siebie, bo się nią brzydzi, bo przed oczyma ma obraz jej w objęciach innego. Cierpiała zadręczając się myślą, że to już zawsze tak będzie. Że od teraz będzie go stać właśnie na takie coś - przytulenie, cmoknięcie w czoło, czy czubek nosa. A ona, po takiej przerwie, pragnęła więcej, znacznie więcej. Bo stęskniła się za nim na wszystkich płaszczyznach. Wiedziała, że Leo potrzebuje czasu by się z tym wszystkim uporać, że to nie jest dla niego łatwe, tyle tylko, że w tym momencie bała się, że to nigdy mu się nie uda. Że będzie z nią z tylko przywiązania, chęci by mieć ją obok, ale jednak nie potrafiącym się przełamać. A może zostanie z nią tylko z powodu Jamesa? A może w ogóle odejdzie? Te wszystkie myśli zaparły jej dech w piersi.
- Idź sam. Ja.. Ja tu zostanę, przygotuje mu mleko, bo pewnie i tak za niedługo się zbudzi i będzie głodny.. - Odparła cicho, wykręcając się jakąś wymówką na poczekaniu. Bo wiedziała, że wcale jej tam nie chce. Że to "my" padło, bo tak wypada, bo pewnie nie chciał jej zranić. Nie musiał zmuszać się do przebywania z nią i udawania, że w ogóle pragnie jakiejkolwiek bliskości z jej osobą. A ona tylko zamierzała mu to ułatwić.. Więc wyswobodziła się z jego ramion, a potem obróciła się na pięcie i pomaszerowała do kuchni, przez moment kręcąc się tam bez celu, bo zapomniała po co tam właściwie przyszła. Dopiero po chwili otworzyła właściwą szafkę i nieśpiesznie wzięła się za przygotowywanie mleka dla syna choć to wcale nie było póki co konieczne.

[mhm ;p tak, widziałam;p tak?:> to dobrze ^^ no jakoś muszę ;p no wiadomo ;) mhm, nic na siłę jasne chociaż tutaj raczej chodzi o brak czasu;p no ja też ^^ a kiedy się zapisujemy?:> bo chcę mniej więcej w tym samym czasie xD
masz racje nie chciałabym xD no serio ;p no to się domyślam, że wszystko dokładnie miałaś skoro miałaś oddzielny przedmiot;p
ehe, ta już znikam, mhm;p tak, problem! ;p phi, i co jeszcze?;p ja tu nie jestem od przypominania.. xD
nie, Tadziów może być wiele ale Pan Tadzio jest tylko jeden xD
no to współczuje! ja mam w sumie tylko polski, bo ang przełożyliśmy ^^ spoko, spoko nic się nie dzieje;) ok;p
Ty mi częściej zazdrościsz!;p haha ;p nie no skąd, po prostu zmartwienie kolejną operacją więc z Ciebie bije, czy coś.. xd ale to dobrze, że już się tym tak nie przejmujesz;p :)]

Unknown pisze...

Po cichu o tym właśnie marzyła - by Leo za nią poszedł, by choć w ten sposób udowodnił, że jednak pragnie jej towarzystwa. Mimo to, jedyne na co czekała to dźwięk jego kroku na schodach, a potem cichy trzask drzwi od pokoju Jamesa. Dłuższą chwilę nic się nie działo, a choć Spencer podświadomie zakładała, że mężczyzna może zjawić się w kuchni i tak drgnęła zaskoczona, gdy jego sylwetka nagle zmaterializowała się obok. Dostrzegła go jednak tylko kątem oka, nie potrafiła zmusić się by na niego spojrzeć, bo przed oczyma wciąż miała obraz Leo, który spogląda na nią z obrzydzeniem jakby co najmniej po jej ciele chodziły karaluchy. Ale może tak właśnie teraz ją postrzegał? Zarażoną, skażoną, otoczoną wstrętnymi robalami z imieniem "Noah"? I myśl, że ukochany może brzydzić się jej dotknąć naprawdę cholernie raniła, choć po części była sobie sama winna - przecież tonęła w objęciach innego i nie mogła mu się dziwić, prawda? A fakt, że była przekonana, że on nie żyje to już inna bajka. Potrafiła go zrozumieć, bo domyślała się jak się czuje po tym wszystkim co usłyszał i co zobaczył, i być może zachowywałaby się podobnie do niego, ale nie zmieniało to jednak faktu, że to wszystko po prostu raniło i strasznie bolało.
A potem nim się obejrzała, stała znów w jego ramionach, spoglądając w jego karmelowe oczęta, jak zwykle zachwycona ich barwą, która potrafiła ją uspokoić, ukoić rozszalałe nerwy i obawy.
- Ja nie uciekam, ja po prostu daje Ci.. Przestrzeń. - Odparła, szukając odpowiedniego słowa, by określić to co właśnie robiła. I tak, to chyba było najtrafniejsze słowo jakie teraz przyszło jej do głowy.
- Bo ja wiem i rozumie, że po tym wszystkim co usłyszałeś i zobaczyłeś jest Ci trudno. I ja naprawdę nie mam Ci tego za złe i wiem, że potrzebujesz czasu. I jeśli teraz nie chcesz mojego towarzystwa, jakiejkolwiek bliskości to mi to powiedź, dobrze? Do niczego się nie zmuszaj ze względu na mnie.. - Dodała, dziwnie cicho, by nagle odwrócić spojrzenie. Bo ona naprawdę mogła teraz zgodzić się na wszystko. Ona łaknęła jego bliskości, ona pragnęła przebywać z nim nieustannie, ale jego pragnienia po tym wszystkim mogły się zmienić, czyż nie? Więc mogła mu dać co tylko zechce, byleby tylko jej wybaczył, jakoś zapomniał.. Mogła zrobić wszystko - być obok, albo gdzieś dalej. Cokolwiek sobie zażyczy.

[podoba;p no, spoko, spoko już wiem, że chodziło Ci o to samo ^^ nie przejmuj się, przecież my i tak się ostatecznie dogadamy, nie? :d tak, tak jestem za! poczekajmy do czwartku, bo ja wtedy też będę mieć dopiero luźniejszy wieczór ^^
niewinne?:> serio?;> jakoś trudno mi w to uwierzyć!;p
wiem :D serio, o! xD nie mam pojęcia!;p
Nie, no właśnie na odwrót :| xD
wiem, że dużo ;d
no wiedziałam, że się zgodzisz;p widzę właśnie haha;D no to dobrze;) zawsze wszystko wydaje się straszniejsze jak nie wiadomo jak wygląda od podszewki :) teraz wiesz czego się spodziewać!
spoko, nic się nie dzieje, ja pewnie i tak będę za niedługo już szła - dziś zaspałam na dwie pierwsze lekcje, obudziłam się o 8! I tak sobie myślę, że coś to za jasno jak na 6 rano.. xD a jutro nie mogę zaspać, bo pierwszy polski i spr :x spoko, ja jutro będę koło 15, ale koło 18 będę znikać na jakąś godzinę na ang;p hm, nie wiem.. trzeba coś tam wymyślić ;p Hm, nie wiem jak tam uważasz - mogą iść na Pasterkę, chociaż trochę mi się śmiać chce, że wiesz tu takie rzeczy wyprawiają, a pięć minut później pójdą się modlić xD więc najwyżej opisz jak już wracają do Wrocławia, albo coś.. Jak tam uważasz;)]

Unknown pisze...

[co do Krk - jak chcesz to mogą iść na tą Pasterkę mi to tam obojętne, w sumie się pośmiejemy! ;p a masz jakiś pomysł na dramat właśnie tam?;p bo ja osobiście nie, chyba, że coś z Mikołajem można pokombinować, ale nie wiem.. Jeśli masz jakiś pomysł to śmiało. Co do sielanki, jasne możemy ją poopisywać, mówię Ci, że ja się dostosuje;p więc pisz co uważasz :)
na całą resztę odpisze już jutro, bo teraz też idę,bo też musze na 7 wstać!:c i no weeeź przestań mi takich snów życzyć! z brunetami, ewentualnie z blondynami z Goslingiem na czele, jak najbardziej, ale to?!:c jesteś okrutna!;p (zauważyłam xD) To Tobie życzę we śnie barmana na jednorożcu, o!;p mhm do jutra;)]

Unknown pisze...

Miała nieodparte wrażenie, że dojrzała w jego oczach jakąś radosną iskierkę, gdy w żaden sposób nie próbowała wyswobodzić się z jego objęć, a wręcz przeciwnie - została i udzieliła mu szczerej odpowiedzi na zadane przez niego pytania. Przez moment martwiła się jednak, że sama wyobraziła sobie ten pogodny błysk w jego tęczówkach - jeszcze przed momentem był na nią zły, spoglądał na nią z obrzydzeniem, a teraz co? Nagle cieszył się, że nie uciekała? Że była tak blisko niego? To wszystko w połączeniu z wciąż ogólnym zaskoczeniu faktem, że on w ogóle żyje przyprawiło ją o kolejny mętlik w głowie. Stłumiła go jednak na moment, by przynajmniej móc spokojnie wysłuchać tego co miał jej do powiedzenia.
Patrzyła na niego, zastanawiając się i zaraz szukając w jego twarzy czegoś co powiedziałoby jej, że wszystko co od niego słyszy jest kłamstwem. Nic na szczęście takiego nie zobaczyła, więc mogła spokojnie uwierzyć jego słowom, a przynajmniej rozpaczliwe tego chciała, bo przecież sama nieopisanie pragnęła być przy nim, chciała choć odrobinę nasycić się jego bliskością, choć po tylu miesiącach rozłąki naprawdę by zaspokoić jej potrzebę bycia z nim tak blisko jak to tylko możliwe potrzeba byłaby niezliczona ilość czasu. Nie zmieniało to jednak faktu, że ona pragnęła też trochę, cóż, bliższej bliskości. Wiedziała jednak, że Leo nie jest na nią gotowy, a to wbrew pozorom naprawdę ją bolało. Bo choć wszystko co mówił było prawdą w jednym dostrzegła iskrę kłamstwa - wcale nie było mu łatwo. Nie chciał i nie potrafił jej najwidoczniej normalnie całować, a ona.. Cóż musiała zadowolić się takimi drobnymi całusami, które teraz jej fundował, bo nie mogła liczyć na nic więcej, prawda? Z trudem odepchnęła od siebie myśl, że i nawet te buziaki są z jego strony wmuszone - ot, by nie sprawić jej przykrości, by jej nie ranić i choć w ten sposób dać potwierdzenie słowom, które właśnie wypowiedział.. Ale tak właśnie było czyż nie?
Nie pozostało jej jednak nic innego jak czekać aż w końcu te pocałunki zaczną przychodzić mu naturalnie - aż sam zacznie ich pragnąć. Stopniowo, wszystko po kolei, jak na pierwszych randkach czyż nie? A potem z rozbawieniem o nieco gorzkim posmaku pomyślała, że na pierwszych spotkaniach, gdy ewidentnie coś między nimi zaiskrzyło pozwalali sobie na więcej.
Uśmiechnęła się jedynie delikatnie i łagodnie w odpowiedz, by zaraz wspiąć się na palce i szepnąć mu do ucha, że właśnie na to liczy - że się od niego nie uwolni. A potem wyznaczyła krótką ścieżkę wargami do swojego ulubionego miejsca tuż obok jego szyi i wtuliła się w niego, ciasno obejmując go rękoma. Tkwiła tak dłuższą chwilę, bo wreszcie odsunąć się nieco od niego, tak by odnaleźć jego spojrzenie.
- Tak tęskniłam, tak się cieszę, że jesteś! Wiesz.. To ciągle jest jak sen.. - Wymruczała, czule gładząc go palcami po policzku. Zamyśliła się na moment podążając wzrokiem za swoją dłonią, która sunęła po jego twarzy, a potem uśmiechnęła się odnajdując jego spojrzenie.
- Chodźmy do James. - Powiedziała, bo przecież przed momentem tego właśnie chciał, a i ona chciała cieszyć się widokiem ukochanego i syna na raz oraz chciała opowiedzieć mu wszystko co przegapił.

[ ;dd :)) no jesteśmy :) haha to dobrze, żebyśmy nie zapomniały!;p
ahahah ale serio?;p zresztą dzieci zawsze mają bujną wyobraźnie czasami aż zanadto ;p
:DD no to OK, o! ;p jakoś musisz dać sobie radę sama, przykro mi;p
jasne, chciałabyś ;p
taaak ;> xD
no wiem, że prawda, dlatego wiedziałam, że nie zaprzeczysz, bo byłoby to istne kłamstwo ;p tak, ogarnęłam;p mhm, zauważyłam xD
;) oj tam, zdarza się, nie? xD i tak dobrze, że się wgl obudziłam ;p o co wstałaś?:> bo ja tak hahaha ;D tak dobrze pamiętasz i nic Ci się nie myli ale czasami wolę przypomnieć gdyby Ci się jednak zapomniało;p
no o Krk już pisałam.. więc no, nie wiem czy się jeszcze teraz spiszemy, a jak nie do do potem!:>]

Unknown pisze...

Niestety, ale rzeczywiście nie mógł już liczyć na nic więcej niż uśmiech, który od czasu do czasu wykrzywiał jej usta. Mógł już zapomnieć o tej radosnej euforii, w którą popadła chwilę potem, gdy wreszcie obudziła się z omdlenia i nieprzyjaznej ciemności. Owszem cieszyła się, naprawdę cieszyła się i w tym momencie była chyba najszczęśliwszą osobą pod Słońcem, bo odzyskała ukochanego, a jeszcze niedawno nie miała ani krzty nadziei, że takie coś się wydarzy. Ale to co nie pozwalało jej tego szczęścia okazywać był ciągle przewijający się obraz obrzydzenia w oczach ukochanego wycelowanego tylko w nią, a ona już wiedziała, że to będzie prześladować ją w najgorszych koszmarach. Raniła ją też świadomość, że Leo ma opory przed najzwyklejszym pocałunkiem, że zmusza się to tego, bo.. Tak wypada, bo ona tego chce. Zdawała sobie jednak sprawę, że Leo nie robi tego specjalnie, że wcale nie chce zadawać jej takiego bólu, i też nie winiła go za to, bo choć było jej żal, było jej smutno z tego powodu, to zdawała sobie sprawę, że to wszystko co zobaczył miało prawo odbić się na nim w ten sposób, że miał prawo do czasu by się z tym wszystkim uporać. Najboleśniejsza jednak była świadomość, że to wszystko wyglądałoby całkiem inaczej - Spenc o niczym innym nie marzyła jak o tym by cofnąć czas, by zmienić kilka swoich decyzji, a najlepiej powstrzymać Noaha przed wyznaniem miłości, bo wtedy ich znajomość potoczyłaby się inaczej, a scena, która zaszła w salonie nie miałaby miejsca. I pewnie teraz tonęliby z ukochanym w jednym z najsłodszych i najgwałtowniejszych pocałunków, bo w tych naprawdę stęsknionych i spragnionych. Ale niestety, wszystko potoczyło się inaczej..
Z nikłym uśmiechem ciągle tlącym się na jej wargach, ruszyła z szatynem na górę po schodach, by posiedzieć chwilę z nim i z Jamesem, nadrobić stracony czas. Westchnęła jednak cicho, gdy Leo zapytał o pokarm. Nie miała zamiaru dawać mu wszystkich przyczyn dla których straciła pokarm, bo wiedziała, że wizja tego, że tak naprawdę przez parę tygodni tak naprawdę głodziła się zamknięta w sypialni, pochłonięta rozpaczą i jedynie co jakiś czas połykająca tabletki na uspokojenie, tudzież od czasu do czasu na sen, gdy brak snu nieznośnie i boleśnie dawał jej się we znaki. Nieuniknione przez takie zachowanie było to, że ostatecznie straci swój pokarm, choć wtedy niezbyt się nad tym zastanawiała, poza tym cóż, przyjmowanie takich leków, jakie ona zażywała chyba nie było wskazane podczas karmienia, prawda? Tak czy siak, udzieliła ukochanemu krótkiej odpowiedzi, winę głównie zwalając na stres i rozpacz po jego stracie, bo nie chciała by się zbyt obwiniał, ba! by w ogóle się obwiniał.
- Nie.. Straciłam pokarm niedługo po tym jak dowiedziałam się, że nie żyjesz.. - Odparła zerkając na niego z ukosa, czując nieprzyjemny dreszcz przy ostatnich słowach. Nigdy nie miała przyzwyczaić się do tego zestawu " Leo i śmierć". Nie to ciągle ją przerażało, choć zważywszy na to, że przez tyle czasu walczył z białaczką i powinna byc gotowa na to, że odszedł, nie wspominając już o tym, że przez ostatnie miesiące była przekonana, że nie żyje, to.. Nie. Do tego zestawu nie można było się przyzwyczaić i spokojnie o nim mówić - niezależnie czy ukochana osoba już nie żyje, a tym bardziej, gdy obok jest cała i zdrowa.

[pamiętam, pamiętam, co nie znaczy, że nie mogę Ci tego co jakiś czas wytknąć xD
hihi ^^
mhm;p ale spoko, o takich przypadkach też słyszałam;p najważniejsze, że teraz Ci już przeszło.. prawda?;>
no, o!;p nie masz wyboru Moja Droga;p
że chciałabyś, że to co napisałam było bzdurami, że niby to!;p
tak, tak też Cię uwielbiam :> ;p
ale ja nie pytałam tylko stwierdzałam fakt;p cieszę?;p tak, na pewno;p
oj tam, oj tam, ale racja u mnie to norma;p no ^^ hahaha serio?;o o biedna;p wiem, dlatego o tym wolę Ci przypominać ;d
spoooko, rób co tam musisz ^^]

Unknown pisze...

Spencer nie obwiniała go o to, że straciła pokarm - owszem, gdyby nie ta cała akcja z rzekomą śmiercią Leo i wszystko co z nią związane, nadal prawdopodobnie mogłaby spokojnie karmić Jamesa piersią. Większy żal miała jednak do siebie, bo choć wiedziała co stres, zmartwienie potrafi z nią zrobić, sprawić, że straci pokarm to cóż, pluła sobie w brodę, że jakoś bardziej o siebie nie zadbała, bo gdyby chociaż normalnie się odżywiała, próbowała sypiać po nocach, normalnie funkcjonować, to może jednak mogłaby chociaż raz na jakiś czas nakarmić synka naturalnie? Z drugiej jednak strony nie potrafiła się do tego wszystkiego zmusić, bo to nie było łatwe dbać o siebie, gdy cały świat się zawalił. Spenc nawet o tym za bardzo nie myślała, bo prostu któregoś dnia, gdy poszła do Jamesa zdała sobie sprawę, że jej piersi są "puste". I choć miała do siebie o to żal, było jej z tą myślą źle, już nie obwiniała się i nie zamartwiała, że jest złą matką, tak jak na początku, po urodzeniu dziecka. Po prostu przy tym wszystkim to było.. nieuniknione. I musiała się z tym pogodzić, bo już nie było możliwości na odzyskanie pokarmu..
Dostrzegła te dziwne emocje, które targały ukochanym tuż przed przekroczeniem progu pokoiku Jamesa. Czekała cierpliwie, czule gładzą bok jego ciała, aż wreszcie przemoże się, okiełzna uczucia i wejdzie do środka. Udało mu się zrobić to dość szybko i Spencer odetchnęła z ulgą. Potem patrzyła już tylko jak mężczyzna przesuwa fotel w stronę łóżeczka, a po chwili tonęła w jego objęciach, wygodnie usadowiona na jego kolanach. Na moment jednak wstała jeszcze, wcześniej cmokając w czubek nosa. Wzięła z szafki aparat oraz album, a potem znów odnalazła swoje miejsce przy ukochanym. Zaczęła pokazywać mu zdjęcia snując opowieści jak to ich syn rosnął. Gdzieś w międzyczasie dodała, że zdjęcia z Londynu są u rodziców, którzy zachwyceni wnukiem uwieczniali go na milionie zdjęć i filmików. Tutaj miała tylko te fotografie, które zrobiła sama, gdy już została sama i zmusiła się do normalnego funkcjonowania, tudzież arcydzieła które zrobiła Kat, która uwielbiała robić zdjęcia zarówno Jamesami, jak i oczywiście swojej córeczce. Potem odłożyła to wszystko na bok, obejmując ciasno rękoma mężczyznę, próbując go jakoś wesprzeć - zdawała sobie sprawę jak bardzo musi boleć go to wszystko, że tak wiele przegapił. Ale przecież będzie jeszcze wiele innych magicznych chwil, prawda?
I nagle obydwoje usłyszeli szmer w łóżeczku - Spencer zerwała się natychmiast i wzięła synka na ręce. Przywitała się z nim czule cmokając go w czółko, a potem wymruczała, że wrócił tatuś. I nie zastanawiając się długo oddała, Jamesa w ręce ojca, a sama przykucnęła tuż obok fotel, uśmiechając się szeroko, jak zwykle zachwycona tym cudnym obrazkiem.

[Jakoś jestem przyzwyczajona do tego - mnie też takie coś nigdy nie rusza, a więc... Będę musiała z tym jakoś żyć z nadzieją, że za którym razem to cię jakoś e.. poruszy czy coś xD
;)
haha spoko;p powiedźmy? xD bo zacznę się bać, że masz nadal masz wymyślonych przyjaciół, i swojego barmana też.. xD
nie będę, tylko zawsze jestem uparta xD. nie wiem, może kiedyś, zależy jak ładnie poprosisz. Choć z drugiej strony może mnie to nie ruszać, tak jak Ciebie nie rusza to o czym pisałyśmy wyżej ; >;p
ehe, tak, teraz łotewa..;p bo mam rację!
nie obracam, samą prawdę piszę ;D e.. gdzieś tam się pałętają cały czas, nie?:> xD
no tak właśnie było;p a co, nie powinnam być?;p
kiedy ja lubię.. xD aha chyba, że tak.. a co nie miałaś?! xD mam nadzieję!:> ;d
ok, spoko :) ja mam jutro spr z wosu a jeszcze się nic nie uczyłam, bo chyba jakaś choroba mnie rozbiera:c wgl wcześniej tzn o której?:> bo wiesz ja kończę np o 12 z czego idę na 8.50 bo nie mam wf i prawie na 2lekcjach mam jakąś aukcje z WOŚP'u co sobie moja szkoła zorganizowała..;>]

Unknown pisze...

[boosz.. wgl to już ta godzina, masakra! a ja nawet zeszytu jeszcze nie otworzyłam, więc wykorzystam fakt, że i Ty się już zmywasz i ja też to zrobię - kurwde, coś muszę się poczuć, chociaż normalnie taka padnięta jestem, że ledwo powieki trzymam otwarte -.-' więc ten, na wszystko odpiszę już jutro, gdy przyjdę ze szkoły ;) i na cały nawias i na wątek ;) bo tak jak zauważyłaś ogarnę się szybciej od Ciebie;>
ojejku, no w końcu mogę śnić o tych wszystkich moich brunetach, mrauu <3 aż się podjarałam haha xD to ja Ci życzę kolorowych tudzież erotycznych (zostawiam Ci wybór^^) w roli głównej kogo zechcesz;> no i ogarnij sobie tam wszystko do szkoły, no jutro powodzenia ze wszystkim, miłego dnia i do spisania jutro ;))]

Unknown pisze...

Spencer jak zwykle nie potrafiła oderwać spojrzenia od tego cudownego obrazka jakim był Leo z Jamesem na rękach. Do szczęście nie trzeba było jej więcej oprócz właśnie tych dwóch osób. Z nimi świat był pełen, bo to była teraz jej rodzina bez której nie wyobrażała sobie życia. A to wszystko wydawało się teraz o tyle piękniejsze, że już wiedziała jak wygląda życie bez Leo. I choć zawsze doceniała to co ma, zawsze doceniała jego i wszystko co z nim związane, tak teraz potrafiła dostrzec w tym jeszcze więcej, jeszcze gorliwiej dziękować, że go ma, a przede wszystkim dziękować za to, że go odzyskała, choć pomyśleć, że jeszcze niedawno była przekonana, że taki obrazek będzie mogła zobaczyć już tylko na fotografii. Ale nie - całe szczęście Los tylko znów z nią sobie pogrywał i choć to wcale nie było fajne, liczyło się to, że ostatecznie zwrócił jej ukochanego - całego i zdrowego, może z kilkoma ranami, ale przecież czas je zagoi, gorzej jednak z tymi ranami w środku, z tymi niewidocznymi, czyż nie? Ale wiedziała, że i z tym sobie poradzą, bo razem są niezniszczalni, czyż nie?
Brunetka patrząc na ukochanego i syna jak zaczarowana od czasu do czasu stroiła jakieś miny do chłopczyka, siedząc blisko, by miał ją w zasięgu wzroku i nie musiał wychylać główki by ją odnaleźć. Była zachwycona, że Maluch nie zapomniał swojego taty, że się go nie wystraszył, ale przecież.. To był jego tata! Jak mógłby się go bać, czyż nie? Jasne, taki maluszek mógł się odzwyczaić, bo przecież nie widział ojca kilka miesięcy, ale jednak nic nie wskazywało by właśnie tak było, co Spencer przyjmowała z nieopisaną radością.
Roześmiała się wesoło, gdy Leo zobaczył u synka przebijający się przez dziąsło pierwszy ząbek. Oczywiście, nie powiedziała mu tego, bo chciałaby sam odkrył to cudowne zjawisko. Patrzyła z rozczuleniem jak James wygina swoje małe usteczka w rozkosznym uśmiechu, a ten widok zawsze sprawiał, że serce jej niesamowicie miękło, a spomiędzy warg wydobywało się zachwycone, rozczulone westchnienie.
- A ma. - Powiedziała pogodnie, trącając chłopczyka palcem w nosek. - No, pochwal się tatusiowi jeszcze raz. - Dodała, gdy chłopiec na moment zamknął buzię, ale zaraz znów ją otworzył śmiejąc się w ten specyficzny, dziecięcy sposób. Szybko jednak Spenc przypomniała sobie, ale także dostrzegła coś w zachowaniu synka, co powiedziało jej, że zaraz chłopczyk będzie domagał się jedzenia. Więc niechętnie, bo nie miała ochoty zostawiać ich samych, bo mogłaby na tę dwójkę patrzeć i patrzeć!, wstała po czym cmoknęła w czółko pierwsze synka, potem ukochanego i powiedziała tym dwóm mężczyznom, że zaraz do nich wróci, tylko przygotuje małemu mleko.

[jak zwykle haha;d będę!;p
no tak, tego się właśnie obawiałam, ale kurde to by oznaczało, że i ja mam coś z głową nie tak xD
no to źle liczyłaś!;p e tam, jakie znowu podstępy?:>
hahaha czy coś.. xD racja;p
no raczej, że jasne;p e tam, taki duży dom mają, to wiesz mogą sobie gdzieś po podwórku chodzić ;p
no;p to kogo mam pytać jak nie Ciebie?xD
hihi ;D aaa, no chyba, że tak, to wszystko wyjaśnia!;p no dobrze - wiem;p
haha ;d spoko, nic się nie pouczyłam! niic xd miałam rano, ale też zaspałam, w sensie do szkoły zdążyłam, ale zaspałam i się nie poczułam rano, ale w sumie dała proste pytania więc jakoś coś tam popisałam ^^
a teraz idę się połozyć bo mi głowa pęka, więc nie wiem jak to na górze mi wyszło -.-]

Unknown pisze...

[haha spooko, tak myślałam, że pewnie coś Cię zatrzymało, poza tym ja ten cały czas praktycznie spałam więc wiesz;p a teraz wstałam, głowa mnie prawie nie boli, więc jest spooko ^^ idę zjeść obiad i wracam ;p :)]

Unknown pisze...

Spencer szybko zeszła na dół by przygotować dla synka mleko. Śpieszyła się, z dwóch powodów - po pierwsze chciała już z powrotem w tym przytulnym pokoiku, gdzie znajdowały się dwie najważniejsze osoby w jej życiu, a po drugie siedział w niej jakiś irracjonalny lęk, że jeśli szybko tam nie wróci to Leo zniknie. Rozpłynie się w powietrzu, albo okaże się, że ona sobie go po prostu wyobraziła! No i może siedziała w niej też taka mała obawa, że mały James może się w tym czasie rozpłakać, ot po prostu za jedzeniem, a Leo źle to odbierze i pomyśli, że to jego wina. Więc sprawnie uwinęła się z przygotowaniem białego proszku, który w "magiczny" sposób zamienił się w odżywcze mleko i już pędziła z powrotem na górę, przeskakując co dwa stopnie na schodach, energicznie potrząsając butelką, by wszystko dobrze rozmieszać.
Na jej ustach wykwitł szeroki uśmiech, gdy dostrzegła Leo z Jamesem pod oknem - przez moment stała cicho w drzwiach przysłuchując się temu co opowiada Małemu Szkrabowi oraz rozczulającemu gaworzeniu synka. W końcu jednak zamknęła drzwi, a potem podeszła do nich, ze śmiech przyglądając się chłopczykowi, którego rączki wyrywały się do butelki, a wcześniej rozbiegane oczy malca skupiły się na tym jednym przedmiocie. Brunetka wręczyła naczynie ukochanemu, a potem już tylko przyglądała się jak maluszek łapczywie ssie smoczek od butelki, opróżniając ją z płynu w zaskakującym tempie - Spencer z rozbawieniem pomyślała, że ten mały głodomorek wypiłby mleko od każdego kto tylko podsunąłby mu ten napój "pod nos".
A potem dzień upłynął im zaskakująco spokojnie - głównie spędzali czas w trójkę, bawiąc się, śmiejąc, a gdy James domagał się drzemki czuwali przy nim, lub po prostu w salonie tonęli w swoich objęciach nie rozmawiając zbyt wiele - Spencer podpytała go tylko jak i kiedy zamierza powiedzieć całej reszcie, że.. wrócił. Opowiedziała mu też jeszcze trochę o tym co działo się z nią, jeśli coś zapytał.. A potem? Potem zaczęli szykować się do snu. Spencer z zadowoleniem poszła do sypialni wraz z ukochanym: nic się w tym pomieszczeniu nie zmieniło. Wszystko było tak jak dawniej - nawet szafy ciągle były wypełnione jego ubraniami, bo Spencer nie pozwoliła ich tknąć Kat, która doszła do wniosku, że tak będzie Spenc łatwiej uporać się z jego stratą - jeśli odda jego garderobę na jakiś charytatywny cel. Całe szczęście brunetka nie dopuściła do tego, co młodsza siostra Leo uszanowała bez zbędnej kłótni. W końcu i jej nie było łatwo, bo straciła brata, choć to przez co ona przeszła nie było nawet w połowie porównywalne do tego co przeżyła Spenc.
W czasie, gdy Leo poszedł się wykąpać Spencer rozciągnęła się na łóżku, ciągle nie dowierzając - pomyśleć, że jeszcze wczoraj spała w Londynie, w nieswojej sypialni, w mieszkaniu Noah'a.. Brunetka poczuła niemiły uścisk, gdy przypomniała sobie o przyjacielu. Nie chciała wiedzieć przez co on teraz przechodzi. A czuła się jeszcze gorzej z tym jak ona łatwo zdołała dziś o nim zapomnieć - od pierwszej, tej poważnej rozmowy z Leo nie pomyślała o nim choćby raz! Ale z drugiej strony trudno jej się dziwić skoro odzyskała swojego ukochanego, więc po prostu cieszyła się Skarbem, który do niej wrócił. Teraz jednak sięgnęła po swój telefon i sprawdziła czy coś do niej nie przyszło - miała dwa kilka nieodebranych połączeń w tym od Kat, ktora pewnie chciała wpaść z wizytą, bo ostatnio jak z nią rozmawiała to wspominała jej, że dziś wraca, a także kilka połączeń od mamy, która pewnie była ciekawa, czy jej córka bezpiecznie dotarła na miejsce. W skrzynce sms'owej znajdowało się kilka nieprzeczytanych, ale mało ważnych wiadomości. Noah się nie odzywał. Więc to ona wybrała jego numer, ale zaraz okazało się, że ma on wyłączony telefon. Westchnęła zastanawiając się co się z nim dzieje - może leci już teraz w samolocie do jakiegoś obcego kraju..? Nie pozwoliła sobie jednak dłużej nad tym rozmyślać: zważywszy na to, że sama wcześniej już wykąpała się i zrobiła wszystko z wieczornej toalety, teraz tylko przebrała się w piżamę, a potem wskoczyła pod kołdrę czekając na Leo.

Unknown pisze...

[hahaha serio?;p nie odechce mi się;p!
e tam od razu kalectwa;p ale tak coś jest nie w porządku skoro dopiero teraz dowiaduje się, że nie istniejesz!;p
;pp e.. aha xD tak, czy coś xD
;dd
nie róbmy z Leo okrutnika który wypieprzył swoje kociaki;p zresztą Spenc by mu nie pozwoliła :d
okej ^^ (tak właśnie, nieważne o co chodziło, ważne że powinnam xD)
;D ;)
no.. ale to już wiemy ;D no chyba tak, zobaczymy jakie będą efekty;p e tam, nie ma czego podziwiać!;p no to super ;D
;) nie wiem :| chyba tak-.-
ej, a ja właśnie Ciebie miałam prosić żebyś przewinęła, ale zapomniałam xd więc coś tam nabazgrałam, ale średnio mi to wyszło;p (dziś sobie mogę ponarzekać, o!;p) spoko, ja muszę dokończyć maturę na biol i pouczyć się na ang -.-]

Unknown pisze...

Spencer niemal natychmiast wyłapała niewielkie pudełeczko w dłoniach mężczyzny. Zmrużyła przy tym oczy, nie mogąc uwierzyć, że widzi znowu to świństwo w jego dłoniach, a z drugiej jednak strony wydało jej się to takie oczywiste i do przewidzenia! Przez te wszystkie miesiące wypalił pewnie setki tych trujących patyczków, ale czy powinna mu się dziwić? Może tak, może nie. Póki co miała mieszane uczucia: odruchowo zaczęła usprawiedliwiać Leo i tłumaczyć sobie, że nie ma się o co złościć ani martwić - przecież taki stres, który przeżył, to wszystko -nerwy, zamartwianie się o nią i Jamesa, ale także o własne życie.. Musiał to jakoś odreagować, prawda? Wszystko jednak zmieniło się, gdy Leo jakby nigdy nic położył opakowanie papierosów na stoliku nocnym, a potem powiedział to swoje "rzucę to", które nie wiedzieć dlaczego tak bardzo ją rozdrażniło.. Dopiero potem uświadomiła sobie, że chodzi o tą najoczywistszą rzecz - że może to wywołać u niego raka płuc! Dobrze pamiętała jak za dawnych lat czasami, zwłaszcza w gorszy dzień potrafił palić jak smok. A to wszystko jej się nie podobało, bo raz już niemal go straciła z powodu białaczki, ostatnio odszedł "naprawdę" i chyba miała dość igrania z ogniem nawet w taki sposób. Zdawała sobie, że może jej reakcja jest zbyt gwałtowna i lekko przerysowana, ale po tym wszystkim co przeszli już nie potrafiła inaczej. Jej nerwy i tak były już w strzępkach i nie chciała się zamartwiać jeszcze tym, że ukochany wrócił do starego i zaraz wręcz zabójczego w wielu przypadkach nałogu. Pamiętała jak kiedyś trudno było mu to rzucić, a teraz pewnie wcale nie będzie to łatwiejsze!
Nic jednak nie ubodło ją bardziej niż to jak Leo ułożył się do snu - owszem wiedziała, że jest poraniony i pewnie pozycja na plecach była dla niego najodpowiedniejsza, ale sądziła, że może chociaż przygarnie ją delikatnie do siebie, zwłaszcza, że znajdowała się po stronie zdrowego boku. Nic takiego się nie wydarzyło, a on jeszcze swoje życzenia dobrej nocy skierował do sufitu. Miło, naprawdę bardzo miło. Z bólem w sercu przed jej oczyma mignął obraz jego oczu krzyczących obrzydzeniem.
- Jasne. Dobranoc. - Rzuciła dziwnie ostro, a zaraz oschle, trochę zbyt gwałtownie gasząc lampkę po swojej stronie. A potem położyła się, szukając dla siebie najwygodniejszej pozycji, uświadamiając sobie, że i tak pewnie dziś nie zaśnie, choć pewnie gdyby sprawy potoczyły się inaczej, pewnie byłaby to jej najspokojniejsza noc od wielu dni, ba! miesięcy, bo wreszcie z ukochanym. Ale.. Aktualnie była zbyt dotknięta i dziwnie rozdrażniona by choć zamknąć powieki. Po drugie miała wrażenie, że musi czuwać, że musi wciąż i wciąż kontrolować, że Leo jest obok. No i miała też wyrzuty sumienia względem Noaha - naprawdę nie chciała zastanawiać się jak on musi się teraz czuć zraniony. A to wszystko przez nią, bo dała mu naiwną szansę! No i martwił ją też fakt, że ani się do niej nie odezwał, ani nie odebrał telefonu od niej.. Miała nadzieje, że nie stało mu się nic złego, że wszystko z nim w porządku, bo takie zachowanie nie było do niego podobne, choć zaraz poprawiła się - nie mogła przecież wiedzieć jakie zachowanie jest dla niego typowe w takich sytuacjach!
Westchnęła ciężko zerkając w stronę Leo by upewnić się, że jest na swoim miejscu.

[spoko, jest dobrze.
spooko xD chyba chciałaś napisać, że nie powstrzyma, co?;p
nie;p hahaha taa ;p
;pp
mhm, tak, tak wiem;p no wiem i dobrze;p
(no raczej^^)
hihi;p no, a raczej ja zobaczę!;p czasami muszę trochę poudawać, żeby nie było, że jestem takim narcyzem czy coś xD
tak, tak cały czas to sobie mowię, ale dupa nic z tego nie wychodzi;p
widzę właśnie, ale ja też nie;p mhm, tak tak;p (bo tak mówię ;p poza tym Ty też narzekasz;p) uczę;p]

Unknown pisze...

[a i na Krk póki co nie odpisuje, bo muszę biologię pierw ogarnąć i jakąś wenę zebrać ;p]

Unknown pisze...

On naprawdę patrzył na nią tylko w ten sposób? Że w tym momencie chodzi jej tylko o pocałunki i pieszczoty? Naprawdę miał ją za taką powierzchowną osobę, niewolnicę rozkosz fizycznych? Jasne, lubiła je, wręcz uwielbiała, teraz była spragniona takiej bliskości z nim, bo w końcu stęskniła się za nim na każdej możliwej płaszczyźnie. Ale naprawdę myślał, że w tym momencie potrzebowała właśnie tego? A nie zwykłego uścisku, objęcia jej ramieniem w naturalnym odruchu? Przecież zawsze tak zasypiali niezależnie od tego co się działo, a już zwłaszcza bo takiej rozłące! Nie potrzebowała niczego innego jak po prostu przyciągnięcia jej do boku, albo zwykłego splecenia ich dłoni.. Bo potrzebowała tego - czuć, że ciągle jest obok. Ot, to by wystarczyło, że uwierzyłaby, że to nie sen. Że on ciągle jest obok i nie musiałaby na niego nieustannie zerkać, bo czułaby jego ciepło, czuła zapach. Ale tak, on nie mógł pojąć jej lęku - przecież to zawsze ona bała się, że odjedzie, to za nią chodziła obawa, że Śmierć odbierze jej ukochanego, albo tak jak teraz, że stanie się coś, że będzie musiał zniknąć dla bezpieczeństwa swojego i swojej rodziny. Więc dostała marne "dobranoc" i to skierowane w stronę sufitu, chyba powinna się cieszyć, nie?
Zastygła, gdy nagle Leo zawisł nad nią; od razu zarejestrowała fakt, że chyba specjalnie zachował dystans na tyle by jej nie dotknąć. Więc tylko wbiła spojrzenie, w jego oczy, które dostrzegła w mroku i wstrzymując oddech czekała na jakiś jego ruch. Ledwo stłumiła prychnięcie, gdy Leo nagle wstał i ruszył do wyjścia.
- Mleko. Z miodem. - Odparła po chwili, choć największą ochotę miała powiedzieć, by sobie odpuścił, bo jakieś głupie mleko czy herbata wcale nie pomogą jej zasnąć. A gdy już zniknął na korytarzu westchnęła ciężko, wbijając spojrzenie w sufit. Zaczęła znów zastanawiać się czy Leo kiedyś się upora z tym co dziś zobaczył. Wiedziała, że nie będzie mu prosto, ale przecież dobrze wiedział, że jest cała, calusieńka jego! Więc miała nadzieje, że z czasem to minie, że znowu będą ze sobą najbliżej w każdej płaszczyźnie. Ona była zdolna poczekać ile trzeba, bo rozumiała go, poza tym nie miała innego wyboru. Mogła sobie tylko marzyć, że któregoś dnia Leo znów będzie normalny, swobodny.. Ba! Że zapragnie jej udowodnić, że z nikim nie będzie jej tak dobrze jak z nim, że będzie chciał zetrzeć wszelkie ślady Noaha z niej.. Ciekawie czy w ogóle o nią by walczył, gdyby miała wątpliwości kogo wybrać! Ale nie miała.

[mhm ^^
;p właśnie zdążyłam zauważyć, że masz do tego tendencje ;p
no właśnie, w ogóle przestane się Ciebie bać;p bo skoro jesteś wytworem mojej wyobraźni to mogę Cię zmienić tak jak mi pasuje, o! xD
;d:)
(;pp)
no;pp no właśnie, więc wiesz..;pp
odezwała się ta co pokonała wszelkie choroby siłą umysłu mhm;p
musimy;p tak, dlaczego?;p (ja mogę tak odpowiadać!;p zresztą wytłumaczenie miałaś obok - bo Ty też narzekasz;p o, tak właśnie, ja też stwierdzam fakt, czy coś;p)
co Ci się nie chce?:> uczyć czy odpisywać?;p bo tam Ci jeszcze nie odpiszę, w ogóle nie wiem czy dzisiaj zdążę coś tam naskrobać, ale się postaram;p]

Unknown pisze...

Dobrze wiedziała, że coś jest nie tak. Że Leo dręczy coś, jakieś uczucie, może nawet pytanie, którego nie zadał. Bo gdyby nie to, ona sam w naturalnym odruchu przygarnął ją by do siebie. Ona sądziła, że sama nie ma do tego prawa, bo.. Bo pamiętała wyraz twarzy Leo, to obrzydzenie, to jak często wahał się czy cmoknąć ją w usta, nos, czoło, czy cokolwiek. Znowu zapewniała mu swego rodzaju swobodę, możliwość wyboru, bo miała wrażenie, że właśnie tego chce, że tego potrzebuje, bo i tak do większości rzeczy względem niej po prostu się zmusza. Z żalem pomyślała, że ten dawny Leo, z lat gdy się poznawali najnormalniej by o nią walczył - owszem zawsze był skryty jeśli chodziło o jego własne emocje, ale potrafił dążyć do celu jak na przykład zdobycie ukochanej osoby. Tak, ten dawny Leo zrobiłby właśnie to co, niedawno sobie pomyślała - udowodniłby jej, że z nikim nie będzie jej tak dobrze jak właśnie z nim. Spencer bardzo dobrze o tym wiedziała, bo w końcu to Leo mógł dać jej tą upragnioną pełnie szczęścia, miłości, poczucia bezpieczeństwa. Była dla niej stworzony, a ona dla niego. Miała wrażenie, że nawet ich ciała zostały zbudowane tak, że zawsze idealnie wpasowywali się w siebie.
Tyle tylko, że nie można było oczekiwać, że po tym wszystkim co się wydarzyło, ot tam wraz ze pstryknięciem palców wszystko będzie tak jak przed miesiącami, gdy Leo był w domu, gdy nie musiał znikać, by chronić ich wszystkich, bo wplątał się w nieodpowiednie sprawy i zadarł z niebezpiecznymi ludźmi. Do tego trzeba było czasu, szkoda tylko, że to wszystko raniło - to, że ukochany nie potrafi poczuć się przy niej swobodnie, że waha się przed dotknięciem jej, przed pocałunkiem, przed.. Wszystkim. A przecież właśnie tu było jego miejsce, tu był jego świat, to ona była jego szczęściem.. A może się myliła? Może wszystko się zmieniło? Już sama nie wiedziała..
Gdy Leo wrócił do pokoju i wręczył jej kubek z mlekiem, podziękowała mu cicho, przejmując od niego naczynie, równocześnie unosząc się do siadu na wygodnym materacu. Wbiła spojrzenie w białą, parującą ciecz w kubku, ale ciągle czuła na sobie spojrzenie ukochanego, który może nie patrzył się na nią natarczywie, a jedynie zerkał na nią co jakiś czas, chyba uważnie ją śledząc. A to było wymowniejsze niż cokolwiek innego.
- No zapytaj. Wiem, że coś Cię dręczy. - Powiedziała nagle odsuwając od ust naczynie. Ułożyła je sobie na podołku, utkwiwszy spojrzenie w ukochanym. Czekała, bo była gotowa odpowiedzieć na wszystkie pytania. Naprawdę niczego bardziej nie pragnęła jak tego by było między nimi.. Normalnie.

[to się zacznij odżywiać czymś innym (bardziej pożywniejszym!) niż słowa;p
celna uwaga, ale wiesz jakoś mnie to nie przeraża, bo przecież do tej pory nie wydarzyło się nic takiego, więc chyba nie mam się czego bać - albo idealnie Cię uciszam, gdy trzeba, albo jednak nie masz wglądu w takie sprawy :>
no mnie się pytaasz?;p
ehe, jasne;p AHAHAHA spooko. Zagapiłaś się i trudno się mówi!;p
;pp tak ogarnęłam i przykro mi ale nic na to nie poradzę;p (mogę:> w końcu jesteś tylko wytworem mojej wyobraźni więc nie muszę się przed Tobą tłumaczyć;p nie, ja nigdy nie marudzę, to Ty jesteś z marudzenia znana;p)
no tak myślałam właśnie;p oł, no to współczuje! to tam nie odpisuje, bo jeszcze siedzę nad angielskim, a powoli znowu mnie zaczyna głowa boleć -.- jakoś dasz radę :)]

Unknown pisze...

[ja też znikam teraz, do spisania jutro:)]

Unknown pisze...

Ale właśnie zawsze o to chodziło – że Leo nigdy tak naprawdę nie pytał. A teraz powinien pytać o każdą rzecz, nieważne jak bardzo miałoby to zaboleć Spencer. Bo ona była zdolna odpowiedzieć na wszystko zgodnie z prawdą. Tego potrzebowali – samej szczerości, braku zatajania spraw, pytań, bo to może zgubić – wystarczy jeden błędny wniosek Leo i wszystko może się posypać, bo jak sam już zauważył konstrukcja ich związku była teraz bardzo niestabilna, chwiejna i musieli włożyć dużo pracy razem i osobno by wszystko odbudować jak dawniej, by było to wszystko silne i niezachwiane jak kiedyś. Więc zdecydowanie nie powinien niczego zatajać żadnych stwierdzeń, domysłów, pytań.. Powinien o nich mówić, i pozwolić Spencer pomóc mu się z nim uporać, wyjaśnić każdą wątpliwość - do niego przecież miała czasami wręcz anielską cierpliwość, więc mogłaby mu tłumaczyć wszystko po sto razy, zapewniać go o swojej miłości bez końca.. Bo chciała żeby w końcu uwierzył, że to wszystko z Noahem nie miało dla niej większego znaczenia - no może miało znaczenie, ale w momencie, gdy go nie było, gdy myślała, że nie żyje. Ale gdy ukochany wrócił, tamto wszystko straciło dla niej sens i jakiekolwiek znaczenie.
To nie było też tak, że nagle Spencer w tym momencie zwaliła całą odpowiedzialność, za wszystko co teraz padnie na Leo - ona po prostu nie była wróżką i choć domyślała się o co chodzi, nie mogła stwierdzić o co konkretnie tym razem chodzi.. I szczerze powiedziawszy nie spodziewała się takiego pytania. Uniosła wysoko brwi, ciesząc się równocześnie, że teraz na nią nie patrzy, bo dojrzałby w jej oczach iskierkę bólu, bo odpowiedź na jego pytanie była przecież oczywista, zwłaszcza, że przecież powiedziała mu, że kocha tylko jego,że do Noaha nic nie czuje - więc który z nich mógł uczynić ją szczęśliwszą? No, który?!
- Skarbie.. - Szepnęła, a gdy Leo uparcie wpatrywał się w kubek, ona swój odłożyła na stolik, a potem wygramoliła się spod kołdry i zbliżyła do niego. Zabrała mu naczynie, które spoczywało w jego dłoniach i położyła je koło swojego. Następnie, tak jak zwykle bywało w takich chwilach, wdrapała mu się na kolana, równocześnie chwytając jego brodę w palce, by zmusić go by na nią spojrzał. Uśmiechnęła się do niego ciepło, cmokając czubek jego nosa.
- Nie, Leo. Nie pomyślałam tak ani dzisiaj, ani kiedykolwiek. Hm.. Myślę, że on mógłby mnie na swój sposób uszczęśliwić - w końcu jest we mnie zakochany, zna mnie też bardzo dobrze, na pewno robiłby wszystko abym była szczęśliwa. I myślę, że po części by mu się to udało, bo gdybym tak nie myślała nigdy na to wszystko bym się nie zgodziła, ale.. Leo tak naprawdę tylko Ty możesz mnie uszczęśliwić. Tylko ty dajesz mi poczucie pełnego szczęścia, bezpieczeństwa, miłości.. Wszystkiego! Bo to Ciebie kocham. To Ty jesteś tym, który nadaje mojemu życiu sens, sprawiasz, że wszystko nabiera koloru. Jesteś najlepszym co mi się w życiu przytrafiło, Ty i James. Więc nie. On nie mógłby sprawić, że byłabym szczęśliwa, bo tylko Ty możesz to uczynić. Jesteś całym moim sercem, rozumiesz Kochanie? - Powiedziała to cicho, ale z nieopisaną czułością. Patrzyła mu przy tym głęboko w oczy, a z jej zielonych tęczówek wręcz promieniowała szczerość i miłość. Chciała by w końcu zrozumiał, że on jest najważniejszy, że tylko on się liczy, że tylko dla niego ona tak naprawdę żyje. A potem znów wygięła usta w delikatnym i łagodnym uśmiechu, zamierzając przejść do drugiej części jego pytań.

Unknown pisze...

- Czy mnie zawiodłeś? Nie, choć tak chciałabym, żeby było inaczej, ale przecież Ty też tego właśnie byś chciał, prawda? Mogę założyć się, że ten dzień wyobrażałeś sobie całkowicie inaczej, a tak naprawdę to.. Ja go popsułam. Nie Ty. Zresztą, Leo dla mnie naprawdę liczy się to, że jesteś. Jezu, przecież dziś rano nawet nie miałam nadziei, że kiedykolwiek Cię zobaczę, dotknę..! To.. To jest jak sen, jak cud. I naprawdę sama świadomość, że żyjesz, że jesteś obok cały i zdrowy sprawia, że jestem najszczęśliwszą osobą pod słońcem. I naprawdę w środku cała promienieje, nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo.. Tylko przykro mi, że Cię zraniłam, że musiałeś to wszystko zobaczyć usłyszeć.. Naprawdę nie chciałam Cię zranić i.. - Nagle urwała czując już znajomą gulkę w gardle. Opamiętała się jednak szybko zaciskając wargi. Cmoknęła znów czubek jego nosa, znów uśmiechając się.
- Kocham Cię. - Wyszeptała ledwo poruszając ustami. A potem zaplotła mu ręce na karku, przekrzywiając głowę na bok. - I pamiętaj, że mnie możesz zapytać o wszystko. Naprawdę cokolwiek by Cię nie dręczyło, dobrze?

[no wypadałoby ;p
e... okej?xD ahaha końcówki nie do końca ogarnęłam, ale ok niech Cię będzie - jesteś przerażająca, pasuje? xD
no i bardzo się cieszę!;p
no, przykro, bardzo przykro!:c xD
okej, chciałam być miła, ale skoro tego nie potrzebujesz...;p (e tam, Ty jesteś tylko czymś wymyślonym przeze mnie. Nie jesteś mną ;p No właśnie, że nie - jesteś kimś wymyślonym, soooł, mogę Ci nadać cechy jakie mi się tylko podoba i możesz być kompletnym przeciwieństwem mnie!;p)
hihi no raczej, że nie;p ale wiesz dwuznacznie to zabrzmiało, więc wolałam się upewnić ;p spoko, dzisiaj jestem już prawie zdrowa;p
;)]

Unknown pisze...

[Okej ;) ja też już zostawiłam tam swojego mejla ;)
to do spisania potem:)]

Unknown pisze...

Wpatrywała się w niego dłuższą chwilę, zastanawiając się czy dotarło do niego to co powiedziała, czy pojął jej słowa, czy zrozumiał, że dla niej liczy się tylko on - że to właśnie w okół niego kręci się jej świat, znów, na nowo. Że to dzięki niemu nagle wszystko nabrało kolorów, oddychanie przychodziło jej jakoś tak łatwiej. Chciała by tym wiedział, by o tym pamiętał i już dłużej nie zadręczał się Noahem, tym czy z tamtym mogłaby być szczęśliwsza, bo przecież to Jego kochała. Nikogo innego. Nikt nie mógł sprawić, że miała to niesamowite wrażenie, że właśnie tu jest jej miejsce, że właśnie dla tej osoby została stworzona - tylko On. Tylko Leo.
A sekundy ciągnęły się jej w nieskończoność. Czekała na jakąś reakcje z jego strony, ale on siedział jak zaklęty tylko wpatrując się w nią, by ostatecznie wyszeptać ochrypłe "dobrze". Uśmiechnęła się pogodnie, jakby rozczulona jego niemożnością zmuszenia się do innej reakcji. Wzięła to za dobrą kartę, bo miała nadzieje, że jej słowa do niego trafiły, że zrozumiał, że on jest dla niej najważniejszy. Ba! Że może to co mu powiedziała szczerze, zgodnie z prawdą, że wszystkie te słowa przepełnione najprawdziwszą miłością nawet poruszyły jego serce, na tyle by nie mógł wydusić z siebie choćby sylaby! Ale czy to było możliwe? Czy możliwe, że jej słowa tak go poruszyły? To wręcz wydawało się jej nieprawdopodobne! Równocześnie miała też, że ta jego krótka zgoda padła świadomie i że rzeczywiście zwróci się do niej z każdym pytaniem, z każdą wątpliwością, czy męczącą go myślą. Bo ona tutaj między innymi po to była - by rozpraszać wszystkie jego obawy, by zapewniać go o swoich uczuciach, by nie miał wątpliwości, że nikt poza nim (i Jamesem rzecz jasna) dla niej się nie liczy.
Ale nim zdążyła jeszcze trochę porozmyślać nad jego reakcją, na jej monolog, który skwitował, którym słowem, on nagle drgnął muskając jej policzek, a potem stało się coś na co tak naprawdę czekała od samego początku, bo choć wcześniej pocałował ją w podobny sposób, to ta pieszczota była całkiem inna. Wcale nie wymuszona. Była słodka, czuła, ciepła.. I to rozkoszne gorąco rozlało się po jej ciele, gdy odwzajemniała pocałunek odruchowo wplątując palce między kosmyki jego włosów. Nie miała pojęcia ile czasu minęło odkąd ich usta się spotkały, a kiedy oderwały się od siebie by zaczerpnąć powietrza, ale miała wrażenia, że minęły całe wieki, a zarazem pragnęła więcej! Musnęła jednak tylko jego wargi, gdy wykrzywiając usta w szerokim uśmiechu, przekrzywiła nieznacznie głowę na bok. Jej oczy jarzyły się od jasnych promyczków. Jej dłoń zaczęła powolną, delikatną wędrówkę wzdłuż jego szczęki, aż dotarła do brody, by wreszcie sięgnąć jego warg, których kontur zarysowała niemal z nabożną czcią.
Był cudowny. Był najwspanialszy. Jak ona przeżyła te ostatnie miesiące bez niego?

[no pewnie :D ja właśnie powoli kopiuje moją kp i zdjęcia ^^
serio, serio! odżywaj się dobrze, bo mi zmarniejesz..!;p
tak myślałam właśnie xD spoooko, jak chcesz możesz się rozwodzić nad sensem życia.. Jakoś przeżyje xD (haha spooko xD)
e.. a czego nie wiesz? xD bo już się pogubiłam;p
no tak właśnie:c ;p
okej, jak tam sobie chcesz;p (hipotetycznie tak. ale moja wersja mi się bardziej podoba, więc zostajemy przy niej. Poza tym - ja nigdy nie marudzę. ;p i swoją drogą dzięki, że życzysz mi jakiegoś guza mózgu, wiesz?:|)
no już to zrobiłam;p hihi:) no wypadałoby.. ^^ a Ty co, w sobotę studniówka?:>]

Unknown pisze...

[maaam, zaraz Ci wyślę, tylko muszę przeszukać tumblra swego;p :)
wgl nie wiem czy dzisiaj KP dodam bo normalnie blogspot tak mi zamula, że masakra :|]

Unknown pisze...

[http://25.media.tumblr.com/721777db10e8881fe4556c1714c31e5f/tumblr_meofz4J6Rn1rlqb0oo1_500.jpg o tego pana chodzi, prawda?;p]

Unknown pisze...

[jestem leniwa, nie chce mi się robić nowej;p tylko parę rzeczy usunęłam, ale tak, dodałam fragment o Lee ;p spoko, przecież, że ja dodałam Leosia nie znaczy, że Ty musisz od razu dodawać Andro;p haha spooko, zamierzasz zaintrygować innych autorów?:> spoczi, najlepiej zrób i zakładkę i notkę ;p haha widziałam właśnie xd no z niego jest bardziej Lee niż z tamtego co aktualnie masz w karcie ;p Spoko, żaden problem:)
nie? jesteś pewna?;p
spooko, jak uważasz!;p
tak też myślałam właśnie xD tak, nieważne;p
;pp
ależ proszę;p (no to oczywiste;p poza tym nawet jakbyś była jakimś guzem czy czymś tam, nie oznacza to, że musisz mieć moje cechy;p bo to zawsze jest jakaś halucynacja/wyobrażenie które nie musi mieć naszych cech, ewentualnie może być uosobieniem naszych lęków, tudzież marzeń;p no, nigdy. ehe, jaaaasne :|)
póki co tak;p co? jutro? w piątek? Oo ale dziwnie ;p spoko, nic się nie dzieje. I tak poczekam, bo sama nawet dziś publikować nie będę bo mi się nie chce z blogiem użerać, który mi dziwnie zamula;p
i wątek za chwile ;p :)]

Unknown pisze...

To wszystko co działo się w tym momencie było cudowniejsze niż mogła sobie wymarzyć jeszcze chwilę temu. Czuła się jakby po prostu przeniosła się w czasie; przez moment miała wrażenie, że wcale nie siedzą na łóżku we wspólnej sypialni, w ich domu na Cynamonowej, a w mieszkaniu jej lub jego, w Londynie, kilka lat młodsi.. Uśmiechając się łagodnie, ale w ten cudowny, rozkoszy sposób, gdy ten radosny grymas niby delikatny, ale jednak rozświetlający oczy, całe oblicze w ten specyficzny, najpiękniejszy sposób. Z zadowoleniem przyjmowała każde muśnięcie jego dłoni, każdy pocałunek, gdy na krótki moment odnajdował jej usta. I wcale nie liczyła na więcej - jej wystarczał fakt, że ta chwila jest najnormalniej swobodna, w żaden sposób nie wymuszona. Że każdy gest przychodzi Leo tak łatwo i tak naturalnie jak kiedyś, bo cały dzisiejszy dzień wydawał się być nieco spięty, każdy gest wydawał się być sztuczny, nieco wymuszony, trzymał ją na dystans.. A teraz? Teraz byli ze sobą w ten najcudowniejszy, najbliższy sposób, choć wcale nie leżeli w skołtunionej pościeli po wspólnych, miłosnych ekscesach. Ale tak ja wtedy, tak i teraz nie potrzebne były im już słowa, bo każdy gest był na tyle wymowny i zrozumiały, że nie można było się nie domyślić jego intencji.
A potem Spencer dostrzegła jak powieki ukochanego zaczynają coraz bardziej opadać, gdy po raz kolejny, zerknęła w jego karmelowe oczęta. Widziała jak walczy ze zmęczeniem, sennością i już rozchylała wargi, by powiedzieć, że chyba czas najwyższy się położyć, gdy on ją wyprzedził - więc tylko przytaknęła mu skinięciem głowy, a potem wpełzła pod pościel wraz z nim, zaraz wtulając się z niego, splątując z nim nogi, przyciągając go do siebie blisko, choć ciągle uważając głównie na jego zraniony bok. A gdy padło najwspanialsze `dobranoc` pod słońcem, tylko uśmiechnęła się, na moment odnajdując jego usta, by wycisnąć na nich, krótki ale czuły pocałunek. A potem wtuliła nos w ulubiony dołeczek tuż nad obojczykiem mężczyzny i raz po raz wdychając jego zapach, zasnęła.
A wbrew pozorom, choć spała spokojnie, śniły jej się zwyczajne, dobre rzeczy, których rano miała już nie pamiętać, co jakiś czas pojawiała się w niej jakaś myśl, która kazała gwałtownie otworzyć jej oczy i sprawdzić, że Leo ciągle jest obok.. i był, więc niemal natychmiast po takim krótkim przebudzeniu natychmiast zapadała w sen, by wreszcie obudzić się rano, wypoczęta lepiej niż przez ostatnie tygodnie razem wzięte.

Unknown pisze...

[no to się cieszę ;p no nie? ile razy trzeba Ci powtarzać?;p haha wiedziaałam;p nie, nie za dużo, w sam raz!;p e tam, ja bym się na Twoim miejscu martwiła czy inni faceci nie będą zarywać mej Androśki!;p poza tym, no mam nadzieje, że inne panny to u Lee nie mają szans oprócz Andro, chyba się nie myle, co?;p no jest;p hahah spooko;p
hm, okej, wierzę na słowo;p
tylko troszeczkę ;p
wiem xD
;pp (nie, nie jesteś mną, bo ja jestem jedyna i niepowtarzalna, poza tym nie wszystko co wymyślę zawiera moje cechy - ot takie nawet moje postaci na blogu mogą być moim kompletnym przeciwieństwem, a też są wymysłem mojej wyobraźni;p bo Ci nie wierze :c zraniłaś me serce, czy coś tam!;p)
:) ta;p spoko, za to ja nie wiem czy będę wieczorem w sobotę w domu;p
okej:)]

Unknown pisze...

[dwa to za dużo;p tak właśnie;p no tak w sumie masz racje. więc sugerujesz, że nie umieszczasz informacji o Andro w karcie, żeby inne panny kręciły się w okół Lee i że nie mogę ani Tobie ani jemu ufać? Okej, (tylko niech sobie Lee wie, że jak jeszcze raz sobie nagrabi to o cudnej Androśce będzie mógł już sobie tylko pomarzyć;p).. Z drugiej strony może masz i racje, że nie powinnam Wam ufać, bo chyba właśnie to zasugerowałaś, nie mylę się, nie? :} AHA SPOOKO ;p no a co miałam zrobić?;p
:P :)
ale że o co chodzi?;p
;pp
(nie, nie spojrzę;p no w końcu;p no :cc)
a bo może pódję na imprezę, ale nie wiem, zobaczę jak mi się zechce i jak się będę czuć. ;p
okej, spoko:) udanej zabawy jutro:) do spisania:)]

Unknown pisze...

[nieprawda;p mhm :p :) no jak chcesz, mi to obojętne ;p mhm, mhmm jasne.. Ale skoro jemu nie mogę ufać to Tobie też, bo to wszystko zależy od Ciebie i mojej biednej Androśki w to nie mieszaj bo jej zaufanie do niego zależy tylko ode mnie, a ja jej mogę szepnąć parę słów, że nie jest warty jej zaufania :}. (no to dobrze, że wiesz, chociaż Twoje "średnio" i tak zasugerowało, że może ją zdradzić z kimś innym. Znowu. Z jakąś inną autorką. SPOKO.) jasne, wydawało, mhm.
niby, które było błaganiem o pomoc? ;p jeżu no nie wiem noo. dla swojej Andro też nie mogę nic znaleźć -.-
mhm, o nic, to o nic;p
(tylko troszeczkę ;p raz?:> będę, bo mam powody :c)
mhm:) no ale pewnie i tak nie pójdę bo coś się źle czuje, poza tym niektórzy mnie dziś po wkurzali i chyba nie mam ochoty na ich towarzystwo;p
no widzę ;p haha dzięki, baw się dobrze, nie upij, jutro żebyś się świetnie czuła i takie tam ^^ :) pa:)]

Unknown pisze...

[tak, zmęczyłam się ;p wiem, niejednokrotnie to słyszę ;p mhm, no dobrze wiedzieć, czuje się uspokojona;p (dlaczego też? I nie, nie jestem. No może trochę.. ;p Nieważne. No wiesz, w końcu moje hm, obawy nie wzięły się znikąd,prawda?;p - zawsze może znaleźć się jakaś autorka, która będzie miała lepsza kp ode mnie, lepszy styl.. sooł :} poza tym,zignoruj to.. Po prostu od początku tygodnia jestem trochę hm, przewrażliwiona na wszelkie kwestie związane z zaufaniem..) mhm.
może tak, może nie.. podobno jestem nieczuła - sama mi to napisałaś!;p to reszta jest do dupy?! no to muszę szukać dalej :c a weź, weeź! bo bardziej pasuje mi do Lee niż ten koleś co chciałaś jego zdjęcie;p
no;p
(no to dobrze, że wiesz.. :D no chyba nieraz!;p xD no jak to jakie?!:c sugerujesz mi, że mam problemy z głową, a może nawet guza mózgu - to wcale nie było fajne! :c ;p)
no trochę.. poza tym mam masę nauki za którą muszę się wziąć już dziś! nie, nie strzelam focha, bo to raczej do mnie nie podobne ;p PMS? nie wiem, możliwe;p
oj, a to dlaczego?;o miły? Cóż, Twoja studniówka na pewno będzie lepsza, cudowniejsza, i wgl! ^^ no to dobrze:D ok, ok :) ja odpiszę za chwilę bo dopiero co wstałam i muszę się ogarnąć i swój pokój;p do spisania potem :)]

Unknown pisze...

Spencer w przeciwieństwie do Leo, obudziła się bardzo wcześnie. Z głębokiego snu wyrwało ją kolejne, podświadome drgnięcie, które kazało jej otworzyć oczy i sprawdzić czy wszystko jest w porządku, czy ukochany ciągle jest obok. I był, tyle tylko, że tym razem powieki nie opadły jej natychmiast, gdy tylko zdała sobie sprawę, że wszystko jest tak jak powinno - patrzyła z bliska na tors ukochanego szeroko otwartymi oczyma, które nie miały już zamiaru się zamykać. I Spenc nie miała się temu co dziwić, bo po tych wszystkich źle przespanych miesiącach, cała nic praktycznie spokojnie przespana szybko zregenerowała jej siły. I tkwiła tak jeszcze dłuższą chwilę po prostu leżąc przy boku ukochanego, napawając się tym niesamowitym uczuciem, że wszystko jest znów na swoim miejscu. Ale potem przypomniała sobie o Jamesie i powoli, delikatnie tak aby nie zbudzić mężczyzny, wyswobodziła się spod jego ramienia, a gdy była już "wolna", pochyliła się by musnąć jego usta własnymi, a potem opatulając się ciasno puszystym szlafrokiem na bosaka po zimnych panelach ruszyła do pokoju synka.
Była z niego dumna, że przespał całą noc spokojnie, bez zbędnego krzyku i budzenia wszystkich dookoła. Może i jemu udzieliło się to wrażenie, że wszystko wróciła na swoje miejsce, albo po prostu doszedł do wniosku, że rodzice muszą wypocząć i nie chciał im przeszkadzać? Nieważne, ważne, że pewnie za niedługo zbudzi się żądając uwag i jedzenia - a ona chciała go jak najszybciej uciszyć, bo nie chciała by płacz chłopczyka obudził Leo. Szatyn powinien się wyspać. I już miała opaść na fotel, by jeszcze chwilę posiedzieć i pozbyć się ostatnich iskierek snu, gdy James jak na zawołanie otworzył oczy - i już po chwili tonął w objęciach mamy, która kołysząc go i szepcząc, że muszą być cicho, bo tatuś jeszcze śpi, kierowała się w dół po schodach, żeby przyrządzić małemu śniadanie w postaci mleka z proszku.
Gdy James został nakarmiony, przewinięty i przebrany, Spencer uśpiła go na nowo, wcześniej bawiąc się z nim chwilę. Ale gdy maluszek znowu zasnął, teraz pewnie jedynie na krótką drzemkę po jedzeniu, wzięła się za siebie. Zaczęła od porannej toalety, potem na moment zakradła się do sypialni po czyste ubrania (tutaj zatrzymała się na dłużej nie tylko po to by przypodobać się Leo, gdy wstanie, ale też żeby po prostu na niego popatrzeć, znów zachwycona faktem, że.. Jest.), a skończyła wszystko na późnej, porannej kawie wypitej w towarzystwie znów obudzonego synka. W międzyczasie przegryzła też jakieś jabłko i tosta, a na koniec wybrała się z Jamesem do sklepu, oddalonego od domu dość daleko, ale uznała, że to świetny pomysł - przewietrzy się, będzie mogła spokojnie pomyśleć, poza tym chłopczyk lubił długie spacery do których go przyzwyczaiła.

Unknown pisze...

Gdy ona i James byli już ubrani odpowiednio do pogody, poczuła niemiły uścisk w żołądku - uderzyło w nią irracjonalne wrażenie, że jak wróci Leo już nie będzie. I już miała zrezygnować z wypadu do sklepu, gdy przemówiła sobie do rozumu. Napisała mu tylko karteczkę, gdzie są, a potem wyszła uśmiechając się pogodnie do synka, który wbił w nią swoje duże, zielone oczy. Zaczerpnęła głęboko rześkiego, jesiennego powietrza, a potem ruszyła w odpowiednim kierunku rozmyślając o wszystkim. O tym jak teraz wszystko będzie wyglądać, jak szybko wszystko wróci do normy, jak inni przyjmą wiadomość o tym, że Leo żyje i.. Co z Noahem? O nim nie chciała myśleć, ale.. Musiała. I drżącą ręką sięgnęła po komórkę, by wybrać jego numer. Zrobiła to z wahaniem, ale gdy przycisnęła słuchawkę do ucha, nie mogła się doczekać aż usłyszy jego głos - chciała wiedzieć, czy z nim wszystko w porządku, martwiła się o niego jak sobie z tym wszystkim radzi, ale znów przywitał ją tylko chłodny głos automatycznej sekretarki.
Gdy wróciła do domu minęło już południe - była przekonana, że Leo już pewnie wstał, choć z drugiej strony, gdyby to zrobił pewnie zadzwoniłby do niej. Dlatego dość cicho otworzyła drzwi, ale w którymś momencie torby z zakupami jej się wysypały, klucze wyleciały z rąk, a do tego wszystko wystraszony nagłym, głośniejszym odgłosem James postanowił wyrazić swój strach płaczem. I Spencer zaraz wzięła go na ręce, a on niemal natychmiast się uspokoił. Brunetka wytarła pozostałości ze słonych łez na jego policzkach - potem rozebrała i zaniosła do kołyski w salonie, a potem wróciła do hallu by ogarnąć zakupowy bałagan.

Unknown pisze...

[och, okej, w porządku! Już się w sumie bałam, że się na mnie obraziłaś za coś!;x haha czyli ryzykowałaś uruchomienie komputera?;p wystarczyło mi sms'a napisać!;p no ale spoko, spiszemy się potem najwyżej, bo ja siedzę w domu, z gorączką, zakopana pod kocem, z z drugą częścią Igrzysk Śmierci w łapce :D]

Unknown pisze...

[tak, napisałabyś?:> to dobrze;p haha no widzisz, jakie Ty masz dobre serce, kto by pomyślał!;p ok, ok ^^ no -.- ale do poniedziałku pewnie mi przejdzie;p no lektura ciekawa i to bardzo, że aż prawie bym przez nią zapomniała o meczu! Bo nasi kochani szczypiorniści grali <3 no i skoki też sobie pooglądałam.. Miałam się uczyć, ale mi nie wyszło xD]

Unknown pisze...

Mamrocząc coś cicho niezadowolona biegała niemal po całym hallu próbując znaleźć wszystkie rozsypane mandarynki. Wrzucała je na oślep do torby, rozglądając się po podłodze. I gdy już sięgała, jak jej się wydawało, po ostatnią pomarańczową kuleczkę, usłyszała kroki za sobą. Automatycznie obróciła się podnosząc z kolan, by zaraz zatonąć w uścisku ukochanego - bez wahania odwzajemniła jego uśmiech, a raczej sama wyszczerzyła się radośnie widząc go pełnego energii i optymizmu. Leo wypuścił ją jednak z uścisku dość szybko, dla niej oczywiście za szybko, więc tylko mruknęła cicho jak on "dzień dobry śpiochu" przyglądając się jak mężczyzna zbiera ostatnie produkty z podłogi, by zaraz zachichotać cicho pod nosem, bo raczej rzadko miewała okazje określać go mianem śpioch.
- Och, należało Ci się te kilka dodatkowych godzin snu. Choć nie mogliśmy się z Jamesem doczekać aż wstaniesz. - Odparła pogodnym tonem, stając tuż za nim, gdy wybierał pojedyncze rzeczy w torby. Objęła go na moment w pasie przyciskając wargi do jego ramienia, a potem z radosnym uśmiechem także wzięła się za rozpakowywanie zakupów. Ułożyła w miseczce nieszczęsne mandarynki, jabłka, pomarańcze i kiść winogrona, by zaraz niemal bezwiednie sięgnąć do ekspresu, by go włączyć. Wpakowawszy swoje szanowne cztery litery na blat zaczęła podjadać dopiero co ułożone winogrona, śledząc szatyna krzątającego się po kuchni.
- Co byś zjadł na.. obiad? - Zapytała unosząc nieznacznie brwi go góry, wcześniej zerkając w stronę zegara, by upewnić się, która jest godzina. Czekając na odpowiedź zerknęła przez ramię do Jamesa, a widząc, że chłopczyk zaczyna być niezadowolony z braku uwagi niemal natychmiast ruszyła do salonu, by zaraz wrócić do kuchni z synkiem na rękach.
I po raz enty uderzyło w nią to dziwne uczcie, że to wszystko to tylko sen, bardzo długo sen, dokładny, idealny, z którego nie zdążyła się jeszcze wybudzić i przede wszystkim nie chciała tego robić. Bo tutaj był jej Leo, tutaj jej ukochany żył, krzątał się beztrosko po pomieszczeniu umieszczając produkty spożywcze na właściwych miejscach. Tu byli znów rodziną w komplecie.. A potem przemówiła sobie do rozumu - hej, przecież to dzieje się naprawdę! On naprawdę tu jest! I ta myśl, że nic z tego co widzi sobie nie wymyśliła wywołało na jej twarzy jeszcze szerszy uśmiech i radosne iskierki w oczach.

[no to dobrze, cieszę się :D no oczywiście, że wiedziałam:> Ty masz dobre serducho w przeciwieństwie do mnie!;p no wiem-.-' ;p ale ja to zawsze mam takie "szczęście";p no tak, ciekawa haha ;D nie wiem czy tak bardzo, ale ja się jaram, że Gale się często pojawia więc wiesz ^^ a ja jestem zła i niedobra, bo akurat Justynkę przegapiłam ;c haha tak też myślałam.. xD
hm, dzięki? xd tak, teraz nieprawda, mhm;p no to powiedźmy, że cel osiągnięty? ;p (mhm;p no trochę, troszeczkę tylko!;p ouu przywiązałaś się do mnie?<3 no mam nadzieje, że nie masz takiego zamiaru :) em, postaram się? Po prostu mam gorsze dni, i ten.. Wierzę w Ciebie wierzę. No pomóc to mi raczej nie pomożesz, ale dzięki, że pytasz! Takie tam kłopoty z kumpelą.. Ale spoczi, już mam na to wyjebane ;p) no co wzdychasz?;p
to dobrze w sumie xD no to to też dobrze, w takim razie;p powiedźmy, że wierzę, że takie są!;p niech będzie, tylko nie dawaj tego takiego pierwszego zdjęcia jego, bo ono jest fe xD
;)
(;pp raz?:> ar ju szur?:> może wiedziałam, może nie.. :c no przecież tylko się droczę z Tobą;p)
no ;p :) no tak, ja się nie focham, ja się ewentualnie tylko wkurwiam;p hihi;p
kiepskie towarzystwo, czy ogólnie kiepska atmosfera?;p mhm, wiem, wiem o co chodzi :) i będzie ^^ a za tydzień wesele tak?:> tylko mi nie mów, że też w piątek! xD]

Unknown pisze...

[dobra, ja jutro, w senie w sumie patrząc na godzinę, to po prostu odpiszę dzisiaj, ale.. później;p bo teraz idę spać, bo już ledwo siedzę ;p więc do spisania, dobranoc;)]

Unknown pisze...

Spencer próbując tłumić swoje rozbawienie z uwagą słuchała jak Leo okrasza krótkim komentarzem każdą z potraw na jaką ma ochotę. Próbowała je też wszystkie spamiętać i zliczyć, żeby potem móc wybrać którą przygotują, jednak pod koniec zdała sobie sprawę, że zaczyna jej brakować palców! Ze śmiechem podniosła grzechotkę Jamesa, która wypadła mu z rączek na podłogę z cichym brzękiem, a potem uśmiechając się pogodnie wręczyła mu ją ponownie do dłoni, które wręcz rwały się do zabawki. A potem już tylko stwierdziła, że przygotują ryż z marchewką, groszkiem i udkami kurczaka, a że potrawa wymagała nieco czasu, zgodnie ustalili, że wcześniej muszą zdecydowanie coś przyrządzić 'na szybko'.
Słysząc ciche burczenie w brzuchu ukochanego, Spencer niezwłocznie wzięła się pierw za przygotowanie "przystawki" przed daniem głównym! Leo wraz Jamesem próbowali jej pomóc, ale raczej.. Średnio im to wychodziło. Bardziej ją rozpraszali i rozśmieszali niż byli pomocni, więc ostatecznie wygoniła ich do salonu próbując przybrać groźną minę, co z kolei jej nie bardzo wyszło. I potem już tylko z uśmiechem na szerokich ustach przyglądała się Leo i synkowi jak grzecznie bawią się w pokoju; cmoknęła ukochanego w usta, gdy przyniosła mu jedzenie, na moment przejmując obowiązku nad Jamesem, by ten mógł spokojnie zjeść. Przy okazji wspomniała uśmiechając się zaczepnie a zarazem złośliwie, że mógłby zgolić ten swój obwity zarost ze szczęki, bo już dawno przekroczył on granicę znośnego 2/3-dniowego zarostu.
Gdy wróciła do kuchni dokończyła przygotowanie głównego dania na obiad, układając równo udka kurczaka na wierzchu ryży przysypanego przyprawami i warzywami. W momencie, gdy rozbrzęczała się jej komórka, właśnie wkładała panierkę do piekarnika. Szybko zatrzasnęła drzwiczki i zaczęła poszukiwania telefonu w torebce. Ciągle spoglądała w stronę Leo, który właśnie kołysał James i nawet nie spojrzała kto dzwoni. Dopiero gdy nacisnęła zieloną słuchawkę poczuła niemiły uścisk w żołądku, że może dzwonić Noah.. Wrażenie trwało to zaledwie ułamek sekundy, bo zaraz usłyszała w słuchawce znajomy, damski głos na wstępie już krzyczący na nią, że miała się odezwać wczoraj!
- Tak, tak, ciebie też miło słyszeć, Kat. - Mruknęła wywracając oczyma.

[;d;) wiem właśnie;p no a może nie?:> hahah nie umiesz, jaaasne ;p ale w sumie to dobrze!^^ no w sumie racja, ale Justynkę zawsze warto obejrzeć, choć nie bardziej niż moich ukochanych szczypiornistów<3 :D no xd
;pp tak, jesteś pewna?;p to .. dobrze;D mhm;p (nie, nie dziwie się, ale zawsze miło to usłyszeć, nie? :D e.. no dobrze, ufam, że nie masz takiego zamiaru - tak lepiej? ;p mhm:) okej, zapamiętam sobie;) no, nawet bardzo bym rzekła xD) jasne, teraz nic, mhmm;p
;pp to dobrze;p no to pierwsze bodajże mi się nie bardzo chyba podoba, nie chce mi się teraz sprawdzać xD No Ty sobie możesz lubić..;p
(a ro noł! no to już jesteś, a przynajmniej powinnaś być ;p)
noo tak własnie xd
oj, no to średnio rzeczywiście. Ludzi?:> xD aaa, a. chyba, że tak to wszystko wygląda, mhm;p haha może Ci się zechce;p
jesteś pewna, że jesteś gotowa na mój gniew?:> zgadnij, którą z opcji snów wybrałam..;> hahah.
ok, ok. ja na Krk odpiszę za niedługo jak zjem obiad;p do później:)
btw. może coś tu przyśpiesz, hm?:> chyba, że coś planujesz;d]

Unknown pisze...

[no;p dobrze - tak, i już nie krzycz na mnie;p cieszę się nawet bardzo;p noo ^^. No to rzeczywiście jesteś zła i niedobra! A nasi panowie tak pięknie grają!
no to jesteś czy nie jesteś?:> ;p no:) (akurat tym razem to nie były żadne podchody! no dlaczego średnio?:| hellouu napisała, że Ci ufam, a Ty że średnio?! SPOKO -.- ;p no to dobrze, że dobrze;d no e.. tak. chyba xd) mhmmmm;p
znaczy, nie że mi się tak w ogóle nie podoba, ale akurat na tym zdjęciu w ogóle mi Lee nie przypomina;p jak chcesz to mogę pomóc :d no najważniejsze żeby mi się podobały, nie?! xD
(tak właśnie.. xD i znowu to Twoje "niech będzie"! -.-' ;pp )
;pp
aaa, czyli to ten Twój przyjaciel, któremu chciałaś dyskretnie uświadomić, że jest gejem? ;p no kreacje jeszcze kiedyś zaprezentujesz, teraz właśnie najważniejsze zdrowie panny młodej i dziecka (ou w ciąży jest<3 uroczoo :D) no tak, masz racje, ze mną wieczór będzie lepszy;p
bo wczoraj ja też byłam zmęczona;p nie jesteś?:> też bym na Twoim nie miejscu nie była;p tak, wiesz?:> xD
ok :) w takim układzie pójdę się na moment położyć jeszcze bo się trochę przejadłam xD ale potem już odpowiedź będzie czekać :d ;) dzięki :)
okej :) spoczi, przesuwaj ile chcesz:d ;)]

Unknown pisze...

[Na NYC Ty zaczynasz moja droga - po pierwsze bo obiecałaś, po drugie ostatnim razem ja napisałam w Leen i Andro ostatni komentarz;p
btw. na tym przyjęciu w ratuszu pewnie będzie Noah?;p]

Unknown pisze...

[no to po co pytałaś skoro chciałaś zaczynać?;p ta, widzę;p
aa.. okej xd to hm, poczekam aż wszystko sama wyjaśnisz w komentarzu, bo podejrzewam, że teraz i tak mi szczegółów nie zdradzisz, nie?;p]

Unknown pisze...

Tak, kolejny tydzień była jak z bajki. Spencer dość często jeszcze przez jakiś czas przyłapywała się na tym rozkosznym niedowierzaniu, że to wszystko dzieje się naprawdę - że znowu Leo jest obok, że znowu razem opiekują się Jamesem, że razem jadają, że razem zasypiają, że się całują, że.. Że wszystko nagle jest tak jak dawniej! Niezaprzeczalnie była przez ostatnie dni najszczęśliwszą osobą pod słońcem. Bo cóż mogło być cudowniejszego niż odzyskanie miłości swojego życia? Zwłaszcza, że jeszcze niedawno było się przekonanym, że ukochany nie żyje? I tak, rozmowy z ich rodzinami, łagodne uświadamianie im na tyle ile mogli sobie pozwolić, wcale nie było dla Spencer łatwe, bo za każdym razem wracały do niej te straszne wspomnienia, ale wtedy zaraz odnajdywała dłoń szatyna i brała głęboki wdech - to było kłamstwo. Kłamstwo, które zapewniło im wszystkim bezpieczeństwo. I tak jak z Leo spodziewali się, to Kat sprawiła najwięcej "problemów" - Spencer rozumiała jej wszystkie lęki i obawy, ale szczerze powiedziawszy z czasem zaczęło działać jej to na nerwy. Bo miała już dość jej nieustannych telefonów, tego jak zabiera jej cenny czas z ukochanym. Owszem, szanowała to i wcale nie narzekała, ale jednak idealnie pamiętała jak w tych najtrudniejszych chwilach dla niej, ona wcale nie była dla niej oparciem. Na siłę starała sprowadzić się ją na ziemie, patrzyła na nią jak na wariatkę, a teraz co? Tak, Spenc ciągle miała żal do młodszej siostry Leo, że w tamtym okresie, gdy ona straciła najważniejszą osobę na świecie, zachowywała się samolubnie, ani trochę nie starała się jej zrozumieć i o dziwo, właśnie Mara była dla niej największym oparciem, poza Noah'em rzecz jasna. I teraz znów zachowywała się tak samo - samolubnie, bo jakoś brunetka nie mogła uwierzyć, że nie zauważa, że obydwoje z Leo woleli by spędzać ten czas sami, z Jamesem. Przecież zawsze miała niezwykłą intuicje, czyż nie?
Tak czy siak z czasem Kat zaczęła być mniej natarczywa i znów powoli zaczęło wracać do normy. Aż pewnego dnia, brunetka wyjęła ze skrzynki na listy zaproszenie do ratusza. Zdziwiona pokazała je Leo i po dłuższym czasie zadecydowali, że się tam wybiorą. Po dłuższym, bo.. Spencer nie miała ochoty zostawiać Jamesa samego. Odkąd się urodził zawsze była z nim! Jak miała go zostawić samego?! Pytania mnożyły się w jej głowie, ale w końcu Leo, który miał podobne obawy do niej, choć nieco łagodniejsze, bo przecież wcześniej to on chodził do pracy i był niejako przyzwyczajony, że chłopiec jest pod czyjąś inną opieką niż tylko jego, przekonał ją, że mogą go zostawić na kilka godzin. Oboje stwierdzili, że najlepszym rozwiązaniem będzie Kat - blondynka z entuzjazmem zgodziła się zaopiekować małym, który zdawał się świetnie dogadywać ze swoją małą kuzynką, córką Kat.
I gdy wreszcie nadszedł owy piątkowy wieczór, Spencer wzięła się za przygotowywanie do wyjścia - zniknęła na kilka długich chwil, by wziąć długą kąpiel, a następnie umalować się, poczesać. Jak zwykle mocno podkreśliła swoje oczy, by jeszcze bardziej wydobyć z nich głęboki kolor zieleni, a włosy upięła tylko delikatnie, większości jednak pozwalając swobodnie opadać na jedno z ramion, bo przecież w rozpuszczonych włosach Leo lubił ją najbardziej. Na koniec założyła na siebie sukienkę sięgającą jej do połowy ud, idealnie współgrająca z resztą, świetnie dopasowaną do figury. Na nogi zaś wsunęła proste czółenka, dodające jej co najmniej dziesięć centymetrów, by wreszcie móc pokazać się ukochanemu. Uśmiechając się delikatnie zeszła na dół poprawiając zapięcie srebrnego kolczyka.
- Jak jak? - Zapytała obracając się w okół własnej osi.

[nawias za moment;p]

Unknown pisze...

[mhm, niech Ci będzie;p wiem xd serio?:> mogę Ci prawić takich więcej;p TAK!;p
mogłam się domyślić, że tak właśnie odpowiesz -.- ;p ( tak mi się napisało ;p jeżu, ale narzekasz. nie moja wina - sama zasiałaś we mnie ziarenko obaw, jak mnie raz prawie zostawiłaś, więc no.. Ale ufam Ci, tak?:> chyba, tak właśnie xD) ;pp
wiem ;> ale to co ustawiłaś jest świetne - jedno z moich ulubionych Jona;p jakoś bez przekonania to "wiem" napisałaś ;p
(powiedźmy, że się wpasowało.. idealnie. powiedźmy.. ;p xd)
haha spooko :D no to chyba dobrze, że wie, że Ty wiesz, nie?;p o to jak mniej więcej wygląda? :d za rok najwyżej? xD to dobrze ;p (nie, nie mówiłaś ;p) hihi <3
mhm, nic xd tak też myślałam, że nie jesteś xD hihi;pp
mi zawsze jest dobrze.. ;dd
;)
nie, nie obudziła się ;p wgl my tam robimy ten wypadek itd? xD
no więc.. czekam :>]

Unknown pisze...

Spencer zawsze uwielbiała ten moment, gdy wyszykowana do wyjścia schodziła do Leo, by zaprezentować mu swoją kreacje, a ten z niemym zachwytem chłoną jej wygląd, odsłonięte fragmenty ciała jak i te, które malowały się pod dopasowaną do figury sukienką. To jak ją podziwiał zawsze niesamowicie jej schlebiało, chyba zresztą jak każdej kobiecie, gdy jej mężczyzna docenia to jak się wyszykowała z myślą o nim. Bo to oznaczało, że ciągle ją doceniał, że ciągle jest dla niego pociągająca i kusząca.. A Spencer nie miała ku temu wątpliwości, że taka właśnie dla Leo wciąż jest. Bo to jak patrzył na nią ukochany znaczyło dla niej więcej niż cokolwiek innego, jakieś zbędne słowach, choć i te sprawiały jej ogromną przyjemność.
- Ty też skarbie. - Szepnęła w odpowiedzi, zaciskając palce na brzegu jego marynarki. Uwielbiała Leo w każdej postaci, ale trzeba przyznać, że w garniturze było mu niezwykle do twarzy. Zaraz jednak w myślach Spencer pojawiła się myśl, że wbrew wszystkiemu wolałaby teraz patrzeć jak ubrania znikają z jego ciała, a wszystko za sprawą jego ust, które wyznaczyły ścieżkę na jej szyi, tak wrażliwej na wszelkiego rodzaju pieszczoty. I niemal roześmiała się z rozbawieniem, gdy dotarło do niej, że Leo pewnie myśli to samo o niej, bo dojrzała w jego oczach znajomą iskrę i gdy już myślała, że z wyjścia nici.. On opamiętał się prostując niespodziewanie.
Zmrużyła lekko oczęta, chwytając jego wyciągnięte w jej stronę ramię, a potem ruszyła do hallu, gdzie przy jego pomocy ubrała płaszcz, a następnie wsiadła do samochodu z cichym "dziękuje", gdy szarmancko otworzył przed nią drzwi i skłonił się. Uniosła lekko brwi, gdy z głośników mercedesa popłynęły znajome, ulubione nuty. Spojrzała na Leo z nieskrywanym podziwem i zaraz wychyliła się by musnąć jego usta własnymi. Odruchowo też potem przejechała kciukiem po jego wargach, choć wątpiła, by szminka zostawiła ślad. A potem już jechali w stronę miasta, a brunetka odruchowo zaczęła wystukiwać rytm melodii na kolanie. Równocześnie uśmiechała się delikatnie, czasami nieświadomie też prowokująco, gdy Leo znów zaczął zachwalać jej wygląd, aż w którymś momencie nawet się zarumieniła!
- I tak wiem, że wolałbyś mnie bez ubrania. - Odparła wtedy, gładząc go ręką po udzie, by zaraz zachichotać wesoło, spoglądając na niego spod przymrużonych powiek.
Gdy zajechali na miejsce, pozwoliła Leo na kolejny dżentelmeński gest - poczekała aż otworzył jej drzwi, a potem ponownie chwyciła go pod ramię i ruszyła z nim do ratusza. Ktoś z obsługi zabrał ich okrycia, a oni ruszyli do sali głównej, gdzie przywitał ich gwar prowadzonych rozmów oraz delikatna muzyka w tle. I zaraz przy ich boku zjawili się jacyś znajomi witając się z nimi, zachwyceni faktem, że Leo znów jest wśród nich.

[oj tam, Tobie też się zdarza jeszcze tego używać!;p tak? jesteś pewna okrutna kobieto?;p NO!;p
e tam przewidywalna, po prostu poznaje Cię coraz lepiej ;d (no tak, tak;p może dla Ciebie nie było, ale dla mnie.. tak. Przepraszam, nie chciałam sprawić czy przykrości!:* Ja już taki troszkę nieufny człek jestem. I wiem, że uwielbiasz ze mną pisać, że się przywiązałaś i uzależniłaś i wgl, ale no.. Po prostu jestem zazdrosna, o! I może troszeczkę boje się, że kiedyś wymienisz mnie na ekhem "lepszy model"? jakkolwiek to brzmi xD no niestety xD)
ja też się cieszę, nawet bardzo;p ehe, jasne ;p Twoje `cicho` mówi samo za siebie xd
(tak:*;p)
ahaha w sumie się nie dziwię xD ale skoro to Twój przyjaciel, to musicie o tym porozmawiać.. kiedyś. w końcu xD ooo no to rzeczywiście fajna musi być :d wierzę na słowo, że cudna;d nie masz wyboru, nie?;p (spoko, nic się nie dzieje przecież :D)
haha :d
;pp
no troszeczkę xD o, to przeprowadzka w ich wątku też jest? xD zapomniało mi się o tym najwidoczniej;p ale spoko, w takim razie rzeczywiście mamy o czym pisać ^^
dotarli ;>]

Unknown pisze...

[hm.. no łaskawie jakoś Ci to wybaczę.. haha ;d nie no spoko, nauka najważniejsza, nie? :) a mną się nie martw znajde sobie jakieś zajęcie;p ok, ok, poczekam ile trzeba ;p :)
aaa. no tak o tym w sumie nie pomyślałam xD haha spoko może tak być - nawet możesz napisać, że to Lee ją przekonał do wyjazdu, bo ona nie chciała wyjeżdżać ze względu na niego czy coś ;p
to ucz się ucz, do spisania potem:)
btw. wiesz jakie to nie sprawiedliwe? Połowa mojej klasy się pochorowało, a tylko ja już jestem praktycznie zdrowa! -.-]

Unknown pisze...

Owszem, Spencer idealnie wiedziała jak to wszystkie niepozorne gesty, czy słówka działają na Leo. Bo przede wszystkim brunetka była niezwykle świadoma swojego ciała - odkąd wyrosła z tej małej dziewczynki, którą w szkole nazywali Piegusem, nabrała pewności siebie. Bo kobiecy seksapil nie kryje się tylko w zgrabnej sylwetce i bujnych kształtach, ale przede wszystkim w umyśle. Jeśli kobieta wie co robi, wie jak się uśmiechnąć, wie jak kusić, każdym gestem czyli po prostu wie jak przyciągnąć męski wzrok, to tak naprawdę nie potrzebuje niezwykle dużego biustu i bluzki z głębokim dekoltem. Choć owszem obfite kształty i ubrania je podkreślające oraz odsłaniające to i owo też robią wiele, czyż nie? A Spencer miała to szczęście, że matka natura była wobec niej niezwykle hojna, bo choć wzrostu zbyt dużego jej nie dała, zadbała o wszelkie inne sprawy. I brunetka idealnie wiedziała jak wykorzystać swoje atuty, wraz z idealnym połączeniem tej świadomości ale również błyskotliwości i inteligencji. Potrafiła uwodzić, potrafiła kusić - a od paru lat jednym, którego chciała prowokować i w nim rozpalać żądze był ten, który siedział tuż obok niej. Czyli nie kto inny, a Leo. I tak, była świadoma, że dość często ona jest główną winowajczynią jego nieczystych myśli, bo niejednokrotnie rozmyślnie zakładała bluzki z głębszymi dekoltami (choć często robiła to też nieświadomie rzecz jasna!), czy tak jak teraz niby to przypadkiem nie poprawiła skraju sukienki, który się podwinął - wiedziała jak jej ciało, ba! jak ona cała działa na ukochanego. Ale wbrew wszystkiemu on też nie był taki niewinny! Bo jak paraduje bez koszuli po domu, to myśli, że Spenc może skupić się na czymś innym niż on? Albo jak schyla się po coś prezentując swoją zgrabny tyłek?! Biedna Spencer wtedy ma ochotę tylko błagać by posiadł ją tu i teraz..
Tak czy siak, dotarli na miejsce cali i zdrowi, jakoś opanowując się i nie dając ponieść się pożądaniu, choć Spenc nie miałaby nic przeciwko, gdyby nagle zawrócili do domu, albo po prostu zatrzymali się na kilka długich chwil gdzieś na poboczu. Teraz jednak tkwili już w ratuszu, a brunetka jak zwykle czuła się nieco zagubiona w tłumie obcych ludzi, gdy niespodziewanie wyrastał przed nią ktoś znajomy, uśmiechając się przyjaźnie. I już po dwóch godzinach czuła się niezwykle zmęczona rozmowami, wykrętami, gdy ludzie dopytywali się Leo o jego powrót zza grobu. I z entuzjazmem przytaknęła, by poszli się przewietrzyć, a gdy Leo zasugerował, że może się stąd zabiorą.. Była jak najbardziej za. Rozbudził w niej jednak niezwykłą ciekawość, gdy dojrzała u niego typowe oznaki podekscytowania i zniecierpliwienia. Już wcześniej zauważyła, że coś jest nie tak, choć zignorowała to, bo to, że zerknął kilka razy na zegarek, może więcej razy niż trzeba, to o niczym nie świadczyło czyż nie? Ale to co teraz się z nim działo.. Och, wiedziała, że to coś specjalnego.
- Nie powiesz mi co to za pomysł, prawda? - Zapytała, zapinając pas, gdy już ruszyli. Patrzyła na niego z lekkim uśmiechem, ale też nieskrywanym zainteresowaniem, a w jej pamięci odrodziło się wspomnienie z wieczoru, gdy myśleli, że Leo umiera. Wtedy też wymknęli się wcześniej i pojechali na jezioro..

Unknown pisze...

[nie tak, a jak?:>
haha ^^ no znam ten ból, ale trzeba przysiąść i się uczyć.. ale wiem jakie to trudne! mhm:)
no to dobrze;p
no ale będzie nudno w szkole bez nich! bo to większość osób z którymi się trzymam :| dobrze, że przynajmniej jedna moja najlepsza kumpela jest zdrowa.. chyba. No i wgl będziemy musieli przełożyć nagrywanie filmiku do studniówki, a mieliśmy to robić w środę -.- poza tym znając życie teraz się trzymam, a rozłoży mnie przed studniówką -.- ;p
ok, ok! znowu na mnie krzyczysz!;p dobrze, to masz takie komplementy jak w banku, Zołzo Ty Moja:p NOO. xd
i brzmi lepiej, nie?;p (no wiem, ze byś nie mogła i wiem, że tamto Ci się nie podobało i wiem, że to do czego wracam jest przestarzałe.. Ja to wszystko wiem, tylko czasami już tak mam, że bez potrzeby do pewnych spraw wracam, bo bywam zazdrośnicą i czasem trzeba mi pewne rzeczy poprzypominać.. I przepraszam. No teraz mi głupio, a zarazem miło czytać takie słowa i.. przepraszam. Poprawię się. )
albo najlepiej stwórz jakiś jego album albo coś <3;D
(:*;d)
hahaha spooko xd porozmawiacie jak Cię już przedstawi swojemu chłopakowi. Choć w sumie wtedy to już większą część będziecie mieć z głowy.. xD hihi; d (;p)
oł, no tak, zapomniałam!;p
okej:) ucz się, ucz:) ja w takim układzie wracam do czytania książki, bo nauki to na jutro nie mam ^^]

Unknown pisze...

[skąd ja wiedziałam, że akurat ten fragment Ci się spodoba?;p ale wiesz jak mówią - faceci to świnie, ale czasem mają fajne tyłki :D hahah no "biedna", "biedna" :c xD]

Spencer z lekkim przerażeniem powoli zaczynała przyglądać się tak nagłym zmianom nastroju Leo. Martwiła się o jego zdrowie! Jeszcze zaraz z poddenerwowania, ekscytacji, która w mgnieniu oka potrafiła zmienić się w nieokreślony dla niej rodzaj rozpaczy, dostatnie zawału, albo zasłabnie! I tak zaskoczona jego gwałtownymi reakcjami oniemiała obserwowała jego twarz, która raz jaśniała, a raz wręcz przygnębiała ponurością. Spencer niemal widziała jak w jego głowie przewija się z milion myśli na minutę, które nieustannie zmieniają całe jego zachowanie. A to wszystko budziło w niej wręcz palącą ciekawość gdzie jadą. Wiedziała, że z Leo nie może stać się jej nic złego, dlatego próbowała znaleźć przyczynę jego zmartwień, bo choć głównie był podekscytowany, to w tym wszystkim było coś, co najwidoczniej mogło nie wypalić, skoro co jakiś czas gasnął jak płomyk świeczki przy mocniejszym podmuchu.
Milczała, bo wiedziała, że nie ma co pytać, bo i tak nie uzyska odpowiedzi, co zresztą sam już przed momentem potwierdził rozemocjonowanym "prawda". Ale korciło ją by pytać, przez moment zastanawiała się nawet czy nie wykorzystać jednej ze swoich kobiecych sztuczek dzięki, którym wydobyłaby z niego informacje, ale.. To nie był dobry pomysł, bo Leo i tak był już zbyt rozproszony, a kolejny bodziec mógł doprowadzić już chyba tylko do wypadku. Więc siedziała grzecznie, bojąc się go nawet dotknąć, by go tym jakoś nie wystraszyć, bo zdawał się być pochłonięty swoimi myślami, i swoim niecnym planem. Jednak gdy na nią spojrzał i ewidentnie nieco się uspokoił, odetchnęła cicho, niemal z ulgą, i sięgnęła do jego ramienia. Zaczęła uspokajająco gładzić go dłonią równocześnie wbijając spojrzenie za okno, mając nadzieje, że może okolica podpowie jej co planuje.. Nic takiego jednak się nie stało. Więc tylko co chwila gryzła się w język, by nie zarzucić go milionem pytań - i tak kilka z nich wymsknęło się jej, ale tak jak się spodziewała nie uzyskała odpowiedzi.
Więc.. Czekała. To zerkając na Leo, to znów za widoki za oknem. Ciągle jednak ewidentnie zainteresowana wszystkim co się działo, nieustannie uśmiechając się leciutko.

Unknown pisze...

[tak też myślałam.. xD
w sumie racja, choć z drugiej strony jak nieraz już nawet usiądę i zacznę się uczyć, to nagle coś mnie rozprasza i o, myślę o niebieskich migdałach;p
oł, to niefajnie! no, została mi jedna, Twoja imienniczka :> bo w sumie w szkole to my się niemal całą klasą trzymamy, w sumie szerszą grupą bym rzekła, ale wiadomo, zawsze są te bliższe koleżanki czy koledzy, a już wiem, że będę umierać z nudów na lekcjach, bo moja kumpela z ławki jest własnie chora -.- no zostały nam dwa tygodnie;p a skoro ten tydzień odpada.. a wiesz jak to jest, żeby wszystkich zebrać i to po lekcjach.. ale jakoś damy radę ^^ spoko, ja nawet z gorączką na te studniówkę pójdę - hellouu tyle kasy już na nią wydałam! xD
w ogóle.. xd naprawdę, Wredoto?:> jeżu mam zgadywać? bo mi przychodzą tylko głupie i chyba nieodpowiednie rzeczy na myśl.. xD NO, NO! xd
;d (będę przepraszać, bo mi głupio, bo nie chciałam sprawić Ci, hm, przykrości w żaden sposób. I cieszę się, że nie masz z tym problemów, bo mi też na tym zależy, cokolwiek to jest i jakkolwiek to nazwać;D :) Dobrze będę pisać :p :) hej, ja też staram się z nią walczyć! i czasami mi nawet wychodzi.. ale nie zawsze jak widać, zwłaszcza jak się przywiąże i mi zależy.. Ale spoczi, będę dawała ostrzeżenie, jak będzie się za bardzo odzywać ;p i wgl Kochana jesteś, wiesz?:* (wiem, wiem, nie takie komplementy miałam Ci prawić, ale nie mogłam się powstrzymać!;D))
spoczi, kiedyś go znajdziesz, nawet jeśli dopiero na feriach;p
(:*:*:D)
haha OK, JUŻ MILKNĘ xD hahaha serio?:> ale trafiłam!;D
zawsze możemy uznać, że Spencer też ma mercedesa albo coś ;p
wiem :D choć znając życie pewnie zapomniałam o jakimś zadaniu, ale się na przerwie odpisze;d oł, biedna.. współczuje! ale z drugiej strony szczerzę jak jak głupia bo sobie wyobraziłam Ciebie z motorkiem w szanownych czterech literach xDD oj Pana Tadzia jakoś przeżyjesz! Nie jest taki zły.. :D]

Unknown pisze...

[ok, ok :) (och, naprawdę? no to się ciesze, że choć ja jakoś pomogła, choć nawet nieświadomie!:)) haha wiem xD więc racja -nie obiecuj xd ja też się już zmywam, bo jutro na 7 trzeba wstać -.- i ja będę koło 14, więc wtedy na wszystko odpiszę, dobranoc i do spisania:)]

Unknown pisze...

Spencer niemal odetchnęła z ulgą, gdy Leo widocznie zwolnił samochód i rozluźnił uścisk na kierownicy. Nigdy nie bała jeździć się z nim samochodem, zawsze świadoma jakim świetnym jest kierowcą i czuła się z nim bezpiecznie, ale tak rozemocjonowany Leo i znacznie przekroczona prędkość chyba nie było najlepszym zestawieniem, nawet w przypadku zawodowego kierowcy. Uśmiechnęła się więc ciepło, nie przerywając swojego uspokajającego gładzenia po ramieniu. Zaprzestała tej czynności jednak, gdy Leo niespodziewanie kazał zamknąć jej oczy. Jej spojrzenie krzyczało od znaków zapytania, a ciekawość jeszcze bardziej wzrosła o ile było to jeszcze możliwe! Gdy nie uzyskała jednak żadnej odpowiedzi, tylko kolejną prośbę, by tym razem nie podglądała, pokręciła głową rozbawiona zaciskając powieki, tak jak jej kazał. Czuła się trochę dziwnie, bo cóż, odebrano jej jedyny zmysł, którym mogła teraz jako tako zorientować się gdzie są, dokąd jadą. Ale najwidoczniej Leo chciał jej to nie umożliwić, najwidoczniej obawiając się, że zbyt szybko domyśli się gdzie są i dokąd zmierzają lub zepsuje niespodziankę, bo zobaczy coś.. Cokolwiek by to miło być. I pozostało już jej jedynie dręczenie Leo pytaniami jak "daleko jeszcze?", a on jak zwykle odpowiadał cichym pomrukiem, że już niedaleko, że są coraz bliżej, że już są prawie na miejscu, aż w końcu oświadczył, że wreszcie dotarli. A przez cały ten czas brunetkę niesamowicie kusiło by uchylić choć na moment powieki i skontrolować sytuacje. I już prawie to zrobiła, gdy nagle upomniała się - hej ufała mu, a poza tym, nie chciała popsuć w żaden sposób niespodzianki, którą przygotował, która najwidoczniej znaczyła dla niego bardzo wiele. Nie mogło być to w końcu byle co skoro aż tak bardzo go to emocjonowało, czyż nie?
Grzecznie, wciąż z uparcie zamkniętymi oczyma, poczekała aż Leo pomoże wysiąść jej z samochodu. Potem już tylko oddała się w jego ręce, co w sumie niejako zrobiła wsiadając już z nim do samochodu, gdy ewidentnie było widać, że coś planuje. I znów musiała gryźć się w język, by nie pytać wciąż i wciąż kiedy będzie mogła w końcu spojrzeć. Czuła na twarzy tylko powiew chłodnego, listopadowego wiatru, który rozdmuchiwał kosmyki jej włosów, a w pierwszym odruchu wywołał też niemiły dreszcz, jednak kobieta szybko przestawiła się do zmiany temperatury, zważywszy, że jak na tę porę roku było całkiem ciepło.
A potem, gdy już Leo ustawił ją tak jak chciał, wreszcie usłyszała magiczne "możesz otworzyć oczy". Zagryzła wargę robiąc to co jej powiedział niemal natychmiast. Przez moment musiała mrugać, by pozbyć się niewyraźniej mgły sprzed oczu spowodowanej długim odrodzeniem od świata, a potem już tylko chłonęła cudny widok. Zielone oczęta rozszerzyły jej się niezwykle, gdy błądziła spojrzeniem, od ściany lasu, do łąki, aż wreszcie utkwiła wzrok już tylko w polnej ścieżce oświetlonej lampionami i świeczkami. Z zachwytu odebrało jej mowę, więc dopiero po dłużej chwili głośno wypuściła powietrze, przelotnie spoglądając na Leo, by zaraz znów wrócić do zapierającego dech w piersi widoków.
- Leo.. Tu.. Jezu, Leo tu jest tak zachwycająco! - Szepnęła dość długo szukając określenia, które najlepiej by oddało magię tego miejsca. Odnalazła jego dłoń uśmiechając się szeroko, wciąż oczarowana miejsce. A potem nagle odwróciła się w stronę ukochanego, i już nie zważając na szminkę czy cokolwiek wpiła się w jego usta, by zaraz znów spojrzeć w dal. I w jej oczach znów pojawiło się nieme pytanie - jak, kiedy udało mi się to przygotować. Czy długo już to planował. I przede wszystkim - jaki jest cel tego wszystkiego?

Unknown pisze...

[znikąd, po prostu już Cię znam :> haha tak też myślałam:D nie?:> w sumie.. true.;p
;pp
no u mnie też zależy od dnia, bo czasami potrafię siąść i bez niczego się wszystkiego nauczyć, a nieraz nie dość, że trudno książki otworzyć, to ogólnie rozkojarzona jestem;p hahha to było do przewidzenia xD
nie miałaś wyboru;p spoko, jej też nie było -.- dopiero jak przyszłam do szkoły do sobie przypomniałam, że ona dziś przecież egzamin miała. Ale spoko, całe szczęście jednak jedna kumpela też taka lepsza jednak była, więc całkiem spoko było w sumie;p mhm, chyba wspominałaś kiedyś..;p musimy;D no właśnie xd
mhm;p haha no nie do końca xD ale spoko jak mi ktoś takie rzeczy mówi to ani mnie to nie rusza, ani nic;p zawsze odpowiadam, że wiem;p jesteś pewna? ;p bo moje pierwsze skojarzenie to było sadomasochizm.. xDD a potem pomyślałam, że może chodzi tylko o jakiś zapach benzyny albo coś..;p trafiłam z którymś?:> xDD NO:P
(Jasne:) ale na pewno nie jesteś na mnie zła?:> no, trzeba to przyznać - wkopałyśmy się, ale jakoś mi to nie przeszkadza. No wiadomo :> w sumie pewnie jakby nie Ty to by mnie w blogosferze już dawno nie było! O, czyli nie tylko ja mam takie problemy? Dobrze wiedzieć, że i Ty masz takie e.. odchyły czy jakkolwiek to nazwać :D hm, dzięki:) I tak masz racja:> wiesz?;> to dobrze;D(dzięki łaskawco;p))
a no w sumie racja :> szczęściara!:D a do której tam pracować będziesz w sumie? ;p
(no co Ci nie pasuje?!:| dobra nie chcesz całusów, to nie!)
CIESZĘ SIĘ :P okej..? xD
no właśnie, tak liczyłam, że w to wnikac nie będziemy;p
a jednak nie było żadnego zadania hihi:D ale za to było czytanie ze zrozumieniem na polaku, o którym kompletnie zapomniałam, ale w sumie nieważne, bo do tego i tak się nie idzie nauczyć soooł;d hahha :d nie ma czego ;> bylebyś nigdzie nie szukała księgi XIII ! xd
:)]

Unknown pisze...

[haha spooko :D oj tam, tamtymi blogami się nie przejmuj jeśli brak Ci weny, czasu czy cokolwiek - najważniejsi zawsze są Leoś ze Spenc, nie? :D
ok, ok, czekam!;p]

Unknown pisze...

Na jej ustach nieustannie jaśniał zachwycony uśmiech, gdy nadal chłonęła piękny krajobraz. Świeczki i lampiony magicznie wyodrębniały z ciemności ścieżkę, a ten widok wywoływał w Spencer tak wielką mieszaninę emocji, że nie potrafiła ich nawet nazwać. Ale wiedziała jedno - były to dobre uczucia. Zwłaszcza dlatego, że przez to wszystko powoli zaczynało przebijać się rozczulenie, wzruszenie, podziw, uznanie i zachwyt do ukochanego, że tak to wszystko wspaniale wymyślił i przygotował, choć Spencer domyślała się, że pewnie miał jakiegoś pomocnika, bo przecież ot, nawet ktoś musiał pozapalać te świeczki nim tutaj dotarli, czyż nie? Tak czy siak nie to teraz zaprzątało jej głowę, bo miała przecież wiele innych, i zdecydowanie ważniejszych pytań. I choć korciło ją by je wszystkie zadać, by wydobyć z Leo informacje, znów w ostatniej chwili ugryzła się w język, choć wręcz drżała z rozkosznego zniecierpliwienia co będzie dalej i.. Właśnie tego nie chciała sobie odbierać. Bo ta słodka niewiedza nadawała temu wszystkiemu jeszcze większej magii. Brunetka nie miała pojęcia czego się spodziewać, nie wiedziała co ją dzisiejszego wieczora jeszcze czeka. Więc postanowiła, że nie zapyta o nic i po prostu pozwoli chwili trwać, by wszystko rozwinęło się jak sobie to Leo pewnie zaplanował, niewątpliwie szczegółowo i dokładnie. Poza tym wiedziała, że to wszystko znaczy dla niego bardzo wiele i że nie zdradzi jej swojego sekretu.. Do czasu, jak miała nadzieje.
A potem bez wahania chwyciła ukochanego pod wyciągnięte ramie, które miało być dla niej oparciem, asekuracją, gdy nieodpowiednie buty nieco utrudniały jej swobodnie poruszanie się. Zaśmiała się cicho, gdy w którymś momencie zachwiała się, a Leo przytrzymał ją ratując przed upadkiem - z rozbawieniem wymruczała, że mógł uprzedzić, to wzięłaby wygodniejsze buty! Jej rozbawienie szybko jednak zniknęło, bo właśnie wyłonili się zza zakrętu, a zaskoczenie i zachwyt na nowo odebrały jej mowę. Od razu rozpoznała to miejsce - oczy zalśnił jej, gdy odruchowo powróciła wspomnieniami do tamtej cudownej nocy, choć wydawała się być ona pożegnaniem.. Ze wzruszenia oraz pod wpływem wspomnień jej gardło ścisnęło się w ten znajomy sposób, więc musiała wziąć kilka wdechów żeby się uspokoić. Jej uwagę przykuł też najjaśniejszy punkt nad jeziorem i to na tym skupiła się Spencer, by zaraz mu się tu nie rozkleić z roztkliwienia. Gdy przybliżyli się do owego punktu, okazało się, że stoi tam namiot oświetlony niezliczoną liczbą świec. I gdy znaleźli się na wąskiej ścieżce wiodącej do namiotu Spencer przystanęła na moment wbijając spojrzenie w lekko kołyszącą się tafle jeziora znów wracają wspomnieniami do tego pamiętnego wieczora. Wtuliła się też w bok ukochanego, zsuwając ze stóp wysokie obcasy - zatonęła w zimnym piasku, ale nie zważała na to. Bo teraz patrzyła już tylko na ukochanego. Jej usta rozciągały się w rozkosznym uśmiechu, który wyrażał wszystkie targające nią emocje, tak samo jak jasno lśniące oczy.
Kochała tego faceta. Kochała go nad życie. Nie mogła uwierzyć jak bardzo potrafi on ją jeszcze zadziwiać, jak zaskakuje ją.. I o Boże, kto wie co on jeszcze na dziś wymyślił! Bo choć na co dzień mogło się to komuś wydać śmieszne, to Leo bywał naprawdę niepoprawnym romantykiem. I za to też go kochała. Że dla niej, dla swojej ukochanej jest w stanie na coś takiego.. Choć miała wrażenie, że to wszystko to dopiero początek.
- Jesteś wspaniały. - Wymruczała z czułością dłonią błądząc po jego twarzy. I na moment odnalazła jego wargi, by obdarzyć je niezwykle ciepłą pieszczotą, by po krótkiej chwili odsunąć się od niego trącając jego nos własnym.
- Spędzimy tu noc? - Spytała głową wskazując na namiot. Chyba na to pytanie mógł jej odpowiedzieć, prawda?

Unknown pisze...


[kiedy ja lubię :> ale postaram się ograniczyć! :d hihi :D
chyba tak :D no raczej, że fajnie! kto by tak nie chciał?;p haha :D
;pp wiem, ale jutro już będzie;D tak, nie tylko Ty xD no ba:D a jutro ćwiczymy poloneza i walca! ;D no kiedyś.. ;> no:p
owszem, trochę może :D haha wiem :D źle? :> no to powiedź mi sama, bo ludzie to wszelakie mogą mieć fetysze!;p no, benzyny, paliwa, farby etc;p niektórzy to lubią;p
(no to odetchnęłam z ulgą!;d:) no to się cieszę, że Tobie też nie;> wiem, tak jak ja Tobie!^^ ;) no to dobrze wiedzieć :d wiem właśnie ale nie mogłam w tamtej chwili znaleźć lepszego słowa xD mhm:) wiedziałam, że Ty zawsze wszystko wiesz ;D (..czy coś <3 xd)
;DD aa, no chyba, że tak :D
(niech będzie? Serio?:| ja Cię tu obcałowuje, a Ty takie coś, pf!;p)
WIEM:P hihi:d
;D
prawie jak zawsze xD no tylko trochę dziwne to czytanie było niby proste, ale trzeba było się nagłowić jak to własnymi słowami ująć i wszystkim czasu brakło xD w sensie, że babka, że zostało 15min, a każdy takie oczy, bo tej wszyscy ledwo parę pierwszych zadań tknęło. i potem to już było takie zapierdziel haha ;d o jeżu, czytałaś?;> xD ale przed czy po tym jak Ci to napisałam? xD
pewnie, że sobie znajdę, spokojnie ;) oj tam nie przejmuj się :)]

Unknown pisze...

[ojoj Ciebie też coś rozkłada? Teraz grypa panuje -.-' okej, ucz się ucz, ja w sumie dalej nie mam z czego xD ale mi dobrze nie?;p
no weź przestań, niby dlaczego miałabym się wkurzać? Przecież rozumie ;p :)
btw. tak domyśliłam się, że chodzi Ci o taki właśnie namiot (choć ktoś mi kiedyś chyba mówił nawet, że są jakieś takie ocieplane zwykłe namioty, że na upartego można i na jesień w nich spać, ale nie wiem ile w tym prawdy xD) - to raczej ja się źle wyraziłam;p chodziło Spencer raczej wiesz o wieczór, że zostaną już tylko tutaj czy coś w ten deseń, ale mniejsza z tym, możesz uznać, że tego nie było ;p]

Unknown pisze...

[ucz się i rób tam wszystko co musisz, ja odpiszę dopiero w przewie meczu, bo aktualnie moich szczypiornistów oglądam :D :)]

Unknown pisze...

[ nie zdążyłam odpisać w przewie.. mam dopiero połowę, więc powoli będę to skrobać, patrzeć na mecz i no.. :D A Ty się ucz, ja tu za niedługo wrócę ^^]

Unknown pisze...

Brunetka idealnie pamiętała wszystkie starania ukochanego, od początku ich znajomości. Mogłaby całą noc wymieniać jak wiele raz ją zaskoczył, jak wiele razy sprawił, że odbierało jej dech w piersi, gdy widziała jak bardzo jest pomysłowy, a i pewnie i tak brakłoby jej czasu. A to wszystko wzruszało ją niezmiernie, bo.. Robił to dla niej. Bo mu na niej zależało, bo chciał podbić jej serce. I udało mu się to zrobić szybciej niż był chyba nawet tego świadomy. Roztkliwiały ją nawet te komplementy, którymi zarzucał ją na pierwszych randkach, a Spencer z rozbawieniem zawsze myślała, że chyba wcześniej przygotował sobie listę zapisaną drobnymi uprzejmościami na temat jej wyglądu, tego jak się uśmiecha czy nawet sposobu w jaki się porusza. I to wszystko znaczyło dla niej naprawdę wiele już od samego początku - nieważne czy przychodziło mu coś już ot, po prostu naturalnie, czy wcześniej się przygotował. A i ona przecież też zawsze starannie przygotowywała się do ich spotkań chcąc go sobą olśnić, bo nie mogła stracić tego cudownego mężczyzny. I starała się jak tylko mogła. I to wszystko opłaciło się, bo dzięki właśnie ich staraniom dotarli do tego punktu, w którym nie widzieli świata poza sobą, gdy zdolni byli oddać za siebie życie, gdy nadawali sens wszystkiemu.
Pokręciła głową z rozbawieniem słysząc tajemniczą odpowiedź ukochanego - jasne, nawet na to pytanie nie mógł jej normalnie odpowiedzieć. Ale to było akurat do przewidzenia, bo przecież Leo ot tak, po tym wszystkim nie mógł tak po prostu odrzucić tej aury tajemniczości, która otaczała jego, wszystkie jego plany na dzisiejszy wieczór jak i pewnie noc, jak i całe to miejsce! Uśmiechając się delikatnie dała poprowadzić się w stronę namiotu, wcześniej chwytając między palce wolnej dłoni jedne ze swoich ulubionych czółenek na platformie, które wybrała specjalnie na dzisiejszy wieczór. Piasek przyjemnie chłodził jej stopy, choć powoli zaczynała już marznąc i żałować, że zrezygnowała z butów. Mimo to, jej uwaga raczej średnio skupiała się na tym bodźcu, bo ciągle pochłonięta była głównie podziwianiem tafli wody, w której odbijał się księżyc, na tej cudnej atmosferze jaką wywoływały lampiony oraz świeczki, a także na ich dłoniach złączonych teraz ze sobą.
Gdy weszli do namiotu w Spencer uderzyło przyjemne ciepło, które od razu nieco ogrzało jej zmarzłe z własnego wyboru stopy. Uniosła lekko brwi widząc kobietę, która najwidoczniej dziś miała ich obsługiwać. Spenc zerknęła z ukosa na ukochanego, unosząc kąciki warg w uśmieszku, a potem przytrzymując się jego na nowo ubrała buty znów dodając sobie kilkanaście centymetrów. Usiadła na krześle, które odsunął dla niech szatyn, a jej wzrok niemal natychmiast pomknął w stronę jeziora - wspomnienia ponownie w niej odżyła, a ona nagle uświadomiła sobie, że byli tutaj ostatnio dobry rok temu! Zdziwiło ją, że ten czas tak szybko ucieka! Pomyśleć, że około dwunastu miesięcy temu była przekonana, że jej ukochany umiera, że białaczka go jej odbiera. Ponad pół roku temu to ona była zagrożona - walczyła o życie swoje i synka, i udało się im (bo przecież Leo mimo wszystko wspierał ją w jej wyborach choć z początku wcale się z nimi nie zgadzał) ociągnąć cel teraz mieli zdrowego Jamesa, który rośnie jak na drożdżach. Niecały miesiąc temu była przekonana, że Leo nie żyje, że zginął w wypadku. A teraz siedzieli tu razem, a ona nie mogła się nadziwić jak wiele w ich związku się wydarzyło - pewnie niejedna para już dawno by się rozstała, ale nie oni. Bo przecież to Spencer i Leo, Leo i Spencer ich miłości nic nie może zniszczyć, a każde złe wydarzenie, które pojawiało się w ich życiu tylko jeszcze bardziej ich do siebie zbliżało, tylko pogłębiało to uczucie, o ile było to możliwe, i uczyło ich to wszystko nowego, a oni zawsze wyciągali odpowiednie wniosku.
- Przyznaj się, długo to planowałeś? "Hej Spencer, mam pomysł!" przeciez nie uwierzę, że wyczarowałeś to w 20 minut. - Powiedziała utkwiwszy jaśniejące spojrzenie w ukochanym, uśmiechając się przy tym pogodnie. Odnalazła jego dłoń na stole muskając opuszkami palców jej wierzch.

Unknown pisze...

[haha :D
też słyszałam tą legendę xd
cieszę się, a nawet bardzo bo zdała:D w sumie póki co tylko teoretyczny, bo tylko ten miała ale zawsze do przodu;D spoko, nie ma czym (chyba xD) ;p no wiem :D no ja też ;d hihi;p
nie, nie takie, a jakie?:> może masz bzika na punkcie stóp? xD w sensie, że lubisz jeszcze bardziej obraźliwsze określenia..? xD bo zaczynam się już gubić! No powiedź mi wprost! Może nie ucieknę z przerażenia xD
(hihi:> chyba?;p powinno być raczej `na pewno, nie sądzisz?;p haha no TY, TY! :d wszechwiedząca Karola!<3:d(;pp))
aa no to rzeczywiście luz.. Tobie to dobrze! Miesiąc przerwy od szkoły! Też tak chcę!:c ;p
(wstydziłaś się przyznać?;p ale ściema! ;p dlatego kwitowałaś je niezadowolonymi minkami.. jasne już Ci uwierzę xd)
;pp
dobrze już przestaje, choć mam czym! ;d e tam poćwiczyć, ciekawie co;p masz racje;D chociaż zobaczymy jak to wszystko w ostatecznym rozrachunku wyszło, bo oczywiście trzeba się w klucz wstrzelić -.- AHAHAAHA no przecież Ci mówiłam, żebyś nie czytała xD troszczyłam się o Twoją psychikę ;p poza tym, zawsze mogłaś przerwać..;> xD
spokoo, ja się właśnie biorę za film z Emmą i Loganem bo podobno boski jest :D musi być z nimi w rolach głównych ;d]

Unknown pisze...

Bo chciała się rozkoszować i to też właśnie robiła. Leo nawet nie zdawał sobie sprawy ile pytań cisnęło jej się na usta. Tak cisnęło, bo przecież jeszcze przy samochodzie, gdzie widziała tylko ścieżkę oświetloną płomieniami świeczek postanowiła, że.. Nie będzie pytań o drobne szczegół, o to co to wszystko znaczy, do czego ma prowadzić. Nie chciała wiedzieć z wielu powodów - przede wszystkim te pozornie małe tajemnice nadawały specyficzny klimat tejże chwili. Spencer nie miała pojęcia czego się spodziewać, a choć na co dzień nie potrafiła określić czy lubi niespodzianki czy też nie, tym razem nie mogłaby się nie cieszyć na te wszystkie niewiadome, bo bez wątpienia miały być miłe i przyjemne. Nie zamierzała też pytać, bo nie chciała psuć tego wszystkiego - wiedziała, że jeśli by dobrze podeszła Leo wyciągnęłaby od niego to co chciała, ale nie zamierzała tego robić. Widziała ile frajdy sprawiało mu to, że w tym momencie może zaskoczyć ją tak naprawdę wszystkim - idealnie przecież pamiętała jak rozemocjonowany pędził tutaj. To znaczyło dla niego wiele, i tyle samo znaczyło dla brunetki. Poza tym, jak się zaraz przypomniała nawet na pozornie zwykłe pytanie nie zamierzał jej udzielać informacji - więc Spencer doszła do wniosku, że jakiekolwiek pytania związane z wieczorem, pytania wprost, są zbędne, zwłaszcza te które miałyby dotyczyć ciągu dalszego. I zamierzała tkwić w tej niewiedzy, co było dla niej nietypowe. Odepchnęła od siebie znaki zapytania, ale pozostała jej ta ciekawość, zniecierpliwienie na dalsze wydarzenia; ciągle zachwycała się dosłownie wszystkim - dekoracjami, okolicą, swoim ukochanym. Czuła się niczym w jakimś filmie! Choć z drugiej strony jej życie już od dłuższego czasu mogłoby być idealnym scenariuszem na kinowy hit.
I Leo dobrze sądził myśląc, że intuicja podpowiada jej co się święci. Tyle tylko, że Spencer nieustannie zagłuszała myśl, która chciała przebić się na wierzch. Dlatego, że zależało jej na tej aurze tajemniczości, która w tym wypadku była niezwykle rozkoszna, przyjemna, wręcz.. podniecająca! Ale chodziło też o coś innego - Spencer nie przyznawała się do tego nawet przed samą sobą, ale bała się, że jej przypuszczenie może być błędne, choć zazwyczaj jej intuicja jej nie zwodziła. Nie chciała się na nic nastawiać, by potem nie poczuć zawodu i nie daj Bóg popsuć tym humoru kochanemu Leosiowy.
Jego odpowiedź na jej pytanie skwitowała tylko uśmieszkiem delikatnie kręcąc głową z rozbawieniem. Potem zagryzła delikatnie wargę, znów wracając do gładzenia jego dłoni, bo na moment przerwała ową czynność. A potem nim się obejrzała jej kieliszek wypełnił się czerwonym napojem, a przed nos zostały podstawione apetycznie pachnące potrawy, oczywiście z kuchni włoskiej, ich ulubionej. Następnie padł toast Leo, na który Spencer nie mogła zareagować inaczej niż cichym śmiechem. Mruknęła cicho i miękko "Mój Wariat" spoglądając na szatyna znad lampki wina, z której właśnie upijała łyk napoju - nie umknął jej moment, w którym spojrzenie ukochanego spoczęło na jej wargach, poczuła przyjemny dreszcz wzdłuż kręgosłupa, ale wzięła głęboki wdech także zdając sobie sprawę, że na inne rzeczy jeszcze będą mieć na pewno mnóstwo czasu i wspólnie zabrali się za jedzenie przystawek. Jak zawsze karmili się nawzajem, śmiali przy tym, rozmawiali o zwykłych, neutralnych rzeczach. A gdy Spencer doszła do wniosku, że przystawek już wystarczy, opadła na oparcie krzesła, a pogodny, zachwycony uśmiech nie schodził jej z ust.
- Dasz wiarę, że byliśmy tu ponad rok temu? - Zapytała nagle, zerkając na spokojną taflę jeziora, tylko od czasu do czasu delikatnie wzburzaną podmuchem wiatru. Jaka szkoda, że tym razem woda była zimna i nie mogli tak jak wtedy spontanicznie rozebrać się i popływać! A potem nagle Spencer roześmiała się wesoło znów przenosząc spojrzenie na Leo. - Oszukiwałeś wtedy! Gdy się ścigaliśmy do mostu. - Wymruczała chichocząc, by zaraz znów się uspokoić i spojrzeć na szatyna jak oczarowana.. Boże, jak ona kocha tego faceta!

Unknown pisze...

[;pp
tak, na Podkarpaciu jest bardzo znana;p
mhm:) wiem i o to chodziło! xD no to niech Ci się zechce?!;p opowiedz mi, proszęęę:> albo powiedź choć to jedno słowo - najwyżej pomyślę, że masz nierówno pod sufitem albo coś.. xD
(tak, tak zdecydowanie lepiej ;D no raczej, że sama prawda, ja nigdy nie kłamię ;> :D)
e.. tak, tak właśnie taki mam plan. zwłaszcza z tymi ósemkami xD
(tak?:> no to dobrze;p bo na buziaczki ode mnie trzeba sobie zasłużyć:> poza tym, gdybyś dostawała je częściej nie robiłyby już takiego wrażenia i nie byłyby takie wyjątkowe, nie?:D)
a proszę Cię bardzo: ja cały tydzień mam w sumie leniwy, bo sprawdzian z chemii mi się przesunął na następny tydzień, i tylko czeka mnie zrobienie ściąg na historię ;> więc mam mnóstwo czasu na pisanie tutaj, oglądanie meczy, czytanie książek i oglądanie filmów, gdyż seriale póki co sobie odpuściłam;p :D bo akurat by mi się chciało;p haha no jakoś na pewno :D HAHAHA xd a pewnie jakbym Ci powiedziala żebyś przeczytała to byś to zrobiła kiedy indziej, czekając na wolną chwilę i pewnie w ogóle byś o tym zapomniała, nie mylę się?:> no jak to co?;p Księga XIII Pana Tadeusza.. +18 xD nie uprzedziłam..? ;> xD
o Emmę Watson i Logana Lermana, w tym filmie The Perks of cośtamcośtam xD mhm, to powodzenia!:D no ja też już znikam :p spoko, ja będę koło 15, a potem się zmywam koło 17 na angielski ;p ok, ok ;) dobranoc, kolorowych, do spisania jutro:)]

Unknown pisze...

[o kurcze, to Ci współczuje w sumie, ale przynajmniej Twoja nauka zostanie doceniona i się popłacała, więc.. :D :) szóstka z rosyjskiego?:> jestem z Ciebie dumna!;d
I spoko nie przejmuj się mną - ja dopiero wróciłam do domu, teraz muszę napisać ściągi na historię ;pp a potem jest mecz, więc wiesz :) ucz się, ogarniaj co tam musisz ;d :)]

Unknown pisze...

Spencer idealnie pamiętała o co chodziło tamtego wieczora i czego wtedy się tak bardzo obawiali. Nie sposób było o tym zapomnieć. I brunetka niejednokrotnie przez ten rok wracała do tamtych chwil, bo choć zabarwione były jakąś świadomą nutką, że Leo może odejść nagle i niespodziewanie przegrywając walkę z białaczką, to jednak tamtego wieczora było.. Och! Tego nie da się opisać słowami. Bo tamten wieczór był niezwykły, magiczny, przepełniony ich wzajemną miłością, tym rozkosznym wrażeniem, że zostali stworzeni właśnie dla siebie. Tamten wieczór był tylko ich. I nie liczył się fakt, że wyniki szatyna oznaczały wtedy tylko jedno, że tak naprawdę nie powinni sobie w takiej sytuacji pozwolić na takie coś, ale.. Przecież tak naprawdę oboje byli przekonani, że to może być to ich ostatnia taka chwila. Więc mogli pozwolić sobie na ten cudowny wieczór, wykraść te dwa beztroskie dni, które mogli spędzić tylko ze sobą, nie zadręczając się nieuniknionym, i które mogłyby potem osłodzić trochę życie Spencer, która pewnie nieustannie wracałaby do tamtych chwil, gdyby Leo naprawdę umarł.. Ale całe szczęście to wszystko okazało się tylko pomyłką - ten szok, to niedowierzanie, gdy usłyszała z ust lekarza, że jej ukochany jest zdrowy był porównywalny z tym, który towarzyszył jej, gdy Leo nagle zjawił się w ich domu na Cynamonowej, gdy była przekonana, że zginął w wypadku. I Spencer była wdzięczna i zachwycona faktem, że ukochany wybrał to miejsce - chyba w całym Murine.. ba! w całym Londynie nie było dla nich lepszego miejsca, które miałoby takie znaczenie dla nich, dla ich związku. Tamta noc była niezapomniana, tamta noc niejednokrotnie powracała do niej w snach, zwłaszcza przez te miesiące, gdy brunetka była pewna, że Leo nie żyje - to był jedyny promyczek, który od czasu do czasu przebijał się przez serię koszmarów, dając jej choć moment wytchnienia. A teraz, mieli kolejny cudny wieczór właśnie nad tym magicznym jeziorem, który miał odcisnąć się w ich pamięci swoją wyjątkowością, tajemniczością - nawet jeśli miało się to zakończyć tylko na jedzeniu pysznych, włoskich potraw.
Zaśmiała się w odpowiedzi na jego słowa, w rozbawieniu kręcąc głową. Chciała powiedzieć coś - że to wcale nieprawda, bo gdzieżby ona śmiała topić swego lubego?! Żadne słowo jednak nie wyszło spomiędzy jej ust, bo nagle Leo spoważniał, a ona wraz z nim wiedząc, że padną jakieś ważne słowa. I tak też się stało. Ale znów nim zdążyła na nie odpowiedzieć, szatyn zmienił temat na luźniejszy. A ona jeszcze przez moment odtwarzała zdanie, które właśnie padły i tylko powtórzyła "jest ważne" ledwo poruszając ustami, by raz rozciągnąć je w czułym uśmiechu. A od tonu jego głosu aż kolana jej zmiękły, a serce zatrzepotało szybciej.. I minęła dłuższa chwila nim dała porwać się znów w wir zwykłej rozmowy, jakoś tak nadzwyczajnie poruszona jego słowami, które po raz kolejny wywołały u niej serię obrazów z ich wspólnego wieczora z przed roku, właśnie w tym miejscu.
A potem już tylko smakowała pysznych kąsków, które podsuwał jej ukochany, sama też dokarmiając go swoim widelcem, czy jak potem gustowną, małą łyżeczką, w której podany został im deser w jednym pucharze. I tak nieświadomie, coraz bardziej pochylali się w swoją stronę, aż niemal bez problemu mogliby sięgnąć do ust drugiej osoby. I Spencer wbiła spojrzenie w wargi ukochanego, sama koniuszkiem języka zwilżając własne.

Unknown pisze...

[ja pierdole, kurwa, ale nasi zjebali ten mecz, no ja pierdole.. -.-''
oj tam ważne, że jednak zazwyczaj tak, nie?;p jakoś, mhm ;D po prostu zdolna jesteś :D
tylko Ci się wydaje, że nie ogarnęłaś.. :) na pewno nie jest źle! to dobrze, bo przecież skoro masz naukę, jakieś wyjście to wiadomo, że nie warto się zadręczać, że zostawiasz mnie bez odpowiedzi - hej, są sprawy ważne i ważniejsze, tak?:)
no ;D
haha ;d później?! teraz!;p bo znowu zacznę sama wyciągać wnioski, snuć domysły, a to nie jest najlepszy pomysł.. ;> ;p tak, najwyżej ja;p
(no ba;d no właśnie taką miałam nadzieje, że to oczywista oczywistość jest;p)
hahah, a jak nie ósemki to jakieś inne zęby sobie usnę, a co mi tam.. xd
(;D no więc właśnie - więc doceniaj kiedy Cię obcałowuje, a nie się krzywisz!;p bo w ogóle zaprzestanę, o! xD)
a pozwolę, bo i tak jestem świadoma, że mi zazdrościsz:> wiem.. ;> xD teoretycznie powinno;p mhm;p
dobrze, następnym razem sobie zapamiętam xd ale spoczi, ja też bym zajrzała jakbyś mi tak napisała;p no i prawidłowo! i taką postawę rozumie młoda damo!;p
no;p a jeszcze nie wiem, bo jednak wczoraj sobie odpuściłam i tylko poczytałam, bo w sumie musiałam wstać na 7, a i tak zaspałam, a potem kurde się spóźniłam, bo wyszłam niby normalnie, ale kurde takie lodowisko było, że trzeba było wolniej iść, żeby orła nie wywinąć -.- ale mi ten film wszyscy zachwalają i jutro go chyba obejrzę, i Ci napiszę jak mi się podobał:d]

Unknown pisze...

[no ja też się zbieram, jutro będę wcześnie, bo kończę o 12;> więc zdążę Ci odpisać na wątek i cały nawias, a tymczasem - dobranoc, do spisania (suko? xD) :)]]

Unknown pisze...

Choć Spencer nie mogła się doczekać aż ich usta w końcu się ze sobą złączą, podobało jej się to rozkoszne oczekiwanie na ten moment. Z każdą chwilą czuło się jak atmosfera między nimi zaczyna gęstnieć w ten znajomy sposób, a oni z każdą sekundą coraz bardziej pochylali się ku sobie, coraz bardziej zmniejszali między sobą odległość jakby druga osoba miała w sobie magnes, któremu nie sposób się oprzeć i z którym nie sposób walczyć. Dostrzegała ten zaczepny uśmieszek ukochanego, który miał na celu ją prowokować, sprawdzać jej wytrzymałość i.. Spencer ledwo ze sobą walczyła, bo chęć skosztowania słodkich ust ukochanego była coraz większa. I widziała w jego oczach, że i on coraz bardziej się niecierpliwi, ale podobnie jak ona delektuje się tym oczekiwaniem. Więc bez protestów przyjęła kolejną porcje puszystego kremu, który rozpuszczał się na języku, wspaniale pieszcząc podniebienie niesamowitym smakiem.
Ale potem nareszcie przyszła ta magiczna chwila, gdy ich wargi odnalazły się w tym samym czasie i oboje zatonęli w pieszczocie przepełnionej czułością, zachwytem, rozczuleniem, miłością.. Tymi wszystkimi emocjami, które nimi targają, a które najlepiej mogli sobie przekazać właśnie w ten sposób. I pragnęła by ta chwila się nie kończyła, by trwała nawet całą wieczność, bo nie miała najmniejszej ochoty tracić tego kontaktu z Leo. Ale okazało się, że mężczyzna okazał, jak zazwyczaj zresztą w tych sprawach, większą wstrzemięźliwość i to on pierwszy, choć z trudem, ale oderwał się od jej ust. Ona tylko lekko rozmarzona odwzajemniła delikatny grymas na jego twarzy, w ten sam sposób wyrażając jak bardzo jest szczęśliwa. Następnie powoli wyprostowała się sięgając po kieliszek, by upić z niego łyk wina, które ponownie wypełniło jej lampkę, choć nie miała pojęcia kiedy ktoś uzupełnił jej napój, bo przez większość kolacji robił to Leo, tym razem był to ktoś inny, a mianowicie kelnerka, która ich obsługiwała, a która dla brunetki w tym momencie wcale nie istniała, bo dla niej tutaj był tylko on - miłość jej życia.
Gdy szatyn zaproponował spacer, przytaknęła odpowiadając "z przyjemnością". Wstała od stołu, a potem przy uprzejmej pomocy ukochanego narzuciła na siebie płaszcz. Uśmiechnęła się na nowo rozczulona tym, jak Leo troskliwie sprawdza czy na pewno dokładnie się pozapinała, a gdy to zrobiła, w okół szyi zawiązała jeszcze cienki szalik - ona też nie miała zamiaru się potem rozchorować. I żałowała, że nie będzie mogła zrezygnować z butów, znów zanurzyć stóp w piasku, nie wspominając już o wodzie! Cóż, było za zimno, a to wszystko był zresztą mało istotny szczegół - liczyło się to, że jest tu z Leo. Że on przygotował to wszystko dla niej, z myślą o niej! I bez wahania chwyciła go pod ramię, wtulając się równocześnie w niego z delikatnym uśmiechem, który nieustannie czaił się na jej wargach.

Unknown pisze...

[w sensie, że pierwsza połowa była piękna, w drugiej oczywiście spieprzyli, dwóch karnych nie trafili, wiele akcji nie wykorzystali, przez 15minut, padły z ich strony tylko 1-2brami i ciul :| bo kurde, mogli to wygrać, chociaż zremisować, ale zawalili wczoraj.. -.- Ale oni mają tą głupią tendencje do pięknej gry w 1połowie, a w 2 drugiej zawsze im nie idzie -.- i tak, wiem, że nie oglądasz;p
no raczej, że mam racje;p haha, no już nie bądź taka skromna;p
no i jak Ci poszło?:> hej, jesteś tylko człowiekiem, więc nie wymagaj od siebie za wiele, bo to jest dobre, ale tylko do pewnego stopnia;p
uwierz mi, że moje domysły lepiej niech nie wychodzą na jaw - wiesz dbam o Twoją psychikę i te sprawy;p Och, to trzeba było mówić, że chodzi o silniejsze określenie "zołzy" czy coś ;p i hm.. powiedźmy, że wiem o co chodzi. I mam jakoś mieszane uczucia do tego co napisałaś, ale spoko, raczej nie będę zwiewać ;>;p
(AJ NOOł;p)
tak właśnie, czy usunę ósemki, czy jedynki.. co za różnica, nie?! xd
(no na to liczę, że doceniasz!;p nie?:>)
ależ proszę! :D powiedźmy, że bez:D wiem xd
chyba powinnam, masz rację;p nie, zdecydowanie nie jesteś;p mam nadzieje, młoda damo, że więcej się nic takiego nie powtórzy, nie mówiąc już o praktykowaniu tego co tam czytałaś!;>
ok, napisze ;) zaspy to i tak pół biedy, bo jak się przewrócisz to przynajmniej w śniegu lądujesz, a ja kurde na lodzie samym, a w sumie nawet na chodniku po prostu, bo to takie cienkie było, a dziś taka ciapa, bo pada deszcz ze śniegiem -.- i jeszcze tego lodu dalej jest, że serio cudem się wypieprzyłam dzisiaj xd
i jak, kurs zaliczony?:> ;p ]

Unknown pisze...

[a ja nie wiedziałam, że mnie zaskoczysz, że rzeczywiście zjawisz się PRZED trzecią xD mi coś wypadło i nie mogłam szybciej;p to udanej randki i wgl :)
nie zamierzam;p]

Unknown pisze...

[zdecydowanie nie;p true ;p o no to rzeczywiście same pyszności ^^ zawsze można zajeść;p
haha proszę ;p jak będziesz chciała to następny mecz też mogę Ci skomentować!;p
no;p i tak obie dobrze wiemy, że tylko udajesz;p
no to dobrze, nie? :) no zawsze jest co coś. a ja za moje czytanie ze zrozumieniem dostałam 4, ale punktów ile dokładnie na te 20 to nie wiem ile miałam, bo babka nam tylko oceny przeczytała;p no to.. staraj się? :)
dobra decyzja;p nie, nie mówiłaś ;p znam definicję słowa "suka" i cóż, ma ona ich wiele, nawet w słownikach slangu, ale to tak swoją drogą. Ale spoko, rozumie - nie wiem może to jest Twoja swego rodzaju postawa obronna, po tych "niezbyt różowych latach szkolnych" czy jak to tam szło. Tak czy siak chyba najbardziej kuło mnie po oczach słowo "kreuje", bo ja nie lubię jak ktoś udaje kompletnie kogoś innego niż jest. Wiadomo trzeba czasami przyjąć jakąś tam maskę, radzić sobie na różne sposoby, ale cenie sobie hm, jakby to ująć.. autentyczność. I poza tym to słowo jakoś nie bardzo mi do Ciebie pasuje, ale może dlatego, że znamy się tylko stąd. I wierzę na słowo, ze to jesteś cała Ty. Ale spoko, tak brzmi lepiej, bo wcześniej pomyślałam sobie o tej ogólnie znanej definicji;p
(;pp)
ta, jakby mnie ktoś pobił, mhm;p
(nie martwię ;p mhm, no to ufaj dalej ;>)
bo tak mi się napisało;p
;pp to skąd wiesz, że były bardziej pikantne fragmenty?;p i sam fakt, że piszesz powiedźmy, oznacza, że dobrze wiesz! i pewnie przeczytałaś całe;p
no to weź u mnie taka ciapa, że masakra, a znając życie pewnie jutro to wszystko zamarznie i znowu będzie lodowisko -.- no całe szczęście nie;p
aaa to spoko, myślałam, że coś więcej tego będzie;p
a ja.. a ja nie wiem co mam pisać -.- bo i tak mam wrażenie, że w kółko macieju piszę to samo -.- bo Ty to sobie możesz wszystko opisać, a ja co? więc musisz sobie trochę poczekać aż skleję coś sensownego;p]

Unknown pisze...

Nie zastanawiając się tak naprawdę gdzie ją prowadzi, Spencer szła ufnie przy boku ukochanego obserwując wszystko co dała radę dostrzec przez ogólnie panujący mrok. Gdy zostawili za sobą namiot, a wraz z nim mnóstwo świeczek i lampionów. Jednym źródłem światła stał się nagle srebrzysty księżyc, który pomimo zachmurzeń dumnie rozświetlał noc, i nadawał wszystkiemu magicznej atmosfery, która sprawiała, że wszystko miało inny smak niż na co dzień. Bo któż by pomyślał, że ot, na teoretycznie zwykłym spacerze, trzymając się jedynie pod ramię z ukochaną osobą, można się czuć jakby ze swoim partnerem było się niezwykle blisko? No właśnie. A jednak teraz było pomiędzy nimi coś takiego, czego nie dało się opisać słowami. To była jedna z tych chwil, gdy słowa nie są potrzebne, bo wystarcza bliskość, choć zazwyczaj u nich takie momenty wyglądały nieco inaczej - wtedy zawsze siedzieli ze sobą spleceni, wpatrywali się w swoje oczy i była między nimi ta nić, która sprawiała, że praktycznie czytali sobie w myślach, że uczucia drugiej osoby przenikały w nich samych i uświadamiały jak wielką miłością się darzą. A tym razem? Tym razem było całkiem inaczej, a jednak na swój sposób podobnie.
A potem dotarli na most, a Spencer odruchowo w głowie odtworzyła moment, gdy nadzy wyłożyli się na nim i wpatrywali w rozgwieżdżone niebo. Tym razem jednak sklepienie zasłonięte było przez chmury, ale brunetka i tak na moment zadarła głowę do góry, by podziwiać księżyc nie tylko w odbiciu jeziora. Niestety, po chwili jednak została zmuszona spuścić wzrok, bo Leo zaprosił ją na pomost, a ona musiała uważać na każdy krok, żeby przez przypadek jej obcas nie utkwił pomiędzy nieco spróchniałymi deskami. Leo jednak trzymał ją mocno przy sobie dzięki czemu nie musiała się niczego obawiać - jej uśmiech poszerzył się znacznie. Po chwili jednak w jej oczach pojawiła się iskra zdziwienia, gdy dostrzegła, że droga po pomoście usypana jest.. no właśnie czym? I dopiero, gdy zerknęła na jezioro, po którego tafli unosiły się drobne płatki na jej twarzy pojawił się grymas zrozumienia. Schyliła się po delikatny płatek róży. Przytknęła go na moment pod nos, a potem z błyskiem w oku zdmuchnęła go wprost do wody. I wszystko zaczynało nabierać sensu - owszem, od początku intuicja jej podpowiadała co się święci, ale tłumiła w sobie te myśli. I zrobiła to też teraz, choć teraz nie mogła mieć już wątpliwości, choć.. Nie, znów nie chciała zapeszać, znów nie chciała wyciągać pochopnych wniosków. Ale pojawiło się w niej jakieś napięcie, bo nie dało się ukryć, że w najbliższym czasie wydarzy się coś ważnego i specjalnego. I nagle brunetka przestała walczyć z myślami i pozwoliła im swobodnie wypływać na wierzch.. A potem zatrzymali się w miejscu, które najwidoczniej sobie Leo wymarzył, zaplanował, a ona powoli obróciła się twarzą do ukochanego.

Unknown pisze...

[mhm;p
spoczi, na moje relacje możesz liczyć, bo albo będę prze szczęśliwa albo znowu wkurwiona i załamana ;p
chyba?:p zobaczę, ale dopiero w piątek, czy na kiedyś tam ma przynieść, bo na dziś zapomniała, a oceny powpisywała, bo musiała propozycje ocen wystawić;p no to ok, liczę, że Ci się uda^^
nie może, tylko nie mówiłaś;p chociaż i tak by pewnie na to akurat nie wpadła;p / tak, kiedyś już chyba mówiłaś, jak się w "zeznaniach" zaczynałaś plątać;p może mi się zaszyło, może nie. sama jeszcze nie wiem. Spoko ja to wszystko rozumie, tyle tylko.. moim skromnym zdaniem to wszystko chyba nie zasługuje aż na miano "suki", bo tak naprawdę wielu ludzi hm, nie pokazuje tej swojej słabszej strony - tych wszystkich dołów, gorszych dni szerszej publice, jedynie bliskim. Albo w ogóle nie pokazuje, tak jak na przykład ze mną to zazwyczaj bywa. Znaczy domyślam się, że nie chodzi tylko o to, wiem o co Ci chodzi, a przynajmniej tak mi się wydaje, ale no.. Tak jak już pisałam to słowo mi do Ciebie po prostu nie pasuje. Może właśnie dlatego, że tu jesteś sobą. Nie wiem jaka jesteś na co dzień dla szerszej publiki w szkole itd, więc trudno mi oceniać. I cieszę się, że znam tą prawdziwą Karolę. I tak, też mam nadzieje, że się nie rozczaruje;p Zresztą, zawsze to Ty możesz rozczarować się mną ;p (widzę;p) trupy? inne Agi? a skąd wniosek, że coś takiego w ogóle istnieje? :>
haha tak właśnie;p
(;pp nie, bardzo dobrze;p)
no tym razem przeżyje to "niech będzie";p
haha spoko, wiedziałam;p ahahaha spoko, zapytałabym do którego momenty wytrwałaś, ale zaraz bym się pewnie dowiedziała, ze do końca.. xD nie wiem czy takie oczywiste;p a czy ja gdziekolwiek napisałaś, że tego nie przeczytałam, lub przeczytałam? :> nie wypowiadałam się na ten temat, tylko uprzedzałam byś Ty tego nie robiła - i mogłam robić to z własnego doświadczenia, lub przekazywać doświadczenie kogoś innego kto chciał mnie przed tym ustrzec, nie?;p wiesz wiesz;p
;p
nie wiem, to w sumie zależy od Ciebie;p nie narzekam, tylko prawdę piszę, że ciągle to samo piszę ;p spoko, ja i tak poza tym blogiem dzisiaj już nigdzie nie odpiszę, bo mi weny brak -.-
ok :)
btw. obejrzałam ten film i jest rewelacyjny :d w sensie, takie.. niby zwykły, ale jednak ma coś w sobie, takie specyficzne coś. taką magię czy jakkolwiek by to nazwać. mi się podobał osobiście. Emma to wgl świetnie zagrała i Logan i ten drugi koleś :D ]

Unknown pisze...

[spoko, ja jutro będę miała trochę nauki i na polski i na biologię, bo muszę odpowiedzieć z tych przedmiotów, więc i tak by mnie pewnie głównie nie było, więc spooko, spiszemy się wieczorem. Dobranoc;)]

Unknown pisze...

Czasami żałowała, że jest tak wprawiona w rozpoznawaniu uczuć targających ludźmi - tak jak teraz, gdy ujrzała to sekundowe wahanie Leo. Widziała jak nie jest pewien czy chce jej spojrzeć w oczy, a ona poczuła się jak grunt powoli odsuwać się spod jej nóg. Idiotka! Wiedziała, że nie powinna się na nic nastawiać! Bo choć wszystko od początku do końca wskazywało na taki finał, cała sceneria podsuwała tylko jedną myśl, to może jednak się pomyliła? A może Leo się rozmyślił, bo jednak nie jest pewien, czy właśnie tego chce? Ta myśl niesłychanie ją zabolała, na moment odbierając oddech, bo oczyma wyobraźni już wdziała jak ukochany wymiguje się, pewnie nieco nieudolnie, od tego co zaplanował. A to wszystko przemknęło jej przez głowę przez ułamek sekundy, więc te myśli nie zdążyły się rozwinąć, choć może powinny dać jej do myślenia. Ale to wszystko poszło w zapomnienie, gdy Leo jednak podniósł na nią wzrok i odnalazł jej spojrzenie, w którym na nowo czaiło się to wszystko, co na chwilę zgasło, gdy mężczyzna stracił swoją pewność.
I słuchała jego słów czując jak łzy wzruszenia powoli zaczynają cisnąć jej się do oczu. W gardle poczuła znają gulkę, a na ustach wykwitł jej uśmiech, który miał okazję wiedzieć chyba tylko raz w życiu, gdy po raz pierwszy jej się oświadczył w swoje urodziny, nad kawałkiem czekoladowego tortu. Spencer idealnie pamiętała tamtą cudowną chwilę, gdy zaskoczył ją swoim wyznaniem, że jego największym marzeniem jest to by za niego wyszła. I od tamtej pory mogła śmiało go nazywać swoim narzeczonym, choć nie miała pierścionka na palcu, którym mogłaby chwalić się znajomym. Ale jej to nie było potrzebne - liczyła się ta świadomość, że Leo tak bardzo chce być z nią, że nagle chce się z nią ożenić! Że chce mieć ją za żonę, że chce być z nią do końca życia, że chce stworzyć z nią taką prawdziwą rodzinę. Bo szczerze powiedziawszy od jego nagłego powrotu "zza grobu" Spencer miała pewne obawy - gdy myślała, że nie żyje, w myślach nazywała go nieustannie swoim narzeczonym. Bo ona nie straciła już tylko swojego chłopaka, ale też narzeczonego, ojca swojego syna. A gdy wrócił, nagle, ot zaczęła się bać, że on wcale już na nią nie patrzy jak na kobietę, której kiedyś powiedział, że chce się z nią ożenić. Że po tym wszystkim rozmyślił się i doszedł do wniosku, że tamte oświadczyny trzeba puścić w niepamięć, uznać, że ich wcale nie było. Bo łatwo to było zrobić, prawda? Nie wracać do tamtego tematu, bo nie było ani świadków, ani pierścionka, a więc łatwo było udawać, że tamta chwila nie miała miejsca. A okazało się, że to wszystko było wręcz przeciwnie! Leo pragnął nadal tego samego. I teraz już oficjalnie poprosił ją o rękę. A to napawało Spencer niewysłowionym szczęściem, radością, wzruszeniem, rozczuleniem.. WSZYSTKIM!
- A ja nadal chce być z Tobą na dobre i na złe. I niczego bardziej nie pragnę jak resztę naszego życia pisać razem z Tobą. Także chce pisać wspólnie nasze zakończenie. - Odparła, choć nie miała jakim cudem w ogóle może mówić! Ale jej ton był przepełniony tymi wszystkimi emocjami, które nią targały. I szczerze powiedziawszy nie miała pojęcia, że gdy facet, z którym chcesz spędzić resztę życia, który jest całym Twoim sensem, powietrzem, sercem, nagle pada na kolano może to zrobić aż tak wielkie wrażenie, tak wzruszyć!
- Więc tak Leo, wyjdę za Ciebie. Oczywiście, że tak! - Dodała na sam koniec, choć odpowiedź była chyba oczywista, czyż nie?
Łza szczęścia wymknęła się z jej lśniących od słonej mgły oczu.

Unknown pisze...

[;D haha no w sumie racja;p
no ;p :) mhm, zaiste nie;p / no właśnie widzę, że to robisz, bo każda Twoja wypowiedź zaczyna się w tej kwestii diametralnie różnić, zwłaszcza od tej pierwszej;p Nie, nie masz się czym martwić, tak sądzę. :) Nie tracisz u mnie punktów. Choć z początku nie wiedziałam już co o tym wszystkim sądzić;p Ale ja nie twierdzę, że ten mechanizm obronny jest zły, nic takiego nie powiedziałam. Bo ja tam uważam, że trzeba wierzyć w siebie, mieć odwagę stawić czoła pewnym osobom, sprawom. Więc sorry, ale jakbym znała taką zapłakaną Karolę, już dawno bym nią potrząsnęła, żeby się ogarnęła i wzięła w garść. I dobrze, że to zrobiłaś, tyle tylko, że na początku zabrzmiało to trochę inaczej. I cieszę się, że się przede mną otwierasz, nie masz przed tym większych oporów, naprawdę to doceniam i cieszę się, że mi to wszystko wyjaśniłaś, bo choć ja rzeczywiście staram się za bardzo nie oceniać, bo pierwszych wiesz wrażeniach, nie wyciągać pochopnych wniosków, to zawsze coś się kształtuje w głowie - ale gdybym od razu w to uwierzyła nawet nie byłoby tej rozmowy, bo skwitowałabym to jakimś "aha, spoko, dobrze wiedziec" czy coś w ten deseń, ale właśnie trudno było mi uwierzyć, że Karola, którą tutaj znam jest nagle suką. I owszem, gdybym była kimś obcym i z zewnątrz widziała Ciebie taką to.. w sumie zależy jak by wyglądało to skupianie się na sobie. A to, że ktoś dąży do teoretycznie absurdalnych marzeń, w większości wypadków jest raczej godne podziwu. Hm, tak? A nie pomyślałaś, że nim poznam Romę czy jakiekolwiek Twoje e.. oblicza, alter ego czy jakkolwiek tego nie nazwiemy, wolałabym poznać po prostu Karole? ;p haha spoko, postaram się ich nie stracić;p (ta;p) zależy o jakiego trupa w szafie chodzi, bo są różne rodzaje. Ale pytasz o to czy kiedyś byłam innym człowiekiem niż teraz?
(mhmmm;p)
;pp
powiedźmy, że Ci wierze ;p a rób co chcesz - jeśli Cię to ciekawi to sobie czytaj, tylko potem mi nie narzekaj, że masz jakąś traumę czy coś;p ale ja się nie wykręcam - po prostu z góry założyłaś, że nagle robię z siebie świętą, że niby nie czytałam. A ja nigdzie nie napisałam czy to zrobiłam czy nie;p. z tego co pamiętam napisałam tylko żebyś Ty tego nie robiła;p i jeśli Cię to ciekawi (i nie wiem może ma uspokoić sumienie? xD), to tak pisałam z własnego doświadczenia i nie widzę powodów żeby miała w tym temacie kłamać;p i wgl pamiętam jak kiedyś moja kumpela powiedziała, że z XIII księgi to ona by mogła mieć maturę ustną z polaka, a kumpel na to, że z tego to ona może mieć ustną robotę, a nie maturę xDD
no razem, ale ogólnie to oświadcza się Leo, on sobie wszystko zaplanował, więc w sumie nie mogłam ani ciut do przodu przewinąć, żeby nie zepsuć tego co Ty sobie tam zaplanowałaś w tym temacie;p i pisałam to samo ;p ważne, że ja to zauważyłam ;p trochę zmęczony.
no ;) obejrzy, obejrzyj :)
na Krk na razie nie odpisuje, bo ogólnie wymęczona jestem, bo praktycznie całą noc nie spałam, do szkoły nie poszłam, bo mam jedną z tych miesiączek, gdy z łóżka wstać nie mogę -.- i nawet tabletki mi już tak nie pomagają, ale całe szczęście teraz mi już nawet przeszło. Także spiszemy się potem:)]

Unknown pisze...

[Spoko, nic się nie dzieje nie przejmuj się :) Ja to wszystko rozumie, więc nie mam czego wybaczać :) a dziś to ja i tak dopiero do komputera teraz siadłam, choć w sumie nic się prawie nie uczyłam bo nie miałam siły :| no, a teraz za pół będzie mecz! więc spoko, spiszemy się potem:)]

Unknown pisze...

[wiem, ale to nie zmienia faktu, że nie mogę Ci pisać byś tego nie robiła, prawda?;p ale owszem braki mamy, ale spoko nadrobimy w swoim czasie:)
(btw. jutro przed 17 będę znikać i nie wiem o której będę ;p) no to teraz już jest w porządku, zobaczymy jak będzie jutro;p a teraz mi znowu głowa napieprza -.- ale za to mecz był booski, w sensie praktycznie cały czas przegrywaliśmy, ale ostatecznie wygraliśmy!!! :D najbardziej nas urządzała przewaga dwóch punktów, wygraliśmy tylko jednym, no ale najważniejsze, że pokonaliśmy Serbię ;dd :)
mhm, nieważne;p / ale tylko troszeczkę xD spoko, spoko ja wiem, że często trudno ująć pewne sprawy w słowa zwłaszcza pisane, zwłaszcza jeśli temat nie jest komfortowy i nie lubi się na ten temat rozmawiać. nie będziesz? ale w sensie pozytywnym, czy negatywnym?;p Gdyby tak właśnie było to bym Ci napisała(czepiasz się słówek;p) ;). a więc co się takie stało, że jednak postanowiłaś się ogarnąć? pewnie by były, tyle tylko, że dla mnie by raczej już nic nie znaczyły;p mhm;) nie słuchaj innych - spełnianie marzeń jest ważne, a kto jak mierzy, to już zależy od niego. Ty przynajmniej jesteś ambitna, a cóż, że aktualnie większości np. naszych rówieśników największym marzeniem jest nie wiem, zdać z klasy do klasy, to raczej to jest idiotyzm:) a i owszem, każdy czasami jest w różnych sytuacjach inny, tyle własnie, że chodzi o to, że.. Czasami się ma wrażenie jakby widziało się dwie kompletnie różne osoby, a czasami choć np. bardziej ożywiona i uśmiechnięta osoba ciągle przypomina tą cichszą i mniej rozgadaną osóbkę, wiesz co mam na myśli? No więc myślę, że i z Romą się dogadam, bo ja tam lubię wygadane, energiczne osoby;p tylko właśnie mam nadzieje, że to nie będzie żadna gra - tylko, że po prostu tak reagujesz, że to jest część Ciebie;) i nie boję się;p może ewentualnie tego, że mnie zagada xD albo tego,że będziemy się przekrzykiwać, bo ja tez lubię sobie pogadac;p (no dobrze, dobrze;p) ale o trupach się nie gada;p no oczywiście, że się zmieniłam, tyle tylko, że raczej u mnie to nie było tak spektakularne jak u Ciebie. O podstawówce nie będę mówić, bo tam byłam.. zwyczajna, chyba niczym się specjalnym nie wyróżniałam spośród rówieśników. Ot dziewczynka dobrze się ucząca, bawiąca się z koleżankami i kolegami. Za to w gimnazjum.. Cóż, tam trochę przycichłam, ale z własnego wyboru, bo po prostu byłam.. znudzona znajomymi z klasy. Nie żebym ich nie lubiła tylko ja bardzo lubię poznawać nowych ludzi, a moja nowa klasa to był zlepek połowy mojej starej klasy i drugiej którą też znałam. Poza tym ogólnie gimnazjum mnie wkurzało i przeważnie wolałam zostać w domu niż gdzieś wyjść. A w liceum.. hm, chyba tylko mi się język jeszcze bardziej wyostrzył;p i może nabrałam jeszcze większej wiary w siebie niż dotąd miałam;p ale jedno się nie zmieniło - zawsze byłam i już pewnie będę zamknięta w sobie jeżeli chodzi o jakieś moje osobiste prywatne sprawy. Mi się cieszą nawet przed przyjacielem otworzyć i po prostu o wielu sprawach nie mówię. Więc.. nic specjalnego. Zresztą ja nie umiem powiedzieć jaka jestem, jaka byłam.. Zawsze mi to trudność sprawia;p
bo tak;p mam nadzieje, że nie będziesz;p ale sugerowałaś, że ja nią z siebie robię;p no to się ciesze;p o jeżu, już masz głupie myśli;p chodziło tylko o to, że przeczytałam, dobrze o tym wiesz!;p ahaha a ja nie mogłam się powstrzymać i musiałam to napisać;D
no tak, a potem by było, że to nie miało być tak fafarafa;p mogłam, ale może nie chciałam?:> poza tym jakoś mi się nie złożyło;p mhm;p tak dla Ciebie, ale nie zmienia to faktu, że mnie samą to irytuje jak się powtarzam;p no to dobrze,że rozumiesz;p
obejrzyj :D
a ja Ci już nie odpiszę dziś bo nie dam rady - idę się tylko wykąpać i spać, bo głowa mnie boli, a niby pasuje mi coś jeszcze powtórzyć na polski..-.- więc dobrej nocy, do jutra;)]

Unknown pisze...

Nie było dla Spencer nic piękniejszego niż wyraz twarzy Leo, gdy z jej ust popłynęła odpowiedź, gdy jej wargi ułożyły się w krótkie "tak". Brunetka podejrzewała, że mężczyzna zna odpowiedzieć, bo przecież nie mogłaby odpowiedzieć nic innego! Nie zmieniało to jednak faktu, że ulga, która pojawiła się sekundę wcześniej nim całe jego oblicze rozjaśniło najprawdziwsze szczęście, wywołało na jej twarzy jakieś rozczulenie, bo choć propozycja Leo była naprawdę poważna i dojrzała, to w tym ułamku sekundy skojarzył jej się z nastoletnim chłopcem, który po raz pierwszy prosi dziewczynę o chodzenie. A potem była już tylko radość, szczęście, ale też zachwyt, gdy z pudełeczka wyłonił się zgrabny pierścionek, który lśnił tajemniczo w świetle księżyca. Spencer wyciągnęła dłoń przed siebie, by szatyn mógł nałożyć biżuterię na odpowiedni palce. Widziała jak jego dłonie drżą, a to wywołało u niej uśmiech na wargach, który sum summarum nie z nich nie schodził, a jedynie jeszcze bardziej się poszerzył. I nagle, nie wiedzieć kiedy zatonęła w jego ramionach, w czułym, ciepłym pocałunku, który po chwili przybierał na sile. Brunetka odruchowo wplątała palce między kosmyki włosów ukochanego, by przyciągnąć go do siebie jeszcze bliżej, na jednym z nich czując rozkoszny, leciutki ciężarek, który był znakiem ich zaręczyn, a który wywoływał niesłychaną lekkość na sercu.
Spencer oddychała szybko, gdy wreszcie zostali zmuszeni do oderwania się od siebie na moment, bo organizm zaczął domagać się tlenu. Kobieta patrzyła na niego rozjaśnionymi od szczęścia w najczystszej postaci. I chciała by ta chwila trwała, by nigdy już się nie kończyła, by zawsze już było tak idealnie jak teraz. I zaraz znów przypomniała sobie jak ukochany to wszystko pięknie zaaranżował, ileż to musiało kosztować go wysiłku! Ale najbardziej liczyły się jego słowa, te w których pytał o jej rękę, i te które właśnie w tym momencie padły z jego ust, a które na nowo sprawiły, że jej oczy zaszkliły się od radości, podekscytowania, szczęścia.. Tych wszystkich uczuć, które nią targały! A potem zachichotała cichutko słysząc wzmiankę o czubku i wariacie.
- Kocham Cię wariacie. Kocham nad życie. Tylko z Tobą ma wszystko sens, wiesz? - Szepnęła w odpowiedzi, a potem na nowo wpiła się zachłannie w jego usta. - Mój wariat. - Wymruczała po dłużej chwili odsuwając się od jego warg zaledwie na kilka milimetrów, trzymając jego twarz w dłoniach, którymi czule gładziła go po policzkach.

[Zapytać zawsze można;p Idę się spotkać z węglikami. W sumie idę jak idę, on przychodzi do mnie;p
do spisania potem:)]

Unknown pisze...

[tak właśnie i to też będę robić:> ;D no:)
a dzisiaj już luz, jak zazwyczaj dwa-trzy dni umieram, tak tym razem tylko jeden dzień. Jeden dzień, ale porządnie -.-';p ahaha no weź, taki był emocjonujący mecz, że o ja pierdolęę <3 końcówka to po prostu.. ŁA<3 ;D takie emocje mogą mi zawsze fundować, byleby kończyli wygraną :D
;d / no tyci, tyci troszeczkę haha;D ja też się cieszę:> czyli w sensie od razu będziesz mówić o co chodzi, a nie tylko tak po łebkach, że potem dziwne rzeczy z tego wychodzą?:>;p mhm:) (hej, to ja uczyłam się tego od Ciebie, więc nie mam pojęcia kto jest tym mistrzem:>;p) no tak, właściwi, życzliwi ludzie zawsze pomagają się pozbierać:) hm, chyba powinnaś;> xd mhm, tak tak teraz już ogarniam o co chodzi;p no raczej, że dobrze ^^ no to dobrze, tak własnie jest z Tobą :) Więc.. trzymam za słowo?;d spoko, w sumie nie przejmuj się, ja się tak łatwo zagadać nie dam;p / zależy o jakich trupach, bo nie o wszystkich można ot tak, po prostu rozmawiać;p tak, spodobało Ci się?:> to się cieszę! no kurde, ja sama jestem jedną wielką zaletą.. xD ale wiem, wiem o co Ci chodziło:) hm.. tak, w sumie się cieszę, chociaż w sumie dopiero teraz zaczęłam mu się hm, przyglądać?;p znaczy ogólnie ja jestem bardzo otwartą osóbką, wygadaną i wgl, ale jak przychodzi do prywatnych spraw to.. zależy o jakie kwestie chodzi.Bo to nie jest tak, że kompletnie o niczym nie mówię, ale są sprawy z których nie umiem się przełamać i o nich z kimś porozmawiać.. Chciałabym, ale nie potrafię. I jakoś zawsze radzę sobie z tym sama.. I czy mi to przeszkadza? W sumie sama nie wiem. Chyba się już do tego przyzwyczaiłam, że o pewnych sprawach nie umie rozmawiać. Ot, nawet choroba mojego taty - jak już było wszystko dobrze, to potrafiłam o tym powiedzieć, ale jak było źle, nie wiadomo było co będzie.. Nie mówiłam o tym, nawet z własną rodziną.
wiem, ale już po PMSie jestem!;D trzymam za słowo xD spojrzyj na swoją wcześniejszą wypowiedzieć to będziesz wiedzieć gdzie;p widzę właśnie!;p ale spoczi, ja też xD mhm;p AHAHAHA xD no ale boski był ten tekst.. myślałam, że padnę ze śmiechu xD
mhm;p no co, leń jestem;p jak już piszesz wszystko to wszystko ;> nie odbiorę Ci żadnego szczególiku :D to też staram się robić, choć nie zawsze jest to takie łatwe;p poza tym chce Ci dorównać długością i poziomem, ale coś mi nie wychodzi;c ;p hihi:D
obejrzyj:> :D
no węgliki;p chociaż w sumie jak się tak z bliska przyjrzeć to aż takich czarnych oczu nie ma, tylko ciemno brązowe xD ale cóż mam mówić?:> miałam go niby uczyć walca, ale nam nie wyszło i tylko przegadaliśmy te parę godzin, ot nic niezwykłego :p
i jak po kolędzie?:> ja miałam w tamten piątek ^^
ok :) (hahaha ja tym bardziej nie wiem!;p ou, masz serniczek?:> ja tylko ptasie mleczko :c xd) ok, ok czuje się uprzedzona ;D Ty zawsze możesz liczyć na relacje, ale już Ci wyżej napisałam;p]

Unknown pisze...

[właśnie tego się obawiałam.. ale zawszę mogę próbować! poza tym wierzę, że choć odrobinę Ci lżej jak to napiszę^^
nawet nie wiesz jak ja się ciesze!:D nie, nie byłam jakoś się nie złożyło, poza tym on na to pewnie i tak nic nie poradzi sooł..;p / hahaha 'powiedźmy'.. xD tak też właśnie myślałam! ale zawsze możesz udawać, że wiesz idealnie o czym mówię :D no raczej:D
hihi ;d no i aż mi ulżyło! bardzo mnie to cieszy:) (nieprawda! możesz mi wmówić wszystko ale akurat nie to! xd) oczywiście, bez tych właściwych ani rusz;) wiedziałam, że się ucieszysz<3 xD mhm, ogarnęłam! z trudem, bo z trudem, ale ogarnęłam ;> xD i będę trzymać ;> ;p / haha można, o ile się chce;p ok, koniec tematu, mhm;p no to się cieszę, miło to słyszeć tj. czytać;p ;d ech, no nie wiem jak takie coś z głowy Ci mogło wypaść!;c ale dobrze, niech Ci już będzie - wybaczam! ;> xD a co masz na myśli, że nie znam innych układów?;p bo wiesz, to, że ja się nie zawsze potrafię otworzyć to nie znaczy, że moi przyjaciele tego przede mną nie robią ;p hm.. a sama nie wiem. po prostu.. tak jestem. nie umie, nie potrafię i chyba nie chce tego robić. pewnie tak, pewnie to jest swego rodzaju pancerz, ale najwidoczniej noszę go od dziecka i już do mnie przyrósł, jest częścią mnie, choć kto wie, może kiedyś znajdzie się ktoś przed kim się otworzę tak na.. całość. Ale to będzie trudne! Bo wtedy będę taka.. bezbronna? A ja nienawidzę się tak czuć, może dlatego, że rzadko mi się to zdarza;p Jasne, miewam gorsze dni, ale nikt jeszcze nie widział nie wiem.. zapłakanej Agi, czy porządnie załamanej. I pewnie nie zobaczy;p Choć jak tak sobie myślę, że jakbym miała się już pewnie gdzieś tak nagle otworzyć przyszłoby mi to łatwiej tutaj, przed Tobą, przez internet, niż przed kimś na żywo.. Dobra zresztą zostawmy to. Jestem jaka jestem i.. trudno;p (spoko, widzę, że mnie analizujesz i nie wiem czy mi się to podoba!xd)
;pp było!:| no raczej, że nie xD no weź, takie zapowietrzenie od śmiechu może być bardzo niebezpieczne i to nie jest zabawne! xD
no to dobrze, że chociaż wiesz! i musisz się z tym pogodzić!;p no nie zostawiam Cię samą, skądże!;p nie masz wyboru xd ehe, ehe;p
nie wiem o co Ci chodzi..;> xD noup, ale mi się nie chciało go uczyć.. najwyżej sobie odpuścimy ^^ cokolwiek?;p
ojejciu, mają taki boski kalendarz? :D ale czaaad;d AHAHAHA o bosz, jaki ksiądz! rzeczywiście zaścianek!:| xD
(nie:cc łakomczuszek?;p no to trudno :c) no nie czekałam;p a teraz Sherlocka oglądałam ^^
:)]

Unknown pisze...

Spencer miała wrażenie, że za niedługo chyba wybuchnie od nadmiaru tych wszystkich pozytywnych emocji! I wbrew wszystkiemu była.. Zaskoczona. Bo choć domyślała się co może wydarzyć się na tym moście, ba! W pewnym momencie była już o tym przekonana to jednak, gdy Leo wyjął małe pudełeczko na pierścionek i padł na kolano była w najprawdziwszym szoku. Bo była w niej obawa, że wysuwa zbyt śmiałe palny, że zbyt wiele sobie wyobraża. Poza tym nie spodziewała się, że ogarnął ją aż takie emocje, że widok Leo klęczącego przed nią i proszącego o rękę zrobi aż tak ogromne wrażenie! I nie miała wątpliwości co to tego, że jest cholerną szczęściarą. Bo zakochała się w najcudowniejszym facecie pod Słońcem! I przede wszystkim - ten mężczyzna pokochał też ją całym swoim sercem i nie miała co do tego wątpliwości! Widziała w jego oczach te wszystkie nieme obietnice jak to, że chce ją już zawsze uszczęśliwiać, a ona odpowiedziała mu tym samym. Bo nie marzyła już o niczym innym, by zawsze byli razem, by już nigdy nie musieli się rozstawać i by już zawsze byli tak szczęśliwi jak teraz. I miała wrażenie, że to jest naprawdę możliwe, bo.. Jasne, pewnie nieraz wydarzy się coś co sprawi, że będą się martwić lub coś takiego, ale najważniejsze by byli wtedy ze sobą. Bo jeśli będą ze sobą to cóż może im się stać? Przecież oni poradzą sobie ze wszystkim, pokonają każdą przeszkodę i każdy problem - i od teraz będą robić to już oficjalnie razem!
Spencer tonęła w każdym pocałunku. Zatracała się w pieszczotach bez reszty, zapominając o wszystkim, nawet o tej pozornie prostej czynności jak oddychanie. Bo dla niej nie istniało już nic poza ukochanym. Ukochanym, który od teraz bez wątpienia jest, i chce być jej narzeczonym, chce zostać jej mężem. I na samą myśl o tym poczuła rozkoszny dreszczyk, a na ustach wykwitł jej szeroki uśmiech, który przez moment uniemożliwił im kontynuowanie pieszczoty. Ale zaraz w Spencer uderzyła nieopisana tęsknota za jego wargami, za nim całym więc brunetka nie zwlekała i zaraz na nowo połączyła ich usta w jeszcze bardziej gwałtownej, zachłannej, namiętnej pieszczocie. Jej dłonie zaczynały coraz bardziej niespokojnie błądzić po ramionach, plecach, karku mężczyzny. Chciała być z nim najbliżej jako tylko możliwe! I chciała mu też podziękować za te cudowne oświadczyny, bo.. lepszych wymarzyć sobie nie mogła. Pierwsze te niezwykle spontaniczne nad kawałkiem tortu, teraz te starannie i idealnie przez niego zaplanowane. To wszystko było.. Niesamowite.

Unknown pisze...

[spoko, ja wiadomo jak to w sobotę pewnie do południa będę sprzątać, potem wpada kumpela, bo niby mamy się uczyć xD w sensie ja mam jej coś tłumaczyć i już widzę te naszą naukę haha ;d
więc nie przejmuj się, wszystko nadrobimy w swoim czasie ;) jutro baw się dobrze z przyjaciółmi no i ogólnie udanej soboty, dobrej nocy i do spisania;)]

Unknown pisze...

[haha wiem;p no zaiste, bez wątpienia!;D i nawet coś się pouczyłyśmy xD w sensie zrobiłyśmy z 3 zadania resztę przegadałyśmy xD / i jak wypad się udał?:> :)
wiem! dlatego to piszę, ale piszę oczywiście szczerze:d nie muszę?;o jesteś pewna?;o;p
no:) e tam badania zrobi.. -.- przecież nie tylko ja mam bolesne miesiączki, więc to jest hm.. "normalne"?;p e tam, ja nic takiego nie pamiętam xd / przytakuj xd a w towarzystwie rób inteligentną minę jakbyś się orientowała w temacie haha xd
wiem, że się cieszysz;> :) (no nie w ogóle, ani razu mhm;p) no :) haha :d proszę? xDD / nie wiem czy nie chce, bo zależy o jakim trupie będziemy mówić ;p hahah spoko, ale cieszę się, że mnie przestajesz analizować, przynajmniej w tej kwestii;p hm, dzięki? xD spoko, już nie dam Ci o tym zapomnieć!;p no to tak, zawsze taka byłam i w tym sensie nie znam innych układów, owszem. Tak właśnie myślałam, że nie muszę :) no może kiedyś;) no;p ale wiesz, Ty teraz też już jesteś silna, nie? Więc nie ma czego podziwiać we mnie;p nie?;> ale tak też myślałam, pamiętam nawet chyba Michał mi kiedyś mówił, że lepiej mu tutaj coś napisać niż w realu coś powiedzieć, albo wyrazić w jakimś tekście. W sumie każdy kto poznał kogoś przez neta, to wydaje mi się, że ma to wrażenie, że tu jest się jednak łatwiej wygadać, choć ta osoba nie wiem, nie może Cię przytulić lub cokolwiek. No trudno, bo wiesz, ja nie zamierzam się zmieniać tylko dlatego, że komuś coś się nie podoba. Nie wiem, może warto o tym rozmawiać, bo przecież to właśnie z Tobą robię, ale nie zmienia to faktu, że.. to mnie w żaden sposób nie niszczy. A przynajmniej na razie ze wszystkim sobie radze więc nie widzę w tym problemu. Nie rozumie - jakby Cię nie było? Poza tym to dwie różne sprawy - Ty byłaś zapłakaną Karolą, nie? A ja jestem Agą, która po prostu nie mówi o pewnych sprawach z nikim.
no a czy ja mówię, że Ty mówisz? xD no więc z czego się śmiejesz?! xd
no nie masz wyboru!;p no nie! xd hihi;p
no będę. ;p bo ja nie wiem co Ty sobie wyobrażasz!;p to tylko kumpel;p a widziałam z bliska.. bo tak jakoś wyszło przez moment;p no przecież walc nie jest obowiązkowy;p ale co, cokolwiek? xD
ale cudnie<3 :D haha no nie dziwie się xD
(o widzisz, a Ty zamiast mi powiedzieć jak to zrobić to Ty też mi mówisz "szkoda" :| xd a co, chcesz przepis? xD mogę Ci podać jeśli chcesz!;p) mhm;)
wgl dziś mam takie zamieszanie w domu, że nie wyrabiam ;p na wątek odpisze pewnie za niedługo :) bo wgl to moja mama ma dziś urodziny i właśnie dlatego tyle zamieszania xd]

Unknown pisze...

W tej chwili Spencer naprawdę nie wyobrażała sobie jak będzie funkcjonować bez Leo i jego ust; jak ustoi w miejscu bez jego silnych ramion, które oplatały ją w tali i trzymały blisko niego. Nie, to było nie do wyobrażenia! Dlatego za każdym razem coraz łapczywiej wpijała się w jego cudne wargi i odsuwała z wielkim trudem, gdy zaczynało jej brakować powietrza. Wiedziała, że i jej ukochany odnosi te same wrażenie, że i on nie potrafi się od niej oderwać. Miała wrażenie, że w którym momencie ich dusze splątały się ze sobą i sprawiły, że czuli to samo, że pragnęli tego samego, że marzyli o tym samym. I chyba tak właśnie było, czyż nie? Bo czyż nie oboje nie potrafili się od siebie oderwać, czyż nie oboje byli się nieopisanie spragnieni, czyż nie marzyli by pozostać w tym miejscu najdłużej jak to możliwe, czy nie chcieli być zawsze ze sobą nie zależnie od sytuacji?
A potem Leo jak zazwyczaj w takich sytuacjach, pierwszy przerwał ich namiętne pieszczoty, ale nie mogła mu mieć tego za złe, bo choć dalej pragnęła go i czuła palącą potrzebne nieustannego bycia blisko niego, całowania jego rozkosznych warg, to wiedziała, że tak trzeba. A przecież ona nie potrafiłaby się zdobyć na ten ruch - i jeśli nie on, tkwiliby tu chyba całą wieczność! A wiedziała, ze i jemu wcale nie przyszło to łatwo, że i jemu sprawia ogromną trudność oderwanie się od niej, przerwanie tej cudownej chwili, która trwa już dłuższy czas. I ostatni raz popatrzyli na jezioro, na księżyc w nim odbity, to jak niesamowicie lśni jej pierścionek w jego świetle. Następnie powoli zaczęli powracać tą samą ścieżką którą tutaj dotarli do namiotu. Spencer szła wtulona w jego bok, nieustannie uśmiechając się, drżąc spod ekscytowania, radości, rozczulenia. Podobnie jak on, też i ona cały czas na niego zerkała, bo po prostu nie potrafiła oderwać od niego wzroku! Był taki cudowny, taki wspaniały, taki przystojny..! Z pogodnym uśmiechem pomyślała, że od teraz ma już niezachwianą pewność, że już zawsze będzie obok niej, że już zawsze będzie mogła się nim zachwycać, zawsze będzie mogła go pocałować.. I to też zrobiła, gdy tylko znaleźli się znowu w namiocie. Przylgnęła do jego warg. Tym razem jednak udało im się dość szybko opanować i wrócili do stolika, by dokończyć wino, przytuleni do siebie, bo Spencer usiadła mu na kolanach na krześle przeznaczonym dla niej z którego był idealny widok na jezioro. I tak siedzieli podziwiając widoki, popijając czerwony płyn, szeptem rozmawiając o jakiś rozkosznych sprawach, a brunetka co chwilę wyciągała dłoń przed siebie, by podziwiać ten niezwykły, zgrabny pierścionek na jej palcu..
I nie wiedzieć kiedy, ich usta na nowo się spotkały. Tym razem jednak z gwałtowną pieszczotą, jakby co najmniej nie całowali się od miesięcy! Spencer wplątała palce między kosmyki jego włosów, by zaraz powoli zacząć wyznaczać krótką ścieżkę po jego szczęce aż do ucha. A gdy do niego dotarła przygryzła jego płatek, a potem wyszeptała, by pojechali już do domu, a w jej głosie oprócz emocji, które od dłuższego już czasu nią władały, dało się usłyszeć coś nowego. A mianowicie nutkę palącego pożądania..

[wyszło, wyszło. ja to jestem rozpraszana przez mecz (możesz liczyć znowu na relacje :>) przez rodzinkę i wgl.. ;p i trochę coś tam przyśpieszyłam;> ;d]

Unknown pisze...

Spencer jakoś niespecjalnie zwracała uwagę na kolejność pewnych spraw w ich związku, bo przecież w żaden sposób nie zaszkodziło to im, prawda? Czy specjalne znaczenie miało to, że pierwsze pojawił się James, nim nastąpiła ta chwila, w której Leo się oświadczył? Przecież jakby nie patrzeć ich synek też był swego rodzaju symbolem tego, że chcą być już zawsze razem. Owszem nie przewidzieli, że dziecko pojawi się tak szybko, ale sam fakt, że postanowili się o nie starać już o czymś świadczył. A to, że potem okazało się, że Spenc może nie donosić ciąży, może umrzeć ona lub dziecko, to czy coś by to zmieniło gdyby pierwsze wzięli ślub? Nie, bo przecież nie podejrzewaliby, że brunetka może mieć jakieś problemy! A może wtedy jej matka by porozmawiała z nią na temat jej własnej ciąży i wtedy zadbaliby aby Spencer przebadała się nim zaczną starać się o dzidziusia? Być może. Nie było co gdybać, bo ta historia skończyła się dobrze, i nie było się co zastanawiać nad innymi scenariuszami, które mogły się spełnić i sprawić im więcej bólu lub w ogóle go oszczędzić. Najważniejsze było to, że się kochają. To, że pokonują wszelkie przeszkody, że stawiają wspólnie czoła przeciwnościom losu, że są ze sobą na dobre i na złe. A to, że dopiero teraz się zaręczyli, że dopiero teraz będą myśleć o ślubie, gdy już rodzinę mają tak naprawdę założoną nie miało znaczenia! Bo co ich obchodzi opinia innych? Nic. Liczą się tylko oni, ich uczucia, ich pragnienia. Poza tym brunetka wiedziała, że na przykład jej ojciec będzie prze szczęśliwy, że w ogóle zdecydowali się na ten krok.
Dla Spencer cały świat przestał istnieć już dawno. Był tylko Leo, jego cudowne, jasno błyszczące oczy, usta rozciągnięte w radosnym uśmiechu, ramiona, które przyciągały ją do niego i dłonie, które gładziły jej twarz odgarniając za ucho jakieś zagubione kosmyki włosów. Brunetka kompletnie zapomniała o obecności kelnerki i być może jeszcze jakiś osób trzecich, które przygotowały to miejsce na ich przybycie. Oni się nie liczyli. Liczyli się tylko oni. Tylko On. Dlatego, gdy tylko znaleźli się w taksówce, Spencer nie zwracając uwagi na kierowcę, ba! zachowując się niemal jakby w samochodzie byli zupełnie sami, ze swobodą ułożyła jedną z nóg na udzie ukochanego. Przyciśnięta do jego boku, bawiła się guzikami od jego płaszcza, by zaraz rozpiąć kilka pierwszych i wtargnąć dłonią pod materiał wierzchniego nakrycia. W tym samym czasie jej usta robiły co chciały, albo droczyły się ukochanym tylko muskając jego wargi, a gdy ten chciał się w nie wpić odsuwała się od niego nieco z zadziornym, rozbawionym uśmiechem, albo całowały go zachłannie, lub wyznaczały krótkie ścieżki po jego szczęce. Ostatecznie jednak znalazły dla siebie idealne zajęcie: zatrzymały się tuż obok jego ucha, które owiewała swoim ciepłym oddechem, co jakiś czas przygryzając jego płatek, ale przede wszystkim szepcząc mu do ucha kuszącym szeptem rozkoszne słówka, między innymi to, co z nim zrobi, gdy tylko już będą sami, w ich domu.
I nim się obejrzała już wysiadali z taksówki, płacą kierowcy chyba więcej niż trzeba było. Ale nie mieli czasu się nad tym zastanawiać, bo już szli dróżką w stronę domu, by otworzyć drzwi. A gdy te, tylko zatrzasnęły się za nimi w końcu mogli pozwolić sobie na to na co mieli ochotę od dłuższego czasu.

Unknown pisze...

[no ba, teraz wyszło jeszcze lepiej niż wcześniej!;p no był, był chociaż był raczej formalnością - graliśmy z Koreą i kurde, powiem Ci, że trochę mnie rozczarowali, bo tej były momenty, że szli łeb w łeb z Koreańczykami, a w drugiej połowie pierwszą bramkę strzelili dopiero w 12 minucie, a tamci strzelili nam 5! Ale wiedziałam, że to spotkanie wygrają, tylko myślałam, że im to tak leciutko pójdzie, że w ogóle nabiją nie wiadomo ile punktów.. ;p Ale ogólnie spoko, wygrali chyba 8 bramkami, więc luzik :D I wychodzimy z grupy jako drudzy ;>
złożyłam, chociaż pewnie pomyślała, że to od Karoliny z klasy, ale mniejsza xD
właśnie wdziałam i to jeszcze wczoraj tylko.. wczoraj już nie miałam weny, a dziś byłam święcie przekonana, że tam Ci już odpisałam xD
dziękiii :D no wiem, że duzo!:> xD / to dobrze ;D ahaha spróbowałabyś pijana wrócić! no, no, no! xd
jest normalne i nie tylko w mojej rodzinie;p poza tym takie miesiączki miała tylko moja siostra, ale po ciąży jej przeszły xD więc może ze mną kiedyś będzie podobnie;p tak, tak. kiedyś przy okazji się zbadam;p / haha ;d
no ;d (jasne, nie wciskaj mi tu kitu;p) hihi;d / tak, olejmy, jestem za xd tak, obawiam się;p no to się cieszę, że chociaż się postarasz;> ;p ta;p tak! :D no tak, tak powiedźmy, że jest, poza tym schlebia mi to;> :D jeżu, a a na co sobie sama odpowiedziałam, bo już się gubię trochę haha xd no wiem;> serio sobie nie zdawałaś sprawy?! ;p no to dobrze, że nie to miałaś na myśli, cieszę się;p e tam od razu głupia, bez przesady!;p No i mam nadzieje, że nie jest - przynajmniej moi przyjaciele to rozumieją i na siłę nic ze mnie nie wyciągają, bo to nie jest kwestia zaufania, bo ja im ufam, tylko.. Nie lubię się zanadto obnażać i czasami po prostu nie chce, by ktoś mnie pocieszał, bo jeszcze bym się rozkleiła albo coś;p A cała reszta znajomych.. Cóż im to już na pewno nie przeszkadza, bo przecież są tylko znajomymi, z którymi na pewne osobiste tematy się nie rozmawia, bo się im na tyle nie ufa;p no rozumie, rozumie;) och , no weź nawet tak nie mów - ale tak, nie gdybajmy, najważniejsze, że jesteś;> :)
ahaha ja też nie xD mhm, właśnie widze;p
nooo;pp
ależ proszę:* xD oj tam, oj tam, chcieć sobie możesz;p no bo tak wyszło, ale nic nie wyszło i w sumie całe szczęście xD my się uczymy wszyscy, ale walca tańczy kto chce;p ale nie wiem co!;p
;DD
(ale że nic;p haha ok;p)
nie, już nie mam nic do zrobienia, ale jutro muszę się nauczyć na dwa sprawdziany :c]

Unknown pisze...

[miałam w planach Ci jeszcze na wszystko odpisać, ale już mi się oczy zamykają, a jeszcze muszę się wykąpać, a rano pewnie będę miała pobudkę, bo śpi u mnie siostrzenica, więc mogę się założyć, że mnie przyjdzie obudzić jak tylko wstanie.. xD
więc dobrej nocy Ci życzę i do spisania potem:> :)]

Unknown pisze...

Już od dłuższego czasu nie mogła się doczekać aż wreszcie zostaną sami, gdzie będą mogli pozwolić sobie na dosłownie wszystko. Wiedziała, że Leo idealnie zdaje sobie sprawę jak jej żądza rośnie z każdą sekundą, którą spędzili w taksówce, bo choć to ona była główną osobą, która droczyła się z ukochanym rozsuwając przed nim rozkoszne wizje i obietnice, to i on nie był taki święty, bo jego dłonie ze swobodą jak i w bardzo wymownym geście sunęły po jej odsłoniętych nogach, wdzierając się pod skrawek materiału sukienki na udach. Poza tym na samą myśl, że za niedługo będą już w domu i że będą mogli zrobić z Leo wszystko co tylko zapragnął, spełnić każdą fantazje, każde najdrobniejsze pragnienie sprawiała, że w ustach czuła znajomą suchość, a jej tętno przyśpieszało rozregulowując jej oddech.
Dlatego, gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi rzuciła się na ukochanego niczym wygłodniały zwierz, choć to on powalił ją przyciskając do ściany. Ale nie miała nic przeciwko, bo uwielbiała to pobudzające uczucie napierającego na niej ciała, gdy ze strony pleców czuła chłód ściany. A jej dłonie działały - zdzierały z mężczyzny płaszcz, rozpinały guziki koszuli. Pragnęła go tu i teraz i wydawało jej się, że Leo marzy o tym samym, że chce ją posiąść natychmiast. Ale on niespodziewanie przestał dobierać się do jej sukienki, na co zareagowała zmarszczonymi brwiami. Nie pytała jednak o nic, bo jej usta miały lepsze zajęcie. Wciąż całując się zachłannie z ukochanym, dała mu się prowadzić w znajomym kierunku, ale niemal z ulgą przyjęła moment, gdy wreszcie wziął ją na ręce, bo to bardzo ułatwiało sprawę. Wciąż zapominała o oddychaniu, wciąż miała wrażenie, że bez niego, bez jego warg już nigdy nie będzie w stanie normalnie funkcjonować. Ale jednak okazało się, że jeszcze jest w stanie chociaż na moment oderwać się od jego ust, a przekonała się o tym, gdy przestąpili próg sypialni, a do niej od razu dotarło, że coś tu się zmieniło. Kątem oka dostrzegła jakieś nowe elementy w pokoju, a w nozdrza uderzył ją znajomy, słodki zapach.. Róż? By przekonać się, że doszła do odpowiedniego wniosku oderwała się od niego, wciąż jednak ciasno oplatając go rękami. I w jej oczach po raz kolejny tego wieczoru błysnął najprawdziwszy zachwyt. Chłonęła wystrój sypialni jeszcze przez dłuższą chwilę, a potem uśmiechnęła się szeroko spoglądając w oczy ukochanego, kręcąc głową z niemym niedowierzaniem i oczarowaniem. A potem wiedząc, że nie wyrazi swoich uczuć lepiej niż pocałunkiem, zaraz na nowo przylgnęła do jego warg - tym razem jednak w jej pieszczocie znów pojawiła się tylko czułość, miłość, szczęście. Ale zaraz przybrała na znajomej sile i gwałtowności i na nowo zawładnęła nią paląca żądza, z którą obydwoje wylądowali na łóżku przyprószonego płatami róż.
-Kocham Cię mój Wariacie. - Wyszeptała mu do ucha podrażniając go koniuszkiem języka. A potem stanowczym ruchem zamieniła się z nim miejscami, lądując na górze. Jej oczy iskrzyły się od pożądania, rosnącego podniecenia, ale też szczęścia, radości, miłości. I jednego była pewna - Leo zasłużył na to wszystko co obiecała mu w taksówce. Uśmiechnęła się więc kusząco i zadziornie rozplątując i tak już do połowy rozwiązany krawat ukochanego. Nawet taka zwykła rzecz potrafi zdziałać cuda w pożyciu seksualnym.

Unknown pisze...

[ahaha świetnie!;p brzmiało całkiem przekonywująco! ;d
;D
tak?:> :D
;pp / nie wiem, ale coś na pewno! xd ahaha pojawiłabyś się, pojawiła, bo jakbyś była pijana wtedy byś pewnie nawet o takiej konsekwencji nie pomyślała xD ale tak, masz racje wypominałabym Cię to :D a raczej się z Ciebie nabijałaa ;D
no właśnie niefajnie;p ale przecież nie ja jedyna na świecie mam takie bolesne miesiączki!;p nawet moja kumpela w klasie też tam ma, o;p tak, będę czekać xD chociaż w sumie nie wiadomo czy kiedykolwiek się dziecka doczekam, nie?;p no dzięki za pocieszenie -.- ale co to dla mnie 240-360 dni bólu? pikuś.. xd no tak, jasne!
(wciskasz!;p dobrze o tym wiem!) / nie mam pojęcia :> xD pocieszam się xD tak też właśnie myślałam, że miało!;D aha okej xD ale że jaka?;>;> xD ahaha xd spoko xD no to dopytałaś i już wiesz! ;p :) e tam;p no oczywiście! ale helouu, pomyśl! jakbys zrezygnowała wtedy nie poznałabyś takiej zajebistej mnie!;o toż to by była ogromna strata!;d
ta;p
haha :D tak, serio? xd no tak, wyszło, ale nie wyszło ahah jakkolwiek to brzmi xD no ale powiedz CO! Bo ja wie wiem CO!:c xD
(ale że nie ok? xD ;pp)
nie, bo jeden to zapowiedziany na ten tydzień, a drugi to po prostu muszę go poprawić ;p to dobrze ^^ ;D
;)]

Unknown pisze...

[ja na razie nie odpisuje na cały nawias, bo właśnie wróciłam z lepienia bałwana i wgl, i nie czuje palców xD więc powiem Ci tylko jedno: nie obrażę się! nawet jestem za;p bo ja w sumie początkowo też tam pierwsze odpisać miałam, bo jak wczoraj przeczytałam Twoją odpowiedź jeszcze, to już w głowie miałam zarys tego jak Martynka zareaguje :D więc tak, tak pisz tam:d]

Unknown pisze...

[tak, możesz;d masz moje pozwolenie^^ zdałaś test czy coś xD
mhm;> xD
;d na pewno mam racje!xd nie no co Ty gadasz, traumę?! ;p bez przesady! :D hihi;> ale by miała ubaw!;D
e tam, pomagają mi tabletki.. czasem;x ;p no tak, tak cały czas myślę ;p no dobra, już dobra nie strasz mnie cyframi;p mhm, właśnie widzę - próbuj dalej;p
(ja nigdy nie opowiadam bzdur!;p) / tak też myślałam ;pp no wiem ^^ mhm;p no i całe szczęście, że nie jest ;) a ja cieszę się jeszcze bardziej, o!;p
no nic, nic;> :d
jeżu kto się znowu wtrąca? xD ale nie mam się z czego tłumaczyć - ja się ładnie odsunęłam jak się zaczęło robić hm.. nieodpowiednio, o!;p no właśnie nie ma tej pewności, ale nadzieja jest,o!;p
(e.. sama nie wiem też ;p)
och, co za ulga!;p
mhm tak:d i na sankach jeździła :d. bo w sumie śnieg był taki trochę sypki i ciężko się tego bałwana lepiło;p / ;)]

Uniosła niby to zaskoczona brwi, gdy nagle usłyszała dość niepewny, zaskoczony ton ukochanego i jego niespokojne drgnięcie. Jej usta drgnęły w rozbawionym uśmieszku, gdy znów niebezpiecznie oczęta pochylając się nad ukochanym, by wyszeptać mu kuszącym głosem kilka słów do ucha.
- Skarbie, nie ufasz mi? - Spytała, by zaraz zerknąć na niego z ukosa z uniesioną nieznacznie brwią do góry. Przecież nie miał powodów by jej nie ufać! Choć z drugiej strony.. Tak, miał się czego obawiać, nie wiedział czego się spodziewać, bo przecież obiecała mu rozkosze, których jeszcze nigdy nie zaznał. A ona swoją obietnicę wzięła sobie do serca, zwłaszcza po tak cudownym wieczorze jaki dla nich przygotował. Należała mu się nagroda i jednego mógł być pewien - tej nocy nie zapomni już nigdy. I kto wie, może kolejnym razem będzie błagał o to samo? Tak czy siak, Spenc czuła się wyśmienicie w roli dominującej kobiety. Zazwyczaj lubiła, gdy to Leo był samcem alfa, gdy to on dowodził, ale uwielbiała też od czasu do czasu przejąć kontrolę, a tym razem nie da mu jej sobie szybko odebrać, a może nawet w ogóle? Póki co jednak droczyła się ukochanym, widząc w jego oczach rosnące podniecenie, które napawało ją jakąś dziką dumną, a i samą rozpalało do granic możliwości. Nieśpiesznie zaczęła rozprawiać się z guzikami jego koszuli, obcałowując każdy skrawek wyłaniającego się ciała, by na koniec niemal agresywnie szarpnąć za materiał i pozbyć się go już całkowicie. Uśmiechała się przy tym nieustannie, a gdy odrzucała koszulę, która jak zwykle musiała ucierpieć, odnalazła na moment usta ukochanego. A potem nagle odsunęła się od niego, by stanąć tuż przed nim na podłodze - sięgnęła do połowy już rozsuniętego zamka sukienki, i zrzuciła ją z siebie z zadziornym grymasem na twarzy. Została w samych kabaretkach i skąpej bieliźnie, która zostawiała pole do popisu dla wyobraźni, ale czy było to możliwe dla faceta, który widział ją już setki, a nawet tysiące razy nago? Przecież dokładnie wiedział co skrywają te pozostałe na niej skrawki materiału!
Spencer zagryzła wargę, gdy ponownie siadła okrakiem na ukochanym, prowokująco ocierając się do niego. Znów przylgnęła do jego ust z gwałtowną pieszczotą - nie pozwoliła jednak jego dłoniom błądzić po jej ciele, choć czuła jak rwą się, by gładzić jej gładką skórę. Zatrzymała jego nadgarstki w żelaznym uścisku, a potem, gdy wreszcie się od niego odsunęła w końcu sięgnęła po krawat, który na moment poszedł w zapomnienie. Z błyskiem w oku związała mu ręce nad głową, a nim zdążył się obejrzeć pozostały wolny koniec materiału przywiązała do ramy łóżka. Zmrużyła oczęta podziwiając swoje "dzieło", by zaraz spojrzeć ukochanemu prosto w oczy. A potem znów przeszła do działania, wcześniej rozpinając upięcie włosów. Roztrzepała kosmyki jednym, zgrabnym ruchem, a potem zaczęła wyznaczać ścieżki po jego odsłoniętym ciele ze znajomą pieszczotą - raz tylko całując skórę, raz liżąc, a raz przygryzając. Nieśpiesznie kierowała się w dół ciała mężczyzny.

Unknown pisze...

Ale Spencer nie zamierzała dłużej droczyć się z ukochanym. Wiedziała, że i tak już dość długo musiał czekać nim dotarła do kresu swojej drogi, więc doszła do wniosku, że chyba nie ma serca go już dłużej męczyć! Poza tym to będzie jej mała rekompensata za to, że unieruchomiła mu dłonie. Poza tym, Spencer wiedziała idealnie jak wynagrodzić mu te wszystkie męki. Więc tylko językiem wyznaczyła krótką ścieżkę wzdłuż linii jego spodni, a potem rozpięła pasek i rozporek by zaraz zedrzeć z niego zwinnym ruchem materiał spodni. Zostawiła na nim jednak jeszcze bokserki; zerknął na niego do góry, a widząc jego ostrzegawcze, ale też błagalne spojrzenie uśmiechnęła się rozbawiona, by zaraz wsunąć palce za materiał i zsunąć go z bioder szatyna. A potem już nie zwlekała, tylko przeszła do konkretnego działania. Wiedziała, że jej usta, dłonie, zwinne palce potrafią zdziałać cuda. I to też teraz robiły sprawiając mężczyźnie rozkosz. Brunetka z zadowoleniem przyjmowała każde drgnięcie jego ciała, przyśpieszony oddech, czy zadowolone pojękiwania i westchnienia. A gdy wreszcie doprowadziła go na najwyższy szczyt, odsunęła się od niego z zadowolonym, wręcz triumfalnym uśmieszkiem, nie spuszczając oczu z jego twarzy wykrzywionej w spełnieniu w najczystszej postaci. Oblizując wargi znów zawisła tuż nad nim, by zaraz na moment wpić się w jego usta. Następnie jednak znów stanęła na ziemi i.. zafundowała ukochanemu mini-striptiz, bo raczej już niewiele zostało z ubrań na jej ciele. Spencer nie potrzebowała muzyki, by robić wszystko w idealnym tępię. Jej ciało wyginało się tylko w sobie znajomy rytm, a było przy tym niezwykle kuszące i prowokujące. A gdy wreszcie ostatni skrawek materiału wylądował na podłodze, brunetka niczym czająca się na ofiarę tygrysica wdrapała się ponownie na ukochanego. Z jej gardła wydobyło się ciche westchnienie, gdy nareszcie poczuła go w sobie. W oczach błysnęło jej zadowolenia, a wargi rozchyliły się nieznacznie, gdy zaczęła rytmicznie się poruszać. Zaraz jednak zaprzestała tej czynności, by wreszcie uwolnić dłonie ukochanego. Potrzebowała jego dotyku. Potrzebowała i jego zdecydowanych ruchów.
- Weź mnie. - Szepnęła mu do ucha, rozplątując ostatni supeł. A reszta.. Reszta była czystym szaleństwem. Jej ciało wiło się pod jego dotykiem, z ust wydobywał się coraz bardziej przyśpieszony oddech, pomieszczenia zaczęło wypełniać się ich westchnieniami, by wreszcie wszystko zniknęło w jednym, rozkosznym krzyku najwyższej ekstazy. Potem pozwoliła odwdzięczyć się ukochanemu za pieszczoty, które sama jakiś czas temu mu zafundowała. Tak jak przewidziała droczył się z nią nieco odpłacając za jej tortury, ale wreszcie poprzez piersi, brzuch w końcu dotarł do miejsca, gdzie chciała go czuć najbardziej. I teraz to on miał nad nią pełną władze, ale wcale jej to nie przeszkadzało..
I Spencer nie liczyła czasu, ani razów, gdy sypialnia wypełniała się jękiem ostatecznej rozkoszy. A każdy taki raz poprzedzany był spełnianiem fantazji - to jego, to jej, bo przecież brunetka obiecała mu, że ta noc będzie niezapomniana. Dlatego bez wahania dawała mu wszystko na co miał ochotę, wychodziła z inicjatywą nowych pozycji, których jeszcze do tej pory nie próbowali. Robili też to na swoje ulubione sposoby, aż wreszcie, bo 'iks' czasu opadli na pościel zlani potem, zmęczeni, ale przede wszystkim rozkosznie spełnieni i szczęśliwi. Spencer dłuższą chwilę leżała z zamkniętymi oczyma, czekając aż jej ciało choć trochę się uspokoi, a gdy wreszcie tak się stało, wymruczała ukochanemu do ucha, by poszedł po coś do picia.

Unknown pisze...

Nie wątpiła, że i jemu zaschło w ustach, i nie myliła się - po krótkiej chwili Leo w końcu, z ociąganiem i widoczną niechęcią opuścił łóżko i jej wciąż rozgrzane ciało, teraz noszące ślady licznych pieszczot. A Spencer? Spencer została w skołtunionej pościeli, z pojedynczymi listkami róż przyczepionymi do jej ciała, z zachwytem podziwiając zgrabne pośladki ukochanego!
Mężczyzna wrócił szybko, chociaż brunetce wydało się, że minęła co najmniej doba odkąd opuścił sypialnię! Stęskniona przyciągnęła go do siebie by wpić się w jego wargi. Dopiero potem spoglądnęła na to co przyniósł - szampana i miskę truskawek oblanych czekoladą. Z zadowoleniem oblizała usta, patrząc jak mężczyzna sprawnie rozprawia się z korkiem.

[przesunęłam, bo doszłam do wniosku, że jak zaczniemy to wszystko opisywać to nam zjedzie kolejny tydzień opisywania ich ekscesów miłosnych ;p teraz mogą porozmawiać coś o ślubie, albo coś, jak chcesz;p
domyślam się!xD och jasne, dostaniesz jak się spotkamy!;p
;pp
nie no serio?;p o widzisz, już się doczekać nie mogę haha xD
no jejku, ale ja wiem, że lekarz nic nie zdziała, bo moja siostra chyba z tym była i co? I dupa. Tak, mam -.- jasne, że nie mam! Ale co poradzę?:| no to sobie próbuj, ale nawet jak pójdę nic to nie zmieni -.-
(no więc przyznaj, że to Ty się pierwsza zaczęłaś czepiać o słówka;>;p) / mhm;d;) ja też się cieszę, że ja wiem i że Ty się cieszysz, że ja cieszę, że ja wiem.. xD a czemu nie powinnam się dziwić?;p hihi;>:D
no to ok xD
tak, czy coś :D przez przypadek xD w ogóle już nie wiem o co chodzi z tym COSIEM ale mniejsza o to xD
(tak, nieważne xd)
no tak;d
hihi:D nie :c bo śnieg to tylko trochę się lepił, że ostatecznie rzucaliśmy śnieżkami tylko;p]

Unknown pisze...

Wiedziała, że ten wieczór i noc przepełniona nocnymi ekscesami od początku do końca były wprost.. idealne. Z przyjemnością powróciła do wspomnień znad jeziora, z przepięknie przygotowanego miejsca, do kolacji stworzonej z ich ulubionych, włoskich dań. I oczywiście do tej niezwykłej chwili na moście, gdy Leo padł na kolano i poprosił ją o rękę. W głowie rozkosznie szumiały jej jego słowa, które poprzedziły tradycyjne "wyjdziesz za mnie?". Nie mogła wyobrazić sobie doskonalszych oświadczyn, które zaczęły się już wtedy nad kawałkiem tortu, a skończyły w magicznym miejscu, które tak wiele dla nich znaczyło. I ta noc! Te ich miłosne ekscesy! Zawsze było im ze sobą genialnie, zawsze doprowadzali siebie do szaleństwa, ale tym razem ta noc była jedną z najlepszych. Była ciekawa czy Leo sądzi tak samo, bo wiedziała, że nie do końca podobał mu się element przywiązania go do łóżka. Nie wątpiła, że bardziej odpowiadałoby mu gdyby to ona została gdzieś przykuta, ale przecież mają mnóstwo czasu, jeszcze kiedyś mogą spróbować i tego! Poza tym, miała nadzieje.. ba! wiedziała, że mężczyzna nie ma powodów do narzekania - przecież idealnie zrekompensowała mu te wszystkie męczarnie najwyższą rozkoszą i mini-striptizem, czyż nie? A potem? Potem już nie miała wątpliwości, że było wręcz perfekcyjnie, gdy oboje byli już wolni, gdy oboje mieli wolne ręce. To było czyste szaleństwo, a Spencer jeszcze do tej pory czuła lekki ból w gardle od kilkakrotnych krzyków ostatecznej ekstazy.
Dlatego też z zadowoleniem przyjęła kieliszek szampana - racja, Leo nie musiał mówić za co wznoszą toast, więc tylko posłała mu szczęśliwe, porozumiewawcze spojrzenie, a potem przystawiła naczynie do ust i z zadowolonym westchnieniem przyjęła zimny napój, który złagodził suchość w buzi. Oblizała zadowolona wargi, by zaraz upić kolejny łyk, i kolejny aż opróżniła go niemal do końca. I dopiero wtedy odłożyła go na stolik obok i z sięgnęła po miskę z owocami. Wyjęła z niej jedną, dużą truskawkę: oblizała palca z czekolady nawet już nie zdając sobie sprawy, że znowu kusi i prowokuje, a potem z zachęcającym uśmiechem podetknęła czerwony owoc oblany białą i ciemną czekoladą pod usta ukochanego.
- Podobało Ci się? - Wymruczała mu do ucha, wiedząc, że nie musi tłumaczyć o co pytania. I znała też dobrze odpowiedź na to pytanie, ale chciała usłyszeć ją z jego ust. Zerknęła na niego uśmiechając się wesoło, by zaraz zatopić zęby w nadgryzionej już przez Leo truskawce. Rozkosznie zmęczona wtuliła się w jego bok, nagle dochodząc do wniosku, że teraz marzy jej się prysznic. Ale nie prysznic, bo jej mięśnie odmawiały posłuszeństwa, więc nie byłaby chyba w stanie do końca ustać pod strumieniem wody. Więc najlepsza w tym wypadku wydała się kąpiel - długa, relaksująca kąpiel, najlepiej z ukochanym. Nie była jednak pewna czy on ma na to siłę - wiedziała, że nim wysłała go na dół po jakiś napój, on ledwo walczył z sennością. Poza tym, póki co nie miała ochoty ruszać się z łóżka.

[wiem xD ahah ok :D
OK;d
okej xD ahah wiedziałam, że to oczywista oczywistość :D
oj tam, oj tam;p nic mi nie szkodzi, tylko po prostu.. jakoś tak się nie składa;p no dobra, dobra nich Ci już będzie - wybiorę się. Zadowolona?;p
(prawda!;p ) / noup, nie ma, bo w sumie już się w tym zgubiłam, ale mniejsza xD aa, że taka, taka?:> no to racja- nie dziwię się;p no ;d
;D no co, serio!;p bo ja już nie wiem o co chodzi xd
(:D)
;pp
mhm:) no to sobie spraw!:> :D
btw. za niedługo się w ogóle zbierać będę - na Krakowie już pewnie nawet nie odpiszę, chociaż zobaczę jeszcze;p ale muszę jeszcze wszystko na sprawdzian z chemii powtórzyć i wgl iść spać, żeby nie zaspać ;p ]

Unknown pisze...

[no to ja też już schodzę z kompa, bo tylko mnie rozprasza;p o no to widzisz, będziesz miała czas odpisać, bo ja to nie wiem w sumie o której się konkretnie zjawę, gdyż iż ponieważ będziemy nagrywać czołówkę do filmu studniówkowego po lekcjach i nie wiem ile czasu nam to zejdzie ;p i swoją drogą właśnie miałam pytać kiedy na NYC zaczniesz w końcu :D
no trzymaj za mnie kciuki;> ;d i Tobie miłego dnia jutro życzę, dobrej nocy, kolorowych snów i.. do spisania jutro:)]

Unknown pisze...

[hihi :D no wiem, wiem;p spoko, potem Spencer jakoś go zagada ^^
;p
no;p wiem, bo masz ku temu powody xD
no wiem, wiem - kiedyś się złoży;p ale wiesz, że zawsze Cię mogę okłamać w tej kwestii i żebyś mieć święty spokój powiedzieć Ci że byłam?;> (nie prawda ! nawet mi to przez myśl nie przeszło xD )
(tak, tak ;p ale ja i tak mam racje;p ) / ;pp no wiem już, że taka taka ;D i wiem, że dobrze;D JA WSZYSTKO WIEM BO JESTEM TAKA MĄDRA <3 :D
dlaczego?;> przecież bym nie kłamała ;> mhm, okej? :> dopytywałam bym jakbym wiedziała o co mam dopytywać.. o coś? xD
najwidoczniej xD
widziałam, że odpisałaś;> dzięki, nawet jakoś poszło!;p
mhm, widzę właśnie to Twoje "koło drugiej" xD a ja właśnie wróciłam z kręcenia czołówki ^^]

Unknown pisze...

[no tak, tak domyśliłam się ;p oj tam, bo lubię te Twoje plany pojawienia się w domu szybciej niż zwykle, a potem jak zwykle nic Ci z tego nie wychodzi <3 xD no nakręciliśmy wszytko - ale myślałam, że tam zemrę w niektórych momentach ze śmiechu xD najlepszy był moment jak kumpel sobie nos rozwalił xD bo kręcili scenkę na zewnątrz, a strasznie ślisko jest bo padał deszcz no i zamarzł, i on się poślizgnął i przez przypadek nadział się na pięść kumpla i normalnie nos sobie cały rozwalił.. xD i wgl takie śmiechy były ;3 :D
spoko, spoko tyle już czekam to wytrzymam jeszcze trochę ;p ja mam w sumie dziś czas bo tylko na polski się nauczyć musze ;p a w sumie pewnie za niedługo się położe na chwilę bo mnie głowa boli ;c
dzięki! a całkiem nieźle - tylko prawie bym na niego zaspała, ale mniejsza z tym xD
wiem właśnie, że na to liczyłaś;p
EJ no :c nie zrobisz mi tego! :c zajrzysz;> xD
no dobrze, w najbliższej przyszłości może jakoś się złoży ;D No wiem, wiem i doceniam twą troskę, ale no.. nie ma się czym martwić;p (no tak, tak!;p)
(ja wiem swoje;>;p) / no w sumie to tak!;D NO NIE, JAK NIE ZAPOMINASZ ŻE JA CAŁA JESTEM JEDNĄ WIELKĄ ZALETĄ, TO TERAZ ŚMIESZ ZAPOMINAĆ O MOIM GENIUSZU?!:| Jestem co najmniej zawiedziona Twoim zachowaniem!;p
e tam, nieprawda. nie mam co kłamać!;p dla mnie to przypadkiem wszystko wyszło.. ;p a dla niego? nie wiem, może to zaplanował, kto go tam wie!;p NIE MAM BLADEGO POJĘCIA;> xD
no co, skoro tak mówisz to najwidoczniej tak jest xD już nie wnikam czy masz taką małą, czy taką dużą stopę.. xD
okcia!;p]

Unknown pisze...

Dla Spencer wszystko dzisiejszego dnia było wprost idealne. Począwszy od poranka, który niby był taki jak zwykle, ale jednak teraz nabrał dla niej jakiegoś większego znaczenia - może dlatego, że już wiedziała dlaczego Leo od czasu do czasu popadał w jakąś zadumę pogryzając tosta, lub dlaczego przez cały dzień do uśmiechał się do siebie, albo wydawał się czymś poddenerwowany. Wcześniej Spenc nie zwróciła na to większej uwagi, ale teraz? Teraz wszystko stało się dla niej jasne i bardziej wyraziste. Wyłapywała coraz więcej szczegółów z tego dnia, czy nawet wcześniejszych, w których zachowanie Leo mogło choć w najdrobniejszy sposób wydać jej się podejrzane - ale mężczyzna zawsze sprytnie rozpraszał ją nim zdążyła wynieść z tego wszystkiego jakieś wniosku, lub zacząć coś podejrzewać. Była pod niezłym wrażeniem umiejętności ukochanego, bo do tej pory była wręcz przekona, że Leo nie będzie wstanie już niczego przed nią ukryć czy zataić. Myliła się - gdy mu naprawdę, niesamowicie zależało udawało mu się to. I nie mogła mieć mu tego za złe, a już na pewno nie w tym wypadku, gdy sprawił jej taki cudowny wieczór - zwieńczony najpiękniejszymi oświadczynami i nieziemskim seksem.
Od tego jego rozkosznego szeptu aż przeszedł jej dreszcz wzdłuż kręgosłupa, a w ustach zaschło jej na nowo. Uwielbiała ten jego kuszący pomruk, który wywoływał u niej tak wiele pozytywnych, wręcz podniecających reakcji! Kto by pomyślał, że taka prosta rzecz może ją tak pobudzić? A jednak Leo już tak na nią działał, nawet wtedy, gdy wydawać się mogło, że nasyciła się już jego bliskością. Nic mylnego - ona wciąż miała na niego ochotę i gdyby nie przeszkoda w postaci wymęczonych mięśni już dawno rzuciłaby się na niego z kolejnymi pieszczotami, które po raz enty zaprowadziłyby ich w ostateczności na szczyt. Póki co jednak mogła tylko wspominać to co dopiero niedawno przeżyli i rozsnuwać w myślach kolejne wizje. Wzdychając z zadowoleniem sięgnęła po kieliszek, by opróżnić go do końca - i już miała podsunąć ukochanemu naczynie pod nos, by napełnił go kolejną porcją szampana, gdy ten nagle przesunął soczystą truskawką bo strategicznych miejscach na jej ciele. Uniosła zaskoczona brwi i nim zdążyła jakkolwiek zareagować już leżała powalona na poduszkach wyginając usta w rozbawionym uśmiechu. Kieliszek wyślizgnął się z jej palców i poturlał gdzieś po łóżku, by wreszcie z niego spaść - o dziwo i całe szczęście - na jeden z małych zagłówków, który jakiś czas temu wylądował na podłodze.
A potem już tylko drżała od powstrzymywanego chichotu. Jej oddech nieznacznie przyśpieszył, gdyż Leo zarówno wywoływał sokiem łaskotki jaki i niezwykle pobudzał ją zlizując czerwone ślady z jej skóry. Aż wreszcie roześmiała się wesoło, równocześnie jednak dając mu znać by nawet nie myślał przestawać!

[;p ta wprost uwielbiam :P wiesz lubię jak mi obiecujesz, że będzie na mnie czekać wiadomość, a tu bęc! nie ma xD tak właśnie myślałam, że darzy to wszystko ogromnym uczuciem;p no o to o to :D ahahaha nooo, bosko to wyszło xD (wiem! ja też prawie leżałam xD)ale, że co niefajno?:> xD
no ;D (btw. spójrz kto zapisał się na NYC!) no wiem;D ale jeszcze dzisiaj MECZ JEST! <3 :D oo ale fajnie;D w sensie fajnie, że będą cuda, ale niefajnie, że się przygotowywać musisz xD spoko, ja też wypiłam kawę i nawet mi przeszło ^^
;d:) nie mam pojęcia.. przecież nigdy mi się to nie zdarza!:| xD
no i w sumie dobrze, że mówisz konkretnie o co Ci chodzi:>;D
no raczej, że ładnie;> pięknie wręcz;> :D hahah no w sumie racja xd ale przecież o mnie nie zapomnisz! :D i tak Ci to nie wyjdzie.. xD
minimalnie?! no weź;p spoko, jak się będziemy umawiać sprawdzę w kalendarzu czy mojej miesiączce też będzie odpowiadać ten termin xD i widzę własnie;p (no taaaak xd)
(no. i to rozumie;d) / ;) JUŻ CI MIAŁAM WYBACZYĆ, ALE TĄ KOŃCÓWKĄ PODPADŁAŚ U MNIE JESZCZE BARDZIEJ xD ta, wymsknęło, jasne;p
lepiej? ;p okej xd hej, ale ja się z nim tylko koleguje, więc w ogóle ta sytuacja nie powinna mieć miejsca! ale tak, dziękuje, że już odpuszczasz bo nie ma o czym mówić;p ta, trudno..;p
dzięki Ci o pani;p]

Unknown pisze...

Ale Spencer też nie miała w planach się w żaden sposób upić! Bo przecież podobnie jak on chciała wszystko pamiętać z tego wieczora i nocy. Poza tym odrobina alkoholu i lekki szum w głowie nie mógł przecież sprawić, że nagle przestanie ogarniać co się dzieje, choć owszem po tych wszystkich przeżyciach niewątpliwie jej "głowa" była słabsza, więc mogła się i szybciej wprowadzić w stan upojenia. Wszak nie zamierzała tego robić, poza tym to co najważniejsze miała idealnie zapisane w głowie. Choć dzisiaj chyba wszystko było dla niej nadzwyczaj ważne, każda najdrobniejsza rzecz - każdy uśmiech, każdy radosny błysk w oku, każdy pomruk, który wymykał się spomiędzy jego warg. To wszystko było na wagę złota, nawet z myślą, że od teraz ma już nie zachwianą pewność, że będzie jej to dane podziwiać codziennie, bo liczyła, że taki radosny stan w ich związku teraz będzie dominował. Że już nie będzie tylu zmartwień, że częściej będą się śmiać niż płakać nad problemami. Bo niczego bardziej nie pragnęła by byli w końcu normalną parą, ale jednak niezwykle wyjątkową, choć teraz już tylko ze zwykłymi sprawami i problemami. Bo w ich życiu wydarzyło się już naprawdę wiele - jego białaczka, jej zagrożona ciąża, jego upozorowana śmierć. A to wszystko to był tylko niewielki wycinek z ich przeżyć, bo przecież ileż było pojedynczych, mniejszych burzliwych wydarzeń, ale oni to wszystko przetrwali. Udowodnili, że ich miłość jest.. Jedyna i niepowtarzalna, i że nic nie jest ich w stanie tak naprawdę rozdzielić.
Sypialnia z każdą chwilą wypełniała się coraz jej głośniejszym chichotem, jak i przyśpieszonym oddech. Czuła jak jej serce bije w znajomym, przyśpieszonym tempie, gdy szatyn z łatwością odnajdywał czułe punkty na jej ciele - zarówno te niezwykle wrażliwe na łaskotki, jak i bardziej pobudzające ciało pieszczoty. A gdy wreszcie dotarł z ustami na jej piersi na moment niemal zamarła, by zaraz raz po raz z jej ust wydobywał się zadowolony pomruk, a potem? Potem już tylko czekała aż wreszcie dotrze do jej warg, bo nagle dotarło do niej jak bardzo stęskniła się za ich smakiem! I gdy wreszcie łaskawie obdarzył ją pocałunkiem, odwzajemniła go z niezwykłym entuzjazmem. Chciała go jeszcze przy sobie przytrzymać, ale on nagle odsunął się od niej z rozbawionymi iskierkami w oczach.
W odpowiedzi na jego słowa tylko pokręciła głową, marszcząc nieznacznie nos, w teatralnym grymasie. A potem nim się obejrzała tkwiła w jego objęciach niemal przyklejona do niego, by zaraz wylądować na nim. Zawtórowała mu, śmiejąc się wesoło, dopiero po chwili przekrzywiając głowę zdziwiona, gdy nagle ulokował się wygodnie na łóżku, najwyraźniej nie mając ochoty na kolejne droczenia i zabawy. A minutę wcześniej miała wręcz nieodparte wrażenie, że właśnie do tego dąży - do kolejnych wygłupów i drobnych pieszczot. Utkwiła więc w nim pytające spojrzenie, z którym wygodnie ulokowała się na nim, z ustami tuż obok jego uchu. I tak tkwiła dłuższą chwilą napawając się spokojem, jego równym oddechem, ciepłem, bliskością. Po bliżej nieokreślonym czasie zaczepnie trąciła go nosem odszukując jego spojrzenie.
- Będziemy musieli wszystko zaplanować! Ślub, wesele! - Rzuciła nagle niemal drżąc spod ekscytowania na myśl o tym wszystkim.

Unknown pisze...

[ok, ok ;D ;)
no wiem, wiem, przecież nic takiego nie powiedziałam! i dobrze wiem, że niczego mi nie obiecywałaś, przecież nie robię Ci wyrzutów tylko się z Tobą droczę:D no wiem, wiem, że nad tym ubolewasz:c i łącze się z Tobą w bólu, czy coś ;p no daj spokój, serio myślałam, że się zapowietrzę.. xD (haha :d no ale to było p r z e z a b a w n e!;D) oj tam, przeszło mu xD
(ja też nie! ale nie mogłam się powstrzymać i musiałam do niego napisać, choć teraz zastanawiam się po co to w ogóle robiłam, skoro pewnie i tak za niedługo tradycyjnie zniknie.) ŁAŁ xD brawo!:D o serio wiesZ?:> może zaraz się dowiem, że też będziesz oglądać?!;d;d a no to nie jest źle ^^ ja jeszcze nic nie umie na polski ale mniejsza z tym xD
no taak xD przecież jeszcze nigdy nie zaspałam.. xD
no^^
no więc sum summarum i tak zjawisz się tutaj pijana - bo nawet jeśli nie będziesz pamiętać o obietnicach, to o mnie nie zapomnisz i napiszesz choćby jedno zdanie;D bo ja mam nosa do takich spraw i wyczuje, że jesteś wstawiona;D
nie ufasz mi?!;o oj tam, specjalnie to zrobiłam.. ale teraz żałuje, o! no mam :c hahaha ja też xD (;pp)
(;d) / NO NIE WIEM, NIE WIEM MUSZĘ TO POWAŻNIE PRZEMYŚLEĆ.. jasne..;p
no to sorry, ale to już jego problem;p ja mu nic nie obiecywałam, o!;p no tylko troszeczkę ;p no trudno, już to ustaliłyśmy xD
haha :D]

Unknown pisze...

[btw. mecz się właśnie za niedługo będzie zaczynał, więc ja Ci tam na Krakowie powoli będę skrobać odpowiedź, okej?:>]

Unknown pisze...

[widzę właśnie i cudnie Ci to wyszło na NYC (ale w sumie długo to pisałas, więc musiało wyjść porządnie haha;d) poza tym przynajmniej troszkę mi humor poprawiłaś po przegranym meczu :< fuck. przegrali, czaisz?!?!
Spoko, spoko ;) ja też już zmykam, bo znowu rano zaśpie -.- spiszemy się wieczorem tak właśnie, choć ja to jutro na angielski jednak nie idę, ale będę miała czas by Ci wszędzie ładnie odpisać ;) bo muszę dorównać Ci jakością, albo przynajmniej długością ^^
i ja, sprowokować? Nigdy!;p
Dobranoc, miłego dnia jutro i do spisania;)]

Unknown pisze...

Tak, Spencer doceniła tę chwilę ciszy. Ten moment prostego bycia ze sobą, wsłuchiwania się w rytm bijącego serca i szmer oddechu ukochanego. Po tych wszystkich entuzjastycznych ekscesach miłosnych, potrzebowali też tej zwyczajnej, ale równie magicznej chwili, która mogła być idealnym dopełnieniem minionych wydarzeń. Teraz mogli spokojnie pomarzyć, trzymając swój świat w objęciach. I myśli Spencer pomknęły w kierunku, który rzeczywiście był nieunikniony, choć odkąd przekroczyli próg sypialni, nie była pewna czy zdołają jeszcze tej nocy na ten temat porozmawiać. I w sumie nie do końca się pomyliła, po przecież za oknem powoli zaczynało świtać, ale rzecz jasna chodziło o to, że poruszą ten temat teraz, nim wreszcie pozwolą swoim ciało, organizmom odpocząć, zregenerować siły po wieczorze pełnym wrażeń i nocy przepełnionej miłosnymi uniesieniami.
Na jego pierwszą, teatralną reakcje na jej słowa westchnęła cicho, wymownie patrząc w sufit, by zaraz roześmiać się wesoło, gdy już nie potrafiła dłużej tłumić swojego rozbawienia, bo wiedziała, że tylko się zgrywa! Po dzisiejszym wieczorze nie wątpiła, że i on nie może doczekać się dnia, w którym w końcu staną przed ołtarzem, wyznają i przyrzekną sobie miłość w obecności Boga i wszystkich zgromadzonych ludzi, gdy na jej i jego placu zabłyśnie obrączka, będąca symbolem ich uczucia oraz pragnienia by już zawsze być ze sobą na dobre i na złe, w zdrowiu i w chorobie. By już zawsze uszczęśliwiać ukochaną osobę, by zawsze dbać o nią, troszczyć się i z dnia na dzień utwierdzać w swojej miłości.
- Tak, myślałam. - Odparła uśmiechając się łagodnie, lekko zdziwiona nagłym zmartwieniem w jego spojrzeniu. Szukała przyczyny tych niepokojących iskier w jego oczach, ale nie miała pojęcia o cóż może chodzić! Przecież zawsze była z nim szczera w tych kwestiach. Zgodnie ustalili, że nie chcą tej szopki, którą jest wesele i ślub, a przynajmniej do tej pory nie chcieli. Nie kłamała zgadzając się z nim w pewnych sprawach, zawsze była szczera, choć może raz czy dwa, gdy byli na jednym ze ślubów, może wyobraziła sobie jakby to było być na miejscu panny młodej, ale nic poza tym.
- Myślałam o tym , gdy oświadczyłeś mi się pierwszy raz. - Dodała uśmiechając się ciepło. I znów nie kłamała, bo taka była prawda - nigdy wcześniej nie wyobrażała sobie jak mógłby wyglądać jej ślub, bo przecież nigdy nie była zwolenniczką tych "cyrków", jak miała w zwyczaju mówić. Ale teraz idealnie rozumiała to podekscytowanie tych wszystkich kobiet, które szykują się do tego ważnego dnia. Bo i ona w końcu do tego dojrzała. Oboje dojrzeli i zrozumieli, że ta chwila w związku jest naprawdę ważna.
A potem zaczęła szeptać mu jak wyobraża sobie ich ślub - w murinskim, starym kościele. O gościach, których ilość miała być w granicach zdrowego rozsądku - żadnych wujków, kuzynów, ciotek, kuzynek, których nigdy nie widzieli na oczy. Ba! Mogą wziąć ślub nawet tylko w gronie najbliższych jeśli taka będzie jego chęć. A potem mówiła też o sukni i o tym gdzie mogliby urządzić wesele, ale też i noc poślubną. I mówiła też po prostu o nich, bo to przecież oni będą najważniejsi w tym dni.
- A Ty, jak chciałbyś żeby to wyglądało? - Spytała unosząc brwi do góry w pytającym geście. Równocześnie powoli sunęła palcami pomiędzy kosmykami jego włosów, wciąż uśmiechając się ciepło i zarazem radośnie.

[a reszta jak zrobię naleśniki ;d]

Unknown pisze...

[ehe;D
no miałam Ci mówić, ale nie obiecywałam, że będę to robić zawsze, helouu, też czasami mam sklerozę xD poza tym nie byłoby zabawy jakbym Ci to od razu powiedziała.. ;D ehe jasne, ryczałaś.. w to nie uwierzę xD ta czy coś;d wiesz?:> to dobrze haha xd (:DD) dokładnie :D
(nie przejmuje się;p i w sumie nie wiem po co mu jeszcze raz mu to wszystko wygarniam. tylko udowadniam, że mnie to jeszcze trochę rusza nie?;p więc już mu daje spokój z tym ^^)
proszę xD nie.. ?xD zresztą i tak już po zawodach dla Polaków soł.. xD haha :d ooo, no to gratuluje! ;d a jaki to projekt?:> btw. wiesz, że dzisiaj po odpowiedzi z polskiego dopiero dowiedziałam się, że zdawałam na 5? xD a ja przez cały czas byłam przekonana, że na 4 i dlatego mnie to tak dziwiło, że każe mi zdawać xD
no tak właśnie;D a dziś pięknie wstałam, tylko 10 minut później niż planowałam :D
no raczej xD a powinnaś, choć myślałam, że już bardziej się nie da;> ;D
ale przecież bym Cię nie okłamała, nawet w tej kwestii.. chyba xD haha:d
NO DOBRA, NIECH CI JUŻ BĘDZIE.. ;p
tak?:> no ale ja serio nic mu nie obiecywałam! ani żadnych nadziei nie robiłam ani nic!;p no ^^ hahah tak? xd no to wybacz - nie, wcale nie byłaś wkurzająca! :D (teraz dobrze?;dd) no trudno, trudno xd
no ja powoli coś tam tworzę cały czas na NYC ale ciężko mi idzie.. xD]

Unknown pisze...

[a w ogóle po co byłaś u lekarza? :) i spoko, nie śpiesz się, nie zmuszaj do odpisywania jeśli się źle czujesz. Ja teraz znikam na chwilę, ale za jakąś.. godzinę pewnie będę znowu;p]

Unknown pisze...

[wyszło, wyszło wiem co piszę!;p no fachowo to by chyba było, że nie awansowali do ćwierć finału bodajże.. xD ale mniejsza z tym, przegrali i dupa;p ale przynajmniej nie będę się już stresować;p
no widzisz, a tu buba bo ja dziś angielskiego nie miałam;p tak?:> a no tak, zapomniałam, przepraszam xd
ale w sensie, że dałam się sprowokować?:| bo w sumie to już sama nie wiem xD
no tak, helouu mam już swoje lata xD oj tam, oj tam.. lubię ludzi wkręcać, ale wiem, że przy Tobie muszę to droczenie ograniczać - pamiętam;p jak Oskarek? :p nie widzę związku ale mniejsza haha xD mhm mhm mhm:DD
(okcia!:> no nie mogłam, musiałaam. spoko, powiedźmy, że zeszliśmy na neutralne tematy, bo o tamtym szkoda gadać i psuć sobie nerwów, masz racje;))
;D aha.. okej :D to fajnie się zapowiada:D no raczej, że zaliczyłam! ;d ale jeśli bym wiedziała, że zaliczam na 5 to nie wiem czy bym poszła z taką wiedzą jaką posiadałam, a przynajmniej wydawało mi się, że posiadam, bo ona to się czepia o najdrobniejsze szczegóły i wgl, ale sobie poradziłam ^^
o widzisz, czyli nie tylko ja z naszej dwójki potrafię zaspać, ha!;p ou, to niefajnie! ale co zrobić?;p ale nie uprzedzili Was wczoraj ani nic? oO
hihi :D
no dobra, będę szczera. obiecuje. jeszcze nie byłam. ;p
NO POZNAJ ME DOBRE SERCE!
Nie wiem, i to jego problem;D ale wiem, że się z nim świetnie wybawię na studniówce, której w sumie mi się odechciewa wiesz? xD no nie byłaś ani troszku!;p (uf, to dobrze;D) mhm, to już ustaliłyśmy ;p
oj to niefajnie, że się źle czujesz.. Już lepiej Ci?
aaa, chyba że po to byłaś :D i wszystko jasne ^^ e tam, nie panikuj;p
ok, ok :) wątek za moment, bo muszę coś do szkoły jeszcze na jutro ogarnąć :)
serio? ;o nie powiedziałabym ;p]

Unknown pisze...

[masakra.. xD
a okej ;) to ja już pewnie odpiszę na wszystko jutro, bo i tak będę wcześniej niż Ty;d
Powodzenia z Orzeszkową, udanego dnia jutro, dobrej nocy i.. do spisania;)]

Unknown pisze...

Tak jak podejrzewała, marzenia Leo co do tego dnia będą nieco skromniejsze niż jej. Znała go na tyle by wiedzieć, że podczas planowania oświadczyn, specjalnie nie myślał o ślubie i weselu,jak ten będzie wyglądał, bo po pierwsze musiał usłyszeć z jej strony zgodę. Nie wątpiła, że i teraz nie rozmyśla o tych wszystkich szczegółach związanych z tym ważnym dniem. Że dla niego istnieje tylko ten moment, w którym stoją przed ołtarzem i przyrzekają sobie miłość oraz wierność. I po chwili przekonała się, że wcale się nie myliła, i nie mogła mu się wcale dziwić, bo mimo wszystko przecież dla niej ta jedna chwila jest także najważniejsza, dla niej najważniejszy są oni razem, bo przecież to będzie ich dzień, niezależnie od tego gdzie się odbędzie i kto będzie im towarzyszył, choć chyba obydwoje liczyli, że Ci im najbliżsi zjawią się, by razem z nimi świętować ten wyjątkowy, radosny dzień. A inne szczegóły? Też były na swój sposób istotne, a Spencer jak każda kobieta snuła swoje fantazje (choć zaczęła "plany" chyba nieco później niż przeciętna kobieta) co do tego jak to wszystko będzie wyglądać, jakie będą dekoracje, jaka suknia.. Ale sum summarum i dla niej liczył się tylko fakt, że ten dzień nadejdzie, i nieważne będzie czy balony będą koloru beżowego czy różowego i czy na danie główne zostanie podana ich ulubiona potrawa czy też nie. Choć o te szczegóły też zadbają, bo będą chcieli by wszystko było.. idealnie. Tak jak dzisiaj.
- Och, czyli wszystko będzie na mojej głowie, tak? - Odparła, gdy wreszcie się od siebie oderwali. Pocałunek był tak niezwykle delikatny i czuły, że Spenc jeszcze dłuższą chwilę czuła te przyjemne motyli w brzuchu i wypieki na policzkach. A potem zaśmiała się wesoło, wiedząc, że Leo będzie ją w tym wszystkim wspierał i pomagał, choć to ją czekały nie tylko ogólne przygotowania, ale też te osobiste jak mierzenie sukien ślubnych, próbny makijaż, próbna fryzura.. Już jej się od tego wszystkiego kręciło w głowie! A potem, gdy już wreszcie przestała chichotać, spojrzała na niego rozczulona i prawdziwie szczęśliwa, dając mu do zrozumienia, że jego odpowiedź przypadła jej do gustu, bo naprawdę nic piękniejszego chyba nie mogła usłyszeć! I z tą myślą na nowo odnalazła jego usta z namiętnym pocałunkiem.

Unknown pisze...

[o, jesteś :D to ja odpiszę za niedługo, bo póki co muszę dokończyć robić obiad;p]

Unknown pisze...

Osobiście Spencer trochę przerażało zaangażowanie obu sióstr w przygotowania do ślubu, bo nie miała wątpliwości, że będą bardzo chętne by we wszystkim pomóc. Obie, bo odkąd Leo "umarł" jej stosunki z Marą bardzo się polepszyły, bo starsza siostra jej ukochanego była jedyną osobą w miarę dla niej wyrozumiałą, która starała się zrozumieć jak musi się czuć, jak to wszystko ją.. miażdży. I nie żeby nie chciała ich pomocy - wiedziała, że w niektórych sprawa ich opinia czy pomysły będą bardzo cenne, ale miała nadzieje, że będą pamiętały, że to jej ślub. Jej i Leo. A zwłaszcza by Kat o tym pamiętała i nie miała zamiaru spełniać swoich marzeń, na ich weselu, zapominając o pragnieniach panny młodej jak i pana młodego! Ale póki co tym wszystkim nie zawracała sobie głowy, bo po pierwsze musiała się wszystkim dopiero pochwalić tą cudowną nowiną, że ukochany jej się oświadczył. Z rozbawieniem myślała o ojcu, który będzie wręcz wniebowzięty, że w końcu dojrzeli i oboje zdecydowali się na ten krok. Przecież już od dawna męczył Leo pytaniami na temat ich ślubu, ale mężczyzna zawsze sprytnie się wykręcał lub sama Spencer ratowała go z opresji.
Przytaknęła mu energicznie głową - owszem, powinni zacząć od terminu, bo przecież właśnie od tego te wszystkie inne sprawy będą zależeć, czyż nie? Dlatego już w myślach zaczęła zastanawiać się jaki termin będzie dla nich najlepszy, gdy Leo zadał kolejne pytanie, na które zmarszczyła brwi zastanawiając się nad odpowiedzią. Cóż, większość par rezerwuje wszystko jakoś rok przed ślubem, ale przecież to nie jest reguła - wszystko można przygotować w miesiąc, albo w rok! Jak kto woli, jak komu się śpieszy, i czy na przykład komuś specjalnie zależy aby na weselu akurat musi grać ten zespół, który wolne terminy ma w odległym czasie.. I to wszystko zaczęła mu mówić, ale w pewnym momencie urwała - bo po pierwsze nie miała pojęcia czy Leo chce wziąć z nią ślub jak najszybciej, czy woli jeszcze poczekać.. Ale zamilkła przede wszystkim dlatego, że dojrzała ten specyficzny błysk w oku ukochanego jak i uśmiech na jego wargach, który mógł sugerować tylko jedno - on już ma plan!
-.. A co, masz dla nas jakąś konkretną datę? - Zapytała spoglądając na niego podejrzliwie, równocześnie wyginając usta w pogodnym grymasie ie kreśląc opuszkami palców różne, bliżej nieokreślone wzorki na jego torsie.

[dzień? dzień jak co dzień, w sumie nie działo się nic specjalnego ;p
no i prawidłowo ;D w sumie racja haha;D ale zawsze możesz błysnąć w towarzystwie;p jak zawsze ;D
mhm;p haha;d
no ale co ja poradzę?:| zresztą zawsze mogło być gorzej, ale się opanowałam;p
no.. xD no to wyłapuj, bo póki co to średnio Ci idzie! xD e tam, robicie z siebie ofiary losu xD poza tym Martynka bardzo go docenia!;p a ja Ciebie:D
(tak?;D to dobrze;d mhm, ja też się cieszę ^^)
mhm:) no ba, ja bym nie dała rady?!;p
e tam, gadanie - liczy się fakt, że Tobie też zdarza się zaspać;p poza tym ja też się staram pilnować, tylko co ja poradzę, że budzika nie słyszę?:| xd (dlatego zawsze na usprawiedliwieniu mam napisany powód "awaria budzika" xD) oł, no to niefajnie! ja w sumie nie znam jeszcze swojego nowego planu, ale podobno nic mi się tam bardzo nie zmieniło;p
:)
NO TO SIĘ CIESZĘ!;p
;d wiem, też się cieszę:D bo z nim i potańczy i pogada i wgl wszystko ^^ nie wiem, zawsze tak mam xD ale podobno to zawsze oznacza, że się dobrze wtedy człowiek wybawi jak mu się nie chce iść xd hihi ;d no;p
znośnie? czyli też nie najlepiej? to niefajnie! ale fajnie, że chociaż znośnie jest ^^ ;)
oj tam, gadanie;p dasz sobie radę;d
no to.. cieszę się, ze Ci się spodobało ;d
oo boskie:D ale wydaje mi się jakbym to już gdzieś słyszała kiedyś ;d
ok spoko, ja się muszę pouczyć na korki ^^'
;D ;)]

Unknown pisze...

Była ciekawa jaki to termin wymarzył sobie Leo na ich ślub. W pierwszym odruchu zaczęła szukać w myślach jakiejś daty, która byłaby dla ich związku ważna, dnia w którym wydarzyło się coś istotnego dla nich obojga, ale nie mogła sobie w najbliższym czasie nic takiego przypomnieć. Więc tylko czekała aż Leo wreszcie zdecyduje się powiedzieć cóż to za pomysł przyszedł mu do głowy. I okazało się, że termin nie ma związku z nimi, a ze zbliżającymi się świętami. Spencer w pierwszym odruchu dość zaskoczona uniosła brwi do góry, bo nie spodziewała się szczerze powiedziawszy tak szybkiego terminu. Przecież to za niecałe dwa miesiące! Czy zdążą na ten czas wszystko zorganizować? Czy zaplanują przynajmniej większość rzeczy tak jakby chcieli?
A po chwili stało się jasne dlaczego Leo zależy na tak szybkim ślubie. Miała wrażenie, że znowu odzywa się jego pesymistyczna natura, która zakłada, że w trakcie przygotowań może wydarzyć się coś złego, coś co pokrzyżuje im plany, ich ślub. I z jednej strony nie mogła mu się dziwić, bo przecież znając ich szczęście rzeczywiście mogło coś takiego nastąpić, tylko.. Ona jakoś o tym nie myślała. Była zbyt szczęśliwa i wierzyła, że od teraz Los przestanie rzucać im kłody pod nogi. Może było to naiwne, może nie, ale nie zastanawiała się na tym naładowana miłością, radością, szczęściem. Ale mimo wszystko spodobała jej się propozycja ukochanego. Po pierwsze ona po prostu chciała by to marzenie spełniło się jak najszybciej, chciała mieć go za męża już, teraz! Nie chciała z tym zwlekać. A po drugie lubiła Gwiazdkę, więc dlaczego by nie? Z początku widziała siebie w sukni ślubnej gdzieś na wiosnę wśród kwitnących kwiatów i drzew oraz rozkosznie zieleniejącej trawie, ale teraz wizja wesela w zimie też wydała jej się piękna. Poza tym, czy to ważne jaka to będzie pora roku? Nie! Liczy się to, że chcą stanąć przed ołtarzem jak najszybciej - i to oboje. Bo Spencer wierzyła, że ukochanym kierują nie tylko obawy, ale też to marzenie, by móc wreszcie nazwać ją swoją żoną.
Skinęła więc wyrozumiale głową, czule sunąc palcami po linii jego szczęki. Na kolejne słowa zareagowała już uśmieszkiem, wraz z którym poczuła lekki dreszczyk na plecach - ach, jak ona uwielbiała ten jego kuszący pomruk! I ze wciąż tlącym się uśmiechem na wargach, wyznaczyła krótką ścieżkę do jego ucha, by tam zatrzymać się na dłużej.
- To jak? W Boże Narodzenie, czy na Szczepana? - Zapytała unosząc nieznacznie brew do góry, zerkając na niego z ukosa z zaczepnym, pogodnym grymasem na twarzy. Bo tak, chciała wziąć ślub w grudniu i wiedziała, że ze wszystkim zdążą!

[a Ty tylko o jednym;p
;dd
;pp
no właśnie. no, też tak uważam;D
haha wiesz, zawsze mogłam napisać,że idzie Ci kiepsko, a i tak napisałam średnio, więc się ciesz xD no tak, tak wiem że się starasz;D ahaha xD ale Oskar zawsze może się o tym dowiedzieć - i dowie w swoim czasie;D
(;D)
no wiem;p
oj tam, liczy się to, że się zdarza i o!;p no kurde to nie moja wina, że nie słyszę budzika :| (wiem;d wych zawsze się ze mnie z tego śmieje!pf. :| xd) no w sumie racja;> ale wtorek mogłabym mieć luźniejszy:d
NOOOO.;p
ta.. oboje mamy szczęście xd (a Ty masz szczęście, że dodałaś to " albo on ma szczęście"!;p) nigdy tego nie słyszałaś?;p u mnie się tak zawsze mówi ;p
no mnie głowa też trochę pobolewa-.- haha no to ciesze się niezmiernie;D
;D
kurde, on to ma dobry gust muzyczny;p a właśnie miałam sprawdzać co on tam wrzucił, ale jakoś mi się przez to wszystko zapomniało;p ale na pewno już to gdzieś słyszałam;p albo mi to ktoś wysyłał, albo w jakimś radio, albo nie wiem może filmie ?xD
ok ;)]

Unknown pisze...

[A ja Ci za niedługo postaram się na wszystko odpisać, tylko póki co uczyłam się na korki, a teraz tata nie daje mi spokoju - w sensie od dwóch dni mi marudzi żebym choinkę rozebrała.. więc idę, bo mam już dość jego gderania -.- a przy okazji obejrzę mecz Duńczyków :D więc no za góra godzina powinnam być z powrotem:)]

Unknown pisze...

[hahaha spooko xD i jak, ogarnęłaś?:> bo ja dopiero teraz biorę się za odpisywanie bo jakoś mi to się przeciągnęło wszystko;p]

Unknown pisze...

Mówiła o wiośnie, bo to była jej ulubiona pora roku. Uwielbiała patrzeć jak przyroda budzi się do życia po miesiącach snu. I właśnie dlatego pomyślała o tej porze roku, ale szczerze powiedziawszy nic jej bardziej nie ucieszyło niż to, że Leo chce ją poślubić jak najszybciej, bo wbrew wszystkiemu troszkę obawiała się, że mężczyzna będzie chciał to odwlekać w czasie, może nacieszyć się stanem, w którym może nazywać ją narzeczoną, ale.. Miał na to sporo czasu, bo przecież już w maju zgodziła się za niego wyjść! Co innego, że potem nagle rzekomo zginął w wypadku, ale Spenc nie wątpiła, że przez cały ten czasy, gdy go nie było nazywał ją choć od czasu do czasu tym mianem, bo ona nieustannie w głowie właśnie go tak nazywała - w głowie, bo powiedzenie komukolwiek, a tym bardziej wszystkim, że tak naprawdę nie straciła tylko swojego chłopaka, ale już narzeczonego było dla niej zbyt bolesne. A teraz mogli cieszyć się tą nazwą jeszcze przez jakieś niecałe dwa miesiące! Bo potem będzie już to czego najbardziej pragnęli - mąż i żona, żona i mąż!
Spencer nie czuła się w żaden sposób przymuszona do wzięcia ślubu właśnie w okresie Świąt. Owszem, gdyby Leo tego nie zaproponował pewnie wybrałaby nieco odleglejszy termin, ale.. po co czekać skoro właśnie tego chcą? Ona nie chciała na niego naciskać( bo podejrzewała, że Leo będzie wolał jeszcze nieco poczekać), a okazało się, że w pewien sposób on to zrobił co w przekorny sposób niezwykle ją rozbawiało i cieszyło. Bo teraz już nic się nie liczyło, tylko oni chcący się pobrać, chcący stanąć przed ołtarzem szczęśliwi i przede wszystkim w pełni świadomi oraz pewni, że tego właśnie chcą.
A potem zachichotała wesoło, gdy nagle Leo przewrócił ją na plecy i zawisł tuż nad nią. Patrzyła na niego roześmianymi, roziskrzonymi oczyma, by zaraz powoli, jakby się z nim droczyła, skinąć głową, a dopiero potem udzielić mu ustnej odpowiedzi.
- Naprawdę. - Mruknęła cicho i kusząco, by zaraz znów wesoło się uśmiechnąć. I już miała go zaczepnie zapytać skąd ta zdziwiona mina, gdy po chwili zrezygnowała z tego pomysłu na rzecz długiego pocałunku.

[własnie zauwazyłam xD
;pp
nie ma za co dziecinko :D tak? nie spodziewałam się aż takiej radości:D A Ty to nie wiem...;> Się zobaczy haha;D
a co Ty się tak tłumaczysz co?;p Podobno tylko winny się tłumaczy!;p Spoko, ja mam pewnie z 10 spóźnień xd a miałabym więcej tylko czasami nauczyciele łaskawie nie sprawdzają obecności na samym początku lekcji:D hihi:D(no w sumie haha;d serio musicie za każdym razem? Oo xD) no hellou siedzę w szkole od 7 do 14 :| i to jeszcze takie dupne lekcje są, że masakra -.-!
;p
;D (No raczej?!:| ;pp ) dziwne;p mhmm, będę sie świetnie bawić! co nie zmienia faktu, że mi się nie chce na obecny moment xD
ohoho to zaszalałaś haha;d ja to pewnie Kraków już sobie odpuszczę.. Zresztą i tak już będę szła, bo jeszcze się wykąpać musze i jeden dział jeszcze na korki powtórzyć;x więc.. dobrej nocy, jutro udanego dnia i do spisania;D ;)]

Unknown pisze...

[ a i jeszcze o jednym fragmencie zapomniałam xd co niestety?;p no takie to.. znane chyba jest w sumie;d]

Unknown pisze...

Narzeczony. Ten zwrot brzmiał tak rozkosznie, że wręcz wprawiał Spencer w radosne drżenie. Nic jednak nie mogło równać się z jednym słowem - mąż. Chciała móc go już tak nazywać, chciała by był już tylko i wyłącznie jej, chociaż w sumie był jej oddany już oddawana, czyż nie? Ale tak czy siak to było całkiem co innego! Ślub, wesele.. To wszystko było niezwykle dojrzałym posunięciem, na które wreszcie się zdecydowali. A to wszystko napawało Spenc niezwykłym szczęściem i radością. I wiedziała, że dobrze robią decydując się na ślub już w grudniu, bo to już nie chodziło o jakieś wydarzenie, przeszkodę, która mogła odebrać im bajeczną ceremonię, ale o to, że pragnienie spełnienia tego marzenia jest ogromne, że nie mogą i nie potrafią dłużej czekać. Chcieli już być małżeństwem, a przecież z tym pragnieniem i tak zwlekali już dość więc nie było potrzeby odkładać tego jeszcze w czasie, skoro oboje chcieli by ta chwila nadeszła jak najszybciej. I nieważna była pora roku, czy to jaki zespół zagra na ich weselu - liczyli się oni i ich potrzeby.
- A więc, Boże Narodzenie. - Przytaknęła, a jej oczy rozbłysły jeszcze bardziej, bo nagle, gdy ustali datę, to wszystko wydało jej się takie.. Realne! Z mocą uświadomiła sobie, że do ich planowanego ślubu zostały zaledwie niecałe dwa miesiące, a więc tak naprawdę od jutra już muszą wziąć się za wszelkie przygotowania! W jej głowie odruchowo zaczęła robić się lista zdań, za które muszą wziąć się najpierw. Po pierwsze- lista gości. W końcu od tego będzie uzależniony cały katering - trzeba wiedzieć jak dużą sale zarezerwować, ile stołów krzeseł przygotować, ile dań, ile alkoholu..! Muszą odwiedzić też kościół, znaleźć sklep z suknami ślubnymi, kupić też Leo nowy garnitur specjalnie na tą okazje, zamówić kamerzystę, fotografa.. Ach! Jest tyle rzeczy do zrobienia i zaplanowania, a wbrew wszystkiemu to wszystko co ich czeka przed tym najważniejszym dniem nie przerażało jej, choć zdawała sobie sprawę, że mogą napotkać jakieś pojedyncze przeszkody w postaci przykładowo fotografa, który rozchorował się przed samym weselem, ale hej! Czy coś mogło ich powstrzymać? Nie. Bo na wszystko znajdą radę, zastępstwo, rozwiążą każdy problem - i nic ani nikt im nie przeszkodzi w drodze do ołtarza. I z tą myślą, znów cała podekscytowana i roześmiana wpiła się w jego usta, choć tym razem jedynie, krótko je obcałowywała nie mogąc przestać się uśmiechać. Radość rozpierała ją, wypełniała każdą jej cząsteczkę, każdą kończynę.. I już nie mogła się doczekać aż nadejdzie ten magiczny dzień.

[oczywiście, że tak!;p
no co już się krzywisz?:| no bo ja myślałam, że dla Ciebie to jest oczywiste! Co innego dla Oskara, co innego dla Ciebie;>
ahaha spooko;p ale przecież ja się nie czepiam;p wierzę;p nie wiem czy są mili, ale babka na przykład taka babka z matmy doszła do wniosku, że w akurat w mojej klasie to się jednak nie opłaca sprawdzać obecności na początku xd (aha ;d ) no dobra, ale Ty jesteś w drugiej klasie, a w drugiej to i ja tak miałam;p a przecież to normalne, że w trzeciej ma się najmniej lekcji;p
(no bo to chyba oczywiste, że to on ma szczęście, że go zaprosiłam, nie?;p) mhm;p no może mi się zechce..;p
spoko, spoko;d na razie na Krk nie odpisuje, ale może zaraz się za to wezmę;p
;)
btw. weź to może trochę przesuń co? bo ja nie mam już za bardzo o czym pisać;p]

Unknown pisze...

[oj, to niefajnie! takie zabiegane dni to koszmar jest -.- więc się nie przejmuj - ja aktualnie ogarniam dodatki na studniówkę;p więc rób co tam musisz, mną się nie przejmuj ;)
(do czego chcesz;d może być i kolacja zaręczynowa;D)
a i wgl póki pamiętam to Ci piszę, że jutro to ja pewnie będę właśnie dopiero o tej godzinie co Ty, bo na 16 idę salę ubierać ;p a wcześniej pewnie u mnie kumpela będzie, bo jej się nie będzie opłacało do domu jechać, więc wiesz;) no a sobota.. to sama wiesz ^^]

Unknown pisze...

[to sobie tam czytaj, ogarniaj co musisz, bo widzę, że i tak masz jeszcze trochę do roboty, bo ja póki co nie dam rady też odpisać, bo muszę ogarnąć jedną rzecz do szkoły - wezmę się za odpisywanie za jakieś pół godziny.. może godzinę;)
i tak, jasne, że wybaczę, że inne blogi odpuszczasz - nic się nie dzieje ;)]

Unknown pisze...

Ależ w Spence podobnie jak w nim, płonęła niesłychana chęć by ta noc, ten dzień nigdy się nie kończył, by już nigdy nie musieli kłaść się spać. By mogli po prostu tkwić przy sobie tak jak teraz już całą wieczność! Niestety prawa natury były inne, a oni nie mogli długo z nimi walczyć. I choć brunetka nieustannie starała się powstrzymać opadające powieki, w którymś momencie zdała sobie sprawę, że już nie jest w stanie ich otworzyć. A potem nie wiedząc kiedy zasnęła, ze wciąż tlącym się uśmiechem na wargach, wtulona w ukochanego.
I podobnie jak nie dało się za machnięciem magiczną różdżką zatrzymać czasu lub chociaż powstrzymać zmęczenia oraz organizmu domagającego się choć kilku godzin snu, nie dało się też odwlec momentu w którym w końcu musieli wstać i wrócić do rzeczywistości, choć ta wydawała się teraz jakby słodsza, przyprawiona czymś wyjątkowym. A to wszystko to była sprawka Leo - jego cudownych oświadczyn, magicznego wieczora i obfitej w miłosne ekscesy nocy, która była zwieńczeniem ich szaleńczej miłości i nieokiełznanego szczęścia. Bo wbrew obawom Leo, ta entuzjastyczna radość wcale nie przeminęła, a przynajmniej Spencer wciąż promieniała, nawet wtedy, gdy rano, a raczej już po południu zbudził ich dzwonek telefonu. Zaspany Leo sięgnął po komórkę, by wymienić kilka słów z Kat, która zapytała kiedy odbiorą Jamesa - nie żeby nie miała ochoty opiekować się swoim bratankiem, ale po tylu godzinach rozłąki z rodzicami, mały zaczął nieco marudzić najwidoczniej tęskniąc już za swoim łóżeczkiem i ramionami swoich rodzicieli. Więc oboje nie zwlekali - jeszcze przez moment poprzeciągali się, próbując się rozbudzić, równocześnie leżąc blisko siebie, wciąż się dotykając, jakby nie chcieli ze sobą tracić fizycznego kontaktu. I de facto tak właśnie było - Spencer musiała go nieustannie czuć, widzieć, słyszeć! Bo to on sprawił, że czuła się jak najszczęśliwszy człowiek na kuli ziemskiej. A potem, gdy już zmusili się do wstania, wzięli razem prysznic, by teoretycznie zaoszczędzić czas oraz ekologicznie też wodę rzecz jasna, ale w ich wypadku to zawsze kończyło się kolejnymi igraszkami, z czego nie mogli zrezygnować. Sum summarum kąpiel podziałała na nich niezwykle orzeźwiająco, więc przygotowali jedynie kawę na wynos, a potem już pędzili ulicami Murine, aby odebrać synka, za którym również bardzo się stęsknili oraz.. przekazać Kat radosną nowinę!
Dzień upłyną im niezwykle szybko - cieszyli się i świętowali już nie tylko we dwoje, ale we troje! Niespodziewane pocałunku, nagłe padanie sobie w objęcia, czy nieco śmielsze ruchy, gdy mały drzemał, były dla nich dziś czymś niezwykle normalnym, bo właśnie w ten sposób wrażali swoją radość, nie tylko przez radosne uśmiechy i niezwykle dobre humory.
I wreszcie trzeba było też wziąć się za przygotowania. Pomijając to wszystko co związane było ze ślubem oraz weselem mieli jeszcze jedną rzecz do przygotowania. A mianowicie kolację zaręczynową dla bliskich, z którymi również już teraz chcieli dzielić się tą radosną nowiną.

Unknown pisze...

[fe-.-
no też nie mam pojęcia jak to oni przeżyją bez Ciebie! w koncu jesteś bezcenna :D a wiesz biżuteria, podwiązka, myślałam też o fryzurze i takie tam duperele;p tak, tak wiem, pamiętam;p
(i Ci nie wyszło;p ale ja o tym wspomniałam, o;p)
a no to spoko;d oo zakupy?:> no to Ci fajnie;d a planujesz kupić coś konkretnego?;p
Ty miałaś przyśpieszyć:| zacznij tą kolację czy coś;p a weź mi też się tak spać chce, że masakra xd współczuje!
ale cóż, teraz już znam prawdę i jestem w totalnym szoku!:o
mhm, chyba że tak;p. omg, no powiedź, że teraz to się ze mną droczysz, co?:> przecież tylko żartowałam, nie?;p a powinno być.
mhm;p no powiedźmy, że akurat ten pomysł był jednym z jej najlepszych xD jak to nic? Oo mi tam odpadła fizyka i coś jeszcze (i tak humanistyczni mają najlepiej bo im wszystkie biologie, fizyki itp odpadają!) odpadła, a została mi 1h historii, doszedł wos i została 1h pp a i tak mam mniej lekcji niż w tamtym roku.. więc dziwnie tu u Ciebie robią;p chociaż głównie chodzi o to, że 3klasy zawsze chodzą przynajmniej raz czy dwa na 7.10 i wcześniej kończą dzięki temu;p
(no, helouuu?! ;p no. xd) ta;d
;)]

Unknown pisze...

[okej, wypocznij, WYŚPIJ się!;D i do spisania jutro, dobranoc, udanego dnia itd ;D :*]

Unknown pisze...

[och, to widzę, że nie tylko ja mam aktualnie zjebany humor? Bo wiesz moja klasa to jest jakaś popierdolona. Siedziałam w szkole od 16 do 19.30 z czego jakieś 2 pierwsze godziny to żeśmy się kłócili o miejsca. Potem tylko kończyliśmy ubierać salę, i.. jestem padnięta. Głodna, spać mi się chce i... mam dość tej studniówki już dziś. Ale w sumie lepiej że dzisiaj żeśmy się wykłócili przynajmniej jutro już nie będzie niepotrzebnych sprzeczek. Tak czy siak.. na dziś mam dość. -.-
A Ty, dlaczego jesteś zdołowana? CO się stało?
I ok, ok, czekam:)]

Unknown pisze...

[spoko, spać jeszcze nie idę xD jeszcze mam w planach mecz obejrzeć o 21.30 xD a teraz idę coś zjeść i biorę się za odpisywanie ;) ]

Unknown pisze...

Spencer pochłonięta wirem wszelkich przygotowań, wręcz promieniała nawet nie mając czasu się zamartwiać czy snuć jakieś pesymistyczne wizje. Wręcz przeciwnie wszystko widziała w jasnych kolorach i nic nie mogło popsuć jej humoru. Choć nie. Był jeden człowiek, który mógłby zabrać jej ten zapał, sprawić, że to wszystko straciło to sens, a był to oczywiście nie kto inny, a jej narzeczony, Leo! Bo w końcu tylko on miał nad nią taką władzę, a Spenc zauważała, że czasami popada w jakiś dziwny stan zadumy, który raczej nie oznaczał nic dobrego. Brunetka obawiała się, że Leo zadręcza się niepotrzebnymi rzeczami, myślami, że odzywa się ta jego pesymistyczna cząstka, ale całe szczęście nie dawał jej dojść do głosu za bardzo, a wręcz przeciwnie walczył z nią. Dla niej. A to wystarczało Spencer by zachować dobry humor. Poza tym zawsze starała się rozproszyć jego niepożądane myśli, i szło jej chyba z całkiem niezłym skutkiem.
Narzeczony. Nawet teraz, gdy pierścionek zaręczynowy już od tygodnia spoczywał na jej serdecznym palcu, brzmiało nieco zaskakująco, ale równie rozkosznie, gdy wreszcie oficjalnie mogła je wypowiedzieć na głos. Miała nadzieje, że i ukochanemu sprawia tak wiele przyjemności możliwość nazywania ją tak już na głos, z pewnością, przed wszystkimi. I musiało tak być prawda? Bo podobnie jak ona niezwykle przykładał się to wszystkich przygotowań, również do kolacji zaręczynowej na którą zapraszali najbliższych, by z nimi świętować tę cudowną nowinę oraz zbliżające się najważniejsze dla nich wydarzenie. I właśnie spędzali kolejny wieczór w jej gabinecie planując wystawne, uroczyste przyjęcie w domu - on zakopany w papierach, ona przed laptopem - gdy mężczyzna ni z tego ni z owego zapytał o Noaha.
Spencer drgnęła zaskoczona, bo nie spodziewała się teraz rozmawiać o swoim najprawdopodobniej już byłym przyjacielu. Spojrzała na ukochanego znad komputera unosząc brwi do góry w geście zdziwienia, by zaraz westchnąć cicho. Wspominała Leo, że próbowała się skontaktować z Noahem - nie mógł mieć jej tego za złe, ba, raczej popierał nawet jej decyzje, że powinna z nim porozmawiać i wszystko wyjaśnić. Tyle tylko, że nie miała jak.. A to Spenc naprawdę raniło, bo ona naprawdę nie chciała zranić Noaha, nie chciała by to tak wszystko się skończyło.
- Nie. Przedtem nie odbierał, teraz mam wrażenie, że chyba zmienił numer telefonu. - Odparła odsuwając się od monitora, spojrzenie utkwiwszy w szatynie. - Znając jego pewnie już jest gdzieś na drugim końcu świata.. - Dodała krzywiąc się nieznacznie, próbując zignorować to uczucie goryczy na języku, bo mimo wszystko to nie tak powinno się wszystko skończyć. Powinien dać jej to wszystko wyjaśnić, chciała by zrozumiał.. bo kto wie co on sobie pomyślał? Może sądził, że Spencer go cały czas oszukiwała i wiedziała, że Leo żyje? Nie miała pojęcia co on sobie ubzdurał.

Unknown pisze...

[ahahaha serio? xd biedna;p to może Ty idź już się połóż, co?;p bo może dalej jutro nic pamiętać nie będziesz? xD
;p
no wiem, przeciez piszę, że bez ciebie pewnie zginą!;p taa;d dziś już wszystko mam, jutro już się tylko szykować.. maskara xd
(oj tam musiała, nie musiała..:>)
haha serio?;p no weź, właśnie wyprzedaże zimowych kolekcji! potem Ci wszystko co najlepsze wykupią i co wtedy?;p
nie uciszaj mnie;p ja nie wiem kiedy się wyśpię, ale mniejsza z tym xD
no;o
... okej? xD już się zgubiłam chyba xD (tak właśnie myślałam, że nie wiedziałaś tudzież nie byłaś pewna, więc wolałam Ci napisać;p)
co?! serio? Oo ale macie beznadziejnie oO współczuje! co nie zmienia faktu, że ja na swój plan i tak będę narzekać;p nie?;p dziwne;p
(no mam nadzieje, że wiesz;p) ;p
a weź, to była porażka, każdy tylko o sobie, zajęli środek stołu a potem się pyszczą, że od ściany to oni siedzieć nie będą, od zewnątrz też nie, i kurde wyszło na to, że połowa mojej paczki miała siedzieć na jednym końcu stołu, druga na drugim bo szanowne towarzystwo się nie przesunie.. No myślałam, że mnie szlag trafi. I tak nie wyszło jak chcieliśmy do końca, ale przynajmniej względnie się dogadaliśmy ;p no powiedxmy, że nie będziemy, bo jedna dziewczyna to ona powiedziała, że ona to jeszcze nie wie czy jej będzie tam pasować.. a niech spierdala. xD no prawie to może będzie..;p mhm, mhm, na pewno będę mhm;p
oł to niefajnie -.- ale nie pierwszy raz się z czymś takim spotykam.. no trochę tego wszystkiego masz.. ale co zrobić? Dasz sobie radę ze wszystkim :) na pewno tak właśnie będzie;)
ok spoko ;) ja teraz będę tak w kratkę bo zaraz mecz, a muszę się trochę odprężyć - popatrzę sobie na przystojniaków na boisku.. xD]

Unknown pisze...

[haha to ok ;d to czekam na relacje?:>;p]

Unknown pisze...

[haha no tak xD ale sum summarum poza samym meczem, to rzeczywiście jest na kim oko zawiesić taki na przykład Rasmus Lauge Schmidt :D <3 ale mniejsza z tym - DANIA wygrała :D <3 ohoho no to widzę zapowiada się zakupowe szaleństwo :D więc życzę udanych zakupów, a ja już znikam - musze się wyspać, ale pewnie Ci jeszcze gdzieś rano odpiszę, bo fryzjera mam dopiero na 14, więc dopiero o 12 zacznę się ogarniać - kąpać itd, bo cała reszta to po fryzjerze dopiero soł.. ;D może zdążę, ale nie obiecuje;p
no tak czy siak- udanego weekendu, spiszemy się w niedziele;) dobranoc;*]

Unknown pisze...

[.. mniejsza z tym, że nie zobaczyłam jeszcze wcześniejszej Twojej odpowiedzi jak się żegnałaś.. mniejsza z tym xD udanych zakupów jeszcze raz i do spisania w niedziele ^^ (pewnie też dopiero gdzieś wieczorem bo na 14 muszę iść sprzątać sale -.-) :*]

Unknown pisze...

Nie chciała mieć tajemnic przed ukochanym. Chciała mu od razu powiedzieć, że próbowała się skontaktować z Noahem, ale nie wiedziała jak Leo na to zareaguje. Wiedziała, że nie może jej za to winić, bo przecież to było naturalne, że chciała wytłumaczyć sobie wszystko ze swoim przyjacielem, ale.. Zdawała sobie sprawę z tego, że mężczyzna może być też zły, poczuć się niepotrzebnie zagrożony. Dlatego początkowo ukrywała ten fakt, próbując skontaktować się za jego plecami, ale gdy tylko doszła do wniosku, że Leo odzyskał przynajmniej względną pewność, że kocha tylko jego i że wcale nie chce być z Noahem opowiedziała mu o nieudolnych próbach dodzwonienia się do niego. Zależało jej na tym by choć móc mu to wszystko wyjaśnić, by zrozumiał, by jej nie nienawidził, choć zawsze z bólem myślała, że Noah pewnie ma ją teraz za najgorszą kobietę na świecie. I myśl, że już nigdy go nie zobaczy sprawiała jej piekielny ból, a czasem z jakimś gorzkim posmakiem myślała, że może to i lepiej, że nigdy nie spojrzy mu w oczy, bo mogła się tylko domyślać co by w nich zobaczyła, gdy na nią patrzył.. Nienawiść, złość, obrzydzenie, potępienie? Tego by chyba nie zniosła.
Na szczęście miała u boku swojego ukochanego, który odganiał ponure myśli, które pojawiały się tylko na wzmiankę o Noahu. Tym razem jednak było inaczej - to on zaczął rozmowę, a na dodatek zarzucił ją informacjami, których się nie spodziewała. Jej oczy rozszerzyły się w geście zdziwienia, a potem przez chwilę wpatrywała się w mężczyznę w niemym oszołomieniu. Był w Londynie? Ta wiadomość sprawiła, że Spenc przez moment poczuła się jakby ktoś ją wypatroszył. Czyli rzeczywiście Noah ją znienawidził. Czyli ukrywał się przed nią, bo nawet kilka razy wysłała do niego mamę, by sprawdziła co z nim, ale za każdym razem nikt jej nie otwierał -początkowo wywnioskowała, że tak jak podejrzewała mężczyzna wyjechał, ale teraz okazywało się, że albo nie było go w mieszkaniu, albo po prostu nie otwierał nie chcąc mieć z jej rodziną już nic wspólnego. Ale czy mogła mu się dziwić? Zraniła go.. I choć ta myśl, że zadała ból przyjacielowi w ten najokrutniejszy sposób mogła się za to nienawidzić? Przecież nie mogła jego wybrać, bo kocha Leo! To jego szczęście było jej priorytetem, ale tak czy siak chciała by i Noah był szczęśliwy. Szkoda tylko, że to szczęście zależało od niej, a ona po prostu nie mogła mu go dać.. Nie mogła i nie może być z nim tak jakby chciał.
- Jesteś pewien? Dlaczego mi nic nie powiedziałeś? Co się z nim teraz dzieje? Kto go sprawdzał? - Zapytała marszcząc znów brwi, wyraźnie tym wszystkim zmartwiona. Z drugiej strony nie do końca podobał jej się fakt, że Leo robił coś takiego za jej plecami - sprawdzał jej przyjaciela nie mówiąc jej o tym ani słowa. I nagle zaczęła się zastanawiać nad jego pobudkami - czyżby znów czuł się zagrożony? Miała nadzieje, że nie! Przecież już tyle razy go zapewniła, że to z nim chce być, że to jego kocha.. Bierze z nim ślub! Więc nie mógł wątpić w szczerość jej słów, czyż nie? Więc dlaczego? A potem w jej głowie pojawiła się jakaś niewyraźna myśl, że może Leo trochę współczuje Noahowi? W końcu każde z nich dobrze zdawało sobie sprawę jak ten mężczyzna musi się czuć.. A nigdy w żaden sposób nie zagroził ich związkowi, nigdy nie knuł żadnych intryg, tylko wycofywał się aby Spenc mogła być szczęśliwa, a to, że wyznał jej miłość, gdy myślał, że Leo nie żyje.. Za to nie mogli go przecież winić.
- Myślisz.. Myślisz, że powinnam go odwiedzić? - Spytała na koniec, wzdychając cicho, mocniej ściskając dłoń ukochanego. Wiedziała, że powinna z nim porozmawiać, tylko.. jak? Czy on w ogóle będzie chciał jej wysłuchać?

Unknown pisze...

[to też prawda xD no czyli w sumie położyłaś się wcześniej, nie? :D haha zobaczymy co Ci z tego postanowienia wyjdzie.. xD
no to zależy ;D teraz muszę czekać do 14 na fryzjera.. xD więc znalazłam chwilkę żeby Ci odpisać, choć nie wiem co mi z tego wyszło;p
(oj tam, oj tam.. szczegół;p)
o tak sądzisz?:> a myślisz, że to Twoje "cicho" coś pomoże? xD hm.. w sumie racja;p ale co wy wszyscy tak ostatnio o takich rzeczach, co?;p ostatnio usłyszałam, że dostanę w swoim czasie chryzantemę.. xD
tak właśnie, mniejsza z tym:d (oj tam, bo liczyłam, że załapiesz, że to tylko droczenie;p)
nie mam pojęcia skąd xD ale hellou teraz dwa razy kończę o 14.05! przegięcie!;x ;p
(i dobrze;d)
no.. więc odpisałam! zdążyłam, ha!:> ale teraz to już czasu nie będę mieć na nic chyba!;o ale mniejsza, idę się zbierać, dzięki za życzenia dobrej zabawy i mam nadzieje, że tak właśnie będzie;> Tobie jeszcze raz udanej zabawy i do spisania w niedziele;D:)]

Unknown pisze...

[już jesteeem ;D także tylko trochę komputer ogarnę, bo jakoś takie wszystko duże strasznie mam xD i już się biorę za odpisywanie;D]

«Najstarsze ‹Starsze   1401 – 1600 z 2344   Nowsze› Najnowsze»